2005.10.30 Wisła Kraków – Amica Wronki 0:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 19:11, 6 cze 2020; Toro (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2005.10.30, Orange Ekstraklasa, 12. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17:00
Wisła Kraków 0:0 Amica Wronki
widzów: 12.000
sędzia: Piotr Siedlecki ze Szczecina
Bramki
Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński
Tomasz Kłos
Arkadiusz Głowacki
Maciej Stolarczyk grafika: Zmiana.PNG (66’ Nikola Mijailović)
Marek Penksa grafika: Zmiana.PNG (58’ Tomasz Dawidowski)
Grafika:Zk.jpg Konrad Gołoś
Radosław Sobolewski
Dariusz Dudka
Marcin Kuźba grafika: Zmiana.PNG (80’ Jean Paulista)
Paweł Brożek

trener: Tomasz Kulawik
Amica Wronki
Radosław Cierzniak
Marcin Wasilewski Grafika:Zk.jpg
Piotr Dziewicki
Jarosław Bieniuk Grafika:Zk.jpg
Paweł Skrzypek
Marcin Kikut Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (90’ Arkadiusz Bąk Grafika:Zk.jpg)
Rafał Murawski
Jaroslav Šimr
Zbigniew Grzybowski grafika: Zmiana.PNG (74’ Karol Gregorek)
Ilijan Micanski grafika: Zmiana.PNG (87’ Filip Burkhardt)
Jacek Dembiński

trener: Maciej Skorża

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Kuchenny test

W niedzielne popołudnie Wisła Kraków podejmuje Amikę. Dla Dariusza Dudki, Pawła Kryszałowicza i Tomasza Dawidowskiego spotkanie z zespołem z Wronek ma szczególny charakter. - Spędziłem tam parę lat, chciałbym pokazać się z dobrej strony - mówi Dudka.

Wisła do meczu z Amiką przystępuje w dobrych nastrojach. Po piłkarzach nie daje się odczuć zamieszania, jakie jest wokół obsady stanowiska pierwszego trenera. - To dla nas kolejny mecz ligowy, który chcemy wygrać - mówi niewzruszony Radosław Majdan. Arkadiusz Głowacki także nie zauważa większych zmian. - Spokojnie przygotowujemy się do spotkania.

Atutem Wisły może być fakt, iż kilku zawodników „Białej Gwiazdy” ma za sobą grę w klubie niedzielnego rywala mistrzów Polski. Trener Kulawik korzystał z podpowiedzi byłych graczy Amiki. - Rozmawialiśmy między innymi nad sposobem wykonywania stałych fragmentów gry. Dużo nam podpowiedzieli, poza tym znają swoich kolegów i tutaj może leżeć klucz do zwycięstwa.

Zdaniem Dariusza Dudki Wisła powinna zwrócić szczególną uwagę na środkowych pomocników – Arkadiusza Bąką i Rafała Murawskiego. - Groźni także będą boczni obrońcy, zwłaszcza Marcin Wasilewski, który angażuje się niemalże w każdą ofensywną akcję.

Najskuteczniejszym zawodnikiem rywala mistrzów Polski jest Bułgar Igor Micański. - Nie robi na mnie szczególnego wrażenia, choć na pewno musimy zwrócić na niego baczną uwagę - uważa Radosław Majdan.

Bramkarz „Białej Gwiazdy” wyżej ceni innego piłkarza „Kuchennych”. - Postacią pierwszoplanową w Amice jest bez wątpienia Jacek Dembiński. Ma duże doświadczenie i pomimo zaawansowanego wieku, jest szybki i dynamiczny.

Niewiadomą jest skład, w jakim rozpocznie spotkanie drużyna Wisły Kraków. Trener Tomasz Kulawik ma kilka wariantów. Najbardziej prawdopodobne wydaje się ustawienie na lewej obronie Dariusza Dudki, a na lewym skrzydle Nikoli Mijailovicia.

Być może od pierwszych minut zobaczymy na boisku Radosława Sobolewskiego. - Wszyscy, którzy są w meczowej kadrze są do mojej dyspozycji - odpowiada dyplomatycznie trener. Wydaje się jednak, iż Kulawik nie będzie chciał forsować zdrowia reprezentanta Polski i postawi od pierwszych minut na duet Gołoś-Penksa.

Jednym z wydarzeń niedzielnego meczu będzie powrót do pierwszej drużyny Nikoli Mijailovicia. Serbski obrońca doskonale pamięta spotkanie z Amiką sprzed roku, kiedy to dostał czerwoną kartkę. - To był przekręt - mówił później. Mijailović po raz ostatni wystąpił w pierwszej drużynie Wisły w kończącym sezon 2004/5 meczu, kiedy to mistrzowie Polski łatwo pokonali Groclin 3:0. Późniejsze problemy Nikoli wszyscy doskonale pamiętamy. Bardzo prawdopodobne jest, iż Serb wystąpi w niedzielnym spotkaniu od pierwszych minut, zastępując na lewej pomocy Marka Zieńczuka, który musi pauzować za nadmiar żółtych kartek.

Wiśle w zeszłym sezonie z Amiką grało się ciężko. Pod Wawelem padł remis 1:1, we Wronkach minimalnie lepsza okazała się ekipa „Białej Gwiazdy”. - Grają w kratkę, jednak na mecze z nami potrafią się zmobilizować - kończy Majdan.

