2008.11.15 Wisła Kraków - Lechia Gdańsk 3:0

Z Historia Wisły

2008.11.15, Ekstraklasa, 14. kolejka, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 18:15
Wisła Kraków 3:0 (0:0) Lechia Gdańsk
widzów: 14.500
sędzia: Mirosław Górecki z Katowic
Bramki
Patryk Małecki (k) 69'
Paweł Brożek 72'
Paweł Brożek (k) 78'
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
grafika:Zk.jpg Marcelo
Junior Diaz
Patryk Małecki
Radosław Sobolewski
Mauro Cantoro Grafika:Zmiana.PNG (46' Tomas Jirsak)
grafika:Zk.jpg Marek Zieńczuk Grafika:Zmiana.PNG (46' Piotr Brożek)
Rafał Boguski Grafika:Zmiana.PNG (64' Wojciech Łobodziński)
Paweł Brożek

trener Maciej Skorża
Lechia Gdańsk
4-4-2
Mateusz Bąk grafika:Zk.jpg
Ben Starosta
Jacek Manuszewski
Hubert Wołąkiewicz
Arkadiusz Mysona
Marcin Kaczmarek Grafika:Zmiana.PNG (23' Piotr Wiśniewski)
Karol Piątek
Łukasz Trałka Grafika:Zmiana.PNG (82' Tomasz Miklosik)
Maciej Rogalski
Maciej Kowalczyk grafika:Zk.jpg
Paweł Buzała grafika:Zk.jpg Grafika:Zmiana.PNG (78' Piotr Cetnarowicz grafika:Zk.jpg)

trener: Jacek Zieliński

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak gra Lechia

Data publikacji: 13-11-2008 17:09


Gdańska Lechia przyjedzie w sobotę do Krakowa głównie po to, żeby nie przegrać. Lechiści prawdopodobnie nie otworzą się i nie będą szukali zbyt wielu okazji do strzelenia gola. Nie oznacza to jednak, że będą się rozpaczliwie bronić. Z pewnością nie można zlekceważyć rywala.

Trener Jacek Zieliński w tej rundzie preferuje ustawienie 1-4-4-2. W ustawieniu ważna jest współpraca przede wszystkim bocznych obrońców i pomocników, którzy często w czasie meczu zamieniają się pozycjami. Nie mogą zapominać o wzajemnej asekuracji. Boczni pomocnicy, kiedy drużyna się broni, schodzą do środka boiska i pomagają w odbiorze środkowym pomocnikom. Ci z kolei mogą być ustawieni albo obok siebie, albo z podziałem na defensywnego i ofensywnego pomocnika. Oprócz wzajemnej asekuracji ich zadaniem jest kreowanie akcji ofensywnych, a także opanowanie środka pola. Podaniami do boku uruchamiają bocznych pomocników, rzucają też prostopadłe piłki na wychodzących napastników. Atakujący grają blisko obok siebie, często następuje w tej linii wymienność pozycji.


...

BRAMKARZ: Mateusz Bąk należy do pewnych punktów gdańskiej jedenastki. Dobrze gra na linii, posiada niezły refleks, jest zwinny i skoczny. Trochę musi poprawić grę na przedpolu. Wprowadza jednak sporo spokoju, partnerzy z defensywy czują się pewnie przy nim.

OBRONA: Na prawej stronie powinien pojawić się Artur Andruszczak, jeden z najbardziej doświadczonych ligowców w kadrze Lechii. Andruszczak imponuje jeszcze szybkością i zaangażowaniem w grze, która jednak czasami przeradza się w bezmyślną brutalność. Może zagrać również na prawej stronie pomocy. W środku obrony raczej pewne miejsce mają Jacek Manuszewski i Hubert Wołąkiewicz. Manuszewski gra spokojnie, jest ostoją defensywy. Dobrze gra głową, podobnie jak Wołąkiewicz. Wzajemnie się uzupełniają, choć tej parze zdarza się popełnić parę błędów. Potrafią źle się ustawić, nie zaasekurować się i doprowadzić do groźnej sytuacji. Szybkość i zwrotność również nie jest ich mocną stroną. Lewą obroną powinien obsadzić Rafał Kosznik. Stara się grac ofensywnie, do przodu. Wspiera bok pomocy, ale lepiej wychodzi mu defensywa niż ofensywa.

POMOC: Na prawej stronie linii pomocy może pojawić się Marcin Kaczmarek, choć to nominalny lewy pomocnik. Kaczmarek już występował na tej pozycji. Gra bardzo ofensywnie, jest nieźle technicznie wyszkolonym zawodnikiem. Operuje głównie lewą nogą, więc może schodzić do środka pola i próbować strzałów z dystansu. Dwójkę środkowych pomocników mogą tworzyć Karol Piątek i Łukasz Trałka. Obaj są raczej o defensywnej orientacji, dobrze odbierają piłkę. Potrafią również wyprowadzić groźną akcję. Muszą zadbać o opanowanie środka pola, w czym mają im pomóc również boczni pomocnicy. Piątek to typ boiskowego „pracusia”, sporo biega po boisku, stara się przeszkadzać rywalom. Trałka będzie brał większą odpowiedzialność za rozgrywanie piłki. Może zaskoczyć strzałem z dystansu. Na lewej stronie pomocy może pojawić się nominalny lewy obrońca, Arkadiusz Mysona. Ten zawodnik może podobać się ze względu na odważną grę do przodu i wielkie zaangażowanie. Nie należy do wspaniałych techników, ale nadrabia to wolą walki, a nawet grą na pograniczu faulu. Mysona próbuje strzałów z dystansu, głównie lepszą, lewą nogą. Będzie bardzo przydatny w defensywie i asekuracji Rafała Kosznika.

ATAK: Duet napastników powinni tworzyć Maciej Kowalczyk i Paweł Buzała. Kowalczyk lubi cofnąć się po piłkę do linii pomocy i wyjść z groźną akcją. Buzała to jeszcze młody zawodnik, stwarzający sobie okazje, jednakże może zaskoczyć i nie wykorzystać świetnej sytuacji bramkowej. Obaj są szybcy, Kowalczyk często wykorzystuje swoją siłę fizyczną do pojedynków z obrońcami.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

"Nie ma znaczenia, że to beniaminek"

Data publikacji: 14-11-2008 16:58


"Lechia gra nie tylko ambitną, ale dobrze ułożoną piłkę. Dzięki tej dyscyplinie taktycznej zdobyła tak dużo punktów" - mówił o rywalu Białej Gwiazdy trener Maciej Skorża.

"To końcówka bardzo długiej dla nas rundy i niektórym należy się zmniejszenie tempa. Stąd te rotacje. Jutro też dokonam kilka roszad. Nie będzie ich dużo, ale pewne osoby, które nie grały w Wodzisławiu dostaną szansę jutro i mam nadzieję, że ją wykorzystają" – powiedział trener Maciej Skorża.


"Bardzo mocno zastanawiam się czy jutro Paweł nie rozpocznie meczu na ławce rezerwowych. Jednak w kontekście wiadomości o Andrzeju Niedzielanie muszę to jeszcze raz przemyśleć. Problem Pawła polega na tym, że praktycznie gra całe mecze. Ostatni raz, kiedy dostał zmianę, to było w meczu w Londynie. Jak ważny to dla nas piłkarz wszyscy wiemy. Chociażby ostatni mecz to udowodnił. Mam nadzieję, że Paweł wytrzyma fizycznie te 2-3 tygodnie, da nam z siebie trochę i kilka bramek zdobędzie. Generalnie Paweł jest dobrze przygotowany do tej rundy. Nie przypominam sobie meczu w jego wykonaniu, w którym by fizycznie odstawał. Miał słabsze momenty, ale jeśli chodzi o fizyczny aspekt, to gra na niezłym, równym poziomie" – mówił o napastniku Wisły.

"Nie ma dla mnie znaczenia, czy gramy z beniaminkiem, czy nie. Lechia to dobrze ułożona drużyna. Statystyki wskazują na to, że jest to drużyna swojego boiska. Zdobyła bodajże 4 punkty w siedmiu meczach. Ale w ostatnim meczu wyjazdowym z Legią przez ten pierwszy fragment Legia nie bardzo wiedziała, jak tą Lechię ugryźć. Gdyby Lechia objęła prowadzenie, kto wie, jak by się ten mecz ułożył. Lechia gra nie tylko ambitną, ale dobrze ułożoną piłkę. Dzięki tej dyscyplinie taktycznej zdobyła tak dużo punktów" – ocenił sobotniego rywala Wisły szkoleniowiec.

Po horrorze w Wodzisławiu trener Skorża przyznał, że wolałby, żeby takie spotkania nie zdarzały się jego drużynie. "Po meczu w szatni powiedziałem, że jeszcze dwa takie mecze i chyba wrócę do nałogu sprzed lat, kiedy paliłem papierosy, Chociaż z drugiej strony, jeśli miałoby się to kończyć happy endem, to jakoś to zniosę" – powiedział żartem.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Zieńczuk: Liczy się zwycięstwo Wisły

Data publikacji: 14-11-2008 17:05


"Mam duży sentyment do klubu z Gdańska, ale obojętnie w jakim wymiarze czasu będę grał, to nie będę go brał pod uwagę. Liczy się tylko zwycięstwo Wisły i gra o mistrzostwo Polski" - zapowiada przed sobotnim meczem Marek Zieńczuk.

"Ze względu na punkty, jakie można zdobyć, to jest to normalny mecz. Mam duży sentyment do klubu z Gdańska, ale obojętnie w jakim wymiarze czasu będę grał, to nie będę go brał pod uwagę. Liczy się tylko zwycięstwo Wisły i gra o mistrzostwo Polski. Nie możemy pozwolić sobie na stratę kolejnych punktów" – mówił na konferencji prasowej pomocnik Białej Gwiazdy.


Ostatni mecz ligowy Zieńczuk rozpoczął na ławce rezerwowych. "Na pewno chciałbym wyjść w podstawowym składzie, ale nie wiadomo, kogo wystawi trener. Mogę zagwarantować jedno - obojętnie, ile minut zagram w tym spotkaniu, dam z siebie wszystko i zrobię wszystko, żeby to Wisła wygrała" – powiedział. "Nie jest to komfortowe, tym bardziej, że przez całą moją karierę pierwszoligową nie za wiele razy zdarzyło mi się siedzieć na ławce rezerwowych. Traktuję to jako nowe doświadczenie, ale mam nadzieję, że to tylko epizod" – dodał.

