2008.10.02 Wisła Kraków - Tottenham Hotspur 1:1

Z Historia Wisły

2008.10.02, Puchar UEFA, I runda - rewanż, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 15:40
Wisła Kraków 1:1 (0:0) Tottenham Hotspur
widzów: 13.000
sędzia: Alexandru Dan Tudor (Rumunia)
Bramki

Paweł Brożek 83’
0:1
1:1
58’ (sam.) (g) Arkadiusz Głowacki

Wisła Kraków
4-5-1
Mariusz Pawełek
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Grafika:Zk.jpg Cleber
Piotr Brożek
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (82’ Marcelo)
Mauro Cantoro Grafika:Zmiana.PNG (66’ Marek Zieńczuk)
Radosław Sobolewski
Junior Diaz
Tomas Jirsak Grafika:Zmiana.PNG (32’ Grafika:Zk.jpg Wojciech Łobodziński)
Paweł Brożek

trener: Maciej Skorża
Tottenham Hotspur
4-5-1
Heurelho Gomes
Christopher Gunter
Ledley King Grafika:Zmiana.PNG (88’ Michael Dawson)
Jonathan Woodgate Grafika:Zk.jpg
Gareth Bale Grafika:Zk.jpg
Aaron Lennon Grafika:Zk.jpg
Didier Zokora Grafika:Zk.jpg
Jermaine Jenas
Luka Modrić Grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (77’ Tom Huddlestone)
Fraizer Cambpell Grafika:Zmiana.PNG (68’ Jamie O'Hara)
Gareth Bent

trener: Juande Ramos
Statystyki meczu:
strzały: 13-8
strzały celne: 10-4
strzały zablokowane: 3-1
spalone: 2-4
rzuty rożne: 7-8
faule: 22-12

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Skorża: Zagrać lepiej niż z Barceloną

Data publikacji: 30-09-2008 10:24


Za dwa dni Wiślaków czeka pojedynek z Tottenhamem w I rundzie Pucharu UEFA. "Zrobimy wszystko, żeby nasze marzenia o dalszej grze w europejskich pucharach się spełniły" - zapowiada trener Maciej Skorża.

Zdaniem szkoleniowca jego piłkarze muszą wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. "Naszą siłą musi być zespołowość, kolektywna gra. Taka dyspozycja, jaką pokazaliśmy z Arką, na Tottenham nie wystarczy. Będziemy musieli zagrać jeszcze lepiej. Myślę, że to musi być poziom zbliżony do Barcelony, może nawet jeszcze lepszy. Dlaczego? Bo Tottenham też będzie miał mecz o życie. Nie idzie im w lidze i zrobią wszystko, żeby awansować do Pucharu UEFA" – mówi Skorża.

Trener Białej Gwiazdy uważa, że czwartkowi przeciwnicy Wisły nie zlekceważą tego meczu. "To zbyt prestiżowa sprawa, żeby Anglicy uznali, że nie wystawią tu najsilniejszego składu. To byłoby dla mnie niezrozumiałe i wręcz abstrakcyjne. Nie łudźmy się, że ktoś nas zlekceważy" – twierdzi.

Na pytanie, czy w czwartek od pierwszej minuty na środku obrony zagra Marcelo, Skorża odpowiada: "Nie podjąłem jeszcze decyzji, jest ona niełatwa. Ale cieszę się, że wynika ona z nadmiaru bogactwa, a nie tak jak miałem do tej pory, kiedy zastanawiałem się, kim tą dziurę załatać".


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Skorża: Jest w nas dużo wiary

Data publikacji: 01-10-2008 15:12


"Przygotowania przebiegają przede wszystkim pod znakiem wyciszenia. Chcemy dobrze skoncentrować się przed tym, co nas czeka, chcemy odciąć się od spekulacji w mediach" - przed meczem z Tottenhamem mówił trener Maciej Skorża

„Chcemy się wyciszyć i znaleźć taki spokój, żebyśmy mogli się skupić i dobrze wykonać swoją pracę - zrobić wszystko, żeby awansować. Jesteśmy optymistycznie nastawieni, jest to podbudowane naszymi ostatnimi wynikami i stanem zdrowia zawodników. Przede wszystkim w drużynie jest ogromna desperacja, żeby sprawić niespodziankę. Jestem daleki od tego, żeby uważać, że nasz przeciwnik jest łatwą drużyną - jest to mocny zespół. Kwestią czasu jest to, kiedy ta drużyna będzie odnosiła sukcesy w lidze angielskiej. Mam nadzieję, że to przełamanie nie nastąpi jutro. Zrobimy wszystko, żeby londyńczycy takiego meczu nie zagrali” – zapewniał trener Skorża.

W rozmowie z dziennikarzami trener przypomniał, że Wisła udowodniła, że potrafi wygrać z każdym. „Mam w pamięci dobre występy w pucharach u nas. Potrafiliśmy poradzić sobie z Beitarem, również po pierwszym przegranym meczu. Potrafiliśmy wygrać z Barceloną. To dodaje nam skrzydeł. Jutro powalczymy o to, o co walczyliśmy przez cały poprzedni rok. Nie chce mi się wierzyć, żeby ta przygoda z pucharami miała się zakończyć. Jest w nas dużo wiary” – zapewniał szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

We wtorkowym treningu nie uczestniczył Andrzej Niedzielan. „Miał problem żołądkowy. Na szczęście już wszystko wróciło do normy. Dzisiaj będzie trenował” – powiedział trener.

Powodem do optymizmu może być również stan zdrowia innych krakowskich piłkarzy. „To jest taki moment, gdzie praktycznie od tygodnia mam do dyspozycji wszystkich zawodników. Cieszę się, że w najważniejszym momencie los tak zrządził. Jest to na pewno naszym ogromnym atutem. Dzisiaj w treningu będzie brało udział 21 piłkarzy. Późnej ogłoszę listę zawodników na jutrzejszy mecz” – powiedział Maciej Skorża.

Tottenham słynie z dobrej gry z kontry. Czy trener obawia się gości w tym elemencie? „Uważam tę drużynę za uniwersalną. Przede wszystkim jest to zespół, który w ciągu ostatnich meczów miał więcej z gry. Mimo negatywnych opinii po meczu z Portsmouth, moje zdanie jest inne. Jest to drużyna, która jeśli trzeba, potrafi się świetnie bronić. Ma również niezwykle mocną siłę ofensywną. Posiada bardzo szybkich zawodników - to będzie szybki mecz. Jeżeli ktoś popełni błąd, będziemy ciężko pracować, żeby ten błąd naprawić” – zapewnił trener Białej Gwiazdy

„Będziemy grać ofensywnie, będziemy chcieli zepchnąć Tottenham do obrony. Jestem przekonany, że Tottenham może ten obraz gry zmienić jak zdobędziemy bramkę. Uważam jednak, że konsekwentna gra i ten atak przyniesie efekt i pozwoli w miarę upływu czasu uwierzyć w siebie i zdobyć bramkę”.

Maciej Skorża przestrzega swoją drużynę przed grą całego zespołu. „Trener Ramos dokonuje częstej rotacji w składzie. Jednak z mojego punktu widzenia nie jest to takie do końca kluczowe - są to zmiany, w których trener zmienia zawodników na innych, o podobnych predyspozycjach. Nie widzę w tej drużynie kogoś, kogo powinniśmy bardziej pilnować niż innych. Każdy z tych zawodników jest silny i każdy ma takie predyspozycje, że może praktycznie sam stworzyć zagrożenie. Nie ma znaczenie czy będzie grał Bentley na danej pozycji, czy ktoś inny” – przestrzegał trener Wisły.

Istnieje również możliwość, że o awansie do kolejnej rundy zadecydują rzuty karne. „Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, to ważniejsza będzie strefa psychologiczna. Będzie strzelał ten, kto będzie w tej kwestii wyglądał lepiej. Za mojej kadencji w Wiśle dwukrotnie spotykaliśmy się z sytuacją, gdzie decydowały karne. Dwa razy trzeba było szukać ze świecą chętnych do ich strzelania” - mówił Skorża.

M. Małek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Apel SKWK przed meczem z Tottenhamem

Data publikacji: 01-10-2008 10:47


Przed czwartkowym meczem z Tottenhamem Hotspur apel do wszystkich fanów Białej Gwiazdy wystosowało Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków.

Przed jutrzejszym meczem rewanżowym z drużyną Tottenhamu Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków apeluje do wszystkich udających się na to spotkanie o gorący, żywiołowy ale jednocześnie kulturalny doping.

Zdajemy sobie sprawę, że mecz z Tottenhamem budzi różnorodne, nie zawsze zdrowe emocje. Chcielibyśmy, aby nie znajdowały one ujścia na stadionie i nie przejawiały się żadnymi wrogimi ani antysemickimi okrzykami. UEFA jest szczególnie wyczulona na problem rasizmu w piłce. Dodatkowo na ten mecz wybiera się dwóch specjalnych delegatów UEFA, którzy mają oceniać nasz stadion pod kątem jego przystosowania do rozgrywania ewentualnych meczów w fazie grupowej czy też Euro 2012.

Pamiętajmy, że polskie drużyny są "na cenzurowanym" u władz europejskiej piłki i w razie jakichkolwiek nieregulaminowych zachowań UEFA bez skrupułów będzie karać Wisłę Kraków, nawet wyrzuceniem z rozgrywek.

W obliczu możliwego awansu do rozgrywek grupowych Pucharu UEFA, byłaby to ogromna strata zarówno dla nas kibiców, jak i dla klubu pod względem finansowym. Nie odbierajmy sobie możliwości obejrzenia ponownie Białej Gwiazdy na stadionach europejskich. Pokażmy prawdziwą siłę naszego dopingu.

Liczymy, że tak jak w przypadku meczów z Beitarem Jerozolima, Barceloną i szczególnie Tottenhamem w Londynie - tak i teraz obserwatorzy UEFA będą pod wielkim wrażeniem postawy kibiców Wisły Kraków.

Pamiętajmy - podczas tego bardzo ważnego meczu - liczy się tylko WISŁA KRAKÓW!!!!

Zarząd Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków

Źródło: SKWK

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Wisła Kraków - Tottenham Hotspur 1:1

Wisła tylko zremisowała z londyńskim Tottenhamem 1-1 i odpadła z rozgrywek o Puchar UEFA.

Bramki padły po przerwie, pierwsi strzelili ją goście, którzy objęli prowadzenie w 58. minucie. Arek Głowacki dał się przepchnąć Fraizerowi Campbellowi i zrobiło się 0-1. Co najgorsze - był to taki gol "z niczego", a ostatni piłkę dotknął nasz obrońca!

Paweł Brożek.
Paweł Brożek.
1-1 i koniec marzeń... Wisła odpadła z Tottenhamem

Wisła starała się atakować i odrobić straty, ale czyniła to bardzo nieporadnie. Dopiero w 83. minucie Pawłowi Brożkowi udało się przelobować Gomesa i odżyły nadzieję na dobry wynik.

Chwilę później "Brozio" mógł zdobyć drugiego gola, ale jego strzał głową złapał bramkarz gości, mimo że leżał już na murawie. Wynik, mimo ostrego ataku Wisły, utrzymał się już do końca i w fazie grupowej Pucharu UEFA zagrają Anglicy. Niestety wciąż słabi i "do ogrania" Anglicy...

Wisła Kraków - Tottenham Hotspur 1-1 (0-0)

0-1 Arkadiusz Głowacki (58. sam.)

1-1 Paweł Brożek (83.)

Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński, Arkadiusz Głowacki, Cléber, Piotr Brożek - Rafał Boguski (82. Marcelo), Radosław Sobolewski, Mauro Cantoro (66. Marek Zieńczuk), Tomáš Jirsák (32. Wojciech Łobodziński), Júnior Díaz - Paweł Brożek.

Tottenham Hotspur: Heurelho Gomes - Chris Gunter, Ledley King, Jonathan Woodgate, Gareth Bale - Aaron Lennon (88. Michael Dawson), Didier Zokora, Jermaine Jenas, Luka Modrić (77. Tom Huddlestone), Fraizer Cambpell (68. Jamie O'Hara) - Darren Bent.

Żółte kartki: Łobodziński, Cléber - Woodgate, Modrić, Bale, Lennon, Zokora.

Sędziował: Alexandru Dan Tudor (Rumunia), widzów: 12 000.

To nie tak miało wyglądać - mówili po tym meczu chyba wszyscy kibice krakowskiej Wisły. Do nich dołączyli się także piłkarze. "Biała Gwiazda" tylko zremisowała z Tottenhamem, bo... zaczęła grać dopiero w samej końcówce, gdy do odrobienia była więcej niż jedna bramka.

Piłkarze Macieja Skorży mieli zaatakować gości z Anglii od początku. Mieli grać "wysokim pressingiem". Mieli też stwarzać sytuacje pod bramką, której strzegł Heurelho Gomes. Nic z tego wiślakom nie wyszło, bo początek choć wyrównany, toczył się raczej pod dyktando "Kogutów". Na murawie działo się niewiele, no może poza wzajemnym pilnowaniu siebie samego, aby nie popełnić błędu.

Jako pierwsi swoją szansę mieli goście, którzy w 13. minucie przeprowadzili składną akcję. Po niej główkę Darrena Benta spokojnie wyłapał jednak Mariusz Pawełek. W odpowiedzi Wisła zagroziła bramce Spurs siedem minut później. Do długiej piłki wyszedł Mauro Cantoro, spróbował strzelić z pierwszej piłki, ale źle w nią trafił, więc ta spokojnie padła łupem Gomesa. Zatrzymajmy się jednak tutaj przy polskim Argentyńczyku. Cantoro grał dziś bardzo źle, stracił dużo piłek i chyba tylko "krótka ławka" nie pozwoliła trenerowi Skorży wcześniej ściągnąć z murawy bardzo słabego dziś Mauro.

Wiślacy w ogóle grali bardzo nerwowo. W 21. minucie strzał oddać mógł Luka Modrić, ale tylko dlatego, że piłkę wyłozył mu... Tomáš Jirsák. ten szybko zresztą opuścił plac gry. Maciej Skorża mówił potem, że zszedł w wyniku urazu. Jakoś po minie Czecha nie do końca na uraz to wyglądało, a zastępujący go Wojciech Łobodziński chyba żałował potem, że na meczu obecny był Leo Beenhakker, bo z taką formą "Łobo" o reprezentacji może zapomnieć na długo!

W 29. minucie po raz pierwszy pokazał się Paweł Brożek, który uderzył sprzed szesnastki, piłka poszybowała jednak w sam środek bramki i Gomes pewnie ja złapał. Dziesięć minut później z rzutu wolnego huknął Júnior Díaz, ale efekt był identyczny - Gomes znów pewnie złapał.

Jednak dopiero w końcówkę I połowy bramkarz "Kogutów" (lub jak też nazywają ich pieszczotliwie zwaśnieni fani w Anglii - "Chicken'ów") - miał pełne ręce roboty. Wtedy też Wisła ruszyła do śmielszych ataków. W 45. minucie w pole karne przedarł się Radosław Sobolewski, szkoda tylko, że jego mocny strzał nogą na róg wybił Gomes. Chwilę później w ogromnym zamieszaniu nikt nie może oddać skutecznego strzału, w końcu Díaz strzela, ale zbyt lekko, by pokonać byłego golkipera holenderskiego PSV.

Do przerwy mamy więc spory niedosyt, bo Wisła nie gra tak jakbyśmy oczekiwali i dopiero sama końcówka dostarczyła nam emocji. Wszyscy liczą na o wiele lepsze drugie 45 minut, no i zaczyna się obiecująco, bo Wisła rusza jakby większą ilością zawodników. Tyle, że jedynym efektem jest wywalczenie jednego tylko rzutu rożnego.

Niestety po nim do głosu dochodzą goście. Z dystansu strzela Fraizer Cambpell, kończy się na rzucie rożnym (50. min.). Po chwili tylko długa noga Clébera ratuje nas przed stratą gola. Brazylijczyk jakimś cudem wybił piłkę wypożyczonemu z Manchesteru Utd., a wspomnianemu wcześniej, Cambpellowi. Kończy się na kolejnym rzucie rożnym. Wciąż atakują goście. W 54. minucie groźnie uderzał Gareth Bale, a minutę później znów strzał oddać mógł Modrić.

Wiślacy dziwnie stanęli i w końcu "stało się". Na z pozoru niegroźne dośrodkowanie poszedł Campbell, który starł się z Głowackim - a ten tak niefortunnie odbił piłkę głową, że ta wpadła obok słupka naszej bramki! Radość ekipy Tottenhamu była ogromna. Wiedzieli, że Wisła musi teraz strzelić aż trzy gole - aby awansować, a dwa - aby doszło do dogrywki.

Po stracie bramki Wisła wreszcie rusza do ataku, ale skończył się on jedynie strzałem Radka Sobolewskiego (60. min.) - pewnie obronionym zresztą przez Gomesa. Z kolei Anglicy mogą grać z kontrataku, i bliscy byli zdobycia drugiego gola. Najpierw po kolejnym błędzie Cantoro tuż obok słupka uderzył Didier Zokora (65. min.), a chwilę później Bent łatwo ograł Głowackiego (69. min.), ale uderzył nieznacznie niecelnie.

W 71. minucie Gomes nie po raz pierwszy udowadnia, że grać nogami nie potrafi. Tak bowiem wybijał piłkę z własnego pola karnego, że trafił w nadbiegającego Rafała Boguskiego. Na szczęście dla Spurs'ów piłka po odbiciu od wiślaka minęła bramkę. Szczęście jest też po stronie Tottenhamu w minucie 78., kiedy to po podaniu Marka Zieńczuka obrońcom udaje się w ostatniej chwili zablokować Pawła Brożka.

Wisła wreszcie rusza do jeszcze bardziej zdecydowanych ataków. W końcu... nie mamy już nic do stracenia! W 80. minucie "Brozio" uderza głową, a Gomes z najwyższym trudem paruje piłkę na... słupek! Chwilę później swoją szansę ma też Zieńczuk, ale uderza nad bramką gości.

W końcu Wiśle udaje się wyrównać i odrodzić nadzieję! Do rzuconej przez Júniora Díaza, przed linię pola karnego, piłki dochodzi Paweł Brożek i sprytnie przerzuca ją nad wychodzącym z bramki Gomesem... Wydaje się, że leci ona baaaardzo dlugo, ale w końcu wpada do siatki - jest 1-1, no i jeszcze 7 minut, aby doprowadzić do upragnionej dogrywki.

Tej byliśmy blisko aż 4-krotnie! Dwa razy wiślacy domagali się rzutu karnego! Po raz pierwszy za faul (?) na Pawle Brożku, a po raz drugi za nastrzeloną rękę. Rumuński sędzia był jednak nieubłagalny.

W 87. minucie przychylności sędziego nie powinniśmy jednak potrzebować. Po zamieszaniu przy wybitej przed pole karne piłce znalazł się Cléber, który huknął jak z armaty. Gomes odbił wprawdzie strzał przed siebie, ale tam futbolówkę szczupakiem dopadł Paweł Brożek... uderzył, ale ta wpadła wprost w rękawice Gomesa! "Brozio" strzelił zbyt lekko!

Dodajmy, że chwilę wcześniej Maciej Skorża wpuścił do wiślackiego ataku... stopera Marcelo i to właśnie Brazylijczyk bliski był wyrównania! Strzelił bardzo mocno, ale piłka przeleciała nieznacznie nad bramką. Była 90. minuta i choć sędzia doliczył 4 dodatkowe, to w nich niewiele już wiślacy zdziałali. Anglicy pokazali swoje doświadczenie, odsunęli grę od własnej bramki i dowieźli remis do końcowego gwizdka.

Niestety... remis premiuje Anglików, tym bardziej więc szkoda, że wiślakom nie udało się utrzymać wyniku 1-1 w Anglii, że nie udało im się - choć były ku temu okazje - strzelić więcej bramek dziś.

Maciej Skorża mówił po meczu, że zabrakło nam umiejętności... ale czy tylko? Czy może nie zagraliśmy zbyt bojaźliwie?

Można się było przed meczem obawiać, że znów "pięknie odpadliśmy". Dziś odpadliśmy zupełnie przeciętnie. Z przeciętnym - zwłaszcza jak na swoje bogactwo - klubem, który z taką grą niewiele zdziała w kolejnej fazie pucharowej. A i w lidze angielskiej nie odegra żadnej roli. No chyba, że szefowie "Kogutów" znów wyłożą ze 100 mln... W Krakowie nie wyłożono nawet złamanego grosza - i dziś było to widać. Stoper w ataku, no i kilku graczy, którzy zagrali mocno poniżej możliwości i oczekiwań.

Skorża mówił też, że wie czego nam brakuje... My też wiemy - ale czy uda się te braki, aby w przyszłości takie mecze wygrywać, w jakiś sposób wyrównać? To już jednak pytanie nie do kibiców.

Wisła odpada, to już koniec "europejskiej" części sezonu. Szkoda, że trwał on tak krótko. Obyśmy posmakowali tego także za rok. W o wiele dłuższym wymiarze!

Dodał: Redakcja (2008-10-02 15:18:10

Źródło: wislaportal.pl

Wisła wywalczyła honorowy remis

Wisła wywalczyła honorowy remis z Tottenhamem, ale do fazy grupowej Pucharu UEFA awansowali londyńczycy.

To nie tak miało wyglądać. Spodziewaliśmy się odważnej walki, licznych ataków, rozmachu w budowaniu akcji, wielkiego widowiska i zwycięstwa dającego awans. Wiślacy mieli po raz drugi w historii zagrać w fazie grupowej Pucharu UEFA, zgarniając z tego tytułu spore premie. Nic z tego: presja przygniotła ich poczynania od pierwszej minuty. Jedynie końcówki obu części gry zasługują na uznanie.

Oprawa przed meczem Wisła-Tottenham. 2008.10.02.
Oprawa przed meczem Wisła-Tottenham. 2008.10.02.

Mecz rozegrany został w nietypowej porze. Dzięki temu mecz transmitowała brytyjska stacja Channel 5, a klub zarobił ponad dwa razy więcej niż w przypadku meczu z Barceloną. Oprócz tego spotkanie obejrzeć mogli widzowie dziewięciu innych stacji, w tym polskiej TVP2 czy... arabskiej Al Jazeery. Wczesna pora w połączeniu z wysokimi cenami biletów spowodowały, że na trybunach nie było kompletu. 12 tys. widzów stworzyło bardzo dobrą atmosferę, m.in. przed meczem zaprezentowana została piękna oprawa, ale widowisko na murawie rozczarowało.

Głównie z powodu postawy Wisły. Niepewni, nieporadni, jakby sparaliżowani, przytłoczeni odpowiedzialnością. Co innego Tottenham, kontrolujący przebieg gry, prowadzący piłkę w sposób rozważny. Posiadający atut w postaci jednobramkowego zwycięstwa u siebie piłkarze Juande Ramosa nie prowadzili huraganowych ataków, ale długo utrzymywali się przy piłce i wysoko rozbijali nieporadne akcje Wiślaków. Akcje gospodarzy były raczej przypadkowe, brakowało elementu zaskoczenia.

Kilka okazji do zdobycia bramki jednak udało się wypracować. W 20 minucie przed Heurelho Gomesem stanął Mauro Cantoro, ale najpierw nie najlepiej przyjął piłkę co spowodowało, że musiał strzelać z ostrego kąta. Uderzył kompromitująco. Dziewięć minut później zza pola karnego wprost w bramkarza strzelił Paweł Brożek, podobnie wyglądała próba z rzutu wolnego Juniora Diaza. W 45 minucie Wisła powinna prowadzić po jednej z dwóch najładniejszych akcji meczu: szybka wymiana piłek Łobodzińskiego z Sobolewskim wyprowadziła tego drugiego na sytuację sam na sam z Gomesem, lecz po strzale lepszy okazał się Brazylijczyk. Nie było już wówczas na boisku Tomasa Jirsaka, którego z powodu kontuzji zmienił właśnie Łobodziński.

Po przerwie odważniej zaatakował Tottenham. Piłka kilkukrotnie bardzo groźnie centrowana była w pole karne. I stało się - w 53 minucie udało się zapobiec nieszczęściu przy pierwszym dośrodkowaniu, ale z lewej strony ponowił atak Bale. Do piłki wystartowali Frazier Campbell i Arkadiusz Głowacki, szybszy był nasz obrońca, ale piłka muśnięta przez niego głową wpadła do wiślackiej bramki... Chwilę później na 2:0 powinien podwyższyć Didier Zokora, który minimalnie przestrzelił w sytuacji "sam na sam" z Pawełkiem.

Do 80 minuty Tottenham dzielił i rządził w środku pola zasłużenie prowadząc, lecz ostatni zryw Wisły, spowodowany także irytującymi decyzjami sędziego przyniósł zagrożenie pod bramką gości. Dużym zaskoczeniem okazało się wprowadzenie do ataku Marcelo. Wydawało się, że zmiana ta jest wołaniem o transfer napastnika. W 83 minucie powiodło się, mimo iż bez udziału Marcelo. Fenomenalnie zagrał Diaz, który najpierw minął rywala w środku pola po czym posłał podanie w kierunku Pawła Brożka. Ten wyskoczył zza pleców Woodgate'a i korzystając z nieco zbyt pochopnego wyjścia z bramki Gomesa pewnym strzałem przelobował go (asysta: Diaz)!

W końcówce Wisła zdobyła przewagę i mogła wyrównać stan rywalizacji doprowadzając do dogrywki. Najlepszą szansę mieliśmy po potężnym woleju Clebera i dobitce głową Pawła Brożka. Oba pojedynki wygrał bramkarz Tottenhamu zapewniając swojej drużynie zasłużony awans.

To koniec europejskich pucharów w Krakowie w obecnym sezonie. W rozgrywkach Ligi Mistrzów i Pucharu UEFA natrafiliśmy na mocniejszych i renomowanych rywali. Udało się wyeliminować pierwszego z nich - Beitar Jerozolima, natomiast Barcelona i Tottenham okazały się przeszkodami zbyt mocnymi. Wisła rozegrała sześć meczów, odnosząc w nich dwa zwycięstwa, jeden remis i trzy porażki. Bilans bramkowy: 9:9. Czas skupić się na lidze, by wywalczyć w niej możliwość gry w Europie w przyszłym roku, na stadionie mieszczącym ponad 20 tys. widzów - już z nową, dwupiętrową wschodnią trybuną.

Statystyka meczu Wisła - Tottenham:

strzały: 13-8

strzały celne: 10-4

strzały zablokowane: 3-1

spalone: 2-4

rzuty rożne: 7-8

faule: 22-12

Wisła Kraków - Tottenham Hotspur 1:1 (0:0)

0:1 Głowacki (sam) 58 min

1:1 Paweł Brożek 83 min

Żółta kartka: Łobodziński, Cleber (Wisła) - Woodgate, Modrić, Bale, Zokora, Lennon (Tottenham)

Sędzia: Alexandru Dan Tudor (Rumunia)

Widzów: 12 500

Wisła Kraków: Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński, Arkadiusz Głowacki, Cleber Guedes de Lima, Piotr Brożek - Rafał Boguski (82 min - Marcelo), Mauro Cantoro (66 min - Marek Zieńczuk), Radosław Sobolewski, Junior Diaz - Tomas Jirsak (32 min - Wojciech Łobodziński) - Paweł Brożek

Tottenham Hotspur: Heurelho Gomes - Christopher Gunter, Ledley King (88 min - Michael Dawson), Jonathan Woodgate, Gareth Bale, Aaron Lennon, Didier Zokora, Jermaine Jenas, Luka Modrić (77 min - Tom Huddlestone), Fraizer Cambpell (68 min - Jamie O'Hara) - Gareth Bent

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Koniec marzeń o fazie grupowej

Data publikacji: 02-10-2008 18:06


Wisła Kraków zremisowała 1:1 w rewanżowym meczu z Tottenhamem Hotspur i pożegnała się z rozgrywkami Pucharu UEFA.

Początek spotkania przebiegał pod dyktando Tottenhamu. Mimo że rywale Wisły nie stworzyli sobie stuprocentowej okazji do zdobycia bramki, to jednak przeważali. Potem do głosu doszli gospodarze, którzy kilka razy zagrozili bramce strzeżonej przez Gomesa.

Wisła obudziła się dopiero po ok. 20 minutach. Zaczęła grac odważniej w ataku, przez co zmuszała obrońców Tottenhamu do błędów. W jednej z akcji Mauro Cantoro otrzymał świetne podanie od Arkadiusza Głowackiego, ale jego strzał z woleja był za słaby, by zaskoczyć Gomesa. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy Marcin Baszczyński zagrał z prawej strony do Juniora Diaza, który odegrał głową piłkę wzdłuż bramki do Rafała Boguskiego. Pomocnik Wisły w ostatniej chwili został uprzedzony przez bramkarza „Kogutów”. Już w samej końcówce brazylijski golkiper obronił strzał Radosława Sobolewskiego, który wyszedł z nim sam na sam.

Wydawało się, że Wiślacy złapali wiatr w żagle i druga część meczu będzie przebiegała już pod ich dyktando. Jednak okazało się, że było wręcz przeciwnie. To goście przejęli inicjatywę. W 52. minucie Fraizer Campbell wbiegł w pole karne, wcześniej ogrywając Baszczyńskiego, ale w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu Cleber. Chwilę potem Głowacki uprzedził w polu karnym Bale’a. W kolejnej akcji zza linii pola karnego strzelał Modrić. W końcu Tottenham wyszedł na prowadzenie, ale po bramce... samobójczej. W 58. minucie spotkania z lewej strony piłkę w pole karne zagrał Bale, a tą tak nieszczęśliwie główkował Głowacki, że wpadła obok zaskoczonego Mariusza Pawełka do bramki.

Kilka minut później mogło być 2:0. W środku pola piłkę stracił Mauro Cantoro, przejął ją Zokora, który nie zatrzymywany pobiegł w kierunku bramki Mariusza Pawełka. Futbolówka po jego strzale minęła w niewielkiej odległości słupek.

Kiedy wydawało się, że Wiślacy nie podniosą się z kolan, ci się przebudzili. W 78. minucie Paweł Brożek został zablokowany w polu karnym Tottenhamu przez Kinga. Dwie minuty później po strzale Radosława Sobolewskiego piłka trafiła w spojenie słupka z poprzeczką. Wyrównanie przyszło w 83. minucie meczu. Junior Diaz zagrał do Pawła Brożka, który widząc, że Gomes wyszedł z bramki, przelobował brazylijskiego golkipera.

Wiślacy rzucili się do ataku. Na trzy minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Cleber strzelił na bramkę Gomesa, ten wybił piłkę przed siebie. Dopadł do niej Paweł Brożek, ale jego strzał głową obronił Brazylijczyk. To była jedna z ostatnich akcji Wiślaków. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1.

Szczęście było blisko, trzeba jednak przyznać, że na wyniku meczu zaważyły początkowe minuty drugiej połowy, w której gospodarze dali się zdominować rywalom. Nie da się wygrać meczu, nie grając na 100% możliwości przez całe 90 minut.

Wisła Kraków – Tottenham Hotspur 1:1 (0:0)

0:1 Głowacki (sam.)

1:1 Paweł Brożek

Pierwszy mecz: 1:2. Awans: Tottenham Hotspur

Wisła Kraków: Pawełek – Baszczyński, Cleber, Głowacki, Piotr Brożek – Boguski (82’ Marcelo), Cantoro (66’ Zieńczuk), Sobolewski, Diaz – Jirsak (32’ Łobodziński) – Paweł Brożek

Tottenham Hotspur: Gomes – Gunter, Woodgate, King, Bale – Lennon, Jenas, Zokora, Campbell (68’ O’Hara) – Modrić (77’ Huddlestone), –Bent

Żółte kartki: Łobodziński, Cleber – Woodgate, Bale, Modrić, Jenas, Zokora

Sędziował: Alexandru Dan Tudor

Widzów: 12 900


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Minuta po minucie

14:21: Biały autokar z drużyną Tottenhamu już podjechał pod stadion.

Zapraszamy na naszą relację z meczu Pucharu UEFA: Wisła Kraków - Tottenham Hotspur.

Niezła pogoda do gry. Jest dość słonecznie, widać nieco chmur, ale nie powinno padać. Ok 18 stopni Celsjusza, za półtorej godziny powinno być chłodniej.

Trener Maciej Skorża zdecydował się na dwie zmiany w składzie w porównaniu do ostatniego ligowego spotkania z Arką. W środku obrony Marcelo zastąpił Clebera, natomiast na prawym skrzydle za Łobodzińskiego (zasada "konferencji prasowej" nie zadziałała) zagra Boguski.

Na trybunie D mnóstwo wiślackich chorągwi w czerwono-biało-niebieskich barwach. Płot zdobi napis - pierwsze słowa hymnu angielskiego - "GOD SAVE THE QUEEN". Tym razem to Wisła jest Królową!

W sektorze gości na razie puściutko. Około 100 osób.

Kibice Tottenhamu na mecz udali się z głównego rynku przez ul. Piłsudskiego na Błonia. Szło około 200 osób, nie wyglądało to imponująco.

Mecz z trybun zobaczy Leo Beenhakker. Może przekona się, czy Arkadiusz Głowacki jest lepszy od Piotra Polczaka.

Żałośnie, pod kątem frekwencji, wyglądają trybuny za bramkami... Nawet na D spore puchy. Tu jeszcze trochę osób dotrze... Niestety, cena biletów w połączeniu z porą meczu okazały się przegięciem.

Obie drużyny wybiegają na boisko. Ukoronowany herb TS Wisła widnieje na sektorówce, a pod nim wspomniany wcześniej napis "God Save The Queen". Po bokach sporo kolorowych chorągwi. Oprawa na piątkę - byłaby na szóstkę, gdyby całe trybuny były wypełnione...

Wisła w tradycyjnych strojach: czerwone koszulki, białe spodenki i getry, Tottenham na czarno.

Teraz oprawa gazetowa: na sektorze D wszyscy fani zasiedli i zaczęli czytać gazetę. Zapewne Wyborczą ;-)

Trybuna gości już ładnie podpełniona, będzie ok. 500-600 osób.

Brożek lobuje Gomesa. Wisła-Tottenham 1:1.
Brożek lobuje Gomesa. Wisła-Tottenham 1:1.
  • 1' Ufff, gazety wyrzucone w górę i zaczyna się prawdziwy wiślacki doping. "Bo w Krakowie, Krakowie, Krakowie..."
  • 1' Nieco nerwowo Cleber, wybija na róg.
  • 2' Fani goście cichutko. Coś tam tylko pisnęli na samym początku.
  • 3' Zbyt mocne zagranie do Juniora Diaza.
  • 4' Campbell faulowany przez Baszczyńskiego. Zawodnik ustawiony jest na lewym skrzydłem, ale od czasu do czasu będzie schodził do środka, jak na nominalnego napastnika przystało.
  • 5' Nieudany strzał Bale'a, po ziemi. Odbita od Juniora piłka wyszła na aut.
  • 6' Groźnie Wisła. Junior Diaz przedarł się z lewej strony, techniczne zagranie w środek do Jirsaka... Szkoda, że ten nie poczekał, a tak to dostał zagranie za plecy.
  • 6' Henrelho Gomes ma problemy z niskim słońcem. Założył czapeczkę, ale już miał kłopoty z opanowaniem piłki zagranej mu po ziemi przez partnera.

Statystyka pierwszej połowy: strzały 6-3, celne 5-2, spalone 1-0, rzuty rożne 3-4, faule 12-7.

  • 8' Nadal za nerwowo. Przechwyt Boguskiego i zamiast spróbować coś rozegrać dalekie podanie do Pawła Brożka, bez problemu przejęte przez obrońcę.
  • 9' Pawełek na raty łapie i wybija do Pawła Brożka. Ten podciągnął kilkanaście metrów, wycofał do tyłu, Jirsak do Diaza, uderzenie. Za wysoko, ale mocno, dobrze że próbował.
  • 9' Piotr Brożek główkuje na róg po centrze z lewego skrzydła Tottenhamu.
  • 10' Cleber przegrywa już drugi pojedynek główkowy, na szczęście w dużej odległości od naszej bramki. Najpierw wygrał z nim pojedynek Campbell, teraz Bent.
  • 11' Po twardej interwencji Woodgate'a leży na boisku Jirsak, musi opuścić boisko na noszach.
  • 12' Cleber nie sięga zagranej ze skrzydła piłki, nerwowe wybicie na aut Głowackiego.
  • 13' Rumuński sędzia pilnuje wyniku. Odgwizdał faul Diaza na Woodgat'cie... a było to leciutkie odepchnięcie. Wszystko w polu karnym Tottenhamu.
  • 13' Głowka Benta, znów przy Cleberze. Coś się z nim dziś dzieje.
  • 15' Ogromne nerwy Wisły, nie jest w stanie rozegrać piłki, wszystkie podania szybko przecinane. Nie wynika to z jakiegoś oszałamiającego pressingu gości, po prostu Wisła gra BARDZO niepewnie.
  • 16' Błąd Guntera po przerzuceniu piłki do Boguskiego, ale ten nie zabrał się z nią jak należy. O jeden zwód za daleko. Mogła pójść groźna kontra po następującym chwile później błędzie Cantoro. Strata i akcja powstrzymana tuż przed naszym polem karnym.
  • 16' "WISŁA - WISŁA" na dwie strony stadionu. Jest problem - minął już kwadrans, a z trybun nie poleciał ani jeden bluzg. O czym napiszą bloggerzy gazety.pl.
  • 17' Akcja Lennona lewą stroną, ostro, lecz zbyt ostro bita piłka.
  • 18' Na spalonym Junior Diaz. Dość późna i błędna sygnalizacja sędziego liniowego. Został King.
  • 20' Co za koszmarne zagranie Cantoro! Doskonałe zagranie ze środka pola (chyba Głowackiego) i Cantoro jest przed Gomesem. Ostry kąt, ale kompromitujące uderzenie...
  • 21' Niecelny i niegroźny strzał Modricia.
  • 22' Groźna kontra Tottenhamu lewą stroną, róg.
  • 22' Zdecydowany przerzut z pierwszej piłki Piotra Brożka do Rafała Boguskiego. Spokojna główka Guntera do bramkarza.
  • 23' Dobrze Cleber, wreszcie poprawna główka.
  • 23' Cantoro blokuje główkę Kinga atakującego piłkę krótkim słupku.
  • 24' "Po co, po co?" - krzyczy siedzący nieopodal Marcin Daniec. Rafał Boguski za długo trzymał piłkę i nie zdążył rozegrać jej do Jirsaka, Brożka bądź Baszcza.
  • 26' Komu Baszczu!? Brakło prawoskrzydłowego.
  • 28' Czyste wybicie piłki Lennonowi przez Clebera. Prawoskrzydłowy gości próbował wymusić faul.
  • 29' Wreszcie jakas akcja. Podania Boguskiego do Jirsaka wyłożenie do Brożka na 20 metrze, strzał po ziemi. Wprost w Gomesa.
  • 29' Drugi ostry faul Woodgate'a na Jirsaku w środku pola.
  • 30' Za dużo strachu u Boguskiego, niepotrzebnie podawał w stronę Jirsaka, mógł jeszcze pójść sam.
  • 30' Nerwowo Wisła w środku. Faul 25 metrów od bramki Pawełka.
  • 31' Już teraz wejdzie Łobodziński... Chyba miał wejść w drugiej połowie.
  • 32' No i Woodgate załatwił Jirsaka. To Czech schodzi, a za niego "Łobo".
  • 33' Co ten sędzia gwiżdże... jakieś wirtualne faule...
  • 34' Woodgate otrzymuje żółtą kartkę za faul na Mariuszu Pawełku.
  • 35' Jakieś przepychanki w polu karnym i oczywiście rumuński sędzia gwiżdże. Ale Wisła i tak nie oddała strzału.
  • 35' Modrić zza linii nabił Sobolewskiego. Róg dla Wisły. "Aejaooo, Wisełka goool".
  • 37' Przechwyt Cantoro, biegną partnerzy do przodu... i nie ma podania. Strata. I faul Argentyńczyka.
  • 38' Strzał Juniora Diaza z rzutu wolnego w światło bramki, w Gomesa.
  • 38' Niebywałe, faul Anglika. Woodgate trzymał Boguskiego przy główce.
  • 39' Bardzo niebezpiecznie, Głowacki główkuje do góry przy równoczesnym wyjściu Pawełka. Piłka na szczęście wyszła do boku, Tottenham wywalczył rzut wolny.
  • 41' Przerzucenie piłki do Diaza na długi słupek, trochę za wysokie zagranie przed bramkę, Boguski wywalczył róg.
  • 42' Zdecydowane piąstkowanie Gomesa, faul !?!? A nie, podobno spalony, Piotr Brożek.
  • 42' Teraz wirtualny faul Piotra Brożka, chyba na Lennonie. Kpina! Aptekarz!!!
  • 43' Ufff, ostro bita piłka, główka Benta obok bramki. COOOO, RÓOOG!? Co za idiota!!!
  • 44' Sprytne podanie Diaza do Boguskiego, radzi sobie Gomes.
  • 44' Trzech gości na spalonym, a Rumun nie gwiżdże. Szlag nas trafia. Dobrze Pawełek, zdecydowane wyjście, złapanie piłki.
  • 45' CO ZA SZANSA!!! Sobol sam na sam z bramkarzem, pięknie poszedł po wymianie podań z Łobodzińskim! Gomes broni nogami!!! Najlepsza sytuacja!
  • 45+1' Łobodziński ukarany żółtą kartką za faul.
  • 45+1' Cuda się dzieją! Za lekko Diaz, ale OGROMNE zamieszanie pod bramką Tottenhamu!!! Gomes broni.

Koniec pierwszej połowy.

Od początku aptekarski sędzia z Rumunii irytował. W końcówce zaczął wyczyniać cuda czym zirytował piłkarzy Wisły. Ci, na fantazji, stworzyli sobie dwie sytuacje pod bramką [Tottenham Hotspur|Tottenhamu]]. Do przerwy bez bramek, wynik który promuje londyńczyków do dalszej gry w Pucharze UEFA.

Istotna uwaga dla bloggerów gazety.pl - w pierwszej połowie nie było słychać ani jednego bluzga z dopingującej trybuny. Trzeba szukać innych tematów, ale jeszcze trzymamy kciuki za fanów, może coś krzykną.

  • 46' Druga połowa. I już róg dla Wisły.
  • 47' Prosty błąd Łobodzińskiego w przyjęciu piłki.
  • 48' Zmuszony do błędu Modrić wyjechał poza boisko atakowany przez Baszcza. Ale i tak sędzia daje aut Tottenhamowi.
  • 50' Bardzo groźnie Campbell, przedarł się przed nasze pole karne, soczysty strzał tuż nad bramką. Rzut rożny, ktoś z wiślaków dotknął tą piłkę.
  • 52' Znów szarża Campbella, jeszcze bliżej naszej bramki ale bez możliwości oddania strzału. Znów rzut rożny.
  • 53' Uff, spalony.
  • 53' Głowacki odbija na aut głową po centrze z kornera.
  • 54' Centra Bale'a, z której mógł wyjść strzał. Czujnie Pawełek, pewny chwyt.
  • 55' To już była bardzo groźna pozycja do strzału. W sąsiedztwie Sobolewskiego uderzenie Modricia z 17 metrów.
  • 56' Na spalonym Bent po podaniu Campbella.
  • 58' Już mieliśmy pisać, że ciężkie chwile Wisły. Baszczu uprzedził Benta, piłka na lewo. Szybka centra Bale'a i gol. Campbell lub samobój "Główki"...
  • 59' Kartka dla Didiera Zokory.
  • 60' Strzał Sobolewskiego w krótki róg, broni Gomes.
  • 61' Faul Diaza na obrońcy, dodatkowo Kostarykanina staranował bramkarz.
  • 62' Kartka dla Bale'a za faul na Łobodzińskim.
  • 66' Opuszcza boisko Cantoro, za niego Zieńczuk.
  • 67' Na spalonym Frazier Campbell.
  • 65' Ogromne szczęście Wisły, powinno być 0:2. Zokora kontra Pawełek, mierzył w okienko, piłka przeszła o centymetry.
  • 68' Za Campbella wchodzi O'Hara.
  • 69' Bent "splunął" po długim rogu - tuż obok bramki.
  • 71' Gomes nabił Boguskiego wybijając piłkę.
  • 75' Spięcie w środku boiska, są kartki. Otrzymują je Lennon, Zokora(?) i Cleber. Przeciez Zokora miał już kartkę...
  • 77' Być może wcześniejszą kartkę otrzymał nie Zokora lecz Modrić...
  • 77' Huddlestone za Modricia
  • 78' King ratuje Tottenham, w ostatniej chwili zablokował strzał Brożka z siedmiu metrów!
  • 80' Gomes, ależ interwencja!!! Sparował na słupek główkę Pawła Brożka!!!
  • 81' Zieńczuk, jest blisko, nieeeeeeeeee. Fatalny strzał z 10 metrów!!!
  • 82' Marcelo zmienia Boguskiego. Brazylijczyk ustawia się w środku pola.
  • 83' Paweł BROŻEK!!! DIAZ SUPER ASYSTA!!! Wspaniałe podanie, wyjście Gomesa, ale spokoooojny lob Brozia do pustej bramki. Odzyskujemy nadzieję!!! "JESZCZE JEDEN"!
  • 85' Bent człapał schodząc, ale już żwawo wbiega wracając do gry.
  • 85' Piotr Brożek wybija na aut, ale wściekły, bo Bent przesadza z tym leżeniem. Dlaczego sędzia na to pozwala? Lawina gwizdów!!!
  • 87' Zieńczuk wywalczył róg.
  • 87' Cholera jasna!!! Cleber potężnie zza pola karnego wolejem, odbija Gomes, dobija główką Paweł Brożek, znów Gomes!!! Szczęście Spurs!!!
  • 88' Dawson za Lennona - najdalej stojącego zawodnika strefy zmian.
  • 89' To mógł być rzut karny dla Wisły po wejściu Woodgate'a. Jednak nie, wybił piłkę. Emocje nas ponoszą, ale są ogromne!
  • 90' Marcelo niczym środkowy napastnik, przyjął piłkę, półwolej, nad bramką!!!
  • 90+3' Jeszcze minuta. Wisła gra na afere.
  • 90+4' I Gomes...

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Skorża: Brakło umiejętności

- Nie ma co zrzucać na pecha czy że straciliśmy gola samobójczego - takie są realia. Zabrakło nam umiejętności, bo potrafiliśmy sobie stworzyć kilka sytuacji. Jak się ich nie wykorzystuje, to płaci się za to wysoką cenę - powiedział Maciej Skorża po meczu z Tottenhamem.

- Jesteśmy bardzo rozczarowani tym, że nie udało się awansować do fazy grupowej Pucharu UEFA. Stać nas dziś było na lepszy rezultat, strzelić tyle bramek ile potrzebowaliśmy do tego awansu - uważa trener Wisły.

- Z postawy drużyny mogę być zadowolony, zawodnicy dali z siebie wszystko - twierdzi Skorża, ale ma też zastrzeżenia. - Mogę mieć pretensje za początek meczu, że nie udało się rywala zepchnąć do obrony, stłamsić, razić ich bramkę strzałami. Potraktowaliśmy rywala ze zbyt dużym respektem, zbyt duże znaczenie miała tu presja wywarta na drużynę.

- To wyższa półka niż polska liga. W pierwszej połowie stworzyliśmy dwie sytuacje, Sobolewskiego i w samej końcówce. Druga połowa zaczęła się źle, byliśmy zbyt rozciągnięci, chcieliśmy stworzyć przewagę jednym długim podaniem a druga linia nie nadążała za piłką - relacjonował trener. - Straciliśmy gola w, wydawało się, niegroźnej sytuacji, Tottenham zdobył bramkę i to zbyt dobra drużyna by w tym momencie zaprzepaścić szansę awansu. Stać nas było tylko na jednego gola mimo wielu zabiegów z naszej strony i stworzeniu kilku okazji. Gratuluję trenerowi Ramosowi i drużynie Tottenhamu. Cieszę się z dobrych momentów przeciwko mocnemu rywalowi. Jestem rozczarowany, bo liczyliśmy że uda się sprawić niespodziankę. Myślami jesteśmy teraz przy polskiej lidze.

Czas teraz skupić się na lidze. - Cała nasza praca była skierowana na grę w europejskich pucharach. Brak kwalifikacji to nasza porażka, bez względu na okoliczności. Liczyliśmy, że uda się sięgnąć po awans. Mimo wszystko nie musimy się wstydzić naszej postawy w Europie. Jest to dla nas nauczka co zrobić by rywalizować z europejskimi drużynami.

Plany pokrzyżowała trochę wymuszona zmiana w pierwszej połowie. Zszedł Tomas Jirsak. - Został poturbowany na początku meczu po wejściach Woodgate'a i poprosił o zmianę. Nie mógł kontynuować gry - wyjaśnił trener. W końcówce wprowadził do ataku brazylijskiego... obrońcę Marcelo. - Rozważałem wczoraj taką ewentualność, że jeśli nie będziemy stwarzać sytuacji, to go wprowadzę. Przez 80 minut nie potrafiliśmy zdobyć bramki, mnóstwo dobrych interwencji mieli King i Woodgate. Marcelo wprowadził trochę zamieszania w szeregi Tottenhamu, trochę piłek Marcelo wygrał - zakończył trener Wisły.

Źródło: wislakrakow.com

Ramos: Najważniejsze, że awansowaliśmy

- Wynik i gra są dziś mniej ważne, najważniejszy dla mnie jest awans. Przeszliśmy do następnej rundy i będziemy grac dalej - powiedział Juande Ramos po meczu z Tottenhamem.

- Kontrolowaliśmy przebieg meczu, choć Wisła w końcówce była niebezpieczna. 4-5 jej zawodników było w naszym polu karnym. Powinniśmy lepiej zachować się w końcówce meczu. Nie do końca satysfakcjonuje mnie rezultat 1:1. Liczę na lepsze rezultaty w przyszłości - dodaje hiszpański szkoleniowiec.

Przed Tottenhamem teraz walka o odbicie się od dna w ligowej tabeli. - Puchar UEFA to zupełnie inne rozgrywki niż liga. Są różne sposoby gry, różna taktyka. Premiership wymaga od nas jeszcze więcej pracy. Ten mecz i awans dodają nam pewności siebie. Musimy zwyciężyć teraz ze dwa-trzy razy i iść do przodu. Zaczynam myśleć o najbliższym meczu ligowym - stwierdził trener Spurs.

Ramosa poproszono o ocenę gry Luki Modricia i Fraizera Campbella. - Luka Modrić rozegrał dobry mecz, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnią kontuzję. Nie zamierzam stawiać indywidualnych ocen moim zawodnikom, dla mnie zawsze najważniejszy jest zespół.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Arek Głowacki po swym 250. meczu

- Jesteśmy zawiedzeni, nie tak miało to wyglądać - powiedział po zremisowanym spotkaniu z Tottenhamem kapitan Wisły Kraków, dla którego był to 250. mecz w barwach Białej Gwiazdy.

To właśnie Arkadiusz Głowacki otworzył wynik czwartkowego spotkania, wbijając piłkę do własnej bramki. - Nie wypada mi narzekać na to co się wydarzyło. Chciałem zaatakować piłkę głową, w tym momencie zawodnik Tottenhamu wpadł na mnie. Nie wiem jak to wyglądało w telewizji, trudno mi to oceniać.

Wisła stanęła przy Reymonta przed trudnym zadaniem. Musiała zdobyć bramkę, choć mecz zaczęła zdecydowanie gorzej niż pierwszy pojedynek w Londynie, musiała wygrywać wiele pojedynków z silnymi piłkarzami gości i wreszcie nie poddawać się pomimo czasem krzywdzących decyzji sędziego. - Nam sędziowie nie pozwalali na wiele, zawodnikom Tottenhamu na trochę więcej. Dużo było walki fizycznej, niestety Tottenham w tym elemencie jest mocny - ocenił Głowacki.

Wydawało się, że naładowana gładkim zwycięstwem nad Arką Wisła wybiegnie na starcie z Anglikami pełna wiary w swoje możliwości i, uskrzydlona dopingiem krakowskich kibiców, zdoła konstruować groźne akcje ofensywne. Niestety, zwłaszcza na początku meczu, kibice mogli być mocno rozczarowani. - Można było odnieść takie wrażenie, że tak powinno być. Z drugiej strony mieliśmy świadomość, że musimy przede wszystkim grać mądrze w środku, nie pozwolić Tottenhamowi na groźne kontry i być może z tego to się wzięło. Nie zakładaliśmy tego, że uda nam się stworzyć tylko dwie dobre sytuacje w pierwszej połowie.

Wisła zdołała dojść do głosu dopiero w końcówce pierwszej odsłony spotkania, w której oddała kilka strzałów w światło bramki. Najmocniej można żałować sytuacji Radosława Sobolewskiego, który nie pokonał bramkarza w pojedynku sam na sam. - Tak się ułożyło, że w momencie kiedy udało nam się stworzyć jedną akcję, nabieraliśmy wiatru w żagle i po tej jednej następowała druga i kolejna. Jednak w pierwszej połowie troszkę za mało było tych momentów, w których przycisnęliśmy Tottenham pod ich bramką.

Nawet mimo utraty bramki musiało minąć wiele czasu nim Wisła zabrała się do odrabiania strat. Dopiero po wyrównującym golu Pawła Brożka Wiślacy obudzili się i z większą furią napadli na rywala. - Niestety tak było, możemy mieć do siebie pretensje o pierwszą połowę, zrobiliśmy zdecydowanie za mało, aby w pierwszej połowie zdobyć bramkę. Nie potrafiliśmy stworzyć ciekawej sytuacji. Dopiero w końcówce pierwszej połowy udało nam się coś skonstruować, a to trochę za mało. W drugiej połowie po strzelonej bramce Pawła mieliśmy kilka fajnych sytuacji, szkoda, że żadnej nie zamieniliśmy na bramkę.

Można podejrzewać, że plany Wiśle pokrzyżowała pechowa kontuzja Tomasa Jirsaka, która osłabiła drużynę Macieja Skorży jeszcze w pierwszej połowie. - Trudno powiedzieć co by było gdyby. Teraz już nic nie da się zmienić. Szkoda Tomka Jirsaka, nawet w dalszej perspektywie, zobaczymy jak groźny to uraz.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Łobodziński: Spuszczone głowy w szatni

Data publikacji: 02-10-2008 19:52


"Byliśmy bardzo zdeterminowani. Próbowaliśmy grać i gonić wynik, ale się nie udało" - powiedział po meczu Wojciech Łobodziński.

Nie udało się dzisiaj wygrać. Dlaczego?

Myślę, że byliśmy bardzo zdeterminowani. Z naszej strony było sporo walki, mieliśmy sporo adrenaliny, próbowaliśmy grać i gonić wynik, ale niestety się nie udało.

Wisła grała dziś nierówno. Dobre momenty przeplataliście słabymi. Z czego to się wzięło?

Nie można zapomnieć, że graliśmy z mocnym przeciwnikiem i ciężko było mu narzucić nasz styl gry. Determinacja i walka była ogromna, ale niestety, potem siedzieliśmy w szatni ze spuszczonymi głowami.

Stworzyliście więcej sytuacji bramkowych niż Tottenham.

W tym zamieszaniu w polu karnym była jeszcze szansa, żeby strzelić bramkę. W takich stykowych sytuacjach sędzia był chyba troszeczkę za drużyną z Londynu. Szkoda, że się nie udało.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Boguski: To już historia

Data publikacji: 02-10-2008 19:57


"Zagraliśmy słabszy mecz niż w Londynie. Nasza gra nie była najlepsza" - przyznał po meczu Rafał Boguski.

Wisła niestety zakończyła przygodę w europejskich pucharach w tym sezonie.

Trzeba się z tym pogodzić i musimy już myśleć o Górniku Zabrze.

Dziś zagraliście słabszy mecz w porównaniu z tym z Londynu, gdzie doznaliście porażki.

Chyba tak. Zagraliśmy słaby mecz, nie wiem, z czego to wynikało. Co prawda dziś mieliśmy więcej sytuacji bramkowych, ale gra nie miała tak wyglądać.

Pierwsza połowa była w Waszym wykonaniu chyba zbyt asekurancka i pełna respektu dla przeciwnika.

Nie, gdybyśmy myśleli tylko o defensywie, to przyjmowalibyśmy Tottenham na swojej połowie, a my jednak staraliśmy się grać pressingiem na ich połówce. Chcieliśmy szybką akcją coś ugrać, parę razy nam to się udało. Niestety, nie wykorzystaliśmy ich, ale to już historia.

Czy Tottenham czymś Was zaskoczył?

Nie. Jedyną zagadką było w jakim składzie rozpoczną mecz. Jest tylko paru pewniaków w ich drużynie, ale ogólnie jest tam sporo zmian, rotacji.

Ostatnie 10 minut były bardzo dramatyczne.

Było bardzo gorąco pod bramką Gomesa. Mało brakowało, a Paweł Brożek doprowadziłby do dogrywki.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Baszczyński: Przegraliśmy swoją szansę

Data publikacji: 02-10-2008 20:38


"Przegraliśmy swoją szansę, którą w dobry sposób wypracowaliśmy sobie w Londynie i z tego względu możemy być źli na siebie" - powiedział po meczu obrońca Wisły, Marcin Baszczyński.

W pierwszej części spotkania wydawało się, że Wiślacy zagrali zbyt bojaźliwie. „Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a dzisiaj Tottenham zagrał inaczej niż w pierwszym meczu, szczególnie na początku spotkania. W pierwszych minutach ciężko było coś nam stworzyć, ciężko było nam przejść z jednej na drugą stronę. Było widać momentami, że skrzydła były odkryte, a tam z naszej strony za mało piłek dochodziło, stąd mało sytuacji. Dopiero końcówka pierwszej połowy mogła przynieść rozwiązanie i byłyby inne perspektywy na drugą połowę. Jednak nie udało się nam strzelić, później było ciężko” – powiedział po meczu Baszczyński.

Po końcowych minutach w pierwszej połowie wydawało się, że krakowianie w drugiej połowie zaatakują, a tymczasem początek drugiej części meczu był podobny do pierwszej połowy. „Za krótkie były te nasz zrywy. Trzeba sobie powiedzieć jasno, że nasza gra była dobra tylko krótkimi fragmentami, a to na drużynę Tottenhamu jednak było za mało. Przegraliśmy swoją szansę, którą w dobry sposób wypracowaliśmy sobie w Londynie i z tego względu możemy być źli na siebie” – dodał obrońca Wisły.

Czy ta porażka nie spowoduje, że drużyna załamie się psychicznie? „Chyba przykład po Barcelonie pokazał, że jest inaczej w naszej drużynie niż to było dwa lata temu, gdzie po porażce w Lidze Mistrzów już źle było w Pucharze UEFA. Tutaj trzeba sobie jasno powiedzieć, że nie było źle. W Pucharze UEFA walczyliśmy o awans do ostatniej minuty i tak samo musi być po ostatnim gwizdku. Drużyna musi być silna, jak chce być dobra i walczyć o to samo w przyszłym roku” – stwierdził „Baszczu”.

A czego zabrakło w tym meczu? „No właśnie nie wiem. Nastawienie, założenia na to spotkanie były zupełnie inne. Podkreślam to, że drużyna Tottenhamu z pierwszego meczu wyciągnęła wnioski i przyblokowała nam trochę skrzydła, była bardziej agresywna. Trzymała nas i mieliśmy utrudnione zadanie z rozegraniem piłki” – powiedział Baszczyński.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Głowacki: Zrobiliśmy zdecydowanie za mało

Data publikacji: 02-10-2008 20:41


"Możemy mieć do siebie pretensje o pierwszą połowę, że zrobiliśmy zdecydowanie za mało, żeby zdobyć w niej bramkę. Nie potrafiliśmy sobie stworzyć żadnej ciekawej sytuacji" - przyznał po spotkaniu kapitan Wisły Arkadiusz Głowacki.

Skończyła się dzisiaj dla Wisły przygoda w europejskich pucharach. Jesteśmy tym bardzo rozczarowani. Więcej chyba nie trzeba nic mówić.


Byłeś najbliżej sytuacji, w której padł gol dla Tottenhamu. Jak to wyglądało z Twojej perspektywy?

Nie wypada mi narzekać na to, co się wydarzyło. Chciałem zaatakować piłkę głową i w tym momencie zawodnik Tottenhamu spadł na mnie. Nie wiem, jak to wyglądało w telewizji, więc trudno jest mi to ocenić.

Zdecydowanie przegrywaliście w tym meczu pojedynki główkowe.

Nam sędziowie nie pozwalali na wiele, a zawodnicy Tottenhamu mogli robić więcej. Dużo było walki fizycznej, ale niestety w tym elemencie gry Tottenham był mocny.

Czy zgodzisz się z opinią, że obudziła Was dopiero bramka Pawła Brożka?

Myślę, że tak było. Możemy mieć do siebie pretensje o pierwszą połowę, że zrobiliśmy zdecydowanie za mało, żeby zdobyć w niej bramkę. Nie potrafiliśmy sobie stworzyć żadnej ciekawej sytuacji. Dopiero w końcówce pierwszej połowy udało nam się coś zrobić i trochę tego było za mało. W drugiej połowie rzeczywiście po bramce Pawła wyszło kilka fajnych sytuacji. Nie zamieniliśmy ich jednak na bramki.

Chyba pod koniec pierwszej połowy zabrakło Wam czasu na to, żeby strzelić bramkę, bo sytuacje ku temu były.

No dokładnie. Tak się ułożyło, że w momencie, kiedy udało nam się stworzyć jedną akcję, to nabieraliśmy wiatru w żagle. Po tej jednej następowała druga, trzecia, ale troszkę za mało było tych momentów, kiedy tak naprawdę przycisnęliśmy Tottenham pod ich własną bramką.

Po spotkaniu z Arką Gdynia wydawało się, że jesteście pozytywnie naładowani. Niestety nie było dzisiaj tego widać.

No rzeczywiście po meczu z Arką można było odnieść takie wrażenie i tak powinno być. Z drugiej strony też mieliśmy świadomość tego, że musimy przede wszystkim grać mądrze w środku pola i nie pozwolić Tottenhamowi na groźne kontry. Być może dlatego tak to wyglądało. Na pewno nie zakładaliśmy sobie tego, że uda nam się stworzyć w sumie tylko dwie dobre sytuacje w pierwszej połowie.

Na ile ta kontuzja Tomasa Jirsaka w pierwszej części gry pokrzyżowała Wam plany?

Trudno powiedzieć, co by było gdyby. Po prostu tego nie zmienimy. Szkoda Tomka Jirsaka w perspektywie przyszłych meczów. Zobaczymy, na ile groźny jest jego uraz.

Kasia Jeleń

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Cantoro: Budować drużynę na kolejne mecze

Data publikacji: 02-10-2008 21:04


"To na pewno boli. Będzie bolało parę dni, może tygodni, ale musimy podnieść głowy do góry i teraz dobrze przygotować się do meczu w Zabrzu, który będzie bardzo trudny" - mówił ze smutkiem Mauro Cantoro.

Chyba nie tak wyobrażaliście sobie to spotkanie.

To był ciężko mecz zarówno dla Wisły, jak i dla Tottenhamu. W pierwszej połowie mieliśmy kilka sytuacji, ale nie byliśmy skuteczni w ich wykończeniu.

Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że nie weszliście dobrze w ten mecz?

Tak naprawdę to dobre sytuacji stworzyliśmy sobie pod koniec tego meczu. Graliśmy jednak przeciwko bardzo dobrej i silnej drużynie. Szkoda.

Jak sądzisz w czym tkwił klucz tej porażki? To były tylko niewykorzystane sytuacje?

Nie, nie tylko. Nie udało nam się jako pierwszym zdobyć bramki. Jak już mówiłem, w pierwszej połowie nie graliśmy dobrze, ale trzy, cztery sytuacje Wisła miała. Straciliśmy też bramkę, która padła po faulu na Arku Głowackim, ale było już za późno.

Jak będzie teraz wyglądała drużyna przed kolejnymi spotkaniami?

To na pewno boli. Będzie bolało parę dni, może tygodni, ale musimy podnieść głowy do góry i teraz dobrze przygotować się do meczu w Zabrzu, który będzie bardzo trudny. Teraz musimy myśleć tylko o tym, żeby wygrywać w lidze i obronić mistrzowski tytuł.

Gdy przegraliśmy z Barceloną 0:4, to pokazaliście w lidze, że szybko potraficie podnieść się z kolan. Teraz będzie tak samo?

Ma nadzieję, że tak będzie. Wiadomo, że teraz mecz w Zabrzu będzie bardzo trudny choćby z tego względu, że jest tam ciężkie boisko. Znowu musimy budować drużynę na kolejne mecze.

Kasia Jeleń

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pawełek: Nie mieliśmy szczęścia

Data publikacji: 02-10-2008 21:11


"Mieliśmy dużo sytuacji, szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy” - powiedział po spotkaniu bramkarz Wisły, Mariusz Pawełek.

Ten mecz inaczej miał wyglądać. „Na pewno nie miało tak być. Na boisku było widać, że chcieliśmy ten mecz naprawdę wygrać. Mieliśmy dużo sytuacji, szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy. Padła niestety dosyć przypadkowa bramka. Tottenham praktycznie nie stworzył sobie jakiś stuprocentowych sytuacji. Nie narzucił swojego stylu gry. To my narzucaliśmy swój styl gry i szkoda tej bramki. Potem goniliśmy wynik, strzeliliśmy na 1:1, były jeszcze sytuacje. Nie mieliśmy szczęścia” – powiedział Pawełek.

A kto był autorem bramki dla gości? „Moim zdaniem to był faul na Arku. Na pewno Arek poszedł pierwszy na tą piłkę i Campbell skoczył mu na plecy. Arek nie mógł inaczej zareagować” – zaznaczył bramkarz Wisły.

W ostatnich 15 minutach pierwszej i drugiej połowy Wiślacy pokazali charakter, ale to było za mało na Tottenham w czwartkowe popołudnie.

„Cały czas utrzymywaliśmy się przy piłce, może początek drugiej połowy był za spokojny. Tak asekuracyjnie zagraliśmy. Dopiero po tej bramce ruszyliśmy na Tottenham, ale kwestią było strzelenie gola po pierwszej połowie. Też myślałem, że ta bramka nadejdzie szybko, bo była okazja” – stwierdził piłkarz Białej Gwiazdy.

M. Strączek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Polskie media po meczu Wisły z Tottenhamem

Polskie media wynik meczu Wisły z Tottenhamem najczęściej określają mianem "rozczarowania". Winą za odpadnięcie obarczają też Arkadiusza Głowackiego, którego pechowa interwencja dała Anglikom bramkę. "Wiśle do awansu najbardziej zabrakło odwagi" - Czytamy z kolei w "Rzeczpospolitej" - i kto wie czy to nie jest najbardziej trafna, pomeczowa, uwaga.

"Dziennik Polski" - Europa znów uciekła Wiśle

"Gazeta Krakowska" - Koniec przygody Wisły z Pucharem UEFA

Piłkarze Wisły Kraków zremisowali z Tottenhamem Hotspur 1:1. Ten wynik oznacza, że podopieczni Macieja Skorży żegnają się z tegoroczną edycja Pucharu UEFA.

"Gazeta Wyborcza" - Wisła rozczarowała

Tottenham, ostatnia drużyna angielskiej ekstraklasy, okazała się lepsza od mistrzów Polski. Kwadrans dobrej gry to za mało, by Wisła mogła myśleć o awansie do fazy grupowej Pucharu UEFA.

"Rzeczpospolita" - Wiśle do awansu najbardziej zabrakło odwagi

Po remisie 1:1 u siebie Wisła Kraków odpadła z europejskich pucharów, mając za przeciwnika londyński Tottenham – najsłabszą drużynę Premiership. Tottenham przyjechał do Krakowa jako ostatnia drużyna w tabeli swojej ligi, kompletnie rozbita i wyśmiewana nawet przez swoich kibiców. Piłkarze z Londynu są kilka razy drożsi, więcej zarabiają, mają większe tatuaże i lepsze samochody, ale umiejętnościami na boisku zawodników Wisły specjalnie nie przewyższali. A jednak Wisła, zamiast zgodnie z założeniami atakować, straciła pierwsze pół godziny na upewnianie się, czy przeciwnicy rzeczywiście pozwalają na tak dużo, czy tylko udają, żeby później zaatakować uśpionych gospodarzy. Piłkarze Tottenhamu nie udawali – oni tak grają. Później trener Maciej Skorża przyznał, że jego zespół okazał rywalom zbyt dużo szacunku.

"Super Express" - Głowacki wyręczył „Koguty”

Po remisie 1:1 z Tottenhamem Wisła odpadła z eliminacji Pucharu UEFA. Anglicy grają dalej, mimo iż w Krakowie gole strzelali tylko wiślacy.

"Przegląd Sportowy" - Wisła nie zatopiła Tottenhamu

Koniec marzeń Wisły Kraków o podboju piłkarskiej Europy. W rewanżowym meczu I rundy Pucharu UEFA drużyna Białej Gwiazdy zremisowała 1:1 (0:0) z Tottenhamem Hotspur i odpadła z dalszej rywalizacji.

Tak mecz Wisły podsumowują natomiast serwisy internetowe:

90minut.pl: Remis rozpaczy

futbol.pl: Koniec jazdy Białej Gwiazdy...

sportowefakty.pl: Na własne życzenie

weszlo.com: Głowacki - jeden, Wisła - jeden

wisla.krakow.pl: Koniec marzeń o fazie grupowej

Dodał: vip

Źródło: Wisła Portal


Angielskie media po meczu Wisła - Spurs

"Spurs wczołgali się do grup Pucharu UEFA" - pisze po meczu Wisła - Totenham (1-1) angielski "The Times", a media na Wyspach dobitnie podkreślają, że "Koguty" dość szczęśliwie awansowały do następnej fazy Pucharu UEFA. "The Independent" informuje zresztą, że działacze Spurs już podjęli rozmowy z Markiem Hughes'em, który miałby zastąpić Juande Ramosa. "Ramos na razie zatrzymał czas swojego zwolnienia" - twierdzi "The Guardian".

Oto kilka opisów z angielskiej prasy, po wczorajszym meczu:

Daily Star

Dzięki uprzejmości Arkadiusza Głowackiego Tottenham awansował do fazy grupowej Pucharu UEFA, co ucieszyło 900 kibiców Spurs, którzy zjawili się na krakowskim stadionie. Pierwsza połowa meczu była bardzo słaba, głównie z tego powodu, że obydwa zespoły posyłały wciąż długie piłki, co nie przynosiło żadnych ciekawych akcji. Dopiero przed przerwą musiał wykazać się Gomes broniąc strzał Sobolewskiego. Chwilę później Jonathan Woodgate nie powstrzymał Kostarykanina Júniora Díaza, ale ten uderzył zbyt lekko. W II połowie Wisła zaatakowała dopiero od 80. minuty, kiedy to Gomes wybił na słupek strzał Brożka. Ten ostatni pokonał bramkarza Tottenhamu ładnym lobem, po podaniu Díaza. Wisła mogła doprowadzić do dogrywki, po strzale Clébera i dobitce Brożka. Końcowy gwizdek dał Spurs i Ramosowi ogromną ulgę, bo wciąż w tej drużynie nie widać większego postępu w grze.

The Guardian

Tottenham ledwie przeszedł. Ramos na razie zatrzymał czas swojego zwolnienia.

Patrząc na obecne kłopoty Tottenhamu awans trzeba rozpatrywać jako osiągnięcie. Po samobójczym golu Głowackiego Spurs prowadzili w dwumeczu 3-1, ale Paweł Brożek pokazał jak bardzo niestabilna jest obecnie gra Tottenhamu, bo Wisła mogła zdobyć jeszcze trzy kolejne bramki. - W tym momencie remis jest zwycięstwem i tym samym daje satysfakcję - powiedział potem Ramos, który doskonale zdaje sobie sprawę z licznych problemów swojego zespołu i w ataku i w obronie. - Mam wiele do powiedzenia, ale piłkarzom, a nie prasie - mówił Ramos. - Drugą i trzecią bramkę mogli dziś strzelić Didier Zokora i Darren Bent - dodał hiszpański trener Spurs. Gazeta podkreśla, że Wisła też miała swoje okazje. Sobolewski trafił w nogi Gomesa, Brazylijczyk świetnie obronił też strzał głową Brożka.

Nie był jednak w stanie powstrzymać go przy lobie, który dał wyrównanie. Po wyrównaniu Spurs szczęśliwie przetrzymali nawałnicę Wisły...

- Wiedzieliśmy, że będzie to trudne spotkanie, musieliśmy walczyć o każdą piłkę - mówił po meczu kapitan Spurs, Ledley King. - Może nie mamy dobrych wyników w lidze, ale awansowaliśmy w Carling Cup no i gramy dalej w Pucharze UEFA, więc mamy nadzieję, że teraz się podniesiemy - dodał King.

The Independent

Spurs znaleźli drogę do Pucharu UEFA

Stadion Wisły nie był aż tak wrogi dla Tottenhamu, jak można się było spodziewać, a na ogromnym banerze przeczytać można było: "God Save The Queen".

Juande Ramos pokazał, że jest specjalistą od wygrywania w meczach pucharowych. Dobrym ruchem było wystawienie w ataku Fraizera Campbella i Darrena Benta. Decydująca o losach rywalizacji była akcja z 58. minuty. Gareth Bale podał do Campbella, a piłkę w bramce Mariusza Pawełka umieścił Arkadiusz Głowacki. Wynik podwyższyć powinien Zokora, ale mimo że biegł sam przez 50 jardów - nie zdołał wykończyć swojej akcji. Po podaniu Díaza wyrównał Brożek i końcówka meczu to rozpaczliwa obrona Spurs. Brożek powinien bowiem doprowadzić do dogrywki, ale trafił prosto w bramkarza.

W dzisiejszym wydaniu gazeta informuje ponadto o tajnych rozmowach działaczy Tottenhamu z Markiem Hughes'em, który miałby zastąpić Juande Ramosa na stołku menedżera klubu. Mimo tych spekulacji działacze "Kogutów" dementują pogłoski o zmianie szkoleniowca.

The Sun

Szef Tottenham Juande Ramos dokonał tak wielu zmian w swoim zespole, przed tym sezonem, że spokojnie może konkurować z Claudio Ranierim, kiedy ten zmieniał skład Chelsea. Hiszpan jeszcze ani razu nie zagrał w tym samym ustawieniu dwóch gier z rzędu i tylko trzech piłkarzy grało w każdym meczu tego sezonu. Fraizer Campbell jest juz 20. zawodnikiem, który zaczął mecz w wyjściowym składzie i to właśnie on przepchnął Głowackiego, który sam wpakował piłkę do siatki. Nerwy kibiców Spurs zostały jednak solidnie zszarpane, bo Paweł Brożek wyrównał na 7 minut przed końcem. Końcówka przeraziła wszystkich, a zwłaszcza Ramosa, który zmieniając Modricia pokazał wszystkim jakie ma intencje - chciał bronić wyniku za wszelką cenę. Na szczęście najpierw Brożka powstrzymali obrońcy, a potem Gomes.

The Times

Ulga Ramosa. Jego Spurs wczołgali się do grup Pucharu UEFA Po samobóju Głowackiego awans Tottenhamu wydawał się bezpieczny, ale nawet po tym kamienna zazwyczaj twarz Ramosa zaczęła drgać, gdy Wisła wyrównała.

Ramos odetchnął dopiero po meczu. - Jestem zadowolony z awansu. Jest to dla nas dobry wynik. Jeśli wygrasz trzy lub cztery mecze, jesteś najważniejsza osoba, ale kiedy przegrasz, jesteś najgorszy - mówił trener Spurs. - Najważniejsze, że gramy dalej - cieszył się już po końcowym gwizdku.

- Pokazaliśmy charakter - twierdził natomiast Ledley King. Spurs zagrali tak jak w wygranym meczu z Newcastle, ale znów nie udało im się - podobnie jak i w dziewięciu innych meczach tego sezonu - zachować czystego konta bramkowego.

Wisła zagrała słabiej niż na White Hart Lane, ale mogło być inaczej, gdyby po podaniu Łobodzińskiego bramkę strzelił Sobolewski. Uderzył jednak zbyt słabo, podobnie jak chwilę później Díaz.

Zaraz po przerwie Tottenham objął prowadzenie. Wszystko dzięki wejściu Campbella, który mocno nacisnął Głowackiego. Losy meczu zmienił Brożek, po tym jak przelobował Gomesa. Mógł go pokonać jeszcze dwukrotnie, ale bramkarz "Kogutów" spisał się świetnie. Gola mógł też zdobyć Marcelo, ale uderzył zbyt wysoko.

Dodał: Redakcja

Źródło: Wisła Portal


Analiza gry Wisły w rewanżu z Tottenhamem. Oceny piłkarzy

Wisła źle rozpoczęła mecz, była nerwowa, bała się gry. Wyglądało to tak, jakby Wisła chciała wybadać, czy czasem Tottenham nie wrócił do formy. Jednocześnie londyńczycy również nie weszli dobrze w mecz, ale widząc niezdecydowanie rywali sami stali się pewniejsi. Pressing piłkarzy Tottenhamu w połączeniu z błędami indywidualnymi i nieporozumieniami wśród Wiślaków spowodowały, że to goście przejęli kontrolę nad środkową strefą boiska. Jednak na nasze szczęście nie potrafili oni stworzyć sobie klarownych sytuacji. Wisła odpowiadała sporadycznie, choć gdy udawało się przedrzeć przez pressing rywali, rozgrywanie piłki stawało się o wiele prostsze, a rywale często gubili się pod własną bramką.

Szczęście było blisko. Tym razem Gomes wyłapał główkę Pawła Brożka.
Szczęście było blisko. Tym razem Gomes wyłapał główkę Pawła Brożka.
Wisła po około pół godzinie gry zaczęła dochodzić do siebie i atakować coraz śmielej. W ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy pod bramką Gomesa kilkukrotnie zakotłowało się i Wisła była bliska strzelenia gola. Bramka nie padła, ale gra w końcówce zdawała się być dobrym prognostykiem przed drugą połową.

Niestety nic bardziej mylnego. Wisła znowu wyszła na boisko przestraszona, nie potrafiła grać piłką, nikt nie pokazywał się do gry, zawodnicy uciekali do przodu nim futbolówka została wprowadzona do gry. Powstała duża przestrzeń między pomocą i obroną. Jednocześnie usztywnieni nerwami Wiślacy razili niecelnymi podaniami, co przy odległościach między zawodnikami oznaczało szalenie groźne przechwyty. Doprowadziło to do tego, że Wisła zaczęła grać długą piłką. Niestety również tam linia pomocy spisywała się słabo. Nawet jeżeli udawało się przechwycić długą piłkę, to nie było do kogo jej odegrać. Po kilku minutach gry bramka dla Tottenhamu wisiała w powietrzu. Nasza linia pomocy przestała istnieć, traciliśmy masę piłek zarówno po krótkich jak i długich podaniach, a organizacja gry leżała. Tottenham nie atakował, nie był już tak agresywny, ale przy minimalnym wysiłku odbierał nam piłkę i mając dużo swobody konstruował szybkie ataki.

Po jednym z takich ataków piłka trafiła na lewe skrzydło Tottenhamu. Znowu zawiodła organizacja gry, pod naszą bramką byli praktycznie sami obrońcy. Baszczyński, pierwotnie w tej akcji ustawiony wąsko, nie zdążył do szeroko ustawionego rywala, który z łatwością dośrodkował. W polu karnym stoperzy pozostali dwóch na dwóch z napastnikami rywali i naciskany Głowacki interweniował na tyle niefortunnie, że wpakował piłkę do własnej bramki. Kluczowy w tej sytuacji był brak asekuracji ze strony prawoskrzydłowego. Baszczyński najpierw asekurował stoperów w środku i potem nie miał możliwości dogonić rywala, który miał strasznie dużo czasu i miejsca na dośrodkowanie.

Po strzelonej bramce Tottenham zupełnie się rozluźnił, przestał grać pressingiem, cofnął się pod własną bramkę i czekał na kontry. Niestety Wisła mając nawet więcej swobody w środku pola powielała dalej swoje grzechy. Robiła dokładnie to, czego chciał rywal, grała długą piłką na silnych defensorów, którzy za rywala do pojedynków powietrznych mieli Boguskiego. Mimo to Tottenham znowu pokazał, że jest drużyną do ogrania. Straszna pasywność londyńskich obrońców sprawiała, że Wisła nawet w tak niekorzystnym położeniu tworzyła sobie sytuacje. W samej końcówce Tottenham pozwalał na naprawdę wiele, ale Wisła dalej grała długą piłką, nawet nie podejmowała prób gry kombinacyjnej.

Gola, który dawał nam nadzieję na ostatnie minuty gry, strzelił Paweł Brożek, po kapitalnym podaniu Diaza, który wykorzystał luki w formacjach pomocy i obrony rywali. Niestety, na więcej nie starczyło czasu. Grająca dalej bez pomysłu Wisła stworzyła sobie jeszcze sytuacje, ale ich nie wykorzystała. Zremisowany mecz zakończył naszą przygodę z pucharem UEFA w tym sezonie.

Gra ofensywna

Jest taka piłkarska maksyma: „Grasz tak, jak Ci przeciwnik pozwala”. W czwartkowe popołudnie przeciwnikiem Wisły był strach, który pozwalał na naprawdę niewiele. To co najbardziej boli, to fakt, że strach przed Tottenhamem nie był zasadny, co pokazał mecz w Londynie. Co więcej, oglądając czwartkowe spotkanie miało się wrażenie, że Wiślacy boją się nie rywali, a samych siebie i możliwości zwycięstwa.

Gra ofensywna wyglądała tak, jakby piłkarze cofnęli się półtora roku wstecz, w czasy, kiedy zajęliśmy ósme miejsce w lidze. Brakowało właściwie wszystkiego. Problemy zaczynały się na poziomie prostych błędów indywidualnych, czasem wymuszonych pressingiem, ale czasem zupełnie nieuzasadnionych. Dalej błędy rozciągały się na poruszanie się po boisku, gdzie druga linia za wszelką cenę starała się uciekać od piłki. Prawie każdy czekał, aż ktoś inny weźmie na siebie grę, nie było odwagi, nie było krzty wiary we własne umiejętności. Nie może być tak, że grę na siebie próbuje brać tylko jedyny napastnik, bo wtedy brakuje go w polu karnym. Niestety nikt inny nie przejawiał chęci do gry ofensywnej, a nawet jeśli okazjonalnie wykazał się inicjatywą, to partnerzy albo nie umieli mu podać, albo nawet nie próbowali.

Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, nasi zawodnicy rzadko biorą ciężar gry na siebie w meczach ekstraklasy, więc trudno się spodziewać, że zrobią to w meczu z rywalem silniejszym, szczególnie, kiedy drużynie nie idzie. Brakuje nam indywidualności. Mówi się, że mecze wygrywa się kolektywem, całą drużyną, nie pojedynczymi piłkarzami, ale aby było to prawdą, cała drużyna musi chcieć grać. Kiedy w drużynie zbierze się za dużo piłkarzy nie potrafiących wziąć ciężaru gry na siebie, zaczyna się to przekładać na grę całego zespołu. Z takiej opresji uratować może tylko indywidualność w linii pomocy.

Na osobną uwagę zasługuje lewe skrzydło, które po raz kolejny nie dawało dośrodkowań. Cały problem bierze się z tego, że zarówno Brożek jak i Zieńczuk oraz Diaz wolą schodzić do środka niż grać szeroko pod linią. W ten sposób zagęszcza się środek boiska, ale również pustoszeje lewa flanka, która pozostaje zupełnie niewykorzystana. Do tego nasi piłkarze w tłoku rzadko grają kombinacyjnie i łatwo dają się wypychać spod pola karnego rywali, co przeważnie kończy się ostatecznie na podaniu do obrońców. Niejednokrotnie zawodnicy na lewej stronie indywidualnie prezentują się lepiej niż ich vis-a-vis na drugiej flance, ale prawa strona ostatnio funkcjonuje sprawniej, daje więcej dośrodkowań, strzałów, gra szerzej, rozciąga defensywę rywali, daje większe możliwości rozegrania piłki.

Podkreślmy też jedną rzecz. Kiedy Wisła atakowała, nawet nieporadnie, Tottenham w obronie grał jeszcze nieporadniej. Rywal pokazał w poprzednich meczach, że przyciśnięty łatwo się gubi, że ma problemy, kiedy jego linia obrony zostaje szeroko rozciągnięta, że defensorzy grają zbyt pasywnie. Co więcej słyszałem i czytałem wypowiedzi, które świadczyły, że nasi piłkarze o tym wiedzą. Jednak na boisku w żaden sposób nie było widać, aby ta wiedza była wykorzystywana.

Gra defensywna

Z jednej strony rywale nie stworzyli sobie klarownych sytuacji pod naszą bramką, a postawa indywidualna naszych obrońców była całkiem przyzwoita. Z drugiej strony Tottenham zbyt łatwo dośrodkowywał piłki w nasze pole karne, a nasi stoperzy zbyt często przegrywali pojedynki główkowe. Najbardziej zawodziła druga linia. Skrzydłowi bardzo często spóźniali się z asekuracją, natomiast środek generował olbrzymią liczbę niebezpiecznych strat.

To właśnie błędy przy wyprowadzeniu piłki były dla nas w czwartek najgroźniejsze. Druga linia uciekała daleko od obrony i defensorzy zmuszeni byli wprowadzać piłkę do gry albo długim podaniem, albo podaniem nieco krótszym, ale nadal kilkunastometrowym. Przy pressingu rywali, dużej liczbie strat własnych i kiepskim przejściu z ataku do obrony rywale mieli bardzo dużo miejsca do rozgrywania swoich ataków.

Jak bardzo spięci byli nasi piłkarze pokazuje właśnie zachowanie naszej obrony. Nerwy paraliżowały myślenie. Wielokrotnie zawodnicy bezmyślnie biegli za rywalem, tak jakbyśmy kryli indywidualnie. Dochodziło do sytuacji, gdzie w jednym miejscu było nawet czterech Wiślaków i tylko jeden rywal, a dookoła powstawały wielkie luki.

Nerwowość przekładała się także na czas reakcji zawodników. Brakowało automatyzmów, kiedy rywal urywał się spod krycia często był moment zawahania, wyglądało to tak jakby nasi piłkarze nie uważali co dzieje się dookoła nich. Potem następował gwałtowny ruch i próba naprawienia spóźnionego startu, spóźnionej reakcji.

Dodać trzeba również, że znowu za mało było odbiorów piłki. Przeważnie futbolówkę odzyskiwaliśmy po stracie rywali, np. niecelnym dośrodkowaniu, a nie po wygranym pojedynku.

Tym razem nie odniosę się do kartek i fauli, bo niektórych decyzji sędziego nie sposób zrozumieć. Rumun był wyjątkowo drobiazgowy i to na dodatek raczej wtedy, kiedy jego decyzje były na korzyść Tottenhamu. Jednocześnie trzeba podkreślić, że jego sposób sędziowania mimo wszystko nie jest żadnym usprawiedliwieniem, bo arbiter nie wypaczył wyniku spotkania.

Oceny zawodników

Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski.


Mariusz Pawełek - 8

Dobry mecz naszego bramkarza. Wszystkie jego interwencje były pewne, chwytał strzały rywali, dobrze interweniował przy dośrodkowaniach. Bramka również nie obciąża jego konta. Trzeba też zaznaczyć, że rywale strzelali dosyć mocno, ale nie były to strzały, przy których Pawełek musiałby wykazać się jakimś niebywałym kunsztem, oraz, że rywale rzadko trafiali w światło bramki. W pierwszej połowie Mariusz starał się wprowadzać piłkę krótko, zagrywając do obrońców, w drugiej połowie próbował dalekich wykopów z różnym skutkiem.


Marcin Baszczyński - 5

Baszczyński zagrał niezły mecz, choć widać było po nim zdenerwowanie. Starał się być aktywny w ofensywie, gdzie grał szeroko i dobrze współpracował z partnerami. W defensywie bywało różnie. Miał kilka dobrych interwencji, ale nie ustrzegł się błędów. Przede wszystkim grał zbyt wąsko biorąc pod uwagę, że prawoskrzydłowy notorycznie nie nadążał z kryciem. W ten sposób szeroko grający lewoskrzydłowy Tottenhamu mógł spokojnie przymierzyć i zacentrować. Jedna z takich sytuacji kosztowała nas utratę bramki.


Arkadiusz Głowacki - 4

Miewał lepsze i gorsze interwencje w tym meczu. Spory problem sprawiał mu dobrze grający w powietrzu Bent. Mimo wszystko jego interwencje były dość pewne i rywale nie potrafili przejść naszego kapitana. Niestety na jego niezłą postawę cieniem rzuca się gol z pięćdziesiątej ósmej minuty. Rozumiem, że był naciskany i popychany przez Campbella, ale i tak interwencja Głowackiego dziwi. Nasz stoper powinien był wybić tą piłkę na róg, a ułożenie jego głowy sugeruje, że próbował grać za siebie, czyli do bramkarza. Campbell naciskał Głowackiego i tuż przed bramką nieco go popchnął, ale nie mógł spowodować takiego ułożenia głowy Arka.


Cleber - 5

Grał podobnie jak Głowacki, czasem lepiej, czasem gorzej. Również miał problemy z walką w powietrzu, ale na ziemi interweniował pewnie, sprawiał rywalom sporo problemów. Do tego nie popełnił żadnego poważniejszego błędu. Oddał też dobry strzał z woleja, który wypluł przed siebie Gomes, a którego dobić nie zdołał Paweł Brożek. Trzeba też przyznać, że w czwartkowe popołudnie rywal nie prowadził jakichś szaleńczych ataków i preferował boczne sektory boiska, także Cleber nie miał wielu okazji do wykazania się.


Piotr Brożek - 7

Zagrał dobre spotkanie. Pomimo tego, że popełniał błędy, zagrał chyba najlepiej z naszych obrońców jeżeli chodzi o defensywę. Miał sporo odbiorów, dobrze asekurował partnerów, grał twardo i skutecznie. W pierwszej połowie często uczestniczył w akcjach ofensywnych, niestety w drugiej wyraźnie brakowało mu sił na bieganie po całej długości boiska i razdko dawał wsparcie Zieńczukowi. Trzeba też przyznać, że z jego gry w ofensywie raczej nie wynikały wymierne profity dla drużyny.


Rafał Boguski - 4

Zagrał słabiej niż ostatnio. Przede wszystkim grając na prawym skrzydle nie nadążał za akcjami w defensywie. Podobnie jak koledzy był wyraźnie zagubiony. Nie potrafił wziąć na siebie ciężaru gry. Okresami znikał z pola widzenia, szczególnie w drugiej połowie, kiedy Wisła grała długą piłką i Boguski nie miał zbyt dużych szans na walkę z silnymi obrońcami Tottenhamu. Próbował czasem urwać się rywalom, ale prób tych było za mało i nie dawały one efektu. Trzeba też przyznać, że Boguski wyglądał kiepsko pod względem szybkości i przyspieszenia.


Mauro Cantoro - 4

Nie grał źle, ale popełnił sporo niewymuszonych błędów i strat w środku pola, po których Tottenham wyprowadzał szybkie ataki. Wiele strat wynikała z prób zastawiania się, ale Cantoro był dla rywali zbyt wolny i zbyt statyczny, aby móc skutecznie się zastawiać. Tu należy również zauważyć, że Argentyńczyk wyglądał bardzo kiepsko pod względem fizycznym. W pierwszej połowie miał sytuację, której nie wykorzystał właśnie z powodu zmęczenia. Mógł wtedy podać lub strzelić. Na pierwszy wariant zabrakło mu sił, nie był w stanie w pełnym biegu się rozejrzeć. Drugi wariant również upadł ze względu na zmęczenie, bo Cantoro nie był w stanie czysto trafić w piłkę. Trzeba też zrozumieć, że od poprzedniego meczu z Tottenhamem Argentyńczyk wystąpił we wszystkich meczach Wisły w pełnym wymiarze czasowym. Jednak niektóre błędy Mauro nie są związane ze zmęczeniem tylko z nieodpowiedzialnością, np. gdyby nie dziwne sędziowanie zapewne otrzymałby żółtą kartkę za złapanie rywala za nogę.


Radosław Sobolewski - 6

Zagrał całkiem przyzwoite spotkanie, był aktywny w ofensywie i w defensywie. Odbierał piłki i walczył, choć trzeba też przyznać, że zaliczał straty i że również po nim było widać jakiś problem o podłożu mentalnym. Ponadto choć jest jednym z liderów tej drużyny, to nie zawsze świeci przykładem. Np. po niedokładnym podaniu od Piotra Brożka stracił piłkę, ale zamiast gonić rywala stanął i zaczął krzyczeć na Brożka. Nie dość, że odpuścił rywala, to jeszcze takie zachowanie wprowadza dodatkową niepotrzebną nerwowość. Niemniej jako jeden z niewielu próbował ciągnąć grę Wisły. Nie jest on jednak zawodnikiem o predyspozycjach do kreowania gry, więc nie przynosiło to większych rezultatów. Sobolewski znalazł się również w sytuacji bramkowej, sam na sam z Gomesem w polu karnym. Nasi środkowi pomocnicy coraz częśćiej mają takie sytuacje, ale zbyt rzadko je wykorzystują. Zarówno Sobolewskiemu, jak i Cantoro przydałby się intensywny trening strzelecki, bo po ich zachowaniu widać, że nie wiedzą, jak się zabrać za wykończenie takiej sytuacji. Nie mają automatyzmów w podejmowaniu decyzji, przez co nie dość, że zwlekają z wykończeniem, to na dodatek nie wiedzą jakie rozwiązanie wybrać.


Junior Diaz - 7

Dobry mecz Kostarykanina. Był jedną z jaśniejszych postaci w Wiśle w czwartkowe popołudnie. Był bardzo aktywny tak w ofensywie, jak i w defensywie, zaliczył piękną asystę, nie popełniał większych błędów, choć stracił kilka piłek, które skończyły się kontrami. To, co najbardziej przeszkadza w grze Diaza, to jego nierówność. Czasem w jednym dryblingu przeplata kapitalne zagrania z dziwnymi kiksami. Czasem popisuje się kapitalnym zagraniem z pierwszej piłki, a czasem ma problem z przyjęciem prostego podania. Niestety nie jest to również typ zawodnika, który sam pociągnie grę drużyny, choć trzeba przyznać, że w czwartek był bardzo pracowity, biegał po całej długości i szerokości boiska.


Tomas Jirsak

Trudno oceniać występ Czecha, ponieważ szybko wyeliminowała go z gry kontuzja. Choć pozostawał na boisku jeszcze przez pewien czas, to nie była już jednak taka gra jakiej byśmy po nim oczekiwali. Miał kilka niezłych podań, ale również sporo niedokładności i strat.

Gra zbyt krótko, aby podlegać ocenie.


Paweł Brożek - 7

Dobry występ naszego napastnika. Niestety nie miał odpowiedniego wsparcia ze strony partnerów, choć trzeba przyznać, że sam również popełniał błędy. W sytuacji, kiedy dobijał strzał Clebera mam wrażenie, że nie miał możliwości dobrze uderzyć tej piłki, bo musiał się na nią położyć z miejsca, a tym samym w uderzeniu nie mogło być siły. Ponadto Paweł strzelił ładną bramkę, był aktywny, sam szukał gry, był chyba najlepszym Wiślakiem biorąc pod uwagę tylko zawodników z pola.


Wojciech Łobodziński - 5

Kwadrans, który zaliczył w pierwszej połowie był bardzo udany. Łobodziński był wtedy aktywny i waleczny, to on podał do wbiegającego Sobolewskiego, jego wejście wniosło sporo ożywienia do poczynań Wisły. Niestety po przerwie Łobodziński wtopił się w nijakość reszty drużyny. Podobnie jak koledzy popełniał błędy, nie szukał gry. Z minuty na minutę nie wytrzymywał również fizycznie i słabł. Przy bramce na 0-1 zabrakło go na prawym skrzydle przy centrującym zawodniku.


Marek Zieńczuk - 5

Przeciętny występ naszego lewoskrzydłowego. W pierwszych minutach po wejściu był niewidoczny, rozkręcił się dopiero w samej końcówce. Zieńczuk starał się dośrodkowywać, strzelać, współpracować z partnerami, ale trzeba też przyznać, że niewiele z tego wynikało. Zapadła mi w pamięć taka sytuacja z Markiem, gdzie próbował minąć rywala i dośrodkować. Trzykrotnie próbował minąć obrońcę i trzykrotnie mu się to nie udawało, bo cały czas szukał dośrodkowania lewą nogą. Przy ostatnim podejściu widział już, że rywal znosi kondycyjnie zmiany kierunku lepiej niż on sam i że przy następnej próbie najprawdopodobniej straci piłkę. Dlatego nabił rywala i wywalczył róg. Z jednej strony to dobrze, bo zachował się przytomnie, z drugiej strony nawet podmęczony obrońca Tottenhamu ma lepszą wytrzymałość niż świeżo wprowadzony Zieńczuk i to martwi.


Marcelo

Zagrał całkiem przyzwoicie, widać było, że gra na tej pozycji nie jest dla niego wielkim problemem, to dobrze świadczy o zawodniku. Całkiem nieźle walczył w powietrzu miał jedną sytuację strzelecką, niestety nie była ona najprostsza i Marcelo nie zdołał pokonać swojego rodaka.

Paweł Brożek w meczu z Tottenhamem
Paweł Brożek w meczu z Tottenhamem

Grał zbyt krótko aby podlegać ocenie.

Chciałbym też wyjaśnić jedną kwestię. Wiele osób stwierdziło, że wystawienie Marcelo w ataku było niepoważne. Jedni twierdzili, że źle świadczy to o trenerze, inni, że o dyrektorze sportowym, jeszcze inni, że o pozostałych napastnikach. Ja nie uznaję żadnej z tych wersji, bo przesuwanie dobrze grającego głową obrońcę do ataku to często spotykany manewr w tego typu sytuacjach. Problem w tym, że jak polski trener przesuwa swoją wieżę pod bramkę rywali, wszyscy wokół się śmieją, że to kompromitacja. Kiedy Mourinho przesuwał do ataku Terry'ego, słychać było ochy i achy nad genialnością tego posunięcia.

Postawmy sprawę jasno - Małecki, czy Niedzielan to zawodnicy szybcy i zwrotni, którzy nie pomogliby Wiśle w sytuacji, kiedy Tottenham broni się praktycznie całym zespołem w okolicach szesnastki, a Wisła gra tylko długą piłką. Jednocześnie ściągnięcie wysokiego napastnika nie jest łatwa sprawą, bo nie potrzebujemy byle jakiego piłkarza, którego będziemy wpuszczać tylko przy takich okazjach. Śmiem twierdzić, że od takiego byle jakiego, ale wysokiego lepszy będzie nawet solidny obrońca przesunięty do przodu, bo jest duża szansa, że posiada jakieś umiejętności, a nie tylko wzrost. Wysoki napastnik jest nam potrzebny, ale musi to być zawodnik gotowy do walki o pierwszy skład.


Podsumowanie

Szkoda, że nie udało się przejść Tottenhamu, bo nadal uważam, że w obecnej formie jest drużyną do ogrania. Szkoda również, że nasi piłkarze mają umiejętności, ale kolejny mecz przegrywają w głowach. Jednak najbardziej szkoda mi punktów. Tu pozwolę sobie wejść trochę w kompetencje kolegi przygotowującego analizy rankingu klubowego i krajowego:)

Wisła w tym sezonie w pucharach Europejskich zdobyła dla siebie... 1 punkt. W zeszłym sezonie nie graliśmy w pucharach więc za sezon 07/08 mamy 0 punktów. W sezonie 06/07 ograliśmy Iraklis i FC Basel, dostaliśmy więc 4 punkty. Za sezon 05/06 mamy znowu zero punktów za sprawą dwóch porażek z Vitorią. Odległy sezon 04/05 to sezon Dinama Tblisi, czyli zainkasowanych 2 punktów do rankingu. Jak nietrudno wyliczyć w przyszłym sezonie nasz ranking wyniesie 7 pkt + nasz udział w rankingu krajowym. To już jest bardzo mało, na dodatek przez najbliższe cztery sezony będzie nas prześladował wynik z dwóch ostatnich lat. To może nam w przyszłości bardzo utrudnić pomyślne losowania w europejskich pucharach.

Wracając do ligowej codzienności. Ważne, aby drużyna szybko się pozbierała i nie straciła punktów w Zabrzu. Ewentualne zwycięstwo może dać nam fotel lidera i przewagę punktową nad Legią i Lechem. Pamiętajmy też, że w tym sezonie stawka jest nieco wyższa niż rok temu, bo od przyszłego sezonu wchodzi w życie reforma Ligi Mistrzów. Mistrz Polski będzie miał teoretycznie prostszą drogę do tych elitarnych rozgrywek.

wislakrakow.com (Uran235)

Źródło: wislakrakow.com

Mistrzowska Opowieść - część XI - Tottenham Londyn

Nadszedł nowy tydzień, więc czas na kolejną odsłonę Mistrzowskiej Opowieści. Dziś Marcin Baszczyński opowiada o dwumeczu z londyńskim Tottenhamem w fazie play-off pucharu UEFA w 2008 roku. Biała Gwiazda do samego końca walczyła z angielską drużyną jak równy z równym.


02.06.2020r.

Krzysztof Pulak


Dlaczego nie?

Defensor Wisły zwraca uwagę na brak paniki po trafieniu na popularnych Kogutów w ramach losowania. „Nie zrobiło ono na nas wielkiego wrażenia. Potrafiliśmy walczyć z wielkimi, to dlaczego mieliśmy nie trafić na Tottenham?„ - mówił „Baszczu”.

Wiślacy przed pierwszym meczem w Londynie przeżyli małą przygodę. „Nigdy wcześniej nie zdarzyło nam prawie spóźnić na rozgrzewkę. Ktoś w nieodpowiedzialny sposób poprowadził nas przez miasto i dojechaliśmy na stadion w ostatniej chwili. Przebieraliśmy się w autokarze, potem mieliśmy z tej sytuacji ubaw. Trener wystawił mnie na stoperze i dobrze mi się grało na tej pozycji. Sam mecz był naprawdę wyrównany, być może rywal był trochę bardziej skuteczny” - analizował wiślacki defensor. Tomas Jirsak po minucie odpowiedział na trafienie Bentleya w pierwszej połowie rywalizacji. Końcowy rezultat został rozstrzygnięty przez Darrena Benta w 73. minucie.

Tottenham - Wisła Kraków 2:1 (1:1)

1:0 Bentley 33’

1:1 Jirsak 34’

2:1 Bent 73’

Tottenham: Gomes - Gunter (57' O'Hara), King, Woodgate, Bale, Bentley, Jenas, Zokora, Lennon (57' Campbell), Dos Santos (71' Assou-Ekotto), Bent

Wisła Kraków: Pawełek - Šinglár, Baszczyński, Cleber, Diaz, Boguski (73' Małecki), Cantoro, Sobolewski , Zieńczuk, Jirsak (61' Łobodziński), Brożek (79' Niedzielan)

Nadzieja do końca

Gracze Białej Gwiazdy przystępowali do rewanżu pełni wiary we własne umiejętności. Do wyrównania rywalizacji wystarczyło im odrobienie zaledwie jednobramkowej straty. „Było kilka dobrych momentów, kiedy mogliśmy się pokusić o gola. Mieliśmy w głowie również to, że ciągle musimy pilnować defensywy. Jakaś wielka akcja mogła spowodować, że nam się uda. Niestety tak się nie stało” - wspominał Marcin Baszczyński. Pechowa interwencja Głowackiego w drugiej połowie utrudniła Wiślakom walkę o awans. W końcówce podopieczni Macieja Skorży ruszyli z pogonią i w 83. minucie Paweł Brożek doprowadził do wyrównania. Na więcej zabrakło jednak już czasu.

„Mimo wszystko można było się cieszyć, że Wisła rozgrywała wiele dobrych spotkań z rywalami na europejskim poziomie. Byliśmy gorsi zaledwie o gola. To był bardzo dobry dwumecz w naszym wykonaniu” - podsumował „Baszczu”.

Wisła Kraków - Tottenham 1:1 (0:0)

0:1 Głowacki (sam.) 58’

1:1 Brożek 83’


Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Cleber, Brożek, Boguski (82’ Marcelo), Cantoro (66’ Zieńczuk), Sobolewski, Diaz, Jirsak (32’ Łobodziński), Brożek

Tottenham: Gomes - Gunter, King (88’ Dawson), Woodgate, Bale, Lennon, Zokora, Jenas, Modrić (77’ Huddlestone), Cambpell (68’ O'Hara), Bent

12 lat od 52. występu Marcina Baszczyńskiego w europejskich pucharach jako zawodnika Wisły

Marcin Baszczyński to szczególna postać w historii Białej Gwiazdy, którą kibice obdarzyli wyjątkową sympatią. Na przestrzeni lat „Baszczu” stał się jedną z ikon krakowskiego klubu oraz niekwestionowaną Legendą. Złożyło się na to wiele wydarzeń, a rocznica jednego z nich przypada właśnie dzisiaj. 2 października 2008 roku Wisła Kraków w ramach I rundy Pucharu UEFA podejmowała na własnym boisku Tottenham Hotspur. Spotkanie z Kogutami było 52. występem utytułowanego obrońcy w barwach Wisły w europejskich pucharach.


02.10.2020r.

Jakub Sumera

K. Porębski

W sezonie 2008/2009 podopieczni trenera Macieja Skorży stanęli do walki o Ligę Mistrzów. Po wyeliminowaniu Beitaru Jerozolima na drodze do piłkarskiego raju ponownie stanęła FC Barcelona, która w dwumeczu okazała się lepsza, a Wiślacy przystąpili do walki w Pucharze UEFA. W I rundzie ich przeciwnikiem był zespół Tottenhamu Hotspur, a pierwsze spotkanie rozegrane zostało w Londynie. Na stadionie White Hart Line krakowianie doznali nieznacznej porażki 1:2 i losy awansu do kolejnej rundy miały rozstrzygnąć się pod Wawelem.


Wiślacka „4” po raz 52 w Europie


Na decydujące starcie przy Reymonta trener Maciej Skorża posłał do boju najmocniejszy skład. Wśród zawodników, którzy wybiegli na boisko od pierwszej minuty, nie mogło zabraknąć Marcina Baszczyńskiego. Rewanżowe spotkanie z londyńczykami było defensora 52. meczem w europejskich pucharach jako zawodnika Wisły Kraków, co do dzisiaj pozostaje niepobitym rekordem. Od pierwszego gwizdka arbitra mecz był wyrównany, a gra toczyła się głównie w środkowej części boiska. Dłużej przy piłce potrafili utrzymać się jednak goście, którzy starali się rozgrywać futbolówkę jak najdalej od własnego pola karnego, potrafiąc przy tym stworzyć zagrożenie pod bramką Mariusza Pawełka. Gospodarze także próbowali swoich szans, jednak szczelna obrona Tottenhamu skutecznie oddalała jakąkolwiek próbę ataku, skutkiem czego do przerwy utrzymał się bezbramkowy remis.


Londyn gra dalej


Po wznowieniu gry Tottenham przeszedł do zdecydowanych ataków i dążył do zdobycia bramki, która przybliżyłaby zespół z północnej części Londyny do awansu do kolejnej rundy Pucharu UEFA. Ta sztuka udała im się w 58. minucie i po kilka próbach piłka zatrzepotała w siatce Mariusza Pawełka, a autorem trafienia był Arkadiusz Głowacki, który niefortunnie interweniował. Po tym trafieniu Anglicy cofnęli się i swoich szans zaczęli upatrywać w kontratakach. Biała Gwiazda z kolei nie miała już nic do stracenia i ruszyła do kontrofensywy, by odrobić bramkowe straty. Swoją szansę miał Radosław Sobolewski, który bardzo mocno uderzył z dystansu, jednak jego próbę pewnie obronił Heurelho Gomes.


Wiślacy nie ustawali jednak w swoich próbach i w 83. minucie udało im się wyrównać stan pojedynku. Bardzo przytomnym zagraniem ze środka pola popisał się Junior Diaz, który obsłużył Pawła Brożka, a ten sprytnym strzałem z linii pola karnego przelobował wychodzącego z bramki Gomesa i doprowadził do wyrównania. W końcówce spotkania „Brozio” potrafił wypracować sobie jeszcze kilka sytuacji strzeleckich, jednak kibice zgromadzeni na trybunach Stadionu Miejskiego im. Hernyka Reymana nie obejrzeli już więcej bramek. Mecz zakończył się remisem 1:1, który zapewnił Tottenhamowi awans do kolejnej rundy Pucharu UEFA.


Wisła Kraków - Tottenham Hotspur 1:1 (0:0)

0:1 Głowacki 58’ (sam.)

1:1 Paweł Brożek 83’


Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Cleber, Głowacki, Piotr Brożek - Boguski (82’ Marcelo), Cantoro (66’ Zieńczuk), Sobolewski, Diaz - Jirsak (32’ Łobodziński) - Paweł Brożek



Źródło: wisla.krakow.pl

Filmy

Linki

Galeria kibicowska: