2009.03.04-08 Mistrzostwa Polski w boksie

Z Historia Wisły

  • 80. Mistrzostwa Polski w Boksie, 4-8 marca 2009, Pniewy.
    • Adrian Ozymko (kat. 69 kg) przegrywa w ćwierćfinale. Wyniki: (4.03. godz. 18:00): Adrian Ozymko (Wisła Kraków) - Kalbarczyk Łukasz (Orzeł Wałcz) 21:3; (5.03. godz. 11:00)(godz. 17:00): Adrian Ozymko (Wisła Kraków) - Szadziński Grafion (Skorpion Szczecin) 22:16; Ćwierćfinały (godz. 17:00): Szeremeta Kamil (Hetman Białystok) – Adrian Ozymko (Wisła Kraków)22:3;
    • Piotr Filuś (kat. +91 kg) w pojedynku o awans do ćwierćfinału uległ Michałowi Jabłońskiemu z Wisłoka Rzeszów 7:11 (5.03. godz. 11:00);
    • Janusz Zielonka (5.03. godz. 11:00, kat. 54 kg) w ćwierćfinale przegrał w drugiej rundzie przez RSC z kadrowiczem Krzysztofem Rogowskim z PKB Poznań;
    • Bartłomiej Stanek (5.03. godz.11:00, kat. 64 kg) uległ 4:18 Jarosławowi Daschke (SAKO Gdańsk);

BOKSERZY BEZ MEDALU

10 marca 2009

Na tarczy wrócili bokserzy Wisły z mistrzostw Polski, które odbyły się w Pniewach. Nasi pięściarze stoczyli sześć pojedynków, z czego wygrali raptem dwa. Bilans niezbyt zachwycający, ważne jednak, że ich postawy nie musieliśmy się wstydzić.

Najbliżej strefy medalowej był Adrian Ozymko (kat. 69 kg), który po bezdyskusyjnym wygraniu dwóch pojedynków eliminacyjnych, w ćwierćfinale spotkał się z Kamilem Szeremetą (Hetman Białystok). W pierwszej rundzie, zakończonej wynikiem 2:2, nasz zawodnik boksował – zgodnie z założeniami trenera Winiarskiego – spokojnie, z defensywy. Od drugiego starcia przestał jednak słuchać wskazówek sekundanta i poszedł ostro do przodu. Rywal tylko na to czekał, kontrując raz po raz. Nasz zawodnik, chcąc odrobić straty, atakował dalej, lecz bez skutku. Maszynki sędziowskie przyznawały punkty prawie wyłącznie przeciwnikowi, stąd ostateczny wynik 3:22. Na pocieszenie pozostaje fakt, że Szeremeta wywalczył potem tytuł mistrza Polski.

Do niecodziennej sytuacji doszło w pojedynku nowego nabytku wiślackiej sekcji bokserskiej, Piotra Filusia (kat. +91 kg), który w pojedynku o awans do ćwierćfinału spotkał się z Michałem Jabłońskim z Wisłoka Rzeszów. Walka przez siedem minut była bardzo wyrównana, lecz to rywal minimalnie prowadził. W ostatnich dwóch minutach nastąpiła jednak nawałnica ze strony Filusia, który punktował rywala raz za razem. Cóż z tego, skoro stan jego trafień zamarł na liczbie 7. Co więcej, to bokser z Rzeszowa zwiększał swoje konto. Apogeum nieporozumienia, jakim są maszynki do rachowania ciosów, była sytuacja, w której Jabłoński był liczony, a Filusiowi i tak nie zostało przyznane trafienie. Walka zakończyła się ostatecznie wynikiem 7:11, a zupełnym kuriozum jest fakt, że u trzech arbitrów w tzw. małych punktach lepszy okazał się wiślak. Jak wiadomo jednak, przy systemie pięciu sędziów punktowych minimum trzech musi w ciągu jednej sekundy wcisnąć przycisk, aby cios był zaliczony przez komputer. I właśnie dlatego zdarza się, że bokser, który zada więcej ciosów, przegrywa walkę. Tym razem, niestety, trafiło na pięściarza Wisły.

Kolejny z naszych zawodników, Janusz Zielonka (kat. 54 kg), który od razu walczył w ćwierćfinale, podjął przysłowiową rękawicę w pojedynku z kadrowiczem, późniejszym wicemistrzem Polski, Krzysztofem Rogowskim (PKB Poznań). Walczył z nim jak równy z równym, jednak w drugiej rundzie dał się mocno trafić i przegrał przez RSC.

Ostatni startujący wiślak Bartłomiej Stanek uległ Jarosławowi Daschke (SAKO Gdańsk) 4:18.

Źródło: http://tswisla.pl/boks.html