2007.09.15 Odra Wodzisław - Wisła Kraków 2:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:17, 12 wrz 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Za: http://wislaportal.pl

Wisła Kraków już tradycyjnie toczyła dziś ciężki bój w Wodzisławiu. W I połowie wiślacy mieli kilka świetnych okazji do zdobycia gola, ale wykorzystali tylko jedną. Marek Zieńczuk w 30. minucie pokonał Pilarza, jednak prowadzenia nie udało się wiślakom utrzymać. W 41. min. po bezsensownym faulu Głowackiego Grzegorzewski z rzutu karnego wyrównał. II połowa zaczęła się o wiele lepiej dla gospodarzy, którzy po ładnej akcji i strzale Malinowskiego objęli nispodziewanie prowadzenie 2-1. Na przedmeczowej konferencji trener Maciej Skorża zjawił się z Markiem Zieńczukiem i powiedział, że ten piłkarz, który na niej się zjawia - gra potem świetny mecz... I to właśnie "Zieniu" w 70. minucie wyrównał. Mimo kolejnych akcji - tak z jednej, jak i z drugiej strony - wynik nie uległ zmianie... Wisła po raz drugi w tym sezonie traci punkty na wyjeździe.

Odra Wodzisław Śląski - Wisła Kraków 2-2 (1-1)

0-1 Zieńczuk (30.)

1-1 Grzegorzewski (41. k.)

2-1 Malinowski (60.)

2-2 Zieńczuk (70.)

Odra Wodzisław Śląski: Pilarz - Kokoszka, Kowalczyk, Malinowski , Szary - Seweryn (70. Kuranty), Hinc (46. Jakosz), Nowacki , Biskup (90. Dudek) - Woś, Grzegorzewski.

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Cléber, Głowacki, Zieńczuk - Boguski (46. Piotr Brożek), Cantoro, Sobolewski (73. Jirsák), Kosowski - Paweł Brożek, Paulista (64. Ćwielong ).

Sędziował: Jarosław Żyro (Bydgoszcz). Widzów: 5000.

Od dawna panuje opinia, że Wisła nie lubi grać na stadionie Odry. Po raz kolejny to twierdzenie znalazło uzasadnienie.

Zaczęło się zgodnie z przewidywaniami, bo wiślacy już od pierwszych minut rzucili się do ataku. Wisła grała z rozmachem i bez kłopotów przedostawała się pod pole karne gospodarzy, którzy ograniczali się właściwie tylko do przeszkadzania. Co z tego, skoro już pod bramką piękna futbolowa bajka zmieniała się w koszmar, w którym nic nie dzieje się tak, jak powinno. Najpierw strzał Pawła Brożka w ostatniej chwili wybił Marcin Malinowski, Radosław Sobolewski trzykrotnie spudłował, stojąc na linii pola karnego na wprost bramki, w końcu Rafał Boguski najpierw w dziecinny sposób odebrał piłkę Marcinowi Kokoszce, a później strzelił niecelnie. Później było jeszcze ciekawiej, kiedy w doskonałej sytuacji Paulista strzelił tak, że piłka ledwo dotoczyła się do bramki. W końcu nadzeszła 30. minuta z rzutu rożnego dośrodkował Kamil Kosowski, a akcję zamknął Marek Zieńczuk, który celnie uderzył głową i wreszcie było 1-0 dla Wisły!

Wisła poszła za ciosem i już chwilę później w pole karne Odry wpadł Mauro Cantoro, strzelił - jak się wydawało - nie do obrony, ale Krzysztof Pilarz sobie tylko wiadomym sposobem odbił piłkę. Cztery minuty przed końcem pierwszej połowy niewykorzystane okazje wiślaków zemściły się. Arkadiusz Głowacki sfaulował Marcina Malinowskiego w polu karnym, a "jedenastkę" na bramkę zamienił Jakub Grzegorzewski.

Do szatni piłkarze Wisły powinni byli schodzić z co najmniej czterobramkowym prowadzeniem. Szli jak zahipnotyzowani, wściekli dodatkowo na Cantoro, który tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego minął trzech obrońców Odry, położył bramkarza i z trzech metrów nie trafił do pustej bramki.

Druga połowa zaczęła się od trzęsienia ziemi, później było już tylko gorzej. Kibice nie zdążyli jeszcze zająć miejsc, a już kolejne sytuacje marnowali Paweł Brożek i Kamil Kosowski. Wisła waliła głową w mur, a piłkarze z Wodzisławia wyprowadzili drugą kontrę. Marcin Nowacki przytomnie zagrał do wbiegającego środkiem Malinowskiego, który ze stoickim spokojem umieścił piłkę tuż przy słupku bramki Mariusza Pawełka. Bramkarz Wisły był bezradny! Wisła rzuciła się do odrabiania strat. Paweł Brożek lobował bramkarza i strzelił obok bramki. Podobnie było w sytuacjach, w których Marcin Baszczyński i Mauro Cantoro uderzali minimalnie niecelnie.

Na szczęście Wisła miała w składzie piłkarza z numerem "17". To dzięki niemu Odra krótko cieszyła się z prowadzenia. W 70. minucie, po zamieszaniu w polu karnym, Zieńczuk strzelił bramkę na 2-2. Niesamowicie szczęśliwie, bo piłkę dośrodkowywał, a ta odbijając się od obrońcy wpadła do siatki.

Ostatnie minuty wiślacy powinni sobie nagrać i podpisać oświadczenie, że tak więcej grać nie będą. Do fatalnej skuteczności (Pilarz znowu doskonale obronił strzał Tomáša Jirsáka, a później jeszcze dobitkę Pawła Brożka) doszły jeszcze katastrofalne błędy w obronie. Kompletnie pogubił się Arkadiusz Głowacki, który w polu karnym nie upilnował Jana Wosia. Kapitan Odry trafił w słupek, podobnie zresztą jak kilka chwil wcześniej Marcin Nowacki.

Skończyło się więc remisem... choć skończyć się nie powinno. Po meczu niezadowoleni byli zwłaszcza wiślacy, ale i piłkarze Odry żałowali strzelania w słupki bramki Wisły.

Źródło: własne, gazeta.pl, PAP