2005.12.11 GKS Bełchatów - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

2005.12.11, Orange Ekstraklasa, 17. kolejka, Bełchatów, Stadion GKS-u, 14:30
GKS Bełchatów 0:0 Wisła Kraków
widzów: 4.500
sędzia: Piotr Siedlecki ze Szczecina
Bramki
GKS Bełchatów
Łukasz Sapela
Grafika:Zk.jpg Grzegorz Fonfara
Dariusz Pietrasiak
Grafika:Zk.jpg Edward Cecot
Grafika:Zk.jpg Rafał Berliński
Ferdinand Chi Fon grafika: Zmiana.PNG (67’ Goran Janković)
Grafika:Zk.jpg Jacek Kuranty
Łukasz Garguła
Janusz Dziedzic
Mariusz Ujek grafika: Zmiana.PNG (87’ Jacek Popek)
Radosław Matusiak

trener: Orest Lenczyk
Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński Grafika:Zk.jpg
Tomasz Kłos
Dariusz Dudka
Piotr Brożek
Jakub Błaszczykowski grafika: Zmiana.PNG (73’ Jean Paulista)
Mauro Cantoro
Radosław Sobolewski
Marek Zieńczuk grafika: Zmiana.PNG (85’ Marcin Kuźba)
Paweł Kryszałowicz
Paweł Brożek grafika: Zmiana.PNG (79’ Tomasz Dawidowski)

trener: Tomasz Kulawik

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Na koniec w Bełchatowie

W niedzielę w Bełchatowie Wisła zakończy tegoroczne rozgrywki. Będzie to przy okazji ostatni mecz Tomasza Kulawika w roli pierwszego trenera. Z powodu problemów kadrowych do Bełchatowa pojechało tylko trzech obrońców. Na prawej obronie zagra więc nominalny pomocnik Jakub Błaszczykowski. - Z tyłu nie można za dużo mieszać - mówi Kulawik.

Wariant z "Błaszczem" jest najbardziej prawdopodobny, lecz Kulawik zastanawiał się też nad innymi rozwiązaniami. Tak czy siak, do defensywy musi wycofać jednego z nominalnych pomocników. Innymi kandydatami byli Piotr Brożek i Andre Barreto. Ostatecznie padło na Błaszczykowskiego, który zaliczył świetny debiut na tej pozycji w meczu z Panathinaikosem. - Wolałbym grać bardziej z przodu, ale oczywiście wystąpię tam gdzie trener mnie wystawi - zapewnia Kuba. - Czy zagram tak dobrze jak z Grekami? Nie wiem, przecież każdy mecz jest inny.

Po porażce w rozgrywkach o Puchar Polski kibice oskarżyli piłkarzy Wisły, że przegrywając załatwili sobie dłuższe urlopy. Tym razem Kulawik zastosował podobny wariant, lecz tym razem wizja dłuższego urlopu ma mobilizować zawodników do lepszej gry. Pierwotnie zaplanowano, że treningi potrwają jeszcze do środy. - Jak w niedzielę zawodnicy wywalczą zwycięstwo, możliwe, że spotkamy się jeszcze tylko w poniedziałek - zapowiada Kulawik. - Trzeba dać im tą marchewkę na kiju.

W Polsce w rundzie jesiennej nie grano jeszcze tak długo. Pojawia się problem z boiskami. W Bełchatowie nie dysponują podgrzewaną murawą, więc oba kluby apelowały do PZPN o przełożenie spotkania. Związek odmówił, dodając, że taką decyzję może podjąć tylko sędzia zawodów, po zapoznaniu się ze stanem murawy w dniu meczu. Na niedzielę zapowiadane są opady śniegu, więc każda decyzja jest możliwa. Jeśli mecz zostanie rozegrany - piłkarze biegać będą albo po miękiej mazi, albo po mocno zmrożonej płycie.

- I to i to jest złe do grania w piłkę. Nie będzie pięknego meczu, czeka nas ciężka walka i kopanina - zapowiada Błaszczykowski. Trener bramkarzy Marek Holocher nie ma złudzeń. - Gorsza jest płyta zmrożona. Wtedy bardzo łatwo o kontuzje.

W ostatnich dniach z urazami zmagali się Błaszczykowski, Radosław Sobolewski, Marcin Baszczyński i Marcin Kuźba. Ostatecznie wszyscy są gotowi do gry. Szczególnie ważne, że do zdrowia wrócił "Baszczu". Brak kolejnego obrońcy byłby katastrofą. Gotowość "Sobola" cieszy równie mocno. Gdy Wisła ma w środku parę Sobolewski - Cantoro, spisuje się znacznie lepiej. Niestety Argentyńczyk wciąż nie podpisał nowego kontraktu. - Faktycznie jesteśmy blisko porozumienia, ale w niedzielę już nie podpiszę. Nie ma kiedy. Dalsze negocjacje będą toczyły się faksem - zapowiada Cantoro, który dzień po meczu wraca do ojczyzny.

Wisła grała już w tym sezonie z Bełchatowem. Na własnym boisku w drugiej kolejce łatwo uporała się z rywalem, którego pokonała 3:0. Dwie bramki w tym meczu zdobył Paweł Brożek, jedną Tomasz Frankowski. Trenerem GKS-u jest teraz świetnie znany pod Wawelem Orest Lenczyk. W meczu z Wisłą nie zagra Grzegorz Kmiecik. Zabrania tego klauzula wpisana w umowę wypożyczenia rosłego napastnika do bełchatowskiego klubu.

Mecz w Bełchatowie obserwować będzie nowy trener Wisły Dan Petrescu.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

W Bełchatowie bez bramek, do wiosny lider

W końcówce roku Wisła strzelała bramek jak na lekarstwo. Nie inaczej było w ostatnim spotkaniu z GKS Bełchatów, które zakończyło się bezbramkowym rezultatem. Do wiosny Wisła lideruje naszej lidze.

Jak dobrze wiemy zła sytuacja kadrowa spowodowała, że do Bełchatowa z naszym zespołem pojechało zaledwie trzech nominalnych obrońców. Na czwartego do tej formacji trener Tomasz Kulawik wybrał Piotra Brożka, który zajął miejsce po lewej stronie boiska. W tej sytuacji do środka wszedł Dariusz Dudka, który pomagał Tomaszowi Kłosowi. Dwójka centralnych obrońców Wisły miała dziś kilka szans na bramkę.

Już w 3 minucie po centrze Marka Zieńczuka z prawej strony metr przed bramką tuż przy słupku znalazł się Dudka. Niepotrzebnie próbował jednak oddać uderzenie głową, lecąca na wysokości metra piłka została trącona w nieporadny sposób i wyszła w pole. Wisła dobrze rozpoczęła ten mecz, w pierwszych 10 minutach forsując tempo i rozgrywając piłkę głównie na połowie rywala.

Jednak w 9 minucie w świetnej sytuacji znalazł się Łukasz Garguła. środkowy pomocnik GKS Bełchatów oszukał pułapkę ofsajdową wiślaków, następnie zwiódł Dariusza Dudkę i mając przed sobą tylko Radosława Majdana spróbował strzału "podcinką". Na nasze szczęście uderzył piłkę na tyle mocno, że ta przeleciała również nad poprzeczką bramki Majdana.

Po 20 minutach gry znów groźnie zrobiło się pod bramką Wisły. Z rzutu wolnego bardzo mocno uderzał Matusiak, na szczęście piłka poleciała w stronę bramkarza Wisły, który instynktownie odbił ją na róg. Ponownie nasz zespół niepokoił również Matusiak na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy, gdy piłka po jego uderzeniu minęła bramkę Wisły.

"Biała Gwiazda" natomiast stworzyła sobie w pierwszej części gry jeszcze kilka sytuacji. W 29 minucie Marek Zieńczuk główkował po rzucie rożnym, a piłkę sprzed linii bramkowej wybił Berliński. Minutę później po ładnej akcji Kryszałowicza i wystawieniu piłki Sobolewskiemu strzał pomocnika Wisły wybronił Łukasz Sapela. 23-letni bohater gospodarzy w tym spotkaniu uratował GKS również w 43 minucie, gdy świetnie odbił piłkę po groźnej główce Tomasza Kłosa.

W doliczonym czasie gry powinien zostać podyktowany rzut karny dla Wisły. Do wybitej przed pole karne GKS-u piłki dopadł Kuba Błaszczykowski, uderzył potężnie, a stojący na linii strzału 10 metrów dalej Mariusz Ujek niczym dobry bramkarz zablokował to uderzenie złożonymi rękami po czym padł na murawę... trzymając się za twarz. Arbiter dał się nabrać i skrzywdził Wisłę, nie dyktując ewidentnej "jedenastki".

Po przerwie lepiej zaczęli gospodarze, którzy zepchnęli Wisłę do obrony, choć nie stworzyli sobie sytuacji bramkowej. Schowana Wisła obudziła się dopiero po kwadransie. W 63 minucie nasz zespół znów udowodnił, że brakuje w nim dobrego egzekutora rzutów wolnych. Po rozegraniu piłki na 16 metrze na siłę strzelał Baszczyński, a futbolówka ugrzęzła w murze.

Gola powinien zdobyć Paweł Brożek trzy minuty później. Napastnik Wisły wzorowo minął jednego z obrońców po zagraniu w tempo przez Cantoro, ale w sytuacji "sam na sam" z Sapelą trafił w bramkarza Bełchatowa co spowolniło lot zmierzającej w kierunku bramki piłki. Dzięki temu powracający Berliński zdołał wybić ją sprzed linii bramkowej.

Mimo zmian w składzie i wejściu na boisko Paulisty, Kuźby oraz Dawidowskiego wynik nie uległ zmianie. Groźnie było tylko po rzutach wolnych, ale bramkarz GKS Bełchatów był górą zarówno w 82 minucie gdy strzelał Tomasz Kłos jak i w 89 minucie po próbie Kryszałowicza i dobitce Dawidowskiego. Oba stałe fragmenty gry wykonywane były z odległości ok 17-18 od środka bramki Bełchatowa - swego czasu takich sytuacji nie marnowali Mirosław Szymkowiak czy chociażby... Marek Zieńczuk.

Wracając jeszcze do sytuacji z 89 minuty - rzut wolny został podyktowany za faul na próbującym oddać strzał Radosławie Sobolewskim. Pomocnik Wisły podczas przewinienia jednego z zawodników gospodarzy znajdował się w polu karnym; śmiało można było domagać się "jedenastki".

Wisła śrubuje niechlubną statystykę meczów bez bramki. W tym sezonie "zerówa" na koncie "Białej Gwiazdy" pojawia się po raz siódmy. Ciężko przypomnieć sobie podobne osiągnięcie w ostatnich latach. Cieszyć może się natomiast Radosław Majdan, który w dziesięciu ostatnich meczach stracił zaledwie trzy gole. Jednak czy piłka nożna nie polega głównie na zdobywaniu bramek...? Do tego byliśmy przyzwyczajeni. Oby hasło efektowniejszej i skuteczniejszej gry przyświecało Wiśle po wznowieniu rozgrywek, w których obecnie lideruje.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

GKS Bełchatów - Wisła Kraków 0:0

Wisła Kraków tylko zremisowała 0-0 z GKS-em Bełchatów w ostatnim meczu, jaki rozegrany został w tym roku. Było to kolejne spotkanie niewykorzystanych szans, udowadniające że naszej drużynie brakuje przede wszystkim snajperów. Oby oglądający ten mecz Dan Petrescu potrafił wyciągnąć z niego odpowiednie wnioski. Mimo zdobycia tylko jednego punktu, Wisła umacnia się na pozycji lidera Orange Ekstraklasy, gdyż warszawska Legia sensacyjnie przegrała na własnym stadionie z Górnikiem Łęczna!

