2009.04.24 Wisła Kraków - Górnik Zabrze 3:1

Z Historia Wisły

2009.04.24, Ekstraklasa, 25. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 20:00
Wisła Kraków 3:1 (1:1) Górnik Zabrze
widzów: 13.200
sędzia: Hubert Siejewicz z Białegostoku
Bramki

Paweł Brożek 29'
Rafał Boguski 72'
Paweł Brożek 83'
0:1
1:1
2:1
3:1
14' Adam Banaś



Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Marcin Baszczyński
Arkadiusz Głowacki
Marcelo
Piotr Brożek
Patryk Małecki grafika:zmiana.PNG (63' Piotr Ćwielong)
Júnior Díaz grafika:zmiana.PNG (69' Tomáš Jirsák)
Radosław Sobolewski
Rafał Boguski
Marek Zieńczuk grafika:zmiana.PNG (70' Wojciech Łobodziński)
Paweł Brożek

trener: Maciej Skorża
Górnik Zabrze
4-5-1
Michal Václavík
Grzegorz Bonin
Adam Banaś grafika:zmiana.PNG (35'. Māris Smirnovs)
Michał Pazdan
Mariusz Magiera
Damian Gorawski grafika:zmiana.PNG (40' Dawid Jarka)
Paweł Strąk
Mariusz Przybylski
Adam Danch
Przemysław Pitry grafika:zmiana.PNG (75' Dariusz Kołodziej)
Robert Szczot

trener: Henryk Kasperczak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Tak gra Górnik Zabrze

Data publikacji: 23-04-2009 12:07


Zabrzański Górnik wydaje się być niezwykle niewygodnym rywalem dla Wisły. Piłkarze ze Śląska rozpaczliwie bronią się przed spadkiem i muszą szukać ligowych oczek absolutnie wszędzie, gdzie się da. W piątek z pewnością nie położą się na murawie, ale będą „gryźć trawę”, żeby wywieźć z Reymonta jakąkolwiek punktową zdobycz.

Trener Henryk Kasperczak swój zespół ustawi prawdopodobnie bardziej defensywnie, myśląc przede wszystkim o zremisowaniu na boisku Mistrza Polski. Nawiązanie skutecznej walki z krakowską Wisłą ma zagwarantować system 1-4-2-3-1. Ważne w tym meczu będzie opanowanie środka pola, a także maksymalne zabezpieczenie własnej bramki. Ciężar gry ofensywnej spadnie głównie na skrzydłowych oraz na ofensywnego pomocnika i wysuniętego napastnika.

Prawdopodobny skład Górnika Zabrze (ustawienie 1-4-2-3-1):

Górnik

BRAMKARZ: Trener Kasperczak ostatnio stawia na Michala Vaclavika, tak więc można spodziewać się występu tego zawodnika w meczu przeciwko Wiśle. Czech wygrał rywalizację z Sebastianem Nowakiem, ale sporo mu brakuje do formy, jaką prezentował grając w barwach Zagłębia Lubin. Vaclavik to doświadczony zawodnik, ale czasami niepewnie interweniuje. Nie dysponuje też świetnymi warunkami fizycznymi.

OBRONA: Na prawej stronie bloku defensywnego zobaczymy zapewne Grzegorza Bonina. Jest mocnym punktem Górnika. W czasach gry w Koronie Kielce występował głównie jako prawy pomocnik, co widać po obecnych boiskowych poczynaniach Bonina. Dobrze wyszkolony technicznie, szybki, potrafi mocno dośrodkować, ale i skutecznie uderzyć na bramkę. Piotr Brożek i Marek Zieńczuk będą musieli skutecznie utrudnić mu życie w piątek, w przeciwnym razie Bonin może z łatwością przedrzeć się w pole karne Wisły. Jako środkowi obrońcy prawdopodobnie wystąpią Michał Pazdan, a także Adam Banaś. Obaj piłkarze jeszcze muszą się nauczyć gry ze sobą. U Pazdana warto zwrócić uwagę na waleczność i zaangażowanie w grę. Banasiowi dobrze zrobił transfer z Piasta Gliwice do Zabrza. Interweniuje pewnie, jest podporą obrony Górnika, potrafi też strzelić do bramki przeciwnika, co udowodnił już w tej rundzie. Na pozycji lewego obrońcy zagra Adam Marciniak. To młody gracz, który wywalczył sobie miejsce w podstawowej jedenastce. Gra ofensywnie, współpracuje z bocznym pomocnikiem, ale może zaskoczyć strzałem z dystansu. Przekonał się już o tym Krzysztof Kotorowski, którego pokonał właśnie Marciniak przepięknym uderzeniem z dalszej odległości.

POMOC: Wszystko wskazuje na to, że pozycję prawego skrzydłowego obsadzi Damian Gorawski. To postać dobrze znana kibicom z Reymonta 22. „Gora” nadal imponuje szybkością i przebojowością. Posiada niezłą technikę, potrafi celnie dośrodkować i strzelić z obu nóg. Lewą stronę Wisły czeka nie lada wyzwanie, bo oprócz Bonina muszą też skutecznie „zaopiekować się” Gorawskim. Jako defensywni pomocnicy prawdopodobnie wystąpią Paweł Strąk i Mariusz Przybylski. Strąk preferuje głównie grę w defensywie i faktycznie tam najlepiej się sprawdza. Jest wysoki, waleczny, mocno angażuje się w boiskową walkę. Gorzej wygląda u niego rozegranie piłki, stara się grać bezpiecznie i asekuracyjnie. Przybylski z kolei myśli nie tylko o bronieniu dostępu do bramki, ale potrafi się podłączyć do akcji ofensywnej. Ich głównymi zadaniami pozostaje jednak wspomaganie obrońców, odbiór piłki w środkowej strefie, a także asekuracja partnerów, którzy mocniej zaangażują się w grę do przodu. Przemysław Pitry z powodzeniem może zagrać jako lewy skrzydłowy. Ten były zawodnik Lecha Poznań może sprawić sporo kłopotów obrońcom Wisły. Jest szybki, bardzo waleczny i nieźle wyszkolony technicznie. Operuje głównie lewą nogą, potrafi też odnaleźć się w polu karnym. Lubi rajdy a także szybką, kombinacyjną piłkę.

Najbardziej ofensywnym pomocnikiem może się okazać Robert Szczot. Jego obowiązkiem będzie współpraca z wysuniętym napastnikiem. Musi sporo widzieć na boisku, a także konstruować skuteczne akcje ofensywne. Kiedy zajdzie potrzeba, powinien dublować pozycję drugiego napastnika, co nie jest domeną szybkiego i technicznego Szczota. On najbardziej sprawdza się w roli skrzydłowego, ale do gry na bokach ma silnych konkurentów – Gorawskiego, Pitrego, a także Zahorskiego.

ATAK: Dawid Jarka strzelił ostatnio bramkę Polonii Bytom i z pewnością będzie chciał uczynić to samo przy Reymonta 22. Snajper Górnika przeżywa ostatnio jednak gorszy okres, ale Marcelo i Głowacki nie mogą spuścić z oka Jarki, bo strzelania goli tak łatwo się nie zapomina. Jarka może łatwo dość do dogodnej sytuacji, a wtedy zaskoczyć celnym strzałem na bramkę.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Skorża: Nie powielić błędów Legii i Lecha

23. kwietnia 2009, 16:56


- Mam do dyspozycji pełną kadrę, nikt nie narzeka na żadne dolegliwości. Będziemy jutro w pełnym składzie – mówi przed piątkowym meczem z Górnikiem Zabrze Maciej Skorża, szkoleniowiec Wisły.

Wciąż pod znakiem zapytania stoi występ od pierwszych minut Pawła Brożka, który przed tygodniem w Gdyni wrócił do gry po kontuzji. - Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie jego występu od pierwszej minuty. W ostatnim tygodniu jego treningów widać progres, ale nie jest to zmiana, która rzucałaby na kolana. Nie spodziewam się, że gdy pojawi się na boisku, jego forma będzie taka, jak za najlepszych czasów. Z drugiej strony wiemy czego Wiśle ostatnio najbardziej brakuje – bramek napastników. Kuszące jest więc to, by najlepszego strzelca drużyny na boisko wpuścić – mówi Skorża.

Do końca sezonu pozostało zaledwie sześć kolejek, w czubie tabeli wciąż ogromny ścisk, a więc każda strata punktów może w ostatecznym rozrachunku kosztować bardzo wiele. Trener Wisły nie chciałby nadużywać jednak określenia „meczu o wszystko”. - Jest to w pewnym stopniu budowanie medialnej otoczki. Ja gram mecz o wszystko od rewanżu z Beitarem. Tyle razy prorokowano mi spotkania ostatniej szansy, mam nadzieję, że jeszcze trochę ich zagram – żartował. - Z drugiej strony najbliższa kolejka to dla nas ogromna szansa. Zrobimy wszystko, by ją wykorzystać i móc awansować w tabeli. Liga finiszuje, każdy z zespołów czołówki gdzieś jeszcze się potknie. Musimy być czujni i uważni, wciąż mamy stratę do lidera – dodał.

Wiślacy nie lekceważą jutrzejszego rywala, pamiętając, że podopieczni Henryka Kasperczaka odebrali już w tej rundzie punkty Legii czy Lechowi. - Chciałbym byśmy wyciągnęli z tych spotkań wnioski i sami nie powielili ich błędów – mówi Skorża. Na kogo będzie trzeba uważać szczególnie? - Będziemy starali się zneutralizować Adama Banasia – odpowiada bez zastanowienia trener. - Ma bardzo dobry timing. Szczególnie zaimponowały mi jego bramka w ostatniej kolejce z Polonią Bytom oraz ta strzelona Śląskowi we Wrocławiu.

Skorża podkreśla, że nie tylko w starciu z Górnikiem, ale i w całej końcówce sezonu najważniejsze będzie odpowiednie radzenie sobie z presją, która z każdą kolejką będzie większa. - Wierzę, że mamy najbardziej doświadczoną drużynę i udźwigniemy ten ciężar najlepiej. Oby wszystko ponownie skończyło się fetą na rynku w Krakowie – mówi.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja z meczu

Górnik pokonany! Niezawodny Paweł Brożek

Wisła pokonała przy Reymonta w 25. kolejce ekstraklasy Górnik Zabrze 3:1. Pierwsi na prowadzenie wyszli goście, ale później z najlepszej strony pokazał się powracający po kontuzji Paweł Brożek, który zdobył dwie bramki. Jedno trafienie dołożył jeszcze Rafał Boguski.

Trener Maciej Skorża nie zaskoczył zestawieniem pierwszej jedenastki. Jedyną i najistotniejszą niewiadomą do samego końca pozostawało jedynie czy Paweł Brożek rozpocznie spotkanie w wyjściowej jedenastce, jak zapowiadał przed tygodniem w Gdyni. Tak też się stało, a więc na ławce rezerwowych usiąść musiał Piotr Ćwielong. Całkiem poza 18-stkę meczową wypadł Andrzej Niedzielan.

Wiślacy już od pierwszych minut spotkania z Górnikiem rzucili się do ataku. Jak można było się spodziewać, to właśnie krakowianie więcej grali piłką na połowie rywala, a zabrzanie skupiali się przede wszystkim na skutecznej destrukcji. Już w 11. minucie zakotłowało się w polu karnym Michala Vaclavika. Junior Diaz ograł na małej powierzchni dwóch obrońców, dograł wzdłuż bramki do Pawła Brożka, ten zwiódł jeszcze Vaclavika, po czym strzelił w nogi stojącego na linii bramkowej Magiery. Wisła mogła prowadzić 1:0, ale gola nie tylko nie strzeliła, ale i zaraz po tym sama straciła. Górnik w 15. minucie gry przeprowadził pierwszą groźną akcję i od razu odniosła ona skutek. Piłkę za obrońców otrzymał niekryty Adam Banaś, uderzył mocno w długi róg i pokonał Mariusza Pawełka. Wiślaków zaskoczył więc ten, na którego Maciej Skorża szczególnie uczulał swoich zawodników przed meczem.

Biała Gwiazda od razu ruszyła do odrabiania strat. Szybko odgryźć mógł się Arkadiusz Głowacki, ale po jego atomowym uderzeniu z rzutu wolnego, czubkami palców piłkę nad poprzeczką przeniósł golkiper. Kilka minut później Vaclavik zdołał wybronić uderzenie Patryka Małeckiego. Wydawało się, że ataki Wisły przyniosły skutek w końcu w 27. minucie, do siatki gości trafił Rafał Boguski, ale sędzia liniowy zasygnalizował pozycję spaloną i sędzia Hubert Siejewicz gola nie uznał. Wisła przycisnęła jeszcze mocniej. W 29. minucie znów piekielnie zakotłowało się w polu karnym Górnika. Po strzale Diaza jeszcze raz obrońcy wybijali futbolówkę z linii bramkowej, ostatecznie dopadł do niej jednak Paweł Brożek i w ekwilibrystyczny sposób znalazł drogę do siatki.

Zanim zabrzanie otrząsnęli się po stracie bramki, mogli już przegrywać. Na "sam na sam" wyszedł ponownie Brożek i zamiast pewnym uderzeniem pokonać Vaclavika, trafił w poprzeczkę. Poprzeczka ratowała przyjezdnych także po świetnym uderzeniu Radosława Sobolewskiego. Górnicy odpowiedzieli tylko raz. Odważnym wejściem popisał się Adam Danch, ale jego mocny strzał na raty wybronił Pawełek.

Na drugą połowę obie ekipy wybiegły bez zmian w składach. Po przerwie obraz gry uległ nieco zmianie,To podopieczni Henryka Kasperczaka mogli wyjść na prowadzenie już w 48. minucie. Po strzale z prawej strony boiska z bardzo dużego kąta, piłka przeleciała między słupkiem a Mariuszem Pawełkiem i minęła bramkę. Górnik po przerwie poczynał sobie śmielej, prezentował się ofensywniej i nie pozwalał Wiśle stwarzać wielu sytuacji. W pierwszym kwadransie dwóch okazji nie wykorzystał Marek Zieńczuk. Najpierw trafił w boczną siatkę, później w ekwilibrystyczny sposób wprost w ręce Vaclavika. Wisła straciła nieco koncepcję, nie zaskakiwała już rywala przy rozgrywaniu akcji ofensywnych. Maciej Skorża szukał recepty wprowadzając na plac gry Cwielonga, Łobodzińskiego i Jirsaka.

W 71. minucie po rzucie rożnym w zamieszaniu podbramkowym piłki do siatki nie zdołał wbić Piotr Ćwielong. Minutę później 12 tysięcy zgromadzonych przy Reymonta fanów mogło unieść ręce w geście radości. Po kombinacyjnej wiślaków, sam przed Michałem Vaclavikiem znalazł się Rafał Boguski i z dużym spokojem przeniósł futbolówkę nad interweniującym bramkarzem. Krakowianie prowadzili 2:1. Górnicy nie mieli nic do stracenia i od razu rzucili się do ataku. W 82. minucie groźny strzał z dystansu Grzegorza Bonina w bardzo dobrym stylu wybronił bramkarz Wisły. Zaczęło robić się nerwowo, goście stwarzali sobie okazje do wyrównania. Wątpliwości rozwiał na szczęście Paweł Brożek, który na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry strzałem głową ustalił wynik spotkania na 3:1. Powracający po kontuzji snajper znów pokazał się z najlepszej strony.

W końcówce po stronie Wisły kilka okazji do podwyższenia rezultatu miał Piotr Ćwielong, ale nie zdołał wykorzystać żadnej z nich. Wisła pokonała Górnik Zabrze 3:1 i dopisała do swego konta cenne trzy punkty.


Meczowe statystki:
Sytuacje: 28-8
Strzały: 24-7
Strzały celne: 10-5
Strzały zablokowane: 5-1
Spalone: 3-2
Rzuty rożne: 13-6
Faule: 15-17


Wisła Kraków - Górnik Zabrze 3:1 (1:1)
0:1 Adam Banaś 15 min
1:1 Paweł Brożek 29 min
2:1 Rafał Boguski 72 min
3:1 Paweł Brożek 84 min


Żółte kartki: Łobodziński (Wisła)

Wisła: Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński, Arkadiusz Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Patryk Małecki (63. Piotr Ćwielong), Junior Diaz (69. Tomas Jirsak), Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk (70. Wojciech Łobodziński) - Rafał Boguski, Paweł Brożek

Górnik: Michał Vaclavik - Grzegorz Bonin, Michał Pazdan, Adam Banaś (34. Maris Smirnovs), Mariusz Magiera - Damian Gorawski (40. Dawid Jarka), Paweł Strąk, Mariusz Przybylski, Adam Danch, Przemysław Pitry (75. Dariusz Kołodziej) - Robert Szczot

Źródło: wislakrakow.com

Powrót króla

Data publikacji: 24-04-2009 12:05


Wróżono mu kilkumiesięczną przerwę, ale Paweł Brożek w pierwszym 90-minutowym występie po powrocie po kontuzji pokazał, jak bardzo wszyscy się mylili. "Brozio" w meczu z Górnikiem zdobył dwie bramki i nadal liczy się w walce o tytuł króla strzelców tego sezonu. Fot. Grzegorz CzopFot. Grzegorz Czop

Górnik Zabrze, walczący o utrzymanie w Ekstraklasie, nie mógł sobie pozwolić na stratę punktów przy Reymonta 22. Wisła z kolei miała szansę na objęcie, przynajmniej do niedzieli, fotela lidera. Oba zespoły miały więc o co grać i spotkanie na stadionie przy ul. Reymonta 22 zapowiadało się na niezwykle ciekawe. I takie właśnie było.

W jedenastce Białej gwiazdy od początku spotkania pojawił się Paweł Brożek. Mimo że snajper Wisły nie jest jeszcze w najwyższej formie, to właśnie on został bohaterem zespołu, strzelając dwie bramki.


Od początku spotkania drużyną przeważającą byli gospodarze, jednak to goście wyszli pierwsi na prowadzenie. W 14. minucie spotkania z prawej strony pola karnego Wisły faulowany był Marek Zieńczuk. Sędzia nie przerwał jednak gry, co wykorzystali zabrzanie. Piłkę przed bramką dostał Adam Banaś, który swoim strzałem nie dał szans Mariuszowi Pawełkowi. Obrońcy Wisły reklamowali spalonego, ale ponieważ linię spalonego wyznaczał leżący Zieńczuk, a sędzia gry nie przerwał, więc bramka była zdobyta prawidłowo.

Wiślacy trzy minuty wcześniej mogli zdobyć gola, ale Mariusz Magiera po strzale Pawła Brożka wybił piłkę z linii bramkowej. W 29. minucie było już 1:1. Po strzale Juniora Diaza piłkę z bramki wybił Damian Gorawski, ta dotarła do Pawła Brożka, który z kilku metrów silnym strzałem umieścił ją w siatce. W 40. minucie meczu w roli głównej wystąpił Michał Vaclavik. Bramkarz gości w fantastyczny sposób obronił bardzo dobry strzał Radosława Sobolewskiego z woleja.

Trener Henryk Kasperczak jeszcze w pierwszej połowie musiał dokonać dwóch zmian w swoim zespole. Strzelec gola, Adam Banaś, doznał kontuzji w 35. minucie meczu, natomiast Damian Gorawski został kontuzjowany w 36. minucie, kiedy próbował powstrzymać w polu karnym Marka Zieńczuka. Piłkarze Wisły domagali się rzutu karnego w tej sytuacji, ale arbiter pozostał niewzruszony.

Na początku drugiej części gry to zabrzanie mogli wyjść na prowadzenie. W 49. minucie Grzegorz Bonin tak zagrał piłkę w polu karnym Wisły, że ta potoczyła się wzdłuż linii bramkowej. Gdyby któryś z jego kolegów zamykał tą akcję, byłoby 2:1 dla zabrzan.

Przez długi czas piłkarze Wisły nie mogli poradzić sobie z obrońcami Górnika. W miarę upływu czasu w ich grę wkradała się nerwowość, ale w końcu w 72. minucie meczu ich chęci zostały nagrodzone. Piotr Ćwielong zagrał do Rafała Boguskiego, ten znalazł się sam przed Vaclavikiem i sprytnym strzałem umieścił piłkę w siatce. To nie wystarczyło gospodarzom, którzy chcieli zdobyć jeszcze jedną bramkę. I udało im się to - w 83. minucie. Wojciech Łobodziński popisał się świetnym podaniem do Pawła Brożka, który celnym strzałem ustalił wynik meczu na 3:1. W 88. minucie słupek po strzale Piotra Ćwielonga uratował zabrzan od utraty jeszcze jednego gola.

Wygrana nad Górnikiem nie przyszła jednak łatwo. Zabrzanie ambitnie walczyli do ostatnich minut o wyrównanie. Bliscy byli sprawienia niespodzianki w 78. i 82. minucie, jednak nie wykorzystali błędów wiślackiej defensywy.

Po wygranej nad Górnikiem piłkarze Wisły do niedzieli zasiedli na fotelu lidera. Paweł Brożek, dzięki dwóm strzelonym bramkom, zrównał się w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi z Takesure Chinyamą z Legii. Obaj mają na swoim koncie po 16 bramek. Górnik natomiast nadal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Zabrzanie mają na swoim koncie tyle samo punktów, co Cracovia, która przegrała mecz z Polonią Bytom 0:1.

Wisła Kraków - Górnik Zabrze 3:1 (1:1)

0:1 Banaś 14'

1:1 Paweł Brożek 29'

2:1 Boguski 72'

3:1 Paweł Brożek 83'

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Małecki (62' Ćwielong), Sobolewski, Diaz (69' Jirsak), Zieńczuk (69' Łobodziński) - Boguski, Paweł Brożek

Górnik Zabrze: Vaclavik - Bonin, Pazdan, Banaś (35' Smirnovs), Magiera - Gorawski (40' Jarka), Strąk, Przybylski, Danch, Pitry (75' Kołodziej) – Szczot

Żółte kartki: Łobodziński (Wisła)

Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok)

Widzów: 13 200

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

KONIEC MECZU NR 100 W HISTORII POTYCZEK WISŁY i GÓRNIKA! Waleczna Biała Gwiazda pewnie pokonała słabych w obronie zabrzan. Awansowaliśmy na fotel lidera i teraz czekamy co na to Legia i Lech.

  • 90+3' Pepe już nigdy gola nie strzeli. Znów koronkowo. Paweł Brożek, Baszczyński, Boguski, wyłożenie do Pepe i broni Vaclavik, choć wystarczyło tylko nad nim podbić piłkę...
  • 90+1' Trup się ścielił gęsto. Czwórka piłkarzy walczyła o piłkę leżąc. Górą kto? Sobolewski.
  • 90' Teraz Ćwielong na siłę, nad bramką. 3 minuty doliczonego czasu gry.
  • 89' A nie, to podobno lampa.
  • 89' Strzał Szczota, tak potężny, że aż spadł jeden z ekranów Canal+ ;) A Pawełek chwycił piłkę.
  • 88' Pepe, zwód przed obrońcą, strzał w krótki róg, słupek!
  • 87' Boguski zza pola karnego, strzał zablokowany. Nadal przy piłce Wisła.
  • 86' Rzut rożny w setnym meczu Wisły z Górnikiem wywalczył Piotr Ćwielong.
  • 86' Paweł Brożek zrównał się z Takeshurem Chinyamą w klasyfikacji strzelców.
  • 83' 3:1, goooooool, asysta Łobodzińskiego, gol Pawła Brożka!!! "Łobo" w swoim stylu ograł rywala na prawym skrzydle na małej przestrzeni, precyzyjna centra do Pawła, który idealną główką, odbijając piłkę od ziemi, pokonał rywala!!!
  • 82' Dobry strzał z dystansu na bramkę Wisły, "szczura" bardzo dobrze wybronił Pawełek. Nie "wypluł" trudnej piłki, tylko pewnie ją złapał.
  • 81' Na spalonym Paweł Brożek po zagraniu Marcelo.
  • 79' Po centrze lekko uderzył Sobolewski. Formalność dla Vaclavika.
  • 79' Tam gdzie niektórzy nie włożą nogi, tam głowę włożył Sobolewski. Kończy się na rzucie wolnym dla Wisły i niebezpiecznym zagraniu Górników.
  • 78' Zagranie na 3-4 metr, niepewnie obrońca i Pawełek, Jarka nie wykorzystał tego nieporozumienia.
  • 76' Kartka dla Łobodzińskiego za ostry faul na Szczocie.
  • 75' Pitrego zmienia Kołodziej.
  • 74' Główka na naszą bramkę. Pewny chwyt Pawełka. Strzał ze spalonego.
  • 72' 2:1, Boguskiiiii!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Koronkowa akcja!!! Jirsak do Piotra Brożka, ten do Ćwielonga, prostopadłe zagranie w stronę Boguskiego, który spokojną podcinką przelobował bramkarza!
  • 71' W znakomitej sytuacji Piotr Ćwielong, niedobre uderzenie z bliska po rzucie rożnym!
  • 69' Podwójna zmiana: Jirsak za Diaza i Łobo za Zieńczuka. Ta druga już w 70 minucie.
  • 69' Ostre starcie Baszcza ze Szczotem, faul Baszcza? Dziwne.
  • 68' Na spalonym dwóch graczy Górnika, sędzia boczny nie podnosi chorągiewki, ale podanie zbyt mocne. Chwyt Pawełka.
  • 67' Szykuje się do wejścia Tomas Jirsak.
  • 65' Baszczu energicznymi wymachami mobilizuje kolegów i kibiców.
  • 65' Bez pardonu sfaulowany Marek Zieńczuk.
  • 63' Ćwielong za Małeckiego. Słuszna zmiana.
  • 62' Pazdan fauluje Brożka, po czym wybija piłkę na aut. Sędzia faulu nie widzi.
  • 62' Patryk Małecki będzie zaraz zmieniony, ale nie zmobilizowało go to do dobrego zagrania. Podanie do Vaclavika...
  • 60' No nie chce wpaść. Dośrodkowanie Baszczyńskiego z prawej, Zieńczuk z woleja z lewej, broni Vaclavik!
  • 59' Zbyt lekka przewrotka Boguskiego, dogonił piłkę przed linią Junior. Wycofanie do Małeckiego, udany zwód, ale kolejne nieudane dośrodkowanie. "Balonika" chwyta Vaclavik.
  • 57' Boguski otrzymuje piłkę od Pawła Brożka. Odwraca się z nią na lewo, wykłada Markowi Zieńczukowi, strzał z pierwszej piłki... boczna siatka!
  • 55' Baszczu "zmasakrował" Magierę, podanie do Małeckiego na prawe skrzydło, kolejne złe zagranie tego zawodnika!
  • 53' Baszczu ładnie zablokował Szczota, pozwolił piłce opuścić boisko. Od bramki Pawełek.
  • 52' Trzecie w tej połowie niedokładne zagranie Małeckiego.
  • 51' Strata Baszcza blisko naszego pola karnego. Pitry miał możliwość oddania strzału, na szczęście zablokowanego.
  • 50' Paweł Brożek dogonił piłkę w polu karnym Górnika, wycofanie do Juniora, ten do Małeckiego i strata na lewym skrzydle.
  • 49' Atak Górnika, przechodzi piłka wzdłuż linii bramkowej, uffffffffffff.
  • 48' Oooj, zepsuł teraz dobrą akcję "Mały". Zagranie na lewo, Małecki z pierwszej i niedokładnie, a w polu karnym Górnika było trzech graczy Wisły.
  • 48' Tuż przed rozpoczęciem drugiej połowy kibice przypomnieli: "Tylko zwycięstwo, Wisełko tylko zwycięstwo".
  • 47' Paweł Brożek lewą stroną, chciał podać Boguskiemu, ale za głęboko zagrał. Łapie Vaclavik.
  • 46' Centra w pole karne Górnika, Wisła utrzymuje się przy piłce.
  • 46' Zaczynamy!
  • Czas na drugą połowę. W składzie Wisły Beto. No dobra, żartujemy :) Zmian chyba nie ma.
  • Sytuacje: 16-5, strzały 11-3, strzały celne 5-3, strzały zablokowane 2-0, spalone 1-1, rożne 10-2, faule 6-9.
  • Koniec pierwszej połowy. Bardzo dobre widowisko i na razie tylko remis.
  • 45+2' Małecki jeszcze zdołał się przedrzeć prawą stroną, podanie po ziemi do Pawła Brożka, nic z tego. A gdyby nieco bardziej do tyłu do Boguskiego, byłaby lepsza sytuacja!
  • 45+1' Magiera ładnie mierzył, ale piłka odbita od główki jednego z graczy w murze wychodzi na róg.
  • 45' Faul Piotra Brożka na Szczocie, urojony. Ale to Górnik ma rzut wolny przed narożnikiem pola karnego Wisły.
  • 45' Słaba główka Małeckiego, wprost w Vaclavika.
  • 44' Trochę zdeorientowany Diaz, wymienił piłkę z Pawłem Brożkiem, dośrodkowanie po ziemi za lekkie, ale róg.
  • 43' Vaclavik znów ratuje Górnika, po dobrej centrze zdecydował się na wyjście i piąstkowanie - nie pomylił się.
  • 40' Ależ "petarda" Sobolewskiego, potężny półwolej, po którym piłka ląduje na poprzeczce!!!
  • 40' Jarka za Gorawskiego.
  • 40' Ładna akcja Wisły. Zagranie do środka do Sobola, ten miał strzelić, ale prostopadłe zagranie do Pawła Brożka. Obrońcy wybijają do boku, tam centruje Małecki i na róg wybija jeden z obrońców.
  • 38' Mocno z rzutu wolnego Sobolewski, wyraźnie niecelnie.
  • 38' Faul na Sobolewskim 30-33 metry od bramki.
  • 37' Chyba zejdzie z boiska Gorawski.
  • 36' Marek Zieńczuk w dogodnej sytuacji, atakowany przez piłkarza gości nie zdołał oddać strzału.
  • 34' Maris Smirnovs za Banasia. Niespodziewana zmiana, spowodowana problemami zdrowotnymi strzelca bramki.
  • 34' Rajd Dancha, wbiegł w nasze pole karne, ostry kąt, mocny strzał - wprost w Pawełka.
  • 33' Gdyby Junior przyjął piłkę w polu karnym, byłby sam przed Vaclavikiem. Zdecydował się jednak na odegranie.
  • 30' To MUSIAŁO być 2:1, ale nie jest... Kontra Wisły, Rafał Boguski z lewej do środka do Pawła Brożka, ten na luzie, przymierzył w okienko.... jęk zawodu na trybunach, bo trafił w poprzeczkę!!!
  • 29' JEST GOL! Paweł Brożek!!! 1:1!!! Główkował Junior Diaz, obrońcy wybili z linii, dobitka Pawła Brożka tuż przy słupku!!!
  • 29' Marek Zieńczuk wywalczył rzut rożny dla Wisły. Przycisnąć jeszcze i wreszcie trafić!!!
  • 28' Goool Boguskiego, nieeeeeeeeee........ Na spalonym Paweł Brożek? Chyba tak, odgrywał do "Bogusia". Strzał Rafała z siedmiu metrów nie do obrony, ale co z tego....
  • 27' Ofiarnie "Sobol", faulowany w środku pola. Nie milknie doping wiślackich trybun, ale nie możemy doczekać się gola dla Wisły.
  • 26' Dalekie podanie do Pawła Brożka, ten przyjmując piłkę wypuścił ją między dwóch stoperów Górnika i ci zdołali ją wybić.
  • 24' Małecki zatańczył w narożniku pola karnego Górnika, strzał po krótkim rogu broni Vaclavik!
  • 22' Zaj***sta piętka "Sobola" przy linii autowej, piłka trafia wprost do Juniora.
  • 20' Po chwili Czech padł na boisko, długo na nim leży. Symulka..? Chyba tak, nie było kontaktu bramkarza Górnika z żadnym zawodnikiem.
  • 19' Marcelo podobnie jak z Arką Gdynia, ale Vaclavik wyczuł lot piłki i pewnie ją chwycił.
  • 19' Małecki na linii pola karnego, balans ciałem, przełożenie na prawą nogę, strzał, rykoszet, róg.
  • 19' Róg nie stanowił zagrożenia, piłka szybko wybita.
  • 18' Atomowe uderzenie Arka Głowackiego z 30 metrów, z rzutu wolnego!!! Vaclavik czubkami palców przeniósł piłkę nad poprzeczką!
  • 17' Faulowany Marcelo. Przepychanka między nim a Pawłem Strąkiem. Sędzia nakazuje obopólne przeprosiny, zanim wznowiona zostanie gra.
  • 14' Gol dla Górnika. Adam Banaś. Skorzystał z tego, że na boisku leżał faulowany(?) Marek Zieńczuk, który wyznaczał linię spalonego. Obrońca Górnika otrzymał piłkę za obrońców i mocnym strzałem w długi róg pokonał Mariusza Pawełka.
  • 13' Danch w dość przypadkowy sposób wywalczył rzut rożny.
  • 11' "Setka" Wisły!!! Marcelo głową do Diaza, ten wpada w pole karne, wykłada piłkę Pawłowi Brożkowi. Paweł dostał piłkę do tyłu, więc musiał ją przyjąć, minął Vaclavika, strzelił... w nogi obrońcy!!!
  • 10' Wchodząc na stronę główną naszego serwisu widzicie przedmeczową oprawę. W powiększeniu zobaczycie ją klikając TUTAJ.
  • 8' Błąd Vaclavika po główce Marcelo, bramkarz Górnika wypuścił piłkę z rąk, był tam Paweł Brożek, ale strzał w boczną siatkę.
  • 8' Niecelna główka na bramkę Vaclavika. Róg dla Wisły.
  • 7' Wrzucona w pole karne Górnika piłka nie dotarła do Marka Zieńczuka, który był najbliżej niej (spośród graczy Wisły).
  • 5' Gorawski sfaulowany w środku pola przez Juniora Diaza. Goście radzą sobie póki co bardzo dobrze.
  • 3' Pierwszy strzał w światło bramki. Damian Gorawski uderzył, Mariusz Pawełek pewnie chwycił.
  • 2' Podanie w kierunku Marka Zieńczuka, po którym piłkę przejął Vaclavik.
  • 1' Ryzykowne odegranie do bramkarza Górnika.
  • 1' Górnik rozpoczyna pierwszą połowę.
  • Minuta ciszy poświęcona Piotrowi Tuczyńskiemu. Piłkarze obu drużyn już na boisku.
  • "Lepiej kraść niż robić oprawy, sąd będzie bardziej łaskawy" - to motto dzisiejszej oprawy.
  • "Każdy to powie - Wisełka rządzi w Krakowie!" - to reakcja trybun na informację o wyniku "Pasów" w Bytomiu.
  • 19:38: W pierwszym piątkowym meczu grająca od 24. minuty w dziesiątkę Polonia Bytom pokonała Cracovię 1:0. Ten wynik cieszy zapewne... naszego dzisiejszego rywala. Ale niech Górnik i Cracovia swoje porachunki załatwiają między sobą, a nie kosztem Wisły ;)
  • 19:26: Wiślacy wyprowadzani przez Smoka Wawelskiego rozpoczynają rozgrzewkę.
  • 19:11: W wyjściowym składzie Wisły mamy Pawła Brożka.
  • 18:57: Na stadion zawitała szefowa biura organizującego Euro w Krakowie - Barbara Janik. Chyba będzie gościem Radia Biała Gwiazda. Wygląda na zestresowaną ;)
  • 18:55: Chyba wreszcie nie będziemy musieli włączać swojego stopera. W narożniku trybuny E, podwieszono pod dach niewielki zegar, wskazujący na rezultat i minutę meczu. Wcześniej był on umiejscowiony na jednym z meczów na tarasie przed pawilonem medialnym. Dziś na tarasie po raz drugi widzimy dużego niebieskiego buta z piłką na szpicu, reklamujący starania Krakowa o organizację Euro 2012.
  • 18:55: Kilka minut temu z boiska zeszło kilku piłkarzy Górnika i Wisły, którzy zapoznali się z murawą przy Reymonta. Wśród Wiślaków byli Patryk Małecki i Piotr Ćwielong.
  • 18:53: Na trybunie D przygotowano efektowną oprawę. Jest mnóstwo kolorowych folii, są sektorówki, jest flaga z napisem. Tuż przed pierwszym gwizdkiem zobaczymy, co utworzy.
  • 18:51: Witamy ze stadionu Białej Gwiazdy. Pogoda piękna, na trybunach puściutko - ale do pierwszego gwizdka jeszcze ponad godzina.
  • Pierwsze doniesienia prosto ze stadionu już około godziny 19.
  • Na Reymonta wracają dziś związani niegdyś z Wisłą Henryk Kasperczak, jego asystent Jerzy Kowalik czy Damian Gorawski.
  • Emocji w dzisiejszym spotkaniu z pewnością nie będzie brakować. Do końca sezonu pozostało jeszcze sześć spotkań, a więc każda strata punktów może kosztować w ostatecznym rozrachunku bardzo wiele.
  • Póki co zapraszamy do lektury zapisu przedmeczowej konferencji prasowej z udziałem trenera Macieja Skorży.
  • Przed nami mecz 25. kolejki Ekstraklasy, w którym Wisła przy Reymonta zmierzy się z Górnikiem Zabrze. Początek o godz. 20:00.

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Skorża: Nie było słabych punktów

24. kwietnia 2009, 22:43 (aktual. 25. kwietnia 2009, 11:53)

Maciej Skorża
Maciej Skorża

- W mojej ocenie Wisła, zresztą Górnik również, zagrały dobry mecz - powiedział trener Maciej Skorża po meczu z Górnikiem. - Ciekawy dla kibiców, żywy, toczony w szybkim tempie, z mnóstwem sytuacji podbramkowych - mógł się podobać. Potrafiliśmy kolejny raz dogonić wynik. Tracimy pierwsi bramkę a potrafimy tą stratę odrobić i dziś nam się to udało, choć do 70. minuty widać było, że nasz impet zaczyna trochę spadać. Dlatego zdecydowałem się na dwie zmiany ofensywnych zawodników. Potrzebowaliśmy ożywienia w środku pola i na skrzydłach. Zmiennicy sporo wnieśli.

- Praktycznie nie było w naszej drużynie słabych punktów - uważa szkoleniowiec Białej Gwiazdy. - Ten mecz jest dobrym prognostykiem przed tym co nas czeka. Jedyne co trzeba poprawić to skuteczność. Gdy się wygrywa to nie boli, ale przed nami mecze, gdzie przez 90 minut możemy mieć jedną sytuację, od której może zależeć zdobycie trzech punktów. Czekamy na wynik niedzielnego meczu i od poniedziałku myślami jesteśmy w Gliwicach.

- Trzy gole napastników to bardzo dobry znak. Biłem się z myślami czy zostawić Pawła w tej 70. minucie czy go zostawić. Zaryzykowałem i opłaciło się: Paweł wytrzymał do końca i strzelił swą drugą bramkę. Cieszę się, że jest z nami i mogę na niego liczyć.

- Tajnej broni dziś nie pokazaliśmy. Przygotowaliśmy na dziś kilka innych wariantów rozegrania rzutu rożnego, cieszę się że po jednym z takich wariantów padł wyrównujący gol. Musimy przygotowywać coś nowego, bo już Piast Gliwice nie da się zagrozić. Cieszę się, że nasza praca nad stałymi fragmentami gry przynosi takie efekty.

Trener nieco obruszył się na nasze pytanie o dołączenie Beto do meczowej osiemnastki kosztem Andrzeja Niedzielana. - Graliśmy mecz u siebie, potrzebowałem zawodnika, który dłużej utrzymywał się przy piłce. Tydzień temu potrzebowałem zawodnika do gry z kontry i wtedy na ławce zasiadł Andrzej. Dziś Beto miał przewidziane wejście za Pawła Brożka na 20-25 minut.

- Mecz Legii z Lechem obejrzę w telewizji. W pierwszej połowie kibicuję Legii, w drugiej Lechowi.

wislakrakow.com (rav)

Maciej Skorża po meczu z Górnikiem:

Źródło: wislakrakow.com

Henryk Kasperczak, trener Górnika

Henryk Kasperczak
Henryk Kasperczak
Wisła grała z dużą swobodą

- Przyjechałem do Krakowa z wielkim sentymentem i otwartym sercem. Szkoda, że nie osiągnęliśmy lepszego wyniku. Obie drużyny szukały punktów, choć cele mają odmienne. Zawodnicy grali otwarcie, szukali zdobycia bramki i punktów. Gdyby Wisła strzeliła bramki w pierwszej połowie, to może mielibyśmy minę inną niż teraz, a straciliśmy gole w końcówce. Taki jest futbol. Kto popełnia więcej błędów ten przegrywa - powiedział Henryk Kasperczak po przegranym meczu w Krakowie.

Trenerowi Górnika brakowało nieco agresji ze strony jego drużyny: - Nie widziałem brutalnej gry z naszej strony. Jeszcze raz się potwierdziło, że brakuje nam skuteczności w wykończeniu akcji. Ważnym momentem dla nas były dwie wymuszone zmiany - wiadomo co znaczy dla nas Banaś i Gorawski. Zespół już nie grał tak, jak by mógł. W drugiej połowie przy stanie 1:1 mogliśmy się pokusić o bramkę.

- Jest niezadowolenie z porażki, ale nie jest tu łatwo o dobry wynik. Wisła grała z dużą swobodą, my musieliśmy się bronić. Następne mecze są bardzo ważne, czekają nas trzy mecze u siebie i dwa wyjazdy. Te z sąsiadami w tabeli będą dla nas najważniejsze. Górnik, w odróżnieniu od Wisły Kasperczaka, gra systemem 4-5-1. - W Wiśle graliśmy 4-4-2, ale jeden z tamtych napastników jest w Jagiellonii, jeden w Larisie, a jeden zakończył karierę - stwierdził Kasperczak. - Miałem bardzo dobrych napastników. Próbowałem grać tym systemem, ale musiałem go zmienić. Do strzelania bramek potrzeba trochę kunsztu, zdolności i talentu. Można grać sześcioma napastnikami i nie zdobyć bramki. U nas na "króla strzelców" wyrasta Banaś.

