2008.12.05 Wisła Kraków - Odra Wodzisław 3:1

Z Historia Wisły

2008.12.05, Ekstraklasa, 17. kolejka, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:00
Wisła Kraków 3:1 (0:0) Odra Wodzisław
widzów: 12.000
sędzia: Hubert Siejewicz z Białegostoku
Bramki
Rafał Boguski 52'
Rafał Boguski 62'
Rafał Boguski 77'

1:0
2:0
3:0
3:1



81' Damian Seweryn
Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Peter Singlar
Marcelo
Guedes de Lima Cleber
Piotr Brożek
Wojciech Łobodziński Grafika:zmiana.PNG (46' Patryk Małecki)
Radosław Sobolewski
Tomas Jirsak Grafika:zmiana.PNG (71' Mauro Cantoro)
Junior Diaz Grafika:zmiana.PNG (61' Marek Zieńczuk)
Paweł Brożek
Rafał Boguski

trener: Maciej Skorża
Odra Wodzisław
4-4-2
Adam Stachowiak
Błażej Radler
Bartosz Hinc Grafika:zmiana.PNG (83' Sławomir Szary)
Marcin Dymkowski grafika:Zk.jpg
Dariusz Dudek
Daniel Rygiel Grafika:zmiana.PNG (65' Damian Seweryn)
Jacek Kuranty Grafika:zmiana.PNG (65' Piotr Gierczak)
Marcin Malinowski grafika:Zk.jpg
Maciej Małkowski
Tomasz Moskal
Maciej Korzym grafika:Zk.jpg

trener: Ryszard Wieczorek
Sytuacje: 15 - 4
Strzały: 19 - 8
Strzały celne: 8 - 2
Strzały zablokowane: 2 - 1
Spalone: 5 - 0
Rzuty rożne: 6 - 4
Faule: 12 - 10
Posiadanie piłki: 59% - 41%

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Skorża: Przede wszystkim zdobyć 3 punkty

Data publikacji: 03-12-2008 14:39


Wiślacy przygotowują się już do ostatniego meczu ligowego z Odrą Wodzisław. "Bez względu, jaka ta runda była, chcemy ją zakończyć miłym akcentem" - mówi przed tym spotkaniem trener Maciej Skorża.

Po dwóch porażkach Wiślacy chcą się zrewanżować i wygrać przy Reymonta. "Bez względu, jaka ta runda była, chcemy ją zakończyć takim miłym akcentem dla nas, dla naszych kibiców, sympatyków. Chcemy zagrać możliwie najbardziej efektownie, ale przede wszystkim chcemy zdobyć trzy punkty" – mówił szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

Do kadry na spotkanie z Odrą powróci Radosław Sobolewski, który pauzował w ostatnim meczu z powodu żółtych kartek. Trener Skorża zdradził, że Biała Gwiazda zagra z dwoma napastnikami z przodu. "Wiem, że musimy zepchnąć przeciwnika do obrony i starać się stworzyć jak najwięcej sytuacji pod bramką, dlatego wyjdziemy dwoma napastnikami" – powiedział.

Szkoleniowiec mistrzów Polski zapewniał, że jego piłkarze chcą zrehabilitować się za dwie ostatnie porażki. "Zdaję sobie sprawę, że w przypadku niekorzystnego wyniku może być nieciekawa atmosfera. Ale nie dopuszczam tego do myśli" – przyznał.

Odra Wodzisław była jedynym zespołem w poprzednim sezonie, którego Wisła nie pokonała. Ale z drugiej strony Biała Gwiazda ostatnio wygrała w Wodzisławiu, chociaż zwycięstwo zapewniła sobie dopiero w doliczonym czasie gry. Zdaniem Skorży, trener wodzisławian zmienił sposób gry swojego zespołu w meczu z Lechem, co było sporym zaskoczeniem. "Zagrali bardzo agresywnie, wysoko pressingiem. Bardzo mi się Odra podobała w tym pierwszym kwadransie. Jeżeli zdecydują się u nas zagrać tak samo, to będziemy mieli więcej szans na szybki atak, na kontrę. Jeżeli cofną się – tak jak w meczu u siebie z nami, będziemy zmuszeni do ataku pozycyjnego. Szykujemy się na obie możliwości" – stwierdził trener Skorża.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu

Pewne zwycięstwo na zakończenie, hat-trick Boguskiego

Wisła pokonała na własnym boisku Odrę Wodzisław 3:1, wszystkie bramki dla naszego zespołu zdobył Rafał Boguski, dla którego był to pierwszy hat-trick w pierwszoligowej karierze.

Główny bohater meczu w starciu z trzema piłkarzami Odry
Główny bohater meczu w starciu z trzema piłkarzami Odry

Gospodarze przystąpili do ostatniego tegorocznego spotkania bardzo zmotywowani. Po dwóch porażkach z rzędu, kolejna strata punktów mogłaby być niezwykle kosztowna. Maciej Skorża nie zaskoczył zestawieniem wyjściowego składu Wisły. Zabrakło w nim zawieszonego Marcina Baszczyńskiego, którego zastępował Peter Singlar. Zgodnie z zapowiedziami, krakowianie rozpoczęli też z dwójką napastników. Obok Pawła Brożka grał Boguski.

Ostatni mecz przy Reymonta przed gruntowną przebudową stadionu oglądało z trybun około 12 tysięcy widzów. Po raz pierwszy pod bramką gości zakotłowało się w piątej minucie. Łobodziński idealnie dośrodkował na głowę Pawła Brożka, ten ustawiony kilka metrów przed bramką mocno uderzył wprost w Stachowiaka. Najlepszy snajper naszej ligi powinien tę sytuację zakończyć celnym trafieniem. Zaraz potem w niezłym stylu odpowiedziała Odra. Małkowski ograł Singlara, zamiast wbiegać w pole karne zdecydował się na strzał z dystansu, ale na posterunku był Pawełek. Wisła prowadziła grę, ale rywale co jakiś czas wyprowadzali groźne kontry. Jedną z nich w 17. minucie w ostatniej chwili powstrzymał Cleber.

Krakowianie przez długi czas nie potrafili przebić się przez defensywę Odry. W 27. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Sobolewski. Uderzył potężnie i niestety tuż obok słupka. Adam Stachowiak nie miałby nic do powiedzenia w tej sytuacji. Obraz gry był tego dnia bardzo podobny do kilku ostatnich spotkań Wisły. Gospodarze przeważali, atakowali, robili to jednak na tyle nieporadnie, że nie byli w stanie wpisać się na listę strzelców. Nieporadność ta trwała już do samego końca pierwszej części spotkania. Mogło się to zemścić w 45. minucie. Odra przeprowadziła kolejną szybka kontrę, ale tym razem z najbliższej odległości przestrzelił Tomasz Moskal.

Do przerwy bramek nie oglądaliśmy. Mało kto pamięta, kiedy Biała Gwiazda zdobyła ostatnią bramkę w pierwszej części gry. W przerwie w składzie gospodarzy nastąpiła jedna zmiana. Wojciecha Łobodzińskiego zastąpił na murawie Patryk Małecki. To co nie udało się przez całą pierwszą połowę, udało się w 52. minucie gry. Rafał Boguski wreszcie zdecydował się na strzał na bramkę Stachowiaka. Wymienił piłkę z „klepki” z Pawłem Brożkiem po czym uderzył nie dając mu w tej sytuacji żadnych szans. Wodzisławianie od razu zmienili swe nastawienie, ruszając do ataku. Kilkakrotnie wykonywali rzuty wolne z niedalekiej odległości od bramki Mariusza Pawełka, ale poważniejszego zagrożenia nie udało im się stworzyć. Już siedemnaście minut po rozpoczęciu drugiej połowy po raz kolejny do siatki trafiła Wisła i po raz drugi za sprawą Boguskiego. Napastnik Wisły otrzymał piłkę od wprowadzonego moment wcześniej Zieńczuka i z najbliższej odległości pokonał Stachowiaka, strzelając głową. Maciej Skorża miał dobrą intuicję pozostawiając na boisku bardzo słabo prezentującego się przed przerwą „Bogusia”, który po przerwie świetnie mu się za to odpłacił.

Wkrótce po tym przed wielką szansą stanął Marek Zieńczuk. Otrzymał świetne prostopadłe podanie od Brożka, wyszedł przed golkipera rywali, ale posłał futbolówkę tuż obok słupka. Z Wiślaków po strzeleniu drugiej bramki ewidentnie zeszło ciśnienie. Stwarzali kolejne okazje pod polem karnym Odry. Ataki przyniosły skutek w 77 minucie. Wisła przeprowadziła ładną dla oka akcję, Piotr Brożek dograł za obrońców do Zieńczuka, on posłał piłkę do Pawła Brożka, ale ten minął się z futbolówką, do której dopadł Boguski i po raz trzeci wpisał się na listę strzelców. Hat-trick!

Po przerwie worek z bramkami rozwiązał się na dobre. Na osiem minut przed upływem regulaminowego czasu gry wodzisławianie po błędzie obrońców Wisły zdobyli trafienie honorowe. Mariusza Pawełka pokonał Damian Seweryn. W 86. minucie obserwujących go w ostatnich miesiącach przedstawicieli zagranicznych klubów, zawieść musiał Paweł Brożek. Z szybką akcją popędził Małecki, świetnie dograł na ósmy metr, ale „Broziu” fatalnie przestrzelił nad poprzeczką. Do ostatniego gwizdka rezultat nie uległ już zmianie. Na szczęście ta część meczu miała nieco inny obraz niż pierwsze 45 minut. Wiślacy za sprawą Rafała Boguskiego trzykrotnie pokonali bramkarza rywali i na zakończenie tegorocznych rozgrywek zwyciężyli Odrę Wodzisław.

Źródło: wislakrakow.com

Raz, dwa, trzy... Rafał Boguski!

Data publikacji: 05-12-2008 21:58


Po dwóch porażkach z rzędu przyszedł czas na zwycięstwo. Biała Gwiazda w ostatnim meczu w tym roku pokonała Odrę Wodzisław 3:1, a bohaterem wieczoru został Rafał Boguski - strzelec wszystkich bramek dla Wisły Kraków.

Pierwsza część spotkania pomiędzy Wisłą a Odrą była bezbarwna. Co prawda obie drużyny próbowały strzelić bramkę, jednak żadnej się to nie udało.Najlepszą okazję do strzelenia bramki Wiślacy stworzyli sobie w 5. minucie meczu. Rafał Boguski dośrodkował z prawej strony wprost na głowę Pawła Brożka, który jednak z kilku metrów trafił w Adama Stachowiaka. W 21. minucie pierwszej połowy Boguski dostał długie podanie od Clebera, urwał się wodzisławskiej obronie, jednak jego strzał został w ostatniej chwili zablokowany przez Marcina Dymkowskiego. Kilka minut później Radosław Sobolewski oddał potężny strzał z dystansu, ale piłka w niewielkiej odległości minęła słupek bramki Odry. W doliczonym czasie gry kolejnej szansy na celny strzał nie wykorzystał Boguski.

Goście z Wodzisławia przez większość czasu próbowali rozbijać ataki Wisły, ale to oni stworzyli sobie najgroźniejszą sytuację. W 44. minucie Maciej Małkowski ograł na prawej stronie Petera Singlara, wycofał futbolówkę do Tomasza Moskala, który jednak z kilku metrów nie trafił do bramki Mariusza Pawełka.

Kibice zgromadzeni na stadionie przy ul. Reymonta 22 w drugiej części meczu doczekali się jednak na bramki. Piłka wylądowała w siatce Stachowiaka już w 47. minucie, ale sędzia dopatrzył się spalonego strzelca, którym był Boguski. Jednak pięć minut później Wiślak wpisał się na listę strzelców po raz drugi, zdobywając tym razem prawidłową bramkę. Asystę przy tym golu zaliczył Paweł Brożek.

Dziesięć minut później było już 2:0 dla Wisły. Z rzutu rożnego piłkę w pole karne zagrał Tomas Jirsak, głową do Rafała Boguskiego zgrał ją wprowadzony minutę wcześnie Marek Zieńczuk, a Boguski, również głową, skierował ją do bramki Stachowiaka.

Wisła prowadziła już 2:0, ale nie spoczęła na laurach i próbowała dalej zdobywać bramki. W 68. minucie po strzale Marka Zieńczuka poszła kilka centymetrów obok prawego słupka. Kilkadziesiąt sekund później szczęścia próbował Patryk Małecki, ale jego uderzenie też było minimalnie niecelne.

Odra odpowiedziała strzałami Piotra Gierczaka oraz Macieja Korzyma, jednak decydujące słowo należało do... Rafała Boguskiego. Piłkarzowi Wisły nie wystarczyły dwie bramki, więc... dołożył trzecią. W 77. minucie po podaniu od Marka Zieńczuka po raz trzeci w tym spotkaniu Boguski wpisał się na listę strzelców, kompletując klasycznego hattricka.

Podopieczni trenera Ryszarda Wieczorka zdołali jednak pokonać Mariusza Pawełka. W 82. minucie meczu sam na sam z bramkarzem Wisły wyszedł Damian Seweryn i pewnie umieścił piłkę w siatce. Piłkarze Białej Gwiazdy jednak grali tak, jakby nie zauważyli straconej bramki. Stachowiak musiał nieźle pracować między słupkami i bronić strzały Zieńczuka i Małeckiego. Na cztery minuty przed końcem spotkania Paweł Brożek nie wykorzystał świetnego podania od Małeckiego i będąc kilka metrów przed Stachowiakiem, posłał piłkę w trybuny.

Biała Gwiazda pokonała Odrę 3:1 w swoim ostatnim meczu w tym roku. Po dwóch porażkach Wiślacy zmobilizowali się i pożegnali rozgrywki jesienne pewną wygraną.

Wisła Kraków – Odra Wodzisław 3:1 (0:0)

1:0 Boguski 52’

2:0 Boguski 62’

3:0 Boguski 77’

3:1 Seweryn 82’

Wisła Kraków: Pawełek – Singlar, Marcelo, Cleber, Piotr Brożek – Łobodziński (46’ Małecki), Sobolewski, Jirsak (71’ Cantoro), Diaz (61’ Zieńczuk) – Paweł Brożek, Boguski

Odra Wodzisław: Stachowiak – Radler, Hinc, Dymkowski, Dudek (83’ Szary) – Rygel (76’ Seweryn), Kuranty (67’ Gierczak), Malinowski, Małkowski – Moskal, Korzym

Żółte kartki: Malinowski, Korzym, Dymkowski (Wisła)

Sędziował: Hubert Siejewicz

Widzów: 13 000


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

  • Koniec meczu. Na koniec roku zwyciężamy i zrównujemy się z liderem - Lechem Poznań, który jeszcze rozegra swoj mecz w tej kolejce. Hattrick Rafała Boguskiego ozdobą spotkania!
  • 90' Do końca meczu tylko dwie minuty.
  • 89' Zbyt lekki strzał Cantoro, łapie bramkarz.
  • 88' "Maciek - Skorża" - na dwie strony. Trenerze jesteśmy z Tobą! I róg dla Wisły.
  • 88' Wisła gra lewą stroną, tymczasem z prawej czeka na piłkę Małecki. Wskazuje go reszcie zawodników nawet trener.
  • 86' Paweł Brożek skiskował osiem metrów od bramki Odry po doskonałym podaniu Małeckiego! To musiała być czwarta bramka. Chyba nie chce wpisać się do notatników obserwatorów z Parmy i HSV...
  • 86' Mocno Zieńczuk zza pola karnego, na raty broni bramkarz Odry.
  • 83' Za Hinca Sławomir Szary.
  • 82' Gol dla Odry. Damian Seweryn korzysta z błędu obrony (nie sięgnął piłki Cleber, nie upilnował rywala Marcelo) pokonując Mariusza Pawełka. Asysta... Stachowiaka.
  • 81' Dwoi się i troi Stachowiak, po raz kolejny ratując Odrę przed utratą gola.
  • 77' Hattrick Rafała Boguskiego!!!!!!!!!! :) W przerwie wszyscy go chcieli zmieniać, a tu taka niespodzianka. Wykorzystał wyłożenie piłki przez Zieńczuka, musiał się do niej cofnąć, ale po przyjęciu spokojnie wpakował tuż przy prawym słupku.
  • 74' Korzym przy piłce, asekuracja Marcelo, strzał obok bramki, róg dla Odry.
  • 72' Kartka dla Dymkowskiego.
  • 71' Mauro Cantoro wbiega na boisko w miejsce Tomasa Jirsaka.
  • 70' Groźna pozycja Malinowskiego, z półwoleja nad bramką.
  • 69' Małecki prostopadło do Boguskiego, ten zamiast strzelać podał do nikogo... na pamięć. Znowu szansa, teraz Boguski do Małeckiego, piłka przeniesiona nad poprzeczką!!!
  • 67' Jak to mogło nie wpaść!!! Marek Zieńczuk sam przed bramkarzem wbiegał z lewego skrzydła po podaniu Pawła Brożka, strzał po długim rogu niecelny.....!
  • 67' Za Rygela wszedł Seweryn a Kurantego zmienił Gierczak.
  • 66' Będzie podwójna zmiana w Odrze, szykują się do wejścia Gierczak i Seweryn.
  • 62' Trzeci z rzędu korner dla gospodarzy w przeciągu kilku minut i gooool Boguskiego głową!!!!!!!!!!!! Zgrał do niego głową... Marek Zieńczuk, który wszedł na boisko 60 sekund wcześniej.
    Maciej Skorża pod trybuną D
    Maciej Skorża pod trybuną D
  • 61' Za Juniora Diaza wchodzi Marek Zieńczuk.
  • 60' Główka Marcelo, nogi obrońcy Odry, róg.
  • 60' Dobrze wrzucana piłka, Paweł Brożek już składał się do strzału, ale skuteczna interwencja Hinca przecinającego lot futbolówki.
  • 59' Nie centrował, strzelał. Koszmarnie.
  • 58' Małe problemy techniczne, ale już wracamy. Rzut wolny dla Odry, 30 metrów od bramki Pawełka. Centrował będzie Malinowski.
  • 54' Niepotrzebny faul Małeckiego z prawej strony strefy obronnej Wisły. Będzie centra.
  • 52' Zagranie z lewej strony, Rafał Boguski miał trochę miejsca, uderzył pewnie! Wisła prowadzi 1:0!!!
  • 52' Goooool!!!
  • 50' Trener bije brawo kibicom, ci skandują jego nazwisko. "Trenerze jesteśmy z Tobą" - mainifestują fani.
  • 48' Singlar głową odgrywa do Pawełka po centrze z wodzisławian z lewego skrzydła.
  • 47' Typowaliśmy jego zmianę w przerwie, tymczasem trafił do siatki. Ale ze spalonego. Rafał Boguski.
  • 46' Zmiana: Za Łobodzińskiego - Małecki.
  • Statystyka pierwszej połowy: sytuacje 6-1, strzały 9-4, strzały celne 2-1, strzały zablokowane 1-1, spalone 2-0, rzuty rożne 1-2, faule 6-6, posiadanie piłki 59%-41%.
  • Wisła od ponad miesiąca nie strzeliła w lidze gola w pierwszej połowie. Ostatni raz w meczu z Ruchem Chorzów, 2 listopada. Dramat...
  • 45+1' Kontra Wisły, Paweł Brożek do Boguskiego, ten jakoś dziwnie obrócił się wokół własnej osi co utrudniło oddanie strzału. Wycofał więc do tyłu, nieudanie.
  • 45+1' Pojedynek Rygela z Piotrem Brożek, duża irytacja lewego obrońcy Wisły...
  • 44' Setka Odry! Moskal kilka metrów przed bramką Wisły nie trafia po wycofaniu piłki spod linii końcowej.
  • 42' Rozgrzewa się Patryk Małecki, otrzymując sporą porcję bluzgów od kibiców gości, którzy dotarli pod Wawel w liczbie około 150-200.
  • 42' To była szansa, pole karne Odry, za lekki strzał, Radler zdołał zablokować!
  • 41' Faul na Jirsaku, sędzia nie odgwizduje. Piłka Wisły, ale na jej połowie.
  • 40' Boguski obrócił sie z piłką w polu karnym, próba uderzenia, lecz zbyt lekka, brakło koordynacji.
  • 39' Siata założona Marcelo przez Korzyma. Faul i będzie wrzutka z lewego skrzydła. Groźna centra, ale Sobol wybija do przodu. Problemy ma Cleber, leci mu krew z nosa, ale sędzia tego nie widzi...
  • 36' Młody Frankowski zasłania nam ten fragment boiska... Kartka dla Korzyma za symulkę w starciu z Cleberem.
  • 35' Irytująca niedokładność Wisły. Rezultatem strata i uderzenie z 30 metrów nad bramką Pawełka.
  • 34' Włączył się do ataku Piotr Brożek, jego centra sprawiła trochę kłopotu Wodzisławianom, jednak piłka została wybita do przodu.
  • 31' 57-43 procent posiadania piłki dla Wisły. Tymczasem zaatakowała Odra, ale udało się wybić piłkę do przodu.
  • 29' Clebi mija trzech rywali jak tyczki, faulowany już na połowie Odry przez Malinowskiego. I żółta kartka.
  • 28' Na spalonym złapany Paweł Brożek.
  • 27' Potężna bomba Sobolewskiego! Bardzo blisko, ale obok bramki!
  • 26' Seria podbić piłki przez Diaza, zagranie do przodu, wybicie na aut.
  • 25' Piłka oddana Pawełkowi...
  • 24' Diaz odzyskał piłkę po czym wybił piłkę na aut, bo leżał jeden z graczy Odry. Rafał Boguski ma trochę pretensji do Kostarykanina, wszak Odra nie wybijała piłki gdy jej zawodnik leżał...
  • 23' Ni to strzał, ni podanie w pole karne Wisły, pewny chwyt Pawełka.
  • 22' Paweł Brożek na pozycji spalonej.
  • 21' Boguski nie był na spalonym(?), ale wyrzuciło go do lewej strony, przegrał pojedynek z Hincem na piątym metrze...
  • 20' Próba uderzenia z 30 metrów Sobola. Bardzo mocna, bardzo niecelna.
  • 19' Ładnie Łobodziński minął rywala, ale podał już niecelnie. Do piłki dopadł Singlar, niecelne uderzenie.
  • 17' Zamortyzowany strzał Singlara, broni Stachowiak.
  • 16' Niecelny strzał na bramkę Wisły po faulu na Sobolewskim 20 metrów od "świątyni" Mariusza Pawełka.
  • 14' Nerwowo... zbyt mocne prostopadłe zagranie Boguskiego do Pawła Brożka.
  • 14' Wrzutka Pawła Brożka z lewego skrzydła do Boguskiego, jego niecelna główka.
  • 13' Ooooj, odrobinę za głębokie zagranie Pawła Brożka do Tomasa Jirsaka. Byłoby sam na sam...
  • 10' Rykoszet, piłka pod nogami Brożka, sytuacja sam na sam ze Stachowiakiem, ale i tak spalony.
  • 10' Podobno powinien być rzut karny dla Odry po ręce Clebera po rogu z 2. minuty...
  • 9' Tutaj znajdziecie zdjęcie przedstawiające najważniejszy fragment przedmeczowej oprawy.
  • 8' Zagrożenie pod bramką Wisły, kąśliwy strzał broni Mariusz Pawełek.
  • 7' Dośrodkowanie z prawej strony Łobodzińskiego, rykoszet po nodze obrońcy ułatwił interwencję Stachowiakowi.
  • 5' Główka Pawła Brożka z siedmiu metrów, broni Stachowiak, zatrzymując piłkę na linii!!!
  • 4' Daleki przerzut Marcelo na lewo do Diaza, radzi sobie Radler, dobre wybicie na środek boiska.
  • 2' Sobolewski zamiast podać na lewo do Pawła Brożka podbił wysoko piłkę w ręce Stachowiaka.
  • 2' Róg dla Wisły. Diaz wybija znów na róg.
  • 1' Wisła zaczyna!
  • "Własny dom złota wart - Wisła z grodu Kraka" - to główne hasło na przedmeczowej oprawie.
  • Obie drużyny już na boisku. Wychodzą w takich samych czarnych koszulkach z czerwonym sercem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

