2009.01.24 KS Prokonstal Piast Szczecin - Wisła Enion Energia Kraków 3:0

Z Historia Wisły

2009.01.24, I liga, Szczecin,
Prokonstal Piast Szczecin 3:0 Wisła Enion Energia Kraków
(25:18, 25:18, 25:17)

ilość widzów:


I sędzia: II sędzia: Komisarz:
Prokonstal Piast Szczecin
Wisła Enion Energia Kraków
Marek Mierzwiński
Trenerzy: Lesław Kędryna
Szymańska
Sikora
Szydełko
Chojnacka
Sachmacińska
Rzenno
oraz
Siwka (l), Archangielskaja
Składy: Aleksandra Filip
Alicja Warchoł
Karolina Surma
Paulina Stojek
Gabriela Gasidło
Kinga Hatala
oraz
Izabela Śliwa (l), Iwona Kuskowska, Anna Przybyło
(l) - libero

Relacje prasowe

Siatkarkom Wisły Enion Energii nie udało się przedłużyć dobrej passy. Dziś w meczu wyjazdowym krakowianki musiały uznać wyższość zawodniczek Piasta Szczecin.

W ubiegłym tygodniu krakowskie siatkarki pokonały zawodniczki Sokoła Chorzów. W ten weekend pełne nadziei wiślaczki pojechały do Szczecina, by zmierzyć się z innym pretendentem do awansu. Nadzieje na wygraną była duża, jednak nie spełniła się. Podopieczne trenera Lesława Kędryny nie sprostały szczeciniankom, gładko przegrywając 0:3. W naszej drużynie zabrakło Magdaleny Żochowskiej, której podczas mecz z Sokołem Chorzów odnowiła się kontuzja oraz Sabiny Rusinek. Tym samym krakowski szkoleniowiec miał do dyspozycji tylko dwie zmienniczki: Annę Przybyło iIwonę Kuskowską.

Już od samego początku spotkania kibice, którzy wypełniają halę niemal do ostatniego miejsca od początku sezonu, głośnym dopingiem chcieli pomóc swojej drużynie. Po kilku minutach rywalizacji było widać, że wrzawa na trybunach przyniosła oczekiwany efekt, bo szczecinianki coraz bardziej odskakiwały od rywalek. - Dziękuję przede wszystkim kibicom, bo są naszym dziewiątym zawodnikiem w tej chwili. Jest nas mało, bo koleżanki są kontuzjowane, a ten gorący doping publiczności bardzo pomaga - mówiła po spotkaniu Małgorzata Sikora. Wisła nic nie mogła poradzić na taki rozwój wypadków. Przy stanie 11:6 trener Lesław Kędryna wziął przerwę. - Piast na własnym parkiecie może czuć się pewnie, nigdzie nie ma tak świetnej publiczności jak w Szczecinie. Jeżeli byśmy grali u siebie, to te dziewczyny są w stanie zagrać lepiej, ale przy takiej atmosferze panującej na trybunach po prostu je sparaliżowało - tłumaczył nie najlepsze rozpoczęcie trener Wisły. Dopiero po czasie przyjezdne trochę ochłonęły i zaczęły grać lepiej. Zbliżyły się do Piasta nawet na dwa punkty (14:12), ale później niedokładne przyjęcie spowodowało, że szczecinianki mogły cieszyć się ze zwycięstwa w tej odsłonie 25:18.

Od pierwszej piłki drugiego seta Wisła nie istniała na boisku. Podopieczne Kędryny co chwilę popełniały jakiś błąd, który albo skutkował bezpośrednim punktem dla przeciwniczek, albo kontrą, którą na ogół skutecznie kończyły. Przy stanie 18:7 było już jasne, że krakowianki i tę partię przegrają. Tym bardziej, że na te siedem punktów, sześć było konsekwencją błędów Piasta. Jednak to co się później stało jest trudne do wytłumaczenia, a kibice z niedowierzaniem patrzyli na to co się dzieje na boisku. - Zawodniczki się rozluźniły i zrobiły siedem błędów z rzędu. Przy tak wysokim prowadzeniu nie jest łatwe utrzymać koncentrację do końca. Cieszę się, że dziewczynom to się udało. Jest to dobry prognostyk na następne spotkania -próbował wytłumaczyć tą sytuacje Mierzwiński. Ze stanu 21:10 w krótkim czasie zrobiło się 24:18. Co prawda Piast Szczecin wygrał tę partię 25:18 za sprawą ataku Justyny Sachmacińskiej, ale taki przestój w grze spowodował, że Biała Gwiazda z beznadziejnej sytuacji wyszła z twarzą. Mógł to być także dodatkowy impuls by podnieść się jeszcze w tym meczu i wyrwać choćby jeden punkt faworytowi. - Widać, że Piast też nie jest w formie. Wiemy, że ten zespół boryka się z różnymi kłopotami, ale mimo wszystko jak się gra pięć lat w siatkówkę przynajmniej na pierwszoligowym poziomie, to się zawsze wygra z zawodniczkami, które grają na tym szczeblu od pół roku. To, że Piast w końcówkach dawał nam pole do popisu i mogliśmy się odbić, nie znaczy, że moje zawodniczki od razu potrafiły to wykorzystać by odbudować się na kolejną partię. Piast grał po prostu tak, żeby wygrać, niekoniecznie na pełnym gazie - powiedział Kędryna.

Ledwo rozpoczęła się trzecia odsłona tego meczu, a zagrywka Edyty Rzenno sprawiła tyle kłopotów przeciwniczkom, że na tablicy wyników zrobiło się 8:0. Z biegiem czasu ta przewaga jeszcze rosła, a swój punkt kulminacyjny miała przy stanie 20:7. W tym momencie znowu coś się zacięło w szczecińskiej ekipie. - Dziewczyny chyba założyły sobie, że zakończą mecz gwoździem. Zaczęły atakować po ekstremalnych kierunkach żeby efektownie skończyć seta. Uważam, że było to niepotrzebne, bo szczególnie w naszej drużynie jak wysoko prowadzimy, potrzebna jest kontrola, spokój, rozgrywanie piłek w ten sam sposób jak wcześniej i nic więcej. Zawodniczki zaczęły kombinować i dlatego tak to wyglądało - gdybał po spotkaniu Mierzwiński. Nieco inny pogląd na zaistniałą sytuację miała Sikora. - Nagle coś w nas się zacina, wkrada się jakieś rozluźnienie, brak koncentracji i z tego wynikają te serie straconych punktów w końcówkach. Po prostu za szybko jesteśmy pewne wygranego seta, ale zawsze psychika odgrywa bardzo ważną rolę w kobiecej siatkówce - tłumaczyła. Jednak wypracowana przewaga była na tyle bezpieczna, że ten przestój nie pokrzyżował planów Piasta w zdobyciu kompletu oczek w tym pojedynku.

- Jesteśmy teraz bardzo porozbijani, a z taką wąską ławką trudno liczyć na sukces. Wiem, że Piast też jest mocno osłabiony, ale to niczego nie zmienia. Każda szczecińska zawodniczka miałaby pewne miejsce w moim składzie. Trudno porównywać siłę, a przede wszystkim doświadczenie obu ekip - powiedział po meczu Lesław Kędryna i dodał - Przed sezonem prorokowali nam, że w tym składzie, który mamy, to zdobędziemy dziewięć punktów przez całe rozgrywki. Mam trzy doświadczone zawodniczki, które grały w zeszłym sezonie. W tym meczu nie mogłem skorzystać z dwóch. Niestety, z taką drużyną jak Piast to my nie pogramy takim składem. Dobre spotkanie rozegrała Małgorzata Sikora, dla której był to pojedynek ze swoim poprzednim zespołem. Zdobyła najwięcej punktów dla Piasta i została wyróżniona nagrodą MVP. Po meczu bardzo długo rozmawiała ze swoimi koleżankami z Krakowa. - Przed tym meczem na pewno było jakieś zdenerwowanie, ale bardzo fajnie się grało przeciwko mojej byłej drużynie. Miałam coś do udowodnienia i zagrałam najlepiej jak mogłam. Co prawda dostałam statuetkę MVP, ale myślę, że trochę na wyrost - podsumowała Sikora. ŁUKASZ PŁÓCIENNICZAK

PIAST Szczecin - WISŁA ENION ENERGIA Kraków 3:0 (25:18, 25:18, 25:17)

PIAST: Szymańska, Sikora, Szydełko, Chojnacka, Sachmacińska, Rzenno oraz Siwka (l), Archangielskaja. Trener: Marek Mierzwiński.

WISŁA: Filip, Warchoł, Surma, Stojek, Gasidło, Hatala oraz Śliwa (l), Kuskowska, Przybyło. Trener: Lesław Kędryna.


Źródło: siatkowka.tswisla.pl

W przygotowaniu materiałów siatkarskich pomaga serwis: sportkrakowski.pl