O szansach Wisły na mistrzostwo Kasperczak wypowiada się następująco: - Wisła w każdym sezonie gra o mistrzostwo. Walka jest wyrównana, tak dla Wisły ciężko będzie zdobyć mistrza, jak Górnikowi się utrzymać. Ale mamy szanse. Obu drużynom są potrzebne zwycięstwa. Z całego serca życzę Wiśle, by biła się nadal o mistrzostwo. Sprawa tytułu jest otwarta dla Wisły, Legii i Lecha.

Henryk Kasperczak po meczu z Wisłą:

wislakrakow.com
(rav)

Piłkarze po meczu

Paweł Brożek, piłkarz Wisły

Paweł Brożek
Paweł Brożek
Tak właśnie wyobrażałem sobie mój powrót

- Tak właśnie wyobrażałem sobie mój powrót do pierwszego składu - przyznał Paweł Brożek po meczu z Górnikiem Zabrze. Po raz pierwszy, po miesięcznej przerwie spowodowanej urazem kolana, Brożek wyszedł w pierwszym składzie i od razu strzelił dwie bramki. Zrównał się tym samym liczbą goli w wyścigu o koronę króla strzelców z Takesurem Chinyamą z Legii Warszawa.

Trener Maciej Skorża miał wątpliwości, czy postawić na Pawła Brożka już od pierwszych minut meczu z Górnikiem. Zapytał samego zawodnika, czy czuje się na siłach, by rozpocząć to spotkanie w pierwszym składzie. - Oczywiście powiedziałem trenerowi, że jestem gotów. Wiadomo, że ostateczna opinia należała do trenera. Chyba podjął słuszną decyzję - uśmiechnął się Brożek.

- Po pierwszym golu była wielka radość. Nie myślałem o tym, że wracam do wyścigu o koronę króla strzelców, tylko że po takiej kontuzji bramka jest niezmiernie ważna, bo dodaje pewności siebie - dodał snajper Białej Gwiazdy.

Po takim meczu aż trudno uwierzyć, że jeszcze w czwartek Maciej Skorża zapewniał, że Brożkowi daleko jest do formy sprzed kontuzji. Jednak napastnik wyznaje, że faktycznie jeszcze wiele mu brakuje do optymalnej dyspozycji. - Muszę szczerze powiedzieć, że "padłem" fizycznie w okolicach 70. minuty. Już sobie myślałem, że nic ze mnie więcej w tym meczu dobrego nie będzie. Ale "Łobo" nabił mnie dośrodkowaniem i weszła druga bramka - bagatelizował swoje dokonania Paweł.

- W pierwszej połowie, przy tej sytuacji, gdzie piłka uderzyła w poprzeczkę, miałem zamiar uderzyć po ziemi, ale źle trafiłem w futbolówkę - przyznał wiślak, podkreślając, że nie ma jeszcze takiego czucia piłki, jak dawniej. - Za to przy drugiej bramce tak właśnie chciałem uderzyć, jak to zrobiłem - zdradza.

Snajper Wisły to chodzący dowód na skuteczność pozytywnego myślenia i prawdziwość maksymy "chcieć to móc". Nie pojechał na operację, bo uwierzył, że uda mu się wyleczyć kontuzjowaną nogę leczeniem zachowawczym. Opłaciło się, wrócił na boisko szybciej, niż ktokolwiek przypuszczał. Wierzył też, że po powrocie szybko pokaże na co go stać. Udało się. - Staram się pozytywnie myśleć, nie tak jak jeszcze dwa czy trzy lata temu - podkreśla Brożek.

wislakrakow.com
(ASInfo)

Źródło: wislakrakow.com

Rafał Boguski, piłkarz Wisły

Rafał Boguski
Rafał Boguski
Ułamek sekundy

Przed meczem z Górnikiem Rafał Boguski mógł być spokojny o swe miejsce w składzie i czekać na decyzję trenera o tym kto będzie mu partnerował w ataku. W 72 minucie „Boguś” wykorzystał podanie Piotra Ćwielonga i zdobył bramkę, dzięki której Wisła wyszła na prowadzenie.

W piątek Kibicom się nie nudziło. Zaczęliście niepewnie, straciliście gola, rozpoczęliście szaleńczy pościg i finalnie uratowaliście trzy punkty.
- Początek był trochę niefortunny, straciliśmy bramkę po stałym fragmencie. Dobrze, że przed przerwą strzeliliśmy na wyrównanie, a w drugiej połowie atakiem pozycyjnym dołożyliśmy dwie bramki.

Wcześniej w meczach z Polonią Bytom i Cracovią też najpierw traciliście bramkę, choć rywale nie przewyższali was umiejętnościami. Z czego to wynika?
- To nie jest brak koncentracji. Była powtórna wrzutka po stałym fragmencie, wyszliśmy, nie zauważyliśmy, że Zieniu leży i trzyma linię, więc nie było spalonego. Straciliśmy bramkę, ale to się zdarza.

W pierwszej połowie mogliście mówić o niefarcie. Najpierw pechowa strata gola, później wybicie z linii bramkowej, spalony i poprzeczki. Nie obawialiście się czarnego scenariusza?
- Gdy strzeliliśmy bramkę na 1:1, to już wiedziałem, że wpadnie to co ma wpaść. Przeważaliśmy, przed przerwą strzeliliśmy wyrównującego gola, mieliśmy jeszcze drugie 45 minut i za wszelką cenę chcieliśmy dołożyć kolejne bramki.

W drugiej połowie wasza gra wyglądała tak, jakbyście pilnie potrzebowali jednej bramki, a do końca meczu zostały 3 minuty. Nie często ogląda się Wisłę atakującą z takim rozmachem.
- Fajnie, że było to widać. W szatni powiedzieliśmy sobie, że musimy jak najszybciej strzelić tą drugą bramkę, aby Górnik trochę się podłamał. Strzeliliśmy nie na początku, nieco później, ale wszystko dobrze się skończyło. A bramka na 3:1 wprowadziła już wielki spokój.

Jak współpracowało się z Pawłem?
- Całkiem dobrze. Widać było, że piłka szuka Pawła w polu karnym. Miał swoje sytuacje, dwie z nich wykorzystał. Bardzo dobrze, że wrócił do zespołu.

Było pewne, ze Ty zagrasz w pierwszym składzie. Spokojnie czekałeś na decyzję o tym kto będzie Ci partnerował?
- Tak, zupełnie spokojnie czekałem na decyzję trenera. Nie miałem żadnych preferencji, nie mogę przecież wybierać sobie partnera. Dobrze gra mi się z Pawłem, ale też dobrze z Piotrkiem Ćwielongiem. Nie miałem żadnych życzeń co do któregoś z nich. O tym, że zagra Paweł dowiedziałem się na odprawie w dniu meczu.

Jaka była Twoja reakcja?
- Że gramy w jedenastu, a dwóch Brożków jest w wyjściowej jedenastce. Nie myślałem nic więcej.

Wraz z powrotem Pawła na boisko rozkłada się odpowiedzialność za zdobywanie bramek?
- Na boisku w ogóle o tym nie myślę, bo cała drużyna jest zmuszona do strzelania bramek. Gdyby nie dobre dośrodkowanie „Łobo”, Paweł nie strzeliłby trzeciego gola. Nie ma czegoś takiego, że gdy Paweł jest na boisku, to my już jesteśmy spokojni i nie musimy strzelać bramek. Super, że Paweł wraca i strzela bramki, ale gramy dalej.

Kilka meczów temu miałeś delikatne zachwianie formy. Teraz czujesz się optymalnie? Na boisku wyglądasz coraz lepiej.
- Fizycznie czułem się dobrze, ale mogło być lepiej, bo jeszcze są pewne braki fizyczne. Miejmy nadzieję, że w następnych meczach ta forma fizyczna będzie jeszcze rosła.

Po dwóch miesiącach udało Ci się strzelić znów bramkę i to z niełatwej sytuacji – obróciłeś się z piłką, nie miałeś wiele miejsca. Gdybyś nie podbił piłki i strzelił dołem bramkarz miałby duże szanse na złapanie jej. Co zadecydowało o takim strzale?
- Nie wiem, to był ułamek sekundy, człowiek decyduje się albo na strzał z całej siły, albo na lekkie uderzenie. Przyjąłem piłkę tyłem do bramki, ale już z obrotem, byłem więc na wprost bramki, bramkarz się położył, uderzyłem lekko podcinką i piłka wpadła przy słupku do bramki.

Teraz ze spokojem możecie oglądać pojedynek Legii z Lechem.
- Nie tak całkiem spokojnie. Denerwuję się przy takich meczach i nie wiem czy w ogóle będę oglądał. Remis byłby najlepszy, ale ten wynik nie jest najważniejszy, i tak trzeba grać dalej.

Czy starsi koledzy, którzy pamiętają Henryka Kasperczaka z jego pracy w Wiśle mobilizowali się specjalnie na mecz z Górnikiem?
- Chyba nie. Nie widziałem tego po nich, podchodzili do tego, jak do normalnego meczu o trzy punkty.

Tytuł mistrzowski zbliża się, czy jest tak daleko jak miesiąc temu?
- Miesiąc temu chyba mieliśmy 4 punkty straty do Lecha i szanse były mniejsze. Teraz mamy dwa punkty do Legii i jeden do Lecha. Szanse wzrosły, ale my dalej musimy wygrywać swoje mecze, a przeciwnicy tacy jak Legia czy Lech czasem muszą się potknąć.

Kupujesz historię o najlepszym terminarzu dla Wisły?
- Nie. Każdy mecz jest bardzo ciężki, bo w tym roku liga jest taka, że jedni walczą o utrzymanie, a drudzy o mistrzostwo i europejskie puchary. Dlatego każdy mecz jest bardzo ważny i jest o wysoką stawkę.

Trener Smuda mówił, że bardzo chętnie kupiłby Cię do Lecha.
- Czytałem już kiedyś w „Piłce Nożnej”, że pan trener mówił o tym, że chciałby mnie. Ja muszę podchodzić do tego ze spokojem, bo mam jeszcze długi kontrakt z Wisłą. Gram dla tego klubu i skupiam się na dobrej grze Wisły.

wislakrakow.com
(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Baszczyński: Mocno dążymy do celu

24. kwietnia 2009, 23:31

Marcin Baszczyński, którego kontrakt z Wisłą upływa już za kilka tygodni, ponownie wystąpił w pierwszej jedenastce Białej Gwiazdy i jak zwykle z nie byle jakim skutkiem zostawił na boisku sporo zdrowia.

Po końcowym gwizdku "Baszczu" cieszył się, że zespół z zaangażowaniem grał do końca i konsekwentnie doprowadził Górnik do straty trzech punktów. - Mieliśmy za zadanie grać wysoko i szeroko. W wielu sytuacjach nam się to udawało, wybijaliśmy rywala z uderzenia, stwarzaliśmy sporo sytuacji i strzelaliśmy gole - mówił. Mimo to pierwsze trafienie zaliczyli przyjezdni. - Bramka dla Górnika to był przypadek, nie widzieliśmy, że Marek Zieńczuk leży na murawie, zgubiliśmy krycie. Widać było, że nas podrażniła, czuliśmy się mocni, czuliśmy, że wyrównamy i zdobędziemy kolejne bramki - mówił Baszczyński po zakończeniu spotkania.

Wiślacy są bardzo skoncentrowani na jedynym i najważniejszym celu, jaki pozostał im w tym sezonie do realizacji. - Od kilku spotkań widać jasno nasz cel, dążymy do niego bardzo mocno, gramy dobrą piłkę z ogromnym zaangażowaniem. Wierzę, że będziemy walczyć do końca o mistrzostwo - stwierdza doświadczony obrońca Wisły.

"Baszczu" chwali również swojego klubowego kolegę Pawła Brożka, który zaliczył bardzo udany powrót na boiska ekstraklasy i zdobył dziś dwa gole. - Paweł mógł dziś wysunąć się nawet na prowadzenie klasyfikacji strzelców. Bardzo fajnie to wygląda, nie tylko drużyna, ale i on sam potrzebował tego dobrego meczu. Widać, że intuicyjnie podjął decyzję o niepoddaniu się operacji, wierzył w siebie i udało mu się. Każdy najlepiej zna swój organizm, czasem diagnozy są różne. Postanowił, że obejdzie się bez tego zabiegu i jak na razie widać, że była to słuszna opcja - mówił Marcin Baszczyński.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Głowacki: To tylko i aż trzy punkty

24. kwietnia 2009, 23:45

- Zagraliśmy kolejny mecz, który bardzo chcieliśmy wygrać, by realnie myśleć o obronie tytułu. To zarazem tylko i aż trzy punkty, musimy powoli zacząć myśleć o kolejnym przeciwniku - powiedział po końcowym gwizdku meczu z Górnikiem Zabrze Arkadiusz Głowacki, kapitan Wisły.

- Przytrafiła nam się głupia bramka, Marek Zieńczuk leżał na murawie, Sobol myślał, że jest ostatnim zawodnikiem w naszej linii, tak nie było, a więc Banaś został niekryty. Przypadkowa sytuacja i musieliśmy odrabiać straty. Na szczęście stracona bramka nie zmieniła naszego stylu gry, cały czas parliśmy do przodu i owoce tego były widoczne - opisywał dzisiejsze spotkanie Głowacki.

Wiślacy stawiają przed sobą jeden cel. Chcą zwyciężyć każde kolejne spotkanie ligowy, co może spowodować, że sprawa obrony tytułu mistrzowskiego będzie tylko i wyłącznie w naszych rękach. - Chcemy wygrać wszystkie mecze, będzie to zadanie arcytrudne, ale jeśli w każdym kolejnym spotkaniu zaprezentujemy takie zaangażowanie, jak dziś, nie jest to niemożliwe - przekonuje "Głowa".

Kapitan wiślaków docenia klasę rywala, który mimo tego, że wciąż walczy zaledwie o utrzymanie w ekstraklasie, wiosną potrafi być groźny dla najlepszych. - Górnik to już nie ta drużyna z poprzedniej rundy. Chcąc liczyć zdobyte przez nich punkty wiosną, plasowaliby się w środku tabeli. Wciąż walczą o utrzymanie, a taki rywal jest zawsze groźny - mówił.

Głowacki zdobył w tym sezonie trzy bramki, po jednej w lidze, Pucharze Polski oraz Pucharze Ekstraklasy. Przed kilkoma tygodniami bezpośrednio z rzutu wolnego pokonał Krzysztofa Kotorowskiego w spotkaniu z Lechem. Dziś był bardzo blisko zaskoczenia Michala Vaclavika. - Ostatnio jestem wytypowany do takich strzałów z dystansu z rzutów wolnych. Raz wychodzi to lepiej, raz gorzej, ale skoro trener tak zadecydował, będę próbował dalej - deklaruje obrońca.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Pawełek: Stracony gol nas zezłościł

Data publikacji: 24-04-2009 00:02


Mariusz Pawełek nie zapobiegł utraty gola w meczu z Górnikiem. "Piłka go szuka w polu karnym” - powiedział o zabrzańskim obrońcy, Adamie Banasiu. Przyznał jednak, że stracona bramka zezłościła Wisłę i spowodowała trafienia Rafała Boguskiego i Pawła Brożka.

Dziś do Krakowa przyjechała drużyna, która rozpaczliwie broni się przed spadkiem. Pokazali strzelając pierwszą bramkę, że nie złożą tak łatwo broni.

Padła bramka, ale do jej stracenia to my mieliśmy swoje dobre sytuacje. Ten stracony gol zezłościł nas i w efekcie w drugiej połowie padły następne trafienia.

Trener Skorża przed meczem zwrócił uwagę na Adama Banasia, którego nie udało się upilnować w polu karnym. Piłka go szuka, a przy tej sytuacji dostał piłkę z drugiej wrzutki.

Pod koniec drugiej połowie można było zobaczyć Wisłę, która zamyka Górnika w "hokejowym zamku”.

Początek drugiej części spotkania nie był najlepszy w naszym wykonaniu, ale potem, kiedy strzeliliśmy trzecią bramkę, graliśmy z polotem, finezją, a kibice krzyczeli "Ole!”. Życzę jednak Górnikowi utrzymania. Nie grają najgorzej, wierzę w to, że się utrzymają.

Będziesz oglądał mecz Legia - Lech?

Nie, myślę, że będę odpoczywał. Ale myślę, że będzie remis.

Sądzisz, że Wisła ma teraz najkorzystniejszy terminarz?

Myślę, że tak, ale nie patrzymy na terminarz, ale na mecze i musimy zdobywać w każdym kolejnym spotkaniu zdobywać punkty.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Ćwielong: Idziemy w dobrym kierunku

Data publikacji: 24-04-2009 12:05


Piotr Ćwielong nie pojawił się dziś w podstawowej jedenastce, ale wszedł z ławki rezerwowych jako pierwszy. Nie jest jednak zaskoczony tym faktem. "Taka jest piłka. Cieszę się, że trener postawił na mnie i że zaliczyłem asystę" - powiedział po meczu "Pepe".

Dzisiaj chyba miałeś mniejszą presję, bo nie byłeś odpowiedzialny za strzelanie goli, ale mimo wszystko miałeś swoje okazje.

W czasie różnych spotkań mam przeważnie jakieś sytuacje, dziś też miałem, ale obrońcy wybili mi piłkę z bramki. Szkoda, ale cieszymy się ze zwycięstwa, bo w pierwszej połowie przegrywaliśmy 0:1.

Na samym początku było trochę nerwowo, ale wszystko skończyło się happy endem.

Nie zawsze jest kolorowo. Mogę powiedzieć, że czasami trzeba przegrywać, żeby jeszcze lepiej grać. Pokazaliśmy to dzisiaj, przegrywając 0:1, ale graliśmy konsekwentnie swoją taktykę. Jesteśmy dobrą drużyną i idziemy w dobrym kierunku.

Trener Skorża mówił, że Paweł Brożek nie jest dziś w najwyższej formie, ale "Brozio” pokazał, że wcale nie jest tak źle.

Cieszymy się z tego, że Paweł dużo daje zespołowi. Widać, że jeśli gra, to skupia na sobie obrońców i robi innym więcej miejsca. Obrońcy Górnika nie pokryli go dziś, strzelił dwie bramki. Życzę mu z całego serca, żeby zdobył ponownie koronę króla strzelców.

Teraz być może będzie taka sytuacja, że będziesz pojawiał się częściej na ławce rezerwowych niż w podstawowej jedenastce.

Taka jest piłka. Ja się nie obrażam, cieszę się, że trener postawił na mnie jako pierwszego zmiennika. Zaliczyłem asystę i jest chyba w miarę dobrze.


Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


25. kolejka ekstraklasy: Legia z Lechem dla Wisły

23. kwietnia 2009, 19:08 (aktual. 26. kwietnia 2009, 19:05)

Mijający weekend zapewnił kibicom sporo mocnych wrażeń w ramach meczów 25. kolejki piłkarskiej ekstraklasy. W meczu na szczycie Legia zremisowała z Lechem 1:1, a wynik ten jest najkorzystniejszy dla Wisły, która awansowała na drugie miejsce w tabeli, zrównując się punktami z liderującą Legią. O mistrzostwie może zadecydować rozgrywany 10 maja mecz Wisła - Legia.

W pierwszym piątkowym meczu Polonia Bytom pokonała u siebie Cracovię 1:0. Wynik nie byłby niespodzianką, gdyby nie fakt, że gospodarze grali "w dziesiątkę" od 24. minuty spotkania, gdy czerwoną kartkę za kopnięcie rywala otrzymał Marcin Radzewicz. Zwycięską bramkę dla ambitnych bytomian zdobył Adrian Klepczyński na trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziego.

W Krakowie przy Reymonta Wisła Kraków po bardzo ekscytującym meczu pokonała 3:1 Górnika Zabrze. Spotkanie rozpoczęło się od gola dla gości (Adam Banaś), ale nieustannie atakujący gospodarze osiągnęli swój cel, zdobywając trzy gole i trzy punkty. Dwie bramki strzelił Paweł Brożek, trzecią dorzucił Rafał Boguski.

Piłkarska sobota rozpoczęła się meczem w Chorzowie, gdzie Ruch spotkał się z GKS-em Bełchatów. Faworytem byli goście, którzy mimo plagi kontuzji nie zawiedli, pokonując "Niebieskich" (pierwszy raz w dziejach na ich obiekcie) dzięki bramce Krzysztofa Janusa w 56. minucie. Było to piąte z rzędu zwycięstwo bełchatowian, którzy nadal liczą się w walce o tytuł.

W Gdańsku Lechia ograła w derbowym pojedynku Arkę. Po nudnej i niemrawej pierwszej połowie zanosiło się na bezbramkowy remis. Kibice ujrzeli składne akcje i gole dopiero w końcówce spotkania. Piotr Wiśniewski i Paweł Buzała zdobyli bramki dla Lechii kolejno w 74. i 79. minucie. Honorowe trafienie dla gdynian zaliczył Przemysław Trytko w 5. minucie doliczonego czasu gry. Mecz oglądał z trybun premier Donald Tusk, który nie ukrywał radości po każdej bramce dla Lechii.

Odra Wodzisław zremisowała u siebie 1:1 z warszawską Polonią. W 62. minucie dla gości trafił Łukasz Trałka, trzy minuty później wyrównał Maciej Małkowski. Czarne Koszule kończyły mecz w "10" po czerwonej kartce (za dwie żółte) dla Radka Mynara w 88. minucie. Faul Mynara skutkował jedenastką - jednakże Sebastian Przyrowski obronił rzut karny wykonywany przez Macieja Małkowskiego, czym uchronił Polonię przed porażką.

W ostatnim sobotnim spotkaniu - Śląsk zmierzył się we Wrocławiu z Jagiellonią. W pojedynku drużyn, o których mówi się, że jako jedyne w ekstraklasie o nic już nie walczą, lepszy okazał się Śląsk. Gospodarze wygrali 2:0 po golach Vuka Sotirovića i Kamila Bilińskiego.

W niedzielę odbyły się dwa mecze. W Łodzi drużyna Piasta Gliwice pokonała miejscowy ŁKS po golu Jakuba Smektały w 60. minucie spotkania. Bohaterami meczu byli bramkarze - Bogusław Wyparło oraz Grzegorz Kasprzik zaimponowali wieloma udanymi interwencjami.

W kończącym kolejkę hitowym spotkaniu Legia - Lech padł remis 1:1. Do przerwy prowadzili gospodarze po golu Takesure'a Chinyamy, w drugiej połowie wyrównał Robert Lewandowski. Wynik przy Łazienkowskiej powoduje, że liderem jest Legia, z taką samą liczbą punktów jak druga Wisła.


Kalendarz i wyniki meczów 25. kolejki ekstraklasy

24 kwietnia 2009, piątek

Polonia Bytom - Cracovia Kraków 1:0

Wisła Kraków - Górnik Zabrze 3:1

25 kwietnia 2009, sobota

Ruch Chorzów - GKS Bełchatów 0:1

Lechia Gdańsk - Arka Gdynia 2:1

Odra Wodzisław - Polonia Warszawa 1:1

Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 2:0

26 kwietnia 2009, niedziela

ŁKS Łódź - Piast Gliwice 0:1

Legia Warszawa - Lech Poznań 1:1

Tabela Ekstraklasy sezonu 2008/2009
(pozycja - klub - liczba rozegranych meczów - punkty - bramki zdobyte - bramki stracone)

1 - Legia Warszawa - 25 - 51 - 43 – 13
2 - Wisła Kraków - 25 - 51 - 41 – 18
3 - Lech Poznań - 25 - 50 - 42 - 18
4 - Polonia Warszawa - 25 - 47 - 34 – 17
5 - GKS Bełchatów - 25 - 47 - 34 – 24
6 - Śląsk Wrocław - 25 - 40 - 35 – 27
7 - Jagiellonia Białystok - 25 - 31 - 24 – 25
8 - ŁKS Łódź - 25 - 29 - 23 - 36
9 - Polonia Bytom - 25 - 29 - 25 – 37
10 - Piast Gliwice - 25 - 28 - 14 – 22
11 - Odra Wodzisław - 25 - 26 - 18 – 32
12 - Lechia Gdańsk - 25 - 26 - 23 – 36
13 - Ruch Chorzów - 25 - 26 - 16 – 26
14 - Arka Gdynia - 25 - 25 - 19 - 30
15 - Cracovia - 25 - 22 - 19 – 36
16 - Górnik Zabrze - 25 - 22 - 18 – 28


Źródło: wislakrakow.com

Czterech wiślaków w jedenastce 25. kolejki

26. kwietnia 2009, 20:44


Aż czterech piłkarzy Białej Gwiazdy znalazło się w 11 minionej kolejki. Marcin Baszczyński, Marcelo, Rafał Boguski i Paweł Brożek zostali wybrani do grona 11 najlepszych zawodników 25. kolejki Ekstraklasy przez ekspertów Ligi+ Extra.

Ponadto najlepszy strzelec Wisły, powracający po kontuzji autor dwóch bramek w meczu z Górnikiem Zabrze, został wyróżniony jako najlepszy piłkarz tej fazy rozgrywek.

na podstawie: Canal+ Sport

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

"Reaktywacja" - pomeczowy mix newsowy

  • Mistrz zlał Górnika! W piątkowym meczu 25. kolejki ekstraklasy mistrz Polski - Wisła Kraków pokonał ostatniego w tabeli Górnika Zabrze 3:1. Do wielkiej formy wróciła cała Wisła, a zwłaszcza strzelec dwóch goli Paweł Brożek! Od pierwszych minut kibice zgromadzeni na stadionie w Krakowie byli świadkami niezwykle emocjonującego meczu. [interia.pl]
  • Nowy lider. Mistrzowska forma Wisły Jedni grają o mistrzostwo Polski, drudzy o utrzymanie - wskazanie faworyta przed piątkowym meczem Wisły Kraków z Górnikiem Zabrze było banalnie łatwe. Tymczasem... zaczęło się sensacyjnie od bramki dla gości. Dla ekipy Macieja Skorży, z wyleczonym Pawłem Brożkiem, był to zimny prysznic. Podziałał. Wiślacy zdominowali mecz i strzelili trzy gole, choć niemal do samego końca nie mogli być pewni trzech punktów. Dla Wisły zwycięstwo w tym meczu oznacza wielki krok w kierunku mistrzostwa. Wisła awansuje na drugie miejsce i wyprzedzi zespół, który w potyczce Legii z Lechem przegra, a w przypadku remisu w niedzielnym spotkaniu, zrówna się punktami z liderem! Szanse na utrzymanie Górnika - zmalały do minimum. [sports.pl]
  • Dwa dni Wisły Wisła Kraków nie bez problemów pokonała Górnik Zabrze 3:1. Gospodarze byli zespołem zdecydowanie lepszym, ale równie dobrze rezultat mógł być odwrotny. Wygrał jednak klub dużo lepszy, a do znakomitej formy powrócił Paweł Brożek zdobywając dwa gole i szybko doganiając w klasyfikacji strzelców Takesure'a Chinyamę. Przez najbliższe dwa dni "Biała gwiazda" pozostanie na pozycji lidera Ekstraklasy, straci ją jednak na pewno na koniec kolejki niezależnie od wyniku, jakim zakończy się szlagierowy mecz Legii z Lechem. Rezultat przy Reymonta cieszy też na pewno lokalnego rywala Wisły - Cracovię. Górnik pozostaje bowiem w tabeli za "Pasami". [goool.pl]
  • Do niedzieli w tabeli Wisła rządzi i dzieli W piątkowym meczu 25. kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków wygrała na własnym stadionie 3-1 (1-1) z Górnikiem Zabrze. Dwie bramki dla gospodarzy strzelił Paweł Brożek, jedną Rafał Boguski, a dla gości trafił Adam Banaś. Dzięki temu zwycięstwu Wisła jest nowym liderem tabeli, a Paweł Brożek zrównał się liczbą strzelonych goli z Takesure'em Chinyamą z warszawskiej Legii. [90minut.pl]
  • Ekstraklasa: wielki powrót Brożka, smutek "Pasów" Do składu wyjściowego Wisły Kraków wrócił Paweł Brożek i od razu przyniosło to efekt. Mistrzowie Polski wygrali z Górnikiem Zabrze 3:1, a snajper "Białej Gwiazdy" dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Po drugiej stronie krakowskich błoń panuje jednak smutek, bowiem Cracovia, grając przez większość meczu z przewagą jednego zawodnika uległa na wyjeździe Polonii Bytom 0:1. [onet.pl]
  • Król Paweł wrócił, król strzela! Wisła Kraków nie bez problemów pokonała wczoraj Górnika Zabrze i do niedzieli zasiadła na fotelu lidera. Mecz stał pod znakiem wielkiego powrotu Pawła Brożka. Król strzelców poprzedniego sezonu pierwszy raz po kontuzji zagrał od początku, strzelił dwie bramki i walnie przyczynił się do zwycięstwa Białej Gwiazdy. [Gazeta Krakowska]
  • Paweł Brożek wrócił w wielkim stylu Kiedy do drużyny mistrza Polski przyjeżdża zespół zajmujący ostatnie miejsce w tabeli, wskazanie faworyta jest dziecinnie prostą sprawą. Problem jednak w tym, że trenerem tego zespołu jest twórca największych w ostatnich latach sukcesów drużyny mistrzowskiej. Henryk Kasperczak, bo o nim mowa, nie potrafił jednak w piątkowy wieczór przechytrzyć młodszego kolegi po fachu Macieja Skorżę z prostego powodu - skład Górnika jest o wiele słabszy od Wisły, a na dodatek porównując napastników Zabrzan: Przemysława Pitrego i Dawida Jarkę z Brożkiem, wypada przy nazwiskach zawodników gości zachować milczenie. [sportowefakty.pl]
  • Powrót króla Pawła Brożka! Nie udał się Henrykowi Kasperczakowi powrót na Reymonta. Wisła Kraków dosłownie zmiażdżyła prowadzony przez niego Górnik Zabrze. Spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie. Dwa gole dla gospodarzy strzelił Paweł Brożek, dla którego były to pierwsze trafienia po miesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją kolana. Swoją "cegiełkę" dołożył także Rafał Boguski. Pierwszą bramkę w meczu, ale jak się okazało honorową dla Górnika strzelił Adam Banaś, który z powodu kontuzji nie mógł dokończyć nawet pierwszej połowy. [futbol.pl]
  • Górnik prowadził, ale nie dał rady Wiśle Nie udał się powrót Henryka Kaperczaka na Reymonta. Górnik Zabrze nie zdołał przerwać fatalnej wyjazdowej passy dwunastu kolejnych ligowych porażek z Wisłą w Krakowie. Nie było na to szans. Porażka zabrzan jest zasłużona. To nie Górnik grał jednak źle, ale Wisła dobrze. Ten mecz dobitnie pokazał, ile dzieli zespół Kasperczaka od krajowej czołówki. Nie o dogonieniu czołówki myślą jednak w Zabrzu... [Gazeta Wyborcza Katowice]
  • Paweł Brożek powrócił Wisła Kraków poradziła sobie z Górnikiem nie bez problemów. W pierwszej połowie pachniało nawet sensacją, kiedy ostatni w tabeli goście objęli prowadzenie. Drużyna Macieja Skorży z każdą minutą atakowała jednak coraz szybciej i gdyby nie trzy strzały w poprzeczkę i jeden w słupek, mogła wygrać dużo większą różnicą bramek. Zwycięstwo daje Wiśle pierwsze miejsce w tabeli. Henrykowi Kasperczakowi nie udał się powrót do Krakowa, jednak bardzo szybko taktyka opracowana na to spotkanie legła w gruzach. Jeszcze w pierwszej połowie boisko opuścili Damian Gorawski i Adam Banaś, który tej wiosny strzelił już czwartego gola. Do gry w pierwszym składzie Wisły powrócił Paweł Brożek i zrobił to w wielkim stylu. Przyznał, że tydzień temu w Gdyni był cieniem siebie, teraz wszyscy inni piłkarze pozostawali w jego cieniu. Zdobył bramki na 1:1 i 3:1, obie po pięknych strzałach. Trzeciego gola dołożył Rafał Boguski, który razem z Brożkiem nazywany jest już „Frankowski-Żurawski reaktywacja”. [Rzeczpospolita]

wislakrakow.com
(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Analiza gry Wisły w meczu z Górnikiem. Oceny piłkarzy

27. kwietnia 2009, 21:43

Przebieg spotkania

Górnik zaczął ten mecz nieźle. Już w trzeciej minucie celny strzał oddał Gorawski. Wisła była zbyt mało agresywna w przednich formacjach, na dodatek oddawała środek pola rywalom. Jednakże i tak w każdym elemencie gry było widać wyższość umiejętności gospodarzy. Wisła używając bardzo prostych środków szybko przedostawała się pod bramkę Górnika i zyskiwała coraz większą przewagę. Raz za razem biliśmy stałe fragmenty gry i to po nich Wisła stwarzała największe zagrożenie. Już w jedenastej minucie po zgraniu Marcelo i akcji Diaza, Paweł Brożek wypracował sobie świetną sytuację strzelecką, niestety piłkę z linii bramkowej wybił były zawodnik Wisły- Magiera.

Piłkarze często nazywają stracone bramki „głupimi”. O ile przeważnie jest to usprawiedliwienie na ogólny brak umiejętności, o tyle w wypadku sytuacji z czternastej minuty określenie „głupia bramka” jest bardzo na miejscu. Po jednym z wypadów Górnika Wisła oddała rywalom rzut rożny. Po rozegraniu stałego fragmentu gry do piłki w narożniku boiska agresywnie ruszyli Zieńczuk i Magiera. Wiślak zdecydowanie uprzedził rywala, ale piłkarz Górnika siłą rozpędu wpadł w naszego lewoskrzydłowego, czego konsekwencją był drobny uraz. Zieńczuk leżał na murawie odczuwając skutki starcia, ale gra nie została przerwana. Starcie było twarde, z pogranicza gry faul, jednakże arbiter uznał, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami. Na pewno jest to sytuacja kontrowersyjna, ale osobiście przychylałbym się do decyzji sędziego.

Gra toczyła się dalej, piłka została wycofana w głąb pola, po czym długą piłką zabrzanie spróbowali uruchomić Banasia. Długa piłka znalazła drogę do stopera gości, a ten nieatakowany ładnie przyjął futbolówkę i pewnie wykończył sytuację silnym strzałem po długim rogu. Banaś miał taką swobodę wykańczając sytuację, ponieważ Wisła zastawiła pułapkę ofsajdową. Pułapka byłaby udana gdyby nie wciąż leżący na murawie Zieńczuk. Trudno winić Zieńczuka, który był kontuzjowany, trudno również winić naszych obrońców, bo akcja toczyła się zbyt szybko by wymagać reakcji całego bloku obronnego na leżącego Wiślaka. Jednocześnie trudno również winić arbitra, bo nie mógł on przerwać ataku gości tylko dlatego, że ktoś leżał przy linii bocznej. Gdyby przerywać akcje z takich powodów, nagminne stałoby się wymuszanie takich przerwań przez zawodników drużyny broniącej.

Stracona bramka nie odmieniła obrazu gry. Nadal to Wisła była stroną przeważającą, która konsekwentnie prostymi środkami starała się przedostać pod pole karne Vaclavika i zdobyć wyrównanie. Szansą na szybka odpowiedź był rzut wolny bity przez Głowackiego. Po rykoszecie piłka odbiła się od poprzeczki. Poza tym przez kwadrans dwa niezłe strzały oddał Małecki, padła również wyrównująca bramka po dwójkowej akcji Boguskiego i Pawła Brożka, lecz sędzia odgwizdał spalonego( słusznie). Choć przewaga Wisły nie była jeszcze miażdżąca, to konsekwencja naszych piłkarzy nie pozostawiała wątpliwości, że wyrównanie jest jedynie kwestią czasu.

W dwudziestej dziewiątej minucie po kolejnym rzucie rożnym pojedynek powietrzny wygrał Marcelo, zgrał do Diaza, który szczupakiem uderzył na bramkę Górnika. Futbolówkę z linii znów wybił były Wiślak- Gorawski. Do piłki dopadł jednak Paweł Brożek i pewnym silnym uderzeniem z kilku metrów zdobył wyczekiwaną bramkę. Słyszałem jak w jednym z wywiadów nazywa ten strzał prostym, ale warto podkreślić, że w naszej ekstraklasie zdecydowanie brakuje zawodników, którzy potrafiliby w równie krótkim czasie zareagować i prawidłowo złożyć się do podobnego uderzenia. Niespełna minutę później Paweł mógł wyprowadzić Wisłę na prowadzenie. Niestety po świetnym podaniu Boguskiego w sytuacji sam na sam uderzył w poprzeczkę.

Kolejny kwadrans nie przyniósł odmiany w stylu gry. Wisła nadal konsekwentnie trzymała się planu, grała długą piłką i stwarzała sobie kolejne sytuacje. Po kolejnym rzucie rożnym kolejny pojedynek główkowy wygrał Marcelo tym razem zgrywając piłkę do Sobolewskiego. Sobol huknął jak z armaty, niestety trafił w poprzeczkę. Zapewne są w Polsce stadiony, na których bramki nie wytrzymałyby takiego uderzenia. W międzyczasie Górnik również nie próżnował, przeprowadził kilka akcji, a rajdu Dancha nasza defensywa z pewnością szybko nie zapomni, bo rzadko się zdarza by defensywny pomocnik mijał naszych defensorów jak tyczki. Mimo to kwadrans ten przyniósł dwa poważne ciosy dla ofensywy zabrzan. Najpierw goście utracili swojego najlepszego strzelca- Banasia, a chwilę potem lidera ofensywy - Gorawskiego. Obaj opuszczali boisko ze względu na doznane urazy.

Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Po przerwie teoretycznie obraz gry nie uległ zmianie, Wisła nadal atakowała, prostymi środkami przenosiła ciężar gry, ale nie potrafiła utrzymać ciśnienia pod bramką rywali. Brakowało dobrych ostatnich podań, bez których trudno było o uderzenia. Wisła przestała również zdobywać kolejne rzuty rożne. W efekcie goście poczuli się nieco pewniej na boisku, przeprowadzili kilka groźnych akcji. Choć nie przyniosły one Pawełkowi zbyt wiele pracy, to jasne stało się, że jak długo taka gra będzie się utrzymywała, tak długo wynik będzie pozostawał sprawą otwartą dla obydwu stron. Dlatego też trener zdecydował się przeprowadzić zmiany. Po kwadransie gry na boisku wyraźnie słabiej grającego Małeckiego zastąpił Ćwielong. Młody piłkarz wniósł nieco ożywienia w poczynania drużyny, ale dopiero wejście Jirsaka i Łobodzińskiego za Diaza i Zieńczuka naprawdę rozruszało zespół.

W siedemdziesiątej drugiej minucie Wisła mogła cieszyć się z prowadzenia. Jirsak ładnie rozprowadził akcję na lewo do Piotra Brożka, ten zgrał do środka do Ćwielonga. Wiślak zagrał prostopadle do Boguskiego, który obrócił się z piłką w polu karnym i podcinką pokonał bramkarza. Piękna zespołowa akcja przeprowadzona w dobrym tempie. Warto podkreślić, żekluczowy udział mieli w tej akcji dwaj zmiennicy- Jirsak i Ćwielong. Po tej bramce nastąpił fragment mniej ciekawej gry, w której więcej było walki i fauli. Gornik jeszcze nie stracił nadziei, Wisła jeszcze nie złapała luzu. Na tą nerwowość nałożyło się zmęczenie i widowisko nieco na tym straciło.

Jednakże Wisła w końcu zadała decydujący cios. Podanie ze środka pola powędrowało na prawą stronę do szeroko ustawionego Łobodzińskiego. Wiślak zamarkował zejście do środka, po czym ruszył wzdłuż linii. Rywal nie dał się wywieźć w pole, ale Łobodziński zyskał dość czasu i miejsca by podholować piłkę pod pole karne i dośrodkować. Centra Wiślaka była fenomenalna, ani bramkarz, ani żaden z obrońców nie miał szansy na jej przecięcie. Spadła idealnie na głowę wbiegającego Pawła Brożka. Nasz snajper wykończył akcję podręcznikowo, uderzając kontrującą piłkę w kozioł, przy słupku, nie dając żadnych szans bramkarzowi. Po tej bramce rywale wyraźnie stracili zapał do gry, a Wisła zaczęła swój popis. Na bardzo dużym luzie nasi zawodnicy raz za razem rozmontowywali defensywę zabrzan, wymieniając wiele szybkich krótkich podań, w bezpośredniej bliskości pola karnego a nawet w jego obrębie. Niestety swoich sytuacji nie wykorzystał Ćwielong i mecz zakończył się wynikiem trzy do jednego dla Wisły.

Gra ofensywna

Pierwsza rzecz, na którą należy zwrócić uwagę, to stałe fragmenty gry. Już w poprzednich meczach były one naszą bronią, po nich strzelaliśmy bramki. Jednak w piątek wyglądało to jeszcze lepiej, wcześniej stałe fragmenty przynosiły jedną, dwie dobre sytuacje na mecz. Ostatnie spotkanie przyniosło co najmniej cztery wyśmienite okazje do strzelenia bramki. W dużej mierze działo się tak za sprawą Marcelo, który wygrywał pojedynki powietrzne i umiejętnie zgrywał piłkę do partnerów. Trzeba też podkreślić dobrą pracę Diaza i Sobolewskiego. Oczywiście nie można osiąść na laurach, bo nasi rywale również widzieli ten mecz i wyciągną z niego wnioski, a stałe fragmenty będą zapewne analizowali do znudzenia. Biorąc pod uwagę sytuację w tabeli która powoduje, że niemalże każda drużyna o coś gra i łatwo skóry nie odda, stałe fragmenty mogą okazać się kluczem do zdobycia mistrzostwa.

Warto również zwrócić uwagę na powrót gry kombinacyjnej. Niektóre akcje były fenomenalne, rozgrywane w tempie, które redukowało defensorów Górnika do biernych widzów. Niestety trzeba zaznaczyć jeden poważny minus. Gra kombinacyjna pojawia się dopiero, kiedy Wisła jest pewna zwycięstwa i gra na luzie. Wcześniej są z tym problemy, czasem wychodzą pojedyncze akcje, ale nie udaje się utrzymać takiego stylu gry na dłuższy okres czasu. Gdyby Wisła w tym sezonie potrafiła uwalniać pełnię swojego potencjału będąc pod presją wyniku, to dziennikarze nie mogliby zachwycać się emocjonującą końcówką ligi.

Gra defensywna

Pod względem gry defensywnej był to specyficzny mecz. Ogólnie rzecz biorąc Górnik gra kiepsko, strzela mało bramek. Jednakże wielu jego zawodników prezentuje indywidualnie spory potencjał jak na warunki ligowe, najlepszym dowodem Szczot i Gorawski. Na tym tle Wisła zaprezentowała się dobrze, ale co zaskakujące, mało solidnie. Było kilka akcji, gdzie nie tylko rywal łatwo wygrał swój pojedynek, ale również zabrakło skutecznej asekuracji. W pierwszej połowie przykładem był rajd Dancha, czy strzał Gorawskiego, który zdecydowanie zbyt łatwo znalazł się w sytuacji umożliwiającej oddanie uderzenia na naszą bramkę. Na początku drugiej połowy Szczot zwiódł Marcelo, co zaowocowało bardzo groźną sytuacją, po której piłka przeszła wzdłuż linii bramkowej. Najbardziej jednak zirytowała mnie sytuacja, kiedy Górnik przedzierał się naszą lewą stroną. Był to w zasadzie samotny rajd pojedynczego zawodnika. Po kilku metrach jeden z defensorów zdecydował się na interwencję, która okazała się nieudana. W efekcie rywal znalazł się między bodajże pięcioma czy nawet sześcioma Wiślakami. Jednakże przez kilka metrów mógł swobodnie holować piłkę, bo nikt nie zdecydował się na doskok. W efekcie nieatakowany przeciwnik oddał strzał. Przy piłkarzu obdarzonym lepszym uderzeniem z dystansu pozostawienie mu tyle czasu może oznaczać utratę bramki i jest niedopuszczalne.

Pozytywnie trzeba natomiast ocenić fakt, że nasi obrońcy kilkukrotnie nie bali się wymieniać podań pod naciskiem. W efekcie nie pozbywaliśmy się piłki tak łatwo, rywalom trudno było utrzymać napór na naszej połowie, a naszym piłkarzom łatwiej było konstruować ataki. Nawet gdy posyła się długie piłki z pominięciem drugiej linii, istnieje wyraźna różnica pomiędzy wybiciem na uwolnienie, a przygotowanym długim podaniem. Trochę brakowało mi jeszcze ruchliwości zawodników bez piłki, która umożliwiłaby płynniejsze i bardziej konstruktywne wychodzenie spod nacisku.

Oceny zawodników

Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski.

Mariusz Pawełek - 7

Dobry mecz naszego bramkarza. Miał nieco więcej strzałów do wybronienia niż zazwyczaj, ale za sprawą własnego dobrego ustawiania się i „finezji” rywali, nie musiał zbytnio się napracować. Większość uderzeń szła wprost w naszego golkipera, choć trzeba podkreślić, że kilka z nich było nieprzyjemnych, głównie ze względu na sporą siłę uderzenia. Mimo to Pawełek zachowywał się w tych sytuacjach pewnie. Dobrze również spisywał się na przedpolu, czytając grę rywali. W drugiej połowie zaliczył dwie mniej pewne interwencje. W pierwszych minutach puścił piłkę przy krótkim słupku, która w efekcie przeleciała wzdłuż bramki, na nasze szczęście bez konsekwencji. Później zabrakło nieco komunikacji między Mariuszem i Arkiem Głowackim, obaj zamiast sobie pomóc, raczej przeszkadzali sobie w interwencji i bodajże Jarka zdołał przejąć piłkę bardzo blisko naszej bramki. Ponownie szczęśliwie udało się zażegnać zagrożenie. Warto też podkreślić, że w obydwu sytuacjach wina stała nieco bardziej po stronie bloku obronnego niż bramkarza.

Marcin Baszczyński - 7

Udany występ naszego prawego obrońcy. W defensywie prezentował się solidnie, wygrywał swoje pojedynki. W ofensywie jego aktywność w dużej mierze zależała od postawy partnerów. Wisła szybko przenosiła ciężar gry pod bramkę Vaclavika. Jeżeli akcja szybko znajdowała rozstrzygnięcie, czy to w postaci strzału, stałego fragmentu gry lub straty piłki, to Baszczyński nie miał dość czasu by włączyć się w ofensywę. Jeżeli jednak Wisła dłużej operowała futbolówką, nasz obrońca starał się wspierać partnerów z przednich formacji. Udało mu się zaliczyć co najmniej jedno udane dośrodkowanie, ponadto w końcówce meczu był zawodnikiem bardzo widocznym pod bramką rywali, świetnie współpracował z Łobodzińskim na skrzydle, ale również potrafił zapuścić się w pole karne rywali. Trzeba jednak podkreślić, że najlepszy okres gry Baszczyńskiego przypadł właśnie na końcówkę spotkania, kiedy Wiśle grało się o wiele łatwiej. Ponadto mam wrażenie, że Baszczu wyglądał nieco gorzej pod względem fizycznym. Wyttrzymał całe spotkanie utrzymując równy poziom, ale praca w defensywie kosztowała go na tyle dużo sił, że nie mógł być bardziej aktywny w ofensywie.

Arkadiusz Głowacki - 7

Kolejny solidny występ naszego stopera. Bardzo pewnie wywiązywał się ze swoich obowiązków w defensywie. Wygrywał swoje pojedynki, asekurował partnerów, starał się spokojnie rozgrywać piłkę pod własnym polem karnym, posłał kilka dobrych długich podań. Przydarzył mu się jeden poważniejszy błąd w drugiej połowie. Moment zawahania inie skoordynowanie interwencji z interwencją Pawełka, sprawiły, że Górnik przejął piłkę w polu karnym. Na szczęście sytuacja miała miejsce pod linią końcową boiska i szybka interwencja pozwoliła zażegnać niebezpieczeństwo. Warto odnotować dobre uderzenie Głowackiego z rzutu wolnego. Choć ostatecznie na tor lotu piłki wpłynął rykoszet od muru, to było widać, że mocno uderzona futbolówka, według swej pierwotnej trajektorii, powinna zmierzać w światło bramki, w część zasłanianą przez mur.

Marcelo - 8

Brazylijczyk zaliczył udany występ. W ofensywie jego umiejętność wygrywania pojedynków powietrznych okazała się nieoceniona podczas stałych fragmentów gry. W defensywie, podobnie jak Głowacki, zagrał dobrze. Wygrywał zdecydowaną większość pojedynków powietrznych, choć niestety raz w pierwszej połowie chyba zlekceważył Szczota, co zaowocowało stratą na rzecz zabrzanina. Troszeczkę gorzej rzecz miała się z grą na ziemi, szczególnie Szczot sprawiał Brazylijczykowi spore problemy. Marcelo jest zawodnikiem wysokim, przez co mało zwrotnym. W efekcie zawodnicy szybcy i ruchliwi sprawiają mu problemy.

Wiem, że wielu z Was widzi już w Marcelo wielkiego obrońcę, a niestety jeszcze nie jest on zawodnikiem, który wyraźnie przerastałby naszą ligę. Jest to piłkarz bez wątpienia utalentowany, czyniący postępy i z perspektywami dalszego rozwoju. Jednakże gra na stoperze to coś więcej niż wygrywanie pojedynków główkowych. Póki Marcelo będzie miał problemy z zawodnikami pokroju Szczota, czy Korzyma( dobrymi do słabego zespołu naszej, co tu dużo kryć, słabej ligi), póty marzenia o grze na zachodzie powinien odłożyć na później. W dobrych ligach europejskich byle średniak dysponuje podobną, jeśli nie lepszą, dynamiką i techniką i Marcelo musi nauczyć się radzić z tego typu piłkarzami. Mam nadzieję, że menadżer nie zawróci mu w głowie tego lata, bo Marcelo w polskiej lidze jeszcze może się kilku rzeczy nauczyć, a i Wisła ma dużo pożytku z jego postawy.

Piotr Brożek - 7

Solidny występ naszego obrońcy, choć w starciu z tej klasy rywalem można oczekiwać po Brożku więcej. Pracował sumiennie przez pełne dziewięćdziesiąt minut, mimo to nie był zbyt widoczny. Podobnie jak w wypadku Baszczyńskiego, postawa Brożka w ofensywie zależała od tego jak długo Wisła utrzymywała się przy piłce. Piotrek raczej operował w głębi pola notując liczne przechwyty po nieudanych próbach wyjścia Górnika , często też posługiwał się dłuższą piłką uruchamiając naszych napastników. Pod bramką rywali pojawiał się od czasu do czasu, ale nie oddawał dośrodkowań. Mimo to miał swój wyraźny udział w ładnej akcji, po której Boguski wyprowadził Wisłę na prowadzenie. W defensywie Brożek spisywał się solidnie, choć nie ustrzegł się kilku błędów.

Patryk Małecki - 5

Pierwsza połowa w wykonaniu Małeckiego była całkiem udana. Wiślak był aktywny, często próbował dośrodkowań, szukał również swoich szans w polu karnym. Oddał dwa dość groźne strzały. Do tego większość stałych fragmentów, do których podchodził, była wykonana co najmniej poprawnie. Niestety druga połowa naszemu skrzydłowemu kompletnie nie wyszła. Kilkukrotnie znalazł się w dobrych sytuacjach, które należało zakończyć celnym podaniem, a to się Patrykowi nie udawało. Niestety z taktycznego punktu widzenia były to kosztowne błędy, ponieważ niszczyły udane akcje zespołu. Gdyby choć część z tych akcji zakończyła się dobrym podaniem, Górnik cały czas byłby pod naporem Wisły i nie doszłoby do wyrównania gry w pierwszym fragmencie drugiej połowy. Nic dziwnego, że trener zdecydował się zdjąć Małeckiego z boiska.

Radosław Sobolewski - 9

Kolejny bardzo dobry występ naszego pomocnika. Wykonywał tytaniczną pracę w środku pola, co rusz rozbijając ataki rywali, przechwytując wybijane futbolówki i walcząc o każdą piłkę, wkładając głowę tam, gdzie inni baliby się wstawić nogę. Jak zwykle dobrze asekurował partnerów, zarówno wtedy gdy Wisła ruszała do ataku, jak i wtedy gdy cofaliśmy się do głębszej defensywy. Choć w ofensywie Sobolewski nie był już tak aktywny, to kilka jego zagrań było ozdobą i tak ładnego spotkania. Piękne podanie piętą, bardzo przytomne prostopadłe podanie, próba solowego rajdu zakończona faulem rywala, czy atomowe uderzenie w poprzeczkę, wszystkie te zagrania były dziełem Sobolewskiego.

Junior Diaz - 4

Słabszy występ Kostarykanina. Niektórzy twierdzą, że najsłabszy w Wiśle, ale myślę, że jest to grubą przesadą. Faktycznie Diaz był mało widoczny, poza dwoma stałymi fragmentami, po których bardzo dobrze się zachował, w zasadzie nie zaznaczył swojej obecności na boisku. Nie wychodziło mu rozgrywanie, wraz z upływającymi minutami coraz rzadziej był przy piłce. Mimo to poprawnie wywiązywał się ze swoich zadań w defensywie, ponadto nie popełniał poważniejszych błędów. Oczywiście notował straty, ale nie pociągały one za sobą poważniejszych konsekwencji.Mimo to zmiana tego zawodnika była jak najbardziej słuszną decyzją, można nawet zastanawiać się, czy nie powinna nastąpić kilka minut wcześniej, razem ze zmianą Małeckiego.

Marek Zieńczuk - 6

Zagrał przyzwoite zawody. Był aktywny w ofensywie, dochodził do sytuacji strzeleckich, miał też kilka dośrodkowań. Trochę brakowało efektów jego akcji, ponieważ uderzenia były niecelne, a dośrodkowania mogły częściej docierać do adresatów. Mimo to Zieńczuk był jednym z zawodników napędzających ofensywną grę Wisły. Niestety po przerwie był coraz mniej widoczny, nadal miał swoje sytuacje, ale mniej uczestniczył w grze. Na pewno wpływ na postawę zawodnika miały ostre wejścia rywali, które od pierwszych minut skutecznie utrudniały grę naszemu skrzydłowemu. Kolejna jak najbardziej trafiona decyzja o zmianie.

Rafał Boguski - 8

Bardzo dobry mecz Wiślaka, choć pierwsze minuty na to nie wskazywały. Boguski zaczął mecz niemrawo, brakowało mu zdecydowania w akcjach, nie naciskał rywali, jego podania również bywały nieco spóźnione. Jednakże wraz z upływającymi minutami Wiślak wyrastał na czołową postać spotkania. Widać, że bardzo służy mu współpraca z Pawłem Brożkiem. Duża ruchliwość i pokazywanie się do gry wymuszało nie tylko podania partnerów, ale również błędy rywali. W efekcie Rafał często był zawodnikiem odpowiedzialnym za rozgrywanie piłki w Wiśle, brał grę na siebie, będąc przy piłce skupiał na sobie uwagę defensorów i obsługiwał dobrymi podaniami partnerów, przede wszystkim Brożka. Ponadto Boguski na powrót zaczął wywiązywać się z zadań napastnika, próbował uderzeń, jak rasowy snajper wykończył akcję drużyny ładną podcinką w długi róg bramki. Do tego potrafił przytrzymać piłkę pod bramką rywali, co dawało czas partnerom na przyłączenie się do ataku.

Paweł Brożek - 8

Paweł nie rozegrał wybitnego spotkania, ale ze swojego zadania się wywiązał- zdobył dwie ważne bramki. Choć skuteczność nie była stuprocentowa, to jednak ładne trafienia i zwycięstwo w pełni rekompensują ten brak. Jak zwykle Brożek nie tylko był królem szesnastki, ale również aktywnie uczestniczył w rozgrywaniu akcji Wisły. Akurat w tym meczu, ze względu na założenia taktyczne, Paweł nie cofał się głęboko w drugą linię, ale i tak wymieniał wiele podań z partnerami, starał pokazywać się do gry lub ściągać na siebie obrońców, szczególnie dobrze układała się jego współpraca z Boguskim. Niestety po naszym czołowym snajperze widać jeszcze skutki kontuzji, choć psychicznie nadal jest to ten sam zawodnik głodny bramek, a i ze skutecznością nie jest źle, to jednak fizycznie Paweł nie jest jeszcze gotowy na trudy całego spotkania. W drugiej połowie było wyraźnie widać, jak z minuty na minutę Wiślak słabł, coraz częściej chodził po boisku, zamiast biegać. Mimo to w kluczowych momentach znajdował w sobie siły, by poderwać się do biegu, co zaowocowało bramką, która ustaliła wynik spotkania.

Piotr Ćwielong - 7

Dobra zmiana, rzekłbym bardzo dobra gdyby nie niewykorzystane sytuacje. Naprawdę trudno powiedzieć co jest problemem tego zawodnika, do momentu strzału robi wszystko dobrze. Na czarnym lądzie już dawno zawołanoby szamana by zdjąć klątwę, którą ktoś niechybnie rzucił na Wiślaka. W cywilizowanej Polsce zapewne zakończy się na psychologu, który w większości przypadków od szamana różni się tylko tym, że nie przyjmuje drobiu jako zapłaty. W piątek Piotrek był bliski przełamania, ale raz trafił w słupek, raz strzał zablokował rywal. Osobiście uważam, że najlepszym wyjściem dla zawodnika będzie nie przejmowanie się tą sytuacją, tylko granie dobrej piłki. W końcu musi przyjść przełamanie, a dalej powinno być z górki. Bo Ćwielong gra naprawdę dobrze( zdarzały mu się wpadki w tym sezonie, ale nie jemu jednemu), rozsądnie operuje piłką, umie ją przytrzymać, umie zagrać kombinacyjnie z partnerem, popisał się dobrą asystą przy bramce Boguskiego. Nawet nie wykorzystując swich sytuacji, był wzmocnieniem dla drużyny.

Wojciech Łobodziński - 7

Ocenianie występu tego zawodnika jest trudne. Gdyby patrzeć tylko na to co zaprezentował Łobodziński, występ należałoby ocenić bardzo pozytywnie. Od momentu strzelennia prze Wisłę trzeciej bramki był bardzo aktywny, ładnie radził sobie na skrzydle, w efektowny sposób rozgrywał piłkę z Basczyńskim, wcześniej popisał się kapitalną asystą przy drugiej bramce Brożka. Sęk w tym, że trzeba również brać pod uwagę okoliczności boiskowe. Do trzeciej bramki Wiślak spisywał się przeciętnie. Po trzeciej bramce Łobodziński grał zdecydowani lepiej, ale trzeba też powiedzieć, że cała Wisła złapała wiatr w żagle, a Górnik zdecydowanie obniżył loty. W drużynie rywali padło morale, bez woli do walki natychmiast przypomniało o sobie zmęczenie, i zabrzanie zaczęli grać przynajmniej o jedno tempo wolniej. Biorąc to pod uwagę odbiór występu Łobodzińskiego pozostaje jak najbardziej pozytywny, jednak z hurraoptymizmem wypada jeszcze się nieco wstrzymać.

Tomas Jirsak - 7

Sytuacja Czecha wygląda podobnie jak Łobodzińskiego, większość jego występu przypadła na czas, kiedy Wisła miała już korzystny wynik i grało jej się zdecydowanie łatwiej. Oczywiście nie można umniejszać zasług zawodnika, który włożył swoją pracę w to, by Wisła wygrała piątkowy mecz. Jednakże po tym jednym spotkaniu na pewno nie można wyciągać wniosków co do formy zawodnika. Wracając do oceny postawy zawodnika. Na pewno Jirsak nie był zawodnikiem, którego gra przykuwałaby uwagę, ale mimo to wykonywał sporo rzetelnej pracy, przede wszystkim przy rozgrywaniu piłki. Chciałbym zwrócić uwagę na jeden aspekt gry Czecha. Chodzi mi o tempo operowania piłką. W piątek Jirsak pokazał kilka zagrań, które znamionują wysoką klasę. Dostawał futbolówkę i od razu wiedział co z nią uczynić. Nie rozglądał się, nie wstrzymywał niepotrzebnie gry, tylko w momencie otrzymania piłki już wiedział gdzie ją za chwilkę skieruje. Co ważne, za każdym razem podanie było celne, a wybór partnera trafny. Właśnie takim podaniem Jirsak zainicjował akcję na 2-1.

Podsumowanie

Po zwycięstwie nad Górnikiem Wisła dopisała sobie kolejne trzy punkty i przede wszystkim w tych kategoriach powinniśmy rozpatrywać piątkowe spotkanie. Wynik meczu Lecha z Legią jest tylko bonusem, który teoretycznie może ułatwić nam dalszą grę i może zwiększyć wiarę piłkarzy w końcowy sukces. Jednakże nasz cel nadal pozostaje bez zmian. Piętnaście punktów w najbliższych pięciu meczach. Choć wydaje się to trudne, to tak należy myśleć i o to walczyć. Nikt nam nie zagwarantuje, że Lech i Legia będą gubiły punkty, nikt nie zagwarantuje, że Polonia lub GKS nie wykorzystają potknięć pierwszej trójki. Kalkulowanie wyniku meczu z Legią w tej chwili to strata czasu. Lech jest tylko jeden punkt za nami i na walce Wisły z Legią może skorzystać właśnie klub z Poznania. Nadal mamy trzech bardzo silnych kandydatów do mistrzostwa i dwie ekipy, które nie straciły nadziei. Może zdarzyć się tak, że za dwa, czy trzy tygodnie losy mistrzostwa będą już rozstrzygnięte, ale równie prawdopodobna jest sytuacja w której przed ostatnią kolejką pięć drużyn ma realne szanse na mistrzostwo.

W związku z tym plan na mecz z Piastem jest taki sam jak na ostatnie spotkania - wygrać. Jedyne, co warto dodać, to jeszcze raz podkreślić, że rywal wcale nie jest prosty. Na wiosnę sprawił już problemy Lechowi i Legii i utrzymuje się w górnej połowie tabeli wiosny. Indywidualnie nie jest to wielka drużyna, ale braki w umiejętnościach z pewnością gliwiczanie nadrobią walecznością, tym bardziej, że przyjdzie im grać przed własna publicznością.

wislakrakow.com (Uran235)

Źródło: wislakrakow.com

Wisła – Górnik Zabrze – widziane z trybun

Autor: Adam76

Tym razem terminarz rozgrywek wskazywał iż mecz pomiędzy krakowską Wisłą, a zabrzańskim Górnikiem rozegrany będzie w piątkowy wieczór. Tym samym każdy fan mógł po wizycie na stadionie zaplanować sobie spokojnie cały weekend;).

Spotkanie zapowiadało się na arcyważne – bo Wisła w kontekście rozgrywanego w tej samej kolejce meczu Legii z Lechem potrzebowała 3 punktów, tak samo jak Górnik, który rozpaczliwe broni się przed spadkiem. Spore zainteresowanie i ciekawość „jak to będzie” wzbudzał fakt, że do pierwszego składu Wiślaków wracał po kontuzji nasz najlepszy snajper – Paweł Brożek.

Wieczorem trybuny przy Reymonta 22 wypełniło około 13 tysięcy sympatyków Białej Gwiazdy. Możliwe, że byli też „partyzanci z Zabrza”, ale na pewno widocznym był znany fan jedenastki ze Śląska, którego można określić mianem - „kibic od koguta;)”.

Przed wejściem piłkarzy na murawę zaprezentowano oprawę meczową przygotowaną przez formację Ultra Wisła. Kolejny raz nasi Ultrasi udowodnili, wg mnie, że są w wysokiej formie. Jej tematem przewodnim było hasło : „Lepiej kraść niż robić oprawy, sąd będzie bardziej łaskawy”. Dopełnieniem hasła była zaprezentowana powyżej „scenka” gdzie z jednej strony "wydającego wyrok sędziego” był „złodziej” zaś po przeciwnej - „Wiślacki kibic”. Całość upiększona była dawno nie widzianym u nas „efektem świetlnym”;). Prezentacja była utrzymana aż do pojawienia się zawodników na boisku. A jej „genezy;)” można upatrywać w założeniach do nowej ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych gdzie za wniesienie rac czy zasłonięcie twarzy przewidziano dużo surowsze kary niż za kradzież czy gwałt.

Nim rozpoczęły się zmagania o ligowe punkty wszyscy obecni na stadionie uczcili minutą ciszy niedawno zmarłego kibica Wisły ś.p. Piotra Tuczyńskiego.

Gdy później na stadionie i wokół niego rozległy się pierwsze słowa „Jak długo na Wawelu...” wiadomym się stało iż piłkarze Wisły rozpoczęli zmagania ze swoim rywalem. Tym razem na stadionie im. H. Reymana pojawiły się flagi Wisły – Bieżanów, Kleparz, Nowe Bystre, a także dwie flagi osób z formacji Beer Boys. Centralną część przed naszym młynem zajęły tym razem dwie flagi naszych Braci z Gdańska – Lechia – Nowy Targ oraz Pruszcz Gdański.

Mecz przebiegał wg mnie na przyzwoitym poziomie. Nikt nie murował bramki, każda z drużyn chciała pierwsza zdobyć gola. Udało się to...zabrzanom już w 14 minucie. Niektórzy nasi gracze sygnalizowali spalonego,ale sędzie wskazał na środek boiska. Podrażnieni tym faktem piłkarze Wisły od razu zepchnęli przeciwników do obrony. Bramka Górnika była niemiłosiernie „ostrzeliwana”, już w 17 minucie po strzale z rzutu wolnego Głowackiego od utraty bramki ustrzegła gości poprzeczka. Napór Wisły wciąż trwał, zaś zabrzanie próbowali „ukraść cenne sekundy” spowalniając grę jak się da – np. przy jakimkolwiek faulu Wiślaka dość długo leżąc na murawie. Nic to im nie dało bowiem już w 29 minucie padło wyrównanie - „przypomniał” się Paweł Brożek, który efektownym wolejem wpakował piłkę do siatki. Remis utrzymał się do końca pierwszej połowy. Druga połowa – to dalsza dominacja Wisły na boisku. Kolejne bramki były kwestią czasu. Zwłaszcza, że przez całe spotkanie trzy razy poprzeczka i raz słupek ratował gości przed utratą gola. Ostatecznie w 72 minucie Boguski zaś w 83 minucie ponownie „Brozio” trafiają piłką do bramki i w pełni zasłużone zwycięstwo Wisły 3-1 staje się faktem.

W tym efektownym meczu pomogli na pewno kibice Białej Gwiazdy. Trójkolorowi fanatycy spod znaku Armii Białej Gwiazdy z mojej perspektywy wypadli bardzo dobrze. Świetnie jak zwykle kierowany doping przez „Gniazdowych” niósł się donośnie we wszystkie strony. Do boju naszych piłkarzy „zagrzewało” między innymi „Obiecałaś mi na pewno...”, „Do boju Wisełka” czy „Jazda, jazda, jazda – Biała Gwiazda!”. Fani Wisły również nie zapomnieli, że „Gdziekolwiek nasza Wisła gra....[...]...jest zawsze z Nią Wiślacka brać”, czy też prawdę znaną od lat - „Każdy to powie -Wisełka rządzi w Krakowie”. Oczywiście można by tak wymieniać kolejne głośno śpiewane przyśpiewki, ale należy wspomnieć jeszcze o płynącym z trybun głośnym HSV, czy śpiewanym na dwie trybuny – „Wiissłaaa..”. Nie zabrakło także pozdrawiania naszych zgodowiczów z Gdańska, Tarnowa czy Wrocławia. Pod koniec zawodów po raz kolejny odśpiewano „Jesteśmy Dumą tego miasta!” ale tym razem uczyniono to najgłośniej z całego meczu.

Wiem, że fani Wisły mogą być jeszcze głośniejsi, ale przyznam iż w ten piątkowy wieczór doping w wykonaniu Trójkolorowych kibiców mógł się podobać! Przed kończącym zawody ostatnim gwizdkiem sędziego jeszcze raz odśpiewano hymn Białej Gwiazdy.

To wszystko można podsumować tymi słowami : Wiślacy są w dobrej formie – piłkarze pokonali swoich rywali bezdyskusyjnie po dobrej grze, kibice świetnie dopingowali, zaś Ultrasi to jak zwykle „top” polskiej sceny ultras.

Na koniec nasi piłkarze podeszli pod trybunę D podziękować kibicom za doping i wspólnie zaśpiewać „Lidera mamy!”. Podobnie uczynili pod trybuną E gdzie zaśpiewano razem „Niepokonana nasza Wisełka kochana!”. Tym samym kolejny raz zakończył się bardzo dla nas wszystkich udany wieczór na Reymonta 22.

Godnym odnotowania jest również fakt, że dzięki staraniom ludzi z SKWK w ten wieczór zmagania piłkarzy mogli oglądnąć wychowankowie Domu Dziecka z ul. Krupniczej w Krakowie. 10 osobowa „delegacja” z domu dziecka na pewno była zadowolona z gry Wiślaków.

źródło: KibiceWisly.pl

Galeria kibicowska:

Wideo

Wisła Kraków - Górnik Zabrze (3:1) - "Lepiej kraść niż robić oprawy":


Skrót meczu: