2005.11.30 Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 0:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:51, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 0:1

• Bez serca zagrali dzisiaj wiślacy - tak określił grę swoich podopiecznych trener Tomasz Kulawik... Cóż, jeżeli nie wykorzystuje się takich sytuacji jakie mieli Paweł Brożek, Konrad Gołoś, czy Paweł Kryszałowicz, to traci się w 89. minucie głupią bramkę i odpada się z pucharowych rozgrywek. Frajerstwo w czystej postaci... ale przynajmniej zimowe wakacje będą dłuższe!

1/8 finału Pucharu Polski, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Reymonta, 30. listopada 2005 r., godz. 18:00

Widzów: 5000, sędziował: Jarosław Żyro (Bydgoszcz)

Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 0:1

Bramki:

0:1 Iwański (89.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Stolarczyk

Dudka

Błaszczykowski (46. Kryszałowicz)

Barreto (73. Gołoś)

Cantoro

Zieńczuk

Penksa

Paweł Brożek (63. Paulista)


Liberda

R. Kłos Pokorný


Stasiak

Kalousek (58. Plizga)

Iwański

Jackiewicz

Szczypkowski

Łobodziński

Mierzejewski

Chałbiński (65. Piszczek)


Piłkarz meczu:

Radosław Majdan


Tak jak w poprzednim sezonie, tak i teraz, dalsza gra w Pucharze Polski zmęczonych profesjonalistów z Wisły była im nie na rękę, wszak w grudniu trzeba byłoby jeszcze rozegrać dwa mecze ćwierćfinałowe, a to znacznie skróciłoby im zimowe wakacje... Latem odpadliśmy z tymże Zagłębiem w półfinale, tym razem poszło jeszcze gorzej, gdyż odpadliśmy w ćwierćfinale. Skoro tak, mogliśmy dać sobie spokój z PP już we wcześniejszej rundzie, kiedy to graliśmy z Tłokami Gorzyce. Chłopaki z Gorzyc mieliby przynajmniej o czym opowiadać swoim wnukom, gdyby ograli Wisłę. Dla lubinian to żadna nowość.

Zaczęło się wprawdzie bardzo dobrze, bo gdyby już w 1. minucie Zieńczuk dośrodkował ciut niżej to Liberdę pokonać mógł Błaszczykowski. Do piłki dopadł jeszcze Barreto, ale pogubił się, w końcu uderzenie Baszczyńskiego Liberda obronił.

W minucie 3. po rzucie rożnym główkował Stolarczyk, ale przymierzył źle i piłka poszybowała obok bramki Zagłębia. W końcu w minucie 4. z dystansu przymierzył Paweł Brożek, ale Liberda spokojnie piłkę złapał.

Ta początkowo przewaga Wisły na pewno zaskoczyła gości, ale szybko otrząsneli się z niej i zaczęli grać pressingiem, atakując Wisłę już przed polem karnym! To spowodowało, że mecz nie tylko się wyrównał, ale zaczął przebiegać... pod dyktando gości.

Już w min. 18. mogło być 0-1, ale zaskakujące uderzenie Chałbińskiego minęło naszą bramkę o centymetry. Warto dodać, że pole karne od strony nowej trybuny E prezentuje się dramatycznie. Po meczu z Legią więcej na nim błota, niż trawy.

W 20. minucie piłkę do siatki gości udaje się skierować Brożkowi, ale był on na pozycji spalonej. Wydawało się, że ta akcja pozwoli wiślakom ruszyć... ale nic z tego bo po chwili Radek Majdan - jedyny chyba wiślak w tym meczu, do którego nie można mieć pretensji za grę - musi interweniować po uderzeniu głową Chałbińskiego. W 29. min. Iwański z dystansu pomylił się może o metr, zaś po kolejnych dwóch minutach Mierzejewski uderza piłkę głową, a ta odbija się od słupka... Wiadome było, że Zagłębie zaatakuje, ale czemu pozwalaliśmy na tak groźne akcje?

Widać jednak, że zmobilizowały one wiślaków... W 33. min. Brożek mógł podawać do Penksy, zdecydował się na strzał i skończyło się tylko na rzucie rożnym... W min. 40. Brożek miał jeszcze lepszą okazję. Po podaniu Marka Zieńczuka był sam na sam z Liberdą, trafił jak ostatnio zwykle, czyli w jego nogę.

W 43. min. Majdan ładnie łapie dośrodkowanie gości i tak kończy się ta część meczu.

Jest 0-0 i to Wisła "jest w grze". Nie do końca jednak...

Początek II połowy to dalsza nieporadność Brożka, którego dwukrotnie w dziecinny sposób powstrzymał Kalousek. Pawłowi fatalnie układała się dzisiaj gra, gdy atakował robił to źle, nie mówiąc już o niecelnych podaniach do partnerów.

Wisła aktywnie próbowała jednak zaatakować lubinian, ale Dudka z dystansu przestrzelił, a po dośrodkowaniu Zieńczuka, wprowadzony za Błaszczykowskiego, Kryszałowicz nie doszedł do piłki.

Nie próżnowali też goście, którzy "grali swoje". Iwański spróbował z dystansu, a trudna piłka po koźle nieznacznie minęła naszą bramkę.

W 58. i 60. min. przełamać się chciał Kryszałowicz, ale najpierw ubiegł go Pokorný, a po chwili lekki strzał złapał Liberda. Po meczu kibice śmiali się, że "Kryszał" jednak dzisiaj się przełamał... tyle tylko, że... na pół...

Trzy minuty później trener Kulawik daje wreszcie odpocząć bezproduktywnemu Brożkowi, za którego wchodzi Paulista. Trener Smuda wprowadza zaś Plizgę i Piszczka, dwóch młodych i szybkich napastników. Gra o pełną stawkę i to się opłaca. Już w pierwszej akcji Piszczek mógł bowiem pokonać Majdana, ale strzelił obok bramki. W odpowiedzi z dystansu próbowali Dudka i Paulista.

Konsekwentna gra gości może się podobać, ale w końcówce to Wisła powinna zadać decydujący cios! Zaczęło się od akcji Konrada Gołosia, który w 80. minucie ograł już obrońcę gości, był sam na sam z Liberdą, spudłował jednak gorzej niż trampkarz! Po minucie groźnie strzelał Paulista, ale trafił w dobrze interweniującego Liberdę, zaś w min. 83. Brazylijczyk ładnie podał na środek do "Kryszała", który chyba jednak nieprzepisowo powstrzymany został przez obrońcę, gwizdek sędziego jednak milczał. Zagłębie nie zabezpiecza już tyłów, więc i kolejne kontry Wisły pachną bramką. W 86. min. piłkę w polu karnym źle przyjmował Cantoro, ta jednak przypadkowo trafia pod nogi Kryszałowicza, a ten źle w nią trafia i kolejna "setka" została zmarnowana! Koszmarne zagranie "Kryszała"...

Ostatnie trzy minuty gry. Uderzenie głową Szczepkowskiego łapie Majdan. Po chwili Jackiewicz ucieka Gołosiowi, strzela jednak nad bramką. I w końcu 89. min. Koronkowa akcja gości, piłka trafia w końcu pod nogi Iwańskiego, Tomasz Kłos zamiast gonić rywala podnosi rękę niesłusznie domagając się odgwizdania spalonego, a były gracz Szczakowianki spokojnie umieszcza piłkę w siatce…

Wisła odpowiada jedynie niecelnym strzałem Paulisty i odpada z Pucharu Polski. Na własne życzenie, dzięki własnej nieudolności i frajerstwu.

Przed meczem z Cracovią do szatni piłkarzy wszedł prezes Baś, przed meczem z Legią i Zagłębiem już widać nie i co pozwoliło rozgromić lokalnego rywala i w miarę solidnie powalczyć z warszawiakami, nie pozwoliło zagrać zespołowo dzisiaj. Trener Kulawik narzekał po meczu, że każdy grał dla siebie, a nie dla zespołu. Co z tego "zespołu" zostanie na wiosnę? • Dodał: Piotr (2005-11-30 18:54:29)