2007.09.01 Wisła Kraków - Lech Poznań 4:2

Z Historia Wisły

2007.09.01, Orange Ekstraklasa, 6. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:15
Wisła Kraków 4:2 (4:0) Lech Poznań
widzów: 20.500
sędzia: Marcin Borski (Warszawa)
Bramki
Paweł Brożek 12’
Jean Paulista 23’
Paweł Brożek 25’
Jean Paulista 41’


1:0
2:0
3:0
4:0
4:1
4:2




50’ (w) Jakub Wilk
90’ (sam.) Cleber
Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Cleber
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 61' Dariusz Dudka
Kamil Kosowski grafika: Zmiana.PNG (84’ Tomas Jirsak)
Radosław Sobolewski
Mauro Cantoro
Marek Zieńczuk
Grafika:Zk.jpg Jean Paulista grafika: Zmiana.PNG (65’ Piotr Brożek)
Paweł Brożek grafika: Zmiana.PNG (82’ Rafał Boguski)

trener: Maciej Skorża
Lech Poznań
4-5-1
Emilian Dolha grafika: Zmiana.PNG (46’ Krzysztof Kotorowski)
Marcin Kikut
Zlatko Tanevski
Marcin Dymkowski
Ivan Đurđević
Marcin Zając
Maciej Scherfchen grafika: Zmiana.PNG (72’ Dimitrije Injac)
Rafał Murawski
Henry Quinteros grafika: Zmiana.PNG (46’ Przemysław Pitry)
Jakub Wilk
Hernán Rengifo Grafika:Zk.jpg

trener: Franciszek Smuda
(w nawiasach statystyki I połowy)
Sytuacje: 15-10 (8-4)
Strzały: 17-11 (9-4)
Strzały celne: 10-4 (5-0)
Posiadanie piłki: 50%-50% (51%-49%)
Faule: 17-14 (8-9)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

M.Skorża: Trzeba wrócić na właściwe tory!

- Miło słyszeć, że będziemy jutro grali przy pełnych trybunach. Myślę, że oprawa tego meczu spowoduje w zawodnikach to, ze wszyscy wzniosą się na wyżyny swoich możliwości. Mamy nadzieję, że jutro wszyscy, którzy będą obserwować mecz, będą mieli satysfakcję z tej rywalizacji - oświadczył dziś w obecności dziennikarzy Maciej Skorża.

- Myślę, że zawodnicy są w pełni świadomi tego, dlaczego w Bełchatowie nie zdobyli 3 punktów. Mecz z Lechem traktujemy bardzo prestiżowo. Może on wpłynąć na cały układ tabeli i trzeba przyznać, że zrobimy wszystko, by stanąć na wysokości zadania.

Trener krakowskiej Wisły odniósł się również do prasowych spekulacji, wedle których Dariusz Dudka miałby zmienić klubowe barwy: - Nie miałem z klubu sygnału, aby nie brać Darka pod uwagę w kontekście meczu z Lechem. Jeżeli coś było na rzeczy, to myślę, że sprawa rozeszła się po kościach. Darek przed chwilą przyjechał do klubu i mogą jedynie z całą pewnością stwierdzić, że będzie dziś trenował. Nie chcę jednak nic mówić, czy do końca okna transferowego nic się nie zmieni. Na pewne rzeczy nie mam wpływu – oświadczył szkoleniowiec „Białej Gwiazdy”.

Pod wiślacką bramką. O piłkę walczy Głowacki z Rengifo.
Pod wiślacką bramką. O piłkę walczy Głowacki z Rengifo.

Skorża przyznał, że słabsza ostatnio postawa Wisły jest pokłosiem zbyt wielkiej pewności siebie, jaka zapanowała po efektownych wygranych z Koroną i Górnikiem. - Ostatnie mecze wyglądały bardzo słabo na początku. Mieliśmy problemy z wejściem w te mecze. W Bełchatowie to przeciwnik miał przewagę, a nie my. Myślę, że w dużej mierze jest to spowodowane tym, że drużyna poczuła pewność siebie. Czujność została uśpiona. W zawodników wkradł się element takiej pewności siebie, która nie sprzyja mobilizacji. Trzeba wrócić na właściwe tory. W szatni, w Bełchatowie, ostro porozmawialiśmy i druga połowa była lepsza. Wierzę, że jutro od pierwszej minuty zobaczymy taką drużynę, jak w meczu z Koroną.

Wielu obserwatorów podkreślało, że sposób rozgrywania stałych fragmentów gry przez Wiślaków pozostawia sporo do życzenia. Sam szkoleniowiec również przyznał, że ten element wymaga wiele pracy: - Jeszcze dzisiaj analizowaliśmy fragmenty z meczu z Bełchatowem. Przyznaję, że jest to element, z którego jestem najmniej zadowolony. Brakuje nam przede wszystkim dyscypliny. Każdy zawodnik ma dokładnie rozpisane, jak ma się ustawiać. Weźmy jednak pod uwagę stres meczowy i zachowania rywali. Nad tym jednak będziemy dziś mocno pracować, by było one znacznie bardziej efektywne.

Skorża nie chciał ujawnić swojej taktyki na mecz z Lechem: - Nie mogę zdradzić wszystkich szczegółów i ułatwić trenerowi Smudzie zadania. Powiem jednak, że nie jest tak, że na Lecha wystarczy jakiś jeden element. Potrzebny jest bardzo urozmaicony sposób atakowania i duża dysycyplina taktyczna w defensywie. Lech jest drużyną, która miewa okresy fantastycznej gry w ofensywie, a później zdarza im się kilkuminutowy przestój, gdzie przeciwnik ma inicjatywę. Tak wygląda większość spotkań w wykonaniu Lecha. Zdajemy sobie sprawę, jak piekielnie ciężkie zadanie przed nami i jak mamy się zachować, by nie dopuszczać do groźnych sytuacji pod naszą bramką.

Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" zapowiedział jednak, że jutro od pierwszej minuty zobaczymy na boisku Pawła Brożka, który jest już w pełni przygotowany do gry. - Wszystkie pola manewru już przerobiłem i wiem, na co stać chłopaków. Będę starał się zawsze optymalnie zestawiać drużyną. W tym momencie Paweł Brożek wrócił po chorobie i prezentuje się bardzo dobrze. Jest pewniakiem. Drugą osobę wybiorę po dzisiejszym treningu.

Źródło: wislakrakow.com

Kilka słów o rywalu

Data publikacji: 01-09-2007 12:26


Pojedynek krakowskiej Wisły z Lechem jest z pewnością hitem 6. kolejki OE. Sąsiadujące ze sobą w tabeli drużyny zagrają przy rekordowej liczbie kibiców, co z pewnością będzie dodatkowo mobilizowało piłkarzy. Franciszek Smuda zapowiada, że do Krakowa jedzie po zwycięstwo i awans w tabeli. Krakowianie natomiast chcą udowodnić, że mecz z Bełchatowem, był tylko drobnym potknięciem.

Lech Poznań założony został w roku 1922. Jego debiut w ekstraklasie piłkarskiej nastąpił w roku 1948. Jak do tej pory Kolejorz w 1 lidze występował 46 sezonów. Nieprzerwanie na pierwszoligowych boiskach gra od roku 2002. Do pierwszego oficjalnego pojedynku pomiędzy Wisła Kraków, a piłkarzami z Poznania doszło w roku 1947. Wówczas w ramach eliminacji mistrzostw Polski krakowianie zwyciężyli 1:0.

Największe osiągnięcia poznaniaków to pięciokrotne zdobycie tytułu mistrza Polski, czterokrotnie wywalczenie Puchar Polski i trzykrotne zdobycie Superpucharu Polski.

Gwiazdą zespołu jest Piotr Reiss. Jednak Franciszek Smuda nie będzie mógł skorzystać z jego usług, ponieważ napastnik nabawił się on kontuzji mięśnia prostego uda. Bardzo możliwe, że do składu powróci po kontuzji Rafał Murawski, chociaż z pewnością nie zagra on jeszcze całego pojedynku. Do swojej dyspozycji trener drużyny gości będzie miał również do niedawna występującego w barwach krakowskiej Wisły, uznanego w poprzednim sezonie za najlepszego bramkarza Orange Ekstraklasy – Emiliana Dolhę.

Poznaniacy po 5. kolejkach na swoim koncie zgromadzili 10. pkt i zajmują trzecią pozycję w tabeli. Tracą oni trzy punkty do znajdującej się bezpośrednio nad nimi Wisły Kraków. Ostatni mecz Kolejorz rozegrał u siebie z Widzewem Łódź. Pojedynek ten, nie należał do pięknych widowisk. Zarówno jedna jak i druga drużyna miała niewiele sytuacji na zdobycie bramki. Jedyny gol w tym pojedynku padł w 71. minucie. Zdobył go po indywidualnej akcji Peruwiańczyk – Hernano i tym samym zapewnił trzy punkty swojej drużynie.

Poprzedni ligowy pojedynek pomiędzy Wisła a Lechem rozegrany został również w Krakowie. Wówczas drużyny podzieliły się punktami po bezbramkowym remisie. Oba zespoły miały jeszcze później okazję powalczyć w ramach rozgrywek Pucharu Ligi. W dwumeczu lepszymi okazali się piłkarze Białej Gwiazdy. Pierwszy mecz rozegrany w Krakowie zakończył się remisem 2:2, a drugi zwycięstwem Wiślaków 3:2.

M. Małek

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Mauro Cantoro: Gramy dla kibiców

Data publikacji: 31-08-2007 21:18


Przed sobotnim meczem Wisły z Lechem Poznań, Mauro Cantoro nie krył zadowolenia z tego, że na meczu zasiądzie komplet widzów. Jak sam powiedział będzie to ciężki mecz, ale kibice pomogą.

W sobotę czeka Was kolejny ciężki mecz, tym razem z Lechem. Jak do niego podchodzisz?

Na pewno będzie to ciężki mecz. My jesteśmy gotowi do walki na 90 minut, musimy być skoncentrowani przez cały mecz.

Trener Smuda powiedział, że dla Lecha mecz w Krakowie będzie najlepszym meczem wyjazdowym?

To dobrze dla Lecha (śmiech), ale my patrzymy na siebie. To jest dla nas ważny mecz. Gramy na naszym stadionie dla kibiców. Dlatego musimy zagrać bardzo dobre spotkanie.

W bramce Lecha wystąpi Emilian Dolha. Czy ma to dla Was jakieś znaczenie?

Nie, to nasz kolega. Jak wiadomo Emilian jest bardzo dobrym bramkarzem, ale będziemy chcieli strzelić jutro parę bramek.

Na stadionie będzie komplet widzów, to na pewno pomoże.

O... na pewno. Jest otwarta nowa trybuna „D”. Dlatego będzie fajnie.

Ostatnio dużo trenowaliście stałe fragmenty gry. Myślisz, że to może być broń na Lecha?

Trenujemy stałe fragmenty gry, bo musimy umieć je wykorzystać.

Marta Strączek

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Wisła Kraków - Lech Poznań 4:2 (4:0)

Wisła Kraków pokonała Lecha Poznań 4:2 w meczu 6. kolejki Orange Ekstraklasy. W trakcie spotkania prowadziliśmy relację >>> na żywo.

Paweł Brożek w akcji. Przygląda się Murawski i Zieńczuk.
Paweł Brożek w akcji. Przygląda się Murawski i Zieńczuk.

Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów w kasach tuż przed meczem nie można było kupić biletów. Wszystkie wejściówki na spotkanie Wisła – Lech trafiły do kibiców już w przedsprzedaży. Na trybunach przy Reymonta zasiadło ponad 19 tys. fanów "Białej Gwiazdy" i około 1000 gości z Poznania, którzy obejrzeli niepowtarzalne widowisko i popis skuteczności napastników Wisły.

Jak padały bramki:

1:0 (12 min.) – Mariusz Pawełek zanotował atrakcyjną asystę przy bramce Pawła Brożka. Piłka po dalekim wykopie naszego bramkarza trafiła do napastnika Wisły, który wykorzystał nie tylko swoją szybkość, ale też nieporozumienie między Emilianem Dolhą a Zlatko Tanewskim, by umieścić ją w siatce. To szósty gol Brożka w obecnym sezonie.

2:0 (23 min.) - Akcję rozpoczął Marek Zieńczuk. Po jego nieudanym strzale gola próbował zdobyć Paweł Brożek. Tanevski wybijając piłkę trafił w słupek. Piłka wyszła poza pole karne, ale szybko wróciła - wprost pod nogi Jeana Paulisty, który przerzucił piłkę do bramki, obok bezradnego Dolhy. 2:0 - euforia na trybunach!

3:0 (25 minuta) - Paweł Brożek zdobył swojego siódmego gola w sezonie, tym razem, jak powiedziałby Leo Beenhakker - "łatwego". Emilian Dolha wypuścił piłkę z rąk, a "Broziu" zachowując zimną krew z metra trafił do zupełnie pustej bramki. Co ciekawe, przytrzymywał się przy tym słupka, by nie stracić równowagi. 3:0!

4:0 (43 min.) - Jean Paulista strzelił mocno i sprytnie z linii pola karnego. Dolha chwytał piłkę, ale tak nieporadnie, że zamiast wybić ją ponad bramke, właściwie sam wrzucił ją sobie do siatki! 4:0 - szał na trybunach!

4:1 (50 min.) - Po strzale z rzutu wolnego Jakuba Wilka nikt z wiślaków nie przeciął lotu piłki, która wpadła przy dłuższym słupku do bramki Mariusza Pawełka.

4:2 (90 min.) - Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka odbiła się od głowy Clebera i wpadła do bramki Wisły.

Wisła Kraków – Lech Poznań 4:2 (4:0)

Bramki: Paweł Brożek (12 min.), Jean Paulista (23 min.), Paweł Brożek (25 min.), Jean Paulista (43 min.) - Jakub Wilk (50 min), Cleber (90 min. - samobójczy)

Żółte kartki: Jean Paulista (32 min.), Dariusz Dudka (26 min.) - Hernán Rengifo Trigoso (13 min.) Czerwona kartka: Dariusz Dudka (61 min. - za drugą żółtą)

Sędziuje: Marcin Borski (Warszawa)

Widzów: 20500 ( w tym około 1000 gości)

Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński, Cleber Guedes de Lima, Arkadiusz Głowacki, Dariusz Dudka - Kamil Kosowski (84 min. - Tomas Jirsak), Mauro Cantoro, Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk - Paweł Brożek (82 min. - Rafał Boguski), Jean Paulista (65. minuta - Piotr Brożek)

Lech Poznań: Emilian Dolha (46 min. - Krzysztof Kotorowski) – Marcin Kikut, Zlatko Tanevski, Marcin Dymkowski, Ivan Djurdjević – Marcin Zając, Rafał Murawski, Maciej Scherfchen (72 min. - Dimitrije Injac), Jakub Wilk - Henry Edson Quinteros Sánchez (46 min. - Przemysław Pitry), Hernán Rengifo Trigoso

Na ławce Wisły zasiedli dziś: Marcin Juszczyk, Adam Kokoszka, Mariusz Magiera, Rafał Boguski, Piotr Brożek, Tomas Jirsak, Piotr Ćwielong.

wislakrakow.com (rav, dorotja)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła - Dolha 4-0. Wisła - Lech 4-2

Wisła Kraków pokonała dziś Lecha Poznań 4-2. Do przerwy wiślacy rozstrzelali poznaniaków aż 4-0, a swój niemały w tym udział miał... Emilian Dolha, który nie wytrzymał presji meczu i bronił fatalnie. Po przerwie nie pojawił się już na murawie, a Lech bez niego zagrał lepiej, strzelając rozkojarzonym wiślakom dwa gole. Zadanie gościom ułatwił... Dariusz Dudka, który za dwie żółte kartki musiał opuścić boisko. Wiślacy, pomimo straty jednego zawodnika także mieli kilka niezłych okazji do podwyższenia wyniku, ale dziś gole postanowili strzelać wyłącznie Emilianowi.

Paweł Brożek otwiera wynik spotkania.
Paweł Brożek otwiera wynik spotkania.

1.09.2007 r., godz. 18.15, Kraków

6. kolejka Orange Ekstraklasy, sezon 2007/2008

Wisła Kraków - Lech Poznań 4-2 (4-0)

1-0 Paweł Brożek (12.)

2-0 Jean Paulista (23.)

3-0 Paweł Brożek (25.)

4-0 Jean Paulista (41.)

4-1 Jakub Wilk (50.)

4-2 Cléber (90. sam.)

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Cléber , Dudka - Kosowski (84. Jirsák), Sobolewski, Cantoro, Zieńczuk - Paulista (65. Piotr Brożek), Paweł Brożek (82. Boguski).

Lech Poznań: Dolha (46. Kotorowski) - Kikut, Tanevski, Dymkowski, Đurđević - Zając, Scherfchen (72. Injac), Murawski, Quinteros (46. Pitry), Wilk - Rengifo .

Sędziował: M. Borski (Warszawa)

Widzów: 20 500.

Od pierwszych minut Wisła narzuca Lechowi swój styl, goście nie zamierzali jednak dać zepchnąć się do rozpaczliwej obrony. Była więc ostra walka od samego początku. Zaczynało też robić się groźnie pod obiema bramkami. Ładnie wrzucił w pola karne Paulista, po chwili jednak na akcję Wisły odpowiedział Lech, ale Sobolewski świetnie zablokował Kikuta. W 6. minucie wiślacy przeprowadzili pierwszą składną okazję. Marek Zieńczuk dośrodkował, do piłki doszedł Kamil Kosowski, którego popychał w polu karnym Murawski, nie dając dojść do piłki. Gwizdek sędziego milczał. Lech odpowiedział znów natychmiast, równie groźną akcją, ale uderzenie Zająca było zbyt słabe, zablokował je zresztą Arkadiusz Głowacki.

W 12. minucie było już jednak 1-0. Piłkę wybił Mariusz Pawełek, Paweł Brożek kapitalnie przepchnął się przed Tanevskiego, przelobował niepewnie wychodzącego z bramki Dolhę i po raz pierwszy dziś euforia na stadionie przy Reymonta!

Po zdobyciu gola Wisła ruszyła do kolejnych, zdecydowanych ataków. Gra toczyła się niamal wyłącznie na połowie Lecha. Goście zaatakowali dopiero w 20. minucie, ale Kikut przestrzelił z narożnika pola karnego.

W 23. minucie wiślacy egzekwowali rzut rożny. Po nim piłka zatańczyła w polu karnym gości, po chwili na nie wróciła, strzał Pawła Brożka obił słupek, piłka po raz trzeci – po świetnym odbiorze Radosława Sobolewskiego – wróciła w pole karne Lecha i wtedy Dolhy już nic nie uratowało! Jean Paulista, jeszcze po rykoszecie, zdobył gola na 2-0. Strzał w krótki róg zawsze obciąża konto golkipera.

Nie minęły jeszcze pełne dwie minuty i było 3-0. Zieńczuk zagrał na prawo do Sobolewskiego, ten wrzucił piłkę na piątkę przed bramkę gości, Dolha próbował wybić piłkę, ale strącił ją za swoje plecy, gdzie przy długim słupku czaił się już... opierając się o niego Paweł Brożek, który spokojnie umieścił piłkę w siatce!

Dolha! Co? 3-0 – śpiewali kibice przy Reymonta – dodatkowo deprymując bramkarza gości... To było dla Rumuna prawdziwe piekło, jakie zgotowali mu wiślaccy fani, niemiłosiernie gwiżdżący i buczący przy każdym jego kontakcie z piłką.

W 32. powinno być 4-0 dla Wisły, po przerzucie Dudki kapitalnie piłkę przyjął Kamil Kosowski, podał do Pawła Brożka, ale strzał tego ostatniego nogami wybił Dolha. Nie było 4-0 w min. 32., było w 41. Dośrodkowanie Zieńczuka, przyjęcie Kosowskiego, odegranie do Paulisty, który sprzed pola karnego świetnym uderzeniem przelobował Dolhę. Rumun chciał piłkę wybić, wypiąstkować? Nikt tego nie wie, piłka wpadła mu za kołnierz prosto do siatki! Dolha na kolanach, Paulista w objęciach, a Wisła prowadziła 4-0. Po pięciu celnych strzałach na bramkę Rumuna!

„Emilian, Emilian” - skandowali złośliwie kibice Wisły... Po tych ciosach Dolha został już w szatni... jego gry dość miał Franciszek Smuda, który był autorem „skradzenia” tego bramkarza z Krakowa do Poznania. Po meczu bronił Rumuna, mówiąc że na pewno nie może posadzić Rumuna na ławce, aby do reszty nie „siadła” mu psychika.

Na II połowę Wisła wyszła zbyt rozluźniona. Lech przejął inicjatywę. Już w 50. minucie udało się gościom zdobyć honorowe trafienie. Z wolnego uderzył Jakub Wilk, Rengifo sprytnie przeskoczył nad piłką, a ta wtoczyła się obok zdezorientowanego Mariusza Pawełka. To był pierwszy celny strzał Lecha na naszą bramkę.

W 53. kuriozalna sytuacja, która wzbudziła na trybunach salwy śmiechu. Akcja Lecha... Zając sfaulował w... naszym polu karnym... Kikuta, obydwaj się przewrócili i szansa dla gości przepadła. Wisła podwyższyć... musiała w 59. min. Paweł Brożek ograł już Kotorowskiego, ograł też obrońcę, ale trafił w... słupek.

Minutę później ręką w polu karnym Lecha zagrał Dariusz Dudka i... powinien wylecieć z boiska po drugiej żółtej kartce. Sędzia był jednak pobłażliwy. Kuriozalnie Darek po kolejnej minucie... znów zagrywa ręką w polu karnym gości i teraz sędzia nie może postąpić inaczej. Słusznie „dziękuje za grę” wiślakowi.

Sektor C
Sektor C

W 62. min. przebój Kamila Kosowskiego, ale zabrakło dokładnego podania, znów mogło być podwyższenie wyniku. Czerwona kartka... obudziła wiślaków, to znów była agresywnie grająca drużyna. Lech starał się wykorzystać przewagę jednego gracza i w 68. minucie mógł zmniejszyć rozmiary porażki, ale Mariusz Pawełek sparował na rzut rożny mocny strzał Macieja Scherfchena.

Wisła odpowiada mocnymi akcentami w 70. min. Srzał „Sobola” (odbity przez Kotorowskiego), dobitką „Kosy” (Kotorowski broni) i sytuacją sam na sam Pawła Brożka (bramkarz gości znów nie dał się zaskoczyć). Wszystkie trzy okazje Wisły w przeciągu niespełna minuty! Kolejne fragmenty spotkania to spokojne kontrolowanie gry przez wiślaków, którzy momentami bawili się piłką, długo rozgrywając ją między sobą.

W 80. min. urodzinowy prezent zrobić chciał sobie, rozgrywający świetny mecz, Mauro Cantoro. Odebrał piłkę rywalowi, przebiegł parę metrów i mocno uderzył na bramkę, minimalnie nad poprzeczką. W końcówce ładnie na bramkę gości uderzył jeszcze Piotr Brożek. Ostatnie minuty to było już wyczekiwanie na gwizdek, ale skończyło się jeszcze... golem dla gości. Po rzucie rożnym piłka pechowo trafiła w Clébera i wpadła do siatki... Na kolejną bramkę bardziej zasłużyła jednak Wisła, ale dziś nikt nie miał o to do wiślaków pretensji. Mecz wiślakom udał się wyśmienicie, a ponad 20-tysięczna widownia była więcej niż zadowolona z postawy swojej drużyny!

Na koniec słowo o kibicach gości. Lech ma niezłych wokalnie kibiców. To przyznać trzeba na pewno, ale też przyznać trzeba, że zgodzić trzeba się z flagą, którą wywiesili na trybunie. Największymi literami było tam napisane... „Poje......”. I tacy jesteście rzeczywiście. Czym zasłużyliście? Ano tym, że po odpaleniu ogni większość z nich trafiła na przyległą do sektora gości trybunę „A”. Cierpicie na zakazy i kary od Ekstraklasy? Mam nadzieję, że dostaniecie kolejną! Tym razem dotkliwszą!

Dodał: Piotr (2007-09-01 17:32:03)

Źródło: wislaportal.pl

Wielki mecz w pięknym Krakowie

Data publikacji: 01-09-2007 20:51


Komplet widzów, fantastyczna atmosfera i aż 6 bramek - Wisła Kraków rozbiła Lecha Poznań 4:2 w meczu 6. kolejki OE. Do przerwy wszystko wskazywało na to, że pojedynek zapowiadany jako "najlepszy wyjazd Lecha" skończy się jego pogromem, ale w drugiej połowie widzieliśmy zacięte spotkanie.


Piłkarze Wisły Kraków obiecywali, że zagrają lepiej niż w meczu z Bełchatowem. Obietnicy dotrzymali.

Koncert strzelecki Wiślacy rozpoczęli w 12. minucie spotkania, kiedy Paweł Brożek przelobował Emiliana Dolhę. Asystę przy tej bramce zaliczył Mariusz Pawełek, od którego Paweł piłkę otrzymał.

Dziesięć minut później było już 2:0 dla Wisły. W zamieszaniu podbramkowym piłkę pod nogi dostał Jean Paulista, który strzelając przy krótkim słupku wpakował piłkę do siatki. Jeszcze na dobre kibice nie ochłonęli po bramce „Jasia”, a już mogli się cieszyć z trzeciego gola. W 25. minucie meczu Radosław Sobolewski dośrodkował w pole karne Lecha. Dolha próbował przerzucić piłkę za siebie, ale przed bramką znalazł się Paweł Brożek, który wbił futbolówkę do pustej bramki.

To był czas koncertowej gry strzelców Wisły, ale i koszmarnych błędów Emiliana Dolhy. Na trzy minuty przed końcem pierwszej części spotkania Kamil Kosowski spod linii końcowej odegrał piłkę w pole karne do Paulisty, a ten nie strzelał z pierwszej piłki, tylko próbował lobować Dolhę. Piłka po rękach bramkarza „Kolejarza” wpadła do siatki…

W pierwszej części spotkania Lech nie miał za wielu okazji do tego, żeby zagrozić bramce Mariusza Pawełka, chociaż podopieczni trenera Smudy największe zagrożenie stwarzali po stałych fragmentach gry.

W przerwie Franciszek Smuda zmienił dwóch zawodników. Z boiska zszedł Emilian Dolha, dla którego powrót do Krakowa był prawdziwym koszmarem. Wisła, chyba usatysfakcjonowana wysokim prowadzeniem, odpuściła i pozwoliła rywalowi na więcej. Zemściło się to w 50. minucie, kiedy Lech zdobył pierwszego gola. Po rzucie wolnym, wykonywanym przez Wilka, piłkę musnął Rengifo i wpadła ona do bramki.

W odpowiedzi Paweł Brożek, który okiwał bramkarza i obrońcę Lecha, znalazł się sam przed pustą bramką i… strzelił w słupek. Chwilę potem boisko za drugą żółtą kartkę musiał opuścić Darek Dudka i Wisła do końca musiała grać w osłabieniu. Lech jednak nie potrafił tego wykorzystać, za to Wiślacy mogli podwyższyć wynik. Ale też nie zdołali pokonać Kotorowskiego, który wybronił m.in. strzał Pawła Brożka w 71. minucie.

Wiślacy mieli jeszcze dwie świetne okazje do tego, żeby dobić Lecha. W 80. minucie znowu sam w polu karnym znalazł się Paweł Brożek, który już nie strzelał, ale wolał podawać do Kosowskiego. „Kosa” został uprzedzony przez obrońcę Lecha i z akcji nic nie wyszło.

Jeszcze ładniejszą akcję Wisła przeprowadziła w 86. minucie meczu. Podopieczni Macieja Skorży wymienili kilka świetnych podań między sobą. Sobolewski odegrał do Baszczyńskiego, ten próbował strzelać, jednak rywale go zablokowali.

Już w doliczonym czasie gry padła druga bramka dla Lecha. Jej pechowym strzelcem okazał się Cleber.

Wisła zagrała koncertowo w pierwszej połowie i słabo w drugiej. Za pierwsze 45 minut należą się Białej Gwieździe brawa, natomiast za drugie – porządna bura. Piłkarze być skupieni i skoncentrowani do ostatniej minuty spotkania, nawet jeśli prowadziliby 10:0. Należało się to kibicom, którzy dzisiaj w komplecie stawili się na Reymonta, aby wspierać swoich piłkarzy. Za dwa tygodnie Wiślacy będą mieli okazję do poprawy, tyle że w meczu wyjazdowym z Odrą Wodzisław.

Wisła Kraków – Lech Poznań 4:2 (4:0)

1-0 Paweł Brożek 12’

2-0 Jean Gaulista 23

3-0 Paweł Brożek 25’

4-0 Jean Paulista 41’

4-1 Wilk 50’

4-2 Cleber 90’ (sam.)