XVII kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Bełchatów, ul. Sportowa, 11. grudnia 2005 r., godz. 14:30

Widzów: 4500, sędziował: Piotr Siedlecki (Szczecin)

GKS Bełchatów - Wisła Kraków 0:0

Składy:

Sapela

Fonfara

Pietrasiak

Cecot

Berliński

Chi-Fon (67. Janković)

Garguła

Kuranty

Dziedzic

Ujek (87. Popek)

Matusiak


Majdan

Baszczyński

Dudka

Kłos

Piotr Brożek

Błaszczykowski (73. Paulista)

Cantoro

Sobolewski

Zieńczuk (85. Kuźba)

Kryszałowicz

Paweł Brożek (79. Dawidowski)


Piłkarz meczu: -


Na pożegnanie z trenerską ławką I drużyny Wisły Tomasz Kulawik zaskoczył składem. Niespodziewanie bowiem na lewej stronie obrony postawił na Piotra Brożka, w środku obrony zagrał natomiast Tomasz Kłos z Dariuszem Dudką. W ataku pojawiła się arcynieskuteczna ostatnio para Pawłów: Brożek z Kryszyłowiczem i już sam ten fakt mógł oznaczać, że o bramki będzie ciężko. Tak też i było.

Początek gry to asekuracyjna gra Wisły, która nie chciała zbytnio forsować tempa na bardzo trudnej murawie. To spowodowało, że jako pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze, którzy już w 9. minucie powinni prowadzić! Garguła znalazł się sam na sam z Radkiem Majdanem, próbował lobować, co udało mu się w 200%, przelobował bowiem i bramkarza i... bramkę.

Kolejne akcje to strzały z dystansu grających bez kompleksów gospodarzy, ale nie przynosiły one większego zagrożenia naszej bramce, z drugiej strony Wisła zagrażała głównie po stałych fragmentach gry, ale poza kolejnymi zamieszaniami nie dawały one wymiernych efektów.

Po 30 minutach mogło być jednak 1-0 dla Wisły, najpierw strzelał Kłos, a po chwili piłkę z linii bramkowej wybił Berliński. Jakby tego było mało, w jednej z kolejnych akcji obrońcami zakręcił Kryszałowicz, szkoda tylko, że nie oddał strzału na bramkę, wyłożył za to do nadbiegającego Sobolewskiego, ale uderzenie tego ostatniego dobrze sparował Sapela.

Podobnie było z ładnym strzałem głową Kłosa, które także obronił bramkarz gospodarzy. W końcówce I połowy wiślacy domagali się jeszcze podyktowania "jedenastki" za zagranie ręką jednego z obrońców GKS-u, ale sędzia nie ugiął się presji naszych piłkarzy.

II część gry ładnie zaczęli gospodarze, ale najpierw Ujek z dogodnej sytuacji przestrzelił, a chwilę później w ślady kolegi poszedł często próbujący szczęścia w swoich strzałach Matusiak. Mimo groźnego początku w wykonaniu beniaminka z Bełchatowa, to Wisła powinna zadać decydujący cios. Losy meczu, w 67. min., rozstrzygnąć powinien bowiem Paweł Brożek, który miał więcej niż 100% okazję do strzelenia gola. Uderzył jednak źle, po rękach Sapeli, i tak, że stojący na linii bramkowej Berliński zdołał piłkę wybić... po raz drugi ratując w taki sposób swój zespół.

Wisła rusza do ataków jeszcze w samej końcówce gry, ale ani Kłos z rzutu wolnego, ani kolejne uderzenia Kryszyłowicza, czy Sobolewskiego nie dają powodzenia...

Kończy się więc bezbramkowym remisem, który w kontekście porażki Legii nie jest złym wynikiem. Bardziej z punktu cieszyli się jednak gospodarze, a teraz już tylko... czekanie na piłkarską wiosnę, która zacznie się za ponad 2,5 miesiąca.


Piotr (2005-12-11 15:23:06)

Źródło:wislaportal.pl

Klincz w Bełchatowie

Data publikacji: 11-12-2005 12:00


Nie udało się wiślakom zdobyć bramki w Bełchatowie. Wisła momenty dobrej gry przeplatała chaotycznymi zagraniami. Dzięki punktowi zdobytemu w tym meczu, przerwę zimową Biała Gwiazda spędzi samodzielnie na fotelu lidera.

Zaczęło się od mocnego akcentu ze strony Wisły. Już w czwartej minucie po wolnym Zieńczuka Dariusz Dudka znalazł się nie pilnowany przez nikogo dwa metry przed bramką GKS. Uderzył jednak tak źle, że piłka nawet nie doleciała do bramki. Po naporze Wisły z pierwszych minut akcje przeniosły się pod bramkę Majdana. W 9 minucie Biała Gwiazda mogła mówić o szczęściu: Garguła zwiódł w polu karnym Dudkę, miał przed sobą tylko bramkarza Wisły, ale przelobował zarówno golkipera Wisły, jak i bramkę przez niego strzeżoną. Chwilę później po rzucie rożnym dla GKSu Dudka wybił piłkę tuż sprzed linii bramkowej, a po kolejnych dwóch minutach Kłos w ostatniej chwili zatrzymał kontrę gospodarzy. Wiśle nie udawało się stwarzać kolejnych groźnych szans, za to w 20 minucie wykazać się mógł Radosław Majdan. Bramkarz Wisły w bardzo dobrym stylu wybronił rzut wolny wykonywany przez Gargułę.

