2007.06.03 Wisła Kraków - GKS Bełchatów 0:1

Z Historia Wisły

Za: http://wislaportal.pl

Słabiusieńko. Wisła Kraków - BOT GKS Bełchatów 0-1

W pierwszym meczu półfinału PE Wisła przegrała z BOT GKS Bełchatów 0-1 (0-0). Mecz stał na bardzo słabym poziomie, a w kiepskiej grze brylowali zwłaszcza wiślacy. Raptem kilka akcji, ledwie parę strzałów - to osiągnięcia piłkarzy z Krakowa. Bełchatów - co ciekawe - przyjechał w mocno... rezerwowym składzie, ale na murawie prezentował się o wiele, wiele lepiej i wygrał w pełni zasłużenie. Rewanż w najbliższy czwartek w Bełchatowie.

Grafika:Wisła-BełchatówPE2007 06 03.jpg
Puchar Ekstraklasy. Porażka z Bełchatowem.

Wisła Kraków - BOT GKS Bełchatów 0-1 (0-0)

0-1 Kuranty (73.)

Wisła: Pawełek - Rygielski, Cléber, Stolarczyk, Zieńczuk - Dawidowski (53. Gołoś), Cantoro (59. Kubowicz), Penksa, Piotr Brożek (87. Janik) - Paulista (73. Smółka), Paweł Brożek. Bełchatów: Sapela - Popek, Grodzicki, Magdoń, Komorowski (68. Pietrasiak) - Tosik (77. Boguski), Hinc, Kuranty, Zawodziński (46. Jarzębowski), Wróbel - Truszkowski (46. Nowak). Źółte kartki: Tomasz Dawidowski, Maciej Stolarczyk - Paweł Magdoń, Bartosz Hinc, Rafał Grodzicki. Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów: 8000.

To był kolejny mecz Wisły w tej rundzie, o którym wszyscy chcieliby zapomnieć. I to jak najszybciej. Tak naprawdę jedynymi wiślackimi bohaterami byli dzisiaj... kibice. Po raz kolejny pokazali, że bez względu na grę potrafią dopingować drużynę i nieźle się przy tym bawić.

Mecz od początku był wyrównany, ale ze wskazaniem na gości. Ciekawych sytuacji i ładnej piłki - było dziś przy Reymonta bardzo mało.

Dobrze ustawiony z tyłu Bełchatów spokojnie rozbijał akcję Wisły i sam wyprowadzał ciekawe kontrataki. Po jednym z nich Kuranty zmusił po raz pierwszy do interwencji Mariusza Pawełka. Wiślacy odpowiedzieli jedynie akcją Paulisty, po której Sapela niepewnie wyłapał dośrodkowanie Brazylijczyka. Nieporadność kolegów z przednich formacji denerwował chyba Clébera, bo kilka razy wyszedł z piłką do przodu, co z tego, skoro po jego podania szybko traciliśmy piłkę, w czym specjalizował się Dawidowski. Dodać jednak trzeba, że to właśnie Cléber oddał jako jedyny z wiślaków celny strzał na bramkę Sapeli w I połowie. Skończyło się jednak tylko na rzucie rożnym. Tak jak jeszcze początek tej części meczu był w miarę wyrównany, tak w końcówce I połowy wyraźną przewagę osiągnęli goście. Pawełka mógł pokonać Tosik, ale bramkarz Wisły wybił piłkę końcami palców na rzut rożny, mógł także Truszkowski, ale pogubił się w naszym polu karnym po ładnej akcji Tosika. Ten ostatni ładnie spróbował też uderzyć zza pola karnego, ale Pawełek pewnie obronił. I tak, pod dyktando rezerw Bełchatowa, zakończyła się I połowa meczu.

Wiślacy musieli dostać w szatni reprymendę od Kazimierza Moskala, ale na niewiele się to zdało. Moskal szybko też podziękował za grę Dawidowskiemu, który szybko stracił aż trzy razy piłkę. Bełchatów grał za to "swoje", a trener Lenczyk wprowadzał co kilka chwil piłkarzy, którzy nie byli już tylko rezerwowymi. I tak wprowadzony w przerwie Nowak jako pierwszy zagroził bramce Wisły, tyle, że jego uderzenie poszybowało nad bramką.

Wisła odpowiedziała jedynie akcją, po której Paulista ładnie obsłużył Pawła Brożka, uderzenie tego ostatniego wybronił jednak Sapela.

Kiedy wydawało się, że mecz może zakończyć się bezbramkowym remisem nadeszła 73. min. Kuranty uderzył niespodziewanie zza pola karnego a piłka wpadła w długo róg wiślackiej bramki. Pawełek nawet nie drgnął.

Wisła chciała odrobić straty, ale nieporadność wiślaków była dramatyczna. Pokazała to już chwilę później niedokładność Pawełka, który tak podawał piłkę do Clébera, że przejął ją Tomasz Wróbel, uderzył technicznie, ale futbolówka poleciała obok bramki. Mogło być 0-2. To Wisła miała strzelać, atakować, ale znów okazję mieli goście, a dokładniej Pietrasiak, jego uderzenie Pawełek jednak wybronił. Na niewiele by się zdała jego obecność w bramce przy akcji Boguskiego, który "wjechał" w naszą obronę jak chciał. Wypożyczony do Bełchatowa wiślak podawał i okazja przepadła, gdyby zdecydował się na strzał, pewnie padłaby bramka. Wisła zamknęła gości w ich polu karnym dopiero w doliczonym czasie gry, ale skończyło się tylko na strzale rezerwowego Smółki, który szczęśliwie obronił Sapela...

Na tym zakończył się ten słaby mecz. Teraz można tylko zapytać o jedno - czy w rewanżu stać wiślaków na coś jeszcze? • Dodał: Piotr (2007-06-03 17:09