2008.09.21 Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 0:2

Z Historia Wisły

2008.09.21, Ekstraklasa, 6. kolejka, Białystok, Stadion Jagiellonii, 19.45
Jagiellonia Białystok 0:2 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 11 000
sędzia: Piotr Wasielewski z Kalisza
Bramki
0:1
0:2
25’ Mauro Cantoro
83’ Rafał Boguski
Jagiellonia Białystok
4-5-1
Piotr Lech
Igor Lewczuk
Pavol Stano
Thiago Rangel Cionek
Grafika:Zk.jpg Krzysztof Król
Robert Szczot Grafika:Zmiana.PNG (69’ Mariusz Dzienis)
Szymon Matuszek
Hermes Neves Soares Grafika:Zmiana.PNG (82’ Ensar Arifović)
Dariusz Jarecki
Grafika:Zk.jpg Grafika:Zk.jpg Grafika:Cz.jpg 35' Tomas Pesir
Łukasz Tumicz Grafika:Zmiana.PNG (75’ Michał Renusz)

trener: Michał Probierz
Wisła Kraków
4-5-1
Mariusz Pawełek
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Cleber Grafika:Zk.jpg
Junior Diaz
Wojciech Łobodziński Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (69’ Marek Zieńczuk)
Mauro Cantoro
Radosław Sobolewski
Andrzej Niedzielan Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (46’ Rafał Boguski)
Tomas Jirsak Grafika:Zmiana.PNG (79’ Patryk Małecki)
Paweł Brożek

trener: Maciej Skorża
Strzały: 9 - 9
Strzały celne: 1 - 7
Faule: 16 - 16
Rzuty rożne: 4 - 6
Spalone: 2 - 3

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Czy pokonają wirusa?

Data publikacji: 20-09-2008 19:41


Najważniejszym pytaniem przed niedzielnym spotkaniem Wisły w Białymstoku jest to, czy zawodnikom uda się odpowiednio zregenerować po meczu w Londynie i czy wygrają z atakującym niektórych wirusem.

Infekcja dopadła kilku piłkarzy jeszcze przed spotkaniem przeciwko Tottenhamowi. Sztabowi medycznemu udało się co prawda postawić zawodników na nogi, ale osłabienie dało znać o sobie. Cała trójka, która najgorzej zniosła bóle gardła i gorączkę najpierw uczestniczyła w akcji bramkowej, a potem schodziła na ławkę rezerwowych. Piłkarzami, którzy najciężej chorowali, byli bowiem Tomas Jirsak, Rafał Boguski i Paweł Brożek. "Wszyscy oni zgłaszali mi przed meczem, że czują się słabiej. Cieszę się więc, że wytrwali przynajmniej tyle na boisku" – powiedział trener Skorża.

Nie wiadomo jak będą czuli się ci piłkarze przed niedzielnym spotkaniem, ale bez względu na to trener Skorża zapowiada zmiany w wyjściowej jedenastce. "Na pewno będą zmiany w składzie w porównaniu z meczem z Tottenhamem" – powiedział szkoleniowiec Białej Gwiazdy. Wiele wskazuje na to, że szansę debiutu w Ekstraklasie może dostać Marcelo. Trenerowi Skorży wybór wyjściowej jedenastki na pewno ułatwi fakt, że do drużyny dołączył Piotr Brożek. W Londynie ze względu na kartki "Pietia" nie mógł zagrać, więc w Krakowie spokojnie leczył kontuzję, której nabawił się w trakcie ostatniego treningu przed meczem z Lechem Poznań. Teraz jest już wypoczęty i gotowy do gry.

Po piątkowej podróży z Londynu do Warszawy dziś piłkarze przenieśli się do Białegostoku, gdzie odbyli ostatni trening przed meczem. W niedzielę o 19:45 zagrają tam o kolejne ligowe punkty, a potem kontynuować będą swój wyjazdowy tydzień i tym razem przeniosą się na północ Polski, do Gdańska, na mecz Pucharu Polski przeciwko rezerwom Lechii Gdańsk.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 0-2

W meczu 6. kolejki Ekstraklasy Wisła zasłużenie pokonała Jagiellonię Białystok 2-0 (1-0). Spotkanie lepiej zaczęli gospodarze, którzy od pierwszych minut ostro ruszyli do ataku. Wiślacy przetrwali jednak napór Jagi, nie dali sobie strzelić gola, a z każdą chwilą zaczęli przejmować inicjatywę. W końcu w 25. minucie do piłki przed polem dobiegł Mauro Cantoro i ładnym uderzeniem pokonał Piotra Lecha. Od 34. minuty gospodarze grali w "10", po czerwonej kartce, którą za faule otrzymał - Tomáš Pešír. Mimo przewagi jednego gracza - Wisła miała kłopoty z podwyższeniem wyniku. Udało się to dopiero Rafałowi Boguskiemu, który ustalił wynik spotkania w 83. min.

Wisła przerywa więc swoją nienajlepszą passę i dogania pozostałe liderujące drużyny. Teraz piłkarzy czekają jeszcze odwiedziny Gdańska (mecz PP) i wreszcie powrót do Krakowa.

Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 0-2 (0-1)

0-1 Mauro Cantoro (25.)

0-2 Rafał Boguski (83.)

Jagiellonia: Piotr Lech - Igor Lewczuk, Pavol Staňo, Thiago Rangel, Krzysztof Król - Robert Szczot (69. Mariusz Dzienis), Szymon Matuszek, Hermes (82. Ensar Arifović), Dariusz Jarecki - Tomáš Pešír, Łukasz Tumicz (75. Michał Renusz).

Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński, Arkadiusz Głowacki, Cléber, Júnior Díaz - Wojciech Łobodziński (69. Marek Zieńczuk), Radosław Sobolewski, Mauro Cantoro, Tomáš Jirsák (79. Patryk Małecki), Andrzej Niedzielan (46. Rafał Boguski) - Paweł Brożek.

Żółte kartki: Pešír 2, Król - Cléber, Łobodziński, Niedzielan.

Czerwona kartka: Pešír.

Sędziował: Piotr Wasielewski (Kalisz), widzów: 11 000.

Meczu w Białymstoku, mimo że różnica poziomów obydwu drużyn jest niemała - można było się obawiać. Wisła była bowiem po ciężkim boju w Londynie z Tottenhamem i niekiedy po takich wyjazdach ciężko jest się sprężyć na ot... zwykły mecz ligowy.

Maciej Skorża trochę pożonglował składem, ale spotkanie tylko z ławki oglądał awizowany do gry Marcelo. Z kolei na murawie zobaczyliśmy Łobodzińskiego i Niedzielana. Dopiero w II połowie Skorża wysłał do boju Boguskiego i Zieńczuka. I to właśnie ten pierwszy - nie po raz pierwszy - wniósł sporo ożywienia w grę Wisły.

Zanim do tego doszło mecz zaczął się od ostrych ataków gospodarzy. Ci chcieli wykorzystać podpowiedzi... Franciszka Smudy, który przed tygodniem mówił "aby wygrać z Wisłą, nie można czekać na jej błędy, trzeba tylko samemu zaatakować". Co jednak udało się Lechowi, nie udało się Jadze. Wisła nie dała się zaskoczyć, a w 25. minucie Łobodziński odegrał przed pole karne do Mauro Cantoro, a ten huknął z pierwszej piłki "po długim" i było 1-0.

Mimo straty gola Jagiellonia wciąż walczyła ambitnie, a zbyt do serca taką grę wziął sobie Tomáš Pešír. Dwa faule, dwie żółte kartki - i od 34. minuty na murawie zrobiło się luźniej. Mimo tego nie było to aż tak widoczne - bo dla Jagiellonii był to mecz sezonu i piłkarze Michała Probierza dawali do samego końca z siebie wszystko. Trwał więc wciąż bój o każdą piłkę i chyba nie tylko ja dostrzegłem interesującą postawę... Júniora Díaza. Grający jako nominalny lewy obrońca Kostarykanin był na boisku niemal wszędzie. I w polu karnym Jagi, a po chwili tuż obok Pawełka. Odbierał piłki w środku, po czym wyrywał się niemal jako skrzydłowy. Ot taki "wolny elektron". Interesujące.

Wisła - co zrozumiałe - miała przewagę, ale i gospodarze mieli swoje okazje. Brakowało im jednak dokładności. Podobnie jak i przy wielu akcjach wiślaków. W końcu w 83. minucie lewą stroną uciekł Rafał Boguski i mimo ostrego kąta i wyjścia z bramki Piotra Lecha "Boguś" uderzył technicznie nad bramkarzem i ustalił wynik spotkania.

Wynik utrzymał się już do końca spotkania, które mistrz Polski wygrał w pełni zasłużenie. Ta wygrana na pewno jest niezwykle ważna, tym bardziej, że swoje wygrane zanotowała cała czołówka ligi. Wisła do niej dołączyła.

Dodał: Redakcja (2008-09-21 19:28:16)

Źródło: wislaportal.pl

Wreszcie wygrana

Data publikacji: 20-09-2008 20:26


W meczu kończącym 6. kolejkę Ekstraklasy Wisła pokonała na wyjeździe Jagiellonię 2:0. Zwycięstwo Wiśle dały bramki Mauro Cantoro i Rafała Boguskiego.

Po porażce Wisły w poprzedniej kolejce wszyscy zastanawiali się, czy to wypadek przy pracy, czy kryzys. Po dobrym meczu w Londynie przyszedł czas na sprawdzian ligowy, który piłkarze Macieja Skorży zdali. Natomiast gospodarze, którzy w pięciu meczach zdobyli zaledwie 4 punkty, chcieli w końcu pokazać, że stać ich na zwycięstwo. W pierwszej części meczu toczyli wyrównaną walkę z Białą Gwiazdą, a na pochwałę zasługuje postawa Dariusza Jareckiego, który był wyróżniającą się postacią w swoim zespole.


Wiślacy atakowali bramkę Piotra Lecha już od pierwszych minut. Po błędzie jednego z obrońcy Jagiellonii piłkę przejął Paweł Brożek, który wbiegł w pole karne i silnym strzałem chciał umieścić ją w bramce. Tym razem górą był jednak Piotr Lech, który popisał się ładną interwencją. Piłkarze mistrza Polski jeszcze kilka razy próbowali zagrozić bramce rywali. Przyniosło to skutek w 25. minucie spotkania, kiedy po podaniu na 16. metr od Wojciecha Łobodzińskiego fantastycznym strzałem z woleja Lecha zaskoczył Mauro Cantoro.

Dziesięć minut później napastnik „Jagi”, Tomas Pesir, został ukarany drugą żółtą kartką i musiał opuścić boisko. Jednak w końcówce pierwszej części meczu nie było widać, że gospodarze grają w osłabieniu. Cały czas starali się przeprowadzać akcje, które mogły zakończyć się celnym strzałem.

W drugiej części gry to Wisła dominowała już na boisku, ale swoją przewagę zaznaczyła dopiero w 83. minucie spotkania, kiedy po podaniu od Pawła Brożka na listę strzelców wpisał się Rafał Boguski.

Mimo swojej przewagi, Biała Gwiazda popełniała błędy, które mogły kosztować ją utratę gola. W 68. minucie Głowacki w ostatniej chwili uprzedził Łukasza Tumicza, a w doliczonym czasie gry strzał Jareckiego zablokował Cleber.

Mimo zapowiedzi, trener Skorża nie wystawił do gry Marcelo. Brazylijczyk musi więc poczekać na debiut w oficjalnym meczu Białej Gwiazdy przynajmniej do środy i do meczu Pucharu Polski z Lechią II Gdańsk.

Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 0:2 (0:1)

0:1 Cantoro 25’

0:2 Boguski 83’

Jagiellonia Białystok: Lech - Lewczuk, Thiago, Stano, Król - Szczot (69' Dzienis), Hermes (82' Arifović), Matuszek, Jarecki - Pesir, Tumicz (75' Renusz)

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Cleber, Diaz - Łobodziński (64' Zieńczuk), Cantoro, Sobolewski, Niedzielan (45' Boguski) - Jirsak (79' Małecki), Paweł Brożek

Sędziował: Piotr Wasielewski

Żółte kartki: Pesir, Tumicz, Król (Jagiellonia); Niedzielan, Łobodziński, Cleber (Wisła) Czerwone kartki: Pesir (za dwie żółte)


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

KONIEC! Pewne trzy punkty wywalczone w Białymstoku po ciężkim meczu w Londynie

  • 90+2' Wisła nie jest w stanie rozegrać należycie kontry trzech na dwóch. Małecki do Boguskiego i spalony.
  • 90+1' Cleber blokuje strzał Dzienisa, gdyby nie to byłby gol.
  • 89' Nie udało się strzelić Pawłowi Brożkowi! Odegrana klatką piersiowa piłka, Brożek nie sięgnął. Wszystko 5-6 metrów od bramki.
  • 88' Mariusz Pawełek chwyta piłkę po niegroźnej centrze Jareckiego.
  • 84' Imponujące racowisko na trybunach Jagiellonii ozdobione sektorówką z klubowym herbem.
  • 83' Gooooooool, wrrrrrrrrreszcie!!! Boguski z ostrego kąta sam na sam z Lechem pokonuje sprytnym strzałem bramkarza Jagiellonii, który spodziewał się wycofania piłki do tyłu.
  • 83' Piłka w bramce po trąceniu piłki przez Zieńczuka obok Lecha, ale odgwizdana pozycja spalona. Podawał Boguski.
  • 82' Za Hermesa Ensar Arifović.
  • 81' Wisła pozwala oddać strzał głową na jej bramkę, bardzo niecelny.
  • 81' Nim Jagiellonia rozegra rzut rożny zniesiony z boiska zostanie leżący na środku Hermes. Chyba stało się coś z ręką i będzie zmiana. Wejdzie Arifović.
  • 80' Diaz nie dał się przedrzeć Dzienisowi lewą stroną, ale róg dla Jagiellonii.
  • 79' Schodzi Tomas Jirsak.
  • 78' Małecki wejdzie na boisku, ale nie udało się przeprowadzić zmiany, bo sędzia techniczny się pomylił. Pokazał, że zejdzie Zieńczuk, który niedawno wszedł na boisko i nic mu się nie dzieje.
  • 77' Kontra Wisły i znów brakło skuteczności w rozegraniu. Nie doczekał się piłki Jirsak, za to stracił ją Paweł Brożek.
  • 75' Renusz za Tumicza.
  • 74' "Sobol" nie dobił Jagiellonii. Mocny strzał lewą nogą zza pola karnego centymetry obok bramki.
  • 73' Boguski zabiera piłkę Cionkowi, sprytnie próbował z zerowego kąta Jirsak, ale nie trafił.
  • 72' Cionek przejmuje piłkę zagrywaną przez Boguskiego do Pawła Brożka. Byłoby sam na sam...
  • 71' Boguski na lewo do Baszcza, ten mógł już strzelać ale podał po ziemi wzdłuż bramki. Piłkę przejmuje Jaga.
  • 70' Powinna być kartka dla Matuszka za ostry faul na Sobolewskim.
  • 69' Zmieniony także (wreszcie!) Łobodziński. Za niego Zieńczuk.
  • 69' Zmiana w Jagiellonii, Dzienis za Szczota.
  • 68' Bardzo groźna centra Jareckiego, centymetry dzieliły Tumicza sięgnął piłki i wpakował ją głową do siatki.
  • 65' Dwukrotnie wybijana Wiśle piłka, najpierw spod nóg Brożka, po chwili po podaniu Boguskiego.
  • 64' Festiwal nieporadności Łobodzińskiego na połowie Wisły. Najpierw główkuje pod nogi rywala, mając dwóch partnerów obok, po chwili nie stawia żadnego oporu mijającemu go rywalowi.
  • 61' Kretyński faul Łobodzińskiego na Królu i żółta kartka za odwet po poprzednim faulu.
  • 61' Lekka główka Diaza po wrzutce Cantoro.
  • 61' Ręce składały się do oklasków, gdy Jirsak zagrał z pierwszej piłki prostopadle do Baszczyńskiego. Tylko róg.
  • 59' Ewidentna kartka za faul Króla na Łobodzińskim.
  • 59' Paweł Brożek środkiem, nie dał się sfaulować, prostopadłe zagranie do Baszczyńskiego i Jirsaka, ale pilnowani gracze Wisły. A z lewej strony wchodził jeszcze nieobstawiony Boguski...
  • 55' Kontratak gospodarzy z prawej strony, wycofanie na początek pola karnego Wisły i bardzo złe uderzenie Hermesa. Mniej więcej z tego samego miejsca w pierwszej połowie strzelił gola Cantoro.
  • 54' Boguski pędzi do linii końcowej, wycofanie na trzeci metr, wybicie przez piłkarzy Jagiellonii.
  • 53' Wspaniała oprawa gospodarzy, niebieska flaga z wymalowanym okrętem i symbolami Jagiellonii, a na dole napis: "Pokaż jak przejść cało przez sztormy i burze".
  • 53' Diaz ładnie wychodzi z drugiej linii, ale traci piłkę na rzecz Stano. I Fauluje.
  • 51' Kłótnia Cionka i Pawła Brożka. Sędzia gwiżdże przewinienie napastnika Wisły, po czym dochodzi do ostrzejszej wymiany zdań.
  • 50' Wisła koronkowo! Boguski, Cantoro, Diaz... aut bramkowy. Ale piłka ładnie wymieniana.
  • 50' To powinien być gol! Znakomite zagranie Boguskiego do wbiegającego na 18 metr Pawła Brożka, a nasz napastnik strzela w środek bramki. Broni Piotr Lech.
  • 49' Główka jednego z białostocczan na róg, jeszcze trąca piłkę Sobolewski i kornera nie ma.
  • 46' Mocno wybijał piłkę Cleber, trafił nią w głowę Tumicza.
  • 46' Zmiana: Boguski za Niedzielana.
  • 46' Odziani w niebieskie stroje wiślacy rozpoczynają drugą połowę.

Stuprocentowa celność Wisły. Cztery strzały, wszystkie w światło bramki. Jagiellonia oddała pięć strzałów, wszystkie niecelne. Rogi 3:2 dla Wisły, spalone 2:1 dla Jagiellonii. 8-krotnie faulowała Wisły, 6 razy Jaga.

Koniec pierwszej, wygranej 1:0 połowy. Dostaje się sędziemu, który otrzymuje porcję bluzgów.

  • 45+2' Kolejna groźnie bita piłka w nasze pole karne. Diaz główkuje na róg.
  • 45' Wisła wyjaśnia sytuację po zamieszaniu w jej polu karnym.
  • 45' Ukarany żółtą kartką Cleber. To konsekwencja faulu na Tumiczu przy linii bocznej.
  • 40' Leży na boisku Dariusz Jarecki po wejściu Clebera. Gorące protesty kibiców Jagiellonii.
  • 39' Nieudane podanie Pawła Brożka do Jirsaka. Byłoby groźnie.
  • 38' Kartka dla Andrzeja Niedzielana za faul na Lewczuku. Ładna szybka kontra Jagiellonii.
  • 36' Trybuny zbulwersowane, bo ich zdaniem dośrodkowanie Jareckiego zostało zablokowane ręką przez Głowackiego. Absolutnie tak nie było.
  • 35' Co za głupota! Całkowicie zasłużona żółta kartka za kopnięcie bez piłki Clebera. Tomas Pesir opuszcza boisko, bo to jego drugi żółty kartonik.
  • 34' Zagranie na lewo do Jareckiego. Ten schodzi do środka i już w polu karnym Wisły kopie piłkę. Nie wiadomo w jakim celu, czy strzelał czy podawał, ale wyszedł babol...
  • 32' Wisła zamknęła Jagiellonię, przez ponad minutę grając piłką w pobliżu jej pola karnego. Próby dośrodkowań nieudane, ale piłka jest szybko odzyskiwana.
  • 30' Gdyby przeszło to podanie Jirsaka do Łobodzińskiego byłaby sytuacja sam na sam. Ale nie przeszło...
  • 29' Sprytne podanie do Pesira wychodzącego lewym skrzydłem, czujne wyjście Pawełka zapobiegło niebezpieczeństwu.
  • 26' Bardzo ważna bramka, bo do 20 minuty to Jagiellonia przeważała. W ostatnich minutach Wisła sprawiała lepsze wrażenie, które udokumentowała bramką.
  • 25' Goooooooool, Mauro Cantoro, piękny strzał!!! Wycofał mu piłkę z lewej strony Wojciech Łobodziński a Argentyńczyk mocno przyłożył nogę zza pola karnego pokonując Lecha. Kilka sekund wcześniej Wisła miała stuprocentowa sytuację, gdy Paweł Brożek obsłużył podaniem Niedzielana, ten będąc korzystnym miejscu jeszcze podawał na przedpole bramki rywala, ale Diaz nie zdołał skierować piłki do bramki. Ta trafiła do Łobodzińskiego, a resztę już znamy.
  • 25' Niedzielan za plecy Pawła Brożka. Wszystko w polu karnym Jagi.
  • 24' Niegroźna główka Clebera, Piotr Lech spokojnie chwyta piłkę.
  • 23' Rzut rożny dla Wisły wybiciu głową przez obrońcę. Centrował Paweł Brożek.
  • 21' Dobre wstrzelenie w pole karne Wisły przez Jareckiego. Dobrze, że piłkę trącił Diaz, co pomogło w wyjaśnieniu sytuacji na naszą korzyść.
  • 17' Kartka dla Tomasa Pesira po faulu na Łobodzińskim na naszej połowie. *16' Groźna prostopadła wrzutka, piłka po jakimś kiksie troszeczkę zmieniła lot i przeszła pół metra od słupka bramki Pawełka.
  • 15' Leży na boisku Cleber blisko środka boiska, ale to on faulował Pesira.
  • 13' Wrzutka Hermesa, Cionek na spalonym.
  • 12' Po rogu dobry wyblok, składa się do woleja Cleber, ale w ostatniej chwili obrońca Jagiellonii przecina lot piłki. Kontra Jagiellonii zatrzymana czyściutkim wślizgiem Głowackiego już w polu karnym. Róg dla gospodarzy.
  • 12' Zablokowane dośrodkowanie Wojciecha Łobodzińskiego.
  • 11' Strasznie miota się Andrzej Niedzielan. Stracił piłkę, odzyskał ją, pobiegł 20 metrów, wślizg rywala, "bilard" i znów piłka pod nogami Niedzielana. Zagranie do Pawła Brożka, ale nie w tempo...
  • 10' Doskonałe półgórne podanie Diaza do Łobodzińskiego. Minimalny spalony... Całe szczęście, bo Łobodziński tak źle przyjął łatwą piłkę, że byłoby wstyd zmarnować tak dobre od kolegi.
  • 9' Zaskakujące podanie do Pawła Brożka, bardzo ostry kąt, w środku Jirsak z Niedzielanem, ale napastnik Wisły zdecydowal się na uderzenie w krótki róg. Broni Lech!
  • 4' Rzut wolny dla Wisły. Mocny strzał Głowackiego w środek bramki, myli się Piotr Lech wypuszczając piłkę przed siebie, Jirsak nie zdążył jednak do dobitki.
  • 3' Jagiellonia dobrze zaczyna. Na spalonym jeden z gospodarzy na dziesiątym metrze. Jaga gra wysoko pressingiem, Wisła nie jest w stanie rozegrać piłki.
  • 2' "Łatwo jest być dumnym, gdy wszystko idzie dobrze" - to transparent na płocie Jagiellonii.
  • 1' Nie minęło więcej niż 15 sekund i już szarża Szczota. Minął Clebera, piłkę wybił mu Sobolewski.
  • 1' Zaczyna Jagiellonia.

Do składu drużyny wraca Arek Głowacki. Dla Marcelo to jeszcze za wcześnie na debiut, a szkoda. Szansę otrzymał Andrzej Niedzielan.

Po pucharowych emocjach czas na ligową codzienność. Mecz w Białymstoku, Wisła gra z Jagiellonią.

Źródło: wislakrakow.com

Kibice Wisły
Kibice Wisły

Trenerazy po meczu

Maciej Skorża: Udało się przełamać

Podobnie jak przed rokiem, drużyna Macieja Skorży strzeliła w Białymstoku dwie bramki. Tym razem udało się jednak nie stracić żadnego gola. W konfrontacji z Jagiellonią nie doczekaliśmy się zapowiadanego debiutu obrońcy Marcelo.

Maciej Skorża:

- Graliśmy dzisiaj na trudnym terenie, po trudnym czwartkowym meczu pucharowym. Przyznam, że przed tym meczem nie byłem do końca pewien swego. Cieszę się, że skończyło się to dla nas pomyślnie. Uważam, że rozegraliśmy niezłe spotkanie, w którym stworzyliśmy kilka sytuacji pod bramką Jagiellonii, a co najważniejsze, zdobyliśmy dwie bramki i wywozimy stąd trzy punkty. Nie mamy żadnych strat punktowych do lidera tabeli, dlatego też jest to dla nas bardzo optymistyczne i w jakiś sposób budujące, bo na to zwycięstwo musieliśmy trochę czekać. Od meczu z Barceloną do dzisiaj nie udało nam się wygrać żadnego spotkania i w końcu to się udało przełamać.

Michał Probierz: Ciężko nam było w dziesięciu

W ostatnim meczu na własnym stadionie Jagiellonia wygrała z Piastem Gliwice 2:0, dzisiaj przegrała z mistrzami Polski w takim samym wymiarze bramkowym. Żółto-czerwoni od początku zagrali agresywnie, ale od 35. minuty musieli walczyć osłabieni Tomaszem Peszirem, który ujrzał drugą żółtą kartkę.

Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok):

- Chcieliśmy zrobić wszystko, aby ta passa porażek Wisły trwała dalej i chcieliśmy wygrać to spotkanie. Od samego początku staraliśmy się wysoko zaatakować zespół Wisły, niestety nie udało się i straciliśmy bramkę, a przy okazji jednego z zawodników. Później bardzo ciężko było nam cokolwiek zrobić w dziesięciu, chociaż mieliśmy jakieś sytuacje. W końcówce zaryzykowaliśmy i przeszliśmy na grę dwoma napastnikami, zmieniliśmy linię obrony, jednak przegraliśmy to spotkanie.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Rafał Boguski

Walczymy o trzy punkty w każdym meczu

- Wiedzieliśmy, że dla Jagiellonii jest to mecz sezonu - zagrać z mistrzem Polski u siebie. Wiedzieliśmy, że będą walczyli do 90. minuty. Tak to wyglądało, na szczęście strzeliliśmy dwie bramki i wywozimy trzy punkty z Białegostoku - powiedział po meczu Jaga - Wisła (0-2) strzelec jednej z bramek dla krakowian, Rafał Boguski.

- Trener tak ustalił skład, że pozostało mi czekać na ławce rezerwowych. Fajnie, że wszedłem, bo nieźle czułem się po meczu z Tottenhamem. Podtrzymałem swoją passę - dodał "Boguś". - Mamy teraz maraton, z jednego krańca Polski jedziemy na drugi, wylatujemy zagranicę, ale taka jest dola piłkarza. Nie skarżymy się, jedynie żony i rodziny mogą trochę popłakać - dodał piłkarz Wisły.

- Dla nas liga jest bardzo ważna, musimy zdobywać punkty, bo ścisk na górze jest bardzo duży. Walczymy o trzy punkty w każdym meczu. Teraz gramy z Arką, która jest w dobrej dyspozycji. Dobrze gra w piłkę, ale mam nadzieję, że u siebie zagramy dobry mecz - zakończył zadowolony ze swojej postawy Rafał Boguski.

Źródło: Canal+, własne

Za: wislaportal.pl

Łobodziński: Miałem patrzeć na 16. metr

Data publikacji: 22-09-2008 10:58


Tajemnica asysty Wojciecha Łobodzińskiego przy bramce Mauro Cantoro? "Mauro powiedział mi przed meczem, żebym czasem spojrzał na szesnasty metr, jak mam piłkę" - opowiadał po spotkaniu pomocnik Wisły.

W Londynie trener zastosował wobec Ciebie taką "terapię wstrząsową" nie wystawiając Cię w pierwszym składzie. Chyba się opłaciło, bo dziś zaliczyłeś asystę.

Szczerze mówiąc, chyba było mi potrzebne to, że w meczu z Londynie usiadłem na ławce. Po drugie, to ze spotkania z Jagiellonią też nie jestem zadowolony, poza asystą i zwycięstwem oczywiście. Grało się naprawdę ciężko. Z takich ciężkich wyjazdów trzeba przywozić trzy punkty. My to zrobiliśmy i to się liczy.

Ciężko się grało, mimo że Jagiellonia długo grała mając o jednego zawodnika mniej. To wynikało z ich nastawienia do meczu?

Po części na pewno tak. My kontrolowaliśmy to, co się dzieje na boisku przez większą część spotkania, czy Jagiellonia grała w osłabieniu, czy nie. Do strzelenia tej drugiej bramki zawsze tak jest, że różnie to może być i nawet jakiś stały fragment gry może się źle skończyć. My kilka razy wychodziliśmy z dobrymi akcjami, ale powinniśmy je inaczej rozwiązywać. Ze swojej strony też mam sobie do zarzucenia, że nie dogrywałem tych ostatnich piłek lepiej.

Twoje podanie do Mauro Cantoro było bardzo dobre. Widziałeś go, czy tylko słyszałeś, jak Ci krzyczy?

Mauro powiedział mi przed meczem, żebym czasem spojrzał na szesnasty metr, jak mam piłkę. W szatni po meczu śmiał się, że teraz chyba będzie mi tak za każdym razem mówił, bo to się opłaciło.

Czego zabrakło w innych sytuacjach, żeby wykończyć je takim podaniem?

Często starałem się schodzić do środka, żeby robić miejsce Marcinowi Baszczyńskiemu, który grał bardzo ofensywnie i stwarzał przewagę jednego zawodnika na skrzydle. Tak jak powiedziałem, nie jestem zadowolony do końca ze swojego występu, ale liczy się zwycięstwo.

Spodziewaliście się takiej gry Jagiellonii?

Tak. Mieliśmy dokładnie omówioną ich strategię gry. Wiedzieliśmy, że będą bardzo mocno zaangażowani, choć momentami grali zbyt brutalnie. Sam po sobie mogę to odczuć – mam spuchniętą szczękę.

Ciebie przeciwnicy nie oszczędzali, ale i Ty dostałeś żółta kartkę.

To był raczej taktyczny faul. Chciałem zapobiec kontratakowi. Nie było w tym nic brutalnego.

Masz jeszcze siłę i ochotę na dalsze mecze wyjazdowe?

Licząc mecze reprezentacji jestem już chyba osiemnasty dzień poza domem. Oczywiście, jesteśmy zawodowcami i nie ma się co użalać. Trzeba jeździć na te mecze i je wygrywać. Kulminacja będzie w środę - musimy zagrać dobrze i pewnie awansować do następnej rundy Pucharu Polski.

Gdyby to Wojtek Łobodziński ustalał plan podróży Wisły, to wrócilibyście teraz do Krakowa?

Nie. Te podróże są chyba jeszcze gorsze od tego, że jesteśmy poza domem. Dla naszych organizmów to chyba lepiej, że jednak jedziemy od razu.

M. Górski Biuro Prasow e Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl


"Jak się nie zmęczyć..." - pomeczowy mix newsowy

  • Wisła wreszcie wygrywa

Po serii porażek i remisów w lidze oraz pucharach krakowianie nie błysnęli, ale na Jagiellonię to wystarczyło. Gospodarze nie mieli żadnego szacunku dla kości zmęczonych bitwą o Londyn wiślaków i oprócz fauli nie mieli na boisku żadnych argumentów. [Gazeta Wyborcza Kraków]

  • Jak się nie zmęczyć, a pewnie wygrać

Wiślacy dobrze odrobili zadanie z odnowy biologicznej, ale też pokazali wczoraj na stadionie w Białymstoku, jak grać ekonomicznie, nie forsować nadmiernie tempa, a i tak wziąć to co swoje. Maciej Skorża nie zdecydował się wczoraj na wielkie zmiany w składzie. Trudno się dziwić, bo przecież liga jest równie ważna jak europejskie puchary. [Gazeta Krakowska]

  • Wisła przerwała złą passę

Piłkarze Wisły przerwali złą serię i po ostatnich niepowodzeniach w lidze i pucharach, wywalczyli trzy punkty w Białymstoku pokonując Jagiellonię 2:0.[interia.pl]

  • Wisła się podniosła

Piłkarze Wisły wygrali pierwszy raz w oficjalnym meczu od prawie miesiąca. Zwycięstwo zawdzięczają pięknym bramkom Mauro Cantoro i Rafała Boguskiego. Ta wygrana była bardzo mistrzom Polski potrzebna, bo od 26 sierpnia, kiedy pokonali FC Barcelona nie potrafili nikogo pokonać. Przegrali ze Śląskiem Wrocław i Piastem Gliwice w Pucharze Ekstraklasy, z Lechem Poznań w lidze i ostatnio Tottenhamem w Pucharze UEFA. W międzyczasie zremisowali jeszcze z Cracovią. [sport.pl]

  • Mistrz wypunktował Jagiellonię

Podopieczni trenera Michała Probierza mimo, że nie zdobyli w niedzielny wieczór ani jednego punktu, to zagrali przyzwoite spotkanie. Mistrz Polski pokazał jednak, ze jest klasową drużyną i zasłużenie wygrał w Białymstoku. Jagiellończycy mieli też swoje sytuacje, ale Mariusz Pawełek zachował czyste konto i pomógł swojej drużynie odnieść zwycięstwo. [sportowefakty.pl]

  • "Biała Gwiazda" wygrała w Białymstoku Po dwóch porażkach z Lechem i Tottenhamem Wisła Kraków w końcu zwycięska! W Białymstoku krakowianie pokonali Jagiellonię 2:0. Zadanie ułatwiła im czerwona kartka, którą w 35. minucie ujrzał Tomas Pesir. [wp.pl]
  • Jaga zbyt słaba na Wisłę

Jagiellonia Białystok okazała się zbyt słaba na Wisłę Kraków i nie sprawiła niespodzianki przegrywając 0:2 na własnym stadionie. Mistrz Polski prowadzenie objął po golu Mauro Cantoro w pierwszej połowie, a wynik w końcówce ustalił Rafał Boguski. Mecz mógł się potoczyć inaczej, ale gospodarzom skrzydła podcięła czerwona kartka dla Tomasa Pesira. [goool.pl]

  • Bramki jak z filmu

Trzy punkty zdobyte. Od 35 minuty mistrzowie Polski grali w Białymstoku z przewagą jednego zawodnika i w pełni to wykorzystali. [Dziennik Polski]

Źródło: wislakrakow.com

Analiza gry Wisły w meczu z "Jagą". Oceny piłkarzy

Przebieg spotkania

Od pierwszych minut spotkania Jagiellonia grała agresywnie. Od początku starała się atakować, a po stracie szybko zakładała pressing dużą liczbą zawodników już na naszych obrońcach. Początkowo Wisła miała spore problemy z uwalnianiem się spod nacisku rywala. Jaga braki piłkarskie nadrabiała ambicją i walecznością. Co gorsza Wisła nie potrafiła wykorzystać swojej wyższości w wyszkoleniu technicznym do zdominowania środka pola i zgadzała się na warunki dyktowane przez rywali. Początkowe kilkanaście minut to kotłowanina w środku pola, często przerywana, czy to gwizdkiem arbitra, czy wybiciem na aut. Trzeba jednak przyznać, że, pomimo naporu rywali, to Wiślacy byli bliżsi strzelenia bramki.

Z czasem przełamywanie pressingu rywali przychodziło Wiśle coraz łatwiej, wystarczyło ominąć pierwszą falę nacisku, ponieważ gospodarzom coraz bardziej brakowało konsekwencji. Za atakującymi białostoczanami często powstawała luka i po udanej próbie przeniesienia gry w tą strefę, Wisła zyskiwała dużo wolnej przestrzeni do rozgrywania ataków. Wraz z przejmowaniem przez Wisłę kontroli nad grą, gospodarze coraz bardziej koncentrowali się na defensywie i wychodzeniu z kontrami. Jednakże Wisła wciąż miała zbyt dużo miejsca i raz po raz konstruowała groźne akcje.

W dwudziestej piątej minucie krakowianom udało się przełamać impas i strzelić pierwszego gola. Po ładnie wyprowadzonym szybkim ataku Niedzielan znalazł się sam z lewej strony pola karnego. Była to niezła pozycja do oddania strzału, ale nasz napastnik, grający wczoraj jako lewoskrzydłowy, zdecydował się zacentrować. Żadnemu z Wiślaków nie udało się przeciąć lotu piłki, ale ta trafiła pod nogi zamykającego akcję Łobodzińskiego. Prawoskrzydłowy ładnie zauważył wbiegającego z głębi pola Cantoro, który wykorzystał precyzyjne podanie uderzając mocno i technicznie z powietrza.

Po bramce obraz gry nie uległ zmianie, Jagiellonia walczyła, biegała, próbowała kontrować, ale choć potrafiła przedostać się z piłką pod naszą bramkę, to zupełnie nie umiała stworzyć z tych sytuacji zagrożenia. Wisła starała się kontrolować przebieg spotkania, nieco uspokoić grę, by w odpowiednich momentach przyspieszyć i stworzyć sytuację pod bramką rywali. Niestety przeważnie brakowało koncentracji przy ostatnim podaniu. A to piłka była nieprecyzyjna, a to rywalowi udało się przeciąć podanie. Czerwona kartka niespecjalnie wpłynęła na poczynania boiskowe obydwu drużyn. Ukarany nią Pesir grał w ataku, a Jagiellonia nie zmieniła swojego ustawienia. Gra obrony i pomocy Jagiellonii wyglądała tak samoj, a i w ataku niespecjalnie było widać brak jednego zawodnika, bo gospodarze nie dochodzili do sytuacji, w których mógłby wykazać się napastnik.

Również przerwa nie zmieniła wiele w obrazie gry, Jagiellonia starała się wyrównać, ale niewiele z tego wychodziło. Wisła dążyła do zdobycia kolejnej bramki, ale co rusz naszym piłkarzom przytrafiały się błędy. Z upływem minut rywal coraz bardziej opadał z sił, natomiast Wisła, która w tym meczu grała dosyć oszczędnie, wymieniła trzech piłkarzy w ofensywie i coraz bardziej gnębiła przeciwnika. Niestety widać było pewne rozluźnienie w naszych szeregach, poza stoperami i bramkarzem, praktycznie wszyscy Wiślacy wyrywali do przodu, przez co drużyna z Białegostoku miała okazje do kontr.

Jaga wyrównać mogła tylko raz, jednak dośrodkowania nie sięgnął zawodnik rywali i Cleber wybił piłkę głową. W 83. minucie Wiśle udało się dobić rywali, po akcji lewym skrzydłem - Boguski w sytuacji sam na sam z bardzo ostrego kąta pokonał bramkarza precyzyjną podcinką. W doliczonym czasie gry Jagiellonia miała okazję do wyrównania, jednak błąd Baszczyńskiego naprawił Cleber. Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem Wisły.

Gra ofensywna

Po drużynie było widać wielką chęć do gry ofensywnej. Jak już napisałem, oprócz stoperów i bramkarza do przodu rwali wszyscy, włącznie ze środkowymi pomocnikami. Miało to swoje i dobre, i złe strony.

Na plus należy policzyć stwarzanie przewagi liczebnej i ładne próby gry kombinacyjnej, Wisła atakowała z łatwością i ochotą, a trzeba przyznać, że to stanowczo nie było apogeum możliwości naszych piłkarzy. Na pewno brakowało trochę precyzji, trochę skupienia. Piłkarze nie walczyli na pełnym zaangażowaniu, bo nie było to konieczne, a mieli przecież w nogach ciężki mecz w Londynie.

Na minus trzeba jednak zaznaczyć jedną ważną kwestię. Nasi piłkarze czasem zbyt wcześnie przesuwali się pod bramkę rywali, przez co Wisła miała problemy z wprowadzeniem piłki do gry. Zbyt często drużyna przechodziła z ustawienia 4-4-2 na 2-4-4 w momencie, kiedy piłka była jeszcze u stoperów i bramkarza. Głowacki z Cleberem wymieniali kilka piłek, podchodzili pod środek boiska, czasem dostawali trochę wsparcia od defensywnych pomocników, ale przeważnie i tak byli zmuszeni do zagrania długiej piłki.

Niepokoi trochę egoizm naszych zawodników. Z jednej strony ważne jest, aby nabierali pewności i wykorzystywali umiejętności indywidualne, szczególnie w starciach z teoretycznie słabszym rywalem. Z drugiej strony niestety podejście, że każdy chce strzelić, szczególnie kiedy wynik wciąż jest niepewny, wydaje się nieco nazbyt lekceważące i może się zemścić. Wyglądało to trochę tak, jakby Wiślacy grali mecz treningowy. Na szczęście nic się nie stało, trzy punkty mamy w kieszeni, a z indywidualnych prób mogą wyniknąć profity w następnych meczach. Trzeba jednak w tej kwestii trzymać rękę na pulsie, bo nawet drużyny klasy Barcelony czy Realu, kiedy przestają grać zespołowo, zaczynają przegrywać.

Na szczególną pochwałę zasługuje w ofensywie postawa dwóch defensywnych pomocników, którzy nie tylko oddawali strzały z dystansu, ale popisali się też kilkoma niezłymi prostopadłymi podaniami, a także schodzili do skrzydeł, aby pomóc w rozegraniu akcji. Podobać się również mogła praca naszej ofensywnej dwójki Brożek, Jirsak - obaj zawodnicy bardzo dobrze wywiązywali się ze swoich zadań. Szwankowała natomiast gra stoperów - kiedy drużyna grała atak pozycyjny brakowało ich wejść w drugą linię, aby stworzyć przewagę. Trzeba przyznać, że Baszczyński grając na stoperze ma właśnie tą przewagę nad konkurentami, że umie wprowadzać piłkę do gry.

Skrzydła natomiast zagrały nieco ponad poprawność. Brakowało trochę efektywności. Piłka często była rozgrywana w bocznych sektorach boiska, ale przeważnie albo wcześnie trafiała do środka, albo dośrodkowania były kiepskie jakościowo. Brakowało też trochę takiego brytyjskiego kick and rush. Rajdów pod linię końcową i dośrodkowań, aby nieco urozmaicić naszą grę ofensywną, a przecież wiemy, że Brożek i Zieńczuk nieźle strzelają głową, Łobodziński i Diaz to też wysocy i silni zawodnicy. Ogólnie rzecz biorąc w pierwszej połowie lepiej zdawała się funkcjonować prawa flanka, po przerwie lepiej zaczęła działać lewa, głównie za sprawą Boguskiego.

Gra defensywna

Trudno jednoznacznie ocenić postawę naszych defensorów. Z jednej strony Jagiellonia z akcji stworzyła niewiele zagrożenia pod naszą bramką. Z drugiej strony indywidualnie nasi obrońcy prezentowali się bardzo przeciętnie. Dużo było niepewności, mało czystych interwencji i odbiorów. Piłkę częściej odzyskiwaliśmy po niedokładnych zagraniach rywali, kiedy piłka wychodziła na aut, niż w bezpośrednich starciach. Nawet kiedy udawało się odzyskać piłkę, to za chwilę traciliśmy ją na rzecz agresywnie grających rywali. Po przechwycie często nie potrafiliśmy płynnie uwolnić się spod krycia rywali, nie podejmowaliśmy prób gry technicznej i zgadzaliśmy się na wariant siłowy narzucony przez rywali. Przez to gra w środku pola często przeradzała się w bezładną kopaninę z licznymi przebitkami, na dodatek nasi piłkarze byli mniej zdeterminowani od rywali, a co za tym idzie wolniejsi i mniej agresywni. Dlatego też przegrywali starcia fizyczne w środku pola, a ich spóźnione ataki kończyły się faulami.

Właśnie gra faul była również istotnym aspektem naszej defensywy. Nieczystych zagrań było stanowczo za dużo jak na klasę piłkarską dzielącą obydwa zespoły. Klasowa drużyna na agresję i twardą fizyczną grę musi umieć odpowiedzieć rozwiązaniami technicznymi, nie może przyjmować warunków gry rywali, bo inaczej musi się to kończyć niepotrzebnymi starciami. Jagiellonia była wczoraj za słaba, żeby zagrozić nam z akcji, jednak rozdawaliśmy im rzuty wolne i inne stałe fragmenty. To woda na młyn fizycznie grających drużyn. Można wtedy zagrać piłkę w tłum, gdzie nie liczy się technika, a umiejętność przepchnięcia i zastawienia rywala. Stałe fragmenty, które oddawaliśmy, nie były może w najlepszych pozycjach dla rywali, ale umożliwiały im spokojne centrowanie piłek w nasze pole karne. Jakby tego było mało, zgarnęliśmy kolejną porcję żółtych kartek, Cleber po sześciu kolejkach skompletował już cztery i w meczu z Arką będzie pauzował.

Na pochwałę natomiast zasługuje organizacja gry przy kontratakach. Wiślacy wyraźnie poprawili się w tym elemencie, rywal nie miał już tyle miejsca w środku pola, był wypychany i spowalniany, przez co nasi piłkarze mieli czas na powrót i ustawienie się. Z drugiej strony stoperzy byli chyba zbyt głęboko cofnięci, bo przy kontrach nasi boczni obrońcy przeważnie byli pod bramką rywali, defensywni pomocnicy musieli skupiać się na obronie środkowej części boiska, przez co rywale łatwiej uciekali nam bocznymi sektorami. Ponadto, choć defensywni pomocnicy spowalniali kontrataki rywali, to ich nie rozbijali. Przeważnie atak zatrzymywał się dopiero, kiedy udawało nam się skomasować obronę pod własnym polem karnym i zmusić rywali do błędu. Takie gonitwy od bramki do bramki kosztowały nas stanowczo zbyt dużo energii.

Muszę też zwrócić uwagę na fakt, że choć Jagiellonia nam nie zagroziła, to możemy za to dziękować w dużej mierze właśnie Jagiellonii. Nasi defensorzy popełniali błędy, tylko rywal ich nie wykorzystywał. Ponadto należy zaznaczyć, że gospodarze oddali dziewięć strzałów, dokładnie tyle ile Wisła, ich problemem była celność. Hermes dwa razy znalazł się bez obstawy przed polem karnym. Raz przyjął piłkę, rozejrzał się i wyraźnie zdziwiony tym, że nikt go nie atakuje uderzył z dystansu. Do takich sytuacji nie wolno dopuszczać.

Oceny zawodników

Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski.


Mariusz Pawełek - 6

Trudno coś powiedzieć o grze tego piłkarza. Nie dość, że rywal oddał tylko jeden celny strzał na jego bramkę, to na dodatek również dośrodkowania przelatywały w takiej odległości od bramki naszego golkipera, że ten nie miał absolutnie żadnych perspektyw na choćby namiastkę interwencji. To, co Pawełek miał wyłapać, wyłapał. W zasadzie miał jedno przechwycone dośrodkowanie i jedno wyjście na przedpolu, pod względem zagrywania długich piłek również nie wyróżnił się na plus ani na minus.


Marcin Baszczyński - 5

Średni mecz naszego prawego obrońcy. W ofensywnie robił dużo szumu, ale zaliczył chyba tylko jedno dobre dośrodkowanie na kilka prób. Również w defensywie różnie to bywało. Rywalom kilkukrotnie udało się dośrodkować z jego strony, w tym raz naprawdę groźnie. Do tego dochodzi błąd z początku doliczonego czasu gry, który mógł nas kosztować nerwową końcówkę. Poza tym Baszczyński prezentował się nieźle, był aktywny, biegał po całej długości boiska, ale nie było to też nic nadzwyczajnego.


Arkadiusz Głowacki - 5

Nasz kapitan wyglądał zdecydowanie lepiej niż w spotkaniu z Lechem, przede wszystkim pod względem fizycznym. Wygrał sporo pojedynków główkowych, jednak nadal było widać, że to jeszcze nie jest ta forma... Na samym początku meczu chciał po profesorsku przeczytać grę i uprzedzić rywala do piłki, ale źle obliczył jej lot i minął się z nią. Przez to rywal urwał mu się, a Głowacki musiał ratować się wślizgiem w niebezpiecznym miejscu. Ponadto dobre interwencje przeplatał z nieco słabszymi, jego długie piłki nie imponowały precyzją, na plus można mu policzyć dobre, silne uderzenie z rzutu wolnego z pierwszej połowy. Na podstawie tego spotkania trudno tak naprawdę odpowiedzieć, w jakiej formie znajduje się nasz stoper. Na pewno więcej będzie można stwierdzić po meczu z Arką, rywalem sporo silniejszym, gdzie dodatkowo właśnie na Głowackim najprawdopodobniej spocznie cały ciężar dyrygowania naszą obroną.


Cleber - 5

W pierwszej połowie meczu było bardzo dużo chaosu w grze tego zawodnika. Dużo biegał i walczył, ale przeważnie nie wynikały z tego odbiory. W jednej sytuacji w początkowych minutach spotkania popełnił dość poważny błąd, dając się ograć jednemu z piłkarzy Jagi. Z czasem gra Clebera się stabilizowała, w drugiej połowie było już całkiem nieźle, choć nadal zdarzały się błędy. Raz po dośrodkowaniu z prawej strony wybił piłkę głową, ale do piłki bliżej miał napastnik Jagi, który na szczęście nie zdołał jej sięgnąć. Trudno też powiedzieć, czy w tej sytuacji rywal urwał się Głowackiemu, czy też Cleber krył go od złej strony. Na pewno w ostatnich minutach meczu Cleber uratował Wisłę od straty bramki, kiedy zablokował strzał rywala zmierzający do pustej bramki po błędzie Baszczyńskiego.

Przy okazji wspomnę o pewnym zagraniu, które jest charakterystyczne dla naszych stoperów, poza Baszczyńskim. Otóż nasi środkowi obrońcy mają nawyk wprowadzania piłki do gry długim mocnym, plasowanym podaniem. Zagranie ma swoje zalety, umożliwia czasem rozerwanie obrony rywali, ale ma też dużo wad. Przede wszystkim takie podanie musi być bardzo silne, aby uniemożliwić przechwycenie przez rywali. Z drugiej strony im podanie silniejsze, tym trudniej jest adresatowi je przyjąć i zagranie takie znacznie traci na wartości, bo nim zawodnik opanuje taką piłkę, rywal zdąży odpowiednio się przesunąć. Jednak to, co najbardziej martwi mnie w takich zagraniach, to niepotrzebnie podejmowane ryzyko przechwytu. Pomijając fakt, że zagrywający obrońca musi uderzyć piłkę z dużą siłą i precyzją, to i tak istnieje cały czas ryzyko nawet przypadkowego odbicia futbolówki. Jeżeli taka piłka padnie łupem któregoś z rywali, stwarza się bardzo groźna sytuacja. Nie tylko drużyna jest ustawiona ofensywnie i jest zaskoczona stratą, ale dodatkowo, zawodnik, który dokonuje przechwytu ma przeważnie bardzo dużo miejsca. Taka płaska piłka jest z założenia grana po linii prostej, gdzie nie ma żadnych piłkarzy, jeżeli rywal przeczyta takie zagranie, lub nawet przez przypadek wejdzie w posiadanie piłki, to ma on czas i miejsce na wyprowadzenie kluczowego otwierającego podania, które może zainicjować bardzo groźną kontrę.

Taką piłkę zagrał w niedzielę Cleber, ale widzieliśmy już takie piłki i w tym i w poprzednich sezonach w wykonaniu Głowackiego, Kokoszki, Dudki i Kowalskiego. Częściej takie zagrania kończyły się stratami, niż boiskową korzyścią dla nas. Nie widuje się takich rozwiązań również w lepszych ligach, dlatego myślę, ze i my powinniśmy z tego zrezygnować na rzecz wprowadzania piłki do gry poprzez wejście w drugą linię. Takie zagranie zawsze powoduje zamieszanie w szeregach obronnych rywala i partnerom łatwiej jest się urwać spod krycia. To stwarza możliwość zagrania, krótszej piłki, która obarczona jest mniejszym ryzykiem a jednocześnie może dać bardziej wymierny efekt.


Junior Diaz - 5

Niezły występ naszego defensora. Dobrze prezentował się w ofensywie, ale w defensywie było już średnio. Zaliczał dobre interwencje, ale czasem rywale mijali go zbyt łatwo, bywał za daleko od swojego rywala, jemu również brakowało czystych odbiorów. W ofensywie biegał po skrzydle, ale również zbiegał do środka. Kilka razy poszedł na obieg, zagrał kilka precyzyjnych dłuższych piłek. Miał kilka dobrych przechwytów, po których wyprowadzał szybkie kontry. Jednak jest kilka mankamentów w grze tego piłkarza. Przede wszystkim zbyt wolno operuje piłką, zbyt długi czas mija pomiędzy momentem przyjęcia a chwilą oddania piłki, a Diaz w tym czasie nie wykonuje ruchu na boisku. Do tego dochodzi jego niewytłumaczalna niechęć do grania piłek po linii do partnera na skrzydle. Ponadto ma problemy z inicjowaniem akcji, zbyt często oddaje piłkę do tyłu, albo do boku, we wczorajszym meczu było pod tym względem nieco lepiej, ale problem nadal był wyraźny.

Chciałbym też zwrócić uwagę na jedno zagranie Diaza, które Kostarykanin powtarza w każdym meczu. Dostając piłkę na lewym skrzydle, kiedy nie wie, co zrobić, lub kiedy jest naciskany przez rywala, odgrywa do dalszego spośród stoperów. O ile sam pomysł może nie jest zły, o tyle do wykonania mam pewne zastrzeżenia. Ta piłka leci zbyt długo i zawsze ma nieprzyjemną rotację, dodatkowo czasem stoper musi się wracać, aby przyjąć tą piłkę. Diaz nadużywa tego zagrania i kwestią czasu jest, kiedy ktoś celowo lub przypadkowo to wykorzysta. Wystarczy odrobina pressingu i środkowy obrońca będzie miał duże kłopoty, bo z jednej strony jest to piłka niewygodna do opanowania, a z drugiej jej rotacja powoduje, że próba wybicia może skończyć się opłakanym w skutkach kiksem.


Wojciech Łobodziński - 6

Łobodziński dobrze rozpoczął to spotkanie. Nie bał się samemu pociągnąć gry drużyny, pokazywał się do gry. Podejmował próby gry jeden na jeden, bardzo poprawnie poruszał się po boisku, schodząc raz szeroko, raz wąsko. Zamykał akcje kolegów, zaliczył asystę przy pierwszej bramce, ładnie współpracował z Baszczyńskim. Niestety pomimo niezłego ruchu i ustawiania się, gra Łobodzińskiego dawała zbyt mało efektów, na dodatek po przerwie nasz prawoskrzydłowy z minuty na minutę gasł, coraz rzadziej podejmował próby gry jeden na jeden. Na pewno było zdecydowanie lepiej niż w meczu z Lechem, ale Łobodziński nadal musi pracować nad powrotem do optymalnej formy.


Mauro Cantoro - 8

Bardzo dobry mecz tego piłkarza. Miał sporo odbiorów, przechwytów, grał umiejętnie w destrukcji, choć zdarzały się mu błędy, trochę gorzej radził sobie, kiedy rywale wchodzili w zwarcie i grali na przebitki. Dawał jednak drużynie bardzo dużo w ofensywie, nadawał tonu wiślackim akcjom. Zagrał kilka ładnych prostopadłych piłek, momentami reżyserował poczynania swojej drużyny. Bardzo aktywną grę na całej długości i szerokości boiska przypieczętował piękną bramką.

Jeżeli miałbym się czegoś przyczepić, to nieco biernej postawy przy stałych fragmentach. W niedzielny wieczór Mauro nie poszedł agresywnie na dośrodkowaną piłkę, która przez to spenetrowała nasze pole karne. Mieliśmy szczęście, bo akurat żaden z rywali nie wbiegł w tempo na piłkę, ale było bardzo niebezpiecznie. Nie zwracałbym na to uwagi, gdyby nie fakt, że przy golu na 0-2 dla Lecha Cantoro również mógł pójść agresywniej na piłkę, a przy jednym ze stałych fragmentów w Londynie Mauro odpuścił swojego zawodnika i umożliwił mu zgranie piłki na piąty metr, na szczęście niedokładne. Argentyńczyk powinien popracować nad zachowaniem przy stałych fragmentach. Poza tym jeszcze raz podkreślę, bardzo dobry mecz.


Radosław Sobolewski - 7

Choć był nieco w cieniu swojego partnera, to również rozegrał dobre spotkanie. Spisywał się solidnie w defensywie, zaliczał przechwyty i odbiory, choć również kłopoty sprawiał mu pressing rywali. Uczestniczył w wielu ofensywnych akcjach, po solowym rajdzie oddał bardzo groźny strzał. Starał się większość piłek zagrywać do przodu, miał również udane prostopadłe zagrania, współpracował z piłkarzami odpowiedzialnymi za ofensywę. Jakościowo prezentował się podobnie jak Cantoro, ale ilościowo zanotował nieco mniej dobrych zagrań niż Argentyńczyk.


Andrzej Niedzielan - 6

Zaprezentował się przyzwoicie, choć nadal będę twierdził, ze to nie jest jego pozycja i raczej nigdy nie będzie. Niedzielanowi bardzo brakowało automatyzmów, było widać drobne momenty zawahania, niepewność, jak powinien się zachować, jak powinien się przesunąć. Starał się te niedostatki nadrabiać ambicją, ale powodowało, że jego gra była nieco chaotyczna. Potrafił w jednej akcji dostać piłkę, ruszyć do przodu, stracić ją, wrócić za rywalem i odebrać mu futbolówkę, znów ruszyć do przodu, żeby ponownie zanotować stratę. Trzeba jednak przyznać, ze ładnie wykorzystywał wolną przestrzeń na lewym skrzydle do urywania się rywalom. Szkoda, że podobnie jak jego koledzy na skrzydłach, robił sporo zamieszania, ale bez konkretnych efektów.


Tomas Jirsak - 8

Bardzo dobry mecz Czecha. Nareszcie w jednym spotkaniu pogodził grę podwieszonego napastnika z rozgrywaniem akcji Wisły. Zagrał bardzo dużo dobrych piłek, tak do boku jak i prostopadłych. Był wszędzie, walczył w destrukcji, odbierał piłki, rozgrywał piłkę we wszystkich fazach akcji, konstruował zarówno ataki pozycyjne jak i kontrataki. Mądrze rozdzielał piłki, umiał wypatrzeć najlepiej ustawionych partnerów, ruchem bez piłki absorbował obrońców, pokazywał się partnerom do podań. Jedyne, o co można mieć zastrzeżenia do Czecha to jakość niektórych ostatnich podań. Czasem chyba zbyt mało przykładał się do tych zagrań, co dawało rywalom szansę na udaną interwencję. Gdyby wykazał się nieco większą precyzją w tych sytuacjach, to Wisła zapewne wygrałaby o wiele wyżej. Nie zmienia to faktu, że rozegrał bardzo dobre spotkanie i obok Cantoro był najlepszym graczem Wisły w tym meczu.

Zwrócę jeszcze uwagę na jedno zagranie tego piłkarza. Wcześniej wspominałem o zbytniej nonszalancji i egoizmie w grze Wisły. Akurat Jirsaka nie winię w tej sytuacji, ponieważ temu piłkarzowi wyraźnie brakowało dotychczas pewności siebie. Zagranie, na jakie zdecydował się Czech w meczu z Jagiellonią, znamionuje dużą pewność siebie i wiarę we własne umiejętności. W niegroźnej sytuacji Boguski nacisnął obrońcę Jagi i piłka trafiła pod nogi Jirsaka. Tomas miał sporo miejsca i czasu, ale nie zaczekał na partnerów, tylko z niemalże zerowego konta uderzył fałszem po długim rogu bramki gospodarzy. To było bardzo trudne uderzenie, a Czech pomylił się nieznacznie, jednak warty odnotowania jest nawet sam fakt, że Jirsak decyduje się na takie próby, bo to musi świadczyć o rosnącej pewności siebie tego zawodnika.


Paweł Brożek - 7

Dobry występ naszego napastnika. Intensywnie szukał gry, tym razem schodził nie tylko do lewej flanki, ale również do prawej. Znowu próbował gry indywidualnej, ale również obsługiwał partnerów podaniami, choć w pierwszej połowie miał sytuację, gdzie lepiej zrobiłby oddając piłkę do środka, niż szukając na siłę strzału. Widać trochę po jego grze, że szuka bramki, że denerwuje go ten chwilowy przestój w powiększaniu swojego dorobku strzeleckiego. Wydaje mi się, że Brożek strzela teraz mniej bramek, bo za bardzo sam się wygania z szesnastki w poszukiwaniu gry. Czasami mam wrażenie, że brakuje mu trzeciego bliźniaka, który za niego wychodziłby po piłki do boków i obsługiwał go dokładnymi podaniami. Po prostu Paweł próbuje być w dwóch miejscach naraz, chce grać dla drużyny, ale chce też strzelać bramki, a nie wychodzi mu godzenie tych dwóch funkcji.

Ważne aby Brożek nie poddał się teraz presji otoczenia, i jakimś głosom o blokadzie, a takie się pewnie pojawią, bo jeśli będzie zbyt desperacko szukał bramek, może to być ze szkodą dla drużyny, jak i jego samego. Jeżeli będzie utrzymywał się w takiej dyspozycji i rozsądnie pracował nad zachowaniem równowagi między grą w szesnastce i poza nią, to bramki przyjdą same.


Rafał Boguski - 8

Ten piłkarz ostatnio przyzwyczaił nas do swojej dobrej gry. Nie inaczej było w niedzielę, kiedy rozegrał kolejne dobre zawody. Był dynamiczny i waleczny, brał grę na siebie, dobrze współpracował z kolegami, bez względu na część boiska, w której grał. Podobnie jak kolegom, brakowało mu nieco precyzji w ostatnich zagraniach, choć nieco w opozycji do tej tezy stoi sposób w jaki Rafał wykończył sytuację z 83. minuty. Techniczny majstersztyk i bramka, której nie powstydziłyby się największe gwiazdy światowego futbolu. Tutaj warto podkreślić metamorfozę, jaką przeszedł nasz piłkarz na przestrzeni ostatnich miesięcy. Jeszcze nie tak dawno głównym zarzutem pod jego adresem było, że nie bierze odpowiedzialności na siebie i nie strzela bramek. Dziś wdaje się w pojedynki jeden na jeden nawet na arenie międzynarodowej, regularnie strzela bramki, a do tego popisuje się zagraniami tej klasy.


Marek Zieńczuk - 6

Trener postanowił chyba zaaplikować naszemu lewoskrzydłowemu kurację podobną do tej, jaką przeszedł Łobodziński. Chyba pomogło, bo było zdecydowanie lepiej niż w Londynie. Zieńczuk był przede wszystkim aktywny na całej długości boiska, aktywnie działał w defensywie, a w ofensywie nie ograniczał się do czekania na podania, ale wracał się po piłkę i bardziej aktywnie działał w konstrukcji. Niestety podobnie do innych skrzydłowych robił dużo zamieszania, ale z jego gry wynikało trochę za mało konkretów, choć warto odnotować jego udział w drugiej bramce i wcześniejszą sytuację, gdzie znalazł się na minimalnym spalonym.


Patryk Małecki

Wszedł na ostatnie dziesięć minut, ale nie zdążył zbyt wiele pokazać, był aktywny, ale trapiła go ta sama zmora, co kolegów. Był zbyt mało efektywny, nawet jeżeli dochodził do dobrej pozycji, to w decydujące zagrania wkradał się brak precyzji, jak chociażby przy wyprowadzanej kontrze w końcówce spotkania, gdzie nie zagrał w tempo i Boguski został złapany na spalonym.

Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie.

Podsumowanie

Wisła wygrała łatwo i dopisała sobie kolejne trzy punkty. Mecz w wydaniu naszej drużyny był dość przeciętny: z jednej strony duża liczba akcji ofensywnych, z drugiej spora bezproduktywność i brak właściwego wykończenia. Do tego bardzo przeciętna postawa linii obrony i problemy z agresywną grą rywala. Na plus trzeba policzyć poprawę w stosunku do spotkań z Cracovią, czy Polonią Bytom, gdzie rywale prezentując podobny styl osiągali z nami korzystniejsze rezultaty. Przede wszystkim lepiej radziliśmy sobie z kontrami rywali. Nie należy też jednak przeceniać tego wyniku. Choć może utrata zawodnika przez Jagiellonię nie pociągnęła za sobą nagłych zmian w obrazie gry, to długofalowo takie osłabienie musiało odbić się na postawie rywala.

Trzeba też podkreślić, że po raz kolejny nie potrafimy odnieść zdecydowanego zwycięstwa. Trudno powiedzieć, jak to się może przełożyć na dalsze mecze. W tej chwili wszyscy rywale, nawet ci najsłabsi, wychodzą z nastawieniem „bij mistrza” i właśnie w meczu z Wisłą dają z siebie wszystko. Z jednej strony brak takich zdecydowanych zwycięstw może naszych rywali dodatkowo rozochocić, bo jedną rzeczą jest wyjść nastawionym na walkę, ale walczy się łatwiej, kiedy jest wiara w zwycięstwo. Z drugiej strony seryjne gromienie rywali mogłoby zakończyć się murowaniem bramki przez wszystkich naszych przeciwników. Wisła ma kłopoty z tak grającymi przeciwnikami i tego też raczej nie chcemy. Na pewno kibice oczekują jakiegoś bardziej okazałego zwycięstwa swojej drużyny, a myślę że piłkarzom taka dodatkowa doza pewności siebie by nie zaszkodziła.

Ostatnią kwestią, na którą warto zwrócić uwagę, są systematycznie gromadzone przez nas kartki. Jeśli tak dalej pójdzie, to niedługo Cleber będzie dostawał kary nie na jedno, ale na dwa spotkania. Biorąc pod uwagę fakt, że nasza kadra nie jest zbyt szeroka, a jednocześnie liczymy na dalszy udział w Pucharze UEFA, kartki stają się jednym z pierwszoplanowych problemów naszej drużyny.

wislakrakow.com (Uran235)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2008/2009