2009.04.08 Lech Poznań - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 75: Linia 75:
''wislakrakow.com''<br>
''wislakrakow.com''<br>
''(nikol) ''
''(nikol) ''
 +
===[[Ilie Cebanu]], bramkarz Wisły===
 +
[[grafika:Ilie Cebanu.jpg|right|thumb|150px|Ilie Cebanu]]
 +
<big><center>'''''Bez nerwów'''''</center></big>
 +
Dopiero na przedmeczowej odprawie Ilie Cebanu dowiedział się, że zagra w meczu ćwierćfinału Pucharu Polski. Nerwów nie było, bo 23-letni bramkarz zawsze jest przygotowany na to, że może wejść między słupki wiślackiej bramki. ''- Po prostu odpowiedzialność wzrosła. Musiałem wyjść na boisko i pomóc drużynie awansować w Pucharze Polski -'' powiedział nam Ilie.
 +
 +
Ilie Cebanu dostał szansę tylko dlatego, że na wczorajszym treningu kontuzji nabawił się Mariusz Pawełek. ''- Bardzo się cieszę, że mam możliwość grania. W żaden sposób nie bałem się dzisiejszego meczu i też nie boję się sobotniej konfrontacji z Jagiellonią. Szkoda, że tak się stało z Mariuszem, ale teraz myślę już o jak najlepszej regeneracji i przygotowaniu do meczu przeciwko Jagiellonii. Daj Bóg, żeby Mariusz jak najszybciej doszedł do zdrowia. Jeśli będę miał możliwość zagrania przeciw Jagiellonii, to będę starał się pomóc drużynie. ''
 +
 +
Podczas środowego meczu z Lechem Ilie nie miał szczególnie wielu interwencji. Najskuteczniejszą popisał się w 61. minucie broniąc strzał Bosackiego po wrzutce z rzutu rożnego. ''- W takich meczach zawsze są 2-3 sytuacje, które decydują o wyniku całej konfrontacji. To jest najtrudniejsze dla bramkarza, kiedy tylko raz na jakiś czas piłka dochodzi w jego pole karne. Zawsze lepiej być w grze. Poza tym kibice Lecha stworzyli bardzo dobrą atmosferę i nawet trudno było mi kontaktować się z obroną, bo zagłuszali moje uwagi.''
 +
 +
Z perspektywy trybun sytuacje, w których Wisła traciła bramki wyglądały właśnie tak jakby nie było żadnej komunikacji między bramkarzem i obroną oraz jakby defensywa kompletnie zaspała. ''- Nie byliśmy najlepiej ustawieni przy bramkach. Była to trudna sytuacja, jakby obrońcy byli osobno, a ja byłbym sam. Nie słyszeli moich okrzyków i zabrakło komunikacji. Strzelanie czy tracenie bramki wiąże się z popełnieniem błędu. Piłka jest grą błędów. Będziemy to analizowali i w kolejnych meczach starali się nie dopuszczać do takich sytuacji. W całym życiu każdy mecz jest ważny, ale teraz szczególnie istotne jest, abyśmy wygrywali w każdym kolejnym meczu. ''
 +
 +
Przy braku wsparcia linii defensywnej bramkarzowi trudno jest obronić groźne sytuacje. Czy Ilie mógł ustrzec Wisłę przed stratą dwóch bramek na stadionie Lecha? ''- Pierwsza bramka wyglądała troszkę komicznie, mogłem zachować się lepiej. Przy drugiej zrobiłem wszystko co mogłem, wyszedłem, skróciłem róg. Piłka trafiła w kolano i na pewno już nie leciała w światło bramki. Ale Rengifo czekał na dobitkę -'' relacjonuje Cebanu.
 +
 +
Lech nie obstrzeliwał szczególnie wiślackiej bramki. Gol Lewandowskiego był tak naprawdę pierwszym celnym strzałem lechitów. ''- Nie liczyłem strzałów. Liczą się bramki stracone i strzelone. Na pewno mogę mówić o szczęściu we wcześniejszej sytuacji, kiedy sam na sam Lewandowski w ogóle nie trafił w bramkę. ''
 +
 +
Jeśli sytuacja zdrowotna Mariusza Pawełka nie ulegnie poprawie Ilie Cebanu może zagrać również na Reymonta w sobotnim pojedynku z Jagiellonią Białystok. ''- Na pewno będę starał się grać na zero z tyłu. Jeszcze za wcześnie, aby rozmawiać o meczu z Jagiellonią, bo nie wiadomo jaki będzie skład. Ale liczę, że w tym meczu uda nam się nie stracić bramki.''
 +
 +
 +
''wislakrakow.com''<br>
 +
''(nikol)''

Wersja z dnia 12:34, 9 kwi 2009

2009.04.08, 1/4 finału Pucharu Polski, stadion Lecha, 17:30
[[Grafika:|150px]] Lech Poznań 2:1 (2:0) Wisła Kraków [[Grafika:|150px]]
widzów: 12.000
sędzia: Adam Kajzer (Rzeszów)
Bramki
Robert Lewandowski 26'
Hernan Rengifo 29'

1:0
2:0
2:1


Arkadiusz Głowacki 49'
Lech Poznań
Ustawienie
Wisła Kraków
Ustawienie

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Opis meczu

Pożegnanie z pucharem

W rewanżowym ćwierćfinałowym meczu Pucharu Polski Wisła przegrała 1:2 w Poznaniu z Lechem i odpadła z rozgrywek. Jedynego gola dla "Białej Gwiazdy" zdobył kapitan Arkadiusz Głowacki.

Wisła rozpoczęła z dużym animuszem, dążąc do zniwelowania strat z pierwszego spotkania przy Reymonta. Już w pierwszej minucie w polu karnym "Kolejorza" znalazł się Beto. Zdaniem wielu obserwatorów Zlatko Tanevski dopuścił się faulu na Brazylijczyku, ale sędzia Adam Kajzer jedenastki nie podyktował.

Wisła od początku dominowała i już w pierwszym kwadransie przeprowadziła kilka ciekawych akcji ofensywnych. Świetną okazję zmarnował Piotr Ćwielong, który nie zdołał pokonać Kotorowskiego, przenosząc piłkę nad poprzeczką z odległości sześciu metrów od bramki Lecha. Jak mówi stare piłkarskie porzekadło, niewykorzystane sytuacje się mszczą. W 26. minucie po błędzie krakowskiej defensywy w sytuacji "sam na sam" z broniącym tego dnia Ilie Cebanu znalazł się Lewandowski i bez kłopotów przelobował Mołdawianina.

Wiślacy nie zdążyli jeszcze otrząsnąć się po stracie gola, a już na tablicy świetlnej widniał wynik 2:0 dla gospodarzy. W 29. minucie piłka znowu trafiła pod nogi Lewandowskiego, który oddał strzał z ostrego kąta z lewej strony pola karnego, do futbolówki dopadł jeszcze Rengifo i wbił piłkę do siatki. Do końca pierwszej połowy lechici zdecydowanie dominowali i w obliczu kolejnych błędów naszej obrony, mogli zdobyć następne gole. Tak się jednak nie stało. Krakowianie, mimo bardzo dobrego początku spotkania, schodzili na przerwę z dwubramkową stratą. By awansować należało więc strzelić aż trzy bramki.

Druga połowa rozpoczęła się dla Wiślaków bardzo dobrze. Już w 49. minucie kontaktowe trafienie zaliczył kapitan zespołu Arkadiusz Głowacki, bezpośrednio pokonując Kotorowskiego z rzutu wolnego. Jak można się było spodziewać, Biała Gwiazda rzuciła się do ataku, utrzymywała się dłużej przy piłce od lekko wycofanego do defensywy Lecha, ale niestety nic z tego nie wynikało. Do końca spotkania rezultat nie uległ zmianie i to poznaniacy awansowali do półfinału Pucharu Polski. Wisła, mimo wielu momentów dobrej gry, pokazała również niekonsekwencję i brak zimnej krwi pod bramką rywala - jak w sytuacji Ćwielonga, czy też gapiostwo w obronie, co zemściło się dwoma straconymi golami w ciągu zaledwie trzech minut.


Lech Poznań - Wisła Kraków 2:1 (2:0)
1:0 Robert Lewandowski 26 min
2:0 Hernan Rengifo 29 min
2:1 Arkadiusz Głowacki 49 min

Żółte kartki: Bandrowski, Djurdjević, Bosacki - Diaz

Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Marcin Kikut, Zlatko Tanevski, Bartosz Bosacki, Ivan Djurdjević (75 min - Dimitrije Injac) - Sławomir Peszko (82 min - Anderson Cueto), Tomasz Bandrowski, Semir Stilić, Luis Henriquez - Hernan Rengifo (33 min - Jakub Wilk), Robert Lewandowski

Wisła Kraków: Ilie Cebanu - Peter Singlar, Marcelo, Arkadiusz Głowacki, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński (63 min - Marek Zieńczuk), Radosław Sobolewski, Junior Diaz (46 min - Rafał Boguski), Patryk Małecki - Piotr Ćwielong, Beto (46 min - Andrzej Niedzielan)


wislakrakow.com
(nikol, PM)

Pomeczowe wywiady

Maciej Skorża, trener Wisły

Maciej Skorża
Maciej Skorża
Czekamy na napastników

- Mieliśmy bardzo dużą nadzieję na to, że uda nam się awansować. Bardzo dobrze zaczęliśmy ten mecz, atakowaliśmy, stwarzaliśmy sytuacje. Był bardzo kontrowersyjny karny w 1 minucie, nie wszystko było fair w zachowaniu obrońców w stosunku do Beto. Do tego niewykorzystana sytuacja Ćwielonga. Mimo, że przeważaliśmy pozwoliliśmy sobie na dwie kontry Lecha. Znowu w roli głównej wystąpił Robert Lewandowski, który w każdym meczu z Wisłą ma dobrze ustawiony celownik - powiedział po meczu z Lechem trener Skorża.

- Po przerwie wprowadziliśmy trochę korekt, dwie roszady. Zagraliśmy bardziej ofensywnie, ale strzeliliśmy tylko jedną bramkę, a to było za mało, aby awansować dalej. Nie zagraliśmy złego meczu, ale zabrakło nam skutecznych napastników. Poprzednio strzelił Peter, dzisiaj Arek, czekamy na napastników. Gratuluję Lechowi awansu do kolejnej rundy.

Który z dwóch meczów z Lechem bardziej podobał się trenerowi Skorży? - Dzisiaj zagraliśmy bardziej ofensywnie, a przez to mniej bezpiecznie. Ale ten mecz był fajniejszy, ładniejszy niż ten niedzielny, było mniej walki, a więcej gry w piłkę. Bardzo żałuję początku meczu, bo liczyliśmy, że uda nam się strzelić bramkę. Lechowi udały się dwie kontry, a dla nas to było za dużo, aby odrobić.

Wyjściowa jedenastka niemal w połowie różniła się od tej, która wybiegła na niedzielny mecz. Od pierwszej minuty na ławce zasieli Baszczyński, Cantoro, Zieńczuk i Boguski. - Liczyłem, że zawodnicy, którzy wejdą na boisko będą grali na tyle dobrze, skutecznie, że będą potrafili wypracować jakąś przewagę, a przynajmniej nie zrobią strat. Marek i Rafał mieli wejść na drugą połowę na trochę podmęczonego przeciwnika. Gdyby Piotrek wykorzystał swą sytuację, mecz mógł potoczyć się inaczej. Teraz możemy zastanawiać się czy to wszystko było dobrym pomysłem.


wislakrakow.com
(nikol)

Franciszek Smuda, trener Lecha

Franz
Franz
To poroniony pomysł

- Było ciężko. Nie wiem czy granie co trzy dni z tym samym rywalem jest dobre. Wiadomo, że zespoły się wyprują, bo każdy chce zagrać jak najlepiej w jednych i drugich rozgrywkach. Według mnie to poroniony pomysł, aby co dwa dni grać z tą samą drużyną - powiedział na pomeczowej konferencji trener Franciszek Smuda.

Wydaje się, że problem grania co chwilę z tym samym rywalem przyćmił trenerowi radość z awansu do kolejnej rundy. - Naszym celem na dziś było awansowanie. Chcieliśmy przeczekać przeciwnika, skorzystać z jego błędu. Dla mnie obojętne jest na kogo trafimy w następnej rundzie, takie spekulowanie jest najgorsze.

W pierwszej połowie z boiska zniesiono kontuzjowanego Rengifo. - Nie wiem jeszcze co z nim jest, pojechał na badania. Myślę, że jakoś uda nam się jak najszybciej doprowadzić zawodników kontuzjowanych do zdrowia i że w meczach decydujących będziemy w komplecie.


wislakrakow.com
(nikol)

Ilie Cebanu, bramkarz Wisły

Ilie Cebanu
Ilie Cebanu
Bez nerwów

Dopiero na przedmeczowej odprawie Ilie Cebanu dowiedział się, że zagra w meczu ćwierćfinału Pucharu Polski. Nerwów nie było, bo 23-letni bramkarz zawsze jest przygotowany na to, że może wejść między słupki wiślackiej bramki. - Po prostu odpowiedzialność wzrosła. Musiałem wyjść na boisko i pomóc drużynie awansować w Pucharze Polski - powiedział nam Ilie.

Ilie Cebanu dostał szansę tylko dlatego, że na wczorajszym treningu kontuzji nabawił się Mariusz Pawełek. - Bardzo się cieszę, że mam możliwość grania. W żaden sposób nie bałem się dzisiejszego meczu i też nie boję się sobotniej konfrontacji z Jagiellonią. Szkoda, że tak się stało z Mariuszem, ale teraz myślę już o jak najlepszej regeneracji i przygotowaniu do meczu przeciwko Jagiellonii. Daj Bóg, żeby Mariusz jak najszybciej doszedł do zdrowia. Jeśli będę miał możliwość zagrania przeciw Jagiellonii, to będę starał się pomóc drużynie.

Podczas środowego meczu z Lechem Ilie nie miał szczególnie wielu interwencji. Najskuteczniejszą popisał się w 61. minucie broniąc strzał Bosackiego po wrzutce z rzutu rożnego. - W takich meczach zawsze są 2-3 sytuacje, które decydują o wyniku całej konfrontacji. To jest najtrudniejsze dla bramkarza, kiedy tylko raz na jakiś czas piłka dochodzi w jego pole karne. Zawsze lepiej być w grze. Poza tym kibice Lecha stworzyli bardzo dobrą atmosferę i nawet trudno było mi kontaktować się z obroną, bo zagłuszali moje uwagi.

Z perspektywy trybun sytuacje, w których Wisła traciła bramki wyglądały właśnie tak jakby nie było żadnej komunikacji między bramkarzem i obroną oraz jakby defensywa kompletnie zaspała. - Nie byliśmy najlepiej ustawieni przy bramkach. Była to trudna sytuacja, jakby obrońcy byli osobno, a ja byłbym sam. Nie słyszeli moich okrzyków i zabrakło komunikacji. Strzelanie czy tracenie bramki wiąże się z popełnieniem błędu. Piłka jest grą błędów. Będziemy to analizowali i w kolejnych meczach starali się nie dopuszczać do takich sytuacji. W całym życiu każdy mecz jest ważny, ale teraz szczególnie istotne jest, abyśmy wygrywali w każdym kolejnym meczu.

Przy braku wsparcia linii defensywnej bramkarzowi trudno jest obronić groźne sytuacje. Czy Ilie mógł ustrzec Wisłę przed stratą dwóch bramek na stadionie Lecha? - Pierwsza bramka wyglądała troszkę komicznie, mogłem zachować się lepiej. Przy drugiej zrobiłem wszystko co mogłem, wyszedłem, skróciłem róg. Piłka trafiła w kolano i na pewno już nie leciała w światło bramki. Ale Rengifo czekał na dobitkę - relacjonuje Cebanu.

Lech nie obstrzeliwał szczególnie wiślackiej bramki. Gol Lewandowskiego był tak naprawdę pierwszym celnym strzałem lechitów. - Nie liczyłem strzałów. Liczą się bramki stracone i strzelone. Na pewno mogę mówić o szczęściu we wcześniejszej sytuacji, kiedy sam na sam Lewandowski w ogóle nie trafił w bramkę.

Jeśli sytuacja zdrowotna Mariusza Pawełka nie ulegnie poprawie Ilie Cebanu może zagrać również na Reymonta w sobotnim pojedynku z Jagiellonią Białystok. - Na pewno będę starał się grać na zero z tyłu. Jeszcze za wcześnie, aby rozmawiać o meczu z Jagiellonią, bo nie wiadomo jaki będzie skład. Ale liczę, że w tym meczu uda nam się nie stracić bramki.


wislakrakow.com
(nikol)