2008.11.08 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 0:0

Z Historia Wisły

2008.11.08, Ekstraklasa, 12 kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 16:00
Wisła Kraków 0:0 ŁKS Łódź
widzów: 13.000 (gości 700)
sędzia: Tomasz Mikulski z Lublina
Bramki
Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Peter Šinglár Grafika:Zmiana.PNG (83' Marek Zieńczuk)
Arkadiusz Głowacki
Marcelo
Junior Diaz
Patryk Małecki
Radosław Sobolewski
Tomas Jirsak
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (69' Wojciech Łobodziński)
Paweł Brożek
Andrzej Niedzielan Grafika:Zmiana.PNG (46' Piotr Brożek)

trener Maciej Skorża
ŁKS Łódź
4-4-2
Bogusław Wyparło
Mladen Kascelan
Zdzisław Leszczyński
Marcin Adamski grafika:Zk.jpg
Adam Marciniak
Jakub Biskup
Labinot Haliti grafika:Zk.jpg
Dariusz Stachowiak
Vahan Geworgian Grafika:Zmiana.PNG (74' Mariusz Mowlik)
Paweł Drumlak Grafika:Zmiana.PNG (90' Adrian Woźniczka)
Adam Czerkas Grafika:Zmiana.PNG (46' Dawid Jarka grafika:Zk.jpg)

trener M. Chojnacki
Sytuacje: 15-2
Strzały: 20-7
Strzały celne: 7-1
Strzały zablokowane: 2-0
Rzuty rożne 13-1
Spalone: 2-2
Faule: 15-11

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy


Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Skorża: Musimy mieć się na baczności

Data publikacji: 07-11-2008 16:38


"Na pewno nie wyjdzie taka sama jedenastka, jak w meczu z Ruchem. Będzie kilka korekt, ale myślę, że wyjdzie to na dobre drużynie" - powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Łódzkim Klubem Sportowym trener Maciej Skorża.

"Pozycja nasza i łódzkiej drużyny jednoznacznie wskazuje na nas jako na faworyta tego meczu. Zdaję sobie sprawę, że łodzianie nie mają nic do stracenia, zechcą sprawić niespodziankę. Uczulałem zawodników, żeby nie lekceważyli rywala. Chcemy od pierwszych minut kontrolować mecz. Jutro zamierzamy zagrać mecz, w którym damy z siebie wszystko. Liczę, że zagramy tak samo, jak w pierwszej połowie meczu z Ruchem Chorzów" – powiedział Maciej Skorża.

"Mam dużo szacunku do ŁKS-u. To drużyna, która potrafiła odebrać punkty Legii, potrafiła pokonać GKS Bełchatów. W meczu z Górnikiem Zabrze była nawet lepszą drużyną do momentu straty bramki. Musimy mieć się na baczności. Personalnie to nie jest zła drużyna. Przy sprzyjających okolicznościach może być w środku tabeli. Powiem nawet, że szkoda by było, żeby taka drużyna spadła z ligi" – dodał.

Trener zdradził, że w porównaniu do spotkania przeciwko Ruchowi, w podstawowej jedenastce Wisły zajdzie kilka zmian. "Poza Konradem Gołosiem i Grześkiem Kmiecikiem wszyscy trenują. To pozytywna sprawa. Z tego pierwszego składu na mecz Młodej Ekstraklasy pojechali Przemysław Szabat, Tomasz Dawidowski, Krzysztof Mączyński i Ilie Cebanu. Reszta jest do mojej dyspozycji. Na pewno nie wyjdzie taka sama jedenastka, jak w meczu z Ruchem. Będzie kilka korekt, ale myślę, że wyjdzie to na dobre drużynie" – stwierdził.

Do składu po zawieszeniu przez Komisję Ligi powróci Rafał Boguski. "Rafał bardzo dobrze wygląda na treningach. Zresztą on zawsze pracuje na treningach rzetelnie. Być może ta dłuższa przerwa w grze jakoś wpłynie na jego formę. Możliwe, że wejdzie w drugiej połowie na ostatnie 30 minut" – powiedział szkoleniowiec o pomocniku.

Trener Maciej Skorża pochwalił Andrzeja Niedzielana, który jego zdaniem zagrał przeciwko Ruchowi najlepiej w sezonie. "Muszę też patrzeć na to, żeby grali najlepsi. Jeśli ktoś jest w lepszej dyspozycji, to on powinien zagrać" - dodał. Skorża powiedział również, że Niedzielan będzie miał jeszcze szansę, aby pokazać się w kolejnych meczach być może od pierwszych minut. "Chciałbym mieć dobrze rozeznaną jego sytuację, jeśli chodzi o zimowe okienko transferowe. Chcę się przekonać, czy będzie wartościowym zawodnikiem dla Wisły w perspektywie przyszłej rundy. Chciałbym przekonać się, czy warto w niego inwestować" - stwierdził.

Trener Wiślaków w ciepłych słowach wypowiedział się również o Patryku Małeckim. "Chciałbym mieć jak najwięcej zawodników, którzy potrafią grać na kilku pozycjach. Patryk jest takim zawodnikiem, Rafał Boguski też. To daje mi duże pole manewru. Patryk ma ogromną chęć do gry. To taka młodzieńcza fantazja, która daje nam dużo ożywienia" - powiedział.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Przed meczem Wisły z ŁKS-em nawet w samej Łodzi niewielu było takich, którzy wierzyli w możliwość sprawienia niespodzianki przy Reymonta.

Trener Skorża zapowiadał ofensywną, szybką grę. Taka też i ona była, niestety nie przyniosła rezultatu w postaci choćby jednej bramki. Niefrasobliwość polu karnym rywali, brak skuteczności, w końcu mądra, uważna postawa przyjezdnych w defensywie i Bogusław Wyparło między słupkami - wszystko to spowodowało, że kibice zgromadzeni tego dnia na stadionie im. Henryka Reymana bramek nie obejrzeli. W samej drugiej połowie meczu, Wisła oddała 16 strzałów, ale żaden z nich nie znalazł drogi do bramki.

Szkoleniowiec Wisły, zgodnie z zapowiedziami, poważnie przemeblował skład swojego zespołu. Uwagę zwracało bardzo ofensywne ustawienie krakowian. W ataku Paweł Brożek z Niedzielanem, na skrzydłach ofensywni Małecki z Boguskim, wreszcie Jirsak w środku. Na ławce rezerwowych zasiedli Baszczyński, Cleber, Cantoro, Zieńczuk czy Łobodziński. Trener Marek Chojnacki również wprowadził kilka kosmetycznych zmian w swej ekipie. Po raz kolejny w pierwszej jedenastce zabrakło miejsca dla Dawida Jarki, jedynym napastnikiem był Adam Czerkas.

Bogusław Wyparło tego dnia niepokonany. Nad nim, w wyskoku, Patryk Małecki.
Bogusław Wyparło tego dnia niepokonany. Nad nim, w wyskoku, Patryk Małecki.

Wisła zaczęła od zdecydowanych ataków. Pierwszą okazję już w 6. minucie zmarnował Paweł Brożek. Dostał dobre podanie za plecy Leszczyńskiego, zdecydował się na strzał, ale piłkę na rzut rożny sparował Wyparło. Golkiper przyjezdnych ponownie uratował swój zespół w 14. minucie, kiedy to świetnie wybronił mocny strzał głową Małeckiego. Z przebiegu pierwszego kwadransa gry, wydawało się, że pierwszy gol dla Białej Gwiazdy będzie tylko kwestią czasu. Wisła starała się grać kombinacyjnie, momentami zbyt koronkowo. Długo utrzymywała się przy piłce by w końcu stracić futbolówkę i musieć konstruować atak od nowa. Łodzianie pierwszy raz zagrozili bramce Mariusza Pawełka w 30 minucie spotkania. Geworgian wypuścił na prawym skrzydle Biskupa, ten uderzył bardzo mocno na bramkę, ale na posterunku był „Mario”. Do końca pierwszej części obraz gry niewiele się zmieniał. Gospodarze długo utrzymywali się przy piłce, wciąż brakowało jednak tego ostatniego podania, defensorzy ŁKS-u skutecznie rozbijali ataki, nie pozwalając podopiecznym Macieja Skorży zbliżyć się pod swoją bramkę.

W przerwie boisko opuścił Andrzej Niedzielan, zmienił go Piotr Brożek. Już kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry, Wisła stworzyła sobie dogodną okazję do otworzenia wyniku. W polu karnym po raz pierwszy w tym meczu pogubili się łódzcy obrońcy, bardzo mocno z dystansu uderzył Diaz, ale świetną interwencją znów popisał się Wyparło. W ekwilibrystyczny sposób próbował dobijać jeszcze Paweł Brożek, przenosząc piłkę nad poprzeczką. Popularny „Bodzio W” spisywał się tego dnia wyśmienicie, jakby na przekór krytyce, która dosięgnęła go po kilku słabszych ligowych występach. Po przerwie Wisła atakowała niemal bez przerwy. Tym razem już znacznie częściej dochodziła do sytuacji strzeleckich, ale szwankowała skuteczność. Kilkakrotnie próbował Paweł Brożek, dochodząc do sytuacji, które w swej normalnej formie, jaką oglądaliśmy w ostatnich miesiącach, powinien zamieniać na kolejne trafienia. Na bramkę ŁKS-u strzelali również Diaz czy Sobolewski, za każdym razem bez skutku. Bodaj najlepszą okazję zmarnował Brożek. Po uderzeniu piłki przewrotką przez Juniora, futbolówka trafiła pod nogi „Brozia” na szóstym metrze od bramki, ale ten z pierwszej piłki trafił wprost w interweniującego golkipera.

Mimo kolejnych prób, Wisła nie zdołała wbić dającej zwycięstwo bramki. Była zespołem zdecydowanie lepszym od Łódzkiego Klubu Sportowego, popisała się jednak tego dnia wyjątkową nieskutecznością. Tym samym po raz trzeci w tej rundzie podzieliła się punktami z rywalem z dolnej części tabeli i nie wykorzystała szansy na przeskoczenie w tabeli ligowej Legii, która w piątek uległa równie sensacyjnie Polonii Bytom.

Źródło: wislakrakow.com

Tylko remis. Wisła Kraków - ŁKS Łódź 0-0

W 12. kolejce Ekstraklasy Wisła zaledwie zremisowała na własnym stadionie z ŁKS-em 0-0. Po wczorajszej porażce Legii wszyscy kibice liczyli, że wiślacy zdołają wykorzystać potknięcie zespołu ze stolicy. Okazało się zupełnie inaczej. Piłkarze mistrzów Polski stworzyli sobie kilkanaście sytuacji do zdobycia gola, ale żadnej nie wykorzystali. Świetnie spisywał się zresztą w łódzkiej bramce, Bogusław Wyparło, który niewątpliwie zagrał "mecz rundy". Oj ma coś Wisła pecha do bramkarzy rywali, którzy właśnie przeciwko niej grają swoje najlepsze spotkania. Dla podopiecznych Macieja Skorży ten remis jest porażką i stratą cennych dwóch punktów. - Złość tylko człowieka bierze po takim meczu - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener Wisły.

Wisła Kraków - ŁKS Łódź 0-0

Wisła: Mariusz Pawełek - Peter Šinglár (83. Marek Zieńczuk), Arkadiusz Głowacki, Marcelo, Júnior Díaz - Patryk Małecki, Radosław Sobolewski, Tomáš Jirsák, Rafał Boguski (69. Wojciech Łobodziński) - Paweł Brożek, Andrzej Niedzielan (46. Piotr Brożek).

ŁKS: Bogusław Wyparło - Mladen Kašćelan, Zdzisław Leszczyński, Marcin Adamski, Adam Marciniak - Jakub Biskup, Labinot Haliti, Vahad Gevorgyan (75. Mariusz Mowlik), Paweł Drumlak (90. Adrian Woźniczka), Dariusz Stachowiak - Adam Czerkas (46. Dawid Jarka).

Żółte kartki: Haliti, Jarka, Adamski.

Widzów: 13 000, sędziował: T. Mikulski (Lublin)

Trener Maciej Skorża zapowiadał rotację w składzie, no i mieliśmy je. Na ławce został Cleber, wciąż odpoczywali też na niej Baszczyński i Łobodziński. Z kolei na murawie swoją formę prezentować mieli m.in. Niedzielan i Boguski. Obydwaj byli jednak słabo dysponowani. Tak samo jak i Wisła. Wprawdzie ambicji odmówić nikomu nie można było, ale mający wysokie aspiracje mistrzowie Polski powinni ograć ŁKS. I to wysoko.

Łodzianie ustawili przed własną bramką prawdziwy mur, no i przez całe spotkanie szczęśliwie się bronili. Na niewiele by się to jednak zdało, gdyby nie wybitna dyspozycja "Bodzia W.", który ostatnio zawalił kilka bramek. W Krakowie jednak chyba lepszego meczu jeszcze w swojej karierze nie zagrał.

Już w 6. minucie obronił groźny strzał Pawła Brożka, a w 14., po wrzutce Rafała Boguskiego, wybił groźne uderzenie głową Patryka Małeckiego.

Dziesięć minut później swoją pierwszą okazję mieli goście, ale strzał Gevorgyana nieznacznie minął bramkę Wisły. A ta powinna prowadzić od 29. minuty meczu. Niestety Rafał Boguski, będąc już w dogodnej pozycji, podawał zamiast strzelać, no i okazja przepadła. Przepadła też szansa gości, bo Pawełek... jedną ręką odbił uderzenie w krótki róg Biskupa.

Na osiem minut przed końcem I połowy po raz drugi przed swoją szansą stanął Boguski. Po ładnej wymianie piłki z Pawłem Brożkiem "Bogusiowi" zabrakło zdecydowania, żeby strzelać i piłka wpadła w ręce Wyparły.

W II połowie minuty upływały bardzo szybko. Wisła przeważała coraz wyraźniej, a goście skupili się już wyłącznie na obronie. Nawet wyjście z piłką poza własną połowę to był dla łodzian sukces. Nic więc dziwnego, że pod bramką gości co chwilę było gorąco.

Najpierw swoją szansę mieli Junior Diaz z Pawłem Brożkiem. Strzał Kostarykanina Wyparło odbił, ale dobitka "Brozia" przeleciała nad bramką. Dwukrotnie spróbował Radosław Sobolewski, ale najpierw strzał pomocnika Wisły obronił Wyparło, a po chwili "Sobol" nie trafił w bramkę. Podobnie jak i Arek Głowacki.

Trener Skorża dokonuje korekt w składzie, ale i to niewiele pomaga. W 73. minucie Wisła miała jednak "piłkę meczową". Do Pawła Brożka idealnie podał Małecki, ale król strzelców polskiej ligi nie trafił w bramkę!

W 77. minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Jarka odepchnął bez piłki Brazylijczyka Marcelo, po czym teatralnie upadł. Sugerując tym samym faul wiślaka. Sędzia ukarał łodzianina żółtą kartką, ale takie zachowanie powinno być napiętnowane o wiele bardziej surowo.

Ostatnie 10 minut to już ostry napór Wisły, która po wejściu Marka Zieńczuka grała trójką w obronie. Niestety, bramka gości była zaczarowana. Sobolewski huknął... w trybunę, a po rzucie rożnym głową w górną część poprzeczki. Najlepszą szansę miał jednak znów Paweł Brożek. W 82. minucie był jakieś 5-6 metrów od bramki, ale nie zdołał pokonać Wyparły! Jedyne co usprawiedliwia "Brozia" to fakt, że był mocno naciskany przez obrońcę.

W 90. minucie swoją szansę miał jescze Diaz, ale piłka po nogach obrońców wyszła na róg. Jeszcze w doliczonym czasie gry, po kolejnym dośrodkowaniu, piłkę w polu karnym miał Sobolewski - ale uderzył nad bramką.

Wisła traci więc 2 cenne punkty i zamiast liderować w lidze, pozostaje na trzecim miejscu. Wielka szkoda, bo jak łatwo sobie przypomnieć wiślacy zremisowali z trzema najsłabszymi dotąd zespołami: Cracovią, Górnikiem i ŁKS-em. Każdy z tych meczów wiślacy mogli i powinni wygrać. Nic więc dziwnego, że po dzisiejszym meczu najczęściej mówili jedno słowo: "szkoda".

Dodał: Redakcja

Źródło: wislaportal.pl

Remis Wisły z Bogusławem Wyparło

Data publikacji: 08-11-2008 18:21


Biała Gwiazda zremisowała z ŁKS-em 0:0 w meczu 12. kolejki Ekstraklasy. Taki wynik drużyna z Łodzi zawdzięcza Bogusławowi Wyparło, który kilkakrotnie ratował swój zespół od straty bramki.

Tak jak trener Maciej Skorża zapowiadał, w porównaniu z meczem z Ruchem Chorzów w podstawowej jedenastce Wisły zaszło kilka zmian. W obronie za Clebera zagrał Marcelo. Na ławce rezerwowych usiadł także Piotr Brożek, którego zastąpił Junior Diaz oraz Mauro Cantoro, Marcin Baszczyński, Wojciech Łobodziński i Marek Zieńczuk.

Jednak w przeciwieństwie do meczu z chorzowianami, Wiślacy nie potrafili w pierwszej części gry pokonać bramkarza rywali, który kilka razy wykazał się bardzo dobrym refleksem. Już w 7. minucie meczu obronił mocny strzał Pawła Brożka. W 14. minucie nie dał się pokonać Patrykowi Małeckiemu, który oddał strzał głową. Wyparło w ostatniej chwili przerzucił piłkę nad poprzeczką.

Podopieczni trenera Marka Chojnackiego stworzyli sobie jedną dosyć groźną sytuację. W 24. minucie pierwszej połowy po dośrodkowaniu Dariusza Stachowiaka z rzutu wolnego, piłkę tuż obok słupka posłał po strzale głową Vahana Gevorgyana.

Druga część meczu przypominała już bicie głową w mur. Wisła niemal nie wychodziła z połowy ŁKS-u, który bronił się całą jedenastką. Kiedy gospodarze dochodzili do sytuacji strzeleckich, na drodze do bramki ŁKS-u stawał Bogusław Wyparło, który rozegrał chyba mecz rundy. Golkiper łódzkiego zespołu obronił strzały m.in. Radosława Sobolewskiego, Juniora Diaza oraz Pawła Brożka. Zwłaszcza ten ostatni w 82. minucie mógł przesądzić o losach meczu, ale z pięciu metrów strzelił w... bramkarza.

Biała Gwiazda nie wykorzystała okazji, by odskoczyć rywalom na kilka punktów. Nie ulega wątpliwości, że dla podopiecznych trenera Skorży remis z łódzką drużyną to strata dwóch oczek, a nie zdobycie jednego.

Wisła Kraków – ŁKS Łódź 0:0

Wisła Kraków: Pawełek – Singlar (83' Zieńczuk), Głowacki, Marcelo, Diaz – Małecki, Sobolewski, Jirsak, Boguski – Paweł Brożek, Niedzielan (46’ Piotr Brożek)

ŁKS Łódź: Wyparło – Kascelan, Leszczyński, Adamski, Marciniak – Haliti – Biskup, Gevorgyan (75’ Mowlik), Drumlak (90' Woźniczka), Stachowiak – Czerkas (46’ Jarka)

Żółte kartki: Haliti, Jarka, Adamski (ŁKS)

Sędziował: Tomasz Mikulski


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl


Minuta po minucie

Zapraszamy na relację z ligowego meczu z Łódzkim Klubem Sportowym. Trzeci zespół Ekstraklasy mierzy się z trzecim zespołem od końca. Przewidywane są znaczne roszady w składzie Wisły.

Dość niespodziewany skład Wisły, zaś zestawienie na ławce rezerwowych szokujące: Baszczyński, Cleber, Głowacki, Piotr Brożek, Cantoro - oni wszyscy będą dziś "grzali ławę".

Rafał Boguski zagra dziś nietypowo, na lewym skrzydle.

Sektor gości, podobnie jak przed tygodniem, robi wrażenie. Niemal cały pełny, około 700 osób, wszyscy w biało-czerwonych czapeczkach.

  • Mecz rozpoczęty.
  • 2' Pierwszy rzut wolny dla Wisły. Centruje Jirsak, główka Sobolewskiego przedłużająca lot piłki, dotyka ją jeszcze ktoś z gospodarzy i mamy róg.
  • 6' Kontra ŁKS-u, Czerkas do Drumlaka, ten na lewo w kierunku Stachowiaka, zbiegnięcie do środka, strzał z ponad 20 metrów zupełnie niegroźny, leciutki i chyba obok bramki.
  • 6' Pierwsza okazja Wisły, dobre podanie za plecy Leszczyńskiego do Pawła Brożka, ten trochę odchylony z ostrego kąta uderzył nad bramką.
  • 7' Po rogu dwie centry w pole karne, z obiema radzą sobie obrońcy do społu z bramkarzem.
  • 9' Podanie Boguskiego do Brożka, ten na dużym tempie wbiega w pole karne ŁKS-u, na róg wybija Kascelan.
  • 10' Złe wybicie Leszczyńskiego wprost pod nogi Jirsaka, natychmiastowe podanie do Pawła Brożka... zablokowany strzał z 12 metrów!
  • 13' Dwa rogi dla ŁKS-u, nic groźnego pod bramką Wisły się nie dzieje. Na koniec bardzo niecelny strzał Drumlaka.
  • 14' Efektowna sektorówka w biało-czerwone pasy zaprezentowana przez gości. Jest też napis: "W bialo-czerwonych szatach razem do końca świata Resovia-ŁKS". Demonstrowana już ponad dwie minuty.
  • 14' Wyparło ratuje ŁKS! Główka Małeckiego pod poprzeczkę kończy się wybiciem na róg przez bramkarza gości.
  • 15' Główka Sobolewskiego po centrze Jirsaka, łapie Wyparło.
  • 16' Sektorówka wreszcie opuszcza trybunę gości. Długo się tam utrzymała.
  • 16' Szybko Wisła prawą stroną, Małecki do Niedzielana, ten w środek do Jirsaka, interweniuje skutecznie Adamski.
  • 18' Dośrodkowanie w pole karne Wisły, Głowacki spokojnie odgrywa do Pawełka klatką piersiową.
  • 19' Rajd Sobolewskiego, próba "klepy" z Jirsakiem, ale niedokładne odegranie tuż przed polem karnym ŁKS-u.
  • 20' Anemiczny strzał Biskupa, może to nawet była wrzutka. W każdym razie spokojnie łapie Pawełek.
  • 22' Dobra piłka Singlara do Niedzielana do linii końcowej, ale ten poślizgnął się przy dośrodkowaniu.
  • 24' Wrzutka z rzutu wolnego Stachowiaka, sprytna główka Geworgiana, po której piłka zmierzała w okolice długiego rogu. Na szczęście chybił.
    Radosław Sobolewski w walce o piłkę z Pawłem Drumlakiem.
    Radosław Sobolewski w walce o piłkę z Pawłem Drumlakiem.
  • 26' Nie oddał strzału na bramkę Wisły Hality, okazja do kontry... dość szybko zmarnowana. Przy piłce nadal Wisła, będzie rzut wolny.
  • 27' Beznadziejna centra Jirsaka, wysoooka w ręce Wyparły.
  • 29' Teraz Wisła zbyt koronkowo, mnóstwo podań w polu karnym, odegranie Boguskiego do tyłu i strata...
  • 30' Dobra okazja dla ŁKS-u, dobre zagranie Geworgiana do Biskupa, który ma sporo miejsca na oddanie strzału, będąc z prawej strony. Uderzenie broni Pawełek.
  • 32' My chcemy gola - śpiewają zniecierpliwieni kibice. Tymczasem znów źle centruje Jirsak, typowy "balonik".
  • 37' Boguski wszedł do środka pola karnego, rozegrał z Sobolewskim, ale nie udało się zastawić, piłkę przejęli Adamski do społu z Wyparłą.
  • 38' Pada w naszym polu karnym Kascelan po interwencji Diaza. Nie ma rzutu karnego, nie ma kartki dla ełkaesiaka.
  • 42' Boguski nie zdołał minąć Kascelana lewą stroną.
  • 44' Dobrze zapowiadał się ten atak Wisły, Sobolewski zagrał do Małeckiego, ale ten popełnił prosty błąd techniczny.
  • Przerwa.
  • 46' Zmiana w Wiśle: schodzi Andrzej Niedzielan, wchodzi Piotr Brożek. W ŁKS za Czerkasa na boisku Jarka. Drugą połowę zaczyna ŁKS.
  • 47' Szansa przed Wisłą. Przepuszczona piłka do Diaza, jego uderzenie obronione, dobitka Pawła Brożka nad bramką.
  • 52' Zaskakujące i minimalnie niecelne zagranie Geworgiana do Jarki.
  • 53' "Jesteśmy dumą tego miasta, w naszych sercach Biała Gwiazda, i nawet jeśli będzie źle, my nigdy nie poddamy się" - to nowa melodia na stadionie Wisły.
  • 55' Faulowany na lewym skrzydle Rafał Boguski.
  • 56' Małecki zagrywa do Sobolewskiego, potężne uderzenie z bliskiej odległości broni Wyparło!
  • 58' Za mocne dogranie Małeckiego do Pawła Brożka, ten wygarnął piłkę zza linii końcowej boiska, ale wyłapał ją czujny Wyparło.
  • 59' Za mocne zagranie pod linię końcową do Małeckiego, nic z tego nie wyszło...
  • 60' Coraz groźniejsze są ataki Wisły, wrzutka na ósmy metr wybita w ostatniej chwili.
  • 61' Minimalnie niecelny strzał z dystansu Sobolewskiego, Wyparło asekurował lot piłki.
  • 64' Przekombinował Piotr Brożek, wbiegł w pole karne ŁKS-u, minął obrońcę po czym za daleko wypuścił sobie piłkę. W środku był jego brat Paweł.
  • 65' Zirytowany Głowacki oddaje niecelny strzał.
  • 66' Niedobre podanie Singlara... Przygotowuje się do wejścia Łobodziński.
  • 69' Rafał Boguski zmieniony przez Łobodzińskiego.
  • 70' Pierwsza kontra z udziałem "Łobo", zagranie Pawła Brożka do prawoskrzydłowego Wisły, ten popędził z piłką, podał na 10 metr do Małeckiego, ale szybszy Wyparło.
  • 72' Centruje z rogu Jirsak, centymetry od głowy mija piłka głowę Marcelo. Rykoszet po strzale Sobolewskiego, ponowny róg.
  • 73' Główka Marcelo, dobra pozycja i mocny strzał, lecz bardzo niecelny.
  • 73' Znakomite zagranie Małeckiego do Brożka, ten źle uderzył lewą nogą zewnętrzną częścią stopy, nad bramką.
  • 75' Mowlik za Geworgiana.
  • 75' Mamy kwadrans plus doliczony czas gry na zdobycie zwycięskiego gola! Do boju Wisełka!
  • 76' Leszczyński główkuje na róg atakowany przez Pawła Brożka. Centrował Łobodziński.
  • 77' Próba główki Sobolewskiego, ale nie dotknął piłki. Wisła reklamuje zagranie ręką jednego z ełkaesiaków.
  • 77' Tylko żółta kartka dla Jarki za odepchnięcie Marcelo i... wywrócenie się. Kiepski aktor.
  • 79' Sobolewski zza pola karnego... panu Bogu w okno...
  • 80' "Gramy do końca, Wisełko gramy do końca" - apele z trybun na razie nie przynoszą skutku. Czasu coraz mniej
  • 82' Co tam się działo w polu karnym!?!? Z bliska strzelał Paweł Brożek, broni Wyparło, był Marcelo, był Sobolewski... gol nie padł!
  • 83' Zieńczuk za Singlara.
  • 83' Główka Sobolewskiego, piłka po poprzeczce wychodzi poza boisko.
  • 88' Ileż tych podań!? Brożek do Małeckiego, ten nie uderza, ale jeszcze zagrywa do Sobolewskiego, który źle przyjmuje piłki i nie oddaje strzału!
  • 89' Strzał rozpaczy Łobodzińskiego nad bramką, bardzo wysoko.
  • 89' Nieudana centra tego samego zawodnika.
  • 90' Nic z tego! Centra Głowackiego, piłka wybita. Składa się do strzału Zieńczuk, uderzenie, jest Junior, strzał nad bramką!!!
  • 90+1' A niech to.......... Sobolewski przyjął piłkę na klatkę, strzał nad bramką! 3 minuty doliczonego strzału gry.
  • 90+2' Małecki centruje do Zieńczuka, ale tak naprawdę w ręce Wyparły.
  • 90+3' Na spalonym Paweł Brożek.
  • Koniec meczu. Trzecia strata punktów z jedną z trzech najgorszych drużyn w lidze. Szpetny wynik, niedokładna gra, duża nieporadność pod polem karnym rywala.

Trenerzy po meczu

Maciej Skorża, trener Wisły

- Po takim meczu tylko złość człowieka bierze. Nie wiem co mielibyśmy dziś zrobić, aby wygrać to spotkanie, bo stworzyliśmy bardzo wiele sytuacji. Chyba najwięcej w tym sezonie. Nie graliśmy źle, ale nie można wygrać nie strzelając bramki - powiedział po meczu trener Maciej Skorża.

Wczoraj Legia niespodziewanie przegrała z Polonią Bytom i w przypadku wygranej Wisła wyprzedziłaby ją o dwa punkty. - Straciliśmy dwa punkty, choć w kontekście porażki Legii liczyliśmy na wygraną. Przed meczem mówiłem zawodnikom, że mamy szansę wyjść przed nią w tabeli, jeśli zdobędziemy trzy punkty. Ale wiedzieliśmy, że musimy mieć się na baczności, bo Legia była wczoraj zdecydowanym faworytem i nie dała rady. My dziś powieliliśmy błąd Legii. Gdybyśmy mieli trochę więcej zimnej krwi w polu karnym ŁKS-u, to pewnie bylibyśmy w innych nastrojach.

Dziennikarze domagali się od trenera zdecydowanych rozmów w sprawie ściągnięcia klasowego napastnika. - Od lata wiadomo, że potrzebujemy napastnika. Nie udało nam się sprowadzić takich jak byśmy chcieli. Ale zostawmy to, bo dzisiejszy mecz był takim, który powinniśmy wygrać, nawet gdyby Paweł Brożek nie grał. Nie chcę szukać usprawiedliwienia ani dla zawodników, ani dla siebie, po prostu zawaliliśmy mecz.

- Zabrakło nam spokoju, nie mam żadnych zastrzeżeń jeśli chodzi o stronę mentalną zespołu. Zawodnicy wykonali dziś ogromną pracę, walczyli przez cały mecz. Był to bardzo trudny przeciwnik, bardzo mocno cofnięty. Było to trudne zadanie, szczególnie w drugiej połowie, ale mimo skomasowanej obrony przeciwnika potrafiliśmy wypracować sobie kilka sytuacji, ale to tylko na pocieszenie. Dużo bardziej bym się cieszył, gdybyśmy stworzyli tylko jedną sytuację, ale przy tym zdobyli bramkę.

Trener Skorża zaskoczył ustawieniem. Od pierwszej minuty na boisko wybiegł Niedzielan, na ławce zasiedli Piotr Brożek, Marcin Baszczyński i inni. - Chciałem od początku zagrać dwoma napastnikami. Chciałem, aby Andrzej znów dziś zagrał po ostatnim niezłym meczu w jego wykonaniu. Miałem wątpliwości, czy wystawić Rafała, zdecydowałem się na to kosztem Piotra Brożka. Rafał miał dwie dogodne sytuacje, ale widać, że jeszcze nie jest w optymalnej formie po tej karze, którą musiał odcierpieć. Liczę, że w następnym meczu Rafał zagra lepiej. Zdecydowałem, aby Peter, podobnie jak Andrzej, zagrał drugi mecz, by pokazali się przed własną publicznością. To nie jest wynik tego, że Marcin Baszczyński jest w słabej formie.

W środę Wisła pojedzie do Wodzisławia, by tam zmierzyć się z Odrą, która jest dla niej wyjątkowo niewygodnym przeciwnikiem w ostatnich latach. - Na pewno będzie to dla nas bardzo trudny test. Dzisiaj wszyscy będziemy mieć głowy nabite złymi myślami, ale w Wodzisławiu wszyscy musimy walczyć o zdobycie trzech punktów.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Marek Chojnacki, trener ŁKS-u

- Cieszymy się ze zdobytego punktu, bo poza drużyną Lecha, który tutaj wygrał, do tej pory nie udało się tutaj nikomu zdobyć punktu. Dla nas jest to spore osiągnięcie, dziękuję zawodnikom za ambicję i zaangażowanie - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej trener gości Marek Chojnacki.

- Byliśmy dobrze zorganizowani w grze defensywnej, ale mieliśmy problem z ofensywą, która jeszcze w pierwszej połowie była do przyjęcia, ale w drugiej byliśmy bezradni. Nie byliśmy w stanie powalczyć o coś więcej. Wisła na pewno miała przewagę optyczną, stwarzała sobie stuprocentowe sytuacje. Jeden punkt zawdzięczamy "Bodziowi", który był dzisiaj naszym bohaterem. Bardzo dziękuję bramkarzowi, a także naszym kibicom, którzy licznie stawili się w Krakowie. Ich doping był nam bardzo potrzebny, zwłaszcza w drugiej połowie, kiedy pomógł nam przetrwać ciężkie momenty - twierdzi szkoleniowiec ŁKS-u.

W 77. minucie żółtą kartką ukarany został Dawid Jarka za teatralny upadek i próbę wymuszenia kary dla Marcelo. - Akurat nie widziałem samego momentu. Widziałem już tylko jak Jarka leżał na murawie. Od wymierzania sprawiedliwości na boisku jest arbiter. Być może to zachowanie Jarki było wynikiem frustracji. Gra mu się nie układała i w ten sposób zademonstował swoje niezadowolenie - uznał trener Chojnacki.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Tomas Jirsak: Dzisiaj nie wyszło

Data publikacji: 08-11-2008 19:44


"ŁKS bardzo dobrze się bronił, ale mimo tego mieliśmy swoje szanse. Chcemy u siebie wygrywać wszystkie mecze, ale dzisiaj nie wyszło" - powiedział po spotkaniu z ŁKS-em Łódź Tomas Jirsak.

Nie da się ukryć, że wynik dzisiejszego meczu jest dla Was porażką.

Szkoda tego meczu. Mieliśmy szansę na to, żeby wygrać. Szkoda.

Jaka była przyczyna tego, że pomimo dogodnych sytuacji nie potrafiliście strzelić bramki?

Może właśnie teraz przyszedł taki słaby mecz? Było parę szans na strzelenie bramki w naszym wykonaniu, ale się nie udało. Takie jest życie.

A jak oceniłbyś zespół ŁKS-u? Widać było, że osiągnęli w tym meczu to, co sobie założyli, czyli zdobyli jeden punkt.

ŁKS bardzo dobrze się bronił, ale mimo tego mieliśmy swoje szanse.

Żal jest chyba tym większy, że można było wyprzedzić w tabeli Legię, która wczoraj przegrała.

Chcieliśmy to zrobić. Chcemy u siebie wygrywać wszystkie mecze, ale dzisiaj nie wyszło.

Kasia Jeleń

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Małecki: Ten mecz był do wygrania

Data publikacji: 08-11-2008 20:11


Patryk Małecki był niepocieszony po spotkaniu z ŁKS-em. "Czujemy wielki żal i niedosyt" - przyznał po meczu pomocnik Wisły Kraków.

Co się stało, że było tylko 0:0 w dzisiejszym meczu?

Zabrakło skuteczności. Wiedzieliśmy, że będzie ciężki mecz i ŁKS będzie się bronił. Chcieliśmy szybko strzelić bramkę, ale się nie udało.

Sytuacje bramkowe jednak były...

Ale zabrakło wykończenia. Szkoda, bo gdybyśmy strzelili jedną bramkę, wtedy wpadłyby i następne. Jeżeli nie wykorzystujemy swoich sytuacji, ŁKS broni się całą jedenastką, pozostaje niedosyt i żal. Ten remis traktujemy jako porażkę.

Wisła zagrała dzisiaj trochę zmienionym składem, do którego przyzwyczaił nas trener Skorża. Myślisz, że miało to jakiś wpływ na obraz gry z łodzianami?

Trener robi rotację, jednym daje szansę gry a innym odpocząć. Gdybyśmy wygrali, nikt by nie mówił, że zagraliśmy dziś zmienionym składem.

W miarę upływu czasu Wisła miała coraz mniej pomysłów na sforsowanie obrony ŁKS-u.

Łodzianie bronili się całym zespołem, można powiedzieć, że grali „antyfutbol”, bali się zagrać otwartą piłkę. Mieliśmy okazję do zwycięstwa, ale nie udało się.

Ten mecz miał być jednym z tych, który będzie łatwiejszym i dostarczy trzech punktów.

Teraz nie ma już łatwych meczów. Wczoraj Legia przegrała w Bytomiu, a można było w ciemno założyć, że wygra z Polonią. Dziś każdy stawiał na nasze zwycięstwo, ale jeśli szybko się nie strzela bramki, to potem pozostaje tylko walka i jest bardzo ciężko.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Niedzielan: To spora porażka dla nas

Data publikacji: 08-11-2008 20:17


"Brakowało szczęścia i skuteczności" - powiedział po spotkaniu z Łódzkim Klubem Sportowym Andrzej Niedzielan. Popularny "Wtorek" grał w tym spotkaniu przez 45 minut, jednak jemu również nie udało się trafić do siatki rywali.

Dziś tylko bezbramkowy remis. Czego zabrakło do pełni szczęścia?

Przede wszystkim skuteczności. Szczęścia też brakowało, bo jeśli mamy tyle sytuacji i nie strzelamy, to brakuje i szczęścia, i skuteczności.

ŁKS okazał się wymagającym rywalem. Każdy wie, że jest to zespół bez większych aspiracji i walczący o utrzymanie.

Wszyscy widzieli, jak łodzianie dziś grali. Przyjechali bronić się, stanęli na linii 16. metra i wybijali piłki. Nie możemy płakać, bo wiedzieliśmy, co nas czeka. Tak to już jest, że polskie drużyny na Reymonta głównie się bronią. Dla nas jest to duża porażka, bo żal dwóch straconych punktów.

Wczoraj Legia przegrała w Bytomiu, była szansa na zniwelowanie straty.

Wielka szkoda. Nie można odmówić nam ambicji, bo bardzo chcieliśmy ten mecz zakończyć zwycięstwem. Znowu wykreowaliśmy bohatera, którym został Bogusław Wyparło. Wybronił kilka sytuacji, ale to nam punkty uciekły. Prowadziliśmy grę, graliśmy w piłkę, ale przeciwnik cały mecz się bronił. Teraz ciężki tydzień przed Wami - wyjazd do Wodzisławia, a potem przyjazd do Krakowa i mecz z Lechią Gdańsk.

To ważny okres dla nas. Listopad to taki czas, kiedy możemy sporo zyskać i sporo stracić. Czeka nas bardzo trudny mecz w Wodzisławiu. Musimy mieć nadzieję, ze po słabym spotkaniu przyjdzie lepsze Trzeba jechać na Śląsk i zdobyć trzy punkty. To, co mieliśmy stracić, już straciliśmy.

Mecz z ŁKS-em miał być sprawdzianem dla Pana. Z pewnością byłoby Panu łatwiej, gdyby na Pana koncie widniał strzelony gol.

Chciałbym strzelić bramkę i myślę, że jest mi potrzebna, ale najważniejsze jest dobro drużyny. Szkoda, że nie strzelam do bramek przeciwników, ale cóż, takie jest życie. Staram się, gram, pozostaje mi tylko ciężko pracować.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Głowacki: Straciliśmy punkty z własnej winy

Data publikacji: 08-11-2008 20:27


"Są zespoły, które mimo tego, że grają defensywnie, to starają się również myśleć o tym, żeby strzelać gole. Dla nas to nie jest żadne wytłumaczenie, to tylko szukanie przyczyn. Tak naprawdę straciliśmy dwa punkty z własnej winy" - mówił po meczu obrońca Wisły, Arkadiusz Głowacki.

Nie tego chyba oczekiwaliście po dzisiejszym spotkaniu.

Pod względem wynikowym nie ma nawet o czym mówić. Ten wynik jest dla nas porażką i to jest chyba jedyny komentarz, na jaki można się zdobyć po tym meczu.

Jakie były przyczyny takiego obrotu spraw na boisku? Któż to może wiedzieć... Naszym głównym mankamentem był na pewno brak skuteczności, a dodatkowo nie grało nam się łatwo, bo ŁKS był ustawiony za podwójną gardą. Mimo wszystko wierzyliśmy, że ten ich mur defensywny uda nam się przebić.

Można było donieść wrażenie, że w linii ataku było za mało ruchu. Na dodatek przez ostatni kwadrans zagrałeś na prawej obronie. Nie świadczy to o tym, że jest za mało zawodników, którzy byliby w stanie zagrać na tej pozycji?

Gdy zszedł Peter Singlar, to byliśmy ustawieni nominalnie na trzech obrońców, więc to, że zagrałem na prawej stronie nie miało znaczenia. W końcówce tego spotkania rzeczywiście zabrakło zimnej krwi, żeby można było grać swoje i spokojnie czekać na sytuację, którą trzeba będzie wykorzystać. Była taka akcja w końcówce, którą wykańczał Paweł Brożek, ale nie udała się. Tak jak wiele innych.

Ostatnie piętnaście minut faktycznie przyniosło emocje, ale przez pierwszą część spotkania wydawało się, że nie ma kto grać.

To też wynikało z tego, że ŁKS nie bardzo wierzył w to, że może nas skontrować. Ustawili się przede wszystkim tak, żeby nie stracić bramki. Stąd nasze problemy.

Wielu rywali gra tak przeciwko Wam, więc chyba powinniście być przyzwyczajeni do takiego ustawienia.

Pewnie tak, ale staramy się też wyjaśnić przyczyny tego, dlaczego nie zdobyliśmy dzisiaj bramki. Są zespoły, które mimo tego, że grają defensywnie, to starają się również myśleć o tym, żeby strzelać gole. Dla nas to nie jest żadne wytłumaczenie, to tylko szukanie przyczyn. Tak naprawdę straciliśmy dwa punkty z własnej winy.

Problemem Wisły jest to, że nie potrafi poradzić sobie z zespołami, które znajdują się w dole tabeli. Tak było z Cracovią, Górnikiem, a teraz z ŁKS-em.

Fakty mówią, że mamy takie problemy, a z drugiej strony po prostu zremisowaliśmy z tymi zespołami na własne życzenie. Dzisiaj mieliśmy szansę ku temu, żeby zmienić oblicze tego meczu, ale po raz kolejny się nie udało.

Jeszcze teraz jedziecie do Wodzisławia, a jak wiadomo Wiśle ciężko gra się przeciwko Odrze.

To jest też dobry moment na to, żeby wreszcie coś zmienić. Pojedziemy i znów będziemy chcieli zdobyć trzy punkty. Myślę, że Odra też nie będzie drużyną, która będzie chciała się tylko bronić. Musimy wierzyć w siebie i w to, że dzisiejsza niemoc pod bramką to tylko wypadek przy pracy. Będziemy wierzyć, że w Wodzisławiu strzelimy tyle bramek, że dadzą nam one zwycięstwo.

Jak działają na Was te ciągłe rotacje w składzie? Trzeci mecz i trzeci raz gracie zupełnie inaczej ustawieni.

Każdy z nas wie, że może zagrać, albo usiąść na ławce i musimy się z tym pogodzić. Myślę, że jest to normalna sytuacja w wielu polskich klubach i do tego jesteśmy przyzwyczajeni. Gramy ze sobą już dosyć długo, dobrze się znamy, więc nie jest to dla nas żadne wytłumaczenie. Dzisiejszy remis nic nam nie daje.

Remis nic nie daje i na domiar złego nie wykorzystaliście szansy, jaką dała Wam Polonia Bytom pokonując Legię.

Dokładnie i to też nas boli. Dzisiaj nie da się powiedzieć nic optymistycznego po tym meczu. Wiedzieliśmy, jak był wynik w Bytomiu i wiedzieliśmy, jaką mamy szansę. Każdy z nas pracował dzisiaj na sto procent. Jako zespół razem wygrywamy i razem przegrywamy. Dzisiaj przytrafił nam się remis, który jest dla nas porażką, ale nie przekreśla naszych dalszych ambicji i celów.

Kasia Jeleń

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Paweł Brożek: Odczarować Wodzisław

Data publikacji: 08-11-2008 20:53


Problemem Wisły w spotkaniu z ŁKS-em był brak skuteczności. Napastnik Wisły Paweł Brożek zapewniał jednak, że w meczu z Odrą krakowianie zgarną komplet punktów. "Teren jest ostatnio pechowy, nie ma co ukrywać. Jedziemy tam jednak po trzy punkty i po to, żeby odczarować ten stadion" - mówił.

Po meczu wielu piłkarzy mówiło, że ten remis to porażka. Zgadzasz się z tym?

Nie ma co ukrywać, że tak jest. Naszym problemem była dzisiaj skuteczność, bo gdybyśmy strzelili chociaż jedną bramkę, to pewnie zgarnęlibyśmy trzy punkty. Niestety, tak się nie stało i jesteśmy zawiedzeni.

Sam miałeś kilka dogodnych sytuacji. Która z nich była najlepsza?

Najlepsza była wtedy, kiedy piłkę przedłużył mi Junior Diaz. Stałem siedem metrów przed bramką i trafiłem w nogi Wyparły. To była tylko i wyłącznie moja wina.

Junior nie miał do Ciebie pretensji o to, że nie strzeliłeś tej bramki? Podawał do Ciebie z przewrotki i mógł zaliczyć chyba asystę roku.

Nie chciałem zmarnować tej sytuacji, ale niestety tak się stało, że nieczysto uderzyłem i piłka zamiast trafić do siatki, to trafiła w nogi bramkarza.

Z czego wynikało to, że zabrakło w Waszej grze skuteczności?

Nie wiem. Są czasem takie mecze. Miałem parę sytuacji do oddania strzału, ale ta piłka nie chciała wejść. Może po prostu brakowało trochę szczęścia albo umiejętności?

A nie podeszliście do tego meczu na zasadzie, że w końcu musicie strzelić bramkę, bo macie ku temu dużo sytuacji?

Dobrze zaczęliśmy ten mecz od samego początku. Graliśmy agresywnie pressingiem, czyli tak, jak mieliśmy grać. To była taka kwestia, jak po meczu z Górnikiem – gdyby z ŁKS-em padła bramka, to pewnie byśmy ten mecz wysoko wygrali. Tak się jednak nie stało i z minuty na minutę coraz bardziej siedziało w naszej głowie to, że ta piłka nie chce wpaść.

Zgodzisz się z tym, że klucz do zdobycia Mistrzostwa Polski leży właśnie w meczach z teoretycznie słabszymi rywalami?

Zgadza się, dlatego bardzo jesteśmy rozczarowani dzisiejszym spotkaniem. Nie ma co ukrywać, że liczyliśmy na trzy punkty. Nie wyobrażam sobie innej sytuacji niż taka, że w meczu z Odrą i Lechią zdobywamy sześć punktów.

Ciężko będzie przede wszystkim w Wodzisławiu. Odra nie jest dla Wisły lekkim rywalem.

Teren jest ostatnio pechowy, nie ma co ukrywać. Jedziemy tam jednak po trzy punkty i po to, żeby odczarować ten stadion. Nie ma innego wyjścia.

Kasia Jeleń

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Kibicowsko

13 tysięcy widzów zjawiło się na Reymonta, gdzie Wisła Kraków podejmowała w sobotę Łódzki Klub Sportowy. Kibice "Białej Gwiazdy" premierowo wykonali dwie przyśpiewki - "Jesteśmy dumą tego miasta" oraz "Święte Barwy". Do Krakowa zawitała dobrze zorganizowana grupa kibiców gości w liczbie około 750 osób, fanów z Łodzi wspierała liczna grupa z Rzeszowa.

Kibice Wisły
Kibice Wisły
Wiślackie trybuny jak zawsze tętniły życiem
Wiślackie trybuny jak zawsze tętniły życiem
Zgodowa oprawa kibiców ŁKS-u
Zgodowa oprawa kibiców ŁKS-u

ŁKS przywiózł ze sobą sektorówkę "W biało-czerwonych szatach razem do końca świata", ponadto wszyscy kibice dopingowali w biało-czerwonych zimowych czapkach, które rozprowadzili między sobą przy wejściu na sektor. Wśród ich dopingu nie zabrakło pozdrowień dla Resovii oraz przyśpiewek związanych z klubem z Rzeszowa, w tym "Barwy Resovii nosi ta * z Cracovii".

Doping Wisły w pierwszej połowie był raczej niedzielny. Wiadomo, że potencjał w kibicach jest ogromny, ale nie zawsze się chce. Po przerwie było już lepiej. Wówczas też doczekaliśmy się debiutu dwóch nowych piosenek. "Jesteśmy dumą tego miasta" robi wrażenie, ale musi śpiewać co najmniej kilka tysięcy gardeł. Nad "Świętymi Barwami" trzeba popracować, bo to pieśń z tradycjami. Dla wszystkich, dla przypomnienia i dla nauki, poniżej teksty obu piosenek:

"Jesteśmy Dumą tego miasta,

a w naszych sercach Biała Gwiazda
i nawet jeśli będzie źle
my nigdy nie poddamy się."


"Święte Barwy swe wznieś
i zaśpiewaj tą pieśń,
niech patrzy cały świat
jak nasza Wisła gra.
Więc... naprzód w bój,
kochany klubie mój,
przy tobie nasza brać

na wieki będzie trwać."

wislakrakow.com (nikol)

Zobacz też: Wiślacki śpiewnik.

źródło: wislakrakow.com, kibicewisly.pl, wislasoccer.com

Źródło: wislakrakow.com

Jak z Valerengą - pomeczowy mix newsowy

  • Jesienne przesilenie

Kilka zmarnowanych dogodnych okazji strzeleckich pozbawiło piłkarzy Wisły dwóch punktów. Remis z trzecim od końca w tabeli ekstraklasy Łódzkim Klubem Sportowym to niemal jak porażka. Mglista jesienna aura spotęgowała frustrację tych, którym zależy na sukcesach mistrzów Polski, znów odezwały się głosy zniecierpliwienia. Rozczarowania wynikiem nie kryli szkoleniowcy "Białej Gwiazdy". [Dziennik Polski]

  • Wyparło zatrzymał Wisłę

Tego nikt się nie spodziewał. Piłkarze ŁKS odebrali dwa punkty mistrzowi Polski. Ponad dwa miesiące podopieczni trenera Marka Chojnackiego kazali czekać kibicom na punkt zdobyty na wyjeździe. Wreszcie udało się dopiąć celu w Krakowie, gdzie bezbramkowo zremisowali z Wisłą. Nie udałoby się to, gdyby nie Wyparło. Bramkarz ŁKS dokonywał cudów, aby tylko gospodarzom nie udało się zdobyć gola. [sport.pl]

  • ŁKS zatrzymał kijem Wisłę

Kibice Wisły już oglądali spotkanie, w którym rywal przyjeżdżający na stadion przy ul. Reymonta blokował dostęp do bramki całą drużyną. Przypomina się mecz z norweską Valarengą Oslo w Pucharze UEFA. Wtedy Biała Gwiazda przegrała po rzutach karnych awans do dalszej fazy, czy ten remis to przegrana obrona mistrzostwa Polski? Chyba jeszcze za wcześnie na takie stwierdzenie. [futbol.pl]

  • Bodzio W. zatrzymał Wisłę

Walenie głową w mur, a piłką w Bogusława Wyparłę zakończyło się dla Wisły Kraków stratą dwóch punktów w meczu ze słabym, ale walecznym w sobotę ŁKS-em. Nie wiadomo, czy to przez nostalgiczną mgłę, czy przez demobilizującą wiślaków porażkę Legii, Wisła zagrała bodaj najsłabszy mecz ligowy na własnym stadionie pod batutą Macieja Skorży. [interia.pl]

  • Zatrzymał ich Bodzio W.

Krakowska Wisła nie zwykła tracić u siebie punktów. Dziś jednak została zatrzymana przez ŁKS, a konkretnie przez bramkarza Bodzia W. Na boisku od pierwszych minut ponownie zobaczyliśmy Małeckiego, Singlara i Niedzielana. Jednak w przeciwieństwie do meczu z Ruchem, Wisła nie zdobyła szybko prowadzenia i męczyła się z rywalami do końca spotkania. Boguski, Paweł Brożek, Małecki, Sobolewski czy Diaz - każdy z nich w sobotnie popołudnie mógł zapewnić Białej Gwieździe trzy punkty, szwankowała jednak skuteczność albo na przeszkodzie stawał Bogusław Wyparło. [futbol.org.pl]

  • Wyparło zatrzymał Wisłę!

Dopiero czwarty mecz 12. kolejki ekstraklasy za nami i już trzecia niespodzianka! Faworyzowana Wisła Kraków nie potrafiła poradzić sobie ze skazywanym na pożarcie Łódzkim KS-em i tylko zremisowała bezbramkowo. W poprzednim sezonie krocząca pewnie po mistrzostwo Polski Wiła długo męczyła się ze słabym ŁKS-em. Ostatecznie wygrała 5:2. To jednak łodzianie prowadzili już 0:2, a do 77. minuty 2:1. Jak się okazało, kłopoty, jakie ŁKS sprawił wtedy Wiśle, nie były jednorazowe, a po prostu łodzianie są niewygodnym przeciwnikiem dla "Białej gwiazdy". Pojedynek wyglądał tak, jak większość starć zdecydowanie lepszych drużyn ze skazywanymi na pożarcie gośćmi - przyjeżdżająca słabsza drużynę skupia swą uwagę na utrudnianiu gry gospodarzom i blokowaniu dostępu do własnej bramki starając się wykorzystać nadarzające okazje do kontrataku. [goool.pl]

  • Faworyci poniżej oczekiwań

W Krakowie, gdzie Wisła podejmowała ŁKS Łódź, kibice nie obejrzeli ani jednego gola. Mimo że krakowianie przez 90. minut gry byli zespołem dominującym, nie zdołali pokonać Bogusława Wyparły. To nie pierwsza "wpadka" podopiecznych Macieja Skorży z drużyną z końca tabeli. Wcześniej w wyjazdowych meczach nie poradzili sobie z Cracovią (1:1) i Górnikiem Zabrze (1:1). [Rzeczpospolita]

  • Łodzianie zatrzymali Wisłę w Krakowie!

W sobotnim meczu 12. kolejki Ekstraklasy mistrz Polski bezbramkowo zremisował z Łódzkim Klubem Sportowym. Dla zespołu gości jest to olbrzymi sukces. Od początku przewaga należała do Wisły. Piłkarze "Białej Gwiazdy" nie potrafili jednak pokonać Bogusława Wyparły, nawet strzelając z kilku metrów. Goście w pierwszej połowie próbowali atakować, a po przerwie ograniczyli się do obrony bramki. [wp.pl]

  • Nam strzelać nie kazano

O pierwszej połowie meczu można napisać w zasadzie tyle, że się odbyła. ŁKS mądrze się bronił, nie pozwalając Wiślakom na stworzenie większego zagrożenia pod bramką Bogusława Wyparły. Wisła, choć znacznie częściej znajdowała się przy piłce, nie potrafiła stworzyć sobie klarownych sytuacji pod bramką gości. Piłkarze Białej Gwiazdy wydawali się hołdować znanej doktrynie krakowskiego futbolu, zgodnie z którą, najlepiej "wjechać" z piłką do bramki przeciwnika. [sportowefakty.pl]

  • Bodzio W. zgasił Białą Gwiazdę

Ostatnie tygodnie były jednymi z najtrudniejszych w karierze Bogusława Wyparły. Bramkarz, będący przez wiele lat podporą ŁKS, jesienią popełnił kilka błędów, po których szydzono z niego, sugerując nawet zakończenie kariery. Piłkarz nie reagował na drwiny. Trenował jeszcze mocniej. W wolnych chwilach towarzyszył mu utwór napisany i wyśpiewany przez Kazika, prywatnie jego przyjaciela, "Los się musi odmienić". I wreszcie doczekał się. W Krakowie Bodzio W. rozegrał wielki mecz. [Przegląd Sportowy]

Źródło: wislakrakow.com

Brak ambicji czy kompleks końca tabeli?

Znane piłkarskie porzekadło mówi: - Mistrzem zostaje nie ten, który pokonuje tylko najlepszych, ale ten, co wygrywa też ze słabymi. A w tym sezonie Wisła Kraków wybitnie zawodzi nie tylko w starciach z czołowymi drużynami naszego kraju, ale i z zespołami ze znacznie niższej półki.

Minęło już dwanaście kolejek, czyli prawie pół sezonu. W tym czasie Biała Gwiazda traciła punkty poprzez dwie porażki - z Lechem Poznań u siebie 1-4 oraz na wyjeździe w Warszawie 1-2. Wiadomo, że pierwsza z wymienionych drużyn poczyniła w ostatnim czasie duże postępy i porażka z grającym na maxa Kolejorzem była pożyteczną lekcją, ukazującą prawdę, że nie każdego da się pokonać tylko tym, że drużyna nazywa się Wisła i jest mistrzem Polski. Przy Łazienkowskiej sukces był znacznie bliższy, ale znana już z meczu z Tottenhamem nieskuteczność zadecydowała o potknięciu również w stolicy. Do tego doszedł prezentujący bardzo wysoką dyspozycję Ján Mucha, a także błędy wiślaków w defensywie, przez które do siatki trafiali Grzelak i Chinyama.

Oczywiście utrata trzech punktów w konfrontacji z Poznaniem i Warszawą to nie jest powód do wstydu. Gorzej, gdy zerknie się na tabelę i zauważy, że wszystkie trzy remisy Wisły miały miejsce z aktualnie najgorszymi drużynami w Ekstraklasie, tj. Górnikiem Zabrze, Cracovią Kraków i wczoraj z Łódzkim Klubem Sportowym. Można sobie tłumaczyć, że przeddzień spotkania z mistrzem Polski piłkarze każdej drużyny są wyjątkowo zmotywowani i chęci do walki im nie brakuje, ale na miłość boską nie da się pokonać ich na stojąco! Można sobie też wmawiać, że w Zabrzu zadecydował błąd Mariusza Pawełka, na Cracovii - rzut karny wykorzystany przez Pawlusińskiego, a wczoraj fenomenalna postawa Bogusława Wyparło, tak jak kiedyś Adama Stachowiaka z Odry Wodzisław Śląski (również było 0-0).

Problemem jest jednak kilka innych rzeczy. Po pierwsze wiślacy od dłuższego czasu (nie wiem jak to nazwać) boją się uderzać zza linii pola karnego. Wczoraj tej techniki spróbowali chyba tylko Júnior Díaz (jemu udało się oddać groźny strzał), a także Radosław Sobolewski i Wojciech Łobodziński. O tej dwójce nie warto jednak wspominać w kwestii strzału, gdyż piłka po obu próbach przeleciała wysoko, wysoko nad poprzeczką. A przecież z Ruchem raz z dystansu spróbował Paweł Brożek... no i wpadło!

Druga kwestia to nonszalancja wśród naszych ulubieńców. Ostatnio nietrudno zauważyć, że przy okazji ataków wiślacy chyba najchętniej weszliby z piłką do bramki. Zamiast za którymś razem spróbować szczęścia i oddać strzał na bramkę - wymieniają czasem nawet kilkanaście podań przed polem karnym i nieraz wycofują piłkę z powrotem na połowę boiska. Oczywiście nie robią tego zawsze, bo czasami wpadną w ten sposób do szesnastki rywala, ale tam również nie oglądaliśmy strzałów, po których Bodzio W. mógłby z pokorą wyciągnąć piłkę z siatki, tylko kolejną wymianę futbolówki albo też kolejne niepotrzebne dryblingi.

Zimna krew przy oddawaniu strzałów, a raczej jej brak - także nie zadowala. Taki "Sobol" na przykład miał szansę po rzucie rożnym, miał szansę z dystansu, jednak po jego uderzeniach futbolówka zupełnie nie zagrażała bramce Łódzkiego Klubu Sportowego. Wybitną okazję miał również Paweł Brożek, ale kopnął z pierwszej piłki lekko i w środek. Nie można od napastnika wymagać wykorzystania wszystkich możliwych sytuacji, ale Paweł trochę za bardzo lekceważy niektóre z nich. Pamiętamy, jak z Tottenhamem dostał piłkę na szóstym metrze przy leżącym Gomesie. Zamiast wyprowadzić Wisłę na wymarzone prowadzenie - spróbował strzelić głową i ostatecznie wciąż było 1-1. Może to przemęczenie spowodowane rozegraniem dwunastu ligowych spotkań w maksymalnym wymiarze czasowym? Może w przyszłej kolejce powinien odpocząć chociaż jedną połowę?

Najbardziej zaskoczyło mnie jednak coś innego, bo każdemu piłka może czasem nie siąść na nogę. To w końcu tylko ludzie. W doliczonym czasie gry zaniepokoiło mnie coś innego. Wisła wznawiała grę od bramki, a to była już druga dodatkowa minuta. Krótkie podanie od bramkarza i obrońcy wymieniali przez chwilę między sobą piłkę. Moment później trafiła ona do gości. Złe podanie, a Piotr Brożek zamiast przejąć piłkę i pobiec do przodu albo podać Markowi Zieńczukowi - stracił kilka cennych sekund i pozwolił jej wylecieć na aut. Niektóre ataki były takie, jakby nasi zawodnicy mieli do nóg przyczepione dwudziestokilowe łańcuchy. Dlaczego? Dlaczego dążenie naszych zawodników do zwycięstwa momentami wyglądało jak utrzymywanie przynajmniej trzybramkowego prowadzenia?

Za trzy dni gramy z Odrą Wodzisław Śląski, która mając jeden mecz mniej (dziś podejmie Górnika) jest w tabeli czwarta od końca. Dodatkowo już wkrótce rozpocznie się medialna nagonka, że Biała Gwiazda na Odrze wygrać nie może, bo to dla niej teren cięższy niż Lech. Rok temu było 2-2, dwa lata temu przegraliśmy po dwóch czerwonych kartkach dla Baszczyńskiego i Paulisty, jeszcze wcześniej znów był remis.

Chciałbym, abyśmy w środę mogli obejrzeć wiślaków walczących, strzelających i chętnych obalić mit Wodzisławia Śląskiego. Wtedy żaden teren nie będzie dla mistrzów Polski nie do zdobycia.

Dodał: Tom

Źródło: wislaportal.pl