(wally)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Z Amiką bez bramek

Wisła Kraków nie znalazła sposobu na mur obronny Amiki Wronki i bezbramkowo zremisowała z rywalem z Wielkopolski. "Biała Gwiazda" miała przewagę przez 70 minut spotkania. Po tym meczu Wiślacy dalej zajmują pierwsze miejsce w tabeli Orange Ekstraklasy, ale punktami zrównała się z nimi Legia Warszawa.

O wyniku zadecydowała nieskuteczność piłkarzy Wisły, zwłaszcza na początku obu połów meczu. Już w 2. minucie Paweł Brożek znalazł się sam przed bramkarzem, strzelił lekko, ale obok bramki. Konieczna była więc korekta tego uderzenia w wykonaniu Dariusza Dudki, który zmienił lot piłki metr przed bramką ale... trafił w słupek. Równeż w 2. minucie, ale drugiej połowy znów Brożek stanął "oko w oko" z bramkarzem Amiki, jednak jego strzał wybronił nogami Cierzniak. Przed meczem znów nie brakowało kłopotów kadrowych. Najgorzej jest z obsadą środka pola; zagrali dziś zdrowy Konrad Gołoś i powracający po kontuzji Radosław Sobolewski. Oprócz tej dwójki nie było w szerokiej kadrze zespołu ani jednego nominalnego środkowego pomocnika, chyba że za takowego uznać Marka Penksę, dziś prawoskrzydłowego. Martwi szczególnie absencja Mauro Cantoro, których chyba zbyt wcześnie został sprawdzony w meczu z Tłokami. Na ławce rezerwowych zasiadł dziś Nikola Mijailović. Pod nieobecność Marka Zieńczuka na lewą pomoc wstawiono Dariusza Dudkę.

Wisła przeważała w tym spotkaniu od 1 do 65 minuty oraz w samej końcówce meczu. W tym czasie goście ograniczali się do konsekwentnej, twardej obrony. O sytuacjach Pawła Brożka z samego początku obu połów meczu już pisaliśmy. W 9 minucie meczu również Brożek znalazł się w dobrej sytuacji strzeleckiej, ale jego "głowka" okazała się zbyt lekka. 3 minuty później napastnik Wisły z numerem 23 udeżył potężnie z ok. 25 metrów, niestety niecelnie.

Partner Brożka z ataku, Marcin Kuźba, do tego momentu ograniczał swoje ataki do podawania partnerom. To on wypracował sytuację Brożkowi z 2. minuty. Po pół godzinie gry Kuźba główkował w poprzeczkę korzystając z wrzutki Tomasza Kłosa. W 39 minucie bardzo niecelnie strzelał z półobrotu, po chwili wyszedł na pozycję sam na sam z Cierzniakiem, ale jego akcję przerwał sędzia dopatrując się faulu.

Druga połowa meczu rozpoczęła się z kilkuminutowym opóźnieniem. Sędzia techniczny spotkania zakazał wznowienia gry z powodu transparentu rzekomo obrażającego prezesa PZPN Michała Listkiewicza. "Listkiewicz - masz zakaz wstępu na Wisłę" - napisali kibice Wisły, a nazwisko szefa polskiego związku futbolowego przyozdobione zostało żółto-niebieskimi barwami Arki Gdynia. Przypomnijmy, że Listkiewicz zakazał wpuszczenia kibiców gości na mecz Arka - Wisła.

Wracając do gry - w 51 minucie znów przed szansą stanął Marcin Kuźba, strzelał z dość ostrego kąta i niestety niecelnie. Wcześniej jego młodszy partner z ataku - Paweł Brożek - zmarnował sytuację sam na sam z Cierzniakiem by po 30 sekundach zostać powalonym przez rywala w polu karnym - oczywiście bez reakcji ze strony sędziego.

W 55 minucie trener Kulawik wprowadził na boisko Tomasza Dawidowskiego, licząc zapewne że będzie on znał sposób na pokonanie bramkarza swojego byłego klubu. Nie udało się, choć Dawidowski miał swoją szansę - w 83 minucie jego wolej minął bramkę Amiki. Przyznać niestety należy, że ta zmiana nie była najlepsza; znacznie więcej ożywienia wprowadził wstawiony na ostatnie 10 minut Jean Paulista. Przyzwoicie też prezentował się Nikola Mijailović, który w 66 minucie zmienił Stolarczyka.

Od 60 minuty Amica prezentowała się lepiej w ofensywie. Bardzo groźne były szczególnie: strzał Simra po którym Majdan wyekspediował piłkę na róg oraz uderzenie rezerwisty Gregorka z 16 metrów, które bramkarz Wisły obronił instynktownie (82 minuta). Końcówka to znów oblężenie bramki Amiki, przerywane przez taktyczne zmiany w zespole gości.

Zakończyło się na podziale punktów i braku bramek. To trzecie z rzędu niewygrane spotkanie ligowe Wisły. W przyszłym tygodniu powinniśmy poznać nazwisko nowego trenera pierwszego zespołu. Oby przywrócił on w zespole umiejętność zwyciężania.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków - Amica Wronki 0:0

Po słabym meczu Wisła tylko zremisowała z Amiką Wronki 0:0. Mimo kilku dogodnych sytuacji, zwłaszcza Pawła Brożka, nie udało się wiślakom pokonać dobrze broniącego Cierzniaka. Po godzinie przewagi podopiecznych Tomasza Kulawika do śmielszych ataków ruszyła Amica, ale kilka dobrych interwencji Majdana powstrzymało gości. Skończyło się więc bez bramek i nasza seria bez wygranej wynosi już trzy mecze...

XII kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Reymonta, 30. listopada 2005 r., godz. 17:00

Widzów: 12 000, sędziował: Piotr Siedlecki (Szczecin)

Wisła Kraków - Amica Wronki 0:0

Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Głowacki

Stolarczyk (66. Mijailović)

(58. Dawidowski)

Gołoś

Sobolewski

Dudka

Kuźba (80. Paulista)

Paweł Brożek


Cierzniak

Wasilewski

Dziewicki

Bieniuk

Skrzypek

Kikut (90. Bąk)

Murawski

Šimr

Grzybowski (74. Gregorek)

Micanski (87. Burkhardt)

Dembiński


Piłkarz meczu:

Cierzniak

• To nie był najlepszy mecz w wykonaniu wiślaków, a że Amica nigdy „nie leżała” naszej drużynie, więc ciężko się dziwić, że znów nie udało się piłkarzom „Białej Gwiazdy” zdobyć trzech punktów. Tym samym z niezłej już zaliczki, nad resztą ligowej stawki, nic nie zostało, i choć Wisła nadal jest liderem, to już tylko z takim samym dorobkiem punktowym jak warszawska Legia. Zaledwie o punkt wyprzedzamy natomiast Cracovię.

Mecz z Amiką rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami, a mógł nawet jeszcze lepiej! Już w 1. minucie obrońcom gości uciekł Paweł Brożek, jednak po jego uderzeniu, i próbie zamknięcia akcji przez Dariusza Dudkę, skończyło się jedynie na odbiciu piłki od słupka!

W 9. minucie w roli głównej znów wystąpił Brożek, ale uderzył głową zbyt lekko, aby pokonać dobrze i szczęśliwie interweniującego Radosława Cierzniaka.

Po kolejnych trzech minutach znów Cierzniaka niepokoi Brożek, strzelając z dystansu nad bramką. Można powiedzieć, że Paweł nieźle rozpoczął, szkoda tylko, że swoich akcji nie wykorzystał, tym bardziej, że z każdą minutą szło mu coraz gorzej.

Amika schowana za „podwójną gardą” niewiele miała, w tej części gry, do powiedzenia. Dwa wypady, zakończone niegroźnymi uderzeniami, to było wszystko na co było stać gości. Bronili się jednak mądrze i przyznać trzeba, że nie na wiele pozwalali naszym graczom.

Niewiele by to jednak dało, gdyby w 13. minucie Maciej Stolarczyk zachował więcej zimnej krwi. Z dobrej okazji trafił jednak wprost w szczęśliwie interweniującego Cierzniaka. Po kolejnych dwóch minutach Cierzniak wychodzi z opresji uprzedzając wybiegiem Brożka.

Przez kolejny kwadrans gra toczy się głównie w środku, a najwięcej emocji wzbudza brzydki faul Kikuta na Sobolewskim, za który pomocnik gości ogląda żółtą kartkę. "Sobol" musi opuścić murawę na noszach. Na szczęście szybko na nią wraca.

W 30. minucie powinno być 1:0, ale tym razem nieskutecznością popisał się Marcin Kuźba, który swój strzał głową zakończył obiciem poprzeczki!

Na tym – niestety – kończą się ciekawe akcje z obydwu stron w I połowie. Mądrze broniąca się Amica powinna przegrywać, ale nieskuteczność wiślaków pozwoliła gościom zachować czyste konto.

W przerwie intensywnie rozgrzewa się Mijailović i Dawidowski, a wiślaccy kibice wywieszają dwa transparenty. Pierwszy popierający akcję kibiców… Legii, w ich „walce” z zarządem stołecznego klubu, drugi zaś informujący o tym iż prezes PZPN, pan Michał Listkiewicz, to „persona non grata” przy Reymonta. Odnosi się to do decyzji piłkarskich władz o nie wpuszczeniu na spotkanie z Arką kibiców „Białej Gwiazdy”.

II połowa zaczyna się więc z opóźnieniem, gdyż sędziowie nie chcą pozwolić na grę z tym drugim transparentem na płocie.

Wisła znów zaczyna nieźle, ale znów fatalnie zachowuje się Paweł Brożek. W 47. min. jest sam na sam z Cierzniakiem, ale wiślak trafia wprost w bramkarza i szansa przepadła. Po chwili Paweł przewracany jest w polu karnym, tyle że sędzia uznał, że przewinienia nie było.

W 51. min. kapitalnie do Kuźby zagrywa Sobolewski… cóż z tego skoro Marcin nie trafia w bramkę!

Jakby nie patrzeć na ten mecz, po akcji Kuźby, inicjatywę przejmuje… Amica! W 62. min. Majdan niepewnie wybija uderzenie Šimra, co kończy się rzutem rożnym i jest pierwszym ostrzeżeniem dla wiślaków. To jednak nie koniec okazji gości, tym bardziej, że za pomocnika Grzybowskiego wchodzi napastnik Gregorek. Widać, że trener Skorża zwierzył szansę na... wygranie tej potyczki! W 78. min. to jednak nie gracz młodzieżówki zagraża Majdanowi. Marcin Wasilewski ładnie uderza po rzucie wolnym, ale nasz bramkarz jest na posterunku. W 82. min. mogło być jednak bardzo źle, ale i tym razem Radek spisuje się bardzo dobrze, broniąc trudne uderzenie wspomnianego Gregorka! W samej końcówce Wisła jest jeszcze w stanie odpowiedzieć niecelnym strzałem, z trudnej piłki, Dawidowskiego.

Sędzia dolicza trzy minuty, jednak Wisła nie jest już w stanie stworzyć dogodnej okazji, a i kontrataki Amiki kończą się na naszych obrońcach…

W sumie więc zasłużony remis ze wskazaniem na Wisłę. Niestety drużyny dzielą się punktami, bo w piłce bonusów za wrażenia artystyczne nie ma.

Wiślaków czeka teraz wyjazd do Zabrza, które przegrało cztery ostatnie mecze. Z kim na ławce trenerskiej?

Dodał: Piotr (2005-10-30 19:32:33)

Źródło:wislaportal.pl

Konferencja pomeczowa

Krócej niż zwykle trwała dzisiejsza konferencja po meczu z Amiką Wronki. Trener Skorża był dziś na pewno bardziej zadowolony z wyniku od trenera Kulawika. Szkoleniowiec Amiki Wronki przyznał, że biorąc pod uwagę sytuacje podbramkowe Wisła miała przewagę.

Maciej Skorża (trener Amiki):

- Wiedzieliśmy, że mocną stroną Wisły jest szybka gra. Stąd nasza taktyka wyglądała tak, że zagęszczaliśmy środek pola i czyhalismy na kontry, bo tylko tak mogliśmy wywieźć punkty z Krakowa. Dzięki konsekwentej grze udało nam się zrealizować cel. Martwi mnie mała ilość sytuacji bramkowych, bo zakładaliśmy większa ilość groźnych kontr. Sumujac wszystkie sytuacje bramkowe widać, że Wisla miała dziś przewagę. Była jednak nieskuteczna, bardzo cieszymy się z tego jednego punktu.

Tomasz Kulawik (trener Wisły):

- Żal tych sytuacji, które były w pierwszej połowie, słupek i poprzeczka mogły ustalić mecz. Dziękuję chłopakom za serce i zaangażowanie, niestety nie udało nam się zdobyć kompletu punktów. Zbyt wysoko grali dziś nasi boczni pomocnicy, było to na rękę Amice.

Arkadiusz Głowacki: Powinniśmy wygrać

- Nie znam drużyny, która utrzymałaby wysoką i równą formę przez cały sezon. Wszystkim zdarzają się słabsze momenty. Nie rozdzieramy szat, skupiamy się na spokojnej i konsekwentnej pracy - mówił po zakończeniu meczu Arkadiusz Głowacki

Wisła zagrała dziś „na zero” w obronie, ale ciężko być z tego powodu zadowolonym.

- Zakładaliśmy zwycięstwo i bardzo chcieliśmy to osiągnąć. Niestety, nie udało się nam wykorzystać dogodnych sytuacji. To spowodowało, że mecz skończył się wynikiem 0:0.

Jak to możliwe, że w pierwszej minucie nie padł gol?

- Z daleka ciężko tą sytuację komentować. Rozmawialiśmy o tym w szatni i rzeczywiście sytuacja była bardzo dogodna do tego, aby zdobyć bramkę.

Pozytywem jest dobra gra w obronie. Ustrzegliście się szkolnych błędów, jakie popełnialiście w meczu z Koroną.

- Każdy starał się na tyle, na ile potrafił. Mieliśmy kilka sytuacji, momentami graliśmy ciekawą piłkę. Przez większą część spotkania gra nie układała się w taki sposób, jaki byśmy chcieli. Mimo tego powinniśmy ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść.

Obserwując postawę zespołu można odnieść wrażenie, że brakuje wam sił, żeby zwiększać tempo gry z upływem minut.

- Też to zauważyliśmy. Pierwsze połowy ostatnio gramy na „wyższych obrotach”. Z czego to wynika? Być może z faktu, iż po przerwie wkładamy więcej sił w grę defensywną.

W trzech meczach Wisła zdobyła tylko dwa punkty. Legia już depcze wam po piętach...

- Komfortowa sytuacja, jaką mieliśmy na początku rozgrywek nieco się zmieniła. Z drugiej strony nikt nie mówił, że łatwo uda się zdobyć mistrzostwo Polski.

Jaki przewidujesz scenariusz na dalszą część rundy? Ile punktów chcecie jeszcze zdobyć jesienią?

- Ważne dla nas jest mistrzostwo Polski. Miano mistrza jesieni jest nieistotne. W każdym meczu będziemy grać o zwycięstwo. Oby skuteczniej, niż w ostatnim czasie.

Czy osoba nowego trenera może poprawić waszą grę?

- Nie chciałbym wyprzedzać faktów. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.

Źródło: wislakrakow.com

Analiza meczu z Amiką Wronki

Zła seria trwa. Wisła już od miesiąca nie potrafi wygrać w lidze, gubiąc bezcenne punkty i dystans nad najgroźniejszymi rywalami w tabeli. Tym razem utrzymujący się kryzys i słabość ofensywną „Białej Gwiazdy” obnażyła Amica Wronki.

Zapraszam do analizy niedzielnego meczu naszej drużyny.

1. faza meczu (od 1 do 15 minuty):

Zaczęło się bardzo dobrze – od zdecydowanych ataków Wisły, które już w 2 minucie mogły dać prowadzenie. Szybkie rozegranie piłki i ruchliwość napastników sprawiły, że Kuźba ładnie „ściągnął” krycie, przyjął piłkę tyłem do bramki rywali i świetnym podaniem za linię obrony uruchomił Pawła Brożka. Niestety młody napastnik uderzył źle, słabo i niecelnie, a biegnącemu na dobitkę Dudce zabrakło centymetrów. Szkoda, że na miejscu Brożka nie był wówczas właśnie Kuźba (tylko kto wtedy podałby piłkę? :)), który w bliźniaczej sytuacji podczas meczu z Koroną pokazał jak się strzela i zdobywa bramkę mierzoną „podcinką”. Niestety, pod względem techniki strzału Brożek to nie Kuźba, Frankowski, czy Żurawski...

Na szczęście brak gola nie podcina zapału naszych zawodników, którzy nadal naciskają, są ruchliwi. W ataku dobrą robotę wciąż wykonuje Kuźba, pokazujący się do podań i bardzo przytomnie rozgrywający piłkę przed polem karnym rywali. Dużo biega również Penksa, co gubi statyczne i luźne krycie Amiki i daje kolejne bramkowe okazje. Akcje oskrzydlające, choć dalekie od ideału, są groźne i produktywne. Niestety, ciągle zawodzi skuteczność. Świetną okazję w 9 minucie ponownie marnuje Brożek, tym razem uderzając zbyt lekko głową po ładnym podaniu Gołosia z głębi pola. To nie koniec szans Pawła. Jeszcze w 12 minucie dochodzi do pozycji strzeleckiej, ale mocne uderzenie zza pola karnego mija słupek.

Amica w tym okresie gra słabo, broni się chaotycznie i rozpaczliwie. Dzięki w miarę dynamicznemu operowaniu futbolówką przez Wiślaków i aktywności naszych zawodników przecinających wiele podań i wyprzedzających rywali, „Kuchenki” mają wiele strat. Widać, że ich taktyka obronna może działać jedynie przy pasywnej postawie drugiej strony, bo nie nadąża za szybkim rozegraniem i dynamicznymi wejściami na szybkości gospodarzy. Dlatego nadal mamy okazje bramkowe. W 13 minucie gola powinien zdobyć Stolarczyk, który po ładnym wbiegnięciu w pole karne gości, zgubił kryjącego w strefie prawego obrońcę i doszedł do piłki zgranej głową przez Kuźbę. Niestety, strzelił prawą nogą wprost w Cierzniaka.

2. faza meczu (od 15 do 30 minuty):

Zaczyna się od prostego błędu Penksy, który poślizgnął się przy przyjmowaniu na pierś przerzutu od jednego z kolegów. To symboliczny obrazek, bo od tej pory, proste, niewymuszone błędy indywidualne Wiślaków będą ciągle narastać. Nasza drużyna powoli traci impet, zwalania. Krycie strefowe gości w końcu zaczyna działać – przy zaniku ruchliwości wystarczy, że staną blisko przy Wiślakach, by ich całkowicie zneutralizować. Tracimy atut podań na wolne pole, gdyż nikt go nie absorbuje. Skrajni pomocnicy źle się ustawiają, zbyt wysoko. Między atakiem a pomocą jest duża luka, nie ma kto rozgrywać piłki.

W 18 minucie Murawski wchodził środkiem pola, nasi pomocnicy też kryjący w strefie nie wracają za nim, tylko „puszczają go”, umożliwiając strzał z dystansu. Na szczęście zawodnik Amiki to nie Zidane, więc uderza „ze szpica” i słabo – piłka po nodze Klosa trafia w ręce Majdana. Ale to pierwszy poważny błąd defensywy Wisły, który w pucharach zapewne skończyłby się utratą gola. Nasi piłkarze nie stosują wydajnego pressingu, dlatego nie odzyskujemy wielu piłek już głęboko na połowie rywali i nie wyprowadzamy natychmiastowy kontraakcji w sytuacji, kiedy nie są należycie ustawieni. Wyjątkiem 20 minuta, kiedy piłkę odzyskał Gołoś i odważnie ruszył środkiem na szybkości, wymieniając krótkie podania z kolegą. Stworzył zagrożenie, ale nie zdołał oddać strzału, bo Bieniuk wybił piłkę na linii pola karnego.

Przestajemy atakować skrzydłami, zaczynamy „pchać się” środkiem. Dudka w roli lewego pomocnika to nieporozumienie – zupełnie nie umie zgubić krycia i dośrodkować lewą nogą na szybkości. W efekcie każdorazowo zwalnia akcje, by przełożyć sobie futbolówkę na prawą nogę, dając czas rywalom na doskok. Potem musi wycofywać piłkę do tylu. W dodatku nie ma wsparcia Stolarczyka, który widać uznał, że 3-4 wyjścia ofensywne w pierwszym kwadransie wystarczą na cały mecz. Dlatego lewy skrzydło w ogóle nie funkcjonuje.

3. faza meczu (od 30 minuty, do końca I połowy):

Przynosi mocny akcent – strzał Kuźby w poprzeczkę po dokładnym dośrodkowaniu z prawej strony. Nasz napastnik dobrze wyszedł „w powietrze”, złożył się, ale strzelił zbyt wysoko. Szkoda, bo był nie atakowany i miał warunki do lepszego uderzenia. To niestety jedyny moment tej fazy spotkania, który mógł przynieść gola dla Wisły, choć jeszcze w 41 minucie znów Kuźba był bliski wygrania pojedynku biegowego z obrońcą Amiki i wyjścia do sytuacji „sam na sam”. Sędzia zatrzymał jednak akcje odgwizdując faul.

Pozostałe minuty zostały zmarnowane, bo Wisłą nie umiała znaleźć sposobu na taktykę Amiki, polegającą na ustawieniu dwóch wzajemnie asekurujących się linii obrony na własnej połowie – pierwszej w rejonie 30-35 metra (złożonej z pomocników i cofających się napastników) i drugiej na wysokości pola karnego (defensorzy). Wciąż źle grali i ustawiali się nasi boczni pomocnicy, coraz bardziej zaczynało brakować ruchu, a środek nie kreował akcji ofensywnych. Mnożyły się straty powodowane wolnym i schematycznym rozegraniem. Nie mieliśmy żadnego pomysłu na przeprowadzenie ataku pozycyjnego i akcji kombinacyjnych. Brakowało automatyzmów. Co należało zrobić, by te dwie linie rozegrać?

Przedstawię przykładowy model działania: W momencie, gdy piłkę „wprowadzał do gry” któryś z obrońców (np.: Kłos), nasz prawy pomocnik kryty przez prawego obrońcę powinien ruszyć wzdłuż linii bocznej do tyłu, w stronę piłki, „wyciągając” za sobą rywala. Na skrzydle robi się luka. W tym samym momencie jeden z napastników (np.: Brożek) powinien ruszyć po skosie do prawego boku, na wolne pole w sektorze opuszczonym przez „wyciągniętego” obrońcę Amiki, „zabierając” za sobą kolejnego obrońcę gości. I tam nasz defensor rzuca dokładne podanie. Jeszcze zanim to robi, do akcji włącza się trzeci Wiślak, środkowy pomocnik, ustawiony „wyjściowo” w strefie 20-35 metra od bramki Amiki (niech będzie Sobolewski). Rusza dynamicznie „bez piłki” w miejsce, które tworzy mu Brożek ściągnięciem „swojego” defensora do boku. Drugi napastnik, Kuźba, absorbuje pozostałych obrońców ruchem w przeciwną stronę pola karnego, ściągając ich na lewo, by nie przesunęli się w lukę, w którą za chwilę wejdzie nasz pomocnik. Kiedy piłka dochodzi do Brożka na skrzydło, napastnik od razu odgrywa na jeden kontakt do Sobolewskiego, wyprowadzając go na czystą sytuację strzelecką w odkrytej teraz strefie na wprost bramki Cierzniaka, lub podejmuje próbę gry 1 na 1, by po przedryblowaniu przeciwnika samemu znaleźć się w sytuacji bramkowej. Krycie Amiki zostaje rozerwane. Do wykonania tego schematu potrzeba tylko 4 elementów: ruchliwości, odpowiedniej synchronizacji w grze bez piłki, pomysłu, oraz odrobiny dokładności w podaniach. Niestety w niedzielę (poza pierwszym kwadransem) Wisła nie dysponowała żadnym.

4. faza meczu (od 46 do 60 minuty):

Wisła zaczyna druga połowę z animuszem. Środkowi pomocnicy aktywniej biegają bez piłki, dlatego znów niemal od razu tworzy się bramkowa okazja – Sobolewski prostopadłym podaniem świetnie wypuszcza Brożka, który ponownie marnuje sytuację sam na sam strzelając wprost w Cierzniaka. Tym samym potwierdza, że nie umie się zachować będąc przed bramkarzem, brakuje mu cwaniactwa, nie potrafi poszukać innego rozwiązania niż strzał dołem. W naszej lidze bramkarze zawsze szybko „kładą się” na murawę, więc go blokują. A przecież przez wiele miesięcy grał i trenował z Frankowskim, „mistrzem podcinki”, który wielokrotnie pokazywał młodszym kolegom, jak należy reagować i uderzać. Niestety, nic się od „Łowcy” nie nauczył. W dodatku martwi, że potrafi groźnie strzelać tylko kopiąc piłkę albo prostym podbiciem, albo wewnętrzną częścią prawej stopy. Tymczasem klasowy napastnik musi umieć także strzelać lewą nogą, zewnętrzną częścią prawej stopy, z woleja i pólwoleja itd. Brożek jeszcze takiego gola w Wiśle nie zdobył, choć okazje do podobnych uderzeń miał. Między innymi dlatego brakuje mu często rozwiązań w sytuacjach podbramkowych, gdzie bazuje głównie na szybkości i „układaniu” piłki na prawej nodze.

W tej samej, 47 minucie powinniśmy dostać rzut karny. Brożek szybciej od obrońcy Amiki startuje do lecącej w głąb pola karnego piłki, zmuszając rywala do ratowania się faulem. Karny ewidentny, ale gwizdek milczy.

Zapału starcza Wisły tylko na 5 minut. Potem znów zaczyna się bicie głową w mur. Spada ruchliwość, nie ma akcji oskrzydlających, choć Baszczyński aktywnie wchodzi prawą stroną, środek nie kreuje zagrożenia. Dudka śpi, o czym przekonuje sytuacja z 56 minuty, kiedy zostaje zaskoczony dobrym podaniem na lewym skrzydle, przepuszczając piłkę pod nogą – mogła pójść bardzo groźna akcja, bo o dziwo przez chwilę był bez krycia (Amica to tylko zwykła ligowa drużyna, jak każda popełniająca poważne błędy). Coraz gorzej gra Kuźba, w 51 minucie fatalnie pudłujący. Wciąż brakuje pomysłu, agresywności i przemyślanej gry bez piłki, jedynie od czasu do czasu Gołoś próbuje zmieniać pozycje i wbiega w rejon pola karnego gości na szybkości. To jednak za mało, by dojść do sytuacji bramkowej.

W 58 minucie na boisko wchodzi Tomasz Dawidowski za mało efektywnego Marka Penksę. Niestety, zmiana nie przynosi poprawy gry na prawym skrzydle.

5. faza meczu (od 60 do 75 minuty):

Obraz gry się nie zmienia. Wisła wciąż chaotycznie, wolno i bez pomysłu bije głową w mur obronny Amiki, która coraz groźniej kontratakuje. W 62 minucie po idiotycznym błędzie Gołosia (w ogóle nie kontrolował ruchów rywali, czekając jak słup soli aż piłka doleci) i Baszczyńskiego przy wykonaniu wolnego, futbolówkę przejmuje Simir i bardzo nieprzyjemnie strzela. Na szczęście Majdan jest na posterunku. Większe niebezpieczeństwo ze strony Amiki płynie z licznych strat naszych zawodników. Konstrukcja leży, druga linia nie funkcjonuje. Kolejny raz bardzo brakuje kreatywnego lidera wśród pomocników, który krzyknąłby na kolegów, zmobilizował ich, niekonwencjonalnie rozegrał piłkę. Po prostu zaskoczył czymś rywali. Ciągle też tkwimy w złym ustawieniu, ze zbyt dużą luką między pomocą, a atakiem. Nie ma porządnej gry kombinacyjnej i ataku pozycyjnego.

W 66 minucie na boisku pojawia się Nikola Mijailović. Poprawia nieco jakość gry lewej strony, jest bardziej konstruktywny w ofensywie od Dudki, ale niestety nie na tyle, aby rzucać liczne, dokładne podania do napastników

6. faza meczu (od 75 do ostatniej minuty):

Mimo prób z obu stron, nie przynosi zmiany rezultatu. Wiślacy coraz bardziej słabną, błędy z poprzednich kwadransów nie zostają usunięte. Amica skutecznie się broni, a w 82 minucie ma najlepszą okazję na strzelenie gola – Dudka tradycyjnie bardzo pasywnie i „na radar” kryje rywala, który bez problemu dośrodkowuje do Gregorka, a młody napastnik „kuchenek” strzela płasko z pola karnego. Na szczęście świetnie zachowuje się Majdan łapiąc piłkę „na raty”. Wisła odpowiada tylko serią nieefektywnych rzutów rożnych i okazją Dawidowskiego, który strzela z woleja obok słupka. „Dawid” dochodzi do piłki po długim krzyżowym przeżucie Mijailovica – takich zagrań w „łatwą strefę” po przeciwległej stronie boiska (omijających krycie Amiki) też bardzo brakowało w całym meczu.

Wisła do ostatniej chwili próbuje strzelić gola, ale piłkarze reagują zbyt wolno i mimo zmian nadal nie mają pomysłu na rozegranie piłki. Nawet gdy pojawia się jakaś szansa, błędy indywidualne wszystko psują (np. złe przyjęcie, czy wracanie Brożka ze spalonego znużonym truchcikiem (!) ). Zaczynamy grać długimi przerzutami „na aferę”. Skoro tak, w akcie desperacji trenerzy powinni wprowadzić korekty w ustawieniu, by mogło to przynieść efekt. Trzeba było spróbować uporządkować ten sposób gry. Ma on sens tylko wówczas, gdy drużyna dysponuje wysokimi i świetnie walczącymi w powietrzu piłkarzami w rejonie pola karnego rywali, aby mogli zgrywać górne piłki do kolegów. Dlatego jednym z potencjalnych rozwiązań - wobec braku pomysłu i sił na wprowadzenie innych koncepcji - było przesunięcie na linię pola karnego rywali wysokiego Kłosa, obok którego „w kwadracie” lub „trójkącie” zajęliby pozycję dwaj napastnicy i pomocnicy (z przodu i z tyłu, odległość 3-4 metry). Wtedy granie długiej piłki miałoby szans, bo Kłos z pewnością przynajmniej do 2-3 centr doszedłby i zdołał je zgrać do któregoś ze stojących w pobliżu kolegów – albo do tyłu na strzał z dystansu, albo w bok i do przodu na uderzenie sytuacyjne. Niestety Kulawik taktycznie zrobił coś zupełnie przeciwnego – zdjął jedynego nieźle grającego głową napastnika (Kuźbę) i wprowadził niskiego Paulistę. Nic dziwnego, że wstrzeliwane z głębi pola piłki stawały się łatwym łupem wysokich Bieniuka, Wasilewskiego i Dziewickiego, a bicie głową w mur Wisły stało się tylko coraz bardziej rozpaczliwe.

PIŁKARZE :

Radosław Majdan

Gra na linii (wszędzie skala od 0-10) : 8,5
Gra na przedpolu: 6,5
Zaangażowanie i waleczność: 8
Błędy: Nie popełnił żadnego istotnego
Skuteczność pozycyjna: Bardzo dobra
Ogólna ocena gry : 7,5

Marcin Baszczyńśki [

Postawa w defensywie : 8
Postawa w ofensywie:5,5
Błedy i niewymuszone straty : Sporo
Zaangażowanie i waleczność:6,5
Skuteczność pozycyjna: Przyzwoita
Ogólna ocena gry: 6

Tomasz Kłos

Postawa w defensywie : 8
Postawa w ofensywie: 4
Zaangażowanie i waleczność: 6
Błędy i niewymuszone straty : Nieliczne
Skuteczność pozycyjna: Dobra
Ogólna ocena gry: 6

Arkadiusz Głowacki

Postawa w defensywie : 8,5
Postawa w ofensywie: 3
Zaangażowanie i waleczność: 7
Błedy i niewymuszone straty : Nieliczne
Skuteczność pozycyjna: Dobra
Ogólna ocena gry: 6,5

Maciej Stolarczyk

Postawa w defensywie :2
Postawa w ofensywie:1,5
Zaangażowanie i waleczność: 4
Błedy i niewymuszone straty : Dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 2

Marek Penksa

Postawa w defensywie : 1,5
Postawa w ofensywie:4,5.
Zaangażowanie i waleczność: 8
Błedy i niewymuszone straty : Bardzo dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 3,5

Radosław Sobolewski

Postawa w defensywie : 8
Postawa w ofensywie:6,5
Zaangażowanie i waleczność: 7
Błedy i niewymuszone straty : Kilka
Skuteczność pozycyjna: Przyzwoita
Ogólna ocena gry: 6,5

Konrad Gołoś

Postawa w defensywie : 4
Postawa w ofensywie:4 Najbardziej raziły „in minus” jego straty i całkowity brak gry z pierwszej piłki. Za długo przetrzymuje futbolówkę, każdorazowo musi ją przyjąć, ewentualnie zrobić zwód i dopiero później odgrywa. Zwalnia w ten sposób akcje ofensywne. Natomiast „in plus” cieszyła waleczność i największa ruchliwość w zespole, która jednak nie zniweluje mankamentów w rozegraniu, operowaniu piłką, przeglądzie pola i efektywności podań.
Zaangażowanie i waleczność: 9,5
Błedy i niewymuszone straty : Dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 3,5

Dariusz Dudka

Postawa w defensywie : 2
Postawa w ofensywie: 2
Zaangażowanie i waleczność: 8
Błedy i niewymuszone straty : Bardzo dużo
Skuteczność pozycyjna: Zła
Ogólna ocena gry: 2,5

Marcin Kuźba

Postawa w defensywie : 1
Postawa w ofensywie:6,5. Jako jedyny z piłkarzy ofensywnych, grał „z głową”, konstruktywnie reagując przed polem karnym Amiki. Nieźle się ustawiał. Znów ładnie prezentował się w grze tyłem do bramki rywali. Sensownie rozgrywał piłkę w strefie ataku. Niestety, brakowało mu skuteczności, dynamiki, kondycji i dokładnych podań od kolegów.
Zaangażowanie i waleczność: 7
Błedy i niewymuszone straty : Kilka
Skuteczność pozycyjna: Przeciętna
Ogólna ocena gry: 6,5

Paweł Brożek

Postawa w defensywie :1,5
Postawa w ofensywie:2,5.Za ogromną nieskuteczność, nie wyciąganie wniosków z nieudanych zagrań i zmarnowanie wszystkich doskonałych okazji bramkowych.. Napastnik nie może tylko szybko biegać.
Zaangażowanie i waleczność: 5
Błedy i niewymuszone straty : Dużo
Skuteczność pozycyjna: Zła
Ogólna ocena gry: 3

I rezerwowi:

Tomasz Dawidowski

Postawa w defensywie : 1
Postawa w ofensywie: 2.
Zaangażowanie i waleczność: 4
Błedy i niewymuszone straty : Liczne
Skuteczność pozycyjna: Zła
Ogólna ocena gry: 2

Nikola Mijailovic

Postawa w defensywie : 4,5
Postawa w ofensywie: 4
Zaangażowanie i waleczność: 9
Błedy i niewymuszone straty : Nieliczne
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 3,5

Jean Paulista - grał zbyt krotko, by go oceniać

Czas pracuje na niekorzyść Wisły. Drużyny bezkarnie osłabiać się nie da. Za brak wartościowych i kreatywnych zawodników płaci się zawsze gorzką cenę. Przekonaliśmy się o tym po raz kolejny. Wisła na boisku przypomina dziś poranionego i wykrwawionego lwa, który nie potrafi już rzucić się do gardła ligowej zwierzynie, by rozszarpać ją swoją siłą. Groźnym pomrukiwaniem, uwieńczonym nieskutecznym machaniem osłabioną łapą, z każdą kolejną minutą ruszającą się coraz wolniej i chaotyczniej, nie zniszczy przeciwnika, który sam zacznie zadawać ciosy, by jeszcze bardziej osłabić wroga. Czas obudzić i wzmocnić lwa, zanim przeciwnicy całkiem przestaną się go bać i rozzuchwalą się jeszcze bardziej, także na rynku transferowym. To zadanie dla zarządu klubu, który nie może przespać kolejnego okna transferowego, kontynuując politykę upuszczania krwi i dalej zwlekać z zatrudnieniem nowego trenera. Inaczej stado hien coraz mocniej naciskające odwiecznego przeciwnika, zacznie triumfować wśród złośliwego chichotu niosącego się po ligowej prerii....

(Markus)

Źródło: wislakrakow.com

Galeria kibicowska: