2007.04.18 Wisła Kraków - Górnik Łęczna 2:1

Z Historia Wisły

2007.04.18, Orange Ekstraklasa, 22. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:00
Wisła Kraków 2:1 (0:0) Górnik Łęczna
widzów: 7.000
sędzia: Marcin Szulc z Warszawy
Bramki

Piotr Brożek 59’
Jean Paulista 73’
0:1
1:1
2:1
56' Łukasz Masłowski


Wisła Kraków
Emilian Dolha
Marcin Baszczyński
Adam Kokoszka
Cléber
Grafika:Zk.jpg Nikola Mijailović
Hristu Chiacu grafika: Zmiana.PNG (46’ Mauro Cantoro)
Dariusz Dudka
Jakub Błaszczykowski grafika: Zmiana.PNG (78’ Konrad Gołoś)
Piotr Brożek
Paweł Brożek grafika: Zmiana.PNG (62’ Branko Radovanović)
Jean Paulista

trener: Kazimierz Moskal
Górnik Łęczna
Przemysław Tytoń
Przemysław Kulig
Mariusz Pawelec
Bartosz Jurkowski
Tomasz Lisowski
Paweł Głowacki
Aleksander Kwiek Grafika:Zk.jpg grafika: Zmiana.PNG (73’ Michał Łabędzki)
Veljko Nikitović
Rafał Niżnik
Łukasz Masłowski grafika: Zmiana.PNG (84’ Dariusz Jarecki)
Tomasz Zahorski grafika: Zmiana.PNG (76’ Ferdinand Chi Fon)

trener: Krzysztof Chrobak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Relacje z meczu

Wreszcie wygrana

Po pięciu meczach bez wygranej Wisła Kraków zdobyła komplet punktów pokonując przed własną publicznością zespół Górnika Łęczna 2:1. Mimo że pierwszą bramkę zdobyli goście, to "Biała Gwiazda" po trafieniach Piotra Brożka i Jeana Paulisty zdołała przerwać fatalną passę i rozstrzygnęła losy dzisiejszej rywalizacji na swoją korzyść.

Kuba w akcji.
Kuba w akcji.

Zmiana trenera przyniosła wreszcie odważniejsze zestawienie w środku pola. Lansowane przez Adama Nawałkę zestawienie z dwoma defensywnymi środkowymi pomocnikami zostało zastąpione przez parę pomocnik defensywny i ofensywny. Stąd w centrum pola operowali Jakub Błaszczykowski i Dariusz Dudka.

Nie przyniosło to nagłej zmiany w stylu gry drużyny. Wisła miała inicjatywę, długo operowała piłką, ale przedostanie się pod pole karne rywala przychodziło z trudem.

Przełamanie mogły przynieść trzy sytuacje bramkowe Pawła Brożka stworzone sytuacje na przełomie 29 i 33 minuty. Najpierw napastnik Wisły nieczysto trafił w piłkę z zaledwie dziesięciu metrów. Po chwili główkował z pięciu metrów obok bramki. W 33 minucie do szczęścia było jeszcze bliżej z podania Marcina Baszczyńskiego, Paweł Brożek na trzecim metrze miał piłkę przy bucie i chyba tylko on wie jak nie trafił do siatki. Gwoli sprawiedliwości dodać należy, że należał się Wiśle rzut karny, gdyż próba dobitki napastnika Wisły została powstrzymana w sposób nieprzepisowy...

Tuż przed przerwą drogę do bramki Górnika Łęczna znalazł Jean Paulista, jednak oddał strzał z pozycji spalonej. A już w drugiej połowie pierwsza w tym meczu sytuacja Górnika... zakończyła się golem. Z prawej strony podawał Niżnik, Baszczyński nie sięgnął piłki a lepiej ustawiony Masłowski precyzyjnym strzełem tuż przy słupku zapewnił gościom sensacyjne prowadzenie.

Ten gol spowodował, że wiślacy rzucili się na rywali ze zdwojoną agresją. Na bramkę Górnika sunął atak za atakiem. Wyrównać udało się już w 59 minucie, gdy zacentrował z rogu Jean Paulista, a Piotr Brożek dołożył głowę. Zwycięską bramkę zdobył Paulista z podania Baszczyńskiego, również z prawej stronie. Zatem bohaterem meczu można uznać Brazylijczyka, choć wcześniej często irytował on swymi niedokładnymi zagraniami. Innym bohaterem "Białej Gwiazdy" okazał się Emilian Dolha. Gdy bowiem Wisła się odkryła swoje szanse stworzyli łęcznianie, a konkretnie Tomasz Zahorski, który dwukrotnie stawał przed Emilianem Dohlą. Rumun ostatecznie uratował Wisłę przed utratą gola i kolejnych cennych punktów.

Baszczu w akcji.
Baszczu w akcji.

Wisła Kraków - Górnik Łęczna 2:1 (0:0)

Bramki: 0:1 Łukasz Masłowski 56 min., 1:1 Piotr Brożek 59 min., 2:1 Jean Paulista 72 min.

Żółte kartki: Nikola Mijailović (Wisła Kraków), Aleksander Kwiek (Górnik Łęczna)

Sędzia:Marcin Szulc (Warszawa)

Widzów: 7 500

Wisła Kraków: Emilian Dolha - Marcin Baszczyński, Adam Kokoszka, Cleber, Nikola Mijalović - Hristu Chiacu (46 Mauro Cantoro), Jakub Błaszczykowski (78 Konrad Gołoś), Dariusz Dudka, Piotr Brożek - Paweł Brożek (61 Branko Radovanović), Jean Paulista

Górnik Łęczna: Przemysław Tytoń - Przemysław Kulig, Mariusz Pawelec, Bartosz Jurkowski, Tomasz Lisowski - Rafał Niżnik, Aleksander Kwiek (72 Michał Łabędzki), Velijko Nikitovic,Paweł Głowacki, Łukasz Masłowski (83 Dariusz Jarecki) – Tomasz Zahorski (75 Ferdinand Chi-Fon).

wislakrakow.com (Vinci)

Źródło: wislakrakow.com

Nareszcie wygrali... Wisła Kraków - Górnik Łęczna 2-1

Wisła Kraków przełamała fatalną passę meczów bez wygranej, która trwała półtora miesiąca. Dziś wiślacy pokonali na własnym stadionie Górnika Łęczna 2-1 (0-0). Choć styl i jakość gry pozostawia bardzo wiele do życzenia, to przyznać trzeba, że z drużyną z Łęcznej ciężko byłoby nie wygrać, żeby nie upaść już na samo dno ligowej beznadziei. Ekipa Górnika, już zdegradowana do III ligi, ma kłopoty z motywacją, mimo to, to właśnie goście objęli w tym meczu prowadzenie. Fatalny błąd wiślackiej defensywy wykorzystał Łukasz Masłowski (w 56. min.). Co ciekawe była to tak naprawdę pierwsza akcja gości pod bramką Emiliana Dolhy. Dopiero po stracie gola piłkarze "Białej Gwiazdy" z większym animuszem ruszyli do ataku. Piotr Brożek, w 59. min. i Jean Paulista, w 72., zdołali pokonać bramkarza gości i punkty zostały w Krakowie. Po meczu trener Kazimierz Moskal podkreślał, że dziś ważniejsze od stylu są punkty. Jeżeli rozpatrujemy ten mecz w takich kategoriach, to tą wygraną można określić jako... sukces.

Wymęczone zwycięstwo nad Górnikiem Łęczna 2:1
Wymęczone zwycięstwo nad Górnikiem Łęczna 2:1

Wisła Kraków - Górnik Łęczna 2-1 (0-0)

0-1 Łukasz Masłowski (56.)

1-1 Piotr Brożek (59.)

2-1 Jean Paulista (73.)

Wisła: Dolha - Baszczyński, Kokoszka, Cléber, Mijailović - Chiacu (46. Cantoro), Dudka, Błaszczykowski (78. Gołoś), Piotr Brożek - Paweł Brożek (62. Radovanović), Paulista.

Górnik: Tytoń - Kulig, Pawelec, Jurkowski, Lisowski - Głowacki, Kwiek (73. Łabędzki), Nikitović, Niżnik, Masłowski (84. Jarecki) - Zahorski (76. Chi-Fon).

Żółte kartki: Mijailović - Kwiek.

Sędziował: Marcin Szulc (Warszawa)

Widzów: 7000.

Stare sportowe przysłowie mówi, że zwycięzów się nie osądza. My dziś wiślaków osądzać także nie będziemy, ale faktem jest, że pojedynek Wisły z Górnikiem Łęczna był bardzo kiepskim widowiskiem. Niestety w wykonaniu obydwu zespołów.

Wiślacy kierowani po raz pierwszy w meczu ligowym przez Kazimierza Moskala wyszli w klasycznym ustawieniu 4-4-2, z jedną istotną zmianą, w porównaniu do poprzednich spotkań. Na środku pomocy Moskal postawił bowiem na Kubę Błaszczykowskiego.

Wisła od początku przeważała i w I połowie była jedynym zespołem na placu gry, który stwarzał jakiekolwiek zagrożenie pod bramką rywala. Goście wyłącznie się bronili. I to właśnie wspomniany Błaszczykowski jako pierwszy dał sygnał do strzelania na bramkę rywala, tyle tylko, że jego uderznie z 17. metrów poleciał wysoko w trybuny. Niemal równie niecelnie kropnął też Jean Paulista, zaś kilka chwil później w polu karnym powalony został Hristu Chiacu, ale sędzia nie zareagował. Wisła naciskała, starała się grać skrzydłami, ale grając przeciwko dziesiątce rywali, ustawionych na własnej połowie, szło to wszystko jak po grudzie. Mimo takich trudności, w końcu aż trzy kolejne akcje miał Paweł Brożek. Żadnej jednak nie wykorzystał. Najpierw trafił w obrońcę, co dało wyłącznie rzut rożny, chwilę później - po dośrodkowaniu brata - uderzył głową obok bramki, aby w końcu (32. min.) z dogodnej okazji uderzyć zbyt lekko. W tej akcji Paweł był jednak faulowany przez bramkarza gości, ale i tym razem sędzia nie dopatrzył się przewinienia piłkarza z Łęcznej.

W 41. min. część z kibiców podniosła wreszcie ręce z radości, tyle tylko, że gol zdobyty przez Paulistę został (słusznie zresztą) nieuznany. Brazylijczyk był na miminalnym spalonym.

Gdy na II połowę Kazimierz Moskal zostawił w szatni Hristu Chiacu złośliwi kibice zaczęli zastanawiać się, czy to aby nie jest strach, przed tym, aby Rumun nie zdobył... gola. W końcu w Szczecinie "przerwał" nową passę Wisły i właśnie tam gola strzelił.

Za Chiacu wszedł Mauro Cantoro i był to niezły występ Argentyńczyka. To właśnie On zaraz na początku II części meczu przeprowadził pierwszą składną akcję, ale jego uderznie sprzed pola karnego Tytoń pewnie złapał. Chwilę wcześniej po raz pierwszy na bramkę Wisły udało się oddać strzał gościom. Były wiślak, Aleksander Kwiek, nie zdołał pokonać Emiliana Dolhy, który spokojnie złapał piłkę.

W końcu nadeszła, chyba decydująca o losach meczu, minuta 56. Goście wyszli z kontrą, zaatakowali po raz pierwszy większą liczbą graczy, co po prostu się opłaciło. Dośrodkowanie z prawego skrzydła zamknął Łukasz Masłowski i strzałem przy słupku nie dał szans na skuteczną interwencję Emie... Sensacyjnie goście objęli prowadzenie!

Stracony gol podziałał na wiślaków niczym kubeł zimnej wody. Ruszyli szybko do ataku, i już dwie minuty później znów Paweł Brożek mógł zdobyc gola. Piłkę po jego uderzeniu sprzed linii bramkowej wybił jednak na róg Kulig. Po rzucie rożnym nikt już nie uratował gości od straty bramki. Piłka trafiła wprost na głowę Piotra Brożka i było 1-1.

Wiślacy rzucili się do odrabiania strat, ale na chwilę zapomnieli o obronie. To mógł szybko wykorzystać Zahorski, ale przegrał pojedynek sam na sam z Dolhą! Niewykorzystana okazja szybko zemściła się na Górniku. Błaszczykowski ładnie podał do rozgniewanego całą sytuacją Marcina Baszczyńskiego, a ten dokładnie wycofał do Jeana Paulisty. Tym razem Brazylijczyk uderzył skutecznie i od 73. minuty Wisła prowadziła 2-1.

Goście nie zamierzali jednak spasować i po kolejnym błędzie wiślackiej defensywy znów Zahorski znalazł się oko w oko z Dolhą... i tym jednak razem bramkarz "Białej Gwiazdy" okazał się lepszy. Tym samym 3 punkty zainkasowała Wisła... i może zakończmy ten opis kolejną zgryźliwą uwagą jednego z kibiców, który stwierdził, że... rozgromiliśmy Łęczną 2-1. W nawiązaniu do jeszcze całkiem niedawnych czasów... uwaga jakże niestety trafna.

Oby jednak ta wygrana pomogła wiślakom w kolejnych grach! Przełamanie za nami, teraz czas na kolejne wygrane!

Dodał: Prz3m (2007-04-18 20:35:41)

Źródło: wislaportal.pl

Trenerzy po meczu

Kazimierz Moskal: Pierwszy trener mimo woli

Kazimierz Moskal jako trener Wisły podtrzymuje stuprocentową skuteczność. Wygrał 1:0 z Sevillą i teraz 2:1 z Łęczną. Sam spokojnie do tego podchodzi: - Może żeby podtrzymać tą statystykę trzeba by dokonać zmiany - stwierdził spokojnie, co wzbudziło salwę śmiechu.

Kazimierz Moskal.
Kazimierz Moskal.

- Nie ma we mnie chęci bycia już teraz pierwszym trenerem - dodał pan Kazimierz. - Cieszę się, że byłem asystentem przy kilku trenerach i bardzo dużo skorzystałem na tym. Ale przede mną nadal dużo nauki. Gdy się jest po drugiej stronie wie się, że praca trenera nie jest łatwa. Obecnie trzeba było się liczyć z prowadzeniem pierwszej drużyny.

O dzisiejszym meczu stwierdził: - Tak jak sobie zakładaliśmy, nie był ważny styl i piękne akcje tylko trzy punkty - chcieliśmy jest zdobyć za wszelką cenę. Wisła była zmobilizowana, ale tak jak we wcześniejszych meczach widać było nerwowość. Nie wykorzystaliśmy kilku sytuacji w pierwszej połowie i gra nam się nie układała. Po przerwie z sytuacji fatalnej zrobiła się beznadziejna, nerwy puściły i gra zaczęła odnosić skutki.

Wprowadzenie do środka pola Kuby Błaszczykowskiego trener Wisły argumentował następująco: - Chcieliśmy zaskoczyć dziś czymś rywala, a po drugie wiadomo było, że ostatnio graliśmy dwoma bardziej defensywnymi pomocnikami w środku. Kuba Błaszczykowski dobrze radzi sobie w grze jeden na jeden, umie odwrócić się w stronę bramki rywala. Miał przede wszystkim grać na połowie przeciwnika. Może nie najlepiej to wyglądało, ale chciałem próbować coś zmienić. Czy nadal Kuba grał będzie w środku? To wszystko zależy od tego: kto będzie trenerem, z kim będziemy grali i jakich zawodników będę miał do dyspozycji :-)

Mimo zwycięstwa trudno nie przyczepić się do licznych błędów technicznych wiślaków: - Na treningach zawsze jest ćwiczona technika w różnym wymiarze. Nasi zawodnicy nie tyle cofnęli się w wyszkoleniu, tylko błędy wynikają z nerwowości i niepewności. Gdy zawodnik nie czuje się pewnie, to takie są efekty. Od pracy na treningu pod tym kątem się nie ucieknie, ale powtarzam - wynikało to z nerwowości.

- Jestem bardzo zadowolony z powrotu do gry Mauro. Obawiałem się go wystawiać od początku, obserwowałem jego mecz w rezerwach, nie trenował wcześniej kilkanaście dni i miałem obawy. Ale Mauro pozytywnie mnie dziś zaskoczył - podsumował grę Argentyńczyka trener Wisły.

Źródło: wislakrakow.com

Krzysztof Chrobak po meczu z Wisłą

- Świetnie zdawaliśmy sobie sprawę, że Wisła jest zespołem o znacznie wyższym potencjale piłkarskim - powiedział po meczu z Wisłą trener Górnika Łęczna Krzysztof Chrobak. - W tej sytuacji próbowaliśmy zagęścić środek pola i szczęścia szukać w kontrze. Część moich zawodników wyszła przestraszona, nie zniosła trudów meczu psychicznie.

Krzysztof Chrobak.
Krzysztof Chrobak.

- Pierwsza akcja po przerwie zakończył się sukcesem. Wisła stworzyła więcej sytuacji i strzeliła dwie bramki, wygrała zasłużenie. Pod koniec meczu Zahorski nie wykorzystał dwóch sytuacji "sam na sam" z bramkarzem. Zaprezentowaliśmy się udanie.

- W Wiśle drzemie olbrzymi potencjał, teraz wypadło kilku kluczowych zawodników, którzy wnosili wiele do gry. Ten zespół może jeszcze zamieszać w czołówce ligi, będą przecież mecze miedzy czołówką. Przyglądałem się dziś rozgrzewce Wisły i bardzo dużo pracowali nad techniką, operowaniem z piłką. Problem był z niektórymi fragmentami boiska. Może jesteśmy bardziej zahartowani, jeśli chodzi o nierówności.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Gołoś: Ważne są trzy punkty

Konrad Gołoś pojawił się dziś na boisku w 78. minucie meczu, zastępując Jakuba Błaszczykowskiego. „Goły” przyznał, że stracona bramka wywołała w zespole sportową złość, która jeszcze bardziej zmobilizowała piłkarzy „Białej Gwiazdy”.

Kiks kolejki?.
Kiks kolejki?.

- Szczerze mówiąc, to ja grając w piłkę napędzam się z każdą minutą. Z każdą minutą ta złość we mnie wzbierała i myślę, że było to również widać po kolegach z drużyny. Było to dobrze widać na boisku, bo po stracie bramki ruszyliśmy do ataku - powiedział w rozmowie z dziennikarzami pomocnik Wisły Kraków.

Dzisiejsza wygrana przerwała fatalną passę naszego zespołu. Po serii remisów wiślacy odnieśli dziś upragnione zwycięstwo, które znacznie poprawi nastroje panujące wśród zawodników. - Na pewno cieszymy się z wygranej. Nieważne, w jakim stylu została ona osiągnięta, ważne są trzy punkty – oznajmił Konrad.

Piłkarz przyznał, że zalecenia trenera Moskala były podobne do tych, jakie wytyczał w poprzednich tygodniach Adam Nawałka. - Uwagi trenera Moskala były podobne do tych, jakie udzielał nam poprzedni szkoleniowiec. O szczegóły należy pytać trenera, jednak zalecenia były podobne.

Trudno dziś jednoznacznie ocenić, czy wygrana z Górnikiem będzie początkiem kolejnej – tym razem zwycięskiej – passy. „Goły” jest jednak przekonany, że zbliżający się mecz w Łodzi z Widzewem, będzie stanowił trudną przeprawę: - Będzie bardzo ciężko. Widzew walczy bardzo ostro, szczególnie u siebie. Będzie to dla nas trudny mecz – oświadczył.

Źródło: wislakrakow.com

Paulista: Nie jesteśmy Żurawskim czy Frankowskim!

Jean Paulista, choć strzelił dziś bramkę, nadal ma problem z wykorzystywaniem sytuacji podbramkowych. Obydwaj z Pawłem Brożkiem dali w dzisiejszym meczu prawdziwy popis nieskuteczności. "Jasiek" zdaje sobie jednak sprawę, że kibice nie mogą być zadowoleni z takiej gry jego i kolegów. Przyznaje: - Muszę się po prostu starać grać lepiej.

Soczyste uderzenie Paulisty.
Soczyste uderzenie Paulisty.

- To był bardzo trudny mecz. Teraz trzeba myśleć o następnej grze, o następnym spotkaniu.

Mówisz, że to był bardzo trudny mecz. Ale – umówmy się - z takim zespołem jak Górnik Łęczna, na który w dodatku nałożono ostatnio kary za korupcję, Wisła nie powinna mieć problemów.

- Ale dla nas to również była trudna sytuacja, bo zmieniliśmy trenera. To zwycięstwo doda nam energii, podniesie na duchu. Teraz musimy kontynuować tą passę i wygrywać. Bo Wisła potrzebuje tych zwycięstw.

Strzeliłeś gola, jesteśmy z tego bardzo zadowoleni. Jednak po tylu sytuacjach, które mieliśmy, uważasz, że fakt, że wykorzystaliśmy z tego dwie, można uznać za sukces?

-Tak, bo widocznie tylko tyle dało się strzelić. To prawda, wielokrotnie nie udało nam się znaleźć drogi do bramki przeciwnika, nie potrafiliśmy przełożyć naszych starań na bramki. Ale tak naprawdę najważniejsze jest to, że w końcu trafiliśmy i udało nam się zdobyć trzy punkty. Nieważne, czy wygrywa się pięcioma czy dwudziestoma bramkami, liczy się po prostu wygrana.

Obecny na meczu były gracz Legii Warszawa, Cezary Kucharski, stwierdził przed chwilą, że Wisła gra po prostu za wolno. Żeby strzelać więcej bramek, piłkarze muszą konstruować akcje w szybszym tempie.

- Osobie z zewnątrz jest łatwo mówić, być w środku tej całej sytuacji to inna sprawa. Ja osobiście myślę, że musimy jeszcze poprawić mnóstwo rzeczy, nie tylko to. Najważniejsze w tej chwili jest, żebyśmy wygrywali.

Wolałbyś grać na środku, jako pomocnik? Czasem masz problem z zachowaniem zimnej krwi pod bramką rywala.

- Jestem graczem, który może występować na środku, a także, w pewnych sytuacjach, jako bardziej wysunięty zawodnik. Chcę grać, nieważne na jakiej pozycji. Jeśli Wisła potrzebuje mnie w ataku, gram w ataku. Myślę, że muszę się po prostu starać grać lepiej. Wszyscy nam powtarzają, że nie jesteśmy tacy jak Żurawski i Frankowski, którzy byli wielkimi graczami. Ale ich już nie ma, musimy grać tymi zawodnikami, których mamy. W tym momencie wiele rzeczy nie działa tak, jak powinno: Wisła nie wygrywa, nie biega, nie strzela bramek. Musimy skoncentrować się na tym, że jesteśmy drużyną, a nie na grze poszczególnych indywidualności.

wislakrakow.com (Piskle)

Źródło: wislakrakow.com

"Hipnotyzer z Bukaresztu" - pomeczowy mix newsowy

  • Ponad miesiąc Wisła czekała na wygranie meczu, a u siebie aż od listopadowych derbów z Cracovią. Potrzebowała wizyty zdegradowanej o dwie klasy drużyny z Łęcznej. I gdyby nie wspaniałe interwencje Emiliana Dolhy, "Biała Gwiazda" straciłaby przynajmniej dwa punkty.[Gazeta Wyborcza]
Bracia Brożkowie w polu karnym gości
Bracia Brożkowie w polu karnym gości


  • Niespodzianka była blisko. Pierwszą bramkę meczu zdobył dla zdegradowanej już Łęcznej Łukasz Masłowski. Wiślacy nie wpadli w panikę - najpierw do remisu doprowadził Piotr Brożek, zwycięskiego gola strzelił Jean Paulista. Górnik miał jeszcze szansę na wyrównanie, ale Wisłę uratował bramkarz Emilian Dolha. [Rzeczpospolita]
  • Gdyby nie rumuński bramkarz Emilian Dolha, piłkarze krakowskiej Wisły prawdopodobnie znów nie odnieśliby zwycięstwa, może nawet nie zremisowaliby wczorajszego meczu ekstraklasy przed własną publicznością z Górnikiem Łęczna, który decyzją Wydziału Dyscypliny PZPN ma w przyszłym sezonie grać w trzeciej lidze. [Dziennik Polski]
  • Mam prośbę, dajcie Pawłowi spokój. On nieraz pokazał, że umie grać w piłkę i jest dobrym zawodnikiem, nie takie gwiazdy światowej piłki też się zacinały. [Błaszczykowski dla Gazety Wyborczej]
  • Szukając w pamięci doszedłem do wiosny 1993 roku. Tak, wtedy po raz ostatni piłkarska Wisła grała w lidze o nic. W tym sensie, ze nie zaprzątała sobie głowy ewentualnością ubiegania się o ekstraklasowe zaszczyty, jak również nie było groźby spadkowej. Mieliśmy wczoraj konfrontację zespołów, które grają, bo muszą, choć najchętniej zajęłyby się czymś innym. Tym samym w żadnym wypadku nie może dziwić poziom zawodów. Na górnośląskiej ziemi powiedzieliby, iż był to "poziom sześćset". [Gazeta Krakowska]
  • Dziwny styl prowadzenia meczu zaprezentował wczoraj warszawianin Marcin Szulc. Odpychał zawodników, gdy ci pyskowali, nie pokazywał żółtych kartek. W efekcie na pięć minut przed końcem doszło do niewinnych rękoczynów. Łęcznianie domagali się kartki, gdy Jean Paulista przypadkowo głową uderzył Mariusza Pawelca. Arbiter odgarnął rękę pokazującego coś Veljko Nikitovicia, a ten go w rewanżu odepchnął. [Gazeta Wyborcza]
Co Kulig chciał zrobić Piotrowi Brożkowi?.
Co Kulig chciał zrobić Piotrowi Brożkowi?.
  • Dobrze jest, gdy jest jeden trener do końca sezonu. Teraz trenuje nas Kazimierz Moskal, który zna wszystkich zawodników. Jesteśmy zadowoleni. Czytałem też, że może nas trenować Jan Urban. Wiem, że mówi po hiszpańsku, a to jest dla mnie pozytywne. [Mauro Cantoro dla Dziennika Polskiego]
  • "Hipnotyzer Z Bukaresztu" - tak Gazeta Krakowska nazwała Emiliana Dolhę, wybierając go graczem meczu.

Źródło: wislakrakow.com