2008.11.12 Odra Wodzisław - Wisła Kraków 0:2

Z Historia Wisły

2008.11.12, Ekstraklasa, 13. kolejka, Wodzisław Śląski, Stadion Odry, 19:30
Odra Wodzisław 0:2 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 6.500 (gości 380)
sędzia: Piotr Wasielewski z Kalisza
Bramki
0:1
0:2
90+2' Paweł Brożek
90+4' Patryk Małecki
Odra Wodzisław
4-4-2
Adam Stachowiak
Robert Kłos Grafika:Zmiana.PNG (18' Dariusz Dudek)
grafika:Zk.jpg Jacek Kowalczyk
Marcin Dymkowski
Sławomir Szary
Daniel Rygel
Jacek Kuranty Grafika:Zmiana.PNG (61' Piotr Gierczak)
Marcin Malinowski
Maciej Małkowski
grafika:Zk.jpg grafika:Zk.jpg grafika:cz.jpg 72' Arkadiusz Aleksander
grafika:Zk.jpg Maciej Korzym

trener: Ryszard Wieczorek
Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Peter Šinglár
Marcelo
Cleber
Piotr Brożek Grafika:Zmiana.PNG (74' Marek Zieńczuk)
Marcin Baszczyński grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (46' Tomas Jirsak)
Radosław Sobolewski grafika:Zk.jpg
Patryk Małecki grafika:Zk.jpg
Junior Diaz
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (58' Wojciech Łobodziński)
Paweł Brożek

trener Maciej Skorża
Setny mecz Macieja Skorży w roli trenera (43 na wiślackiej ławce).
Setny mecz Mariusza Pawełka w I lidze (51 w Wiśle).

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Skorża: Trzeba wyjść i walczyć

Data publikacji: 11-11-2008 21:35


"Nie możemy myśleć, że Odra to dla nas jakiś mur nie do przebicia" - przed środową potyczką w Wodzisławiu mówił trener Wisły Kraków, Maciej Skorża.

"Mam nadzieję, że ten zimny prysznic, który sobie zafundowaliśmy w ostatnim meczu, zmobilizuje nas i w spotkaniu z Odrą nie stracimy ani jednej minuty. Mam nadzieję, że będziemy potrafili narzucić swój sposób gry, postawimy swoje warunki na boisku i wykorzystamy sytuacje, które pewnie sobie stworzymy" – powiedział szkoleniowiec krakowskiej drużyny.

Pytany o to, czy zmiana szkoleniowca w wodzisławskiej drużynie może wpłynąć na grę piłkarzy Odry, Maciej Skorża odpowiedział: "Na pewno to, że jest nowy trener, to okoliczność, która jest na korzyść Odry Wodzisław. To zawsze jest moment, kiedy drużyna się bardziej mobilizuje, ale myślę, że stać nas na to, żeby sobie z tym poradzić".

Wiślakom zawsze grało się trudno w Wodzisławiu. Wystarczy przypomnieć remis 2:2 z poprzedniego sezonu czy przegraną 1:2 w maju 2007 roku, kiedy to Biała Gwiazda przez drugą połowę grała w dziewiątkę po czerwonych kartkach dla Paulisty i Baszczyńskiego. "Przestrzegałem zawodników na początku tygodnia, żeby sobie nie kodowali Odry jako drużyny, z którą nie potrafimy wygrać. Bo to, że nie potrafiliśmy przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść z drużyną z Wodzisławia w poprzednim sezonie, nie świadczy o tym, że w tym roku ma być tak samo" – mówił Skorża. "Każdy mecz to inna historia. Mam nadzieję, że jutro o 19.30 nikt nie będzie pamiętał, czy nam się tam dobrze gra, czy źle. Będziemy grali o trzy punkty, innego wyjścia nie mamy. Nie ma co szukać przeciwności losu, trzeba wyjść, walczyć i strzelać bramki" – dodał.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


O 19:30 Wisła gra z Odrą

Data publikacji: 12-11-2008 14:27


W poprzednim sezonie Odra była jedyną drużyną, której Wiśle nie udało się pokonać ani razu. Remis w Wodzisławiu, remis w Krakowie - tak zakończyły się mecze ligowe pomiędzy tymi drużynami. Jak będzie dzisiaj?

Od godziny 19.30 zapraszamy na relację z tego spotkania na www.wisla.krakow.pl/live.

Dla obu zespołów będzie to 31. oficjalny mecz. Szesnaście razy to Biała Gwiazda była górą, siedem razy wygrywała Odra, a siedem meczów kończyło się podziałem punktów. Podopieczni trenera Skorży strzelili wodzisławianom 51 bramek, a piłkarze Odry trafili do siatki Wiślaków 26 razy.

W sezonie 2007/2008 Biała Gwiazda zremisowała z Odrą dwa mecze. W rundzie jesiennej na wyjeździe Wiślacy najpierw prowadzili 1:0 po golu Marka Zieńczuka, potem przegrywali 1:2, by ostatecznie wyrównać na 2:2. Na wiosnę w Krakowie również padł remis, tyle że bezbramkowy.

Wiśle nie gra się dobrze w Wodzisławiu. Ostatni raz zawodnicy Białej Gwiazdy wygrali tam w sezonie 2004/2005. Potem przyszły dwie porażki i dwa remisy. Dla kogo 13. kolejka Ekstraklasy okaże się pechowa? Czy Wisła przełamie "syndrom Wodzisławia"?


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Wodzisław wreszcie odczarowany! Aż 91 minut musieli czekać krakowscy kibice na rozstrzygnięcie spotkania 13. kolejki ekstraklasy, w którym Wiślacy walczyli na wyjeździe z Odrą!

Wydawało się, że spotkanie zakończy się bezbramkowym remisem, ale końcówka okazała się zabójcza dla Odry. Najpierw Paweł Brożek strzałem głową wykończył precyzyjne dośrodkowanie Marka Zieńczuka, a rzecz miała miejsce już w doliczonym czasie gry.

Podłamanych gospodarzy Wiślacy skontrowali jeszcze raz w 94. minucie, podwyższając na 2:0. Autorem bramki Patryk Małecki, który przebiegł pół boiska nim wpakował piłkę do bramki Stachowiaka, wykorzystując pozycję sam na sam z golkiperem Odry!

Wisła kończyła mecz z przewagą jednego zawodnika. W 72 minucie Arkadiusz Aleksander otrzymał drugą żółtą kartkę za faul.

Wobec porażki Legii i remisu Lecha Wisła usadowiła się na drugim miejscu w tabeli, mając punkt straty do lidera - Polonii Warszawa. Niespodziewanie trzeci jest już GKS Bełchatów.

Wisłę wspierało w Wodzisławiu 378 kibiców.

Źródło: wislakrakow.com

Wodzisław nareszcie zdobyty. Odra - Wisła 0-2

W środowym spotkaniu 13. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy krakowska Wisła rzutem na taśmę wywalczyła trzy punkty w Wodzisławiu Śląskim. Mimo kilku naprawdę świetnych okazji, wiślacy odblokowali się dopiero w doliczonym czasie gry. Do siatki w krótkim odstępie czasowym trafiali wówczas Paweł Brożek i Patryk Małecki. Mecz - jak zawsze między Wisłą i Odrą - obfitował w liczne faule i kartki. Doszło nawet do tego, że gospodarze kończyli to spotkanie w dziesiątkę. Przed czasem za dwa żółte kartoniki arbiter usunął z boiska Arkadiusza Aleksandra.

Odra Wodzisław Śląski - Wisła Kraków 0-2 (0-0)

0-1 Paweł Brożek (90+2.)

0-2 Patryk Małecki (90+4.)

Odra: Adam Stachowiak - Robert Kłos (18. Dariusz Dudek), Jacek Kowalczyk, Marcin Dymkowski, Sławomir Szary - Daniel Rygel, Marcin Malinowski, Jacek Kuranty (61. Piotr Gierczak), Maciej Małkowski - Arkadiusz Aleksander, Maciej Korzym (82. Damian Seweryn).

Wisła: Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński (46. Tomáš Jirsák), Marcelo, Cléber, Peter Šinglár - Patryk Małecki, Radosław Sobolewski, Júnior Díaz, Piotr Brożek (73. Marek Zieńczuk) - Rafał Boguski (58. Wojciech Łobodziński), Paweł Brożek.

Żółte kartki: Aleksander, Kowalczyk, Korzym - Baszczyński, Sobolewski, Małecki. Czerwona kartka: Arkadiusz Aleksander (Odra, za dwie żółte).

Sędzia główny: Piotr Wasielewski (Kalisz)

Widzów: 6000

Dosyć nieoczekiwanie spotkanie z wyższego biegu rozpoczęli gospodarze. Na zegarze zaledwie czwarta minuta, a piękny rajd środkową strefą boiska przeprowadził Daniel Rygel. Czeski pomocnik, który w niedalekiej przeszłości trafił już do siatki Białej Gwiazdy, łatwo minął trzech obrońców i z dystansu oddał płaski strzał. Futbolówka minimalnie minęła słupek bramki, dość pewnie strzeżonej przez Mariusza Pawełka.

Akcja gospodarzy zmotywowała mistrzów Polski do walki. Dokładnie w 17. minucie po raz pierwszy wiślacy powinni cieszyć się z bramki. Na prawym skrzydle bardzo dobrze zachował się Rafał Boguski, który najpierw zdołał utrzymać się na nogach po walce z Szarym, a potem podał do Pawła Brożka. Najlepszy napastnik ligi przyjął piłkę i łatwo minął Adama Stachowiaka, po czym oddał strzał na pustą bramkę. Plany wiślaka zepsuł jednak Rygel, ponieważ wybił piłkę z linii bramkowej.

Kilkadziesiąt sekund później Wisła ma rzut rożny. Na głowę Júniora Díaza idealnie dogrywa Patryk Małecki. Reprezentant Kostaryki znów pokazał, że przy stałych fragmentach gry może być postacią wiodącą. Pech chciał, że tym razem wszechstronnemu wiślakowi do kolejnego gola zabrakło kilku centymetrów. Właśnie o tyle futbolówka minęła lewy słupek bramki gospodarzy.

Nie czekaliśmy trzech minut, a przed wybitną okazją ponownie stanął Júnior Díaz. Wszystko zaczęło się od nienajlepszego wznowienia gry przez Adama Stachowiaka. Golkiper Odry dograł piłkę do Radosława Sobolewskiego, a ten natychmiast uruchomił nadbiegającego Díaza. Piłkarz "Białej Gwiazdy" wykazał się idealnym wyczuciem czasu, ale nie zdołał czysto przyjąć futbolówki. Pech Kostarykanina wykorzystał golkiper Odry, który wyszedł z bramki i obronił jego uderzenie.

Biała Gwiazda była w gazie. Tym razem w 26. minucie do siatki mógł trafić Rafał Boguski. Wychowanek ŁKS-u Łomża otrzymał świetne podanie od Radosława Sobolewskiego, który w początkowej fazie gry wyjątkowo dobrze rozgrywał piłkę, po czyn zza linii pola karnego oddał dość słaby strzał. I tym razem piłka padła łupem Stachowiaka.

W samej końcówce pierwszej połowy przypomniał o sobie najgroźniejszy w ekipie z Wodzisławia Daniel Rygel. Zastępującego w pierwszym składzie Jana Wosia zawodnika pięknym podaniem obsłużył Jacek Kuranty. Czech nieźle przyjął futbolówkę, ale za długo zwlekał i w kontakcie z obrońcą Wisły - fatalnie przestrzelił.

Pięć minut po wznowieniu gry przez stuprocentową okazją stanął Paweł Brożek. Cała akcja była jednak zasługą Patryka Małeckiego, który wbiegł w szesnastkę gospodarzy i wyłożył piłkę "Broziowi" na piąty metr. Reprezentant Polski stanął przed pustą bramką, ale zamiast wbić piłkę do siatkę - odbił ją kolanem i zniweczył następną dogodną okazję do objęcia prowadzenia.

Od tego czasu spotkanie stało się nieco senniejsze. Dopiero w 64. minucie wiślacy przeprowadzili rewelacyjną akcję, przy okazji której wymienili kilkanaście podań po ziemi. Na finiszu Paweł Brożek wrzucił z prawej strony pola karnego do niepilnowanego Jirsáka. Rezerwowy pomocnik Białej Gwiazdy miał idealna szansę, by uderzyć z woleja, jednakże wykonał to w sposób tragiczny i wywalczył jedynie korner.

Później oglądaliśmy widowisko stojące na bardzo słabym poziomie. Zamiast akcji, strzałów i pozytywnej walki - na boisku dawał o sobie znać temperament zawodników, którzy prześcigali się w brzydkich faulach i łapaniu kartek. W ten sposób z boiska wyleciał Arkadiusz Aleksander, a chwilę później taki sam los powinien spotkać Macieja Korzyma. Arbiter Piotr Wasielewski poprzestał jednak tylko na jednym czerwonym kartoniku.

Do końca wiślacy bezskutecznie próbowali wydrzeć Odrze komplet punktów. Aż do 90. minuty nic jednak na to nie wskazywało. Dopiero, gdy pojawiła się informacja o doliczeniu 240 sekund - piłkarze Wisły zaczęli ponownie grać w piłkę. Najpierw po dośrodkowaniu Marka Zieńczuka radość dał nam Paweł Brożek, który ładnym strzałem głową nie dał szans Stachowiakowi. Chwilę później było już pozamiatane. Przez całą połowę rywala przefrunął Patryk Małecki i na koniec pewnie pokonał golkipera wodzisławian.

Biała Gwiazda w ostatnim możliwym momencie wykorzystała kolejne potknięcia Legii Warszawa i Lecha Poznań. Dzięki temu zwycięstwu podopieczni Macieja Skorży awansowali w tabeli na drugie miejsce. Do liderującej Polonii Warszawa tracimy punkt, w sobotę gramy mecz przyjaźni z Lechią Gdańsk.

Źródło: wislaportal.pl

"Setki" Skorży i Pawełka

Po niedawnych jubileuszach Radosława Sobolewskiego i Clebera, dziś swoje małe święta obchodzili trener Maciej Skorża i Mariusz Pawełek.
W dzisiejszym spotkaniu Maciej Skorża po raz setny wystąpił w roli trenera pierwszoligowego zespołu. 43 razy pełnił tę funkcję na ławce Wisły. Ogólny bilans jest dla szkoleniowca "Białej Gwiazdy" korzystny - 55 razy wygrywał, 27 remisował, a 18 potyczek przegrał.

Mecz z Odrą był też wyjątkowy dla bramkarza Wisły, Mariusza Pawełka (byłego bramkarza Odry), i to nie tylko ze względu na dzisiejszego rywala. "Mario" zaliczył dziś bowiem swój setny występ w najwyższej klasie rozgrywkowej (51 w barwach Wisły).

autor: mb

Źródło: wislasoccer.com

Wisła wygrywa z Odrą rzutem na taśmę!

Po bardzo trudnym spotkaniu Wisła pokonała na wyjeździe Odrę Wodzisław 2:0 w meczu 13. kolejki Ekstraklasy. Wiślacy bramki zdobywali już po upływie 90 minut gry.

Trener Maciej Skorża znów zaskoczył składem, sadzając na ławce między innymi Cantoro, Łobodzińskiego, Zieńczuka i Jirsaka. Od początku szansę dostali za to Singlar, Marcelo i Małecki.

Pierwszą okazję do zdobycia bramki stworzyli sobie gospodarze, ale po indywidualnej akcji Daniel Rygel strzelił obok słupka. W 17. minucie odpowiedziała Wisła - Boguski zagrał mądrze do Brożka, ten minął już Stachowiaka, ale jego strzał tuż sprzed linii bramkowej wybił wracający Rygel. Kilkadziesiąt sekund później, po strzale głową Juniora Diaza, piłka minimalnie minęła bramkę Odry. Kostarykanin trzy minuty później, po fantastycznym zagraniu Sobolewskiego, stanął przed kolejną okazją, ale tym razem w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek ze Stachowiakiem.

Końcówka pierwszej połowy, podobnie jak jej początek, należał do gospodarzy. Przed szansą ponownie stanął aktywny Rygel, ale w dobrej sytuacji nie potrafił skutecznie przelobować Pawełka, wobec czego do przerwy utrzymywał się wynik bezbramkowy.

Drugą połowę Wisła mogła, a nawet powinna zacząć od mocnego uderzenia. W pole karne Odry wpadł Małecki, wyłożył piłkę jak na tacy Pawłowi Brożkowi, ale napastnik Wisły zachował się fatalnie i nie zdołał otworzyć wyniku. W 65. minucie kolejny raz zagotowało się w polu karnym Odry, ale tym razem w idealnej sytuacji nie trafił w piłkę Jirsak, który na boisku pojawił się po zmianie stron. Nie upłynęła nawet minuta, a Stachowiak znów uratował gospodarzy, tym razem świetnie broniąc "bombę" Clebera z kilkunastu metrów.

W 72. minucie z boiska wyrzucony został za drugą żółtą kartkę zawodnik gospodarzy, Arkadiusz Aleksander. Od tego momentu Wisła zaczęła dominować jeszcze wyraźniej, a piłka praktycznie nie opuszczała połowy Odry. Nieoczekiwanie bliżsi zdobycia gola byli jednak właśnie piłkarze Ryszarda Wieczorka. Po jednej z nielicznych kontr piłkę ładnie wrzucił na długi słupek Rygel, ale nabiegający na nią Małkowski chybił celu.

W 89. minucie Wisła o mało nie zdobyła bramki po akcji dwóch rezerwowych. Centrował bardzo aktywny Zieńczuk, a akcję zamykał Łobodziński, ale trafił tylko w boczną siatkę. W kolejnej akcji, już w doliczonym czasie gry, Wiśle szczęścia jednak nie brakło! Do precyzyjnej wrzutki Zieńczuka doszedł Paweł Brożek i z najbliższej odległości pokonał głową Stachowiaka!

Finisz krakowian był o tyle bardziej efektowny, że po upływie kolejnych trzech minut, w ostatniej akcji spotkania, kapitalną kontrę zamienił na drugiego gola Patryk Małecki, ustalając tym samym wynik meczu. Wisła pokonała rzutem na taśmę Odrę na bardzo trudnym terenie w Wodzisławiu. Zwycięstwo pozwala podopiecznym Macieja Skorży przesunąć się na drugie miejsce w tabeli. Strata do liderującej Polonii Warszawa wynosi tylko jeden punkt.

autor: mb

Źródło: wislasoccer.com

Zagrali do końca

Data publikacji: 12-11-2008 21:36


Po bezbramkowym remisie z ŁKS-em długo wydawało się, że takim samym wynikiem zakończy się spotkanie w Wodzisławiu. Wiślacy marnowali niesamowite sytuacje, ale tym razem skuteczni okazali się w doliczonym czasie gry, kiedy Paweł Brożek i Małecki pokonali Stachowiaka.

Tradycyjnie już mecz w Wodzisławiu nie był dla Białej Gwiazdy łatwy. Spotkanie przebiegało niemal w taki sam sposób, jak potyczka Wisły z ŁKS-em kilka dni wcześniej. Wiślacy przeważali, stwarzali sytuacje, ale bramki w pierwszej połowie nie udało im się zdobyć.

Pierwszą groźną akcję przeprowadzili w 4. minucie meczu gospodarze. Daniel Rygel z ok. 16 metrów uderzył obok prawego słupka bramki strzeżonej przez Mariusza Pawełka. Potem przez prawie 40 minut ton grze nadawała Wisła. W 17. minucie obrońca Odry wybił piłkę sprzed pustej bramki po strzale Pawła Brożka. Dwie minuty później Junior Diaz trafił w spojenie słupka z poprzeczką. Wcześniej jednak po zderzeniu Piotra Brożka i Roberta Kłosa ten drugi został zniesiony z boiska z rozbitą głową. Po piłkarza Odry przyjechał ambulans.


W kolejnej akcji Diaz, który grał jako środkowy pomocnik, wyszedł sam na sam z Adamem Stachowiakiem, ale źle przyjął futbolówkę i bramkarz Odry zdążył uprzedzić Kostarykańczyka. W 26. minucie pierwszej połowy Radosław Sobolewski prostopadle zagrał między obrońców do Rafała Boguskiego. Ten jednak uderzył za słabo, aby zaskoczyć Stachowiaka.

W końcówce pierwszej części meczu do głosu doszli gospodarze. Najpierw podanie z głębi pola otrzymał Rygel, który jednak nie wykorzystał dobrej okazji i strzelił obok bramki. Chwilę później po rzucie rożnym głową strzelał Arkadiusz Aleksander, ale piłka wylądowała w rękach Mariusza Pawełka.

W drugiej części festiwal strzeleckiej niemocy Wisły. Pięć minut po wznowieniu gry Paweł Brożek nie trafił do pustej bramki z kilku metrów. W 52. minucie piłka co prawda wylądowała w siatce Odry po strzale Brożka, ale ten był na spalonym. W 64. minucie napastnik Wisły spod linii końcowej wycofał piłkę do Tomasa Jirsaka, który zastąpił w drugiej połowie Baszczyńskiego, ale czeski pomocnik... również nie trafił do bramki.

Od 71. minuty wodzisławianie grali w dziesiątkę po tym, jak drugą żółtą kartkę obejrzał Arkadiusz Aleksander. Mimo osłabienia, podopieczni trenera Wieczorka mogli sprawić niespodziankę. W 83. minucie akcję na długim słupku zamknął Maciej Małkowski, który strzelił minimalnie niecelnie.

Biała Gwiazda do końca walczyła o zwycięską bramkę i udało się to – w doliczonym czasie gry! Podanie Marka Zieńczuka z lewej strony pola karnego na gola zamienił Paweł Brożek. Wynik ustalił w ostatniej sekundzie meczu Patryk Małecki, który wykorzystał sytuację sam na sam.

Odra Wodzisław – Wisła Kraków 0:2 (0:0)

0:1 Paweł Brożek 90+2'

0:2 Małecki 90+4'

Odra Wodzisław: Stachowiak – Kłos (18’ Dudek), Kowalczyk, Dymkowski, Szary – Malinowski, Rygel, Aleksander, Kuranty (61’ Gierczak), Małkowski – Korzym (82’ Seweryn)

Wisła Kraków: Pawełek – Baszczyński (46’ Jirsak), Marcelo, Cleber, Singlar – Małecki, Sobolewski, Diaz, Piotr Brożek (73’ Zieńczuk) – Boguski (57’ Łobodziński), Paweł Brożek

Żółte kartki: Aleksander, Kowalczyk, Korzym – Baszczyński, Sobolewski, Małecki

Czerwone: Aleksander (za drugą żółtą)

Sędziował: Piotr Wasielewski

Widzów: 3900


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Minuta po minucie

Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z meczu 13. kolejki Ekstraklasy w którym Wisła zmierzy się w Wodzisławiu Śląskim z tamtejszą Odrą.
Brawa od miejscowych kibiców dla Mariusza Pawełka, grającego niegdyś w Wodzisławiu
"Tylko zwycięstwo, Oderko tylko zwycięstwo" krzyczą miejscowi fani
Pojawiają się pierwsze flagi Wisły. Na plocie "Nieobliczalni", dobrze słyszalny doping płynący z sektora gości.
Dzisiejszy mecz będzie setnym ligowym występem dla Mariusza Pawełka! Życzymy czystego konta!

  • 1' Pierwszy gwizdek arbitra, zaczynamy!
  • 1' Kibice obydwu ekip zaczęli spotkanie od głośnego dopingu
  • 1' Pierwsza ofensywna akcja odry, długi rajd jednego z pomocników gospodarzy, wrzutka w pole karne, Baszczyński wybija w pole
  • 2' Faul Baszcza na połowie rywala
  • 3' Odra zaczęła odważnie, atakuje pressingiem graczy Wisły
  • 4' Było bardzo groźnie! W środku stracił piłkę Piotr Brożek, przejął ją Daniel Rygel, podciągnął kilkanaście metrów i strzelił... minimalnie obok słupka
  • 5' Gospodarze grają szybko i z pomysłem, aktywniejsi w pierwszych minutach spotkania
  • 6' Pierwszy raz działo się coś pod polem karnym wodzisławian, strzelał z dystansu Boguski, obok bramki
  • 7' Na murawie leży jeden z piłkarzy gospodarzy, interweniują służby medyczne
  • 8' Jest nim Jacek Kowalczyk, podnosi się z murawy, będzie kontynuował grę
  • 10' Próba strzału z dystansu Macieja Małkowskiego. Bardzo słabo i równie niecelnie
  • 11' Miejscowi kibice skandują nazwisko Mariusza Pawełka, bramkarz Wisły dziękuje brawami w stronę trybuny gospodarzy
  • 12' Szczelnie wypełniony sektor gości, pełen krakowskich kibiców
  • 13' Okres zaciętej walki w środku pola, niewiele dzieje się pod jedną i drugą bramką
  • 14' Mamy kolejne zderzenie, na murawie leży Singlar. Interweniują służby medyczne, na noszach za boisko zniesiony Kłos
  • 17' Najgroźniejsza okazja do zdobycia bramki dla Wisły! Na bramkę popędził Rafal Boguski, wypuścił Pawła Brożka, który ograł bramkarza, ale strzał na pustą bramkę ofiarnie zablokował Rygel
  • 18' Kontuzjowanego Roberta Kłosa zmienia Dariusz Dudek
  • 19' Róg dla Wisły, ładnie dośrodkowuje Małecki, głową strzela Diaz, ale piłka dosłownie o centymetry mija słupek. Maciej Skorża aż złapał się za głowę!
  • 22' Robert Kłos karetką odwieziony do szpitala
  • 22' Trzecia sytuacja dla Wiślaków w tym meczu! Sam na sam z bramkarzem Diaz, pojedynek wygrywa jednak Stachowiak
  • 23' Wisła w natarciu, dobrą sytuację do strzału miał Boguski, szukał jednak w polu karnym Brozka. Piłkę przejęli obrońcy... Gramy zbyt koronkowo, jak z ŁKS-em
  • 26' Strzał z dystansu Rafala Boguskiego, zbyt lekko, wprost w ręce Stachowiaka. Wisła powinna już w tym meczu prowadzić co najmniej 1:0!
  • 27' Rożny dla Odry
  • 28' Długa piłka ze środka pola do Macieja Korzyma, zbyt dluga, łapie ją Pawełek
  • 30' Nieźle słyszalny doping kibiców Wisły. Brzmi nowa przyśpiewka - "Jesteśmy dumą tego miasta..."
  • 32' Wisła z mozołem konstruuje atak pozycyjny, długo utrzymując się przy piłce.
  • 34' Znowu groźnie pod bramką Adama Stachowiaka, brakuje ostatniego podania...
  • 37' Faulowany w środku pola Diaz
  • 37' Okres wolniejszej gry z obu stron. Więcej emocji na trybunach niż na boisku...
  • 37' Żółty kartonik dla Arkadiusza Aleksandra
  • 41' Kontra Wisły powstrzymana na czterdziestym metrze przez duet środkowych obrońców Odry
  • 41' Kibice z Wodzisławia prezentują oprawę. transparent "Oddanie i wierność", sektorówka oraz sreberka
  • 42' Przed świetną okazją do zdobycia bramki Rygel! Próbował lobować wychodzącego z bramki Pawełka, nie trafił w bramkę
  • 43' Na spalonym Boguski
  • 44' Żółta kartka dla Baszczyńskiego za przeszkadzanie w wznowieniu gry
  • 45' Sędzia dzisiejszego spotkania doliczył trzy minuty
  • 45+2' Na spalonym Korzym

Koniec pierwszej połowy dzisiejszego meczu.
Wisła remisuje do przerwy z Odrą w Wodzisławiu 0:0. Gospodarze mieli jedną poważną sytuację do zdobycia bramki, Wiślacy mieli ich znacznie więcej, ale ponownie szwankowała skuteczność.
Rozgrzewa się Tomas Jirsak, prawdopodobnie po przerwie zobaczymy go na placu gry.

  • 46' Zaczynamy druga połowę spotkania!
    Rozpacz piłkarzy Odry po stracie bramki w 92 minucie. W tle radość Wiślaków.
    Rozpacz piłkarzy Odry po stracie bramki w 92 minucie. W tle radość Wiślaków.
  • 46' Za Baszczyńskiego wchodzi zapowiadany Jirsak
  • 49' na spalonym Maciej Korzym
  • 50' Tu powinna paść bramka!!! Małecki wpada w pole karne, podał do Pawla Brożka, ten miał niemal pustą bramkę, ale źle przyjął piłkę i nie oddał celnego strzału
  • 51' Żółta kartka dla Jacka Kowalczyka
  • 52' Rzut wolny z lewej strony pola karnego Odry, Wiślacy zdobywają bramkę, niezaliczona...był spalony!
  • 54' Rożny dla Odry, dośrodkowanie wprost na głowę Singlara, który wyjaśnia sytuację
  • 56' Do zmiany przygotowuje się Wojciech Łobodziński
  • 57' Jest zapowiadana zmiana. Boisko opuszcza Rafał Boguski
  • 60' Strzelał Łobo, kiepsko...nie zagroził bramce
  • 61' Z lewej strony dośrodkowywał Małecki, do piłki wychodził już bramkarz Stachowiak, ale uprzedził go Dymkowski i wybił na róg
  • 61' Zmiana w drużynie Odry. Za Kurantego wchodzi Gierczak
  • 63' Starcie Clebera z Kowalczykiem, faulowany Brazylijczyk
  • 64' Paweł Brożek wpada w pole karne, dogrywa do środka do kompletnie niekrytego Jirsaka, ten trafia nieczysto w pilkę i nie stwarza zagrożenia... a powinno!
  • 65' Atomowe uderzenie z lewej nogi Clebera po rzucie rożnym. Wspaniała parada Stachowiaka ratuje wodzisławian
  • 66' Żółta kartka dla Korzyma ku wielkiemu niezadowoleniu miejscowych kibiców
  • 67' Wolny dla Odry na 25. metrze od bramki Pawełka
  • 67' Sławomir Szary prosto w mur
  • 70' Do końca 20 minut, a bramek wciąż nie oglądaliśmy. Trzeba grać do końca, jak Lech w meczu w Bytomiu!
  • 71' Paweł Brożek wygrał pojedynek biegowy z Małkowskim, zdecydował się na strzał z dużego kąta, wprost w bramkarza
  • 72' Drugi żółty kartonik dla Arkadiusza Aleksandra - w efekcie czerwona. Odra w dziesiątkę!
  • 74' Piotra Brożka zmienia Marek Zieńczuk
  • 75' Ostro bita piłka w pole karne Wisły, skutecznie piąstkuje Pawełek
  • 76' Zarówno na trybunach, jak i na boisku robi się gorąco! Piłkarze nie przebierają w środkach, miejscowi fani coraz częściej protestują... nie zawsze słusznie :)
    Niekończąca się radość Patryka Małeckiego po zdobyciu gola.
    Niekończąca się radość Patryka Małeckiego po zdobyciu gola.
  • 79' Jedna z nielicznych akcji ofensywnych akcji Wisły w ostatnich minutach. Niedokładne dogranie do Zieńczuka przechwytuje golkiper
  • 82' Było bardzo groźnie! Najlepsza okazja Odry w tym meczu. Dośrodkowywał z prawej strony Rygel, strzelał wbiegający w pole karne Małkowski, tuż obok słupka
  • 84' Żółty kartonik dla Sobola
  • 85' Nie widać pomysłu w grze Wisły. Próbuje atakować, ale bezskutecznie
  • 87' Paweł Brożek wrzuca miękko do wbiegającego Łobodzińskiego, wślizgiem interweniuje obrońca, Łobo pada w polu karnym, ale sędzia pozostaje niewzruszony
  • 88' Kolejne dośrodkowanie w pole karne Odry, znowu interweniują defensorzy
  • 89' Strzał Łobodzińskiego w boczną siatkę.
  • 90' Wisła atakuje nieustannie...cóż z tego. Sędzia dolicza cztery minuty! Walczymy!!!
  • 90+1' Jest bramka!!!!!!!!!!
  • 90+1' Paweł Brożek strzelcem bramki dla Wisły!!!! Głową pokonuje Stachowiaka
  • 90+4' Patryk Małecki podwyższa na 2:0!!!!! Długi rajd środkiem boiska i płaskie uderzenie obok interweniującego Stachowiaka

