2006.04.15 Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 2:0

Z Historia Wisły

2006.04.15, Orange Ekstraklasa, 25. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 16:00
Wisła Kraków 2:0 (1:0) Zagłębie Lubin
widzów: 10.000
sędzia: Tomasz Pacuda z Częstochowy
Bramki
Paweł Brożek 24’
Marcin Baszczyński 54’
1:0
2:0
Wisła Kraków
Radosław Majdan
Marcin Baszczyński
Tomasz Kłos
Dariusz Dudka
Nikola Mijailović
Jakub Błaszczykowski
Jacob Burns grafika: Zmiana.PNG (73’ Mauro Cantoro)
Radosław Sobolewski
Marek Zieńczuk grafika: Zmiana.PNG (66’ Piotr Brożek)
Paweł Kryszałowicz grafika: Zmiana.PNG (84’ Marek Penksa)
Paweł Brożek

trener: Dan Petrescu
Zagłębie Lubin
Mariusz Liberda
Łukasz Mierzejewski
Michał Stasiak
Manuel Arboleda
Filipe
Wojciech Łobodziński Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (58’ Łukasz Piszczek)
Andrzej Szczypkowski grafika: Zmiana.PNG (64’ Grzegorz Bartczak)
Dariusz Jackiewicz Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 40’
Maciej Iwański
Dawid Plizga
Michał Chałbiński Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (67’ Sunday Ibrahim)

trener: Franciszek Smuda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy
Kibice Wisły
Kibice Wisły

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Czas na rewanż

Data publikacji: 15-04-2006 00:49


W poprzednim sezonie Wisła Kraków w spotkaniach ligowych trafiała do bramki Zagłębia, aż trzynastokrotnie natomast w rundzie jesiennej pierwsze spotkanie przegrane w obecnym sezonie to właśnie mecz z drużyną z Lubina. Sobotnia rozgrywka nie będzie należeć do łatwych, gdyż piłkarze Zagłębia w rundzie wiosennej spisują się fenomelnalnie .

Historia Zagłębia

Klub został założony w 1946, jego barwy to kolor miedziano-biało-zielony. Historia klubu z Lubina sięga zakończenia drugiej wojny światowej. W marcu 1946r. na fundamencie OMDUR powtał w Lubinie Klub Sportowy "Zawisza". 1985r. Piłkarze Zagłębia rozpoczęli swój pierwszy sezon w ekstraklasie (28.07.1985) w meczu z GKS Katowice wygranym przez Zagłębie 1:0, a pierwszą bramkę w I lidze strzelił Eugeniusz Ptak.

Największe Sukcesy:

- Mistrz Polski - 1991r.

- Wicemistrz Polski - 1990r.

- Finalista Pucharu Polski - 2004/05r.

- Finalista Pucharu Ligi - 2000/01r.

Zagłębie Lubin w liczbach:

Zagłębie Lubin po dwudziestu trzech spotkaniach zajmuje trzecie miejsce w tabeli, odnosząc: jedenaście zwycięstw, sześć remisów i sześć porażek, strzelając trzydzieści dziewięć bramek, tracąc dwadzieścia sześć.

Spotkania na wyjazdach przedstawiają się następująco: trzy zwycięstwa, cztery remisy i cztery porażki, dwanaście bramek strzelonych i trzynaście straconych.

Spotkania pomiędzy Wisłą Kraków a Zagłębiem Lubin

Sezon 2000/2001:

Zagłębie Lubin 4:2 Wisła Kraków

Wisła Kraków	 3:0	Zagłębie Lubin 

Sezon 2001/2002

Wisła Kraków	4:0 	Zagłębie Lubin 

Zagłębie Lubin 3:4 Wisła Kraków

Sezon 2002/2003

Zagłębie Lubin 1:4 Wisła Kraków

Wisła Kraków	4:1 	Zagłębie Lubin 

Sezon 2003/2004

Zagłębie Lubin nie występowało w I lidze.

Sezon 2004/2005

Zagłębie Lubin 1:7 Wisła Kraków

Wisła Kraków	 6:0	Zagłębie Lubin 

Sezon 2005/2006

Zagłębie Lubin	2:1	Wisła Kraków 

Ostatnie spotkanie:

We Wtorek zawodnicy z Lubina wybrali się do Zabrza gdzie podejmowali miejscowy Górnik. Pierwsza połowa to praktycznie całkowita dominacja piłkarzy Zagłębia, którzy mieli cztery znakomite sytułacja na zdobycie gola. Wojciech Łobodziński podobnie jak Dawid Plizga oddali niecelne strzały na bramke Carstena Nulle, natomiast Dariusz Jackiewicz trafił w poprzeczkę. Dopiero w 43min. gry fantastycznym strzałem z rzutu wolnego popisał się Maciej Iwański. W drugiej połowie mocniej zaatakowali gospodarze i już w 54min. doporwadzili do wyrówniania po efektownym strzale z woleja Damiana Seweryna. 4min. później po zagraniu piłki ręką w polu karnym Zagłębia, sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Michał Chałbiński ale strzał najlepszego strzalca zawodnika z Lubina obeonił Nulle. W 70min. Zagłębie wyszło na prowadzenie po bramce Wojciecha Łobodzińskiego, chwilę później mógł być ponownie remis ale Mariusz Liberda obronił strzał Mateusza Bukowca. Gdy już wszyscy patrzeli na zegraki i odliczali sekndy do kolejnego zwycięstwa to w 93min. z rzutu wolnego dośrodkowywał Prokop, w obrębie szesnastki znaleźli się wszyscy piłkarze Górnika wraz z ... bramkarzem, najprzytomniej zachował się w całym tym zamieszaniu Damian Seweryn, który ustalił wynik meczu na 2:2.

Ciekawostka

Z lubińskim Zagłębiem zagraliśmy dotychczas trzydzieści trzy mecze (liga i puchary). Dziewiętnaście z nich wygraliśmy, zaś tylko osiem przegraliśmy reszta ro remisy. Bilans bramkowy to 71:36 dla Białej Gwiazdy!

Opracował Przemysław Rączka

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



Źródło: wisla.krakow.pl

Przed meczem Wisły z Zagłębiem

Choć Zagłębie Lubin prowadzone przez Franciszka Smudę wygrało dwa z trzech ostatnich meczów z Wisłą, "Franz" wcale nie ma patentu na wygrywanie ze swoją byłą drużyną. Prowadząc Legię, Widzew czy Odrę częściej z Wisłą przegrywał. Niemniej mecz Wisły z Zagłębiem Lubin zapowiada się bardzo interesująco.

Ciekawie zapowiada się "rywalizacja" Petrescu ze Smudą. Obaj żyją meczem, szaleją w okolicy ławki rezerwowych, często kłócą się z sędziami. Z pewnością będzie na co popatrzeć :)

Wisła po zwycięstwie nad Wisłą Płock 4:0 wydaje się być na fali wznoszącej, za to Zagłębie w ostatniej kolejce nie potrafiło wygrać ze słabiutkim Górnikiem Zabrze. To jednak nie stawia jednak Wisły w roli faworyta. - Wiem, że często po dobrych meczach następują gorsze i jest to problem - przyznaje Dan Petrescu. - To mentalność naszych narodów. W Rumunii jest podobnie. Gdy wygrywałem mecze jako młody piłkarz, myślałem, że jestem najlepszy na świecie. Możemy to zmienić tylko dzięki maksymalnej koncentracji w każdym meczu.

Jeśli koncentracji nie zabraknie, pozostanie powstrzymać poukładane ataki lubinian. Zagłębie gra nie tylko efektownie, ale też bardzo skutecznie. Z łatwością przedostaje się pod bramkę rywala. Michał Chałbiński, który w klasyfikacji najlepszych strzelców szybko goni Grzegorza Piechnę, ma solidne wsparcie w ofensywnie nastawionych pomocnikach.

Na szczęście Dan Petrescu przed meczem z Zagłębiem ma do dyspozycji niemal wszystkich zawodników. - Mam kłopot bogactwa. Ciężko będzie wybrać skład, ale za to biore pieniądze - mówi trener Wisły. Do gry po jednomeczowym zawieszeniu powracają Maciej Stolarczyk i Mauro Cantoro. Pewnie obaj wskoczą z powrotem do wyjściowego składu. Duże szanse na grę od pierwszej minuty ma znów Marek Zieńczuk, który w meczu z Wisłą Płock zaliczył dobre wejście z ławki. - Udowodnił, że jego forma rośnie - ocenia jego konkurent do miejsca w składzie Piotr Brożek. - U trenera nie ma gwiazd, gra ten, który lepiej prezentuje się danego dnia - dodaje.

Nie rozpieszcza nas za to pogoda. W piątek nad Krakowem przetoczyła się burza, więc trudno spodziewać się, że stan murawy ulegnie wyraźnej poprawie. - Na niej wogóle nie da podawać się piłki - grzmi Petrescu. - Faktycznie, boisko nie jest najlepszej jakości - ostrożniej ocenia Piotrek Brożek. Na szczęście w sobotę ma już nie padać. W klubie podjęto już praktycznie decyzję, że murawa zostanie wymieniona zaraz po zakończeniu sezonu. W Wiśle liczą, że uda się to wykonać za darmo, w ramach gwarancji udzielonej trzy lata temu przez wykonawcę murawy.

Gdy wiślacy będą już po meczu z Zagłębiem, na murawę w Płocku wybiegną piłkarze Legii. Przebieg tej rywalizacji będzie w Krakowie obserwowany z niemniejszym zainteresowaniem.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje z meczu

Świąteczne 2:0

Data publikacji: 15-04-2006 20:02


Rację miał trener Petrescu decydując się na wystawienie podobnego składu, jak we wtorek. Obrona znów zagrała "na zero", a Jacob Burns ponownie odegrał bardzo dużą rolę przy zdobyciu pierwszej bramki dla Białej Gwiazdy. Wisła zasłużenie wygrała z Zagłębiem 2:0, a te dwie bramki były najmniejszym wymiarem kary.



Gospodarze po kilku minutach uporządkowali swoją grę i zaczęli co chwila sunąć z kolejnymi groźnymi akcjami na bramkę Zagłębia strzeżoną przez Liberdę. Wisła grała ładnie, z pomysłem, z przyjemnością śledziło się jej poczynania na boisku. Dodatkowo należy dodać, że wysoko ustawiony przez Białą Gwiazdę pressing skutecznie uniemożliwił gościom przeprowadzanie jakichkolwiek groźnych akcji ofensywnych. W 7 minucie niewiele zabrakło Pawłowi Brożkowi, którego uderzenie z ostrego kąta z trudem odbił Liberda. Do dobitki doskoczył Kryszałowicz, ale w gąszczu nóg było za mało miejsca na skuteczną dobitkę. Piłka wylądowała w rękach bramkarza gości. Aktywni na skrzydłach byli zarówno Błaszczykowski, jak i Zieńczuk, ale mieli problemy z dobrymi dośrodkowaniami. Swoją sytuację miał też Sobolewski, który w 16 minucie po przejęciu piłki dynamicznie ruszył z futbolówką i oddał strzał tuż sprzed pola karnego. Piłka przeleciała niedużo nad bramką. W końcu w 24 minucie Biała Gwiazda ukoronowała okres swojej przewagi. Kontrę wyprowadził Kryszałowicz, świetną robotę wykonał Zieńczuk, który pędząc lewą stroną odciągnął obrońcę Zagłębia. Zrobiło to miejsce do strzału dla Burnsa, któremu futbolówkę oddał „Kryszał”. Australijczyk uderzył co prawda w słupek, ale z dobiciem piłki do pustej bramki nie miał najmniejszych problemów Paweł Brożek.

Po zdobyciu gola Wisła trochę spuściła z tonu, ale nadal wyprowadza ładne akcje, a dodatkowo nie pozwala Zagłębiu na nic. Plany odrabiania strat gościom pokrzyżowały się jeszcze bardziej w 40 minucie, kiedy druga żółtą kartkę otrzymał Jackiewicz i goście do końca musieli grać w 10.

Już po dziewięciu minutach drugiej części spotkania Wisła podwyższyła na 2:0. Akcję środkiem pola wyprowadził Paweł Brożek, podał do wychodzącego prawą stroną Kuby Błaszczykowskiego, który natychmiast odegrał do Marcina Baszczyńskiego. „Baszczu” nie miał problemów z pokonaniem z 8 metrów Liberdy.Po uzyskaniu spokojnej przewagi Wisła przestała forsować tempo i czekała na szansę na kolejnego gola. Jedyne, o co można mieć pretensje do Białej Gwiazdy, to że na tą okazję czekała zbyt pasywnie, choć aż prosiło się, żeby zdobyć trzeciego gola i tym samym dobić gości. Wisła grała jednak bardzo mądrze, długo utrzymując się przy piłce i nie dała rozwinąć skrzydeł gościom. O Zagłębiu po sobotnim meczu można powiedzieć niewiele. Jedyny strzał na bramkę Majdana, jaki oddało, miał miejsce w 83 minucie, a na dodatek Iwański uderzał z rzutu wolnego. W chwilę po tej sytuacji najlepszą szansę na podwyższenie rezultatu na 3:0 miała Wisła. Po świetnym podaniu od Cantoro, który w drugiej połowie zmienił Burnsa, Paweł Brożek zbyt lekko jednak oddawał futbolówkę do Penksy i obrońcy gości zażegnali niebezpieczeństwo. Więcej na boisku już się nie wydarzyło, Wiślacy bez problemów dotrzymali zasłużone prowadzenie do końca spotkania.


M. Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków



Źródło: wisla.krakow.pl

Wielkanocne 2:0

Wisła w przeciągu czterech dni "przećwiczyła" finalistów Pucharu Polski aplikując im łącznie 6 bramek. W Wielką Sobotę pokonała Zagłębie Lubin po golach Pawła Brożka i Marcina Baszczyńskiego.

Wisła dominowała w dzisiejszym meczu od pierwszej do ostatniej minuty. Zawodnicy Zagłębia kompletnie nie potrafili poradzić sobie z pressingiem naszego zespołu, dzięki któremu lubinianie mieli kłopoty z wymienieniem 3-4 celnych podań. Stojący w bramce "Białej Gwiazdy" Radosław Majdan mógł korzystać z pięknej pogody w świąteczną sobotę. - Radek Majdan był dziś tylko obserwatorem, wcale nie musiało go być dziś na murawie - celnie spuentował trener Petrescu.

W naszym zespole zabrakło dziś miejsca dla Macieja Stolarczyka i Mauro Cantoro. Obaj pauzowali za kartki w meczu z Wisłą Płock, ale ich następcy, odpowiednio Dudka i Burns sprawili się we wtorek na tyle dobrze, że trener Petrescu dał im wystąpić po raz drugi w wyjściowym składzie. Kibice Wisły, szybko udowodnili, że ufają rumuńskiemu szkoleniowcowi. "Dan We Trust You" - tej treści transparent został zawieszony na płocie przed trybuną C.

Wiślacy pierwszą znakomitą szansę stworzyli sobie w 7 minucie po błędzie Michała Stasiaka. Paweł Brożek odebrał piłkę zawodnikowi Zagłębia i będąc tuż przed Liberdą oddał techniczny strzał. Bramkarz lubińskiego zespołu obronił uderzenie, a chwilę później poradził sobie z lekką dobitką Pawła Kryszałowicza. Dwie minuty później ofensywne zapędy napastnika Wisły z numerem 14 powstrzymał arbiter, który odgwizdał faul "Kryszała" na Arboledzie, który zwyczajnie się poślizgnął...

Niezwykle aktywny przez cały mecz był Jakub Błaszczykowski. Młody pomocnik oddał pierwszy strzał meczu, a w 13 minucie jak tyczki minął dwóch rywali, lecz niedokładnie wystawił piłkę Kryszałowiczowi. W 17 minucie przedarł się natomiast środkiem Radosław Sobolewski, tyle że uderzył nad bramką.

W 24 minucie Wisła objęła prowadzenie. Piłkę podprowadził Kryszałowicz, odegrał do tyłu gdzie nadbiegający Burns oddał strzał. Futbolówka po rykoszecie odbiła się od słupka i trafiła pod nogi Pawła Brożka, który dopełnił formalności, choć wcześniej podniósł ciśnienie widowni fatalnym przyjęciem piłki (asysta: Burns).

Zagłębie od 40 minuty grało w dziesiątkę. Drugą żółtą kartkę za ostry na Zieńczuku otrzymał Dariusz Jackiewicz. 11 minut wcześniej pomocnik Zagłębia nieczysto powstrzymał Pawła Brożka, gdy Wisła wyprowadzała kontratak.

Od tego momentu Wisła atakowała już spokojniej, nadal jednak nie pozwalała rywalowi podejść pod własne pole karne. Gol dla gospodarzy był tylko kwestią czasu. Wynik ustalił w 54 minucie Marcin Baszczyński, który niczym rasowy napastnik wykończył kontrę wyprowadzoną przez Pawła Brożka i Jakuba Błaszczykowskiego (asysta: Błaszczykowski). Mając dwubramkową zaliczkę Wiśle grało się łatwiej, stąd strzały nieco na wiwat w wykonaniu Burnsa i Brożka. Paweł Brożek miał też dwukrotnie dobrą szansę do strzelenia gola z bliskiej odległości ale za każdym razem blokowali go obrońcy. Podobna próba z 87 minuty Marka Penksy również nie zakończyła się bramką.

Wisła znów nie była skuteczna, ale tym razem nie truchleliśmy o zwycięstwo. Przy takiej grze w środku pola zwycięska bramka musiała w końcu paść. Ważne też, że rywal nie stworzył ani jednej sytuacji podbramkowej, chyba że liczyć za takową strzał "w chmury" Iwańskiego z 30 metrów (rzut wolny) od bramki Majdana.

O dominacji Wisły najlepiej świadczą pomeczowe statystyki (za Canal+).

Wisła - Zagłębie

Sytuacje 18 1

Strzały 22 2

Strzały celne 6 0

Posiadanie piłki 59% 41%

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 2:0

Tylko w samych superlatywach można dzisiaj mówić o grze piłkarzy "Białej Gwiazdy". Ograli bowiem jedną z lepszych ekip ekstraklasy - lubińskie Zagłębie - w sposób więcej niż przekonywujący, a do tego w stylu godnym mistrza kraju. Bramki Pawła Brożka i Marcina Baszczyńskiego dają Wiśle kolejne trzy punkty. Oznacza to dla wszystkich spokojniejsze Święta.

Życzymy wszystkim kibicom Wisełki, aby były jak najlepsze. Wesołych Świąt!

XXV kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Reymonta, 15. kwietnia 2006 r., godz. 16:00

Widzów: 10000, sędziował: Tomasz Pacuda (Częstochowa)

Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 2:0

Bramki:

1:0 Paweł Brożek (24.)

2:0 Baszczyński (54.)


Składy:

Majdan

Baszczyński

Kłos

Dudka

Mijailović

Błaszczykowski

Burns (73. Cantoro)

Sobolewski

Zieńczuk (66. Piotr Brożek)

Kryszałowicz (84. Penksa)

Paweł Brożek


Liberda

Mierzejewski

Stasiak

Arboleda

Felipe

Łobodziński (58. Piszczek)

Szczypkowski (64. Bartczak)

Jackiewicz

Iwański

Plizga

Chałbiński (67. Sunday)

Piłkarz meczu:

Jacob Burns


Taką Wisłę jak dzisiaj chcielibyśmy chyba oglądać zawsze. Walecznie, szybko i z polotem zagrali nasi piłkarze przeciwko jednej z rewelacji rozgrywek - Zagłębiu Lubin. Goście byli tłem dla świetnie dysponowanych wiślaków, a 2-0 to najniższy wymiar kary. Pod jednym względem Zagłębie spisało się w Krakowie nawet gorzej od Wisły Płock. Gracze z Mazowsza przynajmniej oddali celny strzał w światło naszej bramki... Lubinianie mogą się pochwalić strzałem daleko od bramki Iwańskiego...

Od początku do ataku rzucili się wiślacy. Już w 5. min. w polu karnym gości padł Paweł Brożek, ale sędzia nie zareagował. Lubinianie grają ostro, nie potrafią sobie poradzić z szybkimi wiślakami, stąd też częste rzuty wolne. Po jednym z nich ładną wrzutkę Mijailovicia główką próbuje zakończyć Paweł Kryszałowicz, ale nie trafia w bramkę.

Kolejna akcja to strzał Pawła Brożka z ostrego kąta, odbija go Liberda i potrafi jeszcze złapać dobitkę Kryszałowicza! Powinno być 1-0 dla Wisły!

Po chwili znów dynamicznie Brożek, ale Liberda pewnie łapie jego uderzenie z dystansu. A wszystko to w pierwszych 10 minutach gry.

W 17. min. świetnie w pole karne wpada z kolei Radek Sobolewski, ale strzela nad poprzeczką. Znów było groźnie.

W 20. min. pierwszy raz pod nasze pole karne zapędzają się goście, ale podanie... ot tak, pod bramkę, łapie Radek Majdan.

Po kolejnych czterech minutach swoją kapitalną grę od samego początku potwierdza Jacob Burns. Przed polem karnym dopada do piłki, strzela, futbolówka odbija się od słupka, a nadbiegający Paweł Brożek pakuje ją do pustej już bramki 1-0 dla Wisły. Gol ten pieczętuje świetną postawę mistrzów Polski! Po zdobyciu prowadzenia wiślacy uspokajają grę, wyczekują, ale Zagłębie nie ma zamiaru się otworzyć, ruszyć do odrabiania strat.

Znów to Wisła stwarza więc okazję. Główka Kryszałowicza, uderzenie z dystansu Błaszczykowskiego, wprawdzie nie przynoszą goli, ale potwierdzają kto rządzi w tym spotkaniu.

Przewaga Wisły zwiększa się jeszcze od 40. minuty. Wtedy to za brzydki faul na Marku Zieńczuku czerwoną kartkę (po dwóch żółtych) ogląda Jackiewicz i goście już całkiem cofają się pod własną bramkę.

II część meczu to jeszcze spokojniejsza gra wiślaków, momentami wręcz świąteczna. Ci którzy mieli decydować o grze gości nie zrobili przysłowiowego „sztycha”. Niko Mijailović całkowicie wybił grę z głowy Łobodzińskiemu, a 23 (!) przechwyty Jacoba Burnsa (jak wyliczono w Canal+) zrobiły swoje w środku boiska! Przy Kłosie i Dudce niewiele pograł sobie Chałbiński, więc Smuda wolał go zmienić. Jako, że nie mogło pograć Zagłębie, pograła Wisła. W 51. min. po akcji Pawła Brożka w polu karnym pogubił się Kuba Błaszczykowski, bo mogło być już wcześniej 2-0. A tak było trzy minuty później. "Brożinho" do "Błaszcza", ten do wbiegającego w pole karne Marcina Baszczyńskiego, który jak rasowy snajper pokonuje Liberdę! Ten mecz Wisła wygra więc już na pewno!

W 57. min. tylko dzięki przytomności obrony Zagłębie nie traci trzeciego gola, bo mógł go zdobyć Paweł Brożek.

Wiślacy nie forsują już tempa, ale w 77. min. powinniśmy mieć szansę na podwyższenie wyniku. W polu karnym ewidentnie faulowany jest Paweł Kryszałowicz, ale sędzia Pacuda potraktował ten mecz „świątecznie”. Widać nie chciał dobijać gości.

Na trzy minuty przed końcem obrońcy blokują jeszcze uderzenie Marka Penksy i Wisła wygrywa "tylko" i aż 2-0... bo przed meczem wynik ten wzięlibyśmy pewnie "w ciemno".

Najważniejsze są jednak punkty, a te zostają w Krakowie. Wiślacy zaprezentowali wreszcie taki styl i formę, że na pomeczowej konferencji dziękował im trener Petrescu, wyraźnie rozluźniony i uśmiechnięty.

Teraz Kielce...


prz3m

(2006-04-15 16:33:37)

Źródło:wislaportal.pl

Konferencja pomeczowa

Podczas konferencji trener Franciszek Smuda nie miał smutnej miny. - Graliśmy z mistrzami Polski i nie ma o czym mówić, nie boli mnie ta przegrana. Dan Petrescu po raz pierwszy pochwalił styl w jakim zagrała Wisła.

Franciszek Smuda:

- W dzisiejszym meczu wygrał zespół na pewno lepszy, strzelił dwie bramki i miał dużą przewagę w polu. Zadecydowała pierwsza bramka, którą straciliśmy. Póżniej, po stracie jednego zawodnika, zwycięstwo Wisły było już pewne w 100%.Wisła jest zespołem dojrzałym i nie da sobie wydrzeć prowadzenia nawet 1:0.

- Nie wyszło nam dziś spotkanie, ale wiemy, że graliśmy z mistrzami Polski. Zespół Zagłębia jest młody, przed nim przyszłość i dużo pracy. Musimy jeszcze wiele pracować, żeby zdobyć jak najwięcej doświadczenia i dać radę z mistrzami Polski. Dzisiejsza porażka nie jest dla mnie tragedią, nastąpią jeszcze dla nas dobre mecze.

- Ten zespół może od czasu do czasu zagrać słabsze spotkanie. Od początku sezonu nie mamy żadnego wolnego tygodnia, lecz gramy co 2-3 dni. To jest młody zespół i może słabo zagrać. Zagraliśmy z mistrzami Polski, gdzie grają reprezentanci kraju. Nie ma o czym mówić.

- Koncentrujemy się na tym, na co nas stać w tym roku. Siedem miesięcy temu byliśmy na ostatnim miejscu. Liczy się końcowy rezultat sezonu.

- We wtorek dogadamy sprawę i zostanę w Zagłębiu - - podsumował temat swego nowego kontraktu z Zagłębiem, Franciszek Smuda.

Dan Petrescu:

- Pierwszy raz jestem zadowolony z gry oraz stylu w jakim odnieśliśmy zwycięstwo. Na boisku widziałem tylko jedną drużynę. Wszyscy mówili, że Legia i Zagłębie grają najlepszy futbol, ale dziś Wisła udowodniła, że jest inaczej.

- Naszym największym przeciwnikiem było dziś boisko. Na lepszej murawie strzelilibyśmy 4-5 bramek.

- Bałem się tego meczu, bo dwóch przegranych i remisie z Zagłębiem w tym sezonie. Tym razem udało się wygrać dość spokojnie, byliśmy lepszą drużyną. Radek Majdan był dziś tylko obserwatorem, wcale nie musiało go być dziś na murawie. Chcę pogratulować zawodnikom za wysiłek i sposób w jaki grali.

- Chcę odnieść się do czegoś, co wyczytałem nie powiem gdzie. Wisła ma rumuńskiego trenera i nie potrzebuje polskiego. Wisła ma ambitnych zawodników i nie potrzebuje innych. Jestem zadowolony z tych piłkarzy, których mam.

- Przed nami najważniejsza przyszłotygodniowa gra z Koroną, na bardzo dobrej murawie. Musimy udowodnić, że przegrana w Poznaniu była tylko wypadkiem.

W trakcie dzisiejszego spotkania kibice wywiesili transparent "Dan we trust you" oraz kilkakrotnie skandowali nazwisko szkoleniowca. - Bardzo cieszę się, że kibice widzą to, że jestem Wiśle poświęcony w 100 %. Odpowiedzią z mojej strony będą wyniki zespołu.

- Zmian w składzie Wisły musiałem dokonać w poprzednim meczu, gdy część zawodników była zawieszona. Po zwycięstwie 4:0 ciężko zmienić zawodników, którzy wystąpili i zagrali naprawdę dobrze.

- Dla trenera najważniejse jest to, aby znał swoją drużynę. Nie można tego osiągnąć w ciągu miesiąca czy dwóch. Jeśli będę z Wisłą latem, lepiej przygotuję drużynę.

(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Paweł Brożek w stylu Frankowskiego

Zdobywając dziś bramkę przeciw Zagłębiu, Paweł Brożek odnotował swe 23 trafienie w barwach Wisły, licząc wszystkie rozgrywki. To dokładnie taka liczba goli jaką napastnik nosi podczas meczów na swej koszulce.

- Miałem uderzać z pierwszej piłki, ale bałem się, że może mi podskoczyć. Chciałem przyjąć i przyjąłem trochę za dobrze, bo mi została pod nogą, potem chciałem poprawić i tak poprawiłem, że prawie bym bramki nie strzelił. Na szczęście udało się - relacjonuje Paweł Brożek.

W jakim miejscu byłeś, gdy ruszyłeś do piłki?

- Nie wiem, od razu ruszyłem, chyba 12-13 metr. Nie wiem, czy byłem na spalonym, nie patrzyłem. Mam zadanie od trenera iść na każdą piłkę, więc poszedłem, a czy był spalony to już mnie nie interesuje za bardzo.

Czy sędzia słusznie pokazał Jackiewiczowi pierwszą żółtą kartkę?

- Faul był, a czy na żółtą kartkę to trudno powiedzieć. Sędzia tak ocenił. Dla mnie faul był ewidentny, bo szykowała się kontra. Myślę, że sędzia słusznie ukarał go żółtą kartką.

Nie brakowało wiele by bohaterem akcji, którą wykończyłeś bramką został Jacob Burns.

- Rzeczywiście. Oddał bardzo ładny strzał, który Liberda sparował na słupek. Ja w stylu "Franka" - dobiegłem i dobiłem.

Rośnie forma twoja i Wisły...

- Zgadza się. Wiedzieliśmy, że Zagłębie to dobry zespół i agresywnie ruszyliśmy od początku i to przyniosło skutki, bo oni oddali tylko jeden strzał w samej końcówce. To wynikało z tego, że zagraliśmy agresywnie. Pewnie jakby to był mecz z Wisłą Płock to strzelilibyśmy więcej bramek, ale dzisiaj trochę pudłowaliśmy w sytuacjach podbramkowych. Cieszymy się z 2:0.

Najbliższy mecz z Koroną, będziecie chcieli im coś udowodnić za wynik jesienny?

- Z tego co wiem, to Korona wygrała dziś 4:1. Na pewno będzie to ciężki mecz. Grają u siebie, przed własną publicznością, ale my jedziemy po trzy punkty. Bo my musimy tam wygrać jeżeli chcemy marzyć o mistrzostwie. Jesienią prowadziliśmy 2:0 i byliśmy pewni swego, ale zdołali wyrównać. Teraz jedziemy powalczyć. Jest to drużyna, która bardzo dobrze gra w piłkę, nie broni się i gra ofensywnie. Dlatego można spodziewać się bardzo ciekawego meczu. Mamy prawie tydzień do meczu, jest czas na regenerację. Jutro mamy dzień wolny, w poniedziałek zaczynamy akcję "Korona".

Rozegrałeś najlepszy mecz w tej rundzie pod względem rozprowadzania akcji?

- Wydaje mi się, że wyglądałem troszeczkę słabiej fizycznie. Przynajmniej tak się czułem na boisku, nie wiem jak to wygląda. W pierwszej połowie słabiej się czułem, nie wiem z jakich względów. W drugiej połowie było już lepiej. Może to skutki tego, że nie przepracowałem całego okresu przygotowawczego. Może za krótka rozgrzewka.

Czy z aktualną formą liczysz na powołanie do drużyny narodowej?

- W reprezentacji zawsze chciałbym grać. Jeśli trener Janas mnie powoła to oczywiście chciałbym zagrać 2 maja. Ja robię swoje dla Wisły, trener Janas ogląda nas i na pewno analizuje grę różnych piłkarzy. Jeśli mnie powoła na początek maja, bardzo będę się cieszył, jeśli nie to trudno.

- Gdybym wykorzystał chociaż połowę sytuacji, które miałem w tym sezonie, to powinienem być królem strzelców, nie wice. Jest to pierwszy sezon, w którym gram w pierwszym składzie Wisły Kraków, mam nadzieję, że następne będą lepsze - optymistycznie zakończył Paweł Brożek.

Źródło: wislakrakow.com

Radek Majdan: Pierwszy raz grałem taki mecz

Data publikacji: 15-04-2006 19:12


Napastnicy Zagłębia zrobili Radkowi Majdanowi świąteczny odpoczynek już dziś, gdyż ani razu nie musiał on interweniować po ich uderzeniu:

- Grałeś kiedyś w takim meczu, gdy pierwszy strzał na Twoją bramkę zostaje oddany w 83 minucie spotkania?

- (smiech) Oj, ciężko jest mi sobie przypomnieć. Chyba takiego nie było. Takie spotkania jak dzisiejsze są trudne z innego względu: bo trzeba być cały czas rozgrzanym, mobilizować się samemu, bo czasami jeden strzał w ostatniej minucie i może wpaść głupia bramka.

- Sukces w meczu z podopiecznymi trenera Smudy jest miłym prezentem świątecznym dla kibiców.

- Tak, cieszę się że wygraliśmy to spotkanie. Tym bardziej, że Zagłębie, choć dziś niewiele pokazało, to ma mocny skład. Takie nazwiska jak Łobodziński, Chałbiński czy Iwański mówią coś każdemu kibicowi.

Wszystkie wiadomości na naszym serwisie - wisla.krakow.pl/news »

Grisza

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl


Marcin Baszczyński: Tak lubię grać

Data publikacji: 15-04-2006 19:28


Bramka zdobyta przez Marcina Baszczyńskiego w drugiej połowie spotkania z Zagłębiem była ukoronowaniem jego bardzo dobrej gry tej wiosny. "Baszczu" znowu jest pewny w obronie, a na dodatek z chęcią wspomaga akcje ofensywne drużyny, co dało dziś efekt.

Nie uważasz, żeZ agłębie nie zagrało z wami tak agresywnie ja to drużyny Franciszka Smudy mają w zwyczaju? Myślę, ze Zagłębie zaskoczyła nasza agresywna postawa od początku. Na reakcję potem było już dla nich za późno.

Dziś pokazałeś się z bardzo dobrej strony w ofensywie. To jakaś zmiana taktyki?

To nawet dziwnie zabrzmi, ale trener nas ogranicza w tych wyjściach ofensywnych i uczula przede wszystkim na grę defensywną. Jeżeli jednak nadarza się okazja, to mamy wspomagać grę ofensywną drużyny. To się dziś udało.

Twoje szarże prawą stroną przypominały dziś szarże polskiej husarii.

To już taka aluzja pod Mistrzostwa Świata? Staram się tak grać, bo taki mam swój styl. Tak lubię grać. Jeżeli jest to z korzyścią dla reprezentacji, czy przede wszystkim na co dzień dla Wisły, to tylko się cieszyć.

Skład Wisły się ustabilizował?

Każdy z nas musi udowadniać nie tylko w meczach, ale także w treningach swoją wartość. Trener nie raz pokazał, że nieraz dokonuje zmian. Trzeba po prostu cały czas być w najwyższej formie.

Jak oceniasz wariant z Dariuszem Dudką na środku obrony?

Trzeba na to patrzeć przez pryzmat sytuacji stwarzanych przez przeciwnika. Akurat w tych dwóch meczach na naszym stadionie cała obrona grała bardzo dobrze. Darek radzi sobie dobrze, gra spokojnie, dlatego trener zaufał mu i dzisiaj, a on znowu odpłacił się dobrą drą.

Jesteś jednym z bardziej eksploatowanych zawodników. Ja czujesz się w tym momencie fizycznie?

Cieszę się, że zdrowie dopisuje. Na razie brałem, jak to się mówi „wszystko po kolei, co leciało”. Powiem krótko: jest nieźle.

Jak dziś zapatrujesz się na sytuację w tabeli ligowej?

Trzeba grać. Musimy wygrywać i liczyć na potknięcie się Legii, a tym samym doprowadzić do sytuacji, że walka o Mistrzostwo rozstrzygnie się w bezpośrednim meczu przy Łazienkowskiej.


M. Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



Źródło: wisla.krakow.pl


Dariusz Dudka: Cieszę się z tej zmiany

Data publikacji: 15-04-2006 19:41


Już w drugim meczu Dariusz Dudka zagrał na środku obrony. Tym razem, choć trener Petrescu miał już do dyspozycji Macieja Stolarczyka, ponownie zdecydował się na wystawienie Dudki. Ta zmiana wydaje się korzystna, bowiem w dwóch ostatnich spotkaniach przeciwnicy Białej Gwiazdy mają wręcz problemy ze stwarzaniem szans.

Jak się gra na środku obrony?

Na razie, jak widać, dobrze. Zagraliśmy w taki ustawieniu dwa mecze, a przeciwnik nie oddawał praktycznie strzału na naszą bramkę.

Maciej Stolarczyk mógł już grać, a mimo to trener postawił na ciebie. Czujesz się przez to pewniej?

Trener wybiera najlepszych zawodników. Tym razem stwierdził, że to ja zagram na tej pozycji. Myślę, że to wypaliło.

Według ciebie lepiej wypadasz na środku, czy po lewej stronie obrony?

Na lewą obronę ktoś mnie kiedyś przekwalifikował. Wcześniej całe życie grałem albo jako defensywny pomocnik, albo właśnie na środku obrony. Ta lewa obrona troszeczkę mi nie pasuje i komplikowała mi trochę sprawy.

Czyli cieszysz się z tej zmiany?

Tak, zdecydowanie się cieszę.

Chciałbyś już na stałe grać na środku z Tomaszem Kłosem?

Chciałbym, żebym mógł dalej grać na środku obrony. Czy z Tomkiem, czy z Maćkiem, czy z Arkiem Głowacki. To jest mi już obojętne.

A jak to jest z współpracą z „Kłosikiem”? To on bardziej kieruje waszą grą, czy rozumiecie się bez problemów?

Rozumiemy się bez problemów. Raz ja, raz on kierujemy naszymi poczynaniami.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl


Analiza meczu z Zagłębiem Lubin

Wisła robi postępy i z każdym kolejnym meczem gra lepiej jakościowo. Takie jest najważniejsze przesłanie sobotniego pojedynku z Zagłębiem Lubin, które było tylko bezradnym tłem dla Mistrzów Polski podczas 25 kolejki Orange Ekstraklasy.

Zapraszam na pomeczową analizę ostatniego spotkania naszej drużyny.

1. faza meczu (od 1 do 15 minuty):

Od samego początku zaznacza się ogromna dysproporcja w sile i podejściu do spotkania obu drużyn. Wiślacy zaczynają bardzo agresywnie, pressingiem, są „naładowani”, natomiast goście z Lubina przestraszeni i zaskoczeni zaangażowaniem oraz ruchliwością naszego zespołu .Nie mają ani pomysłu, ani środków na walkę z pressingiem, fizycznie wyraźnie ustępują Wiślakom. Dlatego nie przeprowadzają żadnej groźnej akcji, szybko tracąc piłki. Druga linia „Białej Gwiazdy” aktywnie kryje i gra bez piłki, nie zaniedbuje asekuracji, z pozostałymi formacjami pilnuje ustawienia i skracania pola.

Dlatego mimo trudnej murawy w miarę szybko operujemy futbolówką i przechodzimy po odbiorze do ataku, nie dając rywalom możliwości skorygowania ustawienia. Napastnicy aktywnie walczący o pozycję w pojedynkach 1 na 1, dochodzą do długich podań z głębi pola, a prawe skrzydło dzięki Błaszczykowskiemu gubi krycie.

Znakomitą partię rozgrywa Jacob Burns, który nie tylko w tym okresie jest bardzo efektywny w destrukcji. Świetnie ustawia się za linią piłki i - co najbardziej niezwykłe w naszej lidze – cały czas znajduje się w ruchu, „pod grą”, nieustannie korygując własne ustawienie względem biegu akcji kolegów lub rywali. Tak w Polsce się nie gra, tu zawodnicy gdy piłka nie przebywa w ich sektorze „wyłączają się”, ale Australijczyk ma na szczęście inne nawyki taktyczne, inaczej reaguje. Łącznie, podczas całego meczu zalicza aż 23 odbiory, nie licząc sytuacji, w których za sprawą dobrej asekuracji i ustawienia odcinającego rywalom możliwość dokładnego podania wymusił błędy i straty, spowolnił akcje. Mało tego, Burns wniósł też kilka pozytywów do gry ofensywnej, za sprawa kolejnego nawyku – nie przetrzymuje piłki, tylko od razu próbuje grac do przodu. Odbiór, rzut oka na ustawienie napastników, natychmiastowe podanie – tak najczęściej wyglądała gra Australijczyka w ofensywie. Czasem jeszcze brakowało mu dokładności, podawał zbyt pochopne i na pewno nie aż tak inteligentne oraz różnorodne jak niegdyś Szymkowiak, ale stwarzał zagrożenie, tworzył okazje. Dlatego po raz pierwszy od niepamiętnych czasów Wisła miała kreatywny środek pola, który dynamizował, a nie spowalniał grę. Burns tym spotkaniem potwierdził, że zasługuje na grę w pierwszym składzie obok Sobolewskiego i oby udowodnił w kolejnych spotkaniach, że bardzo dobry występ z Zagłębiem nie był jednorazowym „wyskokiem”

Największe plusy powyższej fazy gry: reakcje indywidualne Wiślaków, aktywna gra bez piłki, gra obronna a zwłaszcza pressing, postawa Burnsa i Mijailovica Największe minusy: nieskuteczność Brożka i Kryszalowicza, którzy w 7 minucie marnują znakomitą okazję na gola, brak dobrych prostopadłych podań z rejonu 25-35 metra od bramki rywali, niedokładna gra kombinacyjna, brak włączania się Baszczyńskiego w akcje ofensywne po prawej stronie

2. faza meczu (od 15 do 30 minuty):

Wisła nadal dusi rywali pressingiem, dominując na boisku. Zagłębie ciągle szybko traci futbolówkę, nie potrafiąc zawiązać składnej akcji. Burns przy wsparciu Sobolewskiego całkowicie zdominował środek pola, na lewej stronie rządzi bardzo swobodnie i skutecznie grający Mijailovic, który wykorzystuje szansę otrzymaną od Petrescu, po prawej bardzo stara się Błaszczykowski. Nikola utrzymuje wysoką dyspozycję przez całe spotkanie, będąc bardzo pewnym punktem zespołu, dużo efektywniejszym, niż poprzednio Dudka w tej samej roli. Można zaryzykować twierdzenie, że Serb jest obecnie nawet w wyższej formie niż zaraz po przyjściu do naszego klubu, kiedy prezentował się najlepiej w swojej przygodzie z Wisłą.

Nasza drużyna atakuje, ale momentami wyraźnie brakuje typowego ofensywnego pomocnika, który potrafiłby nieszablonowym podaniem w pełni wykorzystać pracę wykonywaną przez Burnsa w odbiorze. A także lewego pomocnika, który z kolei spożytkowałby pracę Mijailovica dynamicznym wejściem i strzałem ze skrzydła.

„Biała Gwiazda” nadal sporo gra „długą piłką” z głębi pola, licząc na szybkie przejście z obrony do ataku. W 24 minucie strategia naszego klubu przynosi wreszcie bramkowy efekt – Kryszałowicz ładnie „ciągnie” akcję i wprowadza piłkę w rejon pola karnego Zagłębia, gdzie ściąga na siebie obrońców. W decydującym momencie traci wprawdzie równowagę przy próbie zmiany kierunku (zawodzi zwrotność i siła nóg), ale kapitalnie asekuruje go podążający wytrwale za akcja Burns, który przejmuje futbolówkę i mimo asysty obrońców oddaje strzał. Piłka trafia w słupek, a następnie pod nogi pozostawionego bez krycia Brożka (duży błąd obrony gospodarzy, Felipe zawalił asekurację) – Pawłowi pozostaje tylko skierować ją do siatki. Nie będę już komentował sposobu w jaki to zrobił, z problemami „gasząc” i opanowując piłkę, bo liczy się efekt. Ważne, że nie skopiował wyczynu Zieńczuka z meczu z Polonią, choć przez moment wydawało się, iż jest tego bliski.

Największe plusy powyższej fazy gry: zdobycie gola, utrzymywanie efektywnego pressingu i ciągle świetnej gry obronnej, postawa Burnsa, Mijailovica, Kłosa, oraz gra 1 na 1 Błaszczykowskiego. Największe minusy: momenty przestoju Sobolewskiego, zachowawczość ofensywna Baszczyńskiego, brak dokładności w rozegraniu piłki, nieefektywne próby akcji kombinacyjnych i takaż postawa Zieńczuka

3. faza meczu (od 30 minuty, do końca I połowy):

Wisła nieco zwalnia tempo, ale nadal w pełni kontroluje przebieg spotkania. Szybko rozbija akcje gości, dominuje w środku pola, wygrywa większość pojedynków 1 na 1. Dużo ruchu i zagrożenia wprowadzają akcje Błaszczykowskiego, który przez cały mecz wyraźnie góruje nad Felipe techniką i dynamiką. „Wozi” Brazylijczyka przez 90 minut raz za razem, ale niestety tradycyjnie ma problemy ze spożytkowaniem tych akcji w rejonie „szesnastki” rywali, bo nie rzuca dokładnych dośrodkowań i nie oddaje groźnych strzałów. Zgubienie krycia w bocznych sektorach boiska to dopiero połowa pracy, którą musi wykonywać skrajny pomocnik – bardzo ważna i efektowna dla kibiców, ale jeszcze nie decydująca o powodzeniu akcji, na którą składa się też druga cześć zadania – spożytkowanie tego. Czyli albo rzucenie dokładnego podania do napastników na strzał, albo samodzielne uderzenie. Nad powyższym „Błaszcz” ciągle musi mocno pracować, bo w ciągu meczu rzuca zwykle najwyżej 1-2 udane centry. A to za mało jak na wysiłek, który wkłada w grę i gubienie krycia, bo za często zostaje roztrwoniony.

Ważnym momentem ostatniego kwadransa pierwszej połowy jest czerwona kartka dla Jackiewicza w 41 minucie. Sprawia, że Lubinianie zupełnie rezygnują z prób atakowania Wisły, cofając się jeszcze głębiej na własną połowę.

Największe plusy powyższej fazy gry: kontrolowanie spotkania przez Wisłę, gra obronna, przechodzenie z obrony do ataku, aktywność Błaszczykowskiego, szybki odbiór piłki Największe minusy: nieskuteczne stałe fragmenty gry, brak celnych strzałów z dystansu, spadek dynamiki rozegrania, brak groźnych akcji kombinacyjnych, mniej prób prostopadłych podań

4. faza meczu (od 46 do 60 minuty):

Wisła dobija rywala, zdobywając drugiego gola w 54 minucie meczu. Znów mamy natychmiastowe przejście z obrony do ataku po odbiorze, dokładne podanie, zgubienie krycia i wreszcie przytomne, krótkie odegranie piłki przez Błaszczykowskiego do wchodzącego na szybkości z głębi pola „Baszcza”. Nasz prawy obrońca pokazał napastnikom, jak należy wykorzystywać 100% okazje.

Pressing Wisły nadal działa, bohaterowie pierwszych 45 minut utrzymują dyspozycję, gra bez piłki funkcjonuje, dlatego mecz nadal toczy się praktycznie „do jednej bramki”. Zagłębie nawet nie próbuje nawiązać walki, jego piłkarze wyraźnie oszczędzają już siły na następne pojedynki. Wiedzą, że przy tak dysponowanej Wiśle i w osłabieniu liczebnym, nawet gdyby zaczęli aktywniej biegać, niewiele osiągnęliby.

Największe plusy powyższej fazy gry: pewność obrońców, gra defensywna, ciągle przejście z obrony do ataku, rajdy i asysta Błaszczykowskiego, uaktywnienie się Baszczyńskiego, współpraca pary napastników, „harówka” Burnsa. Największe minusy: mało wydajny atak pozycyjny, słabe „rozciąganie” gry i obrony rywali, budowanie akcji od tylu

5. faza meczu (od 60 do 75 minuty):

Spotkanie uspokaja się, Wisła dominuje, ale coraz trudniej tworzy świetne okazje bramkowe. Druga linia jest już nieco zmęczona i słabiej reaguje w ofensywie. Na boisku pojawia się najpierw Piotr Brożek za Zieńczuka, a potem Cantoro za moim zdaniem najlepszego w sobotę piłkarza Wisły – Jacoba Burnsa. Argentyńczyk próbuje rozgrywać, ale ponieważ cofa się bardzo głęboko po piłkę i jak zwykle nieco za długo ją holuje, nie ma jak rzucać dokładnych prostopadłych podań otwierających drogę do bramki napastnikom.

Dopiero w 70 min udaje się wypracować Wiślakom groźną okazję strzelecką - Piotr Brożek zdołał uwolnić się po lewej stronie boiska i dograć do brata, który będąc atakowany na 6-7 metrze nie trafia czysto w piłkę. Mamy korner, a po nim niecelny strzał głową Kryszałowicza.

Największe plusy powyższej fazy gry: nieustanne kontrolowanie przebiegu meczu, odbiór, próby gry skrzydłami Największe minusy: nieskuteczność, coraz wolniejsze i czytelne rozegranie, spadek tempa gry bez piłki, zbyt duża bierność w ofensywie Sobolewskiego

6. faza meczu (od 75 do ostatniej minuty):

Obraz gry nie ulega zmianie. Na boisku rządzi tylko jeden zespół - Wisła. Gra defensywna naszej drużyny nadal prawidłowo funkcjonuje, a próby ataków oskrzydlających lub wyjść po odbiorze czynią sporo zamieszania w szykach gości.

„Biała Gwiazda” ma kolejne szanse bramkowe: w 77 minucie szarżuje Kryszyłowicz, który jest popychany w polu karnym, ale sędzia nie dyktuje karnego. Zapewne nie chce się znaleźć na celowniku warszawskich mediów, które zawsze po nawet tylko odrobinę kontrowersyjnych „jedenastkach” dla Wisły rozpętują ogólnopolską nagonkę na każdego gwiżdżącego faul arbitra. Dlatego prasa i środowiska związane z naszym klubem powinny zacząć zdecydowanie piętnować i zwalczać tą medialną patologię służącą interesowi Legii. W 82 minucie budzi się Sobolewski, który przejmuje podanie do Iwańskiego i sprawia, że „Biała Gwiazda” wychodzi w przewadze do natychmiastowej kontrakcji. Niestety, złe zagranie do Brożka w końcowej fazie akcji psuje szansę. Dobrą sytuację ma też Penksa w 87 minucie, ale ponieważ składał się do strzału w sposób pasywny i sygnalizowany, zostaje zablokowany na 5 metrze od bramki Liberdy.

Wisła spokojnie dowodzi zwycięstwo do ostatniego gwizdka.

JAKOŚĆ GRY PIŁKARZY :

Radosław Majdan - nie miał ani jednej okazji do interwencji po akcji Zagłębia, dlatego wyjątkowo nie będę go oceniał.

Marcin Baszczyński

Postawa w defensywie: 7,5
Postawa w ofensywie: 7
Błedy i niewymuszone straty: Śladowe
Skuteczność pozycyjna: Wysoka
Ogólna ocena gry: 7,5

Tomasz Kłos

Postawa w defensywie: 8,5
Postawa w ofensywie: 6,5
Błędy i niewymuszone straty: Śladowe
Skuteczność pozycyjna: Wysoka
Ogólna ocena gry: 7,5

Dariusz Dudka

Postawa w defensywie: 7,5
Postawa w ofensywie: 4
Błedy i niewymuszone straty: Śladowe
Skuteczność pozycyjna: Wysoka
Ogólna ocena gry: 6,5

Nikola Mijailovic

Postawa w defensywie: 9
Postawa w ofensywie: 7
Błedy i niewymuszone straty: Mało
Skuteczność pozycyjna: Wysoka
Ogólna ocena gry: 8

Jakub Błaszczykowski

Postawa w defensywie: 6
Postawa w ofensywie: 7,5
Błedy i niewymuszone straty: Sporo przy dokładności dośrodkowań
Skuteczność pozycyjna: Dobra
Ogólna ocena gry: 7

Radosław Sobolewski

Postawa w defensywie: 6
Postawa w ofensywie: 5
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Dobra
Ogólna ocena gry: 6

Jacob Burns

Postawa w defensywie: 9,5
Postawa w ofensywie: 7,5
Błedy i niewymuszone straty: Mało
Skuteczność pozycyjna: Bardzo wysoka
Ogólna ocena gry: 9

Marek Zieńczuk

Postawa w defensywie: 4,5
Postawa w ofensywie: 5,5
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Niska
Ogólna ocena gry: 4,5

Paweł Brożek

Postawa w defensywie: 2
Postawa w ofensywie: 6
Błedy i niewymuszone straty: Dużo
Skuteczność pozycyjna: Niska
Ogólna ocena gry: 6

Paweł Kryszałowicz

Postawa w defensywie: 6,5
Postawa w ofensywie: 5,5
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Niska
Ogólna ocena gry: 6,5

I rezerwowi:

Piotr Brożek

Postawa w defensywie: 3,5
Postawa w ofensywie: 4
Błedy i niewymuszone straty: Sporo
Skuteczność pozycyjna: Niska
Ogólna ocena gry: 4

Mauro Cantoro

Postawa w defensywie: 4,5
Postawa w ofensywie: 4
Błedy i niewymuszone straty: Kilka
Skuteczność pozycyjna: Przeciętna
Ogólna ocena gry: 4,5

Marek Penksa - grał zbyt krótko, aby go oceniać.

Forma Wisły cały czas rośnie. Jakość boiskowej postawy systematycznie idzie w gorę, a jej poszczególne elementy wykonywane są coraz lepiej, coraz bardziej się zazębiając. Gra bez piłki, dynamika rozegrania, gubienie krycia, postawa obronna, taktyka – wszędzie mamy wyraźny postęp. Zważywszy na obecną sytuację kadrową i brak klasowego typowego ofensywnego pomocnika na środku, efektywnych w tworzeniu sytuacji bramkowych skrajnych (zwłaszcza z lewej strony), oraz mających częste problemy ze skutecznością napastników, zespół gra dziś więcej niż dobrze. A przecież i w liniach obronnych brakuje wartościowych zmienników dla aktualnie występujących zawodników, szczególnie Kłosa i Basczyńskiego. Mimo to jakość postawy defensywnej Wisły wygląda najlepiej od wielu miesięcy. Po raz pierwszy od bardzo dawna gra obronna Wisły nie pozwoliła rywalowi na stworzenie żadnej okazji bramkowej. To trzeba zauważyć i docenić, podobnie jak nadspodziewanie udane „wejście Burnsa” do pierwszego składu. Już w meczu z Płockiem radził sobie bez zarzutu, a teraz potwierdził, że odpowiednio ustawiony może być cennym nabytkiem. Szkoda tylko, że tak późno dostał okazję pokazania swoich umiejętności, bo gdyby wcześniej zluzował słabo spisującego się wiosną Cantoro, być może nie stracilibyśmy punktów w Poznaniu i w derbach.


(Markus) Źródło: The White Star Division