2006.03.12 Cracovia – Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

2006.03.12, Orange Ekstraklasa, 19. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii, 14:30
Cracovia 1:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 5.000
sędzia: Piotr Siedlecki ze Szczecina
Bramki
Piotr Giza 25’

1:0
1:1

50' Tomasz Kłos
Cracovia
Marcin Cabaj
Tomasz Wacek
Łukasz Skrzyński
Michał Karwan
Grafika:Zk.jpg Mateusz Rzucidło
Marcin Bojarski grafika: Zmiana.PNG (76’ João Paulo)
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 55’ Arkadiusz Baran
Grafika:Zk.jpg Piotr Giza
Grafika:Zk.jpg Paweł Drumlak
Dariusz Pawlusiński grafika: Zmiana.PNG (90’ Krzysztof Przytuła)
Tomasz Moskała

trener: Albin Mikulski
Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński Grafika:Zk.jpg
Tomasz Kłos
Maciej Stolarczyk
Dariusz Dudka grafika: Zmiana.PNG (76’ Marek Penksa)
Jakub Błaszczykowski Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (66’ Piotr Brożek)
Radosław Sobolewski
Mauro Cantoro
Marek Zieńczuk
Jean Paulista grafika: Zmiana.PNG (46’ Paweł Brożek)
Paweł Kryszałowicz

trener: Dan Petrescu

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

"Święta Wojna" po raz 171.

Do 171. derbów Krakowa Wisła przystępuje w roli stuprocentowego faworyta. - Zbytnia pewność siebie mogłaby nas zgubić - przestrzega Jakub Błaszczykowski. - Nie wyobrażam sobie, by piłkarze mogli zlekceważyć mecz derbowy - dodaje Dan Petrescu.

W przerwie zimowej w obu klubach doszło do prawdziwych rewolucji. W obu zespołach przemeblowano sztab szkoleniowy, w Wiśle nie obyło się też bez roszad w zarządzie klubu. Na korzyść "Białej Gwiazdy" przemawia jednak fakt, że przemeblowanie dokonano wcześniej i chyba sensowniej. Rezygnacja z usług Wojciecha Stawowego była ogromnym zaskoczeniem. - To dzięki niemu Cracovia gra ciekawą piłkę, nie ogranicza się dy wybijania futbolówki byle dalej od własnej bramki - ocenia Błaszczykowski.

Debiut Albina Mikulskiego w roli trenera Cracovii wypadł fatalnie. Porażka ze słabiutkim Górnikiem Zabrze na własnym stadionie popsuła humory wszystkim kibicom "Pasów". I choć piłkarze Cracovii zapowiadają, że na derby zdążą odbudować się psychiczne, pytanie brzmi, czy są w stanie nawiązać równorzędną walkę z Wisłą.

Takich wątpliwości nie ma Stawowy. Były trener Cracovii oceniając poszczególne formacje obu drużyn, trzykrotnie przyznał remis (na pozycjach bramkarzy, obrońców i napastników), uznał natomiast, że pomoc Cracovii prezentuje się lepiej od analogicznej formacji w Wiśle.

- Wielu kibiców traktuje derby jak najważniejszy mecz sezonu. My nie możemy tak traktować spotkania z Cracovią - mówi Dan Petrescu. - Dla nas każdy punkt ma taką samą wagę. Musimy je zdobywać, by nie stracić pierwszego miejsca. Choć oczywiście miło byłoby wygrać z lokalnym rywalem. Rumuński trener dobrze zna specyfikę derbowych meczów. O prymat w mieście walczył jako piłkarz w Bukareszcie, Genoi i Londynie. Teraz przyszedł czas na Kraków.

Obie drużyny ostatnie dni spędziły na zamkniętych treningach. Dziennikarzy Petrescu wpuścił dopiero w sobotę. Ale i tak tylko na godzinę, bo pozostała część zajęć była już zamknięta. - Jak zagramy? Ile razy mam powtarzać, że nie będę rozmawiał z dziennikarzami o taktyce - mówi Petrescu. Niespodzianki taktyczne zapowiada też Mikluski. - Ćwiczymy pewne elementy pod kątem niedzielnego meczu i nie chcieliśmy, by ktoś to oglądał.

Niestety na stadionie Cracovii zabraknie kibiców Wisły. Oba krakowskie kluby rękami i nogami bronią się przed wpuszczaniem na swoje stadiony fanów drużyn przyjezdnych. Szkoda, bo cierpi na tym widowisko sportowe.

Historia ostatnich spotkań derbowych jest za Wisłą. W pierwszym meczu, po dziesięcioletniej przerwie, padł remis 0:0. Później wygrywali wiślacy - 1:0 przy Kałuży, 3:0 rzy Reymonta. Nie mamy nic przeciwko, by ta tendencja była kontynuowana.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Bez zwycięstwa na Kałuży

Spośród ponad dwudziestu strzałów oddanych na bramkę Cracovii tylko próba Tomasza Kłosa zakończyła się bramką. Z drugiej strony boiska Radosław Majdan mógł nabawić się zapalenia płuc, gdyż zatrudniany był niezwykle rzadko. Mimo to Wisła z meczu derbowego z Cracovią wywiozła tylko remis 1:1, bardzo szczęśliwy dla gospodarzy. Pierwszą połowę Wiślacy trochę przespali. - Nie jesteście na plaży - musiał upominać swoich podopiecznych trener Petrescu. Co prawda nie pozwalali na wiele rywalowi, ale też nie stwarzali większego zagrożenia pod bramką Marcina Cabaja. Najlepszą okazję w 38 minucie zmarnował Marek Zieńczuk. Po niedobrym strzale Radosława Sobolewskiego piłkę zdołał na lewo zagrać Kryszałowicz, a Zieńczuk uderzył z pierwszej piłki z ośmiu metrów - niecelnie.

Było to już przy stanie 1:0 dla Cracovii, która w 25 minucie zdobyła bramkę z... niczego. A konkretniej po wrzutce z rzutu wolnego wykonywanego spod prawej linii bocznej boiska. Po centrze Skrzyńskiego i błędzie obrońców Wisły sam przed bramką pojawił się Piotr Giza, który dopełnił formalności.

Trzeba przyznać, że do momentu bramki Gizy na boisku niewiele się działo. Wisła grała spokojniej, dalej od swojego pola karnego, stąd też piłkarze "Pasów" musieli uciekać się do niecelnych uderzeń ze sporej odległości (Moskała - 8 min., Pawlusiński - 10 min.). W odpowiedzi dwa uderzenia, również niecelne oddali Baszczyński i Sobolewski.

W drugiej połowie na boisku dzieliła i rządziła tylko Wisła. Trener Petrescu wzmocnił atak wpuszczając Pawła Brożka za Paulistę. Gra toczyła się głównie na połowie Cracovii, długo rozgrywana piłka często kierowana była do napastników Wisły wspomaganych przez Zieńczuka, Błaszczykowskiego, Cantoro i Baszczyńskiego. Już w 48 minucie po wślizgu Kuby Błaszczykowskiego piłka odbiła się od poprzeczki, murawy, i wyszła w pole. 120 sekund później Tomasz Kłos najlepiej wyszedł do główki w polu karnym "Pasów" i mocnym strzałem pokonał bramkarza Cracovii.

Od 55 minuty gospodarze musięli grać w "dziesiątkę". Drugą żółtą kartkę otrzymał Arkadiusz Baran. W następnym spotkaniu z Legią Cracovia będzie musiała radzić sobie bez "wykartkowanych" Barana i Gizy. Prawda, że sprytny ten terminarz w obecnym sezonie...?

Mimo naporu Wisły do końcowych sekund więcej goli już nie padło. Nasza drużyna oddała w drugiej części gry 20 strzałów na bramkę Cabaja, broniące się "Pasy" tylko jeden. W 65 minucie piłka wpadła nawet do bramki Cracovii, ale sędzia uznał, że asystujący przy golu Pawła Brożka imiennik - Kryszałowicz - znalazł się na pozycji spalonej. W ostatniej minucie meczu zabrakło szczęścia Tomaszowi Kłosowi, który chciał wykonać lustrzane zagranie do tego bramkowego... tym razem piłka po "główce" obrońcy Wisły przeleciała metr od bramki...

Remis korzystny dla Cracovii, której "kibice" po meczu skupili się na lżeniu sędziego (rzeczywiście popełnił sporo błędów) oraz obrzucaniu lodem i kijami od flag piłkarzy Wisły. Z utraty dwóch punktów cieszy się Legia, która po wczorajszym zwycięstwie nad Groclinem wyszła na jednopunktowe prowadzenie w ligowej tabeli.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Cracovia Kraków - Wisła Kraków 1:1

W 171. Wielkich Derbach Krakowa Wisła tylko remisuje z Cracovią 1-1. Remisuje na własne życzenie, tym bardziej, że od 55. minuty graliśmy z przewagą jednego zawodnika. Po I części meczu - bardzo słabej w wykonaniu wiślaków - to "Pasy" prowadziły 1-0, a gola zdobył Piotr Giza. "Biała Gwiazda" wyrównała w 50. min. za sprawą Tomasza Kłosa, ale nie potrafiła przechylić szali wygranej na swoją stronę. Po tym remisie tracimy pozycję lidera Orange Ekstraklasy...

XIX kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Kałuży, stadion im. Jana Pawła II, 12. marca 2006 r., godz. 14:30

Widzów: 5000, sędzia: Piotr Siedlecki (Szczecin)

Cracovia Kraków - Wisła Kraków 1:1

Bramki:

1:0 Giza (25.)

1:1 Kłos (50.)


Składy:

Cabaj

Wacek

Karwan

Skrzyński

Rzucidło

Bojarski (76. João Paulo)

Baran

Giza

Drumlak

Pawliusiński (90. Przytuła)

Moskała


Majdan

Baszczyński

Kłos

Stolarczyk

Dudka (76. Penksa)

Błaszczykowski (66. Piotr Brożek)

Sobolewski

Cantoro

Zieńczuk

Paulista (46. Paweł Brożek)

Kryszałowicz


Piłkarz meczu:

To nie był najlepszy mecz w wykonaniu podopiecznych Dana Petrescu. Zupełnie "przespana" I część meczu, długie przestoje w grze, na pewno nie takiej postawy - tym bardziej w derbach - oczekiwali od swoich pupili fani "Białej Gwiazdy"!

Początek spotkania niezwykle nerwowy, tak z jednej, jak i z drugiej strony. Piłkarze "Pasów" szybko oglądają dwie żółte kartki, w tym jedną Arkadiusz Baran. Kartka ta będzie miała później duże znaczenie w przebiegu meczu.

