2006.05.13 Legia Warszawa - Wisła Kraków 1:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 11:55, 10 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Warszawa zdobyta. Legia - Wisła 1:2

Sezon 2005/06 został zakończony przez Wisłę mocnym uderzeniem. Piłkarze "Białej Gwiazdy" zasłużenie pokonali na Łazienkowskiej warszawską Legię 2-1, po golach Pawła Brożka i Marka Penksy. Prestiżowy mecz stał na wysokim poziomie, ale to piłkarze Dana Petrescu prezentowali się od początku do końca lepiej! Tym samym zepsuli warszawiakom mistrzowską fetę, która po tej porażce na pewno im smakuje, ale już nie tak! Wisła zagrała z charakterem, wygrała zasłużenie i za to należą się naszym piłkarzom duże brawa!

XXX kolejka ligi polskiej, sezon 2005/2006

Warszawa, Stadion Wojska Polskiego, 13. maja 2006 r., godz. 20:30

Widzów: 15 000, sędziował: Tomasz Milulski (Lublin)

Legia Warszawa - Wisła Kraków 1:2

Bramki:

0:1 Paweł Brożek (33.)

1:1 Vuković (48.)

1:2 Penksa (83.)


Składy:

Fabiański

Szala (63 Đoković)

Rzeźniczak

Choto

Édson

Szałachowski

Surma

Vuković

Roger

Włodarczyk (76. Kiełbowicz)

Kucharski (63. Janczyk)


Pawełek

Baszczyński

Kłos

Dudka

Mijailović

Penksa (88. Boguski)

Burns

Sobolewski

Zieńczuk

Paweł Brożek (84. Gołoś)

Piotr Brożek (57. Paulista)


Piłkarze meczu:

cała drużyna Wisły Kraków


Po meczu, jaki dzisiaj obejrzeliśmy, chciałoby się powiedzieć tylko jedno – szkoda, że z takim animuszem i werwą nie grali wiślacy całej rundy wiosennej. Cóż... wygrana na Łazienkowskiej osłodziła nam jednak ten sezon, zwłaszcza że ostatnie pięć meczów w Warszawie kończyły się naszymi przegranymi.

Śmieszyć mogą teraz wypowiedzi piłkarskich znawców, że Legii już „aż tak” nie zależało na wygranej. Widać to było przede wszystkim po reakcjach Dariusza Wdowczyka na nieudane zagrania jego podopiecznych. Wystarczy zresztą przytoczyć wypowiedź trenera Legii sprzed dwóch dni: - Miło będzie wygrać. Zabawimy się... Rzeczywiście się zabawiliście. Zwłaszcza, że w innym miejscu Wdowczyk mówił: - Wisła będzie miała problem, żeby nas z tego tronu [w kolejnych sezonach - mój przyp.] strącić...

Podobnie mówił zresztą Łukasz Fabiański: - Chętnie pokażemy Wiśle, dlaczego jesteśmy najlepsi w Polsce.

No i na koniec tych cytatów prezes Legii, Piotr Zygo: - Bardzo mi zależy na tym zwycięstwie. To będzie wspaniałe uwieńczenie sezonu.

Od początku meczu, choć gra była wyrównana, przewaga należała do wiślaków. Ustawieni z braćmi Brożkami z przodu, wiślacy dobrze rozgrywali piłkę. Byli aktywniejsi i widać było, że do tego meczu wyszli dodatkowo zmotywowani.

Legia także nie miała zamiaru odpuszczać i początek gry to były typowe „piłkarskie szachy”. Jedni i drudzy czekali na to co zrobi rywal, ale to Wisła ustawiona była wyżej.

Wisła jako pierwsza oddała też strzał na bramkę strzeżoną przez Fabiańskiego. Uderzenie Pawła Brożka (7. min.) było jednak zbyt słabe i bramkarz Legii spokojnie piłkę złapał.

Po chwili (11. min.) świetnie z dystansu przymierzył Baszczyński, Fabiański wybił się jak mógł najlepiej, ale uderzenie wiślaka minęło górą bramkę Legii.

Gospodarze zagrozili nam dopiero po kwadransie, ale świetny powrót Burnsa uniemożliwił dojście do piłki Włodarczykowi. Skończyło się tylko na rzucie rożnym.

W 19. min. znów groźnie pod naszą bramkę, a sytuację sprokurował Pawełek, próbując wybić piłkę z boku pola karnego, zagarnął ją już za linią. Skończyło się tylko na zamieszaniu. Nadal trwa wzajemne badanie sił. Z dystansu strzela Zieńczuk (22. min.), z drugiej zaś strony dobre dośrodkowanie wyłapuje Pawełek. Legia zaczyna grać szybciej i na efekt nie trzeba było długo czekać – dobrze dzisiaj dysponowany Szałachowski strzela zza pola karnego i piłka ląduje na słupku bramki Mariusza Pawełka, była 28. min. meczu.

Nasz bramkarz często rozpoczynał grę dalekimi wykopami, większość trafiała jednak łupem obrońców Legii, lub samego Fabiańskiego. Wszystko zmieniło się jednak w 33. minucie meczu. Pawełek zagrał do przodu, tam o piłkę zawalczył Piotr Brożek z Choto, czarnoskóry obrońca Legii pomylił się, a Piotr odegrał szybko do swojego brata Pawła. Wyszła z tego stuprocentowa okazja i Paweł ładnie przerzucając piłkę nad Fabiańskim daje Wiśle prowadzenie! Jest 1-0 i na tego gola drużyna „Białej Gwiazdy” zasłużyła! Warto było powalczyć o piłkę do końca i to się udało.

Po stracie bramki zrywa się Legia. W 34. min. Édson próbuje pokonać Pawełka z wolnego, który bije z ponad 35 metrów. Nie trafia nawet w bramkę. Po chwili znów próbuje Édson, ale trafia tylko w boczną siatkę. Dopiero w doliczonym czasie I połowy legionistom udaje się oddać celny strzał na naszą bramkę. Robi to Szałachowski, ale półgórną piłkę pewnie łapie Pawełek. Wynikiem 1-0 dla Wisły kończy się I połowa.

II okazała się jeszcze lepszym widowiskiem, choć dla nas zaczęła się fatalnie. Już w 48. min. Roger zagrywa w nasze pole karne, tam Marcin Baszczyński źle blokuje Włodarczyka, który czubkiem buta przedłuża zagraną piłkę, choć lekko, to na tyle dobrze, że ta odbija się od nogi Pawełka, co skrupulatnie wykorzystuje nadbiegający Vuković, dając Legii bramkę i wynik 1-1.

Kuriozalna była to sytuacja, potwierdzająca tylko teorię, że Wisła lubi tracić głupie bramki. Tak było i tym razem.

Remis uspokaja Legię i widać, że taki wynik w pełni ich satysfakcjonuje, nie podoba się natomiast Wiśle, która rusza do kolejnych akcji, które mogą dać kolejną bramkę.

W 54. min. ładne podanie do Pawła Brożka, ale ten jest na spalonym. Minutę później Paweł wychodzi już w tempo, ale mając z tyłu przeszkadzającego Choto strzela bardzo źle.

Legia odgryza się już po kolejnej minucie, ale stać ją tylko na brutalny faul Włodarczyka na Pawełku, za co napastnik Legii ogląda żółtą kartkę. Co ciekawe, jedyną w tym meczu. Dan Petrescu, jak to ma w zwyczaju w ostatnich meczach, wpuszcza do gry Paulistę i Brazylijczyk znów wprowadza wiele dobrego do gry Wisły.

Już dwie minuty po wejściu zagrywa z lewej strony wzdłuż bramki Legii, szkoda że Pawłowi Brożkowi nie udało się dołożyć nogi.

Atak za atak? Prawie, bo Wisła gra lepiej, częściej jest pod polem karnym Legii, ale i ona atakuje, więc Pawełek musi się sprężyć, aby złapać strzał Kucharskiego (62. min.) Wisła odpowiada natychmiast, Paulista podaje świetnie do Pawła Brożka, ten jest sam na sam z Fabiańskim i... można się tylko złapać za głowę po drugiej z rzędu niewykorzystanej okazji przez wiślaka. Powinno być 2-1.

To nie koniec szans Wisły. W 66. min. w pole karne Legii wpada Marek Zieńczuk, strzela prawą nogą, po zwodzie, ale trafia tylko w słupek!

Akcja szybko przenosi się pod naszą bramkę i tylko dzięki ofiarnemu wejściu Nikoli Mijailovicia udaje się mu powstrzymać rozpędzonego Włodarczyka, który wychodził już sam na sam z Pawełkiem. Była to na pewno najlepsza szansa Legii na zdobycie kolejnego gola w II połowie! W 70. min. Choto brzydko fauluje Paulistę, ale gwizdek sędziego milczy. Wiślacy mają uzasadnione pretensje do arbitra.

Naciskamy dalej i przynosi to efekt w 73. min. – do ładnie rzuconej piłki dochodzi Penksa, strzela, ale w ostatniej chwili obrońca wybija piłkę z linii bramkowej! Co za pech wiślaka... Gdy na zegarze dochodzi 80. min. można się już powoli zastanawiać, czy jest jeszcze szansa na zwycięskiego gola dla jednej z drużyn?

Okazało się, że była i w 100% wykorzystuje to Wisła. W 83. min. na przebój lewą stroną decyduje się Paulista, który tą akcją przyćmił swoich rodaków grających w Legii. „Jasiek” uciekł obrońcy, dośrodkował, a tam Marek Penksa celną główką pokonuje Fabiańskiego! Słowak z takim rozpędem szedł na tą piłkę, że wraz z nią wpadł do bramki Legii! 2-1 i... już do końca nic się nie zmienia.

Sędzia dolicza 4 minuty, kibice Legii śpiewają: Wisła! Co? Za późno! Ale wygrana na ich stadionie i to w chwili gdy mają co świętować – po trzech latach naszej dominacji – ma swój miły smak. Choć sezon został przegrany, to tą jedną „bitwę” wygrać się udało. Czyż nie jest to przyjemne?

Po meczu Dan Petrescu podał rękę Dariuszowi Wdowczykowi i teraz nie pozostaje nam nic innego, jak poczekać na kolejne ich pojedynki w przyszłym sezonie!

... i pomyśleć, że dzisiaj Legia miała Wisłę zjeść na deser... • Dodał: Daro (2006-05-13 20:28:33)