Koniec spotkania!

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Maciej Skorża, trener Wisły

- Nie sądzę, by te niewykorzystane sytuacje były kwestią psychiki - mówi Maciej Skorża po szczęśliwie wygranym meczu w Wodzisławiu, który był jednocześnie setnym jego spotkaniem w roli pierwszoligowego trenera.

- To bardzo ważne trzy punkty, widzimy przecież jakie wyniki osiągają ostatnio drużyny z czołówki. Listopad może być bardzo ważnym miesiącem. W kontekście ostatniej straty punktowe z ŁKS-em musieliśmy dziś wygrać.

Pierwszą połowę graliśmy poprawnie, stwarzaliśmy sytuacje, ale to czego nam brakuje to skuteczność - żadnej sytuacji nie potrafiliśmy wykorzystać. W samej końcówce pozwoliliśmy Odrze stworzyć sytuację bramkową. W drugiej połowie wkradła się nerwowość. Cieszę się, że dziś mimo wszystko się przełamaliśmy. Do końca drużyna walczyła o te trzy punkty. Świetna asysta Marka do Pawła. Bramka Patryka Małeckiego też była bardzo ważna zarówno dla drużyny jak i dla niego - swoją grą w ostatnich meczach zasłużył sobie na to trafienie.

Dziś był mój setny mecz pierwszoligowy. Historia się powtarza, bo wygrałem tu z Amiką w swoim debiucie.

- Nie sądzę by niewykorzystane sytuacje były kwestią psychologa. Może ten mecz będzie takim sygnałem dla nas, by można się było odblokować. Mamy psychologa, z którym współpracujemy, pewną pracę już wykonaliśmy pod tym kątem. Dla każdego zawodnika indywidualnie psycholog jest do dyspozycji.

Wywiad z trenerem Skorżą

Źródło: wislakrakow.com

Ryszard Wieczorek, trener Odry

- Gratuluję trenerowi Skorży i życzę mistrzostwa Polski. Nam potrzebny był ten punkt, który wydawał się już wydarty... Co do gry trudno porównywać Odrę do Wisły. Mogliśmy przeciwstawić się skuteczną grą całego zespołu w defensywie. Wisła nie wypracowała tak klarownych pozycji bramkowych, to nie była rzeź. Na tle Wisły jedna z takich pozycji musi być wykorzystana. Ze słabszymi przeciwnikami tych sytuacji jesteśmy w stanie wypracować więcej. Nigdy nie krytykuję decyzji sędziego, ale zastanawiam się czym się kierował wręczając czerwoną kartkę, takich sytuacji, gdzie zawodnik rozkłada ręce jest multum. W tak ważnym meczu miało to duże znaczenie. W końcówce broniliśmy się już w szesnastce i padło... Trudno, musimy się podnieść i zapomnieć o tym meczu.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Paweł Brożek

- To nie Wiśle dopisało szczęście, a raczej Odrze, że nie przegrała tu sześć czy siedem zero – mówił Paweł Brożek po końcowym gwizdku. - Na pewno nie była zespołem lepszym. Mecz na szczęście trwa 90 minut.

Wisła już w pierwszej części spotkania powinna kilkakrotnie pokonać Adama Stachowiaka. - Cisnęliśmy niemiłosiernie, nie wiem co się z nami działo, że wcześniej nic nie strzeliliśmy. Już do przerwy powinniśmy wysoko prowadzić. W końcu wkradła się w nas nerwowość po kolejnych niewykorzystanych sytuacjach – przyznał Brożek.

Nawet dwie bramki w końcówce spotkania w Wodzisławiu nie zmienią faktu, że Wiślacy mają w ostatnim czasie problemy ze zdobywaniem goli. Stwarzają sobie wiele sytuacji, ale do siatki trafiają znacznie rzadziej. - Nasza skuteczność ostatnio rzeczywiście jest marna. Jeszcze gorzej byłoby gdybyśmy tych sytuacji wcale nie stwarzali. Musimy nad tym pracować, brakuje nam w polu karnym spokoju – stwierdza „Brozio”.

Źródło: wislakrakow.com

Patryk Małecki

- Cieszę się, że trener zaufał mi kolejny raz i trzeci mecz z rzędu zagrałem pełne 90 minut. Nabieram pewności siebie, czuję się lepiej z każdym kolejnym meczem – mówił Małecki.

Wiślacy wystawili dziś swoich kibiców na dużą próbę nerwów. Dopiero w doliczonym czasie gry rozstrzygnęli wynik na swoją korzyść. - Los jest przewrotny. W środę męczyliśmy się z ŁKS-em, dziś w dziewięćdziesiątej minucie strzelamy dwie bramki. Mieliśmy wiele sytuacji, już w pierwszej połowie powinniśmy strzelić kilka bramek i uspokoić grę. Cieszymy się z tych punktów, bo były nam bardzo potrzebne. Dobrze, że gramy do końca – komentował „Mały”.

Co ciekawe, pomocnikowi Białej Gwiazdy w ferworze boiskowej walki całkowicie umknęła czerwona kartka, jaką na dwadzieścia minut przed końcem zobaczył Arkadiusz Aleksander. - Nie wiedziałem nawet, że gramy w przewadze, gdzieś mi to umknęło – mówił zdziwiony po meczu.

Źródło: wislakrakow.com

Zieńczuk: Nikt tanio skóry nie sprzedaje

Data publikacji: 12-11-2008 22:54


Marek Zieńczuk przyczynił się do odniesienia przez Wisłę zwycięstwa w Wodzisławiu. To on dokładnie podał na głowę Pawła Brożka, który w 92. minucie spotkania pokonał Stachowiaka.

Kiedy w 92. minucie dostał Pan piłkę, pomyślał Pan: „teraz albo nigdy”?

Nie, pomyślałem, żeby jak najlepiej wykorzystać swoją robotę, żeby dograć piłkę w pole karne możliwie jak najlepiej. To się udało, bo Paweł strzelił bramkę. To dla nas cenne zwycięstwo, bardzo się z niego cieszymy. Ta wygrana da nam na pewno trochę spokoju.

Spodziewaliście się aż tak ciężkiej przeprawy?

W Wodzisławiu zawsze gra się ciężko. Wyniki z całej kolejki zresztą pokazują, że nikt w naszej lidze tanio skóry nie sprzedaje, także spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Wiadomo, gdybyśmy strzelili wcześniej bramkę, na pewno byłoby łatwiej. Nie ma jednak co wybrzydzać – zwycięstwo w 90. minucie na pewno bardzo cieszy. Jesteśmy zadowoleni, że do Krakowa wracamy w glorii zwycięzców.

Taka wygrana w końcówce meczu bardziej cieszy?

Na pewno każdy zwycięstwo cieszy, ale gdy strzela się gola w doliczonym czasie gry, to na pewno ma dodatkowy smaczek, że szczęście uśmiechnęło się do nas. Trzeba też przyznać, że pomogliśmy temu szczęściu – stwarzaliśmy sytuacje i ta bramka mogła paść szybciej.

Teraz szczęście pozostanie na dłużej przy Wiśle?

Mam taką nadzieję, że szczęściu trzeba pomagać. Musimy wszystko robić, żeby być w dobrej dyspozycji i dobrze grać.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Jirsak: Chciałem trafić w długi róg

Data publikacji: 13-11-2008 00:46


Gdy Tomas Jirsak w 64. minucie zmarnował doskonała sytuacje, mógł się przypomnieć bezbramkowy remis z ŁKS-em. Czeski pomocnik Białej Gwiazdy wierzył jednak, że konsekwencja w grze przyniesie w końcu rezultaty.

Jak się stało, że nie wykorzystałeś swojej sytuacji w II połowie? Wydawało się, że możesz przyjąć i zapytać bramkarza, gdzie masz strzelić.

Ty byś tak zrobił. Ja chciałem uderzyć z pierwszej piłki po długim rogu. Tym razem mi nie wyszło.

Nie pomyślałeś po tej szansie, że znowu możecie nie wygrać meczu po zmarnowaniu świetnych okazji?

Nasza gra nie była zła, więc wierzyłem, że będziemy mieli następne szanse. W końcu się udało. Pierwszą szansę mieliśmy już na początku meczu i najlepiej by było, gdybyśmy ją wykorzystali. Tym razem udało się to dopiero w końcówce.

Z gola Pawła Brożka cieszyliście się chyba bardziej niż po innych golach?

Dokładnie. To był już koniec spotkania, a bramka była super. Bardzo się z niej cieszyliśmy.

Spodziewałeś się, że siądziesz w Wodzisławiu na ławce?

Zacząłem na ławce, ale nie ma mowy o tym, żebym był obrażony albo coś w tym stylu. Ja byłem przygotowany do meczu, ale trener zdecydował się na inne ustawienie – to tyle. Kiedy pojawiłem się na murawie w drugiej połowie, chciałem pokazać trenerowi i wszystkim, że mogę grać w pierwszej jedenastce.

Czerwona kartka dla Aleksandra była kluczowym momentem tego spotkania?

Myślę, że to nie było kluczowe wydarzenie tego meczu. My od początku graliśmy konsekwentnie. Mieliśmy szanse, ale ich nie wykorzystywaliśmy. Udało się w końcówce.

Takie gole z końcówki spotkania pomogą wam w przełamaniu nieskuteczności?

Nie gramy źle, tylko czasem mamy problemy ze strzelaniem goli. Myślę, że w związku z tym każdy gol nam pomaga.

Za trzy dni znowu gracie. Jak ty się czujesz fizycznie?

Ja czuję się dobrze. Teraz grałem tylko połowę, więc jestem przygotowany do tego, żeby zagrać w sobotę. Dla mnie to na pewno nie będzie problem.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Analiza gry Wisły w meczu z Odrą. Oceny piłkarzy

Niegdyś dziennikarze sportowi w Polsce z lubością rozpoczynali relacje ze spotkań Wiślaków z jedenastką z Wodzisławia, jakże zabawną anegdotką: „Kiedy jest najwięcej wody na boisku? Kiedy Wisła gra z Odrą.”. Jednakże ostatnimi laty piłkarze obydwu drużyn zapracowali na parafrazę tego brodatego dowcipu. „Kiedy jest najbardziej czerwono na boisku? Kiedy Wisła gra z Odrą.” Mówiąc o czerwieni na boisku, nie mam wcale na myśli trykotów obydwu zespołów, choć i to by się zgadzało, tylko liczbę pokazywanych zawodnikom obydwu stron czerwonych kartek. Choć wydaje się to niewiarygodne, nawet w spotkaniach derbowych nie wylatują oni z boiska równie często i równie regularnie. I nie jest to przypadek, czy kwestia kiepskiego sędziowania, bo na boisku zawsze trzeszczą kości.

W ostatnich latach mówiło się o kompleksie Odry i stadionu w Wodzisławiu w kontekście wielu drużyn, ale chyba w przypadku żadnej innej nie było to tak intensywne, jak w wypadku Wisły. Nawet w poprzednim sezonie, w którym Wisła wygrywała niemal ze wszystkimi, Odrze udało się, jako jedynej, nie przegrać z krakowianami ani razu. Do tego dochodzi kwestia utraty punktów i dwóch zawodników( Baszczyńskiego i Paulisty) w kluczowym momencie nieudanego dla Wisły sezonu 2006/07. Nic dziwnego, że Wisła do spotkań z Odrą podchodzi dodatkowo zmobilizowana. Z drugiej strony Odra chce za każdym razem udowodnić, że poprzednie dokonania to nie przypadek, ale nie zawsze starcza jej czysto piłkarskich argumentów, aby nawiązać walkę z Wisłą, stąd wzmożona agresja. Jeżeli ktoś przed środowym meczem liczył na piękne widowisko albo łatwe zwycięstwo Wisły winić powinien przede wszystkim swoją naiwność.

Przebieg spotkania

Mecz zaczął się zgodnie z przewidywaniami, Wisła starała się narzucić własny styl gry, a Odra odpowiadała dużą agresywnością, przede wszystkim w strefie środkowej. Rezultatem był chaos, który zapanował na boisku. Lepiej w tej sytuacji odnaleźli się gospodarze, którzy jako pierwsi stworzyli sobie groźną sytuację, choć trzeba napomknąć o wydatnym udziale naszych zawodników w tej akcji.

Jednakże z minuty na minutę Wisła grała coraz lepiej. Po koło kwadransie gry przejęła kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami i zaczęła grać atak pozycyjny. Paradoksalnie, z długo konstruowanych akcji Białej Gwiazdy wynikało niewiele dobrego, natomiast najgroźniejsze sytuacje stwarzaliśmy po błędach rywali, przechwytach i szybko wyprowadzonych akcjach. Niestety, nie ważne, czy po dłuższym, czy krótszym rozegraniu, w końcowej fazie akcji zawsze wkradał się brak precyzji, czy to w przyjęciu, wykończeniu, czy podaniu.

W ostatnim kwadransie pierwszej połowy stało się coś niedobrego. Wisła stanęła, było coraz więcej niedokładności, dużo „improwizacji” i chaosu, a mało trzymania się taktyki. Jednocześnie Odra przebudziła się, trudno powiedzieć, czy to Wisła nie zareagowała na poprawę gry rywali, czy to rywale wykorzystali słabszą postawę naszej drużyny. Prawda leży zapewne pośrodku. Ważne jest jednak to, że wodzisławianie doszli do głosu zaczęli grać piłką, jednocześnie agresywną grą w środku pola dobrze rozbijali nasze akcje. Doszło do tego, że stworzyli sobie dwie sytuacje, na pewno nie stuprocentowe, ale dosyć groźne.

Po przerwie zaczęła się prawdziwa ligowa młócka. Było trochę futbolowych jaj (dosłownie i w przenośni), dużo walki, mało dokładności, kiepskie tempo i dużo fauli. Wisła dominowała na boisku, stworzyła sobie dwie stuprocentowe sytuacje, ich wykończenie lepiej przemilczeć. Z minuty na minutę Odra coraz więcej przeszkadzała, coraz mniej grała, Wisła miała problemy ze stworzeniem kolejnych klarownych sytuacji, widać było, że zawodnikom po obydwu stronach puszczają nerwy.

Odra zastąpiła agresywność - agresją, natomiast Wiślacy zamiast spokojnie grać po obwodzie i czekać na lukę w defensywie rywali, rzucali zupełnie nieprzygotowane długie piłki do nikogo.

W 72. minucie doszło do nieuniknionego, drugą żółtą kartkę obejrzał Aleksander i w konsekwencji musiał opuścić boisko. Cleber został uderzony łokciem raczej przypadkowo, ale, biorąc pod uwagę liczbę przewinień napastnika Odry, żółta kartka była słuszna. Co więcej, drugi z napastników gospodarzy - Korzym, powinien podzielić los swojego kolegi, kiedy kilkukrotnie „interweniował” bez szacunku dla zdrowia rywali.

Oczywiście konsekwencją czerwonej kartki wcale nie była większa liczba sytuacji dla Wiślaków, ponieważ rywal cofnął się większością zawodników w bezpośrednią okolicę linii szesnastego metra i postanowił kultywować najstarszą polską tradycję taktyczną - tzw. Obronę Częstochowy( tradycja ta sięga siedemnastego wieku, jest więc starsza niż futbol totalny i kick'n'rush razem wzięte, autorstwo taktyki przypisuje się Jackowi Gmochowi, muzykę skomponował Zbigniew Wodecki).

Ostatnie minuty to napór Wisły, jednak Odra przeprowadziła jeszcze jedną, ostatnią, bardzo groźną kontrę. Był to łabędzi śpiew gospodarzy, ale gdyby zakończył się bramką, Wisła mogłaby się już nie podnieść. Jednakże nie ma co gdybać, strzał okazał się niecelny. Wisła zamknęła Odrę w jej polu karnym, i raz za razem wrzucała piłki z bocznych sektorów boiska. W końcu w drugiej minucie doliczonego czasu gry metoda ta przyniosła skutek i po bardzo dokładnym dośrodkowaniu Zieńczuka Paweł Brożek pewnie skierował piłkę głową do bramki.

Gospodarze poderwali się jeszcze do ostatniego rozpaczliwego zrywu, jednak nie potrafili stworzyć zagrożenia pod naszą bramką. Nadziali się na kontrę, dłuższa piłka do Brożka, który zgrał „na ścianę” do Małeckiego. Młody Wiślak popędził na bramkę rywali i choć miał do przebycia z piłką pół boiska, to nie dał się dogonić i zachował na tyle sił, by przytomnie i co ważne silnie wykończyć akcję strzałem obok wychodzącego Stachowiaka. Klasyczny przykład zabójczej kontry był zarazem ostatnią akcją tego spotkania. Spotkania, w którym Wisła odniosła zasłużone zwycięstwo, choć poziom widowiska, jak i gry Wiślaków pozostawiał sporo do życzenia.

Gra ofensywna

Przyznam, że momentami to, co wyprawiają Wiślacy w ofensywie zwyczajnie nie przystoi piłkarzom aspirującym do tytułu mistrza Polski. Chwilami ma się wrażenie, że po boisku biegają piłkarze ligowego średniaka. Nie chodzi nawet o dyscyplinę taktyczną, wykonywanie przedmeczowych założeń, czy pomysł na grę. Chodzi o elementarne wyszkolenie techniczne. Liczba niecelnych podań i złych przyjęć jest porażająca. Ja rozumiem, że czasem coś skoczy, coś nie kopnie się tak jak powinno, to się zdarza, ale nie w takiej ilości i nie wszystkim naraz. Na dodatek Wiślakom wiele błędów przytrafia się nie z powodu braku umiejętności, tylko ze zwykłego niechlujstwa.

Nie wiem co trener może w takiej sytuacji zrobić. Dodatkowe codzienne treningi, na których będzie szlifowana tylko podstawowa technika? Podanie-przyjęcie-podanie przez dwie godziny? Chyba nie ma innej rady, bo, kiedy Wisła przyspiesza, wygląda to czasem makabrycznie. I prawie nigdy strata nie jest winą jednego zawodnika. Najpierw jeden poda za krótko, drugi musi pod pressingiem szukać podania, więc jego zagranie będzie obarczone błędem własnym, ale i kolegi. Dwa trzy takie podania i albo strata, albo trzeba wycofać piłkę i rozgrywać od początku. Oczywiście te błędy stają się tym bardziej widoczne im szybciej piłka musi krążyć i im mniej jest miejsca i czasu na grę. Przy przeciwniku, który broni się w jedenastu, piłka musi krążyć naprawdę szybko, żeby ugrać coś z ataku pozycyjnego.

Druga kwestia natury technicznej. Nurtuje mnie pytanie, ilu Wiślaków ma obie nogi? Oczywiście nie jest to pytanie natury stricte anatomicznej. Nie chodzi mi również o umiejętność wykorzystania drugiej nogi przy prowadzeniu piłki, do zamachu, czy podania na pięć metrów. Chodzi mi o konkretne umiejętności, które mogą przydać się w ataku, umiejętność dorzucenia, strzału (nie sytuacyjnego), przyjęcia ze zwodem, zmiany kierunku biegu, obrócenia się (oczywiście z piłką), odegrania klepki. Nie wymagam oczywiście, żeby każdy Wiślak był jak Ronaldo, ale jeżeli myślimy poważnie o grze w europejskich pucharach (nie mówię nawet o LM), to przynajmniej kilku graczy ofensywnych powinno umieć wykorzystać słabszą nogę chociaż w dwóch, czy trzech aspektach piłkarskiego rzemiosła. Tymczasem obecnie w Wiśle często mamy sytuację, dostałem na lewą nogę to nie strzelę/ nie podam/ nie dośrodkuję. Tu nie chodzi nawet o nieudane próby, Wiślacy wolą stanąć w miejscu z akcją, albo wycofać piłkę niż skorzystać ze słabszej nogi. Chyba jedynym zawodnikiem Wisły, który szuka zagrań obiema nogami jest Marek Zieńczuk, natomiast piłkarzy, którym druga noga służy tylko do podpierania się, jest niestety w Wiśle więcej.

Trzecia kwestia to ruch bez piłki, którego często brakuje, szczególnie w drugiej linii. Naszych piłkarzy często dopada „małe lenistwo”. Nie polega ono na uciekaniu od rozegrania. Problem jest nieco bardziej złożony. Wiślacy często ustawiają się w miejscach, gdzie faktycznie powinni się znaleźć, ale dopiero w finalnej fazie akcji. Wygląda to tak jakby liczyli, że piłka sama się rozegra i magicznym sposobem trafi pod ich nogi, a oni tylko celnym dośrodkowaniem, lub strzałem, w hollywoodzkim stylu wykończą akcję. Tymczasem, kiedy w ten sam sposób pomyśli kilku graczy, to okazuje się, że nie ma kto rozegrać piłki. Jest to trochę nieodpowiedzialne podejście, parafrazując klasyka filozofii nowoczesnej, śmietankę to jeden z drugim spijać by chciał, a robić to ni ma komu.

Wracając do kwestii ruchu bez piłki. Kolejną zmorą dręczącą Wisłę jest syndrom „ja już swoje zrobiłem”. Często gracz po oddaniu piłki zwyczajnie staje w miejscu i patrzy co też jego kolega wymyśli. Błąd! Na oddaniu piłki udział w akcji się nie kończy. Podstawą w ataku pozycyjnym jest wymienność pozycji, która powoduje zamieszanie w szeregach obronnych przeciwnika. Partner wycofał się, pokazał się do gry, pociągnął za sobą obrońcę? To trzeba biec w tą lukę, iść za podaniem. Nawet jeżeli zawodnik nie dostanie podania zwrotnego, to obrońcy przeciwnika na chwilę zgłupieją. Stwarza się przewaga liczebna na małej przestrzeni, rywal albo się pogubi i można to wykorzystać, albo się przesunie i wtedy piłkę trzeba przerzucić.

Trzeci mankament w ruchu bez piłki to częste ignorowanie zachowań partnera. Napastnik idzie na główkę? Partnerzy w ofensywie już muszą walczyć o pozycję, startować aby stworzyć napastnikowi możliwość zgrania lub przedłużenia. Przecież on tej piłki nie złapie w ręce, nie powie moja i nie pokaże żeby mu się wysuwać na pozycję, tylko skoczy do główki i będzie musiał ją gdzieś zagrać. Jeżeli ma grać do tyłu, to po co w ogóle próbować tej długiej piłki? Dalej, skrzydłowy biegnie do przerzutu? Druga linia musi już nadbiegać, bo kiedy zawodnik opanuje podanie zapewne będzie musiał szybko pozbyć się piłki. Ponownie jaki jest sens przerzucać piłkę, jeżeli potem nie ma komu zagrać. Tak samo jeśli zawodnik podaje krótko do tyłu, to zawodnicy w przednich formacjach już muszą startować na prostopadłą piłkę. Bez ruchu bez piłki gra Wisły będzie wyglądać tak jak wygląda, holowanie piłki przez jednego zawodnika przez kilkanaście metrów w poszukiwaniu partnera i oddanie. I następny Wiślak kilka sekund przetrzyma piłkę, poholuje, poczeka aż mu się ktoś łaskawie wysunie.

Następna kwestia to brak prób strzałów i dośrodkowań ze strony Wisły. Możemy się skarżyć na nieskuteczność, ale nieskuteczność nie byłaby takim problemem gdyby piłkarze podejmowali ryzyko zamiast próbować wbiec z piłką do bramki. Pamiętajmy, że gramy tylko w lidze polskiej, trzeba dać rywalowi szansę na popełnienie błędu. W ten sposób zdobyliśmy pierwszą bramkę. Zieńczuk dał kilka wrzutek, wydawało się, że przy tak skomasowanej obronie taka gra nie ma racji bytu, obrońcy wszystko wybijali. Ale za którymś razem wrzutka była bardzo dobra, do tego rywale popełnili błąd i jest gol. Piłka nożna jest grą błędów, szczególnie w naszym ligowym wydaniu.

Gra defensywna

Co do gry defensywnej Wisły nie można mieć większych zastrzeżeń, choć zdarzyły się błędy indywidualne, które przy lepszym rywalu mogły kosztować nas utratę bramki. W sumie uzbierało się tego na dwie-trzy sytuacje, a przecież nie można oczekiwać od zawodników absolutnej nieomylności. Trzeba też docenić fakt, że nasi defensorzy nie dali się sprowokować. Ich rywale często grali ostro, by nie rzec brutalnie. Szczerze powiedziawszy, wydaje mi się nawet, że była to celowa brzydka prowokacja ze strony rywali, którzy wiedzą, że Cleber lubi oddać, a Baszczyński będzie się wykłócał.

Oceny zawodników

Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski.

Mariusz Pawełek - 6

Kolejny mecz, w którym się nie napracował. Z jednej strony dobrze, że obrona nie dopuszcza rywali do groźnych sytuacji, z drugiej strony źle dla Pawełka, że często trafiają mu się mecze, gdzie nie musi wykazać się żadną poważniejszą interwencją. Szczególnie, że w lidze takie mecze przychodzą seriami i na pewno trudniej przez to utrzymać się we właściwej formie. Wracając do spotkania z Odrą. Nasz golkiper wybronił wszystko co miał wybronić, kiedy interweniował robił to pewnie.

Marcin Baszczyński - 4

Zaczął mecz dobrze, był widoczny w ofensywie, wspierał Małeckiego, choć bez konkretnych efektów. Na dodatek wraz z upływem czasu pokazywał się z przodu coraz rzadziej. Po około pół godzinie gry zupełnie zniknął z ofensywy, asekurował akcje Małeckiego, ale nie włączał się w rozegranie. W defensywie zagrał solidnie, nie dawał się minąć rywalom, zawsze nadążał za akcją, notował odbiory. Na pewno nie grał źle, ale też nie wyróżnił się niczym specjalnym. Na dodatek złapał żółtą kartkę już w pierwszej połowie i na pewno wpłynęło to na decyzję o zmienieniu go już w przerwie.

Marcelo - 6

Dobry występ Brazylijczyka. Interweniował pewnie, nie wybijał piłek na oślep, choć nadal nad precyzją powinien pracować. Kilka razy piłka nie poleciała tak jakby chciał, raz po główce poleciała za niego. Ponadto kilkukrotnie interweniował nieco ryzykownie, niepotrzebnie się zastawiał, kiedy mógł odegrać. Z jednej strony jest to zawodnik o ponadprzeciętnych predyspozycjach, tak fizycznych jak i technicznych, a jednocześnie gra po to żeby nauczyć się wykorzystywać te predyspozycje. Z drugiej strony nadmierne ryzykanctwo w obronie zawsze jest niemile widziane. Przypomina mi się sytuacja, kiedy podbił piłkę nad sobą i zmylił napastnika, ale potem nie do końca dobrze zapanował nad piłką, nie zagrał do partnera, zaczął się zastawiać i ostatecznie musiał wybić w aut. Nie można wymagać żeby młody zawodnik grający na stoperze od razu podejmował zawsze optymalne decyzje, ale na pewno takich zagrań nie może też nadużywać.

Muszę jeszcze zganić Marcelo za zachowanie w pierwszych minutach spotkania. To on zainicjował sytuację z trzeciej minuty, po której Odra była bliska zdobycia bramki. Nasz stoper trochę bezmyślnie uderzył byle mocniej, byle dalej jak gdyby zupełnie nie dostrzegając stojącego trzy metry przed nim rywala. Oczywiście nabił go i piłka poszła w górę, Brożek mógł ją jeszcze przejąć, ale faktem jest, że w dużej mierze przez nieodpowiedzialne zagranie Marcelo straciliśmy piłkę we własnej strefie obronnej. Na dodatek Marcelo nie ruszył by naprawić swój błąd, tylko spokojnie potruchtał w stronę bramki. To jest taki typowy latynoski brak dyscypliny taktycznej, ale nie oznacza to, że można na takie zagrania przymykać oko.

Cleber - 7

Zdecydowanie rządził naszą obroną, zawsze był tam, gdzie był potrzebny, zawsze szedł do końca nie odpuszczał, jeżeli widział, że partner nie zdąży, nie bał się przebiec pół boiska żeby go zaasekurować. Podpora naszej defensywy, choć oczywiście trzeba brać poprawkę, że graliśmy tylko z Odrą. Zwróciłbym również uwagę na fakt, że trzykrotnie znalazł się w bliźniaczo podobnych sytuacjach po rzutach rożnych. Za pierwszym razem przelobował jupitery, za drugim stracił pewność siebie i szukał rozegrania, dopiero za trzecim razem oddał dobry strzał. Widać, że były to sytuacje nieprzypadkowe, ale skoro tak, to Cleber musi jeszcze popracować nad ich wykorzystywaniem. Nie mówię, że ma strzelać bramkę za bramką, ale na pewno z takiej pozycji może oddawać groźniejsze strzały. Trzeba też podkreślić, że nie dał się sprowokować wodzisławianom, a był bardzo często faulowany.

Peter Singlar - 5

Zagrał nieco ofensywniej niż z ŁKS-em, choć lepiej widać było to dopiero w drugiej połowie, kiedy znalazł się po prawej stronie boiska. Trzeba przyznać, że grając na lewej obronie popełnił kilka błędów indywidualnych, choć miał też kilka udanych interwencji. Niestety zdarzyło mu się również kilka razy spóźnić się za akcją i rywale wykorzystywali luki po nim. Na prawej flance jego współpraca z Małeckim i Łobodzińskim układała się dobrze. Kilka razy ruszył nawet na obieg, dał kilka wrzutek. Za grę na lewej stronie trudno Singlara obiektywnie ocenić, ponieważ widać było, że nie do końca pasuje mu ta pozycja, jego błędy wynikały z przyzwyczajenia do gry na prawej stronie i z prawonożności.

Patryk Małecki - 7

Moim zdaniem najlepszy Wiślak w środowy wieczór. Był aktywny, szukał gry, nie bał się wziąć ciężaru gry na siebie. Grając na prawej stronie rzucił kilka bardzo dobrych prostopadłych piłek. Ponadto umiał wykorzystać błędy i niefrasobliwość rywali tak jak np. w sytuacji, kiedy wyłożył świetną piłkę Pawłowi Brożkowi. Najpierw ruszył skrzydłem, potem prawidłowo zareagował na kiepski wślizg w dziecinny sposób odbierając piłkę rywalowi i kontynuując akcję, ale co najważniejsze, nie podpalił się, nie zagrał na oślep, tylko dobił do linii, wypatrzył partnera i świetnie dograł. Również jako drugi napastnik był aktywny i kreatywny. Zwieńczeniem jego starań była bramka w doliczonym czasie gry. Tutaj trzeba również podkreślić, że Małecki rozgrywa ostatnio pełne spotkania, mecze są co trzy dni, a on zachowuje siły aby w dziewięćdziesiątej czwartej minucie przebiec przez całe boisko, z czego połowę dystansu pokonać z piłką przy nodze, nie dać się dogonić rywalowi i dobrze wykończyć akcję.

Z minusów trzeba przyznać, że Małeckiemu zdarzały się błędy ponadto miewał okresy gry, w których był zdecydowanie mniej widoczny, albo grał chaotycznie. Ponadto powinien popracować nad nieco krótszym prowadzeniem piłki. Był taka sytuacja, kiedy z prawego skrzydła zbiegł z piłką do środka mijając po drodze kolejnych rywali. Problem polegał na tym, że za każdym razem łapał kontakt z piłką tuż przed rywalem, był w stanie nie stracić piłki, ale nie był w stanie zagrać do partnerów ustawionych z przodu, na dodatek kolejni rywale wypychali go coraz bardziej w boisko.

Radosław Sobolewski - 6

Niezły występ naszego pomocnika, choć należy go chwalić raczej za defensywę. W obronie był bardzo pewny, jak zwykle uniemożliwiał rywalom przedarcie się środkiem boiska, a na dodatek bardzo dobrze wspierał swoich kolegów w destrukcji w innych sektorach boiska. Problemem Sobolewskiego jest ofensywa, a raczej brak płynności w grze ofensywnej. Jego wyjścia do przodu często dają dużo drużynie, stwarzają zagrożenie pod bramką rywali, ale mają charakter pojedynczych zrywów. Takich zrywów zawsze jest co najmniej kilka na mecz, czasem więcej, niestety w środę było ich niewiele. Jedyne, które zapadło mi w pamięć było zakończone bardzo dobrym niesygnalizowanym prostopadłym podaniem do Boguskiego. Ponadto Sobolewski często jest zbyt pasywny w rozegraniu, podaje, rozszerza grę, przerzuca ciężar gry, ale czasem brakuje z jego strony jakiegoś przyspieszenia, poszukania sobie wolnej przestrzeni na boisku.

Junior Diaz - 6

Niezły występ Kostarykanina, chociaż nieco chaotyczny. Z jednej strony miał dużo dobrych podań do przodu, starał się dynamizować grę, z drugiej podejmował wiele prób takich zagrań i często kończyły się one oddaniem piłki za darmo. Ponadto ogólnie w jego grze brakowało precyzji, dużo było niedokładnych podań i przyjęć.Miał dwie sytuacje bramkowe, o ile o strzał głową go nie winię, o tyle przy prostopadłym podaniu mógł i powinien zachować się lepiej, choć z drugiej strony na pochwałę zasługuje wykonany ruch bez piłki. W defensywie również ogólnie pozostawił pozytywne wrażenie, choć nie wszystko było tak jak powinno być. Przede wszystkim na środku pomocy był nieco za daleko od rywali, co albo przeszkadzało mu w skutecznej interwencji, albo zmuszało do faulu. Tu też należy zwrócić uwagę, że Diaz grał nieco zbyt ostro, co mogło i raczej powinno skończyć się żółtą kartką. Na lewej stronie był bardzo skuteczny w defensywie.

Piotr Brożek - 4

Miał okresy lepszej i gorszej gry. Mecz rozpoczął dobrze, był aktywny, szukał rozwiązań ofensywnych, chociaż brakowało mu nieco wsparcia ze strony Singlara. Starał się współpracować z kolegami, szczególnie z bratem, niestety poza świetnym podaniem do Diaza niczym specjalnym się nie wyróżnił. Ponadto dobre dogrania przeplatał ze słabszymi. W defensywie grał solidnie, ale niestety w drugiej połowie wyraźnie zgasł, a i w pierwszej miewał momenty, kiedy przestawał być widoczny.

Rafał Boguski - 4

Niestety znowu słaby mecz Boguskiego. Zaczął bardzo aktywnie, ale również bardzo chaotycznie, podawał bardzo niecelnie popełniał proste błędy, mimo to starał się napędzać ofensywę Wisły. Z czasem rozkręcił się, zaczął grać składniej, chociaż nadal wyraźnie brakowało mu precyzji, tak w podaniu jak przyjęciu i uderzeniu. Niestety w ostatnim kwadransie pierwszej połowy, kiedy Wisła wpadła w drobny przestój, Boguski stał się mniej widoczny, nadal raził brakiem precyzji. Kilkanaście minut, które spędził na boisku po przerwie nie przyniosły poprawy, Boguski był niewidoczny. Widać, że przerwa wywołana zawieszeniem odbiła się na formie tego zawodnika.

Paweł Brożek - 6

W jego grze, szczególnie w pierwszej połowie było dużo nonszalancji, często niepotrzebnie utrudniał zadanie sobie i partnerom, zamiast poszukać uderzenia, podawał, często niedokładnie. Na dodatek od początku meczu piłka nie siedziała mu na bucie, wyraźnie miał problemy z przyjęciem piłki. Mimo to nadal był bardzo groźny, dochodził do sytuacji strzeleckich. Choć kilka niezłych i jedną wyśmienitą zmarnował( co musi znaleźć swoje odzwierciedlenie w ocenie), to ostatecznie zdobył bramkę na 1-0, a przy bramce na 2-0 asystował. Do tego to on popisał się bardzo dobrym dośrodkowaniem do Jirsaka, które Czech zmarnował. Warto również podkreślić dużą pracę jaką Brożek wykonał walcząc o górne piłki i włączając się w rozegranie naszych akcji przed polem karnym.

Tomas Jirsak - 4

Bezbarwny występ Czecha. Na dodatek zmarnował wyśmienitą okazję na objęcie prowadzenia. Jirsak nie uderzał z dystansu, nie rzucał dobrych prostopadłych piłek. Popełniał proste błędy, często poruszał się w zbyt jednostajnym tempie, nie był zbyt widoczny ani w destrukcji, ani w konstrukcji. Oczywiście nie było tak, że psuł wszystkie piłki, ale ale brakowało mu jakości w zagraniach kluczowych i decydujących, przez co jego występ był bezproduktywny.

Wojciech Łobodziński - 5

Po raz kolejny przez większość czasu spędzał przy linii bocznej uczestnicząc w niewielkim stopniu w rozegraniu, ale trzeba przyznać, że jego wejście wniosło nieco ożywienia w szeregi Wisły. Dał kilka dośrodkowań, ponadto, co ważne, oddał dwa strzały. Strzały jakościowo nie były najlepsze, ale liczy się, że kończył akcje strzałami, że podejmował decyzje, tego ponownie Wiśle brakowało.

Marek Zieńczuk - 7

Bardzo dobra zmiana, choć na początku zdarzył mu się kiks i piłka zaplątała się mu między nogami. Potem było już tylko lepiej. Wejście Zieńczuka wyraźnie ożywiło poczynania Wisły, choć sam piłkarz nie wprowadził dynamiki do gry Wisły, ale za to bardzo dobrze wykorzystywał wolną przestrzeń na lewej flance i po dobrych przerzutach wielokrotnie dośrodkowywał w pole karne Odry. Kilka spośród tych centr było naprawdę dobrych, w tym jedno zakończone strzałem Brożka, dającym Wiśle prowadzenie.

Podsumowanie

Wisła po raz kolejny miała problemy z drużyną, która broni się większością swoich zawodników. Tym razem skończyło się szczęśliwie. Można powiedzieć, że a miesiąc nikt nie będzie pamiętał o okolicznościach wygranej, będą liczyły się trzy punkty. Z jednej strony to prawda, z drugiej nie można hasłami w stylu „zwycięzców się nie sądzi” zaklinać rzeczywistości. Wisła ma problemy z kończeniem akcji i nie chodzi tu tylko o samo uderzenie, czy nawet przyjęcie, czy podanie tuż przed uderzeniem, ale o samo podjęcie decyzji o uderzeniu. Ponadto brak precyzji daje o sobie znać nie tylko pod bramką rywali, ale w ogólnie pojętym rozegraniu. Przede wszystkim piłkarze powinni mieć to na uwadze, ponieważ, nie oszukujmy się, z taką grą marzenia o Lidze Mistrzów, nawet przy zmienionej formule eliminacji nadal są bardzo odległe. Jednocześnie pamiętajmy, że taki właśnie cel jest postawiony przed drużyną i jeżeli obecni piłkarze nie będą w stanie zagwarantować odpowiedniego poziomu, to Wisła siłą rzeczy poszuka nowych.

Jednak póki co nie musimy martwić się europejskimi pucharami. Na razie naszym celem pozostaje liga. W czołówce jest bardzo ciasno i nie ma miejsca na kalkulacje, bo każdy jest jeszcze groźny. Trzeba zrobić wszystko, aby z pozostałych czterech kolejek wynieść komplet punktów. Co więcej, bardzo możliwe, że komplet punktów dałby Wiśle fotel lidera przed rundą wiosenną, a może również przyzwoitą przewagę punktową nad kilkoma głównymi rywalami, ponieważ w nadchodzących tygodniach będziemy mieli w lidze jeszcze kilka spotkań na szczycie.

wislakrakow.com (Uran235)

Źródło: wislakrakow.com


Kibicowsko

Źródło: kibicewisly.pl
Autor: Adam76
Odczarowany Wodzisław – czyli kibiców Wisły wyprawa na Odrę

Miniona środa to nie tylko był czas, gdy w większości „wracaliśmy” do codziennych obowiązków po długim weekendzie, ale również był to czas gdy trzeba było ruszyć „zgodnie z terminarzem” na kolejny wyjazdowy mecz Białej Gwiazdy.

Wiślacki sektor podczas meczu
Wiślacki sektor podczas meczu

Tym razem wyjazd nie był daleki, bo do Wodzisławia Śląskiego gdzie tamtejsza Odra podejmowała krakowską Wisłę. Odległość dzieląca oba miasta jest na tyle nie duża, a droga tam na tyle dobra, że wszyscy chętni którzy chcieli obejrzeć to spotkanie na żywo nie musieli brać urlopów w pracy, zrywać się ze szkoły itp. by zdążyć na mecz. Ja również spokojnie przepracowałem dzień by zaraz po pracy ruszyć w kierunku południowej granicy naszego kraju. Ponieważ jedynym możliwym środkiem transportu który dociera z Krakowa do Wodzisławia jest transport kołowy SKWK jak zwykle zorganizowało busy dla tych wszystkich, którzy nie mają samochodów. Ja na szczęście miałem możliwość jazdy samochodem więc „ominęły;)” mnie „plusy i minusy;)” wyjazdu busowego.

W miejscu znanym zainteresowanym o właściwej porze zbieramy się, by spokojnie ruszyć na mecz. Droga przebiega nam spokojnie i bezproblemowo. Do miejsca docelowego docieramy bardzo wcześnie ponieważ trasa, którą przemierzaliśmy była o tej porze praktycznie cały czas wolna, pozbawiona korków. Dodatkowo niewiele kilometrów przed śląskim miastem za naszego przewodnika „służy”.... pojazd Telewizji Polskiej;). Widząc go na drodze słusznie założyliśmy iż pewnie też jedzie na mecz więc praktycznie nie mieliśmy szans „pobłądzić;)”. Wcześniejsza pora dotarcia pod bramy stadionu skutkuje też tym, że nie musieliśmy w ogóle czekać w jakichkolwiek kolejkach pod jednym jedynym wejściem na nasz sektor (bo widać taka zła „tradycja” praktycznie na wszystkich stadionach w Polsce, że dla kibiców przyjezdnych przeznacza się jedno wąskie przejście.....)

Z ciekawostek jakie dowiedzieliśmy się na sektorze warto odnotować to, że podobno jeden z młodych stażem wyjazdowiczów dotarł na mecz....w bagażniku samochodu! To się nazywa determinacja i oddanie trójkolorowym barwom. Piszę to też po to by uzmysłowić wszystkim, którzy odpuszczają wyjazdy „bo nie ma transportu” – że jak się chce to można! Wystarczy trochę kreatywności i chęci. Mało tego, ponieważ wcześniej nie planował ruszyć na ten mecz i nie miał biletu na mecz – udał się pod kasy miejscowych i kupił „ulgową” wejściówkę. Tym samym zaliczył swój 7 wyjazd w życiu, przy okazji idąc „łeb w łeb”w liczbie wyjazdów ze swoim równie młodym kolegą:). To się nazywa pozytywna mobilizacja;) Liczba ta i tak trochę blednie jeśli porównać to z innym dużo młodszym od nich „młodym wyjazdowiczem” dla którego Wodzisław oznaczał cyfrę 22 w liczbie meczów Wisły poza domem na których melduje się na sektorze dla przyjezdnych;). Podobnie jak przy ilość wyjazdów jakie ma jeden ze znanych Wiślackich kibiców, któremu poruszanie się utrudnia to, iż jest niestety niewidomy....Ilości przy której niejednemu kibicowi Wisły powinno być wstyd ,że ma dużo mniej eskapad poza Kraków.....

Przed zawodami atmosfera panująca na naszym sektorze jest wręcz „piknikowa;)” Jedna osoba z naszej części stadionu chcąc sprawdzić ewentualność zrobienia „kiedyś tam” fajnej oprawy na tym sektorze wdrapuje się na słup oświetleniowy....Nic strasznego się nie dzieje więc gdy zostaje ona wywołana przez głośniki stadionu by stawiła się pod bramą wejściową niczego nie podejrzewając udaje się tam. Niestety tam czeka na niego przykra niespodzianka – dostaje się pod „skrzydła ochrony” a później stróżów prawa....Jak to się dla niego skończyło podano w jednym z newsów na stronie SKWK.... Ja dodam od siebie tylko tyle iż jeśli tylko za takie coś grożą takie sankcje (2000 zł grzywny i 3 letni zakaz stadionowy) to niestety żyjemy w jakieś chorej rzeczywistości gdzie wymiar (nie)sprawiedliwości chcący się wykazać zapewne przed Euro2012 źle pojmowaną bezwzględnością w tępieniu „chuligaństwa” za chwilę będzie karał za to jak ktoś kichnie na meczu......

Oprawa kibiców Odry.
Oprawa kibiców Odry.

Ostatecznie sektor dla przyjezdnych został wypełniony przez około 400 osób dopingujących w tym dniu Wisłę. Płot naszego sektora został ozdobiony flagami: Wisła Kraków- Tylko przed Bogiem padniemy na kolana; Prądnik Biały, Bronowice, Bieżanów, Jaworzno, T`06, Zakopane, Nieobliczalni, FC Wolbrom.

Ponieważ na tym wyjeździe był znanym wszystkim „Gniazdowy” oraz inne osoby z gniazda Wiślackiego stadionu doping w tym meczu wspierający Wisłę był prowadzony praktycznie przez całe zawody. Można było usłyszeć na wodzisławskim obiekcie wiele znanych wszystkim Wiślackich pieśni łącznie z najnowszą piosenką – „Jesteśmy Dumą tego miasta....!” która coraz lepiej nam wychodzi.

Doping przydał się naszym piłkarzom bo praktycznie przez cały mecz, choć dominowali na boisku, nie mogli strzelić bramki. Owszem okazje ku temu były, zwłaszcza w pierwszej połowie, ale ostatnio coś naszym graczom rozregulowały się „celowniki”. Obraz gry nie uległ zmianie również po przerwie. Zawodnicy Wisły starali się cały czas atakować choć musieli również pamiętać o groźbie kontry ze strony Odry. Dodatkowo gdy jeden z graczy Odry ujrzał drugi żółty kartonik (co skutkowało czerwoną kartką) miejscowi cofnęli się do obrony przy okazji „prezentując” grę aktorską – po każdym starciu z krakowskim piłkarzem padali jak ścięci na murawę, cudownie ozdrawiając tuż po zniesieniu z boiska....Ostatecznie na nic ta gra na czas im nie dała ponieważ w doliczonym czasie gry w końcu Paweł Brożek głową zdobywa prowadzenie dla Białej Gwiazdy (asysta Zieńczuka), zaś chwilę później po solowej akcji gospodarzy dobija Patryk Małecki ustalając wynik na 2-0 dla Wisły. Tym samym w końcu obiekt przy ulicy Bogumińskiej został „odczarowany” przez graczy Wisły.

Po meczu piłkarze podeszli pod nasz sektor podziękować nam za doping – przybijając „piątki” z kibicami i intonując jedną z przyśpiewek. Pod nasz sektor podszedł również Maciej Skorża – zapewne w podzięce za wpieranie go w ostatnich meczach poprzez skandowanie jego nazwiska.

Po meczu jesteśmy bardzo krótko trzymani na sektorze po czym możemy udać się do własnych pojazdów. Wyjazd licznej kawalkady krakowskich samochodów przebiega szybko i sprawnie. Ostatecznie w asyście „niebieskich transporterów” wjeżdżamy na główną trasę wiodącą do Grodu Kraka. Ponieważ droga o tej porze jest praktycznie pusta nasza jazda przebiegała szybko i sprawnie. Jedynie mocno poziom adrenaliny podniósł nam pewien kierowca w Seicento który na dwupasmówce widząc (?) nasz szybko przybliżający się pojazd postanowił w najmniej odpowiednim momencie zmienić swój pas drogi na nasz.....Na szczęście dobre hamulce i mocny klakson były na tyle skuteczne, że nie doszło do kolizji..... Później nasza jazda odbyła się bez tego typu atrakcji i ostatecznie w Krakowie meldujemy się grubo przed 24.00. Tradycyjny „objazd;)” krakowskich ulic w celu rozwiezienia współtowarzyszy wyprawy przebiegł równie sprawnie jak droga do naszego miasta. Przez co ja sam docieram do domu na tyle wcześnie by zdążyć odpocząć przed kolejnym dniem w pracy.....

Do zobaczenia na kibicowskim szlaku!

źródło: KibiceWisly.pl


Zobacz też: Trybuny

Filmy