2009.05.23 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2:4

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 106: Linia 106:
Trener Skorża skomentował też atmosferę, którą na trybunach stworzyli kibice obu zaprzyjaźnionych drużyn: - Jest to niespotykana rzecz. Wspaniale ogląda się taki mecz. Momentem, który zapamiętam na długo, była reakcja publiczności, kiedy Marek Zieńczuk zdobył bramkę na 2:2, a cały stadion skandował jego nazwisko. To świadczy o tym, że przyjaźń między kibicami nie jest tylko na pokaz. Lechia traci bramkę, a kibice potrafią docenić strzał Marka. Duże słowa uznania dla kibiców Lechii i Wisły.
Trener Skorża skomentował też atmosferę, którą na trybunach stworzyli kibice obu zaprzyjaźnionych drużyn: - Jest to niespotykana rzecz. Wspaniale ogląda się taki mecz. Momentem, który zapamiętam na długo, była reakcja publiczności, kiedy Marek Zieńczuk zdobył bramkę na 2:2, a cały stadion skandował jego nazwisko. To świadczy o tym, że przyjaźń między kibicami nie jest tylko na pokaz. Lechia traci bramkę, a kibice potrafią docenić strzał Marka. Duże słowa uznania dla kibiców Lechii i Wisły.
 +
 +
 +
 +
 +
Łobodziński: Dołożyć swoją cegiełkę (video)
 +
23. May 2009, 18:23 (aktual. 23. May 2009, 19:18)
 +
skomentuj
 +
komentarze (76)
 +
drukuj
 +
wyślij
 +
poprzednie
 +
1/2
 +
następne
 +
 +
 +
Akcja Wisły w Gdańsku
 +
(Andrzej Opyrchał)
 +
 +
Wyróżnił się tydzień temu przeciwko ŁKS-owi, został bohaterem dzisiaj. Wojciech Łobodziński swymi dwoma golami w końcówce przesądził o zwycięstwie Białej Gwiazdy. Oba zdobył po podaniach z lewej strony. Najpierw główką wykończył dobre podanie Piotra Brożka, by po chwili pięknym wolejem postawić kropkę nad "i".
 +
 +
Gol Wojciecha Łobodzińskiego na 3:2 >>
 +
 +
Po końcowym gwizdku widać było radość kolegów Łobodzińskiego, którzy cieszyli się z przełamania złej passy prawoskrzydłowego, który w tej rundzie stracił miejsce w podstawowym składzie na rzecz Patryka Małeckiego. Sam "Łobo" także wreszcie się uśmiechnął. - Do tej pory miałem w meczach sytuacje podbramkowe, asysty, dziś wreszcie udało mi się to, co wcześniej nie wychodziło - cieszył się "Łobo".
 +
 +
Piękna bramka "Łobo" na 4:2 (video) >>
 +
 +
- Ten drugi gol faktycznie był ładny, ale pierwszy ważniejszy - mówił z uśmiechem pomocnik Białej Gwiazdy. - Mam nadzieję, że za tydzień będziemy się cieszyć z mistrzostwa.
 +
 +
Łobodziński nie ma specjalnych złudzeń, że dwa gole mogą mu zapewnić miejsce w pierwszej jedenastce w meczu ze Śląskiem Wrocław. - Absolutnie tak nie uważam. Myślę, że wszystko do tej pory w naszej drużynie dobrze funkcjonowało i sądzę, że trener w meczu ze Śląskiem nie będzie nic zmieniał. W tej chwili rola rezerwowego nie jest aż taka straszna - podkreśla. - Nawet jeżeli jest się rezerwowym, to jest się też częścią drużyny. Chcę przede wszystkim pomagać zespołowi. Każdy z nas, nawet ci, co nie grają regularnie, chce tego mistrzostwa. Chciałbym móc też dołożyć do tego swoją cegiełkę.
 +
 +
Spotkanie w Gdańsku miało dramatyczny przebieg, sędzia podyktował m. in. kontrowersyjny rzut karny dla Lechii, dający wówczas gdańskiej drużynie szansę wyjścia na prowadzenie 2:1. - Uważam, że ten rzut karny był niesłusznie podyktowany, bo stałem trzy metry obok i widziałem te sytuację - twierdzi Łobodziński. - Wydaje mi się , że Tomek Jirsak szedł bark w bark z zawodnikiem Lechii Gdańsk - przekonuje.
 +
 +
- Mecze przyjaźni dla zawodników nie są aż takie fajne, bo ta atmosfera tej przyjaźni troszeczkę się udziela - uważa "Łobo". - Na szczęście dziś graliśmy do końca i zbyt przyjacielsko nie byliśmy nastawieni.
 +
 +
Na boisku były nawet pewne zgrzyty, gdy zawodnicy Wisły i Lechii kilka razy skoczyli sobie niemalże do gardeł. - Na boisku nie ma mowy o sentymentach. Oczywiście my, piłkarze, również szanujemy historię i tradycję obu klubów. Jednak Lechii były potrzebne punkty do utrzymania, a nam do mistrzostwa. Dlatego wydaje mi się, że przyjaźń na boisku nie ma znaczenia.
 +
 +
Przez cały sezon Wojciech Łobodziński zbierał sporo słów krytyki za swoje występy. Po meczu w Gdańsku miał chwilę satysfakcji. - Między innymi od Was, dziennikarzy mi się dostało - przypominał, nie bez żalu, skrzydłowy Wisły.
 +
 +
wislakrakow.com
 +
(JK)

Wersja z dnia 22:27, 26 maj 2009

, , ,
[[Grafika:|150px]] ' : ' [[Grafika:|150px]]
widzów:
sędzia:
Bramki
'

'

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Punkt od mistrzostwa! Horror w Gdańsku! (video) 23. May 2009, 11:29 (aktual. 23. May 2009, 18:05) skomentuj komentarze (125) drukuj wyślij

poprzednie

1/8 następne


Akcja Wisły w Gdańsku (Andrzej Opyrchał)

Po niebywałym pojedynku, w którym Lechia dwukrotnie prowadziła to Wisła wygrała 4:2 i do obrony mistrzostwa Polski potrzebuje już tylko jednego punktu!!! Wejście Smoka zaliczył Wojciech Łobodziński, którego dwa gole w końcówce zapewniły wygraną Białej Gwieździe.

Zobacz skrót meczu (video) >>

Komplet widzów przy ul. Traugutta w Gdańsku, wśród których kilkanaście setek trzymało nad głową szale w wiślackich barwach, oglądał bardzo ciekawe spotkanie. Ogromna w tym zasługa gospodarzy, którzy od pierwszych sekund rzucili się na Wisłę. Szybko okazało się, że słowa Tomasza Kafarskiego, który zapowiadał niespodziankę w Gdańsku, nie były wypowiadane bez powodu.

Wisla.TV: Mecz przyjaźni w Gdańsku (video) >>

Broniąca się przed spadkiem Lechia zdobywa punkty przede wszystkim na własnym stadionie. Szybko pokazała dlaczego; lechiści rzucili się na wiślaków i już w 17 sekundzie zdobyli prowadzenie. Mysona podprowadził piłkę lewym skrzydłem, zagrał do środka, gdzie Zabłocki upadając tak trącił piłkę ręką, że ta znalazła się między Pawełkiem, Diazem, Głowackim i Buzałą. Największym sprytem wykazał się napastnik Lechii i było 1:0, bo sędzia nie dopatrzył się we wcześniejszym zagraniu celowości.

Galeria z meczu przyjaźni (foto) >>

Gol nie podłamał Wisły, która zajęła się mozolnym budowaniem akcji, ale Lechia nie zamierzała jej utrudniać zadania. Żywiołowo grający gospodarze każdy przechwyt starali się zakończyć szybką kontrą. Cierpiała na tym precyzja ich ataków, ale czasem potrafiły one sprawić sporo kłopotów naszym obrońcom. Tak jak w 20 minucie, gdy Zabłocki uderzył w boczną siatkę znajdując się w polu karnym, czy 13 minut później po główce Wiśniewskiego w doskonałej sytuacji. Wisła dużo rozgrywała piłką i mimo lepszego wrażenia pozostawianego przez Lechię także stworzyła kilka okazji, po których mogła paść bramka. W 23 minucie Paweł Kapsa zażegnał niebezpieczeństwu po próbie loba w wykonaniu Marka Zieńczuka, chwilę później bramkarz Lechii na raty interweniował po mocnym strzale Sobolewskiego zza pola karnego. W 32 minucie nad bramką z siedmiu metrów główkował Paweł Brożek, zaś już w doliczonym czasie gry Wisła miała dwie szanse: najpierw niecelnie główkował z bliska Marcelo, a po chwili minimalnie chybił Marek Zieńczuk, uderzając piłkę po długim rogu z prawej strony.

W drugiej połowie Lechia nie wytrzymała narzuconego przez siebie tempa. Mogła jednak zdobyć gola w absolutnie kuriozalnych okolicznościach: Marcelo wycofał piłkę do Pawełka, a ten nieatakowany przez nikogo... przepuścił ją pod stopą! Piłka odbiła się od słupka i wróciła do bramkarza Wisły, a jej kibicom ciśnienie podskoczyło dwukrotnie. - Pomyślałem wtedy, że tego meczu nie przegramy, skoro mamy takie szczęście - przyznał kapitan Wisły Arkadiusz Głowacki. Szczęście dopisało minutę później. Z lewej strony dośrodkowywał Patryk Małecki, pierwsza próba się nie udała, ale piłka wróciła do "Małego", nastąpiła druga centra, a piłkę w polu bramkowym skutecznie musnął Paweł Brożek zapewniając Wiśle wyrównanie.

Wydawało się, że drugi gol dla Wisły jest tylko kwestią czasu. Znów niecelnie główkował Paweł Brożek, z dystansu w bramkarza uderzał Małecki, a w 62 minucie Piotr Ćwielong nie zdołał wyprzedzić obrońcy po niezłym podaniu Pawła Brożka. Niestety, cztery minuty później sędzia wziął sprawy w swoje ręce: ładny rajd Kaczmarka zakończył się twardym, ale absolutnie poprawnym wejściem barkiem w wykonaniu Tomasa Jirsaka. Arbiter z Bydgoszczy podyktował rzut karny, który Karol Piątek zamienił na gola. Wisła więc znów musiała zdobyć dwa gole by utrzymać przewagę nad najgroźniejszymi konkurentami.

Szybko jednak losy walki o tytuł się odwróciły. We Wrocławiu Śląsk wyrównał stan meczu z Legią na 1:1, a Lech przegrywał z Polonią 2:3 i Wisła wróciła na czoło tabeli. Wciąż jednak atakowała. Tradycyjnie jedną stuprocentową (strzał z trzech metrów do pustej bramki) i jedną osiemdziesięcioprocentową (wolej z pola karnego) sytuację zepsuł Piotr Ćwielong. W 76 minucie sam przed bramkarzem znalazł się Marek Zieńczuk, lecz trafił w wychodzącego bramkarza. Szybko jednak przejął piłkę i został sfaulowany przed polem karnym. Do wykonania rzutu wolnego podszedł on sam. Przymierzył precyzyjnie, w krótki róg, otrzymując po golu brawa od całej widowni. Kibice Lechii wraz z fanami Wisły skandowali imię i nazwisko strzelca, wychowanka gdańskiego klubu. - To dowodzi, że przyjaźń między kibicami nie jest tylko na pokaz - mówił po meczu trener Maciej Skorża, na którym ta sytuacja zrobiła duże wrażenie.

Wiśle trzy punkty zapewniło "Wejście Smoka" Wojciecha Łobodzińskiego. Wreszcie zaprezentował on nienaganną technikę, pokonując bramkarza Lechii z podobnej pozycji, choć w różny sposób. Za każdym razem trafiał z prawej strony w długi róg, jednak najpierw uczynił to precyzyjną główką po dośrodkowaniu Piotra Brożka, a w 86 minucie nie dał Kapsie szans precyzyjnym wolejem poprzedzonym wzorowym przyjęciem piłki.

Podsumowując, Wisła po raz drugi z rzędu zdobyła na boisku rywala cztery gole. Zwycięstwo mistrzów Polski było zasłużone, mimo iż bramki dające triumf padły w ostatnim kwadransie, Pamiętać też należy, że swoje gole Lechia zdobyła po błędach arbitra. O ile ręka Jakuba Zabłockiego była dość przypadkowa, to już podyktowanie rzutu karnego w sytuacji szkoleniowego wejścia bark w bark zakrawało na kpinę. Lechia z pewnością pokazała się z bardzo dobrej strony szczególnie w pierwszej połowie, a jej postawa sprawiła, że oglądaliśmy w sobotę przy Traugutta bardzo emocjonujący mecz. Oby lechistom udało się zwyciężyć w ostatniej kolejce Piasta Gliwice, by Gdańsk cieszył się z utrzymania Ekstraklasy. Wisła zaś musi zdobyć już tylko jeden punkcik, by zakrzyknąć za tydzień "Mistrz, Mistrz - nasz TS"!

Nasza relacja na żywo >>

Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2:4 (1:0) 1:0 Paweł Buzała 1 min 1:1 Paweł Brożek 49 min 2:1 Karol Piątek (k) 66 min 2:2 Marek Zieńczuk 77 min 2:3 Wojciech Łobodziński 81 min 2:4 Wojciech Łobodziński 86 min

Żółte kartki: Ćvirik, Rogalski (Śląsk) - Sobolewski, Diaz (Wisła)

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz) Widzów: 12 000

Lechia: Paweł Kapsa - Krzysztof Bąk, Peter Ćvirik (56 min - Artur Andruszczak), Hubert Wołąkiewicz, Arkadiusz Mysona - Piotr Wiśniewski, Łukasz Surma, Karol Piątek, Marcin Kaczmarek (78 min - Maciej Rogalski) - Paweł Buzała, Jakub Zabłocki (71 min - Maciej Kowalczyk)

Wisła: Mariusz Pawełek - Peter Singlar (46 min - Tomas Jirsak), Arkadiusz Głowacki, Marcelo G. Filho, Piotr Brożek - Patryk Małecki, Junior Diaz (70 min - Wojciech Łobodziński), Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk - Paweł Brożek, Piotr Ćwielong (77 min - Beto)

wislakrakow.com (redakcja)








Po końcowym gwizdku meczu w Gdańsku trener Skorża mógł odetchnąć z ulgą. Jego drużyna wygrała 4:2, pewnie rozsiadła się w fotelu lidera i do tego straciła konkurenta, gdyż Legię z walki o mistrzostwo wyeliminował Śląsk Wrocław.

Wisla.TV: Od piekła do nieba (video) >>

Maciej Skorża:

- Ten mecz był dla nas horrorem, jak cały ten sezon. Dwa razy przebyliśmy drogę z piekła do nieba, na szczęście zakończyło się pomyślnie i na kolejkę przed końcem powiększamy naszą przewagę nad rywalami. Teraz już tylko Lech i Wisła mogą zdobyć mistrzostwo.

Długo będziemy dochodzić do siebie po tym meczu. Niewiele brakowało, aby Lechia cieszyła się z trzech punktów. Lechia zagrała bardzo dobry mecz, od początku wyszli agresywnie, cały czas musieliśmy gonić wynik. Gdy nam się udało wyrównać, zostaliśmy skontrowani, dostaliśmy rzut karny. Wówczas postanowiliśmy zupełnie zaryzykować, przeszliśmy na system 3-4-3. Weszli Beto i Wojtek, który miał swój dzień i przesądził wynik tego meczu. Pozostaje niedosyt, że nie potrafiliśmy kontrolować tego meczu od początku do końca, ale ten urok piłki jest nieodzowny w sporcie i dodaje trochę kolorytu.

- Różne myśli kłębiły mi się w głowie przez ten mecz. Pierwsza akcja to bardzo przytomne zachowanie piłkarzy Lechii, trzy kopnięcia i piłka wylądowała w naszej siatce. Wzięliśmy od razu sprawy w swoje ręce, ale Lechia była bardzo skoncentrowana i nie pozwoliła nam szybko odrobić strat. Towarzyszyła nam bardzo duża huśtawka nastrojów, przez głowę przechodziły różne myśli. Ale najważniejsze, że nie straciliśmy głowy i udało nam się wyjść z tego obronną ręką.

Trener Skorża skomentował też atmosferę, którą na trybunach stworzyli kibice obu zaprzyjaźnionych drużyn: - Jest to niespotykana rzecz. Wspaniale ogląda się taki mecz. Momentem, który zapamiętam na długo, była reakcja publiczności, kiedy Marek Zieńczuk zdobył bramkę na 2:2, a cały stadion skandował jego nazwisko. To świadczy o tym, że przyjaźń między kibicami nie jest tylko na pokaz. Lechia traci bramkę, a kibice potrafią docenić strzał Marka. Duże słowa uznania dla kibiców Lechii i Wisły.



Łobodziński: Dołożyć swoją cegiełkę (video) 23. May 2009, 18:23 (aktual. 23. May 2009, 19:18) skomentuj komentarze (76) drukuj wyślij

poprzednie

1/2 następne


Akcja Wisły w Gdańsku (Andrzej Opyrchał)

Wyróżnił się tydzień temu przeciwko ŁKS-owi, został bohaterem dzisiaj. Wojciech Łobodziński swymi dwoma golami w końcówce przesądził o zwycięstwie Białej Gwiazdy. Oba zdobył po podaniach z lewej strony. Najpierw główką wykończył dobre podanie Piotra Brożka, by po chwili pięknym wolejem postawić kropkę nad "i".

Gol Wojciecha Łobodzińskiego na 3:2 >>

Po końcowym gwizdku widać było radość kolegów Łobodzińskiego, którzy cieszyli się z przełamania złej passy prawoskrzydłowego, który w tej rundzie stracił miejsce w podstawowym składzie na rzecz Patryka Małeckiego. Sam "Łobo" także wreszcie się uśmiechnął. - Do tej pory miałem w meczach sytuacje podbramkowe, asysty, dziś wreszcie udało mi się to, co wcześniej nie wychodziło - cieszył się "Łobo".

Piękna bramka "Łobo" na 4:2 (video) >>

- Ten drugi gol faktycznie był ładny, ale pierwszy ważniejszy - mówił z uśmiechem pomocnik Białej Gwiazdy. - Mam nadzieję, że za tydzień będziemy się cieszyć z mistrzostwa.

Łobodziński nie ma specjalnych złudzeń, że dwa gole mogą mu zapewnić miejsce w pierwszej jedenastce w meczu ze Śląskiem Wrocław. - Absolutnie tak nie uważam. Myślę, że wszystko do tej pory w naszej drużynie dobrze funkcjonowało i sądzę, że trener w meczu ze Śląskiem nie będzie nic zmieniał. W tej chwili rola rezerwowego nie jest aż taka straszna - podkreśla. - Nawet jeżeli jest się rezerwowym, to jest się też częścią drużyny. Chcę przede wszystkim pomagać zespołowi. Każdy z nas, nawet ci, co nie grają regularnie, chce tego mistrzostwa. Chciałbym móc też dołożyć do tego swoją cegiełkę.

Spotkanie w Gdańsku miało dramatyczny przebieg, sędzia podyktował m. in. kontrowersyjny rzut karny dla Lechii, dający wówczas gdańskiej drużynie szansę wyjścia na prowadzenie 2:1. - Uważam, że ten rzut karny był niesłusznie podyktowany, bo stałem trzy metry obok i widziałem te sytuację - twierdzi Łobodziński. - Wydaje mi się , że Tomek Jirsak szedł bark w bark z zawodnikiem Lechii Gdańsk - przekonuje.

- Mecze przyjaźni dla zawodników nie są aż takie fajne, bo ta atmosfera tej przyjaźni troszeczkę się udziela - uważa "Łobo". - Na szczęście dziś graliśmy do końca i zbyt przyjacielsko nie byliśmy nastawieni.

Na boisku były nawet pewne zgrzyty, gdy zawodnicy Wisły i Lechii kilka razy skoczyli sobie niemalże do gardeł. - Na boisku nie ma mowy o sentymentach. Oczywiście my, piłkarze, również szanujemy historię i tradycję obu klubów. Jednak Lechii były potrzebne punkty do utrzymania, a nam do mistrzostwa. Dlatego wydaje mi się, że przyjaźń na boisku nie ma znaczenia.

Przez cały sezon Wojciech Łobodziński zbierał sporo słów krytyki za swoje występy. Po meczu w Gdańsku miał chwilę satysfakcji. - Między innymi od Was, dziennikarzy mi się dostało - przypominał, nie bez żalu, skrzydłowy Wisły.

wislakrakow.com (JK)