2007.06.01-03, Mistrzostwa Polski Seniorów i Seniorek, Warszawa

Z Historia Wisły

Wyniki

Krzysztof Węglarz okradziony ze złota

4. czerwca 2007

Wiele mówi się na temat niekompetencji środowiska sędziowskiego. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że temat ten dotyczy jedynie światka futbolowego. Przekonał się o tym na własnej skórze najlepszy aktualnie polski judoka w kategorii do 90 kg, wiślak Krzysztof Węglarz. Podczas rozegranych w Warszawie mistrzostw Polski, Węglarz zdobył tylko srebrny medal, choć zasłużył na zdobycz z najcenniejszego kruszcu. A było to tak.

Krzysiek przeszedł przez eliminacje w swoim stylu, czyli jak burza. Wszystkie walki wygrał przed czasem. Do finału, w którym jego rywalem był Łukasz Koleśnik z Gwardii Wrocław, przystępował w roli zdecydowanego faworyta. Nie mogło być inaczej, gdyż Koleśnik we wcześniejszych walkach nie wygrał z Krzyśkiem ani razu, ba, nie wykonał na nim żadnej akcji technicznej.

Być może fakty te nazbyt uspokoiły naszego zawodnika, gdyż już w pierwszej minucie walki dał się skontrować na yuko. Podziałało to jednak na niego jak przysłowiowa czerwona płachta na byka. Gonił swego rywala po całej macie, atakował non stop. Koleśnik walczył bardzo zachowawczo, ale sędziowie jakby nie dostrzegali jego pasywności. Nawałnica wiślaka musiała w końcu jednak przynieść efekt. Krzysiek najpierw zdobył kokę, potem wazari.

Objął więc prowadzenie i mógł spokojnie czekać na koniec walki. Bierność to nie jest jednak ulubiona postawa Węglarza. Krzysiek pozostaje wierny zasadzie, że judo nie polega na kunktatorstwie, a na chęci wygrania przez ippon. Atakował więc dalej. Na kilkanaście sekund przed końcem walki spróbował tzw. rzutu poświęcenia. Akcja nie powiodła się. Judocy przeszli do parteru i w nim zastał ich koniec pojedynku. Krzysiek podniósł się z maty i zdębiał. Okazało się, że sędziowie przy jego rzucie poświęcenia dopatrzyli się dociśnięcia wykonanego przez rywala, przyznając wrocławianinowi za tę akcję wazari. Sędzia na macie ogłosił więc zwycięstwo Koleśnika.

Sędzia klasyfikator nie zareagował w porę. Gdyby zdążył podzielić się swymi obiekcjami zanim arbitrzy zdążyli opuścić matę (wtedy bowiem kończy się walka judo, nie po zejściu z maty zawodników), wynik można było skorygować. Tak się jednak nie stało i rezultat walki został usankcjonowany. Cóż z tego, że w swej późniejszej ocenie klasyfikator obniżył sędziom punkty za ich ewidentny błąd. Mistrzostwa Polski Krzyśkowi to nie przywróciło.

Komentując te wydarzenia trener Wisły Marek Tabaszewski powiedział krótko: - Szkoda słów. Trudno nie zgodzić się z takim punktem widzenia. Sędziowie wypaczyli bowiem tę walkę nie z powodu złośliwości; o jakichkolwiek innych motywach ich działania też nie może być raczej mowy. Oni po prostu nie czują judo. I dlatego dopóki nie będą podlegać poważnej selekcji, dopóty jakiekolwiek zabieranie głosu w tej materii będzie przysłowiowym „wołaniem na puszczy”.

Z innych wiślaków startujących w Warszawie, brązowy medal w tej samej kategorii co Węglarz, zdobył Piotr Zbyszewski. O dużym pechu może zaś mówić Artur Kłys, który już w pierwszej walce doznał kontuzji.

wislakrakow.com (Dariusz Zastawny)