Pytany o ocenę Lechii, Marek Zieńczuk odpowiedział: "Jest to zespół, który bardzo dobrze gra u siebie. Ma fanów, którzy gorąco dopingują w Gdańsku. Te mecze o wiele lepiej wychodzą im w Gdańsku niż na wyjazdach. Z tymi zespołami z czołówki raczej nie przegrywamy i mam nadzieję, że ta passa zostanie podtrzymana".

"Zieniu" zdradził, że na to spotkanie przyjeżdżają jego koledzy z Gdańska. "Na pewno nie zasiądą na loży honorowej, tylko na trybunie D. To wierni sympatycy Lechii. Bardzo długo czekali na ten mecz i cieszę się, że będę się mógł z nimi spotkać" – powiedział. Dodał również, że jego rodzina z Gdańska, mimo że jest za Lechią, to teraz sercem będzie za Białą Gwiazdą.

Wiślak wiele razy w wywiadach mówił, że chciałby wrócić do Lechii. "Ale tylko w przypadku, kiedy mógłbym pomóc drużynie i godnie ją reprezentować. Na pewno nie wrócę do Gdańska, żeby odcinać kupony i zadowalać się jakimś tam kontraktem. Może w przyszłości zbuduje się drużyna, która tak jak Wisła, będzie walczyć o mistrzostwo Polski. Lechia w swojej historii nie ma takiego tytułu i fajnie byłoby się do tego przyczynić" – zaznaczył.

Jeśli wszystko pójdzie po myśli Wisły, to po 14. kolejce może wskoczyć na fotel lidera. Musi tylko wygrać w sobotę swój mecz, a Polonia nie może wygrać w Poznaniu z Lechem. "Myślimy o tym, że możemy wskoczyć na fotel lidera. Zawsze o wiele lepiej kończyć jesień na 1. miejscu, to jakaś przewaga psychologiczna. Zrobimy wszystko, żeby tak się stało. Kiedy myśli się o mistrzostwie Polski, trzeba zdobywać punkty z tymi słabszymi zespołami, a wiadomo, że w tej rundzie tych punktów z takimi drużynami straciliśmy zbyt dużo" – powiedział Marek Zieńczuk.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Motyw przewodni meczu
Motyw przewodni meczu

Wisła pokonała w meczu 14. kolejki ekstraklasy przy Reymonta Lechię Gdańsk 3:0. W meczu przyjaźni na boisku nie było sentymentów. Krakowianie długo nie mogli znaleźć sposobu na broniących się całym zespołem rywali. W końcu zdołali pokonać Mateusza Bąka, rozwiązując worek z bramkami i trafiając jeszcze dwa razy w ciągu ośmiu minut.

Teoretycznie spotkanie Wisły z Lechią to tylko jedno z wielu, jakie w każdym sezonie rozgrywają przy Reymonta krakowianie. Już na godziny przed pierwszym gwizdkiem, widać było, że tym razem jest inaczej. Wszak przy Reymonta gościła drużyna Lechii, z której kibicami krakowscy fani darzą się szczególną sympatią. Do Krakowa przybyła więc blisko 1.5-tysięczna ekipa w biało-zielonych barwach, która od samego przyjazdu mogła liczyć nie tylko na duże sportowe emocje, ale i iście królewskie przyjęcie. Meczowi towarzyszyło hasło: „"Pędzimy by szybko paść sobie w ramiona. Kto nie wie co to przyjaźń dziś się przekona”, które w formie transparentu zawisło na płocie okalającym trybuny D i E.

Odpowiednio przystrojony Wiślacki Smok. W identycznych koszulkach wybiegli piłkarze obu zespołów na murawę
Odpowiednio przystrojony Wiślacki Smok. W identycznych koszulkach wybiegli piłkarze obu zespołów na murawę

Maciej Skorża po raz kolejny wprowadził w składzie Wisły drobne zmiany. Na ławce rezerwowych usiadł Piotr Brożek, od pierwszych minut na lewym skrzydle pojawił się Marek Zieńczuk, wychowanek gdańskiej Lechii. Poza wyjściową jedenastką znaleźli się także Cleber i Jirsak. Od pierwszych minut dłużej przy piłce utrzymywali się Wiślacy, starali się konstruować atak pozycyjny, w czym skutecznie przeszkadzali im lechiści. Przyjezdni sporadycznie przedostawali się pod bramkę Mariusza Pawełka, a gdy już im się to udało, próbowali uderzeń z dystansów. Strzały Macieja Kowalczyka mijały jednak cel. Wisła po raz pierwszy poważnie zagroziła w 12. minucie. Paweł Brożek zagrał z tzw. krzyżaka piłkę Boguskiemu, ten po chwili ponownie mu ją oddał, Brożek czubkiem buta posłał futbolówke obok interweniującego Bąka, ale z linii bramkowej ofiarnie wybił ją Manuszewski. Kilka minut później dobrą okazję zmarnował Małecki, przenosząc piłkę nad poprzeczką, będąc niekrytym kilkanaście metrów od bramki. Lechia groźnie odpowiedziała w 24. minucie kolejnym strzałem z dystansu, tym razem Trałki. Próba znacznie bardziej udana, Pawełek z trudem wybił na rzut rożny.

Paweł Brożek w sytuacji sam na sam z bramkarzem Lechii, Mateuszem Bąkiem
Paweł Brożek w sytuacji sam na sam z bramkarzem Lechii, Mateuszem Bąkiem

W meczu z Lechią kolejną okazję występu od pierwszej minuty otrzymał Patryk Małecki. W 27. minucie mógł już po raz drugi odpłacić się trenerowi celnym trafieniem. Otrzymał świetną piłkę na lewą stronę od Brożka, popędził na bramkę i uderzył po „krótkim słupku” wprost w Mateusza Bąka. Z każdą kolejna minutą spotkanie coraz bardziej przypominało to z Wodzisławia czy sprzed tygodnia z ŁKS-em. Wiślacy bezskutecznie „bili głową w biało-zielony mur”, nie mogąc wykończyć żadnej ze skonstruowanych akcji. Golkiper gdańszczan w ładnym stylu bronił kolejne strzały bądź to Białej Gwieździe brakowało wykończenia. Tymczasem pierwszego gola zdobyć mogli przyjezdni. Po stracie „Sobola” w środku pola, na czystej pozycji znalazł się Wiśniewski, piłkę wybił mu spod nóg Pawełek, ta trafiła jeszcze raz w pomocnika Lechii i wyszła za linię boiska. Zgromadzeni na trybunach fani Wisły głośno odetchnęli.

Ostatni raz w pierwszej części meczu, Wiślacy przyspieszyli na dwie minuty przed przerwą. Dwa razy sytuacje „sam na sam” wybronił jednak Bąk, który wyrastał na bohatera „biało-zielonych”. Najpierw nie udało się strzelić gola Brożkowi, później zimnej krwi zabrakło „Zieniowi”. Do końca pierwszej połowy rezultat nie uległ już zmianie. Wisła, pomimo wielu podbramkowych sytuacji, nie zdołała choćby raz pokonać golkipera Lechii. Już w przerwie Maciej Skorża zdecydował się przeprowadzić pierwsze zmiany. Na placu gry pojawili się Jirsak i Piotr Brożek, którzy zastąpili występujących od pierwszych minut Cantoro i Zieńczuka.

Radość Patryka Małeckiego po strzeleniu bramki
Radość Patryka Małeckiego po strzeleniu bramki

Obraz gry, jak można było się spodziewać, nie uległ zmianie. Wisła grała szybko, wymieniała wiele podań na połowie rywala, ale bramek nie zdobywała. W kolejnym już meczu brakowało pierwszego gola, który pozwoliłby Wiślakom spokojniej, bez dużej presji rozgrywać dalsze akcje. Słabszy mecz rozgrywał tego dnia Rafał Boguski, który nienajlepiej współpracował z Pawłem Brożkiem. W pierwszych minutach drugiej połowy, Wisła nie stwarzała już tak wielu klarownych okazji. Po raz pierwszy pod bramką Bąka poważnie zakotłowało się w 69 minucie. Wręcz po profesorsku zachował się w tej sytuacji Paweł Brożek, który wyszedł tuż przed bramkarza Lechii, znalazł się zbyt blisko linii boiska by oddać strzał i w świetnym stylu sprowokował rzut karny. Sędzia Górecki nie zastanawiał się ani chwili. Do jedenastki podszedł – co ciekawe – najmłodszy na boisku Patryk Małecki i pewnym uderzeniem trafił do siatki.

Tego właśnie krakowianie potrzebowali. Już kilkadziesiąt sekund później poszli za ciosem przeprowadzając szybki kontratak. Długa piłkę na wolne pole do Łobodzińskiego posłał „Sobol”, skrzydłowy Wisły wyczekał obrońców rywala, dograł do wbiegającego Pawła Brożka, który z łatwością z „krzyżyka” wbił piłkę do siatki. W tym momencie spotkanie dla Lechii w zasadzie się zakończyło. Krakowianie z łatwością przedostawali się pod bramkę gdańszczan, grali z polotem i fantazją. Mnożyły się sytuacje pod polem karnym Lechii, z której kompletnie zeszło powietrze. Na kwadrans przed końcem sfaulowany w polu karnym został Piotr Brożek, tym razem do rzutu karnego podszedł już jego brat i z łatwością pokonał Bąka! Od momentu zdobycia pierwszej bramki, przyjezdni byli wręcz masakrowani przy Reymonta! Na siedem minut przed upływem regulaminowego czasu gry w poprzeczkę głową trafił jeszcze Diaz, a z najbliższej odległości do siatki nie trafił Sobolewski. W 88 minucie w sytuacji „sam na sam” znalazł się ponownie Brożek, ale chciał wykończyć akcję zbyt koronkowo i górą z tego pojedynku wyszedł bramkarz. Końcowe minuty to znowu nieskuteczna gra krakowian, tyle że przy wręcz kolosalnej przewadze nad rywalami. Do końcowego gwizdka wynik nie uległ już zmianie. Wisła pokonała przy Reymonta Lechię 3:0.

W akcji dobrze sprawujący się tego dnia Mateusz Bąk
W akcji dobrze sprawujący się tego dnia Mateusz Bąk

wislakrakow.com
(PM)

Źródło: wislakrakow.com

Zwycięstwo przyjaźni

Data publikacji: 15-11-2008 20:56


Po trzynastu latach Wisła zagrała ponownie z Lechią w meczu ligowym. Tym razem w meczu przyjaźni lepsza o trzy bramki okazała się Biała Gwiazda.

Od początku spotkania stroną przeważającą była Wisła, ale mimo kilku świetnych okazji nie potrafiła pokonać bramkarza Lechii, Mateusza Bąka. Bąk natomiast był kolejnym golkiperem, który rozgrywał przeciwko drużynie Białej Gwiazdy bardzo dobre spotkanie.

Pierwszą stuprocentową sytuację Wiślacy stworzyli w 12. minucie spotkania. Rafał Boguski zagrał do Pawła Brożka, który podciął piłkę nad wybiegającym z bramki Bąkiem, ale tą z linii bramkowej wybił Arkadiusz Mysona. Siedem minut później Patryk Małecki strzelił nad poprzeczką. W 27. minucie Małecki znowu stanął przed szansą na otwarcie wyniku meczu, ale i tym razem górą był Bąk. Pięć minut później – to samo.


Po okresie dominacji Wisły to Lechia przejęła inicjatywę. W 36. minucie mogło i powinno być 1:0 dla gości. Paweł Buzała zagrał do Piotra Wiśniewskiego, który wyszedł sam na sam z Mariuszem Pawełkiem. „Mario” obronił strzał Wiśniewskiego, piłka odbiła się od piłkarza Lechii i potoczyła się tuż obok słupka bramki Białej Gwiazdy. W końcówce pierwszej połowy gospodarze znowu przycisnęli, ale do przerwy wynik na tablicy świetlnej pokazywał ciągle 0:0.

W drugiej części meczu gra nieco się wyrównała. Trener Maciej Skorża wystawił do gry Tomasa Jirsaka, który zmienił Cantoro oraz Piotra Brożka za Marka Zieńczuka, który w pierwszych 45 minutach również miał okazję do strzelenia bramki. Biała Gwiazda jednak ciągle nie mogła wstrzelić się w bramkę Mateusza Bąka. W końcu sam Bąk spowodował, że podopieczni Macieja Skorży wyszli na prowadzenie. W 69. minucie bramkarz Lechii sfaulował w polu karnym Pawła Brożka. Sędzia pokazał na 11. metr, a karnego pewnie wykorzystał Patryk Małecki. Trzy minuty później było już 2:0. Wojciech Łobodziński, który zmienił Boguskiego, dostał prostopadłe podanie od Radosława Sobolewskiego. Wyszedł sam na sam z Bąkiem, ale zamiast strzelać, podał do ustawionego przed bramką Pawła Brożka, który strzałem piętą z kilku metrów wpakował piłkę do siatki.


Minęło kolejne 6 minut i... było już 3:0. W polu karnym Lechii Karol Piątek nieprzepisowo powstrzymał Piotra Brożka. Arbiter główny drugi raz w tym meczu podyktował karnego dla gospodarzy. Tym razem do piłki podszedł Paweł Brożek, który lekkim strzałem pokonał Bąka.

Wisła prowadziła już 3:0, ale to spotkanie mogła wygrać dużo wyżej. Kilka razy bramkarz Lechii ratował swój zespół po strzałach Juniora Diaza, Łobodzińskiego i Jirsaka. Szansę na hattricka miał Paweł Brożek, ale w sytuacji sam na sam podał wprost w ręce Mateusza Bąka.


Dosyć długo spotkanie pomiędzy Wisłą a Lechią przypominało mecz przyjaźni, ale w drugiej połowie Biała Gwiazda w ciągu 9 minut rozłożyła przeciwnika na łopatki. Wiślacy przynajmniej do jutra są na fotelu lidera w tabeli Ekstraklasy.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 3:0 (0:0)

1:0 Małecki 69’ (k.)

2:0 Paweł Brożek 72’

3:0 Paweł Brożek 78’ (k.)

Wisła Kraków: Pawełek – Baszczyński, Głowacki, Cleber, Diaz – Małecki, Sobolewski, Cantoro (46’ Jirsak), Zieńczuk (46’ Piotr Brożek) – Paweł Brożek, Boguski (64’ Łobodziński)

Lechia Gdańsk: Bąk – Starosta, Manuszewski, Wołąkiewicz, Mysona – Kaczmarek (23’ Wiśniewski), Piątek, Trałka (81’ Miklosik), Rogalski – Kowalczyk, Buzała (78’ Cetnarowicz)

Żółte kartki: Zieńczuk, Marcelo (Wisła) – Buzała, Kowalczyk, Bąk, Cetnarowicz (Lechia)

Sędziował: Mirosław Górecki

Widzów: 14 500


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Koniec meczu. Przyjaźnie, ale pewnie wygrywamy z Lechią 3:0!

  • 90' Sędzia doliczył trzy minuty.
  • 90' Co to się dzieje... Łobodziński centruje, Małecki głową nad bramką.
  • 89' Oj, dobrze, że nie jest 0:0! Paweł Brożek sam na sam z bramkarzem po doskonałym zagraniu Jirsaka, błąd techniczny przy podcince! Piłka w rękach Bąka.
  • 88' Ostrzeliwana bramka Lechii, najpierw Łobodziński, po chwili Diaz. Znów broni bramkarz Lechii. Gdyby nie on zblizalibyśmy się do dwucyfrówki.
  • 85' Sobolewski dwukrotnie nie trafia w piłkę z pięciu metrów! Najpierw główką, po chwili z półobrotu. Za drugim razem uprzedził go obrońca.
  • 82' Znakomita interwencja bramkarza Lechii po mocnej główce Diaza! Powinien być róg.
  • 82' Miklosik zmienia Trałkę.
  • 81' Wisła dzieli i rządzi. Mocno Sobolewski zza pola karnego, tuż obok bramki.
  • 77' Cetnarowicz za Buzałę.
  • 79' Pada w naszym polu karnym Cetnarowicz. Symulka, kartka.
  • 77' Paweł Brożek, 3:0!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Na luzie, lekko, obok słupka, w ten sam róg co strzelał Małecki.
  • 77' O, rzut karny dla Wisły! Faulowany Piotr Brożek. Trochę zostawił nogę, ale został wcześniej nadepnięty na stopę.
  • 75' Diaz główką, łapie bramkarz.
    Kibice wielcy duchem!
    Kibice wielcy duchem!
  • 75' Wisła na luzie. Petarda Pawła Brożka, broni Bąk!
  • 74' Groźniej pod naszą bramką, instynktowna główka z bliska nad bramką.
  • 72' BRAWO PAWEŁ BROŻEK, 2:0!!!!!!!!!!!!!! Doskonałe podanie Sobolewskiego otwierające wolne prawe skrzydło Łobodzińskiemu. Ten pobiegł wolno na bramkę, poczekał na Pawła Brożka, wyłożył mu piłkę, a ten technicznym "pyknięciem" piętką trafił do niemal pustej siatki.
  • 69' Tylko co z Pawłem Brożkiem, utykając idzie dookoła boiska, Mateusz Bąk naprawdę go poturbował... Uff, wraca na boisko.
  • 69' GOOOOOOL!!!!!!!!!!!! Mały w lewy róg, bramkarz w drugim!!!!! Są race na trybunach!!!
  • 68' Rzut karny dla Wisły!!! Piłkę ustawia Małecki! Faulowany Paweł Brożek!
  • 67' Niebywała historia, piłka do Pawła Brożka w polu bramkowym, był tam też Łobodziński, lekki strzał wybity przez Manuszewskiego z linii bramkowej, Brożek pada, niby faulowany przez Bąka. Jeszcze Diaz dobijał, ale fatalnie.
  • 66' Żółtą kartką za faul w środku ukarany Kowalczyk.
  • 66' Ostra centra w pole bramkowe Wisły, tu rządzi Mariusz Pawełek.
  • 64' Z innych boisk: Jagiellonia zremisowała 2:2 z Polonią Bytom.
  • 64' Ostatnia zmiana w Wiśle. Łobodziński za słabszego dziś Boguskiego.
  • 63' Uderzenie na bramkę Wisły niecelne.
  • 62' Kontra Lechii zatrzymana tuż przed polem karnym. Kartka dla faulującego Marcelo.
  • 61' Wrzutka Baszcza, wybicie i znów piłka Wisły.
  • 60' Hmmm, duży spokój Pawełka przy wymianie piłki z Marcelo...
  • 59' Wisła znów za koronkowo, Piotr Brożek do Pawła, ten oddał, Piotr mógł uderzał, ale szukał jeszcze podania do Boguskiego, które przeciął obrońca!
  • 58' Wisła gniecie, ale nie może przebić się przez obronę Lechii. Ta nie przechodzi już przez połowę boiska od kilku minut.
  • 57' Faul Sobolewskiego na... Małeckim.....
  • 56' Piotr Brożek do Boguskiego, piłka nie dochodzi.
  • 54' Dobre zagranie Diaza do Boguskiego, ten źle przyjmuje i piłka trafia do bramkarza Lechii.
  • 52' Dobrze bita piłka z rzutu wolnego przez Jirsaka, jednak wybita przez graczy Lechii.
  • 50' Nadbiega zniecierpliwiony Marcin Baszczyński, uderza bezpańską piłkę zza pola karnego. Po ziemi, obok bramki...
  • 49' Małecki na prawym skrzydle, zszedł do środka, uderzenie z lewej nogi nad bramką.
  • 46' Ciekawe wrzucenie piłki w pole karne Lechii, Bąk piąstkuje.
    Powiewający sztandar Wisły i Lechii
    Powiewający sztandar Wisły i Lechii
  • 46' Podwójna zmiana w Wiśle. Za Zieńczuka Piotr Brożek, za Cantoro - Tomas Jirsak.

Statystyka pierwszej połowy Wisła-Lechia: sytuacje 8-3, strzały 10-3, strzały celne 4-1, strzały zablokowane 5-0, spalone 0-3, rożne 5-2, faule 9-3
Koniec pierwszej połowy.

  • 45' Nie wytrzymał Marek Zieńczuk, faul taktyczny na połowie rywala i żółta kartka.
  • 45' Diaz! W obrońcę z bliska!!!
  • 44' Zieńczuk sam na sam po podaniu Głowackiego, kąt, bramkarz broni!!!
  • 43' Podanie do Pawła Brożka, ten przed bramkarzem, ale zachwiał się po minięciu obrońcy i Mateusz Bąk wybrał mu piłkę spod nóg!
  • 41' Przerwa w grze, Marcelo, Diaz i Sobolewski uzupełniają płyny przy linii.
  • 38' Kowalczyk rajduje, kiwa, podaje... Ostatnie podanie niecelne, ale bardzo efektowna akcja pomocnika Lechii. Wisło, pora na pobudkę!
  • 36' Znakomita szansa Lechii!!! Strata Sobolewskiego na połowie Wisły, poszedł z piłką Buzała, doskonale obsłużył Wiśniewskiego. Wyjście Pawełka, który kopnął piłkę, ta "nabiła" napastnika Lechii i na szczęście opuściła boisko metr od bramki Wisły.
  • 33' Rzut wolny dla Wisły z 25 metrów po faulu na Sobolewskim. Rozegranie piłki, w którym połapali się gdańszczanie, "Sobol" improwizował próbując podcinki za plecy obrony, ale piłka nie przeszła.
  • 31' Nie chce dziś wpaść Małeckiemu! Świetna pozycja (8 metr), niezły strzał, ale broni Bąk!
  • 31' Kartka dla Buzały. Faulował Baszczyńskiego.
  • 27' Paweł Brożek nie sięga piłki po zagraniu z lewej strony Marka Zieńczuka. Gdyby w nią trafił musiało być 1:0!
  • 27' Marcelo z 10 metrów po centrze z rogu, uderzenie prawą stopą zablokowanie!
  • 27' Kontra Wisły, zagranie na lewo do Małeckiego i nie najlepszy strzał. Róg po obronie Bąka, piłka i tak nie szła w światło bramki.
  • 24' Pawełek broni groźne uderzenie Trałki z ponad 20 metrów, róg dla Lechii!
  • 23' Kaczmarek opuszcza boisko żegnany brawami, za niego Piotr Wiśniewski.
  • 21' Na minimalnym spalonym Buzała, blisko bramki Pawełka.
  • 20' Szykuje się zmiana w Lechii, problemy ma Marcin Kaczmarek.
    Oba zespoły po meczu
    Oba zespoły po meczu
  • 19' Cantoro w polu karnym Lechii traci piłkę. Nadal Wisły, prawe skrzydło, Sobolewski wystawia do Małeckiego, ten skiksował przy strzale, uderzenie baaardzo wysokie.
  • 16' Marek Zieńczuk zszedł do środka, wymiana piłek z Pawłem Brożkiem... strata. I znów odzyskanie piłki, która wędruje wśród nóg wiślaków na połowie Lechii.
  • 15' Zagranie w pole karne Wisły, gdzie wywraca się Rogalski.
  • 15' "WISŁA - WISŁA" - na obie strony śpiewa 15 tysięcy gardeł. Teraz "LECHIA - LECHIA".
  • 12' Znakomicie Wisła! Boguski sprytnie do Pawła Brożka, ten mimo asysty obrońcy i ostrego kąta sprytnym strzałem przelobował bramkarza, ale powracający Manuszewski tuż sprzed linii bramkowej wybija piłkę!!!
    Faul bramkarza Lechii na Pawle Brożku, w konsekwencji rzut karny dla Wisły
    Faul bramkarza Lechii na Pawle Brożku, w konsekwencji rzut karny dla Wisły
  • 10' Chcesz zobaczyć meczową oprawę? Kliknij TUTAJ. Publikujemy trzy fotografie.
  • 10' Groźnie pod bramką Lechii. Dwóch podań w kierunku Pawła Brożka próbował Marek Zieńczuk. Nie wyszło, ale na osiemnastce Małecki, uderzenie zablokowane.

Z innych boisk: Trwa przerwa w spotkaniu Jagiellonii z Polonia Bytom. Gospodarze prowadzą 1:0 po golu Matuszka

  • 8' Kolejna próba uderzenia zza szesnastki przez Kowalczyka, który ograł w środku pola Diaza. Strzał ponownie mija cel
  • 6' Paweł Brożek nie zrozumiał się z Marcelo, który próbował uruchomić go długim podaniem. Piłka w rękach bramkarza Lechii
  • 5' Kaczmarek obsłużył ładnym, prostopadłym podaniem Kowalczyka, ten spróbował strzału z dystansu, ale nie trafił w światło bramki
  • 3' W pierwszych minutach aktywniejsi Wiślacy, dłużej utrzymują się przy piłce, ale lechiści skutecznie rozbijają ich ataki
  • 1' Mogło zacząć się od gola dla Lechii, wywrócił się przed polem karnym Wisły Buzała.
  • Wychodzą! I jest oprawa na obu trybunach za bramkami. Skomplikowana konstrukcja złożona z sektorówek przedstawiających krakowskie i gdańskie stare miasto. Dwie sylwetki kibiców, wiślaka i lechisty. Do tego mnóstwo baloników i szali! To chyba najlepsza oprawa przy Reymonta jaka kiedykolwiek powstała.
  • Do rozpoczęcia meczu jeszcze tylko 5-10 minut. Trybuny wypełnione w komplecie, pusto jest tylko w sektorze gości (E).
  • Trybuny stadionu wypełniają się po brzegi, wydaje się, że będziemy mieli dziś komplet widzów.
  • Do meczu pozostało jeszcze 45 minut, a przy Reymonta zabawa trwa w najlepsze. Kibice zgromadzeni na trybunie D nie oszczędzają gardeł!
  • Wychodzący na rozgrzewkę bramkarze Lechii witani głośnym "Lechia Gdańsk"!
    Podziękowania obu zespołów za gorący doping
    Podziękowania obu zespołów za gorący doping
  • Jednak zmiana w składzie. Marcelo, a nie Cleber dziś na środku obrony Wisły. Nie wiemy, czy to błąd w druku, czy zmiana przeprowadzona tuż przed rozpoczęciem meczu.
  • "Pędzimy by szybko paść sobie w ramiona. Kto nie wie co to przyjaźń dziś się przekona" - pod tym hasłem przebiegać będzie dzisiejszy mecz.
  • Mamy już skład Wisły. W obronie na środku Cleber z Głowackim. Do środka pomocy wraca Mauro Cantoro. Do pierwszego składu na mecz z Lechią wraca Marek Zieńczuk. W ataku mamy Pawła Brożka i Rafała Boguskiego.
  • Słychać pojedyncze okrzyki: "Lechia Gdański" i "Śląsk, Śląsk, WKS"!
  • Przygotowana jest już oprawa dzisiejszego spotkania, którą wszyscy ujrzymy najpewniej z pierwszym gwizdkiem arbitra
  • Do pierwszego gwizdka pozostało jeszcze sporo ponad godzinę. Na trybunach póki co zaledwie kilkaset osób, spora część z nich w barwach Lechii.
  • 15.00: Kibice Lechii są już w Krakowie, zostali przetransportowani pod stadion przy Reymonta kilkoma autokarami z dworca Kraków - Mydlniki. Ich liczba sporo przewyższa 1000.
  • Zapraszamy na bezpośrednią relację z meczu przyjaźni: Wisła Kraków - Lechia Gdańsk.

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy i piłkarze po meczu

Maciej Skorża, trener Wisły

Skorża: Wyśmienita atmosfera

- To co nietypowe i niecodzienne, czyli oprawa. Taki mecz przyjaźni przynajmniej raz w sezonie to coś naprawdę fajnego. Zachowanie kibiców jest godne podkreślenia i uwagi, atmosfera była wyśmienita - podkreślił po meczu z Lechią trener Wisły Maciej Skorża.

- W pierwszej połowie za bardzo wzięliśmy sobie do serca, że to mecz przyjaźni, zabrakło nam pazerności przy zdobywaniu bramek i skuteczność była zerowa - przyznał trener. - Do tego "dołożyliśmy" stworzenie sytuacji przez Lechię. Zmiany w przerwie dały pozytywny impuls. Symptomatyczne jest, jak drużyna zareagowała po strzelonej pierwszej bramce. Nagle to ciśnienie i nerwy zeszły i na bramkę Lechii sunęły akcja za akcją. Zawodnicy nie bali się gry, wygrywali pojedynków jeden na jeden, poczuli się pewnie, grali swobodnie. Cieszę, się, że mimo bardzo słabej skuteczności zdobywamy punkty i bramki. To, że Mariusz Pawełek znów nie puścił bramki również cieszy, podobnie jak dobra gra Marcelo.

- Po raz pierwszy zdarza mi się, by Wisła miała dwa rzuty karne. Pierwsza jedenastka to był trudny moment. Nie każdy chciał wykonać tą jedenastkę. Kilku zawodników zapytałem, czy chcą strzelić, prawie wszyscy odmówili. Patryk poczuł się pewnie i godne podkreślenia jest że wziął odpowiedzialność za tą sytuację. Po chwili zawahania wykorzystał jedenastkę. U Patryka ta zwyżkująca forma jest optymistycznym akcentem. Pawłowi wyszła podcinka, co nie udało się kiedyś na Legii. Cieszę się, że strzelił dwie bramki. Ma dwanaście bramek w czternastu meczach, to bardzo dobra statystyka - podkreślił trener Wisły.

Źródło: wislakrakow.com

Jacek Zieliński, trener Lechii

Zieliński: Sam chciałbym wyjść i zagrać

- Żeby sprawić jakąkolwiek niespodziankę z takim zespołem jak Wisła trzeba wykazać determinację, konsekwencję taktyczną i mieć trochę szczęścia. Determinacji nam nie brakowało, do 70 minuty brakowało szczęścia, po stracie bramki zabrakło nam też konsekwencji - powiedział trener Lechii Jacek Zieliński po przegranym meczu w Krakowie.

- Z Wisłą nie można grać otwartej piłki, widać było ogromną głupotę w końcówce - przyznał Zieliński. - Cieszę się, że zespół nabierał wiarę przez te kilkadziesiąt minut, że można dobrze grać z zespołami z czołówki. Mieliśmy po jednej dobrej sytuacji bramkowej w każdej połowie. O błędach porozmawiamy w szatni, a nie tutaj, publicznie. Wisła zmieniła sposób gry po przerwie, spychała nas coraz bardziej. Trudniej nam było przejąć piłkę i wyprowadzić kontrę.

Trenera Lechii poproszono też o skomentowanie atmosfery meczowej, związanej z meczem przyjaźni. - Piłkarze mocno się starali, było sporo mocnych starć - zwrócił uwagę Zieliński. - Wisła nie może sobie pozwolić na stratę punktów z beniaminkiem. Nie sądzę więc, by w meczach przyjaźni to co na trybunach przekładało się na to co na boisku. Chciałbym sam wyjść na boisko i zagrać, gdy widzę taką atmosferę i doping. Przyjemnie byłoby wyjść i zagrać. Rewelacja!

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe wypowiedzi zawodników

Patryk Małecki, piłkarz Wisły

Małecki: Nogi się trzęsły

Waleczny Patryk Małecki wyrasta na wiślackiego bohatera. Dziś najmłodszy wiślak na boisku wziął na siebie ciężar i wielką odpowiedzialność wykonywania pierwszego rzutu karnego. "Mały" poradził sobie z tym zadaniem i otworzył wynik meczu.

- Ten mecz potoczył się podobnie jak z ŁKS-em, mieliśmy kilka stuprocentowych sytuacji, ale znów długo nie mogliśmy trafić do siatki, więc robiło się nerwowo. Dziś udało się strzelić trzy bramki, wygraliśmy zasłużenie, a mogliśmy jeszcze wyżej. Był to mecz pod nasze dyktando. Wygraliśmy 3:0 i jesteśmy liderem - cieszył się po meczu Patryk Małecki.

Gdy sędzia wskazał na jedenasty metr nadeszła chwila konsternacji, kto wykona karnego skoro nie ma Clebera? Gdy piłkę ustawił Małecki zdziwienie było conajmniej spore. - Trener krzyczał do mnie z ławki czy chcę strzelać. Ja na początku nie byłem zdecydowany, ale Marcin Baszczyński powiedział, że nie mam się czego bać, mam wziąć piłkę i strzelić bramkę. I strzeliłem, choć nogi bardzo mi się trzęsły. Gdybym nie trafił, mecz mógłby się różnie potoczyć. Do drugiego karnego już nie chciałem podchodzić, wolałem, żeby Paweł strzelał - szczerze przyznał Patryk, który znów zasłużył na miejsce w wyjściowej jedenastce.

- Cieszę się, że trener mi zaufał. To czwarty mecz z rzędu, w którym gram 90 minut. To coś pięknego. Nie robi mi różnicy czy gram w pomocy, czy w ataku. Cieszę się, że gram i że daję coś drużynie. Z meczu na mecz czuję się coraz lepiej. Zdobyłem drugą bramkę z rzędu, mam już trzy trafienia w Wiśle. Na tą pierwszą (w Wodzisławiu) czekałem długo, kamień spadł mi z serca, gdy ją strzeliłem. Oczywiście chciałbym podtrzymać serię i strzelić we Wrocławiu.

Wisła grała dziś z Lechią przy Reymonta w wyjątkowo świątecznej atmosferze, niesiona wspaniałym zgodowym dopingiem. - Jestem mile zaskoczony, choć wiedziałem, że będzie taka atmosfera, bo kibice już od dawna do tego się przygotowywali. Zagrać w takim meczu, przy takiej publiczności i jeszcze strzelić bramkę to coś niesamowitego, pięknego. Czułem się jak w siódmym niebie. W Krakowie na każdym meczu jest zawsze dobra atmosfera, chwała kibicom za to.

Za tydzień kolejny mecz przyjaźni. Wisła zagra o ligowe punkty ze Śląskiem. - Gramy na boisku Śląska, który gra otwartą piłkę i nie będzie się bronił. Nam ciężko się gra, gdy przeciwnik tak mocno się broni jak ŁKS czy dzisiaj Lechia. Wydaje się więc, że mecz we Wrocławiu będzie wyglądał inaczej.

Źródło: wislakrakow.com

Paweł Brożek, piłkarz Wisły

Brożek: Szkoda, była szansa na hat-tricka

Mecz z Lechią po raz kolejny udowodnił, jak bardzo Wiślacy rozgrywają swe spotkania w głowach i jak wiele leży w ich psychice. Po raz kolejny „bili głową w mur”, nie mogąc zdobyć pierwszej bramki, a gdy już to się im udało, zaczęli grać całkiem inny futbol, pełen polotu i pomysłu.

Potwierdza to w swych słowach Paweł Brożek, najlepszy strzelec Białej Gwiazdy. - Po raz kolejny udowadniamy, że gdybyśmy szybciej strzelili pierwszą bramkę, wynik pewnie byłby bardzo wysoki. Po strzelonym golu zaczynamy grać swobodnie i z polotem, schodzi z nas ciśnienie i prezentujemy inny futbol.

Co ciekawe, pierwszą i jak się wydaje kluczową bramkę zdobył z rzutu karnego Patryk Małecki, najmłodszy zawodnik na boisku. - Serdecznie mu gratuluję, bo było to na pewno dla niego duże wyzwanie i przeżycie. Ja nie mogłem podejść do tej „jedenastki”, byłem w tym czasie opatrywany przez medyków. Dobrze, że Patryk podjął to wyzwanie i świetnie się z niego wywiązał – komentował „Broziu”. To właśnie on wyznaczony był do strzelania tej jedenastki, następnym w kolejce był Boguski, ale on wcześniej opuścił plac gry. W związku z powyższym do piłki podszedł „Mały”.

Paweł Brożek w końcówce spotkania w kilku spotkaniach popisał się niemałą nonszalancją. Najpierw uderzeniem z „krzyżaka” zakończył akcję Sobolewskiego i Łobodzińskiego. - Takie bramki, gdy człowiek ma piłkę na piątym metrze, maja największy ciężar gatunkowy. Gdy się tego nie strzeli, wychodzi się na gamonia. A mówiąc bardziej serio, miałem trochę luzu i wykorzystałem dobre podanie – tłumaczył po meczu strzelec. Nieco gorzej zachował się kilka minut później, kiedy będąc w sytuacji „sam na sam” zbyt lekko podciął piłkę i posłał ją wprost w ręce golkipera. - Bramkarz był posadzony na ziemi. Uważam, że to nie była przesadna nonszalancja z mojej strony. Chciałem go przerzucić, ale dość pechowo noga ugrzęzła mi w błocie pod bramką i nieczysto ją podciąłem. Mógł być drugi hat-trick w karierze – mówił.

Źródło: wislakrakow.com

Mateusz Bąk, bramkarz Lechii

Bramkarz Lechii: To był mój błąd

Przez 68 minut Wisła nie mogła znaleźć sposobu na pokonanie gdańskiej Lechii. Dopiero zaatakowanie Pawła Brożka przez Mateusza Bąka w polu karnym miało decydujący wpływ na przebieg tego spotkania.

- Chcieliśmy coś tu ugrać i udawało nam się to do minuty, w której sędzia podyktował pierwszy rzut karny - powiedział po meczu golkiper biało-zielonych. - W pierwszej połowie było kilka groźnych sytuacji Wisły, w drugiej na początku nie było takich sytuacji, dopiero ta, po której straciliśmy bramkę. W pierwszej połowie nawet mogliśmy coś strzelić. Wszystko jednak runęło jak domek z kart po jednej mojej błędnej decyzji. Z jednej bramki zrobiły się nagle trzy. W ostatnich 20. minutach Wisła siadła na nas, przeważała, nie mieliśmy nic do powiedzenia. Rzut karny biorę na siebie, to była moja zła decyzja. Sędzia słusznie podyktował tą jedenastkę. Wydaje mi się, że mogliśmy utrzymać 0:0 do końca, gdyby tego karnego nie było - uważa Mateusz Bąk.

- Rozpędem wbiłem się w Pawła Brożka, mogłem go jakoś mijać, mogłem zostać w bramce, podjąłem błędną decyzję. Czasem wystarczy jeden błąd w dobrym meczu i jest po wszystkim - twierdzi.

- Atmosfera była wspaniała. Na takie mecze warto czekać, warto je grać. Dwa wielkie zaprzyjaźnione kluby. Gdy urosną jeszcze dwie takie piękne trybuny to za kilka lat doczekamy się jeszcze lepszego dopingu. Ale dzisiaj było wspaniale. W skali 10 na 10 określam tą wspaniałą atmosferę właśnie na 10.

Źródło: wislakrakow.com

Marek Zieńczuk, piłkarz Wisły

Zieńczuk: „Jednym słowem - SUPER”

O "meczu przyjaźni" rozmawialiśmy po spotkaniu z Markiem Zieńczukiem. Jak wiemy jest on wychowankiem Lechii Gdańsk i emocjonalnie bliskie są mu oba kluby. SKWK: Jak wrażenia po meczu?

Marek Zieńczuk: Nie ma co ukrywać, kibice obu drużyn stworzyli super atmosferę. Szkoda tylko, że takich meczy jest tak mało. Dziś braliśmy udział w prawdziwym święcie piłkarskim. Mi osobiście bardzo dobrze się grało przy takim dopingu. Muszę również przyznać, że została stworzona bardzo dobra oprawa. Jednym słowem- SUPER!

Czyli spodobało Ci się to co kibice przygotowali na to spotkanie?

- Oczywiście. Miałem przez chwilę możliwość podziwiania tego, co na dziś przygotowali kibice. Mam tylko nadzieję, że i kibice Lechii sprawią się w przyszłej rundzie, i oprawa będzie równie rewelacyjna.

Jak oceniasz samą grę w dzisiejszym meczu? Pierwsza połowa była podobna chociażby do spotkania z ŁKS-em. Stwarzaliście sytuacje ale nie mogliście ich wykorzystać. Wydaje się, że na drugą połowę wyszliście odmienieni. Co się stało? Może trener powiedział wam coś w szatni?

- W pierwszej połowie też chcieliśmy strzelać bramki. Tak się ułożyło, że one nie wpadały. Wiedzieliśmy od początku, że Lechia to taka drużyna, która po pierwszej bramce pęknie i będzie nam łatwiej. Pierwszy rzut karny tego dokonał. Cieszą nas trzy punkty. No i czekamy na następne.

Nie wydaje Ci się, że mimo wszystko ten wynik był dość wysoki jak na mecz z zaprzyjaźnioną drużyną?

- Zawsze gramy tak jak najlepiej potrafimy. Sytuacji w tym meczu było naprawdę dużo i wynik mógł być o wiele wyższy. Wynik jest w 100% zasłużony . Co prawda serce jest rozdarte, ale teraz gram dla Wisły Kraków i w pełni się jej poświęcam.

źródło: KibiceWisly.pl
MaciekSTK

Baszczyński: Wygraliśmy w dobrym stylu

Data publikacji: 15-11-2008 22:08


Po meczu Marcin Baszczyński powiedział, że dzisiaj Wisła wygrała w dobrym stylu. Przyznał również, że Biała Gwiazda jest jeszcze na tym etapie, że musi stworzyć kilka sytuacji, żeby coś wpadło.

Z pewnością cieszy Was to wysokie zwycięstwo Wisły.

Wisła wygrała i to w swoim stylu. Ciężko było w pierwszej połowie. W tym okresie jest taką drużyną, że jeszcze musimy stworzyć tych sytuacji z 6-7, żeby coś wpadło. Tak właśnie staramy się dążyć do końca. Dzisiaj udało się nam to i wygraliśmy w dobrym stylu.

Czy Twoim zdaniem sędzia słusznie podyktował dla Wisły oba karne?

Jeżeli chodzi o to co widziałem z murawy, to z pewnością ewidentny karny był na Piotrze Brożku. Pierwszej sytuacji dokładnie nie widziałem. W drugiej był ewidentny faul i jestem pewien, że sędzia podjął słuszną decyzję.

Dlaczego pierwszy rzut karny wykonywał akurat Patryk Małecki?

Nie było etatowego wykonawcy – Clebera. Trener jeszcze przed meczem powiedział, że jak będzie rzut karny to podejmie decyzję. Zapytał „Małego”, który trochę się bał, ale podniosłem go trochę na duchu i wziął to na siebie. Strzelił pewnie i bardzo dobrze.

Nie obawialiście się powtórki z meczu z ŁKS–em?

Udało się nam wcześniej ustawić to spotkanie. Musimy cieszyć się z tego, że nie pękamy. Po nieskutecznym meczy z ŁKS-em w Wodzisławiu walczyliśmy praktycznie do ostatniej sekundy i udało się zwyciężyć. Dzisiaj zrobiliśmy to zdecydowanie wcześniej. Widać, że drużyna nie chce odpuścić – chce wygrywać i to wygrywać wysoko.

Kolejnym rywalem będzie Piast Gliwice. Czy można spodziewać się dużej rotacji w składzie?

Pewnie będzie dużo zmian i tego się spodziewam. Zresztą w lidze również ta rotacja jest i z pewnością do samego końca będziemy ciekawi, kto wystąpi.

Jak z perspektywy zawodników wyglądają takie mecze przyjaźni?

Może w pierwszej połowie byliśmy za bardzo przyjacielscy, bo oszczędzaliśmy bramkę Lechii. Na boisku tak się nie da – to jest walka o konkretny cel – o punkty w lidze, o pieniądze. Szacunek dla rywala wymaga tego, żeby w pełni go respektować i grać jak najlepiej.

M. Małek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Jirsak: Może jutro będziemy liderami

Data publikacji: 15-11-2008 22:09


Tomas Jirsak na murawie pojawił się w drugiej części meczu, która zadecydowała o wysokim zwycięstwie Wisły. Czech przyznał, że Wisła zagrała dzisiaj pewnie, a jemu grało się bardzo dobrze.

Przez ponad godzinę Wiślacy nie potrafili zdobyć bramki, która ustawiłaby mecz. Kibice z pewnością przypomnieli sobie spotkanie z ŁKS–em, kiedy to podopieczni Macieja Skorży zremisowali 0:0. "Ta runda jesienna nie jest w naszym wykonaniu najlepsza. Jednak dzisiaj udało się nam zwyciężyć 3:0 i to cieszy" – powiedział czeski pomocnik.

Sporą niespodzianką było to, że najmłodszy piłkarz w drużynie Wisły wykonywał pierwszą "jedenastkę". "Mieli strzelać Paweł Brożek, albo Rafał Boguski. Los tak chciał, że Rafała nie było już na boisku, a faulowany został Paweł. Trener wskazał na 'Małego' - on się zgodził no i strzelał" – wytłumaczył Jirsak.

Już po tej kolejce może okazać się, ze krakowianie powrócą na pierwsze miejsce w Ekstraklasie. "Zobaczymy później. Może nawet już jutro okaże się, że jesteśmy liderami" – zakończył pomocnik Białej Gwiazdy.

M. Małek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Boguski: Przynoszę pecha

Data publikacji: 15-11-2008 22:20


"W Wodzisławiu zszedłem i chłopaki strzelili bramkę. Dziś grałem 60 minut, a chwilę po tym, jak zszedłem, pada bramka. Widocznie przynoszę pecha" - powiedział po meczu pół żartem, pół serio Rafał Boguski.

W tym meczu mieliście dużo sytuacji podbramkowych, ale ze skutecznością nie było najlepiej.

Wydaje mi się, że drużynie przynoszę pecha. Kiedy ja schodzę, to drużyna zdobywa bramki. Nie wiem, może coś w tym jest. Wodzisławiu zszedłem i chłopaki strzelili bramkę. Dziś grałem 60 minut, a chwilę po tym, jak zszedłem, pada bramka. Widocznie przynoszę pecha.

Po przerwie z Twoją formą nie jest najlepiej.

Oczywiście, że tak. Dzisiaj chyba zagrałem najgorszy mecz pod względem strat, bo tyle co dzisiaj, to już dawno nie miałem. Może byłem pod grą, ale wiele z tych piłek, które dostałem, źle dogrywałem albo traciłem.

Ta przerwa wybiła Cię z rytmu?

Sam nie wiem. Jakbym wiedział, jak to poprawić, to bym nad tym pracował.

Prawdopodobnie to zwycięstwo zaprowadzi Was na fotel lidera.

Jeśli Polonia wygra, to nie będziemy liderem. Każdy inny wynik będzie nas zadawalał, zwłaszcza remis, bo obie drużyny potraciłyby punkty. Na razie jesteśmy jeden dzień liderem.

Lepiej gra Wam się z pozycji lidera, czy jak gonicie inne drużyny?

Jak się wychodzi na murawę, nie myśli się, że się jest liderem, czy się goni. Trzeba wyjść i grać o trzy punkty.

Teraz cały czas musicie być czujni.

No tak, tracimy punkty, ale inni też tracą na nasze szczęście. W poprzednim sezonie cały czas wygrywaliśmy, a potknięcia to były remisy. Teraz już takiej drużyny w lidze nie ma, przez co liga jest bardziej atrakcyjniejsza.

Jak się gra przy publiczności, gdzie kibice obu drużyn siedzą na jednej trybunie?

Super dopingowali, nie było żadnych wyzwisk. Na szczęście nikt nikogo nie obrażał i to jest chyba najważniejsze, żeby zgodnie śpiewali. W takiej przyjaźni fajnie się gra.

To był mecz przyjaźni na trybunach, ale na boisku przyjaźni nie było.

My walczymy o trzy punkty. Musieliśmy zapomnieć co się dzieje na trybunach. Fajnie jest jak kibice się bawią razem. My musimy patrzeć na przeciwników jak na największych wrogów. Dopiero po ostatnim gwizdku można się poklepać i pogratulować.

M. Strączek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Głowacki: Łatwych meczów nie ma

Data publikacji: 15-11-2008 22:48


"Mam nadzieję, że ten dzisiejszy mecz to taki prognostyk przed następnymi trudnymi spotkaniami. Wiemy już, że łatwych meczów nie ma" - mówił po meczu kapitan Białej Gwiazdy, Arkadiusz Głowacki.

Kibice długo musieli czekać na pierwszą bramkę.

Ostatnio to już nasza tradycja, że nie strzelamy goli na początku spotkania, ale mecz trwa 90 minut i przez każdą minutę drugiej połowy wierzyliśmy, że uda nam się zdobyć bramkę. Strzeliliśmy po rzucie karnym i od tego momentu rzeczywiście grało nam się dużo swobodniej i udało nam się stworzyć więcej sytuacji.

To że Marcin Kaczmarek zszedł wcześniej, miało jakieś znaczenie?

Szczerze, to trudno było zauważyć zmianę w pierwszej połowie, ponieważ my koncentrowaliśmy się na tym, by kontrolować cały mecz. Graliśmy konsekwentnie w pierwszej, czy w drugiej połowie. Dopiero druga połowa dała nam dużo radości.

Po dzisiejszym dniu jesteście liderem. Jakiego wyniku jutro oczekujecie?

Chyba najlepiej będzie jak obie drużyny stracą punkty. To byłby najlepszy wynik dla nas. Tak naprawdę to my musimy patrzeć na siebie. Gdybyśmy my nie tracili punktów, to już dzisiaj moglibyśmy daleko spoglądać się za siebie.

Dziś wielu sytuacji nie wykorzystaliście.

Są takie momenty w sezonie, że piłka nie chce wpaść do siatki. Trudno tłumaczyć to zmęczeniem, czy brakiem umiejętności, coś się zacina i trudno to przełamać. Mam nadzieje, że ten dzisiejszy mecz to taki prognostyk przed następnymi trudnymi spotkaniami. Wiemy już, że łatwych meczów nie ma.

Rafał mówił pół żartem, pół serio, że ostatnio Wisła zdobywa bramki jak on dopiero zejdzie z boiska.

Po prostu Rafał robi tak wielką robotę dla drużyny, że jak ktoś wchodzi na jego miejsce jest mu łatwiej, robi przewagę, to jest normalne, o to w tym też chodzi.

Końcówka meczu pokazała, że mecze rozgrywacie we własnych głowach. Po zdobytych bramkach zaczęło Wam się zdecydowanie lepiej grać.

Nie trudno się z tym nie zgodzić. Czekamy długo na tą pierwszą bramkę, która daje nam więcej swobody, gramy lepiej. Dzisiaj było to widać. Dlatego życzylibyśmy sobie, żeby te bramki zaczęły wcześniej wpadać. Ale jeśli mecze mają kończyć się wynikami 3:0, to nie mam nic przeciwko, żebyśmy strzelali w ostatnich dziesięciu minutach.

Jak się podobała cała atmosfera na meczu?

Było to coś niespotykanego do tej pory. To jest coś fajnego, coś co można chwalić i powielać. Z drugiej strony jeśli gra się mecz, to nie myśli się o trybunach, o wspólnym świętowaniu, tylko myśli się o meczu. Dopiero po można się trochę nacieszyć pięknym widokiem.

M. Strączek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pawełek: Cieszy mnie taka dyspozycja

Data publikacji: 16-11-2008 10:24


"Cieszy mnie taka dyspozycja, jaka jest. Jak nie tracimy bramki, to bardzo to cieszy. Nie spocznę na laurach i będę robił swoje" - mówił po meczu bramkarz Wisły, Mariusz Pawełek, który od czterech spotkań zachowuje czyste konto.

Od czterech meczów zachowujesz czyste konto.

Cieszę się z tego, że jest zero z tyłu i oby całość w defensywie tak została. Są jeszcze pewne mankamenty, ale z czasem będziemy je eliminować.

Ostatnio trener robi rotacje w składzie, ale pozycja bramkarza nie jest ruszana.

Trener nie ma podstaw na razie, by mnie zmieniać. Zostało jeszcze parę meczów do końca. Chcemy tą rundę skończyć na pierwszym miejscu. Nie mówię tu, że Marcin czy Ilie nie walczą o skład, ale ja robię swoje na treningach, oni też. W meczach nie robię rażących błędów, żeby mnie trener zmienił i posadził na ławce. Cieszy mnie taka dyspozycja, jaka jest. Jak nie tracimy bramki, to bardzo to cieszy. Nie spocznę na laurach i będę robił swoje.

Na trybunach kibice Wisły jaki i Lechii siedzieli razem. To rzadkość na polskich stadionach.

Fajnie by było, gdyby kibice przyjezdni w ten tłum się wtłaczali częściej. Raczej tak nie będzie, a szkoda. Fajna sprawa, na pewno kibice po meczu usiądą, wypiją piwko. Po meczu śpiewaliśmy, żeby poszli na piwko i niech wypiją za nasze zdrowie. Przyjechali tyle kilometrów, można powiedzieć, że byli zadowoleni, bo był to mecz przyjaźni kibicowskiej, ale na boisku nie ma sentymentów. Chciałbym, żeby takich opraw było coraz więcej, to coś wspaniałego.

Jak to jest, jak kibice drużyny nie wywierają presji na przeciwniku?

Piłkarze tego tak raczej nie odbierają. Jesteśmy profesjonalistami, wiemy o co gramy. Na boisku nie ma sentymentu, po meczu możemy podać sobie ręce, podziękować.

M. Strączek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Kto nie wie co to przyjaźń, dziś się przekonał

Wreszcie doczekaliśmy się kompletu widzów na trybunach przy Reymonta. Magnesem, który przyciągnał na stadion był przyjazd gdańskiej Lechii. Liczbę widzów podkręciła też wspaniała ilościowo ekipa biało-zielonych, których mogło być dziś w Krakowie nawet około półtora tysiąca!

Zawodnicy i trenerzy o atmosferze (video) Jak dopingowaliśmy przy Reymonta (video)

Lechiści zjawili się na Reymonta już na cztery godziny przed meczem, także na długo przed pierwszym gwizdkiem zaczęły się wypełniać stadionowe trybuny. Na rozpoczęcie spotkania przygotowano wybitnie wspaniałą oprawę - płótno wyciągnięte na sznurach pod dach trybuny D przedstawiało krakowskie Sukiennice, na trybunie E znalazło się natomiast przedstawienie gdańskiej starówki. Do tego również podciągnięte na sznurach postacie kibiców Wisły i Lechii oraz transparent na płocie: "Kto nie wie co to przyjaźń, dziś się przekona - pędzimy by szybko paść sobie w ramiona".

Wspólny wiślacko-lechijny doping rozbrzmiewał przez cały mecz. Pierwszym okrzykiem po gwizdku sędziego rozpoczynającym zawody było "A my swoje!". Później wielokrotnie "Wisła z Krakowa to Lechii druga połowa", "Wisła z Lechią aeaeao". W 20. minucie rozległa się pieśń "Jesteśmy dumą tego miasta". Później kolejne wspólne przyśpiewki, na przykład "Tylko Wisła Kraków, Nasz TS... Tylko gdańska Lechia BKS..." czy "Trójmiasto jest nasze, Trójmiasto do Lechii należy... Kraków jest nasz, to miasto do Wisły należy...".

W trakcie pierwszej połowy, po zdjęciu transparentu wywieszono flagi: Fanatyków na E, Armię Białej Gwiazdy, biało-zielone Przymorze oraz wiślacką Gdynię na D.

Podczas spotkania przyjaźni do dopingu włączała się trybuna E. Szczególnie pięknie wychodziło to w drugiej połowie w trakcie skandowania Lechia-Gdańsk, Wisła-Kraków, Twierdza-Wrocław.

Wszystkich sympatycznych przyśpiewek przytoczyć się nie da. Ale może warto przypomnieć "Gdynia! Gdynia! Lechia Gdańsk!" oraz "Troszkę za dużo, Wisełko troszkę za dużo. Walczyć Lechia walczyć" - to już przy wyniku 3:0 ;-) W końcówce meczu po trybunach kilkakrotnie przeszła fala.

Po spotkaniu piłkarze obu zespołów razem dziękowali kibicom, dwukrotnie podchodząc pod trybunę D. Gdy Wiślacy drugi raz podchodzili pod D, piłkarze Lechii już schodzili do tunelu, ale wywołani przez kibiców wrócili na boisko i ponownie podziękowali za atmosferę, która na długo wszystkim pozostanie w pamięci.

Jacek Zieliński (trener Lechii): - Sam chciałem wyjść na boisko.

Maciej Skorża (trener Wisły): - To zachowanie jest godne podkreślenia.

Patryk Małecki (pomocnik Wisły: - To coś niesamowitego strzelić w takim meczu bramkę.

Mateusz Bąk (bramkarz Lechii): - Warto takie mecze grać!

wislakrakow.com
(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

14. kolejka - podsumowanie

Przedostatnia kolejka rundy jesiennej zapowiadała się nadzwyczaj atrakcyjnie i ... taka właśnie była. Po dwóch poprzednich, z zerowymi remisami, kibice znów obejrzeli dużo bramek i byli świadkami nieoczekiwanych rozstrzygnięć.

Już w pierwszym piątkowym meczu - mała niespodzianka. Rewelacyjnie spisujący się ostatnio GKS Bełchatów, trzeci w tabeli, po ciekawym meczu przegrał na wyjeździe z Arką Gdynia. Bramki dla gospodarzy zdobyli Bartosz Ława i Łukasz Kowalski.

W Warszawie przy Łazienkowskiej Legia rozgromiła wrocławski Śląsk 4:0 (po golach Marcina Iwańskiego, Takesure Chinyamy, Pance Kumbeva i Jakuba Wawrzyniaka). Piłkarzy wspierali kibice zgromadzeni na "Żylecie" - słynna trybuna w piątek zapełniła się ostatni raz, wkrótce zostanie rozebrana.

W sobotę Piast Gliwice przegrał z Odrą Wodzisław na stadionie ... Odry w Wodzisławiu, gdzie rozgrywa swoje mecze jako gospodarz. W Białymstoku Jagiellonia zremisowała 2:2 z Polonią Bytom. ŁKS Łódź po słabym meczu przegrał u siebie z chorzowskim Ruchem.

Kibice Gdańskiej Lechii na Wiślackiej trybunie
Kibice Gdańskiej Lechii na Wiślackiej trybunie

We wspaniałej, przyjaznej atmosferze na trybunach rozegrany został mecz Wisły z Lechią przy Reymonta w Krakowie. Piłkarze "Białej Gwiazdy" rozgromili długo wyczekiwanych gości z Gdańska. Dwa gole zdobył Paweł Brożek, trzeciego - Patryk Małecki. Mecz był twardy, kości trzeszczały... Sędzia Górecki słynący z niechęci do karania zawodników, tym razem zmuszony był pokazać pięć kartek i podyktować dwa rzuty karne. Wisła Kraków została liderem ekstraklasy.

W niedzielę odbyły się dwa mecze. W pierwszym z nich spotkały się dwie najsłabsze drużyny ligi - dotychczas ostatnia w tabeli Cracovia zagrała w Zabrzu z przedostatnim Górnikiem. W obozie "Pasów" przed meczem zapowiadano, że jego wynik wywoła złość i ból na sektorach gospodarzy. Goście dotrzymali słowa, ogrywając Górnika 2:0 i spychając go na ostatnie miejsce w tabeli. Bezpośrednio po spotkaniu pojawiły się pierwsze głosy na temat wątpliwej przyszłości Henryka Kasperczaka w klubie z Zabrza.

Jednocześnie w Poznaniu toczył się mecz "na szczycie", w którym liderująca w ekstraklasie Polonia Warszawa zmierzyła się z piątym Lechem. Gospodarze objęli prowadzenie na początku meczu (dwa gole Rengifo - w 5. i 6. minucie) i już nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa.

Wisła po tym meczu powraca na właściwe jej miejsce: pierwszą lokatę w tabeli. Miejmy nadzieję, że do końca sezonu.
1 - Wisła Kraków - 14 - 30 - 24 – 9
2 - Polonia Warszawa - 14 - 28 - 21 – 9
3 - Lech Poznań - 14 - 27 - 27 - 11
Źródło: wislakrakow.com

Kibicowsko

Źródło: kibicewisly.pl

Wisła z Lechią

Przyjazd kibiców Lechii do Krakowa
Przyjazd kibiców Lechii do Krakowa
I odjazd pod stadion
I odjazd pod stadion

Wczorajszy mecz z Lechią był wyjątkowym wydarzeniem. Dla wielu osób było to najważniejsze spotkanie w rundzie. Trudno wyrazić słowami uznanie dla członków SKWK, Ultra Wisły jak i pozostałych niezrzeszonych Kibiców, którzy przyczynili się do stworzenia niezapomnianej atmosfery!!

Dla wielu zaangażowanych w przygotowania do tego meczu osób wczorajszy dzień był uwieńczeniem wielotygodniowej pracy jaką wykonali. Był też ogromnym stresem czy wszystko się uda i czy nasi Bracia z Gdańska będą zadowoleni.

Na wstępie SKWK pragnie podziękować WSZYSTKIM Kibicom Białej Gwiazdy, którzy w jakikolwiek sposób przyczynili się do tego, że cała impreza mogła się udać. To dzięki Waszej hojności i pracy mogliśmy po królewsku ugościć naszych przyjaciół. Przypomnijmy, że dla Lechistów były przygotowane dwa posiłki. Pierwszy na stadionie w postaci darmowej kiełbaski i herbaty, drugi na po meczowej imprezie a w nim bigos lub gulasz, danie z grilla herbata i oczywiście piwo.

Atmosfera na imprezie była świetna. Po paru chwilach trudno było odróżnić kto jest z Krakowa, a kto z Gdańska, bowiem kibice wymieniali się okolicznościowymi koszulkami, szalikami i czym tylko mogli. Byliśmy dumni z tego, jak to wszystko wyszło. Kibice Lechii na każdym kroku podkreślali swój podziw, a słowa uznania i wyrazy wdzięczności z ich strony były dla nas największą nagrodą. Staraliśmy się zadbać, aby nikomu niczego nie brakowało. Było to o tyle trudne, ponieważ byliśmy przygotowani na 1000 osób, a z Gdańska przyjechało ich ponad 1500!!!

Jednak i z tym organizatorzy sobie dali radę. Udało się ufundować dodatkowych 400 biletów na sektor E do których był dołączony kupon na darmowy bigos. Nikt nie został pozostawiony bez jedzenia czy picia. Kibice Lechii opuścili namioty przed 24 i udali się do podstawionych autokarów. Razem z nimi na stację Mydlniki udały się osoby z suchym prowiantem. Na długą podróż gdańszczanie dostali ponad 1000 bułek, wodę, piwo i wszystko to co udało nam się zebrać podczas zbiórek, a więc chipsy, paluszki, ciastka, rogaliki 7 days itp. Aby przetransportować to do pociagu potrzeba było 3 wypakowanych po brzegi aut!!!

Gdy emocje już opadły, zabraliśmy się za wielkie sprzątanie i do domu dotarliśmy grubo po 1 w nocy!!

źródło: KibiceWisly.pl
Autor: joshi

Wisła-Lechia, czyli przyjaźń na trybunach

Na ten mecz trzeba było czekać wiele,wiele lat. Ostatnie ligowe spotkanie pomiędzy drużynami Wisły i Lechii rozegrano 15 lat temu. Tak więc nie dziwota, że Wiślaccy kibice od dość dawna przygotowywali się by godnie ugościć Braci z Gdańska.

Oprawa meczu Wisła - Lechia na sektorze D
Oprawa meczu Wisła - Lechia na sektorze D
Oraz druga część na sektorze E
Oraz druga część na sektorze E

Każdy kto chciał dowiedzieć się jak przebiegają przygotowania do tego meczu mógł to zrobić regularnie zaglądając na stronę SKWK. Efekt tych starań mogliśmy wszyscy zobaczyć we wczorajszy wieczór. Goście z Gdańska dotarli do Grodu Kraka na wiele godzin przed meczem tak więc kiedy ja pojawiłem się pod stadionem im. H. Reymnana zobaczyłem, że wszystko wokół niego jest biało-zielone:).

Na początku meczu po odśpiewanych hymnach Wisły i Lechii zaprezentowano okazjonalną oprawę tego meczu. I to na dwóch trybunach równocześnie. Na sektorze D rozpostarto sektorówkę z namalowanymi Sukiennicami a przed nią na sznurkach wciągnięto podobiznę Wiślaka, zaś na trybunie E tłem oprawy była gdańska Starówka przed którą stoi Lechista. Dopełnieniem tego wszystkiego były dwa potężne transparenty na obu trybunach (w barwach Wisły i Lechii) z których można było wyczytać „tytuł” oprawy: „Kto nie wie co to przyjaźń, dziś się przekona - pędzimy by szybko paść sobie w ramiona".

Po prezentacji później płot na stadionie ozdobiono oprócz tradycyjnej Armii Białej Gwiazdy, flagami:Fanatycy (Wieliczka), flagą Lechii – Przymorze, oraz faną w barwach Wisły – Gdynia. O poziom dopingu w tym dniu można było być spokojnym zwłaszcza, że na stadionie zameldowało się łącznie prawie 15 tysięcy kibiców. Ilu było Lechistów? Trudno , co zrozumiałe, powiedzieć, ale szacunkowo można określić liczbę gdańszczan na około 1500 osób, co jest wynikiem imponującym !

Po raz pierwszy od bardzo dawna w dopingu brały udział dwie trybuny co dało wyśmienity efekt. Zwłaszcza ,że praktycznie po równo dopingowano i Lechię i Wisłę. Oprócz tradycyjnych na Reymonta pieśni jak: My chłopcy z Reymonta..., Bo burzy słońce wychodzi zza chmur..., Jazda,jazda,jazda – Biała Gwiazda! Śpiewano również piosenki gdańskich kibiców jak choćby „Trójmiasto jest nasze...” czy łączone: „Wisła z Krakowa to Lechii druga połowa”. Zaśpiewano także coraz wiekszy "przebój;)" trójkolorowych kibiców czyli - Jesteśmy Dumą tego miasta! Na pewno w tym dniu był to jeden z lepszych dopingów jakie ostatnio można było słyszeć na Reymonta, co jest zasługą właśnie między innymi tego, że do zabawy włączały się wszystkie trybuny łącznie z A i B. Pod koniec zawodów po całym stadionie przetoczyła się „meksykańska fala”. Podczas spotkania nie zapomniano również o innych naszych zgodowiczach pozdrawiając zarówno Śląsk Wrocław jak i Unię Tarnów.

Na jakość dopingu ani przez moment nie miały wpływu wydarzenia boiskowe. A na nim od początku meczu uwidoczniła się przewaga piłkarzy Białej Gwiazdy, choć trzeba przyznać iż gracze Lechii mądrze się bronili starając się co jakiś czas „odgryźć”. Wiślacy jak to ostatnio mają w „zwyczaju” w pierwszej połowie mając kolejne okazje do zdobycia gola niemiłosiernie pudłowali bądź dobrze bronił golkiper gości.

Dopiero pod koniec meczu nastąpiły „piorunujące” 9 minut gdy zawodnicy Wisły zdobyli trzy bramki. Najpierw gola zdobył Patryk Małecki celnie strzelając z rzutu karnego w 69 min.(za faul na Pawle Brożku). Trzy minuty później piękną bramkę (pietą po podaniu Sobolewskiego) zdobył sam Paweł Brożek , który 78 minucie pieczętuje trzy bramkowe zwycięstwo Wisły wykorzystując drugi w tym dniu rzut karny (faul na Piotrku Brożku).

Po zakończonym spotkaniu piłkarze obydwu drużyn podeszli do poszczególnych sektorów dziękując za doping i stworzenie wyśmienitej atmosfery na stadionie. Miło było usłyszeć jak piłkarze Wisły pod sektorem D intonują z kibicami pieśń – Wisła z Krakowa to Lechii druga połowa....

Koniec meczu nie oznaczał końca atrakcji w tym dniu. Bowiem SKWK zorganizowało na tyłach stadionu Wisły imprezę plenerową – dla Gdańszczan by przed powrotem do domu mogli zjeść ciepły posiłek i uzupełnić barki w napojach;), zaś dla Wiślaków by mogli „umacniać;)” zgodę z Lechią. Kto był tam wie, że impreza była bardzo udana i aż szkoda było ją kończyć – ale cóż, pociąg specjalny miał ustaloną porę odjazdu z Krakowa. Przed wyjazdem transportu do Gdańska przedstawiciele SKWK przekazali fanom Lechii wszystkie napoje i jedzenie jakie zebrano podczas wcześniejszych meczów Wisły w Krakowie.

Tym samym dla wszystkich biorących udział w organizacji tej gościny fanach Wisły zakończył się ten jakże udany dzień – a było to już gdy na zegarze rozpoczęła się na dobre niedziela.....Ale myślę, że nikt nie tego żałuje!

źródło: KibiceWisly.pl
Autor: Adam76

Gościna w pełni udana!

Oczy całego świata kibicowskiego w Polsce wczoraj zwrócone były na stadion im. Henryka Reymana. To właśnie wczorajszego wieczoru odbyło się wydarzenie nr 1 na kibicowskim szlaku w tym roku. Zostanie ono zapamiętane przez wiele pokoleń kibiców.

Gościnność po krakowsku
Gościnność po krakowsku
Gościnność po krakowsku ver. 2
Gościnność po krakowsku ver. 2

Wczoraj od godziny 13 do ok. 01:00 odbywała się wielka gościna naszych serdecznych przyjaciół z Gdańska. Same przygotowania do gościny zajęły ponad miesiąc, regularne zbiórki, prowiant przynoszony przez nas samych, wszystko po to, by jak najlepiej ugościć Lechię.

Kibice z Gdańska tuż po przyjeździe do Krakowa zostali odtransportowani bezpośrednio pod sam stadion Wisły. Jako, że czasu do meczu było dużo część z nich postanowiła zwiedzić Kraków, a inni udali się na piwo.

Kraków tego dnia był oblegany przez naszych przyjaciół, można było ich spotkań na rynku głównym, Wawelu, na zakolu Wisły. Wszyscy byli widoczni z daleka, charakteryzowali się zielonymi lub białymi koszulkami.

Gdy do meczu zostały już 2 godziny nadszedł najbardziej trudny okres w organizacji całego przedsięwzięcia. To właśnie te godziny decydowały czy wysiłek ludzi i setki telefonów wykonanych przez nich nie pójdzie na marne.

To właśnie 2 godziny przed meczem rozpoczęło się wpuszczanie na stadion naszych przyjaciół. Przy kołowrotach od samego początku stały osoby, które pomagały kasować bilety fanom Lechii, dzięki czemu kibice mogli szybko i bez problemów przejść dalej. Warto zauważyć iż „Biało-zieloni” praktycznie na 30 min przed meczem już byli na stadionie w 99%.

Po sprawdzeniu przez ochronę, każda osoba z Gdańska została wyposażona w smyczkę z bonami na herbatę, kiełbasę z grilla, piwa oraz dania grillowe oraz poinstruowana gdzie z tymi bonami ma się udać w celu odebrania prowiantu.

Zaraz po meczu meczu wszyscy nasi przyjaciele z Lechi Gdańsk udali się na przygotowany przez SKWK poczęstunek do namiotów umieszczonych tuż za starą halą Wisły. Mogli tam wymienić otrzymane wcześniej bony na piwo oraz dania grillowe na które można było dostać szaszłyk, bigos, ziemniaki zapiekane.

Gdy większość gości sobie pojadła i złapała oddech po meczu rozpoczęło się prawdziwe świętowanie, piwo lało się strumieniami po chwili nie można było już odróżnić kibiców „Białej Gwiazdy” od fanów z Gdańska. Następowały różne wymiany gadżetów wśród zaprzyjaźnionych sobie ekip.

Jedni wymieniali się smyczkami, drudzy koszulkami, a jeszcze inni czapeczkami. W namiotach panowała niezwykle przyjazna atmosfera. Chóralne śpiewy kibiców Wisły i Lechii można było usłyszeć już pod „Nawojką” (kilkaset metrów od stadionu Białej Gwiazdy).

Ogrom ludzi pod namiotami przerósł nasze oczekiwania nie jednokrotnie nawiązywały się nowe znajomości oraz utrwalane były stare. A wszystko to w radosnym haśle : Wisła z Lechią!

Cała impreza pod namiotami trwała do ok 24, kiedy to Biało-Zieloni musie udać się w drogę na stację w Mydlnikach, gdzie oczekiwał na nich pociąg powrotny do Gdańska. Tam otrzymali jeszcze prowiant na drogę. I udali się w do Gdańska, gdzie zameldowali sie ok. 12.

źródło: KibiceWisly.pl
Autor: tomek

Video

Źródło: kibicewisly.pl, wislakrakow.com, wislasoccer.com, ekstraklasa.tv, wisla.krakow.pl