Wisła odzyskała inicjatywę około 25 minuty. Tym razem to obrońca GKSu wybijał piłkę z linii bramkowej swojego zespołu. Po pół godzinie gry bardzo ładną akcję przeprowadził Paweł Kryszyłowicz. Po jego wycofaniu strzał Sobolewskiego z trudem obronił Sapela. Kolejną szanse Wisła miała w 42 minucie. Po rzucie rożnym głową uderzał Kłos, a bramkarz GKSu znów z końcami palców wybił piłkę. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy w polu karnym drużyny z Bełchatowa miała miejsce kontrowersyjna sytuacja. Po strzale Błaszczykowskiego jeden z obrońców gospodarzy w polu karnym odbił piłkę ręką, ale sędzia nie pokazał na jedenasty metr argumentując, że zawodnik GKS zasłaniał twarz.

W drugiej połowie gospodarze zdecydowanie cofnęli się do obrony, a Wisła raczej nie miała pomysłu na przebicie się przez defensywę często złożoną z 11 zawodników z Bełchatowa. „Biała Gwiazda” pierwszą groźną sytuację stworzyła dopiero w 62 minucie, kiedy Kryszyłowicz doszedł do dośrodkowania z rzutu rożnego, ale jego strzał głową został zablokowany. Chwilę później Wisła miała najlepszą sytuację w tym meczu. W 66 minucie Paweł Brożek został wypuszczony na pozycję sam na sam. „Brozio” po raz kolejny nie potrafił przełamać swojej strzeleckiej niemocy, choć tym razem było blisko. Sapela tylko trącił piłkę, ale ta nadal toczyła się w kierunku bramki. Z interwencją zdążył jednak jeden z obrońców gospodarz i gola nie było.

Wisła jeszcze raz przycisnęła w końcówce spotkania, zachęcona chyba informacjami z Warszawy, gdzie Legia przegrywała z Górnikiem Łęczna. W 80 minucie Radosław Sobolewski dostał piłkę tam, gdzie lubi – tuż przed polem karnym. Tym razem jednak nie wyszedł mu jeden z jego „strzałów życia”, a uderzenie wysoko nad poprzeczką. Niedługo potem Kłos uderzył z rzutu wolnego w samo okienko bramki GKS, ale znów bramkarz gospodarzy zdążył z interwencją. Tuż przed zakończeniem spotkania Radosław Sobolewski został sfaulowany na linii pola karnego. Sędzia pokazał na rzut wolny tuż sprzed linii pola karnego. Uderzał Kryszyłowicz, a Sapela obronił zarówno jego strzał, jak i dobitkę Dawidowskiego.

GKS Bełchatów - Wisła Kraków 0:0

GKS: Sapela - Fonfara, Cecot, Pietrasiak, Berliński - Chi-Fon (Janković 66'), Kuranty, Garguła, Dziedzic - Ujek (Popek 87'), Matusiak

WISŁA: Majdan - Baszczyński, Kłos, Dudka, Piotr Brożek - Błaszczykowski (Paulista 73'), Sobolewski, Cantoro, Zieńczuk (Kuźba 85')- Kryszałowicz, Paweł Brożek (Dawidowski 79')

Żółte kartki: Fonfara, Cecot, Berliński, Kuranty - GKS; Baszczyński - Wisła;

Sędziował: Piotr Siedlecki ze Szczecina.

Widzów 3000.

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



Źródło: wisla.krakow.pl

Konferencja po ostatnim meczu w tym roku

Na dzisiejszej konferencji pomeczowej spotkali się dwaj szkoleniowcy, którzy dobrze się znają. - Tomasz Kulawik to wspaniały człowiek i piłkarz - przywitał swego gościa trener Orest Lenczyk, dla którego punkt z mistrzami Polski jest bardzo ważny.

Tomasz Kulawik:

- Był to typowy mecz walki, w którym Bełchatów wysoko postawił nam poprzeczkę. Staraliśmy się strzelić bramkę, dużo nam do spełnienia tego celu nie brakowało, ale niestety skończyło się remisem.

Orest Lenczyk:

- Witam Tomka, wspaniałego piłkarza i człowieka, z którym miałem przyjemność kilka razy pracować. Mecz się odbył, wygladał jak wygladał. Zdobyliśmy, a raczej wywalczyliśmy punkt. Było to spotkanie niesamowicie ciężkie, które możnabyło wygrać. Trzeba podziękować wszystkim zawodnikom, którzy włożyli ogromny wysiłek by zdobyć punkt z mistrzem Polski.

Kulawik:

- Jestem zadowolony z remisu W kontekście porażki Legii, nad którą mamy punkt przewagi. Jestem zadowolony z gry niektórych zawodników, zwłaszcza tych którzy nie mieli wcześniej zbyt wiele szans na grę. Satysfakcjonował mnie występ Piotra Brożka na lewej obronie oraz Pawła Kryszałowicza, który nie miał szansy gry, a dziś zagrał bardzo dobrze cały mecz. Piotrek od dwóch tygodni bardzo dobrze spisywał się w defensywie i tak, na lewej obronie, ustawialiśmy go we wszystkich gierkach. Nie chciałem mieszać w ofensywie, cofać Kuby Błaszczykowskiego do obrony. Ostatni mecz graliśmy w takim składzie w pomocy i nie chciałem tego zmieniać.

Lenczyk:

- Dlaczego postawiłem na Sapelę? Jako trener miałem wspaniałych bramkarzy. Banaszyński wpuścił nam dziesięć bramek w czterech meczach i postanowiłem zmienić bramkarza na Sapelę, który w treningach spisywał się bardzo dobrze. Nie było wiadomo jak zachowa się on w meczu, ale chciałem spróbować. Udało nam się w Zabrzu, gdzie było niewiele strzałów na bramkę. Nie chciałem go skrzywdzić i dziś też postawiłem na niego. Był wartościowym piłkarzem i z pewnością nam pomógł

- Czy odczuwam niedosyt, bo była szansa pokonać Wisłę? Piłkarze GKS-u przede wszystkim nie chcieli przegrać tego meczu i tak skutecznie przeszkadzali Wiśle, że ciężko jej było strzelić bramkę. Ze strony moich zawodników było widać szacunek dla umiejętności piłkarzy Wisły. W takim meczu zdarzają się tylko dwie sytuacje do strzelenia bramki. Gdyby Łukasz trafił w pierwszej połowie, z pewnością mecz potoczyłby się inaczej, choć możliwe, że Wisła atakowałaby z większym animuszem.

- Czy jestem zaskoczony zwycięstwami Górnika Zabrze i Łęcznej? Uważam, że w pierwszej rundzie walczy się o punkty, a w drugiej o miejsce w tabeli, więc do końca nie wiem, co o tym sądzić. Na pewno mecz z Wisłą udowodnił, że GKS-owi nikt nie odda punktu za darmo. Trzeba w każdym meczu walczyć, na boisku zostawiać umiejętności i serce.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Marcin Kuźba: Mogliśmy bardziej odskoczyć

Choć pod znakiem zapytania stał w ogóle wyjazd Marcina Kuźby na przedmeczowe zgrupowanie, zawodnik rozegrał kilka minut w dzisiejszym spotkaniu, wchodząc jako trzeci napastnik. - Liczyłem na dłuższy występ - powiedział ze smutkiem w głosie.

- Liczyłem na dłuższy występ, ale trener akurat postanowił, że zagrałem tylko końcówkę. Bardzo szkoda tych punktów, bo Legia przegrała i mielibyśmy większą przewagę.

Ale było trochę sytuacji na wygraną, nawet podczas twojej krótkiej nieobecności na boisku...

- Tak, mieliśmy kilka okazji. W ostatniej minucie także "Dawid" znalazł się w niezłej sytuacji w tym całym zamieszaniu. Czuję duży niedosyt z wyniku.

Zdrowie pozwoliłoby ci na dłuższy występ?

- Tak, odpocząłem kilka dni, pozbyłem się bólu i byłem gotowy na 100% do gry.

A jak boisko?

- Boisko nie było twarde, było miękkie, nie były to złe warunki. Na środku było troszkę zmarznięte, ale warunki były takie same dla obu drużyn.

Źródło: wislakrakow.com

Piotr Brożek: Całkiem, całkiem

- Pierwszy raz zagrałem na tej pozycji. Myślę, że wyszło całkiem, całkiem. Starałem się grać pewnie i bezpiecznie. W pierwszej połowie byłem trochę nerwowy, ale z każdą minutą czułem się coraz pewniej. - mówił po niedzielnym meczu, Piotr Brożek, który zagrał na lewej obronie.

- O tym, że zagram w tym meczy w obronie dowiedziałem się dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem. Wcześniej byłem przekonany, że trener wycofa z pomocy Kube na prawą obronę

Może to jest sposób na wywalczenie sobie miejsca w podstawowym składzie?

- Myślę, że był to mój pierwszy i ostatni występ na tej pozycji. Mamy świetnych lewych obrońców, a teraz tylko przez kontuzje i kartki życie wymusiło takie rozwiązanie. Na pewno cieszę się jednak, że zagrałem cały mecz, że nie straciliśmy bramki. Szkoda tylko, że nie udało nam się jej strzelić.

Dzięki temu występował miał Pan okazję pokazać się nowemu trenerowi.

- Z tego co słyszałem, mają pojawić się w zespole nowi zawodnicy. Nie wiem czy będzie w związku z tym dla mnie miejsce. Jeśli go zabraknie, to będzie trzeba sobie poszukać nowego klubu, ale już nie na wypożyczenie, a na stałe.

Źródło: wislakrakow.com

Analiza meczu GKS Bełchatów - Wisła

Zakończenie tegorocznych rozgrywek ligowych przyniosło kolejną stratę punktów „Białej Gwiazdy”. Remis z beniaminkiem okupującym dolne rejony tabeli nigdy nie przynosi chluby mistrzom kraju. Niestety dzisiejsza słabość i nieskuteczność Wisły nie pozwoliła na więcej.

1. faza meczu (od 1 do 15 minuty):

Początek mamy dobry. Nasi piłkarze natychmiast agresywnie ruszają do ataku w poszukiwaniu „ustawiającego” spotkanie gola. Próbują pressingu, atakują gospodarzy wysoko, są ruchliwi. Pomocnicy w miarę szybko operują piłką i zmieniają pozycje. Dlatego Wiślacy gubią krycie i mają okazję do rozerwania obrony Bełchatowa. Niestety tradycyjnie zawodzi skuteczność i dokładność rozegrania. Brak celnych ostatnich podań i niesygnalizowanych strzałów. Atakujemy czytelnie, umożliwiając podopiecznym Oresta Lenczyka nadążenie z asekuracją.

Mimo to w 4 minucie powinno być 0-1.Niestety, szansa bramkowa padła akurat na Dudkę, który wielokrotnie potwierdzał, że jest prawdziwym artystą w pudłowaniu z najbliższej odległości (np.: mecze z Amicą, Groclinem). Tym razem ustanowił poprzeczkę nieporadności i farsy jeszcze wyżej, bo nie trafił do siatki stojąc prawie na linii bramkowej – a to coś więcej niż sztuka. Kilka minut później Dudka złożył jeszcze jedno świadectwo marnej gry w powietrzu, kiedy ponownie zagłówkował nie w tą stronę w którą trzeba, mocno strasząc Majdana. Dlatego mocni dziwi, iż nasi trenerzy ciągle posyłają takiego zawodnika w „szesnastkę” przeciwników przy stałych fragmentach gry - ale jak widać nonsensy wciąż są w modzie.

GKS mógł odpowiedzieć w 8 minucie, gdy złe ustawienie naszej obrony wykorzystał Garguła, wchodząc na wolne pole, a później „w szesnastkę” z piłką. Powstrzymywał go „rewelacyjny” strzelec sprzed kilku chwil, Dudka, który tym razem zgrzeszył lichą zwrotnością i nabrał się na prosty zwód. Na szczęście Bełchatowianin w dogodnej sytuacji zbyt mocno „podciął” piłkę, przenosząc ją nad bramką Majdana. Nasz golkiper zachował się tu optymalnie, ale już kilka minut później zaczął serwować poważne błędy w grze na przedpolu, nie wychodząc do lecących przez „piątkę” dośrodkowań. Dobrze, że wyręczali go obrońcy.

2. faza meczu (od 15 do 30 minuty):

Tempo meczu z pozoru jest dość wysokie, ale dzieje się tak dlatego, że oba zespoły bardzo słabo kryją i zostawiają rywalom dużo swobody w prowadzeniu akcji. Każde szybsze rozegranie piłki na jeden kontakt od razu przynosi problemy przeciwnikom. Wisła nie potrafi tego wykorzystać, gra źle, pcha się bezsensownie środkiem. Nie mamy skrzydeł, ani dokładnych podań prostopadłych z głębi pola. Para środkowych pomocników ustawia się za głęboko, zbyt blisko naszej linii obrony, więc nie ma kto rozprowadzać piłki z rejonu 30-45 metra od bramki Sapeli.

Zieńczuk prezentuje się fatalnie, niewiele lepiej Błszczykowski – żaden nie rzuca dokładnych piłek do napastników, z których jedynie Kryszalowicz próbuje walczyć i jest aktywny. A że przy tym tradycyjnie ciężki i wypruty z wszelkiej dynamiki, nie może nikomu uciec, zgubić krycia, przeprowadzić składnej indywidualnej akcji. Każdorazowo szybko zostaje „opadnięty” przez Bełchatowian i „wyizolowany”. Nie ma wparcia, bo Paweł Brożek przechodzi obok meczu, lub pomaga gospodarzom w kasowaniu naszych akcji idiotycznymi stratami lub holowaniem piłki w bok i do tyłu, a reszta kolegów beznadziejnie reaguje w ofensywie. Brakuje prawidłowych automatyzmów i gry bez futbolówki. Kulawik nie potrafił ułożyć żadnych schematów rozegrania w ataku, zwłaszcza pozycyjnym.

Stąd jedyne konstruktywne ożywienie wnoszą stałe fragmenty gry. Niestety, żaden nie jest wykonany skutecznie. Dobrze, że gospodarze też nie mają się tu czym chwalić, głównie dzięki świetnej paradzie Majdana w 20 minucie.

3. faza meczu (od 30 minuty, do końca I połowy):

Zaczyna się od mocnego akcentu – udanej akcji Pawła Kryszałowicza, który wszedł w pole karne, utrzymał się przy piłce korzystając z lepszego wyszkolenia technicznego od rywali i ich obawy przed faulem, po czym wycofał futbolówkę do Sobolewskiego. Nasz pomocnik wybrał jednak źle, bo zdecydował się na techniczne uderzenie w lewy róg, zamiast kropnąć mocno w prawy lub podać do nie pilnowanego Błaszczykowskiego, ustawionego nieco szerzej. Okazja przepada. Sobolewski odznacza się jeszcze raz, kiedy w 35 minucie odważnie wchodzi w strefę obronną rywali i zostaje wywrócony prawie na linii pola karnego. Jednak gola wciąż nie ma.

Wisła stwarza sobie teraz nieco więcej okazji, bo środkowi pomocnicy wreszcie grają „wyżej” i więcej się ruszają. Uaktywnia się też Baszczyński, „reanimując” prawe skrzydło. „Baszcz” przeprowadza kilka udanych rajdów bokiem, wychodząc „na obieg” i gubiąc krycie. Jego „podłączanie się” w zupełności wystarcza na przełamanie lewej strony Bełchatowa, niestety nadal brakuje wykończenia. Tymi akcjami Baszczyński zaciera nieco złe wrażenie z wcześniejszych minut, kiedy nie dość, że w ofensywie był bierny, to jeszcze przegrywał pod naszą bramką indywidualne pojedynki z Dziedzicem.

Znacznie gorzej jest po lewej stronie, gdzie zagubiony Zieńczuk truchta, a Piotr Brożek koncentruje się wyłącznie na obronie, co zresztą wychodzi mu nadspodziewanie dobrze. Poważnie myli się tylko raz, „puszczając” rozpędzonego Ujka, który wykłada piłkę na strzał Matusiakowi – na szczęście niecelny. W ataku bliźniak nadal wszystko psuje, nie potrafiąc nawet odpowiednio rozegrać akcji, w której nasi piłkarze atakują w przewadze liczebnej pod koniec pierwszej połowy - decydujące podanie posyła wprost na nogę obrońcy. Nie funkcjonuje już aktywny pressing, nadal źle kryjemy.

Końcówka tego kwadransa stoi pod znakiem stałych fragmentów gry – najpierw w 43 minucie bliski zdobycia gola jest Kłos, który dobrze uderza, z „kozłem”, lecz Sapela popisuje się świetnym refleksem, a później, w doliczonym czasie gry, piłka trafia do Błaszczykowskiego, którego uderzenie broni rękami obrońca. Niestety gwiazdek milczy, choć karny jest ewidentny. Nie możemy być zaskoczeni, bo sędzia Siedlecki w przeszłości już kilka razy udowodnił, że choćby kości trzeszczały, on karnego Wiśle nie da i basta! Prędzej piekło zamarznie. To linia programowa tego pseudo „sprawiedliwego”, objawiona najpełniej 3 lata temu, kiedy podczas pamiętnego meczu w Katowicach (zakończonego naszą porażką 0-1) puścił grę po ordynarnym „wycięciu” Żurawskiego przez Widucha, który niczym zapaśnik powalił Maćka 4 metry od bramki Tkocza. Wówczas po raz pierwszy spokojny „Zuraw” stracił nerwy i publicznie odważył się przed kamerami Canal Plus skrytykować pracę sędziów, nazywając gwizdanie Siedleckiego „skandalem”. Jak widać, historia lubi się powtarzać, choć w nieco innych okolicznościach...

4. faza meczu (od 46 do 60 minuty):

Wisła jeszcze bardziej zwalnia, wychodzi na druga połowę rozkojarzona. Biegamy za rywalami chaotycznie i bez wzajemnej asekuracji, brakuje przesuwania stref w obronie, skracania pola i jego zagęszczania, wydajnego pressingu, wysokich odbiorów. Nasi piłkarze grzeszą prostymi błędami w ustawieniu, mnożą straty i niedokładności. Druga linia śpi, grzęznąć w schematyzmie, zaniku gry bez piłki i wszelkiego pomysłu. Boczni obrońcy nie wspierają ataków oskrzydlających. Nie ma nikogo w środku pola, kto gubiłby krycie i zagrażał Bełchatowianom niekonwencjonalnym zagraniem. Nie ma też gry na 1-2 kontakty. Dlatego nie tworzymy sytuacji bramkowych, a na boisku króluje nudna kopanina, na miarę lichego poziomu wyszkolenia gospodarzy.

5. faza meczu (od 60 do 75 minuty):

Gra jest wciąż bardzo wolna i szarpana, brakuje sprawnych zespołowych akcji i wydajnego ataku pozycyjnego. Przechodzimy z obrony do ataku zbyt pasywnie i ślamazarnie, dlatego gospodarze ciągle zdążają się ustawić i kasować akcje. Nie ma poprawy na skrzydłach, ani wykorzystywania przewag liczebnych w poszczególnych sektorach boiska. Nasi piłkarze wyraźnie nie wiedzą, co grać w ofensywie, jak reagować, gdzie pośle piłkę partner. Stąd tak niskie tempo. Swoje robi też coraz gorsza ruchliwość. Nie wykorzystujemy potężnych dziur w defensywie GKS-u BOT i dużego rozciągnięcia formacji gospodarzy. To znów dobitnie świadczy o słabości drugiej linii i ataku. Zieńczuk i Paweł Brożek od dawna są do zmiany, więcej, w takiej formie w ogóle nie powinni pojawić się na murawie. Bardzo nieefektywny jest też Błaszczykowski. Kryszalowicz walczy, ale nawet własny cień jest od niego szybszy. Jedyne co może robić, to przetrzymywać piłkę ściągając na siebie rywali, by odgrywać ją nadbiegającym kolegom - niestety, żaden nie wchodzi „na szybkości” z głębi pola, dlatego niczego podobnego nie obserwujemy.

W efekcie tylko dwukrotnie udaje się Wiśle zagrozić „świątyni” Sapeli – najpierw pracowity w destrukcji, ale i mało widoczny wcześniej w ofensywie Cantoro rusza środkiem z piłką, dryblingiem gubiąc rywali i zostaje sfaulowany na 17 metrze. Szkoda, że Argentyńczyk nie próbował strzelać, bo pozycję miał dogodną. A później nieco szybsze rozegranie skutkuje celnym prostopadłym podaniem do Brożka, który wychodzi na wymarzoną pozycję „sam na sam” z bramkarzem – centralnie, z obrońcami poza zasięgiem skutecznej interwencji, na 12-13 metrze. To musiał być gol. Niestety, tak jak Dudka jest „artystą” w trafianiu do pustej bramki z kilkunastu centymetrów, tak Paweł Brożek „geniuszem” w obijaniu lewej nogi bramkarza podczas sytuacji sam na sam. Znów w nią trafił! Jak on to robi? Trzeba mieć niezłe oko, żeby tak regularnie celować, bez dwóch zdań. Brawo „Brozinho”! Szkoda tylko, że dzięki temu wyczynowi ciągle ostatnio mamy zero po stronie strzelonych goli...

6. faza meczu (od 75 do ostatniej minuty):

Styl gry Wisły nie ulega zmianie. Bezproduktywnie pchamy się środkiem, chaotycznie i zbyt wolno operując piłką. Brakuje automatyzmów i rozwiązań w ofensywie, rozegrania ze strefy 30-40 metra od bramki rywali. Napastnicy nadal nie oddają groźnych strzałów, choć Kulawik wreszcie ściągnął słabiutkiego Pawła Brożka. Jego zmiennik, Tomasz Dawidowski, ustawia się i reaguje taktycznie znacznie lepiej, ale jest nieograny i nie czuje dobrze piłki. Mimo to tuż przed końcem może zdobyć gola, gdy w ekwilibrystyczny sposób próbuje dobić uderzenie z wolnego Kryszalowicza. Strzelił dobrze, na tyle na ile pozwalała sytuacja, w przeciwną stronę do rzutu bramkarza - ale Sapela zareagował prawidłowo

Naszym piłkarzom niestety wyraźnie brakuje determinacji. Nie pomaga jej wiadomość, że Legia niespodziewanie przegrywa, bo nasi zamiast atakować z furią i gnieść rywali pressingiem, odpuszczają, momentami bardziej koncentrując się na obronie dostępu do bramki Majdana niż ofensywie. A Bełchatów cofa się głęboko i wybija piłki rozpaczliwie. Gospodarzom brakuje sił, popełniają mnóstwo indywidualnych błędów oraz wpadek w ustawieniu. Słabość naszej drugiej linii i zachowawcze podejście zawodników, sprawia, że nie umiemy ich wykorzystać. Nie pomaga nawet spóźnione wpuszczenie Kuźby i zmiana ustawienia. Ale trudno, żeby było inaczej, skoro w decydujących chwilach nie potrafimy nawet sensownie zawiązać akcji na własnej połowie, lub wstrzelić piłkę w pole karne rywala. Zamiast przyspieszać grę i atakować skrzydłem, Piotr Brożek puszcza pod butem na aut proste podanie od kolegi. Jak w takim momencie może brakować koncentracji? Oto jest pytanie...Zadowoleni z remisu, „dowozimy” go do ostatniego gwiazdka sędziego.

PIŁKARZE :

Radosław Majdan

Gra na linii (wszędzie skala od 0-10): 8
Gra na przedpolu: 1
Gra nogami: 3
Zaangażowanie i waleczność: 2
Błędy: Istotne
Skuteczność pozycyjna: Przeciętna
Ogólna ocena gry: 3,5

Marcin Baszczyńśki

Postawa w defensywie: 3
Postawa w ofensywie: 5,5
Zaangażowanie i waleczność: 5
Błedy i niewymuszone straty : Dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 4

Tomasz Kłos

Postawa w defensywie: 5
Postawa w ofensywie: 6,5
Zaangażowanie i waleczność: 5
Błędy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Przeciętna
Ogólna ocena gry: 5

Dariusz Dudka

Postawa w defensywie: 6
Postawa w ofensywie: 0
Zaangażowanie i waleczność: 7
Błędy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 3

Piotr Brożek

Postawa w defensywie: 8,5
Postawa w ofensywie: 1
Zaangażowanie i waleczność: 8
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Dobra
Ogólna ocena gry: 5,5

Jakub Błaszczykowski

Postawa w defensywie: 3
Postawa w ofensywie: 3
Zaangażowanie i waleczność: 6
Błedy i niewymuszone straty: Bardzo dużo
Skuteczność pozycyjna: Zła
Ogólna ocena gry: 2,5

Radosław Sobolewski

Postawa w defensywie 7
Postawa w ofensywie: 6
Zaangażowanie i waleczność: 6
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Przeciętna
Ogólna ocena gry: 6

Mauro Cantoro

Postawa w defensywie: 7
Postawa w ofensywie: 5
Zaangażowanie i waleczność: 5
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Przeciętna
Ogólna ocena gry: 5,5

Marek Zieńczuk

Postawa w defensywie: 1,5
Postawa w ofensywie: 0,5
Zaangażowanie i waleczność: 1
Błedy i niewymuszone straty: Bardzo dużo
Skuteczność pozycyjna: Bardzo zła
Ogólna ocena gry: 0,5

Paweł Kryszałowicz

Postawa w defensywie: 8
Postawa w ofensywie: 6
Zaangażowanie i waleczność: 9
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Bardzo słaba
Ogólna ocena gry: 4

Paweł Brożek

Postawa w defensywie: 0
Postawa w ofensywie: 0,5
Zaangażowanie i waleczność: 0,5
Błedy i niewymuszone straty: Bardzo dużo
Skuteczność pozycyjna: Bardzo zła
Ogólna ocena gry: 0,5

I rezerwowi:

Jean Paulista

Postawa w defensywie: 1
Postawa w ofensywie: 1
Zaangażowanie i waleczność: 5
Błedy i niewymuszone straty: Mało, ale grał krótko
Skuteczność pozycyjna: Zła
Ogólna ocena gry: 1

Tomasz Dawidowski

Postawa w defensywie: 0,5
Postawa w ofensywie: 3
Zaangażowanie i waleczność: 7
Błedy i niewymuszone straty: Mało, ale grał krotko
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry:2

Marcin Kuźba - grał zbyt krotko, abym go oceniał.

Mecz w Bełchatowie znów pokazał, że wystarczy dużo i konsekwentnie biegać, aby skutecznie przeciwstawić się dzisiejszej Wiśle. Mamy najsłabszy personalnie zespół od lat, pozbawiony odwodów w tyłach i klasowych, kreatywnych piłkarzy w ofensywie, potrafiących wyciągać drużynę z ligowej szarzyzny. W dodatku strasznie nieskuteczny, niezdolny do realizowania dobrej jakościowo gry z piłką i bez niej. Nowy trener, Dan Petrescu, wraz z właścicielem, Panem Bogusławem Cupiałem, będą musieli zmierzyć się z tym problemem w pierwszej kolejności, jeśli Wisła ma zerwać z trwającym już rok regresem i obronić tytuł mistrzowski na stulecie klubu. Poważne i liczne wzmocnienia w każdej formacji są dziś palącą koniecznością, od której w trosce o przyszłość nie wolno uciekać.

(Markus) Źródło: The White Star Division


Źródło: wislakrakow.com

Galeria sportowa