2005.09.21 Tłoki Gorzyce - Wisła Kraków 0:3

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:30, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Tłoki Gorzyce - Wisła Kraków 0:3

• W pierwszym meczu 1/16 finału Pucharu Polski Wisła Kraków pokonała Tłoki Gorzyce 3:0. Pierwszą bramkę, tuż przed końcem I połowy zdobył niezawodny ostatnio Marek Penksa. Po przerwie dwie kolejne bramki zdobyli Paweł Brożek i - można powiedzieć wreszcie - Marcin Kuźba!

1/16 finału Pucharu Polski, sezon 2005/2006

Gorzyce, ul. Piłsudskiego, 21. września 2005 r., godz. 15:30

Widzów: 2000, sędziował: Marcin Borski (Warszawa)

Tłoki Gorzyce - Wisła Kraków 0:3

Bramki:

0:1 Penksa (40.)

0:2 Paweł Brożek (54.)

0:3 Kuźba (65.)


Składy:

Wierzgacz

Syguła (81. Beszczyński)

Wtorek

Gajda

Korzonek

Laskowski (70. Rychel)

Dziewulski

Ławryszyn

Pałkus

Szafran

Samołyk (63. Głuch)


Piekutowski

Kowalczyk

Stolarczyk

Głowacki (46. Sobolewski)

Dudka

Baszczyński

Barreto (46. Paweł Brożek)

Gołoś

Piotr Brożek

Penksa (76. Ekwueme)

Kuźba


Piłkarz meczu:

Piotr Brożek

• Mistrzowie Polski spełnili obowiązek i wypunktowali słabego trzecioligowca na jego terenie. Najlepiej wypadli bracia Piotr i Paweł Brożkowie oraz Marcin Kuźba. W sobotę poprzeczka zawiśnie znacznie wyżej, bo do Krakowa przyjedzie wicelider tabeli pierwszoligowej - Lech Poznań.

W I połowie wiślacy dostosowali się poziomem do trzecioligowców, ale przynajmniej nie dopuścili, by rywale stworzyli jakiekolwiek zagrożenie pod bramką Adama Piekutowskiego. I strzelili bramkę. Marcin Baszczyński na prawej pomocy nie zachwycał, ale po przerzucie piłki przez Marcina Kuźbę ściągnął na siebie dwóch rywali i oddał przed bramkę, gdzie strzałem z pięciu metrów formalności dopełnił Marek Penksa.

Słowak w geście radości wykonał efektowne salto. Nie zawodzi ostatnio trenera i kibiców - strzelił przecież złotą bramkę w meczu z Polonią. A koledzy zmieniają mu przydomki. Był "Starszy Franek", a ostatnio wymyślono "Frodo". - To dlatego, że jestem mały, szybki i silny - śmieje się Marek. Sporo ochoty do gry miał Kuźba. Mijał po trzech rywali, a gdy ci go faulowali, pomstował na czym świat stoi. Doskonale pamięta, że rok temu w starciu z Tłokami doznał groźnej kontuzji.

Pierwszy kwadrans drugiej połowy to bezdyskusyjna dominacja krakowian. Sporo ożywienia wniósł Paweł Brożek, a w drugiej linii Radosław Sobolewski. Sami bracia Brożkowie potrafili z łatwością rozmontować blok defensywny rywali. Piotr wziął sobie do serca słowa wypowiedziane we wtorek, że jeśli Wisła w Gorzycach nie wygra, to on kończy karierę. Wkręcał w ziemię obrońców i idealnie oddawał do brata. Po takiej akcji Paweł przymierzył z 15 m i Stanisław Wierzgacz nie miał szans. Z bliźniakami pogrywał nieźle Kuźba. To jego prostopadłe podanie otworzyło drogę do bramki Pawłowi, ten technicznie lobował piłkę nad bramkarzem, ale zrobił to za lekko i Wierzgacz zdołał wrócić i złapać piłkę. Pięć minut później dobił Tłoki Kuźba. Posłał piłkę do pustej bramki po solowej akcji Konrada Gołosia, który minął dwóch rywali i dośrodkował na siódmy metr. Futbolówki nie sięgnął Maciej Stolarczyk, ale tam, gdzie trzeba, znalazł się Kuźba. "Kuźbik" uciszył w ten sposób narzekania kibiców Tłoków ("Ten Kuźba to zarabia tyle, że utrzymałby pół czwartej ligi"). Zaś Gołoś, poza asystą, wygrał kilka dryblingów, ale denerwowało jego nadmierne przywiązanie do piłki. Najbliższy zdobycia honorowej bramki dla Tłoków był Przemysław Pałkus, który w 61. min trafił z 30 m w poprzeczkę.

Tylko w I połowie mógł się pokazać André Barreto. Po ofiarnym wślizgu wybił piłkę pomocnikowi Tłoków, ale też doznał kontuzji. Wcześniej mógł się podobać w odbiorach piłki, udanych dryblingach, ale razi jego brak zrozumienia z kolegami. Czasem podawał do nikogo. - Spokojnie, każdy zawodnik potrzebuje czasu na zgranie z zespołem - tłumaczył Brazylijczyka trener Jerzy Engel. Największym zmartwieniem szkoleniowca "Białej Gwiazdy" były drobne kontuzje Barreto i Arkadiusza Głowackiego. - W tym meczu najbardziej się obawialiśmy drobnych urazów i, niestety, nie udało się ich uniknąć - rozkładał ręce trener.

"Głowa" doznał skręcenia stawu skokowego, a Barreto nie mógł kontynuować gry po tym, jak rywal nadepnął mu na staw skokowy.

- Wierna zremisowała z ligowcem Zagłębiem Lubin, więc my też mieliśmy nadzieję na strzelenie bramki, a nawet dwóch Wiśle - nie krył trener gospodarzy Janusz Gierach. - Przegraliśmy do zera, a jesteśmy przecież zawodowcami - utrzymujemy się z grania w piłkę, więc po takim meczu możemy odczuwać tylko smutek.

- Cieszę się, że mamy coraz więcej pożytku z gry braci Brożków, bo już nadchodzi najwyższa pora, aby zaczęli grać na właściwym poziomie - powiedział Jerzy Engel.

Źródło: gazeta.pl • Dodał: prz3m