2008.07.20 Wisła Kraków - Legia Warszawa 1:2

Z Historia Wisły

2008.07.20, Superpuchar Ekstraklasy, Ostrowiec Świętokrzyski, Stadion KSZO, 20:15
Wisła Kraków 1:2 (1:1) Legia Warszawa
widzów: 3.000 (Wisły - 600}
sędzia: Tomasz Mikulski z Lublina
Bramki

Grzegorz Kmiecik (g) 15’

1:0
1:1
1:2
13’ Takesure Chinyama

87’ Piotr Rocki
Wisła Kraków
4-4-2
Marcin Juszczyk
Przemysław Szabat
Mateusz Kowalski
Grafika:Zk.jpg Cleber
Junior Diaz
Patryk Małecki
Mauro Cantoro
Grafika:Zk.jpg Krzysztof Mączyński
Andrzej Niedzielan
Tomasz Dawidowski Grafika:Zmiana.PNG (86’ Łukasz Burliga)
Grzegorz Kmiecik

trener: Maciej Skorża
Legia Warszawa
4-5-1
Jan Mucha
Jakub Rzeźniczak
Dickson Choto
Wojciech Szala
Tomasz Kiełbowicz
Miroslav Radović Grafika:Zmiana.PNG (46’ Sebastian Szałachowski)
Aleksandar Vuković Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (69’ Roger Guerreiro)
Maciej Iwański
Jakub Wawrzyniak Grafika:Zmiana.PNG (79’ Maciej Rybus)
Piotr Rocki Grafika:Zk.jpg
Takesure Chinyama

trener: Jan Urban

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy


Spis treści

Superpuchar przegrany w 87 minucie

Do 87 minuty drugi skład Wisły wzmocniony Cleberem i Cantoro dzielnie się trzymał remisując z Legią 1:1. Wtedy gol Piotra Rockiego dał warszawianom zwycięstwo i Superpuchar Polski. Gol bardzo ładny, choć przypadkowy, bo Rocki miast strzelać centrował, a piłka po prostu zeszła mu z nogi...

Legia atakuje bramkę Juszczyka w pierwszej połowie.
Legia atakuje bramkę Juszczyka w pierwszej połowie.

Zgodnie z zapowiedzią Wisła potraktowała poważniej rozgrywany dzień wcześniej sparing z Liverpoolem. Tamto spotkanie zakończyło się remisem 1:1, a grająca w podstawowym składzie Biała Gwiazda mogła być zadowolona ze swej postawy szczególnie w pierwszej połowie. Przeciwko Legii skład stanowili głównie gracze występujący na co dzień w Młodej Ekstraklasie. Wzmocnili go: grający z Liverpoolem 75 minut(!) Cleber oraz po 45 minut Mauro Cantoro i Junior Diaz. Przeciwko Legii cała trójka zaliczyła pełny mecz, a pamiętać też należy o podróży ze Szwajcarii via Kraków do Ostrowca Św. Ławka rezerwowych Wisły nie wyglądała zbyt mocno, zasiedli na niej Ilie Cebanu, Łukasz Burliga, Rafał Darda, Paweł Zalewski, Sebastian Janik i Kamil Jeleń.

Odwrotnie niż w Bełchatowie, w którym rozgrywano mecz finałowy Pucharu Polski, kibice Wisły zasiedli na trybunie za bramką, a legioniści na niskim sektorze wzdłuż boiska. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem fani obu drużyn wymienili się "uprzejmościami werbalnymi". Wiślaków przyjechało około 300, legionistów setka, a może dwie więcej.

Zdająca sobie sprawę z przewagi wynikającej z gry podstawowym składem Legia od początku ruszyła do ataku. Już w 3 minucie Marcin Juszczyk uratował Wisłę - po zamieszaniu pod naszą bramką trochę przypadkowy strzał Chinyamy wybronił bramkarz. Nie minęło 60 sekund a mocne uderzenie Choto z szesnastki znów wybronił "Juhu". W 5 minucie po kontrze lewą stroną i szarży Rockiego Juszczyk wybił piłkę na róg po uderzeniu na krótki słupek.

W 13 minucie Wisła straciła gola samemu prokurując sytuację rywala. Po centrze Wawrzyniaka z lewej strony niepewnie zachował się Juszczyk tylko trącając piłkę lewą ręka. Ta spadła w okolice Diaza, ale Kostarykanin został wzięty w kleszcze przez Radovicia i Chinyamę. Zawodnik z Zimbabwe przejął futbolówkę po czym uderzył z całej siły nie do obrony i Legia prowadziła.

Odpowiedź wiślaków nadeszła błyskawicznie. Po rzucie wolnym centrował w pole karne Krzysztof Mączyński gdzie jak spod ziemi wyrósł Grzegorz Kmiecik by mocną główką nie dać szans Janowi Musze. - Nie było problemu ze zdobyciem gola, nie pozostało mi nic innego jak skierować piłkę w przeciwległy róg bramki - mówił w przerwie zadowolony strzelec.

W 21 minucie Legia powinna prowadzić, gdy centrę z prawej strony zamykał Tomasz Kiełbowicz, ale miast mierzyć w róg wiślackiej bramki trafił w sam jej środek, gdzie znalazł się Juszczyk. Później mecz się wyrównał i żadna z ekip nie potrafiła stworzyć sobie sytuacji. W 32 minucie ładnie, choć o metr niecelnie uderzał z rzutu wolnego Krzysztof Mączyński. Tuż przed przerwą ładną kontrę przeprowadziła Legię, gdy po dalekim podaniu Chinyama odegrał piłkę do tyłu do Iwańskiego, który z pierwszej piłki huknął z 20 metrów, ale wprost w interweniującego na raty Juszczyka.

Tuż po przerwie obie drużyny oddały mocne strzały zza pola karnego. Najpierw potężnie, ale bardzo wysoko kopnął Małecki, w odpowiedzi po przebiegnięciu kilkunastu metrów wprowadzony po przerwie Szałachowski strzelił obok lewego słupka bramki Wisły. W 55 minucie w opałach była Wisła, ale po sporym zamieszaniu piłka trafiła w końcu w ręce Juszczyka. Bramkarz Wisły udanie interweniował też po mocnym strzale Chinyamy z 20 metrów. Jego adwersarz w bramce Legii mógł mieć kłopoty, gdyby po próbie technicznego uderzenia Mączyńskiego z 70 minuty piłka leciała w światło bramki. Dwie minuty później Rzeźniczak tak wybijał piłkę, że nabił Grzegorza Kmiecika, po czym ta o półtora metra minęła słupek bramki Legii!

Obrona Wisły padła w 87 minucie. Po stracie Mauro Cantoro piłkę z przejął Iwański, podał na prawo do Rockiego, który będąc w narożniku pola karnego sprytnym, technicznym strzałem "za kołnierz" Juszczyka zapewnił wygraną Legii. - Rozmawiałem z Piotrem, chciał dośrodkować, piłka mu zeszła i poszła lobem. Chyba była poza moim zasięgiem - skomentował tego gola Marcin Juszczyk. - Szkoda, że nie udało się dociągnąć do rzutów karnych - dodał. Wersję Juszczyka potwierdził strzelec gola: - Widziałem, że bramkarz wychodzi, ale chciałem wrzucać. Jakby zawsze piłki tak schodziły, to bardzo bym się cieszył - stwierdził Piotr Rocki, który gola zadedykował kończącemu dziś 7 lat synowi Kevinowi.

Mecz o Superpuchar Ekstraklasy to nie tylko emocje sportowe. Przy okazji spotkania przekazano 25 tys. złotych dwóm domom dziecka.

Tym razem wyjątkowo nie przeprowadziliśmy z tego meczu tradycyjnej relacji na żywo. Spowodowane to było problemami technicznymi, których w weekend nie sposób rozwiązać. Niemniej przebieg spotkania będzie można śledzić na naszych łamach na bieżąco, choć większość z Was oglądała nadawaną z Ostrowca Świętokrzyskiego transmisję telewizyjną w TVP2.

wislakrakow.com (redakcja)

Konferencja po meczu o Superpuchar

Na konferencji prasowej po meczu o Superpuchar 2008 pojawili się tylko szkoleniowcy obu zespołów. Zabrakło kapitanów, gdyż trenerzy chcieli jak najszybciej dać odpocząć swoim zawodnikom. Autokar Wisły bardzo szybko wyjechał z Ostrowca, dlatego w dniu dzisiejszym nie zaprezentujemy Państwu żadnych wypowiedzi naszych piłkarzy.


Maciej Skorża

- Gratulując trenerowi i drużynie Legii zdobycia Superpucharu muszę powiedzieć, że z jednej strony nie jestem zadowolony, że nie udało nam się zdobyć tego trofeum. Z drugiej strony, jestem natomiast zadowolony z postawy drużyny, z naszej gry. Zgadzam się, że Legia miała więcej okazji do zdobycia bramki, ale jestem zadowolony z postawy, zaangażowania moich zawodników. Jest to cenne doświadczenie dla tych zawodników, że mogli się zmierzyć z Legią w meczu o stawkę.

- Wiedzieliśmy wcześniej, że Cleber, Cantoro i Diaz odnawiają się najszybciej i założyliśmy, że cała ta trójka nie zagra w pełnym wymiarze w meczu z Liverpoolem, a zagrają dzisiaj w pełnym wymiarze czasowym.

- Jestem zadowolony z naszego wyjazdu do Szwajcarii, z meczu z Liverpoolem. Było to wielkie doświadczenie pod każdym względem. Cieszy wynik i niezła gra fragmentami. Zaliczyliśmy konfrontację z przeciwnikiem z najwyższej półki. To może nam pomóc w naszych konfrontacjach pucharowych. Nasi zawodnicy zmierzyli się z bardzo znanymi zawodnikami. Ważne jest dla nich oswojenie z gwiazdami światowej piłki, bo wierzę, że niebawem możemy się mierzyć z zespołami, w których grają takie gwiazdy. Już dziś było widać pozytywne skutki. Po wielu młodych chłopakach nie było widać strachu, obawy przed tak renomowanym przeciwnikiem jak Legia.

Jan Urban

- Spodziewaliśmy się, że Wisła zagra w takim składzie, mieli wcześniej mecz z Liverpoolem. Takie mecze jak dzisiejszy powinny być grane w innej atmosferze, całe szczęście, że wszystko skończyło się dość łagodnie. Chcieliśmy wykorzystać szansę, że Wisła grała w takim składzie. Nie dostaliśmy jednak tego trofeum, musieliśmy bardzo ciężko je wywalczyć. Udało nam się to, ale Wisła nie oddała łatwo tej wygranej. Szybko strzelona bramka zapowiadała, że mecz będzie układał się dla nas spokojnie. Bramka wyrównująca dodała skrzydeł Wiśle i mogło dojść do rzutów karnych, mimo że mieliśmy więcej okazji niż Wisła. Cieszę się, bo zawsze to kolejny tytuł, który można wpisać do CV.

- Chcemy grać piłkę kombinacyjną, kibice w Warszawie nie chcą tylko wyników, oni chcą oglądać przyzwoitą piłkę. Osiągnęliśmy nasz pierwszy cel - mamy bardziej wyrównaną, dłuższą kadrę. To nam pomoże, będzie łatwiej zastąpić zawodników, którzy będą musieli pauzować w ciągu sezonu. Brakuje nam jeszcze dosyć dużo w porównaniu do tego co graliśmy w pierwszej rundzie poprzedniego sezonu.


Źródło: The White Star Division


Superpuchar: Wisła - Legia 1-2

Wisła przegrała z Legią 1-2 w meczu o piłkarski Superpuchar Ekstraklasy, jednak była to wygrana solidnie wymęczona. Wisła grała bowiem w mocno rezerwowym składzie, do tego po nocnej podróży ze Szwajcarii, warszawiacy zaś w podstawowym. Mimo tego wiślacy długo, bo do 87. minuty, remisowali, ale do serii rzutów karnych naszym piłkarzom nie udało się doprowadzić. Spotkanie, zgodnie z oczekiwaniami, rozpoczęło się od ataków Legii i w 13. minucie po błędzie Juszczyka Chinyama dał warszawiakom prowadzenie. Zdobywcy Pucharu Polski cieszyli się z niego tylko dwie minuty, bo po wrzutce Mączyńskiego świetnym uderzeniem głową wyrównał Grzegorz Kmiecik. Legia miała w tym meczu przewagę, ale w naszej bramce na wysokości zadania stanął już później Marcin Juszczyk. Niestety w 87. minucie, po stracie piłki przez Mauro Cantoro, młodego bramkarza Wisły pokonał Rocki. Puchar trafił więc na Łazienkowską, ale jeśli popatrzeć na składy obydwu drużyn i grę, to Legia nie za bardzo ma się z czego cieszyć.

Dodajmy, że legioniści zasłużyli na dodatkową naganę. Nie radząc sobie z wiślacką młodzieżą popisywali się brutalnymi zagraniami. Z boiska wylecieć powinien Vuković, który uderzył w twarz Clébera. Murawę zdecydowanie wcześniej powinien opuścić też Rocki, który kilkakrotnie brutalnie faulował wiślakom. No ale ten człowiek musiał jakoś przypodobać się fanom z Warszawy. Szkoda tylko, że sędzia Mikulski po raz kolejny pokazał, że do sędziowania meczów na takim (nawet) poziomie po prostu się nie nadaje.

"Wisła oddaje mecz o Superpuchar walkowerem" - takie głosy można było słyszeć z każdej strony, przed tym spotkaniem. "Woli grać z rezerwami Liverpoolu, niż walczyć o Superpuchar". Do tych epitetów często dodawano słowo "skandal"... Cóż, podobnie było przed rokiem, gdy "Biała Gwiazda" wolała grać z FC Sevillą, zamiast rozegrać jakże "wyjątkowe" spotkanie z Górnikiem Zabrze... A wystarczyło przecież przenieść Superpuchar o tydzień. Legia miałaby przetarcie przed grą z Homel w Pucharze UEFA, a Wisła i tak zagrałaby z Liverpoolem.

Zapytam jednak o jedno... Jak często polskie kluby grają ze światową czołówką? Która polska drużyna w przeciągu ostatnich paru lat zagrała mecze z rywalami tej klasy co zdobywca Pucharu UEFA - Sevilla, czy zwycięzca Ligi Mistrzów Liverpool?

No, ale może lepiej zagrać towarzysko z Bazyleą?

Mecz o Superpuchar toczył się pod dyktando Legii, już zresztą w 3. minucie Marcin Juszczyk szczęśliwie obronił piłkę, która w podbramkowym zamieszaniu odbiła się od nogi Chinyamy. Chwilę później "Juchu" odbija też groźny strzał Choto oraz uderzenie Rockiego.

W 13. minucie było już jednak 0-1. Z lewej strony dośrodkował Wawrzyniak, Juszczyk fatalnie obliczył lot piłki i odbił ją pod nogi Chinyamy. Czarnoskóry napastnik Legii skrzętnie skorzystał z tego prezentu.

Wydawało się, że wiślacka młodzież, którą wspierali Dawidowski, Cantoro, Niedzielan i Cléber (dzień wcześniej w nogach 75 minut z Liverpoolem!!!), będzie miała ciężko podnieść się po tej stracie, ale "Biała Gwiazda" wyrównała niemal natychmiast. Krzysztof Mączyński miękko wrzucił w pole karne, tam najwyżej wyskoczył Grzegorz Kmiecik, który celną i bardzo ładną "główką" pokonał Muchę. 1-1!!!

Legia grając najlepszym z możliwych składów musiała mieć jednak przewagę i w 21. minucie znów powinna prowadzić. Wrzutka z prawej strony wpada pod nogi Kiełbowicza, ten strzela bez przyjęcia, a Juszczyk solidnie rehabilituje się za straconą bramkę!

W końcówce I połowy Wisła zagraża Legii po ładnym, choć minimalnie niecelnym, strzale Mączyńskiego. Z kolei Juszczyk musi się natrudzić broniąc strzał Rockiego.

W II połowie niestety mnożą się faule, bryluje w nich wspomniany powyżej Rocki, ale o tym lepiej już nie będziemy wspominać. Bardziej warto napisać o powrocie po kontuzji Szałachowskiego, który w przerwie zmienił Radovicia. Szałachowski pokazał się już w 54. minucie, kiedy to jego uderzenie z dystansu o centymetry minęło bramkę Wisły. Minutę później błąd w naszym polu karnym popełnił Chinyama, który zamiast strzelać, przyjmował, i piłkę złapał Juszczyk. Dziesięć minut później znów w dobrej okazji znalazł się Chinyama, ale i tym razem "Juchu" nie dał się pokonać.

Wisła atakuje sporadycznie, ale też warto powiedzieć o minucie 68. kiedy to mniejszy o głowę Małecki... przepchnął Szalę. Został za to "potraktowany" z łokcia... bez reakcji sędziego. Ten ostatni przejął się bardziej wchodzącym właśnie wtedy na murawę Rogerem. Po chwili znów groźnie uderzył Mączyński, ale piłka minęła nieznacznie bramkę Legii.

Stołeczny zespół może też mówić o szczęściu w minucie 71. Rzeźniczak tak niefortunnie wybijał piłkę spod własnej bramki, że nabił nią w Kmiecika. Odbita od wiślaka futbolówka o mało nie wpadła do legijnej bramki!

W końcu wiślacka defensywa pękła. Wszystko po fatalnym błędzie Cantoro, któremu w środku boiska, w dziecinny sposób, piłkę zabrał Iwański. Były gracz Zagłębie LubinZagłębia podał do Rockiego, ten chciał dośrodkować... ale piłka "zeszła" mu na tyle skutecznie, że wpadła lobem przy słupku do bramki Wisły, obok zdezorientowanego Juszczyka. Ten ostatni z jednej strony zasłużył na pochwały, bo kilka razy ratował Wisłę przed utratą gola, ale też należy mu się nagana, bo zwłaszcza przy pierwszej bramce solidnie zawalił... a i druga w jakiś sposób - na spółkę z Cantoro - obciąża jego konto. Co to wszystko oznacza? Ano nic więcej jak to, że poza Mariuszem Pawełkiem w kadrze Wisły... nie ma bramkarza, który mógłby bronić na wysokim poziomie i nieumiejętność znalezienia zawodnika na tej pozycji, który mógłby konkurować z "Mario" uznać trzeba właśnie w naszym wiślackim świetle za totalnie nieporozumienie...

Po zdobyciu drugiego gola Legia broni już tego wyniku, a młodzi wiślacy nie byli w stanie nic już zdziałać. Za ambicję należą im się spore brawa i można powiedzieć szkoda. Do remisu i serii rzutów karnych zabrakło kilku tylko minut... i jednego "kółeczka" Mauro Cantoro mniej...

Źródło: Wisła Portal