2006.04.11 Wisła Kraków - Wisła Płock 4:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 11:47, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Wisła Kraków - Wisła Płock 4:0

Drużyna "Białej Gwiazdy" przejechała się dzisiaj po swojej imienniczce z Płocka niczym walec. Wynik 4-0 poszedł w świat i zapisze się w annałach obydwu klubów. Do tego już słychać głosy, że mistrz Polski powraca do walki, że wreszcie się przebudził. Tak, wiślacy wygrali dzisiaj wysoko, ale przyznać trzeba, że przez długie okresy gry na boisku działo się niewiele. A nasi goście? Cóż, jeżeli przez cały mecz przeprowadza się jedną groźną akcję, to dostaje się 0-4!

XXIV kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Reymonta, 11. kwietnia 2006 r., godz. 18:30

Widzów: 9000, sędziował: Adam Kajzer (Rzeszów)

Wisła Kraków - Wisła Płock 4:0

Bramki:

1:0 Kryszałowicz (39.)

2:0 Paweł Brożek (68.)

3:0 Kryszałowicz (83.)

4:0 Gołoś (90.)


Składy:

Majdan Baszcz yński

Kłos

Dudka

Mijailović

Błaszczykowski

Burns (73. Gołoś)

Sobolewski

Piotr Brożek (46. Zieńczuk)

Paweł Brożek (80. Dawidowski)

Kryszałowicz


Gubiec

Truszczyński

Romuzga

Magdoń

Kazimierczak

Peszko

Peković

Rachwał (75. Jasiński)

Sedláček

Zilić (46. Jeleń)

Styranowski

(53. Mierzejewski)


Piłkarz meczu:

Paweł Kryszałowicz


W I połowie mecz rozgrywany był przy mocno padającym deszczu, a że ten siąpił dzisiaj dość solidnie. Przez to i tak kiepska murawa wyglądała dzisiaj dramatycznie. Czy poza dziurami bez trawy przestał także działać drenaż? Widać budowa trybuny solidnie przyczyniła się do takiego, a nie innego stanu nawierzchni, i pewnie tego co pod nią.

Co innego murawa, co innego nasi pupile, którzy mogą być dzisiaj z siebie zadowoleni. Choć nie przeprowadzili aż tyle akcji co w ostatnich meczach, to byli tym razem zdecydowanie skuteczniejsi. Choć momentami "czegoś" brakowało, choć czasem aż prosiło się, aby zagrać piłkę po prostu inaczej, to zwycięzców - i to w takich rozmiarach - po prostu nie wypada osądzać. Dzisiaj wiślaków broni wynik.

Zaczęło się jednak od niepewnej interwencji Radosława Majdana, który miał kłopoty ze złapaniem śliskiej piłki uderzonej z dystansu. Skończyło się jednak na "poprawce" Radka i zażegnaniu niebezpieczeństwa. Jak się później okazało był to... jedyny celny strzał gości na naszą bramkę. Warto zanotować, była 4. minuta gry.

Wisła Płock wyszła na murawę bez Ireneusza Jelenia, który odczuwał jeszcze uraz, jakiego doznał w sobotę. W bramce nie zagrał natomiast Kuba Wierzchowski.

Jako pierwszy z wiślaków zaatakował Piotr Brożek, który zagrał od pierwszej minuty. Wpadł w pole karne, ale z ostrego kąta przeniósł piłkę nad poprzeczką. Była 15. minuta gry. Szkoda, że swoją szansę od trenera Piotr dzisiaj zmarnował. Zagrał bowiem poniżej oczekiwań. Dotrwał tylko do przerwy, potem został już - całkiem słusznie - w szatni.

Sama Wisła atakowała z minuty na minutę coraz groźniej. Z dystansu próbuje Burns (niezły występ!), ale piłka mija poprzeczkę bramki Gubca z niewłaściwej strony. Po chwili bramkarz gości łapie dośrodkowanie Błaszykowskiego.

W 28. min. Jacob Burns znów próbuje z dystansu, ale i tym razem bez powodzenia. Brawo jednak przynajmniej za próbę.

Po trzech kolejnych minutach z piłką na środek ucieka Piotr Brożek, strzela zza linii pola karnego, ale piłka pechowo o centymetry mija bramkę. Mogło być 1-0, ale też przyznać trzeba, że akcja ta była jedyną, za którą Piotra można było dzisiaj pochwalić.

W końcu nadchodzi 39. min. Do ciekawie rzuconej prostopadłej piłki przez Burnsa, biegną Kryszałowicz i Romuzga, szybszy jest Paweł, który przerzuca piłkę nad bramkarzem i daje Wiśle prowadzenie! 1-0 dla "Białej Gwiazdy" i można w spokoju oczekiwać na II część gry. Ta na szczęście jest ciut lepsza, może też dlatego, że wreszcie przestaje padać deszcz.

W płockiej jedenastce pojawia się Jeleń, w Wiśle mamy Zieńczuka i to właśnie po zagraniu tego ostatniego, w 48. min., na 2-0 mógł podwyższyć Paweł Brożek. Zabrakło mu jednak niewiele, aby dojść do dośrodkowania.

Aż do 65. min. obydwie drużyny nie przeprowadzają żadnych składnych akcji, ale wtedy też rzut rożny dla "Białej Gwiazdy". Do piłki podchodzi Zieńczuk, dośrodkowuje, piłkę przedłuża jeszcze Tomasz Kłos, wprost pod nogi Pawła Brożka, a że ten został bez opieki, więc nie ma żadnych kłopotów ze zdobyciem gola... 2-0 i można już spokojniej oglądać to spotkanie. A w nim nasi piłkarze rozkręcają się coraz bardziej. Z dystansu próbuje Paweł Brożek, po kilku minutach znowu, ale bez powodzenia. Podobnie uderza Jeleń, a może i jeszcze gorzej.

Dan Petrescu do gry desygnuje Konrada Gołosia, zaraz potem Tomasza Dawidowskiego. Chwilę później jest już 3-0. Znów bohaterem jest Paweł Kryszałowicz. Ładnie ze skrzydła dośrodkowuje Kuba Błaszczykowski, a "Kryszał" sprytną główką przerzuca Gubca i daje Wiśle kolejną bramkę!

To jednak nie koniec emocji, w 90. min. z ponad 30 metrów na strzał decyduje się - przez nikogo nie atakowany - Konrad Gołoś, piłka wpada do siatki, w samo okienko, a Konrad szybko biegnie do kibiców z X sektora... To jego pierwsze trafienie w Wiśle, a drugie w ogóle w lidze.

Szkoleniowiec Wisły tak ucieszył się z tego wysokiego prowadzenia, że w swoim stylu spacerował energicznie wzdłuż boiska, w końcu murawa, którą tak krytykuje, zrobiła mu psikusa i Petrescu mógł... całym ciałem zapoznać się z jej urokami, "zaliczył" bowiem solidnego "orła". Wynik 4-0 osłodził mu jednak ten upadek...

Oby podobną skuteczność wiślacy pokazali w sobotę... • Dodał: Daro (2006-04-11 18:22:51)