2006.08.27 Lech Poznań - Wisła Kraków 3:3

Z Historia Wisły

Za: http://wislaportal.pl

Kolejny horror w Poznaniu. Lech Poznań - Wisła Kraków 3:3

Po dramatycznym meczu Wisła Kraków, mimo że przegrywała 0-2 i 1-3 wywozi z Poznania remis 3-3! Decydującą - o wywalczeniu jednego punktu - bramkę strzela niezawodny ostatnio Piotr Brożek, w doliczonym czasie gry! Za charakter należą się dzisiaj wiślakom wielkie brawa!

Grafika:Wisła-Lech2006 08 27.jpg
Wisła w Poznaniu remisuje po dramatycznym spotkaniu 3:3. 2006.08.27.

Poznań, ul. Bułgarska

27.08.2006 r., godz. 19.15

V kolejka Orange Ekstraklasy, sezon 2006/07

Widzów: 15 860

Sędzia: Piotr Siedlecki (Szczecin)


LECH POZNAŃ 3:3 WISŁA KRAKÓW

1:0 Wasilewski (7.)

2:0 Zakrzewski (29.)

2:1 Głowacki (53.)

3:1 Reiss (56.)

3:2 Bosacki (82. sam.)

3:3 Piotr Brożek (90. +2)


Kotorowski

Wasilewski

Kucharski

Bosacki

Wojtkowiak

Zając

Scherfchen

Murawski

Wilk

(82. Wachowicz)

Zakrzewski

(86. Micanski)

Reiss


Pawełek

Głowacki

Dudka

Cléber

(67. Chiacu)

Błaszczykowski

Burns

Penksa

(59. Piotr Brożek )

Zieńczuk

Mijailović

Paulista

Radovanović

(46. Paweł Brożek)


Piłkarze meczu: Arkadiusz Głowacki i Piotr Brożek


Aby zmobilizować piłkarzy gospodarze dzisiejszego meczu przed jego rozpoczęciem umieścili na tablicy świetlnej wynik 0-3 (patrz zdj.)... W poprzednich spotkaniach Lech zaczynał grać w piłkę mniej więcej gdy przegrywał w takich, lub podobnych, rozmiarach. Cóż... "wykrakali sobie" poznaniacy stratę trzech goli...

Przyznać trzeba jednak, że Lech rzeczywiście ostro ruszył do ataku, już od pierwszych minut meczu. Dokładnie tak, jak zapowiadał trener Lecha, Franz Smuda. Obydwie drużyny wyszły zresztą ustawione ofensywnie i już po dwóch minutach tak pod jedną (Pawełek złapał dośrodkowanie Zakrzewskiego), jak i pod drugą (Penksa nie doszedł do odbitej przez obrońców piłki) bramką było groźnie. Niestety - zwłaszcza w pierwszym kwadransie - groźniej było pod bramką Wisły. Jako dowód okazja z 5. minuty Zakrzewskiego, który znalazł się sam na sam z Pawełkiem, nasz bramkarz wyszedł jednak z opresji obronną rękę, a dobitka Zająca też nie znalazła drogi do siatki.

Co nie udało się Lechowi w minucie piątej, udało się w siódmej... Cléber zbyt krótko wybił piłkę przed nasze pole karne, dopadł do niej Wasilewski i strzałem w długi róg pokonał Mariusza Pawełka! Był to pierwszy gol stracony przez Wisłę w bieżącym sezonie... 1-0 dla Lecha.

Strata bramki podziałała dobrze na wiślaków, szkoda tylko, że lepiej z piłką "nie zabrał się" w 12. minucie Kuba Błaszczykowski, któremu idealnie w tempo podał Branko Radovanović. To zresztą Serb najwięcej nękał defensorów Lecha, brakowało mu jednak szczęścia pod bramką. Jak choćby w 15. min. gdy jego uderzenie głową złapał Kotorowski.

Bramkarz Lecha świetnie spisał się też w minucie 21. gdy po dośrodkowaniu Nikoli Mijailovicia ładnie po koźle strzelił Kuba Błaszczykowski. Ten fragment meczu to duża przewaga wiślaków, o czym świadczyć może też groźne uderzenie Marka Zieńczuka, z narożnika pola karnego, z trudem odbite przez Kotorowskiego.

Niestety. Już w kolejnej akcji to Lech wychodzi z kontrą, Bosacki kapitalnie wrzuca piłkę w nasze pole karne, a ta mija źle ustawionego Clébera, trafia na głowę Zakrzewskiego, który pakuje ją w samo okienko naszej bramki... 2-0.

Tak wysoki wynik, po dwóch kwadransach meczu, uspokaja lechitów, do głosu znów dochodzą wiślacy, a bryluje w tym Jean Paulista - raz po raz zresztą faulowany. I właśnie za faul na "Jaśku" (w 40. min.) czerwoną kartkę miał prawo zobaczyć Zakrzewski, który ściął Brazylijczyka równo z trawą od tyłu. Sędzia zlitował się nad poznańskim brutalem dając mu tylko kartkę żółtą!

Jakby w odpowiedzi wiślacy przeprowadzają prawdziwy szturm na bramkę Lecha. Radovanović strzela głową, Kotorowski broni, dobitka Penksy leci nad bramką... Po chwili znów świetnie przymierza głową - a jakże - Branko, ale i tym razem Kotorowski - jakimś cudem - przenosi piłkę na rzut rożny! Radovanović miał prawo złapać się przy tej interwencji bramkarza za głowę!

Sędzia dolicza do I połowy 2 minuty, i właśnie wtedy Paulista ładnie wrzuca w pole karne, Radovanoviciowi zabrakło naprawdę niewiele, aby dojść do piłki i pokonać wreszcie Kotorowskiego. Jak się okazało, nie było mu to dziś dane, bo po przerwie na boisko już nie wyszedł. To dość dziwna decyzja trenera Petrescu, bo Branko był dziś wyróżniającym się piłkarzem, a zastępujący go Paweł Brożek zawiódł.

Warto dodać, że w I połowie Wisła była przy piłce aż 58% czasu gry, w II połowie ten bilans jeszcze bardziej się zwiększył, oczywiście na korzyść "Białej Gwiazdy"!

Zaraz po przerwie mogło być jednak "po meczu", gdyby nie chwila zawahania Wilka, którego źle przypinował Dudka z Błaszczykowskim. Na szczęście pomocnika Lecha ubiegł Pawełek. Wisła gra jednak aktywnie, konsekwentnie, dobrze rozgrywa piłkę. To daje efekt już w 48. min. Marek Zieńczuk odegrał na środek do Paulisty, a ten choć strzelił dobrze, to Kotorowski znów ratuje swój zespół, odbijając piłkę nogą! Szkoda...

Po się odwlecze... 53. minuta to rzut rożny dla Wisły. Krótko rozgrywa go Marek Zieńczuk, po czym dośrodkowuje w pole karne. Miejsce Radovanovicia - w walce o górne piłki - zajmuje Arek Głowacki i celną główką (a jakże!) strzela kontaktowego gola! 2-1!

Wisła rusza do jeszcze śmielszych ataków i... nadziewa się na kontrę Lecha. Dośrodkować Zającowi w pole karne pozwala Marek Penksa, a tam Piotr Reiss dokłada swoją głowę (nie zdążył do niego Cléber, którego teoretycznie winić możnaby za każdą ze straconych dziś bramek!) i jest 3-1... Większość drużyn po takim ciosie już by się nie podniosła. Niewielu było pewnie kibiców samej Wisły, którzy wierzyliby jeszcze w wywalczenie punktu. Wiśle jednak się to udało. Z każdą minutą mieliśmy większą przewagę i to z czego do dzisiaj słynął Lech, wykorzystała Wisła. To podopieczni Petrescu włączyli wyższy bieg i konsekwentnie (!) dążyli do strzelenia kolejnych bramek. Niemal jakby nie zrażając się niepowodzeniami.

W 59. min. znów głową próbuje Arek Głowacki - Kotorowski broni. W 65. min. na strzał decyduje się Jean Paulista, ale piłka o centymetry mija bramkę.

Petrescu ściąga Clébera, wprowadza Chiacu - i to właśnie młody Rumun ma dwie swoje szanse - obydwie bardzo jednak niecelne. Szkoda zwłaszcza tej z 76. min., kiedy to Marek Zieńczuk sprytnie rozegrał rzut wolny, a Chiacu z 17. metrów strzelił wręcz fatalnie.

Jakby w odpowiedzi na zagranie Rumuna, jeszcze... gorzej zagrywa Paweł Brożek. Powracający po kontuzji wiślak wyszedł sam na sam z Kotorowskim i zamiast próbować go pokonać, odegrał do będącego na pozycji spalonej brata Piotra. Na dodatek tak, że ten nie miał nawet szans dość do piłki! Wisła naciska dalej, nie zważając na kontry Lecha (Pawełek ładnie broni strzał Wojtkowiaka) i w 79. minucie niesamowicie zamyka Lecha w jego własnym polu karny. Paweł Brożek, Chiacu i Paulista - po kolejnej udanej akcji Mijailovicia - nie potrafią jednak pokonać Kotorowskiego i obrony Lecha! Podobnie jak i sam Paweł Brożek w min. 80. Znów wyszedł on sam na sam z Kotorowskim i znów lepszy był bramkarz "Kolejorza"!

Jeszcze w tej samej minucie ładnie technicznie przymierza Marek Zieńczuk, minimalnie nad bramką. W końcu nadchodzi 82. minuta gry. Jak się okazało - minuta nadziei dla Wisły. Lewą stroną ucieka Piotr Brożek, dośrodkowuje, a Bartosz Bosacki (250. mecz w lidze!) strzela samobója! Jest 3-2! W 89. min. wiślacy mogą mieć pretensje do sędziego, który zagwizdał spalonego Chiacu, którego na pewno nie było... nasi piłkarze wolą jednak - zamiast się wykłócać - grać dalej, zwłaszcza, że w końcówce meczu procentowy podział posiadania piłki to było 61 do 39 % na korzyść "Białej Gwiazdy"! Arbiter dodaje trzy minuty i właśnie w drugiej doliczonej akcja meczu Wisły. Arek Głowacki przedłuża wrzutkę Jacoba Burnsa w pole karne "Kolejorza", a Piotr Brożek z najbliższej odległości pakuje głową piłkę do siatki! 3-3 i po chwili koniec spotkania...

Emocji nie brakowało, a Wisła zagrała dziś wyjątkowo inaczej. Zapewne wpływ miała na to szybko stracona bramka, ale podopieczni Dana Petrescu - ostatnio krytykowani za zbyt defensywną grę, nieładną dla oka - dzisiaj zagrali bardziej ofensywnie. Momentami ich postawa, oskrzydlające akcje, a także finezja, musiała się podobać. Wynik na pewno zasłużony, choć też ze wskazaniem. Właśnie na wiślaków.

Lech zawiódł na pewno swoich fanów, po raz kolejny. Też zagrał inaczej, dzisiaj to nie on gonił wynik, a mimo to znów nie potrafił zwyciężyć. Tak jednak grającą Wisłę pokonać ciężko!

Foto: www.lech.poznan.pl • Dodał: Piotr (2006-08-27 19:13:33)