Wyżej ustawiona Wisła gra jednak zbyt niedokładnie, za mało jest ruchu w przodzie, niemal każdą piłkę traci Jean Paulista, stąd też pierwsi strzał na bramkę oddają gospodarze. W 8. minucie Radka Majdana próbuje pokonać Moskała, zaś po kolejnych dwóch minutach niecelnie strzela Pawlusiński. Rozochocona Cracovia przeprowadza kolejną akcję, tym jednak razem świetnie Bojarskiego powstrzymuje Maciej Stolarczyk.

Po kwadransie gry wreszcie pokazują się wiślacy, tyle tylko, że uderzenie Radka Sobolewskiego było zbyt lekkie i Cabaj nie miał żadnych kłopotów z wyłapaniem tak uderzonej piłki. Niestety w dzisiejszym meczu podobnych uderzeń było o wiele więcej... W 17. min. rzut rożny dla Wisły, po nim ogromne zamieszanie w polu karnym "Pasów". W końcu mamy 23. min. i świetny strzał Kuby Błaszczykowskiego. Piłka została jednak lekko podbita przez obrońcę i przeleciała nad poprzeczką... Mogło być 1-0 dla Wisły!

Tak do chodzimy do 25. minuty gry. Cracovia bije rzut wolny z ok. 30 metrów od bramki Wisły. Górną piłkę próbuje odbić Stolarczyk, ta jednak mija środkowego obrońcę Wisły, mija także stojącego za Stolarem Sobolewskiego i spada wprost pod nogi Piotra Gizy, a że do niego nie zdołał doskoczyć Marcin Baszczyński, więc "pasiak" spokojnie umieszcza piłkę w długim rogu bramki Majdana... Jest 1-0 dla gospodarzy!

Po staracie bramki wiślacy ruszają od razu do ataku. Już w 29. min. "zapachniało bramką", ale Kryszałowicz został zablokowany, a centrę Paulisty przewrotką finalizować próbował Zieńczuk. Strzelił jednak bardzo niecelnie. Podobnie nieskuteczny był w 34. min. Cantoro.

"Pasy" odpowiadają za to groźną kontrą, po której ze strzałem pośpieszył się Drumlak i piłkę spokojnie złapał Majdan.

Teraz znów do ataku rusza Wisła, znów jednak niecelnie strzela Cantoro, a w 38. min. niemal stuprocentowej okazji nie wykorzystuje Marek Zieńczuk, który strzela z pierwszej piłki nad bramką gospodarzy! Powinno być 1-1!

Do końca I części meczu raz próbują jeszcze "Pasy" - wrzutkę Bojarskiego pewnie łapie Majdan, i raz wiślacy - Zieńczuk zbyt lekko zza pola karnego - i piłkarze mogą zejść do szatni. Ci z "Białą Gwiazdą" na piersi na pewno nie z podniesioną głową!

W II połowie obraz gry ulega jednak diametralnie zmianie! Wisła to całkiem inna drużyna i na efekty nie trzeba długo czekać. Już w 47. min. "powinno" być 1-1 - piłka po uderzeniu Kuby Błaszczykowskiego odbija się od poprzeczki, linii bramkowej i wychodzi w pole. Wiślacy reklamują u sędziego prawidłowo zdobytego gola, ale... piłka chyba jednak nie przekroczyła całym obwodem linii... Co się odwlecze.... 50. min. i rzut wolny dla Wisły, który kombinacyjnie rozgrywają Cantoro z Zieńczukiem - ten ostatni wrzuca w pole karne, najwyżej do piłki wyskakuje Tomasz Kłos i uderzając głową wyrównuje stan rywalizacji!

Wisła idzie za ciosem, gra szybko i kombinacyjnie, z czym nie radzą sobie piłkarze gospodarzy. Kończy się to więc drugą żółtą kartką dla Barana. Była 55. minuta meczu.

A już minutę później powinno być 2-1 dla Wisły, niestety Radek Sobolewski strzela z "bezpańskiej" piłki nad bramką Cabaja. Wydaje się jednak, że rozpędzona Wisła szybko "wciśnie" kolejne bramki... tym bardziej, że chwilę później sam na sam z Cabajem wybiega Zieńczuk, strzela jednak wprost w bramkarza... Jeszcze nie koniec akcji i znów Cabaj bohaterem, broni bowiem uderzenie Błaszczykowskiego, z najbliższej odległości!

Mamy 61. min. i rzut wolny dla Wisły, wrzutka Zieńczuka, gdyby szła w światło bramki, dałaby nam prowadzenie, niestety przeszła metr od niej. Po chwili z dystansu próbuje Kryszałowicz, ale Cabaj spokojnie broni.

W 68. min. Wisła zdobywa jeszcze gola, słusznie jednak nieuznanego, gdyż na spalonym był Paweł Kryszałowicz, który odgrywał do strzelającego Pawła Brożka...

Niestety z wiślaków zaczyna "uchodzić" jakby powietrze... Choć nasza przewaga jest miażdżąca, a Cracovia jedyną szansę szuka w symulowaniu fauli, z których mogłaby wykonywać stałe fragmenty gry... to już tylu szans na zdobycie gola, co na początku II połowy nie mamy.

Na kwadrans przed końcem meczu swoją okazję ma jeszcze Paweł Brożek, ale blokują go obrońcy. Jeszcze większą ma w min. 78. ale po jego uderzeniu głową piłka mija bramkę Cabaja... Szkoda tej okazji...

Jeszcze z dystansu próbuje Cantoro, jeszcze w doliczonym czasie gry, ponownie po wolnym, swojej szansy szukał Tomek Kłos, ale goli więcej w derbach nie oglądamy...

Wisła remisuje i traci dwa punkty, jeden zyskują za to piłkarze Cracovii, to dla nas jest to jednak strata, tym bardziej, że walka o mistrzostwo Polski zmienia trochę "rytm". Dotychczas to Legia goniła Wisłę, teraz mamy zupełnie na odwrót...

Jeżeli po meczu z Groclinem trener Dan Petrescu był niezadowolony z postawy swoich podopiecznych, to... nie chcę myśleć co sądzi o nich... dzisiaj...

Widać było jednak gołym okiem, że pozycja "faworyta" dzisiaj Wiśle... przeszkodziła...

Warto jeszcze dodać, że piłkarze Wisły zjawili się na stadionie Pasów... z własną ochroną... To efekt incydentów przed rokiem.

PS. Niestety po meczu doszło do kolejnego kryminalnego incydentu, w którym zginął kibic Wisły... Stąd też przy zapisie meczowym żałobna wstęga. Cześć Jego pamięci...


Piotr (2006-03-12 14:28:24)

Źródło:wislaportal.pl

Konferencja pomeczowa

- W przerwie powiedziałem moim zawodnikom: Nie jesteście na plaży, to jest pie***ony mecz derbowy - przyznał na konferencji pomeczowej trener Dan Petrescu. Trener Albin Mikulski nie ukrywał zadowolenia z remisu.

Dan Petrescu:

- Mecz był bardzo zacięty, w derbach zawsze jest dużo zaangażowania. Cracovia zagrała przeciwko Wiśle na 120 procent swoich możliwości. Straciliśmy bramkę po szkolnym błędzie. Podobnie jak w meczach okresu przygotowawczego rywal miał jedną sytuację i zdobył jedną bramkę. Nie można robić takich prezentów rywalowi.

- W pierwszej połowie Cracovia była bardziej zdeterminowana niż Wisła. Moim zawodnicy w pierwszej połowie zostali myślami w szatni. W przerwie zmieniłem ton głosu. Powiedziałem: Nie jesteście na plaży, to jest pie***ony mecz derbowy! (oryg: "We play fucking derby game" - przyp. rav). - W drugiej połowie mogliśmy zdobyć tzy bramki. Jeśli moi zawodnicy chcą coś zdobyć w tym sezonie, to muszą grać przez 90 minut. Grając tak jak w pierwszej połowie niczego w lidze nie wygramy. Mistrzostwo będzie możliwe, jeśli prezentować się będziemy tak jak w drugiej połowie.

- Staram się zmienić, by zespół po wygranej nie myślał, że może łagodniej trenować. Zasłużyliśmy dziś na zwycięstwo, ale chcę pogratulować Cracovii, która była dobrze zorganizowanym i zdeterminowanym zespołem. Dla nas lepiej było, gdy graliśmy jedenastu na jedenastu. W momencie, gdy Cracovia zaczęła grać w dziesięciu cofnęła się do obrony i trudno było znaleźć odrobinę wolnego miejsca o gry. Bez względu na to powinniśmy zdobyć więcej bramek niż jedną.

Albin Mikulski (trener Cracovii):

- Jestem zadowolony z postawy zawodników Cracovii, w całym meczu wykazali się determinacją i wolą walki. Wiedziałem, że nie możemy odkryć się na Wisłę, bo byłoby 0:3 czy 0:4. Wiedziałem, że trzeba powstrzymać ich ofensywną grę, świetne prostopadłe podania, wiedziałem co trzeba zrobić by to zniwelować.

- W dziesiątkę zagraliśmy stefą i to przyniosło skutek. Jedyny napastnik Tomek Moskała rozrywał jak mógł obronę. Gratuluję całemu zespołowi, wykazali się masimum determinacji, wyszli na mecz po zwycięstwo. Z remisu jestem zadowolony. - Bardzo się cieszę, że Wisła czuła respekt przed Cracovią, co było widoczne w pierwszej połowie. Przekonałem moich piłkarzy, że nie należy się bać Wisły, każdy walczył jak tylko mógł. W Warszawie na Legii będę zmuszony do użycia innych wariantów w składzie z powodu kartek.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Tomasz Kłos: Byliśmy wkurzeni

Zawodnicy Białej Gwiazdy remis przyjęli jak porażkę. Nie jest tu wyjątkiem Tomasz Kłos, który ponosi część winy za utratę gola, za co zrehabilitował się zdobyciem wyrównującego trafienia. Obrońca Wisły przyznał: - Trener miał prawo być wkurzony po pierwszej połowie.

Tomasz Kłos (Wisła): – W tym meczu straciliśmy dwa punkty, a nie zyskaliśmy jeden, tak trzeba na to patrzeć. Próbowaliśmy grać bokami, później środkiem. Było parę tych sytuacji bramkowych, z których przynajmniej jedną więcej powinniśmy wykorzystać. Trener miał prawo być wkurzony po pierwszej połowie, zresztą my też byliśmy wkurzeni. Może gdybyśmy mięli troszkę więcej sytuacji to byśmy wygrali. W drugiej połowie Cracovia praktycznie nie miała sytuacji bramkowych. Nie mamy co patrzeć na Legię, musimy patrzeć na siebie, to nasze mecze nas interesują. Musimy w każdym meczu od pierwszej do ostatniej minuty wybiegać zwycięstwa. Skończyły się już czasy wygrywania po dwa-trzy zero, teraz trzeba od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty biegać. Co do bramki dla Cracovii, Giza faktycznie był sam, nie wiem jak to się stało. Była wrzutka, Maciek Stolarczyk mówił, że troszkę po włosach mu poszła i wpadła prosto pod nogi Gizie, sytuacja jak z książki.

Źródło: wislakrakow.com

Paweł Brożek: Ukradli nam brameczkę

Sędzia podjął właściwą decyzję pokazując pasiakowi czerwoną kartkę, zaś Wisła została ukarana, gdy arbiter błędnie nie uznał bramki Kuby Błaszczykowskiego. Paweł Brożek wyszedł na boisko od początku drugiej połowy, ale nie potrafił zdobyć bramki dla swej drużyny.

Paweł Brożek nie chciał się szczególnie wypowiadać na temat gry w pierwszej połowie, gdyż spędził ją rozgrzewając się poza boiskiem. - Też mieliśmy inicjatywę, ale gra nie układała się tak jak po przerwie, gdy stwarzaliśmy sytuacje, graliśmy skrzydłami. Poza tym Cracovia grała w osłabieniu, co też miało wpływ na obraz gry.

Brożek jest pewny, że Baran słusznie został wyrzucony z boiska. - Dla mnie czerwona kartka była ewidentna, a stałem blisko. Piłka była 5 metrów od Mauro, gdy Baran w niego wjechał, bez piłki. Powinien od razu dostać czerwoną kartkę, a nie drugą żółtą - zdecydowanie przekonuje napastnik.

Choć wynik nie do końca to odzwierciedla, Wisła miała kilka okazji, by objąć prowadzenie. - Rzeczywiście było trochę sytuacji. Szkoda, że Markowi Zieńczukowi nie udało się nic wykończyć.

Żałować można także nieuznanego gola "Błaszcza". - Tam była bramka - pewnie twierdzi Paweł Brożek. - Piłka przeszła całym obwodem i to dość daleko od linii. Panowie sędziowie ukradli nam brameczkę.

Choć w meczu to "Pasy" objęły prowadzenie, drużyna gospodarzy grała bardzo defensywnie. - Spodziewaliśmy się tego, że zawężą pole gry. Oni przez cały mecz bronili się na swojej połowie i tylko wychodzili na kontry z szybkim Moskałą, Bojarskim czy Pawlusińskim. Spodziewaliśmy się tego i neutralizowaliśmy to.

- Na dobrą sprawę oni nie stworzyli żadnych sytuacji. To my stworzyliśmy im sytuację, po której padła bramka.

Remisując w derbach, Wisła straciła fotel lidera. - Niedługo go odzyskamy - zapewnił na zakończenie napastnik Białej Gwiazdy.

Źródło: wislakrakow.com

Analiza meczu derbowego

Wisła przed 171 derbami z Cracovią deklarowała walkę o komplet punktów. Mieliśmy głośne wypowiedzi o drzemiących jeszcze w drużynie „Białej Gwiazdy”, niewykorzystanych rezerwach i potrzebie utrzymania przewagi nad Legią. Żadna z nich nie znalazła przełożenia na boiskowe fakty.

Zapraszam na pomeczową analizę niedzielnych derbów Cracovia-Wisła.

1. faza meczu (od 1 do 15 minuty):

Oba zespoły zaczęły ostrożnie, dbając przede wszystkim o zabezpieczenie dostępu do własnej bramki. Wisła niestety nie zastosowała wysokiego pressingu, którym rozbiła „Pasy” jesienią, lecz schowała się na własnej połowie w oczekiwaniu na kontry. Przyjęła oszczędną, wyczekującą taktykę. Błędnie, bo wobec mało kreatywnej drugiej linii, nasze przejście z obrony do ofensywy od samego początku było wolne i niedokładne. W dodatku podczas pierwszych minut Wiślacy wyraźnie ustępowali rywalom motorycznie i pod względem dynamiki reakcji indywidualnych – dlatego żadna kontra nie dawała realnego zagrożenia pod bramką Cabaja. Więcej, w pierwszym kwadransie nasz zespół nie przeprowadził ani jednej składnej akcji ofensywnej, cały czas trwała tylko walka w środku pola i „przebijanka” piłki. Królowała niedokładność, złe podania i proste straty, nie zawsze wymuszane przez zdeterminowanych i aktywnie biegających piłkarzy z ulicy Kałuży. Brakowało w naszym wydaniu efektywnego skracania pola, gry na 1-2 kontakty, płynności rozegrania, przerzutów ze strony na stronę i przede wszystkim zawodnika w drugiej linii, który skutecznie zawalczyłby 1 na 1 i celnie podał prostopadle. Chaotycznie grał zwłaszcza Paulista i Błaszczykowski, nic nie przynosiły dojścia do piłki Zieńczuka. W ofensywie jedynie Kryszałowicz przydawał się, bo potrafił utrzymać się przez chwilę przy piłce i wymusić faul. Stąd brakowało atutów, dzięki którym moglibyśmy zdobyć gola.

2. faza meczu (od 15 do 30 minuty):

Wisła ciągle „śpi” jak przyznaje się później Błaszczykowski, piłkarze są „przymuleni”, reagują wolno, konstrukcja leży. Jakość naszej gry jest bardzo słaba. Wciąż nie ma ANI JEDNEJ naprawdę składnej akcji kombinacyjnej, wejścia na szybkości z drugiej linii, udanego pojedynku 1 na 1 w ofensywie. Gdy tylko w pobliżu Wiślaka pojawia się gracz Cracovii, ów od razu oddaje futbolówkę koledze, najczęściej do tyłu, nie ma prób indywidualnego zgubienia krycia – powód? Wspomniana ospałość, brak dynamiki i niestety umiejętności. Dlatego nie gubimy defensywy rywali. Nie ma też pomysłu na rozegranie – skrzydła są pasywne, środek istnieje jedynie w odbiorze na własnej połowie, nawet pressing nie funkcjonuje. Nie ma drużyny, jest chaos.

Płacimy za to utratą bramki w 25 minucie po niedopuszczalnym błędzie aż 3 zawodników – Stolarczyka, który źle obliczył lot piłki, Sobolewskiego, który źle go zaasekurował i Baszczyńskiego, który koszmarnie ustawił się do krycia Gizy – zamiast „od piłki”, w swoim stylu schował się mu za plecy, w dodatku jeszcze łamiąc linię spalonego. Trzech obecnych lub byłych reprezentantów Polski zachowało się skandalicznie, niczym początkujący juniorzy. Wstyd.

Pomocnicy są dalej niewidoczni i nieporadni w ofensywie, a atak istnieje tylko na papierze. Aspirujący do kadry Błaszczykowski jest całkowicie zdominowany przez debiutanta Rzucidłę, wykopującego piłki „byle w bok” lub „byle dalej”. Nawet zagranie najprostszej centry sprawia Wiślakom problemy.

3. faza meczu (od 30 minuty, do końca I połowy):

W postawie Wisły nic się nie zmienia, ale Cracovii zaczyna być zmęczona i popełnia proste błędy. Jeden powinien na bramkę zamienić Zieńczuk, niestety tradycyjnie strzelając z 7-8 metra na wysokości prawego słupka bramki przenosi piłkę nad poprzeczką, niczym z Panathinaikosem. Miał czas, miejsce i swobodę, mógł spokojnie nawet przyjąć futbolówkę, by lepiej ułożyć ją na nodze - jeśli nie potrafi uderzyć „z woleja” – i dopiero potem strzelać, ale oczywiście zachował się najgorzej jak było możliwe.

Na skrzydłach nadal brak udanej gry 1 na 1 i wsparcia bocznych obrońców, w środku luka, której nie potrafi zapełnić żaden z pary środkowych pomocników, nie ma więc celnych prostopadłych podań z głębi pola. Nie ma też udanego ataku pozycyjnego, bo do niego potrzeba szybszego tempa operowania futbolówką niż prezentowali Wiślacy, ciągle „podsypiający” i konstruujący akcje monotonnie, schematycznie, bez pomysłu i błysku dynamiki. Dominuje schemat – przyjęcie, rozejrzenie się, podanie, gra na jeden kontakt nie istnieje poza drobnymi wyjątkami. Stąd nadal nie możemy oglądać składnych i pomysłowych akcji Wisły udanie gubiących obronę gospodarzy.

Nasza defensywa nie popełnia już większych błędów, aczkolwiek o pomstę do nieba wołały niektóre bezmyślne zagrania Dudki, który niepomny zagrożenia jakie stwarzał w meczu z Groclinem, znów niepotrzebnie wdawał się w ryzykowne dryblingi na własnej połowie. I stworzył nimi niebezpieczeństwo pod bramką Majdana, na szczęście niewykorzystane przez Cracovię. Może dziwić, że tak słabo dysponowany i niepewny obrońca wychodzi w podstawowym składzie drużyny mistrzów Polski.

4. faza meczu (od 46 do 60 minuty):

Wisła drugą połowę zaczyna aktywniej, atakując większą ilością zawodników. Od razu owocuje to dwoma świetnymi sytuacjami – poprzeczką po strzale Błaszczykowskiego i golem Kłosa po stałym fragmencie gry. Nasi piłkarze więcej biegają, ciaśniej kryą i agresywniej naciskają rywali, dlatego w pierwszym kwadransie mogli jeszcze wyjść na prowadzenie, niestety fatalnie pod bramką Cabaja zachowywali się kolejno Zieńczuk i Błaszczykowski, których strzały z bliskiej odległości obronił golkiper „Pasów”. Wcześniej nie popisał się też Sobolewski, przenosząc nad bramką strzał z 12-13 metrów po przypadkowym odbiciu się piłki od defensorów zespołu z Kałuży. To powinny być gole.

Stwarzane okazje i opuszczenie boiska w 55 minucie przez Barana z powodu czerwonej kartki podziałały na nasz zespół deprymująco. W grę wkradła się dobrze znana z jesieni i poprzednich sezonów nonszalancja i minimalizm, jakby mecz już został wygrany, a kolejne gole są pewnikiem po który można sięgnąć bez wysiłku. Tempo zamiast jeszcze wzrosnąć, aby Cracovia pękła - spadło. O wymianie podań na jeden kontakt mogliśmy już zapomnieć, poza Kryszyłowiczem od czasu do czasu wychodzącym za linię obrony, nikt nie szukał wolnego pola. Nie poszliśmy za ciosem, odpuszczając i pozwalając gospodarzom dojść do siebie po stracie gola.

5. faza meczu (od 60 do 75 minuty):

Zaczyna się przerażający obraz bezradności ataku pozycyjnego naszej drużyny. Cracovia cofa się bardzo głęboko, nastawiając tylko na obronę i wybijanie piłki. Wystarcza to na nieporadną ofensywę Wisły. Nasi piłkarze nie tylko nie mają pomysłu, czy rozgrywającego zdolnego rzucić prostopadle podanie, ale też nie biegają i nie atakują dużą ilością zawodników, by rozerwać szyki rywali. W takiej sytuacji dla zdobycia gola potrzeba szybkiego rozegrania piłki lub akcji 1 na 1, które pozwoliłyby na zwiedzenie obrońców i wypracowanie w zagaszonej strefie obronnej miejsca na oddanie soczystego strzału. „Biała Gwiazda” do żadnego z powyższych elementów nie była w niedzielę zdolna. Nie tylko za sprawą dziwnego rozprężenia i lekceważenia, ale też braku zawodników potrafiących dynamicznie grać na małej przestrzeni. Druga linia nie spełniała swojej roli, a szczelnie kryci napastnicy mogli tylko bezradnie liczyć na cud.

Szczególnie złościła niegospodarność taktyczna sił – często mieliśmy sytuację w której na naszej połowie bezużytecznie znajdowało się 5-6 zawodników wobec zera po stronie Cracovii (!) i ta grupa brała się za wyprowadzanie piłki. Po co aż tylu ich tam było, kogo kryli, własne cienie? Naturalną koleją rzeczy z przodu pozostawało wówczas tylko 3-4 piłkarzy, do których można było podać, otoczonych całą drużyną „Pasów”. To dodatkowo komplikowało skonstruowanie sensownej akcji. Broniąca się Cracovia zablokowała też skrzydła, gdzie wszyscy nasi piłkarze nadawali się do zmiany za pasywność. Dudka przez cały okres przebywania na boisku ani razu nie poszedł Zieńczukowi na obieg, Zieńczuk ani razu nie dośrodkował celnie z bocznego sektora murawy, Błaszczykowski podobnie, a gdy Baszczyński zabierał się za centrę, można było stawiać każde pieniądze, że akcja skończy się stratą.

6. faza meczu (od 75 do ostatniej minuty):

Mimo bezlitośnie upływającego czasu, gra Wisły się nie zmienia. Wciąż jest wolna, nieporadna, pozbawiona pomysłu, koszmarna w ataku pozycyjnym. Cantoro z Sobolewskim cofają się po piłkę na własną połowę, zamiast podejść bliżej do napastników, obrońcy nie skracają należycie pola gry, nie odciążają ich w rozegraniu. Często „klepią” bezsensowne podania: „ja do Ciebie, ty do mnie”, wszerz na 5 metrów. Tak chcieli zgubić krycie Cracovii? Tak mogli tylko zdenerwować trenera Petrescu i rozpaczliwie czekających na zwycięską bramkę kibiców.

Głębokie ustawienie środkowych pomocników sprawiało, że między ustawionymi na własnej połowie liniami obrony Cracovii (pierwszą tworzyli mocno cofnięci napastnicy i pomocnicy), nie było nikogo, kto mógłby przejąć, zastawić i rozegrać piłkę rozrywając ów blok. Nikt też nie wchodził na szybkości środkiem z głębi pola. Mnożyły się niedokładne podania, straty i proste, indywidualne błędy. W połączeniu ze wszystkimi opisanymi powyżej mankamentami, zamiast zwycięstwa dały Wiśle próżne „bicie głową w mur” defensywy gospodarzy i radość w Warszawie ze straty punktów „Białej Gwiazdy”.

PIŁKARZE :

Radosław Majdan

Gra na linii (wszędzie skala od 0-10): 7
Gra na przedpolu: 7
Zaangażowanie i waleczność: 8
Błędy: Brak
Skuteczność pozycyjna: Dobra
Ogólna ocena gry: 7,5

Marcin Baszczyński

Postawa w defensywie: 7
Postawa w ofensywie: 2
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Zaangażowanie i waleczność: 4
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 3,5

Tomasz Kłos

Postawa w defensywie: 8
Postawa w ofensywie: 8
Zaangażowanie i waleczność: 8
Błędy i niewymuszone straty: Nieliczne
Skuteczność pozycyjna: Bardzo dobra
Ogólna ocena gry: 8,5

Maciej Stolarczyk

Postawa w defensywie: 2,5
Postawa w ofensywie: 1,5
Zaangażowanie i waleczność: 8
Błedy i niewymuszone straty: Sporo i to bardzo poważnych w skutkach
Skuteczność pozycyjna: Bardzo słaba
Ogólna ocena gry: 2,5

Dariusz Dudka

Postawa w defensywie: 2
Postawa w ofensywie: 1
Zaangażowanie i waleczność: 3
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Bardzo słaba
Ogólna ocena gry: 2

Jakub Błaszczykowski

Postawa w defensywie: 1,5
Postawa w ofensywie: 2,5
Zaangażowanie i waleczność: 4
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Bardzo słaba
Ogólna ocena gry: 3

Radosław Sobolewski

Postawa w defensywie: 5
Postawa w ofensywie: 2
Zaangażowanie i waleczność: 5
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 3,5

Mauro Cantoro

Postawa w defensywie: 6
Postawa w ofensywie: 2
Zaangażowanie i waleczność: 7
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 4

Marek Zieńczuk

Postawa w defensywie: 2,5
Postawa w ofensywie: 2
Zaangażowanie i waleczność: 3
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Bardzo słaba
Ogólna ocena gry: 2,5

Jean Paulista

Postawa w defensywie: 0,5
Postawa w ofensywie: 2,5
Zaangażowanie i waleczność: 7
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Zła
Ogólna ocena gry: 2

Paweł Kryszałowicz

Postawa w defensywie: 5
Postawa w ofensywie: 5
Zaangażowanie i waleczność: 9
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Bardzo słaba
Ogólna ocena gry: 4

I rezerwowi:

Paweł Brożek

Postawa w defensywie: 1
Postawa w ofensywie: 2
Zaangażowanie i waleczność: 3
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Zła
Ogólna ocena gry: 2

Piotr Brożek

Postawa w defensywie: 1
Postawa w ofensywie: 1
Zaangażowanie i waleczność: 3
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Zła
Ogólna ocena gry: 1,5

Marek Penksa - grał zbyt krotko, by go oceniać

Wisła nie zdołała wygrać na Kałuży z powodu starych grzechów: braku kreatywnej drugiej linii, bardzo słabej w ofensywie i konstruowaniu akcji, nieskutecznych napastników niezdolnych do indywidualnych zrywów, fatalnej gry 1 na 1 i w ataku pozycyjnym, wspartych obecnością dziwnej nonszalancji i kompromitującego lekceważenia potrzeby maksymalnej determinacji oraz wysiłku. To nie pozwoliło skutecznie zgubić krycia przeciwników, właściwie rozegrać piłkę, zdobyć zwycięskiego gola, gdy byli „wykartkowani” i nastawieni na kurczową obronę. Przez całą przerwę w rozgrywkach nic nie zrobiono z tymi oczywistymi słabościami, dlatego teraz po prostu zbieramy konsekwencję tej bierności. Zapłaciliśmy gorzką cenę za zimowy brak wzmocnień i wyobraźni prezesów, którzy dopuścili do podobnej sytuacji. I z pewnością zapłacimy jeszcze nie raz, bo życie jest brutalne, a w piłce cuda zdarzają się zbyt rzadko.

(Markus)

Źródło: wislakrakow.com

Ciemny tunel

- Dziękuje moim piłkarzom za walkę. Bardzo miłe było też zachowanie publiczności - mówił po meczu z Wisłą prezes Cracovii Janusz Filipiak. Słowa te padły chwilę po tym, jak na piłkarzy "Białej Gwiazdy" posypały się bryły lodu, butelki i kije od flag.

- Podczas urlopu byłem na meczu PSG - Olympique Marsylia i tam też bardzo wiele uwagi poświęcało się kwestii bezpieczeństwa. Incydenty się zdarzają. To jest element futbolu - tłumaczy się Filipak. Problem w tym, że na stadionie Cracovii nie robi się nic, by tym incydentom zapobiegać. Jeśli gdzieś piłkarze Wisły mogą obawiać się o swoje zdrowie to jest to ciemny tunel, którym schodzą z boiska.

Po 171. derbach Krakowa po raz kolejny doszło w nim do skandalicznych scen. O ile śnieżne kulki raczej śmieszą, bryły lodu trochę straszą, to butelki potrafią skrzywdzić. Na jeszcze ciekawszy pomysł wpadł jeden z "ultrasów" Cracovii, który z uśmiechem na ustach walił kijem od flagi kolejnych piłkarzy Wisły. Z resztą obrywali nie tylko oni. Trafiano także w piłkarzy "Pasów", dziennikarzy, cheerleaderki itd.

Nie oszczędzono także sędziów. Arbiter liniowy został opluty przez jednego z "kibiców", który wcześniej spokojnie przeskoczył przez płot oddzielający trybuny od boiska. Przypomnijmy, że podobny incydent zdarzył się podczas ostatniego meczu Wisły na stadionie Cracovii. Wtedy przykra niespodzianka spotkała dziennikarza "Rzeczpospolitej".

O niezliczonych bluzgach wspominać nawet nie warto, bo jest to niestety element dopingu na niemal każdym polskim stadionie. Przerażenie rodzi powszechność przekreślonej białej gwiazdy. Jest wszędzie. Na flagach, na szalach, na czapkach "dziennikarzy".

O warunkach pracy przedstawicieli prasy na stadionie Cracovii można także napisać bardzo wiele. Na konferencję prasową może wejść praktycznie każdy, by głośno komentować wypowiedzi trenerów. Drzwi prowadzące do malutkiej salki skrzypią tak niemiłosiernie, że skutecznie zagłuszają szkoleniowców obu drużyn. Jest tak ciasno, że z trudem można zanotować kilka zdań na kartce papieru. Takich warunków nie ma nigdzie w Polsce.

Nikogo już nie dziwi, że podczas rozmów z piłkarzami, może podejść do nich każdy. I nikomu już nie przeszkadza, że w trakcie rozmowy natrętni kibice drwią z wypowiedzi piłkarzy Wisły (dziś pojechali na Reymonta, by tam rozmawiać z dziennikarzami). Już się przyzwyczailiśmy. Już wiemy, że na stadionie przy ul. Kałuży to po prostu standard.

Źródło: wislakrakow.com