2009.05.01 Piast Gliwice - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

2009.05.01, Ekstraklasa, 26. kolejka, Gliwice, Stadion Piasta, 20:00
Piast Gliwice 1:1 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 5.000
sędzia: Paweł Gil z Lublina
Bramki
Kamil Wilczek 23'

1:0
1:1

73' Patryk Małecki
Piast Gliwice
4-4-2
Grzegorz Kasprzik
grafika:zk.jpg Maciej Michniewicz
Paweł Gamla
Kamil Glik
grafika:zk.jpg Jarosław Kaszowski
Damian Seweryn grafika:zmiana.PNG (69' Tomasz Podgórski)
Łukasz Krzycki
Kamil Wilczek
Lumír Sedláček grafika:zmiana.PNG (84' Daniel Chylaszek)
Jakub Smektała
Sebastian Olszar grafika:zmiana.PNG (76' Daniel Koczon)

trener: Dariusz Fornalak
Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Marcin Baszczyński grafika:zmiana.PNG (29' Tomáš Jirsák)
Arkadiusz Głowacki
Marcelo
Piotr Brożek
Wojciech Łobodziński grafika:zmiana.PNG (46' Piotr Ćwielong)
Radosław Sobolewski
Junior Diaz
Marek Zieńczuk grafika:zmiana.PNG (61' Patryk Małecki)
Rafał Boguski
Paweł Brożek

trener: Maciej Skorża
250. mecz ligowy Marka Zieńczuka (z tego w Wiśle 128)
Sytuacje: 3-21
Strzały: 6-19
Strzały celne: 3-5
Strzały zablokowane: 1-10
Spalone: 4-3
Rzuty rożne: 6-11
Faule: 15-9

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed pierwszym gwizdkiem

Z Piastem po raz piąty w historii

Data publikacji: 01-05-2009 13:42


W ramach 26. kolejki Ekstraklasy, krakowska Wisła w meczu wyjazdowym zmierzy się z gliwickim Piastem. O historii spotkań obu jedenastek wiele powiedzieć nie można, bowiem dotychczas doszło do zaledwie czterech potyczek z udziałem tych zespołów. Fot. Grzegorz CzopFot. Grzegorz Czop

Podopieczni trenera Macieja Skorży nie mogą sobie pozwolić na jakiekolwiek potknięcie w meczach, które pozostały do końca piłkarskiego sezonu. Jak zaznaczył szkoleniowiec: „Paradoksalnie, mecz z Piastem może być najtrudniejszym z tych, które są przed nami”. Dlaczego? Otóż w przypadku potknięcia Białej Gwiazdy w piątek, przy zwycięstwach najgroźniejszych rywali w walce o mistrzostwo, wiślacy dość mocno nadwerężą swoje szanse na ligowy prymat i wówczas szlagierowa rywalizacja z Legią może nie mieć większego znaczenia.

Drużyna Dariusza Fornalaka na wiosnę prezentuje się okazale, zdobywając już 13 punktów. Co interesujące, aż dwunastu zawodników Piasta ma na koncie po jednej bramce, jedynie Jakub Smektała ma w swoim dorobku dwa trafienia. Siłą tego zespołu jest więc kolektyw. Fakt, że brakuje w śląskim teamie indywidualności tylko komplikuje sytuację, ponieważ trudniej jest skupić uwagę na konkretnym piłkarzu. Każdy zawodnik gliwiczan może być potencjalnym zagrożeniem pod bramką Mariusza Pawełka. Niewiele brakowało, a dwa czołowe kluby zgubiłyby punkty na Śląsku. Mowa o Legii Warszawa i Lechu Poznań. Pierwszy z nich nieznacznie, bo tylko 1:0 wygrał z Piastem, zaś Lechici decydującego o zwycięstwie gola na 2:1 zdobyli już w doliczonym czasie gry.

Należy również pamiętać, że Piast Gliwice to ekipa strzelająca najmniej goli w lidze. Zdobyli dotychczas zaledwie 14 bramek. Wydaje się zatem, że ich najgroźniejszą bronią są akcje wyprowadzane po kontratakach. Warto zaznaczyć, że 10- krotnie piłkarze Dariusza Fornalaka pokonywali bramkarzy przeciwników w meczach na swoim obiekcie. Na dokładkę, z owych 10 bramek, aż sześć padło po asystach dwójki Kaszowski – Olszar. Obaj w piątkowej konfrontacji z Wisłą Kraków są awizowani do występu w pierwszej jedenastce. Atut własnego terenu zdaje się być dla gliwiczan, jak na razie, nieoceniony.

Krakowianie jedynie czterokrotnie w historii mierzyli się ze swoim piątkowym przeciwnikiem, lecz tylko raz zagrali ze sobą w najwyższej klasie rozgrywkowej. Był nim mecz przy Reymonta w rundzie jesiennej obecnego sezonu, w którym Wisła wygrała, 2:0. Trzykrotnie zaś Wiślacy spotykali się z Piastem w rywalizacji pucharowej. Raz w pucharze Polski w sezonie 1982/1983 (przegrana Wisły, 0:1) oraz dwukrotnie w Pucharze Ekstraklasy w tym sezonie (najpierw przegrana Wisły 0:1 na Śląsku, później efektowne zwycięstwo 4:1 w Krakowie).

Poniżej prezentujemy przebieg dotychczasowej rywalizacji pomiędzy Wisłą Kraków a Piastem Gliwice:


1983 Puchar Polski Piast Gliwice - Wisła Kraków 1:0

2008 Puchar Ekstraklasy Piast Gliwice - Wisła Kraków 1:0

2008 Ekstraklasa Wisła Kraków - Piast Gliwice 2:0

2008 Puchar Ekstraklasy Wisła Kraków - Piast Gliwice 4:1

Daniel

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Skorża: Liczy się tylko Piast

29. kwietnia 2009, 17:20 (aktual. 29. kwietnia 2009, 17:39)

W drużynie Wisły na dwa dni przed ligowym meczem z Piastem w Gliwicach panują bojowe nastroje. - Wystawimy najsilniejszy skład, będziemy od pierwszych minut bić się o trzy punkty - deklaruje trener Maciej Skorża.

Szkoleniowiec przestrzega przed lekceważeniem najbliższego rywala i sporo uwagi poświęca odpowiedniemu przygotowaniu mentalnemu drużyny. Póki co kolejne spotkanie z Legią Warszawa musi zostać odłożone na dalszy plan. - Cały mikrocykl przygotowawczy podporządkowujemy dobremu przygotowaniu mentalnemu. Absolutnie nie patrzymy na mecz z Legią, bo może się on okazać nieistotny, jeśli w Gliwicach stracimy punkty - mówi Skorża od razu komplementując piłkarzy Piasta.

- Ich zdobycz punktowa wiosną budzi szacunek. Jest to drużyna, która potrafi grać z zespołami z czołówki. Legia i Lech były tam bliskie straty punktów, nie chciałbym, by zadziałała zasada "do trzech razy sztuka" i byśmy to my się tam potknęli.

Maciej Skorża twierdzi, że piątkowe spotkanie paradoksalnie może okazać się najtrudniejszym z wszystkich pięciu, które pozostały do końca sezonu. Dlatego też od pierwszej minuty wybiegnie najsilniejsza jedenastka, najprawdopodobniej z zagrożonymi żółtymi kartkami Zieńczukiem i Małeckim. Istnieje obawa, że któryś z nich za sprawą czwartego żółtego kartonika może zostać wykluczony z gry z Legią, ale w tym momencie nie może być żadnej kalkulacji.

Jak zdaniem trenera Wisły może wyglądać piątkowe spotkanie? - Podejrzewam, że obraz gry będzie podobny do meczów Piasta z Legią i Lechem. Rywale nieco wycofani na swoją połowę będą starać się wychodzić z groźnymi kontratakami. Imponuje mi, jak szybko ta drużyna potrafi przenieść się z linii obrony do ataku - mówi Skorża. - Jeśli zagramy w ataku pozycyjnym, jak z Górnikiem Zabrze i uda nam sie szybko zdobyć bramkę, powinno będzie dobrze - dodaje.

We wczorajszy wieczór w ramach integracji drużyny, piłkarze Białej Gwiazdy wraz z małżonkami udali się do teatru. - Mieliśmy w planie to od dawna. Wszyscy dobrze się bawili, choć mnie obowiązki nie pozwoliły tam być. To bardzo ważne elementy budujące dobrą atmosferę, chcę żeby ta drużyna żyła również poza boiskiem - deklaruje Skorża.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja z meczu

Nieudany pościg, tylko remis w Gliwicach

Wisła jedynie zremisowała w Gliwicach z Piastem w meczu 26. kolejki ekstraklasy, a co za tym idzie nieco utrudniła i wydłużyła swą drogę wiodącą do mistrzowskiego tytułu. Już w 23. minucie wynik otworzył niespodziewanie Kamil Wilczek, krakowianie wyrównali za sprawą Patryka Małeckiego, do samego końca walczyli o zwycięskie trafienie, ale musieli zadowolić się tylko jednopunktową zdobyczą.

Piast rozpoczął mecz odważnie, ofensywnie usposobiony. W pierwszych minutach żaden z zespołów nie miał wyraźnej koncepcji w jaki sposób może zaskoczyć rywali. Pierwszy celny strzał w 12. minucie oddał Junior Diaz, jednak bramkarz Piasta, Grzegorz Kasprzik nie miał problemów ze skuteczną interwencją. Najlepsza szansa Białej Gwiazdy w pierwszej części spotkania nadarzyła się siedem minut później. Najpierw gospodarzy po strzale Łobodzińskiego ratowała poprzeczka, później celnie dobić piłki nie byli w stanie Sobolewski, Paweł Brożek i Marcelo.

Piast odpowiedział jakże skutecznie. W 23. minucie przysnęła defensywa Wisły. Z prawej strony w pole karne zagrał Smektała, a piłkę do siatki z niedużej odległości wbił Kamil Wilczek. Na domiar złego już chwilę później poważnie wyglądającej kontuzji nabawił się Marcin Baszczyński i musiał na noszach opuścić plac gry. Do końca pierwszej połowy rezultat już się nie zmienił. Postawa wiślaków na pewno nie mogła się podobać, ani napawać optymizmem.

W pierwszych minutach drugiej odsłony obraz gry nie zmienił się znacznie, choć to głównie wiślacy dążyli do zmiany rezultatu. Momentami groźnie odpowiadali gospodarze. W 59. minucie Mariusz Pawełek wygrał pojedynek "sam na sam" z napastnikiem rywali. Dobrą zmianę dał Patryk Małecki, który wprowadzał sporo pozytywnego zamieszania w ofensywie Wisły. W 68. minucie przed niezłą okazją stanął Boguski, ale wszystko skończyło się na nieudanej próbie lobowania Kasprzika. Pięć minut później ofensywa Wisły wreszcie przyniosła skutek. Do piłki na linii "szesnastki" dopadł Patryk Małecki i bez zastanowienia uderzył płasko w długi róg bramki Piasta.

Wisła wyrównała i rzuciła się do zmasowanej ofensywy. Przez ostatnie 20 minut niemal nie schodziła z połowy gliwiczan. Najpierw obrońcy gospodarzy zablokowali strzał Małeckiego, później z najbliższej odległości Kasprzika pokonać nie zdołał Ćwielong. Później raz jeszcze bezskutecznie próbował Małecki. Ostatecznie Biała Gwiazda jedynie zremisowała z Piastem w Gliwicach, a więc by myśleć o mistrzostwie, musi teraz liczyć na potknięcie Lecha, zwyciężyć Legię i konsekwentnie pozostałą trójkę rywali.


Meczowe statystyki:
Sytuacje: 3-21
Strzały: 6-19
Strzały celne: 3-5
Strzały zablokowane: 1-10
Spalone: 4-3
Rzuty rożne: 6-11
Faule: 15-9


Piast Gliwice - Wisła Kraków 1:1 (1:0)
1:0 Kamil Wilczek 23 min
1:1 Patryk Małecki 73 min

Żółte kartki: Kaszowski, Michniewicz (Piast)
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)


Piast: Grzegorz Kasprzik - Maciej Michniewicz, Paweł Gamla, Kamil Glik, Jarosław Kaszowski - Damian Seweryn (69 min - Tomasz Podgórski), Łukasz Krzycki, Kamil Wilczek, Lumír Sedláček (84 min - Daniel Chylaszek) - Jakub Smektała, Sebastian Olszar (76 min - Daniel Koczon)

Wisła: Mariusz Pawełek - Marcin Baszczyński (29 min - Tomáš Jirsák), Arkadiusz Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński (46 min - Piotr Ćwielong), Radosław Sobolewski, Junior Diaz, Marek Zieńczuk (61 min - Patryk Małecki) - Rafał Boguski, Paweł Brożek

Źródło: wislakrakow.com

Strata punktów i Baszczyńskiego

Data publikacji: 01-05-2009 11:58


Nie było czwartego z rzędu zwycięstwa Wisły w Ekstraklasie. W wyjazdowym meczu z Piastem Gliwice Biała Gwiazda tylko zremisowała 1:1. Gliwiczanie byli o krok od sprawienia sensacji, prowadząc z mistrzem Polski do 73. minuty.

Piast Gliwice oddał w pierwszej połowie zaledwie dwa celne strzały na bramkę Mariusza Pawełka, ale po jednym z nich objęli prowadzenie. W 23. minucie po zamieszaniu w polu karnym piłkę z kilku metrów do siatki Wisły skierował Kamil Wilczek. Zaledwie kilka minut wcześniej Wojciech Łobodziński zza pola karnego trafił w poprzeczkę. Piłka spadła przed linią bramkową i wyszła w pole karne, gdzie skuteczną dobitką próbowali popisać się Paweł Brożek i Radosław Sobolewski, ale Grzegorz Kasprzik nie dał się zaskoczyć Wiślakom.

W pierwszej połowie spotkania Biała Gwiazda straciła nie tylko bramkę, ale też Marcina Baszczyńskiego. W 25. minucie przy wykopywaniu piłki doznał urazu kolana. Piłkarz został zniesiony do szatni na noszach, z opatrunkiem z lodu na prawym kolanie. Trener Maciej Skorża zmuszony był do dokonania zmiany: za Baszczyńskiego wszedł Tomas Jirsak, który na środku pomocy zastąpił Juniora Diaza. Ten przeszedł na lewą obronę, a na prawą - Piotr Brożek.

Po strzeleniu bramki gospodarze kilka razy przeprowadzali groźne akcje z kontry, ale nie oddali już żadnego celnego strzału na bramkę Mariusza Pawełka. To Wiślacy byli stroną przeważającą, jednak w ich akcjach brakowało skuteczności i zimnej krwi pod bramką Grzegorza Kasprzika.

W drugiej połowie na boisku pojawił się w miejsce Wojciecha Łobodzińskiego Patryk Małecki, który rozruszał grę Wisły. Goście próbowali wyrównać, ale udało im się to dopiero w 73. minucie, właśnie dzięki Patrykowi Małeckiemu, który silnym strzałem zza linii pola karnego pokonał w końcu Grzegorza Kasprzika.

Od tego momentu piłkarze Wisły rzadko opuszczali połowę Piasta, chcąc strzelić zwycięskiego gola. Jednak świetnie w bramce swojej drużyny spisywał się Grzegorz Kasprzik, który wybronił kilka stuprocentowych sytuacji. Bramkarza Piasta nie mogli pokonać ani Rafał Boguski, ani Patryk Małecki, ani Piotr Ćwielong. W końcówce spotkania Wiślacy niemal nie schodzili z połowy rywali, jednak nie zdało się to na wiele. Mecz zakończył się podziałem punktów. Wisła obejmuje co prawda fotel lidera, ale już w sobotę może go stracić na rzecz Legii.

Piast Gliwice - Wisła Kraków 1:1 (1:0)

1:0 Wilczek 23'

1:1 Małecki 73'

Piast Gliwice: Kasprzik - Michniewicz, Gamla, Glik, Kaszowski - Seweryn (69' Podgórski), Krzycki, Wilczek, Sedlacek (85' Chylaszek) - Smektała, Olszar (75' Koczon)

Wisła Kraków: Pawełek - Baszczyński (29' Jirsak), Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Łobodziński (46' Ćwielong), Diaz, Sobolewski, Zieńczuk (61' Małecki) - Boguski, Paweł Brożek

Żółte kartki: Kaszowski, Michniewicz (Piast)

Sędziował: Paweł Gil

Widzów: 6 000

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

  • Statystyki meczu Piast - Wisła: sytuacje: 3-21, strzały: 6-19, celne: 3-5, zablokowane: 1-10, spalone: 4-3, kornery: 6-11, faule: 15-9
  • Końcowy gwizdek arbitra. Wisła remisuje w Gliwicach z Piastem 1:1
  • 90+4' Wszyscy wstali z miejsc, ale czy w tym meczu jeszcze się coś zmieni?
  • 90+3' Róg dla Piasta. Mijają cenne sekundy
  • 90+2' Kolejny wolny dla Wisły. Wrzuca Małecki, do nikogo... od bramki zacznie Piast
  • 90' Sędzia dolicza 4 minuty...360 sekund szansy!
  • 90' Jirsak wrzuca do Ćwielonga, leciutki strzał nie mógł zaskoczyć rywali
  • 90' Faulowany Diaz na 35. metrze od bramki gliwiczan
  • 89' Coraz mniej czasu...Małecki wrzuca w pole karne do nikogo
  • 87' Wisła zamyka Piasta w jego polu karnym...
  • 86' Świetna okazja Małeckiego! Jak on to przestrzelił?? Z niedużej odległości, obok bramki Kasprzika
  • 84' Ostatnia zmiana w drużynie Piasta. Boisko upuszcza Sedlacek. W jego miejsce Chylaszek
  • 84' Zmasowane ataki Wisły, byleby nie brakło czasu. Rzut rożny dla Białej Gwiazdy
  • 82' Ostro bita piłka z prawego skrzydła od Małeckiego, Ćwielong z trzech metrów wprost w Kasprzika. Świetna okazja dla Wisły, niewykorzystana...
  • 80' Paweł Brożek w ekwilibrystycznym stylu podaje do Małeckiego, ten wrzuca do Boguskiego w pole karne, ale jego zgranie piłki głową wprost w ręce bramkarza
  • 80' Niezła okazja Smektały, który mógł wyjść na "sam na sam" z Pawełkiem, na szczęście dogania go Głowacki
  • 78' Wisła w natarciu, mądrze broni się Piast
  • 76' Dośrodkowanie z lewej strony Boguskiego w kierunku Małeckiego, jego uderzenie zablokowane
  • 75' Olszara zmienia Daniel Koczon
  • 75' Wisła będzie atakować. Wisełko gramy do końca!!!
  • 73' Mały dopadł do piłki za szesnastką i mocnym, płaskim strzałem pokonał Kasprzika
  • 73' Goool dla Wisły! Patryk Małecki!!!
  • 73' Centra z prawej strony Małeckiego w kierunku Ćwielonga, przecina ją głową obronca
  • 71' Na noszach poza boisko znoszony Wilczek. Interweniuje sztab medyczny Piasta
  • 70' Zupełnie niewidoczny dziś Paweł Brożek...
  • 69' Podgórski zmienia Seweryna, pierwsza zmiana w drużynie Piasta
  • 68' Kasprzik wygrywa pojedynek z Rafałem Boguskim, który stojąc na 15. metrze od bramki próbował lobować rywala
  • 67' Do piłki na 20. metrze dopada Radosław Sobolewski, decyduje się na strzał, obok słupka
  • 66' Rzut wolny wykonuje Głowacki. Piłka odbita od muru wychodzi na róg
  • 66' Kaszowski fauluje Pawła Brożka na 25. metrze od bramki Piasta
  • 64' Korner dla Wisły. Nikt nie dochodzi do dośrodkowania.
  • 63' A Wisła nadal nie stwarza groźnych sytuacji, z których mogłaby paść wyrównująca bramka
  • 61' Ostatnia zmiana w szeregach Wisły. Wchodzi Patryk Małecki w miejsce Marka Zieńczuka
  • 61' W polu karnym Piasta pada Głowacki, wiślacy domagają się karnego, sędzia pozostaje niewzruszony
  • 60' Szybka, ofensywna akcja Wisły. Boguski zamiast strzelać odgrywa do Ćwielonga i na tym akcja sie kończy
  • 60' Uderzenie Sebastiana Olszara wysoko nad bramką.
  • 60' Trzeci róg dla gliwiczan z rzędu...
  • 59' Mariusz Pawełek wygrywa pojedynek "sam na sam" z zawodnikiem Piasta, futbolówka wychodzi na rzut rożny
  • 57' Do zmiany przygotowany jest Mauro Cantoro
  • 56' Jirsak prostopadle do Ćwielonga, "Pepe" zablokowany przez obrońców
  • 54' Długa piłka w pole karne Wisły, wybija głową Arkadiusz Głowacki
  • 53' Strata Ćwielonga na środku boiska, zaraz po tym odbiór w wykonaniu Głowackiego
  • 52' Siedem minut gry za nami, a obraz drugiej części dość podobny do pierwszej...
  • 51' Zablokowane uderzenie Seweryna
  • 49' Jest oprawa wyjazdowa naszych kibiców ;-) Kilkanaście rac oraz "sylwestrowe" fajerwerki. Kar chyba nie będzie, są poza stadionem...
  • 48' Urwać obrońcom próbował sie Olszar, ale doścignął go Arek Głowacki. Piłka w posiadaniu Wisły
  • 46' Uderzenie głową Marcelo po centrze Zieńczuka, nad bramką
  • 46' Jedna zmiana w składzie Wisły. Łobodzińskiego zastąpił Ćwielong
  • 46' Gwizdek arbitra, druga połowa rozpoczęta
  • Obie jedenastki już na murawie. Zaraz zaczynamy. Tymczasem nieco optymizmu od naszych kibiców. Na "tarasie widokowym" zawisł transparent: "Hołota zza płota"
  • Statystyki pierwszej połowy spotkania Piast - Wisła: Sytuacje: 1-9, strzały: 2-6, celne: 2-1, zablokowane: 0-4, spalone: 3-2, rożne: 2-5, faule: 10-5
  • Pierwsza połowa bardzo źle ułożyła się dla Białej Gwiazdy. Piast stworzył zaledwie dwie sytuacje, jedną z nich wykorzystując. Chwilę po tym z powodu kontuzji boisko musiał opuścić Baszczyński. Krakowianie byli nieporadni i nieskuteczni pod bramką rywala, oddając tylko jeden celny strzał
  • Koniec pierwszej części meczu
  • 45+2' Żółty kartonik dla Michniewicza za faul na Łobodzińskim
  • 45+1' Rzut rożny dla naszego zespołu. Piłkę wypuszcza z rąk Kasprzik, ale nie ma nikogo, kto mógłby dobić
  • 45' Sędzia dzisiejszego spotkania dolicza dwie minuty do regulaminowego czasu pierwszej połowy
  • 44' Wisła długo utrzymuje piłkę w ataku pozycyjnym, ale nic z tego nie wynika.
  • 40' Wisła zamyka rywala na jego połowie, ale jest zbyt schematyczna w ofensywie
  • 38' Zieńczuk dochodzi do wrzutki Sobolewskiego, zgrywa głową do środka, wprost w ręce Kasprzika
  • 36' Ostre dośrodkowanie Juniora Diaza z lewej strony, próba strzału Jirsaka, na posterunku bramkarz Piasta
  • 35' Sędzia przerywa akcję Wisły, orzekł, że Łobodziński faulował. Zawodnik głośno protestuje
  • 34' Długa piłka do Pawła Brożka, szybszy Grzegorz Kasprzik.
  • 33' Bardzo pechowo ułożyło się dla Wisły to spotkanie. Czas się podnieść i odrabiać straty
  • 31' Zablokowany strzał Jirsaka po wrzutce Łobodzińskiego
  • 30' Drugi z rzędu rzut rożny dla gliwiczan. Sytuacje wyjaśnia wybiciem Piotr Brożek
  • 29' Zapowiadana zmiana. W miejsce kontuzjowanego Marcina Baszczyńskiego wchodzi Tomas Jirsak
  • 28' Na prawą obronę wędruje Piotr Brożek, na lewą Junior Diaz. W środku grał będzie Jirsak
  • 27' Baszczyński znoszony na noszach, zmieni go najprawdopodobniej Jirsak
  • 26' Źle stanął na murawie, to może być groźny, a na pewno bardzo bolesny uraz
  • 25' Kontuzja Marcina Baszczyńskiego, trzyma się za kolano, chyba konieczna będzie zmiana
  • 23' Z prawej strony pola karnego zagrał Smektała, przysnęli obrońcy Wisły, a piłkę do siatki wbił Wilczek
  • 23' Jest bramka...niestety dla Piasta. Autorem gola Kamil Wilczek
  • 22' Po kiepskich pierwszych minutach, lepszy okres gry Wisły. Wypadałoby strzelić gola
  • 21' Sobolewski obsłużył długim podaniem Brożka, ten przyjął na klatkę, ale nogę wsadził jeszcze obrońca i wybił piłkę na róg
  • 19' Ogromne zamieszanie pod bramką Kasprzika! Powinna być bramka! Najpierw w poprzeczkę trafia Łobodziński, dobijać próbowali kolejno Sobolewski, Brożek i Marcelo. Nic z tego...
  • 18' Długo rozgrywana, kombinacyjna akcja Wisły zakończona zablokowanym podaniem Łobodzińskiego. Zaraz po tym zablokowany strzał Zieńczuka
  • 16' Świetny cross przez całe boisko od Glika do Olszara, od razu dopadł jednak do niego Marcelo i zakończył akcję
  • 15' Na razie Wisła nie zachwyca. Początek na pewno słabszy niż w meczach z Górnikiem czy Arką
  • 14' Kombinacyjna, pomysłowa akcja Wisły, prostopadłe podanie i... znów spalony. "Palił" Piotr Brożek
  • 13' Znowu pozycja spalona. Tym razem Olszar
  • 12' Strzał z dystansu Juniora Diaza. Na raty łapie Kasprzik. Dobra próba Kostarykanina
  • 11' Kaszowski przerywa długie podanie do Łobodzińskiego. Chwilę później napastnik Piasta na spalonym
  • 10' Jakaś miła pani z obsługi częstuje na sektorze cukierkami. Przyjazne te Gliwice ;-)
  • 9' Marcelo wygrywa pojedynek "jeden na jeden" ze Smektałą na wysokości naszego pola karnego
  • 7' Pierwszy korner dla Białej Gwiazdy, obrońca wybija futbolówkę głową i zażegnuje niebezpieczeństwo
  • 7' Piast zaczął bardzo odważnie, ofensywnie usposobiony. Wisła nie stworzyła sobie jeszcze żadnej sytuacji.
  • 6' Żółta kartka dla Kaszowskiego za umyślne zagranie ręką
  • 5' Kombinacyjna akcja Piasta, dośrodkowanie z lewej strony Michniewicza, strzał zza szesnastki w wykonaniu Smektały broni Pawełek
  • 4' "Piast Gliwice gol oleole.." płynie z trybun. Póki co dużo walki w środku pola.
  • 2' Długa piłka z linii obrony Wisły do Rafała Boguskiego, zbyt mocna. Wychodzi za linię boiska
  • 2' Na trybunach oprawa patriotyczna.Biało-czerwone kartony, sektorówka z godłem, hymn Polski
  • 1' Pierwszy gwizdek pana Pawła Gila. Wisła w jednolitych białych strojach, Piast na niebiesko-czerwono.
  • Obie jedenastki na murawie, za moment zaczynamy
  • Heroiczny doping zza płotu krakowskich kibiców ;-) Może mało widać, ale przynajmniej słychać
  • W Gliwicach są już krakowscy kibice. "Taras widokowy" usytuowany poza stadionem chyba się sprawdza. Podejrzewamy, że widoczność wcale nie gorsza niż np. na stadionie Cracovii
  • Wiślacy wybiegają na rozgrzewkę. Znowu oklaski z trybun, jest miło :) Oby było i w trakcie, i po meczu.
  • Ławka rezerwowych Piasta: Szmatuła, Widuch, Bronowicki, Koczon, Chylaszek, Podgórski, Iwan
  • Ławka rezerwowych Wisły: Cebanu, Ćwielong, Beto, Jirsak, Małecki, Cantoro, Niedzielan

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu Piasta z Wisłą

1. maja 2009, 22:43

Maciej Skorża
Maciej Skorża

Konferencja po meczu w Gliwicach była wyjątkowo krótka i lakoniczna. Po remisie z Piastem nawet krakowscy dziennikarze nie chcieli zadawać zbyt wielu pytań.

Maciej Skorża: Najczarniejszy scenariusz

- Spełnił się najgorszy scenariusz dla nas, najbardziej czarny. Nie wykorzystaliśmy sytuacji, które mieliśmy na początku meczu. Zabrakło nam trochę szczęścia przy strzale w poprzeczkę. W drugiej połowie mieliśmy mnóstwo sytuacji, aby wygrać ten mecz. Straciliśmy dwa cenne punkty, ale wciąż wierzymy, że nie straciliśmy szans na tytuł mistrzowski - twierdzi trener Wisły.

- Bywają takie mecze, że traci się gola. To, że straciliśmy bramkę to oczywiście zła rzecz, ale powinniśmy zdobyć 2-3 bramki i wówczas nie byłoby problemu. Problemem nie jest to, że straciliśmy, tylko, że nie wykorzystaliśmy sytuacji, które mieliśmy.

W 26. minucie gry z bólu na boisku zwijał się Marcin Baszczyński. W 28. minucie na noszach opuścił stadion. - Nie potrafimy jeszcze określić jaki jest problem z Baszczyńskim. Na razie jest podejrzenie kontuzji więzadłowej.


Dariusz Fornalak:

- Jeden punkt z taką drużyną jak krakowska Wisła to wielki sukces. Odbył się on w cieniu osobistej tragedii naszego zawodnika, któremu zmarł ojciec. Kamil Glik zagrał fantastyczne spotkanie, wystąpił na własną prośbę.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Patryk Małecki, piłkarz Wisły

Patryk Małecki
Patryk Małecki
Ten mecz to już przeszłość...

Patryk Małecki zdobył jedyną bramkę dla Wisły w meczu z Piastem. Dała ona naszej drużynie zaledwie remis. - Nie wiem w ogóle kto wrzucał, widziałem, że piłka spada na szesnasty metr. Uderzyłem ją po długim rogu no i wpadła. Bramkarz był zasłonięty, nie miał nic do powiedzenia - relacjonował po końcowym gwizdku "Mały".

Remis z Piastem znów powoduje, że w walce o mistrzostwo nie wszystko zależy od Wisły. - Ten mecz to już przeszłość. Naprawdę ciężko powiedzieć, dlaczego na wyjazdach nie wygrywamy. Gramy w tym sezonie naprawdę fajną piłkę, w każdym meczu stwarzamy sobie tyle sytuacji, ale naszą bolączką jest, że ich nie wykorzystujemy. Gdybyśmy wszystkie je wykorzystywali, to prowadzilibyśmy w tabeli z 6-7 punktami przewagi nad drugim zespołem. A tak, w każdym meczu musimy dawać jeszcze więcej niż sto procent.

Wisła zmarnowała w Gliwicach mnóstwo sytuacji. - Najbardziej szkoda mi Piotrka Ćwielonga - przyznaje Małecki. - Bardzo chciałem, żeby się wreszcie przełamał, w każdym meczu ma sytuacje, dostaje szanse od trenera, zależy mu na grze. Zabrakło mu kilku dosłownie centymetrów, żeby zdobyć bramkę. Zobaczę sobie w telewizji tą i inne nasze sytuacje...

- Z gry możemy być zadowoleni, stworzyliśmy sobie dużo sytuacji - uważa Małecki. - Z wyniku już zadowoleni nie możemy być, przyjechaliśmy tu, żeby wygrać a to się nie udało. W czterech pozostałych spotkaniach musimy zdobyć dwanaście punktów, jeśli chcemy myśleć o mistrzostwie Polski.

Patryk nie wyobraża sobie straty punktów za tydzień. - Przeciwko Legii nie ma takiej opcji! Zagramy skoncentrowani od pierwszej minuty, tak jak zawsze w Krakowie i zwyciężymy Legię, bo te trzy punkty będą nam bardzo, ale to bardzo potrzebne.

wislakrakow.com (rav)

Źródło: wislakrakow.com

Mariusz Pawełek: Udanie murowali bramkę

1. maja 2009, 23:06

- Stworzyliśmy wiele sytuacji, ale zdobyliśmy tylko jedną bramkę i to nie wystarczyło, aby wywieźć stąd korzystny rezultat - podsumowuje zremisowany mecz z Piastem w Gliwicach pierwszy bramkarz Wisły.

Wisła rozpoczęła mecz z Piastem podobnie jak przed tygodniem konfrontację z Górnikiem - w 19. minucie stworzyła groźne sytuacje, znów na drodze do szczęścia stanęła nam poprzeczka, jednak to przeciwnik pierwszy strzelił gola. I to gola, po którym wielu znów nie wiedziało jak to się stało, że trzeba wyjąć piłkę z siatki. - Jeden patrzył na drugiego, nie byliśmy wystarczająco skoncentrowani przy podaniu do Wilczka - opisuje ze swojej perspektywy golkiper Wisły.

Oprócz straconego gola Wisła straciła również jeden z filarów swej defensywy. Z kontuzją prawego kolana z boiska zniesiony został Marcin Baszczyński. - Zobaczymy jaka będzie diagnoza, nie wyglądało to za ciekawie. Wszyscy życzymy mu szybkiego powrotu do zdrowia, bo jego brak na boisku był widoczny.

Wisła dobrze zareagowała na niekorzystną sytuację i raz za razem konstruowała kolejne groźne sytuacje. Tym razem, nie niesieni dopingiem kibiców z Reymonta, wiślacy nie zdołali skierować piłki do bramki. - Każdy widział, że cały czas spychaliśmy Piasta do głębokiej defensywy, ale albo piłka nie chciała wpaść, albo Kasprzik wybraniał sytuacje, albo brakowało dokładności.

Czy więc Piast był lepszy od Górnika, czy może zabrakło atutu własnego boiska? - Górnik jest zupełnie inną drużyną niż Piast. Górnik grał otwartą piłkę, Piast bronił się całą drużyną. Murowali bramkę i odnieśli swój cel, bo stracili tylko jednego gola.

Legia i Lech dopiero rozegrają swe mecze w ramach tej kolejki, jednak nie zważając na ich rezultat, strata dwóch punktów może wiele kosztować Wisłę w perspektywie walki o mistrzostwo. - Nic się nie komplikuje, walczymy do końca. Szkoda tych punktów, ale nadal musimy wygrywać wszystkie mecze do końca.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Kamil Wilczek, piłkarz Piasta

Przy bramce dla Piasta w zasadzie dopełniłem tylko formalności, pakując piłkę do pustej bramki. Wszystko się dla nas bardzo dobrze ułożyło na początku meczu. Uważam, że w pierwszej połowie nie byliśmy gorszą drużyną. Wisła w drugiej części potwierdziła swoją klasę, postawiła wszystko na jedną kartę, natomiast my się za bardzo cofnęliśmy. Remis nie jest zły, możemy się z niego naprawdę cieszyć. Pozostaje mały niedosyt, ponieważ spokojnie mogliśmy dowieźć komplet oczek.

Źródło: wislakrakow.com

Grzegorz Kasprzik

Z takimi zespołami jak Wisła należy właśnie grać w taki sposób. Udało nam się zdobyć bramkę w pierwszej połowie. Szkoda, że nie dowieźliśmy rezultatu, wiadomo, że lekki niedosyt musi pozostać, chociaż w naszej sytuacji każdy punkt jest ważny i przydatny. Byliśmy blisko pełni szczęścia. Mieliśmy swoje szanse, mogliśmy się pokusić o coś więcej. Liga będzie atrakcyjna do samego końca.

Źródło: wislakrakow.com

Kontuzja Marcina Baszczyńskiego

1. maja 2009, 23:13 (aktual. 2. maja 2009, 08:52)

O wielkim pechu może mówić obrońca Białej Gwiazdy. Pod koniec 25. minuty meczu z Piastem Marcin Baszczyński miał wybijać piłkę blisko własnego pola karnego, ale uczynił to tak pechowo, że już po chwili leżał na murawie i zwijał się z bólu. Interwencja służb medycznych Wisły była natychmiastowa. Szybko również doktor Urban pokazał trenerowi Skorży, że konieczna będzie zmiana.

Jeszcze na murawie prawe kolano Baszczyńskiego obłożono lodem. 32-letni defensor boisko opuszczał na noszach. W 28. minucie meczu zniknął w tunelu do budynku klubowego, leżąc na noszach twarz zakrywał rękoma. W 29. minucie na placu gry w jego miejsce pojawił się Tomas Jirsak. Junior Diaz został przesunięty na lewy bok obrony, a Piotr Brożek na prawy, łatając lukę po Marcinie.

W trakcie meczu "Baszczu" pojawił się na trybunie i z góry oglądał przebieg rywalizacji. Budynek klubowy opuszczał kuśtykając, wspierając się na barku masażysty Marcina Bisztygi. Kierownik drużyny, Ryszard Czerwiec, popędzał zawodników, by szybko zajmowali miejsca w autokarze. - Musimy jechać z Baszczem do szpitala.

Nie wiadomo jeszcze co stało się Marcinowi. Na konferencji trener Skorża powiedział o podejrzeniu urazu więzadłowego.

Obrońcy życzymy dużo zdrowia!

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Boguski: Brakło kropki nad i

Data publikacji: 01-05-2009 11:56


Rafał Boguski przyznał, że Wisła stwarzała sobie sytuacje w meczu z Piastem, ale brakło głównie skuteczności, żeby spotkanie zakończyć sukcesem. "Posiadaliśmy optyczną przewagę, ale udało się trafić tylko raz" - podsumował napastnik Wisły.

Dziś po raz kolejny śląskie miasto okazało się niegościnne dla Wisły. Na początku rundy zanotowaliście remis w Bytomiu, teraz też tylko jeden punkt w Gliwicach.

No tak. Głupio straciliśmy bramkę. Wiedzieliśmy, że Piast strzela mało bramek, ale też to, że ich mało traci. Po strzeleniu bramki dobrze zorganizowali się w defensywie i wybijali nas z gry. Posiadaliśmy optyczną przewagę, graliśmy atakiem pozycyjnym, ale udało się trafić tylko raz.

Czego dziś brakło, żeby wywieźć zwycięstwo?

Przede wszystkim skuteczności. Siedzieliśmy na rywalu, stwarzaliśmy sytuacje, ale zabrakło kropki nad „i”.

Z pewnością mieliście do siebie sporo pretensji o niedokładne i niecelne zagrania pod bramką Kasprzika.

Pretensje były, ale to już nieważne. To już historia. Mamy jeden punkt i pozostaje nam czekać na kolejne mecze.

Dziś znowu widzieliśmy dwie różne połowy w wykonaniu Wisły. W pierwszej części gra Wam się nie układała, w drugiej wyglądało to już o wiele lepiej. Z czego wynika taka różnica?

Ciężko powiedzieć, dlaczego tak się dzieje. Ostatnio z Górnikiem Zabrze mieliśmy dwie dobre połowy, a wydaje mi się, że dziś przespaliśmy początek pierwszej odsłony meczu. Pozwoliliśmy Piastowi, żeby też zagrał w piłkę, ale kosztem naszej gry. Po objęciu przez nich prowadzenia było widać, że chcą dowieźć ten wynik do końca. W pierwszej połowie trochę waliliśmy głową w mur, ale w drugiej już udało się nam osiągnąć sporą przewagę.

Zdobyty jeden punkt to chyba za mało, żeby obronić tytuł mistrzowski

O tym możemy powiedzieć, kiedy liga dobiegnie końca. Teraz skupiamy się na każdym kolejnym meczu. Dziś był Piast, od jutra myślimy o Legii.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Głowacki: Remis jak porażka

Data publikacji: 02-05-2009 11:55


Remis w Gliwicach jest dla kapitana Wisły jak porażka, ale Arkadiusz Głowacki uważa, ze dzisiejszy punkt może pomóc w skutecznej obronie tytułu mistrzowskiego. "Może okazać się cegiełką w drodze do mistrzostwa" - przyznał Głowacki.

Drużyna Piasta Gliwice okazała się być dziś bardzo trudnym rywalem.

Musimy mieć pretensje do siebie za to, że nie wykorzystaliśmy sporej ilości sytuacji. Nie byliśmy zaskoczeni grą Piasta, wiedzieliśmy, że to trudny rywal, zwłaszcza u siebie. Niestety, udało się wywieźć tylko remis.

Kolejny wyjazd na Śląsk i Wisła wyjeżdża tylko z jednym punktem.

Tak, można chyba powiedzieć, że mamy problem z meczami wyjazdowymi. Przełamaliśmy tę passę zwycięstwem w Gdyni, a teraz niestety nie udało się nam wygrać.


W dzisiejszym spotkaniu powrócił niedawno zakończony koszmar, czyli brak skuteczności. Gracie ładnie dla oka, ale brakuje bramek.

Jeżeli chodzi o samą grę to uważam, że wszystko jest w porządku, potrafimy zepchnąć rywala do defensywy, ale brakuje tej przysłowiowej kropki nad "i”.

Ten mecz z pewnością inaczej wyglądałby, gdyby udało się wykorzystać sytuację na początku spotkania.

Z pewnością tak, ale nie ma sensu się tłumaczyć. Mieliśmy sporo okazji w dalszej części meczu i powinniśmy je zamienić na gole. Wynik jest dla nas oczywiście niekorzystny, ale to jeszcze nie koniec walki.

Ten jeden punkt może okazać się zbyt małą zdobyczą, żeby obronić mistrzostwo.

Tak, ale ten sam punkt może okazać się cegiełką w drodze do mistrzostwa, choć dziś myślimy o nim w kategoriach porażki.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

49 sytuacji i 4 punkty

2. maja 2009, 18:21

W dwóch ostatnich meczach - u siebie z Górnikiem Zabrze i na wyjeździe z Piastem Gliwice - Wisła zdobyła cztery, a straciła dwie bramki. Średnia 2:1 na korzyść Wisły. Niestety, o ile z uporem maniaków zawodnicy Białej Gwiazdy obstrzeliwali bramkę Górnika do ostatnich minut doliczonego czasu gry i trzykrotnie zdążyli pokonać Michała Vaclavika, tak w Gliwicach udało się to tylko raz.

Według naszych rachunków, w dwóch ostatnich spotkaniach Wisła stworzyła sobie aż 49 sytuacji pod bramką rywali. Średnio więc co niespełna 4 minuty piłkarze Białej Gwiazdy znajdowali się w rejonie pola karnego przeciwników tworząc konstruktywną, czy wręcz groźną akcję.

Serię tych rzeczywiście klarownych sytuacji można rozpocząć od 11. minuty meczu z Górnikiem, gdy po akcji Marcelo, Diaza i Pawła Brożka piłka została wybita z linii bramkowej, w 27. minucie wymiana piłki pomiędzy Brożkiem i Boguskim zakończyła się odgwizdaniem pozycji spalonej. Dwie minuty później Brozio zdobył bramkę. Niespełna 60 sekund później trafił zaś w poprzeczkę, po 10-ciu minutach tego samego dokonał Sobolewski (w między czasie swoje sytuacje mieli również Głowacki, Małecki i Diaz). W drugiej połowie celnymi strzałami próbowali pokonać golkipera górników Zieńczuk i Sobolewski. Kolejne bramki padły łupem Wisły w 72. (Boguski) i 83. minucie (Brożek). Od 71. minuty kilka wybornych, zdawałoby się okazji, miał Piotr Ćwielong, w 88. minucie piłka trafiła w słupek.

W Gliwicach na pierwsze zagrożenie pod bramką Piasta czekaliśmy do 19. minuty. Łobodziński trafił w poprzeczkę, dobijać próbowali Sobolewski i Paweł Brożek, czaili się też Głowacki i Marcelo. Dwie minuty później dobrą okazję miał "Brozio" po podaniu "Sobola". W trzecim kwadransie gry w Gliwicach Wisła rozwinęła skrzydła i nie wypuszczała rywala z jego własnej połowy. Akcja za akcją, ale co z tego, skoro ani Jirsak, ani Zieńczuk, ani Boguski, ani Diaz, ani Brożek nie potrafią wpakować piłki do siatki gospodarzy. Po godzinie gry wiślakom zaczęło się spieszyć i raz za razem obstrzeliwali bramkę Grzegorza Kasprzika. Nim na listę strzelców wpisał się Patryk Małecki, dokonać tego mogli Ćwielong, Głowacki, Sobolewski czy Boguski, który także chwilę po wyrównującym golu nieudanie lobował bramkarza. W ostatnich minutach meczu wiślacy zmarnowali kolejną serię sytuacji podbramkowych, z których najpewniejsze miały miejsce w 82., 86. i 88. minucie.

Jak to się stało, że nasi zawodnicy nie wykorzystali tych sytuacji, wiedzą chyba tylko oni sami (choć czasem przyznają, że nawet oni tego nie wiedzą). Fakt jest faktem - organizując sobie dogodne pozycje pod bramką rywali, wiślacy przerażająco często nie są w stanie zamienić ich na gole. Z ogromu okazji w ostatnich dwóch meczach Wisła wykorzystała zaledwie cztery i tyleż punktów dopisała do swego konta na przestrzeni ostatnich ośmiu dni.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

26. kolejka ekstraklasy - fuks Legii, strata Lecha

1. maja 2009, 18:11 (aktual. 3. maja 2009, 18:56)

Legia Warszawa biła głową w mur, oddając zaledwie dwa strzały w światło bramki ŁKS-u. W 93. minucie bramkę na wagę trzech punktów dla Legii "zdobył" Robert Sierant, zawodnik łódzkiej drużyny. O tym, jak kuriozalna była to sytuacja niech świadczy fakt, że sami piłkarze Legii nie wiedzieli kto strzelił gola...

Po sobotnim remisie Wisły w Gliwicach (1:1) Legia wyprzedziła więc naszą drużynę o dwa punkty. Za tydzień w Krakowie dojdzie do pojedynku tych dwóch zespołów. W Legii nie zagra Jakub Rzeźniczak, który pauzować będzie za czwartą żółtą kartkę.

Podobnego szczęścia co Legia nie miał poznański Lech. Mimo prowadzenia z Ruchem dał sobie strzelić wyrównującego gola i został pożegnany gwizdami przez publiczność. To czwarty z rzędu remis "Kolejorza" na własnym stadionie. "Co wy robicie?", "Zero ambicji" - skandowali fani Lecha do swych piłkarzy. Lech traci do Wisły punkt, a do Legii - trzy.

26. kolejka rozpoczęła się w piątek w Bełchatowie, gdzie GKS odniósł szóste z rzędu zwycięstwo. Tym razem rywalem gospodarzy była Polonia Bytom i to ona jako pierwsza zdobyła bramkę za sprawą Łukasza Gikiewicza w 10. minucie. Wyrównującego gola strzelił dziesięć minut później Janusz Gol. Dwie kolejne bramki dla bełchatowian dołożył Dawid Nowak (w tym rzut karny w 32. minucie). GKS zrównał się z punktami z Lechem, który swój mecz rozgrywa w niedzielę.

Aż sześć goli zobaczyli w sobotę kibice w Gdyni. Arka zaatakowała od pierwszych minut, ale to goście wyszli na prowadzenie po strzałach Dudka (z rzutu karnego) i Szewczuka. W drugiej połowie kontaktową bramkę dla Arki zdobył strzałem głowa Zakrzewski. Ostatnie 20 minut to dramat Śląska. Najpierw na trybuny został odesłany trener Ryszard Tarasiewicz (- Rzuciłem bidonem o murawę i nawiedziło sędziego technicznego. Nawet się do niego nie odezwałem - wyjaśniał), a potem koszmarne błędy popełnił Jarosław Fojut. Obrońca Śląska najpierw "asystował" przy golu Nicińskiego, a w doliczonym czasie gry efektownym szczupakiem pokonał swojego bramkarza, wyrównując stan meczu na 3:3.

Jagiellonia Białystok po otrzymaniu doskonałej wiadomości o cofnięciu kary degradacji zbytnio się rozluźniła i przegrała pierwszy mecz tej wiosny na własnym boisku. W dodatku z rywalem niezbyt mocnym, a podobnie jak Jagiellonia, walczącym o utrzymanie. Prowadzenie dla Odry Wodzisław w 12. minucie zdobył Tomasz Moskal, wykańczając ładny atak z Małkowskim. Gdy na pięć minut przed końcem meczu wyrównał Kamil Grosicki wydawało się, że "Jaga" nie straci kompletu punktów. Chwilę później gola na wagę zwycięstwa zdobył Marcin Wodecki.

Ostatnie miejsce w tabeli na jeden dzień opuściła drużyna Górnika Zabrze. Podopieczni Henryka Kasperczaka pokonali u siebie 2:0 Lechię Gdańsk i wyprzedzając ostatnią w tabeli Cracovię o trzy punkty. Prowadzenie dla Górnika już w 9. minucie zdobył były piłkarz Wisły Mariusz Magiera, a wynik ustalił tuż przed końcem Dariusz Kołodziej. Lechia spadła na 13. miejsce w tabeli, mając tyle samo punktów co "barażowa" Arka Gdynia.

W niedzielę ostatnią lokatę opuściła Cracovia, która mimo wszystko niespodziewanie, ale całkowicie zasłużenie pokonała Polonię Warszawa. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył w 56 minucie Bartosz Ślusarski.

Kalendarz i wyniki meczów 26. kolejki ekstraklasy

1 maja 2009, piątek

GKS Bełchatów - Polonia Bytom 3:1

Piast Gliwice - Wisła Kraków 1:1

2 maja 2009, sobota

Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 3:3

Legia Warszawa - ŁKS Łódź 1:0

Jagiellonia Białystok - Odra Wodzisław 1:2

Górnik Zabrze - Lechia Gdańsk 2:0

3 maja 2009, niedziela

Cracovia Kraków - Polonia Warszawa 1:0

Lech Poznań - Ruch Chorzów 1:1


Tabela Ekstraklasy sezonu 2008/2009
(pozycja - klub - liczba rozegranych meczów - punkty - bramki zdobyte - bramki stracone)

1 - Legia Warszawa - 26 - 54 - 44 – 13
2 - Wisła Kraków - 26 - 52 - 42 – 19
3 - Lech Poznań - 26 - 51 - 43 - 19
4 - GKS Bełchatów - 26 - 50 - 37 – 25
5 - Polonia Warszawa - 26 - 47 - 34 – 18
6 - Śląsk Wrocław - 26 - 43 - 38 – 30
7 - Jagiellonia Białystok - 26 - 31 - 25 – 27
8 - Piast Gliwice - 26 - 29 - 15 – 23
9 - Odra Wodzisław - 26 - 29 - 20 – 33
10 - ŁKS Łódź - 26 - 29 - 23 - 37
11 - Polonia Bytom - 26 - 29 - 26 – 40
12 - Ruch Chorzów - 26 - 27 - 17 – 27
13 - Lechia Gdańsk - 26 - 26 - 23 – 38
14 - Arka Gdynia - 26 - 26 - 22 - 33
15 - Górnik Zabrze - 26 - 25 - 20 – 28
16 - Cracovia - 26 - 25 - 20 – 36


Źródło: wislakrakow.com

Analiza gry Wisły w meczu z Piastem. Oceny piłkarzy

4. maja 2009, 21:48

Przez cały miniony tydzień jak mantra powtarzane były słowa: „Trzeba wygrać z Piastem.” Podkreślano, że jest to być może najtrudniejsze spośród spotkań, które pozostały Wiśle do rozegrania w tym sezonie. Mówiono, że bez dobrego wyniku w Gliwicach, mecz z Legią traci na znaczeniu. Cóż z tego, skoro słowa nie znalazły żadnego przełożenia na czyny. Wisła wymęczyła remis, zainkasowała jeden punkt i zamiast rozdawać karty, musi liczyć na potknięcia rywali.

Przebieg spotkania

Wisła zaczęła mecz słabo. Pod względem umiejętności było widać wyższość krakowian, jednak zupełnie brakowało zaangażowania. Nie mówię tu o gryzieniu trawy, ale Wiślacy odpuszczali piłki, o które można było powalczyć. Woleli wznawiać grę od autu, niż pogonić kilka metrów za futbolówka aby utrzymać rywali pod presją. W efekcie gra naszej drużyny była zbyt wolna i zbyt przewidywalna by mogła zaskoczyć dobrze broniących się rywali. Przekładało się to na obraz gry. Piast w pierwszych dwudziestu, trzydziestu minutach wcale nie był spychany do głębszej defensywy, przewaga Wisły była tak naprawdę nieznaczna i trudno było wskazać drużynę lepszą.

Po kwadransie gry Wiśle udało się nieco bardziej przycisnąć gospodarzy, kilka stałych fragmentów, strzał Łobodzińskiego w poprzeczkę i wydawało się, że wszystko idzie ku lepszemu. Niestety była to jedynie pozorna poprawa, Biała Gwiazda dalej grała zbyt wolno i zbyt pasywnie, a Piast konsekwentnie grał swoje, co przyniosło efekty. W dwudziestej trzeciej minucie, po zbiorowym błędzie naszej defensywy, bramkę dla gospodarzy zdobył Wilczek. Po wrzucie z autu Piotr Brożek wypychał rywala pod linię boczną, jednak zawodnikowi Piasta udało się odegrać piłkę do kolegi z drużyny. Zieńczuk nie zapobiegł podaniu ani nie przyblokował drugiego zawodnika, pasywny Diaz również nie przeszkodził rywalowi, który zagrał prostopadłą piłkę w nasze pole karne. Tam kolejny gliwiczanin zacentrował piłkę po ziemi do wbiegającego Wilczka, przy okazji zakładając siatkę Marcelo. W polu karnym Sobolewski i Głowacki byli wyraźnie spóźnieni i niekryty Wilczek nie miał problemów ze strzeleniem bramki z niewielkiej odległości. Co najmniej pięciu Wiślaków miało możliwość na jakimś etapie tej akcji zapobiec utracie bramki, a jednak wszyscy zawiedli.

Niestety nie był to koniec kłopotów Wisły. W dwudziestej piątej minucie kontuzji uległ Marcin Baszczyński. Był to na pewno jeden z ważniejszych momentów tego spotkania. Nasz obrońca grał niezłe spotkanie, podczas gdy kilku jego kolegów prezentowało formę poniżej oczekiwań. Wymuszona zmiana ograniczyła trenerowi pole manewru w późniejszych minutach, choć trzeba jednocześnie podkreślić, że pojawienie się Jirsaka na boisku pozytywnie wpłynęło na postawę drużyny. Wisła w ostatnim kwadransie pierwszej połowy była w stanie zdominować drużynę gospodarzy, jednakże ta dominacja nie przekładała się na sytuacje bramkowe.

Wydawało się, że podrażniona straconą bramką Wisła wyjdzie na drugą połowę bardzo umotywowana. Niestety tak się nie stało, nadal graliśmy wolno i przewidywalnie. Wraz z upływającymi minutami, budowaliśmy coraz większą przewagę nad gospodarzami, długimi okresami zamykaliśmy gospodarzy na ich połowie, a nawet w ich polu karnym, mimo to nie stwarzaliśmy zagrożenia pod bramką Kasprzika. Dopiero w siedemdziesiątej trzeciej minucie Patryk Małecki wykorzystał złe wybicie piłki po rzucie rożnym i strzałem z linii pola karnego pokonał golkipera Piasta. Wiśle pozostał kwadrans na zdobycie zwycięskiej bramki.

Mimo to nadal po wielu piłkarzach nie było widać dostatecznego zaangażowania, wydawało się, że są oni pewni zdobycia zwycięskiej bramki. W osiemdziesiątej drugiej i osiemdziesiątej szóstej minucie, przy dużym udziale Małeckiego Wisła stworzyła sobie nareszcie dwie groźne sytuacje. Niestety pierwszą z nich zmarnował Ćwielong, w drugiej podanie do Boguskiego było nieco za silne. Dopiero po tych sytuacjach Wiślakom zaczęło się spieszyć, ale było już za późno. Konsekwentnie broniący się Piast nie popełnił błędu i nie dał sobie wbić bramki w ostatnich sekundach, a Wisła musiała zadowolić się jednym punktem.

Gra ofensywna

Na pewno trzeba skrytykować poczynania naszych piłkarzy w ofensywie za brak wymiernych efektów. Wisła długimi okresami przeważała, a jednak nie potrafiła dojść do klarownych sytuacji. Dość powiedzieć, że oddaliśmy pięć celnych strzałów: bramka Małeckiego, strzał Diaza z dystansu, próba lobowania w wykonaniu Boguskiego, jakieś uderzenie głową i sytuacja Ćwielonga. Tylko ostatnią okazję można nazwać stuprocentową. Do tego jeszcze strzał Łobodzińskiego w poprzeczkę, po którym mimo wszystko bramka powinna paść. Jeśli nie zagraża się bramce rywala, to trudno oczekiwać bramek.

Naszym problemem był sposób gry. W poprzednich meczach Wisła potrafiła błysnąć grą kombinacyjną przed i w obrębie pola karnego przeciwnika. W piątkowym spotkaniu mieliśmy kilka prób takiej gry, ale uczestniczyło w nich zbyt mało zawodników, ponadto piłka krążyła w zbyt wolnym tempie. W efekcie gliwiczanom łatwo przychodziło rozczytywanie takich akcji. Nawet jeśli udawało nam się minąć jednego, dwóch, trzech rywali, to zawsze pojawiał się kolejny obrońca, który wybijał futbolówkę. Piast był dobrze ustawiony, wiedział jak nam przeszkadzać, a my małą agresywnością i kiepskim tempem gry ułatwialiśmy mu zadanie.

W efekcie ciężar gry musiał zostać przeniesiony na skrzydła. Tam często nawet prostymi środkami udawało się stworzyć sytuację dogodną do dośrodkowania, były tylko dwa problemy. Po pierwsze duża część dośrodkowań, szczególnie z lewej strony, była niecelna. Po drugie w polu karnym nie mieliśmy zawodników, którzy powal;czyliby o górną piłkę. Brożek był nieustannie pilnowany przez kilku rywali, Boguski, Małecki, Jirsak czy Ćwielong to zawodnicy, którzy w statycznych starciach nie mają szans na wygranie pojedynków powietrznych. Diaz z Sobolewskim raczej nie wchodzili w szesnastkę, podobnie jak Zieńczuk i Łobodziński.

Tu dochodzimy do tematu zmian. Na pewno każdy pojawiający się na murawie zawodnik poprawiał grę Wisły. Jirsak wprowadził jakąś myśl do naszego rozegrania, Ćwielong ożywił lewą flankę, a Małecki prawą. Faktem jest również, że Łobodziński i Zieńczuk grali poniżej oczekiwań. Również Diaz grając na środku pomocy kiepsko wywiązywał się ze swoich zadań. Sęk w tym, że Wisła potrzebowała także jakiejś zmiany w napadzie. Boguski grał zrywami, ciasnota panująca pod polem karnym Piasta znacznie redukowała przydatność tego zawodnika. Na dodatek nie potrafił on ani odwrócić uwagi stoperów od Pawła Brożka, ani przejąć na siebie jego zadań. Wisła potrzebowała w przodzie kogoś, kto powalczy o górne piłki, czy byłby to Beto, czy przesunięty do przodu Marcelo lub Diaz, nie miało to większego znaczenia. Ktoś po prostu musiał odciążyć lub zastąpić Brożka.

Oczywiście kontuzja Baszczyńskiego miała swój wpływ na przeprowadzane zmiany, ale mimo to w końcówce była możliwość przeprowadzenia roszad w nieco inny sposób. Boguski mógł powędrować na któreś ze skrzydeł, a zamiast Ćwielonga lub Małeckiego mógł wejść Beto. Inną opcją było przestawienie Boguskiego na lewą obronę. Wiślak wystąpił kilkukrotnie na pozycji bocznego obrońcy jeszcze za kadencji Oresta Lenczyka w Bełchatowie. Wisła przeważała na tyle, że Boguski nie miałby zbyt wiele kłopotu z wywiązaniem się ze swoich zadań, a w jego miejsce do ataku mógłby przesunąć się Marcelo lub Diaz, obaj i tak grali wysoko, ale ich centymetrów brakowało w polu karnym, a nie przy rozegraniu.

Gra defensywna

Pierwsze pół godziny piątkowego meczu to dla Wisły bardzo kiepski okres, nie tylko w ofensywie. Również w defensywie naszym piłkarzom brakowało zdecydowania, przez co rywale zbyt łatwo przedostawali się pod naszą bramkę. Kwintesencją tego była stracona bramka, która obciąża konta kilku Wiślaków. W późniejszym okresie gry Wisła musiała się odsłonić i siłą rzeczy rywale mieli więcej miejsca do wyprowadzania ataków. Jednakże nasi defensorzy w większości wypadków stawali na wysokości zadania i umieli szybko i skutecznie przerwać akcję rywali.

Oceny zawodników

Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski.

Mariusz Pawełek - 5

Poprawny występ naszego bramkarza. Przy straconej bramce nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Poza tym gospodarze rzadko zmuszali go do wysiłku. Kilka uderzeń Piasta Pawełek wyłapał pewnie, podobnie rzecz się miała z dośrodkowaniami. Do tego kilka przechwyconych za długich piłek, jednakże żadna z tych sytuacji nie wymagała od Pawełka pokazania bramkarskiego kunsztu, wystarczyło trochę podstaw rzemiosła. Tym smutniejsze jest, że w takim spotkaniu tracimy bramkę.

Marcin Baszczyński - 7

Dobrze zaczął to spotkanie, był aktywny zarówno w defensywie jak i ofensywie. W obronie wygrywał pojedynki, umiejętnie zastawiał rywali uniemożliwiając im dojście do futbolówki. Nie ponosi winy za utratę bramki. W ofensywie cały czas starał się wspierać Łobodzińskiego, często grał bardzo wysoko wspomagając rozgrywanie akcji. Był jednym z niewielu Wiślaków, którzy w pierwszych minutach piątkowego spotkania wyróżniali się na plus. Niestety Baszczyński musiał opuścić boisko już w dwudziestej piątej minucie, ze względu na uraz. Ostateczną diagnozę dopiero poznamy, ale niestety wiele wskazuje na to, że uraz może być poważniejszy. Niestety bardzo prawdopodobne jest, że zawodnik nie pomoże już Wiśle w obronie tytułu mistrzowskiego. Dla samego zawodnika jest to sytuacja dodatkowo problematyczna, bo kończy mu się kontrakt w Wiśle. Poważniejszy uraz może przekreślić wszelkie plany transferowe.

Arkadiusz Głowacki - 8

Dobry mecz naszego kapitana. Gdy w drugiej połowie Wisła rzuciła większość sił do ataku, to Głowacki w głównej mierze odpowiadał za rozbijanie akcji rywali. Bardzo umiejętnie kasował wszystkie długie podania, czy próby wyjścia z kontrą przez Gliwiczan. Na dodatek kilkukrotnie bardzo dobrze interweniował we własnym polu karnym, wybawiając naszą drużynę z opresji. Niestety miał udział przy straconej bramce, wespół z Sobolewskim nie potrafił upilnować Wilczka, który wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Mam wrażenie, że Głowacki liczył, że Sobolewski pokryje rywala, podczas gdy Sobol próbował asekurować Marcelo pozostawiając krycie Głowackiemu.

Marcelo - 6

Zaliczył kolejny solidny występ, choć popełnił dosyć poważny błąd przy bramce. Rywal założył mu piłkarską siatę, co nigdy nie jest powodem do dumy. Na dodatek po tym zagraniu piłka trafiła do Wilczka, który wykończył akcję. Poza tym Brazylijczyk spisywał się dosyć solidnie. Piast wyciągnął wnioski z poprzednich spotkań Wisły i rzadko próbował grać długą wysoką piłką w rejony gdzie znajdował się Marcelo, wiedząc, że jest to oddawanie piłki za darmo. Mimo to zdarzyło się przynajmniej jedno zdecydowanie nieudane zagranie głową naszego stopera, które zakończyło się przejęciem piłki przez rywali pod naszym polem karnym. W drugiej połowie Marcelo przesunął się nieco wyżej, pomagał w rozegraniu i asekurował ofensywnie ustawioną Wisłę przed kontratakami rozgrywanymi krótszymi podaniami, podczas gdy Głowacki przejął na siebie ciężar czyszczenia dłuższych podań.

Piotr Brożek - 8

Chyba jedyny Wiślak, który w piątek przez całe spotkanie prezentował równą, wysoką dyspozycję. Przy bramce nie popełnił błędu. Grając zarówno na lewej jak i na prawej stronie defensywy spisywał się solidnie, nie popełniając poważniejszych błędów. W ofensywie starał się być aktywny przede wszystkim w fazie konstruowania ataku. Umiejętnie rozdzielał piłki, często posyłając precyzyjne długie podania. Ponadto pokazywał się partnerom do rozegrania, gdy było to konieczne wychodził wysoko pod bramkę Kasprzika. Dobrze asekurował kolegów przechwytując wybicia rywali. Miał kilka efektownych zagrań, które przyniosły korzyść drużynie, np. raz ładnie uratował piłkę pod linią boczną odgrywając do partnera piętą.

Wojciech Łobodziński - 3

Nie ulega wątpliwości fakt, że Łobodziński w piątek nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań. Jednakże nie można równocześnie ocenić tego występu jako jednoznacznie zły. Łobodziński był jednym z najaktywniejszych piłkarzy Białej Gwiazdy w pierwszej połowie. Nie unikał gry, większość naszych akcji przechodziła właśnie przez tego zawodnika. Niestety Wiślak nie potrafił przekuć swojej aktywności na udane zagrania. Miał problemy z wygrywaniem indywidualnych pojedynkow, a co za tym idzie ze stwarzanie sobie sytuacji do dośrodkowań. Na dodatek, kiedy udawało się dośrodkować, często brakowało precyzji lub dobrze ustawionych partnerów. Trzeba też przyznać, że sytuacja po której Łobodziński trafił w poprzeczkę, była jedną z nielicznych “setek” naszej drużyny w tym spotkaniu. Wiślak miał dużo czasu i miejsca by złożyć się do strzału, a przy odpowiednim połączeniu siły i precyzji strzału bramkarz nie miałby absolutnie nic do powiedzenia. Niestety bramka nie padła, choć powinna. Trzeba niestety również zauważyć, że po pół godzinie gry Łobodziński zaczął słabnąć i popełniać coraz więcej prostych błędów.

Radosław Sobolewski - 5

Jak wielu piłkarzy Wisły, w piątkowy wieczór grał zrywami. Miał momenty naprawdę dobrej gry, szczególnie w drugiej połowie. Niestety przeplatał je okresami, w których prezentował bardzo przeciętną postawę. Potrafił w kilku akcjach ruszyć do przodu, wziąć na siebie ciężar gry, by potem na długie minuty zniknąć z pola widzenia, ograniczając się tylko do defensywy, choć to Wisła była w natarciu. Na dodatek w pierwszej połowie nie można być w pełni zadowolonym z postawy Sobolewskiego w defensywie. Piast zbyt łatwo przedostawał się pod nasze pole karne i Wiślak również miał w tym swój udział. Ponadto Sobol nie był bez winy przy straconej bramce. Choć trzeba jednocześnie podkreślić, że pomimo tych mankamentów, występ Wiślaka był poprawny.

Junior Diaz - 3

Kolejny słabszy występ Kostarykanina. Pomimo faktu, że Diaz, spośród wszystkich piłkarzy na boisku, był najczęściej przy piłce, trudno przypomnieć sobie jakieś szczególnie udane zagranie tego zawodnika. Pomimo przyzwoitej aktywności latynos był kompletnie bezproduktywny. Większość jego podań wędrowała z powrotem do stoperów, co więcej powrócił nawyk zagrywania niewygodnych półgórnych piłek z silną rotacją. Na nasze szczęście w drugiej połowie Piast nie stosował pressingu na stoperach i nie mógł skorzystać z tych zagrań. Do tego grając jeszcze w środku pola Diaz zupełnie niepotrzebnie spowalniał grę naszej drużyny, generował wiele strat. Gdyby nie przyzwoita postawa w defensywie( w przekroju całego spotkania) i spora liczba odbiorów, byłby to występ wręcz fatalny. Tym bardziej, że Junior miał również udział przy straconej bramce, jego bierność umożliwiła rywalowi zagranie prostopadłej piłki w nasze pole karne.

Marek Zieńczuk - 2

Bardzo słaby mecz naszego skrzydłowego. Zieńczuk nie był ani aktywny, ani tym bardziej produktywny. Rzadko był pod grą, nie dawał dobrych dośrodkowań, nie stwarzał zagrożenia pod bramką rywali. Na dodatek popełnił błąd przy bramce dla Piasta. Po wrzucie z autu nie zapobiegł podaniu zwrotnemu, ani nie zablokował adresata tego podania umożliwiając rywalom szybkie rozegranie piłki na wysokości naszego pola karnego. Trochę martwi zbiegnięcie się słabszej dyspozycji zawodnika z tematem jego odejścia do ligi greckiej. W żadnym razie nie podejrzewam zawodnika o świadome oszczędzanie się, ale bardzo możliwe, że pomimo chęci pomocy drużynie, coś w podświadomości sprawia, że nie jest w pełni skoncentrowany.

Rafał Boguski - 4

Podobnie jak Sobolewski grał zrywami. Długimi okresami potrafił być zupełnie niewidoczny na boisku, by w pewnym momencie dobrze pokazać się do gry zrobić jedną, czy dwie akcje i znów zniknąć. Na dodatek sposób gry Wisły nie pomagał mu w odnalezieniu się na boisku. Większośc akcji kończyła się wrzutkami lub stałymi fragmentami gry, przy których przydatność Boguskiego jest ograniczona jego warunkami fizycznymi. Jak już wcześniej wspominałem, Wisła grała w piątek zbyt wolno i miała zbyt mało miejsca, by grać piłkę kombinacyjną w jakiej Boguski czuje się najlepiej. Na dodatek po raz kolejny widać, że Boguski rozwija skrzydła przy dobrze grających partnerach. W piątek Paweł Brożek był wyłączony z gry, pozostali Wiślacy nie zachwycali, toteż i Boguski nie pokazywał pełni umiejętności.

Paweł Brożek - 3

Poza pojedynczymi akcjami, w których Paweł wspomógł rozegranie akcji, nasz napastnik był zupełnie wyłączony z gry. Nieustannie kryty przez dwóch, trzech, czasem nawet czterech rywali, nie miał większych szans na zaprezentowanie swoich umiejętności. Niestety sporo jest w tym winy partnerów Brożka, którzy nie potrafili ściągnąć uwagi rywali na siebie. Choć nie bez winy jest również sam zawodnik. W pierwszej połowie Paweł mógł zachować się lepiej przy kilku dłuższych podaniach, przede wszystkim lepiej przyjmując piłkę, nie dając obrońcom szans na interwencję. Trochę też zabrakło mi inwencji ze strony zawodnika i trenera. Brożek nie miał miejsca w polu karnym, więc powinien poszukać go z dala od szesnastki rywali. Paweł w tej chwili jak na warunki naszej ligi jest piłkarzem kompletnym, obdarzonym uderzeniem, techniką, dryblingiem, podaniem, wizją gry, szybkością i siłą, z pewnością poradziłby sobie w drugiej linii. Bardzo ciekawe jak zareagowałaby na to defensywa Piasta, która była przygotowana na bronienie się we własnej szesnastce i nieustanne krycie Brożka. Nie zdziwiłbym się gdyby przez pierwsze kilka akcji byli zagubieni, a to mogłoby wystarczyć Wiśle do zdobycia zwycięskiej bramki.

Tomas Jirsak - 8

Czech wniósł wiele dobrego do gry Wisły. Przede wszystkim nadał jej jakąś myśl przewodnią. Konsekwentnie rozgrywał piłki do boków, pokazywał się do gry w bocznych sektorach boiska, niejednokrotnie sam wcielał się w rolę zawodnika dośrodkowującego. Ponadto wyraźnie przyspieszył rozgrywanie piłki w środku pola. Ruchliwością i celnymi podaniami umożliwiał Wiśle dłuższe utrzymywanie się przy piłce. Starał się cały czas być pod grą, w jego poczynaniach było widać zaangażowanie. Wobec słabszej postawy Diaza, Jirsak zdecydowanie zbliżył się do pierwszej jedenastki.

Piotr Ćwielong - 6

Wszedł na boisko w przerwie i wniósł sporo ożywienia w poczynania drużyny. Był aktywny, dynamiczny, pokazywał się do gry. Problemem tego zawodnika jest produktywność. Ćwielong nie jest skrzydłowym, nie sprawdza się w defensywie, ma problemy z dośrodkowaniami. Niestety nie jest również napastnikiem, bo nie umie zdobywać bramek. Mam wrażenie, że w sytuacji z końcówki spotkania Ćwielong popełnił podstawowy błąd. Nie próbował zdobyć bramki, tylko strzelić w światło bramki to jest różnica. Patrząc nawet w naszej lidze, najbardziej bramkostrzelni piłkarze: Brożek, Chinyama, Stilic, Lewandowski- oni za każdym razem próbują zdobyć bramkę. Czasem kończy się to fatalnym pudłem, kiksem miesiąca, ale taka jest cena za zdobywanie bramek. Ćwielong w tej sytuacji uderzał na alibi. Uderzenie było celne, w światło bramki, ale co z tego skoro zbyt lekkie i na idealnej dla bramkarza wysokości. Fakt, Kasprzik wykazał się umiejętnościami, ale tylko dlatego, że Ćwielong dał mu na to szansę. Na tym polega fach napastnika, że trzeba wziąć odpowiedzialność na siebie, a nie szukać półśrodków i zostawiać wszystko w rękach bramkarza.

Patryk Małecki - 8

Bardzo dobra zmiana Wiślaka. Podobnie jak Ćwielong wniósł dużo ożywienia, dynamiki. Cały czas był pod grą, szukał podań, nie pozbywał się piłki bez sensu, a co ważne był także produktywny. Zdobył bramkę dającą remis, wykorzystał błąd obrony rywali w postaci złego wybicia i pewnym, silnym strzałem po długim rogu pokonał zasłoniętego Kasprzika. Dwukrotnie był bliski asysty, często dośrodkowywał. Wygrywał pojedynki indywidualne, potrafił złamać akcję, nie bał się skorzystać ze słabszej nogi. Na pewno tak grającego Małeckiego kibice chcieliby oglądać w każdym meczu.

Podsumowanie

Wisła, szczególnie w pierwszej połowie, zagrała słabszy mecz. W początkowych minutach brakowało przede wszystkim zdecydowania, chęci szybkiego podporządkowania gry pod własny styl. Zapewne gdyby Piast został zdominowany wcześniej, trudniej byłoby mu zdobyć bramkę, a i Wiśle łatwiej byłoby strzelić. Podkreślałem to już wcześniej i podkreślę jeszcze raz. Wisła góruje piłkarsko nad większością, jeśli nie nad wszystkimi ekipami ekstraklasy, ale nawet w starciach ze słabymi ekipami, w tej fazie rozgrywek konieczne jest pełne zaangażowanie. Prawie każda drużyna w lidze jeszcze o coś walczy, pół ligi nie jest pewne utrzymania, walczy o życie. W tej sytuacji naturalnym jest, że drużyny do każdego meczu podchodzą w pełni skoncentrowane. Bez odpowiadania tym samym drużyny z czołówki skazane są na gubienie punktów.

Ligi nie wygra ten, kto wygra spotkanie Wisła – Legia, tylko ten, kto w ostatnich czterech kolejkach wykaże się największą determinacją. Dlatego też wcale nie skreślałbym drużyny z Bełchatowa, która kolejka za kolejką zdobywa komplet punktów, czasem w kiepskim stylu, ale zdobywa, podczas gdy pozostałe drużyny z czołówki notorycznie je tracą i coś mi mówi, że nim liga się skończy, zarówno Wisła, jak i Legia i Lech punkty jeszcze stracą.

Mimo to Wisła nie może pozwolić sobie na utratę punktów w najbliższym ligowym starciu z Legią. Jest to mecz, który trzeba wygrać. Remis jest opcją minimum, która pozostawia pewne nadzieje, ale porażka przekreśla nasze szanse na mistrzostwo. Mimo to jestem pozytywnie nastawiony do tego spotkania. Wisła w ostatnim okresie prezentuje się zdecydowanie lepiej od Legii i jeśli nie zdarzy się coś nieoczekiwanego, to właśnie Krakowianie są zdecydowanymi faworytami tej konfrontacji. Jeżeli tylko Wisła wyjdzie skoncentrowana i zmobilizowana od pierwszych minut, to mecz powinien potoczyć się po naszej myśli.

wislakrakow.com (Uran235)

Źródło: wislakrakow.com

Piast Gliwice – Wisła – z „trybun;)”

Autor: Adam76 Obecna runda jest dla Wiślackich kibiców, którzy jeżdżą za swoją drużyną po Polsce, dość specyficzna. Sezon się kończy, a oficjalnie Trójkolorowi fani jeszcze nigdzie „nie byli;)”.

Ponieważ obecnie wszyscy „remontują stadiony” wyjazdowicze mają spore problemy by regularnie pojawiać się na meczach swojego zespołu. Podobnie było i tym razem. Piast oficjalnie nie ma sektora dla przyjezdnych więc i oficjalnego wyjazdu też nie było. Ale od czego pomysłowość działaczy;). Jak to się mówi „potrzeba matką wynalazków” tak więc od jakiegoś czasu wszelkie „wróble na drzewach ćwierkały”, że jednak „może się da pojechać na mecz”;). Ba, nawet oficjalnie przedstawiciele gliwickiego kluby wypowiadali się, że kibice Wisły mają konstytucyjne prawo pojawić się pod stadionem;). A ponieważ da się na tym jeszcze trochę zarobić, to nie dziwota że jakimś dziwnym trafem przy części stadionu (ale poza jego obrębem!) dawniej przeznaczonej dla kibiców przyjezdnych zagospodarowano placyk, obniżono płot by można było oglądać mecz i zainstalowano punkt gastronomiczy oraz toalety;). Tym samym mamy taki krajowy ewenement gdzie sektor dla przyjezdnych jest poza stadionem;). A w sumie oficjalnie niby go nie ma;). Tak więc w ten pierwszomajowy dzień wszyscy chętni zamiast gdzieś „leniuchować;)” mogli udać się na Śląsk by wspomóc piłkarzy Białej Gwiazdy w walce o ekstraklasowe punkty. Trudno ocenić dokładną liczbę Wiślackich fanów, ale myślę, że około 300 osób „z Krakowa” pojawiło się pod gliwickim obiektem. Plus nasi zgodowicze z Gdańska, Tarnowa i stolicy Dolnego Śląska. Z oczywistych względów praktycznie wszyscy chętni wybierają transport kołowy na ten mecz. Jak to zwykle bywa mamy swoje miejsce zbiórki – i takiej małej i takiej większej;). Jazda upłynęła nam między innymi pod znakiem zastanawiania się czy na Śląsku trafimy na „korek” górnośląskich samochodów. Na szczęście jednak nic takiego nie miało miejsca. Oczywiście dość liczne pojawienie się pojazdów z małopolskimi blachami nie umknęło uwadze służb porządkowych tak więc tuż przed Gliwicami dostajemy się pod czujną ochronę niebieskich służb;). Dlatego też bez większych problemów docieramy pod stadion. Nie wszystkim było to dane bowiem „na trasie” jedno auto ulega awarii. Mimo tych nie sprzyjających okoliczności część pasażerów feralnego pojazdu dochodzi chyba do wniosku – „chcieć do móc” oraz „wyjazd rzecz święta” i po trzykrotnym złapaniu autostopu dociera również na mecz. Najzabawniej mają gdy będąc już niedaleko miejsca docelowego podjeżdża do nich samochód i pasażerowie pytając o drogę na stadion;). Później okazało się, że to są znajomi z Krakowa;).

On samym meczu trudno powiedzieć coś dobrego. Remis 1-1 i strata dwóch punktów może być brzemienna w skutkach. Miejmy nadzieję, że mimo wszystko sezon skończy się dla nas szczęśliwie. Wiślacy mieli przewagę na boisku, ale co z tego jeśli zawodziła ich skuteczność. Dobrze przynajmniej, że po ładnej bramce Patryka Małeckiego w 73 minucie piłkarze z Grodu Kraka wywożą chociaż jeden punkt. Choć na pewno jest to wynik, który nie może satysfakcjonować. Więcej o meczu nie będę pisał – bo z perspektywy płaskiego placyku zza bramki trudno o obiektywna ocenę. Pewną „ciekawostką;)” jest fakt że na stadionie oprócz „specyficznego sektora dla przyjezdnych” nie uświadczy się również zegara boiskowego... Tak więc tak głośno rozgłaszane „udzielanie licencji” na grę w Ekstraklasie można wsadzić między bajki;). Za to położenie stadionu Piasta blisko jakiś ogródków działkowych sprzyja działkowcom w ten sposób jaki zauważyliśmy wczoraj – wykładają fotel na dach altany i mają darmowe oglądanie zmagań piłkarzy;). Wiślaccy kibice zaprezentowali się wg mnie dość pozytywnie. Liczbowo wypadliśmy przyzwoicie. Doping też był prowadzony przez prawie cały mecz. Na początku Trójkolorowy fani odśpiewali nasz hymn - „Jak długo na Wawelu...”. Później piłkarzy wspomagały słowa takich piosenek jak „Święta barwy swe wznieś”, „HSV”, „Jazda, jazda, jazda – Biała Gwiazda!” czy piosenka wszystkich Wiślackich wyjazdowiczów – „Gdziekolwiek nasza Wisła gra....” Nie zabrakło również pozdrowień dla naszych zgód. Po przerwie zaprezentowano oprawę w postaci transparentu „Hołota zza płota”;) Do tego ktoś, nie wiem kto, chyba dla dopełnienia treści tego transparentu odpalił race i sztuczne ognie;). Generalnie nasz doping był „w porządku”. Na pewno na jego jakość wpływ miała pewna ilość osób, które niestety z lekka nadużyły produktów procentowych – zwłaszcza, że pobliski sklep był mimo święta otwarty licząc zapewne na spory zarobek. Tym samym z pewnym zażenowaniem obserwowałem takie osoby, które większość swojej energii oprócz walki z grawitacją traciły zamiast na śpiew Wiślackich piosenek to na „nawoływania” do mocniejszego dopingu. Zwłaszcza gdy dotyczyło to ludzi, którzy z racji wieku powinni być dla młodszych fanów przykładem trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość i jakiegoś godnego reprezentowania Trójkolorowych barw. Szkoda, że niektórzy goście „po czterdziestce” wyjazd na mecz muszą łączyć z większą ilością procentów....

Ale poza tym część osób, które chciały dopingować - dopingowały. Ostatni gwizdek sędziego oznaczał dla nas również początek drogi powrotnej do domów. Ponieważ nie można było nas przetrzymywać na „wirtualnym sektorze” w miarę szybko wyjechaliśmy w powrotną trasę. Późna pora sprzyjała sprawnej jeździe tak więc niewiele po 23.00 mijamy tablicę z napisem „Kraków”. Oczywiście przy tego typu okazjach jeszcze wykonaliśmy tradycyjny „ring” po Grodzie Kraka rozwożąc kolejne osoby do domów. Tym samym zakończył się nasz kolejny wyjazd w tej rundzie na którym „nie byliśmy;)”

Do zobaczenia na kibicowskim szlaku!

źródło: KibiceWisly.pl

Galeria kibicowska:

Wideo

Skrót meczu:


Piast - Wisła, kibice:


Wisla.TV: Hołota zza płota. Piast Gliwice - Wisła Kraków 1:1