2009.04.11 Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:0

Z Historia Wisły

2009.04.11, Ekstraklasa, 23. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 17:30
Wisła Kraków 1:0 (1:0) Jagiellonia Białystok
widzów: 12.000 (195 kibiców Jagiellonii mimo zakazu)
sędzia: Mirosław Górecki z Katowic
Bramki
Marcin Baszczyński 3' 1:0
Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Peter Šinglár
Marcin Baszczyński
Marcelo
Piotr Brożek
Patryk Małecki
Júnior Enrique Díaz Campbell
Radosław Sobolewski
Marek Zieńczuk grafika:zmiana.PNG (89' Mauro Cantoro)
Rafał Boguski grafika:zmiana.PNG (73' Tomáš Jirsák)
Piotr Ćwielong grafika:zmiana.PNG (63' Wojciech Łobodziński)

trener: Maciej Skorża
Jagiellonia Białystok
4-5-1
Rafał Gikiewicz
Thiago Rangel grafika:zmiana.PNG (46' Damir Kojašević)
Pavol Staňo grafika:zk.jpg
Andrius Skerla
Alexis Patricio Norambuena Ruz
Bruno
Hermes
Paweł Zawistowski
Dariusz Jarecki grafika:zmiana.PNG (77' Michał Fidziukiewicz)
Kamil Grosicki grafika:zmiana.PNG (63' Igor Lewczuk)
Tomasz Frankowski

trener: Michał Probierz
Statystyki meczu Wisła - Jagiellonia:
Sytuacje: 17 - 8
Strzały: 21 - 8
Strzały celne: 7 - 4
Strzały zablokowane: 3 - 1
Spalone: 2 - 4
Rzuty rożne: 8 - 6
Faule: 22 - 16

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak gra Jagiellonia

Data publikacji: 09-04-2009 12:01


Jagiellonia Białystok to drużyna, która podczas zimowej przerwy przeszła prawdziwą metamorfozę. Trenerowi Michałowi Probierzowi udało się skompletować całką ciekawą ekipę, która w rundzie wiosennej zdołała pokonać na własnym terenie Legię Warszawa.

Jagiellonia gra ciekawą, ofensywną piłkę. Strzela sporo bramek, a do kolejnego ligowego rywala podchodzi bez bojaźni. Mecz w Krakowie zapowiada się bardzo ciekawie – Wisła potrzebuje punktów, a Jagiellonia z pewnością będzie chciała pokazać, że stanowią mocny kolektyw i potrafią zdobyć punkty nawet na stadionie Mistrza Polski.

Prawdopodobny skład Jagiellonii (ustawienie 1-4-4-2):

...


BRAMKARZ: W bramce Jagiellonii miejsce wywalczył sobie młody Rafał Gikiewicz. Co prawda jest to jego debiutancki sezon w Ekstraklasie, ale prezentuje się całkiem przyzwoicie. Gikiewicz do każdego meczu podchodzi skoncentrowany, nie popełnia głupich błędów. Jego słabością będzie z pewnością brak doświadczenia.

OBRONA: Trener Probierz będzie zmuszony zmienić nieco skład personalny defensywy na mecz z Wisłą. Żółte kartki nie pozwolą na występ Krzysztofowi Królowi, a do składu powraca Andrius Skerla. Na prawej stronie obrony być może zobaczymy Igora Lewczuka. Ten były zawodnik Znicza Pruszków będzie musiał angażować się w ofensywę i wspierać prawego pomocnika. Nie może także zapomnieć o obowiązkach w grze obronnej. Na środku defensywy najprawdopodobniej zagrają Pavol Stano i Andrius Skerla. Słowacki obrońca Pavol Stano to zawodnik, który zbierał doświadczenie nawet w Lidze Mistrzów. Jest wysoki, a to bez wątpienia pomaga w walce powietrznej. Stano w tej rundzie tworzy mur nie do przejścia razem z reprezentantem Litwy – Andriusem Skerlą. W tej rundzie rzadko się mylą i z pewnością wiślackim napastnikom trudno będzie oszukać rosłych i dobrze się rozumiejących stoperów Jagiellonii. Na skutek absencji Krzysztofa Króla, na lewej stronie obrony być może zagra Chilijczyk Alexis Norambuena. Do tej pory grywał głównie na prawej stronie bloku defensywnego, ale gra po drugiej stronie boiska wiele się nie różni. Chilijczykowi może być nieco trudniej grając lewą nogą i współpracować z Dariuszem Jareckim.

POMOC: Linię pomocy tworzą Polacy i Brazylijczycy. Na prawej stronie zazwyczaj gra Bruno Coutinho. On może trwającą rundę zaliczyć do bardzo udanych – sporo wnosi w ofensywne poczynania Jagiellonii, lubi szybką, kombinacyjną piłkę i potrafi znaleźć się pod bramką rywala. Na pozycji defensywnego pomocnika prawdopodobnie zagra jego rodak Hermes. To typ walczaka, grającego twardo i nieustępliwie. Dobrze orientuje się w sytuacji boiskowej, celnie podaje do lepiej ustawionego partnera. Bardziej do przodu powinien grać Paweł Zawistowski, jeden z najlepszych ligowych pomocników w rundzie wiosennej. Młody piłkarz dobrze kieruje ofensywnymi poczynaniami „Jagi”, a dodatkowo obdarzony jest bardzo mocnym i precyzyjnym strzałem z dystansu. Zawistowski świetnie wykonuje rzuty wolne, o czym przekonał się ostatni Bogusław Wyparło. Na lewej stronie pomocy z powodzeniem może zagrać Dariusz Jarecki. Dobrze czuje się w grze ofensywnej, potrafi sporo namieszać w polu karnym przeciwnika. Jarecki dobrze operuje lewą nogą, próbuje strzałów na bramkę, a w spotkaniu z Wisłą może pojawić się równie dobrze na lewej stronie obrony.

ATAK: W tej formacji występują dwaj niekwestionowani liderzy Jagiellonii – Tomasz Frankowski i Kamil Grosicki. Popularny „Franek” gra jako najbardziej wysunięty zawodnik – taka rola bez wątpienia najbardziej mu odpowiada i może wtedy dać najwięcej zespołu. Frankowski to typowy „lis pola karnego” – piłka szuka go, potrafi urwać się obrońcy na bardzo małej przestrzeni i oddać strzał nawet z bardzo niewygodnej pozycji. Obecnie jest najskuteczniejszym piłkarzem „Jagi”, a na dobrze sobie znanym stadionie pewnie będzie chciał strzelić gola. Kamil Grosicki gra nieco z tyłu, częściej cofa się do linii pomocy i pomaga w wyprowadzaniu kontraataków. Bardzo mocną stroną Grosickiego jest szybkość, wyszkolenie technicznie, a także przegląd pola i boiskowa inteligencja. Zdarza mu się jednak czasem zmarnować dogodną sytuację.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Skorża: To będzie ciekawy mecz

Data publikacji: 10-04-2009 15:16


"Jagiellonia stara się grać widowiskową, otwartą piłkę. Ich wizytówką może być mecz z ostatniej kolejki, w której rozbili ŁKS. Michał Probierz umiał trafić do tych chłopaków. Ta drużyna jest bardzo ciekawie zestawiona" - powiedział przed sobotnim meczem trener Skorża, który spodziewa się ciekawego widowiska.

Największym zagrożeniem ze strony gości zdaje się być Tomasz Frankowski. Jest wiodącą postacią w szeregach Jagiellonii. Jego formę chwali również trener Skorża. "To bardzo dobry piłkarz. Pokazuje swoimi bramkami, że nie można go spuścić z oczu w polu karnym. To typ snajpera, który z zimną krwią potrafi wykorzystać sytuację, jaką mu stworzy drużyna" - stwierdził szkoleniowiec wiślaków.

W Wiśle tymczasem coraz ważniejszą role odgrywa Rafał Boguski. Trener Skorża docenił jego grę w ostatnich spotkaniach z Lechem Poznań. "Rafał zagrał niesamowity mecz w Poznaniu. To był jeden z jego lepszych meczów. Byłem z niego bardzo zadowolony” - chwalił piłkarza. Opiekun Białej Gwiazdy przyznał, że przemiana Boguskiego nastąpiła po jego powrocie z meczów w reprezentacji. "Rafał przyjechał do Krakowa jako inny zawodnik po kadrze. Próbuje na boisku zagrań, których wcześniej nie próbował. Jest przede wszystkim silniejszy psychicznie, pewniejszy siebie. To trzeba oddać trenerowi Beenhakkerowi. Cieszę się, że Rafał na tej kadrze był" - kontynuował trener Skorża.

Boguski jednak gra jako cofnięty napastnik. Tymczasem zawodnikom, którzy grają bardziej z przodu brakuje skuteczności w wykańczaniu akcji. Czy lekiem na tą sytuację może być występ Andrzeja Niedzielana, który w środę w Poznaniu zagrał 45 minut? "Patrząc na typ napastnika, to nie jest typ egzekutora" - odpowiadał trener. "Andrzej lubi cofnąć się po piłkę, rozerwać obronę jakąś przebojową akcją, zejść na skrzydło" - opisywał grę Niedzielana szkoleniowiec. "Pokazuje jednak, że jest skuteczny. Strzelał bramki w Młodej Ekstraklasie, strzelił bramkę Polonii Bytom. Jeżeli jutro pokaże się na boisku i znajdzie się w dobrej sytuacji, to mam nadzieję, że ją wykorzysta. To nie jest jednak typ klasycznego snajpera" - dodał szkoleniowiec.

W sobotniej konfrontacji z Jagiellonią nie wystąpi Arkadiusz Głowacki. Jest to efekt czwartej żółtej kartki, którą otrzymał w ostatnim meczu ligowym z Lechem Poznań. Nie jest to jednak wielkie zmartwienie dla krakowian. "Marcin Baszczyński potwierdził po raz kolejny, że świetnie sobie radzi na pozycji środkowego obrońcy. Mogę na niego liczyć. Jest mocnym kandydatem, by na tej pozycji zagrać, ale nie jedynym" - powiedział Skorża.

Daniel

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Odzyskać zimną krew

10. kwietnia 2009, 13:43

W Wielką Sobotę, po dwumeczu z poznańskim Lechem, Wisła rozegra mecz z Jagiellonią. - Jagiellonia to drużyna, która nie gra głęboko cofnięta, tylko stara się grać otwarcie i widowiskowo. Ich wizytówką może być ostatnia kolejka, gdzie rozbili ŁKS. Wydaje mi się, że Michał Probierz umiał trafić do tych chłopaków. Jutro możemy się spodziewać ładnego i ciekawego meczu - twierdzi trener Maciej Skorża.

W meczach przeciwko Lechowi głównym mankamentem Wisły był brak skuteczności napastników. - Wczoraj mieliśmy tylko trening regeneracyjny. Mam nadzieję, że napastnicy na własnym boisku będą mieli więcej pewności siebie. Czasem tej zimnej krwi im brakuje w polu karnym - twierdzi trener.

Typowym snajperem jest za to doskonale znany przy Reymonta Tomasz Frankowski, napastnik Jagiellonii. - Mimo że wielu mu wróżyło schyłek kariery, on swoimi bramkami pokazuje, że absolutnie nie można go spuścić z oka w polu karnym. To typ snajpera, potrafi z zimną krwią wykorzystać sytuację, którą mu stworzą partnerzy. Bardzo uważnie musimy pilnować go we własnym polu karnym - zapowiada Maciej Skorża.

Trener nie chce się jednak rozwodzić nad kwestią powrotu do Wisły w listopadzie 2007 roku. - Można wymieniać zawodników, którzy tu byli a ich nie ma i by się przydali. To jest gdybanie, to nie ma większego sensu - powiedział Skorża.

Poproszono Macieja Skorżę o ocenę środowego występu Andrzeja Niedzielana, który wszedł na boisko po przerwie. - W jego sytuacji każdy występ pomaga w dojściu do lepszej dyspozycji. W Poznaniu był to jego poprawny mecz. Czy wykorzystałby te sytuacje, które mieli inni zawodnicy w pierwszej połowie - nie wiadomo. Wiadomo, że nie jest to typ egzekutora. Lubi zejść na skrzydło, cofnąć się po piłkę, rozerwać obronę. Jedną z uwag jaką miałem do niego po meczu to, że w momencie dogrywania piłek w pole karne jego tam nie było. Jeśli jutro pojawi się na boisku, to liczę, że znajdzie się w dobrej sytuacji i ją wykorzysta.

Znów na środku obrony wystąpi Marcin Baszczyński, tym razem za Arkadiusza Głowackiego. "Baszczu" w środę nie grał z powodu drobnej kontuzji, obawiano się jej pogłębienia, co spowodowałoby absencję przeciwko Jagiellonii. - Jutro na każdej pozycji w obronie może zagrać Junior Diaz, a na bocznej obronie Wojciech Łobodziński lub Marek Zieńczuk - zdradza trener Skorża.

wislakrakow.com (rav)

Źródło: wislakrakow.com

Relacje z meczu

Wisła wygrywa po golu Baszcza

W Wielką Sobotę Wisła pokonała Jagiellonią 1:0. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Marcin Baszczyński. Wisła powinna wygrać znacznie wyżej, ale nie wykorzystała wielu doskonałych okazji.

Po raz kolejny potwierdziło się, że pod nieobecność Pawła Brożka ciężar zdobywania bramek w zespole Wisły muszą brać na siebie nawet jej obrońcy. Tak było właśnie w spotkaniu z Jagiellonią. Oni niestety zwykli to robić ze znacznie mniejszą częstotliwością niż najlepszy strzelec poprzedniego sezonu, a więc i bramek przy Reymonta oglądaliśmy niewiele.

Marcin Baszczyński po strzeleniu bramki
Marcin Baszczyński po strzeleniu bramki

W składzie Wisły zabrakło dziś pauzującego za kartki Głowackiego, którego po raz kolejny bardzo dobrze zastąpił Baszczyński. Na lewej stronie pojawił się Peter Singlar, środek pomocy tworzyli Diaz z Sobolewskim, zaś linię ataku Boguski z Ćwielongiem. W drużynie Jagiellonii zabrakło jedynie Krzysztofa Króla. Rzekomo kontuzjowani Hermes i Bruno pojawili się na murawie w wyjściowym składzie.

Wiślacy, zgodnie z założeniami, zaskoczyli rywali szybko strzeloną bramką. Już w 3. minucie rzut wolny z prawej strony pola karnego wykonywał Marek Zieńczuk. Dośrodkował w pole karne, gdzie największym sprytem wykazał się Marcin Baszczyński, który strzałem z „krzyżaka” posłał piłkę do siatki. Białostoczanie w pierwszej połowie starali się grać otwarty futbol i zagrażać bramce gospodarzy. Bardzo dobrze spisywała się jednak defensywa Wisły, która całkowicie odcięła od podań wracającego po kilku latach na Reymonta Frankowskiego.

Do przerwy bramki już nie padły, a końcowy rezultat wciąż pozostawał sprawą otwartą. W drugiej części spotkania wiślacy całkowicie zdominowali Jagiellonię, dążąc do zdobycia drugiego gola. Okazji ku temu było zresztą co niemiara. W 64. min po świetnym podaniu na wolne pole od Łobodzińskiego w słupek trafił Boguski, chwilę później sam Łobodziński stanął przed swoją szansą, ale w sytuacji „sam na sam” z Gikiewiczem przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Swoje szanse mieli jeszcze Ćwielong, Sobolewski czy Jirsak, ale żadnej z nich nie udało się zamienić na bramkę. „Jaga” w drugiej partii groźniej zaatakowała tylko raz, ale strzał Hermesa wybronił Mariusz Pawełek. Wisła była tego dnia zdecydowanie lepsza piłkarsko, jednak nie potrafiła swej przewagi udokumentować kolejnymi celnymi trafieniami.

Wiślacy dopisali do swego konta trzy punkty. Na plus należy zaliczyć im, że zdominowali rywala, linia obrony wraz z dobrze dysponowanym dziś Mariuszem Pawełkiem zneutralizowała ofensywne atuty Jagiellonii, niemniej biorąc pod uwagę ilość stworzonych sobie sytuacji, zwycięstwo powinno być znacznie bardziej okazałe.

Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0)
1:0 Marcin Baszczyński 3 min

Żółta kartka: Stano (Jagiellonia)

Wisła: Pawełek - Singlar, Baszczyński, Marcelo, Brożek Piotr - Małecki, Sobolewski, Diaz, Zieńczuk (89 Cantoro) - Boguski (73 Jirsak), Ćwielong (63 Łobodziński)

Jagiellonia: Gikiewicz - Alexis, Stano, Cionek (46 Kojasević), Skerla, Jarecki (82 Fidziukiewicz) - Bruno, Zawistowski, Hermes, Grosicki (63 Lewczuk) - Frankowski

Źródło: wislakrakow.com

Bramka obrońcy daje Wiśle wygraną

Data publikacji: 11-04-2009 20:57


Tylko jedna bramka padła w meczu Wisły Kraków z Jagiellonią Białystok. Tylko jedna, bo piłkarze Białej Gwiazdy seryjnie marnowali dogodne okazje do podwyższenia wyniku spotkania, które wygrali skromnie 1:0.

Spotkanie rozstrzygnęło się już na początku. W 3. minucie, po rzucie wolnym, wykonywanym przez Marka Zieńczuka, piłkę do bramki Jagiellonii skierował Marcin Baszczyński. Było 1:0 dla Wisły i wydawało się, że gospodarze pójdą za ciosem. Niespodziewanie jednak do Jagiellonia przeważała na boisku, jednak nie stworzyła sobie żadnej stuprocentowej okazji do wyrównania.


Po kilkunastu minutach Wiślacy z powrotem zaczęli kontrolować przebieg gry. Było tak niemal przez całe spotkanie, ale podopieczni Macieja Skorży nie potrafili wykończyć akcji, których stworzyli sobie całkiem sporo. W bramkę Radosława Gikiewicza nie mógł się wstrzelić ani Piotr Ćwielong, ani Marek Zieńczuk, ani Rafał Boguski, ani Wojciech Łobodziński, ani Junior Diaz, ani Tomas Jirsak, ani Patryk Małecki. Każdy z tych piłkarzy przynajmniej raz mógł skutecznie wykończyć akcję, ale brakowało im skuteczności i zimnej krwi w polu karnym przeciwnika.

Niewykorzystanych okazji mogą żałować zwłaszcza Rafał Boguski i Wojciech Łobodziński. Ten pierwszy w 64. minucie dostał piłkę od tego drugiego, ale będąc przed pustą bramką, uderzył za słabo, dzięki czemu piłkarz Jagiellonii mógł wybić piłkę z linii bramkowej. Już w doliczonym czasie gry Wojciech Łobodziński dostał świetne podanie na wolne pole przed bramkę Jagiellonii, ale z kilku metrów przestrzelił nad poprzeczką.

Podopieczni Michała Probierza w przekroju całego spotkania zagrozili bramce Mariusza Pawełka raz. W 59. minucie sam na sam z bramkarzem Wisły wyszedł Damir Kojasević, ale Pawełek świetnie obronił strzał pochodzącego z Czarnogóry piłkarza.

W końcówce spotkania goście ambitnie walczyli o wyrównanie, ale Wiślacy nie pozwolili sobie na błąd, który mógłby kosztować ich utratę dwóch punktów. Bardzo dobry mecz na środku obrony rozegrał Marcin Baszczyński. Pełniący dziś funkcję kapitana zespołu Baszczyński grał jak profesor na pozycji stopera i nie pozwolił na zbyt wiele Tomaszowi Frankowskiemu, któremu nie udało się strzelić ponownie bramki przy Reymonta 22.

Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0)

1:0 Baszczyński 03'

Wisła Kraków: Pawełek - Singlar, Baszczyński, Marcelo, Piotr Brożek - Małecki, Sobolewski, Diaz, Zieńczuk - Boguski (73' Jirsak), Ćwielong (62' Łobodziński)

Jagiellonia Białystok: Gikiewicz - Cionek (46' Kojasević), Stano, Skerla, Norambuena - Coutinho, Zawistowski, Hermes, Jarecki (77' Fidziukiewicz) - Grosicki (62' Lewczuk), Frankowski

Żółte kartki: Stano (Jagiellonia)

Sędziował: Mirosław Górecki

Widzów: 11 300


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

  • Lech zdobywa gola na 2:1 w 94 minucie. Nic dodać, nic ująć.
  • KONIEC MECZU! Wygrywamy i czekamy na wieści z Gliwic, gdzie Piast remisuje z Lechem 1:1 (jest 80 minuta). A potem Legia gra z Cracovią.
  • 90+2' Centra Małego, chwyt Gikiewicza.
  • 90+2' Strzał Kojasevicia broni Pawełek.
  • 90' Doliczone trzy minuty. Trochę pomyliliśmy się z minutami. Zmiana Cantoro była w 89 minucie.
  • 90' Kontra! Jirsak do Łobodzińskiego, sam na sam, uderzenie nad bramką!!! Zaczarowana!
  • 90' Za Marka Zieńczuka Mauro Cantoro.
  • 90' Zawistowski w mur.
    Kibice Jagiellonii na trybunach Wisły
    Kibice Jagiellonii na trybunach Wisły
  • 90' Faul. Rzut wolny dla Jagiellonii, 30 metrów od naszej bramki. Zawistowski Frankowski.
  • 90' Zablokowany ręką strzał Sobolewskiego... Ale co tam, gola nie ma.
  • 90' Piast zdobył gola na 1:1 z Lechem.
  • 90' Łobodziński zza pola karnego uderza, broni Gikiewicz. Dobitka Sobolewskiego obok bramki.
  • 89' Jirsak do Małeckiego, Stano wybija. Mały wraca się po piłkę, biegnie lewym skrzydłem, uderzenie z ostrego kąta, łapie Gikiewicz.
  • 89' Teraz centra Jagiellonii, pewny chwyt Pawełka.
  • 88' Zieńczuk do Małeckiego, główka obok bramki.
  • 85' Małecki do Jirsaka, pole karne, obrońca na róg.
  • 85' Nie no, dziś już więcej goli Wisła nie zdobędzie. Zieńczuk z bliska, dobijał Baszczyński, wszystko zablokowanie...
  • 83' Przegrany pojedynek Łobodzińskiego z Hermesem na prawym skrzydle.
  • 82' Fidziukiewicz za Jareckiego.
  • 82' Małecki przed polem karnym, strzał prawą nogą nad poprzeczką.
  • 81' Groźne podanie do Frankowskiego, idealnie przecięty lot piłki przez Baszczyńskiego.
  • 75' Dwójkowa akcja Małeckiego z Jirsakiem zakończona niecelnym podaniem tego drugiego.
  • 73' Rafał Boguski opuści boisko na rzecz Tomasa Jirsaka.
  • 71' Faul Łobodzińskiego na Alexisie, wynikający z próby odebrania piłki na połowie rywala.
  • 70' Szykuje się wejście Tomka Jirsaka.
  • 68' Małecki odgrywa w pole bramkowe, tam obrońca Jagiellonii niepewnie wybija piłkę, szczupak Boguskiego... znów obok!!!
  • 68' Nieporozumienie Gikiewicza ze Skerlą, Boguski blisko piłki, ale bramkarz Jagiellonii zdołał trafić w piłkę. Wszystko poza polem karnym!
  • 66' Pawełek uprzedził Tomka Frankowskiego, idealne wyjście bramkarza Wisły Kraków.
  • 64' Lepszej sytuacji nie można mieć! Boguski skiksował przed bramkarzem po idealnym podaniu Łobodzińskiego z prawej strony...
  • 63' Lewczuk za Grosickiego.
  • 63' Za Ćwielonga - Łobo.
  • 62' Ależ akcja! Małecki do Ćwielonga na prawej stronie. Pole karne, minięcie rywala, strzał... blokuje obrońca. Ale i uderzenie nie było celne.
  • 60' Diaz obok bramki, uderzenie lewą nogą.
  • 59' Przed dobrą szansą Hermes! Jego strzał obronił Pawełek, uczynił to na tyle dobrze, że odbił piłkę w prawo. Z lewej strony już czaił się "Franek".
  • 53' Aaj, pospieszył się Piotr Ćwielong! Dostał podanie do Marka Zieńczuka na skrzydło, nie było spalonego, zagranie w pole karne do Rafała Boguskiego, ten nie sięgnął piłki!
  • 51' Trochę za mało zdecydowanie Patryk Małecki osamotniony w ataku. Przed nim Stano, zdołał zablokować strzał wiślaka z 18 metrów.
  • 50' Groźna sytuacja pod naszym polem karnym, bo centrowana z rzutu rożnego piłka opadła na ziemię w polu bramkowym. W porę zorientował się "Baszczu" ekspediując ją do środka.
  • 49' Małecki szukał Ćwielonga, obrońcy zorientowali się.
  • 49' Przechwyt "Sobola", podbiegł pod pole karne Jagiellonii, mocne uderzenie po długim rogu tuż obok bramki!
  • 48' Alexis wybija piłkę pięć metrów od bramki Jagiellonii.
  • 46' Sobol zatrzymany przed polem karnym Jagiellonii.
  • 46' Zmiana w Jagiellonii. Za Thiago Cionka wchodzi Damir Kojasević.
  • W Gliwicach Lech prowadzi z Piastem 1:0.
  • Statystyka pierwszej połowy Wisła-Jagiellonia: sytuacje 8-2, strzały 7-5, strzały celne 4-2, zablokowane 1-1, spalone 2-3, rożne 4-4, faule 10-8
  • Koniec pierwszej połowy. Wygranej 1:0, a ponadto ciekawej. Obie drużyny miały swoje szanse, ale więcej Wisła, stąd zasłużone prowadzenie.
  • 45' Doliczona minuta.
  • 44' Bruno w kierunku Grosickiego i Frankowskiego. Ten pierwszy na spalonym.
  • 44' Pojedynek jeden na jeden Zieńczuka z Thiago. Centra po ziemi, znów wyłapana przez bramkarza.
  • 43' Zbyt głęboka wrzutka w pole karne Jagiellonii w wykonaniu Małeckiego, chwyt Gikiewicza zapobiega niebiezpieczeństwu.
  • 42' Stano fauluje Ćwielonga, który odebrał mu piłkę. Oczywista żółta kartka.
  • 41' Marek Zieńczuk dogonił piłkę przy chorągiewce, natychmiastowa centra do wbiegającego Ćwielonga, ten szybuje w powietrzu, ale piłka nad jego głową.
  • 40' Odgwizdany faul Marka Zieńczuka przed polem karnym Jagiellonii.
  • 39' Rafał Boguski wyprowadził kontrę Wisły, ściągnął na siebie dwóch zawodnika, podanie do Ćwielonga, przeciętne przyjęcie piłki zawaliło całą sytuację. Strzał obok bramki.
  • 34' Gikiewicz wyłapał piłkę po wrzutce w pole bramkowe.
  • 33' Szybka kontra, Piotr Ćwielong przed polem karnym Jagiellonii, obok Rafał Boguski... dlaczego próbował lobować!? Niecelnie.
  • 33' 35 metrów od bramki Wisły, strzał z rzutu wolnego Bruno, licząc na wyjście do przodu Pawełka. Przeliczył się.
  • 30' Jarecki minął Sobolewskiego 30 metrów od bramki Wisły i natychmiast uderza na naszą bramkę. Czyni to obok słupka.
  • 29' Znakomity przerzut do Małeckiego, podanie do Zieńczuka, półgórna piłka, "Zieniu" decyduje się na strzał z powietrza - znakomita interwencja bramkarza Jagiellonii ratuje gości przed utratą drugiego gola!
  • 28' Ćwielong na pozycji spalonej.
  • 28' Nie odebrali piłki Grosickiemu wiślacy. Uderzenie zza pola karnego z prawej strony. Pawełek łapie.
  • 26' Zatrzymana przez sędziego znakomita akcja Wisły! Marcelo odebrał piłkę Grosickiego, popędził lewym skrzydłem, przerzucił na prawą nogę, centra wprost do Boguskiego, będzie gooool... nie. Boguski sfaulował wcześniej Hermesa. Przynajmniej zdaniem sędziego.
  • 24' Jarecki lewą stroną, wpada w pole karne Wisły, strzela, piłka zablokowana przez powracającego obrońcę. Biegł już środkiem Frankowski.
  • 23' Bardzo ładne dośrodkowanie Juniora z lewej strony! Zieńczuk cofnął się po piłkę, natychmiastowo główkował. Szkoda, że wprost w bramkarza, gdyby piłka poszła bardziej do boku Gikiewicz nie miałby szans.
  • 22' Starcia Diaza i Bruno. Obaj piłkarze, zwłaszcza gracz Jagiellonii, mają sobie sporo do powiedzenia.
  • 22' Bardzo groźna wrzutka w nasze pole karne, dwóch raczy Jagiellonii wyskoczyło najwyżej. Bruno lecąc tyłem do bramki przestrzelił, piłka przeleciała nad poprzeczką.
  • 20' Boguski prostopadle do Piotra Brożka, ten nie zdążył już zacentrować - był na spalonym.
  • 18' "To my, to my, to my - Jagiellonią" - ryknęło około 200 fanów gości. Siedzą razem z wiślakami na sektorze E4.
  • 16' Źle rozegrana kontra przez Piotrka Ćwielonga, który otrzymał piłkę za plecy obrońców na prawe skrzydło. Doszedł do piłki, ale potem niepotrzebnie zaczął się cofać z piłką, zamiast zagrać do jednego z dwóch partnerów.
  • 16' "Wygramy, wygramy, wygramy. Jagę pokonamy" - na trybunach.
  • 13' Zaskakujący strzał z 25 metrów Diaza, mocne uderzenie, po którym piłkę wyłapuje Gikiewicz.
  • 12' Róg, Marcelo, Sobol, piłka do Diaza, wolej potężny, ale niecelny. Powinno być 2:0.
  • 12' Po rogu dla Wisły zaatakował piłkę Junior Diaz, ponownie róg.
  • 11' Wreszcie akcja Wisły, zakończona jednak niedobrą wrzutką Zieńczuka.
  • 9' Źle bita piłka z rzutu rożnego dla Jagiellonii, przeleciała przez całe pole karne, Junior pozwolił jej opuścić boisko.
  • 8' Singlar wybija piłkę spod nóg Bruno, który już wbiegał w pole karne Wisły!
  • 7' Dość podobna sytuacja, jak ta w której bramkę przy Reymonta zdobyła Cracovia. Strzał zza pola karnego, rykoszet, po którym piłka mogła wpaść "za kołnierz" Mariusza Pawełka.
  • 6' Ponownie z tego samego miejsca będzie centra Zawistowskiego. Główkował na róg Marek Zieńczuk.
  • 6' Próba ataku Jagiellonii, która szybko stara się wyrównać. Róg dla gości.
  • 3' Goool, w stylu Franka, ale dla Wisły!!! Baszczu piętką!!! Wrzucał w pole karne Jagiellonii Marek Zieńczuk, Baszczu zachował się najsprytniej w polu karnym Jagi.
  • 1' Rozpoczęła Jagiellonia i od razu starciw w środku pola. Leży na boisku obuty na różowo Bruno.
  • Obie drużyny wychodzą na murawę. Jagiellonia w białych koszulkach i czarnych spodenkach. Gromkie brawa dla obu drużyn oraz dla Radka Sobolewskiego - piłkarza marca 2009 w polskiej Ekstraklasie.

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Maciej Skorża, trener Wisły

Maciej Skorża
Maciej Skorża

Trener Maciej Skorża w Wielką Sobotę nie chciał krytykować swoich zawodników za brak skuteczności. - Nie ma sensu w święta za dużo narzekać, najważniejsze że wygraliśmy - powiedział szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

- Jagiellonia potwierdziła, że jest jedną z najlepszych drużyn wiosną w polskiej lidze, a my jedną z najbardziej nieskutecznych. Na szczęście Marcin Baszczyński zdobył bramkę na wagę trzech punktów - stwierdził trener.

- To nie przypadek, że na trzy mecze we wszystkich gole strzelają obrońcy. Oby po dwóch świątecznych forma naszych napastników poszła w górę, mam nadzieję, że nie tylko obrońcy będą trafiali - przyznał.

Macieja Skorżę pytano o brak skuteczności Rafała Boguskiego. - Rafał mógł wykorzystać przynajmniej jedną ze swych sytuacji, ale nie zamierzam mieć do niego pretensji. Dziś nie chcę tego robić.

- W czasie świąt spokojnego rodzinnego czasu, by zapomnieć o piłce przez te kilka dni. Po powrocie do pracy życzę nam, byśmy byli skuteczniejsi.


Skorża i Probierz po meczu Wisła - Jaga:

Źródło: wislakrakow.com

Michał Probierz, trener Jagiellonii

- W trzeciej minucie runął nasz plan, straciliśmy bramkę po stałym fragmencie gry. Staraliśmy się narzucić swój styl gry. Mieliśmy dobre fragmenty, ale brakowało ostatniego podania. Byliśmy narażeni na kontry w końcówce, Marcelo wybijał piłki po naszych atakach. Chwała zespołowi, Jagiellonia nie zaprezentowała się tu źle, wstydu nie przynieśliśmy - powiedział trener Michał Probierz po meczu z Wisłą.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Marcin Baszczyński, piłkarz Wisły

Marcin Baszczyński
Marcin Baszczyński
Udzieliło mi się od Franka

Po 2 minutach i 40 sekundach Wisła prowadziła w meczu z Jagiellonią po bramce swego kapitana, Marcina Baszczyńskiego. - Tak mieliśmy wbiegać na ten stały fragment, w końcu udało nam się strzelić po rzucie wolnym, a to jest ważne. Radek dobrze przedłużył główkę, piłka tak fajnie spadła i musiałem szukać uderzenia. Strzeliłem sytuacyjnie, nie mogłem inaczej - opowiadał na gorąco po spotkaniu strzelec, który po golu ucałował wiślacki herb na swej koszulce.

Wydarzeniem meczu, jeszcze przed jego rozpoczęciem, był powrót na Reymonta Tomasza Frankowskiego. Widzowie z zainteresowaniem śledzili pojedynki Frankowskiego z Baszczyńskim czy Marcelo. Pojedynki, w których "Franek" praktycznie nie miał szans ani z rosłym Marcelo, ani z doświadczonym Baszczyńskim. - Właśnie o to chodzi. Skoro Tomek nie mógł się pokazać na boisku to chyba dobrze o nas świadczy. Groźna para napastników jaką jest duet Frankowski-Grosicki dzisiaj nie pograła. "Groszek" został zmieniony, to też o czymś świadczy. Myślę, że z Marcelo dobrze wykonaliśmy swoją robotę.

"Łowca bramek" nie wpisał się na listę strzelców, za to "Baszczu" strzelił właśnie w stylu filigranowego napastnika. - Bardzo przygotowywałem się do tego meczu, bo wiedziałem, że Tomek jest niezwykle niebezpiecznym zawodnikiem w polu karnym. Tak mi się to udzieliło, że wykorzystałem jego atuty w jego polu karnym i udało mi się strzelić fajnego gola - szczerze przyznał Marcin Baszczyński. Ostatnią bramkę obrońca strzelił ponad rok temu w Bytomiu, piłka wpadła bo "Baszczu" sam dobijał swój wcześniejszy strzał, nawet nie wiadomo dokładnie którą częścią nogi. Defensor nie strzela często, ale jego trafienia zapadają w pamięć. Tak będzie i z dzisiejszym golem, który padł po uderzeniu piętką. - Bardzo się z tego cieszę. Wcześniej rzadko wchodziłem na stałe fragmenty gry. Gdy grałem z boku obrony miałem inne zadania. Od dwóch meczów mogę uczestniczyć w stałych fragmentach i opłaciło się.

W czwartym meczu z rzędu bramkę strzela obrońca. Niezwykle silnym punktem zespołu jest ostatnio linia defensywna, która nie dość, że broni, to jeszcze zdobywa gole. - Siłą Wisły jest cała drużyna, która gra ostatnio dobrze, choć może mało skutecznie. To jest nasz jedyny, ale niemały problem. Dzisiaj również bramek mogło być dużo więcej, mogli strzelić je także napastnicy. Niestety nie udało się, jest nad czym pracować. Trzeba się cieszyć, że na święta mamy trzy punkty, gonimy liderów i walczymy o mistrzostwo.

Wisła wywalczyła komplet punktów, ale nie udało się dokonać tego w tak efektownym stylu jak przed rokiem, gdy Jagiellonia wracała do Białegostoku z bagażem pięciu bramek. Napastnicy Białej Gwiazdy zmarnowali kilka naprawdę świetnych okazji. - Nawet nie odczuwałem irytacji, ale z czasem pewną niepewność - przyznaje Baszczyński. - Jagiellonia później starała się długimi podaniami wrzucać piłki w nasze pole karne, a to zawsze jest jakieś niebezpieczeństwo. Z takiego chaosu może coś się przydarzyć, ale dzięki Bogu ten wynik udało się dowieźć do końca. Nie ukrywam, że w końcówce w naszych szeregach było widać trudy dwumeczu w Poznaniu.

Marcin Baszczyński zagrał tylko w pierwszej części tego dwumeczu - w starciu ligowym wystąpił w roli środkowego obrońcy. Bój o Puchar Polski odpuścił z powodu drobnej kontuzji. - Rozmawiałem z trenerem i sam powiedziałem, że nie czuję się pewnie. Nie byłem gotów na 100%, a nie lubię grać, gdy nie mogę dać z siebie wszystkiego na boisku. Sam powiedziałem trenerowi, że nie nadaję się do gry w tym meczu. Na szczęście uraz puścił, już nie jest tak groźnie i mogłem dziś zagrać.

Wisła walczy o mistrzostwo, a w starciu z Jagiellonią trzy punkty zapewnił jej zawodnik, którego w tej rundzie w klubie mogło już nie być. - Zostałem w klubie i chciałem, żeby tak właśnie było. Bardzo bym się cieszył, byłbym dumnym, że mogłem dołożyć do tego jakąś cegiełkę. Oby to zakończenie było dla nas szczęśliwe, wówczas moje rozstanie z Wisłą będzie przyjemniejsze.

Mimo 32 lat na karku Marcin Baszczyński z meczu na mecz udowadnia swą przydatność do zespołu. - Jestem potrzebny w tym okresie i staram się grać dobrze, odwdzięczyć się. Wiem, że jestem potrzebny i wszystko co mogę oddaję Wisełce. Mam kontrakt do czerwca i zrobię wszystko, aby do końca grać na swoim poziomie. Szanse na przedłużenie kontraktu z Wisłą wydają się niestety nikłe. - O pewnych sprawach nie chcę jeszcze mówić, ale w przyszłym roku już raczej nie zagram w Wiśle.

wislakrakow.com
(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Mariusz Pawełek uporał się z urazem

11. kwietnia 2009, 23:27

- Na szczęście wszystko w porządku. Sztab medyczny wspiął się na wyżyny - powiedział zadowolony Mariusz Pawełek schodząc z boiska po wygranym meczu z Jagiellonią. - Naprawdę nie wyglądało to dobrze. Ani w dniu meczu z Lechem, ani w czwartek czy piątek jeszcze nie byłem pewny czy będę mógł dziś zagrać - zdradza "Mario", który w ostatnich dniach borykał się z urazem prawej nogi.

- Już od pierwszego dnia pracowaliśmy z Marcinem Bisztygą i Zbyszkiem Woźniakiem. Dziękuję im bardzo, bo to było dla mnie ważne. Nie chciałem odpuszczać jakiegokolwiek meczu, bo wiadomo, że punkty są dla nas ważne. Nie opuściłem jeszcze żadnego meczu w tej rundzie i chcę grać do końca. Szkoda, że nie zagrałem w Pucharze, szkoda w ogóle tego meczu, bo nie powinniśmy go przegrać, ale to już poza nami. Dzisiaj cieszymy się ze zwycięstwa, wynik mógł być wyższy, ale w naszej grze było trochę nerwowości. Odnieśliśmy zasłużone zwycięstwo, bo stworzyliśmy sobie więcej sytuacji, ale Jagiellonia też dobrze grała. Trener Probierz bardzo dobrze przygotował ich na ten mecz.

Mimo szybko strzelonej bramki, Wisła nie zdołała powtórzyć wyczynu sprzed roku, kiedy ograła Jagę 5:0. Sytuacje były, ale żaden z wiślaków nie umiał zamienić ich na gole. - Strzeliliśmy szybko bramkę, później chcieliśmy dążyć do następnej, ale może brakowało sił po tych ostatnich meczach z Lechem, w których daliśmy z siebie wszystko. Ale nawet mimo braku sił stworzyliśmy sobie dogodne sytuacje do tego, żeby podwyższyć ten wynik. Mimo swojego wieku, zaimponował mi bramkarz Jagiellonii.

Dobry występ zanotował także i bramkarz Wisły. Zagrożenia pod bramką Pawełka wyjątkowo nie stwarzał Tomasz Frankowski, ale jego koledzy kilka razy zmusili golkipera Białej Gwiazdy do interwencji. - Zawsze najważniejsze dla bramkarza jest to, aby nie stracić bramki. I z tego się cieszę, przez święta będzie można poświętować, a od wtorku skupić się na kolejnym meczu. Na Wielkanoc jadę do rodziny. Już dzisiaj pakujemy się i z żoną oraz Kubusiem jedziemy do rodzinnej Lubomii - wyjawił nam "Mario".

- Wszystkim kibicom życzę zdrowych, spokojnych świąt, mokrego dyngusa i żeby zjedli dużo jajek!

wislakrakow.com (nikol) Źródło: wislakrakow.com

Patryk Małecki: Najważniejsze są punkty

12. kwietnia 2009, 00:54

- Mecz mogliśmy wygrać troszkę wyżej, to nam się nie udało, ale najważniejsze, że punkty zostały w Krakowie - przekonuje Patryk Małecki, który w drugim meczu z rzędu odnotował występ w pełnym wymiarze czasowym.

- To dobrze, że nie tylko napastnicy czy pomocnicy są przypisani do strzelania bramek. Ćwiczymy dużo stałych fragmentów gry na treningach i to przynosi efekty. Marcin znalazł się w odpowiednim momencie i zdobył bardzo ładną bramkę na wagę trzech punktów. Widowisko mogło się podobać, choć niewykorzystane sytuacje trochę bolą - podsumował "Mały".

Jagiellonia przyjechała pod Wawel opromieniona wysokim zwycięstwem nad ŁKS-em i nie zamierzała łatwo sprzedać skóry. - Grali agresywnie, w pierwszej połowie jak równy z równym, w drugiej to my ich zdominowaliśmy. Nie był to łatwy rywal. Wiedzieliśmy, że Jagiellonia dobrze gra piłką i to się potwierdziło. Nie było tak łatwo, jak ktoś mógł sobie wyobrażać, że Jagiellonia przyjedzie tutaj, dostanie czwórkę i pojedzie. Przy naszej lepszej skuteczności może by tak było, ale i tak najważniejszy jest komplet punktów - mówi Małecki.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Marek Zieńczuk żartuje z Baszcza

12. kwietnia 2009, 14:46

We wcześniejszych meczach przeciw Jagielloni Marek Zieńczuk zdobył trzy bramki, co pozwoliło mu uzyskać miano najskuteczniejszego strzelca Wisły w starciach z żółto-czerwonymi. Wczoraj oddał trzy celne strzały na bramkę Jagi, ale nie zdołał pokonać Rafała Gikiewicza.

- Rozegraliśmy dobre zawody, brakowało tylko skuteczności pod bramką. Wynik mógł być zupełnie inny, wyższy. Cierpimy na brak Pawła Brożka. Wydaje mi się, że gdyby Paweł wszedł choćby w końcówce spotkania, mógłby dołożyć jedną czy dwie bramki. Ale chyba nie warto było ryzykować jego zdrowie, przyda nam się jeszcze na koniec tego sezonu - twierdzi "Zieniu".

Pawła co prawda w drużynie brakuje, za to obrońcy wybitnie rozstrzelali się w ostatnim czasie. Marcelo strzelił w derbach, Singlar i Głowacki przy Bułgarskiej, a Jagiellonię pokonał Baszczyński. - Śmialiśmy się, że przez 8 lat w Wiśle Marcin nie wchodził na stałe fragmenty gry i jego talent był chyba marnowany. Dziś wszedł na pierwszy stały fragment i strzelił gola. Cieszymy się, że strzelają nie tylko napastnicy, pomocnicy, ale także obrońcy. My pomagamy im bronić, a oni nam strzelać bramki. Tak chyba powinno być.

W dwóch poprzednich meczach przy Reymonta Wisła pokonywała żółto-czerwonych pięcioma bramkami, a Marek Zieńczuk dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców. W Wielką Sobotę musieliśmy zadowolić się skromnym 1:0. - Zespół Jagiellonii znacznie się zmienił. To już nie są tak łatwe mecze jak w poprzednich sezonach, kiedy wygraliśmy tutaj 5:0. Drużyna ta nabrała zupełnie nowej jakości, doszło wielu zawodników i ich zdobycz punktowa z tej rundy pokazuje, że jest to dobra drużyna, która potrafi grać ofensywny futbol. Jest to jeden z zespołów, który zagrał tutaj odważną piłkę i starał się konstruować sytuacje, a nie tylko bronić.

W 89. minucie gry Marka Zieńczuka na boisku zastąpił Mauro Cantoro. Była to zmiana taktyczna, nie wynikająca z urazu skrzydłowego. - Trener potrzebował świeżego zawodnika. Trzeba było utrzymać trochę piłkę, a wiadomo, że Mauro robi to bardzo dobrze.

Po meczu piłkarzom Wisły nie oberwało się od trenera za niewykorzystane sytuacje. - Wiadomo, że lepiej się wygrywa po 3:0, 4:0, ale nie ma co narzekać, bo komplet punktów został w Krakowie i z tego się cieszymy. Chcieliśmy w takiej miłej atmosferze udać się do domów, więc trener tylko nam podziękował, złożył życzenia i spotykamy się za dwa dni. Mamy ciężki wyjazd do Gdyni, musimy przywieźć stamtąd zwycięstwo.

Dwa dni wolnego nie wystarczą, aby Marek udał się w swe rodzinne strony, czyli do odległego Gdańska. - Mam tutaj swoją rodzinę i święta spędzę w Krakowie. Do Gdyni jedziemy w piątek, więc będzie okazja, żeby spotkać się z rodziną, wydaje mi się, że trener na to pozwoli. Nie ma sensu, żebym gnał przez całą Polskę, bo nie jest to krótka droga, koledzy ze Słowacji i Czech mają bliżej. Nie ma sensu, tym bardziej, że na polskich drogach wcale nie jest bezpiecznie.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Frankowski: Dziękuję za przyjęcie

Data publikacji: 11-04-2009 23:47


"Wydawało mi się, że porcja gwizdów przy moim nazwisku się pojawi. Kibice jednak pamiętali dobre momenty, które dałem Wiśle przez siedem lat. Bardzo dziękuję za przyjęcie" – powiedział po meczu Tomasz Frankowski, którego fani przy wyczytywaniu nazwisk nagrodzili oklaskami.

"Oczywiście, że to był szczególny mecz, bo pierwszy raz przyjechałem do Krakowa jako zawodnik gości" – mówił "Franek". "Trener zawrócił mnie, gdy schodziliśmy do szatni, bo zrobiłem dwa kroki za daleko – zapomniałem, że szatnia gości jest bliżej" – zdradził po meczu. To jednak nie był jedyny objaw tego, że Frankowski przy Reymonta przyzwyczajony jest do innej roli. Na jedno z pytań napastnik Jagiellonii odpowiadał: "Życzę krakowianom tytułu mistrza Polski z sentymentu. Mają na to duże szanse, jednak jestem piłkarzem Wisły…" Tu "Franek", poprawiony przez dziennikarzy, zamilkł i poprosił z uśmiechem na ustach o ostatnie pytanie.

Jeśli chodzi o sam mecz, to Frankowski przede wszystkim żałował dwóch rzeczy: szybko straconego gola i braku większej ilości podań do napastników po ziemi. "Przyjechaliśmy urwać punkty Wiśle. Zaczęliśmy spotkanie niefortunnie, bo bramka po stałym fragmencie gry nigdy nie cieszy. Staraliśmy się grać w piłkę, stwarzać jak najwięcej problemów Wiśle, która grała uważnie w obronie. Tak jak mnie kryła dwójka stoperów, tak Grosickiego boczni obrońcy. Sytuacje stwarzane przez Wisłę były konsekwencją tego, że odkrywaliśmy się. Wydaje się, że to Wisła była bliższa zdobycia kolejnej bramki" – stwierdził napastnik Jagiellonii. "Wszyscy znaliśmy taktykę na to spotkanie – żadnych piłek górą, bo ani ja, ani Grosicki nie należymy do zawodników wysokich. Nasi obrońcy wiedzieli, że mamy grać po ziemi, jednak środkowi pomocnicy Wisły bardzo często umiejętnie stawali naprzeciw tych piłek i jedynym zagraniem wtedy było granie górnych piłek" – dodał Frankowski.

Na pytanie, czy Marcin Baszczyński spełnił swoje obietnice sprzed tygodnia i pokopał trochę swojego byłego kolegę z zespołu, "Franek" odpowiedział: "Nikt nie odstawiał nogi, grało się dosyć agresywnie. Każdy chciał pokazać na boisku, że wie, po co tu jest. To była męska, twarda gra, w której jednak nikt nie przesadzał."

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Ćwielong: Nie zawsze pięknie i kolorowo

Data publikacji: 11-04-2009 22:17


"Kibice na Święta na pewno chcieli zobaczyć dużo bramek, ale niestety nam dzisiaj udało się strzelić tylko jedną. Dobrze, że zdobył ją kapitan drużyny. Najważniejsze jest to, że mamy trzy punkty i z tego się cieszymy" - powiedział napastnik Białej Gwiazdy, Piotr Ćwielong.

Zwycięstwo nad Jagiellonią skromne, bo tylko 1:0. Trochę wymęczyliście te trzy punkty. Wymęczone, wymęczone, ale dla nas najważniejsze są punkty. Przed meczem wiedzieliśmy, że będzie to bardzo ciężkie spotkanie dla nas, bo Jagiellonia po zwycięstwie nad ŁKS-em była bardzo podbudowana. Sami zawodnicy mówili, że przyjeżdżają tutaj po zwycięstwo i tym bardziej było nam ciężko. Najważniejsze jest to, że zdobyliśmy trzy punkty i z tego się cieszymy.

Mieliście w tym spotkaniu mnóstwo sytuacji, jednak znów dał o sobie znać brak skuteczności. Szkoda, że to co sobie stwarzamy nie wpada. Ja miałem taką sytuację na strzelenie, Rafał Boguski też i Wojtek Łobodziński również miał dogodną sytuację. Naprawdę tego szkoda, ale tak jak mówię, cieszymy się z tego, że wygraliśmy ten mecz i punkty dopisujemy na swoje konto.

Ci kibice, którzy spodziewali się gradu bramek musieli być chyba lekko rozczarowani. Nie zawsze może być pięknie i kolorowo (śmiech). Kibice na Święta na pewno chcieli zobaczyć dużo bramek, ale niestety nam dzisiaj udało się strzelić tylko jedną. Dobrze, że zdobył ją kapitan drużyny.

Po meczu Pucharu Polski trener Skorża narzekał na skuteczność napastników. Czy dostałeś jakieś wytyczne od trenera, jak tą niemoc przełamać? Jeśli chodzi o naszych napastników to uważam, że nie jest źle. Myślę, że jeśli zdobędziemy Mistrzostwo Polski, to nikt nie będzie pamiętał o tym, że napastnicy nie strzelili w paru meczach bramki. Skupiamy się nad tym, żeby obronić ten tytuł i żeby w każdym meczu wygrywać. Na dzień dzisiejszy udało się to z Jagiellonią i to nas cieszy.

Obronę macie skuteczną jak nigdy. Dzisiejsza bramka Marcina Baszczyńskiego to kolejny gol stopera w ostatnich meczach. Dokładnie. Mamy wyrównaną drużynę i wszyscy strzelają bramki.


Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

23. kolejka ekstraklasy - podsumowanie

9. kwietnia 2009

W Wielkim Tygodniu piłkarze wybiegli na boisko w dwa, a nie jak zwykle, trzy dni. Stadiony zapełniły się tym razem tylko w czwartek i w sobotę.

W czwartek odbyły się trzy spotkania. Polonia Bytom zmierzyła się z Odrą w śląskim pojedynku drużyn, które w tabeli dzieli zaledwie jeden punkt. Po meczu, który zakończył się remisem 1:1, nic się w tej kwestii nie zmieniło. Bramki strzelali Rafał Grzyb i Deivydas Matulevicius. Litwin opuścił boisko 20 minut przed końcem spotkania z czerwoną kartką (za dwie żółte).

ŁKS podejmował gdyńską Arkę. Obie drużyny, przed kolejką sąsiadujące w tabeli, z 25 punktami każda, przegrały swoje ostatnie mecze. Humory poprawili sobie tylko gospodarze, którzy odprawili Arkę z bagażem trzech goli (Marcin Smoliński, Vahan Gevorgyan, Piotr Świerczewski). Szkoleniowiec gdynian, Czesław Michniewicz, przypłacił porażkę utratą posady.

W ostatnim czwartkowym meczu Śląsk podejmował Górnika Zabrze. Mecz zakończył się remisem 1:1, co nie satysfakcjonuje żadnej z drużyn. Dla zabrzan trafił Adam Banaś, tuż przed końcem spotkania wyrównał Sebastian Dudek.

Piłkarska sobota rozpoczęła się o 13.15 meczem w Gdańsku, gdzie Lechia pod wodzą nowego trenera, Tomasza Kafarskiego podejmowała GKS Bełchatów. Gdańszczanie, mimo dobrej gry i wyraźnej przewagi, ulegli gościom, których do zwycięstwa poprowadził zmiennik, Dawid Nowak, strzelec bramki dającej trzy punkty. Wcześniej gola dla GKS-u zdobył Jacek Popek. Honorowe trafienie dla Lechii zaliczył Łukasz Surma. Sytuacja gdańskiego klubu, zajmującego w tabeli 3. miejsce od końca, jest coraz bardziej dramatyczna...

W meczu Ruch Chorzów - Polonia Warszawa goście nie dali szans gospodarzom. Bramki dla warszawiaków strzelali Filip Ivanovski, Tomasz Jodłowiec i Jarosław Lato. Honor chorzowian uratował Wojciech Grzyb.

W Krakowie Wisła gościła Jagiellonię. Gospodarze zdołali tylko raz odczarować bramkę "Jagi" - zrobił to Marcin Baszczyński w 3. minucie meczu. Atrakcyjny gol "Baszcza" wystarczył jednak do zwycięstwa i zapewnił Wiśle trzy cenne punkty. ( >>> Relacja)

W Gliwicach Piast podejmował lidera, poznańskiego Lecha. Mecz przebiegał według dramatycznego scenariusza i obfitował w ciekawe akcje. Plasujący się w dole tabeli Piast długo nie dawał się Kolejorzowi, aż do 41. minuty, gdy Kasprzika pokonał Semir Stilic. Piast odpowiedział niespodziewaną bramką Jakuba Smektały w 71. minucie meczu. Stracony gol wyzwolił w Lechu nowe pokłady energii. Zwycięstwo liderowi zapewnił Marcin Kikut w 3. minucie doliczonego czasu gry.

W meczu kończącym kolejkę Legia Warszawa zdemolowała przy Łazienkowskiej broniącą się przed spadkiem Cracovię. Bramki dla stołecznej drużyny strzelali: Takesure Chinyama, Maciej Rybus, Piotr Giza i Inaki Astiz. Chinyama został samodzielnym liderem klasyfikacji strzelców ekstraklasy.


Kalendarz i wyniki meczów 23. kolejki ekstraklasy

9 kwietnia 2009, czwartek

Polonia Bytom - Odra Wodzisław 1:1

ŁKS Łódź - Arka Gdynia 3:0

Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1:1

11 kwietnia 2009, sobota

Lechia Gdańsk - GKS Bełchatów 1:2

Ruch Chorzów - Polonia Warszawa 1:3

Wisła Kraków - Jagiellonia Białystok 1:0

Piast Gliwice - Lech Poznań 1:2

Legia Warszawa - Cracovia Kraków 4:0

Tabela Ekstraklasy sezonu 2008/2009
(pozycja - klub - liczba rozegranych meczów - punkty - bramki zdobyte - bramki stracone)

Kibice Wisły
Kibice Wisły
Trybuna D
Trybuna D

1 - Lech Poznań - 23 - 48 - 40 - 16
2 - Legia Warszawa - 23 - 47 - 41 – 12
3 - Wisła Kraków - 23 - 45 - 37 – 17
4 - Polonia Warszawa - 23 - 45 - 32 – 15
5 - GKS Bełchatów - 23 - 41 - 30 – 24
6 - Śląsk Wrocław - 23 - 36 - 32 – 26
7 - Jagiellonia Białystok - 23 - 28 - 23 – 23
8 - ŁKS Łódź - 23 - 28 - 22 - 34
9 - Ruch Chorzów - 23 - 26 - 16 – 24
10 - Polonia Bytom - 23 - 26 - 24 – 35
11 - Odra Wodzisław - 23 - 25 - 17 – 28
12 - Arka Gdynia - 23 - 25 - 18 - 27
13 - Piast Gliwice - 23 - 25 - 13 – 21
14 - Lechia Gdańsk - 23 - 22 - 20 – 34
15 - Cracovia - 23 - 21 - 18 – 34
16 - Górnik Zabrze - 23 - 19 - 13 – 27

wislakrakow.com

Źródło: wislakrakow.com

Analiza gry Wisły w meczu z "Jagą". Oceny piłkarzy

14. kwietnia 2009, 11:00

W dwudziestej trzeciej kolejce Wisła podejmowała na własnym stadionie Jagiellonię Białystok. Patrząc w tabelę, ktoś mógłby spodziewać się, że Wisła jest zdecydowanym faworytem, a goście będą tylko błagać o jak najniższy wymiar kary. Jednak statystyki bywają złudne, przynajmniej źle dobrane statystyki. Jeżeli ułożylibyśmy sobie tabelę po pięciu wiosennych kolejkach okazałoby się, że Jagiellonia jest liderem. W pięciu meczach zdobyła dziesięć punktów, oczko więcej niż trzecia Wisła. U siebie zdołała pokonać Legię (szósta drużyna wiosną) i rozgromić ŁKS (piąta lokata). Gorzej szło jej na wyjazdach, po kiepskim spotkaniu uległa w Poznaniu Lechowi (czwarte miejsce), a w Wodzisławiu podzieliła się punktami z Piastem Gliwice (druga drużyna wiosną). Same cyfry pokazują, że Jaga na wiosnę to zupełnie nowa jakość w lidze.

Widać to również po składzie białostoczan. Oblicze drużyny odmienił przede wszystkim nowy duet napastników: Frankowski – Grosicki. Mieszanka młodzieńczej fantazji z rutyną, poparte dobrą techniką i dynamiką sprawia, że para ta jest obiektem zazdrości chyba wszystkich trenerów w ekstraklasie. Do tego wydaje się, że Hermes nareszcie wkomponował się w drużynę, co przekłada się na jego bardzo dobrą grę. W środku pola na wiosnę lepszy jest tylko Sobolewski. Do tego pozytywną niespodziankę sprawiają Bruno i Zawistowski, którzy są chyba największymi objawieniami piłkarskiej wiosny w Polsce. Obrona Jagiellonii indywidualnie nie imponuje, ale jako formacja sprawia lepsze wrażenie niż jesienią. Do tego w bramce cuda wyprawia młody Gikiewicz. W efekcie, choć ekipie z Białegostoku brakuje oczek w ligowej tabeli, Wisła w sobotę mierzyła się z drużyną o poziomie zbliżonym do GKS-u Bełchatów, czy Śląska Wrocław.

Przebieg spotkania

Już pierwsze sekundy spotkania miały pokazać przyjezdnym, że Wisła gra o pełną pulę i jest zdeterminowana. Pierwszy faul sędzia odgwizdał jeszcze nim piłka opuściła koło środkowe. Jednak w późniejszym okresie gry Wisła nie miała już ani okazji, ani powodów aby kontynuować twardą walkę w środku pola. To jak wyglądał sobotni mecz rozstrzygnęło się już w trzeciej minucie. Wisła atakowała, w bocznej strefie boiska sfaulowany został bodajże Małecki. Do rzutu wolnego podszedł Zieńczuk, a w pole karne Jagiellonii powędrowali nasi obrońcy, w tym grający na stoperze Baszczyński. Dośrodkowanie Zieńczuka było płaskie, wydawało się nawet, że zbyt płaskie. Jednakże w szesnastce swoją pracę wykonał Sobolewski uniemożliwiając rywalowi dojście do dośrodkowania. Piłka przeszła dalej w głąb pola karnego do Baszczyńskiego. Wiślak sprytnie z pierwszej piłki zagarnął spadającą futbolówkę piętą, posyłając ją w róg bramki Gikiewicza. Piękna bramka, przy której golkiper nie miał nic do powiedzenia.

Jednakże Jagiellonia jest drużyną, która ma środki by grać ofensywnie, więc zaraz po utracie bramki rzuciła się do odrabiania strat. Kilka następnych minut to nieustanny napór przyjezdnych, który zaowocował kilkoma stałymi fragmentami gry, jednakże nie spowodował realnego zagrożenia wyniku. Wisła wyrwała się z hokejowego zamka i odpowiedziała kilkoma groźnymi akcjami zakończonymi strzałami. Od tej pory mecz przerodził się w walkę cios za cios. Jagiellonia zmuszona, przez dobrze broniących się Wiślaków, do prowadzenia ataku pozycyjnego narażała się na groźne kontry naszej drużyny. Białostoczanie mieli nieco więcej z gry, ale to krakowianie marnowali kolejne okazje do podwyższenia prowadzenia. W efekcie pierwsza połowa nie przyniosła już zmiany wyniku.

Po przerwie obraz gry nie zmienił się. Jagiellonia napierała, ale nie potrafiła oszukać dobrze grającej wiślackiej defensywy. Wisła stwarzała kolejne sytuacje ale nie potrafiła sobie poradzić z własną nieskutecznością jak i z dobrą postawą bramkarza Jagi. W miarę upływających minut kolejnym Wiślakom we znaki zaczęły się dawać trudy spotkań z Lechem, przez co drużyna nie miała sił na przeprowadzanie składnych akcji większą ilością zawodników i w efekcie była spychana do coraz głębszej defensywy. Wprowadzani z ławki zawodnicy również nie byli w stanie odwrócić tego trendu, choć za ich sprawą Wisła nadal stwarzała zagrożenie pod bramką Gikiewicza. Ostatecznie żadnej ze stron nie udało się już zmienić rezultatu spotkania i mecz zakończył się minimalnym, acz w pełni zasłużonym zwycięstwem Wisły.

Gra ofensywna

Nie chcę rozgrzeszać naszych piłkarzy, ale muszę wspomnieć o jednej rzeczy- stanie murawy. Wszyscy wiemy, że stadion jest w trakcie przebudowy, że niedługo Wisła przeniesie się na obiekt zastępczy, a po powrocie będzie grała na nowej murawie. Jednak mimo wszystko, czy nie jest możliwe poprawienie stanu murawy na te kilka decydujących spotkań? Przecież te nierówności wyraźnie przeszkadzają naszym zawodnikom. Tu nie chodzi nawet o to nieszczęsne wykańczanie sytuacji. Nawet w fazie konstruowania ataków piłka skacze przy prostych podaniach, potem trudno ją opanować, trzeba ją gonić. W takich warunkach trudno operować piłką po ziemi, sami zmuszamy się do gry w powietrzu, a z tym nie jest u nas najlepiej.

Oczywiście nie wszystko można usprawiedliwiać kiepskim przygotowaniem murawy. Nasi piłkarze ofensywni popełniają stanowczo zbyt dużo błędów przy podawaniu i przyjmowaniu piłki. Ponadto piłka zbyt często jest podnoszona, co stawia w uprzywilejowanej pozycji obrońców drużyny przeciwnej, a naszym piłkarzom wyraźnie zawęża margines błędu. No i pozostaje kwestia skuteczności. Problemem nie jest nawet pokonanie bramkarza, bo w większości sytuacji z sobotniego meczu strzały celne były dobre. Problem polega na tym, że Wisła wielu akcji nie kończy celnym strzałem. Wystarczy spojrzeć na statystyki. Na dwadzieścia jeden uderzeń, jedynie siedem leciało w światło bramki. Co gorsza Wisła przeprowadza dobre akcje, których w ogóle nie kończy strzałem. Czasem jest to efektem niedokładności, ale o wiele bardziej bolą sytuacje takie jak ta Ćwielonga w okolicach piętnastej minuty gry. Świetne prostopadłe podanie zostało zmarnowane, bo zawodnik nie potrafił w porę pozbyć się piłki, czy to oddając strzał, czy też podając do jednego z wbiegających partnerów.

O ile rozgrywanie akcji w jej decydującej fazie w sobotę pozostawiało wiele do życzenia, o tyle samo konstruowanie ataków przez Wisłę było dobre, momentami nawet bardzo dobre. Piłka krążyła między piłkarzami w dobrym tempie, w grze uczestniczyły oba skrzydła, środkowi pomocnicy byli aktywni, regulowali tempo i kierunek akcji, potrafili zmienić stronę. Obrońcy w miarę możliwości starali się włączać do ataków, choć w pewnym stopniu ograniczał ich fakt, że Wisła miała korzystny wynik i grała raczej z kontry, podejmowanie niepotrzebnego ryzyka było stanowczo niewskazane.

Gra defensywna

W sobotę cała defensywa Wisły prezentowała równy, wysoki poziom. Grosicki i Frankowski zostali zupełnie odcięci od podań. Pierwszy z wymienionych również na skrzydle nie miał możliwości wykazania się, bo jego akcje kasowali nasi obrońcy. Słowa uznania należą się również drugiej linii, która nie pozwalała białostoczanom na swobodne rozgrywanie piłki. Ważne jest również, że Wiślacy starali się faulować raczej z dala od własnej bramki. Na pulę dwudziestu dwóch fauli składają się również liczne faule popełnione w ofensywie oraz w środku pola. W efekcie arbiter nie miał podstaw, by karać Wiślaków kartkami( poza jednym ciosem karate w wydaniu Baszczyńskiego, ale faktem jest, że Frankowski atakował piłkę w ten sam sposób).

Trzeba też powiedzieć, że obrona Wisły z całą pewnością nie byłaby w sobotę pod takim ciężarem, gdyby koledzy z ofensywy wykazali się większą skutecznością. Ciągły napór przyjezdnych był efektem ich wiary w osiągnięcie korzystnego wyniku. Podwyższenie prowadzenia na pewno osłabiłoby morale rywali, co musiałoby znaleźć przełożenie na obraz gry. Najlepszą obroną jest atak i trzeba o tym pamiętać, bo jeżeli przednie formacje nie będą wypełniać swoich zadań to nawet najlepsza defensywa kiedyś popełni błąd.

Oceny zawodników

Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski.

Mariusz Pawełek - 7

Dobry mecz naszego bramkarza, choć trzeba przyznać, że solidna postawa obrońców zaowocowała małą liczbą sytuacji, w których Pawełek mógłby się wykazać. Mimo to trzeba oddać, że interweniował pewnie, zarówno przy dośrodkowaniach jak i przy strzałach. Nie popełniał błędów. Dobrze czytał grę, w pamięć zapadło mi dosyć groźne prostopadłe podanie do Frankowskiego, które nasz bramkarz przechwycił na granicy pola karnego.

Jedynym mankamentem Pawełka jest niepewna gra nogami. Najlepsze wybicia naszemu bramkarzowi wychodzą wtedy, kiedy kopie piłkę z powietrza po wyrzucie, są dalekie i dosyć precyzyjne. Niestety w końcowej fazie lotu mają dosyć ostrą parabolę, co sprawia, że w walce o takie piłki liczą się raczej warunki fizyczne i umiejętność zastawienia się niż gra na wyprzedzenie. W tej chwili nie ma za bardzo zawodnika w przednich formacjach Wisły, który mógłby powalczyć o takie piłki (Beto póki co się nie sprawdza). Nasz golkiper przeważnie dobrze wybija również piłki stojące, np. po spalonym, choć „trójki” wykonuje czasem zbyt płasko i co za tym idzie zbyt krótko.

Główny problem stanowią piłki grane z akcji. Pawełek wyraźnie woli takie piłki najpierw przyjąć, a nie zawsze jest na to czas. A nawet jeśli jest dość czasu, to po przyjęciu Pawełek jest pod mniejszym lub większym naciskiem ze strony rywala i często kończy się to zbyt płaskim zagraniem lub wybiciem w aut. Niedawny uraz nogi sprawia, że nie jest to najbardziej fortunny moment żeby ćwiczyć wybicia, ale w szerszej perspektywie na pewno trzeba nad tym popracować.

Peter Singlar - 7

Dobry mecz Słowaka. W defensywie miał momenty zawahania i niepewności, ale nie na tyle poważne, by rywal mógł odnieść z nich korzyść. Ponadto były to pojedyncze błędy, ogólna postawa zawodnika w obronie była solidna. Nie tylko nie dopuszczał do dośrodkowań, ale kilkukrotnie zaasekurował partnerów, raz wyjaśniając groźną sytuację po niefrasobliwym zagraniu jednego z partnerów( bodajże sytuacja po stracie Boguskiego na własnej połowie). Ponadto w miarę możliwości starał się udzielać w ofensywie. O ile w drugiej połowie było to trudne, bo Wisła była czasem spychana do głębokiej defensywy i odpowiadała bardzo szybkimi wypadami, o tyle w pierwszej połowie Singlar dosyć często gościł na połowie rywali. Oddał strzał choć nieco na wiwat, ładnie i z wyczuciem wyłożył głową Zieńczukowi piłkę na strzał. Biorąc pod uwagę ofensywny potencjał rywala i fakt, że nasi ofensywni piłkarze raczej szukali szybkiego rozwiązania akcji i nie trzymali piłki, trudno oczekiwać większego zaangażowania w ofensywę ze strony bocznego obrońcy, a pomimo braku pewności trzeba docenić wkład włożony w grę defensywną.

Marcin Baszczyński - 10

Kolejny świetny mecz Wiślaka. W pamięć kibicom zapadła przede wszystkim piękna bramka strzelona przez naszego kapitana w tym meczu. Już sam pomysł był kapitalny i bardzo chytry, w stylu najlepszych napastników, jednakże jego wykonanie wymagało nie tylko sporych umiejętności, ale także odwagi. Nie każdy zawodnik mając taką samą piłkę i ten sam pomysł w głowie odważyłby się wybrać właśnie taki wariant zakończenia akcji.

Trzeba jednak podkreślić, że Baszczu w sobotę zaimponował nie tylko bramką, ale również świetną postawą w całym spotkaniu. Zdarzył mu się tylko jeden błąd, na początku meczu wybił piłkę głową nieco na oślep. Futbolówka spadła przed polem karnym w miejscu, gdzie nie było żadnego Wiślaka, a stało dwóch rywali. Jednakże w dalszym toku meczu Baszczyński zrehabilitował się z nawiązką. Wygrywał wszystkie swoje pojedynki, do tego świetnie asekurował partnerów, czy to Singlara na boku, czy któregoś z defensywnych pomocników, czy też Marcelo. Trzeba też podkreślić kapitalne czytanie gry w wykonaniu naszego stopera. Przeciął wiele ważnych piłek, kompletnie odciął Frankowskiego od prostopadłych podań, w pierwszej połowie często wychodził wysoko by zlikwidować lub przerwać akcję rywali jeszcze w jej zalążku.

Marcelo - 9

Bardzo dobry mecz brazylijskiego stopera. Wygrywał wszystkie pojedynki powietrzne, był bardzo pewny w interwencjach. Grał bardzo odpowiedzialnie, kiedy istniało ryzyko nie próbował na siłę szukać rozegrania tylko oddalał zagrożenie wybiciem. Poza jednym kiksem, kiedy piłka zeszła mu z nogi przy próbie wybicia, był nieomylny. Bardzo dobrze radził sobie w asekuracji, w większości sytuacji był w stanie dotrzymać tempa i nie dać się zwieść Grosickiemu czy Kojasevicowi, dwóm dobrym dryblerom. Warto podkreślić dobre próby rozrzucenia gry dłuższym podaniem i jedną bardzo dobrą akcję przeprowadzoną lewym skrzydłem. Po przechwycie piłki Marcelo ruszył sam lewą flanką. Byłem bardzo ciekaw, co zrobi, bo w poprzedniej rundzie regularnie gubił koncepcję gry w miarę zbliżania się do pola karnego. Tym razem zachował się kapitalnie. Szerzej obiegał go kolega z drużyny, więc zwolnił i przeniósł piłkę na prawą nogę. Poczekał aż rywal go minie, złamał do środka i precyzyjnie dośrodkował do wbiegającego partnera. Gdyby nie zachowanie Boguskiego, Wisła miałaby czystą sytuację strzelecką.

Wszystko wskazuje na to, że Marcelo okres aklimatyzacji ma już za sobą, złapał podstawy europejskiej piłki i teraz powinien już swobodnie się rozwijać. Widać postęp w praktycznie każdym elemencie jego gry. Pod własną bramką, mając piłkę przy nodze gra odpowiedzialnie. Pod bramką rywali nie traci głowy i myślę, że ten fakt może jeszcze zaprocentować w tej rundzie. Ponadto przestał łapać tyle kartek, rzadziej fauluje, oduczył się łapania rywala pod własnym polem karnym. Do tego coraz więcej wygrywanych przez niego pojedynków powietrznych kończy się zagraniem do partnera. Warto też zwrócić uwagę na zachowanie Marcelo po strzelonych bramkach, widać że czuje ducha drużyny i nie trzyma się na uboczu, co w wypadku obcokrajowca i na dodatek obrońcy wcale nie jest takie oczywiste.

Piotr Brożek - 7

Dobry mecz naszego lewego obrońcy. W defensywie był bardzo pewny, nie pozwalał na dośrodkowania, nie przegrywał pojedynków, umiał zaasekurować partnerów. Warto też podkreślić, że ustawiony na prawej pomocy Grosicki został zupełnie wyeliminowany z gry przez duet Brożek-Marcelo. W ofensywie Piotrek był aktywny przede wszystkim we wczesnej fazie konstruowania akcji. W głębszej ofensywie, podobnie jak Singlar, był nieco ograniczony przez sposób gry obydwu drużyn. Mimo to w pierwszej połowie, choć brakowało z jego strony dośrodkowań, to jednak był widoczny pod bramką rywali. Po przerwie rzadziej wychodził do przodu, ale również zaliczył kilka udanych akcji.

Patryk Małecki - 4

Słabszy występ Wiślaka, szczególnie przed przerwą. Piłka często uciekała mu przy przyjęciu, nie umiał dobrze wyliczyć gdzie i jak będzie kozlować. Zdecydowanie rzadziej niż w Poznaniu wygrywał pojedynki indywidualne, brakowało jego dośrodkowań. Momentami miał też problemy z dostosowaniem się do organizacji, zbyt długo przechodził z obrony do ataku i z ataku do obrony, przez co w niektórych akcjach jego ustawienie czyniło go bezproduktywnym. Mimo to miał kilka udanych kluczowych zagrań. W pierwszej połowie piękną długą prostopadłą piłką uruchomił Ćwielonga. Po przerwie krótszym, ale równie ładnym zagraniem ponownie uruchomił byłego piłkarza Ruchu. W końcówce meczu ładnie uruchomił Zieńczuka, a w jednej z ostatnich akcji świetnym podaniem obsłużył Łobodzińskiego. Trzeba też przyznać, że choć w końcowych minutach meczu często był osamotniony w ataku, to jednak, kiedy Wiśle udawało się wyjść z kontrą, Małecki miał dużo miejsca i o dobre zagranie było o wiele łatwiej.

Z plusów należy zauważyć, że nawet w słabszej dyspozycji Małecki nie ucieka przed grą, wręcz przeciwnie, stara się pociągnąć drużynę do przodu. Nie boi się samemu ruszyć na jednego, dwóch, nawet trzech rywali. W tej chwili przeważnie więcej niż jeden rywal to dla Małeckiego jeszcze za dużo, ale ważne że próbuje. Wiśle bardzo brakuje udanych solowych akcji, po których stwarzałaby się przewaga pod bramką rywali. Drugim pomocnikiem, który z powodzeniem przeprowadza takie akcje jest ostatnio Sobolewski, ale to defensywny pomocnik i trudno na nim opierać naszą grę ofensywną, ma inne zadania.

Radosław Sobolewski - 7

Kolejny dobry występ Wiślaka. Jak zawsze waleczny, ambitny i nieustępliwy, serce zespołu. Wespół z Diazem bardzo skutecznie kasowali akcje rywali. Niestety pod koniec drugiej połowy obaj zmęczeni spotkaniami z Lechem nieco opadli z sił przez co Wisła oddała rywalom środek pola. W efekcie zostaliśmy zepchnięci do głębszej defensywy, a nawet po odzyskaniu futbolówki trudno nam było przytrzymać ją dłużej w środku pola. Sobolewski w miarę możliwości starał się również udzielać w ofensywie. Przed przerwą był aktywny w rozegraniu, choć niezbyt widoczny. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy ruszył do bardziej zdecydowanych ataków. Po jednej z akcji oddał bardzo groźny strzał, niestety niecelny. Jednakże wraz z upływem minut coraz rzadziej uczestniczył w akcjach ofensywnych.

Junior Diaz - 7

Dobry mecz Kostarykanina, przed przerwą to on był naszym czołowym zawodnikiem. Bardzo solidnie pracował w defensywie. Zaliczył dużo odbiorów, po kilku jego przechwytach Wisła ruszyła z bardzo groźnymi kontrami. Ale oprócz pracy w destrukcji Diaz był także mózgiem ofensywnych poczynań Wisły. Świetnie regulował tempo gry, umiał przytrzymać piłkę pod nogami, ruszyć wszerz boiska, ale umiał także szybko przenieść ciężar gry pod bramkę rywali. Bardzo dobrze operował zarówno krótszym jak i dłuższym podaniem. Potrafił rozciągnąć grę krosowym podaniem, zmienić stronę przeprowadzania akcji. Dostrzegał nieobstawionych partnerów i ich ruch, starał się to wykorzystywać posyłając prostopadłe podania. Groźnie uderzał na bramkę Gikiewicza. Do tego pokazywał się do gry w bocznych sektorach boiska, potrafił stworzyć przewagę na lewej flance, raz nawet popisał się niezłym dośrodkowaniem. Niestety po przerwie słabł w oczach, jego poczynania coraz bardziej ograniczały się do defensywy. Jednakże wszyscy wiemy jak wyczerpujące były minione dni dla naszego zawodnika i jego słabsza fizyczna dyspozycja jest w pełni zrozumiała.

Marek Zieńczuk - 7

Bardzo solidny występ naszego zawodnika. Spośród naszych piłkarzy ofensywnych prezentował się najlepiej i, co ważne, najrówniej w przekroju całego spotkania. A trzeba zauważyć, że miał też sporo zadań w destrukcji. W sobotę Zieńczuk uczestniczył we wszystkich fazach przeprowadzanych przez nas akcji. Często inicjował nasze ataki po przechwycie, po czym uczestniczył w fazie rozegrania, by w końcowym etapie akcji dogrywać do partnerów, lub samemu znaleźć się w roli wykańczającego. Marek często schodził do środka przejmując rolę napastnika, a miejsce na skrzydle pozostawiając czy to jednemu z napastników, czy też Diazowi. Kilkukrotnie uderzał na bramkę rywali i co ważne jego strzały były celne. Często również dośrodkowywał, choć brakowało mu nieco precyzji w tym elemencie gry. Ponadto wyróżniał się na boisku dobrymi precyzyjnymi i przytomnymi podaniami do partnerów.

Rafał Boguski - 2

Patrząc ogólnie na przekrój całego spotkania Boguski zagrał kiepsko i bezbarwnie a dwa błędy sytuację jeszcze pogorszyły. Pierwszy przydarzył się na początku pierwszej połowy. Wiślak mając dużo czasu i miejsca oraz kilku partnerów rozstawionych we wszystkich kierunkach, po otrzymaniu piłki zagrał tak, że Jagiellonia przechwyciła piłkę na trzydziestym metrze od naszej bramki. Do tej pory zastanawiam się co robił tam Boguski i co zamierzał, bo biegł wszerz boiska delikatnie kierując się w stronę własnej bramki, zupełnie nie zważając na to co dzieje się dookoła. Taka gra na kilometr pachnie stratą.

Drugi błąd przydarzył się Boguskiemu również w pierwszej połowie i na dobrą sprawę mógł i pownien to być ostatni błąd naszego piłkarza w tym spotkaniu. O ile poprzednie zagranie można tłumaczyć rozkojarzeniem, nazywać kiksem, o tyle tutaj na usta ciśnie się słowo „głupota”. Faktycznie, Hermes uporczywie faulował Boguskiego, gdy ten biegł w pole karne, ale to nie usprawiedliwia uderzenia rywala w twarz i to na oczach sędziego. Nie mam pojęcia jakim cudem nie zakończyło się to czerwoną kartką, ale jeszcze bardziej zastanawia mnie zachowanie Boguskiego. Oczywiście nie takie rzeczy widuje się na boiskach, czasem piłkarzom puszczają nerwy. Ale Rafał kilka miesięcy temu już został ukarany za podobne zagranie, pauzował w dwóch meczach, w tym bardzo ważnym spotkaniu z Legią, i niczego go to nie nauczyło? Błędy się zdarzają, ale trzeba z nich wyciągać wnioski, a nie je powielać.

Niestety ogólny obraz gry nie ratuje Wiślaka. Uczestniczył w grze, starał się współpracować z kolegami, ale często brakowało mu dokładności, w niektórych sytuacjach zrozumienia z partnerami. Na dodatek miał co najmniej dwie bardzo dobre sytuacje do zdobycia bramki i obie zmarnował.

Piotr Ćwielong - 4

Słabszy mecz w wykonaniu Ćwielonga. Był aktywny, w pierwszej połowie zdecydowanie bardziej widoczny niż Małecki, czy Boguski. Niestety popełniał błędy w kluczowych fazach akcji. Czasem było to złe przyjęcie piłki, czasem nieprecyzyjne podanie. W pierwszych czterdziestu pięciu minutach przynajmniej dwa razy Piotrek wybierał zły wariant zakończenia akcji nie potrafiąc w porę oddać piłki do partnera. W drugiej połowie Wiślak również miał swoje sytuacje i ponownie nie udało mu się zamienić ich na bramki.

Napastnika rozlicza się przede wszystkim z bramek, ewentualnie asyst, a z tymi, póki co, u Ćwielonga jest kiepsko. Mimo to jest w tym piłkarzu coś, co sprawia, że jestem daleki od skreślania go. Wcześniej w Wiśle nie mieliśmy napastnika o takim profilu. Żurawski to zawodnik w stylu Henry'ego, dobre technicznie i siłowo uderzenie, przyzwoita dynamika i duża kreatywność, lubi wejść w akcję z drugiej linii. Kuźba to z kolei zawodnik bardziej w stylu Drogby czy Anelki, bazujący na połączeniu warunków fizycznych i techniki użytkowej. Strzela mniej, ale taktycznie daje bardzo dużo drużynie. Frankowski to napastnik w stylu Eto'o, bazujący na szybkości i sprycie, na boisku jest po to żeby strzelać bramki. Brożek z konieczności i pod presją oczekiwań stał się konsensusem pomiędzy tymi trzema stylami gry. Ale jest jeszcze czwarty rodzaj napastnika, typowy przede wszystkim dla drużyn holenderskich grających trójką napastników. Boczny napastnik, zawodnik w stylu Robbena, bazujący na szybkości i dryblingu. Ćwielong ma inklinacje w tym kierunku. Umie urwać się obrońcom, nie boi się wejść w drybling i grę na małej przestrzeni. Jednocześnie ma zbyt duży ciąg na bramkę i do gry indywidualnej, a zbyt mało cech skrzydłowego aby na siłę przerabiać go na pomocnika.

Warto też zauważyć, że Ćwielong swoje sytuacje w ostatnich meczach zawdzięcza bardziej swoim umiejętnościom niż dobrym zagraniom partnerów. Przy próbie lobowania Gikiewicza było widać, że Wiślak przyjmował piłkę „na klatę” już z myślą o uderzeniu na bramkę. Podobnie w meczu z Lechem podbił sobie piłkę nad Kikutem i wystawił na strzał. W drugiej połowie sobotniego meczu po zagraniu małeckiego urwał się obronie, a potem minął rywala jednocześnie świetnie przygotowując sobie piłkę na strzał. Trudno powiedzieć, czy problem strzelecki Ćwielonga jest kwestią tylko przełamania się, czy jednak zawodnik potrzebuje mocniej popracować nad tym elementem gry. Natomiast faktem jest, że choć ma przed sobą perspektywy dobrej gry, to jednak by stały się one bardziej realne, to Ćwielong musi zacząć strzelać i to jak najszybciej. Pamiętajmy, że zawodnik ma już prawie dwadzieścia trzy lata, od dwóch sezonów występuje w ekstraklasie, a strzelił dopiero pięć bramek.

Wojciech Łobodziński - 4

Średnio udana zmiana. Łobodziński nie zagrał źle, ale wniósł stanowczo zbyt mało w poczynania ofensywne naszej drużyny. Starał się przytrzymać piłkę w przodzie i to mu się w miarę udawało, niestety gorzej było z zagraniami typowymi dla skrzydłowego. Łobodzinski nie wygrywał pojedynków i nie dawał dośrodkowań. Mimo to zaliczył kilka kluczowych zagrań. Zaraz po wejściu wyłożył Boguskiemu piłkarską patelnię, niestety partner okazji nie wykorzystał. Potem Łobodziński popisał się jeszcze jednym dobrym kluczowym podaniem. Ponadto bodajże dwukrotnie próbował zaskoczyć Gikiewicza uderzeniem z większej odległości. Niestety całe to pozytywne wrażenie zostało zatarte w jednej z ostatnich akcji meczu. Łobodziński nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem przyjezdnych. Choć bramkarz zachował się w tej sytuacji wzorcowo, do ostatniej chwili wyczekując rywala na nogach, to jednak trudno tłumaczyć Łobodzińskiego, który miał mnóstwo czasu na skoncentrowanie się i precyzyjne wykończenie akcji.

Tomas Jirsak - 4

Czech starał się, był aktywny, szukał gry. Doszedł nawet do sytuacji strzeleckiej, ale jego uderzenie zostało zablokowane. Ponadto dobrze współpracował z partnerami. Mimo to jak na świeżego zawodnika był zbyt mało widoczny. Prezentował się lepiej niż piłkarze opuszczający boisko, ale pomiędzy nim a Zieńczukiem, czy Małeckim, którzy grali od pierwszych minut, nie było zbyt dużej różnicy w obrazie gry. Na dodatek Jirsak miał za zadanie pomóc odzyskać przewagę w środku pola, odsunąć rywali od naszej bramki. Wiślak nieco poprawił obraz gry Wisły, kilka razy umożliwił przytrzymanie piłki w środku pola, ale wynikało to raczej z faktu, że miał więcej sił od rywali. Środka pola nie udało się odzyskać, a Wisła nadal była spychana do głębokiej defensywy.

Mauro Cantoro

Wszedł na ostatnie minuty, by uspokoić grę, przytrzymać trochę piłkę, jednak jego występ był na tyle krótki, że trudno oceniać, na ile zrealizował te założenia. Grał zbyt krótko, by podlegać ocenie.

Podsumowanie

Choć mecz zakończył się skromnym zwycięstwem, nie należy deprecjonować osiągnięcia naszych piłkarzy. W realiach ligi rywal był naprawdę silny, a i tak mały wymiar zwycięstwa jest spowodowany jedynie naszą nieskutecznością. Najważniejszy po tym spotkaniu jednak jest fakt, że wzbogaciliśmy się o trzy punkty. Szkoda, że Lech zdołał w ostatnich sekundach uratować trzy punkty, bo nasza sytuacja w tabeli wyglądałaby o wiele lepiej. Jednocześnie jest to przestroga, bo i nas czeka wyjazd do Gliwic.

Miniona kolejka nie przyniosła żadnych korzystnych dla nas rozstrzygnięć, więc plan pozostaje bez zmian. Nie patrzeć na innych, tylko w każdym meczu dawać z siebie wszystko i walczyć do ostatniej minuty o zwycięstwo. Nie możemy pozwolić sobie na żadne wpadki, a w szczególności na lekceważenie przeciwnika. Sytuacja w tabeli jest taka, że poza Śląskiem wszystkie drużyny o coś walczą, jedne bronią się przed spadkiem, inne starają się o europejskie puchary i nic nie wskazuje na to, by najbliższe kolejki wiele zmieniły dla nas w tej kwestii. Dlatego też kluczem w każdym spotkaniu będzie nie tylko przewyższenie rywali pod względem umiejętności, ale również pod względem zaangażowania.


Źródło: wislakrakow.com
Autor: Aleksander Lusina

Sobolewski piłkarzem marca

Tuż przed meczem z Jagiellonią Radosław Sobolewski otrzymał statuetkę dla najlepszego zawodnika marca.

Owa statuetkę przyznają trenerzy oraz kapitanowie wszystkich zespołów Ekstraklasy. Każdy z nich posiada jeden głos, którego jednak nie może oddać na zawodnika ze swojej drużyny. W marcu Sobolewski zebrał blisko połowę głosów gdyż aż 15 na 32 możliwe. Radek otrzymał trofeum z rąk Dyrektora departamentu Logistyki Rozgrywek - Marcina Stefańskiego.

Serdecznie gratulujemy naszemu rozgrywającemu i życzymy dalszych sukcesów!

źródło: KibiceWisly.pl

"Zwycięstwo dzięki niechcianym" - pomeczowy mix newsowy

  • Zwycięstwo dzięki niechcianym W zimie mieli odejść do Grecji, próbowano ich upchnąć do Bełchatowa w rozliczeniu za Łukasza Gargułę. Dziś Marek Zieńczuk dośrodkował w pole karne, a Marcin Baszczyński sprytnym strzałem ulokował piłkę w siatce. Ci, których Wisła nie chciała, dali jej trzy punkty. [futbol.org.pl]
  • Wisła odetchnęła z ulgą Wisła Kraków z najwyższym trudem pokonała Jagiellonię Białystok, która o dziwo była dla niej równorzędnym partnerem. Złotą bramkę dla Białej Gwiazdy zdobył już na początku spotkania Marcin Baszczyński. Kibicom przypomniał się Tomasz Frankowski, ale gola nie zdobył. [futbol.pl]
  • Baszczyński dał Wiśle zwycięstwo Wisła Kraków pokonała u siebie Jagiellonię Białystok 1:0. Wisła stworzyła sobie w tym spotkaniu ogromną ilość sytuacji podbramkowych, ale po raz kolejny w tym sezonie wykazała się niewiarygodną wręcz nieskutecznością. [11.pl]
  • Cudowna bramka daje wygraną Wiśle W spotkaniu 23. kolejki ekstraklasy piłkarskiej Wisła Kraków pokonała przed własną publicznością Jagiellonię Białystok 1:0 (1:0). Zwycięstwo krakowskiego zespołu mogło i powinno być bardziej okazałe, jednak podopiecznym Macieja Skorży w kluczowych momentach brakowało precyzji i "zimnej krwi". Bramka, dzięki której "Biała Gwiazda" zgarnęła w tym meczu trzy punkty padła w 3. minucie. Z rzutu wolnego przy linii bocznej piłkę zacentrował w pole karne Marek Zieńczuk, a na 5. metrze strzałem piętą skierował ją do siatki Marcin Baszczyński - tuż przy słupku bramki strzeżonej przez bezradnego w tej sytuacji Gikiewicza. W dalszej części meczu nie brakowało okazji, szczególnie dla Wisły, która często zapędzała się pod bramkę gości. Jednak kibice zgromadzeni na stadionie w Krakowie nie zobaczyli więcej bramek. [onet.pl]
  • Wisła odprawiła "Jagę" W meczu 23. kolejki Wisła Kraków pokonała u siebie Jagiellonię Białystok 1:0. W barwach "Jagi" zagrał dawny snajper Wisły Tomasz Frankowski, ale nie miał nawet okazji do pokonania Mariusza Pawełka. Wielu zachodziło w głowę, jak Kraków przyjmie "Franka". Część kibiców miała mu za złe styl, w jaki opuścił klub, a inni z kolei ciągle uwielbiają kieszonkowego napastnika. Na widok Frankowskiego - wyprowadzającego Jagiellonię na rozgrzewkę - kibice wstali i zaśpiewali .... "Wisła! Kraków!". Skandowania nazwiska "Franka" nie było, ale też obyło się bez bluzgów pod jego adresem. [interia.pl]
  • Franek nie pomógł Wisła Kraków wywalczyła skromne zwycięstwo nad Jagiellonią Białystok. Na stadionie w Krakowie w przedświąteczną sobotę nie byliśmy światkami wielkich emocji. Wynik meczu ustalił już na samym początku meczu Marcin Baszczyński. Festiwal strzelecki, jakiego można było się spodziewać w stolicy Małopolski skończył się już w trzeciej minucie. Pojedynek obrońcy tytułu mistrza Polski - Wisły Kraków - z liderem tabeli wiosennych spotkań – Jagiellonią Białystok zapowiadał się bardzo ciekawie. Poza tym po latach na Reymonta wracał Tomasz Frankowski – tym razem w nieco odmiennej roli, bo w barwach gości. Nie zdołał jednak strzelić gola. Oba zespoły były ostatnio w niezłej formie. Spotkanie stało jednak na niższym od oczekiwań poziomie. Marcin Baszczyński szybko pokonał Rafała Gikiewicza, a ten gol miał niebagatelny wpływ na dalszy bieg wypadków. Golkiper Jagiellonii rozegrał później świetne zawody, ale nic to nie dało, bo indolencja strzelecka gości nie pozwoliła odrobić już strat. [goool.pl]
  • Franek nie złowił bramki w Krakowie. Przed meczem w Krakowie nie ukrywano obaw przed pojawieniem się Tomasza Frankowskiego. Były piłkarz "Białej Gwiazdy" miał być główną bronią zespołu z Białegostoku w walce z krakowianami. Jednak popularny "Franek" w sobotnim meczu nie miał okazji do zdobycia gola, a jego zespół przegrał po bramce straconej już w 3. minucie. Po wrzutce z rzutu wolnego z prawej strony Marka Zieńczuka Marcin Baszczyński z bliska, piętą umieścił piłkę w siatce. Wisła powinna wygrać ten mecz wyżej, ale szwankowała u niej skuteczność. Nie bez powodu kibice skandowali pod koniec meczu: "Paweł Brożek, Paweł Brożek." [sports.pl]
  • Wisła Kraków wygrywa po strzale w stylu Frankowskiego Gdy przed meczem spiker czytał skład Jagiellonii, ani słowem nie wspomniał o powrocie na Reymonta Tomasza Frankowskiego. O byłym snajperze Wisły nie zapomnieli jednak kibice i nagrodzili go brawami. Tym samym fani dali do zrozumienia, że nie mają do Frankowskiego urazy za to, że cztery lata temu zamienił Wisłę na hiszpańskie Elche. Nie minęło jednak 200 sekund meczu, a kibice mieli kolejną okazje do dużo większej owacji. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marka Zieńczuka, Marcin Baszczyński sprytnym strzałem w stylu Frankowskiego zmieścił piłkę w siatce. [sport.pl]


wislakrakow.com

Wisła – Jagiellonia – patrząc z trybun

Autor: Adam76
Sobota poprzedzająca Wielkanoc była okazją dla wszystkich sympatyków Białej Gwiazdy do odwiedzin stadionu przy Reymonta 22. W tym to dniu Trójkolorowi gracze mieli się zmierzyć o ekstraklasowe punkty z Jagiellonią Białystok.

W sobotnie popołudnie obiekt Wisły zapełniło około 11-12 tysięcy kibiców. Ponieważ pod pozorem budowy w tej rundzie na nasz stadion nie są wpuszczani kibice gości dzięki „uprzejmości” kibiców Wisły na naszych sektorach jednak zasiadła około 150 osobowa grupa kibiców ze stolicy Podlasia. Znajdowali się oni na części trybuny E próbując co jakiś czas wspomóc własnych piłkarzy. Jednakże w tym dniu nie byli za bardzo słyszalni dzięki postawie krakowskich fanów piłki nożnej.

Nim rozpoczął się mecz nagrodę dla najlepszego „gracza miesiąca” chyba;) wg Ekstraklasy S.A. odebrał Wiślak – Radosław Sobolewski. Jest to zrozumiałe gdyż Radek prezentuje cały czas, stałą, wysoką formę. Po tej mini uroczystości mogliśmy zacząć emocjonować się zmaganiami piłkarzy. Oczywiście przed pierwszym gwizdkiem sędziego cały stadion odśpiewał Wiślacki hymn.

W tym dniu nasz stadion ozdobiły oprócz, co oczywiste, Armii Białej Gwiazdy flagi Wisły – Kurdwanów, Bieżanów, Wieliczka, Kleparz oraz dużych rozmiarów sławna w całej Polsce flaga Lechii Gdańsk – Władcy Północy.

Oceniając doping naszych kibiców w to świąteczne popołudnie trzeba podkreślić, że z tej perspektywy z jakiej ja go odbierałem, był on bardzo dobry. Na pewno wpływ na niego miało szybko zdobyte prowadzenie przez piłkarzy Wisły. Już w 3 minucie spotkania po dośrodkowaniu w pole karne Jagiellonii z rzutu wolnego Zieńczuka i przedłużeniu głową przez Sobolewskiego największym sprytem pod bramką gości wykazał się Marcin Baszczyński i strzelił gola na 1-0. Po tak szybko objętym prowadzeniu widzowie zgromadzeni na stadionie widzieli żywe spotkanie, w którym nikt nie odstawiał nogi. Goście próbowali wyrównać, Wiślacy umiejętnie się bronili nie zapominając przy tym o akcjach ofensywnych.

W tych zmagania piłkarzy duże wsparcie gracze Białej Gwiazdy otrzymali z trybun stadionu im. H. Reymana. Umiejętnie prowadzony doping przez naszego Gniazdowego & co. był słyszalny nie tylko na murawie, ale zapewne też w dalszym otoczeniu naszego stadionu.

Z bogatego repertuaru Trójkolorowych pieśni mogliśmy usłyszeć między innymi „Wisła to jest potęga!”, „Moja jedyna miłość...”, „HSV”, „Wisła Kraków – Biała Gwiazda”czy oznajmienie wszystkim „Każdy to powie Wisełka rządzi w Krakowie!”. Nie zbrakło także także pokrzepiającej dla naszych piłkarzy „Czy wygrywasz czy nie...” i „Gdziekolwiek nasza Wisła gra...”. Podczas meczu do części śpiewów włączali się również kibice zasiadający na trybunie E dlatego też mogliśmy usłyszeć śpiewane „na dwie trybuny” „Jazda,jazda,jazda – Biała Gwiazda!”, czy sławne na całą Polskę przeciągłe „Wiiisałaaa”. Moim zdaniem jednak najlepiej wypadło kilkakrotne odśpiewanie „Jesteśmy Dumą tego miasta!” - jak dla mnie „miazga”;). Widać jak się chce to można;). Oczywiście nie zabrakło pozdrawiania naszych zgód Lechii, Unii, Śląska. Choć odśpiewanie "A my swoje - Lechia Gdańsk" w tym meczu nabiera szczególnego wymiaru;).

Jak już wspomniałem mecz należał do gatunku emocjonujących. Nikomu nie można było odebrać woli walki czy ambicji. Jednakże po niektórych naszych piłkarzach widać iż to, że nie grają w podstawowej jedenastce nie jest dziełem przypadku. Z powodu świątecznej atmosfery nie wspomnę ich nazwisk;). Druga sprawa to nieskuteczność naszych graczy pod bramką przeciwnika. Ja rozumiem, że murawa przy Reymonta 22 jest w bardzo kiepskim stanie, ale jak się widziało kilka stworzonych sytuacji przez Wiślaków pod bramką gości, które nie uwieńczono zdobyciem gola to aż „zęby bolały”. Ponieważ mimo lepszych czy gorszych prób nikomu nie udało się strzelić kolejnej bramki to żwawe widowisko zakończyło się skromnym, ale zasłużonym, zwycięstwem Białej Gwiazdy 1-0. Tym samym kwestią Mistrzostwa Polski nadal jest sprawą otwartą.

Po zakończonych zawodach piłkarze Wisły podeszli najpierw pod sektor D podziękować za doping, później zaś pod sektor E. Gdy kibice na trybunie D usłyszeli bardzo,ale to bardzo głośny wspólny śpiew naszych piłkarzy i fanów z trybuny E nie bez złośliwości zaśpiewali pod adresem fanów z E coś w stylu „co Wy robiliście na meczu, co Wy robiliście?" . Może następnym razem osoby zgromadzone na trybunie E bardziej włączą się do wokalnego wspierania graczy z Białą Gwiazdą na piersi.

Tym samym dobiegł bardzo udany wieczór na Wiślackich obiektach i każdy (oprócz fanów z Białegostoku) mógł zadowolony udać się do domów albo „gdzieś tam;)”.

Jeśli myślicie Państwo, że odniosę się gorącego tematu jakim było pojawienie się w składzie drużyny z Podlasie Tomasza F. na naszym obiekcie to nasunęła mi się myśl iż wielu dziennikarzy oczekujących „nie wiadomo czego” musi być strasznie zawiedziona, że nie będą mieli „hot news`a” w stylu” „skandaliczne zachowanie kibiców Wisły”, „rozłam na trybunach” i inne tego typu bzdury. Pan F. został według mnie potraktowany jak gracz typu Norambuena czy Kojasević czyli kopacz , który nie zaistniał w tym meczu.

Wesołych Świąt!

źródło: KibiceWisly.pl

Video

Skrót meczu Wisła - Jaga:


Wisła - Jagiellonia na trybunach cz. 1:


Wisła - Jagiellonia na trybunach cz. 2:


Wisła - Jagiellonia na trybunach cz. 3:


Wisla.TV: Wesołych Świąt Wielkanocnych:


Tomasz Frankowski po meczu: