2006.03.24 Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 1:2

Z Historia Wisły

2006.03.24, Orange Ekstraklasa, 21. kolejka, Szczecin, Stadion Pogoni, 20:00
Pogoń Szczecin 1:2 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 15.000
sędzia: Mariusz Podgórski z Wrocławia
Bramki

Clêison 41’

0:1
1:1
1:2
30' Radosław Sobolewski

70' (k) Marcin Baszczyński
Pogoń Szczecin
Neneca
Valdir
Batata II
Zé Roberto grafika: Zmiana.PNG (69’ Matheus)
Lilo grafika: Zmiana.PNG (65’ Julcimar)
Amaral
Przemysław Kaźmierczak
Clêison
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 75’Daniel
Wágner grafika: Zmiana.PNG (56’ Júnior)
Grafika:Zk.jpg Andradina

trener: Bohumil Panik
Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński Grafika:Zk.jpg
Tomasz Kłos
Maciej Stolarczyk Grafika:Zk.jpg
Dariusz Dudka
Jakub Błaszczykowski grafika: Zmiana.PNG (65’ Marek Penksa Grafika:Zk.jpg)
Norbert Varga grafika: Zmiana.PNG (56’ Jacob Burns)
Radosław Sobolewski
Marek Zieńczuk Grafika:Zk.jpg
Paweł Brożek
Paweł Kryszałowicz Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (90’ Marcin Kuźba)

trener: Dan Petrescu

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Pogoń na tapecie

Data publikacji: 22-03-2006 15:37


Przygotowania do spotkania z Pogonią trwają. Za Wiślakami ostatni trening w Krakowie, wieczorem wyjeżdżają pociągiem do Szczecina. Po środowym treningu odbyła się konferencja prasowa, na której trener Petrescu opowiadał o najbliższym przeciwniku Wisły.

„Przygotowania do meczu w Szczecinie przebiegają spokojnie. Wszyscy zawodnicy są gotowi do walki o zwycięstwo, poza tymi, którzy od dłuższego czasu są kontuzjowani, a więc Głowackim, Kaczorowskim i Paszulewiczem. Co do Jeana Paulisty, to on także mógłby pojechać z nami, ale wolę żeby został w Krakowie i spokojnie przygotowywał się do następnego meczu” - powiedział trener.

Petrescu oglądał już jedyny mecz, który Pogoń rozegrała tej wiosny, wyciągnął już pewne wnioski. „Spotkanie zakończyło się dziwnym wynikiem, Pogoń nie zasłużyła na tak wysoką porażkę. Zawodnicy ze Szczecina mieli kilka szans na zdobycie bramki, strzelili również gola, który nie został uznany” - analizował mecz Portowców z Amicą rumuński szkoleniowiec. „Jeśli chodzi o Brazylijczyków, to oni na pewno lubią grać piłką. Na razie na pewno ciężko im się zaadaptować, wszystko jest dla nich nowe. Na pewno na plus dla Pogoni można policzyć to, że oni mieli teraz przerwę w graniu, będą świeżsi przed tym spotkaniem. Zawodnicy Pogoni za wszelką cenę będą chcieli udowodnić, że pierwszy mecz był tylko wpadką. Będą chcieli się pokazać swojej publiczności z jak najlepszej strony w meczu przeciwko Mistrzowi Polski, a wiadomo, że na taki mecz każdy dodatkowo się motywuje” - kontynuował Petrescu.

Jaka będzie metoda Wisły na zwycięstwo w piątkowym meczu? Czy Wiślacy, podobnie jak Amica, zdecydują się na grę z kontry? Petrescu odpowiada: „Trudno nam będzie zagrać z kontry, tak jak to robiła Amica w zwycięskim meczu w Szczecinie. Przeciwko Wiśle wszystkie drużyny nastawiają się na wyczekanie i to one stawiają na szybki atak. Pogoni nie można pozwolić na swobodne rozgrywanie piłki, bo wiadomo, że Brazylijczycy potrafią to świetnie robić. Trzeba ich zepchnąć do defensywy, gdyż czują się oni źle, gdy muszą się bronić..

W takcie konferencji padło po raz kolejny pytanie, czy będą zmiany w porównaniu do składu z meczu z Odrą. Petrescu z uśmiechem odpowiedział: Rolą dziennikarz jest spekulowanie, a ja podejmuję decyzje. Mam jeszcze dwa dni na zadecydowanie, kto zagra w podstawowej jedenastce. Może zdecyduję się na jakieś zmiany, a może nie”.


M. Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Pogoń w nieznane

Data publikacji: 22-03-2006 19:32


W Pogoni... za trzema punktami przyjdzie zmierzyć się piłkarzom Wisły Kraków z Pogonią Szczecin. Spotkanie to jest bez wątpienia wielką zagadką ze strony Portowców, gdyż w jego szeregach występują praktycznie sami Brazylijczycy, którzy jak do tej pory mogli wykazać się tylko w jednym spotkaniu.


W piątek Pogoń Szczecin podejmie na swoim stadionie Wisłę Kraków. Zamów relację SMS z tego meczu. Wyślij sms o treści WISLA pod numer 7368. Koszt sms to 3zł + Vat. Szczegóły »

Historia

Klub powstał 21 kwietnia 1948 roku. Z początku nazywał się KS "Sztorm", a dopiero 31 października 1955 roku przyjął nazwę Pogoń Szczecin. Od początku swoich dziejów Pogoń związana była ze szczecińskim portem, stąd potoczna nazwa drużyny- "Portowcy". Natomiast słowo Pogoń w nazwie klubu to odniesienie do tradycji związanej z Pogonią Lwów. Największe sukcesy to dwa tytuły wicemistrza Polski w sezonie 1986/87 i 2000/01 oraz trzykrotne występy w rozgrywkach pucharu UEFA.


Pogoń w liczbach Pogoń Szczecin po 20 kolejkach zajmuje dziewiąte miejsce w tabeli, odnosząc pięć zwycięstw, siedem remisów i pięć porażek, strzelając dwadzieścia bramek, tracąc również dwadzieścia.

Spotkania na wyjazdach przedstawiają się następująco: dwa zwycięstwa, trzy remisy i trzy porażki, osiem bramek strzelonych i dziesięć straconych.

Spotkania pomiędzy Wisłą a Pogonią:

Sezon 2000/2001:

Wisła Kraków 1- 2 Pogoń Szczecin

Pogoń Szczecin 0- 0 Wisła Kraków

Sezon 2001/2002

Wisła Kraków 1-0 Pogoń Szczecin

Pogoń Szczecin 1-2 Wisła Kraków

Sezon 2002/2003

Wisła Kraków 3-0 Pogoń Szczecin

Pogoń Szczecin 0-1 Wisła Kraków

Sezon 2003/2004

Pogoń Szczecin występowała w II lidze

Sezon 2004/2005


Pogoń Szczecin 0-5 Wisła Kraków Wisła Kraków 1-1 Pogoń Szczecin

Sezon 2005/2006

Wisła Kraków 2:1 Pogoń Szczecin

Inauguracja sezonu

Piętnaście tysięcy fanów przybyło na stadion im. Floriana Krygiera, aby obejrzeć swoich graczy w pojedynku z Amicą Wronki. Małą niespodzianką był fakt, że w pierwszym składzie znalazł się tylko jeden Polak, a mianowicie Rafał Grzelak. Pierwsze minuty spotkania należały do Pogoni. Ładne i składne akcje zawodników raz po raz stwarzały groźne sytuacje pod bramką Cierzniaka, lecz brakowało skuteczności. W 11 min. piłkarze Bohumila Panika mogli objąć prowadzenie, lecz bramka Ediego została zdobyta z pozycji spalonej. W 25 min. spotkania piłka ponownie ląduje w siatce, ale tym razem bramki strzeżonej przez Neneca. Podobnie jak wcześniej, gol nie został uznany z tego samego powodu. Od tego właśnie momentu inicjatywę przejął zespół gości. Ostatnie trzy minuty pierwszej połowy to skuteczne ataki zawodników Amiki. Najpierw po dobrze wykonanym rzucie rożnym zespół z Wronek objął prowadzenie po strzale Marcina Wasilewskiego, a tuż przed końcowym gwizdkiem na 2:0 podwyższył Gregorek. Druga połowa to chaotyczne ataki obydwu drużyn, jednak piłkarze Amiki rozkręcali się z minuty na minutę, czego nie można powiedzieć o zawodnikach Pogoni. Udokumentowaniem tego była bramka Dembińskiego, strzelona z rzutu karnego na sześć minut przed końcem spotkania, które zakończyło się wynikiem 0:3.

Pogoń Szczecin przed meczem z Wisłą

Runda rewanżowa to, jak na razie, jedno spotkanie w wykonaniu Pogoni, gdyż oba spotkania wyjazdowe z Górnikiem Zabrze i Koroną Kielce zostały przełożone. Z tego powodu 18 marca rozegrano sparingowe spotkanie z ŁKS-em Łódź , które zakończyło się remisem 2:2. Cały zespół pracuje nad poprawieniem szybkości, formę strzelecką trenują napastnicy i pomocnicy. Ważnym elementem zajęć są ataki pozycyjne i przejście z obrony do ataku. Pogoń ćwiczy zatem to wszystko, co nie funkcjonowało w meczu z Amicą.

Myśli i słowa

Bohumil Panik - "Mogę jedynie zapewnić, że szykuję kilka niespodzianek, które mam nadzieję, zaskoczą mistrzów Polski. Te niespodzianki dotyczą głównie obrony, która fatalnie zaprezentowała się w meczu z Amicą."

Andrzej Woźniak (II trener) - "Mecz z Amicą Wronki to był prolog, teraz czas na pierwszy rozdział. Czekamy, jak potoczy się w nim akcja."

Antoni Ptak - "Dziesięć do jednego, że wygralibyśmy z wiślakami, jakby mecz był rozgrywany w Brazylii, a że gramy w Polsce, dam nam 50% szans."

Ciekawostka

Radosław Majdan swój debiut w pierwszej drużynie Pogoni zaliczył 1 września 1990 roku. Był to mecz towarzyski. Na swój debiut ligowy musiał poczekać aż do 1992 roku. Nie był to jednak udany mecz, Pogoń przegrała bowiem z Ruchem Chorzów aż 0-3.

Opracował Przemysław Rączka

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Źródło: wisla.krakow.pl

Prawie jak puchary...

Piątkowe spotkanie z Pogonią Szczecin będzie dla Wiślaków pewnym novum, oto bowiem spotkają się z brazylijsko-polską hybrydą. Nawet w europejskich pucharach, Wisła nie spotykała się z zespołem, w którym występowałoby tylu zawodników z kraju kawy.

W Szczecinie doszło do prawdziwej rewolucji. Właściciel drużyny, ekscentryczny biznesmen Antoni Ptak, postanowił w całości przemeblować drużynę i sprowadzić kilku Brazylijczyków, którzy skutecznie mieli zastąpić dotychczasowych graczy. Zapowiadało się nader interesująco, choć jak na razie okazuje się, że Canarinhos ze Szczecina rozpoczęli od falstartu przegrywając z Amiką Wronki 3:0.

Przed spotkaniem z drużyną Mistrza Polski, portowcy jak zwykle przebywali poza Szczecinem. Prezes Ptak wprowadził kolejne „nowości”, tworząc ośrodek treningowy dla Pogoni Szczecin w… Gutowie Małym koło Łodzi. Tam Pogoń przygotowuje się do kolejnych ligowych spotkań. Trudno wobec tego o jakiekolwiek komentarze przed meczem z Wisłą. Jedyną osobą z obozu naszych rywali, która odniosła się do piątkowego spotkania był sam prezes Ptak, którego cytuje oficjalna witryna internetowa Pogoni: - Według opinii dziennikarzy mistrzowie Polski spuścili z tonu, ale my ich nie bagatelizujemy. Moim zdaniem Wisła ma nadal najlepszy skład w kraju. Wierzę jednak w swoich piłkarzy i w to, że sprawią w piątek niespodziankę.

Historie spotkań Wisły i Pogoni prezentujemy w innym miejscu, warto jednak zauważyć spore koneksje transferowe obydwu drużyn. W obecnej Wiśle, zarówno Radosław Majdan jak i Maciej Stolarczyk to byli piłkarze portowców. W ostatnich latach, ze Szczecina do Krakowa przechodzili jeszcze Grzegorz Niciński i Olgierd Moskalewicz. W przeciwnym kierunku udał się między innymi Kazimierz Węgrzyn, oraz… Zbigniew Koźmiński, obecny prezes zarządu MKS Pogoń Szczecin SSA, a w przeszłości działacz Wisły.

Ciekawostką jest również fakt, że jedynym piłkarzem, który może się równać pod względem zarobków z zawodnikami Wisły jest właśnie gracz Pogoni Szczecin Alexandre da Silva Mariano „Amaral”. Brazylijczyk, według danych Życia Warszawy, zarabia obecnie 202 tys. euro rocznie (więcej otrzymuje jedynie Mauro Cantoro). Amaral był zapowiadany jako największy hit zimowego okienka transferowego, w swojej dotychczasowej karierze grał m. in. w Palmeiras, Parmie, Fiorentinie, Benfice, Besiktasie, Corinthians i Vasco da Gama. Występował również kilkakrotnie w reprezentacji Brazylii.

(Dave)


Źródło: wislakrakow.com

Zagadka o nazwie Pogoń

Data publikacji: 23-03-2006 00:17


Pogoń Szczecin to tej wiosny wielki znak zapytania. Po jednym rozegranym meczu niewiele można powiedzieć o brazylijskim zaciągu w Szczecinie. Jak Wisła ma zamiar rozpracować Pogoń, jak chce poradzić sobie z taką nietypową i czy na pewno dla wszystkich nietypową, sytuacją - o tym opowiadają zawodnicy Białej Gwiazdy.

Rozmawiając z zawodnikami Wisły na temat "nowej" Pogoni, można zauważyć ostrożność w ocenach piątkowego przeciwnika. – "Na razie, po pierwszy meczu, widać, że ta drużyn a nie gra jeszcze tak, jakby sobie t jej prezes wymarzył. Na pewno jednak trzeba uważać na ten zespół, bo są to w końcu Brazylijczycy, którzy w piłkę potrafią grać" – mówi Marcin Kuźba. "Nie wiadomo, czego się można spodziewać po takiej drużynie. Powiedziałbym nawet, że jest to zespół nieobliczalny. Jak do tej pory jeszcze na pewno nie pokazali wszystkich swoich walorów" – dodaje. Nie tylko "Kuźbik" nie ma wyrobionego zdania na temat Pogoni. "Powiem więcej na ich temat, jak zagram z nimi, bo nawet nie widziałem nawet ich pierwszego meczu, nie wiem, jak wygląda ich gra " – to już Marcin Baszczyński. Radosław Majdan dodaje: "Ciężko powiedzieć, jaka jest ta nowa Pogoń, bo są tam praktycznie sami Brazylijczycy. Nie ma się co sugerować ich pierwszym meczem z Amiką, bo każdemu potrzebny jest okres aklimatyzacji."

Zawodnicy są jednak spokojni o przygotowanie taktyczne do piątkowego spotkania. "Nie będzie tak źle, na pewno krótka odprawa na temat Pogoni będzie. Po jednym meczu można na pewno wychwycić jakieś zachowania czy elementy taktyczne. Po odprawie będziemy wiedzieć więcej." – zapewnia "Baszczu". "Myślę, że trener spokojnie przeanalizuje pierwsze spotkanie Pogoni i da nam jakieś wskazówki. Na podstawie tego meczu trener będzie ustalał taktykę. My pewnie też obejrzymy ten mecz, który Pogoń grała" – w podobnym tonie wypowiada się Marcin Kuźba. Marek Penksa natomiast nie przejmuje się całą sytuacją. "Nie zawsze w mojej karierze było tak, że coś wiedziałem o najbliższym przeciwniku. Na Węgrzech na przykład dowiadywałem się tylko, że my jesteśmy na pierwszym miejscu, gramy z drużyną zajmującą drugą pozycję, że czeka nas ciężki mecz, który mamy wygrać. To było wszystko" – twierdzi Słowak. Polscy zawodnicy do takich sytuacji zdecydowanie nie przywykli. O ile Baszczyński twierdzi, że czasem były problemy z pozyskaniem materiałów na temat "egzotycznych" przeciwników w meczach pucharowych, to Kuźba mówi: "Jeśli wziąć pod uwagę poziom pierwszoligowy, czy mecze pucharowe, to chyba nie spotkałem się z podobna sytuacją. Zawsze coś było o przeciwniku wiadomo."

Zawodnicy Wisły są zdziwieni zaistniałą w Szczecinie sytuacją. Trudno im pojąć, dlaczego w zdecydowano się zrezygnować z usług praktycznie wszystkich Polaków. Najlepiej całą sytuację obrazują chyba słowa Radosława Majdana, byłego zawodnika Pogoni: "Mi osobiście jest żal, że tak się stało, bo wielu naszych piłkarzy straciło miejsce w składzie. Niestety, takie są realia, że właściciel klubu może sobie pozwolić na wszystko." Marcin Baszczyński też skupia się przede wszystkim nad utratą miejsca w składzie przez Polaków: "Trochę szkoda, bo ci piłkarze zabierają miejsce młodym polskim zawodnikom, a tych wydaje mi się, nie brakuje". Także Marek Penksa, który przecież w niejednym kraju grywał, jest zdziwiony: "Nigdy się z czymś takim nie spotkałem, żeby nagle do zespołu przychodziło tylu obcokrajowców".

Na koniec pytanie najważniejsze: jak sobie z tą nową, brazylijską Pogonią poradzić. Wiślacy uważają, że kluczem do sukcesu będzie skupienie się przede wszystkim na swojej grze. "To przeciwnik ma się dostosować do nas, a nie my do niego. Jedziemy w roli faworyta, jesteśmy Mistrzami Polski, więc będziemy na pewno chcieli zdobyć tam 3 punkty. Mamy jednak szacunek i respekt dla tej drużyny" – uważa "Kuźbik". Marcin Baszczyński mówi: "My przede wszystkim mamy patrzyć na siebie, a rozpracowanie Pogoni ma być niejako dodatkiem. Musimy zagrać najlepiej, jak potrafimy, zagrać to, co do nas należy. Myślę, że to da efekt". "Ja nie patrzę na Pogoń, na to jak oni grają. Mnie bardziej interesuje nasza gra i moje występy" – dodaje Marek Penksa.

Czy Wisła rozwikła szczecińską zagadkę z pozytywnym skutkiem. O tym przekonamy się w piątkowy wieczór.

M. Górski & Grisza

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Z tarczą ze Szczecina

Data publikacji: 25-03-2006 12:37


Wisła wygrała z Pogonią 2:1. Zwycięską bramkę dla wiślaków zdobył z rzutu karnego Marcin Baszczyński. Dzięki zwycięstwu nad brazylijską drużyną Portowców Biała Gwiazda wróciła na fotel lidera. Wisła ma 2 punkty przewagi nad Legią, która swoje spotkanie rozegra dzisiaj.

Biała Gwiazda rozpoczęła mecz bardzo dobrze. Już w 2 minucie spotkania krakowianie mogli cieszyć się z prowadzenia, jednak sytuacji do zdobycia bramki nie wykorzystał Paweł Brożek. Ten sam zawodnik kilkadziesiąt sekund później znowu musiał uznać wyższość bramkarza gospodarzy, Neneca zdołał obronić jego strzał. W 12. minucie meczu groźnie było pod bramką Majdana. Po dośrodkowaniu Ediego do piłki doszedł jeden z zawodników Pogoni, który strzałem głową próbował zaskoczyć bramkarza Wisły. Ten pewnie złapał piłkę, zażegnując niebezpieczeństwo. Zawodnicy Pogoni grali bardzo chaotycznie, popełniali bardzo proste błędy w obronie, tracili w dziecinny sposób piłkę w środku pola. Wiślacy nie potrafili jednak wykorzystać słabości rywala. Kolejne sytuacje marnowali Brożek i Kryszałowicz. Dopiero w 30. minucie wiślacy pokazali na co ich stać. Jakub Błaszczykowski z łatwością ograł Ze Roberto, po czym dośrodkował z prawej strony pola karnego. Tam do piłki doszedł Radosław Sobolewski, który pokonał Nenecę strzałem głową.

Po zdobyciu gola obraz gry się nie zmienił. Pogoń próbowała wyrównać, jednak gospodarze nie potrafili znaleźć drogi do bramki Majdana.

W 40 minucie wydawało się, że Wisła zdobędzie kolejną bramkę. Po rzucie rożnym, wykonywanym przez gości, piłka uderzona z lewej strony pola karnego przez zawodnika Białej Gwiazdy zmierzała do siatki Neneca, jednak w ostatniej chwili przed utratą drugiego gola uratował Pogoń Valdir, wybijając piłkę sprzed linii bramkowej. Minutę później był już remis. Portowcy wyprowadzili kontrę spod własnej bramki. Mimo, że w polu karnym gospodarzy leżał Norbert Varga, który zderzył się z Tomaszem Kłosem wyskakując do dośrodkowania, sędzia nie przerwał gry. Piłka znalazła się pod nogami Dariusza Dudki, który źle ją wybił. Futbolówkę przejął Lilo, który natychmiast podał ją do wychodzącego na czystą pozycję Cleissona. Brazylijczyk bez problemu umieścił piłkę w bramce Wisły. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, chociaż Portowcy zaczęli atakować coraz śmielej.

W drugiej połowie obie drużyny zagrały chaotycznie. Widać to było zwłaszcza w grze Wiślaków, którzy rozgrywali piłkę wolno, bez pomysłu. Gra pełna była przestojów, niecelnych podań. Nie zmieniło tego nawet wejście na plac gry Jacoba Burnsa, który w 56. minucie zmienił Norberta Vargę. Wisła miała kilka dogodnych sytuacji do zdobycia gola. W 67. minucie piłkarze mistrza Polski przeprowadzili ładną akcję, po której powinno być 2:1 dla Wisły. Marek Zieńczuk podawał piłkę do wbiegającego w pole karne Radosława Sobolewskiego. Sobolewski posłał piłkę do Pawła Kryszałowicza, który zamiast strzelać... podał ją do Marka Zieńczuka, który co prawda oddał strzał, ale niecelny. Losy meczu odmieniły się w 69. minucie. Wtedy w polu karnym Pogoni faulowany był Marek Penksa, który kilka chwil wcześniej wszedł na boisko za Jakuba Błaszczykowskiego. Sędzia podyktował rzut karny dla Wisły. Ku zaskoczeniu wszystkich do piłki podszedł...Marcin Baszczyński. Obrońca Białej Gwiazdy nie zmarnował na szczęście „jedenastki” i Wisła mogła się cieszyć z prowadzenia.

Portowcy kończyli mecz w dziesiątkę. W 75. minucie drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną, za faul na Marku Penksie otrzymał Daniel Cruz. Brazylijczyk nie miał szczęścia do Penksy, ponieważ to on faulował wiślaka w polu karnym, po którym sędzia podyktował „jedenastkę” dla gości. Mimo osłabienia zawodnicy Pogoni próbowali wyrównać. Najlepszą okazję ku temu mieli w doliczonym czasie gry, kiedy to po dośrodkowaniu z rzutu wolnego strzał oddał Edi. Na szczęście Radosław Majdan był na posterunku. Po wybiciu piłki dotarła ona do Pawła Brożka, który przebiegł prawie całe boisko, omijając obrońców Pogoni. Próbował pięknym lobem pokonać bramkarza gospodarzy, Neneca zdołał jednak z najwyższym trudem wybić piłkę na rzut rożny. To była ostatnia akcja meczu. Wisła pokonała Portowców 2:1 i została liderem Orange Ektraklasy.


Pogoń: Neneca - Valdir, Batata II, Ze Roberto (Matheus 69') - Lilo (Julcimar 65'), Amaral, Kaźmierczak, Cleisson, Daniel Cruz - Edi, Wagner (Junior 54').

Wisła: Majdan - Baszczyński, Stolarczyk, Kłos, Dudka - Błaszczykowski (Penksa 65'), Varga (Burns 54'), Sobolewski, Zieńczuk - Paweł Brożek, Kryszałowicz (Kuźba 90').

Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 1:2(1:1)

0-1 Sobolewski 29'

1-1 Cleisson 40' ,

1-2 Baszczyński 70' - karny

Żółte kartki: Daniel Cruz, Edi (Pogoń Szczecin) - Stolarczyk, Baszczyński, Kryszałowicz, Penksa (Wisła Kraków) Czerwona kartka - Daniel 74' - za druga żółtą

Sędzia: Mariusz Podgórski (Wrocław)

Widzów 15 000

cypisek

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Wisła niepokonana w Szczecinie

Dwanaście lat czekają kibice Pogoni na zwycięstwo nad Wisłą w Szczecinie i... jeszcze poczekają. Po ciężkim meczu i kilku kontrowersyjnych sytuacjach Wisła zwyciężyła na wyjeździe 2:1.

Wiślaków na prowadzenie wyprowadził Radosław Sobolewski, który celną główką wykończył akcję Jakuba Błaszczykowskiego. Wyrównał dziesięć minut później Cleison. Trzy punkty zapewnił drużynie Białej Gwiazdy Marcin Baszczyński, wykorzystując rzut karny, podyktowany po faulu na Marku Penksie.

Wisła rozpoczęła spotkanie z wielkim animuszem. Szczególnie widoczny był Marek Zieńczuk, który już w 2 minucie meczu, prostopadłym podaniem otworzył drogę do bramki Pawłowi Brożkowi. Napastnik Wisły próbował podawać do Pawła Kryszałowicza, jednak bramkarz Pogoni, Neneca, skutecznie wybił piłkę. Minutę później, po raz kolejny w dobrej sytuacji znalazł się Brożek, Neneca po raz kolejny był na posterunku. Chwilę później, po dośrodkowaniu z prawej strony, piłki nie sięgnął dobrze ustawiony Kryszałowicz. W tej części gry zdecydowanie przeważali Wiślacy, jednak nie potrafili znaleźć skutecznego sposobu na pokonanie bramkarza rywali. W 12 minucie, pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze. Po dośrodkowaniu z prawej strony, Valdir uderzał głową na bramkę Wisły, jednak wprost w Radosława Majdana. Zawodnik Pogoni faulował jeszcze w tej sytuacji bramkarza Białej Gwiazdy.

W 28 minucie, niepewnie interweniował Neneca, który głową wybijał piłkę 25 metrów od własnej bramki. Żaden z Wiślaków nie przejął jednak piłki. Dwie minuty później Mistrzowie Polski objęli prowadzenie. Jakub Błaszczykowski ograł na prawej stronie jednego z obrońców Pogoni i dośrodkował wprost na głowę Radosława Sobolewskiego, któremu nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do bramki rywali (asysta: Błaszczykowski). Nie zdołał mu przeszkodzić ani rozpaczliwie interweniujący Neneca, ani obrońca szczecińskiej drużyny, Lilo. Od tego momentu Wiślacy oddali inicjatywę portowcom, choć nic z tego nie wynikało. Pogoń nie miała pomysłu na sforsowanie krakowskiej defensywy.

W 40 minucie meczu, ponownie groźnie zaatakowała Wisła. Z lewej nogi uderzał Norbert Varga, a piłkę rozpaczliwie wybijał Valdir. Nie był to jednak koniec akcji. Kolejne dośrodkowanie w pole karne Pogoni usiłował przejąć Varga, jednak faulował jednego ze szczecińskich zawodników. Pomocnik Białej Gwiazdy ucierpiał w tej sytuacji; niestety ani sędzia, ani zawodnicy Pogoni nie zwracali na to uwagi. Szybko wykonany rzut wolny, dalekie podanie do wchodzącego Lilo, który kapitalnie obsłużył Cleisona, a ten nie dał szans Majdanowi, umieszczając piłkę w lewym rogu wiślackiej bramki. Dziwi fakt, że sędzia nie przerwał gry widząc leżącego na boisku piłkarza. Zachowanie piłkarzy Pogoni, którzy korzystając z sytuacji wyprowadzili kontrę pozostawimy bez komentarza. Nie zmienia to jednak faktu, że Cleison był w polu karnym Wisły zupełnie niepilnowany, mimo iż w pobliżu znajdowało się aż czterech obrońców Mistrza Polski. Po zdobyciu bramki inicjatywę przejęli piłkarze ze Szczecina, jednak nie zdołali pokonać dobrze grającego Radosława Majdana.

Po zmianie stron tempo meczu wyraźnie spadło. Piłkarze Wisły posiadali znaczną przewagę w posiadaniu piłki, jednak zupełnie nic z tego nie wynikało. Kilkakrotnie, długimi piłkami, napastników próbował uruchomić bardzo aktywny Marcin Baszczyński, to jednak nie przyniosło konkretnych efektów. W 56 minucie pierwsze zmiany w obydwu zespołach: Wagnera zastąpił Junior, natomiast w Wiśle, za Vargę wszedł debiutujący w barwach Mistrza Polski Australijczyk Jacob Burns.

Na pierwszą groźną akcję w drugiej części meczu, przyszło kibicom czekać do 58 minuty. Wtedy to Paweł Brożek, ładnie zagrał piłkę do Kryszałowicza, a ten uderzył obok bramki Neneki. Minutę później, żółtą kartkę obejrzał Marcin Baszczyński, za zupełnie bezsensowny faul w środkowej strefie boiska. W 64 minucie na kolejne zmiany zdecydowali się obydwaj trenerzy. Bohumil Panik, w miejsce Lilo wprowadził do gry Julcimara, natomiast Dan Petrescu, za nieźle spisującego się Błaszczykowskiego, desygnował do gry Marka Penksę. Trener Wisły dał tym posunięciem wyraźny sygnał do ataku.

Trzy minuty później bardzo ładną akcję przeprowadzili piłkarze z Krakowa. Piłka wędrowała na linii Sobolewski-Kryszałowicz-Zieńczuk, jednak zawiodło ostatnie podanie, a wynik nadal nie ulegał zmianie. W 69 minucie, trener Pogoni zdecydował się na ultradefensywną taktykę, wprowadzając na boisko kolejnego obrońcę. Miejsce Ze Roberto zajął Matheus. Na nic się to jednak zdało, w tej samej minucie Wisła po raz kolejny objęła prowadzenie. Po dośrodkowaniu z lewej strony, w polu karnym portowców popychany był Marek Penksa, a arbiter bez wahania podyktował jedenastkę. Zawodnicy Pogoni protestowali, jednak największe pretensje powinni mieć do faulującego Daniela Cruza. Wydawało się, że Penksa nie miał większych szans na dojście do zbyt wysoko lecącej piłki. Rzut karny na bramkę zamienił Marcin Baszczyński, pewnie kierując piłkę do siatki, przy lewym słupku bramki Neneki (asysta: Penksa).

Od tego momentu Wisła grała na większym luzie i skonstruowała kilka bardzo ciekawych akcji. W 73 minucie Kryszałowicz bardzo ładnie zagrał do Brożka, ale napastnik Wisły uderzył wprost w bramkarza Pogoni. Dwie minuty później, Daniel Cruz po raz kolejny faulował Marka Penksę, tym razem już nie w polu karnym, jednak na tyle ostro, że obejrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Można się zastanawiać, czy decyzja sędziego była słuszna. Piłkarz Pogoni najpierw trafił w piłkę, a dopiero później w nogi Słowaka. Nie zmienia to jednak faktu, że Cruz podsumował tym zagraniem swój nienajlepszy występ w dzisiejszym spotkaniu.

W 80 minucie, jedną z najładniejszych akcji w meczu przeprowadzili Wiślacy. Piłka jak po sznurku wędrowała od Kryszałowicza, przez Brożka do Baszczyńskiego, który piętą zgrał ją do Penksy, a ten, długo się nie namyślając uderzył na bramkę Pogoni, jednak obok prawego słupka. Siedem minut później, Paweł Kryszałowicz został ukarany… czerwoną kartką! Miejscowi kibice zdążyli się ucieszyć, jednak jak się później okazało, sędziemu Podgórskiemu skleiły się kartoniki, a napastnik Wiślaków ujrzał za swój faul żółtą kartkę.

Końcówka meczu, była niespodziewanie bardzo nerwowa. Najpierw, niepewnie wychodził z bramki Radosław Majdan - skończyło się tylko na strachu. W 90 minucie, ostatnią zmianę przeprowadził Dan Petrescu (w miejsce Kryszałowicza na boisku pojawił się Marcin Kuźba). Już w doliczonym czasie gry, Edi Andradina znalazł się w kapitalnej sytuacji i huknął potężnie z woleja, jednak Majdan znakomicie obronił. Kilka sekund później, piłkę na własnej połowie przejął Paweł Brożek i rozpoczął kilkudziesięciometrowy rajd, po którym bardzo ładnym, technicznym uderzeniem próbował pokonać Nenecę. Bramkarz Pogoni zdołał jednak musnąć piłkę, która przeleciała nad poprzeczką bramki portowców. Wisła wykonywała jeszcze rzut rożny, po którym sędzia zakończył spotkanie.

Po trudnym meczu, Mistrz Polski pokonał "canarinhos" ze Szczecina 2:1. Z perspektywy całego spotkania, zwycięstwo się Wiślakom należało. Gra wyglądała już troszeczkę lepiej niż w spotkaniu z Odrą Wodzisław, choć nadal szwankowało rozegranie piłki, szczególnie w środkowej strefie boiska. Tym razem, trener Wisły wypróbował wariant z Norbertem Vargą (a później Jacobem Burnsem) i Radosławem Sobolewskim w środku pola. Debiut Australijczyka można uznać za udany, choć z oceną jego przydatności do drużyny wypada jeszcze poczekać. Na wyróżnienie zasługuje Marek Penksa, który wniósł sporo ożywienia do gry. Słowak wywalczył rzut karny, po faulu na nim, Daniel Cruz ujrzał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. Cieszy również dobra współpraca napastników Mistrza Polski. Szkoda tylko, że ładne akcje Brożka i Kryszałowicza nie przekładają się na razie na zdobycze bramkowe. Można mieć jednak nadzieję, że w kolejnych meczach, zarówno atak, jak i cała drużyna Wisły, prezentować się będzie coraz lepiej.

(Dave)

Źródło: wislakrakow.com

Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 1:2

Wisła, choć zagrała kolejny słaby mecz, wygrywa w Szczecinie z Pogonią 2-1. Wiślacy mogą mówić dzisiaj o sporym szczęściu, gdyż zwycięstwo właśnie takie było. Początek spotkania należał do mistrzów Polski, gola zdobyliśmy jednak dopiero w 30. minucie. Piłkę wywalczył Paweł Kryszałowicz, odegrał do Kuby Błaszczykowskiego, którego centrę skuteczną główką zakończył Radosław Sobolewski. Po zdobyciu gola przewagę zdobyli gospodarze i w 41. min., po błędzie naszej defensywy, wyrównali. Decydująca o losach meczu była minuta 70. kiedy to po rzucie karnym (faul na Marku Penksie) gola na wagę trzech punktów zdobywa Marcin Baszczyński! Dobrze jednak, że w piłce punktów za styl wygranej się nie przyznaje lub nie odejmuje...

XXI kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Stadion: im. Floriana Krygiera, 24. marca 2006 r., godz. 20:00

Widzów: 15 000; Sędzia: Mariusz Podgórski (Wrocław)

Pogoń Szczecin - Wisła Kraków 1:2

Bramki:

0:1 Sobolewski (30.)

1:1 Clêisson (41.)

1:2 Baszczyński (70. k.)


Składy:

Neneca

Valdir

Batata II

Zé Roberto (69. Matheus)

Lilo (65. Julcimar)

Kaźmierczak

Amaral

Clêisson

Daniel

Edi

Wágner (56. Junior)


Majdan

Baszczyński

Kłos

Stolarczyk

Dudka

Błaszczykowski (65. Penksa)

Varga (56. Burns)

Sobolewski

Zieńczuk

Kryszałowicz (90. Kuźba)

Paweł Brożek


Piłkarz meczu:

Marek Penksa

• Nie doszło dzisiaj do zapowiadanego, a jedynego w swoim rodzaju precedensu, w postaci jedenastki piłkarzy, grających w jednej drużynie w polskiej lidze, bez Polaka. Jedynym w składzie szczecinian był Przemysław Kaźmierczak.

W Wiśle niespodziewanie zabrakło Mauro Cantoro, którego najpierw zastąpił Norbert Varga, potem zaś debiutujący w Wiśle, i polskiej ekstraklasie, Jacob Burns. Obydwaj pomocnicy mistrza Polski zagrali jednak słabo, ale też dokładnie tak samo, jak i cała drużyna...

Spotkanie rozpoczęło się dla Wisły całkiem obiecująco. Podopieczni Dana Petrescu szybko osiągnęli przewagę i już w pierwszych minutach gry mogli, a nawet powinni zdobyć gola. W 2. i 3. minucie dobrych okazji nie wykorzystał jednak Paweł Brożek, który wybitnie celował dzisiaj wprost w Nenecę. Po chwili niewiele zabrakło Pawłowi Kryszałowiczowi, po kolejnej akcji w ostatniej chwili piłkę wybija Markowi Zieńczukowi obrońca gospodarzy.

Pogoń od początku nastawiona jest na grę z kontry i po jednej z nich, w 12. minucie, groźną główkę Valdira, spokojnie łapie Majdan.

Na kolejną dobrą okazję czekamy do minuty 15., kiedy to na uderzenie z dystansu zdecydował się Radosław Sobolewski, minimalnie jednak przestrzelił. Brawa jednak za decyzję. „Sobol” był w tym meczu jedną z jaśniejszych postaci w wiślackich szeregach... i dobrze, że w kolegę „zapatrzył się” już minutę później Marek Zieńczuk. On też spróbował z dystansu, ale Neneca był na posterunku. W 21. min. wiślacy egzekwują rzut wolny, i nie wiedzieć czemu nie reklamują u sędziego zbyt blisko ustawionego muru gospodarzy. Strzał kończy się ostatecznie na... głowie jednego z Brazylijczyków...

W końcu dochodzi 30. minuta gry. Do długiej piłki doszedł Paweł Kryszałowicz, odegrał do Kuby Błaszczykowskiego, a ten ograł obrońcę i ładnie wrzucił w pole karne, tam najsilniej przepychał się „Sobol” i ładną główką wepchnął piłkę do siatki gospodarzy! 1-0 i zasłużone prowadzenie „Białej Gwiazdy”...

Gol chyba uśpił wiślaków, bo zamiast dobić słabego rywala, sami dajemy wyjść z kilkoma akcjami Pogoni. W 34. i 35. minucie dwukrotnie sytuację ratował Maciej Stolarczyk, ładnie interweniuje też Radek Majdan, po kolejnych trzech minutach gry... Czy jednak nie pozwalamy na zbyt wiele rywalowi? W końcu udaje się wiślakom przeprowadzić groźną akcję i ta kończy się strzałem Norberta Vargi, z linii bramkowej wybija ją jednak na róg Valdir. Po nim do piłki we dwóch skaczą Kłos i Varga, ten drugi faulował, ale sam przy tym ucierpiał... Szczecinianie nie zważając na leżącego wiślaka wychodzą z szybką kontrą, błąd popełnia Dudka, podania na środek nie przecina „Stolar” i będący sam na sam z Majdanem Clêisson wyrównuje stan meczu! Jest 1-1...

Można sobie było po chwili zadać pytanie? Czy po przerwie wiślacy ruszą do bardziej zdecydowanych i składniejszych ataków? Odpowiedź poznaliśmy szybko... niestety nie ruszyliśmy... Wprawdzie to podopieczni Petrescu częściej atakowali, ale czynili to nie tylko sporadycznie, ale też gdy już mogli coś zdziałać byli nieskuteczni.

Tak było właśnie w 58. minucie gdy Paweł Brożek odegrał do Kryszałowicza, a ten – wprawdzie naciskany przez dwóch obrońców – trafił obok bramki. Pięć minut później „Kryszał” spisał się o wiele lepiej, ładnie ogrywając obrońcę i podając do Brożka, tyle tylko, że ten ostatni uderzył zbyt lekko i Neneca spokojnie piłkę złapał.

W 67. minucie kolejna składniejsza akcja wiślaków, kiedy to na indywidualny rajd zdecydował się „Sobol”, odegrał do Kryszałowicza, i szkoda tylko, że Marka Zieńczuka ubiegli obrońcy...

W końcu decydująca akcja... Wrzutka w pole karne kończy się przewróceniem „wiślackiego czarnego konia” Marka Penksę i sędzia bez wahania dyktuję „jedenastkę”.

Szczecinianie protestują, choć chyba jednak nie do końca słusznie. Słowak zachował się po „cwaniacku”, ale też był naciskany przez obrońcę gospodarzy...

„Jedenastkę” na bramkę pewnym strzałem zamienia Marcin Baszczyński, prowadzimy więc 2-1... i do głosu znów dochodzi Pogoń!

Wprawdzie jeszcze w 73. min. Brożek znów trafia w Nenecę, wprawdzie po faulu na „wiślackim czarnym koniu”, Marku Penksie, z boiska – za dwie żółte kartki – wylatuje Daniel Cruz (75. min.), ale w końcówce groźniej było pod bramką, którą strzegł Radosław Majdan.

W 77. min. po rzucie rożnym w ostatniej chwili zablokowany zostaje Kaźmierczak. Wisła odpowiada przerwaną akcją „Kryszała” oraz niecelnym strzałem Penksy (80. min.), za to gospodarze zagrażają naszej bramce w 85. minucie, kiedy to po dośrodkowaniu mało który z wiślaków zorientowany był gdzie jest piłka... Skończyło się bardzo szczęśliwie...

Jeszcze więcej szczęścia mamy już w doliczonym czasie gry, kiedy to Majdan wybija na róg uderzenie pozostawionego bez opieki Ediego! Była to najlepsza okazja Pogoni w II części gry. Po rzucie rożnym z kontrą wychodzi jeszcze Wisła, ale lob Brożka na róg wybija Neneca.

Tak kończy się to słabe, ale emocjonujące, bo nerwowe spotkanie, w którym spotkały się dwie drużyny, które wiosną po prostu rozczarowują.

Pogoń miała być „nowym powiewem” w polskiej lidze i choć dzisiaj dzielnie stawiała czoła mistrzowi Polski, to z taką grą zbyt wiele nie zwojuje. Konia z rzędem temu, komu podobała się gra byłego reprezentanta Brazylii, Amarala...

Wisła zaś znów zagrała źle... Czy to brak świeżości, czy jeszcze coś innego... trudno powiedzieć, ale z taką dyspozycją ciężko być jakimś wielkim optymistą...

Z drugiej zaś strony... Każdy życzyłby sobie, aby drużyna, której nie idzie wygrała dwa kolejne mecze, bo o stylu szybko się zapomina, a punkty w tabeli dają nam znów liderowanie. Na jak długo dowiemy się dopiero po jutrzejszym meczu Legii...

Dodał: Piotr (2006-03-24 20:01:59

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu Pogoń - Wisła

Żywiołowo reagujący podczas każdego meczu Dan Petrescu pochwalił swoich podopiecznych za zwycięstwo i dobrą grę w pierwszej połowie. Trener Bohumil Panik nie chciał wypowiadać się na temat rzutu karnego dla Wisły, skomentował natomiast doniesienia o jego konflikcie z Rafałem Grzelakiem.

Dan Petrescu

- Przede wszystkim cieszę się ze zwycięstwa oraz sposobu gry w pierwszej połowie gdy stworzyliśmy kilka sytuacji. Graliśmy dziś przeciwko mocnej drużynie, która umie grać w piłkę. Grali w otwarty sposób i mniej bronili - zwykle rywale głównie skupiali się na defensywie i nie starali się grać. Między innymi dzięki temu mecz był dobry. Uważam, że w perspektywie całego spotkania zasłużyliśmy na zwycięstwo ponieważ stworzyliśmy więcej szans bramkowych niż rywal.

- Nasz sposób gry był ostry? Mecz był twardy, choć i tak uważam, że żółtych kartek było zbyt wiele. Moi zawodnicy walczyli o piłkę. - Jeśli chodzi o Mauro Cantoro - nie ma tu żadnego problemu, po prostu zdecydowałem że dziś nie zagra.

- Brazylijczycy to dobrzy gracze. Kilku, dwóch-trzech z nich chętnie widziałbym w mojej drużynie. Których? Nie powiem, ale mogliby oni grać w każdym polskim zespole. Jestem też pewien, że ciężko będzie ich pokonać, gdy się lepiej zgrają. - Kaźmierczak? Nie lubię mówić o poszczególnych zawodnikach. Wolę mówić o całej drużynie. - Zawsze jestem nerwowy. Chcę, by moja drużyna wygrała i tak zachowuję się podczas meczu. Tego nie zmienię :-)

Trenera Petrescu zapytano również, czy grał w pierwszym meczu Chelsea, w której nie zagrał żaden Anglik. Nasz szkoleniowiec przyznał, że taki fakt miał miejsce, nie pamiętał jednak przeciwnika, nie był też pewien czy było to w 1998 roku.

Bohumil Panik

- Zobaczyliśmy bardzo dobry mecz. W wielu fragmentach graliśmy dobrze, ale bramkę straciliśmy po błędzie, później zaś przegraliśmy mecz przez rzut karny. Mogliśmy wywalczyć remis. Czy rzut karny był słuszny? Ciężko przegrywa się po takim karnym, ale nie widziałem powtórki, także nie mogę nic powiedzieć na ten temat. Zobaczymy później.

- W końcówce mieliśmy szansę na 2:2, tam Radosław Majdan bardzo dobrze wyciągnął piłkę. Atakowaliśmy, staraliśmy się i chcieliśmy zdobyć wyrównującą bramkę.

- Musimy bardziej koncentrować się na obronie, by zdobywać trzy punkty, by nie spaść do strefy zagrożonej barażami. Mecze wygrywa się fragmentami gry, wiele tych fragmentów w naszym wykonaniu było dobrych. Mieliśmy problemy, zszedł kontuzjowany Ze Roberto, musiał wejść Matheus i po jego błędzie przeszła piłka...

- Jeśli chodzi o Rafała Grzelaka - mam 24 zawodników, jest duża konkurencja, ostatnio w konfrontacji z innymi graczami nie pokazuje niczego co pozwala na dołączenie go do składu. Chcemy grać jak zespół a nie grupa indywidualistów. Konfliktu nie ma, to jest jego problem, ja jestem trenerem, ja desygnuję zawodników, zmieniam ich i takie są moje decyzje. Gdy widzę że zawodnik gra "pod siebie", to nie ma dla niego miejsca.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Bohater meczu: Marek Penksa

Choć na wiosnę nie ma zbyt wielu okazji do prezentowania swoich umiejętności Marek Penksa zasłużył na miano mini-bohatera meczu z Pogonią. I właśnie filigranowy Słowak był naszym pierwszym rozmówcą pod szatnią Wisły.

To po faulu na grającym od 65 minuty Penksie podyktowano decydujący o wyniku spotkania rzut karny. Chwilę później faulujący Słowaka Daniel Cruz otrzymał drugą żółtą kartkę.

Co mówił Ci trener wpuszczając na boisko?

- Że muszę wejść, żeby przejmować piłkę i zrobić coś z przodu.

I zrobiłeś. Jak to było z tym rzutem karnym? - Atakowałem piłkę, wiedziałem że pójdzie ona do tyłu. Myślałem że tam nikogo nie ma, wbiegłem tam, chciałem przejąć piłkę, ale przeciwnik we mnie uderzył. Myślę, że gdyby nie to doszedłbym do piłki. Faul był też przy czerwonej kartce.

Mecz był trudny?

- Tak, na pewno. Rywale grali bardzo dobrze, ale na końcu liczą się trzy punkty. Twardy mecz. Zawsze mamy grać ostro, nie tylko w tym meczu.

W swojej karierze grałeś już przeciwko tylu Brazylijczykom?

- Oj, jeszcze nie :-) Dla mnie to jest coś zupełnie nowego, żeby cały zespół składał się z Brazylijczyków. Nie miałem takiej sytuacji. Różnica jest duża..., głównie dla nich, ponieważ dopiero co przyszli do polskiej ligi. Na pewno potrzebują czasu, żeby się zgrać. I może to brzmi śmiesznie, ale taka pogoda na pewno na nich dobrze nie działa. Ale widzieliśmy, że umieją grać w piłkę i to dobry zespół.

Mimo, że wchodzisz z ławki rezerwowych, chyba jesteś zadowolony?

- Zadowolony nie jestem, bo gram tylko 20-30 minut (śmiech). Ale na pewno jestem zadowolony z tego, że dziś wygraliśmy.

Źródło: wislakrakow.com

Dwugłos obrońców

- Pogoń to obecnie średnia ligowa drużyna - ocenił po meczu w Szczecinie obrońca Wisły Marcin Baszczyński, który wykorzystał rzut karny dający zwycięstwo Wiśle. - Zawsze wierzymy w zwycięstwo - bojowo podkreślał natomiast Maciej Stolarczyk.

Marcin Baszczyński:

- Odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo, mogło być tylko spokojniejsze. Coś drgnęło w naszej grze, już było więcej sytuacji. Bramkę straciliśmy nadziewając się na kontrę po sytuacji, w której sami powinniśmy strzelić. Pogoń nie wybiła piłki a chwilę wcześniej w podobnej sytuacji mocno apelowali, gdy ich zawodnik leżał - głównie o to mieliśmy pretensje. Chciałbym wierzyć, że po prostu nie widzieli. Byłem jednak w miarę spokojny, bo dochodziliśmy do pozycji strzeleckich, czułem że uda się strzelić zwycięską bramkę i tak się stało. W następnych meczach musimy być skuteczniejsi, żeby unikać tak nerwowych końcówek. Najważniejsze jest, że robimy swoje. Wygraliśmy, zgarnęliśmy trzy punkty. Myślę, że trochę się rozkręcamy i nie czekając na jutrzejsze wyniki myślimy już o meczu z Polonią. Wiem, że w Szczecinie były wielkie aspiracje, ta drużyna potrzebuje jeszcze zgrania, ale w tej chwili oceniam Pogoń jako średnią drużynę ligową i nic poza tym.

Maciej Stolarczyk:

- Przede wszystkim cieszy nas zwycięstwo. Zawsze do końca wierzymy w zwycięstwo, obojętne jaki wynik jest do przerwy czy do 70-80 minuty. Chociaż na pewno po strzelonej bramce trochę uszło z nas powietrze. "Brazylijska" Pogoń pokazała dziś ciekawy futbol, na pewno jest to zespół, który potrafi grać dobrze technicznie.

O trzy oczka więcej

Data publikacji: 25-03-2006 19:03


Ambitna grę w Szczecinie Paweł Kryszałowicz okupił czwartą żółta kartką, która wyklucza go z kolejnego meczu. Jak doszło do tej sytuacji?

- W czterach meczach trzy żółte kartki, więc jak na napastnika to całkiem sporo, ale takie mam zadania, żeby też w defensywie wspierać kolegów, a tam sie gra ostro.W meczu z Polonią będę dopingować kolegów z boku.

- Polonia to chyba dobry rywal na odcierpienie kary za kartki?

- Wcale bym tak nie powiedział, tym bardziej, że nie zagra też Marcin Baszczyński, a Czarne Koszule już w meczu z Amicą pokazały, że walczą twardo. Zresztą oni też grają o coś, bo o utrzymanie, więc każdy punkt, podobnie jak dla nas jest na wagę złota.

- We wczorajszym meczu można było pokusić sie o bramkę?

- Miałem dwie sytuacje. najpierw Paweł zagrał mi ładną piłkę, przyjąłem ją na klatę, uderzyłem... Nie wpadło. Moze trochę źle strzeliłem, ale w takich momentach uderza się instynktownie. Nie ma czasu na zastanawianie się. Druga sytaucja była trochę dziwna. Biegliśmy z Markiem na bramkę. Nie widziałem go, tylko on krzyknął, ze jest obok. Myślałem, ze skoro chce, żeby mu podać, to jest wolny, tym bardziej, ze bramkarz wyszedł do mnie. Przeszkodził mu jednak obrońca.

- Jak się grało przeciw drużynie, która jest ewenementem w polskiej lidze?

- Prowadziliśmy grę, wygralismy mecz, mogliśmy strzelić więcej goli, więc chyba to pokazuje, jak sie grało. Mogło być jednak jeszcze lepiej.

- Zwycięstwo przyjęliście z wielką ulgą.

- Tak, bo gra nie wygląda tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Jednak czy w następnej kolejce ktoś będzie pamiętał, jak zdobyliśmy te punkty? Nie, a trzy oczka zostały dopisane.

Grisza

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl


Brameczka dzięki wysokiej adrenalince

Data publikacji: 26-03-2006 00:37


Od początku rundy wiosennej "Baszczu" jest pewnym punktem wiślackiej jedenastki. W meczu przeciwko Pogoni nie tylko skutecznie powstrzymywał ataki gospodarzy, ale wcielił się też w rolę egzekutora.

- Najważniejszy dla Ciebie Marcin moment meczu to 70 minuta i...

- ... rzut karny, który miałem wykonywać, bo czyniłem to już wcześniej na zgrupowaniach. Marek Zieńczuk ostatnio sie pomylił, z dobitką zdążył jednak "Kryszał". W piątek ja podszedłem, adrenalinka była wysoka, ale piłeczka wpadła do bramki.

- Gol jest wielkim plusem dla Ciebie, minusem żółta kartka.

- Kiedyś ta pauza musiała przyjść. Trafiło na Polonię. Czy to dobrze, czy źle... Sam nie wiem. Poźniej mamy ciężkie wyjazdy: Poznań, Kielce. Co by nie mówić: byłem zły na siebie za ten faul na kartkę.

- Wypowiedź na gorąco po meczu w telewizji była bardzo optymistyczna...

- Optymistyczna - nieoptymistyczna... Przecież musimy wierzyć, że stać nas na lepszę grę. Z Pogonią mielismy kilka sytuacji, kilka ładnych akcji, czujemy, że forma zwyżkuje. Tylko strzelać brameczki...

- W szatni trener był zły na was czy na spokojnie mobilizował drużynę przed drugą połową?

- Spokojny to nie był, ale obyło się bez takich słów, jakie padły w meczu derbowym. Trener jednak widać, że żyje tym, co się dzieje na boisku. Nawet czasami odnoszę wrażenie, że miałby ochotę wskoczyć i pomóc drużynie.

- Pomeczowe statystyki wykazały, że byłeś zawodnikiem Wisły najczęściej będącym w posiadaniu piłki...

- Oj, panowie...Z tego to akurat się nie cieszę, bo za rozgrywanie piłki powinni sie częściej brać pomocnicy.

- Zaskoczyła was nieobecność w składzie Mauro Cantoro?

-Trener próbuje różnych rozwiązań, jest konsekwentny w tym, co mówi. Powtarza wielokrotnie, że u niego nie grają nazwiska, tylko zawodnicy najlepiej dysponowani w ciągu tygodnia. Kto się prezentuje słabiej, ląduje tam, gdzie w piątek Mauro - na ławie.

Grisza

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl


Wchodzi nowa jakość

Data publikacji: 26-03-2006 23:23


Wyjazd do Szczecina to dla Radka Majdana powrót do korzeni, na przysłowiowe stare śmieci. On i Maciek Stolarczyk spędzili w Pogoni kilka ładnych lat swojej kariery, stąd też każdy powrót na stadion Portowców wiąże się z pewnym dreszczykiem:

- Jak zostaliście przyjęci w Szczecinie? Ty, Maciek Stolarczyk...

- Dla mnie i Maćka każdy wyjazd do Szczecina jest jakiś szczególny. Jednak, zarówno my, jak i cały zespół Wisły został przyjęty sympatycznie. Są wyjazdy dużo bliższe niż do Szczecina i tak życzliwość jest dużo mniejsza (śmiech - Radek spojrzał w stronę Błoń). Zresztą chyba po tym, co się stało po derbach jakaś nowa jakość wchodzi na trybuny. Wymowne napisy: "Gramy dla kibiców, NIE dla bandytów" oraz "Stop cracovskim nożownikom" mówią same za siebie. Zresztą w kibiców Pogoni zabójstwo naszego kibica było w podwójny sposób bolesne, bo w 1993 roku to jeden z nich zginął z rąk pseudokibica Cracovii po meczu reprezentacji w Chorzowie.

- Miałeś okazje porozmawiać ze znajomymi, z przyjaciółmi o pomyśle Antoniego Ptaka na nową Pogoń?

- Tak, i uczucia są mieszane. Jedni mówią, że nie będą chodzić na mecze tej drużyny, inni jeszcze chodzą, ale są i tacy, którzy chodzą bo Pogoń to Pogoń, niezależnie kto w niej gra. W Szczecinie był jednak zawsze klimat na piłkę, zresztą i teraz na mecze przychodzi po kilkanaście tysięcy ludzi, więc mimo zmian kibiców w Szczecinie nie zabraknie.

Inne wiadomości na naszym serwisie - wisla.krakow.pl/news »

Grisza

Biuro Prasowe Wisły Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Fotel lidera nie wraca pod Wawel

Wczorajsza wygrana nad Pogonią Szczecin nie dała Wiśle odzyskania fotelu lidera. Legia Warszawa, grająca od 33 minuty meczu z Odrą z przewagą jednego zawodnika w drugiej doliczonej minucie całego spotkania w Wodzisławiu zdobyła zwycięską bramkę.

Gola na wagę trzech punktów zdobył Marcin Burkhardt. Pozostałe bramki w meczu Odra - Legia zdobywali: Chmiest (Odra; 1 min.) i Kucharski (Legia; 18 min.).

Wisła ma na koncie 43 punkty i traci do Legii jedno "oczko".

Źródło: wislakrakow.com

Analiza meczu z Pogonią Szczecin

Po wyprawie do Szczecina Wisła wraca bogatsza o 3 bezcenne punkty. Nie wraca jednak w blasku znaczącej poprawy jakości gry, choć w porównaniu do ostatnich spotkań można zauważyć lekki postęp.

Zapraszam na pomeczową analizę piątkowego pojedynku Pogoń-Wisła.

1. faza meczu (od 1 do 15 minuty):

Nasz zespół rozpoczyna z jedną niespodzianką w wyjściowym składzie: Mauro Canotro zastępuje Norbert Varga. Zmiana ta automatycznie wymusza korektę „starego” stylu gry, w którym sporo akcji Wisła wyprowadzała środkiem właśnie przez cofającego się Argentyńczyka. Teraz ciężar ofensywy przeszedł bardziej na skrzydła, bo nie było środkowego pomocnika wracającego na własną połowę po futbolówkę, a więc i wolnych prób rozegrania z głębi pola, które z uwagi na odległość od bramki rywali oraz cechy ofensywne Cantoro, nie mogły kończyć się prostopadłym podaniami - tylko tradycyjnym odegraniem do boku „wszerz”, lub stratą. Brak Cantoro powodował, że teraz większość piłek od razu szła do boku, bez spowalniającego akcję „przegrywania” ich przez środek. A ponieważ dość aktywni byli skrajni obrońcy, dało to w pierwszych minutach dość ciekawy efekt i kilka groźnych akcji oskrzydlających. Niestety, niedokładność Zieńczuka oraz Dudki, nieskuteczność Brożka, ociężałość biegowa Kryszyłowicza, oraz słaba forma niewidocznego Błaszczykowskiego sprawiały, że brakowało przekucia okazji na gole.

W tym kwadransie inicjatywa należy do Wisły, nasi piłkarze dość szybko i wysoko odzyskują piłki, dzięki umiarkowanie agresywnemu kryciu oraz ruchliwości. Niestety mamy problem z rozprowadzeniem i wykończeniem akcji, choć obrona Pogoni gra bardzo słabo, źle kryjąc i co chwilę gubiąc linię spalonego. Na skrzydłach jest sporo wolnego miejsca, ale nie ma piłkarza, który potrafiłby to wykorzystać. Brożek nie schodzi do boku, by wyciągać za sobą obrońców i robić miejsce Zieńczukowi, środkowi pomocnicy za wolno podążają za akcjami.

2. faza meczu (od 15 do 30 minuty):

Z upływem kolejnych minut gra wyrównuje się, lepiej zaczyna radzić sobie druga linia „portowców”, która nawiązuje walkę w środku pola. Claison, Kaźmierczak i Amaral kryją agresywniej i bliżej, mocno utrudniając naszą konstrukcję. Mniej miejsca jest też na skrzydłach, w dodatku Dudce gaśnie nieco ofensywny zapał. Zieńczuka tradycyjnie zaczyna „ściągać” do środka – dlatego lewa strona „Białej Gwiazdy” słabnie. Prawą trzyma tylko Baszczyński, bo Błaszczykowski długimi momentami wciąż jest zupełnie niewidoczny i nieaktywny. Stąd Wisła, pozbawiona kreatywnego rozgrywającego, zaczyna uciekać w długie podania od obrońców do napastników. Efekt jest marny, bo Kryszyłowicz tym razem nie wygrywa większości pojedynków główkowych, a wygodny Brożek nawet nie fatyguje się, by skakać do górnych piłek. Defensorzy Pogoni walczą lepiej w powietrzu niż obrońcy Odry. Toteż gra zaczyna być szarpana, brakuje płynnych akcji i pomysłu, a Wisła nie ma już alternatywy w ofensywie.

Na szczęście w sukurs przychodzą nam poważne indywidualne błędy niezgranych ze sobą „portowców”, które robią prezent Kryszyłowiczowi. Doświadczony napastnik przytomnie odgrywa piłkę do Błaszczykowskiehgo, a ten przeprowadza swą jedyną groźną akcję w meczu, szczęśliwie wygrywając pojedynek 1 na 1 i celnie dośrodkowując do Sobolewskiego. Reprezentantowi Polski pozostaje tylko dostawić głowę, by wyprowadzić „Białą Gwiazdę” na prowadzenie.

3. faza meczu (od 30 minuty, do końca I połowy):

Przynosi wyrównanie, zamiast gola dla Wisły po małej serii rzutów rożnych i fatalnym strzale w doskonałej sytuacji wzdłuż bramki Vargi,. Pogoń wyprowadza kontrę i jej zawodnicy wykorzystują niezdecydowanie naszych obrońców wpuszczając Cleisona na sytuację sam na sam z Majdanem. Piłkarz Pogoni wykorzystuje okazje. Warto wspomnieć, że kontrowersyjnie zachowuje się sędzia Podgórski i niezbyt fair gracze gospodarzy, którzy nie przerywają akcji mimo kontuzji Norberta Vargi leżącego na murawie. Zapłaciliśmy gorzką cenę za niepotrzebne wycofanie się na własną połowę po objęciu prowadzenia. Zespół nie powinien zadowalać się jednobramkową przewagą oraz oddawać inicjatywę, bo od dawna wiadomo, że Wisła bronić się nie umie i niemal zawsze, gdy nastawia się na defensywę i kontry, mamy nieszczęście.

W końcówce pierwszej odsłony Wisła gra w obronie równie źle jak Pogoń, kryjąc pasywnie, nie stosując pressingu i popełniając proste błędy w ustawieniu. Na szczęście „portowcy” nie stanowią drużyny dobrze zorganizowanej i dlatego nie potrafią tego ponownie wykorzystać.

4. faza meczu (od 46 do 60 minuty):

To najgorszy jakościowo okres gry naszego zespołu w całym spotkaniu. Druga połowa rozpoczyna się od walki w środku boiska. Wisła nadal nie ma pomysłu na grę, brakuje składnych akcji, mnożą się straty i niedokładne podania. Za wolno i nieporadnie przechodzimy z obrony do ataku, nie istnieje druga linia, dlatego gospodarze bez problemu kasują wszelkie ofensywne zapędy podopiecznych Dana Petrescu. Niewidoczny jest Kryszałowicz, Brożek stoi i czeka, zamiast szukać wolnego pola lub głębiej cofać się po piłkę, by pomóc w rozegraniu.

W 55 minucie nasz trener pragnąc przełamać niemoc desygnuje na boisko Australijczyka Burnsa, który zmienia Norberta Varge. Zmiana nieco ożywia grę - w 57 minucie doskonałą sytuację ma Kryszyłowicz, którego w polu karnym ładnie odnajduje Brożek. Niestety mimo iż „Kryszał” miał piłkę na lepszą, lewą nogę, strzelił niecelnie. Klika sekund później za bezmyślny faul żółtą kartkę ogląda Marcin Baszczyński, eliminując się z następnego meczu.

5. faza meczu (od 60 do 75 minuty):

W 64 minucie kolejna zmiana w naszym zespole - na boisku pojawia się Penksa w zamian za Błaszczykowskiego. Trener Petrescu miał „nosa”, bo Słowak już 4 minuty później wywalcza rzut karny dla Wisły. Wychodzi do centry w „szesnastce” przed obrońcę, sprytnie się zastawia i zostaje popchnięty. Tu nie ma żadnej kontrowersji, jak chcieliby sympatyzujący z Legią dziennikarze – wyraźnie dążący do rozpętania kolejnej nagonki na rzekomo sprzyjających Wiśle sędziów - tylko ewidentny rzut karny, pewnie wykonany przez Baszczyńskiego.

Nasz prawy obrońca powoli wyrasta na bohatera spotkania, bo staje się głównym motorem napędowym i rozgrywającym zespołu, przez niego przechodzi większość akcji, imponuje aktywnością w ofensywie raz za razem idąc za atakami, ruszając na obieg, próbując dwójkowych zagrań z Penksą. Lewa strona nie daje wsparcia, gdzie Zieńczuk w ogóle nic nie konstruuje, a Dudka każdorazowo zwalnia akcje, by przełożyć piłkę na prawą nogę i próbować niecelnej wrzutki. Dlatego ciężar gry Wisły spoczywa już całkowicie na barkach „Baszcza”. Uniósł go.

Pogoń rzuca się do ataku, w 70 minucie Kłos rozpaczliwym wślizgiem wybija piłkę na rzut rożny. 71 minuta przynosi głupie zagranie Sobolewskiego ręką w odległości skutecznego strzału z rzutu wolnego. Na szczęście Pogoń nie wykorzystuje okazji. Wisła też może zdobyć kolejnego gola. W 73 min następną sytuację „sam na sam” marnuje Brożek, choć tradycyjnie wystarczyło lekko podciąć piłkę i mielibyśmy prowadzenie 3-1 Jednak Paweł w swoim stylu strzela płasko, trafiając wprost w kładącego się na murawę bramkarza. Cóż za regularność – w 10 na 10 takich sytuacji mamy identyczne wykonanie i efekt… Nie rozumiem, dlaczego nikt nie ćwiczy z nim na treningach uderzania piłki „podcinką”. Gdyby się nauczył techniki podobnego uderzenia, już dziś byłby królem strzelców ligi! To naprawdę żadna filozofia, co pokazał później w ostatniej minucie spotkania.

Jeszcze w 74 minucie, za brutalny atak z tyłu na nogi Marka Penksy drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartę otrzymuje Cruz. Pogoń musi grac w dziesiątkę.

6. faza meczu (od 75 do ostatniej minuty):

Jest bardzo nerwowa w wykonaniu Wisły. Szczecinianie mimo osłabienia nie poddają się, tylko dążą do wyrównania. Dzięki niepewnej grze na przedpolu Majdana i niezbyt skutecznym przecinaniu górnych dośrodkowań przez naszych obrońców, kilka razy nieprzyjemnie kotłuje się w polu karnym „Białej Gwiazdy”. Nasi piłkarze mają problemy z przetrzymaniem piłki daleko od własnej bramki. Niepotrzebnie często wykopują futbolówkę byle dalej przed siebie, stąd mamy efekt „przebijanki”, bo piłka zaraz wraca, ponownie wstrzeliwana „na aferę” przez gospodarzy. To jest bardzo niebezpieczne, bo wystarczy jeden kiks, lub błąd i wysiłek zespołu zostałby roztrwoniony.

Niestety, podkreślana wielokrotnie słabość drugiej linii, wraz ze zmęczeniem napastników, nie pozwala na bardziej wyważoną grę. Mogliśmy za to zapłacić w doliczonym czasie, kiedy gospodarze stworzyli najlepszą szansę na wyrównanie – po wrzucie piłki z autu, jeden z zawodników Pogoni przedłuża podanie głową do Ediego, który jest źle kryty i może uderzyć z woleja – na szczęście kapitalnym refleksem popisuje się Majdan, parując piłkę na korner. To była ostatnia okazja Pogoni na odebranie Wiśle kompletu punktów.

JAKOŚĆ GRY PIŁKARZY :

Radosław Majdan

Gra na linii (wszędzie skala od 0-10): 8
Gra na przedpolu: 3
Błędy: Dwa istotne przy piąstkowaniu piłki
Skuteczność pozycyjna: Dobra
Ogólna ocena gry: 6

Marcin Baszczyńśki

Postawa w defensywie: 7
Postawa w ofensywie: 9
Błedy i niewymuszone straty: Kilka
Skuteczność pozycyjna: Bardzo dobra
Ogólna ocena gry: 8,5

Tomasz Kłos

Postawa w defensywie: 7
Postawa w ofensywie: 3
Błędy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Przeciętna
Ogólna ocena gry: 5,5

Maciej Stolarczyk

Postawa w defensywie: 4
Postawa w ofensywie: 2
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Przeciętna
Ogólna ocena gry: 4

Dariusz Dudka

Postawa w defensywie: 6
Postawa w ofensywie: 6
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Dobra
Ogólna ocena gry: 6

Jakub Błaszczykowski

Postawa w defensywie: 2
Postawa w ofensywie: 2,5
Błedy i niewymuszone straty: Bardzo dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 3

Radosław Sobolewski

Postawa w defensywie: 6
Postawa w ofensywie: 6
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Dobra
Ogólna ocena gry: 6,5

Norbert Varga '

Postawa w defensywie: 3,5
Postawa w ofensywie: 1
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 2

Marek Zieńczuk

Postawa w defensywie: 1,5
Postawa w ofensywie: 3,5
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 2,5

Paweł Brożek

Postawa w defensywie: 3
Postawa w ofensywie: 6
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 5

Paweł Kryszałowicz

Postawa w defensywie: 8
Postawa w ofensywie: 6
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 5,5

I rezerwowi:

Jacob Burns

Postawa w defensywie: 4
Postawa w ofensywie: 3
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Słaba
Ogólna ocena gry: 3

Marek Penksa

Postawa w defensywie: 3
Postawa w ofensywie: 6
Błedy i niewymuszone straty: Kilka
Skuteczność pozycyjna: Przyzwoita
Ogólna ocena gry: 4

Marcin Kuźba - z uwagi na krótki czas gry, nie będę go oceniać.

Wisła wygrała, choć jej gra w dalszym ciągu jest bardzo odległa od solidnego jakościowo poziomu. Wciąż popełniamy sporo błędów, a „stare grzechy” trzymają się mocno. Niemniej, w obecnym składzie trudno oczekiwać jakościowych fajerwerków, nasz zespół gra po prostu to, na co aktualnie go stać. W porównaniu do poprzednich spotkań jest lekki postęp, widoczny zwłaszcza w próbach przeprowadzania akcji kombinacyjnych i nieco lepszej grze bez piłki. Były też momenty szybszego operowania futbolówką, na 1-2 kontakty, które od razu wprowadzały popłoch w szeregi rywali i nieco więcej groźnych akcji oskrzydlających. Niestety obawiam się, że dopóki nie pojawiają się nowi, klasowi zawodnicy zwłaszcza w drugiej linii i skuteczniejsi w ataku, te chwile nie zmienią się w nic trwałego i stałego, pozostając tylko krótkimi momentami.

(Markus)

Źródło: wislakrakow.com

Rozumiemy rozgoryczenie Pogoni...

Data publikacji: 26-03-2006 18:06


Wisła Kraków SSA informuje, że podczas piątkowego meczu Pogoń Szczecin : Wisła Kraków zawodnik krakowskiego zespołu Tomasz Kłos nie kierował pod adresem jakiegokolwiek zawodnika drużyny gospodarzy żadnych inwektyw, ani komentarzy o charakterze rasistowskim. Oskarżenia zawodnika Pogoni, Ediego Andradiny oraz przedstawicieli kierownictwa szczecińskiego klubu pod adresem naszego zawodnika są bezpodstawne.

Rozumiemy rozgoryczenie piłkarzy i kierownictwa Pogoni Szczecin po kolejnym przegranym meczu w rozgrywkach Orange Ekstraklasa, jednak uważamy za niedopuszczalne i uwłaczające zasadom fair play publiczne pomówienia naszego zawodnika o zachowania rasistowskie. Zawodnicy oraz klub Wisły Kraków SSA nie akceptują jakichkolwiek zachowań rasistowskich na piłkarskich stadionach.

Rada drużyny Wisła Kraków SSA

Rzecznik Prasowy Wisła Kraków SSA


Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl


Galeria kibicowska