2007.04.07 Wisła Kraków - Lech Poznań 0:0

Z Historia Wisły

2007.04.07, Orange Ekstraklasa, 20. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:30
Wisła Kraków 0:0 Lech Poznań
widzów: 14.000
sędzia: Jacek Granat z Warszawy
Bramki
Wisła Kraków
Emilian Dolha
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Cléber
Maciej Stolarczyk grafika: Zmiana.PNG (63’ Nikola Mijailović)
Jakub Błaszczykowski
Grafika:Zk.jpg Radosław Sobolewski
Grafika:Zk.jpg Jacob Burns
Konrad Gołoś
Marek Penksa grafika: Zmiana.PNG (80’ Tomasz Dawidowski)
Paweł Brożek grafika: Zmiana.PNG (63’ Jean Paulista)

trener: Adam Nawałka
Lech Poznań
Krzysztof Kotorowski
Marcin Kikut
Zlatko Tanevski grafika: Zmiana.PNG (67’ Marcin Drzymont)
Bartosz Bosacki
Grzegorz Wojtkowiak Grafika:Zk.jpg
Marcin Zając
Rafał Murawski
Dimitrije Injac Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (61’ Jacek Dembiński)
Jakub Wilk
Piotr Reiss grafika: Zmiana.PNG (46’ Zbigniew Zakrzewski Grafika:Zk.jpg)
Przemysław Pitry

trener: Franciszek Smuda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Nadzieja umiera ostatnia

Data publikacji: 07-04-2007 14:53


Bądźmy dobrej myśli. Do końca sezonu zostało jeszcze 11 kolejek, a co za tym idzie, można zgromadzić na swoim koncie 33 pkt. Do lidera tabeli tracimy tylko, a może aż, siedem punktów. Spotkanie z Lechem Poznań na pewno nie będzie należało do najłatwiejszych, lecz przy Reymonta 22 Wisła zrobi wszystko, by zwyciężyć.

Historia klubu

19 marca 1922 roku zarejestrowano drużynę, która rozpoczęła bogatą historię poznańskiego Lecha. W czasie jej trwania aż czternaście razy zmieniano nazwę klubu. Po wojnie w roku 1947 Polski Związek Piłki Nożnej postanowił odbudować ekstraklasę. Zorganizowano eliminacje, które trwały przez cały rok. Poznaniacy co prawda nie zakwalifikowali się od razu, ale dzięki złożonemu protestowi zdecydowano się powiększyć ligę do czternastu zespołów i w ten sposób do stolicy Wielkopolski zawitała ekstraklasa. Na wielkie sukcesy kibice w Poznaniu musieli czekać do lat 80., kiedy największą gwiazdą Lecha był Mirosław Okoński. W 1982 roku przyszedł pierwszy wielki sukces - Puchar Polski. Rok później wyprzedzając na finiszu o jeden punkt Widzew Łódź, Lech po raz pierwszy został mistrzem Polski.

Największe sukcesy to:

- Mistrz Polski (5 razy)

- Puchar Polski (4 razy)

- Super Puchar Polski (3 razy)

Tabela

Lech Poznań zajmuje obecnie ósme miejsce w tabeli z dorobkiem: sześciu zwycięstw, siedmiu remisów i sześciu porażek. Na swoim koncie mają trzydzieści trzy bramki strzelone i dwadzieścia siedem straconych.

Historia spotkań

2006/2007	
	 

OE: Lech Poznań 3:3 Wisła Kraków

2005/2006

OE: Wisła Kraków 5:1 Lech Poznań

OE: Lech Poznań 2:1 Wisła Kraków

Ostatnie spotkanie

Rywalem Lecha Poznań w ostatniej kolejce była Cracovia Kraków. W pierwszej połowie, jak i drugiej lepiej zaprezentowała się drużyna gospodarzy, która stworzyła sobie więcej sytuacji. W 23 min. bramkarz Kolejorza po raz pierwszy musiał wyciągać piłkę z siatki, po tym jak kapitalnym uderzeniem z prawej strony pola karnego popisał się Dariusz Pawlusiński. Lechici starali się odrobić stratę jeszcze w pierwszej połowie - najbliżej zdobycia bramki był Zbigniew Zakrzewski, którego strzał z dystansu w 42. minucie minimalnie minął bramkę Marcina Cabaja. Druga połowa rozpoczęła się od bramki dla Cracovii. Gospodarze wrzucali piłkę z autu, tor jej lotu przedłużył Wiśniewski, a Nowak z najbliższej odległości strzałem głową podwyższył wynik. Na dwadzieścia minut przed zakończeniem meczu Bania podał piłkę do dobrze ustawionego Bojarskiego, który nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w siatce. Goście przegrywali już 3:0. Cracovia mogła jeszcze strzelić czwartą bramkę jednak rzut karny wykonywany przez Bojarskiego obronił najlepszy gracz w drużynie Lecha - Kotorowski.

Ciekawostka

Najwyższą porażkę jaką odnotował Lech Poznań był wynik 0:8 z ... Wisłą Kraków - 30 maja 1976 roku.

Przemysław Rączka

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



Głowacki: Życzmy sobie zwycięstwa

Data publikacji: 07-04-2007 11:50


Wielka Sobota to wielki sprawdzian dla piłkarzy Wisły Kraków. Po trzech remisach kibice oczekują zwycięstwa i dobrej gry w wykonaniu Białej Gwiazdy. Być może w jednej z głównych ról zobaczymy Arkadiusza Głowackiego, który już nieraz pokazał, jak można grać i walczyć skutecznie.

Czy Wisła sprawi kibicom świąteczny prezent i wygra dzisiaj z Lechem?

- W każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo, wynik jest sprawą otwartą.

W meczu z Lechem w Poznaniu zaliczył Pan gola i asystę. Czy w sobotę zobaczymy Arkadiusza Głowackiego grającego równie ofensywnie?

- Chciałbym zagrać przede wszystkim dobrze i pewnie z tyłu, a jeśli uda się coś dołożyć dodatkowo, in plus, to będę bardzo zadowolony.

W tamtym meczu Wisła straciła aż trzy bramki. Czy dzisiaj Emilian Dolha będzie miał równie dużo pracy?

- Raczej nigdy nie staramy się grać tak, żeby bramkarz miał coś roboty. Z drugiej strony też jest po to, żeby pomagać drużynie.

Nie ma problemów z koncentracją i motywacją?

- Jeśli chodzi o problemy z koncentracją, to mówiliśmy o nich bardziej po meczu z Płockiem. Mam nadzieję, że ten temat nie będzie już powracał.

Czego życzy Pan kibicom?

- Chciałoby się życzyć dobrego widowiska i wielu bramek z naszej strony. Ale życzmy sobie zdrowia i zwycięstwa.

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl


Zapowiedź meczu z Lechem

Remis osiągnięty w Kielcach znacznie skomplikował sytuację Wisły w tabeli ekstraklasy. Przypomnijmy, że „Biała Gwiazda” od trzech kolejek nie potrafiła zdobyć kompletu punktów. Mimo że zawodnicy stwarzali w ostatnich meczach znakomite sytuacje do zdobycia bramek, żaden z nich nie był w stanie ostatecznie pogrążyć rywali.

Trener Nawałka zapowiada, że niemoc, jaka dopadła ostatnio krakowskich piłkarzy, zadziała przed meczem z Lechem jak czynnik mobilizujący. - Liczę, że w najbliższym meczu ta skuteczność przyjdzie. Wierzymy, że drużyna będzie skuteczna. Oby słowa szkoleniowca znalazły jutro potwierdzenie w poczynaniach naszych piłkarzy, bo forma , jaką prezentują ostatnio pod bramką rywali nie przystoi sportowcom, których celem są najważniejsze trofea.

Trudno w tym momencie ocenić, jakie szanse ma Wisła na awans do europejskich pucharów. Wiele zależy od ostatecznych rozstrzygnięć w naszej lidze oraz w krajowym pucharze. Nie ulega jednak wątpliwości, że „Biała Gwiazda” potrzebuje zwycięstw. Kolejne zgubione punkty mogą mieć decydujący wpływ na miejsce, jakie zajmie Wisła na koniec sezonu.

Mimo że Lech to drużyna, która pod względem kibicowskim należy do najbardziej uznanych firm w Polsce, to piłkarsko nie spełnia pokładanych w niej nadziei. Zespół prowadzony przez Franciszka Smudę, po fuzji z Amicą, był przez wielu przymierzany do roli jednego z faworytów tegorocznych rozgrywek. Niestety, rzeczywistość okazała się zbyt brutalna i mocno zweryfikowała przedsezonowe założenia fachowców. „Kolejorz” zajmuje w lidze dopiero 8. lokatę i ma już tylko iluzoryczne szanse na odegranie istotnej roli w rywalizacji o mistrzowską koronę i europejskie puchary, zwłaszcza że - po dramatycznym dwumeczu z Koroną Kielce - odpadł również z Pucharu Polski.

Trudno jednak, żeby było inaczej skoro gra naszego sobotniego rywala jest w głównej mierze uzależniona od dyspozycji jednego piłkarza – Piotra Reissa. Gdy żywej legendzie poznańskiego klubu zdarza się spadek formy, znajduje to również odzwierciedlenie w postawie całego zespołu. Tak było w niedawnym meczu z Cracovią, wysoko przegranym, na dodatek w fatalnym stylu: - Zagraliśmy tak, jakbyśmy spotkali się pierwszy raz, jakbyśmy przyjechali do Krakowa na wycieczkę, a nie na mecz ligowy. Żadna akcja nam nie wychodziła. Nie wiem, z czego to wynikało - powiedział wówczas kapitan Lecha. Wytłumaczenia żenująco słabej postawy drużyny nie znalazł też szkoleniowiec z Bułgarskiej, Franciszek Smuda: - Albo coś nie tak dzieje się w głowach, albo w sercach. Drużyna nie podjęła walki, a bez jej podjęcia nie ma szans na zwycięstwo.

Kataklizmy, jakie ostatnio dotknęły Lecha, wywołały medialną dyskusję o potrzebie zmiany trenera. Tymczasem Smuda, podbudowany wspaniałą postawą i skutecznością lechitów w meczu Pucharu Polski z Koroną oraz pełnym poparciem władz klubowych, odważnie zapowiada ... walkę o czołówkę ligową jeszcze w tym sezonie. Pierwszym krokiem do realizacji tego celu ma być sobotnie zwycięstwo "Kolejorza" przy Reymonta.

W meczowej kadrze Wisły na sobotnie spotkanie znalazło się miejsce dla powracających do zdrowia Clebera oraz Jacoba Burnsa. Być może szansę występu otrzymają również Nikola Mijailović i Tomasz Dawidowski. Trener Adam Nawałka nie będzie mógł skorzystać z usług pauzującego za karki Dariusza Dudki, a także kontuzjowanych Mauro Cantoro, Marka Zieńczuka i Mariusza Pawełka. Ostatnia dwójka może już w tym sezonie nie pojawić się na boisku.

Kadra Wisły na mecz z Lechem:

bramkarze: Emilian Dolha, Łukasz Jarosiński

obrońcy: Marcin Baszczyński, Cleber, Arkadiusz Głowacki, Adam Kokoszka, Nikola Mijailović, Maciej Stolarczyk

pomocnicy: Jakub Błaszczykowski, Piotr Brożek, Jacob Burns, Hristu Chiacu, Konrad Gołoś, Radosław Sobolewski

napastnicy: Paweł Brożek, Tomasz Dawidowski, Marek Penksa, Jean Paulista

wislakrakow.com (Vinci, dorotja, maaarcin

Źródło: wislakrakow.com

Relacje z meczu

Wisła 0:0 Lech

Od 413 minut piłkarze Wisły nie mogą zdobyć bramki. W meczu 20. kolejki Orange Ekstraklasy pomiędzy Wisłą a Lechem Poznań padł bezbramkowy remis.

Walka dwóch czołowych defensywnych pomocników ligi: Sobolewskiego z Murawskim.
Walka dwóch czołowych defensywnych pomocników ligi: Sobolewskiego z Murawskim.

Mecz już na samym początku został przerwany w związku z zamieszkami na trybunach. Na sektorze... A interweniowała policja, na co próbą sforsowania ogrodzenia odpowiedzieli kibice Lecha, którzy w liczbie ponad 800 osób zjawili się przy Reymonta. Wywołało to "wędrówki ludów" na trybunach C i niepokój na E. Na stadion weszło około 200 funkcjonariuszy w białych kaskach z czego 50 osób na sektor gości. Użyto też gazu łzawiącego, co spowodowało przerwanie meczu przez sędziego.

Na boisku emocji brakowało. Niezła szybkość gry szła w parze z niedokładnością i brakiem zrozumienia - pod tym względem obraz meczu przypominał ten z Kielc. Żadna z drużyn nie stworzyła sobie stuprocentowej sytuacji, choć lepsze okazje miał Lech. Za taką należałoby uznać strzał z 18 metrów Piotra Reissa w 35 minucie, który skorzystał z fatalnego wycofania piłki Burnsa, przebiegł z nią około 30 metrów po czym uderzył obok prawego słupka bramki Wisły. Dziesięć minut wcześniej samobójczego gola mógł zdobyć Marcin Baszczyński, który źle wycofał do Dolhy. Rumuński bramkarz szpagatem zablokował lot piłki i zdążył wykopać ją do przodu przed dobitką Pitrego.

Dwa... zalążki szansy bramkowej miał Paweł Brożek. Pierwszy już w piątek minucie po podaniu za plecy obrońców napastnik Wisły otrzymał piłkę, ale zwolnił pozwalając dogonić się obrońcom. Wycofanie do Penksy okazało się niecelne. W 29 minucie Sobolewski dobrze zagrywał do Brożka, ale ten dał się wyrzucić na lewą stronę i nie wywalczył nawet rogu. Nieskuteczne strzały na bramkę Lecha oddawali natomiast Jakub Błaszczykowski (z 25 metrów wprost w Kotorowskiego) i Marek Penksa (uderzenie zablokowane).

Po przerwie zaatakował Lech, mimo zejścia z boiska Piotra Reissa. Goście potrafili na długi czas zamknąć Wisłę na naszej połowie. W tej sytuacji Adam Nawałka zdecydował się na podwójną zmianę: za Stolarczyka i Brożka weszli Mijailović i Paulista. Niemal natychmiast Wisła przeprowadziła szybką kontrę: Paulista zagrał na lewo do Gołosia, ten zacentrował po ziemi na 13 metr, gdzie Brazylijczyk zatrzymał piłkę w miejscu. Wbiegający Sobolewski zdołał oddać strzał, ale piłka ugrzęzła w nogach obrońców.

W 72 minucie Konrad Gołoś minął trzech rywali, ale jego akcja zakończyła się na czwartym, który piłkę wybił na róg. Dwie minuty później wolej Burnsa minął bramkę o kilka metrów, podobny efekt dała próba uderzenia z dystansu Marcina Baszczyńskiego. Nadzieję Wiśle miało dać wejście Tomasza Dawidowskiego. Niewiele brakowało by w 82 minucie zaliczył on asystę - dobre podanie do Paulisty, strzał z dziesięciu metrów po długim rogu obronił Kotorowski.

Na koniec stuprocentową sytuację zmarnował Sobolewski po zagraniu w pole karne Konrada Gołosia z lewego skrzydła. Trzeci bezbramkowy ligowy remis stał się faktem - z przebiegu gry wynik zdecydowanie zasłużony.

Wisła Kraków - Lech Poznań 0:0

Żółte kartki: Burns, Sobolewski (Wisła) oraz Wojtkowiak, Injac, Zakrzewski (Lech)

Sędzia: Jacek Granat (Warszawa)

Widzów: 15 000

Wisła: Emilian Dolha - Marcin Baszczyński, Arkadiusz Głowacki, Cleber Guedes de Lima, Maciej Stolarczyk (63 min. Nikola Mijailović) - Jakub Błaszczykowski, Jacob Burns, Radosław Sobolewski, Konrad Gołoś - Paweł Brożek (63 min. Jean Paulista), Marek Penska (80 min. Tomasz Dawidowski)

Lech: Krzysztof Kotorowski - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Zlatko Tanevski (66 min. Marcin Drzymont), Grzegorz Wojtkowiak - Marcin Zając, Dimitrije Injac (61 min. Jacek Dembiński), Rafał Murawski, Jakub Wilk - Piotr Reiss (46. Marcin Zakrzewski), Przemysław Pitry.

wislakrakow.com (rav)

Źródło: wislakrakow.com

Jajo do jaja... Wisła Kraków - Lech Poznań 0-0

Kiepsko, słabo, coraz gorzej - takie określenie dla gry krakowskiej Wisły padały najczęściej w komentarzach po kolejnym meczu, w którym podopieczni Adama Nawałki nie potrafili pokonać bramkarza rywali (liczba minut bez gola to już 413!), a tym samym wygrać spotkania. Praca, praca, praca - o niej mówi wiślacki szkoleniowiec, ale efektów jej po prostu nie ma. Szansa na odrabianie strat do rywali znika z meczu na mecz i choć do końca sezonu zostało jeszcze 10 spotkań, to chyba mało kto wierzy, że wiślacy są w stanie osiągnąć jeszcze jakikolwiek sukces!

Bezbarwnie i bez bramek na boisku w meczu z Lechem. O wiele lepiej było na trybunach.
Bezbarwnie i bez bramek na boisku w meczu z Lechem. O wiele lepiej było na trybunach.

Stadion Wisły w Krakowie, ul. Reymonta

XX kolejka Orange Ekstraklasy, sezon 2006/2007

7.04.2007 r. godz. 18.30

Sędzia: Jacek Granat (Warszawa)

Widzów: 14 000

Dolha

Baszczyński

Cléber

Głowacki

Stolarczyk(62. Mijailović)

Błaszczykowski

Burns

Sobolewski

Gołoś

Paweł Brożek (62. Paulista)

Penksa (80. Dawidowski)


Kotorowski

Kikut

Bosacki

Tanevski (67. Drzymont)

Wojtkowiak

Zając

Injac (60. Dembiński)

Murawski

Wilk

Pitry

Reiss (45. Zakrzewski)

Piłkarz meczu: nikt

To był kolejny kiepski mecz - tej wiosny - w wykonaniu wiślaków. 14-tysięczna widownia, rekordowa w tej rundzie, odchodziła ze stadionu "z kwitkiem". Wiślacy zaprezentowali się fatalnie... do tego stopnia, że ciężko było kogokolwiek wyróżnić.

Początek meczu należał do gości, a dokładniej do Przemysława Pitrego, który pierwszy próbował pokonać Emiliana Dolhę. Nasz bramkarz wybronił jednak strzał napastnika Lecha. Wisła odpowiedziała przebojową akcją Kuby Błaszczykowskiego - dośrodkowanie dobrze przerwał jednak Bartosz Bosacki.

Kto wie jak potoczyłyby się losy meczu, gdyby więcej zimnej krwii wykazał chwilę później Paweł Brożek. Jego uderzenie instynktownie odbił jednak Krzysztof Kotorowski, a piłka leniwie potoczyła się obok bramki... Mogło być 1-0 dla Wisły... ale mogło być też 0-1. Rozgrywający kiepski mecz Marcin Baszczyński interweniował bowiem w 25. minucie tak niefrasobliwie, że o mało sam nie pokonał Dolhy! Na szczęście bramkarz Wisły końcem buta piłkę odbił... Na strzał - w tym okresie gry - zdecydował się jeszcze Kuba Błaszczykowski, ale Kotorowski nie dał się zaskoczyć.

Zaskoczeniem była natomiast bardzo słaba postawa Jacoba Burnsa. Po jednym z jego błędów bliski pokonania Dolhy był Piotr Reiss, ale strzelił obok bramki. Po chwili goście mogli mówić o pechu. Był już doliczony czas gry I połowy, kiedy strzał Reissa odbił Dolha, a dobitka trafiła w Baszczyńskiego. Mogła być bramka "do szatni".

W I połowie wiślacy grali fatalnie, i choć w II połowie było z ich grą ciut lepiej, to nie na tyle, aby wystawić im dobre laurki.

Tym bardziej, że aby cokolwiek dobrego napisać o grze jednych i drugich przenieść musimy się aż do 82. minuty. Wtedy to rezerwowa para Wisły: Dawidowski z Paulistą przeprowadzili ładną akcję. Pierwszy podawał, drugi strzelał, jednak Kotorowski udowodnił, że jest bramkarzem nieobliczalnym - raz przepuści straszną "szmatę", inny zaś razem wybroni w sposób nieprawdopodobny. Tak właśnie było dziś. Uderzenie "Jaśka" Kotorowski wybronił i najlepsza okazja Wisły w tym meczu przepadła. Swoją okazję miał jeszcze Radek Sobolewski, jednak po podaniu Konrada Gołosia fatalnie skiksował, nie trafiając w piłkę...

Z taką grą nie ma szans nie tylko na mistrzostwo, ale i na puchary - przyznał po meczu Paweł Brożek. Nietrudno się z takim stwierdzeniem zgodzić, jak również z tym, że do niedawna Wisła remisowała tylko na wyjazdach, teraz zaś zaczęła masowo remisować także na własnym stadionie! To już 11. nasz mecz w tym sezonie zakończony remisem. Więcej, bo 13, ma tylko Groclin.

Jakaś optymistyczna myśl po tym meczu? Proszę bardzo... W trzech kolejnych spotkaniach ligowych nie tracimy goli, no i mamy najlepszą w lidze defensywę.

Podobno pozostałość po Danie Petrescu, jak i długie, wysokie podania, najlepiej na najmniejszego na boisku Marka Penkse... Gratulujemy wiślakom pomysłowości...

Dodał: Piotr

Źródło: wislaportal.pl

0:0 po raz trzeci

Data publikacji: 07-04-2007 21:12


To już trzeci mecz z rzędu, w którym Wisła nie strzela gola. Tak jak we wcześniejszych spotkaniach Biała Gwiazda miała wyśmienite szanse, ale i tym razem ich nie wykorzystała. W Wielką Sobotę Wisła - Lech 0:0.

Przeczytaj relację jaką napisaliśmy w tym meczu, czyli Wisła - Lech na żywioł »

Tym razem jednak Wisła miała mniej szans, niż we wcześniejszych spotkaniach, które zakończyła bez zdobyczy bramkowej. Biała Gwiazda z pierwszej połowie skupiła się głównie na konstruowaniu akcji z pominięciem środkowej strefy boiska. Długie podania z obrony prosto do ataku nie okazały się jednak skutecznym pomysłem na grę, ale wobec zbyt dużych odległości między formacjami był to jedyny sposób na grę. Już w 5 minucie Paweł Brożek po otrzymaniu długiego podania próbował wpaść w pole karne, ale źle przyjął piłkę i nie udało mu się tego zrobić na pełnej prędkości. Po chwili „Brozio” znów znalazł się w polu karnym „Kolejorza”. Tym razem świetnie zwiódł obrońcę, znalazł się sam przed Kotorowskim, ale jego strzał w długi róg był zbyt czytelny i bramkarz Lecha go wybronił.

W 25 minucie Lech miał swoją najgroźniejszą sytuację w pierwszej połowie i to za sprawą zawodnika Wisły. W zupełnie niegroźnej sytuacji Baszczyński tak źle podał do Dolhy, że ten piłkę wybijał nogą będąc w szpagacie. Po 6 kolejnych minutach Wiślacy stracili piłkę w środku pola i z kontrą ruszył Zając, ale uderzył niecelnie. Ten sam schemat powtórzył się w 35 minucie. Tym razem Reiss mając naprzeciw siebie tylko Clebera zdecydował się sprytny strzał, który przeszedł tuż obok słupka bramki Dolhy.

W chwilę po tej akcji przed szansą stanął Penksa. Dopadł on do piłki wybitej przed pole karne i uderzył bardzo mocno. Piłka została jednak zablokowana przez ofiarnie rzucających się na murawę zawodników Lecha. Po chwili znów Penksa mógł wpisać się na listę strzelców, ale ani on, ani Brożek nie sięgnęli dobrego podania z lewej strony od Stolarczyka.

Lech na przerwę powinien schodzić prowadząc. Powinien, bo w policzonym czasie gry Dolha wybił piekielnie mocny strzał jednego z Lechitów na głowę Zająca, a ten, mając przed sobą praktycznie pustą bramkę, trafił w Baszczyńskiego. Po tym uderzeniu Zając wymownie popatrzył w kierunku swojej ławki rezerwowych, jakby błagał o litość.

Druga połowa rozpoczęła się od bardziej śmiałego natarcia ze strony Lecha. Nie przyniosło ono jednak efektu i już po kilku minutach Wisła osiągnęła nieznaczną przewagę. Przewaga ta polegała jednak wyłącznie na długości posiadania piłki, bo Biała Gwiazda sytuacji sobie nie stwarzała. Podobny problem mieli goście, którzy już do końca spotkania nie stworzyli sobie stuprocentowej szansy na zdobycie bramki. Trochę ożywienia do gry Białej Gwiazdy wnieśli wprowadzeni Paulista i Mijailović, ale dziać w ofensywie Białej Gwiazdy zaczęło się dopiero po pojawieniu się na murawie w 80 minucie Dawidowskiego. W dwie minuty po wejściu „Dawid” minął w polu karnym przeciwnika, wyłożył futbolówkę Pauliście, a ten, podobnie jak w pierwszej połowie Brożek, będąc sam przed Kotorowskim zdecydował się na strzał w długi róg. Podanie jak w pierwszej połowie, Kotorowskiemu udało się wybronić ten strzał.

To nie była jednak ostatnia szansa Białej Gwiazdy na gola w tym meczu. W 90 minucie z lewej strony świetnie zacentrował Gołoś, a wobec kiksu obrońcy Lecha Sobolewski miał szansę na strzał z 7 metrów. On jednak też zagrał źle i nie trafił czysto w piłkę. Dobitka nie udała się już żadnemu zawodnikowi gospodarzy.

To była ostatnia szansa Białej Gwiazdy na zdobycie bramki w tym meczu. Po tym spotkaniu cieszyć może, że Wisła znowu nie straciła gola, a po powrocie do zdrowia Clebera obrona krakowian spisywała się bardzo pewnie. Problem jednak w tym, że jeszcze dłużej od passy bez straconej bramki trwa ta bez strzelonego gola.

Wisła Kraków – Lech Poznań 0:0

Wisła Kraków: Dolha - Baszczyński, Głowacki, Cleber, Stolarczyk (62' Mijailović) - Błaszczykowski, Burns, Sobolewski, Gołoś - Paweł Brożek (63' Paulista), Penksa (80' Dawidowski)

Lech Poznań: Kotorowski - Kikut, Bosacki, Tanevski (67' Drzymont), Wojtkowiak - Zając, Injac (61' Dembiński), Murawski, Wilk - Reiss (46' Zakrzewski), Pitry

sędziował: Jacek Granat

żółte kartki: Burns, Sobolewski - Wojtkowiak, Injac, Zakrzewski

Widzów: 13 500

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Koniec meczu. Wisła po raz trzeci z rzędu bezbramkowo remisuje w lidze.

Paulista w walce z Bosackim.
Paulista w walce z Bosackim.


90+1' Mogła paść zwycięska bramka. Gołoś zagrał w pole karne, jednak ani Sobolewski ani Paulista nie zdołali skierować piłki do bramki.
89' Rzut wolny dla Lecha na wysokości pola karnego. Dośrodkowanie zbyt mocne.
85' Żółta kartka dla Sobolewskiego za wycięcie Zakrzewskiego. Jest to jego siódma karta w tym sezonie, a oznacza to, że nie będzie mógł zagrać przeciwko Pogoni Szczecin.
83' Rzut wolny dla Wisły z prawej strony boiska. Mijailović źle zagrywa w pole karne.
82' Powinno być 1:0 dla Wisły. Dawidowski doskonale ograł Bosackiego i dokładnie zagrał do Paulisty, który wyprzedził Drzymonta i miał przed sobą tylko Kotorowskiego. Brazylijczyk uderzył, ale bramkarz Lecha świetnie broni.
81' Dawidowski wolno atakuje z lewej strony boiska, próba zagrania na środek pola karnego, piłka pada łupem Kotorowskiego.
80' Ostatnia zmiana w zespole Wisły. Penksę zastępuje Dawidowski.
79' Próba dwójkowej akcji Paulista - Penksa zakończona na Kotorowskim.
78' Pitry blokuje uderzenie Clebera po krótkim rozegraniu rzutu wolnego.
75' Po centrze Błaszczykowskiego z rzutu wolnego z prawej strony boiska, obrońcy Lecha wybijają piłkę.
75' Mijailović delikatnie zagrywa piłkę w pole karne z rzutu wolnego, bardzo niecelnie.
74' Żółta kartka dla Zakrzewskiego za faul na Sobolewskim.
73' Burns decyduje się na strzał z dystansu z woleja, wysoko nad poprzeczką.
72' Gołoś ofiarnie przedzierał się w pole karne, po minięciu czterech rywali wywalczył rzut rożny po którym dobrze interweniowali obrońcy Lecha.
71' Marek Penksa "zgubił" buta przy próbie dryblingu.
67' Zmiana w drużynie Lecha. Za Tanevskiego Drzymont.
65' Bardzo dobra interwencja Dolhy, który mimo rykoszetu złapał piłkę po strzale Dembińskiego.
64' Po akcji Wisły lewą stroną i zagraniu w pole karne, obrońcy Lecha zablokowali mocne uderzenie Sobolewskiego.
63' Dwie zmiany w zespole Wisły. Mijailović za Stolarczyka, Paulista za Pawła Brożka.
61' Zmiana w Lechu. Dembiński zastępuje Injaca.
61' Kartka dla Burnsa za faul na Kikucie.
59' Wisła zamknięta na własnej połowie. Piłka co kilka chwil leci w kierunku pola karnego Wisły, ale dobrze interweniują obrońcy.
58' W polu karnym leży Cleber, który zderzył się z Zakrzewskim.
57' Penksa na spalonym po odegraniu piłki przez Brożka.
56' Wisła bezradna w atakach. Teraz Stolarczyk zagrał piłkę wprost do rąk bramkarza Lecha.
52' Cleber wybija na korner po dobrym dośrodkowaniu Wilka. Chwilę później dobrze interweniuje Baszczyński, a po kilku sekundach jest faulowany.
50' Wisła bardzo ładnie kilkoma podaniami wyprowadziła kontrę. Akcję płaskim strzałem, który nie sprawił problemów Kotorowskiemu zakończył Paweł Brożek.
47' Po rzucie rożnym i złej interwencji Sobolewskiego, piłka trafiła do znajdującego się przed polem karnym Zająca. Ten uderzył mocno, ale obok bramki.
47' Teraz Dolha odbija piłkę nogą na rzut rożny po wejściu Wojtkowiaka.
47' Błąd Dolhy, który źle zagrał piłkę do Baszczyńskiego. Lechici zaczynają z autu.
46' Druga połowa rozpoczęta.
46' Zakrzewski zastępuje Reissa.
W przerwie konkurs rzutów karnych, który wygrał 10-letni syn Clebera - Lukas.
Na drugą połowę w zespole Lecha nie wyjdzie Reiss, który w pierwszej części meczu nabawił się kontuzji.
Koniec I połowy

Oprawa meczowa.
Oprawa meczowa.


45+3' Na placu gry leży Tanevski, który ucierpiał w starciu z Błaszczykowskim.
45+1' Dolha z trudem odbił piłkę po uderzeniu Reissa zza pola karnego.
45' Będzie rzut rożny dla Wisły. Jeden z zawodników Lecha wybił piłkę po dośrodkowaniu Sobolewskiego.
43' Sędzia nie odgwizdał faulu Wilka na Błaszczykowskim z boku, tuż przy polu karnym. W odpowiedzi niecelny strzał oddał Wojtkowiak.
41' Pojedynek jeden na jeden Reissa w roli lewoskrzydłowego z Cleberem. Górą Brazylijczyk, który wybił piłkę na aut.
40' Kikut dośrodkowywał w pole karne Wisły, lot piłki przeciął Sobolewski.
37' Błaszczykowski dośrodkowuje z rzutu wolnego w pole karne, tam jeden z lechitów odbił piłkę przed pole karne. Dopadł do niej Penksa, ale jego uderzenie z pierwszej piłki zostało zablokowane.
36' Pierwsza żółta kartka w meczu. Za faul na Błaszczykowskim ukarany nią Wojtkowiak.
36' Baaardzo niecelne uderzenie Burnsa z około 18 metrów.
35' Po nienajlepszej interwencji Burnsa, Reiss wybiegł na przeciwko Clebera. Napastnik Lech próbował sprytnym, technicznym uderzeniem umieścić piłkę tuż przy słupka, ale uderzył minimalnie niecelnie.
32' Szybka akcja Lecha. Zając zagrywał piłkę na środek pola karnego spod linii końcowej, wprost na głowę Głowackiego.
31' Po odbiorze piłki Pitrego, Zając pomknął w kierunku bramki Wisły i oddał strzał z 25. metrów. Uderzył jednak lekko i niecelnie.
30' W pierwszych dwóch kwadransach wiślacy faulowali już 10 razy, goście zaledwie raz.
29' Sobolewski prostopadle zagrywa do Brożka, ten został jednak wyrzucony na lewą stronę pola karnego. Mimo to zdecdował się na oddanie strzału, ale został zablokowany.
26' Dolha pewnie łapie piłke po strzale Zająca z prawej strony pola karnego.
25' Fatalne nieporozumienie między Baszczyńskim a Dolhą. Obrońca Wisły w niezbyt groźnej sytuacji o niemal nie skierował piłkę do własnej bramki. Dolha niemal szpagatem zatrzymał piłkę, a następnie zażegnał niebezpieczeństwo.
23' Ciut za mocne długie podanie Baszczyńskiego w kierunku Pawła Brożka.
23' Po dośrodkowaniu Murawskiego z rzutu wolnego piłkę pewnie chwyta Dolha.
21' Rzut rożny dla Lecha. Po centrze przed pole karne główkuje Głowacki, a tam efektowną przewrotkę piłkę od bramki Wisły oddala Penksa.
20' Błaszczykowski uderza z około 25 metrów, ale wprost w bramkarza Lecha.
18' Penksa zagrywa prostopadle do Pawła Brożka, który jednak nie zdołał minąć rywala i musiał odegrać do tyłu. Błaszczykowski ponownie próbował uruchomić napastnika Wisły, jednak tym razem piłka padła łupem Kotorowskiego.
17' Błąd sędziego, który powinien podyktować rzut wolny lub wskazać na korner dla Wisły. Grę rozpoczyna za to Kotorowski.
15' Dwie grupy policji weszły na sektory kibiców. Około 50-osobowa grupa na trybunę gości i około 100 "białych kasków" stoi przed sektorami E1-E3.
14' Mecz ponownie przerwany. Po kilkunastu sekundach goście wznawiają grę.
12' Spotkanie zostaje wznowione.
11' Zapewne na wzmożoną aktywność niektórych osób wpływ ma wizyta angielskiej telewizji Sky1, która wczoraj przeprowadzała wywiad z przedstawicielami bardziej radykalnych grup kibicowskich na Wiśle.
11' Spory ruch także w narożniku trybuny C. Około 30 osób próbuje sforsować ogrodzenie.
10' Służby porządkowe użyły gazu łzawiącego, co jest głównym powodem przerwania spotkania.
9' Na trybunach mamy około 800 kibiców Lecha. Z powodu pierwszych awantur między nimi a służbami porządkowymi sędzia przerwał grę.
8' Wisła bliska objęcia prowadzenia. Po długim podaniu Stolarczyka, Paweł Brożek świetnie minął Bosackiego w polu karnym, a następnie uderzył celnie lewą nogą. Bardzo dobrą interwencją popisał się jednak Kotorowski, który odbił piłkę na bok.
7' Na trybunach "Jazda, jazda, jazda - Biała Gwiazda!" oraz "Każdy to powie, Wisełka rządzi w Krakowie"
5' Paweł Brożek zmarnował dobrze zapowiadającą się akcję. Najpierw miał problemy z opanowaniem piłki, a następnie niecelnie podał.
5' Błaszczykowski upominany przez sędziego Granata po faulu na Murawskim.
3' Błaszczykowski dzięki pressingowi odebrał piłkę rywalowi i ruszył w pole karne. Zagranie do parntera zostało przecięte przez jednego z zawodników Lecha, w efekcie czego Wisła miała rzut rożny, po którym jednak nie stworzyła zagrożenia.
1' Już na samym początku spotkania Lech poważnie zagroził bramce Wisły. Pitry ograł Stolarczyka, wpadł w szesnastkę i zdecydował się na uderzenie z okolic narożnika pola karnego. Dolha z małymi kłopotami zdołał złapać piłkę po tym płaskim strzale.
1' Mecz rozpoczęty.
Spotkanie rozpoczną zawodnicy Wisły.
Piłkarze obu zespołów już na boisku.
Ławka Lecha nieco skromniejsza. Zasiadają na niej: Binkowski, Drzymont, Dembiński, Zakrzewski i Micanski.
Na ławce rezerwowych Wisły dziś: Jarosiński, Kokoszka, Mijailović, Chiacu, Piotr Brożek, Dawidowski oraz Paulista.
Lewą flankę pod nieobecność kontuzjowanego Zieńczuka będą dziś tworzyć Stolarczyk z Gołosiem.
Do podstawowego składu po dłuższej przerwie wracają dziś Cleber oraz Burns. Pierwszy zastąpił na środku obrony Kokoszkę, drugi w środku pomocy Dudkę.
O godz. 18:30 rozpocznie się spotkanie 20. kolejki Orange Ekstraklasy pomiędzy Wisłą Kraków a Lechem Poznań. Zapraszamy na relację "na żywo" z tego spotkania.

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Adam Nawałka: Nadal widzę sens pracy

W odmiennych nastrojach mecz skomentowali obaj trenerzy. Uśmiechnięty Franciszek Smuda stwierdził, że Wisła powalczy jeszcze o mistrzostwo. Natomiast trener Adam Nawałka oświadczył, że nadal widzi sens swojej pracy w Wiśle, mimo iż jego podopieczni dziś nie wypełnili jego założeń.

Konferencja pomeczowa.
Konferencja pomeczowa.

Franciszek Smuda (trener Lecha):

- Żebym nie zapomniał: Wesołych Świąt i Smacznego Jajka. Był to mecz, w którym każda drużyna chciała wygrać. Z naszej strony nie była to wreszcie wycieczka by zwiedzić Wawel, każdy podjął walkę i przez 90 minut walczył. Muszę za to pochwalic zespół. Jeśli chodzi o grę - były dobre i złe momenty. Dużo nerwowości, ale wynikała ona z woli zwycięstwa. Walka utrudniała konstruowanie dobrych akcji. Uważam, że ten remis był zasłużony.

- Reiss ma dolegliwości kolana od dłuższego czasu, dlatego został zmieniony. Mogę powiedzieć, że od paru lat.

- Moim zdaniem będzie dramatyczna końcówka w walce o mistrzostwo. To nie będzie tak, że Bełchatów ma mistrzostwo. Jeszcze Wisła, Legia będą miały szanse. Lech? Żebyście czasem nie mieli racji ;-)


Adam Nawałka:

- Pierwsza połowa była fatalna w naszym wykonaniu, w drugiej było trochę lepiej, ale nie tego oczekujemy od drużyny. Trzy sytuacje w takim meczu to za malo, żeby wygrać. Im bliżej końca tym bardziej podejmowali walkę i biegali coraz szybciej. Ten mecz nie wpłynie, że święta będą spokojne i radosne. Remis jest zasłużony. Na gorąco za wcześnie mówić o tym co będziemy robić w przyszłym tygodniu, nadal trzeba poprawiać wiele elementów a przede wszystkim ustawienia personalne. Również życzę Wszystkiego Najlepszego.

- Zgadzam się, że był to słabszy mecz niż z Koroną, ale jest następny tydzień i trzeba wzmożonej pracy by poprawiać to co jest złe. Liczy się systematyczność. Ta praca musi przynieść efekty.

Dziennikarze zauważyli, że mnóstwo piłek granych było z pominięciem drugiej linii: - Nie było takich założeń. Mieliśmy grać szeroko, zarówno bez przyjęcia jak i na dwa kontakty, przez drugą linię budować akcję.

- Cel się oddala, ale dopóki będą teoretyczne szanse trzeba walczyć.

Padło pytanie czy trener widzi sens dalszej pracy z drużyną: - Oczywiście, że widzę sens, dlatego będziemy w dalszym ciągu pracować - odparł trener.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Paweł Brożek: Jest w nas jakaś niemoc...

Paweł Brożek opuszczał dziś budynek klubowy ze spuszczoną głową. - Zagraliśmy bardzo słaby mecz. Graliśmy wolno piłką i nie stwarzaliśmy tylu sytuacji, co w ostatnich meczach w Płocku i Kielcach. Nie wiem, skąd się to bierze – mówił w rozmowie z dziennikarzami.

Kotorowski broni strzał Pawła Brożka.
Kotorowski broni strzał Pawła Brożka.

- Inaczej to sobie zakładamy w szatni, inaczej to wychodzi na boisku. Gdyby gra się nam układała, to wszystkim sprawiałoby to radość. Jest w nas jakaś niemoc i trudno określić co się dzieje. - mówił z żalem zawodnik „Białej Gwiazdy”.

Brożek bardzo żałuje, że nie udało mu się trafić do bramki w pierwszych minutach, gdy jego strzał bardzo dobrze obronił Kotorowski. - Gdybym strzelił chyba w 8. minucie, gdy nawinąłem Bosackiego, to różnie mogło być. Może byśmy złapali wiatr w żagle.

Dzisiejszy rezultat sprawił, że Wisła całkowicie straciła szanse na tytuł mistrzowski. Wydaje się jednak, że nawet Puchar UEFA jest obecnie poza zasięgiem podopiecznych Adama Nawałki. Brożek doskonale zdaje sobie sprawę, że z taką formą obecność krakowskiego zespołu na arenie międzynarodowej jest nierealna.

- Z taką grą puchary nie są możliwe. Jest dużo do poprawy. Nie wiem, skąd się to bierze. Jest dużo do poprawy, jesteśmy jednak dobrze przygotowani do sezonu. Potwierdziliśmy to przecież w Kielcach. Sam nie wiem, co się dzieje... Mamy grać w piłkę, a tego nie robimy. Nie utrzymujemy się przy niej, wolno gramy, dajemy się przesunąć przeciwnikowi i stąd biorą się kłopoty. Gdybyśmy grali szybciej i stwarzali sytuacje na bokach, to byłoby dobrze. Wolna gra powoduje, że potem wkrada się niedokładność, przeciwnik nas blokuje i tracimy nasze atuty.

Paweł kilkakrotnie podkreślił, że Wisła zagrała bardzo słabe spotkanie. Nie chciał jednak wypowiadać się na temat postawy kolegów z drużyny – Zagraliśmy słabo, nie ma co tego ukrywać. Każdy zaprezentował się słabo, może z wyjątkiem „Emy” - zakończył rozgoryczony napastnik.

Źródło: wislakrakow.com

Konrad Gołoś: Mam się ukrzyżować!?

- Niestety nie potrafimy wykorzystywać sytuacji. Z tego powodu nie wygrywamy spotkań - skwitował remis z Lechem Konrad Gołoś, który rozegrał całe spotkanie na nietypowej dla niego lewej flance.

Być może dlatego jego dyspozycja była daleka od tej, jaką prezentował w spotkaniach z Akrą czy choćby Górnikiem. - Wydaje mi się, że w drugiej połowie coś zrobiłem - odparł Gołoś, pytany o wrażenia z gry z lewej strony boiska.

Wielokrotnie próbował indywidualnymi akcjami stworzyć zagrożenie pod bramką Kotorowskiego. - Miałem nisko głowę, nie widziałem nikogo w polu karnym. Nie widząc nikogo, chciałem coś samemu zrobić. Może nie potrzebnie…Może powinienem zamknąć oczy i wrzucić. Może coś wyszłoby z tego?!

Gołoś apeluje, by nie tracić nadziei. - Staram się walczyć i wierzyć w tę Wisłę! Jeśli jest się kibicem Wisły, trzeba wierzyć cały czas.

Zapytany o „pozytyw na święta”, opowiedział: - Trzeba pracować i dążyć do tego, by być lepszym. Jest mi przykro, że teraz nie mamy wyników, ale wierzę mocno, że nadejdą. Żeby były te wyniki, trzeba pracować. Przecież nie będę się załamywał i robił tragedii. Trzeba cały czas pracować nad sobą i to przyniesie na pewno efekty.

Zły humor po spotkaniu nie opuszczał większości zawodników. Podobnie było z Gołosiem. - Jest mi przykro! Co ja mam powiedzieć? Mam się ukrzyżować?! - rzucił.

Źródło: wislakrakow.com

Głowacki: To trudny okres dla naszej drużyny

Data publikacji: 07-04-2007 22:40


Spotkanie z Lechem Poznań nie należało do widowisk, które chcielibyśmy oglądać. Był to kolejny mecz w którym krakowianie nie potrafili zdobyć bramki. Jednym z nielicznych piłkarzy Białej Gwiazdy, któremu nie można wiele zarzucić z pewnością był Arkadiusz Głowacki.

Dzisiaj byłeś jednym z lepszych piłkarzy Wisły. Jednak marne to pocieszenie w takim słabym występie.

Nas przede wszystkim martwi to ze nie zdobywamy kompletu punktów. Zdobycze jednopunktowe na pewno nas nie satysfakcjonują, tym bardziej, że nie strzelamy goli. Dzisiejszy mecz oczywiście nie był najlepszy.

Gra pan tutaj siedem lat. Czy naprawdę z tej drużyny nic się nie da wyciągnąć? Już nie można mówić o przypadku – jest to kolejny słaby mecz.

Ten mecz nie był najlepszy, ale jak znam też życie i opieram to na doświadczeniu, które zdobyłem. Zdarzają się różne ciężkie okresy. Rzeczywiście w tej chwili nie jest to dobry okres.

Teraz trzeba chyba zacząć liczyć kiedy Wisła wygra na własnym boisku. To już trzeci mecz którego nie wygraliśmy u siebie.

Pozycja w tabeli nie jest taka jaką byśmy chcieli w tym momencie. Z drugiej strony nie najsłabsza w tym okresie jakim tutaj jestem. Jest trudny okres dla naszej drużyny, ale trzeba pokazać charakter. Myślę, że innej rady nie ma.

Przed sezonem mówiliście, że wasza praca na treningach przynosi efekty. Czy wy się zniechęcacie? Mieliście poprawić stałe fragmenty gry. Dzisiaj tak samo było źle jak z Kielcami. Nic z tego nie wychodzi.

Rzeczywiście tak jest opieraliśmy swój optymizm na grach kontrolnych – nie wyglądało to źle. Pierwsze mecze, najpierw z Zagłębiem w Pucharze Ligi, później z Górnikiem mogły zwiastować naszą dobrą postawę i wyniki. Od meczu z Arką, praktycznie od drugiej połowy coś jakby się zacięło i na razie rzeczywiście nie potrafimy tego przełamać.

Były sytuacje, w których np. Kuba Błaszczykowski miał piłkę z prawej strony i okazywało się że w polu karnym stoi tylko Paweł Brożek i pięciu lechitów. Dlaczego koledzy nie podchodzą, żeby pomóc?

Zakładamy, że w każdym ataku będzie w polu karnym przeciwnika pięciu zawodników, aby jeden zamykał, dwóch było centralnie w polu karnym i jeszcze jeden zawodnik pole karne. Tak rzeczywiście się nie zdarzało i to oczywiście jest nasz problem.

Czy ustawienie Wisły jest spowodowane strachem? Zespół nie ma pewności siebie i dlatego atakuje tak małą liczbą zawodników

Nie, na pewno nie tak. Trener cały czas nam mówi, żeby w każdą sytuację włączali się boczni pomocnicy, jeden z obrońców i jeden defensywny pomocnik. Praktycznie mamy zostawać tylko trzech obrońców i jeden defensywny pomocnik. Można powiedzieć, że nie wywiązywaliśmy się z założeń taktycznych.

Ciężko nam oglądać taką Wisłę. Czy nie ma w Tobie irytacji jak widzisz na boisku co się dzieje?

Oczywiście, że to nie jest sytuacja która mnie satysfakcjonuje i która powoduje ze jestem szczęśliwy i zadowolony z tego ze nie tracimy bramek. Boli mnie to, że praktycznie każda kolejka to szansa by się odbić i iść w górę. My jednak każdą tą szansę zaprzepaszczamy. Po dzisiejszym meczu trudno być optymistą ale trzeba nim być. Znowu przyjdzie szansa w szczecinie i musimy ją wykorzystać.

M.Małek

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Źródło: wisla.krakow.pl

Baszczyński: Obudzić się z zimowego snu

Data publikacji: 07-04-2007 22:49


Dlaczego Wisła znowu nie strzeliła gola? Odpowiedź Marcina Baszczyńskiego jest prosta - zawiodła skuteczność. "Baszczu" twierdzi, że patrząc na treningi wszystko powinno być w porządku i nie wie, jak rozwiązać ten problem.

- „Wisła nie odrabia strat do przeciwników, bo Wisła nie strzela bramek. To jest ostatnio nasz największy problem, nie tylko napastników, ale całej drużyny. Jesteśmy drużyną, wszyscy atakujemy, wszyscy bronimy. Ne tylko napastnicy nie strzelają bramki, sam miałem sytuację w meczu z Koroną i nie strzeliłem” - przypomina Baszczyński. Zawodnik zaznacza, że dużo czasu na treningach jest poświęcone na poprawienie tego elementu. - „Pracujemy nad tym w czasie treningów bardzo dużo, zajęciom strzeleckim była poświęcona bardzo duża część treningów, a zimnej krwi w sytuacjach podbramkowych nadal brakuje w najważniejszych momentach” - mówi obrońca Wisły.

Baszczyński nie wie, jak sobie z tą sytuacją poradzić. Twierdzi wręcz, że nie pamięta takiego okresu gry Wisły, że drużyna miała tyle szans, a nie zdobywała goli. -”Wygląda na to, że wszystko jest jak należy. Nie wiem, skąd to wynika, bo patrząc z boku po treningach wszystko powinno być dobrze” - rozkłada ręce Baszczyński.

Do problemów ze skutecznością w meczu z Lechem doszedł jeszcze jeden, o którym wspomniał „Baszczu” - „Popełniliśmy dziś przede wszystkim taki błąd, że podporządkowaliśmy się grze Lecha, który czekał na nas spokojnie, starał się zwalniać grę. My nie potrafiliśmy odpowiedzieć na to szybką, kombinacyjną grą, tylko dopasowaliśmy się do tego stylu.”

- „Strach o tym pomyśleć, że możemy nie zagrać w pucharach, ale remisami daleko nie zajedziemy. Jeśli chcemy walczyć, musimy wygrywać. Cały czas wierzę, że jesteśmy wielką Wisłą, mam nadzieję, że w końcu obudzimy się zimowego snu” - mówi Baszczyński.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl


Analiza meczu z Lechem Poznań

Mecz z Lechem nie przyniósł przełamania. Wisła potwierdziła, że nadal nie potrafi grać skutecznie, z pomysłem, wykorzystując błędy rywala. A w obecnym składzie, przy aktualnym trenerze i polityce klubu, jest najwyżej bardzo przeciętnym zespołem.

Reiss w kleszczach Głowackiego i Burnsa.
Reiss w kleszczach Głowackiego i Burnsa.

Pozytywy (kolejność przypadkowa):


a) Postawa Dolhy. Popełnił wprawdzie dwa błędy przy łapaniu i parowaniu piłki podczas strzałów Lechitów, ale w pozostałych momentach interweniował bardzo pewnie. Pokazał też, że potrafi dobrze grać nogami.

b) Gra Clebera. W ogólne nie było widać dużej przerwy spowodowanej kontuzjami, którą miał Brazylijczyk. Prezentował się bardzo solidnie w pojedynkach jeden na jeden, w kryciu strefowym, przecinaniu dośrodkowań, czy w wyprowadzaniu piłki. Niestety, nie zawsze może wyręczać napastników w zdobywaniu goli, a pomocników w konstruowaniu akcji.

c) Współpraca stoperów. Wyglądała przynajmniej poprawnie, obaj stanowili najmocniejsze punkty Wisły „w polu” podczas sobotniego meczu.

d) Indywidualne zrywy Błaszczykowskiego i Gołosia. Były rzadkie i mało skuteczne, ale stanowiły jedyny godny odnotowania pozytywny ślad w całej grze ofensywnej „Białej Gwiazdy”.

e) Dobra zmiana Dawidowskiego i Mijailovica. Trzeba przyznać, ze pierwszy wniósł trochę ożywienia w końcówce meczu. Na pewno przez 10 minut bardziej zagrażał bramce Kotorowskiego, niż Penksa przez prawie 80. Natomiast Nikola wniósł trochę świeżości w poczynania lewej obrony, lepiej wyprowadzał piłkę od Stolarczyka.


Negatywy

a) Bardzo schematyczny i nieskuteczny styl gry. Praktycznie cała gra Wisły w ofensywie i pomysł na nią, sprowadzał się do długiego wykopu przez obrońców za plecy defensorów „Kolejorza” i liczeniu na cud. Nic innego „Biała Gwiazda” nie miała do zaproponowania poza chaosem

b) Brak gry kombinacyjnej i przemyślanego ataku pozycyjnego. Szybkie rozegranie piłki na 1-2 kontakty, zmiana strony, gra na małej przestrzeni i wiele innych ważnych dla ofensywy elementów - nie istniały.

c) Gra bez piłki. Wyglądała bardzo słabo. Wiślacy rzadko pokazywali się do podań, nie przesuwali w dobrym rytmie, nie ściągali krycia kolegom, nie skracali aktywnie pola, nie podwajali rywali, nie wracali do asekuracji - wyliczać można jeszcze długo. Bardzo brakowało pokazania się do zagrania jakiegoś zawodnika, wyjścia na pozycję, jednoczesnej reakcji kilku piłkarzy w danym momencie.

d) Krycie. Często było bierne i zbyt odległe od rywali. Pressing nie funkcjonował należycie, brakowało dobrego podwajania, wypychania Lechitów, aktywnego przekazywania sobie oponentów.

e) Rozegranie piłki i postawa środka drugiej linii. Sobolewski z Burnsem pokazali przerażająca indolencję ofensywną, brak jakiegokolwiek przeglądu pola i zdolności do kreowania gry. Środek w rozegraniu nie istniał, ponieważ skrajni pomocnicy byli ustawieni bardzo wysoko, niemal na równi z napastnikami. Nasi defensywni pomocnicy przydawali się jedynie w destrukcji.

f) Nieskuteczność. Napastnicy mieli mało okazji bramkowych, bo Wisła ich nie wypracowywała, ale nawet te, które mieli popisowo spaprali. Kolejny razy tyczy się to Pawła Brożka i Paulisty. Penksa nie potrafił wypracować sobie żadnej okazji.

g) Dużo niedokładności i chaosu owocujących stratami. Za krótkie wybicia, niecelne podania, toporne próby dryblingu zakończone zgubieniem piłki, fatalne przyjęcia, częsty brak pomysłu itd. - to wszystko mogliśmy oglądać w postawie Wisły przez większą część meczu.

h) Nieudane pojedynki jeden na jeden. Znów bardzo ich brakowało, jedynie Błaszczykowski i od czasu do czasu Goloś potrafili poprzez akcje indywidualne zgubić krycie i wypracować sobie pozycję do odegrania piłki.

i) Brak groźnych strzałów z dystansu.

j) Brak zagrożenia dla rywali po stałych fragmentach gry.

k) Spóźnione reakcje. Wiślacy stanowczo za wolno i za późno podejmowali decyzje, reagowali na działania rywali. Często byli wyprzedzani w starcie do piłki, odcinani od podań. Lechici nie mieli większych problemów z odczytaniem ich intencji.

l) Słaba współpraca bocznych pomocników z obrońcami. Po raz kolejny brakowało obiegu podwajania, dwójkowych wymian podań wyprowadzających obrońcę na pozycje. Szczególnie po lewej stronie.

ł) Niewielka ilość groźnych akcji groźnych akcji oskrzydlających

m) Komunikacja. Było sporo momentów niezrozumienia między Wiślakami tak w podaniach, zajmowaniu pozycji, jak i przekazywaniu sobie rywali.

Kuba w pojedynku z Reiss'em.
Kuba w pojedynku z Reiss'em.

n) Kardynalne błędy Baszczyńskiego w ustawianiu się i obliczaniu lotu piłki. W pierwszej połowie omal nie zdobył gola samobójczego, w drugiej dwukrotnie tak nieudolnie próbował trafić w piłkę podczas szybkiego wyjścia lechitów, że niektórzy mogliby go wziąć za aktora komediowego, a nie piłkarza. A to nie wszystkie duże błędy „Baszcza” w grze obronnej.

o) Postawa Pawła Brożka. Zapału starczyło mu tylko na pierwsze 5-10 minut. Potem dał sobie spokój, wtopił się w tło, nie stwarzając ani wielkiego zagrożenia, ani specjalnie nie pomagając kolegom w ich wysiłkach. Jego przedsezonowe zapowiedzi, że chce strzelić ponad 20 bramek w lidze, były zwykłym, niesmacznym żartem.

p) Postawa Stolarczyka. W ofensywie praktycznie nie grał, w defensywie nie stanowił trudnej zapory dla rywali.

r) Utrzymywanie się przy piłce. Wiślacy nie potrafili w potrzebnych momentach poszanować futbolówki, przytrzymać jej, sensownie rozprowadzić. Bardzo szybko się jej pozbywali.


PODSUMOWANIE

Świadomie wróciłem do „dawnej” formy analizy pomeczowej, by pokazać, jak niewiele się zmieniło na lepsze w grze naszego zespołu przez ostatnie dwa lata. Praktycznie nic, jest tylko coraz gorzej. „Biała Gwiazda” nie rozwija się, źle wypada, ma coraz mniejszy potencjał i możliwości. Proces stopniowej degrengolady trwa. Postawa na boisku jest jego prostym odbiciem. W chwili obecnej trwa agonia liczącej się Wisły, dokonywana przy bezradnym i słabym trenerze, który nie potrafił nawet prawidłowo ocenić wartości posiadanej kadry zawodniczej oraz przy zarządzie, który plecie resentymentalne bzdury o nadal obecnym „dużym potencjale”, wierząc żyjącemu w świecie fantazji coachowi, bo tak wygodniej i oszczędniej. A także zgodnie z aktualną polityką Bogusława Cupiała.

Tymczasem nie ma żadnego „dużego potencjału”, on został sprzedany lub zmarnowany już dawno. W ofensywie są jedynie ogromne braki i luki nie tylko kadrowe, pion sportowy nadal rozbity, pieniądze płyną nie tam gdzie trzeba, brak inwestycyjnych planów i wizji. W tym układzie nie ma nadziei na pozytywne zmiany, bo nie ma warunków do odnoszenia nowych sukcesów i trwania na relatywnie wysokim poziomie. „Ryba psuje się od głowy”, dlatego polepszenie sytuacji wymaga radykalnych korekt w całej obecnej polityce Bogusława Cupiała wobec klubu. Czas zatrudnić ludzi, którzy zamiast planu oszczędzania, będą mieli plan sensownego wydawania pieniędzy, bo dzięki tym pierwszym klub dziś coraz bardziej upada. Czas na fachowców znających reguły świata futbolu i realia profesjonalnie funkcjonującego klubu, którzy dostaną możliwości decyzyjne i finansowe ratowania pogrążającej się coraz bardziej Wisły, wedle doświadczeń stabilnych zespołów europejskich, a nie polskiej prowizorki. Dalsze ciecia i brak wzmocnień zabiją resztki szans na godną i stabilną przyszłość, przynosząc coraz większe problemy.

wislakrakow.com (Markus)

Źródło: wislakrakow.com

Filmy

Oprawa1

Oprawa 2

"Wstydu oszczędźcie!" - pomeczowy mix newsowy

  • Wisła Kraków pikuje na dno, z samobójczej polityki personalnej czyniąc wręcz emblemat swej działalności. Pewien producent kabli - hojny i z fantazją - finansuje instruktażową fabułę o tym, jak klubem nie zarządzać. Przyzwyczailiśmy się, nikt nie jest zszokowany, zdarzają się nawet gagi nieodparcie śmieszne. [Rafał Stec, Gazeta Wyborcza]
Tanevski kopie Baszczyńskiego w głowę.
Tanevski kopie Baszczyńskiego w głowę.
  • O formie gospodarzy nie najlepiej świadczy to, że wyróżniającą się postacią był nieobecny na obu zgrupowaniach w Turcji Mijailović. Nadeszła chyba pora bardziej radykalnych kroków. [Jerzy Sasorski, Dziennik Polski]
  • Jedynym piłkarzem Wisły, który mógł mieć w sobotę dobry humor, był Jakub Błaszczykowski - bo Borussia Dortmund, do której odchodzi po sezonie, wygrała i uciekła ze strefy spadkowej w Bundeslidze. [Paweł Wilkowicz, Rzeczpospolita]
  • Kiedy przed meczem Wisły z Lechem spiker podał wynik spotkania w Zabrzu, wśród kibiców "Białej Gwiazdy" wybuchła radosna wrzawa. Śmiejąc się z Legii, krakowscy fani nie wiedzieli jeszcze, jakie katusze ich czekają. Przez 90 minut bezładnej kopaniny wiślacy nie potrafili przeprowadzić choćby jednej składnej akcji. [M.Chojecki, P.Rassek, Super Express]
  • Bez pomysłu na grę, bez goli, bez jaj... Komentarzem niech będzie sytuacja z drugiej połowy. Sektor C zaczął śpiewać: "W pociągu jest tłok ... " Kilka lat temu końcówka tej przyśpiewki była tylko jedna: "Dwie bramki Żurawski Dwie bramki Frankowski I Wisła jest mistrzem Polski!" Dziś Wisła nie ma napastników. I nie chodzi o to, że Brożek i Penksa nie rymują się tak, jak Żurawski i Frankowski. Strzelenie dwóch goli to dla każdego z nich nieosiągalna obecnie rzecz. [Futbol Małopolska]
  • W ostatnich ośmiu latach klub z Krakowa był mistrzem kraju pięć razy, a przed atakiem Żurawski - Frankowski rywalom drżały łydki. Drużyna, która w poprzednich sezonach zdobywała po trzy bramki w meczu, teraz nie trafiła do siatki rywala od 413 minut! "Wisła ma wciąż najlepszych piłkarzy w Polsce" - mówił trener Adam Nawałka, gdy zimą zaczynał pracę z zespołem. Od tamtej pory drużyna z Krakowa wygrała tylko jeden raz. Albo Nawałka absolutnie nie umie wykorzystać potencjału swoich graczy, albo w Krakowie stracili kontakt z rzeczywistością i żyją już tylko wspomnieniami dawnej potęgi.[DW, Gazeta Wyborcza]
  • W Wiśle Kraków sytuacja jest dramatyczna. Beznadziejna gra, 413 minut bez strzelonej bramki, brak zmienników dla wypalonych weteranów - to wszystko spędza sen z powiek kibiców i działaczy. Mimo to szefostwo klubu nie zamierza pozbywać się Adama Nawałki. Powód jest prozaiczny, byłaby to już trzecia zmiana w tym sezonie! Co innego gdyby Nawałka sam zdecydował się na dymisję.Wówczas zespół przejąłby najprawdopodobniej Kazimierz Moskal, bądź Tomasz Kulawik. [Szymon Opryszek, Sportowefakty.pl]
Kuba w akcji.
Kuba w akcji.
  • I w Krakowie, i w Warszawie powszechnie wiadomo, że byłoby lepiej, gdyby trener odszedł, bo nic już nie jest w stanie zrobić. Jednak nikt ani nie powie tego wprost, ani nie podejmie jednoznacznej decyzji. W Legii ważniejsze są pieniądze, które trzeba byłoby wydać na zerwany kontrakt szkoleniowca. Kłopot Wisły polega z kolei na tym, że nie ma już kogo zatrudnić, bo wypróbowano wszystkich - i pod kątem narodowościowym, i fachowości, i podejścia do zespołu. A więc teraz piłkarze, trenerzy, działacze i kibice obu wielkich klubów jeszcze przez dziesięć kolejek skazani są na nieefektywne męczarnie wszystkich ze wszystkimi. I właśnie dlatego mam dla Adama Nawałki i Dariusza Wdowczyka wyjście równie zasłużone, co honorowe. Podajcie się panowie do dymisji. [Jacek Sarzało, 'Kończcie panowie, wstydu oszczędźcie' - Gazeta Wyborcza]
  • Podobno obecny szkoleniowiec Wisły już by nie prowadził piłkarzy "Białej Gwiazdy", ale w tej chwili szefowie krakowskiego klubu nie mają dla niego odpowiedniego następcy. Dlatego do zmiany na trenerskim stołku w Wiśle raczej dojdzie po zakończeniu rozgrywek. Chyba, że wiślacy przegrają w najbliższej kolejce z ostatnią w tabeli Pogonią Szczecin. Wtedy ludzie rządzący klubem mogą nie czekać do lata i już w przyszłym tygodniu zwolnią Nawałkę. [Michał Ignasiewicz, Dziennik]
  • Wisełka zamiast rozejrzeć się za grajkami, funduje sobie sportowego dyrektora, co to nawet nie dyrektorował we własnym domu, nie mówiąc już o juniorach. Oj, źle skończy się w obu czołowych klubach ta szkoła hiszpańska, bo do hiszpańskiej szkoły trzeba przecież hiszpańskich uczniów, logiczne... [Paweł Zarzeczny, Interia.pl]
  • Miało być tak: Wielka Sobota, pełne trybuny, świetna atmosfera, piękny mecz i zwycięstwo Wisły. Było tak: Wielka Sobota, pełne trybuny, na których w pierwszej połowie nie brakowało burd, słaby mecz, słaba skuteczność i kolejny bezbramkowy remis "Białej Gwiazdy". Mecz, który miał być smakowitym świątecznym kąskiem, okazał się zwykłym wielkanocnym zakalcem. [Bartosz Karcz, Gazeta Krakowska]
  • Dwie bramki z karnego strzelił ... Cleber junior. Syn obrońcy Wisły - Lukas - wziął udział w przerwie meczu w konkursie rzutów karnych dla widzów i został jednym z laureatów. [Sports.pl]
  • Marek Saganowski zdobył kolejną bramkę dla FC Southampton. Saganowski gra w Southampton od końca stycznia i strzelił już łącznie dziewięć goli. / Komentarz internauty: "Nie tego legionistę Wisła Kraków zatrudniła" [Sports.pl]

wislakrakow.com (dorotja)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2006/2007


Kibice gości
Kibice gości