2006.11.19 ŁKS Łódź - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:19, 11 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Dzieci we mgle. ŁKS Łódź - Wisła Kraków 2-1

Z czołowymi klubami naszej ligi Łódzki Klub Sportowy wygrywał 2-1. W takich rozmiarach ograł GKS Bełchatów, w takich wygrał również z warszawską Legią. 2-1 ograli też łodzianie krakowska Wisłę - w pełni zasłużenie. Ostatni mecz rundy toczony był w fatalnych warunkach atmosferycznych, przy gęstej mgle, ale była ona taka sama dla obydwu drużyn. Po rundzie jesiennej Wisła dopiero na 5. pozycji w ligowej tabeli. Czy to oznacza u nas "czas na zmiany"?!

Łódź, al. Unii Lubelskiej

19.11.2006 r., godz. 16.00

XV kolejka Orange Ekstraklasy, sezon 2006/07

Widzów: 6500

Sędzia: Zdzisław Bakaluk (Olsztyn)


ŁÓDZKI KS 2:1 WISŁA KRAKÓW


1:0 Arifović (7.)

1:1 Stolarczyk (31.)

2:1 Arifović (46.)


Wyparło

Przybyszewski

Cerić

Hajto

Mysona

Kowalski

Kłus

Niżnik

(87. Sierant)

Kolendowicz

(81. Magiera )

Arifović

Kmiecik

(46. Rozkwitalski)


Dolha

Baszczyński

Dudka

Cléber

Stolarczyk

Penksa

(56. Paulista)

Burns

(75. Radovanović)

Sobolewski

Zieńczuk

(59. Kryszałowicz)

Piotr Brożek

Paweł Brożek


Piłkarz meczu: Arifović


Po takim meczu, choć na pewno było to "spotkanie walki" ciężko napisać coś dobrego o podopiecznych trenera Okuki... no i o samym trenerze "Białej Gwiazdy". Okuka zarzucał ostatnio, że Wisła za Dana Petrescu grała z pominięciem II linii, bezsensowanymi "piłkami w przód"... A jak grała dzisiaj Wisła? Podobno piłkarze są źle przygotowani pod względem kondycyjnym, ale w Salonikach zabiegali Greków, a w kilku meczach tego sezonu wytrzymali ich trudy do końca, właśnie wtedy strzelając gole...

Jeżeli za Petrescu nie było dobrze, to przynajmniej było... śmiesznie. Stojący przy linii Rumun był tak ekscentryczny, że potrafił sam rozruszać nawet najnudniejszy mecz. Z Okuką kibice nie mają już nawet tego, bo ostatnie spotkania Wisły nie dają fanom "Białej Gwiazdy" żadnych atrakcji... No i jeszcze jedno, kto wie czy to nie zasadniczy problem... Gdy sam słucham wypowiedzi Okuki, to nie do końca rozumiem co Serb chce powiedzieć. Już abstrahując od jego "polskiego". Plącze się, zmienia fakty... Jeżeli tak samo mówi do piłkarzy, to nie ma się co dziwić, że Ci wychodzą na boisko rozkojarzeni.

Tak było też dzisiaj. Choć to wiślacy na początku przeprowadzili dwie ładne akcje (szkoda, że nikt nie zamknął ładnej wrzutki Marka Zieńczuka), to od 7. minuty to właśnie piłkarze ŁKS-u szaleli z radości. Reprezentant Polski, Dariusz Dudka, tak wyprowadzał piłkę sprzed własnego pola karnego, że tą wyłuskał mu Grzegorz Kmiecik, szybko podał do Ensara Arifovicia i było 1-0. Zemsta Kmiecika na Wiśle ze wszech miar udana, a mogła być jeszcze lepsza, ale pięć minut później (znów po ograniu Dudki) Grześka ubiegł Emilian Dolha.

Wisła otrząsnęła się dopiero w minucie 15., ale uderzenie z rzutu wolnego Darka Dudki poleciało prosto w mur, a dobitka Radosława Sobolewskiego "w kosmos". O wiele ładniej przymierzyć spróbował Piotr Brożek, ale jego z kolei uderzenie zza pola karnego minęło nieznacznie bramkę łodzian.

Wisła próbowała, próbowała... i o dziwo w końcu się udało. Po rzucie rożnym Paweł Brożek ładnie uderzył głową, Wyparło odbił, ale dobitkę Macieja Stolarczyka nie był już w stanie... bo wiślak wpadł z piłką do siatki! 1-1, choć gospodarze protestowali, że Stolarczyk zagrał nieczysto. W I części meczu ładnie przymierzył jeszcze z wolnego Hajto, ale Dolha nie miał kłopotów z wyłapaniem tego uderzenia.

Nie wiemy co Okuka "nagadał" piłkarzom w szatni, ale chyba nic z tego nie zrozumieli, a może dopiero próbowali zrozumieć na murawie. Kilkanaście sekund po rozpoczęciu gry Arifović uderzył zza pola karnego, pozwolił na to Cléber, Dolha stał osłupiały... a że Bośniakowi wyszedł strzał życia, więc było 2-1 dla ŁKS-u.

Po chwili kolejną ładną akcję gospodarzy celnym strzałem mógł zakończyć... Dariusz Dudka. Skończyło się tylko na rzucie rożnym. Po nim znów zakotłowało się pod naszą bramką, a gol dla łodzian nie padł tylko dzięki bardzo szczęśliwie interwencji Dolhy.

W 50. min. powinno być jednak 2-2. Po składnej akcji Piotr Brożek został powstrzymany, piłka trafiła pod nogi Marka Zieńczuka, ale ten kopnął wprost w nogę Wyparły. Po chwili Wyparło ładnie i pewnie łapie uderzenie głową jednego z braci Brożków.

Łodzianie nie zamierzali poprzestać na zdobyciu tylko dwóch goli, chcieli dobić słabą Wisłę. W 52. min. Rafał Niżnik oddał taki strzał z dystansu, jaki wiślakom nie udało się oddać od dawna. Dolha kapitalnie wybił piłkę lecącą w okienko naszej bramki.

W kolejnych dwóch akcjach łodzian Dolhę mógł pokonać Rozkwitalski, ale najpierw uderzył obok bramki, a po chwili Dolha pewnie piłkę złapał. W międzyczasie sędzia skrzywdził Wisłę, odgwizdując spalonego Piotra Brożka - zupełnie z "kapelusza".

Nie zmienia to jednak faktu, że to gospodarze byli dziś lepsi. Świadczyła o tym akcja z 77. minuty, po której Arifović powinien ustrzelić hat-tricka. Fatalnie jednak spudłował.

Łodzianie domagali się w końcówce dwóch rzutów karnych, sędzia był jednak niewzruszony. Okuka dokonał zmian, każda bezproduktywna...

W doliczonym czasie gry z dobrej okazji spudłował jeszcze Kryszałowicz i... do zimy jesteśmy w tabeli tak daleko, że chyba nie spodziewaliśmy się tego w najczarniejszych snach!

Co będzie dalej? Czeka nas zapewne ciekawa zima. • Dodał: Piotr (2006-11-19 16:00:13)