2006.05.10 Wisła Kraków - Arka Gdynia 3:1

Z Historia Wisły

2006.05.10, Orange Ekstraklasa, 29. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:00
Wisła Kraków 3:1 (1:1) Arka Gdynia
widzów: 10.000
sędzia: Paweł Gil z Lublina
Bramki

Marek Penksa 28’
Jean Paulista 66’
Marek Zieńczuk 90’
0:1
1:1
2:1
3:1
16' Radosław Wróblewski



Wisła Kraków
Mariusz Pawełek
Marcin Baszczyński
Tomasz Kłos
Dariusz Dudka
Nikola Mijailović
Grafika:Zk.jpg Marek Penksa grafika: Zmiana.PNG (82’ Piotr Brożek)
Jacob Burns grafika: Zmiana.PNG (59’ Jean Paulista)
Radosław Sobolewski
Marek Zieńczuk
Paweł Brożek
Paweł Kryszałowicz grafika: Zmiana.PNG (61’ Mauro Cantoro)

trener: Dan Petrescu
Arka Gdynia
Norbert Witkowski
Tomasz Parzy
Grzegorz Jakosz
Ireneusz Kościelniak Grafika:Zk.jpg
Marcin Kiczyński Grafika:Zk.jpg
Damian Nawrocik
Olgierd Moskalewicz
Radosław Bartoszewicz Grafika:Zk.jpg
Andrij Hryszczenko
Radosław Wróblewski grafika: Zmiana.PNG (86’ Marcin Pudysiak)
Grzegorz Pilch

trener: Zbigniew KaczmarekGrafika:Zk.jpg

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Nie wszystko stracone!

Data publikacji: 08-05-2006 20:51


Osiemnastu zawodników wyjechało kilka minut po 19 na przedmeczowe zgrupowanie do jednego z krakowskich hoteli. Wyjazd został poprzedzony półtoragodzinnym treningiem, w którym nie wziął udziału Kuba Błaszczykowski.

"Nie wszystko jeszcze stracone" - to hasło, które przyświeca wiślakom w czasie przygotowań do arcyważnego meczu z Arka Gdynią i sobotniego meczu w Warszawie, który miejmy nadzieję będzie nie tylko spotkaniem o prestiż, ale o mistrzostwo Polski.

"Nie wszystko stracone" - dominowało podczas zajęć rozpoczętych kilka minut po 16. Nie było straconych piłek dla napastników, którzy do znudzenia ćwiczyli wykańczanie akcji podbramkowych. Nie było straconych piłek dla bramkarzy, którzy popisując sie ekwilibrystycznymi paradami, bronili strzały tych pierwszych. Wśród atakujących brylował Rafał Boguski, który celnie kończył 9 na 10 dośrodkowań swoich kolegów czy trenera Petrescu. Na słowa uznania wśród golkiperów zasłużył Dan Stangaciu, który naprzemian z Marcinem Juszczykiem bronił jednej z bramek. W drugiej stał Kamil Talaga z drużyny rezerw. Mariusz Pawełek miał dziś luźniejszy dzień, bo odczuwa jeszcze drobny uraz po meczu z Górnikiem, jednak jak zapewnia, na mecz z Arką będzie gotowy:

- O żadnym urlopie jeszcze nie myślę. Przed nami jeszcze dwa ważne mecze. W żadnym z nich nie odpuścimy. Juz dziś chciałem normalnie trenować, ale mi tego zabroniono - mówił z nutką żalu były bramkarz Odry, dla którego treningi są tym, czy woda dla ryby.

Mariusz ograniczył się jedynie do kilku rundek wokół boiska i rozciągania się za linią bramkową.

"Nie wszystko stracone" dla Kuby Błaszczykowskiego. W treningu co prawda nie brał udziału, ale przechodzi zabiegi mające doprowadzić go do pełnej sprawności na mecz z Legią: - Z Arką nie zagram na 100%, ale liczę, że w sobotę będę do dyspozycji trenera - mówił z nadzieją w głosie "Błaszczu".

"Nie wszystko stracone" dla Rafała Boguskiego. W ostatnich meczach nie znajdował on uznania w oczach Dana Petrescu, jednak tym razem wsiadł wraz ze starszymi kolegami do autokaru, który wiózł Mistrzów Polski na przedmeczowe zgrupowanie.

- Zobaczę we środę, czy trener da mi szansę. Pewnie, że chciałbym zagrać - tłumaczył młody napastnik Wisły. Jutro zawodnicy będa trenować o godzinie 17 na obiektach Wisły.

Grisza

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Nie myślimy o duperelach

Data publikacji: 09-05-2006 14:27


Odcięci od rodzin, znajomych... Cisza i spokój... - Koncentracja to podstawa - powtarzają wiślacy, którzy mocno wzięli sobie do serca słowa trenera Petrescu o zbytnim skoncentrowaniu się na wynikach Legii, a nie swojej grze.

Paweł Kryszałowicz należy do wiodących zawodników Wisły w tej rundzie. Chwile ciszy i spokoju są mu bardzo potrzebne przed tak ważnym meczem:

- Trener zabrał nas na zgrupowanie, bo uznał, ze potrzebujemy wyciszenia, większej koncentracji na czekającym nas meczu. Jest to czas, gdy można pobyć sam na sam ze sobą, nie myśleć o duperelach. Nie leżę i nie wpatruję się bezmyślnie w sufit, ale staram się myśleć o tym, co nas czeka po pierwszym gwizdku arbitra.

Spotkanie z Arką jest dla wiślaków niezwykle istotne. Tylko zwycięstwo nad gośćmi z Wybrzeża pozwala myśleć o mistrzostwie:

- Mecz z Arką to dla mnie takie małe derby. W sobotę szczęście się do mnie uśmiechnęło, znów mogłem się cieszyć po strzelonym golu, więc tym bardziej bojowo podchodzę do spotkania z gdynianami – mówi o swoich przygotowaniach do jutrzejszego meczu strzelec pierwszej bramki dla Wisły w meczu z Górnikiem Marek Zienczuk, który przed laty grał w Lechii Gdańsk.

Także Paweł Kryszałowicz nie zakłada innej wersji, jak tylko trzy punkty. Mobilizuje go dodatkowo jesienna porażka w Gdyni:

- Wicemistrzostwo mamy, więc dopóki są matematyczne szanse, to walczymy. Nie dopuszczamy myśli o porażce z Arką, tym bardziej, ze po jesiennej wpadce w Gdyni mamy coś do udowodnienia.

Grisza

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Przyjdźcie, wspierajcie Wisłę!

Data publikacji: 09-05-2006 16:19


"Po sześciu meczach jakie rozegraliśmy przy Reymonta, mogę powiedzieć, że bardzo podobają mi się kibice Wisły" - powiedział Dan Petrescu. " Mam nadzieję, że na ostatnim meczu jaki rozegramy w Krakowie, będą nawet przez 95 minut głośno dopingować drużynę".

- Kibice powinni przez cały mecz być z drużyną. Dopiero w ostatniej minucie ocenić czy zawodnicy zasłużyli na buczenie czy podziękowanie. Ja tego nie potrzebuję, nie moge ulegać wpływowi trybun - moje decyzje muszę podejmować samodzielnie - ale dla piłkarzy to ważne. Niezadowolenie ze strony fanów nie pomaga, a przecież doping powinien motywować zawodników do jeszcze większego wysiłku i walki. Liczę na to, że jutro pomogą nam w walce o zwyciestwo - tak dzisiejszą konferencję prasową kończył trener Wisły Kraków.

Przypominamy, że już jutro Wisła Kraków rozegra ostatni w tej rundzie mecz na swoim stadionie. O godzinie 18 rozpocznie się spotkanie z Arką Gdynia.

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Dla mnie liczy się walka

Data publikacji: 09-05-2006 20:40


Jeśli Legia zdobędzie mistrzostwo, to zasłużenie- takie słowa usłyszeli od Dana Petrescu dziennikarze, którzy pojawili się w klubie na cotygodniowej konferencji prasowej. Trener zapowiedział również, że Wisła będzie do końca walczyć o to, aby pokazać, że jest w stanie pokonać warszawski zespół.

Sądzę, że podobnie jak Górnik w ostatnim meczu, Arka przyjedzie do Krakowa aby się bronić i szukać swojej szansy w rzutach wolnych i kontratakach. Arka to twarda drużyna. Jestem pewien, że po zwycięstwie nad Wisłą w poprzedniej rundzie przyjadą tu zmotywowani, tym bardziej, że wiedzą, że jeśli przegrają w Krakowie, mogą stracić szansę na utrzymanie się w lidze- powiedział Petrescu.

O Legii wypowiadał się z szacunkiem: Jeśli Legia wygra, to oznacza, że zasłużyła na to. Trzeba przyznać, że mają fantastyczną serię. Nawet gdybyśmy to my wygrali wszystkie 11 spotkań, mielibyśmy jedynie 3 punkty przewagi, i musielibyśmy czekać do ostatniego meczu. Wszyscy muszą zrozumieć, że to niezwykłe. Legia jest bardzo silna i jeśli jutro wygra, oczywiście że zasłuży na tytuł. Jeśli ktoś wygrywa wszystkie mecze zasługuje na mistrzostwo. Jeżeli tak się stanie, pojedziemy do Warszawy, aby pokonać mistrza.

Trener nie chciał odnosić się do pytań o to, czy odejdzie z Wisły po zakończeniu sezonu: Nie wiem co powiedzieć. To bardzo dobre pytanie, tyle że nie do mnie, a do właściciela. Nawet gdybym nie miał kontraktu, chciałbym tu zostać. Mój kontrakt jest ważny do grudnia i na 100% chcę go wypełnić. Nie podpisywałem klauzuli zobowiązującej mnie do zdobycia tytułu mistrzowskiego- dodał.

Sytuacja kadrowa w Wiśle nie wygląda zbyt optymistycznie, ale szkoleniowiec nie traci wiary: Mamy tylko 19 zawodników. W kadrze meczowej zabraknie tylko jednego z nich- będzie to Adam Kokoszka. Pozostałych 18 piłkarzy stworzy kadrę na jutrzejszy mecz i pojadą oni na zgrupowanie przedmeczowe. Jedyną zmianą w składzie jest to, że miejsce Jakuba Błaszczykowskiego zajmie Rafał Boguski.

Petrescu nie chciał zdradzić, kto zastąpi Błaszczykowskiego w podstawowej jedenastce. O tym będzie wiadomo dopiero na godzinę przed meczem.

Pytany o byłych zawodników Wisły w polskich zespołach odparł: Za każdym razem kiedy gramy z inną drużyną, słyszę że jest tam zawodnik, który kiedyś grał w Wiśle. Nie wiem jak to jest możliwe, ale za każdym razem słyszę o takiej sytuacji. Oczywiście, jeśli kiedyś grałeś dla Wisły, w meczu z nią chcesz się pokazać. Wszyscy zawodnicy, nawet ci którzy nie grali w Krakowie, przeciwko Wiśle grają jakby walczyli o życie. Takie odnoszę wrażenie po 11 rozegranych spotkaniach, i nie sądzę, by jutro było inaczej. Właśnie dlatego Wisła nigdy nie będzie mieć łatwych meczów.

Trener Białej Gwiazdy odniósł się również do meczu z Górnikiem i zmian, jakich wtedy dokonał: 30 minut przed końcem remisowaliśmy 0:0 i musieliśmy zaryzykować, ponieważ remis to niewystarczający wynik dla Wisły. Jedynym sposobem, aby zostać w wyścigu o mistrzostwo to wygrać tamto spotkanie. Nie chciałem zmieniać napastnika ani bocznych pomocników, musiałem się zdecydować na inne rozwiązanie, a Paulista miał grać za dwoma napastnikami. Zaraz po zdobyciu bramki chciałem wprowadzić Gołosia za Kryszałowicza, ale miałem trochę szczęścia ponieważ pierwsza piłka zagrana od Kryszałowicza do Paulisty przyniosła gola. Paulista zagrał bardzo dobrze, miałem nadzieję ze tak będzie grał zawsze. W szczególności zawodnicy wprowadzeni z ławki pomogli w odniesieniu zwycięstwa w tym meczu, i tak powinno być zawsze. Paulista wchodząc do gry, grał dla zespołu, i to mi się podobało. Od wszystkich piłkarzy tego właśnie chcę, żeby nie grali dla siebie, a dla drużyny. Teraz ma szansę na grę w kolejnych meczach.


Jacob Burns zagrał bardzo dobrze. Powodem zmiany nie był styl jego gry, ale to, iż potrzebowałem dokonać zmian w składzie, potrzebowałem zmian taktycznych. Nie chciałem rezygnować z któregoś z bocznych pomocników, natomiast zdecydowałem się na Jacoba, tym bardziej, że Radosław Sobolewski jest bardzo wpływową postacią w drużynie i nie było szans z niego zrezygnować- tak ocenił grę Jacoba Burnsa i powód, dla którego zmienił go Konrad Gołoś.

Nie przypominam sobie, aby kibica upominali się o wejście Konrada Gołosia. Słyszałem natomiast śpiewy dotyczące Mauro Cantoro. To ja podejmuję decyzje i to ja jestem za nie w 100% odpowiedzialny. Nie mogę ich podejmować na podstawie tego, co śpiewają kibice, ponieważ później odpowiedzialność spada na mnie. To, kogo desygnuję do gry zależy tylko i wyłącznie ode mnie i po meczu okazuje się, że miałem rację. Podejrzewam, że w poprzednim spotkaniu, znaczna część kibiców domagałaby się zdjęcia Marka Zieńczuka, a on na szczęście został i zdobył bramkę. Tak jak mówię, to ja jestem rozliczany z wyników- powiedział o reakcji kibiców na skład Wisły. Petrescu z podziwem wypowiedział się o dopingu krakowskich kibiców: Po sześciu meczach, jakie rozegraliśmy przy Reymonta, mogę powiedzieć, że bardzo podobają mi się kibice Wisły. Mam nadzieję, że na ostatnim meczu, jaki rozegramy w Krakowie, będą nawet przez 95 minut głośno dopingować drużynę. Natomiast dopiero po meczu będą mogli oceniać to, kto wystąpił w drużynie i jak graliśmy.

Dziennikarzom, którzy dopytywali się o szanse Mauro Cantoro na występ przeciwko Arce odpowiedział: Wszyscy zawodnicy, włączenie z Mauro Cantoro, mają szansę zagrać w jutrzejszym meczu. Wyjść w pierwszym składzie lub wejść z ławki, to nie ma znaczenia. Mauro, kiedy wszedł w ostatnim meczu nie walczył – nie dał z siebie 100%, natomiast ja zawsze walczę, walczyłem przez całą swoją karierę i bardzo zwracam na to uwagę. Mauro musi być gotowy i chcieć walczyć tak jak ja i chcę tego także od zawodników.

Decyzje dotyczące składu będziemy podejmować po meczu z Legią. Wisła nie chce sprzedawać zawodników, tylko chce ich kupować- powiedział na zakończenie konferencji Rumun.

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Źródło: wisla.krakow.pl

Czekając na wieści z Zabrza...

- Dopiero po meczu z Arką będziemy wiedzieć, czy do Warszawy pojedziemy walczyć o tytuł mistrzowski czy tylko o prestiż - zapowiada obrońca Wisły Tomasz Kłos. Na trybunach w ruch pójdą podręczne radia, telefony, dziennikarze z niecierpliwością będą wpatrywać się w laptopy. Chcąc liczyć się jeszcze w walce o mistrzostwo musimy oczekiwać niestety potknięcia Legii. - Jeśli Legia wygra w Zabrzu, to będzie oznaczać, że zasłużyła na tytuł mistrzowski - mówi Dan Petrescu.

Trener Wisły stawia na koncentrację. Dlatego już w poniedziałek zabrał swoich podopiecznych na przedmeczowe zgrupowanie. We wtorek wiślacy zajrzeli na Reymonta tylko na kilka godzin. Petrescu spotkał się z dziennikarzami, po czym przeprowadził ostatni trening przed meczem z Arką. - Rywale przyjadą tutaj by się bronić, licząc na skuteczną kontrę lub na gola po stałym fragmencie gry. Z pewnością będą podwójnie zmotywowani faktem, że jesienią ograli Wisłę - ostrzega trener "Białej Gwiazdy".

Arka to jeden z nielicznych zespołów w Polsce, który może pochwalić się tym, że wygrał dwa ostatnie mecze z Wisłą. Oprócz meczu zeszłorocznego, Gdynianie ograli Wisłę trzy lata temu w pierwszej rundzie Pucharu Polski. W Gdyni kiepsko wspominają natomiast ostatnią wizytę w Krakowie. 11 lat temu przegrali z Wisłą 9:0.

Już w poniedziałek wiadomo było, że z Arką nie zagra Jakub Błaszczykowski. - W tej chwili mamy 19 zawodników zdolnych do gry - psioczy Petrescu. - Pod nieobecność Kuby, do składu wraca Boguski. Nie zdradzę jeszcze kto zagra za Błaszczykowskiego, chciałbym za to, aby każdy zawodnik wchodzący z ławki prezentował się tak jak Jean Paulista w ostatnim meczu. Podobało mi się, że zagrał nie pod siebie, a dla drużyny. Myślę, że teraz będzie miał więcej szans na grę.

Petrescu wciąż nie czuje się pewien swojej pozycji w Wiśle. Zapytany we wtorek o to, czy zostanie na stanowisku, jeśli Wisła nie zdobędzie mistrzostwa, nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. - To dobre pytanie, ale należy je skierować do właściciela klubu. Obserwując klub i drużynę, którą mam do dyspozycji, stwierdzam, że chcę zostać. Moja umowa kończy się dopiero w grudniu. Nie przypominam sobie, by w moim kontrakcie była klauzula zezwalająca klubowi na jego rozwiązanie, jeśli nie uda mi się zdobyć mistrzostwa.

Arka do Krakowa przyjedzie mocno osłabiona, jednak do gry gotowi są byli wiślacy Grzegorz Niciński i Olgierd Moskalewicz. - Przed każdym meczem, słyszę, że w drużynie rywali grają byli zawodnicy Wisły - mówi Petrescu i zaraz dodaje, że liczy na doping kibiców.

- Po sześciu meczach na naszym stadionie jestem pod wrażeniem naszych kibiców. Mamy znakomitych fanów, w Rumunii różnie z tym bywa. Bardzo potrzebujemy ich wparcia przez pełne 95 minut, także wtedy gdy gramy źle. Mam nadzieję, że z Arką również będą nas dopingowali tak jak do tej pory.

(mat19)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje z meczu

Na boisku 3:1

Wisła zwyciężyła 3:1 Arkę Gdynia w meczu 29. kolejki Orange Ekstraklasy. Na boisku, bo zakończenie meczu wymusiło wbiegnięcie kibiców i nie wiadomo czy rezultat nie zostanie zmieniony przy zielonym stoliku. W Zabrzu natomiast Legia wygrała z Górnikiem 1:0 i wywalczyła mistrzostwo Polski.

Wobec skandalu po końcowym gwizdku wydarzenia boiskowe muszą zejść na dalszy plan. A te początkowo nie były dla Wisły korzystne. Gospodarze rozkojarzeni faktem, że losy mistrzostwa rozstrzygnąć się mogą na innym stadionie, "weszli w mecz" dopiero od 20 minuty. Wtedy jednak przegrywali już 0:1 po bramce Wróblewskiego z rzutu wolnego. Błąd popełnił oślepiony słońcem bramkarz Wisły Mariusz Pawełek, którego dodatkowo zmylił próbujący sięgnąć piłki Kiczyński.

Wisła wyrównała w 28 minucie. Wtedy to dwukrotnie w pole karne Arki dośrodkowywał Marek Zieńczuk. Za drugim razem lepiej ustawiony od rywala Penksa oddał strzał głową z prawej strony a piłka po rękawicach bramkarza wpadła do siatki (astysta: Zieńczuk). Do przerwy Wisła nie zagroziła poważniej bramce gości, choć warto odnotować niezły strzał z rzutu wolnego Mijailovicia, czy próbę zaskoczenia bramkarza w wykonaniu Marka Penksy po ładnym dośrodkowaniu Burnsa.

W drugiej połowie rozpoczął się szturm bramki Witkowskiego. Przynajmniej trzy strzały z dobrych pozycji oddał Marek Penksa, aktywny był też Paweł Brożek i Marek Zieńczuk. Słabiej natomiast szło Pawłowi Kryszałowiczowi, który w 61 minucie został zmieniony przez Cantoro. Trzy minuty wcześniej Dan Petrescu wpuścił Jeana Paulistę. Te dwie roszady zadecydowały o ostatecznym triumfie wiślaków.

W 67 minucie Marek Penksa przedarł się w polu karnym Arki. Wystarczyło wycofać piłkę na środek do Paulisty, a Brazylijczyk oddał niemocny, ale dość precyzyjny strzał, po którym Witkowskiemu pozostało wyjęcie futbolówki z siatki (asysta: Penksa). Później szanse mieli jeszcze Zieńczuk, Paweł Brożek czy Kłos - po jego strzale głową piłka odbiła się od spojenia słupka z poprzeczką. Niewiele brakło natomiast, by trochę przypadkowe uderzenie Griszczenki znalazło drogę do siatki. Piłka odbiła się od poprzeczki. Wynik w ostatniej, 92 minucie ustalił Marek Zieńczuk, który popędził lewą stroną i znalazł drogę do siatki z ostrego kąta.

Miało to miejsce w 92 minucie meczu. Stojący od dziesięciu minut na liniach bocznych boiska kibice wbiegli z radości na murawę i sędzia zakończył mecz. Ich ilość byłaby mniejsza, gdyby nie plotka rozniesiona ok. 87 minuty, o remisowym wyniku Legii w Zabrzu. Stadion wybuchł radością, a przez kraty przeskakiwać zaczęło coraz więcej osób.

Po końcowym gwizdku rozpoczęło się "tradycyjne" zdzieranie ubrań z graczy Wisły, niszczenie reklam czy cięcie siatki na bramce. Co gorsza poturbowani zostali zawodnicy Arki. Marcin Kiczyński został uderzony przez jednego z pseudofanów tak, że doznał pęknięcia kości jarzmowej. Skandal, bezmyślność, kompromitacja...

Można więc być pewnym, że po tych wydarzeniach (zamieszki miały miejsce również w Zabrzu) kibice Wisły nie zostaną wpuszczeni na stadion Legii na ostatni mecz. O sankcjach, jakie czekają nasz klub aż strach myśleć. Surowa kara bezwzględnie się jednak należy. Oby Wisła potrafiła wyegzekwować od idiotów niszczących w bezmyślny sposób swój klub chociaż część poniesionych strat.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com


Wisła wicemistrzem

Data publikacji: 10-05-2006 20:26


Mimo zwycięstwa Białej Gwiazdy nad Arką Gdynia zespół z Reymonta nie obroni tytułu mistrzowskiego. W równolegle toczącym się meczu Legia Warszawa pokonała Górnika Zabrze 1:0.

Faworytem spotkania była Wisła, jednak to piłkarze Arki pierwsi objęli prowadzenie w meczu. W 16. minucie Radosław Wróblewski wykonywał rzut wolny. Piłka skozłowała przed Mariuszem Pawełkiem i ponad nim wpadła do bramki.

Wiślacy nie załamali się stratą gola. Już dwanaście minut później na listę strzelców wpisał się rozgrywający bardzo dobre spotkanie Marek Penksa.

Po dośrodkowaniu Marka Zieńczuka z lewej strony pola karnego Arki, jeden z obrońców gdynian wybił piłkę. Ta dotarła z powrotem do Zieńczuka, który posłał ją wprost do Marka Penksy. Napastnik Wisły strzelając głową wyrównał stan meczu na 1:1.

W pierwszej połowie Wiślacy mieli jeszcze kilka okazji do zdobycia gola. Piłkarze Arki zostali zamknięci na swojej połowie, pressing gospodarzy powodował, że gdynianie popełniali błędy.

Tuż po wznowieniu gry po przerwie swoją kolejną okazję do podwyższenia wyniku miał Marek Penksa, jednak jego strzał przeszedł tuż obok bramki. Ta część spotkania wyglądała podobnie, jak pierwsza. Piłkarze Arki całym zespołem bronili dostępu do swojej bramki, licząc na kontrataki, jednak niewiele wskórali swoją grą.

W 61. minucie na boisku pojawił się Mauro Cantoro, który zmienił Pawła Kryszałowicza. Kibice powitali Argentyńczyka gromkimi brawami.

W 66.minucie meczu na 2:1 dla Wisły podwyższył Jean Paulista. Gol ten poprzedziła akcja, rozegrana między Mauro Cantoro, a Markiem Penksą. To właśnie ten ostatni zaliczył asystę przy golu Paulisty, zagrywając piłkę idealnie do wychodzącego na czystą pozycję Brazylijczyka.

Mimo dosyć biernej postawy piłkarzy Arki, oni także mieli okazję do zdobycia gola. W 70. minucie tylko poprzeczka uratowała Wiślaków od utraty bramki, po tym, jak silnym strzałem popisał się Radosław Bartoszewicz. Już w doliczonym czasie gry wynik meczu na 3:1 dla krakowian ustalił Marek Zieńczuk.

Wisła, mimo wygranej, została wicemistrzem Polski. Legia wygrała z Górnikiem 1:0 i to ona jest nowym mistrzem Polski.

W ostatniej kolejce, kończącej sezon, Wisła zagra na wyjeździe z Legią. Mecz odbędzie się 13 maja, na stadionie przy Łazienkowskiej.

Wisła Kraków - Arka Gdynia 3:1(1:1)

0-1 Wróblewski 16'

1-1 Penksa 28'

2-1 Paulista 66'

3-1 Zieńczuk 90'

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Kłos, Dudka, Mijailović - Penksa (Piotr Brożek 82'), Sobolewski, Burns (Paulista 58'), Zieńczuk - Paweł Brożek, Kryszałowicz (Cantoro 61')

Arka Gdynia: Witkowski - Kiczyński, Kościelniak, Jakosz, Parzy - Moskalewicz, Wróblewski, Griszczenko, Bartoszewicz, Nawrocik - Pilch

Żółte kartki: Penksa (Wisła Kraków) - Bartoszewicz, Kiczyński, Pilch, Kościelniak (Arka Gdynia)

Sędzia: Paweł Gil

Widzów: 8000

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Wisła Kraków - Arka Gdynia 3:1

W 29. kolejce Orange Ekstraklasy Wisła Kraków pokonała na własnym boisku Arkę Gdynia 3:1 (1:1). Bramki dla Wisły strzelili: Marek Penksa, Jean Paulista i Marek Zieńczuk. "Biała Gwiazda" nie ma jednak już szans na czwarty z rzędu tytuł mistrza Polski, ponieważ w tym sezonie najlepsza w kraju okazała się Legia, która pokonała w Zabrzu Górnika 1:0 (1:0).

Wisła-Arka 3:1. 2006.05.10. Kibice Wisły na murawie boiska po końcowym gwizdku sędziego.
Wisła-Arka 3:1. 2006.05.10. Kibice Wisły na murawie boiska po końcowym gwizdku sędziego.
Kibice Wisły na murawie boiska po końcowym gwizdku sędziego.
Kibice Wisły na murawie boiska po końcowym gwizdku sędziego.

XXIX kolejka Orange Ekstraklasy, sezon 2005/2006

Kraków, ul. Reymonta, 10. maja 2006 r., godz. 18:00

Widzów: 10 000, sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Wisła Kraków - Arka Gdynia 3:1

Bramki:

0:1 Wróblewski (16.)

1:1 Penksa (28.)

2:1 Paulista (66.)

3:1 Zieńczuk (90.)


Składy:

Pawełek

Baszczyński

Kłos

Dudka

Mijailović

Penksa (82. Piotr Brożek)

Burns (59. Paulista)

Sobolewski

Zieńczuk

Paweł Brożek

Kryszałowicz (61. Cantoro)


Witkowski

Kiczyński

Kościelniak

Jakosz

Parzy

Moskalewicz

Wróblewski (86. Pudysiak)

Griszczenko

Bartoszewicz

Nawrocik

Pilch


Piłkarze meczu:

Marek Penksa i Marek Zieńczuk


Wisła zasłużenie pokonała dzisiaj Arkę Gdynia 3-1, tyle tylko, że wydarzenia z meczu schodzą na dalszy plan po tym co stało się po jego zakończeniu. Choć to może za dużo powiedziane, gdyż mecz ten zakończyła grupa pseudokibiców, która wdarła się na murawę, nie tylko po to aby „świętować” (?) zakończenie kolejnego sezonu, ale także po to aby dosłownie pobić piłkarzy z Gdyni...

Dawno nie było takiego skandalu w polskiej piłce nożnej i na pewno długo pozostanie on w naszej pamięci, bo zanosi się nie tylko na walkower, ale (po pewne) także na zamknięcie stadionu, a być może rozpoczęcie nowego sezonu z ujemnymi punktami!

Od początku przewagę osiągnęła Wisła. Nic zresztą dziwnego, bo Arka nie była pierwszą drużyną w tym sezonie, która nastawiła się wyłącznie na bronienie wyniku 0-0. Trzeba jednak przyznać, że przez długie momenty meczu goście prezentowali się w swoich poczynaniach nienajgorzej. Tym bardziej, że statecznie grająca połowa ataku Wisły (mowa niestety o Pawle Brożku) nie szukała zbyt często okazji do wyjścia na pozycję. Zbyt mało ruchu z przodu spowodowało, że to nie napastnicy jako pierwsi zagrozili bramce Arki. Z dystansu, do odbitej piłki dopadł Radek Sobolewski, ale piłka po jego uderzeniu minęła nieznacznie bramkę gości.

Kiedy w 15. min. Nikola Mijailović sfaulował przy linii bocznej rywala nikt nie spodziewał się, że może z tego paść gol dla gości, był to bowiem ich pierwszy poważniejszy wypad pod bramkę strzeżoną przez Mariusza Pawełka, a jednak. Wróblewski uderzył sprytnie w stronę bramki, piłka skozłowała i zmyliła bramkarza Wisły, wpadając w samo okienko bramki. Chyba wszyscy byli tym faktem zdziwieni, łącznie ze strzelcem gola.

Ta strata dobrze podziałała na wiślaków, ale wyrównanie padło z równie kuriozalnej sytuacji, co gol dla gości. W 28. min. na lewym skrzydle zaszalał Marek Zieńczuk, dośrodkował na środek pola karnego, a tam najlepiej głowę przyłożył najmniejszy na boisku Marek Penksa. Bramkarz Arki Witkowski był równie zdziwiony jak i większość obserwatorów, że piłka znalazła się w siatce. No ale Penksa lubi strzelać dziwne bramki. Było więc 1-1.

Wisła idzie za ciosem, ale brakuje skuteczności i szczęścia. Penksa trafia z dobrej pozycji w obrońcę, po chwili strzał Kryszyłowicza przechodzi obok bramki, podobnie jak i ładne uderzenie Mijailovicia z wolnego – do przerwy mamy więc remis.

Za to w Zabrzu Legia już po kwadransie prowadziła… Ci, którzy nasłuchiwali w radio wieści z Zabrza wiedzieli, że Wisłę od mistrzostwa dzieli w tym momencie już zbyt wiele.

II połowa przy Reymonta to było o wiele lepsze widowisko piłkarskie od pierwszej. Najpierw w polu karnym Arki namieszał Penksa, ale nie trafił w bramkę. Chwilę później po świetnym prostopadłym podaniu sam na sam z Witkowskim wyszedł Paweł Brożek, trafił jednak w nogi bramkarza. Nie minęło nawet kila minut, a dośrodkowanie Zieńczuka na bramkę znów mógł zamienić Brożek, i choć strzelił ładnie technicznie to piłka minęła słupek ze złej strony.

W kolejnej akcji do odbitej przez obrońcę piłki dopada Penksa, ale strzela bez namysłu tyle, że źle, i piłka przechodzi wysoko nad poprzeczką.

Petrescu nie czeka na dalszy rozwój wypadków bezczynnie. Wpuszcza Jeana Paulistę, po chwili – ku ogromnej radości krakowskiej publiczności – Maurto Cantoro. To daje szybko efekt, bo Brazylijczyk z Argentyńczykiem wnieśli sporo ożywienia do gry „Białej Gwiazdy”. Jeszcze w pierwszej akcji Paulista nie zdziałał za wiele, podobnie jak i w drugiej, ale w trzeciej po rajdzie Cantoro, i świetnej asyście Penksy, Jean spokojnym strzałem przy słupku pokonuje Witkowskiego. Była 66., decydująca, minuta meczu.

Od tej chwili obraz gry zmienił się. Wisła nie atakowała już aż tak ostro, taktykę zmieniła też Arka. Goście sami musieli próbować zaatakować, a najlepszą okazję stworzyli sobie po uderzeniu z dystansu Bartoszewicza piłka trafiła w poprzeczkę! Gdyby leciała niżej Pawełek nie miałby nic do powiedzenia!

Jednak to Wisła stworzyła sobie w końcówce meczu lepsze okazje, ale najpierw Zieńczuka powstrzymał odważnym wybiegiem Witkowski, a później Tomek Kłos trafił po rogu w poprzeczkę.

W doliczonym czasie gry wiślacy wyszli jeszcze z kontratakiem, szybką akcję celnym strzałem zakończył Marek Zieńczuk, ustalając wynik meczu na 3-1 dla Wisły Kraków…

… no i wtedy się zaczęło.

Ale o tym pisaliśmy i powyżej i w innym miejscu.

I nawet szkoda już o tym wspominać…


Daro

(2006-05-10 20:20:44)

Źródło:wislaportal.pl

Trenerzy po meczu

Dan Petrescu po meczu z Górnikiem

- To był dla nas trudny mecz, piłkarze rozgrywali w myślach jeszcze inne spotkanie. Gdy kibice byli cicho, piłkarze wiedzieli, że jedna drużyna przegrywa i grali słabiej. Gdy usłyszeli o remisie, zaczęli grać lepiej... - mówił po meczu z Górnikiem Dan Petrescu.

- Nie było łatwo grać po utracie bramki. Podobało mi się, że mimo przegrywania moi gracze zdobyli trzy gole. O dzisiejszym meczu nie ma co więcej mówić... Mieliśmy do końca nadzieję, że w sobotę będziemy mieli szansę grania o mistrzostwo. Gratuluję Legii, która wygrała 11 meczów z 10 meczów i dlatego zasłużyła na mistrzostwo. - Ciężko będzie mi teraz zmotywować zawodników na ostatni mecz. Legia będzie bardziej zmobilizowana, wiadomo: stadion, kibice, tytuł. Mimo to muszę przygotować moich zawodników do walki. Nie powiem nic złego o moich graczach. Jestem zadowolony z ich gry. Trzeba umieć przegrywać i umieć zacząć od nowa. - Jeżeli zostanę, będę walczył i stworzę drużynę, która będzie walczyła w przyszłym roku. Cieszę się, że kibice są z drużyną do końca. Obiecuję im, że przyszły sezon będzie dla Wisły pełen sukcesów.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Skandal po meczu

W 92 minucie meczu Wisły z Arką kibice wtargnęli na boisko, wymuszając na arbitrze Pawle Gilu zakończenie spotkania. Doszło do zamieszania, pobity został gracz Arki - Marcin Kiczyński. Drugi, Grzegorz Jakosz, uniknął linczu, jak stwierdził trener Zbigniew Kaczmarek.

- Marcin Kiczyński został znokautowany przez jednego z kibiców - powiedział Kaczmarek. - Ta sytuacja gdy kibice Wisły przeszkadzali, chwywali moich zawodników jest kompromitacją organizatorów. Sędzia pozwolił na kontynuowanie zawodów, zamiast spowodować powrót kibiców na miejsce. Popełnił błąd, doszło do zdarzeń, jakie nie powinny mieć miejsca. Jeden zawodnik jest ciężko pobity, za chwilę pojedziemy na obdukcję. Drugiemu, Grzegorzowi Jakoszowi, po uderzeniu udało się uniknąć obrażeń. Szybko się zebrał, zdołał ucieć i uniknąć linczu.

- Nie wiem co zrobią działacze Arki, na pewno nie zostanie to bez echa - dodał Kaczmarek. - Tak nie mogę kończyć się rozgrywki, to duże zagrożenie dla moich graczy. Piłkarze muszą być chronieni przez organizatorów widowiska.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Mauro Cantoro: Chcę zostać w Wiśle dla kibiców

Kibice Wisły Kraków już w pierwszej połowie skandowali nazwisko Argentyńczyka. Jednak dopiero od 60 minuty postawił na niego Dan Petrescu. Wchodząc na murawę Mauro Cantoro znał już wynik meczu w Zabrzu. - Podczas rozgrzewki Niciński powiedział mi, że Legia prowadzi 1:0.

- Muszę podziękować kibicom Wisły, dla mnie są najlepsi. Chcę zostać w Wiśle właśnie dla tych kibiców - komentował po spotkaniu Mauro Cantoro, którego nazwisko regularnie skandowane jest przy Reymonta. W meczu z Górnikiem kibice nie doczekali się oglądania swego ulubieńca w akcji. Gdy dziś "El Toro" zmieniał Kryszałowicza, na stadionie przez kilka minut słychać było tylko jego nazwisko.

Cantoro przyznaje, że przerwa w grze nie zrobiła dobrze jego kondycji. - Trochę ciężko się dzisiaj grało. Zawsze grałem 90 minut w każdym meczu, teraz w ogóle nie grałem w trzech spotkaniach. Wszedłem na 35 minut i było nieco ciężko. Do tego na boisku utrzymywał się wynik 1:1 i musieliśmy włożyć trochę trudu by przechylić szalę na swoją korzyść. Cieszę się, że udało mi się zagrać kilka dobrych podań.

Mauro Cantoro ostatnio grał w połowie kwietnia, w meczu z Zagłębiem. Zmienił wówczas Jacoba Burnsa i rozegrał niespełna 20 minut. Zabrakło go podczas meczu z Wisłą Płock, wcześniej rozegrał pełne spotkania z Lechem w Poznaniu i z Polonią na Reymonta.

- Wchodząc na boisko w drugiej połowie wiedziałem, że Legia wygrywa 1:0. Ale później myśleliśmy, że w Zabrzu jest remis. Kibice powiedzieli mi, że jest 1:1, więc pomyślałem, że to świetna wiadomość. Dopiero 10 minut później, w szatni po meczu dowiedziałem się, że wynik do końca nie uległ zmianie - relacjonuje Mauro.

Argentyńczykowi truno obiektywnie ocenić zajścia, które miały miejsce zaraz po meczu. - To jest ciężka sytuacja, ale kibice w Argentynie, Włoszech czy Anglii czasem też tak żywiołowo reagują.

Mauro schodził do szatni w bieliźnie, ale wyszedł z niej w dobrym nastroju. - Zdjęli mi koszulkę i majtki, ale na szczęście mamy dziś ładną pogodę i było fajnie.

Po spotkaniu w budynku klubowym doszło do spotkania Mauro z tajemniczym nieznajomym. - To menedżer z Argentyny. Nie znam go, ale miło było usłyszeć ojczysty język.

Źródło: wislakrakow.com

Bohater meczu: Marek Penksa

Marek Penksa, etatowy "dżoker" w talii Dana Petrescu tym razem zagrał od początku. W wyjściowej jedenastce zmienił kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego i była to udana zmiana. "Frodo" strzelił wyrównującą bramkę, a dzięki jego asyście Wisła objęła prowadzenie.

- Od dłuższego czasu nie mogłem zagrać od początku, chciałem pokazać się kibicom, zaprezentować, że ja też umiem grać w piłkę - mówił po meczu Penksa.

- Pierwsza połowa nie układała się najlepiej, chyba dlatego że świeciło słońce - żartował Słowak, tym samym zaprzeczając, że to wynik z Zabrza, miał wpływ na słabsza pierwszą połowę. - Trochę zabrakło szczęścia - tłumaczył niewykorzystane sytuacje.

Zaraz po końcowym gwizdku, kibice rzucili się w stronę piłkarzy, w całym zdarzeniu ucierpiał piłkarz Arki Marcin Kiczyński (pęknięcie kości jarzmowej): - Nie słyszałem o tym zajściu, ale jest mi bardzo przykro, nie jest to normalne - ze współczuciem mówił Penksa. - Grając w Budapeszcie byłem świadkiem podobnego zajścia. W decydującym meczu o mistrzostwie, kibice też wtargnęli na boisko. Zostaliśmy ukarani sześcioma meczami bez udziału kibiców - dzielił się Słowak swoim bogatym doświadczeniem piłkarskim. - Mam nadzieję, że kibice w Gdyni, nie będą szukali odwetu. Jest mi naprawdę przykro - zakończył pomocnik Wisły.

Źródło: wislakrakow.com

Zieńczuk: Trzeba przyjąć to wicemistrzostwo

Data publikacji: 10-05-2006 21:57


Trudno się cieszyć ze zwycięstwa i bramki w meczu, kiedy traci się ostatecznie szanse na mistrzostwo, a tym bardziej po skandalicznym zachowaniu kibiców po meczu. Marek Zieńczuk wcale nie miał zadowolonej miny wychodząc z szatni.

Co prawda zwyciężył Pan w swoich prywatnych derbach, ale chyba koniec meczu był smutny?

Smutny, szczególnie, że nadzieje zostały rozbudzone. Do końca spotkania myśleliśmy, że w Zabrzu jest remis. Ja nawet wchodząc do szatni myślałem, że jest remis. Dopiero wtedy dowiedziałem się, że Legia wygrała. Cóż, trudno. Sami sobie sprokurowaliśmy taką sytuację. Trzeba przyjąć to wicemistrzostwo.

Smutne jest też to, co stało się po meczu.

Tak. Dowiedziałem się, że piłkarz Arki został pobity. Cóż, nie ma co w ogóle komentować takich sytuacji. Coś takiego nie powinno się w ogóle wydarzyć. Nie chcę nikomu podpowiadać, ale jeśli Arka utrzyma się w lidze, to na pewno z obawami będziemy jechali na mecz do Gdyni. Kibice mogą przecież szukać rewanżu na nas. Można się tylko cieszyć, że ucierpiało tylko dwóch zawodników Arki, bo przecież na boisku było ich 11, a kibiców było naprawdę dużo. Trzeba ganić takie postępowanie. Wisła może zostać ukarana. W przyszłym sezonie może przyjść grać nam bez udziału kibiców na stadionie.

Przed wami mecz z Legią. Teraz zagracie tylko prestiż. Czy na taki mecz się można zmobilizować?

Na pewno się zmobilizujemy. Gramy w końcu o prestiż i o honor. Na Legii na pewno damy z siebie wszystko. Mam nadzieję, że będzie ekscytujące widowisko i wygramy ten mecz.

Czy usłyszał Pan w ogóle gwizdek kończący mecz?

Szczerze mówiąc, to nie słyszałem nawet gwizdka uznającego moją bramkę. Nie dotarło to do mnie.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Sezon się kończy i co ja mam powiedzieć!

Data publikacji: 10-05-2006 22:28


Jean Paulista wchodząc na końcówkę zmienił obraz kolejnego spotkania. Wykazał przytomność i precyzyjnym strzałem zmiescił piłkę między słupkiem a wyciągniętym jak struna bramkarzem Arki mrożąc na kilka sekund serca kibiców. Strzał nie był silny a odległość przekraczała 11 metrów mimo to siatka zatrzepotała.

- Sezon się kończy i co ja mam powiedzieć! Jestem w formie, czuję bramkę, trafiam, a do końca rundy tylko jeden mecz. Nie miałem szczęścia - to słowa Jaśka Paulisty po opuszczeniu szatni tłumaczone przez Mauro Cantoro. - Jeszcze na boisku tak pomyślałem, ale zrozumiałem, że na trybunach śpiewano moje nazwisko. Liczę, że choć grałem niewiele, to moja gra trafiła w niektóre serca. Jeszcze nie mam podpisanego kontraktu na następny sezon, a obecny wygasa za 2 miesiące.


Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Źródło: wisla.krakow.pl

Pawełek: Sami jesteśmy sobie winni

Data publikacji: 10-05-2006 22:42


Tym razem nie udało się bramkarzowi Wisły zachować czystego konta. Po meczu Mariusz Pawełek tłumaczył, co spowodowało, że piłka wylądowała w jego siatce.

Smutny chyba ten ostatni mecz przy Reymonta w tym sezonie?

Smutny. Legia jest już mistrzem. Pojedziemy do Warszawy pokazać, że jesteśmy najlepsi w Polsce.

Co się stało przy utracie bramki? Zła komunikacja, oślepiło cię słońce ? To nie wina ani braku komunikacji, ani tego, że oślepiło mnie słońce, tylko kępy trawy w polu karnym. W polu karnym są takie nierówności. Ja czekałem na to aż piłka odbije się od ziemi, a to dziwne właśnie mnie zmyliło.

Czy ktoś jeszcze przeciął lot piłki?

Nikt nie przeciął. Ktoś tylko przebiegł, ale to mnie nie zmyliło. Czekałem po prostu na ten kozioł, a on był zupełnie inny, niż się spodziewałem. Myślałem, że pójdzie mi na wysokości biodra, a piłka odbiła się tak wysoko, że wpadła prawie w okienko.

Jaka była atmosfera w szatni po meczu?

Co można powiedzieć? Była wściekłość, był smutek. Cóż potraciliśmy w tej rundzie parę głupich punktów. Sami jesteśmy sobie winni.

Gdzie twoim zdaniem Wisła straciła mistrzostwo?

Przegraliśmy głupio na Lechu, z Koroną. To były mecze, które powinniśmy wygrać. O każdy meczu, w którym traciliśmy punkty można coś złego powiedzieć. Mamy wicemistrzostwo i z tego też trzeba się cieszyć.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Przezorny Paweł Brożek

Data publikacji: 11-05-2006 14:46


Końcówka sezonu nie ułożyła się tak, jak wyobrażał to sobie Paweł Brożek, bo z nutką żalu w głosie mówi: - Do Warszawy jedziemy tylko po prestiż.

- Paweł, jak Ci się grało w spotkaniu z Arką?

- Pierwszę połowę mieliśmy jak zwykle ciężką, w drugiej swoja przewagę i lepszą grę udokumentowaliśmy kolejnymi golami.

- Dochodziły do was informacje z Zabrza?

- Nie, dopiero jak kibice zaczęli skandować pod koniec, pomyślałem, ze musi być na Górniku po naszej myśli. Była więc chwilowa radość, niestety, okazało się, ze przedwczesna, bo Legia wygrała 1:0.

- Niełatwo się dziś schodziło z boiska...

- Trochę mnie wytargali, ale takie jest życie. Tradycją jest, że po ostatnim meczu kibice wbiegają na boisko, choć na pewno więcej na temat tego, co się stało, może powiedzieć ochrona.

- Nie bałeś się, ze będziesz wracać do szatni bez majtek?

- Ubezpieczyłem sie i miałem na sobie spodenki z lajkry.

Grisza

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Źródło: wisla.krakow.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2005/2006

Wisła Kraków: Zero tolerancji

Data publikacji: 11-05-2006 16:23


Każda zidentyfikowana osoba, które podczas środowego meczu złamała regulamin stadionowy wkraczając na płytę boiska, zostanie wyeliminowana ze stadionu Wisła Kraków SSA. Zgodnie z obowiązującym regulaminem, sprawcy zakłócenia rozgrywek zostaną pozbawieni prawa wstępu na nasz stadion...

OŚWIADCZENIE

Wisła Kraków SSA wyraża ubolewanie z powodu wydarzeń do jakich doszło na stadionie przy ul. Reymonta po zakończeniu środowego spotkania Orange Extraklasa. Jeszcze raz przepraszamy zespół i trenera Arki Gdynia za zachowanie chuliganów, którzy wtargnęli na nasz stadion. Nie znajdujemy żadnych słów usprawiedliwienia dla osób, które swoja postawą udowodniły, że nie zasługują na miano kibiców naszej drużyny.

Od wczoraj wieczorem prowadzimy intensywne prace mające na celu identyfikację osób, które naruszyły regulamin stadionowy i swoim zachowaniem zagrażały bezpieczeństwu rozgrywek. Każda zidentyfikowana osoba, które podczas meczu złamała regulamin stadionowy wkraczając na płytę boiska, zostanie wyeliminowana ze stadionu Wisła Kraków SSA. Zgodnie z obowiązującym regulaminem, sprawcy zakłócenia rozgrywek zostaną pozbawieni prawa wstępu na nasz stadion.

W najbliższym czasie władze klubu zapoznają się z pisemnymi wyjaśnieniami firmy ochroniarskiej odpowiedzialnej za bezpieczeństwo na naszym stadionie. Ograniczone możliwości działania cywilnych służb ochrony uniemożliwiły skuteczną interwencję, która zapobiegłaby wczorajszym incydentom. Jednocześnie wyjaśniamy, że decyzja sędziego o kontynuowaniu meczu uniemożliwiała interwencję Policji, która doprowadziłaby do usunięcia osób przebywających na murawie stadionu.

Jerzy Jurczyński

Rzecznik prasowy Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl