2009.04.06 Wisła Kraków - Skawinka Skawina 5:2

Z Historia Wisły

Mecz Skawinka – Wisła oczyma Baby

By tradycji stało się za dość i mimo nieobecności Mira, nie zabrakło relacji z meczu naszych maluchów, postanowiłam podjąć się napisania kilku słów na ten temat. Ponieważ jednak wciąż nie znam się na „dośrodkowaniach” a na domiar wszystkiego nie koduje imion zawodników , którzy strzelili bramkę i momentu meczu, w którym się to stało postanowiłam , że moja relacja będzie typowo babską relacją z wszystkimi jej technicznymi brakami, za co przepraszam Was , zaangażowani Ojcowie i Mamy, które potrafiły się rozeznać w zasadach, tej bez wątpienia świetnej zabawy, jaką jest piłka nożna.

Boisko było jedno a bramki były dwie…

Jednej strzegł Mikołaj, którego błędów z racji pokrewieństwa oczywiście nie widziałam. Mój umysł wyłapał tylko te kilka akcji, z których udało mu się wyjść zwycięsko. Po meczu powiedziałam mu, więc „Syneczku byłeś świetny„, na co on zrobił taka minę jakbym wróciła z dalekich Chin. Podobno nie zauważyłam, że on nie zauważył ….

Ale nie było tak źle. Otóż chcę Wam powiedzieć, że widziałam wszystkie 5 goli naszej drużyny. I choć trudno mi ustalić, kto strzelił trzeciego, to wiem, że trzy z nich zdobył dla nas HURAGAN KUBA JANIK, który zawsze, gdy wchodzi na boisko to wnosi ze sobą taka energie, że wszystko wydaje mi się możliwe.

Nie umknął tez mojej uwadze Kamil Pachel, który nie tylko dzielnie walczył, aby przejąć piłkę, ale dodatkowo toczył bój z rozwiązanym sznurowadłem, którego nie pozwolił sobie zawiązać dopóki nie uznał, że może na chwile zostawić swój zespół. Tak jest Kochani. Mamy zespół!! I choć nie znam się na tym to z meczu na mecz widzę jak chłopcy staja się prawdziwą bardzo waleczną drużyną.

Jak mały diabeł tasmański szalał dziś Wiktorek Szywacz. Auty dla naszych, sprawnie i trafnie wyrzucał Grześ Potaczek, wszystko z siebie dawał Paweł Kociołek, który (UWAGA ! Wiem!) zdobył dla nas pierwszego gola. Jak zwykle, dla mnie, trudno było nie zauważyć Tomka Kolendowskiego i Kuby „Dziaro” Dzarkowskiego. I jeszcze jedna osoba utkwiła dziś w mojej pamięci. Nowy nabytek naszej drużyny. W głowie nazywam go „brązowonogi chłopiec” bo nie znam jeszcze jego imienia. Dlatego powiem tak.: Chłopczyku w brązowych spodniach dresowych miałeś dziś świetny debiut!.

To nic, że…

… wynik był dla nas mniej korzystny niż dla Skawinki. Na żadnej buzi nie widziałam dziś smutku a jedynie radość z udanej zabawy. W powietrzu ani przez chwilkę nie uniosła się woń porażki a na dodatek jeden „mały huragan” szepnął mi w szatni na ucho z wielkim przejęciem: „Strzeliłem dziś hat-tricka”! I O TO CHODZI !

Brawo Wisełka! Brawo Skawinka!

Viola