20 minut temu wydawało się, że z frekwencją będzie marnie, ale trybuny wypełniły się całkiem przyzwoicie. Około 12-13 tys. widzów.

  • "MACIEK SKORŻA" - słychać skandowanie na trybunach. Dziś można się spodziewać wielokrotnych wyrazów poparcia dla trenera Białej Gwiazdy.
  • Przed meczem dokonano wręczenia nagród w konkursie rysunkowym Moja Wisła.
  • No i mamy składy. Na ławce Wisły Juszczyk, Zieńczuk, Niedzielan, Małecki, Cantoro, Mączyński i Burliga. Poza kadrą "Baszczu" pauzujący za czerwoną kartkę we Wrocławiu i kontuzjowany Arkadiusz Głowacki.
  • Z Odrą mierzyliśmy się nie tak dawno. Kilka tygodni temu w Wodzisławiu odbył się mecz zaległej, 2. kolejki Ekstraklasy. Biała Gwiazda wygrała 2:0, ale gole zdobyła już w doliczonym czasie gry za sprawą celnych strzałów Pawła Brożka i Patryka Małeckiego.

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Maciej Skorża, trener Wisły

Maciej Skorża
Maciej Skorża
Skorża: Ten mecz jak cały sezon

- Zaraz po meczu naszła mnie refleksja, że cała ta runda wyglądała jak ten mecz. Wszystko nam w niej szło bardzo ciężko i dziś też wcale łatwo nie było - uważa trener Maciej Skorża.

Wychodząc z pomeczowej konferencji trener dzierżył w rękach elegancki kalendarz w skórzanej oprawie z napisem "Maciej Skorża" i rokiem 2009. Wkrótce okaże się, czy to dobry zwiastun przyszłości.

- Do przerwy 0-0 i tylko jedna klarowna sytuacja Pawła Brożka. Odra również miała znakomitą okazję Moskala. Bardzo dobrą zmianę dał w przerwie Patryk Małecki, celowo oszczędziłem go, by wszedł na podmęczonego rywala. Dobrą zmianę dał też Marek Zieńczuk. To ożywiło naszą grę, dało więcej precyzji i wiary w siebie. No i wspaniały dzień Rafała Boguskiego, na co nie zapowiadało się w pierwszej połowie - ocenił szkoleniowiec Wisły.

Trener podziękował też drużynie. - Za ten mecz i za tę rundę, za codzienną prace na treningach. Strata do lidera będzie na wiosnę do odrobienia w jeden mecz, to budzi mój optymizm - stara się zachować dobry nastrój Skorża. Jego zdaniem brak odporności psychicznej zawodników wynika z odniesienia kilku porażek. - W chwili obecnej nasza odporność psychiczna jest na niskim poziomie. To dlatego, że odnieśliśmy kilka porażek. Każdy kolejny udany mecz budował pewność siebie w zeszłym sezonie. Bolesne porażki, odpadnięcie w Pucharze UEFA zachwiały naszą psychiką. Listopad bardzo mocno to obnażył - przyznał trener.

Jutro wiślacy przeprowadzą jeden trening i wkrótce rozjadą się do domów na przerwę świąteczno-noworoczną. Trener, jak sam stwierdził nie zamierza maltretować zawodników analizami i rozmowami. - Wczoraj miałem bardzo długą pouczającą rozmowę z radą drużyny, pewne rzeczy otwarcie sobie powiedzieliśmy i wyjaśniliśmy. Po tej rozmowie wyniosłem dużo optymizmu. Nasza praca na wiosnę powinna wyglądać dobrze. Wniosków jest mnóstwo. Ta runda była dużym wyzwaniem, gdyż dobrą dyspozycję trzeba było utrzymać w trakcie jej całości. W przyszłości chciałbym, by pewne rzeczy troszkę inaczej wyglądały. Na tematy związane z moimi przełożonymi nie chcę rozmawiać - zakończył szkoleniowiec Wisły.

(rav)

Źródło: wislakrakow.com

Trybuny za trenerem

"Nigdy w życiu nie przeżyłem czegoś takiego i nie wiem, czy sobie na to zasłużyłem"


Od kilku meczów kibice szczególnie wyraźnie akcentują wsparcie dla trenera Macieja Skorży. Nie inaczej musiało być w ostatnim meczu sezonu. Fani wielokrotnie skandowali imię i nazwisko trenera: sektor D wołał "MACIEJ" a E odpowiadał "SKORŻA". "Jesteśmy z Tobą, trenerze jesteśmy z Tobą" - powtarzały nie raz trybuny.

Jesteśmy z Tobą (video) >>

Już po zakończeniu meczu, gdy kibice i piłkarze razem dziękowali sobie za stworzone widowisko młyn zaintonował: "My tu czekamy, trenerze my tu czekamy", spodziewając się że ten zaraz podejdzie pod trybunę D. A może było to życzenie poświątecznego powrotu Macieja Skorży do pracy przy Reymonta? - Dziękuję wszystkim kibicom, którzy w stosunku do mojej osoby zachowali się tak fantastycznie. Nigdy w życiu nie przeżyłem czegoś takiego i nie wiem czy sobie na to zasłużyłem - oświadczył po meczu trener.

- Traktuję to jako poparcie dla całej drużyny i sztabu szkoleniowego - zapewnił. - Dla mnie to bardzo mobilizujące do dalszej pracy, dla takich kibiców chce się pracować i dawać z siebie wszystko. Wspaniale pomagali nam przez całą rundę, zawsze byli z nami i dzięki nim na pewno zdobyliśmy kilka punktów więcej - stwierdził na koniec Maciej Skorża.

Źródło: wislakrakow.com

Ryszard Wieczorek, trener Odry

Wieczorek: Wrażenie artystyczne niezłe

- Wrażenie artystyczne niezłe, ale skuteczność w grze bardzo słaba, nie tylko pod bramką Wisły, ale i pod własną, gdzie dość beztrosko pozwalaliśmy piłkarzom Wisły na stwarzanie pozycji. Mój zespół starał się na tyle, na ile nas obecnie stać. Mam nadzieję, że zimę przepracujemy odpowiednio i uzupełnimy skład - stwierdził trener Odry Ryszard Wieczorek po dzisiejszym meczu z Wisłą.

- Graliśmy dobrze w pierwszej połowie, szczególnie jeśli chodzi o organizację gry w defensywie. Skutecznie neutralizowaliśmy akcje Wisły. Na Wiśle mając sytuację w 44. minucie trzeba strzelić, bo wtedy druga połowa potoczyłaby się zupełnie inaczej. Kolejny mecz, gdzie mamy przestój - tak było po meczu z Lechem, gdy po stracie bramki Lech miał dwie sytuacje sam na sam i dziś było podobnie - uważa Wieczorek. - Brakowało nam konsekwencji, należało grać bardziej zdyscyplinowanie. Beztrosko podeszliśmy do sytuacji w drugiej połowie. Mieliśmy swoje pozycje bramkowe, sporo stałych fragmentów, ale nic nie potrafiliśmy z nich zrobić.

Tuż przed meczem w drużynie Odry doszło do zmiany: za Jacka Kowalczyka wszedł Bartosz Hinc. - Jacek Kowalczyk na ostatnim treningu podkręcił nogę - wyjaśnił trener Odry. - Dziś zdecydował się wyjść na rozgrzewkę, ale kontuzja na tyle mu dokuczała, że nie był dziś gotów na sto procent.

(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Rafał Boguski, piłkarz Wisły

Rafał Boguski
Rafał Boguski
Raz! Dwa! Trzy! Boguski!


Rafał Boguski trzykrotnie wpisał się na listę strzelców w ostatnim meczu 2008 roku. Strzelając klasycznego hat-tricka pomocnik zapewnił Białej Gwieździe ładne zwycięstwo, które będziemy pamiętać przez niemal trzy miesiące ligowej posuchy.

Co mówił zdobywca hattricka (video) >>

- Mogły być cztery bramki, nie udało się, ale z trzech też się bardzo cieszę. Zwłaszcza, że to mój pierwszy hat-trick na szczeblu ligowym. Wcześniej udało mi się strzelić go tylko w czwartej lidze grając w ŁKS-ie - powiedział schodząc z murawy bohater dzisiejszego spotkania. - Pierwszą bramkę dedykuję żonie, drugą mamie, a trzecią kibicom.

- Przed meczem czuliśmy stres, pamiętaliśmy o dwóch ligowych porażkach, chcieliśmy zmazać plamę tych dwóch wcześniejszych meczów oraz zakończyć ten rok wygraną. Bardzo się cieszymy, że nam się udało - przyznał Rafał Boguski, który hat-tricka na pewno dobrze zapamięta. - Spotkanie na pewno na długo zapadnie w pamięć, bo teraz kilka miesięcy przerwy - śmieje się Rafał. - Nie był to mój super mecz, jedynie wykorzystałem okazje, które miałem. Mogliśmy strzelić jeszcze kilka bramek, ale nie był to nasz najlepszy mecz - uczciwie przyznaje zawodnik. - Był to mój najlepszy mecz jeśli chodzi o skuteczność. Ale zdarzały się lepsze sptkania w moim wykonaniu, chociaż nie strzelałem bramek.

Czy stało się coś co nagle zmieniło nieśmiałego i wolącego podawać do kolegów Rafała Boguskiego w pewnego siebie egzekutora? - Też chciałbym wiedzieć co się stało, że dzisiaj strzeliłem aż trzy bramki. Na pewno miałem dobre okazje, dużo szczęścia i to zadecydowało - uważa "Boguś", który szczególnie przy pierwszej bramce popisał sie ogromnym spokojem, mimo asysty zawodników Odry. - Na szczęście byłem trochę szybszy od obrońców i piłka wpadła do siatki. Przy drugiej bramce uderzyłem piłkę ramieniem, a przy trzeciej bardzo dobrze dograł mi Marek Zieńczuk.

Zwycięstwo w drugiej połowie meczu z Odrą poprawia nastroje kibicom oraz ogólną atmosferę wokół klubu. - Gdyby dzisiaj nie było trzech punktów, to w niezbyt dobrych nastrojach rozjeżdżalibyśmy się na urlopy - przyznaje Boguski, który na spokojnie podchodzi do tekstów medialnych spisujących Wisłę na stratę w walce o mistrzostwo Polski. - Była w nas chęć pokazania, że nie jesteśmy słabi, że potrafimy grać w piłkę, chcieliśmy to udowodnić. Na chwilę obecną mamy tyle samo punktów co lider, czekamy na wyniki sobotnie i niedzielne. Jedziemy odpocząć, a od stycznia będziemy walczyli o koronę - zapewnia.

Jednak sam Boguski nie odpocznie tak szybko. Najpierw czeka go zgrupowanie reprezentacji naszego kraju. - Będę miał jeszcze tydzień trochę bardziej wytężonej pracy. Ale najpierw dwa dni odpoczynku, w poniedziałek będziemy lecieli. Mam nadzieję, że dobrze zregeneruję siły i będę mógł pokazać się trenerowi Beenhakkerowi z dobrej strony. Tam nie będzie odstawiania nóg, trzeba będzie dać z siebie 100% na treningach i pokazać, że należy się miejsce w reprezentacji.

A po przerwie zimowej dobrą dyspozycję udowadniać w klubie z Reymonta i strzelić wiosną przynajmniej siedem kolejnych bramek... - Łatwo powiedzieć "strzelić też siedem na wiosnę" - śmieje się Rafał. - Na razie nie można mówić, że obudził się we mnie snajper. Jest ostatnia kolejka roku, nie wiadomo co będzie na wiosnę, czy będę grał... Na razie strzeliłem trzy bramki, jeśli potwierdzę tą skuteczność wiosną to będzie można tak mówić, a na razie...

A na razie niewiele wiadomo na temat składu personalnego w jakim nasz klub będzie przygotowywał się do rundy rewanżowej. Żadne oficjalne decyzje nie zostały podane do wiadomości. Na chwilę obecną znane jest jedynie stanowisko kibiców, którzy głośno wyrazili w piątkowy wieczór swe poparcie dla obecnego szkoleniowca. - Jesteśmy zadowoleni, że kibice są za trenerem, bo razem z trenerem zrobiliśmy dużo dobrego - deklaruje Boguski. - My oczywiście też chcemy, aby trener został, jesteśmy zadowoleni ze współpracy z trenerem Skorżą.

(nikol)

Mariusz Pawełek, bramkarz Wisły

Mariusz Pawełek
Mariusz Pawełek
Pawełek: Rozwaga w decyzjach "na górze"

Mariusz Pawełek w 16 rozegranych przez siebie meczach ligowych tego sezonu wyjmował piłkę z siatki trzynastokrotnie. W meczu z Odrą niewiele brakowało by zachował czyste konto, ale w końcówce pokonał go Damian Seweryn. Oto, co numer jeden w bramce Wisły mówił o dzisiejszym kończącym rundę jesienną spotkaniu, swej postawie w ostatnich miesiącach czy spekulacjach dotyczących zmiany trenera.

Znowu dość długo trzymaliście wszystkich w niepewności, rozstrzygając losy meczu dopiero po przerwie. Od ponad miesiąca nie zdobyliście w lidze bramki w pierwszej połowie meczu.

- Wisła zawsze dominowała w pierwszej połowie, dawniej często trafialiśmy w niej do siatki i mogliśmy kontrolować przebieg spotkania. W każdym meczu od początku widać, że bardzo chcemy, konstruujemy akcje, ale ostatnio piłka nie zawsze chce wpaść do bramki. Będzie teraz czas na analizę. Jutro się spotykamy na treningu, na obozie przygotowawczym zobaczymy pewnie kilka meczów i będziemy chcieli wyciągnąć wnioski z naszych gorszych występów.

Trener Skorża miał duże wyczucie pozostawiając na boisku Rafała Boguskiego, który rozegrał dość słabe pierwsze 45 minut, po czym popisał się hat-trickiem.

- Rafał miał na szczęście swój dzień, strzelił trzy bramki, a mógł nawet więcej. Ale nie bądźmy pazerni, cieszmy się z tego co jest, liczą się trzy punkty. Zrobiliśmy sobie mały przedświąteczny prezent.

Serce ci zadrżało, gdy Tomasz Moskal nie trafił do waszej bramki w niezłej sytuacji z sześciu metrów?

- Raczej kontrolowałem tę sytuację. Gdyby piłka szła w bramkę, może wybiłbym ją nogą. Było gorąco, na szczęście nic nie wpadło. Szkoda tego straconego gola w drugiej połowie.

Wciąż mówi się, że Wisła poszukuje bramkarza, który mógłby rywalizować z tobą o miejsce w składzie. Jak oceniasz swoją postawę w całej rundzie jesiennej?

- Na pewno stać mnie na dużo lepsza grę. Z drugiej strony nie uważam, że drużyna jeśli przegrywała to przegrywała przeze mnie. Jesteśmy zespołem, na boisku jesteśmy rodziną i wszyscy jesteśmy jakoś odpowiedzialni za nasze wyniki. Po meczu zawsze w szatni powiemy sobie z chłopakami i trenerem, kto zawalił w konkretnej sytuacji, kto mógł zagrać lepiej. Nie ukrywam, że ta runda była taka sobie w moim wykonaniu, na pewno stać mnie na lepszą grę i wyciągnę z tego wnioski.

Dziś podobnie, jak i w niemal każdym ostatnim meczu Wisły, słychać było z trybun wielkie poparcie kibiców dla trenera Skorży. Jak odnosisz się do ostatnich spekulacji o możliwości zmiany trenera w naszym klubie?

- Bardzo negatywnie podchodzę do wszelkich spekulacji prasowych o zmianie trenera, o których piszą „Fakt” czy „Przegląd Sportowy”, dla mnie to nie są gazety. Nie czytam ich wiele, częściej usłyszę coś w szatni, co mówią chłopaki, ale mam swoje zdanie na ten temat. Dla mnie na pewno szkoda byłoby trenera Skorży, gdyby „góra” zrobiła jakiś nerwowy ruch, na który moim zdaniem sobie nie zasłużył. Bądźmy rozważniejsi w decyzjach, które mogą tu podejmowane w najbliższych dniach. Jestem pewien, że trener w kolejnej rundzie coś zmieni, coś nowego wprowadzi, by nasza gra wyglądała lepiej. Może przyjdzie kilku nowych chłopaków, będzie trochę inny zespół, poczekajmy do wiosny.

Źródło: wislakrakow.com

Piotr Brożek: Mogło być wyżej

Data publikacji: 05-12-2008 23:20


Lewy obrońca Wisły, Piotr Brożek, żałował trochę gola strzelonego przez drużynę Odry Wodzisław."Mieliśmy sporo sytuacji, niepotrzebna była ta stracona bramka" - powiedział Pietia.

Zespół Odry Wodzisław chyba niczym szczególnym Was dzisiaj nie zaskoczył?

Wiedzieliśmy jak grają. Było kwestią czasu, kiedy strzelimy bramkę. Dobrze się bronili, aż do czasu, kiedy zanotowaliśmy pierwsze trafienie. Potem rozwiązał się worek z bramkami. Po pierwszym golu grało się nam o wiele spokojniej.

Po pierwsze połowie zrobiło się chyba nerwowo...

Nie. Trener nam powtarzał, żeby grać swoje, a wtedy bramka dla nas prędzej czy później padnie.

Bohaterem dzisiejszego spotkania był Rafał Boguski.

Tak, to był chyba jego najlepszy mecz, strzelił trzy bramki. Oby tak dalej.

Sprawiliście sobie dzisiaj świetny prezent mikołajkowy, czyli wysokie zwycięstwo.

Mogło być wyższe. Mieliśmy sporo sytuacji, niepotrzebna była ta stracona bramka.

Będziecie jutro sprawdzać wyniki pozostałych konkurentów do mistrzowskiego tytułu?

Ja nie będę oglądał w telewizji, ale z pewnością sprawdzę wyniki.

Teraz chyba nie pozostaje nic innego, jak spokojnie spędzić ligową zimę.

Ja z pewnością spędzę spokojnie. Z tego co wiem, zostaję (śmiech).

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Cantoro: Może być i Cypr

Data publikacji: 06-12-2008 01:06


"Mam jeszcze rok ważny kontrakt i nie wiem, co będzie później. Nie wiem nawet, co mam robić jutro, a tym bardziej nie wiem, co będzie, jak skończy mi się kontrakt" - powiedział Mauro Cantoro.

W dobrym stylu udało Wam się zakończyć tę rundę.

Ten dzisiejszy mecz był dla nas bardzo ważny, bo po ostatnich dwóch porażkach nie byliśmy z siebie zadowoleni. Dobrze, że udało nam się wygrać.

Nie obawialiście się trochę tego meczu? Wiadomo, że z Odrą gra się ciężko, a dodatkowo na pewno mieliście w głowach ostatnie mecze.

Trochę tak było. Na początku dzisiejszego spotkania też było ciężko, bo pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem, a my strzeliliśmy bramkę dopiero w drugiej połowie. Dobrze, że potem wszystko się uspokoiło.

Na specjalne słowa uznania zasługuje chyba Rafał Boguski, który rozkręcił się pod koniec tej rundy.

Gratulacje dla Rafała, bo zapracował sobie na to. Nie grał dobrze w pierwszej połowie, ale w drugiej już pokazał, że jest bardzo dobrym zawodnikiem.

Z jakim zadaniem wchodziłeś dzisiaj na boisko? Miałeś jakieś specjalne zadanie od trenera?

Nie było to nic szczególnego. Wchodząc na te ostatnie 15-20 minut miałem przetrzymać piłkę w środku pola. Wyszło nam to dobrze, bo strzeliliśmy jeszcze dwie bramki (śmiech).

No właśnie. Ostatnio coraz rzadziej możemy Cię zobaczyć na boisku i trener Skorża już nie sięga po Ciebie tak często.

Taka jest piłka nożna. Zobaczymy, co będzie dalej.

Niedawno pojawiły się głosy, że w przerwie zimowej miałbyś się przenieść na Cypr.

Może być i Cypr, ale tylko na wakacje. Na pewno tam będzie ładna pogoda (śmiech). Mam jeszcze rok ważny kontrakt i nie wiem co będzie później. Nie wiem nawet, co mam robić jutro, a tym bardziej nie wiem, co będzie, jak skończy mi się kontrakt.

Kasia Jeleń

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Analiza gry Wisły w meczu z Odrą. Oceny piłkarzy

Odra wyszła na mecz z Wisłą z podobnym nastawieniem, co tydzień wcześniej w meczu z Lechem. Goście starali się grać agresywnie, nie oddawać Wiślakom pola i spychać nas do defensywy. W pierwszych minutach gry taka taktyka przynosiła efekt, mecz wydawał się wyrównany. Trochę w tym „zasługi” Wisły, która nie potrafiła uporządkować własnej gry, często wybijając piłkę na oślep lub niepotrzebnie szukając długich podań. Po takich zagraniach najczęstszym widokiem były przebijanki w środku pola, z których nie wynikało nic konstruktywnego, a mecz momentami zamieniał się w zwykłą kopaninę. Mimo to Wisła zdołała w pierwszym kwadransie przeprowadzić kilka ładnych składnych akcji.

Z czasem jednak Wisła była w stanie przejąć kontrolę nad spotkaniem i narzucić własne warunki gry. Co prawda zdarzały się jeszcze okresy chaosu na boisku, ale były one krótkie. Wisła grała ładny atak pozycyjny, zdecydowanie lepszy niż w ostatnich spotkaniach. Przede wszystkim rozegranie było płynniejsze, mniej wymuszone, więcej było ruchu bez piłki. Niestety w kluczowej fazie rozegrania Wiślakom bardzo brakowało precyzji, co spowodowało, że Wisła bardzo często nie kończyła akcji. Warto też podkreślić, że choć Odra broniła się umiejętnie, to popełniała błędy, a nasza drużyna nie potrafiła wykorzystać tych prezentów. Jednak Odra nie ograniczała się tylko do bronienia dostępu do własnej bramki. Drużyna z Wodzisławia potrafiła groźnie kontratakować, tuż przed końcem pierwszej połowy wyśmienitą okazję zmarnował Moskal.

Pierwsza połowa meczu to również, tradycyjne dla spotkań Odry i Wisły, obrazki piłkarzy leżących na murawie. Piłkarze obydwu stron nie oszczędzali nóg rywali, choć trzeba zaznaczyć, że w ich grze nie było złośliwości, wręcz przeciwnie, Wiślacy kilkukrotnie zachowali się bardzo fair wybijając piłkę poza linię boczną, choć wcale nie musieli. Trzeba też w tym miejscu pochwalić sędziego, który bardzo dobrze panował nad boiskowymi wydarzeniami. Pilnował aby gra się nie zaostrzyła, ale także nie gwizdał po aptekarsku, nie szafował też kartkami, nie starał się udowadniać piłkarzom kto jest najważniejszy na boisku. Jednak liczba poważniejszych starć, które kończyły się drobnymi urazami, była na tyle duża, że wpływała zauważalnie na płynność gry.

Po przerwie przewaga Wisły była jeszcze wyraźniejsza, na dodatek piłkarzom Białej Gwiazdy udało się ją szybko udokumentować. W pięćdziesiątej drugiej minucie Piotr Brożek zagrał świetną długą piłkę do Boguskiego, który zgrał futbolówkę do Pawła Brożka. Ten ostatni zaabsorbował obu obrońców uwalniając Boguskiego spod krycia i oddał piłkę do partnera, który miał dużo czasu i miejsca aby uderzyć. Strzelił w środek bramki, ale podcięta piłka miała trochę rotacji, na dodatek uderzenie było silne i bramkarz nie miał w tej sytuacji większych szans na udaną interwencję. Pewne wykończenie dobrej, szybkiej akcji Wisły.

Odra po straconej bramce nie złożyła broni, tylko bardzo odważnie ruszyła na Wisłę. Stosowała bardzo wysoki pressing nie dając Wiślakom swobody nawet pod bramką Pawełka. Jednak gospodarze potrafili wyjść obronną ręką spod nacisku rywali, jednocześnie mając nieco więcej miejsca z przodu kontynuowali ataki na bramkę Stachowiaka. W sześćdziesiątej drugiej minucie Wisła wykonywała trzeci z rzędu rzut rożny. Centra Jirsaka trafiła na głowę Zieńczuka, który zgrał do zupełnie nieobstawionego Boguskiego. Ten ostatni próbował strzelać głową, ale ostatecznie piłka odbiła się od ramienia napastnika Wisły, co nie przeszkodziło jej w odnalezieniu drogi do bramki Odry. W tej sytuacji warto zaakcentować asystę Zieńczuka, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, ale trzeba też podkreślić koszmarny błąd defensywy gości. Boguski nie był na spalonym, a za jego plecami czaił się jeszcze Paweł Brożek, obaj w tej sytuacji nie byli szczególnie dynamiczni, natomiast byli zupełnie pozbawieni krycia.

Po drugiej bramce zapał w Odrze nieco przygasł, choć przyjezdni nadal próbowali odrobić straty. Jednakże Wisła złapała wiatr w żagle i na bramkę Stachowiaka sunął atak za atakiem. Kolejno dobre sytuacje marnowali Zieńczuk, Boguski i Małecki. W kwadrans po drugiej bramce Wisła dobiła Odrę trzecim trafieniem. W rolę egzekutora ponownie wcielił się Boguski kompletując w ten sposób klasyczny hat-trick. Była to zdecydowanie najładniejsza akcja meczu. Na prawym skrzydle Singlar zwiódł rywala, zciął akcję do środka i zagrał przed pole karne do Piotra Brożka. Ten przyjął piłkę i kapitalnym podaniem wypuścił Marka Zieńczuka, który spod linii zacentrował w drugie tempo. Nabiegający Paweł Brożek ponownie zaabsorbował obrońców i bramkarza, a podanie przeszło do Boguskiego, który pewnym strzałem umieścił piłkę tuż przy słupku.

Po zdobyciu trzeciej bramki z Wisły wyraźnie zeszło ciśnienie, piłkarze zaczęli grać na dużym luzie, choć momentami aż zbyt spokojnie. Jeden z takich momentów rozluźnienia wykorzystała Odra. W osiemdziesiątej drugiej minucie po długim wykopie Stachowiaka i serii błędów wiślackich defensorów w sytuacji sam na sam z Pawełkiem znalazł się Seweryn, który nie miał większych problemów z pokonaniem naszego golkipera.

Jednak było to wszystko, na co stać było Odrę w piątkowy wieczór. Wisła dalej atakowała, miała jeszcze kilka dobrych sytuacji, w tym fenomenalną Pawła Brożka, ale bramki nie zdobyła. Mecz zakończył się sprawiedliwym wynikiem 3-1. Wisła była drużyną wyraźnie lepszą, choć w pierwszej połowie miała poważne problemy z udokumentowaniem przewagi.

  • Gra ofensywna

W grze ofensywnej Wisły było widać wyraźny postęp w stosunku do ostatnich spotkań. Przede wszystkim było więcej ruchu bez piłki, szczególnie w środku pola. Dzięki temu akcje były o wiele płynniejsze, mniej było przestojów. Bardzo rzadko zdarzały się sytuacje, w których zawodnik przy piłce był zmuszony do holowania futbolówki, bo nie miał komu podać, a w poprzednich spotkaniach był to widok bardzo częsty. Ogólnie poprawiła się szybkość operowania piłką. Wyraźnie skrócił się czas potrzebny na przerzucenie ciężaru gry na drugą flankę, lub wyprowadzenie piłki z własnej połowy pod bramkę rywali. Wpływ na ten aspekt gry miały również mocne precyzyjne podania.

Kolejny aspekt, który uległ wyraźnej poprawie to gra skrzydeł. Stało się to głównie za sprawą bocznych obrońców, którzy przestali kurczowo trzymać się własnej połowy i zaczęli bardzo odważnie zapuszczać się pod pole karne rywali. Co ważne w miarę sprawnie funkcjonowały oba skrzydła, choć trzeba przyznać, że zdarzały się okresy lepszej i gorszej gry naszych flank. W pierwszej połowie wyraźnie bardziej eksploatowane było lewe skrzydło, choć nie znajdowało to przełożenia na stwarzane sytuacje podbramkowe. W drugiej części meczu ciężar gry był rozłożony bardziej równomiernie. Trzeba też podkreślić dobre zmiany skrzydłowych, które wniosły do gry Wisły powiew świeżości.

Środek pola zagrał poprawnie, choć pozostawił pewien niedosyt. To tam było najwięcej niedokładności. Jednocześnie zbyt rzadko środkowi pomocnicy decydowali się na zakończenie akcji, czy to strzałem, czy decydującym podaniem, choć i tu było widać progres w stosunku do ostatnich spotkań. Najczęściej nasz środek pomocy skupiał się na przenoszeniu ciężaru gry ze skrzydła na skrzydło i ewentualnym wspieraniu akcji na skrzydłach, natomiast brakowało akcji przeprowadzonych środkiem. Znamienny jest fakt, że większość decydujących piłek w tym meczu posyłali boczni obrońcy.

Wracając do kwestii niedokładności w grze, to choć postęp był widoczny, to problem nadal istnieje. O ile rozegranie wyglądało płynnie, o tyle był duży problem przy decydujących podaniach. Wisła po raz kolejny nie kończyła swoich dobrych i bardzo dobrych akcji ze względu na brak precyzji przy ostatnim podaniu, czy też jego przyjęciu. Jest to kwestia o tyle istotna, ze trudno nawet mówić o nieskuteczności, kiedy pomimo dobrego ruchu i dobrego rozegrania nie tylko nie pada bramka, ale nawet nie zostaje oddany strzał.

Jednak hasło przewodnie, które zapewne będzie towarzyszyło piłkarzom przez najbliższy okres przygotowawczy to: „Po ziemi!”. To jest duży problem, bo Wisła nie jest ani na tyle silna fizycznie, ani na tyle dobra technicznie aby grać w środku pola górą. Jest to problem zasadniczy, bo w ten sposób nasi piłkarze sami niwelują swoje atuty i zamiast grać w piłkę muszą bawić się w kopaninę z ligowcami. W efekcie powstają długie okresy chaotycznego przebijania piłki z połowy na połowę, skonstruować w ten sposób przemyślanej akcji nie ma możliwości, natomiast dopuścić do przypadkowej kontry bardzo łatwo.

  • Gra defensywna

W piątkowy wieczór Wisła zagrała w defensywie podejmując większe ryzyko. Na pewno patrząc na organizację gry oraz na efekty jakie dało to posunięcie w ofensywie trzeba powiedzieć, że była to dobra decyzja. Oczywiście siłą rzeczy obrona Wisły musiała przez to być nieco bardziej podatna na ataki rywali. Niestety, mimo wszystko, indywidualnie defensywa Wisły zagrała nieco poniżej oczekiwań, szczególnie stoperzy. Sporo było błędów w ustawieniu, szwankowała trochę komunikacja tak pomiędzy stoperami jak i między stoperami defensywnymi pomocnikami. Były momenty, kiedy przez brak zdecydowania naszych defensorów rywale zyskiwali zbyt dużo miejsca. Ponadto problemem było również wybijanie piłek na oślep, szczególnie w pojedynkach główkowych, ale nie tylko. Z tego powodu Wisła miała okresami kłopoty z utrzymaniem ciągłości gry.

Następny aspekt, o którym trzeba wspomnieć to niestety po raz kolejny stałe fragmenty gry. Wisła przy rzutach rożnych cofa się zbyt głęboko we własne pole karne. Jeżeli dodamy do tego piłki wybijane na wprost i zbyt krótko, to w efekcie otrzymujemy rywali zgarniających drugą piłkę zupełnie za darmo, co więcej w pozycji, która umożliwia zarówno rozegrani jak i oddanie bardzo groźnego strzału z dystansu. Pomijam przy tym fakt, że tracimy okazję do wyprowadzenia kontry, a kontry po stałych fragmentach gry są najgroźniejsze, bo pod bramką rywali przeważnie brakuje stoperów.

  • Oceny zawodników

Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski.

Kolejny występ, w którym Pawełek nie miał zbyt wielu okazji do wykazania się. Przy bramce nie miał zbyt wiele do powiedzenia, w pozostałych sytuacjach bronił pewnie. Dobrze interweniował na przedpolu choć tu muszę podkreślić pewną kwestię, o której pisałem już dawno, ale nadchodzi przerwa w rozgrywkach i jest okazja by nad tym popracować. Nasz bramkarz bardzo pewnie i czujnie interweniuje na przedpolu, kiedy ma przed sobą miejsce. Problemem Pawełka są interwencje w tłoku. Po raz kolejny, kiedy w polu karnym Wisły jest więcej zawodników, nasz golkiper „straszy” swoich obrońców robiąc ruch do piłki, ale ostatecznie nie wychodzi do dośrodkowania. Po pierwsze Pawełek musi się wyzbyć „markowania” wyjść do dośrodkowań, bo w ten sposób dezorientuje kolegów i utrudnia im interwencję. Po drugie nasz bramkarz musi odważniej wychodzić do dośrodkowań, oczywiście w granicach rozsądku, ale bramkarz powinien być królem przynajmniej pola bramkowego. To nie on powinien obawiać się starć z rywalami, tylko rywale starć z nim. Mariusz, jak na bramkarza, olbrzymem może nie jest, ale warunki fizyczne i tak ma lepsze od zdecydowanej większości piłkarzy, do tego w polu karnym może grać rękami i jako bramkarz z tych atutów musi aktywnie korzystać.

Dobry mecz Słowaka, choć miał kilka momentów zawahania w defensywie. Jednakże swoją postawą w ofensywie nadrobił te drobne błędy. Był aktywny przez pełne dziewięćdziesiąt minut i grał ofensywniej niż zazwyczaj. Już po pięciu minutach gry mógł zaliczyć świetną asystę gdyby nie kapitalna interwencja Stachowiaka, który wybronił strzał Pawła Brożka. Poza tym w pierwszej połowie oddał dwa strzały, starał się współpracować z Łobodzińskim. W drugiej połowie miał swój udział w trzeciej bramce, dobrze współpracował z Małeckim, m.in. zagrał otwierające podanie do młodego Wiślaka, po którym Małecki zacentrował do Pawła Brożka, niestety nasz napastnik fatalnie przestrzelił. Umiał zarówno zainicjować atak i wprowadzić piłkę do gry jak i indywidualną akcją spróbować wziąć ciężar gry n siebie nawet pod bramką rywali.

Jak już pisałem po naszych stoperach spodziewałem się nieco lepszej gry, choć jakoś wybitnie źle nie było. Marcelo przede wszystkim zbyt często wybijał piłki na oślep, nawet przy pojedynkach główkowych jego zagrania przeważnie kończyły pod nogami rywali. Ponadto niestety zawodnik klasy Korzyma, który, na tą chwilę, nawet w naszej lidze jest piłkarzem jedynie nieco wybijającym się ponad przeciętność, niemiłosiernie obnażał braki Marcelo w zwrotności. Niestety w połączeniu z nieumiejętną grą rękami starcia tych dwóch zawodników często kończyły się faulami na Korzymie w okolicach naszego pola karnego.

Praca rąk Marcelo jest dużym problemem, bo klasowy stoper nie może w ten sposób łapać rywali. Rękami można sobie trochę pomagać, lekko wytrącać rywala z równowagi, ale nie można bezpardonowo wieszać się na koszulce przeciwnika. To oczywiste, że w takiej sytuacji sędzia odgwiżdże przewinienie, a zależnie od sytuacji może jeszcze dorzucić kartkę. Co gorsza Marcelo kompletnie nie panuje nad tym odruchem i przytrzymuje rywali za koszulki nawet w polu karnym. Na nasze szczęście Korzym wolał uderzać z ostrego kąta niż przewracać się na murawę.

Cleber podobnie jak Marcelo popełniał błędy. Przede wszystkim często niepotrzebnie grał długie piłki, ponadto również zdarzało mu się wybijać piłkę na oślep. Podobnie jak Marcelo kilkukrotnie miał problemy z ustawieniem. Na dodatek w drugiej minucie ewidentnie zagrywał ręką we własnym polu karnym, co mogło nas drogo kosztować. Również obaj z Marcelo popełnili błędy przy bramce Seweryna. Jednak to co mnie najbardziej irytowało w wykonaniu pary Cleber-Marcelo w meczu z Odrą to problemy z dokładnością podań. Wbrew pozorom nawet, kiedy stoperzy nie są naciskani, dokładność wymienianych między nimi podań ma znaczenie. Gdyby było inaczej tych podań by nie było, bo przedstawiałyby one jedynie wartość statystyczną. Jednakże te podania są elementem rozegrania i przenoszenia ciężaru gry ze skrzydła na skrzydło, a wielokrotnie w tym właśnie, zdawałoby się prostym, elemencie gry było bardzo dużo niedokładności. Na plus trzeba zaznaczyć Cleberowi bardzo ładne ofensywne wyjście środkiem przerwane brutalnym faulem rywala.

W pierwszej połowie był widoczny, często współpracował i wymieniał się rolami z Diazem, ale z jego gry wynikało mało konkretów, w jego zagraniach brakowało precyzji, a niektóre jego decyzje były minimalnie spóźnione. Po przerwie było lepiej, jego współpraca z Zieńczukiem wyraźnie układała się lepiej, gra na lewej flance stała się płynniejsza i dynamiczniejsza, choć trzeba też podkreślić, że w drugiej połowie Wisła miała więcej miejsca do gry. Warto też zwrócić uwagę na dwa otwierające podania tego zawodnika przy bramkach na jeden do zera i trzy do zera. W defensywie Brożek grał poprawnie, choć nie ustrzegł się błędów. Niestety miał dosyć wydatny udział przy bramce dla Odry. Zupełnie niepotrzebnie zbiegł do Korzyma, przy którym był już Marcelo, na dodatek nie miał tam większych szans na udaną interwencję, natomiast pozostawił w ten sposób bez krycia Seweryna, który wykorzystał daną mu swobodę i jako pierwszy dopadł do odbitej piłki.

Był bardzo rzadko pod grą. Choć wespół z Singlarem przeprowadzili kilka ciekawych akcji, to jednak Łobodziński nie dawał dośrodkowań, nie wygrywał pojedynków indywidualnych. Starał się uczestniczyć w rozegraniu, ale bez prób brania ciężaru gry na siebie. W pierwszej połowie w Wiśle przy piłce rzadziej był tylko Paweł Brożek. Na dodatek nasz prawoskrzydłowy wyglądał kiepsko pod względem fizycznym, widać było, że bieganie na pełnej szybkości kosztuje go bardzo dużo sił. Po kilku przebieżkach na początku pierwszej połowy stał się bardzo mało widoczny i o wiele bardziej statyczny.

Dobry mecz Czecha, choć bez rewelacji. Jirsak grał solidnie, ale bardzo mało było błyskotliwych zagrań w jego wykonaniu. Kilka można było zaobserwować na początku pierwszej połowy meczu, np. piękną niesygnalizowaną prostopadłą piłkę na lewe skrzydło, kilka ładnych przerzutów. Jirsak również bardzo dobrze poruszał się po boisku pokazując się do gry i nie zapominając o defensywie. Jednak po środkowym pomocniku można oczekiwać czegoś więcej, bo Jirsak jako indywidualność właściwie nie zaistniał, a jest to zawodnik ze sporym potencjałem. Na dodatek w drugiej połowie z minuty na minutę był coraz mniej widoczny, na dodatek zaczynało go brakować w defensywie, rywale zaczynali mieć zbyt dużo swobody w środkowej strefie i między obroną a drugą linią Wisły i zmiana była konieczna.

Sobolewski, podobnie jak Jirsak, zagrał dobry mecz, ale nie był postacią wyróżniającą się. W pierwszej połowie oddał dwa strzały z dystansu, ale poza tym, podobnie jak Czech, raczej wspierał akcje kolegów, ale sam nie próbował się pokazać. Na dodatek Sobolewski miał sporo błędów indywidualnych, kilka razy źle podał, kilka razy źle przyjął piłkę. To znajdowało odzwierciedlenie w obrazie gry ofensywnej Wisły. W defensywie Sobolewski jak zwykle był bardzo solidny, choć zważywszy na fakt, że Wisła grała tylko dwójką środkowych pomocników, nie był w stanie notować tylu odbiorów. Raczej koncentrował się na przerywaniu bądź spowalnianiu akcji rywali. Niestety były takie momenty, kiedy zawodziła komunikacja między środkowymi pomocnikami i stoperami. Pomocnicy już odpuszczali krycie, przekazując zawodnika stoperom, a stoperzy nie ruszali ostro do rywala i w efekcie przeciwnik często miał dużo czasu i miejsca na rozegranie akcji.

Indywidualnie Diaz w piątek zaprezentował się bardzo ciekawie, niestety zbyt rzadko znajdowało to przełożenie na grę drużyny. Kostarykanin zaprezentował kilka ciekawych zwodów, dryblingów i technicznych zagrań, które w większości były z pożytkiem dla drużyny, a nie tylko sztuką dla sztuki, jednakże w zwykłych, prostych kopnięciach często brakowało Diazowi zrozumienia z partnerami. Na dodatek w grze Diaza brakowało konkretów, z jednej strony podanie do Brożka z pierwszej połowy było bardzo dobre, z drugiej strony podobnych zagrań przez sześćdziesiąt minut gry nasz skrzydłowy miał niewiele. Na dodatek w drugiej połowie Diaz wydawał się być nieco mniej widoczny.

Klasyczny hat-trick nie zdarza się co dzień (stąd nota), ba - wielu dobrych ofensywnych piłkarzy kończy kariery bez takiego wyczynu w dorobku. Mimo wszystko forma strzelecka Boguskiego nieco zaciera obraz jego gry, która była dosyć przeciętna. Nasz napastnik od pierwszych minut był bardzo aktywny, szukał gry, a partnerzy szukali jego, jednak Boguskiemu w pierwszej połowie wyraźnie brakowało precyzji przy decydujących zagraniach. Podawał nie w tempo, piłka mu kilka razy odskoczyła, takie dosyć proste błędy psuły ogólnie dobre wrażenie jakie zawodnik pozostawiał po sobie. Po przerwie wszystko się zmieniło, bo Boguski zaczął strzelać. Trzykrotnie znalazł się tam gdzie być powinien i trzykrotnie znalazł piłce drogę do bramki. Co ważne, nie kombinował w tych sytuacjach tylko wziął ciężar oddania strzału na własne barki. Boguskiemu musi to wejść w krew, bo nawet w tym spotkaniu dwukrotnie niepotrzebnie szukał partnera zamiast samemu oszukać drogi do bramki. Miejmy nadzieję, że ten hat-trick podziała na naszego napastnika jako silny bodziec psychologiczny, bo to dobry piłkarz, któremu często brakuje pewności siebie.

Z jednej strony miał kilka sytuacji, których nie wykorzystał, w tym jedną kapitalną, z drugiej strony nawet będąc dalekim od optymalnej formy Paweł Brożek potrafi dać Wiśle bardzo dużo. Pierwszą połowę Paweł miał dosyć kiepską, brakowało mu dynamiki, kilkukrotnie dał złapać się na spalonym. Jednakże brał udział w rozgrywaniu piłki, szczególnie we wczesnych fazach akcji, kiedy piłka była wyprowadzana z naszej połowy był bardzo cennym zawodnikiem. W drugiej połowie było lepiej. Brożek stał się aktywniejszy, na dodatek dwie bramki to po części jego zasługa, bo sama jego obecność zaczyna działać na obrońców rywali. Nasz czołowy napastnik ściąga na siebie uwagę obrońców, przez co pozostali zawodnicy dochodzili do sytuacji. W drugiej połowie Brożek był zdecydowanie pożyteczniejszy i bardziej widoczny, lepiej współpracował z partnerami, szczególnie z Zieńczukiem. Nawet kilka razy poderwał się do dynamiczniejszej akcji. Oczywiście nadal nie był to ten sam Brożek co chociażby miesiąc temu, ale jego występ był poprawny.

Dobra zmiana młodego Wiślaka. Wniósł dużo świeżości i dynamiki w poczynania Wisły, rywale mieli wielkie problemy z upilnowaniem go. W grze Małeckiego widać kilka mankamentów, przede wszystkim sporo jego zagrań jest nieprecyzyjnych, do tego dochodzi tendencja do nadużywania prowadzenia piłki, ale tracą one na znaczeniu przy atutach jakie pokazuje ten zawodnik. Jest bardzo waleczny, pracuje od linii do linii, nie oszczędza się, wnosi do drużyny dużo dynamiki i ruchliwości, bierze ciężar gry na siebie, nie boi się pojedynków indywidualnych. Najważniejsze jest teraz, żeby grał i się rozwijał. Pamiętam, że Błaszczykowski, kiedy trafił do Wisły poza przebojowością i techniką prowadzenia piłki nie miał atutów, miał problemy dośrodkowaniami, strzałami a nawet podaniami, ale tych umiejętności z czasem się nauczył. Natomiast przebojowość jest taką cechą, której bardzo trudno jest się nauczyć, a Małecki tę cechę posiada.

Bardzo dobra zmiana naszego lewoskrzydłowego. Bardzo dobrze współpracował z Brożkami, po precyzji i szybkości podań było widać, że dobrze się rozumieją. Zieńczuk wniósł na lewą flankę dużo dynamiki, wejścia z głębi boiska, zagrania na wolne pole. Warto zwrócić uwagę, że tym razem Zieńczuk trzymał się swojej pozycji i było to z dużym pożytkiem dla drużyny. Za jego sprawą Wisła przeprowadziła wiele udanych ataków, na dodatek zaliczył dwie asysty. Szkoda, że nie zdobył bramki, bo akcja zasługiwała na zwieńczenie golem, a i samemu zawodnikowi na pewno by to pomogło. Dobrze, że w tej sytuacji Zieńczuk nie szukał podania, bo problemem Wisły w ostatnich meczach był właśnie brak „pazerności” na bramki, piłkarze przesuwali odpowiedzialność jeden na drugiego i w efekcie nikt nie oddawał strzału.

Dobra zmiana Argentyńczyka. Jego zadaniem przede wszystkim było asekurowanie akcji ofensywnych. Wisła miała już z przodu sporo miejsca i nie potrzebowała tylu zawodników w środku pola, szczególnie, że boczni obrońcy w końcowej fazie meczu byli bardzo aktywni w ofensywie. Cantoro miał zabezpieczać ich poczynania, bo Odra kontrowała śmiało i zaczynała wykorzystywać powstające luki między formacjami. Latynos ze swojego zadania wywiązał się solidnie. Do tego dołożył dwa uderzenia z dystansu, na dodatek celne.

  • Podsumowanie

Mecz z Odrą zamknął dla Wisły rozgrywki w tym roku. Trzy punkty i przyzwoity styl, w którym zostały zdobyte pozwalają z umiarkowanym spokojem i optymizmem wypatrywać rundy wiosennej. Trzy punkty, które tracimy do lidera są jak najbardziej do odrobienia. Na pewno jest to z korzyścią dla drużyny nie tylko ze względów psychologicznych, czy czysto matematycznych. Przede wszystkim utrzymanie bezpośredniego kontaktu z czołówką zmniejsza prawdopodobieństwo pochopnych nieprzemyślanych działań w przerwie zimowej. Do tyczy to zarówno trenera jak i zawodników i innych pracowników klubu. Oczywiście nie oznacza to, że Wisła ma walczyć o mistrzostwo w obecnym składzie. Rywale idą naprzód, podnoszą swój poziom, prawdopodobne jest, że i w tym oknie się wzmocnią, a my powinniśmy nie tylko ich gonić, ale i przegonić. Na pewno jest to spore wyzwanie przed władzami naszego klubu. Ale wyzwanie, które trzeba przyjąć, o czym dobitnie przekonały nas tegoroczne potyczki w europejskich pucharach i naszego punktu widzenia nie mogą zmieniać zwycięstwa nad Odrą.

(Uran235)

Źródło: wislakrakow.com

17. kolejka Ekstraklasy

Krytykujemy, ubolewamy, narzekamy na naszą marną polską ligę zawsze, kiedy toczą się rozgrywki. Niezmiennie jednak tęsknimy za nią podczas nieznośnie długiej przerwy między rundami. A ta zacznie się już w najbliższy poniedziałek i trwać będzie przez niemal trzy miesiące... Tyle samo, ile skrócona o dwa mecze runda wiosenna, którą na pozycji lidera rozpocznie poznański Lech.

"Kolejorz" w niedzielę pewnie pokonał u siebie Polonię Bytom 3:0. Tym razem podopieczni Marka Motyki nie sprawili niespodzianki. Co prawda pierwszego gola Rengifo zdobył ze spalonego, ale zwycięstwo Lech odniósł zasłużenie.

W piątek Łódzki KS pokonał u siebie Lechię Gdańsk 2:1 i dzięki trzem punktom wydobył się ze wstydliwej strefy w najniższych rejonach tabeli.

Mecz Wisły Kraków z Odrą Wodzisław zakończył się pewnym zwycięstwem "Białej Gwiazdy". Trzy gole dla gospodarzy zdobył Rafał Boguski. Wisła udaje się na wakacje z uczuciem niedosytu, choć bez dramatyzowania - płaska tabela nie stawia żadnej drużyny w roli faworyta, a kibicom zapewnia wielkie emocje w rundzie wiosennej.

Na sobotę zaplanowano cztery spotkania. Piast Gliwice uległ Polonii Warszawa w meczu rozgrywanym w Wodzisławiu Śląskim. Goście przez ponad godzinę męczyli się z rozmontowaniem obrony gliwiczan. Bramki dla Polonii padły po strzałach Igora Kozioła i Radosława Majewskiego.

Najważniejszy dla układu tabeli mecz odbył się w Warszawie przy Łazienkowskiej, gdzie druga w tabeli Legia rozgromiła czwarty zespół ligi - GKS Bełchatów 3:0. Pod koniec spotkania boisko opuścił Carlo Costly, który otrzymał czerwoną kartkę za brutalny faul na Rzeźniczaku. Takesure Chinyama zdobył swoją 12. bramkę i wraz z Pawłem Brożkiem przewodzi klasyfikacji strzelców. Bełchatów spadł w tabeli za Wisłę.

Śląsk Wrocław, naładowany pozytywną energią po ostatnich zwycięstwach oraz dobrymi wieściami na temat potężnego sponsora, łatwo ograł u siebie chorzowski Ruch, natomiast Górnikowi Zabrze udało się wygrać z Jagiellonią mecz o honor. Mimo to zabrzanie spędzą zimę jako "czerwona latarnia" ekstraklasy.

Ostatnia tegoroczna potyczka ligowa miała miejsce w Gdyni, gdzie Arka pokonała w meczu przyjaźni Cracovię 2:1. Gdynianie nie byli w stanie strzelić gola do 71 minuty, w końcu wyszli jednak na prowadzenie 2:0, by w doliczonym czasie gry stracić jedną bramkę - pierwszą w ostatnich sześciu potyczkach. Gdyński zespół kończy rok na siódmym miejscu, a Cracovia na 15. - przedostatnim.

Kalendarz i wyniki meczów 17. kolejki Ekstraklasy:

5 grudnia 2008, piątek
ŁKS Łódź - Lechia Gdańsk 2:1
Wisła Kraków - Odra Wodzisław 3:1
6 grudnia 2008, sobota
Piast Gliwice - Polonia Warszawa 0:2
Legia Warszawa - GKS Bełchatów 3:0
Górnik Zabrze - Jagiellonia Białystok 1:0
Śląsk Wrocław - Ruch Chorzów 3:1
7 grudnia 2008, niedziela
Lech Poznań - Polonia Bytom 3:0
Arka Gdynia - Cracovia Kraków 2:1


Tabela Ekstraklasy sezonu 2008/2009:
(pozycja - klub - liczba rozegranych meczów - punkty - bramki zdobyte - bramki stracone)

1 - Lech Poznań - 17 - 36 - 32 - 11
2 - Legia Warszawa - 17 - 36 - 31 – 10
3 - Polonia Warszawa - 17 - 35 - 25 – 9
4 - Wisła Kraków - 17 - 33 - 28 – 13
5 - GKS Bełchatów - 17 - 31 - 22 – 18
6 - Śląsk Wrocław - 17 - 30 - 26 – 20
7 - Arka Gdynia - 17 - 23 - 16 - 17
8 - Ruch Chorzów - 17 - 22 - 12 – 17
9 - Polonia Bytom - 17 - 21 - 21 – 26
10 - Jagiellonia Białystok - 17 - 18 - 13 – 19
11 - Lechia Gdańsk - 17 - 18 - 15 – 26
12 - Odra Wodzisław - 17 - 17 - 14 – 22
13 - ŁKS Łódź - 17 - 16 - 11 - 24
14 - Piast Gliwice - 17 - 15 - 8 – 17
15 - Cracovia - 17 - 14 - 10 – 21
16 - Górnik Zabrze - 17 - 12 - 8 – 22

(tabela wg ekstraklasa.org)

Liderzy klasyfikacji strzelców Ekstraklasy:

12 bramek - Paweł Brożek (Wisła Kraków),Takesure Chinyama (Legia Warszawa);
8 bramek - Robert Lewandowski (Lech Poznań), Filip Ivanovski (Polonia Warszawa);
7 bramek - Rafał Boguski (Wisła Kraków), Grzegorz Podstawek (Polonia Bytom);
6 bramek - Dariusz Pawlusiński (Cracovia), Tomasz Szewczuk (Śląsk Wrocław);
5 bramek - Sebastian Mila (Śląsk Wrocław), Hernan Rengifo (Lech Poznań), Semir Stilic (Lech Poznań), Jakub Zabłocki (Polonia Bytom);
4 bramki - Arkadiusz Aleksander (Odra Wodzisław Śląski), Janusz Gancarczyk (Śląsk Wrocław), Łukasz Garguła (GKS Bełchatów), Daniel Mąka (Polonia Warszawa), Dawid Nowak (GKS Bełchatów), Zbigniew Zakrzewski (Arka Gdynia)

Źródło: wislakrakow.com

Kibicowsko

Wisła – Odra (kibicowsko)

Autor: Adam76


Niestety w ten miniony piątkowy wieczór odbył się ostatni w tym roku mecz piłkarskiej Ekstraklasy, gdzie mogliśmy dopingować zespół Białej Gwiazdy. W tym dniu bowiem ostatni mecz przy Reymonta rozgrywali piłkarze Wisły podejmując zespół Odry Wodzisław Śląski. To czy te zawody będą także ostatnimi na dłuższy czas na naszym obiekcie (przebudowa stadionu H. Reymana) okaże się wkrótce.

Oprawa meczu
Oprawa meczu

Ostatnie tegoroczne zmagania piłkarzy w Krakowie postanowiło obejrzeć około 12 tys kibiców Białej Gwiazdy i w przybliżeniu - 150 osobowa delegacja z Wodzisławia Śl. O ile patrząc na frekwencję na trybunie D nie było na co narzekać to niestety gorzej z nią było na pozostałych trybunach naszego stadionu. Władze klubowe już teraz muszą pomyśleć co zrobić by w przyszłości 33 tysięczny obiekt nie świecił pustkami.

Na początku meczu Wiślaccy Ultrasi przy pomocy kibiców z trybuny D zaprezentowali oprawę dotycząca właśnie ewentualnej wymuszonej przeprowadzki na inny stadion pt. „Własny dom złota wart” gdzie ów napis widniał na sektorówce stylizowanej na starodawny list i podpisanej „Wisła z grodu Kraka”, zaś na podwieszanej do dachu trybuny siatce widniało pióro.

W tym dniu ogrodzenie wokół boiska zostało ozdobione tradycyjnie flagą Armia Białej Gwiazdy oraz płótnami Wierność, Bochnia, Wieliczka, Gdynia (w brawach Wisły), White Star Power, Zakopane, Baile Atha Cliath.

Ponieważ to był ostatni mecz przed dłuższa przerwą można było zakładać, że wszyscy dadzą z siebie wszystko – piłkarze na boisku , kibice na trybunach. Ale tak super do końca nie było. Jak zwykle dopingiem dla piłkarzy Białej Gwiazdy świetnie drygowali nasi „gniazdowi”, ale widać było iż przeciwnik jakoś nie wyzwalał u wszystkich „ciśnienia” by jeszcze lepiej i głośniej wspierać naszych piłkarzy. Na pewno po przerwie wokalnie kibice Wisły zaprezentowali się zdecydowanie lepiej niż przed pauzą.

Generalnie doping był „na plus” ale myślę, że powinno być znacznie lepiej, zwłaszcza gdyby do śpiewu włączyli się kibice Wisły z trybun A, B i E....

Bo jak zwykle na stadionie im. Henryka Reymana oprócz tradycyjnie odśpiewanego na początku Hymnu Wisły można było usłyszeć wiele znanych wszystkim piosenek (min. Bo w Krakowie.....; Gdziekolwiek nasza Wisła gra...; HSV, Jazda,jazda,jazda....itp.) oraz te, które wchodzą dopiero do Wiślackiego repertuaru – Jesteśmy Duma tego miasta czy Święte barwy swe wznieś...

Oczywiście nie zabrakło przypomnienia kto jest naszą zgodą. Oprócz gromkiego „Lechia Gdańsk!” pozdrawiano również pozostałe kluby będące z nami w „pozytywnych relacjach”.

Ponieważ ostatnio w różnych mediach powstają różne teorie dotyczące obsady ławki trenerskiej, wielokrotnie kibice Wisły wyrażali swoja wiarę w umiejętności i warsztat trenerski obecnego szkoleniowca Białej Gwiazdy Macieja Skorży skandując jego imię i nazwisko.

Tym razem zawodnicy naszego kluby nie „sprezentowali” nam kolejnej straty punktów i w miarę pewnie ograli swoich rywali 3-1. Przed przerwą widać było iż piłkarze z Wodzisławia Śl. starają się swoje braki nadrobić determinacją przez co gra była wyrównana z lekkim wskazaniem na krakowian. Druga połowa szybko potoczyła się po myśli graczy z Grodu Kraka, bowiem w 52 minucie Rafał Boguski „otworzył” wynik strzelając pierwszą bramkę dla Wisły. Wtedy mało kto się spodziewał, że ten sam zawodnik w 62 i 77 minucie dołoży kolejne trafienia i tym samym będzie się mógł poszczycić ustrzeleniem klasycznego hat-tricku.

Honorowe trafienie graczy ze Śląska w 82 minucie nie zaburzyło oceny całego meczu – Wisła wygrała go pewnie i zasłużenie, a co najważniejsze nie straciła kontaktu punktowego z czołówką ligi.

Kibice Odry w Krakowie
Kibice Odry w Krakowie

Teraz nastanie czas by wszyscy nasi działacze sprostali zadaniu sprowadzenia właściwych uzupełnień dla drużyny i eliminowaniu w niej „słabszych ogniw”. Oczywiście wszystko po konsultacjach z Maciejem Skorżą.

Podczas zawodów na trybunie D została również zorganizowana przez SKWK kwesta na rzecz Hospicjum Dziecięcego im. ks. Tischnera. O wynikach tej szczytnej akcji poinformowano wszystkich na stronie internetowej Stowarzyszenia ([1]) [zebrano 1507 zł i 70 gr /skwk.pl]

Końcowy gwizdek sędziego oznaczał dla nas koniec udanego wieczoru na Reymonta 22. Piłkarze podeszli pod poszczególne trybuny i podziękowali kibicom za wsparcie, rzucając swoje koszulki w najzagorzalszą trybunę D. Również trener trójkolorowej jedenastki podszedł pod ogrodzenie sektorów od strony ulicy Reymonta i gorąco podziękował za to, że cały czas go wspieramy (przy okazji również dając kibicom koszulkę jednego z zawodników Białej Gwiazdy).

Teraz przed nami prawie trzy miesięczna przerwa w rozgrywkach. Mamy czas by zebrać „siły, chęci” i starać się na wiosnę jak najlepiej pomagać piłkarzom Wisły zarówno w meczach „domowych” jak i na wyjazdach. Po to aby mistrzowski tytuł pozostał pod Wawelem!

Byle do wiosny!

Źródło: kibiceWisly.pl


Wisła z grodu Kraka głośno zakończyła rok 2008

Pełna trybuna D, oryginalna oprawa, ciągły głośny doping (także na dwie strony) oraz wspólna pomeczowa zabawa z piłkarzami i trenerem - tak możnaby w skrócie opisać to co w piątkowy wieczór działo się na Reymonta 22.

Przedmeczowa oprawa nawiązywała do kwestii miejsca, gdzie swe mecze w roli gospodarza Wisła będzie rozgrywała na wiosnę. Sektorówka w formie starodawnego listu oraz pióro podwieszone pod dachem to nietypowe widowisko na piłkarskich stadionach. Fani Wisły na ostatni mecz 2008 roku przygotowali hasło "Własny dom złota wart. Wisła z grodu Kraka".

"Maciej! Skorża!", "Jesteśmy z tobą, trenerze jesteśmy z tobą!", "Zagraj z ambicją, Wisełko zagraj z ambicją" - tak swój doping rozpoczęli kibice, którzy przed meczem bardzo głośno i żywiołowo wraz ze spikerem zaprezentowali skład w jakim do spotkania z Odrą przystąpiła Wisła. Doping był głośny przez cały mecz, także w trakcie pierwszej połowy, w której piłkarze na boisku spisywali się mocno przeciętnie. Co pewien czas ponownie wyrażano poparcie dla trenera Macieja Skorży, który dziękował oklaskami i kciukiem uniesionym w górę. Nazwisko szkoleniowca było również skandowane na dwie strony, pomiędzy trybunami D i E.

Warto wspomnieć, że duża ilość biało-zielonych szalików na naszych trybunach przypominała o niedawnej wizycie gdańskiej Lechii. Ciężką próbę znów przechodził bramkarz gości, Adam Stachowiak, który swego czasu pokazał sędziemu przedmiot rzucony z trybun. W pierwszej połowie miał tego pecha, że grał plecami do trybuny D, gdy tylko zabierał się za wrzucanie piłki, za jego plecami roznosiły się niemiłosierne gwizdy lub skandowano hasełko o konfidencie.

W okresie zastanawiająco słabej gry Wisły na Reymonta niosło się głośne "Grajcie z ambicją, wiślacy grajcie z ambicją". "Wygrajcie dla nas", "Tylko zwycięstwo" - tak rozpoczęła się druga połowa tego meczu. Meczu, który rzeczywiście udało się wygrać, a po nim zabawić wspólnie z piłkarzami i szkoleniowcem, który jeszcze w trakcie trwania spotkania był proszony o podejście do kibiców po meczu. Po spotkaniu doszło więc do wspólnych śpiewów kibiców z drużyną, co już stało się swoistym rytuałem na stadionie Wisły. Jak zwykle po ostatnim grudniowym meczu kibice życzyli piłkarzom wesołych świąt. Większość zawodników rzuciła w trybuny swe koszulki. Trener Skorża poproszony o koszulkę rzucił trykot Marcelo, który chyba jeszcze nie jest obeznany w naszych koszulkowych zwyczajach ;-)

Reasumując, kibice Białej Gwiazdy godnie zaprezentowali się w ostatnim meczu przed przerwą zimową, zdecydowanie wyrazili swe poparcie dla trenera Macieja Skorży i zapewne zaskarbili sobie sympatię szkoleniowca.

Do Krakowa przyjechała ponad stuosobowa grupa kibiców wodzisławskiego klubu. Werbalnie oczywiście nie mieli szans z gospodarzami, ale kilkakrotnie zaintonowali własne przyśpiewki. Na kwadrans przed końcem spotkania większość z nich zdjęła koszulki i postanowiła dobrze się bawić mimo niesprzyjającego boiskowego rezultatu i średnio sprzyjającej aury ;-)

(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Mikołajki SKWK na trybunach
Mikołajki SKWK na trybunach
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły

Video

Źródło: skwk.pl; wislakrakow.com; wislasoccer.com; wisla.krakow.pl