2008.07.20 Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:2

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 14: Linia 14:
| wyniki po kolei = 0:1<br>1:1<br>1:2
| wyniki po kolei = 0:1<br>1:1<br>1:2
| strzelcy bramek goście = 13’ Takesure Chinyama<br><br>87’ Piotr Rocki
| strzelcy bramek goście = 13’ Takesure Chinyama<br><br>87’ Piotr Rocki
-
| skład gospodarzy = 4-4-2<br>[[Marcin Juszczyk]]<br>[[Przemysław Szabat]]<br>[[Mateusz Kowalski]]<br>[[Grafika:Zk.jpg]] [[Cleber]]<br>[[Junior Diaz]]<br>[[Patryk Małecki]]<br>[[Mauro Cantoro]]<br>[[Grafika:Zk.jpg]] [[Krzysztof Mączyński]]<br>[[Andrzej Niedzielan]]<br>[[Tomasz Dawidowski]] (86’ [[Łukasz Burliga]])<br>[[Grzegorz Kmiecik]]<br><br>trener: [[Maciej Skorża]]
+
| skład gospodarzy = 4-4-2<br>[[Marcin Juszczyk]]<br>[[Przemysław Szabat]]<br>[[Mateusz Kowalski]]<br>[[Grafika:Zk.jpg]] [[Cleber]]<br>[[Junior Diaz]]<br>[[Patryk Małecki]]<br>[[Mauro Cantoro]]<br>[[Grafika:Zk.jpg]] [[Krzysztof Mączyński]]<br>[[Andrzej Niedzielan]]<br>[[Tomasz Dawidowski]] [[grafika: Zmiana.PNG]]86’ [[Łukasz Burliga]]<br>[[Grzegorz Kmiecik]]<br><br>trener: [[Maciej Skorża]]
-
| skład gości = 4-5-1<br>Jan Mucha<br>Jakub Rzeźniczak<br>Dickson Choto<br>Wojciech Szala<br>Tomasz Kiełbowicz<br>Miroslav Radović (46’ Sebastian Szałachowski)<br>Aleksandar Vuković [[Grafika:Zk.jpg]](69’ Roger Guerreiro)<br>Maciej Iwański<br>Jakub Wawrzyniak (79’ Maciej Rybus)<br>Piotr Rocki [[Grafika:Zk.jpg]]<br>Takesure Chinyama<br><br>trener: Jan Urban
+
| skład gości = 4-5-1<br>Jan Mucha<br>Jakub Rzeźniczak<br>Dickson Choto<br>Wojciech Szala<br>Tomasz Kiełbowicz<br>Miroslav Radović [[grafika: Zmiana.PNG]]46’ Sebastian Szałachowski<br>Aleksandar Vuković [[Grafika:Zk.jpg]][[grafika: Zmiana.PNG]]69’ Roger Guerreiro<br>Maciej Iwański<br>Jakub Wawrzyniak [[grafika: Zmiana.PNG]]79’ Maciej Rybus<br>Piotr Rocki [[Grafika:Zk.jpg]]<br>Takesure Chinyama<br><br>trener: Jan Urban
| statystyki =
| statystyki =
}}
}}
 +
 +
==Superpuchar: Wisła - Legia 1-2==
 +
Wisła przegrała z Legią 1-2 w meczu o piłkarski Superpuchar Ekstraklasy, jednak była to wygrana solidnie wymęczona. Wisła grała bowiem w mocno rezerwowym składzie, do tego po nocnej podróży ze Szwajcarii, warszawiacy zaś w podstawowym. Mimo tego wiślacy długo, bo do 87. minuty, remisowali, ale do serii rzutów karnych naszym piłkarzom nie udało się doprowadzić. Spotkanie, zgodnie z oczekiwaniami, rozpoczęło się od ataków Legii i w 13. minucie po błędzie Juszczyka Chinyama dał warszawiakom prowadzenie. Zdobywcy Pucharu Polski cieszyli się z niego tylko dwie minuty, bo po wrzutce Mączyńskiego świetnym uderzeniem głową wyrównał Grzegorz Kmiecik. Legia miała w tym meczu przewagę, ale w naszej bramce na wysokości zadania stanął już później Marcin Juszczyk. Niestety w 87. minucie, po stracie piłki przez Mauro Cantoro, młodego bramkarza Wisły pokonał Rocki. Puchar trafił więc na Łazienkowską, ale jeśli popatrzeć na składy obydwu drużyn i grę, to Legia nie za bardzo ma się z czego cieszyć.
 +
 +
Dodajmy, że legioniści zasłużyli na dodatkową naganę. Nie radząc sobie z wiślacką młodzieżą popisywali się brutalnymi zagraniami. Z boiska wylecieć powinien Vuković, który uderzył w twarz Clébera. Murawę zdecydowanie wcześniej powinien opuścić też Rocki, który kilkakrotnie brutalnie faulował wiślakom. No ale ten człowiek musiał jakoś przypodobać się fanom z Warszawy. Szkoda tylko, że sędzia Mikulski po raz kolejny pokazał, że do sędziowania meczów na takim (nawet) poziomie po prostu się nie nadaje.
 +
 +
Wisła Kraków - Legia Warszawa 1-2 (1-1)
 +
 +
0-1 Chinyama (13.)
 +
 +
1-1 Kmiecik (15.)
 +
 +
1-2 Rocki (87.)
 +
 +
Wisła: Juszczyk - Szabat, Kowalski, Cléber , Díaz - Dawidowski (86. Burliga), Cantoro, Mączyński , Małecki, Niedzielan - Kmiecik.
 +
 +
Legia: Mucha - Rzeźniczak, Choto, Szala, Kiełbowicz - Radović (46. Szałachowski), Vuković (69. Roger), Iwański, Wawrzyniak (79. Rybus) - Rocki , Chinyama.
 +
 +
Widzów: 3000, sędziował: T. Mikulski (Lublin)
 +
 +
"Wisła oddaje mecz o Superpuchar walkowerem" - takie głosy można było słyszeć z każdej strony, przed tym spotkaniem. "Woli grać z rezerwami Liverpoolu, niż walczyć o Superpuchar". Do tych epitetów często dodawano słowo "skandal"...
 +
Cóż, podobnie było przed rokiem, gdy "Biała Gwiazda" wolała grać z FC Sevillą, zamiast rozegrać jakże "wyjątkowe" spotkanie z Górnikiem Zabrze...
 +
A wystarczyło przecież przenieść Superpuchar o tydzień. Legia miałaby przetarcie przed grą z Homel w Pucharze UEFA, a Wisła i tak zagrałaby z Liverpoolem.
 +
 +
Zapytam jednak o jedno... Jak często polskie kluby grają ze światową czołówką? Która polska drużyna w przeciągu ostatnich paru lat zagrała mecze z rywalami tej klasy co zdobywca Pucharu UEFA - Sevilla, czy zwycięzca Ligi Mistrzów Liverpool?
 +
 +
No, ale może lepiej zagrać towarzysko z Bazyleą?
 +
 +
Mecz o Superpuchar toczył się pod dyktando Legii, już zresztą w 3. minucie Marcin Juszczyk szczęśliwie obronił piłkę, która w podbramkowym zamieszaniu odbiła się od nogi Chinyamy. Chwilę później "Juchu" odbija też groźny strzał Choto oraz uderzenie Rockiego.
 +
 +
W 13. minucie było już jednak 0-1. Z lewej strony dośrodkował Wawrzyniak, Juszczyk fatalnie obliczył lot piłki i odbił ją pod nogi Chinyamy. Czarnoskóry napastnik Legii skrzętnie skorzystał z tego prezentu.
 +
 +
Wydawało się, że wiślacka młodzież, którą wspierali Dawidowski, Cantoro, Niedzielan i Cléber (dzień wcześniej w nogach 75 minut z Liverpoolem!!!), będzie miała ciężko podnieść się po tej stracie, ale "Biała Gwiazda" wyrównała niemal natychmiast. Krzysztof Mączyński miękko wrzucił w pole karne, tam najwyżej wyskoczył Grzegorz Kmiecik, który celną i bardzo ładną "główką" pokonał Muchę. 1-1!!!
 +
 +
Legia grając najlepszym z możliwych składów musiała mieć jednak przewagę i w 21. minucie znów powinna prowadzić. Wrzutka z prawej strony wpada pod nogi Kiełbowicza, ten strzela bez przyjęcia, a Juszczyk solidnie rehabilituje się za straconą bramkę!
 +
 +
W końcówce I połowy Wisła zagraża Legii po ładnym, choć minimalnie niecelnym, strzale Mączyńskiego. Z kolei Juszczyk musi się natrudzić broniąc strzał Rockiego.
 +
 +
W II połowie niestety mnożą się faule, bryluje w nich wspomniany powyżej Rocki, ale o tym lepiej już nie będziemy wspominać. Bardziej warto napisać o powrocie po kontuzji Szałachowskiego, który w przerwie zmienił Radovicia. Szałachowski pokazał się już w 54. minucie, kiedy to jego uderzenie z dystansu o centymetry minęło bramkę Wisły. Minutę później błąd w naszym polu karnym popełnił Chinyama, który zamiast strzelać, przyjmował, i piłkę złapał Juszczyk. Dziesięć minut później znów w dobrej okazji znalazł się Chinyama, ale i tym razem "Juchu" nie dał się pokonać.
 +
 +
Wisła atakuje sporadycznie, ale też warto powiedzieć o minucie 68. kiedy to mniejszy o głowę Małecki... przepchnął Szalę. Został za to "potraktowany" z łokcia... bez reakcji sędziego. Ten ostatni przejął się bardziej wchodzącym właśnie wtedy na murawę Rogerem. Po chwili znów groźnie uderzył Mączyński, ale piłka minęła nieznacznie bramkę Legii.
 +
 +
Stołeczny zespół może też mówić o szczęściu w minucie 71. Rzeźniczak tak niefortunnie wybijał piłkę spod własnej bramki, że nabił nią w Kmiecika. Odbita od wiślaka futbolówka o mało nie wpadła do legijnej bramki!
 +
 +
W końcu wiślacka defensywa pękła. Wszystko po fatalnym błędzie Cantoro, któremu w środku boiska, w dziecinny sposób, piłkę zabrał Iwański. Były gracz Zagłębia podał do Rockiego, ten chciał dośrodkować... ale piłka "zeszła" mu na tyle skutecznie, że wpadła lobem przy słupku do bramki Wisły, obok zdezorientowanego Juszczyka. Ten ostatni z jednej strony zasłużył na pochwały, bo kilka razy ratował Wisłę przed utratą gola, ale też należy mu się nagana, bo zwłaszcza przy pierwszej bramce solidnie zawalił... a i druga w jakiś sposób - na spółkę z Cantoro - obciąża jego konto.
 +
Co to wszystko oznacza? Ano nic więcej jak to, że poza Mariuszem Pawełkiem w kadrze Wisły... nie ma bramkarza, który mógłby bronić na wysokim poziomie i nieumiejętność znalezienia zawodnika na tej pozycji, który mógłby konkurować z "Mario" uznać trzeba właśnie w naszym wiślackim świetle za totalnie nieporozumienie...
 +
 +
Po zdobyciu drugiego gola Legia broni już tego wyniku, a młodzi wiślacy nie byli w stanie nic już zdziałać. Za ambicję należą im się spore brawa i można powiedzieć szkoda. Do remisu i serii rzutów karnych zabrakło kilku tylko minut... i jednego "kółeczka" Mauro Cantoro mniej...

Wersja z dnia 13:08, 22 wrz 2008

2008.07.20, Superpuchar, Stadion KSZO. Ostrowiec Swiętokrzyski,
Wisła Kraków 1:2 (1:1) Legia Warszawa Grafika:Legia Warszawa herb4.gif
widzów: 3 000
sędzia: T. Mikulski (Lublin)
Bramki
Grzegorz Kmiecik 5’ 0:1
1:1
1:2
13’ Takesure Chinyama

87’ Piotr Rocki
Wisła Kraków
4-4-2
Marcin Juszczyk
Przemysław Szabat
Mateusz Kowalski
Grafika:Zk.jpg Cleber
Junior Diaz
Patryk Małecki
Mauro Cantoro
Grafika:Zk.jpg Krzysztof Mączyński
Andrzej Niedzielan
Tomasz Dawidowski grafika: Zmiana.PNG86’ Łukasz Burliga
Grzegorz Kmiecik

trener: Maciej Skorża
Legia Warszawa
4-5-1
Jan Mucha
Jakub Rzeźniczak
Dickson Choto
Wojciech Szala
Tomasz Kiełbowicz
Miroslav Radović grafika: Zmiana.PNG46’ Sebastian Szałachowski
Aleksandar Vuković Grafika:Zk.jpggrafika: Zmiana.PNG69’ Roger Guerreiro
Maciej Iwański
Jakub Wawrzyniak grafika: Zmiana.PNG79’ Maciej Rybus
Piotr Rocki Grafika:Zk.jpg
Takesure Chinyama

trener: Jan Urban

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Superpuchar: Wisła - Legia 1-2

Wisła przegrała z Legią 1-2 w meczu o piłkarski Superpuchar Ekstraklasy, jednak była to wygrana solidnie wymęczona. Wisła grała bowiem w mocno rezerwowym składzie, do tego po nocnej podróży ze Szwajcarii, warszawiacy zaś w podstawowym. Mimo tego wiślacy długo, bo do 87. minuty, remisowali, ale do serii rzutów karnych naszym piłkarzom nie udało się doprowadzić. Spotkanie, zgodnie z oczekiwaniami, rozpoczęło się od ataków Legii i w 13. minucie po błędzie Juszczyka Chinyama dał warszawiakom prowadzenie. Zdobywcy Pucharu Polski cieszyli się z niego tylko dwie minuty, bo po wrzutce Mączyńskiego świetnym uderzeniem głową wyrównał Grzegorz Kmiecik. Legia miała w tym meczu przewagę, ale w naszej bramce na wysokości zadania stanął już później Marcin Juszczyk. Niestety w 87. minucie, po stracie piłki przez Mauro Cantoro, młodego bramkarza Wisły pokonał Rocki. Puchar trafił więc na Łazienkowską, ale jeśli popatrzeć na składy obydwu drużyn i grę, to Legia nie za bardzo ma się z czego cieszyć. 

Dodajmy, że legioniści zasłużyli na dodatkową naganę. Nie radząc sobie z wiślacką młodzieżą popisywali się brutalnymi zagraniami. Z boiska wylecieć powinien Vuković, który uderzył w twarz Clébera. Murawę zdecydowanie wcześniej powinien opuścić też Rocki, który kilkakrotnie brutalnie faulował wiślakom. No ale ten człowiek musiał jakoś przypodobać się fanom z Warszawy. Szkoda tylko, że sędzia Mikulski po raz kolejny pokazał, że do sędziowania meczów na takim (nawet) poziomie po prostu się nie nadaje.

Wisła Kraków - Legia Warszawa 1-2 (1-1)

0-1 Chinyama (13.)

1-1 Kmiecik (15.)

1-2 Rocki (87.)

Wisła: Juszczyk - Szabat, Kowalski, Cléber , Díaz - Dawidowski (86. Burliga), Cantoro, Mączyński , Małecki, Niedzielan - Kmiecik.

Legia: Mucha - Rzeźniczak, Choto, Szala, Kiełbowicz - Radović (46. Szałachowski), Vuković (69. Roger), Iwański, Wawrzyniak (79. Rybus) - Rocki , Chinyama.

Widzów: 3000, sędziował: T. Mikulski (Lublin)

"Wisła oddaje mecz o Superpuchar walkowerem" - takie głosy można było słyszeć z każdej strony, przed tym spotkaniem. "Woli grać z rezerwami Liverpoolu, niż walczyć o Superpuchar". Do tych epitetów często dodawano słowo "skandal"... Cóż, podobnie było przed rokiem, gdy "Biała Gwiazda" wolała grać z FC Sevillą, zamiast rozegrać jakże "wyjątkowe" spotkanie z Górnikiem Zabrze... A wystarczyło przecież przenieść Superpuchar o tydzień. Legia miałaby przetarcie przed grą z Homel w Pucharze UEFA, a Wisła i tak zagrałaby z Liverpoolem.

Zapytam jednak o jedno... Jak często polskie kluby grają ze światową czołówką? Która polska drużyna w przeciągu ostatnich paru lat zagrała mecze z rywalami tej klasy co zdobywca Pucharu UEFA - Sevilla, czy zwycięzca Ligi Mistrzów Liverpool?

No, ale może lepiej zagrać towarzysko z Bazyleą?

Mecz o Superpuchar toczył się pod dyktando Legii, już zresztą w 3. minucie Marcin Juszczyk szczęśliwie obronił piłkę, która w podbramkowym zamieszaniu odbiła się od nogi Chinyamy. Chwilę później "Juchu" odbija też groźny strzał Choto oraz uderzenie Rockiego.

W 13. minucie było już jednak 0-1. Z lewej strony dośrodkował Wawrzyniak, Juszczyk fatalnie obliczył lot piłki i odbił ją pod nogi Chinyamy. Czarnoskóry napastnik Legii skrzętnie skorzystał z tego prezentu.

Wydawało się, że wiślacka młodzież, którą wspierali Dawidowski, Cantoro, Niedzielan i Cléber (dzień wcześniej w nogach 75 minut z Liverpoolem!!!), będzie miała ciężko podnieść się po tej stracie, ale "Biała Gwiazda" wyrównała niemal natychmiast. Krzysztof Mączyński miękko wrzucił w pole karne, tam najwyżej wyskoczył Grzegorz Kmiecik, który celną i bardzo ładną "główką" pokonał Muchę. 1-1!!!

Legia grając najlepszym z możliwych składów musiała mieć jednak przewagę i w 21. minucie znów powinna prowadzić. Wrzutka z prawej strony wpada pod nogi Kiełbowicza, ten strzela bez przyjęcia, a Juszczyk solidnie rehabilituje się za straconą bramkę!

W końcówce I połowy Wisła zagraża Legii po ładnym, choć minimalnie niecelnym, strzale Mączyńskiego. Z kolei Juszczyk musi się natrudzić broniąc strzał Rockiego.

W II połowie niestety mnożą się faule, bryluje w nich wspomniany powyżej Rocki, ale o tym lepiej już nie będziemy wspominać. Bardziej warto napisać o powrocie po kontuzji Szałachowskiego, który w przerwie zmienił Radovicia. Szałachowski pokazał się już w 54. minucie, kiedy to jego uderzenie z dystansu o centymetry minęło bramkę Wisły. Minutę później błąd w naszym polu karnym popełnił Chinyama, który zamiast strzelać, przyjmował, i piłkę złapał Juszczyk. Dziesięć minut później znów w dobrej okazji znalazł się Chinyama, ale i tym razem "Juchu" nie dał się pokonać.

Wisła atakuje sporadycznie, ale też warto powiedzieć o minucie 68. kiedy to mniejszy o głowę Małecki... przepchnął Szalę. Został za to "potraktowany" z łokcia... bez reakcji sędziego. Ten ostatni przejął się bardziej wchodzącym właśnie wtedy na murawę Rogerem. Po chwili znów groźnie uderzył Mączyński, ale piłka minęła nieznacznie bramkę Legii.

Stołeczny zespół może też mówić o szczęściu w minucie 71. Rzeźniczak tak niefortunnie wybijał piłkę spod własnej bramki, że nabił nią w Kmiecika. Odbita od wiślaka futbolówka o mało nie wpadła do legijnej bramki!

W końcu wiślacka defensywa pękła. Wszystko po fatalnym błędzie Cantoro, któremu w środku boiska, w dziecinny sposób, piłkę zabrał Iwański. Były gracz Zagłębia podał do Rockiego, ten chciał dośrodkować... ale piłka "zeszła" mu na tyle skutecznie, że wpadła lobem przy słupku do bramki Wisły, obok zdezorientowanego Juszczyka. Ten ostatni z jednej strony zasłużył na pochwały, bo kilka razy ratował Wisłę przed utratą gola, ale też należy mu się nagana, bo zwłaszcza przy pierwszej bramce solidnie zawalił... a i druga w jakiś sposób - na spółkę z Cantoro - obciąża jego konto. Co to wszystko oznacza? Ano nic więcej jak to, że poza Mariuszem Pawełkiem w kadrze Wisły... nie ma bramkarza, który mógłby bronić na wysokim poziomie i nieumiejętność znalezienia zawodnika na tej pozycji, który mógłby konkurować z "Mario" uznać trzeba właśnie w naszym wiślackim świetle za totalnie nieporozumienie...

Po zdobyciu drugiego gola Legia broni już tego wyniku, a młodzi wiślacy nie byli w stanie nic już zdziałać. Za ambicję należą im się spore brawa i można powiedzieć szkoda. Do remisu i serii rzutów karnych zabrakło kilku tylko minut... i jednego "kółeczka" Mauro Cantoro mniej...