2005.12.03 Wisła Kraków – Górnik Łęczna 1:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:53, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Wisła Kraków - Górnik Łęczna 1:0

• Na pożegnanie z krakowską publicznością - w tym roku - piłkarze "Białej Gwiazdy" ograli górników z Łęcznej 1-0. Mecz był jednak kolejnym marnym widowiskiem niewykorzystanych szans. Na nasze szczęście do zespołu wrócił Radosław Sobolewski, który już w 5. min., strzałem z dystansu, pokonał Bledzewskiego. Potem wiślacy jeszcze dobrych kilka razy mogli podwyższyć rezultat, ale skuteczność podopiecznych Tomasza Kulawika pozostawiała wiele do życzenia. Skończyło się więc na skromnej wygranej, która pozwala jednak zachować fotel lidera.

XVI kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Reymonta, 3. grudnia 2005 r., godz. 16:00

Widzów: 8 000, sędziował: Jacek Granat (Warszawa)

Wisła Kraków - Górnik Łęczna 1:0

Bramki:

1:0 Sobolewski (5.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Stolarczyk

Dudka

Błaszczykowski

Sobolewski (79. Gołoś)

Cantoro

Zieńczuk (72. Piotr Brożek)

Kuźba

Paweł Brożek (56. Paulista)


Bledzewski

Pawelec (80. Oziemczuk)

Jurkowski

Bożyk

Popiela

Andruszczak

Wędzyński (63. Kaczmarczyk)

Nikitović

Sokołowski

Bykowski (86. Jezierski)

Kubica


Piłkarz meczu:

Radosław Sobolewski

• Jeżeli po końcowym gwizdku sędziego kibice Wisły oddychają z ulgą, że to już wreszcie koniec, to nie mógł to być dobry mecz. I nie był... Wiślacy znów zagrali bowiem słabo i choć sytuacji do zdobycia gola było co niemiara, to gdyby nie celne uderzenie z dystansu Radosława Sobolewskiego, już w 5. min., to mogło być naprawdę nieciekawie.

Wisła od początku rusza do ataku, przy gromkim i nieustannym, śpiewanym na przemian, między sektorami: Jazda, jazda, jazda... Biała Gwiazda, no i doping ten na tyle mobilizuje "Sobola", że reprezentant Polski strzela niespodziewanie z około 20. metrów, Bledzewski próbuje wprawdzie piłkę wybić, ale ta ląduje w siatce!

Szybkie 1-0 miało podziałać mobilizująco na resztę wiślaków, ale jak podziałało... Szkoda gadać. Wprawdzie to Wisła prowadziła przez pełne 90 minut grę, tyle tylko, że na tle kadrowo osłabionego rywala nie była to gra, którą oglądało się z przyjemnością.

Kibice poderwali się z miejsc dopiero 12 minut po golu "Sobola", wtedy to Kuźba ładnie zgrał do Pawła Brożka, ale pierwszy przy piłce był Bledzewski. Minutę później ładnie z dystansu przymierzył Cantoro, ale i tym razem Bledzewski pewnie piłkę złapał.

Wtedy też pierwsza i jak się później okazało najlepsza okazja gości. Sam na sam z Majdanem znalazł się Sokołowski, ale Radek świetnie uderzenie byłego legionisty odbija nogami! Mogło być 1-1... Wisła odpowiada strzałem głową Stolarczyka, któremu niewiele zabrakło, aby pokonać Bledzewskiego oraz kolejnym uderzeniem Cantoro, tym razem obok słupka.

Ku zdumieniu kibiców teraz przychodzi czas aż na trzy groźne akcje gości, W 33. i 35. min. dobrych okazji nie wykorzystuje Andruszczak, a jego koledzy mają pretensje do byłego gracza Katowic, zwłaszcza o tą drugą szansę, kiedy po błędzie Stolarczyka nie trafił on w bramkę z bardzo dogodnej sytuacji. Piłkarze z Łęcznej wyrównać mogli też w minucie 37. ale Kubica zwlekał ze strzałem tak długo że w końcu zablokował go Tomasz Kłos.

Końcówka I połowy należy już do Wisły, najpierw jednak dobrej okazji nie wykorzystuje - chciałoby się powiedzieć w swoim stylu - Zieńczuk, a po chwili sam na sam z Bledzewskim jest Paweł Brożek, ale i on nie jest w stanie pokonać dobrze broniącego bramkarza gości.

Przyznać trzeba jednak obiektywnie, że zarówno "Zieniu", jak i "Brożinho" - byli dzisiaj najsłabszymi piłkarzami w naszym zespole!

W II połowie przewaga Wisły jest jeszcze większa, więc i szans na zdobycie kolejnych bramek jest więcej. Cóż z tego, skoro popis nieskuteczności dał dzisiaj niemal każdy z wiślaków. W 48. min. po rzucie wolnym Kuźba strzela obok bramki. 52. min. - tym razem nad bramką strzela Stolarczyk, ale on w naszej drużynie za zdobywanie goli odpowiedzialny nie jest, a i pozycji do oddania strzału nie miał zbyt łatwej.

To czego dokonał jednak ten, na którym spoczywa odpowiedzialność za bramki, czyli Paweł Brożek w minucie 54. to już był pokaz anty-umiejętności. Wyjątkowo po skrzydle uciekł obrońcom Zieńczuk, dograł na środek, a tam "Brożinho" nie dopadł do piłki, zaś zamykający akcję Kuźba chyba nawet nie spodziewał się, że jego partner z ataku nie trafi do pustej już bramki. Ostatecznie Brożek sam wpadł do siatki, a kibice z sektora E domagali się jedenastki, uważając, że wiślak był faulowany... Ja faulu nie widziałem, widziałem za to naprawdę spartaczoną okazję.

Na kolejną czekaliśmy tylko trzy minuty, ale tym razem uderzono mocno przez Sobolewskiego piłka przeleciała nad bramką Bledzewskiego.

Kwadrans przed końcem meczu wynik podwyższyć mógł Mauro Cantoro, ale jego uderzenie lobem końcówkami palców wybija Bledzewski.

W 83. min. kolejna akcja Wisły, wprowadzony za "Sobola" Gołoś ładnie wrzuca w pole karne, a tam główkę Kuźby z trudem na rzut rożny wybija Bledzewski. Po nim w słupek trafia Dudka, a dobitka Kłosa leci nad bramką...

Górnik zagroził naszej bramce, o ile można nazwać to zagrożeniem, dopiero w doliczonym czasie gry, ale Kubica nie doszedł do piłki w polu karnym, spokojnie ubiegł go Majdan, który chwilę potem ładnie wyłapuje groźne dośrodkowanie gości.

Na sekundy przed końcowym gwizdkiem sędziego ładną akcję inicjuje jeszcze wprowadzony po przerwie Piotr Brożek, idealnie dogrywa do Kuźby, który uderza ale i ten strzał leci wprost w Bledzewskiego i drugiego gola nie ma...

Wisła wymęczyła dzisiejszą wygraną, ale w obecnej sytuacji i tak najważniejsze są punkty. Tych mamy o trzy więcej, co pozwala nam zachować pozycję lidera. Więcej o tym meczu pisać nie ma potrzeby, bo pastwić się na wiślakach nie mam zamiaru.

Warto dodać na koniec o ładnym pożegnaniu się (?) kibiców Wisły z Marcinem Baszczyńskim, który - wszystko na to wskazuje - opuści zimą Kraków... • Dodał: Piotr (2005-12-03 18:25:03)