2006.04.11 Wisła Kraków - Wisła Płock 4:0

Z Historia Wisły

2006.04.11, Orange Ekstraklasa, 24. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:30
Wisła Kraków 4:0 (1:0) Wisła Płock
widzów: 9.000
sędzia: Adam Kajzer z Rzeszowa
Bramki
Paweł Kryszałowicz 39’
Paweł Brożek 68’
Paweł Kryszałowicz 83’
Konrad Gołoś 90’
1:0
2:0
3:0
4:0
Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński
Tomasz Kłos
Dariusz Dudka
Nikola Mijailović
Jakub Błaszczykowski
Radosław Sobolewski
Jacob Burns grafika: Zmiana.PNG (73’ Konrad Gołoś)
Piotr Brożek grafika: Zmiana.PNG (46’ Marek Zieńczuk)
Paweł Kryszałowicz
Paweł Brożek grafika: Zmiana.PNG (80’ Tomasz Dawidowski)

trener: Dan Petrescu
Wisła Płock
Robert Gubiec
Maciej Truszczyński
Dariusz Romuzga
Paweł Magdoń Grafika:Zk.jpg
Krzysztof Kazimierczak Grafika:Zk.jpg
Sławomir Peszko
Mitar Peković
Patryk Rachwał grafika: Zmiana.PNG (75’ Łukasz Jasiński)
Lumír Sedláček
Sead Zilić grafika: Zmiana.PNG (46’ Ireneusz Jeleń)
Robert Styranowski grafika: Zmiana.PNG (53’ Adrian Mierzejewski)

trener: Josef Csaplar

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem z Wisłą Płock

Spotkaniem z płocką Wisłą, piłkarze „Białej Gwiazdy” rozpoczną serię spotkań ostatniej szansy na zdobycie Mistrzostwa Polski. Wiślacy powinni wygrać wszystkie pozostałe mecze i liczyć na potknięcia Legii Warszawa.

Wydaje się, że we wtorkowy wieczór piłkarzy Wisły czeka stosunkowo proste zadanie. Drużyna z Płocka zajmuje aktualnie 8 miejsce w ligowej tabeli. W obecnym sezonie, „Nafciarze” wygrywali dziewięć razy, cztery razy remisowali i dziewięć razy schodzili z boiska pokonani (stosunek bramek 28-31). W tym roku, płocczanie prezentują się nadspodziewanie dobrze. Z siedmiu do tej pory rozegranych spotkań, wygrywali czterokrotnie, dwukrotnie remisowali, a jedynie w spotkaniu z Amiką Wronki musieli uznać wyższość rywali.

W poprzedniej kolejce, zespół z Płocka długo męczył się z Górnikiem Zabrze, by ostatecznie zwyciężyć 1-0 po bramce Ireneusza Jelenia w doliczonym czasie gry. Właśnie na napastnika Wisły Płock zwrócone będą oczy wielu obserwatorów. Nie od dziś wiadomo, że bramkostrzelny zawodnik od dawna pozostaje w orbicie zainteresowań włodarzy „Białej Gwiazdy”. Na konferencji prasowej trener Dan Petrescu, zapytany o tego piłkarza powiedział, że należy on do grupy zawodników, których bardzo chciał pozyskać, ale niestety się nie udało.

Wisła Płock przyjedzie do Krakowa osłabiona brakiem dwóch zawodników. Z powodu żółtych kartek pauzować musi Żarko Belada, którego zastąpi Paweł Magdoń. Z kolei lukę po kontuzjowanym Vahanie Geworgianie będzie próbował wypełnić Adrian Mierzejewski.

Krakowianie do wtorkowej konfrontacji przystąpią w nieszczególnych nastrojach. Sobotnia porażka z Lechem w Poznaniu znacznie oddaliła Wisłę od mistrzowskiego tytułu. Trener Wiślaków, zapytany o morale przed kolejnym meczem powiedział: - Porażka z Lechem nie należała do mojego planu. To niewiarygodne, że przegraliśmy i na pewno trudno nam się z tym pogodzić. Piłka nożna to taka gra, w której nie zawsze wygrywają lepsi. Teraz musimy wygrywać wszystkie mecze i strzelać bramek tyle ile się da. Zawodnicy nie powinni mieć problemów z motywacją przed kolejnymi spotkaniami, w końcu grają dla Wisły i dla kibiców. Moim zadaniem jest jak najlepiej przygotować ich do wtorkowego meczu.

Dan Petrescu odniósł się także do problemów kadrowych. Z powodu żółtych kartek nie zagrają Mauro Cantoro i Maciej Stolarczyk, na uraz w Poznaniu narzekał Paweł Brożek: - Po to mamy szeroką kadrę, aby w takich sytuacjach z niej korzystać. Każdy z 22 zawodników musi być gotowy do gry. Brożek w przerwie meczu z Lechem narzekał na jakiś uraz, choć nie przypominał sobie, aby ktokolwiek go kopnął. Wraz z lekarzem zadecydowaliśmy, że lepiej nie ryzykować. Nie wiem jeszcze czy zagra w jutrzejszym meczu – powiedział trener Wiślaków. Wiemy już, że Paweł Brożek został włączony do 20-osobowej kadry meczowej, popołudniu trenował normalnie, więc prawdopodobnie wyjdzie w pierwszym składzie zespołu.

Wielu kibiców i dziennikarzy interesuje, dlaczego w sytuacji problemów ze skutecznością napastników trener Petrescu nie sięga po Tomasza Dawidowskiego: - Ten zawodnik bardzo długo nie grał w piłkę, dlatego trudno od niego wymagać, aby strzelał dużo bramek. Możliwe, że dam mu szansę we wtorek, bądź w kolejnych meczach, ale musiałbym być szalony, żeby wpuszczać zawodnika po tak długiej przerwie i wymagać zdobywania goli - powiedział o „Dawidzie” Petrescu.

Jak widać drużyna Wisły ma przed wtorkowym spotkaniem sporo problemów. Piłkarze nie do końca otrząsnęli się jeszcze po pechowej porażce w Poznaniu, do tego dochodzą problemy kadrowe. Miejmy jednak nadzieję, że Wiślacy zrehabilitują się za sobotnią wpadkę i przed własną publicznością pokonają zespół z Płocka. Początek meczu o godzinie 18.30.

(Dave, rav)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje meczowe

Wreszcie skutecznie

Piękna bramka Konrada Gołosia w 90 minucie przypieczętowała zwycięstwo 4:0 Wisły Kraków nad imienniczką z Płocka. Za strzelanie zabrał się Paweł Kryszałowicz - zdobywca dwóch bramek.

Jak padły bramki:

39 minuta - Jacob Burns zagrał w pobliże narożnika pola karnego Wisły Płock, minął się z piłką Romuzga, Kryszałowicz popędził na bramkę Gubca i "podcinką" z ostrego kąta pokonał golkipera gości. Piłka zanim wpadła do siatki odbiła się jeszcze od długiego słupka.

68 minuta - Rzut rożny z prawej strony wykonywał Marek Zieńczuk, po wrzutce zgrał głową Tomasz Kłos, a piłkę z czterech metrów wpakował do niemal pustej bramki Paweł Brożek.

83 minuta - Wysokie dośrodkowanie Jakuba Błaszczykowskiego wprost do Pawła Kryszałowicza, który "główkował" lekko, ale precyzyjnie, w prawy górny róg bramki Gubca.

90 minuta - Najpiękniejsza bramka meczu! Konrad Gołoś odzyskał piłkę na 40 metrze, wykonał kilka kroków po czym oddał zaskakujący, potężny strzał, idealnie w okienko. To pierwszy gol młodego pomocnika w oficjalnym meczu "Biały Gwiazdy".

Wisła Płock przyjechała do Krakowa bez ochoty na zdobycie choć jednej bramki. Zaskakiwać mogło posadzenie na ławce Ireneusza Jelenia. Jedyny strzał na bramkę Radosława Majdana oddał w 5 minucie Patryk Rachwał, a nasz golkiper zastopował turlającą się po błocie piłkę. Oprócz tego zagrania trudno było odszukać zawodników Wisły Płock na polu karnym gospodarzy.

Wisła Kraków wykazywała znacznie więcej ochoty do ataku od rywala, ale nie grzeszyła dokładnością. Fatalna pogoda i namoknięte boisko nie sprzyjały precyzyji podań czy strzałów. Przyzwoicie grał Australijczyk Jacob Burns, który zastąpił dziś Mauro Cantoro. Zanotował wiele odbiorów piłki, sam jej nie tracił, nie zastanawiał się też długo, do którego z partnerów zagrać. Trudno wymagać od niego kreatywności a'la Szymkowiak, ale Australijczyk prezentuje solidne umiejętności.

Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się remisem 0:0 duży błąd popełnił Dariusz Romuzga. Paweł Kryszałowicz skorzystał z jego niezdecydowania i mając przed soba bramkarza Wisły Płock wykorzystał sytuację. Chwilę później "Kryszał" oddał strzał głową, obroniony przez Roberta Gubca.

Po przerwie na boisku pojawił się Marek Zieńczuk, którego po dwóch fatalnych występach na ławce rezerwowych posadził trener Petrescu. 45-minutowa pauza podziałała na niego mobilizująco, wiele akcji Wisły prowadzonych było lewą stroną.

Porównując mecz z płocczanami i ten poprzedni w Poznaniu znacznie lepiej wyglądała gra Wisły w ostatnich 30 minutach. Gra toczyła się na połowie rywala, pojawiały się sytuacje bramkowe i co najważniejsze - skuteczna ich finalizacja. Dwie ostatnie bramki były ozdobą tego spotkania. Szczególnie cieszyć może trafienie Konrada Gołosia, ogromnie ambitnego piłkarza, którego wyjście na boisko wyprosili u trenera kibice transparentem "Dan give Gołoś a chance". Petrescu ponoć napisu nie widział, ale Gołosia wpuścił i nie pożałował. Wstawił też do gry na ostatnie 10 minut Tomasza Dawidowskiego - to debiut "Dawida" w Wiśle pod wodzą Petrescu.

Kibice Wisły znów mogli odliczać bramki strzelone rywalowi: "Raz, dwa, trzy... - mało!". Oby była to zapowiedź kolejnych zwycięstw. Z najbliższym rywalem - Zagłębiem Lubin - Wiśle w tym sezonie nie udało się jeszcze wygrać. Wcześniej śledzić będziemy losy środowego meczu na Łazienkowskiej, w której Legia podejmie Lecha Poznań.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków - Wisła Płock 4:0

Drużyna "Białej Gwiazdy" przejechała się dzisiaj po swojej imienniczce z Płocka niczym walec. Wynik 4-0 poszedł w świat i zapisze się w annałach obydwu klubów. Do tego już słychać głosy, że mistrz Polski powraca do walki, że wreszcie się przebudził. Tak, wiślacy wygrali dzisiaj wysoko, ale przyznać trzeba, że przez długie okresy gry na boisku działo się niewiele. A nasi goście? Cóż, jeżeli przez cały mecz przeprowadza się jedną groźną akcję, to dostaje się 0-4!

XXIV kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Reymonta, 11. kwietnia 2006 r., godz. 18:30

Widzów: 9000, sędziował: Adam Kajzer (Rzeszów)

Wisła Kraków - Wisła Płock 4:0

Bramki:

1:0 Kryszałowicz (39.)

2:0 Paweł Brożek (68.)

3:0 Kryszałowicz (83.)

4:0 Gołoś (90.)


Składy:

Majdan Baszcz yński

Kłos

Dudka

Mijailović

Błaszczykowski

Burns (73. Gołoś)

Sobolewski

Piotr Brożek (46. Zieńczuk)

Paweł Brożek (80. Dawidowski)

Kryszałowicz


Gubiec

Truszczyński

Romuzga

Magdoń

Kazimierczak

Peszko

Peković

Rachwał (75. Jasiński)

Sedláček

Zilić (46. Jeleń)

Styranowski

(53. Mierzejewski)


Piłkarz meczu:

Paweł Kryszałowicz


W I połowie mecz rozgrywany był przy mocno padającym deszczu, a że ten siąpił dzisiaj dość solidnie. Przez to i tak kiepska murawa wyglądała dzisiaj dramatycznie. Czy poza dziurami bez trawy przestał także działać drenaż? Widać budowa trybuny solidnie przyczyniła się do takiego, a nie innego stanu nawierzchni, i pewnie tego co pod nią.

Co innego murawa, co innego nasi pupile, którzy mogą być dzisiaj z siebie zadowoleni. Choć nie przeprowadzili aż tyle akcji co w ostatnich meczach, to byli tym razem zdecydowanie skuteczniejsi. Choć momentami "czegoś" brakowało, choć czasem aż prosiło się, aby zagrać piłkę po prostu inaczej, to zwycięzców - i to w takich rozmiarach - po prostu nie wypada osądzać. Dzisiaj wiślaków broni wynik.

Zaczęło się jednak od niepewnej interwencji Radosława Majdana, który miał kłopoty ze złapaniem śliskiej piłki uderzonej z dystansu. Skończyło się jednak na "poprawce" Radka i zażegnaniu niebezpieczeństwa. Jak się później okazało był to... jedyny celny strzał gości na naszą bramkę. Warto zanotować, była 4. minuta gry.

Wisła Płock wyszła na murawę bez Ireneusza Jelenia, który odczuwał jeszcze uraz, jakiego doznał w sobotę. W bramce nie zagrał natomiast Kuba Wierzchowski.

Jako pierwszy z wiślaków zaatakował Piotr Brożek, który zagrał od pierwszej minuty. Wpadł w pole karne, ale z ostrego kąta przeniósł piłkę nad poprzeczką. Była 15. minuta gry. Szkoda, że swoją szansę od trenera Piotr dzisiaj zmarnował. Zagrał bowiem poniżej oczekiwań. Dotrwał tylko do przerwy, potem został już - całkiem słusznie - w szatni.

Sama Wisła atakowała z minuty na minutę coraz groźniej. Z dystansu próbuje Burns (niezły występ!), ale piłka mija poprzeczkę bramki Gubca z niewłaściwej strony. Po chwili bramkarz gości łapie dośrodkowanie Błaszykowskiego.

W 28. min. Jacob Burns znów próbuje z dystansu, ale i tym razem bez powodzenia. Brawo jednak przynajmniej za próbę.

Po trzech kolejnych minutach z piłką na środek ucieka Piotr Brożek, strzela zza linii pola karnego, ale piłka pechowo o centymetry mija bramkę. Mogło być 1-0, ale też przyznać trzeba, że akcja ta była jedyną, za którą Piotra można było dzisiaj pochwalić.

W końcu nadchodzi 39. min. Do ciekawie rzuconej prostopadłej piłki przez Burnsa, biegną Kryszałowicz i Romuzga, szybszy jest Paweł, który przerzuca piłkę nad bramkarzem i daje Wiśle prowadzenie! 1-0 dla "Białej Gwiazdy" i można w spokoju oczekiwać na II część gry. Ta na szczęście jest ciut lepsza, może też dlatego, że wreszcie przestaje padać deszcz.

W płockiej jedenastce pojawia się Jeleń, w Wiśle mamy Zieńczuka i to właśnie po zagraniu tego ostatniego, w 48. min., na 2-0 mógł podwyższyć Paweł Brożek. Zabrakło mu jednak niewiele, aby dojść do dośrodkowania.

Aż do 65. min. obydwie drużyny nie przeprowadzają żadnych składnych akcji, ale wtedy też rzut rożny dla "Białej Gwiazdy". Do piłki podchodzi Zieńczuk, dośrodkowuje, piłkę przedłuża jeszcze Tomasz Kłos, wprost pod nogi Pawła Brożka, a że ten został bez opieki, więc nie ma żadnych kłopotów ze zdobyciem gola... 2-0 i można już spokojniej oglądać to spotkanie. A w nim nasi piłkarze rozkręcają się coraz bardziej. Z dystansu próbuje Paweł Brożek, po kilku minutach znowu, ale bez powodzenia. Podobnie uderza Jeleń, a może i jeszcze gorzej.

Dan Petrescu do gry desygnuje Konrada Gołosia, zaraz potem Tomasza Dawidowskiego. Chwilę później jest już 3-0. Znów bohaterem jest Paweł Kryszałowicz. Ładnie ze skrzydła dośrodkowuje Kuba Błaszczykowski, a "Kryszał" sprytną główką przerzuca Gubca i daje Wiśle kolejną bramkę!

To jednak nie koniec emocji, w 90. min. z ponad 30 metrów na strzał decyduje się - przez nikogo nie atakowany - Konrad Gołoś, piłka wpada do siatki, w samo okienko, a Konrad szybko biegnie do kibiców z X sektora... To jego pierwsze trafienie w Wiśle, a drugie w ogóle w lidze.

Szkoleniowiec Wisły tak ucieszył się z tego wysokiego prowadzenia, że w swoim stylu spacerował energicznie wzdłuż boiska, w końcu murawa, którą tak krytykuje, zrobiła mu psikusa i Petrescu mógł... całym ciałem zapoznać się z jej urokami, "zaliczył" bowiem solidnego "orła". Wynik 4-0 osłodził mu jednak ten upadek...

Oby podobną skuteczność wiślacy pokazali w sobotę...

Dodał: Daro (2006-04-11 18:22:51)

Źródło:wislaportal.pl

Trenerzy po meczu

Dan Petrescu: "Może teraz będę dobrym trenerem"

- Nie podoba mi się, że w Polsce nie zwraca się uwagi na grę, tylko na wynik. Przeczytałem, że jestem najgorszym trenerem w historii Wisły. Zobaczymy, może po dzisiejszym wyniku będę w prasie dobrym trenerem - powiedział po meczu z "Nafciarzami" trener Dan Petrescu.

Bogdan Pisz (II trener Wisły Płock):

- Ciężko komentuje się przegrany 0:4 mecz, ale to nie wstyd przegrać z Wisłą w Krakowie. Martwi nasz sposób w jaki straciliśmy bramki, bo przed meczem bardzo zwracaliśmy uwagę na grę w defensywie. Bramki straciliśmy po szkolnych błędach. Moi zawodnicy byli już chyba myślami przy meczu z Legią Warszawa.

- Ireneusz Jeleń doznał kontuzji w ostatnim meczu, było podejrzenie złamania palca. Dziś też nie był w pełni sprawny, a ponieważ gramy mecze co trzy dni zdecydowaliśmy, że usiądzie na ławce w pierwszej połowie. Z Legią Jeleń zagra od pierwszej minuty.

- Peković nie zagrał dziś w obronie, bo zaliczył mało sparingów i po dwóch miesiącach przerwy uznaliśmy, że najlepszym przetarciem dla niego będzie gra w drugiej linii. Biorąc pod uwagę jego dwumiesięczny rozbrat z piłką, należy ocenić ten występ pozytywnie

Dan Petrescu:

- To dla nas ważne zwycięstwo po złym wyniku w sobotę. Piłka nożna jest dziwnym sportem. W ostatnim meczu rozegraliśmy lepsze 60 minut, niż dzisiaj.

- Nie podoba mi się, że w Polsce nie zwraca się uwagi na grę, tylko na wynik. Przeczytałem, że jestem najgorszym trenerem w historii Wisły. Zobaczymy, może po dzisiejszym wyniku będę w prasie dobrym trenerem. Czytam, że "dochciałem niby wszystko co chciałem, a przegrywamy", a tak nie jest, bo przyszedł tylko jeden zawodnik. Poza tym zawsze graliśmy jedenastu na czternastu, a ja chciałbym grać jedenastu na jedenastu.

- Przegraliśmy jeden mecz z siedmiu, a jestem krytykowany w brzydki sposób. Może nabierze się wreszcie do mnie szacunku. Jestem otwarty na krytykę, ale nie wysuwaną w ten sposób.

- Zamiast krytykować nas chwalcie Legię, która wygrała wszystkie z sześciu meczów. Wydaje mi się, że obecnie gramy najlepiej w Polsce, ale nieskutecznie. Będziemy starać się wygrywać wszystko. Dzisiejszy mecz był do jednej bramki, rywale nic nie grali, my stworzyliśmy wiele sytuacji. Trafialiśmy do bramki i to jest bardzo ważne.

- W sobotę czeka nas bardzo ciężki mecz z drużyną, która w trzech występach w tym sezonie z nami nie przegrała ani razu. Musimy wygrać, by mieć nadzieję na mistrzostwo.

- Cieszę się z występu Gołosia. To zawodnik, który nigdy nie narzeka, chce trenować i ciężko pracuje. Dostał dziś szansę i strzelił piękną bramkę. Bardzo się cieszę.

- Burns w swoim debiucie w od pierwszej minuty ciężko pracował dla drużynie. Nie był przygotowany na 90 minut, ale sprawił się dobrze. Może grać jeszcze lepiej.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Gołoś dostał szansę i... nie chciał rozmawiać

Kibice Wisły wywiesili na ogrodzeniu sektora „X” transparent: „Dan give Gołoś a chance”. Ich życzenie spełniło się, kiedy w 73 minucie Konrad Gołoś wszedł na boisko, zmieniając Jacoba Burnsa. Stadion eksplodował gdy „Goły” popisał się w 90 minucie spotkania pięknym strzałem, ustalając wynik meczu na 4:0 dla „Białej Gwiazdy”.

Po meczu Konrad nie chciał jednak rozmawiać z oczekującymi na niego dziennikarzami. – Bramkę chcę zadedykować kibicom – rzucił tylko naciskany przez nas Konrad.

- To „Kryszał” jest bohaterem – powiedział Konrad i chciał szybko uciec do domu. Otoczony jednak przez dziennikarzy stwierdził – Mogę tylko powiedzieć, że chcę tą bramkę zadedykować kibicom, którzy wywiesili transparent „Dan give Gołoś a chance” i miło mnie przyjęli.

Trener Petrescu, zapytany o Gołosia, powiedział na konferencji prasowej - Cieszę się z występu Gołosia. To zawodnik, który nigdy nie narzeka, chce trenować i ciężko pracuje. Dostał dziś szansę i strzelił piękną bramkę. Bardzo się cieszę. Twierdził też, że nie widział transparentu, który wywiesili kibice. – Cieszę się – skwitował wypowiedź Petrescu „Goły” i szybkim krokiem oddalił się od klubowego budynku.

Paweł Kryszałowicz: Trener nas zaraz sprowadzi na ziemię

Dzisiaj okazało się, że gdy Paweł Kryszałowicz wpisuje się na listę strzelców to, podobnie jak w meczu z Groclinem, czyni to od razu dwukrotnie. „Kryszał” twierdzi, że Wiślacy nie zachłysną się dzisiejszą efektowną wygraną. - Trener nas zaraz sprowadzi na ziemię – mówi napastnik Wisły.


Jest Pan zadowolony z dzisiejszej gry?

- Jestem zadowolony przede wszystkim z tego, że wygraliśmy, bo po takim meczu jak w Poznaniu, zawalonym z naszej strony, ciężko jest się odbudować. Ale dzisiaj udowodniliśmy, że będziemy grali do końca o mistrzostwo, do ostatniego meczu.

Jak to się stało, że w ciągu kilku dni Wasza forma poszła tak bardzo w górę?

- Wydaje mi się, że w Poznaniu też graliśmy dobry mecz. Po prostu zabrakło nam koncentracji. Zabrakło piętnastu minut, bo tak to byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym. Wyciągnęliśmy wnioski, musimy walczyć do końca, do ostatniej minuty. Dzisiaj boisko pokazało, że jeżeli będziemy walczyć to będziemy zdecydowanie wygrywać.

Dzisiaj dopisała Wam skuteczność. Praktycznie 1/3 strzałów została zamieniona na bramki.

- Nieraz tak jest, że co się strzeli to wpada i dzisiaj tak było. Oby tak dalej. Następny mecz mamy już w sobotę i trzeba zapomnieć o tym dzisiejszym spotkaniu. Dzisiaj się można trochę pocieszyć, a od jutra trzeba pracować nad następnym meczem.

Dzisiejszy mecz dobrze rokuje. Czy nie będzie Wam trudno „zejść na ziemię”?

- Na pewno nie, trener nas zaraz sprowadzi na ziemię. Miał podobne doświadczenia jako piłkarz i na pewno nam wytłumaczy, że mecz meczowi nie jest równy i teraz czeka nas trudne spotkanie. Są ciężkie warunki do gry i trzeba się dobrze przygotować, żeby wygrać w sobotę.

Jakie popełniliście dzisiaj błędy?

- Ciężko jest powiedzieć tak na gorąco. Na pewno obejrzymy dzisiejszy mecz i wtedy będziemy mądrzejsi.

Następnym rywalem będzie Zagłębie, zespół z wyższej półki.

- Dla nas każdy mecz jest ciężki. Wisła to nie jest już ta Wisła, co kiedyś wygrywała z każdym ile chciała. Jak się przyłożymy i będziemy grali skoncentrowani przez dziewięćdziesiąt minut, to dopiero wtedy spokojnie możemy sobie poradzić z każdym.

Czy następnym razem gdy Pan strzeli to znowu dwie bramki?

- Chciałbym przede wszystkim, żeby Wisła wygrywała, a kto strzela to już nie ma znaczenia. Potrzebujemy sześciu zwycięstw i potknięcia Legii.

(matc)

Źródło: wislakrakow.com


Galeria kibicowska: