2008.12.13 Wisła Enion Energia Kraków - EC Wybrzeże TPS Rumia 3:2

Z Historia Wisły

2008.12.13, I liga, Kraków, hala Wisły,
Wisła Enion Energia Kraków 3:2 EC Wybrzeże TPS Rumia
(22:25, 25:22, 25:23, 22:25, 15:10)

ilość widzów: 250


I sędzia: II sędzia: Komisarz:
Tomasz Ćwiertnia (Wisła) Ireneusz Wolszczyniak (Częstochowa)
Wisła Enion Energia Kraków
EC Wybrzeże TPS Rumia
Lesław Kędryna
Trenerzy: Jerzy Skrobecki
Aleksandra Filip
Opalińska
Karolina Surma
Paulina Stojek
Gabriela Gasidło
Kinga Hatala
oraz
Izabela Śliwa (l), Anna Przybyło, Alicja Warchoł, Iwona Kuskowska
Składy: Jeromin
Hohn
Zygmuntowicz
Biernatek
Kasprzak
Jaroszewicz
oraz
Jagodzińska (l), Lenz, Theis
(l) – libero

Relacje prasowe

Siatkarki Wisły Enion Energii Kraków w imponującym stylu pokonały Wybrzeże TPS Rumia, 3:2. W trzecim secie straciły liderkę drużyny, Paulinę Opalińską, powracającą na parkiet po sześciotygodniowej przerwie. Nie poddały się jednak, ani gnębiącemu je losowi, ani twardo walczącym przeciwniczkom, ani własnej słabości.

Nawet jeśli nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy wiślaczki są najbardziej pechowym zespołem pierwszej ligi (choć wiele na to wskazuje), to z całą pewnością mają najwięcej samozaparcia, waleczności i odwagi. To głównie charakterami pokonały prześladujące je w tym sezonie fatum. Trudno inaczej nazwać sytuację, kiedy do treningów po sześciotygodniowej przerwie, spowodowanej chorobą, powraca kapitan zespołu, Paulina Opalińska, ale rozmija się niemal „w drzwiach” z Magdą Żochowską, która musi leczyć kontuzję mięśnia czworogłowego. I gdy doskonale – mimo długiej kuracji antybiotykowej i tylko kilku dni ćwiczeń – prezentująca się Paulina, w połowie trzeciego seta, doznaje urazu kolana, który wyklucza ją z meczu. Tym razem jednak siatkarki Białej Gwiazdy położyły pecha na łopatki i wyliczyły do zera. A duża w tym zasługa Opalińskiej, która schodząc z boiska powiedziała „Teraz macie wygrać!”, a później robiła wszystko, aby tak się stało: mobilizowała koleżanki pokrzykiwaniem z ławki rezerwowych i indywidualnymi rozmowami podczas przerw.

Spotkanie rozpoczęło się od sporej wysokiego prowadzenia gospodyń, które po bardzo dobrych zagrywkach Aleksandry Filip (2 asy) oraz Opalinskiej (1) miały sześciopunktową przewagę (7:1). Zawodniczki z Rumi nie potrafiły się przebić przez krakowski blok. Nie pozostało im więc nic innego, jak plasować piłkę. Jak się później okazało, było to znakomite rozwiązanie. Do tego gospodynie dołożyły kilka błędów i po chwili strata wynosiła już tylko dwa punkty (8:6). Kilka akcji później Wisła prowadziła 12:7, by po kilkudziesięciu sekundach… prowadzić tylko 12:10. Gospodynie zdobywają przewagę, a chwilę później zawodniczki z Rumi zmniejszają stratę do dwóch punktów. Taki obraz gry trwał do stanu 14:11. Po atakach Katarzyny Zygmuntowicz oraz błędzie krakowianek w przyjęciu, podopieczne trenera Jerzego Skrobeckiego wyrównały. Taki rezultat nie zadowolił rumianek, które kontynuowały dobrą grę środkiem oraz blokiem (Sandra Biernatek), dzięki czemu wyszły na dwupunktowe prowadzenie. Co prawda ekipa Lesława Kędryny dzięki dobrej grze blokiem odrobiła straty, jednak końcówka partii należała do siatkarek z Rumi, które zachowały więcej zimniej krwi, popełniając mniej błędów. Wynik seta na 25:22 ustaliła skutecznym atakiem Kinga Kasprzak.

Początek kolejnej partii ponownie należał do krakowianek, które dzięki skutecznym atakom oraz dobrej zagrywce Opalińskiej prowadziły 6:3. Po raz kolejny w tym sezonie przewaga rozluźniła gospodynie, które zaczęły popełniać błędy, w efekcie czego przyjezdne wyrównały (6:6). Ale jedynie przez chwilkę „deptały po piętach” krakowiankom, a to za sprawą ich własnych błędów. Wiślaczki zdołały jednak uspokoić grę, dzięki czemu odzyskały skuteczność w ataku oraz bloku (Karolina Surma). Zaowocowało to wypracowaniem czteropunktowej przewagi (14:10). Przyjezdne starały się odrobić straty, ale przez długi czas nie potrafiły poradzić sobie ze znakomicie spisującymi się w ataku Gabrielą Gasidło oraz Pauliną Opalińską. Co więcej, zupełnie przestały przyjmować zagrywkę. Ponownie jednak przypomniała o sobie młodość i niedoświadczenie krakowskich siatkarek. Od stanu 21:16 siatkarki Wisły zdobyły 1 punkt, a ich przeciwniczki 5… wszystkie po błędach gospodyń. Przy stanie 22:20, jak sugerowały zawodniczki, trener oraz kibice krakowskiej drużyny, siatkarka z Rumi zaatakowała w taśmę. Innego zdania był sędzia prowadzący spotkanie, który nakazał dalszą grę. Zdekoncentrowane dyskusją Wiślaczki dotknęły siatki przy próbie bloku, oddając kolejny punkt przeciwniczkom. Decyzja sędziego wywołała wiele emocji w krakowskiej ekipie, jednak najlepszą odpowiedź na taką sytuację pokazała kapitan gospodyń – Opalińska. W kolejnej akcji zaatakowała z ogromną siłą, niemal wbijając piłkę w parkiet. Za jej przykładem poszły młodsze koleżanki, które również skończyły swoje akcje. Partię zamknęła atakiem ze środka Surma, ustalając wynik na 25:22.

Zgodnie z tradycja, także i początek trzeciego seta należał do gospodyń, które prowadziły 4:0, by chwilę później remisować 4:4. Tym razem jednak siatkarki z Rumi same wywalczyły punkty, a nie otrzymały ich od przeciwniczek. Duża w tym zasługa Katarzyny Zygmuntowicz, która raz za razem popisywała się skutecznymi atakami. Przez krótki okres trwała walka punkt za punkt, jednak szybko przypomniały o swojej obecności krakowskie środkowe, Kinga Hatala oraz Karolina Surma. Dzięki ich dobrej dyspozycji gospodynie ponownie wypracowały przewagę (10:7). Co prawda po raz kolejny rumianki niemal odrobiły straty (10:9), jednak dzięki skutecznym atakom Opalińskiej Wisła utrzymywała przewagę. Przy stanie 14:12 dla gospodyń, kapitan krakowskiej drużyny tym razem została zablokowana przez Kasprzak, jednak nie to było największym zmartwieniem trenera Kędryny. „Paula” po ataku upadła, doznając kontuzji kolana. Sytuacja wyglądała niezwykle groźnie, gdyż zawodniczka nie była w stanie podnieść się z parkietu. Chwilę później została zniesiona przez koleżanki, a jej miejsce zajęła Alicja Warchoł, dla której było to drugie spotkanie tego dnia (wczesnym popołudniem wystąpiła w II-ligowej konfrontacji rezerw z Maratonem Krzeszowice). Zapewne wszystkim kibicom, jak i samym zawodniczkom stanęła przed oczami niemal identyczna sytuacja sprzed kilku tygodni, kiedy w meczu z Budowlanymi Toruń kontuzji doznała Kinga Hatala. Środkowa krakowskiej drużyny była wyróżniającą się zawodniczką i przy stanie 1:1 w setach oraz kilkupunktowym prowadzeniu Wiślaczek w trzeciej partii, skręciła nogę. Pomimo przewagi krakowianki przegrały seta, a następnie całe spotkanie. Tym razem jednak nie powtórzyły tego scenariusza. Aleksandra Filip rozdzielała równo piłki do koleżanek, a te zamieniały niemal wszystkie na punkty. Po drugiej stronie siatki bardzo dobrze radziła sobie Izabela Hohn, która sprawiła, że jej drużyna utrzymywała kontakt z przeciwniczkami. Zdeterminowane Wiślaczki nie dały sobie jednak wyrwać prowadzenia i zwyciężyły 25:23.

Rumianki na początku kolejnej partii znakomicie wykorzystały brak na boisku liderki krakowskiej ekipy. Skutecznie atakowały zarówno Hohn, jak i Zygmuntowicz. Całkowita niemoc ogarnęła natomiast gospodynie, które nie potrafiły przebić się przez blok rumianek. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Po trzech nieudanych atakach Gasidło (2 razy zablokowana przez duet Jaroszewicz-Jeromin, raz atak autowy), rumianki prowadziły 17:14. Co prawda, chwilę później krakowianki odrobiły straty i doprowadziły do remisu po 17 (błędy w przyjęciu Hohn), jednak końcówka należała do przyjezdnych, które nie myliły się w ataku. Partię zakończył blok Kasprzak na Paulinie Stojek.

O zwycięstwie w spotkaniu zadecydować miał tie-break. Już na jego początku kilkupunktowa przewagę wypracowały krakowianki (4:1). W drużynie gospodyń atak rozkładał się równomiernie na wszystkie zawodniczki, natomiast w ekipie z Rumi zdobywanie punktów spoczęło na barkach Kingi Kasprzak. Wiśłaczki były wyraźnie na fali i wychodziło dosłownie wszystko, zarówno w obronie, jak i w ataku, dzięki czemu na tablicy widniał już wynik 10:5. Wysoka przewaga pozwoliła gospodyniom na prowadzenie spokojnej gry punkt za punkt. Ostatnie oczko w meczu podarowała Wiślaczkom Zygmuntowicz, która zaserwowała w siatkę.

WISŁA ENION ENERGIA Kraków - EC WYBRZEŻE TPS Rumia 3:2 (22:25, 25:22, 25:23, 22:25, 15:10)

Sędziowali: Tomasz Ćwiertnia (Wisła) i Ireneusz Wolszczyniak (Częstochowa).

Widzów: 250.

Wisła: Filip, Opalińska, Surma, Stojek, Gasidło, Hatala oraz Śliwa (l), Przybyło, Warchoł, Kuskowska. Trener: Lesław Kędryna.

TPS: Jeromin, Hohn, Zygmuntowicz, Biernatek, Kasprzak, Jaroszewicz oraz Jagodzińska (l), Lenz, Theis. Trener: Jerzy Skrobecki.


Źródło: siatkowka.tswisla.pl

W przygotowaniu materiałów siatkarskich pomaga serwis: sportkrakowski.pl