2008.09.18 Tottenham Hotspur - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

2008.09.18, Puchar UEFA, I runda, Londyn, White Hart Line, 20.10
Tottenham Hotspur 2:1 (1:1) Wisła Kraków
widzów: 35.751
sędzia: Lucílio Cardoso Cortês Baptista (Portugalia)
Bramki
David Bentley 33'

Darren Bent 73'
1:0
1:1
2:1
34' Tomas Jirsak
Tottenham Hotspur
4-4-2
Heurelho Gomes
Chris Gunter Grafika:Zmiana.PNG (57' Grafika:Zk.jpg Jamie O'Hara)
Ledley King
Jonathan Woodgate
Gareth Bale
David Bentley
Jermaine Jenas
Didier Zokora
Aaron Lennon Grafika:Zmiana.PNG (57' Frasier Campbell)
Giovani Dos Santos Grafika:Zmiana.PNG (71' Benoit Assou-Ekotto)
Darren Bent

trener: Juande Ramos
Wisła Kraków
4-5-1
Mariusz Pawełek
Peter Šinglár
Marcin Baszczyński
Cleber
Junior Diaz
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (73' Patryk Małecki)
Mauro Cantoro
Radosław Sobolewski Grafika:Zk.jpg
Marek Zieńczuk
Tomas Jirsak Grafika:Zmiana.PNG (61' Wojciech Łobodziński)
Paweł Brożek Grafika:Zmiana.PNG (79' Andrzej Niedzielan)

trener: Maciej Skorża
Strzały: 6-7
strzały celne: 3-4
spalone: 2-0
rzuty rożne: 3-1
faule: 4-6.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Zapowiedź: Tottenham - Wisła

Jutro na White Hart Lane w Londynie Wiślacy rozegrają swoje piąte tegoroczne spotkanie w europejskich Pucharach i zrobią wszystko, by nie było ono już przedostatnim. Po odpadnięciu z rywalizacji o Ligę Mistrzów, zagrają z angielskim Tottenhamem Hotspur w I rundzie Pucharu UEFA. Zwycięzca tego dwumeczu otrzyma przepustkę do występów w fazie grupowej.

Grafika:Wisła przed Tottenhamem.jpg
Wisła przed Tottenhamem.

Wiślakom po raz kolejny zabrakło nieco szczęścia w losowaniu rywala. Podczas gdy wszyscy liczyli na spotkanie z FC Kopenhagą czy Lewskim Sofia, los chciał, że dziś Wiślaków czeka jednak podróż do Londynu. Tottenham to rywal bez wątpienia wymagający dużego szacunku. Posiadający długą i bogatą historię, niezwykle silny personalnie skład i szkoleniowca, Juande Ramosa, autora europejskich sukcesów Sevilli. Londyńczycy byli tego lata niezwykle aktywni na rynku transferowym. Wydali ponad 80 mln euro, kupując Heurelho Gomesa, Giovaniego dos Santosa czy Luke Modricia. Ci piłkarze mają realną szansę na jutrzejszy występ przeciwko Wiśle. Nie zagrają natomiast obrońca Vedran Corluka i napastnik Roman Pawliuczenko, na których wydano w sumie około 30 mln euro.

Rozpracowanie rywala na swe barki wziął w głównej mierze asystent Macieja Skorży, Rafał Janas. Tottenham oglądał zarówno na żywo, jak i na płytach DVD. Na poniedziałkowy mecz z Aston Villą Birmingham udał się również pierwszy trener zespołu. Wciąż sporą niewiadomą pozostaje, jaką wyjściową jedenastkę desygnuje do gry Juande Ramos. W pierwszych czterech ligowych kolejkach bardzo mocno żonglował składem, wymieniając w nim po 3-4 piłkarzy w każdym meczu.

Tottenham niemal rok rocznie wymieniany jest wśród kandydatów do walki o czołowe miejsca w Premiership, ale od bardzo dawna nie jest w stanie nawiązać równorzędnej walki z Manchesterem, Arsenalem czy Chelsea. Podobnie może być i w tym sezonie, który londyńczycy rozpoczęli bardzo źle. W czterech ligowych startach zdobyli tylko jeden punkt, remisując na Stamford Bridge z Chelsea. Zespołowi, po przebytej rewolucji kadrowej, wciąż brakuje zgrania. Nie jest drużyną klasy ostatniego rywala krakowian, FC Barcelony, posiada jednak bardzo wiele atutów, na które Wiślacy będą musieli zwrócić szczególną uwagę.

Trener Maciej Skorża w przeddzień meczu ma jeszcze kilka niewiadomych. Na pewno w pierwszym składzie wystąpi Mariusz Pawełek, który w niedzielę wrócił do gry po kontuzji i podobnie jak cała drużyna, zaliczył słaby występ przeciwko Lechowi Poznań. Wciąż nie zapadła także decyzja dotycząca występu od pierwszych minut Arkadiusza Głowackiego. Trudno oczekiwać, by zastąpił go w pierwszym składzie Brazylijczyk Marcelo, dla którego byłby to pierwszy oficjalny mecz w barwach Białej Gwiazdy. W środku obrony nie zagra także Junior Diaz. Pod nieobecność zawieszonego za kartki Piotra Brożka, wystąpi na swej nominalnej pozycji, lewej obronie. Wszyscy mają także nadzieję, że do swej optymalnej dyspozycji powrócił Paweł Brożek, który w ostatnich tygodniach leczył uraz i w niedzielę, w meczu przeciwko Lechowi, fizycznie nie czuł się zbyt dobrze.

Czwartkowe spotkanie na White Hart Lane w Londynie zapowiada się bardzo emocjonująco. Na trybunach zasiądzie komplet 36 tysięcy widzów, w tym kilka tysięcy fanów Wisły. Angielski klub przeznaczył dla Polaków 3200 wejściówek, z wieści napływających z Londynu wynika jednak, że przebywający na stałe na Wyspach Polacy, wykupili także bilety na sektorach sąsiadujących z sektorem gości. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi stacja TVP Info. My natomiast zapraszamy na naszą relację "na żywo" prosto z londyńskiego stadionu!

wislakrakow.com (PM)

Źródło: The White Star Division


Minuta po minucie

Koniec. Wynik jak w Jerozolimie. Oby rewanż zakończył się takim rezultatem jak w meczu z Beitarem.

Tomas Jirsak tuż przed strzeleniem bramki.
Tomas Jirsak tuż przed strzeleniem bramki.
  • 90+1' Łobodziński na prawej stronie, wyłożenie na 20 metr do Zieńczuka, strzał bardzo niecelny.
  • 90' Do końca meczu jeszcze trzy minuty doliczone przez sędziego głównego.
  • 90' Teraz upomniany O'Hara za faul w środku boiska.
  • 88' Za faul na Bentleyu kartka dla Małeckiego.
  • 87' Woodgate ratuje Tottenham. Niedzielan przejął piłkę 50 metrów od bramki Tottenhamu będąc między dwoma obrońcami. Popędził na bramkę Gomesa, ale gdy już miał oddawać strzał były obrońca Realu wybił mu piłkę wślizgiem.
  • 86' Nerwowo przy ławce Wisły. Sprawdzana kilkukrotnie warga Cantoro (czy nie krwawi). W końcu sędziowie pozwalając wejść Argentyńczykowi na boisko.
  • 85' Cantoro z rozciętą wargą, zbiega z boiska wołając na swoje miejsce Łobodzińskiego. A na boisku spalony Campbella.
  • 85' Nieporadna gra obu drużyn przy linii autowej na połowie Wisły.
  • 83' "Wisła" - "Wisła", rozmawiają górne i dolne sektory naszych trybun.
  • 82' Na spalonym Małecki.
  • 82' Pokazał się Łobodziński, sprytnie mijając rywala do linii, ale wstrzelenie piłki w pole bramkowe już niepoprawne.
  • 81' Strzał Zieńczuka po ziemi, łatwo broni Gomes.
  • 79' Za Pawła Brożka wchodzi Andrzej Niedzielan.
  • 79' Cięty równo z trawą Cantoro.
  • 77' Cantoro zamiast uderzać stracił piłkę. Kontra, Bale z lewej strony bardzo precyzyjnie po długim rogu.... Pawełek!
  • 76' Będzie też wejście Niedzielana.
  • 73' Gol Benta. Bardzo precyzyjna centra Campbella, Bent szybciej wyszedł w powietrze od Clebera i spokojnie wpakował piłkę do naszej bramki. Uderzenie z 6-7 metrów.
  • 73' I tak właśnie jest.
  • 72' No i już wiemy skąd pomyłka sędziego. Małecki zmieni Boguski.
  • 71' Oj, długo trwała ta zmiana, sędzia liniowy pokazywał liczby 9 i 19 a zmienieni mieli być 17 - dos Santos i 32 - Assou-Ekotto.
  • 70' Strzał Benta po przebiegnięciu kilkunastu metrów. Rykoszet i róg.
  • 68' Benoit Assou-Ekotto - tak nazywa się gracz, który zaraz wejdzie w Tottenhamie. Reszta rezerwowych wraca na ławkę, to będzie trzecia zmiana.
  • 67' Łobodziński miał dużo miejsca, pociągnął z piłka 30 metrów, zwolnił mając dwóch rywali przy sobie, ale zdecydował się w końcu na centrę. Piłka do Cantoro, ojjj, co za pudło!!!
  • 66' Sobolewski... "just wide". Uderzenie z 22 metrów po ziemi po kilkunastometrowym biegu tuż obok bramki.
  • 65' Trwa doping Wisły. Ale to Tottenham przy piłce.
  • 61' Niestety, jest tak jak napisaliśmy. Schodzi Jirsak, wchodzi Łobo. "Dziękujemy" - z trybun, podziękowania też od Czecha dla kibiców.
  • 61' Baszczu w ostatniej chwili ściąga piłkę z głowy Bentowi.
  • 59' Szykuje się też zmiana w Wiśle, wejdzie Łobodziński. Zejdzie chyba Jirsak, choć nie zgadzamy się z tą zmianą...
  • 58' Oj, mało brakowało, by Pawełek "nabił na gola" Benta. Ciekawostka: na elektronicznych bandach reklamowych ogłoszenie o treści: "Polski chleb".
  • 57' Przepowiedziane zmiany - Campbell za Lennona, O'Hara za Guntera.
  • 56' Ależ nas rozklepali, ale gol... nieee!! Spalony!!!
  • 56' Strzał po ziemi Marka Zieńczuka, w krótki róg. Łapie Heurelho Gomes.
  • 55' Brożek szukał sprytnym zagraniem Boguskiego. Wszystko odbywało się 7-8 metrów od bramki Tottenhamu.
  • 54' Będzie zmiana w Tottenhamie, szykuje się do wejścia Fraizer Campbell - młody napastnik wypożyczony do Spurs z Manchesteru United. Wejdzie też Jamie O'Hara.
  • 53' Prawa strona boiska, Singlar do Jirsaka, trochę za mocno.
  • 51' Boguski stracił piłkę w narożniku pola karnego Tottenhamu.
  • 51' Złapali się za głowę fani Tottenhamu po tym jak Jenas wypuścił w bój Dos Santosa, ten ni to strzela ni podaje po ziemi, piłka wychodzi w okolice narożnika boiska.
  • 50' Znów ten Bentley. Groźny strzał z lewej strony nad bramką. Czyżby Pawełek interweniował? W każdym razie róg.
  • 48' Baszczu powstrzymał Giovaniego, który już przyjął piłkę w polu karnym Wisły.
  • 47' Błąd techniczny w środku boiska, Zieńczuk posłał natychmiastowe podanie w stronę Pawła Brożka. Duży refleks Woodgate'a.
  • 46' Singlar zacentrował, Brożek był w innej części boiska.
  • 46' Wisła rozpoczęła drugą połowę. Nie ma zmian w żadnej z ekip.

Obie drużyny wróciły na boisko. Wisła jako druga. Tym razem gospodarze buczą przy ich wejściu. Przed meczem była to dla nich "jakaśtam drużyna".
Statystycznie bardzo wyrównany mecz, z symboliczną przewagą Wisły. Strzały: 6-7, strzały celne: 3-4, spalone: 2-0, rzuty rożne: 3-1, faule: 4-6.

Grafika:Wisła-Tottenham-2kibice2008 09 18.jpg
Wiślacki sektor na stadionie Tottenhamu.

"Difficult time for Tottenham" - komentuje za nami angielski sprawozdawca radiowy. Kilka bluzgów leci też na głowy schodzących graczy Tottenhamu. Stracony gol po bardzo poważnym błędzie i piękna odpowiedź - ładny był nie tylko gol, ale i akcja.
  • 45+1' Pewne piąstkowanie Mariusza Pawełka i możemy schodzić na przerwę.
  • 45+1' Faul Cantoro 40 metrów od naszej bramki. Tottenham będzie miał jeszcze jedną szansę na centrę do przerwy.
  • 45' Zagramy jeszcze minutę w tej połowie.
  • 45' Wisła klaszcze, Tottenham buczy, bo nieudanie zacentrował Gunter.
  • 44' Żółta kartka dla Radosława Sobolewskiego.
  • 43' Cleber chciał nas zabić!!! Piłka uderzyła w jednego z angielskich dziennikarzy trzy metry od nas uderzona z ogromną siła przez Brazylijczyka. Anglik pewnie napisał, że Cleber źle gra.
  • 42' Ciekawie zagrana prostopadła piłka do wychodzącego Diaza nabrała poślizgu na murawie, Kostarykanin nie zdołał jej dogonić.
  • 41' Sprytnie Boguski, zewnętrzna część stopy, krótki róg... tym razem brawa dla Gomesa. Pierwszy róg dla Wisły.
  • 40' Przyzwoicie uderzona piłka przez Bentleya przelatuje pół metra nad naszą poprzeczką, ale Pawełek spokojnie ubezpieczał lot piłki.
  • 40' Nagie torsy na wiślackich sektorach.
  • 39' Bentley do środka wszerz boiska, za nim biegnie Junior. Faul!? No bez przesady! Rzut wolny.
  • 38' Teraz dantejskie sceny pod naszą bramką. Znów zostawiony Bentley, przerzucenie do Bale'a, jego wrzucenie piłki leciała ona metr od bramki, Diaz główkuje do przodu.
  • 37' W Wiśle rozgrzewają się Głowacki, Łobodziński i Niedzielan.
  • 34' Obrona Tottenhamu rozklepana! Z prawej strony w pole karne ściął Boguski. Odegrał w środek do Pawła Brożka, ten już mógł strzelić, ale dostrzegł doskonale wychodzącego Jirsaka. Techniczna podcinka jak na treningu i BRAMKA, która zatrzęsła White Hart Lane!!! Parę sekund przed golem kibice Wisły śpiewali: "Zaraz strzelimy". Zaśpiewajcie tak jeszcze,co? ;)
  • 34' CO ZA ODPOWIEDŹ. TOMAS JIRSAAAK!!! GOOOOL DLA WISŁY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  • 33' Fatalny w skutkach błąd i gol Bentleya. Co za niefrasobliwość! Obserwowaliśmy tego zawodnika od początku akcji, biegł sobie lewym skrzydłem kompletnie nie niepokojony przez nikogo. Dostał podanie i spokojnie je wykorzystał.
  • 32' Poszedł rozgrzewać się Marcin Juszczyk, gra wznowiona. Mariusz Pawełek podniósł się. Tottenham oddał piłkę. Mogą być wdzięczni, że ich napastnik nie dostał żółtej kartki.
  • 31' Pawełek trzyma się za głowę Bent kopnął go głowę w sytuacji sam na sam! Wściekli wiślacy, Mariusz Pawełek leży. Pokazuje, ze dostał w czoło, ma wielkiego guza. Oby ta sytuacja nie była brzemienna w skutkach.
  • 30' Brożek na pozycji lewoskrzydłowego, ścina do środka, będzie uderzał, strzał... oj, bardzo zły. Aut.
  • 30' Jirsak wślizgiem do Pawła Brożka. Ten zaczekał na Czecha by posłać sprytną lekką piłkę w jego stronę. Jednak Gomes.
  • 28' Centra Jirsaka w pole karne Wisły. Niecelnie z dziesięciu metrów główkuje Paweł Brożek.
  • 28' Na nic protesty trenera Juande Ramosa. Bentley fauluje Jirsaka.
  • 26' "Gramy u siebie" - przypominają fani Wisły swoim piłkarzom! Powinno być im raźniej. Na pewno rozgrywają PÓKI CO najlepszy wyjazdowy mecz w Pucharze UEFA.
  • 26' Groźnie Giovani dos Santos, uwolnił się na lewej stronie, centra - Pawełek piąstkuje.
  • 24' To była szansa, Baszczyński do Brożka ten pięknie odegrał głowa do tyłu do Boguskiego. King blokuje strzał z pierwszej piłki z ostrego kąta!
  • 24' Sprytne ustawienie Tottenhamu przy rogu. Centrowana na dalszy słupek piłka do Woodgate'a, który wykonał koszykarski piwot by uwolnić się na pozycję. Główka na szczęście za lekka, Pawełek sobie poradził.
  • 23' Dos Santos minął na małej przestrzeni Sobolewskiego, ale ten zdołał jeszcze wybić na róg.
  • 22' Trudno powiedzieć na czym polegał teraz faul Jirsaka... Będzie centrował Bentley, blisko linii bocznej z prawej strony.
  • 21' Pawełek się teraz nie bawił, po dośrodkowaniu z rogu bardzo mocno piąstkował na 35 metr.
  • 20' Bentley ma dużo miejsca by dośrodkować. Baszczyński uprzedził Benta, główkował na róg blisko naszej bramki.
  • 19' Teraz sytuację wyjaśnia Cleber. Ale Tottenham w ostatnich trzech minutach gra wyraźnie lepiej. Wstali też obaj trenerzy, którzy między swymi miejscami siedzącymi a murawą mają jeszcze banner Pucharu UEFA.
  • 18' Baszczyński blokuje bardzo groźne podanie w nasze pole karne.
  • 16' Bentley lewą stroną, wycofanie do Guntera, który zbyt mocno centruje.
  • 16' Falujące wiślackie trybuny w energetycznym dopingu! Reszta stadionu smutno siedzi.
  • 13' Atakujący do linii końcowej lewą stroną Dos Santos powstrzymany, nie ma nawet rogu.
  • 12' Dobry wybieg Pawełka i spokojne zagranie nogami w pobliżu atakującego Benta.
  • 10' Niecelna główka, chyba Kinga, po rogu.
  • 9' Ogłuszający gwizd, gdy przy piłce Spurs i Darren Bent. Nie może się przedrzeć lewym skrzydłem.
  • 8' Coś się dzieje w jednym z sektorów, bliżej bramki Gomesa. Podnoszą się widzowie, czyżby jacyś wiślacy zaplątali się w trybuny gospodarzy i kogoś chcą wyprosić?!?
  • 7' Minimalnie niecelny strzał z prawej strony Sobolewskiego. "Jazda, jazda, jazda!" OBY tak dalej.
  • 6' Zaskakujący strzał Pawła Brożka, trochę za lekki by zasłonięty Gomes miał problemy
  • 5' Po pierwszej akcji Tottenhamu przy piłce utrzymuje się praktycznie tylko Wisła. Ale teraz strata, centra Lennona, dobrze że Bentley wracał ze spalonego.
  • 4' Sobolewski decyduje się na uderzenie, lot piłki spowolnił rykoszet.
  • 4' Teraz ładny śpiew kibiców gospodarzy, kibicuje tylko trybuna z prawej strony (w TV chyba z lewej).
  • 3' Druga, mniej składna akcja Wisły, lecz Gunter wolał wybić na aut.
  • 2' Jest i akcja Wisły. Ładne przerzucenie z prawej na lewą do Zieńczuka, ten do Brożka. Brożek odgrywa głową, wolej Zieńka z 20 metrów niecelny.
  • 1' Już zamieszanie po dośrodkowaniu z prawej strony Davida Bentleya.
  • 1' Zaczęliśmy!

No i po raz pierwszy cały stadion Tottenhamu jest głośny.
Na ławkę... yyy... fotele rezerwowych zasiadają Łobodziński, Niedzielan, Małecki, Marcelo, Barreto i Juszczyk. Nie widzimy Arka Głowackiego.
Piłkarze obu drużyn czekają na wyjście na murawę. "Wisła - Kraków"! A z głośników "Gwiezdne wojny".
"Wisełko, gramy u siebie!!!" To póki co oczywiste.
Wiślacy zakończyli rozgrzewkę, Spurs też. Salwa śmiechu w naszym sektorze, którą wzbudził napis na telebimie: "Sit down or lose your seat" ("Usiądź, bo stracisz miejsce"). A teraz Armia Białej Gwiazdy skacze.
Kto nie widział jak wyglądają angielskie stadiony przypominamy: kibiców gości odgradzają od gospodarzy dwa rzędy stewardów.
Po raz pierwszy odezwali się fani gospodarzy. Standardowo: "Tottenham, Tottenham". Wisła zagłuszyła ich gwizdem. Przypomnienie na telebimie dla kibiców - nie wolno palić.
Anglicy zazdroszczą nam dopingu. My im stadionu. Chociaż warunków nie mamy doskonałych: miejsca ciasne i ogromne problemy z dostępem do internetu. Póki co poznajemy "uroki roamingu"...
A teraz wyciągnięte ręce do przodu i "oooooooooo...... Jazda jazda jazda....."!!!
Wiślacy spiewają: "Do boju Wisełka"!!! Widać sporo wiślackich koszulek na sektorach sąsiadujących z trybuną gości.
Wisła jednak bez Arkadiusza Głowackiego ("Głołaki" - mówi spiker). Trener Skorża postawił w środku na Baszcza, na prawej Singlara.
Trwa doping w wiślackich sektorach. Gdy na rozgrzewce pojawili się bramkarze naszej drużyny na stadionie usłyszeliśmy wielką wrzawę. I lawina gwizdów podczas wyjścia na murawę drużyny gospodarzy.
Witamy z Londynu wraz z 3 tys. polskich kibiców na White Hart Lane. Przed nami mecz I rundy Pucharu UEFA z Tottenhamem.

Źródło: The White Star Division


Analiza gry Wisły w meczu z Tottenhamem. Oceny piłkarzy

Przebieg spotkania

W czwartek mieliśmy okazję obejrzeć bardzo wyrównane spotkanie. W pierwszych minutach Wisła nadawała ton wydarzeniom boiskowym, choć to Tottenham pierwszy stworzył groźną sytuację w naszym polu karnym. Od samego początku staraliśmy się zagrażać bramce Gomesa. Pierwsze strzały raczej nie mogły wywrzeć wrażenia na londyńczykach, choć na pewno były sygnałem, że Wisła nie przyjechała na White Hart Lane, aby dać się pożreć. „Dopiero” w siódmej minucie Wisła oddała pierwszy naprawdę groźny strzał. Sobolewski zbiegł z piłką w okolice prawego narożnika pola karnego i huknął jak z armaty. Niestety piłka nieznacznie minęła bramkę.

Po około dziesięciu minutach wiślackiej dominacji, gospodarze zaczęli pomału dochodzić do głosu. Po kolejnych akcjach skrzydłami, Tottenham stwarzał coraz to większe zagrożenie pod naszą bramką. Po kwadransie gry przewaga podopiecznych Juande Ramosa zarysowała się wyraźnie i teraz to Wiślacy mieli problemy z dojściem do głosu. Taka sytuacja utrzymywała się przez kolejne dziesięć minut, po czym gra znowu się wyrównała. Choć Wisła nie miała przewagi, to stwarzała sobie sytuacje, a rywale nie potrafili odpowiedzieć na nasze akcje.

Niestety, po kilku minutach utrzymywania się takiego stanu rzeczy, Tottenham odpowiedział. Raz, ale za to porządnie. W trzydziestej trzeciej minucie, po zbiorowym błędzie całej defensywy, zupełnie niepilnowany Bentley wykorzystał płaskie dośrodkowanie Lennona i pewnym, silnym i precyzyjnym strzałem pokonał Pawełka. We wczesnej fazie akcji błędy popełnili Cleber, Diaz i Cantoro, w decydującej fazie zawinili Singlar i Sobolewski.

Riposta Wisły była natychmiastowa. Po pięknej zespołowej akcji wyrównał Jirsak. Anglicy pod pressingiem popełnili błąd, niecelne podanie skończyło się autem dla Wisły pod polem karnym rywali. Po krótkim wyrzucie Singlara, Jirsak próbował od razu uruchomić zgraniem Boguskiego. Pierwsze podanie padło łupem jednego z rywali, ale Jirsak sprytnie wybił mu piłkę spod nóg, jednocześnie zagrywając do partnera. Kluczowy dla akcji był również ruch, który Czech wykonał zaraz po odegraniu piłki. Nasz zawodnik automatycznie popędził w pole karne rywali, nie absorbując uwagi żadnego z zawodników Tottenhamu, którzy skupili się na Boguskim i Brożku. Nasz prawoskrzydłowy bardzo ładnie wymanewrował dwóch defensorów rywali i odegrał do Brożka, który urwał się wyraźnie spóźnionym stoperom. Nasz czołowy napastnik z pierwszej piłki odegrał do zupełnie niepokrytego Czecha, który miał dość czasu, aby spokojnie opanować piłkę, podprowadzić ją pod bramkę, zmusić bramkarza do przedwczesnej interwencji i ostatecznie pokonać go ładną podcinką. Swoboda i pewność, z jaką Wiślacy przeprowadzili tą akcję, była naprawdę imponująca.

Po bramkach gra nadal była dość wyrównana, ale pojawiło się więcej agresji, sędzia częściej musiał korzystać z gwizdka, a co za tym idzie - mecz stał się szarpany. Obie strony próbowały stworzyć sobie sytuacje, znów w rolach głównych występowali zdobywcy bramek. Bentley bardzo groźnie strzelał z rzutu wolnego, jednak piłka nieznacznie minęła naszą bramkę, chwilę później Boguski po ładnej akcji oddał silne, sytuacyjne uderzenie, niestety na najlepszej dla bramkarza wysokości. Gdyby skierował piłkę nieco niżej lub wyżej, to Wisła zapewne cieszyłaby się z prowadzenia. Z wydarzeń pierwszej połowy warto wspomnieć jeszcze o żółtej kartce dla Sobolewskiego. Sama kartka nie jest niczym nadzwyczajnym, ale Sobolewski wyraźnie dawał do zrozumienia, że się z decyzjami arbitra nie zgadza i wielu kibiców bało się, że Sobol “doprosi się” o czerwoną kartkę. Na nasze szczęście w drugiej połowie zawodnik utrzymał nerwy na wodzy i więcej podobnych incydentów nie było.

Pierwsze minuty drugiej połowy to gra podobna do pierwszej części spotkania. Najpierw mecz wyrównany, ale Tottenham mógł dwukrotnie objąć prowadzenie po błędach naszej defensywy, potem do ataków przeszła Wisła, jednak jej kilkuminutowy napór na bramkę rywali nie skończył się żadną naprawdę groźną sytuacją. Do głosu znowu doszli rywale strzelając prawidłową bramkę, której nie uznał arbiter, sugerując się decyzją sędziego liniowego sygnalizującego pozycję spaloną.

W tym momencie po kilku Wiślakach było już wyraźnie widać zmęczenie, trener zdecydował się w pierwszej kolejności zdjąć Jirsaka, ale zmiany potrzebował też Boguski, Zieńczuk z Brożkiem również nie wyglądali najlepiej pod względem fizycznym. Na murawie pojawił się Łobodziński, po jednej z jego pierwszych akcji, Cantoro znalazł się w bardzo dobrej sytuacji w polu karnym, niestety przestrzelił. Chwilę wcześniej z dystansu uderzał Sobolewski, miał nieco miejsca, ale nie trafił w bramkę. Po tych akcjach zmęczenie wśród Wiślaków stawało się coraz bardziej widoczne, kolejni zawodnicy z minuty na minutę słabli, choć Tottenham jeszcze nie potrafił tego wykorzystać.

Niestety Anglicy po kilku minutach przeprowadzili jeszcze jedną groźną akcję. Po raz kolejny kluczowa okazała się z pozoru niegroźna długa piłka, która minęła naszą drugą linię i rozrzuciła naszą obronę. Ponownie o utracie gola zadecydowały również błędy indywidualne, drugie trafienie dla The Spurs obciąża po części konta Diaza, Baszczyńskiego, Clebera i Pawełka. Na pewno zagranie Benta było na granicy faulu, ale mam wrażenie, że mimo wszystko bramka została zdobyta prawidłowo, a już z pewnością według standardów Premiership.

Grafika:Wisła-Tottenham-3-2008 09 18.jpg
Patryk Małecki w walce o piłkę.

Po stracie bramki przez Wisłę mecz nadal był wyrównany, obie strony dążyły do zdobycia bramki. Wisła opadała z sił, więc to ona przyjmowała ataki i czyhała na możliwość skontrowania rywali, jednocześnie Anglicy, choć dążyli do podwyższenia wyniku, bali się bardziej otworzyć. W efekcie jedyna godna odnotowania sytuacja dla gospodarzy miała miejsce w kilka minut po drugiej bramce, kiedy to nieodpowiedzialne zachowanie Cantoro po stałym fragmencie dało rywalom okazję do wyprowadzenia kontry. Na szczęście Pawełek do spółki z Baszczyńskim] zażegnali niebezpieczeństwo. Wisła oddała na bramkę Gomesa kilka niegroźnych strzałów i miała jeszcze jedną dobrą okazję, aby wyrównać. W ostatnich minutach podstawowego czasu gry Niedzielan, po kilkudziesięciometrowym rajdzie, wpadł w pole karne i, kiedy składał się do strzału, jeden z wracających obrońców zdołał wybić mu piłkę. Przed końcowym gwizdkiem sędzia zdążył jeszcze pokazać po jednej żółtej kartce dla każdej ze stron za brzydkie faule w środku boiska.

Gra ofensywna

Momentami nasza gra ofensywna mogła się naprawdę podobać. Staraliśmy się spokojnie trzymać piłkę w środkowej części boiska, wciągać rywali coraz głębiej na własną połowę, a potem gwałtownie przyspieszać grę, aby maksymalnie wykorzystać słabość obrońców gospodarzy. Głównym grzechem rywali w defensywie był brak zdecydowania, z czego nasi piłkarze skwapliwie korzystali, starając się grać jeden na jeden, czasem nawet jeden na dwóch. Nasza ofensywna czwórka całkiem ładnie współpracowała, na dodatek systematycznie dostawała wsparcie od defensywnych zawodników, w czym przodował przede wszystkim Sobolewski. Kiedy w jednym sektorze boiska znajdowało się trzech, czterech Wiślaków, staraliśmy się grać kombinacyjnie, na jeden kontakt. Kilka takich akcji ładnie się zazębiło. Estetycznie wyglądało to bardzo dobrze, dawno nie widziałem polskiej drużyny grającej z taką swobodą w ataku pozycyjnym. Często próbowaliśmy również strzałów z dystansu, niestety bez powodzenia, ale to na pewno nie oznacza, że powinniśmy z nich rezygnować. Strzały z dystansu, nawet te niecelne, są ważnym elementem taktycznym, bo zmuszają stoperów do wychodzenia z linii i tworzenia wolnego miejsca do grania prostopadłych piłek.

Zdobyta przez nas bramka była esencją tego, co staraliśmy się grać. Ładna akcja kombinacyjna, na dużej szybkości, ruch bez piłki i pojedynki indywidualne. Do tego lekkość, polot i precyzja. Tak grają największe drużyny i budujące jest, że chociażby w pojedynczych zrywach jesteśmy w stanie przeprowadzać takie akcje. Trzeba też zauważyć, że nie są to odosobnione wypadki, bo już w meczach z Cracovią i szczególnie z Lechem, było widać zalążki takiej gry.

Mimo wszystko uważam, że, jak na tak porządną grę w ofensywie, stworzyliśmy sobie stanowczo zbyt mało klarownych sytuacji. Często szwankowały decydujące podania, brakowało trochę dokładności. To rzucało cień na solidną grę Wisły, bo co z tego, że długo ładnie to wyglądało, skoro brakowało wymiernych efektów? Na pewno przed rewanżem drużyna musi popracować nad jakością kluczowych piłek, bo za dobrą grą muszą podążać sytuacje bramkowe. Inaczej staje się to sztuką dla sztuki, a w piłce nożnej nie ma przecież not za styl.

Na osobny akapit zasługuje praca skrzydeł, a szczególnie lewego. To był akurat ten element, z którego nie możemy być zadowoleni po czwartkowym meczu. Choć skrzydła od czasu do czasu dawały dobre piłki i potrafiły stworzyć zagrożenie pod bramką rywali, to trzeba podkreślić, że nie wykorzystywały w pełni swoich walorów. Zawodziła przede wszystkim współpraca. O ile na prawej stronie wyglądało to jeszcze poprawnie, bez rewelacji, ale w miarę solidnie, o tyle współpraca na lewej flance, a właściwie jej brak, momentami był nie do zniesienia. Diaz przeważnie robił wszystko, co tylko możliwe, żeby nie zagrać po linii do Zieńczuka i w drugą stronę, Kostarykańczyk kilkukrotnie obiegał Polaka i nie dostał ani jednej dobrej piłki. Ba, chyba tylko raz w ogóle jakieś zagranie było skierowane w jego kierunku. Było to nad wyraz irytujące, bo kiedy zawodnik systematycznie wykonuje bardzo poprawny ruch bez piłki i notorycznie nie może doczekać się na podanie, to w drużynie może dojść do niesnasek. Nie dość, że i Diaz i Zieńczuk nie byli w czwartek najmocniejszymi punktami naszej drużyny, to jeszcze dodatkowo osłabiali się brakiem współpracy.

Gra defensywna

Przyznam, że nasza gra defensywna wywarła na mnie duże wrażenie nawet pomimo błędów. Mottem na mecz z Tottenhamem musiały być dwa słowa - współpraca i asekuracja. Nie od dziś wiadomo, że piłkarze występujący w Premiership pod względem fizycznym nie mają sobie równych, są w stanie zabiegać każdego. Są wytrzymalsi, szybsi i silniejsi niż piłkarze z dowolnej innej ligi. Naszym sposobem na niwelowanie tej przewagi rywali było zastępowanie długich biegów ruchliwością na małej przestrzeni. Zamiast ryzykować długie pogonie za lepszymi fizycznie rywalami, biegaliśmy krótko. Zawodnik, który miał najbliżej do rywala, doskakiwał do niego, drugi zawodnik schodził w jego miejsce, trzeci zawodnik uzupełniał lukę po drugim. W ten sposób zamiast zmuszać kilku piłkarzy do nieustannego przemierzania boiska wzdłuż i wszerz na maksymalnej szybkości, ciężar biegania rozkładał się na wszystkich zawodników.

Oczywiście w skali całego spotkania było to podobnie wyczerpujące, co bieganie po całym boisku, ale nasi zawodnicy na krótkich dystansach zdecydowanie mniej odstawali od Anglików. Co zaskakujące, pomimo faktu, że nie gramy w ten sposób na co dzień, a przynajmniej nie na taką skalę, to nasza drużyna popełniła tylko dwa istotne błędy związane z asekuracją. Pierwszy skończył się bramką Bentleya. Dwukrotnie nasi defensywni pomocnicy popełniali błąd w tej akcji. Najpierw Cantoro zupełnie odpuścił strzelca bramki na środku boiska, a potem do niepilnowanego zawodnika nie doskoczył Sobolewski, który widział, że Bentley nie ma obstawy, a sam krył w zasadzie powietrze. Druga akcja to sytuacja z nieuznaną bramką. Tam zmęczony Boguski nie nadążył za jednym z zawodników Tottenhamu, obok Cantoro nieco odpuścił swojego piłkarza i Baszczyński nagle znalazł się pomiędzy dwoma niekrytymi rywalami, którzy zaczęli wymieniać między sobą podania, które zupełnie dezorientowały naszą linię obrony. Mimo to widać potencjał w takiej grze, jeżeli drużyna jeszcze popracuje nad drobnymi, indywidualnymi przestojami, które jej się zdarzają, to taka gra w defensywie może być zarówno efektywna jak i efektowna.

Druga sprawa to klasa rywala. Choć Tottenham jest nieco przereklamowany i nie znajduje się w najwyższej formie, to jednak jest to i tak bardzo silna drużyna, której nijak nie można przyrównywać do drużyn występujących w Polsce. Duże znaczenie odgrywały umiejętności indywidualne zawodników takich jak Lennon, czy Dos Santos. Pod względem dryblingu są to piłkarze z najwyższej półki światowej i nasi obrońcy mieli z nimi bardzo duże kłopoty.

Do tego trzeba dodać umiejętności drużynowe. W Polsce, czy nawet w innych przeciętnych piłkarsko krajach, jak chociażby Belgia, czy Szwajcaria, na drybling partnera reaguje jeden, góra dwóch zawodników i mówię tu o reakcji równoległej do dryblingu, a nie o ruchu po udanym przejściu rywala. Tottenham w meczu z Wisłą potrafił reagować na drybling nawet pięcioma zawodnikami naraz, a więc w praktyce wszystkimi, którzy byli w przodzie. To jest miara różnicy, która nadal dzieli Polskę, i nie tylko ją, od najwyższego poziomu światowego. Nie da się przecenić sytuacji, w której nie tylko zawodnik będący przy piłce urywa się rywalowi, ale jednocześnie ma do wyboru kilku partnerów, którzy również zdołali uwolnić się rywalom. W meczu w Londynie takich sytuacji na szczęście nie było zbyt wiele, a nawet tych, które były, rywal nie wykorzystywał, ale w rewanżu może być gorzej. Nasi piłkarze muszą być na to uczuleni, bo nawet w sytuacjach z pozoru niegroźnych i zdawałoby się opanowanych, bez stosownego poziomu koncentracji może się okazać, że rywal nagle, dość prostymi środkami zdobywa bramkę, bo w sekundę spod krycia uwolniło się kilku piłkarzy.

Trzecia kwestia, to pewne błędy, które powielamy. Najbardziej bolą głupie, niewymuszone błędy, kiedy bez nacisku zagrywamy niecelne krótkie podania, albo jeszcze gorzej, gramy niecelnie wszerz. W meczu z Anglikami takich błędów i tak było mniej niż z Lechem, niemniej jednak były. Kilka krótkich piłek przy wyprowadzaniu stracił Singlar, kilka Diaz. Tym razem poważnych konsekwencji nie było, ale najgorsze, co może zdarzyć się w defensywie, to rozdawanie prezentów. O ile jeszcze niecelne podanie można zwalić na “błąd w sztuce”, o tyle głupie podanie to już poważny grzech. To, że coś komuś czasem nie wyjdzie, jest zrozumiałe. Ale błędy wynikające ze złych decyzji boiskowych są już karygodne.

Kontynuując wątek, to samo tyczy się odpuszczania swojego zawodnika, czy ogólnie nieodpowiedzialnych zagrań, które przeważnie biorą się z “przedobrzenia”. Zawodnicy czasem źle oceniają sytuację, czują się zbyt pewnie i powodują przez to duże zagrożenie pod własną bramką. Przedobrzyć może czasem zawodnik ofensywny, bo on powinien ryzykować, ale kiedy z motyką na słońce porywa się zawodnik defensywny, to przeważnie drużyna ląduje w poważnych tarapatach. Jest w naszej drużynie postęp, bo tego typu zagrań z Tottenhamem było mniej niż z Lechem, ale takie sytuacje klasowej drużynie nie powinny się przydarzać w ogóle.

Jeszcze jeden powielany mankament to dekoncentracja obrony, kiedy Wisła atakuje. Tym, co najbardziej wykańcza naszą drużynę ostatnimi czasy, są kontry. Z Poloniami kontry, z Cracovią kontry, z Lechem kontry, z Tottenhamem też niestety kontry. Brakuje skupienia, brakuje przystopowania akcji rywala w środku boiska. Żeby wyprowadzić kontrę wystarczą dwa, trzy podania. Kiedy zostawia się przeciwnikowi miejsce, te podania nie stają się problemem. Z londyńczykami tej przestrzeni nie było tak dużo, ale wciąż wystarczająco. W akcji na 1-0 niby Bent i Dos Santos mieli przy sobie Clebera i Diaza, a jednak nie przeszkodziło im to w wymienieniu celnych podań. Raz-dwa i piłka jest u Lennona, a skrzydłowy, jeśli akcja nie będzie wstrzymana w środku pola, nie ma szans wrócić na czas. Nawet Bolt nie biega szybciej od piłki.

Trzeba też podkreślić jeszcze jedną rzecz. Kiedy rywal był zmuszony do ataku pozycyjnego, był bezradny wobec naszych środkowych formacji. Cantoro i Sobolewski bardzo umiejętnie wypychali wszelkie próby ataków środkiem, a nawet jeśli rywalom udawało się przedrzeć, to dobrze ustawieni stoperzy bez problemów kasowali akcje rywali. Niestety przeciwnik widział, że środkiem absolutnie nie ma szans się przebić, więc schodził do skrzydeł. Tutaj był problem, bo zarówno skrzydłowi, jak i defensywni pomocnicy, na flankach rywala atakowali zbyt późno, zbyt głęboko, w strefach, w których drybling jest bardzo opłacalny, bo nawet jeśli nie uda się przejść rywala, to można liczyć na faul i rzut wolny z dobrej pozycji. Przy tak dobrych dryblerach jak Lennon i Dos Santos, nie możemy na skrzydłach zaczynać się bronić tak głęboko.

Wejście Łobodzińskiego sporo zmieniło w tej kwestii. Zdaję sobie sprawę, że nie było wtedy już na boisku Lennona, ale w jego miejsce wszedł świeży zawodnik. Łobodziński zaraz po pojawieniu się na murawie kilkukrotnie faulował na wysokości połowy boiska. Takie delikatne, subtelne faule, drużyny, ani zawodnika nic nie kosztują, ale pomagają ustawić sobie rywala. Efekt był natychmiastowy, pomimo tego, że Dos Santos również opuścił już boisko, Tottenham przeniósł ciężar gry zdecydowanie na naszą lewą flankę.

Oceny zawodników

Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski. Ze względu na klasę rywala, oceny są nieco wyższe niż zazwyczaj.


Mariusz Pawełek - 7

Niezły występ naszego bramkarza, choć nie bezbłędny. O ile pierwszy błąd miał miejsce w pierwszej akcji meczu i wynikał po części z nieporozumienia z obrońcą, który Pawełkowi nieco przeszkodził i tym samym na tą pomyłkę można przymknąć oko, o tyle dwa następne błędy były większego kalibru. W pierwszej sytuacji wybijając piłkę nabił napastnika rywali. Na szczęście obyło się bez konsekwencji, ale ta piłka równie dobrze jak na aucie mogła skończyć w bramce - prosty kiks, który nie powinien się Mariuszowi przydarzyć.

Druga sytuacja jest chyba jeszcze poważniejsza, bo nasz golkiper mógł się lepiej zachować przy drugiej bramce dla Tottenhamu. Źle ocenił sytuację, najpierw zrobił dwa kroki do przodu, chcąc wyjść do dośrodkowania, potem krok do tyłu. W efekcie ani nie wyszedł do dośrodkowania, ani nie był właściwie ustawiony do interwencji. Oczywiście nie można całej winy zrzucać na Pawełka, nie on sprokurował sytuację bramkową, natomiast zdecydowanie mógł zachować się lepiej.

Jednakże, poza tymi trzema wpadkami, nasz bramkarz interweniował w pozostałych sytuacjach dobrze lub bardzo dobrze. Chciałbym przede wszystkim zwrócić uwagę na jego zachowanie przy dośrodkowaniach - wcześniej bywało z tym różnie, a dziś, poza wspomnianą wcześniej sytuacją, Pawełek był bardzo pewny w tego typu interwencjach. Wychodził, skakał, piąstkował. Prosto i skutecznie. Co ważne, piłki po piąstkowaniach leciały daleko, ale nie były ostro bite. Minimalizowało to ryzyko szybkiego przechwycenia piłki przez rywali i przelobowania naszego bramkarza. Warte podkreślenia są również inne czujne interwencje na przedpolu, z czego jedną Pawełek przypłacił starciem z Bentem. Ponadto na linii nasz bramkarz także czuł się pewnie. Z drugiej strony należy też wziąć pod uwagę, że nie był to też mecz, w którym Pawełek musiałby uwijać się jak w ukropie.


Peter Singlar - 6

Był to występ oscylujący wokół poprawności. Z jednej strony Singlar popełniał błędy, zaliczył kilka złych podań, które skończyły się stratami i to dość groźnymi, w obronie kilkukrotnie dał się minąć rywalowi, dopuścił do dośrodkowania w akcji na 1-0, zdarzało mu się odpuścić rywala. Z drugiej strony należy brać poprawkę, że miał trudnego przeciwnika na skrzydle, mimo to starał się wspierać zespół w poczynaniach ofensywnych. Nie było w tym może żadnych rewelacji, ale była pewna solidność.

Również kilka interwencji w defensywie znamionowało klasę, spokój, doświadczenie i umiejętności. Umiał ładnie przytrzymać piłkę pod ciśnieniem, tak żeby umożliwić kolegom wyjście do przodu i pokazanie się do gry. Jednakże poczynania ofensywne tego zawodnika nie były na tyle dobre, aby zatuszować jego błędy, jednocześnie błędy nie były na tyle liczne, aby przesłonić całkiem niezłą postawę w defensywie.


Marcin Baszczyński - 8

Bardzo dobry występ naszego obrońcy. Właściwie przez cały mecz popełnił jeden błąd. Przy drugiej bramce najpierw nie udało mu się odebrać piłki rywalowi, potem asekurując Diaza nabrał się na zwód młodego Campbella - nie tylko nie utrzymał dystansu do rywala, ale wręcz od niego odskoczył. W efekcie Anglik mógł swobodnie dośrodkować.

Poza tym nasz kapitan był właściwie bezbłędny. Wybijał tak nogami jak i głową, wypychał rywali, asekurował kolegów, zaliczał przechwyty, był zawsze tam, gdzie był potrzebny. Jakby tego było mało, bardzo aktywnie uczestniczył w rozgrywaniu ataków Wisły, wchodził w drugą linię, zagrywał piłki do przodu, Boguski doszedł do swojej drugiej dobrej sytuacji właśnie po podaniu Marcina. Ośmielę się stwierdzić, że Baszczyński znajduje się obecnie w formie, która kwalifikuje go do gry w reprezentacji.


Cleber - 5

Brazylijczyk ma chyba drobną zniżkę formy. Nie można odmówić mu chęci, ale popełnia różne groźne błędy. Miał swój udział przy obydwu bramkach, za każdym razem przegrał pojedynek o górną piłkę z Bentem. Za pierwszym razem Bentowi udało się zgrać długą piłkę do Dos Santosa, jednocześnie wyciągnął Clebera na własną połowę i praktycznie wyłączył z rozgrywanej akcji. Brazylijczyk starał się wrócić, ale nie miał na to większych szans, choć ostatecznie nie zabrakło mu wiele, aby przeciąć dośrodkowanie Lennona.

Przy drugiej bramce niektórzy twierdzą, że był faulowany. Przyznam szczerze, że Anglik faktycznie oparł rękę na naszym stoperze, ale trudno powiedzieć, na ile miało to wpływ na rozwój akcji. Fakty na pewno są takie, że Bent wyskoczył o wiele wcześniej niż Cleber i nie wyskoczył tylko do góry, ale również do przodu. Cleber się cofał i wpadł na zawodnika Tottenhamu. To w zupełności powinno wystarczyć Bentowi do przewrócenia naszego zawodnika, bez konieczności popychania go, a w takiej sytuacji naprawdę trudno dopatrywać się zagrania faul. Napiszę raz jeszcze - w Premiership gola na pewno by uznano.

Trzeba też wspomnieć o feralnym kiksie naszego stopera, który zaowocował starciem Pawełka z, jakżeżby inaczej, Bentem. Poza tym Brazylijczyk przeplatał różne mniejsze błędy z dobrymi interwencjami, dopiero po straconej drugiej bramce gra Clebera zyskała na solidności. Trzeba też podkreślić, że momentami nasz obrońca musiał grać za dwóch, bo Diaz przeważnie stanowił dla rywali raczej nikłą zaporę.


Junior Diaz - 4

Diaz zagrał lepiej niż z Lechem, ale nadal za słabo. Ponownie nie stanowił praktycznie żadnej zapory dla rywali i trudno nawet usprawiedliwiać go klasą rywala, bo Diaz przeważnie grał zbyt daleko od Dos Santosa, spóźniał się ze startem do piłki. Oczywiście nie można mu odmówić walki i ambicji, a rywal faktycznie należy do czołówki światowej( piszę o Dos Santosie, nie Tottenhamie), miewał dobre interwencje, ale była to kropla w morzu potrzeb. Jakby tego było mało, to przy bramce na 1-0 przegrał starcie bark w bark z młodym Meksykaninem, i dał mu się dwa razy obiec. Przy akcji na 2-1 również zawalił dopuszczając do dośrodkowania.

Z pozytywów można napisać, że miał mniej strat i o wiele rzadziej zagrywał ryzykowne podania. Jednak sam stworzył jedną groźną sytuację na początku drugiej połowy. Zamiast bezpiecznie wybić piłkę głową na aut, silił się na jakieś ekwilibrystyczne zagranie tyłem głowy do Clebera, mając Bentleya dosłownie na plecach. Zagrał za krótko, Bentley z łatwością przejął piłkę i możemy tylko dziękować, że uparł się, żeby strzelić samemu. Gdyby zagrał klepkę z partnerem albo puścił piłkę w uliczkę, to moglibyśmy przegrywać o wiele wcześniej. Choć trzeba przyznać, że na ogół walka Diaza z Bentleyem, czy Campbellem wyglądała nieco lepiej niż z Dos Santosem.

Jedyny prawdziwy pozytyw to lepsza postawa w ofensywie. Zagrał kilka niezłych dłuższych piłek do Brożka, często wychodził na obieg. Z drugiej strony, jak już pisałem, jego współpraca z Zieńczukiem zupełnie się nie układała. Kostarykańczyk nie grał do Polaka, Polak nie grał do Kostarykańczyka, w efekcie większość piłek Diaz grał do środka. Że facet ma umiejętności to widać, ale póki co - nie umie ich sprzedać, przynajmniej nie na lewej obronie. Może przesunięcie go na lewą pomoc coś by dało, z jednej strony mógłby pokazać więcej w ofensywie, z drugiej miałby mniejszą presję związaną z grą w defensywie, bo w tej chwili biega od linii do linii, walczy, ale efektywność jego gry jest niezadowalająca.


Rafał Boguski - 8

Dobry występ, Boguski zostawił na boisku dużo zdrowia, imponowało mi, jak starał się być wszędzie, gdzie był potrzebny, zawsze wracał do defensywy. Szkoda, że wytrzymał tak krótko, już po kilkunastu minutach drugiej połowy było widać, że potrzebuje zmiany. W sytuacji z nieuznanym golem nie nadążył za swoim zawodnikiem na krótkim dystansie, co doprowadziło do całej groźnej sytuacji. Jego problemem było również wysokie zatrzymywanie akcji rywali, większość jego udanych interwencji miała miejsce już głębiej na naszej połowie, przez to wszyscy mieli więcej biegania, a rywal zyskiwał miejsce do rozpędzenia się.

Bardzo spodobała mi się sytuacja, kiedy Boguski zaasekurował [[[Marcin Baszczyński|Baszczyńskiego]], który zszedł do boku. Rafał nie miał wątpliwości - trzeba zejść na pozycję stopera, to schodzę. Są zawodnicy, którzy w takiej sytuacji czekaliby, aż ktoś inny zajmie tą pozycję. Ponadto Boguski oczywiście bardzo dobrze zaprezentował się w ofensywie, miał duży udział w zdobytej bramce, doszedł do jeszcze jednej dobrej sytuacji strzeleckiej. Dobrze grał na skrzydle, stwarzał zagrożenie pod bramką rywali, grał śmiało i bez kompleksów, podejmował się gry jeden na jeden, dobrze współpracował z kolegami.


Radosław Sobolewski - 8

Pomimo błędów dobry występ. Widać, że kontuzja nie odbiła się na formie tego zawodnika, jednak zapewne w najbliższym tygodniu dostanie szansę na odpoczynek, bo nie ma sensu eksploatować do granic możliwości zawodnika świeżo po urazie. Sobolewski popełnił kilka mniejszych błędów i jeden dosyć poważny. Przy bramce na 1-0 cały czas kontrolował wzrokowo pozycję Bentleya i musiał widzieć, że nie jest on kryty. Jednakże nie doskoczył do zawodnika, tylko zbliżył się do Diaza. Mam wrażenie, że zauważył, że Dos Santos ucieka Kostarykańczykowi i chciał pomóc w środku, ale to nadal nie tłumaczy, czemu zdecydował się zostawić Bentleya bez opieki.

Jednak poza tym nasz defensywny pomocnik rozegrał bardzo dobre spotkanie. Dobrze asekurował kolegów w defensywie, umiejętnie wypychał rywali w środku pola, zaliczał odbiory. Co ważne, bardzo aktywnie uczestniczył w akcjach ofensywnych Wisły, często brał ciężar gry na siebie, nie bał się indywidualnych rozwiązań, potrafił zwodem minąć rywala w środku pola, podawał precyzyjnie, oddał dwa groźne strzały.


Mauro Cantoro - 6

Problemem Mauro jest brak dyscypliny. Facet przez 90 minut walczy, blokuje i wypycha rywali, zalicza odbiory, zastawia się z piłką, angażuje się w ofensywę, błyśnie kilka razy techniką... Za chwilę jednak zupełnie odpuszcza gonienie rywala, odpuszcza krycie, łamie linię spalonego, prowokuje głupią stratę, zgarnia głupią kartkę. Gdyby Cantoro przez cały mecz angażował się w pełni w każdą akcję, gdyby przez cały czas był w pełni skoncentrowany na grze,byłby czołowym piłkarzem Wisły, jej gwiazdą, a grając tak jak teraz, prezentuje się średnio.

To było wyjątkowo dobre spotkanie Argentyńczyka. Nie wstrzymywał akcji, starał się grać do przodu, rozsądnie rozdzielać piłki, angażował się w ofensywne wypady, miał sytuację bramkową, w jednej kontrze popisał się kapitalnym technicznym zagraniem zwalniając na chwilę bieg i łącząc to ze zwodem po to, żeby zgubić obrońcę i zyskać pole do podania. W defensywie również grał solidnie, nie faulował niepotrzebnie, umiejętnie wypychał rywali, asekurował kolegów, zaliczał odbiory. Jednak co jakiś czas zdarzała mu się jakaś gafa. A to przy stałym fragmencie krył na radar i nawet nie skakał do dośrodkowania, a to po aucie został za linią obrony i łamał linię spalonego, przez co o mały włos nie padła bramka.

Przy pierwszej bramce to on miał asekurować Zieńczuka, na samym początku akcji był przy Bentleyu, ale nawet nie zauważył, że ten mu się urwał, na dodatek do obrony wracał truchtem - doszło do tego, że wyprzedził go Cleber, którego Bent wyciągnął aż na połowę Tottenhamu. Do tego w końcówce meczu zachował się bardzo nieodpowiedzialnie dryblując pod polem karnym rywali po stałym fragmencie, zamiast uderzyć piłkę na uwolnienie, albo zagrać do tyłu. Piłkę oczywiście stracił, a Tottenham wyprowadził bardzo groźną kontrę.Takich różnych błędów wynikających z braku dyscypliny taktycznej było więcej.


Marek Zieńczuk - 4

Pomimo kilku strzałów na bramkę, był to chyba najsłabszy mecz Zieńczuka w tym sezonie. Wiślak brał udział w akcjach ofensywnych, starał się wymieniać piłki z kolegami, przede wszystkim z Brożkiem, ale bardzo kiepsko współpracował z Diazem. Nie dostrzegał często obiegającego go Kostarykańczyka. Intensywnie szukał sobie pozycji strzeleckich, ale albo wypracowana pozycja nie była najlepsza, albo piłka nie chciała siąść na nodze. Nasz lewoskrzydłowy ograniczał się niestety tylko do ofensywy, w defensywie był ospały, grał bardzo daleko od rywali, wyglądał na zupełnie zagubionego, momentami snuł się po boisku, na dodatek z czasem bardzo było po nim widać zmęczenie.

Trudno powiedzieć, czy Marek ma dołek formy, czy po prostu wyglądał tak na tle wybieganego Tottenhamu. Faktem jest jednak to, że Zieńczuk jest daleki od formy i to nie tylko tej z zeszłego sezonu. Do rewanżu mamy niespełna dwa tygodnie i wypadałoby przywrócić Zieńczuka do chociaż jako takiej dyspozycji, bo gra naszej lewej flanki pozostawiała sporo do życzenia zarówno w defensywie jak i w ofensywie.


Tomas Jirsak - 7

Dobry mecz Czecha. Tym razem grał typowego podwieszonego napastnika i raczej nie wracał się po piłkę do drugiej linii, ale dobrze wywiązywał się ze swoich zadań. Krążył wokół Brożka szukając okazji do urwania się rywalom, inicjował pressing na defensywie rywali. Wymieniał piłki z kolegami ze wszystkich formacji, starał się przyspieszać grę. Odciągał rywali robiąc kolegom miejsce na oddawanie strzałów, sam szukał sobie pozycji strzeleckich. Po bardzo ładnym ruchu bez piłki znalazł się w kapitalnej sytuacji, którą z zimną krwią wykorzystał. Szkoda, że wytrzymał tylko godzinę, bo rozgrywał naprawdę dobre zawody. Mimo wszystko bez niego ofensywna gra Wisły sporo straciła.


Paweł Brożek - 7

Dobre spotkanie naszego napastnika. Był aktywny, grał z partnerami, kilkukrotnie próbował indywidualnych rozwiązań. Był jednym z naszych motorów napędowych. Absorbował obrońców stwarzając miejsce kolegom, zaliczył asystę przy bramce Jirsaka. Jednak nie jest to jeszcze ten poziom, który prezentował przed kontuzją, brakuje mu łatwości w dochodzeniu do sytuacji strzeleckich, z której do tej pory słynął.

Wytrzymałościowo również nie jest jeszcze w pełni gotowy, w czwartkowy wieczór nie wytrzymał całego spotkania, zszedł na dziesięć minut przed końcem meczu, ale już kilkanaście minut wcześniej było wyraźnie widać, że pomału gaśnie, był coraz mniej widoczny


Wojciech Łobodziński - 7

Dobra zmiana Łobodzińskiego. Nie było może jeszcze tego tempa i tej płynności, jakie nasz prawoskrzydłowy jest w stanie zaprezentować w pełni formy, ale były udane próby gry jeden na jeden i jeden na dwa. Łobodziński dobrze zagrywał do przodu, współpracował z kolegami, nie chował się przed grą i brał na siebie odpowiedzialność, kilkukrotnie wykładał piłki partnerom. Po jego akcjach Wisła stwarzała zagrożenie pod bramką Gomesa. Na dodatek twardą grą w środkowej strefie boiska skutecznie zniechęcił rywali do atakowania tą flanką. Oby ten mecz był zapowiedzią powrotu Wojtka do optymalnej dyspozycji.


Patryk Małecki

Starał się przytrzymywać piłkę w przodzie, aby większa liczba zawodników mogła podłączyć się do ataku, a defensywa zyskała chwilę na złapanie oddechu. Ze swoich obowiązków wywiązywał się poprawnie, ale trochę szkoda, że nie korzystał ze swojej dynamiki, aby spróbować jeszcze coś ugrać dla Wisły. W poprzednich spotkaniach pucharowych zawsze raz czy dwa razy urywał się defensorom rywali i zwykle było wtedy groźnie pod bramką przeciwnika. Szkoda też głupio zarobionej żółtej kartki. Niepotrzebnie ostro zaatakował rywala w środku pola, w innym meczu wystarczy, że znajdzie się w sytuacji, gdzie faul na kartkę będzie konieczny, albo coś zwyczajnie nie wyjdzie i niepotrzebnie będzie musiał pauzować.

Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie.


Andrzej Niedzielan

Pomimo krótkiego występu uczestniczył w kilku akcjach. Szkoda tej niewykorzystanej sytuacji z samej końcówki meczu, bo Niedzielan już składał się do strzału, ułamki sekund mogły kosztować nas remis. Oczywiście nie winię tu Wiślaka, bo biegł ile sił w nogach, czasem po prostu brakuje szczęścia.

Grał zbyt krótko aby podlegać ocenie.

Podsumowanie

Choć mecz na White Hart Lane zakończył się porażką Wisły, to widać liczne pozytywy. Byliśmy w stanie nawiązać równorzędną walkę z silnym przeciwnikiem, jednocześnie pokazując atrakcyjny i wydajny futbol. Wynik 2-1 w żaden sposób nie przekreśla naszych szans na awans, tym bardziej, że wciąż kilku naszych zawodników stać na lepszą grę. Z drugiej strony należy również pamiętać, że Tottenham również nie jest w optymalnej dyspozycji. Najbliższe dni będą wyścigiem po formę. Drużyna, która lepiej przepracuje najbliższe za niespełna dwa tygodnie będzie faworytem do awansu.

Warto też wspomnieć, że trzej czołowi piłkarze Wisły w tym spotkaniu: Paweł Brożek, Rafał Boguski i Tomas Jirsak zmagali się z silną infekcją wirusową, która dopadła również kilku innych piłkarzy. Można pokładać nadzieję, że w pełni zdrowi będą mogli dać Wiśle jeszcze więcej w meczu rewanżowym.

Dla naszych piłkarzy oprócz pracy nad formą kluczowe będzie szlifowanie, tego co nieźle wychodziło w Londynie. Nasza gra była dobra, ale miała mankamenty, głównie związane z drobnymi indywidualnymi przestojami, tak w ofensywie jak i w defensywie. Trzeba przyznać, że nasza gra musiała nieco zaskoczyć rywali, bo jednak takich zagrań w lidze póki co nie pokazywaliśmy. Jednak teraz rywal podejdzie do nas z większym szacunkiem i koncentracją, jednocześnie lepiej znając nasz zespół. Stąd też potrzeba udoskonalenia naszej gry w stosunku do minionego meczu.

W najbliższych dniach Wisłę czekają dwa mecze z teoretycznie słabszymi rywalami. Będzie to z pewnością pole do popisu dla kilku piłkarzy z ławki i szerszej kadry, bo piłkarze tacy jak Jirsak, Boguski, Paweł Brożek i Sobolewski, a więc czołowe postacie Białej Gwiazdy w ostatnich meczach, z różnych przyczyn potrzebują teraz nieco więcej odpoczynku, aby właściwie zregenerować siły.

Bardzo możliwe, że już jutro swoją szansę dostanie nowy nabytek Wisły - Brazylijczyk Marcelo. Pamiętajmy również o powracających po urazach Arkadiuszu Głowackim i Andre Barreto, którzy trenują wspólnie z zespołem już od pewnego czasu i z pewnością sami nie zrezygnują z walki o miejsce w pierwszym składzie. Po podróżach po Polsce Wisła wróci do Krakowa, gdzie w przyszłym tygodniu zmierzy się z Arką Gdynia (sobota). Zarówno miejsce w tabeli jak i gra tej drużyny świadczą o tym, że Wisła na Arce łatwo punktów nie zdobędzie. Tu nasuwa się pytanie, czy mecz ten zostanie potraktowany jako próba generalna przed rewanżem z Tottenhamem, czy też może Wisła rozpocznie ten mecz w ustawieniu nieco innym od teoretycznie najsilniejszego, by nie ryzykować kontuzji kluczowych graczy.

W ten weekend Tottenham zmierzy się u siebie z Wigan, londyńczycy liczą na pierwszy komplet ligowych punktów w tym sezonie. Wisła rozpoczęła serię trzech wyjazdowych spotkań od meczu w Londynie. Tottenham meczem w Krakowie zakończy podobną serię. Wcześniej jednak zmierzy się w Carling Cup z Newcastle (środa), po czym pojedzie walczyć o ligowe punkty z innym angielskim pucharowiczem, Portsmouth (przyszła niedziela).


Serdecznie dziękuję za wszystkie pochlebne opinie, ale również za krytyczne uwagi, które pozwolą mi pracować nad udoskonaleniem moich analiz. Zapraszam do dyskusji.

Pozdrawiam.

wislakrakow.com (Uran235)

Źródło: The White Star Division


Tottenham Hotspur - Wisła Kraków 2-1

Krakowska Wisła po ligowej porażce z Lechem pojechała do Londynu na mecz z Tottenhamem niemalże jak po ścięcie.

Okazało się, że "Koguty" nie są jednak takie straszne, jak można było przypuszczać. Wisła choć ostatecznie przegrała zostawiła sobie spory cień nadziei na awans. Wszystko za sprawą gola, którego po bardzo ładnej akcji strzelił Tomáš Jirsák - niestety, było to wszystko co na White Hart Line udało się wiślakom zdziałać. Piłkarze mistrza Polski popełnili dwa niewybaczalne błędy w obronie - skutecznie wykorzystane przez Bentleya (33. min.) i Benta (74. min.). Szczególnie żal tego drugiego - bo mecz spokojnie mógł zakończyć się remisem.

Rewanż za dwa tygodnie w Krakowie, w którym naprawdę nie jesteśmy bez szans! Pozostaje jednak jeden warunek - "Biała Gwiazda" musi 2 października zagrać tak, jak zaprezentowała się w rewanżach z Beitarem i Barceloną.

Tottenham Hotspur - Wisła Kraków 2-1 (1-1)

1-0 David Bentley (33.)

1-1 Tomáš Jirsák (34.)

2-1 Darren Bent (73.)

Tottenham Hotspur: Heurelho Gomes - Chris Gunter (57. Jamie O'Hara), Ledley King, Jonathan Woodgate, Gareth Bale - David Bentley, Didier Zokora, Jermaine Jenas, Aaron Lennon (57. Fraizer Campbell) - Darren Bent, Giovani dos Santos (71. Benoît Assou-Ekotto).

Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Peter Šinglár, Marcin Baszczyński, Cléber, Júnior Díaz - Rafał Boguski (73. Patryk Małecki), Radosław Sobolewski, Mauro Cantoro, Tomáš Jirsák (61. Wojciech Łobodziński), Marek Zieńczuk - Paweł Brożek (79. Andrzej Niedzielan).

Żółte kartki: O'Hara - Sobolewski, Małecki. Sędzia: Lucílio Cardoso Cortês Baptista (Portugalia), widzów: 35 751.

Dziwny był to mecz - bo pewnie spora grupa kibiców przed nim nieznaczną porażkę "wzięłaby" w ciemno... z drugiej zaś strony - pozostaje solidny niedosyt, bo wiślacy Anglikom oddali wygraną mimo, że Ci nie do końca na nią zasłużyli. Tottenham to już nie ta sama drużyna, która w poprzednim sezonie rozgrywała pasjonujące pojedynki. Jak choćby ten z Chelsea, zakończony wynikiem 4-4. Bez Keana i Berbatowa to taki "Kogut" z ubitym dziobem, który może w końcu zacznie grać, ale na pewno nie o najwyższe laury.

Wisła nieźle rozpoczęła to spotkanie - i choć już w 1. minucie, po niepewnej interwencji Mariusza Pawełka, zakotłowało się pod naszą bramką - to już chwilę później to Gomes pokrzykiwał na swoich kolegów z pola. Zwłaszcza po strzale Sobolewskiego, który w 7. minucie pomylił się nieznacznie.

Wiślacy nieźle radzili sobie z kolejnymi wrzutkami i akcjami Spursów, sami starając się wyprowadzać piłkę pod bramkę Anglików - co momentami wręcz dziwiło. Zastanawiająco długo potrafili bowiem utrzymywać się przy piłce. Potrafili też zagrać naprawdę ładne akcje - tak jak w 24. minucie, kiedy po zgraniu głową Pawła Brożka bliski pokonania Gomesa był Rafał Boguski. Strzał "Bogusia" został jednak zablokowany.

I gdy tak wiślacy nieźle poczynali sobie w Londynie, niespodziewanie... stracili bramkę. Lewą stroną popędził Lennon, podał za plecy wiślackich obrońców do Bentleya, a ten spokojnie - bo nie pilnowany - strzelił w długi róg.

Anglikom nie udało się jednak nacieszyć bramką, a był remis! Po wyrzucie z autu wiślacy rozegrali piłkę w trójkącie: Jirsák, Boguski, Brożek, Jirsák i ten ostatni był sam na sam z Gomesem. Celnie strzelił nad byłym golkiperem PSV i było 1-1!

Co ważne - Wisła idzie za ciosem. Ładnie strzela Boguski, ale Gomes odbija. Bramkarz gospodarzy jest też szybszy od Jirsáka, gdy ten próbuje dojść do prostopadle rzuconej piłki.

Ostatecznie I połowa kończy się remisem i z nadziejami można czekać na II połowę.

Po zmianie stron gospodarze starają się atakować częściej, ale idzie im to momentami bardzo nieporadnie. Czasami wydaje się, że sami nie wiedzą jak rozmontować defensywę Wisły. Udaje się to w minucie 51. ale jedynie dlatego, że błąd popełnił sędzia, który nie dostrzegł spalonej pozycji Giovaniego. Nikt jednak nie skorzystał z wrzutki byłego piłkarza Barcelony. Pięć minut później mamy znów sporo szczęścia. Tottenham przeprowadził bez wątpienia swoją najładniejszą akcję meczu, i choć po kilku świetnych podaniach piłka zatrzepotała w naszej bramce - to sędzia odgwizdał pozycję spaloną Benta. Było to jednak solidne ostrzeżenie dla Wisły.

Maciej Skorża decyduje się na zmiany, wcześniej dokonuje ich Juande Ramos. Wprowadzony Łobodziński podaje do Cantoro, jednak ten fatalnie przestrzela. W odpowiedzi do piłki nie doszedł Bent, jednak chwilę później kończy się nasze szczęście i napastnik Tottenhamu pokonuje Pawełka. Dośrodkowanie rezerwowego Campbella i Bent skacze wyżej od Clébera - dając prowadzenie swojej drużynie. Można tylko "gdybyać" - czy Pawełek mógł wyjść do tej piłki.

Nic to jednak nie zmieni, bo gospodarze strzelili bramkę i spokojnie dograli do końca meczu. Co ciekawe - teraz to Spursi "szanują piłkę" i starają się grać jak najdalej od własnej bramki. Wiślacy próbują strzałów z dystansu, ale są one zbyt lekkie lub niedokładne. Warto wspomnieć jeszcze szarżę Andrzeja Niedzielana, którego łatwo powstrzymał jednak Woodgate.

Wisła przegrywa, ale nie pozostaje bez szans. Tottenham choć z solidnymi transferami niespecjalnie postraszył Wisłę, więc przy odrobinie szczęścia i walki w Krakowie wszystko może się zdarzyć. Naprawdę.

Dodał: Redakcja (2008-09-18 18:57:33)

Źródło: Wisła Portal


Maciej Skorża po meczu z Tottenhamem

- Wynik 1-2 w rozgrywkach pucharowych na wyjeździe nie jest najgorszy, ale mam niedosyt. Dzisiaj z przebiegu gry mogliśmy się pokusić o sprawienie niespodzianki - powiedział po meczu z Tottenhamem trener Wisły Maciej Skorża.

- Od pierwszych minut graliśmy dobrze, agresywnie. Staraliśmy się zneutralizować silne strony ofensywne Tottenhamu. I przez długi okres nam się to udawało - analizował Skorża. - Przytrafił się nam jednak błąd, po którym Bentley strzelił piękną bramkę. Potrafiliśmy na to doskonale za reagować. Po ładnej akcji Jirsák wyrównał.

Szkoleniowiec wiślaków podkreślił, że w drugiej części meczu zespół chciał strzelić drugiego gola. - Chcieliśmy wywrzeć większą presję na Tottenhamie i to się nie do końca udało, chociaż też mieliśmy sytuacje na zdobycie drugiego gola. Jestem zły na sytuację, po której straciliśmy drugiego gola. Popełniliśmy kilka błędów. Ja ma wrażenie, że Bent przed strzałem sfaulował Clébera - zaznaczył.

- Generalnie jednak jestem zadowolony, że podjęliśmy zażartą walkę z taką drużyną i z optymizmem czekać będziemy na rewanż w Krakowie. Był to zdecydowanie nasz najlepszy mecz wyjazdowy w pucharach. Widać, że wyciągamy wnioski. Teraz trudniejszą sprawą będzie odpowiednie dobieranie priorytetów. Takie zarządzanie składem, żebyśmy za dwa tygodnie byli w świetnej formie - dodał trener Wisły.

Więcej na: sport.interia.pl

Źródło: Wisła Portal


Polskie media po meczu Tottenham - Wisła

Polskie media po wczorajszym meczu podkreślają niezłą grę Wisły na stadionie White Hart Line, co napawa wszystkich optymizmem przed rewanżem w Krakowie. Skoro udało się ograć Barcelonę, to czemu nie Tottenham?

Grafika:Wisła-Tottenham-kibice2008 09 18.jpg
18 września Londyn do Wisły należał.

"Dziennik Polski" - Nie brakło odwagi i serca

- To był teren, na którym można było pokazać charakter. I nam się to udało. Wynik jest najlepszy z najgorszych - powiedział na łamach gazety obrońca "Białej Gwiazdy" Marcin Baszczyński.

"Gazeta Krakowska" - Tottenham nie taki straszny

Wisła Kraków przegrała wczoraj w Londynie z Tottenhamem 1:2, ale ten wynik sprawił, że szanse awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA ciągle nie są małe. Krakowianie pokazali wczoraj, że stać ich na walkę, nawet z przedstawicielem Premiership.

"Gazeta Wyborcza" - Porażka, ale z nadzieją

Tottenham wygrał z mistrzem Polski 2:1, ale sprawa awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA jest wciąż otwarta.

"Rzeczpospolita" - Wisła pełna nadziei

Spodziewanej przepaści nie było widać, mistrzom Polski do cennego remisu zabrakło tylko trochę odwagi. Wisła u siebie ma piękne tradycje ogrywania najsilniejszych, a Tottenham rozgrywał będzie wtedy szósty mecz w ciągu 17 dni.

"Super Express" - "Koguty" boją się rewanżu

Wisła Kraków napędziła stracha wielkiemu Tottenhamowi, który minimalnie wygrał 2:1 na White Hart Lane. Sprawa awansu wciąż jest jednak otwarta. W Krakowie "Białej Gwieździe" udało się pokonać słynną Barcelonę więc dlaczego nie miałoby się udać z londyńskimi "Kogutami"?

"Dziennik" - Wisła pokonana w Londynie

Wisła Kraków podobno miała szczęście, że trafiła na Tottenham, któremu ostatnio nic nie wychodziło i przegrywał mecz za meczem. Tymczasem londyńczycy przerwali złą passę i pokonali "Białą Gwiazdę" 2:1. Nie pomógł nawet głośny doping kilku tysięcy polskich kibiców.

"Przegląd Sportowy" - Koguty nie takie słabe

Po pierwszym meczu na White Hart Lane do fazy grupowej Pucharu UEFA Wiśle Kraków jest dalej niż bliżej. Piłkarze "Białej Gwiazdy" dzielnie walczyli z wyżej notowanym rywalem, ale moment dekoncentracji sprawił, iż przegrali 1:2 (1:1).

Tak mecz Wisły tytułują natomiast serwisy internetowe:

90minut.pl: Koguty zadziobały Wisłę

futbol.pl: Wisła nie zdobyła Londynu

sportowefakty.pl: Wisła przegrała z Tottenhamem, ale walczy dalej

weszlo.com: Nie jest źle, nie jest dobrze

wisla.krakow.pl: Nie jest źle, mogło być lepiej

Źródło: Wisła Portal


Angielska prasa po wygranej Tottenhamu

Angielskie gazety po pierwszej w tym sezonie wygranej Tottenhamu piszą wyraźnie, że do awansu "Kogutów" jest bardzo daleka droga i przypominają przegraną w Krakowie FC Barcelony. Mimo to optymizm Anglików polega na tym, że być może zwycięstwo nad Wisłą to właśnie to przełamanie drużyny z White Hart Line, które pozwoli im zacząć zdobywać punkty.

Daily Star

David Bentley zaczął spłacać wydane na niego 18 mln funtów, strzelając pierwszą bramkę dla Tottenhamu. Wisła wyrównała jednak już po 67 sekundach, nie po raz pierwszy więc w tym sezonie (który Spurs rozpoczęli najgorzej od 34 lat) White Hart Lane było zaskoczone, a trener Juande Ramos był wściekły. Dziennik dodaje, że zbyt wielu piłkarzy Tottenhamu gra wciąż zbyt słabo, a wygrana przyszła im nadspodziewanie ciężko.

The Guardian

Tottenham wreszcie może odetchnąć. Czeka go jednak bardzo trudna przeprawa w Krakowie za dwa tygodnie. Dla ekipy Ramosa wygrana daje jednak nadzieje na lepsze czasy. Tottenham uratował Bent, który wyskoczył wyżej od Clébera. Gazeta przypomina także, że w Krakowie przegrała w tym sezonie Barcelona, co jest rekomendacją tego - co może czekać Spursów, krórzy wciąż są zbyt chaotycznym zespołem, aby mu zaufać. Angielski dziennik cytuje też trenera Macieja Skorżę, który z optymizmem oczekuje rewanżu.

The Independent

Po szokującym rozpoczęciu sezonu Tottenham wygrał z mistrzem Polski, ale istnieje duże niebezpieczeństwo, że zakończy grę w Pucharze UEFA już na starcie tych rozgrywek. Wisła potrafiła nawiązać walkę ze Spursami, co nie wróży im dobrze w rewanżu. A to, że potrafiła wyrównać w 67 sekund od straty gola - wróży jeszcze gorzej. Po tym jak Wisła odpadła z LM, po 0-4 w Barcelonie, ani przez moment nie było ryzyka, że podobnie przegra w Londynie.

The Sun

- Musieliśmy wygrać by odzyskać zaufanie, ale rewanż będzie trudnym meczem - powiedział na łamach dziennika trener Ramos. Z kolei strzelec zwycięskiej bramki - Darren Bent, chwalił rezerwowego Fraizera Campbella, który asystował przy jego golu. - Pociągnął naszą grę do przodu - mówił Bent o wypożyczonym z Manchesteru Utd. piłkarzu. Spursi mają o czym myśleć, przed rewanżem w Krakowie - dodaje gazeta.

The Times

Tottenham może polegać na Darrenie Bentcie, który dał swojej drużynie wygraną w pierwszej rundzie Pucharu UEFA. Tottenham po letnim wstrząsie transferowym wciąż jest jednak pełen niedoskonałości. Nawet powrót Ledleta Kinga nie dał pewności w defensywie, która wciąż wygląda na roztrzęsioną. - W zespole nastąpiło rozluźnienie - gazeta cytuje trenera Ramosa, który nie był zachwycony ze straty gola, tuż po tym jak "Koguty" same strzeliły gola. - Wisła wyrównała zbyt szybko - dodał Juande Ramos.

Źródło: Wisła Portal