2006.08.20 Wisła Kraków - Korona Kielce 2:0

Z Historia Wisły

2006.08.20, Orange Ekstraklasa, 4. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 19:15
Wisła Kraków 2:0 (0:0) Korona Kielce
widzów: 8.000
sędzia: Robert Małek z Zabrza
Bramki
Piotr Brożek 63’
Branko Radovanović (g) 89’
1:0
2:0
Wisła Kraków
Mariusz Pawełek
Grafika:Zk.jpg Jakub Błaszczykowski
Dariusz Dudka grafika: Zmiana.PNG (46’ Jean Paulista)
Cléber
Arkadiusz Głowacki
Nikola Mijailović
Marek Penksa
Grafika:Zk.jpg Radosław Sobolewski
Marek Zieńczuk grafika: Zmiana.PNG (46’ Jacob Burns)
Branko Radovanović
Piotr Brożek grafika: Zmiana.PNG (76’ Adam Kokoszka)

trener: Dan Petrescu
Korona Kielce
Maciej Mielcarz
Paweł Golański grafika: Zmiana.PNG (67’ Marcin Klatt)
Veselin Đoković Grafika:Zk.jpg
Hernâni
Robert Bednarek
Paweł Sasin
Hermes Grafika:Zk.jpg
Aleksander Kwiek Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (67’ Mariusz Zganiacz)
Marcin Kaczmarek grafika: Zmiana.PNG (86’ Maciej Kowalczyk)
Grzegorz Bonin
Marcin Robak

trener: Ryszard Wieczorek

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Pokonać niepokonanego

Data publikacji: 20-08-2006 12:49


Wisła Kraków jeszcze nigdy nie wygrała z Koroną Kielce w najwyższej klasie rozgrywek jaką jest Orange Ekstraklasa. Po ostatnim dobrym występie z Wisłą Płock apetyty na kolejne zwycięstwo wzrosły nie tylko wśród zawodników, ale również wśród zawsze wiernych kibiców.


Historia

Klub został założony 14 lipca 1973 roku, jego barwy klubowe to kolory: żółty i czerwony. Przydomek zespołu to "złocistwo- krwiści". Pierwszy awans do II ligi zespół wywalczył w 1975 roku. Kolejne lata to awanse i spadki zespołu między II i III ligą. W sezonie 2003/2004 Korona grała jeszcze w III lidze, a już w sezonie 2005/2006 klub pierwszy raz w historii awansował do Orange Ekstraklasy i zajął piąte miejsce na zakończenie sezonu. W tym samym roku zawodnicy dotarli do 1/2 Pucharu Polski.


Historia spotkań 2005/2006

Wisła Kraków 2:2 Korona Kielce

Korona Kielce 1:0 Wisła Kraków

2004/2005

Korona Kielce występowała w II lidze

2003/2004

Korona Kielce występowała w III lidze

Obecny sezon

Korona Kielce po trzech kolejkach zajmuje piąte miejsce w lidze, odnosząc: jedno zwycięstwo, dwa remisy i zero porażek, strzelając pięć bramek, tracąc dwie.

Ostatnie spotkanie

W 3. kolejce Orange Ekstraklasy Korona na własnym stadionie podejmowała Lech Poznań. Pierwsza bramka padła w 34 min. po uderzeniu Marcina Klatta, piłka najpierw trafila w slupek, później odbiła się jeszcze od bramkarza Lecha i wpadła do siatki. Chwilę później nieporozumienie Wasilewskiego z Kotorowskim wykorzystal Marcin Kaczmarek i piłkarze Korony schodzili do szatni przy wyniku 2:0. Druga odsłona meczu zaczęła się od ataków Lecha i juz trzy minuty po zmianie stron doskonałe dośrodkowanie z rzutu rożnego Jakuba Wilka na bramkę zamienił Marcin Wasilewski. Po przerwie Kolporter grał chaotycznie i wolno, nie potrafił zakończyć strzałem żadnej akcji. W 72 min. było juz 2:2. Tym razem z rzutu rożnego dośrodkowywał Rafał Murawski, a całą akcję na długim słupku sfinalizował Bartosz Bosacki. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:2.


Kibice o meczu

siedlce_z_wisla - "Korona jest niebezpiecznym, walecznym, nieobliczalnym zespołem, właściwie może się zdarzyć wszystko"

LoLeK_1906 - "Trzeba zdobyć trzy punkty-to jest jak najbardziej oczywiste. Z Koroną będzie cieżko, ale wierzę w naszych"

Zamów wynik meczu Wisła Kraków - Korona Kielce. Wyślij sms o treści WYNIK pod numer 7168 - Koszt to 1zł + Vat. Szczegóły - wisla.krakow.pl/sms »


Przygotował: Przemysław Rączka


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Korona nasza

W zeszłym roku Wisła Kraków na własnym boisku zdobyła dwie bramki w meczu z Koroną. Wtedy zakończyło się na remisie 2:2, ale teraz "Biała Gwiazda" nie zwykła tracić goli.

Radovanović w walce powietrzenej z Hernanim.
Radovanović w walce powietrzenej z Hernanim.

Choć Wisła Kraków po raz 69 nie przegrała na własnym boisku w meczu ligowym, to przyznać należy, że Korona sprawiła jej sporo kłopotów. Goście, szczególnie w pierwszej połowie, zagrali odważnie, wysoko atakując wiślaków już na ich połowie.

Trzeba jednak przyznać, że Korona, choć często przebywała na połowie Wisły, nie stworzyła sobie w meczu bramkowych okazji. - Nie mogę sobie przypomnieć ważnej interwencji naszego bramkarza - mówił po meczu Dan Petrescu i miał rację. Groźnie wyglądała na pewno niecelna główka Djokovicia w 18 minucie, po której piłka przeszła obok spojenia.

Ale to Wisła mogła prowadzić już o 6 minuty po strzale Marka Zieńczuka, gdy piłka wyszła na rzut rożny. W 33 minucie natomiast nasza drużyna stworzyła najlepszą sytuację: Piotr Brożek zostawił piłkę na 10 metrze Radovanoviciowi, który oddał lekki, techniczny strzał. Piłka otarła się o plecy Golańskiego i dlatego nie trafiła do siatki. Sześć minut później uderzenia ze sporej odległości (rzut wolny) spróbował Cleber - obok słupka.

Mimo tych sytuacji nie jeden obserwator meczu wątpił w odniesienie zwycięstwa. W przerwie, w powszechnej opinii o dobrym wyniku dla Wisły zadecydować mogą dwa czynniki: Korona nie wytrzyma narzuconego przez siebie tempa, a grę Wisły "rozkręci" rezerwowy Jean Paulista.

Tak właśnie się stało. Po przerwie kielczanie przyjęli postawę wyczekującą, a główną postacią w atakach Wisły był właśnie Brazylijczyk. To on dwukrotnie wypuszczał w bój Jakuba Błaszczykowskiego. Za pierwszym razem udało mu się przerzucić piłkę do Penksy, którego strzał zablokował Golański. Ale już w 64 minucie Paulista podał do "Błaszcza", ten zagrał na trzeci metr, gdzie piłkę do pustej siatki wpakował Piotr Brożek (asysta: Błaszczykowski).

Po zdobyciu bramki Wisła oddała Koronie inicjatywę, ale ta nie stworzyła sobie groźnej sytuacji. Kierowana przez Clebera defensywa spisywała się bez zarzutu. Ostatnie 30 minut Wisła zagrała trójką Głowacki - Cleber - Kokoszka z tyłu. Wspierali ją na bokach Błaszczykowski i Mijailvić.

Nerwowe wyczekiwanie na końcowy gwizdek umilił nam Branko Radovanović. W 90 minucie z rzutu rożnego zacentrował Paulista, a osamotniony Radovanović idealnie wyszedł w powietrze, główkując z kilku metrów do siatki Korony (asysta: Paulista). Co ciekawe, w polu bramkowym Korony lub w jego sąsiedztwie było sześciu kielczan i tylko jeden Radovanović. Nie przeszkodziło to Serbowi w zdobyciu bramki.

Po tym zwycięstwie Wisła utrzymała fotel wicelidera i 2-punktową stratę do GKS Bełchatów.

Wisła Kraków - Korona Kielce 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Piotr Brożek (64), 2:0 Branko Radovanović (90).

Żółte kartki: Wisła Kraków - Radosław Sobolewski, Jakub Błaszczykowski; Korona Kielce - Aleksander Kwiek, Veselin Djoković, Hernani.

Sędzia: Robert Małek (Katowice).

Widzów: 8 000.

Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Dariusz Dudka (46. Jean Paulista), Cleber, Arkadiusz Głowacki, Nikola Mijailović - Jakub Błaszczykowski, Marek Penksa, Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk (46. Jacob Burns) - Branko Radovanović, Piotr Brożek (76. Adam Kokoszka).

Korona Kielce: Maciej Mielcarz - Paweł Golański (67. Mariusz Zganiacz), Veselin Djoković, Hernani, Robert Bednarek - Paweł Sasin, Grzegorz Bonin, Aleksander Kwiek (67. Marcin Klatt), Hermes , Marcin Kaczmarek (89. Maciej Kowalczyk) - Marcin Robak.

wislakrakow.com (rav)

Źródło: wislakrakow.com

Udany rewanż za wiosnę! Wisła Kraków - Korona Kielce 2:0

Po zaciętym i ciężkim meczu Wisła jak rasowy bokser wypunktowała Koronę Kielce, zadając w II części gry dwa celne ciosy. W 63. minucie Piotr Brożek wykorzystał świetne podanie Kuby Błaszczykowskiego i było 1-0. W minucie 89. natomiast Branko Radovanović ośmieszył obronę Korony i dośrodkowanie Jeana Paulisty zamienił na drugiego gola. Wisła 2, Korona 0 i wicelider pod Wawelem!

Radość po wygranym meczu. Mijailović, Sobolewski, Cleber i Burns pozdrawiają kibiców.
Radość po wygranym meczu. Mijailović, Sobolewski, Cleber i Burns pozdrawiają kibiców.

Kraków, ul. Reymonta

20.08.2006 r., godz. 19.15

IV kolejka Orange Ekstraklasy, sezon 2006/07

Widzów: 8 000

Sędzia: Robert Małek (Katowice)


WISŁA KRAKÓW-KORONA KIELCE 2:0


1:0 Piotr Brożek (63.)

2:0 Radovanović (89.)



Pawełek

Dudka

(46. Paulista)

Głowacki

Cléber

Mijailović

Błaszczykowski

Sobolewski

Penksa

Zieńczuk

(46. Burns)

Piotr Brożek

(76. Kokoszka)

Radovanović


Mielcarz

Golański

(67. Klatt)

Đoković

Hernani

Bednarek

Sasin

Hermes

Kwiek

(67. Zganiacz)

Kaczmarek

(86. Kowalczyk)

Bonin

Robak


Piłkarz meczu: Arkadiusz Głowacki


Ciężki mecz, mecz walki. Zostawiły obydwie drużyny sporo zdrowia na boisku, i choć całe spotkanie nie rozpieściło przez to kibiców licznymi sytuacjami bramkowymi, to i tak mogło się podobać.

I połowa wyrównana, pod dykdando Wisły, która była bliższa zdobycia gola, ale kontrataki gości także były groźne. Dość jednak powiedzieć, że w I połowie żadnej z drużyn nie udało się oddać... celnego strzału na bramkę.

Jako pierwszy spróbował Marek Zieńczuk, ale jego uderzenie zza pola karnego odbiło się od obrońcy i wyszło tylko na rzut rożny.

Drugi spróbował Kuba Błaszczykowski, ale sędzia nie dał się nabrać na jego teatralny upadek w polu karnym, za co wiślak obejrzał żółtą kartkę.

W końcu w 35. minucie najskładniejsza akcja Wisły: Marek Penksa odegrał do Piotra Brożka, ten wypatrzył z kolei lepiej ustawionego Branko Radovaovicia, który kropnął bez zastanowienia, centymetry od słupka.

Przyznać jednak trzeba, że mimo w/w okazji to piłkarze z Kielc byli szybsi, momentami lepiej operowali piłką i udowodnili, że wyrastają na nową siłę polskiej ligi.

Na taką sytuacje na boisku szybko zareagował Dan Petrescu, już w przerwie dokonując dwóch - jak się później okazało - trafnych zmian. Zarówno Paulista, jak i Burns, wnieśli sporo dobrego do gry Wisły Kraków. Burns uspokoił grę w środku, Jean z kolei już w pierwszych minutach dwukrotnie zamieszał w okolicach bramki, której pilnował Mielcarz.

Widać było, że teraz to Wisła narzuca swoje tempo gry, goście zaś wyszli na II połowę jakby... rozkojarzeni. Kolejne akcje Wisły nie zazębiały się jeszcze aż tak dobrze, ale w końcu przyszła 63. minuta. Paulista wypatrzył Kubę Błaszczykowskiego odegrał mu na wolne pole, a Kuba w swoim stylu dociągnął pod końcową linię i tak dośrodkował do wbiegającego Piotra Brożka, że bliźniakowi pozostało tylko dostawić nogę! 1-0!

Po stracie gola rusza Korona, trener Wieczorek szybko dokonuje dwóch zmian, ale żelazna defensywa Wisły nie zamierza pęknąć. Kilka dośrodkowań, niecelne uderzenia, wszystko to powoduje, że Mariusz Pawełek może w spokoju podkręcać swój rekord. Korona poważniej nie zagroziła naszej bramce. Podwajanie krycia, asekuracja i świetna gra pary Głowacki - Cléber pozwalają Wiśle nie tylko na zachowanie zera z tyłu (w 4. kolejnym meczu ligowym!), ale też wyprowadzać groźne kontrataki. Po jednym z nich na kontrowersyjnym spalonym znalazł się Jean Paulista, kolejne zaś kończą się głównie faulami gości.

Przyznać trzeba obiektywnie, że Wisła nie atakowała już, aby zdobywać kolejne gole, jak to miewała w zwyczaju dawniej. Broniła wyniku, gdy można było, przeciągała grę i tak aż do 89. minuty. Wtedy kolejny wypad wiślaków kończy się rzutem rożnym. Kuriozum... do dośrodkowania na pole karne Korony poszedł jedynie Branko Radovanović oraz... sześciu piłkarzy z Kielc. Wrzutka Paulisty, główka Branko i 2-0! Przyznam szczerze, że takiego gola jeszcze nie widziałem!

Radość wiślaków uzasadniona, Branko Radovanović promienieje i nie ma się co dziwić, bo grało mu się dzisiaj o wiele trudniej, niż ostatnio.

Wisła dowozi wygraną, i choć nie gra już efektownej i wielkiej piłki, to ważniejsza od tego jest skuteczność, a ta znów po stronie "Białej Gwiazdy"!

Dodał: wosen (2006-08-20 21:14:38)

Źródło: wislaportal.pl

Wisła w Koronie

Data publikacji: 20-08-2006 21:40


Stało się to, na co piłkarze Wisły i ich kibice czekali od dawna- niepokonana przez Wiślaków Korona dzisiaj wyjeżdża z Krakowa z dwiema bramkami. Dzięki temu zwycięstwu Biała Gwiazda umocniła się na pozycji wicelidera i traci 2 punkty do doskonale spisującego się GKS Bełchatowa.

Przeczytaj, jak wyglądała relacja on-line z meczu Wisła - Korona

W pierwszej części meczu zespół z Kielc pokazał odważną grę i kilkakrotnie poważnie zagroził Wiślackiej bramce, strzeżonej przez Mariusza Pawełka.

W 18. minucie groźną akcję przeprowadził Grzegorz Bonin, który próbował strzelać z ok. 25 metra, na szczęście w ostatniej chwili jego strzał zablokował Cleber.

Minutę później okazję do strzelenia bramki miał Paweł Golański, który po rzucie rożnym strzelił tuż ponad poprzeczką.

Wisła najgroźniejszą akcję przeprowadziła na dziesięć minut przed końcem pierwszej części spotkania. Jakub Błaszczykowski otrzymał prostopadłe podanie od Marka Penksy w pole karne Korony, wycofał piłkę do będącego na 11 metrze Radovanovicia. Piłka po strzale Serba o centymetry minęła lewy słupek bramki Macieja Mielcarza.

W przerwie trener Dan Petrescu dokonał kilu zmian w składzie. Na boisko wszedł m.in. Jean Paulista, który wprowadził sporo ożywienia do ofensywnej gry Wisły i dzięki któremu piłkarze gospodarzy mogą cieszyć się ze zdobycia trzech punktów.

Już na początku drugiej połowy Wisła zaczęła atakować Koronę. W 47. minucie Jean Paulista dośrodkował w pole karne gości, jednak Marka Penksę uprzedził kielecki obrońca. Piłkarze Korony wyprowadzili kontratak, po którym przed szansą na pokonanie Mariusza Pawełka stanął Marcin Kaczmarek. W ostatniej chwili przeszkodził mu w oddaniu strzału Jakub Błaszczykowski.

Kolejne akcje, mogące dać Wiśle prowadzenie w meczu, piłkarze przeprowadzili w 55. i 56. minucie, jednak w obu przypadkach zawodnicy Białej Gwiazdy zamiast do bramki trafiali w… piłkarzy Korony.

Jednak w końcu Wiślacy znaleźli drogę do kieleckiej bramki i w 63. minucie popisali się piękną akcją. Jakub Błaszczykowski zagrał prostopadłe podanie do Jeana Paulisty, Paulista podał piłkę do Błaszcza, który w tym czasie wyprzedził Brazylijczyka, po czym dośrodkował do wbiegającego w pole karne gości Piotra Brożka. Brożek okazji nie zmarnował i Wiślacy mogli cieszyć się z prowadzenia.

Wynik na 2:0 podwyższył w 90. minucie Branko Radovanović, który będąc w otoczeniu sześciu piłkarzy Korony, najwyżej wyskoczył do piłki dogranej w pole karne z rzutu rożnego przez Jeana Paulistę i posłał ją do bramki Macieja Mielcarza.

Mimo dwubramkowej zdobyczy, nie był to wcale mecz łatwy dla Wisły. Przez długie chwile gospodarze nie potrafili stworzyć sytuacji na strzelenie gola, kielczanie imponowali odważną, agresywną grą i groźnymi szarżami pod bramkę Mariusza Pawełka.

Dzięki zwycięstwu nad Koroną Kielce Wiślacy będą pewniejsi przed czekającym ich 24 sierpnia meczem rewanżowym z SV Mattersburg. Stawką tego spotkania jest awans do pierwszej rundy kwalifikacji Pucharu UEFA.

Wisła Kraków - Korona Kielce 2:0

1:0 Piotr Brożek 63'

2:0 Branko Radovanović 89'

Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Dariusz Dudka (46 min. - Jean Paulista), Cleber, Arkadiusz Głowacki, Nikola Mijailović - Jakub Błaszczykowski, Marek Penksa, Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk (46 min. - Jacob Geoffrey Burns) - Branko Radovanović, Piotr Brożek (75 min. - Adam Kokoszka).

Kolporter Korona: Maciej Mielcarz - Paweł Golański (67 min. - Mariusz Zganiacz), Veselin Djoković, Hernani, Robert Bednarek - Paweł Sasin, Grzegorz Bonin, Aleksander Kwiek (67 min. - Marcin Klatt), Hermes , Marcin Kaczmarek (87 min. - Maciej Kowalczyk) - Marcin Robak.


Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



Minuta po minucie

Cały stadion faluje, a sędzia kończy ten mecz. O zwycięstwie Wisły zadecydowało pierwsze 20 minut drugiej połowy. Ciężki, ale wygrany mecz. I znów bez straty gola! "Wisła Kraków - AEJAEJAOOO!"
90+1' Radovanović teraz fauluje Djokovicia, trafiając go łokciem przy wysokku.


Jean Paulista w akcji.
Jean Paulista w akcji.


90' 2-0 Radovanović gooool!!!! Co za bramka!!! Po rzucie rożnym wykonanym przez Paulistę Serb wbiegł dynamicznie w pole karne Korony i mocną główką pokonał Macieja Mielcarza.
90' Niedobry ten strzał z woleja Sobolewskiego, ale piłka odbita na róg.

89' Za Kaczmarka wchodzi Kowalczyk
88' Techniczna sztuczka... Dana Petrescu, który "skleił" wybitą przez jednego z wiślaków piłkę.
87' Korona pogubiła się teraz w obronie, sprytnie Paulista z lewej strony, zagranie na 10 metr, gdzie Penksa nie wyprzedził obrońcy. Aut w pobliżu pola karnego Korony.
87' Przechwyt Sobolewskiego, podanie do Sobolewskiego na 30 metr, ale szybszy Djoković.
85' Arek Głowacki jak za starych dobrych czasów wybiera piłkę spod nóg Marcina Kaczmarka.
83' Kokoszka ryzykownie do Clebera, ten nie ryzykuje. Dalekie wybicie piłki.

82' Hermes otrzymuje żółtą kartkę za nieczyste przerwanie kontry Wisły wyprowadzanej przez Branko Radovanovicia.
80' Leży na boisku Branko Radovanović, tuż przy linii bocznej boiska. Przerwa w grze. Wcześniej Serba nieczysto powstrzymał Hernani.
79' Wrzutka / strzał Bonina. Łapie piłkę Pawełek.
78' Wisła trójką w obronie (Głowacki, Cleber, Kokoszka), którą wspomagają też Błaszczykowski i Mijailović.
77' Dwójkowa kontra Paulisty, który biegnie lewym skrzydłem, centruje do Penksy, z którym kłopoty ma Hermes. Rzut rożny dla Wisły.
76' Oj, zaczyna się "defensywka". Za Piotra Brożka wpuszczono Adama Kokoszkę, który idzie na lewą obronę.
75' Ciekawe, wejdzie Adam Kokoszka. Czyżby problemy zdrowotne któregoś z obrońców...?
74' Sobolewski wolał nie ryzykować, wybija piłkę na róg, powstrzymując atak Korony. Wisła wyraźnie się cofnęła i czeka na swą okazję z kontry.
72' Pada Bonin w polu karnym Wisły, typowa symulka. Bez kartki?
71' Jean Paulista sam przed Mielcarzem, próbuje lobować bramkarza Korony, pusta bramka i... spalony. Minimalny...
70' Przepychał się w polu karnym Robak z Głowackim, sytuacja zażegnana na 15 sekund, bo znów atak Sasina z prawej strony i po centrze róg.
69' Z rzutem rożnym dla Korony z łatwością poradził sobie Pawełek.

67' Wchodzą Zganiacz i Klatt, z boiska schodzą Golański i Kwiek.
67' Wściekły Nikola Mijailović, że musi wybić piłkę poza boisko. Leży na boisku gracz Korony.
66' Teraz dopiero słychać wiślacki stadion i głośne "Hej Wisła goool!"

64' 1:0 dla Wisły!!! Znakomita akcja prawą stroną. Paulista stanął w narożniku pola karnego Korony, ale obsłużył dobrym podaniem wbiegającego Błaszczykowskiego, który zagrał w poprzek bramki gości na szósty metr do wbiegającego Piotra Brożka i mamy prowadzenie!!!
63' Bednarek wywrócony blisko linii środkowej, ponoć przez Penksę, który wygrał pojedynek główkowy.
61' Ostre protesty Dana Petrescu po faulu Arka Głowackiego w środku pola. Równocześnie leży na boisku Golański. Może być konieczna zmiana.
59' Wrzutka w nasze pole karne, piłkę wyłapuje Mariusz Pawełek.
59' Mocne uderzenie z rzutu wolnego Golańskiego, prosto w mur.
56' Strzela Marek Penksa z około 14 metrów, uderzenie zablokowane, czy nie ręką!?
55' Szybko wrzucona piłka przez Paulistę, gdzie na długim słupku akcję zamyka Piotr Brożek. Piłka po główce trafia w plecy Golańskiego i wychodzi na róg.
54' Znów starcie na sektorze gości. A rzut rożny dla Wisły bez powodzenia.
53' Hermes faulował Penksę i nie może pogodzić się z decyzją sędziego.
52' Fani Korony scierają się ze służbami porządkowymi. Sytuacja tymczasowo uspokojona.
50' Marek Penksa wszerz boiska na 19 metrze, nie zdecydował się na uderzenie, choć był faulowany, czego nie widzi arbiter.
48' Kaczmarek próbował wykorzystać niezdecydowanie naszych środkowych obrońców, ostatecznie piłka w rękach Pawełka.
47' Już dwa ofensywne wejścia Paulisty, za drugim razem róg dla Wisły.

46' Dwie zmiany w Wiśle. Burns i Paulista za Dudkę i Zieńczuka.
Oba zespoły znów na boisku. Za chwilę wznowienie gry.
Ciekawa pierwsza połowa, w której jednak lepiej gra układa się Koronie. Goście zgodnie z zapowiedzią grają ofensywnie, dużym pressingiem, odważnie i pewnie. Sytuacji bramkowych niewiele, najlepszej niewykorzystał Branko Radovanović, strzelając z 10 metrów obok prawego słupka.
45' Niesłusznie podyktowany rzut wolny dla Korony, ale... sędzia i tak kończy pierwszą połowę, w której lepsze wrażenie robi Korona.
45' Korona bezkarnie wychodzi trójką zawodników. Podania między poszczególnymi zawodnikami z lewej strony, piłka trafia do Sasina, który lewą nogą strzela nad poprzeczką.
43' Sam przed bramkarzem Marek Zieńczuk.. obok bramki, poza tym był na spalonym.
43' Trwa niemoc Wisły w ataku. Długie zagranie do Piotra Brożka, pobiegło mu z pomocą kilku partnerów, ale podanie zatrzymał Bednarek.
41' Cleber uderza bezpośrednio z rzutu wolnego, nad murem, blisko bramki, ale obok. Mielcarz kontrolował lot piłki.
40' Osamotniony w ataku Błaszczykowski, dobrze że faulowany na 35 metrze od bramki Korony, bo nie miał większych szans na przeprowadzenie samodzielnej akcji.
38' Cleber blokuje strzał z 18 metrów Grzegorza Bonina. Wiślacy nie powinni tak daleko się cofać.
37' "Wymiana uprzejmości" na trybunach. Korona zapomniała jak nazywa się jej drużyna i dopinguje klub z gorszej strony Błoń.
36' Cóż za sytuacja dla Wisły!!! Brożek zostawił piłkę Radovanoviciowi na 10 metrze, ten uderzył lekko, tuż przy słupku... ale po zewnętrznej stronie bramki... Jej lot zmienił jeszcze rykoszet, ale sędzia nie uznał za stosowne pokazać na rzut rożny.
34' Kaczmarek na 15. metrze, zagrywa jeszcze do Robaka, którego uprzedza Cleber. Róg dla Korony.

33' Szukał rzutu karnego w polu karnym Korony Jakub Błaszczykowski, ukarał go za to sędzia Małek.
31' Męska wymiana zdań między Serbami: Radovanoviciem i Djokoviciem. Sędzia nic nie rozumie, ale uspokaja obu graczy
30' Wisła nie radzi sobie z pressingiem Korony, źle, zbyt niedokładnie i szybko rozgrywa piłkę, niczym starała się jej pozbyć. Akcje Korony zwykle dłuższe i konstruowane cierpliwiej.
28' Przerzut na prawo do Błaszczykowskiego i główka pomocnika Wisły w kierunku Radovanovicia, który nie spodziewał się tego zagrania. Szybszy więc Maciej Mielcarz wraca z obrońcą Korony.
26' Po centrze z prawej stronie przewrotki próbował Kaczmarek. Na szczęście źle trafia w piłkę.
26' Zirytowany Cleber wybija piłkę na aut i posyła ostre słowa w kierunku Mariusza Pawełka, który nie wyszedł do lekkiego zagrania.
24' Potężne uderzenie z rzutu wolnego Dariusza Dudki, ale piłka trafia w wybiegającego jednego z kielczan. Goście nie wychodzą na szczęście z kontrą.

23' Teraz kartka dla Djokovicia za zatrzymanie piłki po podaniu Radovanovicia.

21' Mijailović nie trafia wślizgiem w piłkę, przechodzi go prawą stroną Golański. Dośrodkowanie zatrzymane. Kontra Wisły, po której żółtą kartkę otrzymuje Kwiek za faul na Piotrze Brożku.
20' Główka Golańskiego po rzucie rożnym, piłka przelatuje obok spojenia słupka z poprzeczką bramki Wisły.
19' Dobrze teraz Korona, lewą stroną Bonin wywalczył rzut rożny, ogrywając wcześniej Mijailovicia.
18' Dośrodkowanie Marka Zieńczuka z lewej strony z rzutu wolnego, próbował wykończyć tą centrę ekwilibrystycznie Penksa. Wcześniej mogła być żółta kartka dla Kwieka, który faulował bez piłki Mijailovicia.
17' Efektowne zwody Nikoli Mijailovicia z boku bola karnego, ale trzej kielczanie odbierają mu w końcu piłkę.
17' Hermes bezpiecznie przy linii bocznej, wybija piłkę na aut, na wysokości 20. metra.
14' Radosław Sobolewski wołany przez trenera, który wykorzystuje przerwę w grze i przekazuje uwagi pomocnikowi Wisły.
14' Próbę strzału z ponad 30 metrów oddał Marcin Robak. Piłka zmierza w bezpiecznej odległości od bramki Pawełka.
13' Rzut wolny z okolic narożnika boiska wykonywała Korona. Udana, ostra wrzutka, piłka odbita przez Głowackiego.
10' Faulowany 45 metrów od bramki Korony Cleber.
9' Strata Wisły, ale powrót Clebera zatrzymał ofensywne zapędy gości.
9' Sprytne rozegranie rzutu wolnego, Penksa przepuścił piłkę tuż przed polem karnym, uderzył Marek Zieńczuk. Odbita rykoszetem piłka wychodzi na róg.
8' Marcin Robak wraca na boisko.
8' Faulowany blisko pola karnego Korony Jakub Błaszczykowski, który szarżował z prawej strony.

6' Profilaktyczna żółta kartka dla Radosława Sobolewskiego, za faul w środku pola. Zwija się z bólu Marcin Robak. "Ewidetnie żółta kartka" - mówi komentujący mecz dla Canal+ Kazimierz Węgrzyn. Robak ma kłopoty ze stawem skokowym.
5' Wydawało się, że jest ręka w polu karnym Korony, ale sędzia odgwizdał faul Arka Głowackiego.
4' Korona ustawiona dziś bardzo wysoko. Niezły przerzut na lewo do Mijailovicia, który wywalczył rzut rożny.
3' Dopiero teraz stopniowo na sektorze Korony pojawiają się kolejne żółto-czerwone koszulki. Na trybunach niepodzielnie króluje jednak pieśń "Niepokonana - Nasza Wisełka Kochana"
2' Wisła stara się przedrzeć pod pole karne Korony, ale kielczanie grają odważnie i twardo w defensywie.
Mecz rozpoczęty.
Sędziowie wyprowadzają obie drużyny na boisko. Hymn Wisły. Dziś w wersji kibicowskiej.
Dobra atmosfera wśród wiślaków... Mauro Cantoro "pstryka" w ucho Jeana Paulistę :)
Tradycyjny "Vangelis" w głośnikach. Wszyscy oczekujemy na wyjście obu zespołów.
Obie drużyny już po rozgrzewce. Spiker wymienia składy obu drużyn. Na trybunach ok. 7 tys. widzów, w tym... 8 (słownie: osiem) osób na sektorze gości.
Na 30 minut przed rozpoczęciem spotkania na stadionie pustki.
18:13: Do meczu pozostała godzina, na stadionie póki co pustki. Znamy już skład Wisły, w którym od pierwszych minut zagra Radosław Sobolewski.Brakuje Jacoba Burnsa, który nie zagra także z SV Mattersburg.
Zanim mecz się rozpocznie, warto przeczytać naszą tradycyjną analizę gry rywala.

Zapraszamy na relację z meczu Wisła Kraków - Korona Kielce. Pierwszy gwizdek sędziego zaplanowano na godzinę 19:15. My na stadionie przy ul. Reymonta będziemy godzinę wcześniej.

Źródło: wislakrakow.com

Petrescu: Czterokrotnie zmieniałem taktykę

- Graliśmy z bardzo dobrą drużyną, więc musiałem dziś zmieniać taktykę czterokrotnie - mówił po meczu z Koroną Kielce trener Dan Petrescu. Szkoleniowiec Korony Ryszard Wieczorek uważa, że o porażce jego zespołu zadecydował brak koncentracji.

Ryszard Wieczorek (trener Korony Kielce):

- Trzeba pogratulować drużynie gospodarzy. Zmusiła nas do dużego wysiłku, grała bardzo agresywnie i pressingiem. My z tą agresywnością radziliśmy sobie 45 minut. Dziwne jest to, że musimy się dalej uczyć, bo to drugi mecz kiedy na początku drugiej połowy brakuje nam koncentracji. Doszłą chwilowa niedyspozycja Pawła Golańskiego i taki klasowy zespół jak Wisła potrafił to wykorzystać. Klasowy zespół radzi sobie z pressingiem. Bramka ustawiła ostatnie pół godziny gry. Nie było łatwo, ale staraliśmy się i próbowaliśmy odrobić stratę. Druga bramka padła po stałym fragmencie gry. Dużo pracy przed zespołem. Coraz więcej pozytywów w grze, ale jeszcze przydarzają nam się fragmenty dekoncentracji, jak przy stracie goli. Jest to do wyeliminowania i do poprawki. Będziemy nad tym pracować. Jeszcze raz gratuluję Wiśle zwycięstwa - z taką postawą i pressigniem spokojnie awansują do Pucharu UEFA, czego życzę. - To nie motoryka miał wpływ na utratę bramek. Brak koncentracji, brak cwaniactwa, brak doświadczenia, wiele elementów piłkarskich. Ale rywalizowaliśmy jak równy z równym.

Dan Petrescu

Dan Petrescu.
Dan Petrescu.

- Jestem bardzo zadowolony z tego wyniku. Chciałbym pogratulować moim zawodnikom zwycięstwa w trudnym meczu. Graliśmy z bardzo dobrą drużyną, więc musiałem dziś zmieniać taktykę czterokrotnie. W pierwszej połowie rywale byli lepsi od nas i w przerwie podjąłem trudne decyzje. W polu byli lepsi, ale też nie pamiętam żadnych ich okazji, ani interwencji naszego bramkarza. Powiedziałem moim zawodnikom w przerwie, że jeśli zachowamy czyste konto, to na pewno zdobędziemy zwycięską bramkę. Cieszę się, że moi zawodnicy potrafili zmieniać taktykę, szybko przystosowywać się do innego stylu gry. Cieszą mnie też wejścia z ławki Burnsa i Paulisty. Każdy zawodnik powinien wejść z takim nastawieniem w każdym meczu, jak oni.

- Jestem pewien, że Korona będzie przynajmniej w pierwszej czwórce ligi. Będą walczyli o udział w Pucharze UEFA, a może nawet o mistrzostwo. Dlatego cieszy mnie to zwycięstwo, ale to tylko jedna wygrana. Czekają nas trudne mecze w czwartek i w niedzielę. Zawodnicy nie mają czasu na odpoczynek. Ciężko grać co kilka dni, ale będę robił wszystko by moi zawodnicy byli gotowi do gry. Problemem była dziś duchota. Nie graliśmy w takich warunkach ostatnio. Z pewnością zawodnik, który gra co trzy dni potrzebuje więcej odpoczynku niż treningu.

- Adam Kokoszka wszedł na boisko, gdyż... jest naszym zawodnikiem. Byliśmy atakowani, więc myślałem o obronie, ale też o wyprowadzaniu kontrataków.

Zapytany, czy dostrzega nonszalancję w grze Nikoli Mijailovicia Petrescu stwierdził: - Staram się zmienić Nikolę. Ale wiem, że gdy spróbuje się go za bardzo zmieniać, przestanie być piłkarzem - uważa rumuński trener.

Petrescu liczy na wsparcie kibiców w meczu z Mattersburgiem: - Mam nadzieję, że kibice przyjdą na ten mecz. To będzie dla nas bardzo trudne spotkanie i potrzebujemy ich wsparcia. W czwartek przed moimi zawodnikami wiele biegania. Ale jeśli kibice wypełnią stadion, to nie będę musiał ich motywować. Gdy zobaczą pełne trybuny, moim zawodnikom łatwiej będzie grać.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Arkadiusz Głowacki: Jeszcze daleka droga

Arkadiusz Głowacki był wczoraj asem atutowym Wisły - pisze „Dziennik Polski”. Po takiej ocenie wczorajszej gry naszego stopera pokuszono się o pytanie, czy "Głowa" wraca na "reprezentacyjny szlak?"

- Oj, jeszcze daleka droga - orzekł zapytany. - Chciałbym grać lepiej, czuć się pewniej, ale pod długiej przerwie nic nie jest doskonałe.

Po sugestii, że zagrał jak za najlepszych lat, Głowacki, jak to on, odparł ze skromnością:

- Nie wiem, generalnie cała drużyna stara się walczyć. Praca i koncentracja nas wszystkich jest przyczyną, dla której nie tracimy bramek.

Był Pan bardziej niż zwykle poirytowany postawą sędziów. Protestował Pan po swoich wejściach w Robaka interpretowanych jako faule i po starciach z udziałem kolegów. Co się stało?

- Nic, po prostu jestem kapitanem i częściej niż kiedyś robię wycieczki do sędziego. W naszym zespole nie ma bardziej uprawnionej ode mnie osoby do zgłaszania uwag i wątpliwości.

Głowacki wyjaśnił tez dlaczego w pierwszej połowie drużyna wypadła słabiej niż w drugiej odsłonie.

- Było za dużo bałaganu. Zmienialiśmy ustawienie, nie potrafiliśmy się szybko przestawić na grę czterema obrońcami. Korona dominowała w środku pola, ale mimo wszystko nie stworzyła jakiejś groźnej akcji.

Wisła wygrywa inaczej niż w czasach chociażby Henryka Kasperczaka. Które zwycięstwa - tamte, finezyjne czy obecne, okupione ciężką pracą - smakują Panu bardziej?

- Kibice generalnie kochają zwycięzców, więc nie ma dla mnie znaczenia, w jaki sposób triumfujemy. W piłce jest tak, że zwycięstwa się wspomina i nikt wtedy nie mówi, jak zostały wywalczone.

Źródło: wislakrakow.com

Znowu strzela dla nas Polak

Wisła nie porywa swą grą, ale konsekwentna w obronie, niskimi wynikami bramkowymi, zdobywa kolejne punkty. Po czterech meczach ligowych nasi zawodnicy zdobyli łącznie pięć bramek. Wczoraj na listę strzelców wpisał się pierwszy Polak.

Piotr Brożek i 1:0...
Piotr Brożek i 1:0...

Z urazami od dawna zmaga się nominalny napastnik Marcin Kuźba oraz teoretyczny napastnik Tomasz Dawidowski, grać nie może także małoskuteczny Paweł Kryszałowicz. W okresie przygotowawczym kontuzji doznał Paweł Brożek. Najskuteczniejszy w zeszłym sezonie wiślak wczoraj dopiero po raz pierwszy znalazł się w kadrze meczowej, ale nie wybiegł na boisko.

Miejsce w ataku, obok Serba Branko Radovanovicia wczoraj zajął Piotr Brożek, który w zeszłym sezonie zaliczył kilka gier na tej pozycji. "Pietia" partnerował Pawłowi w meczu z Legią na Łazienkowskiej oraz we Wronkach, a zadebiutował przy Reymonta w starciu z Polonią, kiedy wraz z bratem wpisał się na listę strzelców i wygrał mecz.

Wczoraj po nieciekawej grze w pierwszej połowie, Piotr Brożek doskonale znalazł się w polu karnym i niemal już klęcząc wpakował do siatki piłkę posłaną przez Jakuba Błaszczykowskiego. Wisła objęła prowadzenie, którego nie oddała do końca meczu.

- Gratuluję przeciwnikowi bardzo dobrej drużyny, która zmusiła nas do dużego wysiłku by wygrać. W pierwszej połowie Korona grała szybciej, lepiej piłką, to przynosiło skutki. Później my przyspieszyliśmy, zdobyliśmy bramkę i mogliśmy kontrolować przebieg meczu - powiedział Piotr Brożek na wczorajszej pomeczowej konferencji.

Piotrek jest pierwszym Polakiem, który zdobył ligową bramkę dla Wisły w tym sezonie. Dotąd bramkarzy rywali pokonywali Cleber (karny przeciw Górnikowi), Radovanović (dwa gole głową w meczach z Płockiem i Koroną) oraz Marek Penksa (przeciw płocczanom).

- Na pewno będę się starał trafić do siatki w kolejnych meczach. Strzelona bramka jest ważna dla mojego dobrego nastawienia. Podbudowałem się i będę wierzył, że mogę tak grać - powiedział Piotr Brożek.

Warto dodać, że w trzech ostatnich meczach minionego sezonu Wisła zdobyła siedem bramek, a tylko trzy z nich zdobyli piłkarze polskiego pochodzenia. Wówczas strzelali Paweł Brożek (na Łazienkowskiej) oraz Marek Zieńczuk (w Krakowie przeciw Arce i Górnikowi), a także po dwa gole Słowak Marek Penksa i Brazylijczyk Jean Paulista.

Źródło: wislakrakow.com

Sportowa złość prowadzi do zwycięstw

Data publikacji: 21-08-2006 10:22


Dwa oblicza miała gra Jakuba Błaszczykowskiego w spotkaniu z Koroną. W pierwszej połowie nie miał zbyt wielu okazji, by się pokazać, w drugiej, włączając się z obrony do akcji ofensywnej, podał piłkę do Piotra Brożka tak, jak to robią najlepsi na świecie.

Chyba udał się wam rewanż za poprzedni sezon?

Rewanż udany, myślę, że wygraliśmy 2:0 zasłużenie.

Wisła wygrała tym razem walką. Jak wam się to udało?

Strzeliliśmy jedna bramkę a potem drugą. Pierwsza połowę trochę przespaliśmy, nie graliśmy tak jak w drugiej, dlatego gra tak wyglądała.

Dziś lepiej zaprezentowałeś się chyba na prawej obronie?

Ciężko powiedzieć. Dziś może miałem więcej miejsca w drugiej połowie. Dwa razy bardzo ładnie zauważył mnie Jean i zrobiłem przewagę, podałem i Piotrek strzelił. Gdybym w pierwszej połowie coś zrobił, to wyglądałoby to inaczej.

Dziś w waszej grze było wiele agresji. Specjalnie mobilizowaliście się na Koronę?

W każdym meczu tak gramy. To typowa złość sportowa, złość, która prowadzi do zwycięstwa. Dziś pokazaliśmy tą złość i zasłużenie wygraliśmy.

Liga wygląda trochę pod was, przeciwnicy tracą punkty, wy je zdobywanie.

To jest najważniejsze, że wygrywamy kolejne mecze. Nie mamy więc co narzekać. Staramy się robić swoje, wygrywać kolejne mecze i patrzymy na siebie. Inni nas nie interesują.

Co powiedział ci Piotr Brożek po strzeleniu bramki?

Piotrek tylko mi podziękował.

Czy za ta ostrą walkę nie zapłacicie w meczu przeciw Mattersburgowi?

Myślę że nie. Ciężko przepracowaliśmy okres przygotowawczy, więc mam nadzieję, że damy radę bez problemu radę z siłami fizycznymi przeciw Mattersburgowi.

Niespodziewanie o fotel lidera walczycie z GKSem Bełchatów.

Nie można mówić o walce o fotel lidera. To dopiero początek ligi, jeszcze wszystko może się zmienić. Po zakończeniu rundy jesiennej dopiero będzie można stwierdzić, z kim walczymy o fotel lidera. To, że Bełchatów jest tak wysoko jest na pewno zaskakujące, ale zobaczymy, co będzie dalej.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Błędy naprawione w drugiej połowie

Data publikacji: 21-08-2006 00:19


Dwa oblicza niedzielnego mecz mocno podkreślał po spotkaniu Marek Penska. Pierwsza połowa to zdaniem Słowaka zbyt słaby pressing w wykonaniu Białej Gwiazdy, a druga to czas naprawiania błędów.

Co się działo z wami w pierwszej połowie?

Za daleko staliśmy od przeciwników w pierwszej połowie, potem już było lepiej.

Co w przerwie powiedział wam trener?

Ja tylko zmieniłem pozycję, poszedłem na prawą stronę, podczas gdy na początku meczu grałem na środku. Trener powiedział, żebyśmy grali to, co wcześniej, to na pewno doczekamy się bramki.

To tylko ta zmiana ustawienia zadecydowała o waszej lepszej grze w drugiej połowie?

Myślę, że tak. Tak jak mówiłem, w pierwszej połowie byliśmy za daleko od zawodników Korony. To był duży błąd. Za dużo biegaliśmy, nie graliśmy piłką.

Spodziewaliście się, że Korona postawi tak duży opór?

Tak, wiedzieliśmy, że to będzie trudny mecz i taki był od pierwszej minuty. My byliśmy skoncentrowani od początku meczu, ale jak już mówiłem, pierwsza połowa była słabsza w naszym wykonaniu.

Korona chyba straciła siły w pierwszej połowie?

Druga połowa w naszym wykonaniu była dużo lepsza. Wynikało to także z naszego dobrego przygotowania fizycznego. Poza tym strzeliliśmy bramkę, która była dla nas bardzo ważna.

Pochwalił Cię Damian Gorawski, który grał przed tobą w Wiśle na prawej pomocy. Znasz go?

Tak, znam go, kilka razy go widziałe, ale nigdy jeszcze z nim nie rozmawiałem. Ja przyszedłem później do Wisły, więc nie było okazji porozmawiać. Pozdrawiam go i dziękuję za pochwałę.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Liczby meczu Wisła - Korona

Który z piłkarzy obchodził okrągłą liczbę występów w Wiśle? Jak długo Piotr Brożek czekał na gola? Przedstawiamy kilkanaście liczb charakteryzujących niedzielną konfrontację Wisły z Koroną Kielce. Mecz odbył się przy ul. Reymonta w ramach 4. kolejki Orange Ekstraklasy.

Wślizg Nikoli.
Wślizg Nikoli.

1 - Piotr Brożek jest pierwszym Polakiem, który strzelił ligowego gola dla Wisły w tym sezonie; Wisła odniosła pierwsze zwycięstwo nad Koroną Kielce

2 - drugi raz z rzędu Wisła wygrała stosunkiem 2:0

3 - niedzielny mecz był trzecią konfrontacją między oboma zespołami 4 - tyle bramek zdobyła Wisła w meczach z kielczanami

5 - tyle goli dla Wisły ma na koncie Piotr Brożek

8 - tylu piłkarzy Wisły, którzy nie znaleźli się w meczowej kadrze, oglądało spotkanie z trybuny

12 - tyle meczów czekał Piotr Brożek by ponownie wpisać się na listę strzelców

18 - w tylu meczach prowadził Wisłę trener Petrescu

30 - tyle razy w barwach Wisły zagrał Jean Paulista

40 - tyle meczów w barwach Wisły ma na swym koncie Jakub Błaszczykowski

55 - tyle razy Marek Zieńczuk walczył z Wisłą o ligowe punkty

60 - tyle meczów w barwach Wisły rozegrał Nikola Mijailović

67 - tyle minut spędził na boisku były wiślak, Aleksander Kwiek

150 - tyle meczów w pierwszej lidze ma na swym koncie Radosław Sobolewski

222 - tyle minut w lidze rozegrał w tym sezonie Marek Penksa

360 - tyle minut w tym sezonie spędzili na ligowych boiskach Mariusz Pawełek, Nikola Mijailović i Cleber

Źródło: wislakrakow.com

Jeszcze o meczu z Koroną - analiza gry Wisły

Dużo walki, skuteczna defensywa i mądra taktyka wystarczyły naszej Wiśle na odniesienie kolejnego zwycięstwa. Tym razem „Biała Gwiazda” pokonała rywala, z którym w poprzednim sezonie dwukrotnie traciła punkty. Zapraszam do analizy meczu z Koroną Kielce.

Radość po meczu.
Radość po meczu.

TAKTYKA

Trener Petrescu sprawił, że jeszcze bardziej niż zwykle „grała” razem z zawodnikami, dostosowując się do bieżącej sytuacji na murawie i aktualnego składu personalnego naszej drużyny. Jak sam powiedział, zmieniał ją „czterokrotnie”, od wdrażanego ostatnio 1-3-4-2-1 aż po „stare” 1-4-4-2. Generalnie Wisła była nastawiona na głęboki odbiór na własnej połowie i szybkie kontry, którymi starała się przełamać defensywę rywali. Drugim najczęściej stosowanym rozwiązaniem było wstrzelenie piłki w stronę wysokiego Radovanovica i zgranie jej do nabiegających z głębi pola zawodników. W pierwszej części meczu efekty były marne, ponieważ dobrze zorganizowana i aktywna w grze bez piłki ekipa Korony w zupełności wystarczyła na sparaliżowanie ofensywy Wisły pozbawionej dynamicznych i kreatywnych piłkarzy w drugiej linii oraz w ataku. Słabiutko wyglądała nasza gra 1 na 1, doskok - rywale mieli za dużo swobody, bo Wiślacy kryli za daleko – asekuracja w środku pola i przechodzenie z obrony do ataku. Popełnialiśmy mnóstwo prostych błędów technicznych. Dopiero wejście szybkiego Paulisty odmieniło oblicze naszej ofensywy, natomiast pojawienie się Burnsa uporządkowało środek pola. Chwaląc Brazylijczyka za aktywność należy zauważyć, że tylko jeden taki piłkarz może wystarczyć najwyżej na ligę, bo na pucharowym poziomie osamotniony szybko zostanie zneutralizowany.

Przejście na model 1-4-4-2 poprawiło też nieco siłę ataków oskrzydlających, które w 64 minucie przyniosły gola. Potem niebezpieczny moment nastąpił jeszcze w okolicach 70 i 80 minuty, kiedy zmęczona Wisła po prostu stanęła, momentami broniąc się bardzo chaotycznie. Oddawaliśmy wiele piłek „za darmo”, brakowało dłuższego przytrzymania futbolówki na połowie rywali i groźnego rozegrania. Dobrze, że Korona w obronie popełniała poważne błędy (największy, ośmieszający ten zespól w kryciu strefowym przy golu na 2-0) i nie dysponowała żadnym skutecznym napastnikiem, który mógłby lepszym ustawieniem w rejonie naszej „szesnastki” stworzyć zagrożenie. Dlatego znów rozgrywający świetny mecz Cleber z Głowackim bez większych problemów powstrzymywali zapędy gości.


PIŁKARZE I FORMACJE

Bramkarz – Mariusz Pawełek. Zachował czyste konto, co powoli staje się normą. To świetna sprawa, ale trzeba zauważyć, że nie miał ani jednego trudnego strzału do obrony. Stąd mogł się wykazać głownie łapaniem „zawiesinek”, wrzucanych przez Kielczan z bocznych sektorów boiska. Dwukrotnie popełnił poważny błąd przy wybiciu i wyprowadzaniu piłki, podając ją wprost na nogę rywali. Musi poprawić ten element.


OBRONA:

Kolejny raz klasą błysnął Cleber, najpewniejszy punkt defensywy. Grał niemal bezbłędnie, wszystko „czyścił”, prawie wszystko kasował, wygrywał wszystkie pojedynki indywidualne. Podawał celnie, wybijał przytomnie, grał bez ryzyka. Świetnie uzupełniał się z Głowackim, który dla odmiany „ściągał” jak magnes większość górnych piłek. Obaj doskonale ustawiali się w kryciu, pilnowali dystansu i interweniowali zdecydowanie.

Tradycyjnie nieco słabiej wypadł Dudka, zmieniony już po pierwszej połowie. Nie popełnił większych błędów, ale interweniował o wiele mniej pewnie, ustawiając się gorzej. Zostawiał piłkarzom Korony za wiele miejsca, zbyt ociągając się z doskokiem. Stać go na lepszą grę, bardziej efektywną także przy wyprowadzaniu piłki.

Najgorzej z piłkarzy defensywnych tym razem prezentował się Nikola Mijailović. Gdyby ktoś pisał książkę pod tytułem „Jak obrońca nie powinien reagować pod pressingiem rywali”, śmiało mógłby zostać jednym z jej bohaterów. Kilkakrotnie zupełnie niepotrzebnym i niebezpiecznym kiwaniem się w rejonie naszego pola karnego sprokurował zagrożenie, był zupełnym przeciwieństwem spokojnie wybijającego futbolówkę w „bezpieczny rejon” lub w aut Clebera. Grał nieodpowiedzialnie. W ofensywie także nie błyszczał ani dobrymi dośrodkowaniami, ani groźnymi strzałami z dystansu.


DRUGA LINIA:

Oczy wielu obserwatorów szczególnie uważnie były skierowane na Radosława Sobolewskiego, wracającego do zespołu po kontuzji. Forma reprezentacyjnego pomocnika była pewną niewiadomą, budzącą zatroskanie w obliczu zbliżającego się rewanżu z Mattersburgiem. „Sobolowi” przyjdzie wówczas zagrać zamiast wykartkowanego w Austrii Burnsa, dlatego w jego roli został w niedzielę ustawiony przez trenera Petrescu. Zaczął kiepsko, od szybko zarobionej żółtej kartki. Potem spisywał się lepiej, acz na pewno nie perfekcyjnie. Musiał grać „miękko”, pilnując, aby po raz kolejny w karierze nie wylecieć z boiska przed czasem. Mimo to zaliczył kilka skutecznych odbiorów, parę razy wyprzedził rywali. Niestety, nie nadążał z asekuracją i robił błędy w ustawieniu – głownie dzięki niemu w środku pola mieliśmy często dużą „dziurę”. W drugiej połowie zagrał bardziej „z przodu”, ale z marnym efektem w ofensywie. Nie oddał żadnego groźnego strzału, nie rozgrywał dobrze piłki i nie obsługiwał napastników podaniami otwierającymi drogę do bramki.

Za efektywność w ofensywie trudno chwalić też Marka Penksę – Słowak tradycyjnie walczył, dużo biegał, ale jak zwykle niewiele z tego wynikało w konstrukcji. Za wolno operował piłką przy przechodzeniu z obrony do ataku, podawał głownie wszerz do najbliższego kolegi, nie rzucał prostopadłych podań. Nie „rozciągał gry”. To niestety na pewno nie jest dobry rozgrywający. Próbował oddawać strzały z dystansu po źle wybitych przez obrońców Korony piłkach, ale za każdym razem były blokowane. W destrukcji – starał się przeszkadzać rywalom walecznością i bieganiem za nimi ile sił w nogach. Czasem dało to jakiś odbiór. Trudno nie zauważyć, że na silniejszego piłkarsko zawodnika niż Kwiek takie „przeszkadzanie” nie wystarczy.

Najgorzej w drugiej linii spisał się Marek Zieńczuk. Jego postawę można skomentować krótko: niewidoczny, nieefektywny, pozbawiony inicjatywy. Zero strzałów, dobrych dośrodkowań i marna postawa w destrukcji. W ogóle nie „ciągnął” gry drużyny. Ciągle widać, jak bardzo nasz zespół potrzebuje nowego, lepszego lewego pomocnika.

Najlepiej z pomocników Wisły zaprezentował się jego kolega z drugiej strony – Jakub Błaszczykowski, w drugiej połowie grający jako obrońca. I to nawet mimo tego, że w pierwszych 45 minutach zrobił góra 1-2 sensowne akcje. Po przerwie udanymi wejściami na szybkości stwarzał zagrożenie i zaliczył asystę przy golu Piotra Brożka. Jest postęp jakościowy w jego grze, bo wreszcie rzucił dwa naprawdę dobre dośrodkowania ze skrzydła. Mocne, dochodzące, z rotacją i przede wszystkim celne. Do tej pory zwykle nie notował ani jednego takiego zagrania w meczu, głownie robiąc dużo „wiatru”, a po wygraniu pojedynku indywidualnego psując centry. W niedzielę wreszcie było inaczej, pojawił się realny pożytek z jego akcji w bocznym sektorze boiska.

Cała drugą połowę zaliczył Jacob Burns. Australijczyk dał dobrą zmianę, znacznie poprawiając postawę Wisły w destrukcji i odbiorze. Dzięki niemu zniwelowana została spora luka w środku pola. Odciążył tez Sobolewskiego, ułatwiając mu dotrwanie do końcowego gwizdka bez drugiej żółtej kartki. Skutecznie nie pozwalał Hermesowi na swobodne operowanie piłką. Myślę, że można śmiało napisać, iż udanie wypełnił swą rolę.


ATAK

Najbardziej wysuniętym zawodnikiem Wisły ponownie był wysoki Branko Radovanović, który przez ponad 90 minut grał najwyżej przeciętnie, by nie powiedzieć słabo, ale który i tak został jednym z bohaterów meczu ośmieszając w końcówce obrońców Korony zdobyciem gola na 2-0. Do tej chwili raził fatalnym przyjęciem piłki pod kryciem (każdorazowo odskakiwała mu niemal na 2 metry) i bardzo złą szybkością. Przegrywał wszystkie pojedynki biegowe z obrońcami gości, nie utrzymywał się należycie przy piłce i nie rozgrywał jej udanie. Zaliczył dużo strat. Miejmy nadzieję, że choć trochę zdoła poprawić dynamikę przed następnymi meczami, bo o umiejętność gry głową i zdolność do przytomnego ustawienia się w szesnastce rywali możemy być raczej spokojni. To mało patrząc pod kątem pucharowym i lepszych przeciwników od Korony czy Mattersburga, ale będzie musiało wystarczyć.

Serbowi w ataku najczęściej partnerował Piotr Brożek. O jego grze można napisać podobnie – większość meczu „przespał”, źle reagując zarówno pod bramką rywala, jak pod własną, gdzie w pierwszej połowie popełnił bardzo poważny błąd przy wybiciu piłki – zamiast wykopać ją w bezpieczny rejon jak Cleber, wypuścił ją sobie do boku i pozwolił odebrać Kaczmarkowi. Zamiast spokoju, mieliśmy faul na wysokości pola karnego, na szczęście bez konsekwencji. W ofensywie był spóźniony, za wolno podejmował decyzje. Dobrze, że przebudził się w 64 minucie, przytomnie „bez piłki” idąc na długi słupek i kończąc akcję plasowanym uderzeniem. Niestety tylko wtedy zachował się jak rasowy napastnik.

W analizie nie można pominąć najgroźniejszego piłkarza Wisły – Jeana Paulisty. Brazylijczyk po wejściu na boisko odmienił oblicze naszej ofensywy. Ożywił akcje, wygrywał pojedynki 1 na 1, dokładnie podawał. Często zmieniał pozycję, schodził do boków, rozrywając obronę Korony. To zwycięstwo jest w lwiej części jego zasługą.


PODSUMOWANIE

Zwycięstwo nad Koroną bardzo cieszy, podobnie jak ciągle bardzo efektywna gra Wisły w defensywie. Znacznie mniej powodów do radości dostarcza postawa ofensywna naszej drużyny, której słabość Kielczanie mocno obnażyli szczególnie w pierwszej połowie. Na chwilę obecną, konstruktywna rola drugiej linii prezentuje się mizernie, wszystko bazuje w gruncie rzeczy na jednym piłkarzu – „Jasku” Pauliście. Gdy go brakuje, nie mamy żadnych istotnych argumentów w ofensywie, a zespół musi liczyć wyłącznie na wzrost Radovanovica, stałe fragmenty gry, poważne błędy rywali i dużo szczęścia. To niewiele i nie można tego lekceważyć, bo dobrze zorganizowani i potrafiący grać w piłkę rywale będą potrafili z powyższych braków „Białej Gwiazdy” skorzystać. Ale tak się dzieje, gdy zarząd klubu nie chce lub nie może wspomóc trenera transferowo w walce z niebezpiecznymi słabościami drużyny.

wislakrakow.com (Markus)

Źródło: wislakrakow.com

Komentarz pomeczowy

Niektórym kibicom takie zwycięstwa smakują najbardziej: z trudem wywalczone, po ciężkim spotkaniu z wymagającym rywalem. Inni po tego typu meczach narzekają na poziom gry, utyskując, że Wisła nie zdruzgotała przeciwnika. A prawda, jak to często bywa, leży po środku.

Niewątpliwie, niedzielne zwycięstwo przyszło wiślakom znacznie trudniej niż zeszłotygodniowe trzy punkty z imienniczką z Płocka. Korona Kielce potwierdziła, że należy do najlepszych zespołów ligi, o uzasadnionych aspiracjach odgrywania w niej czołowej roli. To nie jest drużyna na miarę Mistrzostwa Polski, ale potencjał drzemie w niej spory, umiejętnie wyzwalany - jak dotąd - przez trenera Wieczorka. Przekonaliśmy się o tym już w zeszłym sezonie, tracąc z Koroną aż pięć punktów - tracąc, bo w obu potyczkach zwycięstwo oddaliśmy na własne życzenie.

Po pierwszej połowie niedzielnego meczu można było mieć obawy, czy historia się nie powtórzy. Akcje Wisły były zbyt chaotyczne i mało efektywne. Dobrze grający z Płockiem Marek Zieńczuk, Nikola Mijailovic, Jakub Błaszczykowski i Piotr Brożek, tym razem spisywali się do przerwy bardzo przeciętnie. Przede wszystkim byli zbyt pasywni i mało dokładni w rozegraniu piłki. Znacznie gorzej fizycznie wyglądał także Branko Radovanović. Trudno zatem się dziwić, że gra ofensywna nie kleiła się i poza jedną świetną okazją serbskiego napastnika, Wisła nie stworzyła stuprocentowych sytuacji do strzelenia gola. W środku pola kielczanie mieli za dużo wolnego miejsca - para Marek Penksa i Radosław Sobolewski niezbyt dobrze współpracowała z bocznymi pomocnikami, i wybiegani kielczanie potrafili to wykorzystać, czasem zbyt długo utrzymując się przy piłce. Ale i oni nie potrafili przedrzeć się w okolice bramki Mariusza Pawełka. Po pierwsze, świetnie grali środkowi obrońcy - Arkadiusz Głowacki (reprezentacyjna forma!) i Cléber. Po drugie, mimo zachwytów niektórych obserwatorów, Korona bynajmniej nie grała aż tak dobrze. Owszem, w środku pola jej akcje były składne, ale co z tego, skoro tam się też zwykle kończyły. W trakcie i po meczu często można było usłyszeć i przeczytać, że do przerwy zespół z Kielc był lepszy. Dziwna to przewaga, skoro Korona nie stworzyła sobie żadnej stuprocentowej okazji... A po przerwie było z nią jeszcze gorzej pod tym względem.

Zmiany Dana Petrescu były strzałem w dziesiątkę. Jakob Burns uporządkował grę w środku pola i znowu wykonał tytaniczną pracę w destrukcji. Widać po nim doświadczenie gry w lidze angielskiej. Jego ustawianie się na boisku to wyższa szkoła jazdy. Jean Paulista znakomicie rozruszał wiślacki atak. Jego kilka dryblingów potwierdziło, że śmiało może rywalizować z Rogerem o miano najefektowniej grającego Brazylijczyka naszej ligi. Obecnie zresztą, w takiej formie nasz zawodnik znacznie góruje nad rywalem z Warszawy. Najważniejszy jest jednak wpływ gry piłkarza na zespół, a indywidualne popisy Paulisty miały bezpośrednie przełożenie na zagrożenie stwarzane przez Wisłę pod bramką Korony. Co prawda, nie kotłowało się pod nią raz po raz, ale parę bardzo dobrych akcji wystarczyło, by zapewnić Wiśle zwycięstwo. Ta, po której Piotr Brożek strzelił bramkę, była wręcz popisowa. Innym brakowało niestety wykończenia, ale i tak pod względem jakości gry ofensywnej, druga połowa była o niebo lepsza od pierwszej. Zarazem jeszcze bardziej zwarte były wiślackie szyki obronne. To znamienne, że tak dobry, jak na polską ligę, zespół jak Korona po przerwie praktycznie ani razu nie zagroził bramce Wisły. A że to już czwarty mecz bez straty gola, można już śmiało twierdzić, że pod względem gry obronnej Dan Petrescu zrobił pod Wawelem bardzo dobrą robotę. Znacznie więcej pracy czeka go wciąż, by poprawić akcje ofensywne. Nawet jeśli zaprzestać porównań do Wisły z czasów Henryka Kasperczaka (są one niezbyt miarodajne, bo skład był zupełnie inny, stworzony właśnie do finezyjnego atakowania), to i tak widać, że nie cały potencjał drugiej linii i ataku jest wykorzystywany. Przede wszystkim, kluczowe dla konstrukcji akcji ogniwa - boczni pomocnicy i obrońcy nie mogą ustabilizować formy na wysokim poziomie, jaki czasami w ciągu meczu objawiają. Klasycznym przykładem Jakub Błaszczykowski, który i z Wisłą Płock i z Koroną, blado (a co najwyżej przeciętnie) wypadł w pierwszych połowach, by błyszczeć po przerwie. Piotr Brożek i Marek Zieńczuk mają za dużo przestojów. Marek Penksa także nie zawsze bierze ciężar gry na siebie - zresztą nie ma predyspozycji, by być klasycznym rozgrywającym. Wahania dyspozycji zaprezentował również Branko Radovanović (choć drugi mecz z rzędu strzela ważne i ładne gole - ten z niedzieli przejdzie zresztą do historii piłki nożnej: jeden Branko przeciwko sześciu rywalom przy rzucie rożnym, a mimo to strzela gola; boki zrywać, o ile nie jest się kibicem Korony rzecz jasna...). Do tego dochodzi wciąż poniżej oczekiwań forma Radosława Sobolewskiego i okaże się, że w ofensywie zawsze możemy liczyć tylko na Jeana Paulistę. Tyle tylko, że nawet nierówno grająca Wisła i tak okazała się wyraźnie lepsza od ostatnich rywali, których część mediów namaściła na poważnych kandydatów do przerwania fantastycznej serii meczów bez porażki gospodarzy przy Reymonta. Gdy wszystkie ogniwa się dotrą, a do formy wróci jeszcze Paweł Brożek, śmiem twierdzić, że Wisła Dana Petrescu będzie grać nie tylko efektywnie, ale i efektownie.

Źródło: wislaportal.pl

Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości
Kibice gości