Wisła Kraków: Pawełek – Baszczyński, Głowacki, Cleber, Dudka – Kosowski (84' Jirsak), Sobolewski, Cantoro, Zieńczuk – Paulista (65' Piotr Brożek), Paweł Brożek (82' Boguski)

Lech Poznań: Dolha (46' Kotorowski) – Kikut, Tanevski, Dymkowski, Djurdiević – Murawski, Scherfchen (72' Injac), Zając, Quinteros (46' Pitry), Wilk – Rengifo

Kartki: Paulista, Dudka (dwie – czerwona) – Wisła; Rengifo – Lech

Sędziował: Marcin Borski

Widzów: 20 000

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Koniec meczu! Wisła po pięknej pierwszej połowie i drugiej słabszej, a przede wszystkim mniej skutecznej wygrywa z Lechem 4:2.
90+2' Strzał z rzutu wolnego, kozłującą piłkę wyłapuje Mariusz Pawełek.

Paweł Brożek w ataku na bramkę Dolhy. Przygląda się Zieńczuk i Murawski.
Paweł Brożek w ataku na bramkę Dolhy. Przygląda się Zieńczuk i Murawski.


90+1' Cały stadion odśpiewuje hymn Wisełki.
90' Sędzia dolicza jeszcze trzy minuty. I gol dla Lecha... Samobójczy Clebera. Po dośrodkowaniu z rogu.
88' Niepotrzebny i niecelny przerzut Boguskiego do Jirsaka. Jeśli zagrywać do Czecha to 10 sekund wcześniej...
88' Indywidualna akcja Marcina Zająca, znakomicie zablokowana przez Zieńczuka.
87' "Profesor" Cleber wprowadził piłkę w strefę obronną Lecha, ale widząc małą ilość partnerów do ataku zwolnił akcję i zaczął ją rozgrywać z partnerami.
86' Śliczna akcja Wisły, otwierające podanie do Baszczyńskiego w wykonaniu Sobola. Szkoda, że "Baszczowi" trochę poplątała się piłka między nogami, wycofał do Głowackiego, którego strzał z pierwszej piłki wybronił Kotorowski.
85' "Tak się bawi tak się bawi WI-SEŁ-KA!"
85' Teraz wiślacy pokazują jak trzeba się bawić. Meksykańska hala ze wszystkich stron - oczywiście poza sektorem gości!!!
84' Za Kamila Kosowskiego wejdzie Tomas Jirsak.
82' Gnoje z Lecha najpierw odpaliły zimne ognie, a potem zaczęły nimi rzucać w fanów na sektorze A. Idioci!!! Oczywiście wywołuje to oburzenie dużej części trybun oraz zaintonowani przyśpiewki nt. Cracovii.
81' Strzelec dwóch bramek Paweł Brożek schodzi z boiska, trochę niezadowolony, bo mógł strzelić pięć. Na boisku Rafał Boguski.
81' Atak Pawła Brożka, ściągnął na siebie dwóch obrońców, chciał wystawić piłkę "Kosie", ale jeden z defensorów wybił ją na róg.
79' Przedzierał się przez dwóch obrońców Paweł Brożek, którzy ratowali się wybiciem piłki na aut.
77' Tanevski decyduje się na wolej z 18 metrów, piłka po rykoszecie wychodzi na kolejny róg.
75' Fajna zabawa na trybunach. A na boisku "Zieniu" brasiliana w polu karnym Lecha, wrzutka przed pole bramkowe, gdzie Kosowskiego uprzedził jeden z defensorów.
74' Wilk dogonił piłkę tuż przed linią dośrodkowując z pierwszej piłki, wbiegający Quinteros nie sięgnął jej.
72' Za Scherfchena wchodzi Injac.
72' Sytuacyjny strzał z ostrego kąta Marcina Zająca, Pawełek na róg.
70' Kotorowski znów ratuje Lecha, broniąc strzał Pawła Brożka w sytuacji "sam na sam"!!!
70' Wysoki pressing Wisły opłaca się, strzał z 18 metrów Sobolewskiego, broni Kotorowski, jeszcze "Kosa" z pierwszej piłki, broni golkiper Lecha!
68' Po rzucie rożnym uderzenie z 17 metrów Scherfchena pod poprzeczke. Broni Pawełek.
67' Dość ryzykownie czekał "Baszczu" aż piłka spadnie mu pod nogi. Róg dla Lecha.
66' Pewny chwyt Mariusza Pawełka po dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
65' Zmiana w Wiśle, za Jeana Paulistę wchodzi Piotr Brożek.
61' Konsternacja na trybunach, popychany Sobolewski nie doszedł do wycofanej na 3 metr piłki przez Kosowskiego. Nie ma rzutu karnego.
61' Druga żółta kartka dla Dudki, tym razem przy wyskoku. dotknął piłkę ręką po raz drugi.
60' Ręka Darka Dudki w polu karnym Lecha i żółta kartka.
59' Ręce nam opadły. Brożek przejął piłkę tuż przed polem karnym Lecha, ośmieszył Kotorowskiego prostym zwodem, to samo zrobił z rzucającym się mu pod nogi po czym mając pustą bramkę (stał w niej tylko jeden z obrońców) trafił w... słupek!
58' Dośrodkowanie z rogu, dalekie piąstkowanie Pawełka, jeszcze wrzutka Tanevskiego, tym razem Pawełek decyduje się na pewny chwyt.
57' Lechici przy piłce, dośrodkowanie Djurdjevicia, po którym piłka przelatuje przez całe pole karne.
55' Może by tak zacząć dopingować? To uwaga do milczących od 2-3 minut trybun Wisły. No, teraz wreszcie, ale niezbyt zdecydowanie...
53' Gra Wisły w drugiej połowie nie może się podobać. Oddana inicjatywa i brak kontrataków. Szczególnie ten drugi element irytuje Macieja Skorżę, który pokazuje by zaatakować "Kolejorza".
50' Mamy zmianę wyniku. Po strzale z rzutu wolnego Wilka spore zamieszanie w polu karnym Wisły, ale nikt nie sięgnął tej piłki. Wpadła ona przy dłuższym słupku bramki Pawełka.
48' "OE - przestańcie karać, zacznijcie rozmawiać" - tej treści transparent zawisł na wiślackim płocie.
48' Strzał nad bramką Wisły w wykonaniu Marcina Zająca.
47' Prostopadłe podanie Kosowskiego, Cantoro pozostawił piłkę Brożkowi, ale szybszy Kotorowski.
46' Tak jest, w bramce Lecha Kotorowski. "Emilian, Emilian" - wołają Dolhę kibice.

Bezradny Dolha
Bezradny Dolha
Dolha po kolejnym straconym golu.
Dolha po kolejnym straconym golu.


Będzie zmiana w Lechu. Grzeje się Kotorowski, który wejdzie za Dolhę.
44' "Emilian, Emilian"! - skandujemy!
43' Zahipnotyzowany Pawełek po strzale Tanevskiego z rzutu wolnego, bo piłka po rykoszecie szła w drugi róg.
41' Ależ lobik Paulisty, 4:0!!! Sprytne uderzenie Brazylijczyka z linii pola karnego, Dolha miał tą piłkę na rękawicy, ale nie wybił jej nad poprzeczkę! Wpadła do siatki!
38' Paweł Brożek szukał sprytnym podaniem ofensywnie usposobionego przy tej akcji Baszczyńskiego, który niestety nie zrozumiał intencji partnera i nie wystartował do tej piłki.
37' Nad stadionem przy Reymonta wyszło słońce, po raz pierwszy dziś. Wisła też gra słonecznie. Tylko szkoda tych kibiców na C i D, którym słońce w oczy świeci.
34' Trybuny: "Dolhaaa? Cooo? 3:0!!! Emilian, Emilian"
34' Mauro Cantoro otrzymuje podanie w polu karnym, trochę przeszkadzał mu Paweł Brożek, więc go ominął, uderzenie z prawej nogi... Dolha.
32' Co za szansa Wisły!!! Cudowny przerzut na prawo do "Kosy", Djurdjević minął się z piłką, więc Kosowski łatwo wycofał do Pawła Brożka, który na 10 metrze przyjął piłkę i uderzył. Broni Dolha!
28' "Raz, dwa, trzy - mało"! Krzyczy 19 tys. wiślaków!
25' Goool Gool Goool, Dolha na kolanach, Brożek trafia do siatki!!! Podanie z prawej strony, Dolha niczym Piotr Lech w meczu Bełchatowa z Dniprem wypuścił piłkę z rąk, a do pustej bramki z metra trafił do bramki "Broziu".
23' Kartka dla Jeana Paulisty. Zdjął koszulkę, pod nią miał napis "Należę do Jezusa!".
23' Dobra szansa Wisły, strzela z półwoleja Zieńczuk, nieczysto, wyskakuje Brożek, który celuje w pusty obszar bramki. Tanevski wybijając piłkę trafia w swój słupek! Piłka wyszła poza pole karne, ale szybko na nie wróciła wprost pod nogi Jeana, Strzał. Gol!!!
23' Szybki atak Wisły, Kosowski lewą stroną, jego centra zablokowana. Róg. Całe trybuny falują.
20' Zbyt łatwo Lech konstruuje akcje przed naszym polem karnym. Strzał Kikuta z dość ostrego kąta i wyraźnie niecelny.
19' Zieńczuk i Kosowski zmienili się stronami, "Kosa" teraz na lewym skrzydle.
18' Kontratak "Białej Gwiazdy", piłka z prawego skrzydła przegrana na lewo do Dudki, ale Tanevski zdołał dziubnąć piłkę na róg.
16' Nieudane dośrodkowanie Jeana Paulisty spod linii końcowej.
15' Powtórka rzutu wolnego, Dudka trafia w nogi najbardziej na zewnątrz ustawionego w murze Lecha zawodnika.
13' Rzut wolny dla Wisły, 19 metrów od bramki Lecha. Żółta kartka dla Rengifo, który za szybko wybiegł z muru.
12' Gool Pawła Brożka, błąd Dolhy i Djordjevicia, nieporozumienie tych dwóch zawodników. Wmieszał się między nich Paweł Brożek i sprytnym strzałem nad bramkarzem Lecha zdobył dla naszej drużyny prowadzenie!
11' Znana przyśpiewka z wiślackich trybun, ze zmodyfikowanym jednym wersem - "Dolhe w d.. maaamy!!"
9' "Padolinko" w polu karnym Wisły Quinterosa. Nie ma karnego, nie ma kartki.
7' Marcin Zając uderzał z dobrej pozycji, na szczęście zmierzającą do naszej bramki piłkę zablokował Cleber.
6' Cantoro znakomicie wypuszcza w bój Zieńczuka. Dośrodkowanie do Kosowskiego, który popchnięty przez rywala niecelnie główkuje. Tu powinien być rzut karny dla Wisły.
5' Marcin Kikut blisko bramki Wisły, Pawełek i Głowacki radzą sobie z tym atakiem.
4' Próba wstrzelenia piłki w pole karne Lecha przez Kosowskiego. Radzą sobie lechici. Ich fani w swoim sektorze zademonstrowali sektorówkę.
2' Ogłuszający gwizd, gdy piłkę wybija od bramki Dolha.
1' Wisła rozpoczęła mecz.
Dolha zmienia rękawice...
Hymn Wisły na 19 tys. gardeł brzmi doskonale!
"Hej, Hej, Cracovia" - wołają Lechici. Na to przed trybuną Wisły zawieszana jest flaga "Pasów"... naturalnie odwrócona o 180 stopni...
Cały stadion - HSV!
Przy ogłuszczającym gwiździe spiker podał skład Lecha.
Na pół godziny przed rozpoczęciem meczu na trybunach kilkanaście tysięcy widzów. W komplecie są już goście z Lecha. Mało kto zwraca uwagę na rozgrzewkę Emiliana Dolhy. I dobrze.
A jednak Wisła z Paulistą w ataku.
Nie rozpieszcza póki co pogoda. Przez cały dzień ciężkie chmury wiszą nad Krakowem i stadionem Wisły. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że osoby które wybrały się dziś na nową trybunę D od razu przetestują jego zadaszenie.
Liczymy, że nie tylko frekwencja na trybunach będzie wydarzeniem dzisiejszego meczu. Przede wszystkim liczymy na oszałamiający, choć kulturalny i "bezpieczny" doping oraz pewną wygraną naszej drużyny.
Podaliśmy już przewidywany skład Wisły. W zasadzie jedyna zmiana może dotyczyć ataku - zamiast Piotra Ćwielonga trener Skorża może sięgnąć po Rafała Boguskiego.
Zapraszamy na relację "na żywo" z meczu Wisła Kraków - Lech Poznań. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu stadion "Białej Gwiazdy" odwiedzi dziś 20 tys. piłkarskich fanów.

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Maciej Skorża: Mamy ogromną satysfakcję

- Mamy ogromną satysfakcję. Wszyscy byliśmy świadkami dobrego widowiska sportowego. Dwie drużyny, które grają ofensywną piłkę, wypełniony po brzegi stadion. Było to fajne doznanie i nikt się na stadionie nie nudził - powiedział po meczu z Lechem trener Wisły Maciej Skorża.

- Oceniając grę swojej drużyny bardzo się cieszę, że znowu mieliśmy przebłyski takie, jakich chcielibyśmy na stałe doświadczać. Potrafiliśmy grać ofensywnie, stworzyliśmy z tak dobrą drużyną sporo sytuacji strzeleckich. Byliśmy do bólu skuteczni w pierwszej połowie. Cieszę się z wprowadzenia do gry Paulisty, jestem zbudowany jego postawą.

- Mimo tego, że Lech mocno nacierał i graliśmy w osłabieniu w drugiej połowie nam też udało się stworzyć kilka sytuacji. Paweł Brożek mógł dziś znacząco oderwać się w klasyfikacji strzelców, gdyby był bardziej skuteczny. Cieszę się z widowiska i z tego wyniku.

Czy piłkarze Wisły zagrali mało profesjonalnie na początku drugiej połowy? - To siedzi w psychice każdego, że następuje rozprężenie przy takiej przewadze. Staraliśmy się nie dopuścić do takiej sytuacji, by Lech miał możliwość dogonienia wyniku. Wiemy, że Lech stać na odrobienie czterobramkowej straty. Straciliśmy gola po stałym fragmencie, potem straciliśmy zawodnika, gra nie była tak poukładana jak w pierwszej połowie. Wyreżyserowały to wydarzenia boiskowe.

Nieodpowiedzialnie w trakcie meczu zachował się Dariusz Dudka, który za dwa zagrania ręką w przeciągu minuty otrzymał dwie żółte kartki. - Nie od dzisiaj obserwujemy mecze piłki nożne i wiadomo, że czasem takie sytuacje się zdarzają. To są emocje, nerwy, odruch - tłumaczy swojego zawodnika Skorża. - Darek na pewno nie zareagował dobrze, ale nie chcę tego na gorącą oceniać. Darek zarzeka się, że to drugie zagranie nie było celowe. A'propos żółtych kartek - chyba nie wyciągamy z nich wniosków, bo ostatnio dwóch zawodników zapłaciło za nie kary. Widzę, że musimy nad tym popracować.

Źródło: wislakrakow.com ===Smuda o Dolsze: Był biały jak ściana 1. September 2007, 20:39s

- Po straceniu pierwszej bramki zespół przestał funkcjonować tak jak na początku. Jest mi żal Dolhy, bo właśnie tutaj chciał pokazać, że jest dobrym bramkarzem, bo takim na pewno jest. Trzeba mu pomóc w najbliższym czasie, żeby odzyskał formę i bronił tak jak w ostatnim sezonie w Krakowie - powiedział po meczu z Wisłą trener Lecha Franciszek Smuda.

Jak Dolha wyglądał w przerwie? - Nie wiem czy ściana tutaj jest tak biała jak on był - odpowiada Smuda. - Decyzję o zmianie podjąłem ja, widziałem jak on wyglądał, jak reagował. Gdyby było więcej bramek, to nie wiem jak potoczyłaby się jego dalsza kariera. Dla niego ta zmiana była słuszna. Teraz wszystko w naszych rękach by go odbudować.

Smuda ma nadzieję, że Dolha odbuduje się i podaje wiślacki przykład z przeszłości: - Kiedyś w Łodzi Artur Sarnat puścił dwie "pachówki" i przez to przegraliśmy. To też był dramat i wszyscy mówili, że trzeba go wysłać do psychologa czy psychiatry. A Artur w następnym meczu Pucharu UEFA grał znakomicie. Najgorsze, co mógłbym zrobić to go teraz odstawić i powiedzieć "czekaj na następny mecz". To by była zła decyzja. Są dwa tygodnie przerwy, trzeba odbudować jego psychikę.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Marek Zieńczuk: Przyjemnie było atakować

- Myślę, że to nasza skuteczność w największej mierze zadecydowała o wyniku meczu z Lechem - powiedział po spotkaniu Marek Zieńczuk. Skrajny pomocnik Wisły Kraków włożył w ten mecz wiele sił, po meczu jednak był szczęśliwy - nie tylko z wyniku, ale także ze wspaniałej atmosfery na trybunach. - Przyjemniej było atakować na bramkę za którą zasiadali nasi kibice. Akurat padły na nią wszystkie bramki, więc kibice chyba nie muszą żałować pieniędzy wydanych na bilety - mówił piłkarz Wisły.

Mecz z Lechem był pierwszym w Krakowie od lat, w którym zasiadło na trybunach ponad 20 tysięcy kibiców. Fakt ten nie uszedł uwadze także piłkarzom, w tym Markowi Zieńczukowi: - Wiem, że kibice w Krakowie bardzo kochają Wisłę, jednakże taki przeciwnik jak Lech Poznań przyciąga na trybuny więcej ludzi, niż na przykład Odra Wodzisław, z całym dla niej szacunkiem. Liczymy na to jednak, że kibice oglądając nasze akcje i bramki będą przychodzili na mecz nie ze względu na przeciwnika, a ze względu na naszą grę - zaznaczył z nadzieją w głosie „Zieniu”.

Dużą ilość widzów na mecz z pewnością przyciągnął ofensywny i skuteczny styl „Białej Gwiazdy”: - Stwarzamy ogólnie więcej sytuacji niż kiedyś. Dziś w pierwszej połowie wykorzystaliśmy chyba wszystkie dogodne sytuacje jakie mieliśmy, w drugiej również mogliśmy coś strzelić - mówił Zieńczuk.

W strzelaniu bramek Wiśle z pewnością pomogła słabsza postawa Emiliana Dolhy: - Na pewno „Ema” miał ciężko w tym spotkaniu, ale nieraz działa w drugą stronę - przeciwko byłemu klubowi można zaliczyć dobry i udany występ. Trener Smuda widział w jakiej Ema jest dyspozycji i na tym się opierał wystawiając go przeciwko nam.

Marek Zieńczuk nie chciał wyrokować czy Paweł Brożek sięgnie po koronę króla strzelców w bieżących rozgrywkach: - Dmuchałbym na zimne. My chcielibyśmy, aby Paweł w każdym meczu strzelał bramki. Uważam, że mógłby mieć nawet tych bramek więcej i odskoczyć trochę od innych zawodników. W tym sezonie stwarzamy dużo sytuacji i Paweł ma okazje się wykazać, a robi to bardzo dobrze.

Po dwóch tygodniach następnym rywalem Wisły będzie Odra Wodzisław, Zieńczuk już teraz przestrzega przed lekceważeniem tego rywala: - Nigdy nie ma pewnych trzech punktów, zawsze trzeba powalczyć. Często się mówiło, że teren w Wodzisławiu jest trochę niewygodny dla piłkarzy Wisły Kraków. Postaramy się obalić ten mit i wywieźć stamtąd trzy punkty - zapowiedział były zawodnik Amiki Wronki.

Źródło: wislakrakow.com

Paweł Brożek: "Ema" został ukarany

Paweł Brożek zdobywając dziś kolejne bramki potwierdził, że będzie jednym z faworytów do zdobycia tytułu króla strzelców w tym sezonie. Dzięki znakomitemu podaniu Mariusza Pawełka napastnik „Białej Gwiazdy” już w 12 minucie wpisał się na listę strzelców, bezlitośnie wykorzystując nieporozumienie Dolhy z defensorami Lecha.

Paweł Brożek po strzelonej bramce.
Paweł Brożek po strzelonej bramce.

- Nie słyszałem w tej sytuacji, aby „Ema” krzyknął, że wybiega do piłki. Wydaje mi się, że błąd popełnił wtedy obrońca, bo miał zagrać piłkę tylko głową i byłoby po sprawie. Oni we dwóch stanęli i ja wykorzystałem ich błąd.

Czy nie żal wam dziś było Emiliana Dolhy?

- Nie, my graliśmy, żeby wygrać. Nie patrzymy na to, że „Ema” grał z nami kilka miesięcy temu. Takie jest życie piłkarza. Wybrał Lecha i myślę, że można powiedzieć, że został za to ukarany.

Dlaczego w drugiej połowie nie zagraliście już tak skutecznie?

- Przespaliśmy początek drugiej połowy, kiedy oddaliśmy inicjatywę Lechowi. To nie może nam się przytrafić. Czerwona kartka Darka trochę nas podrażniła i od tego momentu w sumie już kontrolowaliśmy spotkanie grając nawet w dziesiątkę. Chcieliśmy nie stracić kontaktu z Legią i to nam się udało.

W drugiej połowie miałeś sytuacje do zdobycia kolejnych bramek…

- Można powiedzieć, że w sytuacji, gdzie minąłem obrońcę i bramkarza, mając jedynie przed sobą pustą bramkę, zlekceważyłem okazję. Przy drugiej można powiedzieć, że Kotorowski potwierdził, że jest dobrym bramkarzem.

Czy masz sposób na defensywę Lecha? Dużo bramek strzelasz temu zespołowi.

- Ogólne to Wisła dzisiaj bardzo dobrze zagrała, stwarzaliśmy sytuacje. W pierwszej połowie było ich bardzo dużo, a ja wykorzystałem dwie. Tak się zdarzyło, że u nas na Reymonta Lechowi często strzelam bramki.

Jeżeli nadal będziesz tak skuteczny, to może się okazać, że twój dorobek będzie na koniec sezonu wynosił ponad 30 bramek…

- O, to może pobiję Reymana (smiech). Oczywiście żartuję. Na razie forma strzelecka jest i oby tak dalej.

Czy nie martwi jednak fakt, że to Legia nadal jest liderem?

- Troszeczkę tak, ale my patrzymy na siebie. To jest początek sezonu. Może w rundzie wiosennej będziemy inaczej na to patrzeć. Chcemy wygrywać i zdobywać punkty. Legia też kiedyś je zgubi.

Jak czułeś się po chorobie?

Czułem się słabiej niż w poprzednich meczach. Jeszcze odczuwam to przeziębienie.

Źródło: wislakrakow.com

Kamil Kosowski: Za bardzo uspokoiliśmy grę

- Zagrałem na dobrym poziomie, ale to nie był mój wielki mecz - mówił skromnie po zwycięstwie nad Lechem Kamil Kosowski, będący jednym z najlepszych zawodników na boisku.

Faulowany Kosowski.
Faulowany Kosowski.

- Myślę, że z dzisiejszej gry można wyciągnąć zdecydowanie więcej pozytywów niż negatywów - ocenił „Kosa”. Zdaje on sobie jednak sprawę, że postawa Wisły nie była bezbłędna. - Nie możemy tracić bramek po stałych fragmentach gry. Będziemy nad tym pracować.

W pierwszej połowie udało się zdobyć cztery gole. Spodziewano się, że strzelecki festiwal będzie trwał w drugiej połowie. - Gdybyśmy byli bardziej skuteczni, wynik byłby dużo wyższy. Na pewno poprawiliśmy się w sferze mentalnej. Zespół walczył i tym rozbiliśmy Lecha. Wydaje mi się, że przy prowadzeniu wkradło się rozluźnienie w nasze szeregi. Za bardzo uspokoiliśmy grę. Normalnie Paweł na pewno zamieniłby sytuacje z drugiej połowy na bramki.

Kosowski był zadowolony ze współpracy z Jeanem Paulistą, który wybiegł w wyjściowym składzie po raz pierwszy w tegorocznych rozgrywkach. - Bardzo się cieszę, że Jean strzelił dwie bramki. Szkoda, że sił wystarczyło mu jedynie na pierwsze 35 minut. Później trochę stanął. Nasza drużyna musi cały czas pracować. Napastnicy muszą pomagać w grze - przestrzegł.

Emilian Dolha został przywitany gwizdami przez krakowskich kibiców. - Poznałem Emiliana, kiedy wróciłem do kraju. Trenowałem z nim indywidualnie. Powiem szczerze, że żal mi go, bo praktycznie można się doczepić do każdej jego interwencji. To były piłki sytuacyjne, które spadały mu za kołnierz. Nie miał łatwo, by je wybronić. Presja kibiców zrobiła rzeczywiście swoje, ale nie sądzę, że Emil jest podatny na nią. Jest silny psychicznie i na pewno nie poddaje się w takich sytuacjach - zakończył.

Źródło: wislakrakow.com

Paulista: Mecz numer 50, dwa gole po raz pierwszy

Jean Paulista rozegrał przeciwko Lechowi swój 50 mecz w polskiej lidze. Jubileusz uczcił zapewne lepiej niż sam się spodziewał - dwiema bramkami w jednym meczu. Takie osiągnięcie zaliczył po raz pierwszy od kiedy gra w Wiśle. Dostał też żółtą kartkę - po pierwszym golu nałożył na głowę koszulkę, demonstrując biały t-shirt z napisem "Należę do Jezusa".

Jean Paulista.
Jean Paulista.
Jean Paulista po meczu.
Jean Paulista po meczu.

Po meczu musiał być jednak zadowolony ze swojego występu: - Jestem bardzo szczęśliwy z tego co udało mi się dokonać w tym meczu - mówił na gorąco po spotkaniu popularny „Jasiek”. Brazylijski piłkarz był pod wrażeniem dopingu kibiców Wisły, którzy szczelnie wypełnili stadion: - Atmosfera tego meczu była super! Kibice na trybunach stworzyli coś fantastycznego - mówił podekscytowany Paulista.

Po ostatnich treningach „Białej Gwiazdy” można było sądzić, że to Brazylijczyk zajmie miejsce w ataku obok Pawła Brożka, sam piłkarz nie był jednak pewien swojego występu: - To trener decyduje kto gra. Trener Skorża chciał, abym grał dla drużyny i to właśnie starałem się dziś robić. Myślę, że udało mi się rozegrać bardzo dobry mecz i cieszę się z tego - dodał Brazylijczyk.

29-letni Jean Paulista dwa sezony temu przeszedł do "Białej Gwiazdy" z portugalskiego FC Maia. W Ekstraklasie zadebiutował 30 lipca 2005 roku, kiedy to Wisła grała na własnym boisku z GKS Bełchatów. Paulista zaliczył wtedy bardzo efektowną asystę przy trafieniu Pawła Brożka. Dotychczas w polskiej lidze "Jasiek" zdobył dziewięć goli.

Źródło: wislakrakow.com

Pawełek: Ema był pewny siebie

Data publikacji: 01-09-2007 23:53


"Szkoda mi Emiliana, bo według mnie jest to naprawdę dobry bramkarz. On podniesie się po tej porażce i na pewno w następnym meczu będzie lepiej" - powiedział po wyjściu z szatni Mariusz Pawełek. Po tych słowach Mario poszedł do autokaru Lecha, by porozmawiać z Dolhą.

Po krytyce w Bełchatowie dzisiaj zagrałeś dobre spotkanie.

Krytyka na pewno była i to nie tylko od kibiców i dziennikarzy, ale też od trenera. Podziałało to nam mnie dobrze, bo żeby grać w dobrym klubie, to muszę cały czas podnosić swoje umiejętności i grać dla zespołu. W tych meczach, w których nie miałem nic do roboty, chciałem zrobić więcej niż umiałem.

Czy przy pierwszej bramce byłeś zasłonięty? Widziałeś tą piłkę?

Przy tym golu czekałem do końca, ale przy stałych fragmentach gry taka piłka nie może przejść. Zawsze stawiamy kogoś na pierwszym słupku, ale teraz nie wiem kto nie poszedł. Zobaczymy to na spokojnie i przeanalizujemy mecz na odprawie.

Przy drugiej zaskoczył Cię Cleber.

Tak, ale ta piłka po prostu odbiła się od niego. Sam nie wiedział, że do niego trafi.

Kibice podczas tego meczu skandowali Twoje imię.

Dziękuję za te okrzyki, ale nie będę teraz przez to bujał w obłokach. Będę dalej robił swoje, bo stąpam twardo po ziemi.

W drugiej połowie zdecydowałeś się na dość niebezpieczne zagranie, kiedy to w polu karnym atakował Cię zawodnik Lecha.

Kolejne takie moje zagranie...Nawinąłem go i na pewno za to dostanę ochrzan. Jestem przekonany, że za to oberwę.

Udało Ci się porozmawiać z Emą po meczu?

Nie, nie mieliśmy okazji. Ema po pierwszej połowie szybko poszedł do autokaru, bo chciał się wyciszyć i wszystko przemyśleć. Udało nam się za to chwilę przed meczem wymienić kilka słów i Ema był pewny siebie przed tym spotkaniem. Zadzwonię do niego i pewnie chwilę porozmawiamy.

Co czułeś, kiedy patrzyłeś na bezradność Dolhy w tym meczu?

Na meczu my chcemy grać jak najlepiej. Szkoda mi Emiliana, bo według mnie jest to naprawdę dobry bramkarz. Nie wiem, nie umiem wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. On jednak podniesie się po tej porażce i na pewno w następnym meczu będzie lepiej.

Kasia

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Źródło: wisla.krakow.pl

Boguski: Wszystko po naszej myśli

Data publikacji: 02-09-2007 00:43


Po zwycięstwie nad Lechem Poznań Rafał Boguski przyznał, że po raz kolejny mecz ułożył się po myśli Wisły. Pomocnik krakowskiego klubu był pod wrażeniem dopingu kibiców: „Jak chcieliśmy rozmawiać, to musieliśmy krzyczeć”.

To Wisła była mocna, czy Lech słaby?

Bardzo dobrze ułożył nam się mecz. Strzeliliśmy na początku pierwszej połowy bramki i wszystko potoczyło się po naszej myśli.

Czy Franciszek Smuda podjął dobrą decyzję wystawiając Dolhę?

Wiele razy się zdarza, że zawodnik gra przeciwko swojej byłej drużynie. Uważam, że trener Smuda nie miał powodu, by nie stawiać na Emiliana w meczu z Wisłą, bo wcześniej spisywał się dobrze.

Paweł Brożek strzelił już 7 bramek. Wygląda na to, że idzie na króla strzelców.

Miejmy nadzieję, że będzie w takiej formie i będzie strzelał jeszcze więcej bramek w kolejnych meczach.

Kiedy Rafał Boguski zacznie grać od pierwszej minuty?

(śmiech) Kiedy wywalczy miejsce w podstawowym składzie.

Ile czasu potrzebujesz, żeby wygryźć Zieńczuka lub Kosowskiego? Ciężko powiedzieć, ponieważ ci zawodnicy dobrze grają. Trener im ufa i drużyna wygrywa.

W następnej kolejce gracie z Odrą Wodzisław. Szykują się pewne trzy punkty?

Zobaczymy. To jest piłka nożna, wiele się może wydarzyć na boisku.


Dzisiaj na trybunach zasiadło 20 tysięcy kibiców. Dało to się odczuć? Oczywiście, że tak. Jak siedzieliśmy na ławce rezerwowych, to był wielki krzyk. Gdy chcieliśmy rozmawiać, to musieliśmy krzyczeć - było to wręcz ogłuszające.

M. Strączek

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA



Źródło: wisla.krakow.pl

Lechici po meczu z Wisłą

Data publikacji: 02-09-2007 11:04


Wychodząc z szatni zawodnicy Lecha nie byli zadowoleni. Marcin Kikut przyznał, że porażka 2:4 go boli, a Piotr Reiss, który w tym meczu nie wystąpił, chwalił kolegów za walkę w drugiej połowie o poprawę wyniku.

Marcin Kikut

Przez pierwsze 15 minut można powiedzieć, że gra była wyrówna. Mieliśmy sytuację bramkową, niestety straciliśmy pierwszą, drugą i trzecią bramkę w krótkim odstępie czasu. Trochę nas to podłamało w pierwszej połowie. Z czterobramkowym bagażem schodziliśmy do szatni. W drugiej połowie rzuciliśmy się do ataku. Później osłabiona Wisła cały czas się broniła. Zdołaliśmy strzelić dwie bramki, ale niestety mecz przegraliśmy sromotnie i trochę ta porażka boli.

Piotr Reiss

Pierwsza połowa - przegrywamy 4:0. Wynik straszny, chociaż początek spotkania tego nie zapowiadał. Straciliśmy bramki po indywidualnych błędach. Cieszę się, że chłopcy po pierwszej połowie wyszli z podniesionymi głowami i ten wynik starali się uratować. Stworzyli kilka sytuacji i wynik 4:2 jest chyba tym najlepszym z najgorszym jaki mógł być, bo po pierwszej połowie nic nie zapowiadało takiego rezultatu. Po raz kolejny przegraliśmy tak wysoko w Krakowie".

M. Strączek

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA

Źródło: wisla.krakow.pl

Urodzinowy prezent Mauro Cantoro

Data publikacji: 02-09-2007 13:00


Obchodzący w dniu meczu z Lechem swoje urodziny Mauro Cantoro uczcił je rozgrywając swój najlepszy mecz w tym sezonie. Po spotkaniu zdradził, że wielkiego świętowania nie będzie – wieczór spędził na uroczystej kolacji z rodziną.

"Nie wiem, czy to był mój najlepszy mecz" – mówił po spotkaniu Cantoro. "Miałem pięć równych, dobrych spotkań. Może to było moje najlepsze spotkanie, chociaż po meczu Koroną, czy Zagłębiem też byłem bardzo zadowolony." Mauro przede wszystkim cieszył się z tego, że drużyna szybko przełamała się po słabszym występie w Bełchatowie i potrafiła znów zagrać to, co w pierwszych meczach sezonu. "Ważne, że znowu zaprezentowaliśmy charakter, zagraliśmy pressingiem. W drugiej połowie już nam się to tak nie udawało, bo po prowadzeniu 4:0 ciężko się zmobilizować tak bardzo, jak na początku meczu. Dobrze, że jesteśmy znowu dwa punkty za Legią" – mówił pomocnik Białej Gwiazdy.

Cantoro przyznał, że starał się wywiązywać z założeń trenera, który zachęca go, aby oddawał więcej strzałów z dystansu. Tym razem próby zaskoczenia bramkarzy Lecha z dalszej odległości nie okazały się dla Argentyńczyka skuteczne. "Trener cały czas mówił, że mam próbować strzelać z dystansu. Tak naprawdę jednak nie jest ważne, kto trafi, ważne są trzy punkty" – mówił Mauro.

Nie mogło się tez obyć bez pochwał dla publiczności, która świetnie dopingowała Wiślaków przez całe spotkanie. "Była bardzo fajna atmosfera – to dobrze dla nas" – nie krył zadowolenia Mauro.

Cantoro odniósł się też do słabej postawy Emiliana Dolhy w sobotnim meczu. "On jest naszym kolegą, moim kolegą. Oczywiście, kolegą się jest przed i po meczu. Ja jestem zadowolony, że wygraliśmy, że strzeliliśmy cztery bramki. Teraz jest już jednak po meczu, więc mówię, że mi go trochę żal, bo to dla niego ciężki moment. To bardzo dobry bramkarz. Myślę, że musi podnieść głowę do góry i dalej pracować." – mówił Cantoro.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Filmy

Trybuny z boiska

Zabawa na trybunach

Zabawa na trybunach2

Zabawa na trybunach3

Smilian...

Każdy to powie

Meksykańska fala

Meksykańska fala2

Skorża po meczu

"Cóż, life is brutal" - pomeczowy mix newsowy

  • Biała Gwiazda" rozbiła Lecha, Dolha upokorzony. Chyba żaden z 20 tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie Wisły nie spodziewał się, że w pierwszej połowie "Biała Gwiazda" dosłownie zmiażdży Lecha. [onet.pl]
  • Dolha się spalił! Poznańska lokomotywa wyjechała z Krakowa z bagażem bramek. Cztery ciosy zadane przez krakowian w pierwszej połowie powaliły podopiecznych Franciszka Smudy na kolana. [Super Express]
  • Lech nie lubi i nie potrafi grać z Wisłą w Krakowie. Ostatni raz zwyciężył tam jesienią 1993 roku, gdy był mistrzem Polski, a Wisła kandydatem do spadku. Po 45 minutach radosnej twórczości w obronie i panicznych interwencjach Emiliana Dolhy przy ul. Reymonta było 4:0 dla gospodarzy. [Rzeczpospolita]
  • "Kolejorz" wpadł w tryby "Białej Gwiazdy" i został zmiażdżony w 40 minut. Wygwizdywany przy każdym dotknięciu piłki bramkarz Lecha Emilian Dolha w przerwie ustąpił miejsca na boisku Krzysztofowi Kotorowskiemu. [interia.pl]
  • Krakowski walec ściga warszawski czołg [90minut.pl]
  • To było widowisko! 20 tys. kibiców, ogromne emocje, ładne gole, jeden samobójczy, czerwona kartka i katastrofalny mecz Dolhy. Wiosną był bohaterem Krakowa. Bronił rewelacyjnie, ale odszedł do Poznania. Kibice Wisły mu nie wybaczyli. Piłkarze zresztą też. Wrócił w koszulce Lecha. I przeżył dramat. Najlepszy bramkarz ligi nie wytrzymał presji, bronił, jakby miał dziurawe rękawice. [Gazeta Wyborcza]
  • Wisła bardzo szybko wybiła z głowy Lechowi marzenia o korzystnym wyniku w tym meczu. Piłkarze spod Wawelu już po 25. minutach gry prowadzili 3:0 i było jasne, że komplet punktów zostanie w Krakowie. [Dziennik]
  • Kiedy wybrzmiał ostatni gwizdek arbitra, kibice Lecha zaczęli skandować: Franek Smuda, gdzie te cuda?! I trudno się dziwić rozgoryczeniu fanów, choć wynik potyczki zaciemnia obraz rzeczywistych różnic dzielących obie drużyny. Lech winien gorąco dziękować Wiśle, że się zlitowała i jakoś nie miała ochoty rozgromić przeciwnika. [Gazeta Krakowska]
  • Rumuński koszmar. Kibice Wisły Kraków, którzy licznie przyszli na mecz z Lechem Poznań, mogli poczuć się jak w raju. Czy zagorzały fanatyk Wisły, który nie lubi ani Lecha, ani uważanego w Krakowie za zdrajcę byłego gracza Wisły Emiliana Dolhy, mógł sobie wyobrazić lepszy prezent? Rumun jechał do Krakowa, by pokazać gwiżdżącym na niego kibicom dawnego klubu, że jest na tyle dobry i odporny psychicznie, iż tego typu pokazy nie robią na nim wrażenia. Tymczasem nie wytrzymał presji. "Kolejorz" schodził do szatni z wynikiem 0:4 - czegoś takiego w dziejach Lecha nie było od pół wieku. [Gazeta Wyborcza Poznań]
  • Lech zdol(h)owany! Rumuński bramkarz Emilian Dolha wrócił do Krakowa. Chyba gorzej od niego miał tylko Luis Figo, gdy z Realem Madryt pojawił się na Nou Camp. Dolha puścił cztery bramki, a Wisła Kraków pokonała Lecha Poznań 4:2. [sportowefakty.pl]
  • Kiedy Paweł Brożek jest na boisku od pierwszej minuty, Wisła wygrywa. W sobotę z Jeanem Paulistą stworzył duet napastników, który rozbił Lecha Poznań. A to wszystko w obecności 20 tys. kibiców. Ci, którzy kupili bilety na sektor D, byli najbardziej zadowoleni. Piłkarze postanowili chyba specjalnie uhonorować tych kibiców. Na bramkę, za którą jest trybuna D, padły wszystkie gole w tym meczu. [Gazeta Wyborcza Kraków]
  • 20 tysięcy na trybunach, sześć bramek - oto prawdziwa reklama futbolu. Jeśli ktoś narzeka na polską ligę, to powinien zobaczyć sobotni mecz Wisły z Lechem. Było w nim wszystko to, co kochają kibice - sześć bramek, mnóstwo sytuacji, czerwona kartka i bohaterzy - ci pozytywni i negatywni. Emilian Dolha na pewno mógł się spodziewać chłodnego przyjęcia, chyba jednak w najczarniejszych snach nie przewidywał, że czeka go w Krakowie jedno z największych upokorzeń w karierze. Każdy kontakt Dolhy z piłką powodował potężną porcję gwizdów. I co tutaj dużo mówić - bramkarz "Kolejorza" nie wytrzymał presji i pękł niczym bańka mydlana. Cóż, life is brutal... [Gazeta Krakowska]
  • Powrót Emiliana Dolhy na stadion przy ulicy Reymonta wypadł dla rumuńskiego bramkarza koszmarnie. O ile musiał się liczyć z nieprzychylnym przyjęciem krakowskich kibiców, to tak naprawdę upokorzyli go przede wszystkim niedawni partnerzy z boiska. W co najmniej trzech przypadkach Dolha ułatwił im to, popełniając błędy nieprzystające zawodnikowi o wysokich aspiracjach i trudno tłumaczyć wpadki zdenerwowaniem, gwizdami czy okrzykami widzów. [Dziennik Polski]
  • Wielka dol(h)ina w Krakowie. Fatalna dyspozycja Emiliana Dolhy sprawiła, że do przerwy Lech przegrywał z Wisłą 0:4, ale beznadziejnie zagrał cały zespół Kolejorza. Z taką grą można myśleć najwyżej o środku tabeli. W pierwszych 45 minutach zespół prowadzony przez Smudę zagrał nieźle jakieś 120 sekund. Od stanu 2:0 zawodnicy Macieja Skorży grali, jakby to był sparing z juniorami. Wymiana trzech podań to był szczyt możliwości lechitów. Wejście Kotorowskiego sprawiło, że Lech miał między słupkami bramkarza a nie ręcznik. [tutej.pl]
  • Katastrofa, klęska, koszmar - obserwujący mecz sympatycy Lecha wiedzieli, że biorą udział w meczu, który będzie im się śnić po nocach. Mecz przypominał pojedynek na pistolety, w którym dwaj strzelcy stają naprzeciw siebie. Zanim jednak zaczną do siebie mierzyć, jeden z nich strzela sobie w stopę. Cztery razy. Popełnia samobójstwo, zanim ktokolwiek przekonał się, jakim jest strzelcem. [Gazeta Wyborcza Poznań]
  • Wisła zachwyca, ale to Legia budzi strach. Wisła zachwyca polotem i ofensywną grą. Jest bardziej efektowna od Legii. Ale to postawa legionistów jest na razie wydarzeniem sezonu. Legia – sześć meczów, sześć zwycięstw, żadnej straconej bramki. Wisła – pięć zwycięstw, jeden remis, czternaście zdobytych goli. Drużyny, które w latach 2001-2006 rozstrzygały między sobą sprawę mistrzostwa, znów nie mają godnych rywali. [Życie Warszawy]

wislakrakow.com (dorotja)

Źródło: wislakrakow.com

VI kolejka, jak 6 goli w Krakowie

Data publikacji: 03-09-2007 11:21


Choć dwie prowadzące drużyny: Legia i Wisła, grały w tej kolejce z mocnymi przeciwnikami, żadna z nich nie straciła punktu, a Legia nadal nie straciła w tym sezonie gola. Na dole tabeli natomiast Zagłębie Sosnowiec jest już na plusie.

Zagłębie Sosnowiec – Jagiellonia Białystok 3:1

Po tej wygranej Zagłębie jest już na plusie. W sezonie zawodnicy z Sosnowca zdobyli już 6 punktów, ale widać tylko 2, bowiem trzeba było jeszcze odrobić 4 ujemne punkty odebrane zespołowi za udział w aferze korupcyjnej. Tym razem zwycięstwo zapewniły dwa gole Folca i jeden Gawędzkiego. Zagłębie traci już tylko punkt do Widzewa, który zajmuje przedostatnie miejsce.

Zagłębie Lubin – Legia Warszawa 0:2

Do niedawna stadion w Lubinie był miejscem, gdzie gospodarze nie przegrali ponad 20 spotkań. W tym sezonie tymczasem najpierw Wisła, a potem Legia pokonały Zagłębie na jego terenie. Legia zagrała najlepszy mecz w sezonie ograniczając szanse gospodarzy do dośrodkowań ze stałych fragmentów gry. W ostatniej minucie spotkania pięknego gola uderzeniem z ponad 20 metrów zdobył Korzym.

Korona Kielce – Polonia Bytom 4:0

Po porażkach z początku sezonu Korona wraca do gry. Dzięki wysokiemu zwycięstwu nad Polonią kielczanie wskoczyli na trzecie miejsce w tabeli. W dużej mierze drużyna zawdzięcza to Marcinowi Robakowi, który zdobył już 5 goli w tym sezonie i jest jedynym zawodnikiem, który wytrzymuje strzeleckie tempo Pawła Brożka. Tym razem Robak zdobył dwa gole. Po jednym trafieniu dołożyli Kuś i Sasin.

Górnik Zabrze – Cracovia Kraków 1:0

Fatalna passa Cracovii na stadionie w Zabrzu trwa. Zespół "Pasów" znów nie przywiózł ze stadionu na Roosvelta ani jednego punktu, a dużą winę za to ponosi Marcin Cabaj. W 71 minucie po słabym strzale Jarki część jego partnerów już zaczęła biec do ataku i nie zobaczyła, jak krzywo odbita od murawy futbolówka nie ląduje w rękach bramkarza Cracovii, ale na jego ramieniu, a potem w siatce za jego plecami.

Widzew Łódź – Ruch Chorzów 2:2

Na nic zdał się transfer Grzegorza Piechny, na nic prowadzenie 2:0. Widzew nadal musi czekać na pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, bowiem w ostatnich 20 minutach spotkania pozwolił wbić Ruchowi dwie bramki i zamiast trzech punktów mamy oddanie się do dyspozycji zarządu trenera Probierza. Czy po sześciu kolejkach będziemy mieli pierwszą zmianę trenera? Wszystko w rękach zarządu łódzkiego klubu.

Wisła Kraków – Lech Poznań 4:2

W Krakowie wielki dramat Emiliana Dolhy, który chciał pokazać, że jest mocniejszy niż gwizdy 20 tysięcy kibiców z Reymonta, a walkę poddał już po 45 minutach wcześniej przyczyniając się do utraty przynajmniej dwóch bramek. Gole dla Wisły zdobywali napastnicy – dwa Paweł Brożek i dwa Jean Paulista, który po raz pierwszy wystąpił w podstawowym składzie. W drugiej połowie mecz się wyrównał, bo Wisła nie była już tak bojowo nastawiona, a czerwoną kartkę dostał Dudka.

GKS Bełchatów – Odra Wodzisław 3:1

Ten mecz przejdzie do historii klubu z Bełchatowa, a to za sprawą trafienia Tomasza Jarzębowskiego z 86. minuty. Ta bramka to dwusetny gol w pierwszoligowych rozgrywkach zdobyty przez GKS. Prócz tego z niedzielnego spotkania niewiele zostanie zapamiętane. Gospodarze, choć tym razem zdobyli więcej goli, znowu grali brzydko i wspomnienie o zespole z poprzedniego sezonu coraz bardziej odchodzi w zapomnienie.

Groclin Grodzisk Wielkopolski – ŁKS Łódź 2:0

Adrian Sikora podtrzymuje dobrą passę. Po dwóch trafieniach, które dały Groclinowi awans do pierwszej rundy Pucharu UEFA tym razem wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie w meczu ligowym, a przy drugim trafieniu asystował. Tym samym zdecydowanie wygrał pojedynek ze swoim bratem Mieczysławem, który reprezentuje barwy ŁKS.

Biuro Prasowe Wisła Kraków SSA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2007/2008

Galeria kibicowska: