2009.05.23 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2:4

Z Historia Wisły

2009.05.23, Ekstraklasa, 29. kolejka, Gdańsk, Stadion Lechii, 17:00
Lechia Gdańsk 2:4 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 14.000
sędzia: Adam Lyczmański z Bydgoszczy
Bramki
Paweł Buzała 1'

Karol Piątek 64' (k)



1:0
1:1
2:1
2:2
2:3
2:4

49' Paweł Brożek

77' (w) Marek Zieńczuk
81' (g) Wojciech Łobodziński
86' Wojciech Łobodziński
Lechia Gdańsk
4-4-2
Paweł Kapsa
Krzysztof Bąk
grafika:zk.jpg Peter Čvirik grafika:zmiana.PNG (56' Artur Andruszczak)
Hubert Wołąkiewicz
Arkadiusz Mysona
Piotr Wiśniewski
Łukasz Surma
Karol Piątek
Marcin Kaczmarek grafika:zmiana.PNG (78' grafika:zk.jpg Maciej Rogalski)
Paweł Buzała
Jakub Zabłocki grafika:zmiana.PNG (71' Maciej Kowalczyk)

trener: Tomasz Kafarski
Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Peter Šinglár grafika:zmiana.PNG (46' Tomáš Jirsák)
Arkadiusz Głowacki
Marcelo
Piotr Brożek
Patryk Małecki
Radosław Sobolewski grafika:zk.jpg
Júnior Díaz grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (70' Wojciech Łobodziński)
Marek Zieńczuk
Piotr Ćwielong grafika:zmiana.PNG (77' Beto)
Paweł Brożek

trener: Maciej Skorża

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Tak gra Lechia Gdańsk

Data publikacji: 20-05-2009 18:43


Najbliższe spotkanie Wisły w Gdańsku zapowiada się niezwykle emocjonująco. Pomimo tego, że oba zespoły walczą o odmienne cele, to i Wisła, i Lechia bardzo potrzebują ligowych punktów. Jaki skład wystawi na prestiżowy pojedynek z Białą Gwiazda trener gdańszczan, Tomasz Kafarski? Bardzo prawdopodobne, że nie będzie eksperymentował ustawieniem i w sobotę pośle najsilniejszą na daną chwilę jedenastkę.


Z obozu Lechii dochodzą informacje o kiepskim stanie zdrowotnym niektórych podstawowych zawodników. Powodem tego jest grypa żołądkowa, ale wydaje się, że trener Kafarski będzie miał wszystkich zawodników do dyspozycji przed meczem z Wisłą.

Prawdopodobny skład Lechii Gdańsk (ustawienie 1-4-4-2):


BRAMKARZ: Wskutek absencji Mateusza Bąka do bramki gdańszczan wskoczył Paweł Kapsa i ostatnimi występami tylko potwierdził, że trener Kafarski dokonał właściwego wyboru. Kapsa błysnął w ostatniej konfrontacji z Lechem Poznań, bronił przede wszystkim skutecznie i pewnie. Gra odważnie, nie boi się walki w powietrzu, dobrze wypada w grze na linii bramkowej.

OBRONA: Na prawej stronie powinniśmy zobaczyć Krzysztofa Bąka. Wychowanek Polonii Warszawa będzie miał sporo zadań ofensywnych, bo Lechia na swoim terenie z pewnością nie będzie się tylko broniła. Przed Bąkiem też sporo pracy w obronie, bo jego partner na prawej stronie boiska preferuje raczej grę do przodu, tak więc Bąk musi pamiętać o asekuracji w bocznych sektorach. Trener Kafarski na środku obrony preferuje tandem Hubert Wołąkiewicz i Peter Cvirik. Wołąkiewicz należy do wyróżniających się defensorów w składzie Lechii Gdańsk. Pomimo młodego wieku gra pewnie, skutecznie, rzadko myli się w interwencjach. Jego dodatkowym atutem są dobre warunki fizyczne. Na Cvirika trzeba zwrócić baczną uwagę przy wykonywanych przez Lechię stałych fragmentów gry, ponieważ słowacki obrońca może wykorzystać swoją dobrą grę głową. W roli lewego obrońcy najprawdopodobniej zobaczymy wracającego do zdrowia Arkadiusza Mysonę. Ten były zawodnik ŁKS–u wyróżnia się walecznością i zdecydowaniem w grze. Gra twardo, nie przebiera w środkach, żeby zatrzymać napastnika. Do jego najsilniejszych stron nie należy z kolei szybkość, co z pewnością będą chcieli wykorzystać Paweł Brożek czy Piotr Ćwielong.

POMOC: Na prawej stronie pomocy być może zagra Piotr Wiśniewski. „Wiśnia” gra bardzo ofensywnie, wtedy może wykorzystać swoją szybkość i technikę. Z powodzeniem może zagrać w linii ataku. Groźne będą jego dynamiczne wejścia w pole karne z prawej strony. Trener Kafarski może będzie chciał zabezpieczyć środek pola i przeciwko Wiśle pośle dwóch walczaków – Łukasza Surmę i Karola Piątka. To zawodnicy dość podobni do siebie, o zbliżonych predyspozycjach i umiejętnościach. Ich głównym zadaniem jest przerywanie ataków rywala, zagęszczanie środka pola i asekuracja środkowych obrońców. Surma może być przydatny w grze ofensywnej. Potrafi mocno i celnie strzelić na bramkę, a przede wszystkim posiada niezły przegląd pola, dzięki czemu może obsłużyć partnera dokładnym podaniem. Z racji swojego doświadczenia Surma może częściej podchodzić pod linię ataku i próbować celnie zagrywać do wychodzących na czystą pozycję zawodników. Przy takim układzie więcej obowiązków defensywnych przejmuje Piątek. Na lewej stronie pomocy najprawdopodobniej zagra Marcin Kaczmarek. Były zawodnik kieleckiej Korony świetnie gra lewą nogą, jest dynamicznym i szybkim piłkarzem. Bardzo groźne są jego wrzutki w pole karne z lewej nogi, a także zdecydowane wejścia pod bramkę rywala, najczęściej zakończone strzałem. Kaczmarek i Wiśniewski najpewniej będą zamieniać się pozycjami w czasie meczu, a wtedy Kaczmarek będzie próbował schodzić do środka boiska i próbować strzału z lewej nogi.

ATAK: Linię ataku stworzą Maciej Kowalczyk i Paweł Buzała. Kowalczyk będzie grał nieco z tyłu. Wspomoże pomocników w odbiorze piłki, a także może wyprowadzić groźny kontratak. Lubi się rozpędzić z piłką przy nodze i próbować dryblować między zawodnikami. Bardziej wysuniętym graczem będzie Paweł Buzała. Młody napastnik nie może pochwalić się taki warunkami fizycznymi jak np. Maciej Kowalczyk, ale warto zwrócić uwagę na jego przebojowość. Gdyby jeszcze poprawił skuteczność, z pewnością zaliczałby się do grona najlepszych napastników Ekstraklasy.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Skorża: Liczę na determinację zawodników

Data publikacji: 21-05-2009 17:52


„Liczę na ogromną determinację zawodników Wisły. Na to, że w takim dniu będą w stanie wznieść się na swoje wyżyny” – mobilizuje swój zespół trener Maciej Skorża przed sobotnim meczem z Lechią Gdańsk. Fot. Maks MichalczakFot. Maks Michalczak

„W Gdańsku musimy być od początku agresywni i przygotowani, że przeciwnik będzie zdeterminowany. Być może Lechia ruszy na nas od pierwszej minuty, chcąc nas zaskoczyć już na początku meczu. My musimy być na to przygotowani, by spokojnie sobie z tym poradzić” – zauważa szkoleniowiec.

„Bez względu na to, ile to nas będzie sił kosztowało i jak ciężkie warunki nam Lechia postawi, to musimy zrobić wszystko, by ten mecz wygrać. Liczę na ogromną determinację zawodników Wisły. Na to, że w takim dniu będą w stanie wznieść się na swoje wyżyny i będą walczyć do upadłego, by zdobyć trzy punkty. Bez względu na to, jak ten mecz będzie wyglądał, to wierzę, że te trzy punkty przyjadą do Krakowa” – kontynuuje Skorża.


Sobotni pojedynek na pewno nie będzie należał do najłatwiejszych. Pomimo faktu, że kibice obu drużyn od lat się przyjaźnią, na murawie z pewnością nie zabraknie uporu i walki o końcowy cel. A cel dla obu jedenastek jest jasny – zdobycie kompletu punktów. „To będzie mecz dwóch bardzo zmotywowanych zespołów. Jedna i druga drużyna będą poddane dosyć dużej presji. Nie chciałbym, by presja zdeterminowała poczynania boiskowe jednych i drugich, ale nie wykluczam, że tak może się zdarzyć” – opisuje trener. „Cele może inne, ale tak naprawdę jedni i drudzy potrzebują tego samego. Potrzebują,jak ryba wody trzech punktów. Pewnie będą o to walczyć od pierwszej do ostatniej minuty, na tyle, na ile tylko będą w stanie” – dodaje.

„To nie będzie łatwy mecz dla nas. Lechia pokazała w ostatnim meczu w Poznaniu bardzo dobrą organizację gry. Bardzo rozsądnie się bronili. Widziałem drużynę dobrze zorganizowaną taktycznie. I na pewno to będzie siła Lechii” – konkluduje trener Skorża, przybliżając tym samym potencjalny sposób gry najbliższego rywala z Wisłą Kraków.

Daniel

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Wiślacy przygotowani do walki w Gdańsku

Bartosz Karcz

2009-05-22 09:08:40, aktualizacja: 2009-05-22 15:45:57

Do Gdańska pojechali bez Boguskiego. Paweł Brożek wrócił do treningów i zagra. Już wczoraj wieczornym pociągiem pojechali piłkarze Wisły do Gdańska na sobotni mecz z Lechią. To spotkanie, które może, przy sprzyjających okolicznościach, zapewnić "Białej Gwieździe" dwunasty tytuł mistrza Polski. Stanie się tak, jeśli Wisła pokona Lechię, Lech przegra w Warszawie z Polonią, a Legia co najmniej zremisuje ze Śląskiem we Wrocławiu. Wtedy nikt i nic nie odbierze już Wiśle tytułu.


- Myślę, że wszystko ostatecznie rozstrzygnie się jednak w ostatniej kolejce - nie wierzy w aż tak pomyślny finał sobotniej kolejki trener Wisły, Maciej Skorża. - W czasie meczu zupełnie nie będziemy interesować się tym, co dzieje się w Warszawie i Wrocławiu. Dla nas najważniejsza jest konfrontacja z Lechią, którą oczywiście będziemy chcieli wygrać.

Wisła w Gdańsku zagra najprawdopodobniej w takim samym składzie jak z ŁKS-em. Ciągle kontuzjowany jest bowiem Rafał Boguski i nie pojechał do Gdańska. - Nasz lekarz będzie robił wszystko, co w jego mocy, żeby Rafał mógł zagrać ze Śląskiem w ostatniej kolejce - tłumaczy Skorża.

Dobrą wiadomością jest to, że wczoraj do treningów wrócił Paweł Brożek, mocno poobijany w ostatnim meczu z ŁKS-em. - Paweł trochę odpoczął i mam nadzieję, że to pomoże mu w dobrym przygotowaniu do spotkania z Lechią - mówił o swoim najlepszym strzelcu trener "Białej Gwiazdy".

Wisła jest zdecydowanym faworytem sobotniego meczu, ale trener Wisły nie zgadza się z tezą, że jedyny problem jego drużyna może mieć z... samą sobą.

- Nie lekceważmy Lechii - powiedział Skorża. - Oglądałem ich mecz z Lechem i wiemy, że jest to bardzo dobrze zorganizowany zespół. Zagrają dwie zdeterminowane drużyny. Obie mają różne cele, ale akurat w sobotę będą miały taki sam, zwycięstwo.

Wisła w tym sezonie słabiej spisuje się na wyjazdach niż u siebie. Ostatni mecz z ŁKS-em pokazał jednak, że krakowianie są na dobrej drodze, by zmienić tę opinię.

- Mieliśmy pomysł na grę, ale brakowało nam spokoju w początkowej fazie tego spotkania - tłumaczył wczoraj trener "Białej Gwiazdy". - W Gdańsku od pierwszej minuty będziemy przygotowani na wszystko, w tym na atak Lechii. Liczę na ogromną determinację zespołu. Wierzę, że trzy punkty pojadą do Krakowa. Źródło: Gazeta Krakowska


Najazd na Gdańsk. Trzy tysiące fanów Wisły zaleje Lechię

2009-05-20 19:35:14, aktualizacja: 2009-05-20 19:36:02

Przedostatnia kolejka ekstraklasy zbliża się wielkimi krokami. Już w sobotę o godz. 17 na ośmiu stadionach rozpoczną się mecze, które będą miały ogromne znaczenie w walce o mistrzostwo Polski i utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Piłkarzy Wisły czeka ciężki bój w Gdańsku. Będą mogli jednak liczyć na mocne wsparcie swoich kibiców. Tych nad Bałtyk wybiera się ponad trzy tysiące!

Jak wiadomo, kibice Lechii i Wisły od lat żyją w wielkiej przyjaźni. Widzieliśmy to choćby jesienią, gdy Lechia grała w Krakowie, a atmosfera na trybunach była wspaniała. Teraz powinno być podobnie. Gdański klub początkowo przeznaczył dla fanów Wisły 2200 biletów.

Rozeszły się one błyskawicznie, ale chętnych jest zdecydowanie więcej. Lechia zapewniła, że na mecz wejdą wszyscy kibice Wisły, którzy przyjadą do Gdańska. Z szacunkowych danych wynika, że tych powinno zjawić się na stadionie Lechii ponad trzy tysiące.

Kibice obu klubów przygotowują wspólną oprawę tego meczu. O atmosferę przyjaźni na trybunach można być zatem spokojnym. Na boisku jednak nie będzie mowy o sentymentach, bo choć obie drużyny mają diametralnie odmienne cele, to i dla Lechii i dla Wisły jest to mecz o życie.

Krakowianie będą oczywiście zdecydowanym faworytem tego spotkania, ale nie można zapominać o kilku faktach. Po pierwsze Wisła nie może tego sezonu zaliczyć do udanych jeśli chodzi o spotkania wyjazdowe. Nie zmienia tej opinii nawet ostatnie, wysokie zwycięstwo z ŁKS-em w Łodzi. Źródło: Gazeta Krakowska

Relacja z meczu

Punkt od mistrzostwa! Horror w Gdańsku!

Punkt od mistrzostwa! Horror w Gdańsku!

Po niebywałym pojedynku, w którym Lechia dwukrotnie prowadziła to Wisła wygrała 4:2 i do obrony mistrzostwa Polski potrzebuje już tylko jednego punktu!!! Wejście Smoka zaliczył Wojciech Łobodziński, którego dwa gole w końcówce zapewniły wygraną Białej Gwieździe.

Komplet widzów przy ul. Traugutta w Gdańsku, wśród których kilkanaście setek trzymało nad głową szale w wiślackich barwach, oglądał bardzo ciekawe spotkanie. Ogromna w tym zasługa gospodarzy, którzy od pierwszych sekund rzucili się na Wisłę. Szybko okazało się, że słowa Tomasza Kafarskiego, który zapowiadał niespodziankę w Gdańsku, nie były wypowiadane bez powodu.

Broniąca się przed spadkiem Lechia zdobywa punkty przede wszystkim na własnym stadionie. Szybko pokazała dlaczego; lechiści rzucili się na wiślaków i już w 17 sekundzie zdobyli prowadzenie. Mysona podprowadził piłkę lewym skrzydłem, zagrał do środka, gdzie Zabłocki upadając tak trącił piłkę ręką, że ta znalazła się między Pawełkiem, Diazem, Głowackim i Buzałą. Największym sprytem wykazał się napastnik Lechii i było 1:0, bo sędzia nie dopatrzył się we wcześniejszym zagraniu celowości.

Gol nie podłamał Wisły, która zajęła się mozolnym budowaniem akcji, ale Lechia nie zamierzała jej utrudniać zadania. Żywiołowo grający gospodarze każdy przechwyt starali się zakończyć szybką kontrą. Cierpiała na tym precyzja ich ataków, ale czasem potrafiły one sprawić sporo kłopotów naszym obrońcom. Tak jak w 20 minucie, gdy Zabłocki uderzył w boczną siatkę znajdując się w polu karnym, czy 13 minut później po główce Wiśniewskiego w doskonałej sytuacji. Wisła dużo rozgrywała piłką i mimo lepszego wrażenia pozostawianego przez Lechię także stworzyła kilka okazji, po których mogła paść bramka. W 23 minucie Paweł Kapsa zażegnał niebezpieczeństwu po próbie loba w wykonaniu Marka Zieńczuka, chwilę później bramkarz Lechii na raty interweniował po mocnym strzale Sobolewskiego zza pola karnego. W 32 minucie nad bramką z siedmiu metrów główkował Paweł Brożek, zaś już w doliczonym czasie gry Wisła miała dwie szanse: najpierw niecelnie główkował z bliska Marcelo, a po chwili minimalnie chybił Marek Zieńczuk, uderzając piłkę po długim rogu z prawej strony.

W drugiej połowie Lechia nie wytrzymała narzuconego przez siebie tempa. Mogła jednak zdobyć gola w absolutnie kuriozalnych okolicznościach: Marcelo wycofał piłkę do Pawełka, a ten nieatakowany przez nikogo... przepuścił ją pod stopą! Piłka odbiła się od słupka i wróciła do bramkarza Wisły, a jej kibicom ciśnienie podskoczyło dwukrotnie. - Pomyślałem wtedy, że tego meczu nie przegramy, skoro mamy takie szczęście - przyznał kapitan Wisły Arkadiusz Głowacki. Szczęście dopisało minutę później. Z lewej strony dośrodkowywał Patryk Małecki, pierwsza próba się nie udała, ale piłka wróciła do "Małego", nastąpiła druga centra, a piłkę w polu bramkowym skutecznie musnął Paweł Brożek zapewniając Wiśle wyrównanie.

Wydawało się, że drugi gol dla Wisły jest tylko kwestią czasu. Znów niecelnie główkował Paweł Brożek, z dystansu w bramkarza uderzał Małecki, a w 62 minucie Piotr Ćwielong nie zdołał wyprzedzić obrońcy po niezłym podaniu Pawła Brożka. Niestety, cztery minuty później sędzia wziął sprawy w swoje ręce: ładny rajd Kaczmarka zakończył się twardym, ale absolutnie poprawnym wejściem barkiem w wykonaniu Tomasa Jirsaka. Arbiter z Bydgoszczy podyktował rzut karny, który Karol Piątek zamienił na gola. Wisła więc znów musiała zdobyć dwa gole by utrzymać przewagę nad najgroźniejszymi konkurentami.

Szybko jednak losy walki o tytuł się odwróciły. We Wrocławiu Śląsk wyrównał stan meczu z Legią na 1:1, a Lech przegrywał z Polonią 2:3 i Wisła wróciła na czoło tabeli. Wciąż jednak atakowała. Tradycyjnie jedną stuprocentową (strzał z trzech metrów do pustej bramki) i jedną osiemdziesięcioprocentową (wolej z pola karnego) sytuację zepsuł Piotr Ćwielong. W 76 minucie sam przed bramkarzem znalazł się Marek Zieńczuk, lecz trafił w wychodzącego bramkarza. Szybko jednak przejął piłkę i został sfaulowany przed polem karnym. Do wykonania rzutu wolnego podszedł on sam. Przymierzył precyzyjnie, w krótki róg, otrzymując po golu brawa od całej widowni. Kibice Lechii wraz z fanami Wisły skandowali imię i nazwisko strzelca, wychowanka gdańskiego klubu. - To dowodzi, że przyjaźń między kibicami nie jest tylko na pokaz - mówił po meczu trener Maciej Skorża, na którym ta sytuacja zrobiła duże wrażenie.

Wiśle trzy punkty zapewniło "Wejście Smoka" Wojciecha Łobodzińskiego. Wreszcie zaprezentował on nienaganną technikę, pokonując bramkarza Lechii z podobnej pozycji, choć w różny sposób. Za każdym razem trafiał z prawej strony w długi róg, jednak najpierw uczynił to precyzyjną główką po dośrodkowaniu Piotra Brożka, a w 86 minucie nie dał Kapsie szans precyzyjnym wolejem poprzedzonym wzorowym przyjęciem piłki.

Podsumowując, Wisła po raz drugi z rzędu zdobyła na boisku rywala cztery gole. Zwycięstwo mistrzów Polski było zasłużone, mimo iż bramki dające triumf padły w ostatnim kwadransie, Pamiętać też należy, że swoje gole Lechia zdobyła po błędach arbitra. O ile ręka Jakuba Zabłockiego była dość przypadkowa, to już podyktowanie rzutu karnego w sytuacji szkoleniowego wejścia bark w bark zakrawało na kpinę. Lechia z pewnością pokazała się z bardzo dobrej strony szczególnie w pierwszej połowie, a jej postawa sprawiła, że oglądaliśmy w sobotę przy Traugutta bardzo emocjonujący mecz. Oby lechistom udało się zwyciężyć w ostatniej kolejce Piasta Gliwice, by Gdańsk cieszył się z utrzymania Ekstraklasy. Wisła zaś musi zdobyć już tylko jeden punkcik, by zakrzyknąć za tydzień "Mistrz, Mistrz - nasz TS"!


Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2:4 (1:0)
1:0 Paweł Buzała 1 min
1:1 Paweł Brożek 49 min
2:1 Karol Piątek (k) 66 min
2:2 Marek Zieńczuk 77 min
2:3 Wojciech Łobodziński 81 min
2:4 Wojciech Łobodziński 86 min

Żółte kartki: Ćvirik, Rogalski (Śląsk) - Sobolewski, Diaz (Wisła)

Sędzia: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)
Widzów: 14 000

Lechia: Paweł Kapsa - Krzysztof Bąk, Peter Ćvirik (56 min - Artur Andruszczak), Hubert Wołąkiewicz, Arkadiusz Mysona - Piotr Wiśniewski, Łukasz Surma, Karol Piątek, Marcin Kaczmarek (78 min - Maciej Rogalski) - Paweł Buzała, Jakub Zabłocki (71 min - Maciej Kowalczyk)

Wisła: Mariusz Pawełek - Peter Singlar (46 min - Tomas Jirsak), Arkadiusz Głowacki, Marcelo G. Filho, Piotr Brożek - Patryk Małecki, Junior Diaz (70 min - Wojciech Łobodziński), Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk - Paweł Brożek, Piotr Ćwielong (77 min - Beto)

wislakrakow.com
(redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Horror w Gdańsku!

Data publikacji: 24-05-2009 13:54


Najpierw było trzęsienie ziemi, a potem napięcie stopniowo rosło - tak można opisać mecz Lechii i Wisły, który Biała Gwiazda wygrała ostatecznie 4:2!

Spotkanie przyjaźni w Gdańsku ledwo się rozpoczęło, a już kibice zgromadzeni na stadionie przecierali oczy ze zdumienia, bowiem już w 18. sekundzie spotkania bramkę dla gospodarzy zdobył Paweł Buzała, który dostał piłkę z lewej strony pola karnego od Arkadiusza Mysony i umieścił ją w siatce. Była to sensacja, ale podopieczni Tomasza Kafarskiego nie chcieli poprzestać na skromnym prowadzeniu 1:0. W pierwszej części spotkania Wiślacy nie mogli poradzić sobie z bardzo groźnymi kontrami rywali, po których mogli oni zdobyć kolejne gole. Dodatkowo Lechiści rozbijali defensywę wiślacką, dzięki czemu kilka razy wyszli na dogodne pozycje strzeleckie. Wtedy brakowało im jednak albo skuteczności, albo szczęście sprzyjało krakowianom.


Podopieczni trenera Macieja Skorży próbowali wyrównać, ale udało im się to na początku drugiej połowy. W 49. minucie Paweł Brożek sprytnym strzałem umieścił piłkę w siatce po podaniu Patryka Małeckiego.

Biała Gwiazda niedługo cieszyła się z remisu. W 66. minucie sędzia Adam Lyczmański podyktował rzut karny dla gospodarzy po dosyć wątpliwym faulu Tomasa Jirsaka na Marcinie Kaczmarku. Jedenastkę pewnie wykorzystał kapitan Lechii, Karol Piątek i gospodarze prowadzili już 2:1.

Wiślacy rzucili się do skutecznego odrabiania strat. W 76. minucie swojego pierwszego gola w sezonie strzelił bezpośrednio z rzutu wolnego wychowanek Lechii, Marek Zieńczuk, dzięki czemu na tablicy wyników widniało 2:2. Sześć minut później na listę strzelców wpisał się Wojciech Łobodziński, który w 70. minucie zmienił Juniora Diaza. Było 3:2 dla Wisły, ale cztery minuty później Łobodziński znowu zdobył bramkę z podania Patryka Małeckiego, ustalając tym samym wynik spotkania na 4:2 dla Białej Gwiazdy.

Wiślacy mogliby już cieszyć się dzisiaj z tytułu mistrzowskiego, jednak aby tak było, musieli nie tylko wygrać swoje spotkanie, ale czekać na wyniki meczów Lecha i Legii. Poznaniacy zremisowali 3:3 z Polonią Warszawa, natomiast Legia straciła dwa punkty we Wrocławiu w spotkaniu ze Śląskiem i tym samym straciła również szanse na tytuł mistrza. Obie drużyny tracą trzy punkty do Wisły, ale Legia ma gorszy bilans meczów, dlatego nie ma już szans na jej przegonienie. Krakowianom do końcowego triumfu wystarczy remis w meczu ostatniej kolejki ze Śląskiem Wrocław.

Gorsza sytuacja ma się z Lechią, która walczy o pozostanie w Ekstraklasie. Gdańszczanie za tydzień muszą wygrać z Piastem i czekać na wyniki pozostałych spotkań, m.in. Cracovii z Lechem. Wtedy dopiero będzie wiadomo, która drużyna opuści Ekstraklasę.

Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2:4 (1:0)

1:0 Buzała 01'

1:1 Paweł Brożek 49'

2:1 Piątek 66' (k.)

2:2 Zieńczuk 76'

2:3 Łobodziński 82'

2:4 Łobodziński 86'

Lechia Gdańsk: Kapsa - Bąk, Cvirik (56' Andruszczak), Wołąkiewicz, Mysona - Wiśniewski, Surma, Piątek, Kaczmarek (77' Rogalski) - Buzała, Zabłocki (71' Kowalczyk)

Wisła Kraków: Pawełek - Singlar (46' Jirsak), Marcelo, Głowacki, Piotr Brożek - Małecki, Sobolewski, Diaz (70' Łobodziński), Zieńczuk - Ćwielong (76' Beto), Paweł Brożek

Żółte kartki: Cvirik, Rogalski (Lechia) - Sobolewski, Diaz (Wisła)

Sędziował: Adam Lyczmański (Bydgoszcz)

Widzów: 14 000

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

  • Dwie godziny nieprawdopodobnych emocji. Przez 70 minut mało co się udawało, ale wszyscy rywale zaczęli słabnąć i na końcu to Wisła triumfuje. Mamy 61 pkt, drugi Lech 58, tyle co Legia, która już nie liczy się w walce o tytuł. Biała Gwiazda potrzebuje tylko malutkiego punkciku na własnym stadionie ze Śląskiem by cieszyć się z tytułu. Finalne rozstrzygnięcie już za tydzień!
  • I koniec meczu we Wrocławiu. Legia traci matematyczne szanse na przegonienie Wisły!!!
  • Koniec meczu w Warszawie!!! Mamy trzy punkty przewagi nad Lechem!
  • Czekamy na wieści z Wrocławia i Warszawy.
  • KONIEC MECZU!!!
  • 90+3' Teraz fatalnie nie trafił Wiśniewski, mógł zdobyć kontaktowego gola.
  • 90+3' Jeszcze kilkadziesiąt sekund.
  • 90+1' A w Warszawie Lewandowski nie trafia prawie do pustej bramki...
  • 89' Wisła wciąż w ataku, przewrotka Małeckiego, ale słusznie uznana za niebezpieczne zagranie.
  • 88' Przy jednobramkowym prowadzeniu Wisły baliśmy się zapeszać. Ale teraz już chyba możemy. Jeśli Polonia strzeli gola Lechowi, to już dziś mamy mistrza!!! Już za parę godzin pojedziemy do Balic!!!
  • 87' Leży na boisku Piotr Brożek, w naszym polu karnym.
  • 86' ŁOBODZIŃSKI ODRODZONY, WRESZCIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 4:2!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wspaniałe przyjęcie piłki i uderzenie z woleja, w długi róg! Asysta Małeckiego. Co za gol!!!!!!!!!!!!!!
  • 85' Mogło być po meczu po poprzedniej sytuacji. Ale nie jest. I wciąż czekamy słuchamy też wyników z Wrocławia i Warszawy. na razie są bardzo dobre.
  • 84' Beto mógł zaliczyć asystę, podanie chyba do Zieńczuka, mocny strzał, ale świetnie broni Kapsa!!
  • 83' Padolino Rogalskiego w polu karnym Wisły, chciał wymusić rzut karny.
  • 81' Wisła, Łobo, Gooooooooooooooooooool!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Główka z ostrego kąta po fenomenalnej centrze Piotra Brożka!!!!!!!! To może być gol na miarę mistrzostwa Polski!!!!
  • 80' Wisła wciąż w natarciu, wciąż stwarza sobie okazje. Szczęścia spróbował Arek Głowacki. Mocne jego uderzenie obok bramki. Mało brakowało.
  • 79' A Lech wyrównał na 3:3.
  • 78' Rogalski za Kaczmarka.
  • 78' Dodajmy, że to Marek Zieńczuk był faulowany przed polem karnym z prawej strony i to on wywalczył rzut wolny. A jego nazwisko było skandowane także po strzeleniu bramki. Skandował cały stadion.
  • 77' BRAMKA!!!!!!!!!!!!!! CO ZA GOOOOL!!!!!!!!!!!!! ZIENIU NA STARYCH ŚMIECHACH TRAFIA Z RZUTU WOLNEGO PRECYZYJNIE, NIE DO OBRONY!!!! 2:2!!!!!!!!!
  • 77' O Boże... na boisku Beto.
  • 76' Marek Zieńczuk przed szansą po wspaniałym zagraniu bodajże od Pawła Brożka. Zieńczuk był sam przed bramkarzem, Kapsa obronił.
  • 75' Kontra Lechii, przez moment było dwóch na jednego, Kowalczyk do Buzały, Głowacki poradził sobie z napastnikiem gospodarzy.
  • 74' Co z tego, że Pepe dostał precyzyjną centrę, jak z woleja trafił w... Pawła Brożka, zamiast w okienko.
  • 73' No niebywałe!!! Stuprocentowa szansa Piotrka Ćwielonga, takie sytuacje trzeba strzelać! Kalka sytuacji jak w Gliwicach, precyzyjne zagranie na długi słupek, trzeci metr, Ćwielong zamyka, pierwsza piłka... obok! Naprawdę, z trzech metrów!
  • 73' "Marek Zieńczuk" - skandują trybuny nazwisko wychowanka Lechii.
  • 71' Małecki uderza zza pola karnego, obok bramki.
  • 71' Maciej Kowalczyk za Zabłockiego.
  • 70' Łobodziński za Juniora Diaza.
  • 68' Szansa dla Wisły. Śląsk remisuje z Legią 1:1! Aż nie mamy czasu przytaczać tabeli.... Ale nie, Wisła pierwsza, Legia druga, Lech trzeci - tak nam wychodzi.
  • 66' Pawełek wyczuł Piątka, ale jest 2:1 dla Lechii. Precyzyjny strzał w lewy róg.
  • 65' Rzut karny dla Lechii!!! Niewiarygodna decyzja! Wejście bark Jirsaka w bark Kaczmarka, a sędzia podyktował jedenastkę! Skandal!
  • 64' Polonia Warszawa znów prowadzi z Lechem. Jakieś cuda dzieją się przy Konwiktorskiej.
  • 62' No a Lech strzela w Warszawie wyrównującego gola i wyprzedza Wisłę. Tylko zwycięstwo, Wisełko tylko zwycięstwo!!!
  • 62' Świetna szansa Wisły! Brożek z prawej, podanie do Ćwielonga, ten zablokowany w polu bramkowym! Powinno być 2:1!!!
  • 62' Zła wiadomość dla Lechii, Ruch prowadzi z ŁKS-em 1:0.
  • 60' Na przebój Sobolewski, wymiana piłek z Ćwielongiem, ale piłka odskakuje za daleko. Kapsa chwyta.
  • 59' Zabłocki oszukał obrońców Wisły tak jak Paweł Brożek eŁKaeSiaków przed tygodniem po krótkim rozegraniu rogu. Skuteczny zwód do linii końcowej i ostre wstrzelenie w pole bramkowe, po którym i obrońcy, i Pawełek mieli kłopoty.
  • 58' Nieporozumienie Jirsaka z Piotrem Brożkiem przy rozegraniu rzutu wolnego. Szkoda, bo pomysł Czecha fajny.
  • 57' Lech walczy, 2:1 dla Polonii. W tabeli nic się nie zmienia. My czekamy przede wszystkim na udokumentowanie przewagi Wisły.
  • 56' Andruszczak za Ćvirika.
  • 56' Faul Piątka na Diazie. Bolesny upadek Kostarykanina.
  • 55' Mocne uderzenie Małeckiego w środek bramki, tym razem broni Kapsa.
  • 55' A Lech przegrywa już 0:2.
  • 55' Druga bramka wisi w powietrzu, niebezpiecznie po centrze w pole bramkowe Lechii.
  • 54' Wisła łapie luz! Paweł Brożek do Marka Zieńczuka (na obieg), odegranie, obrońcy wybijają na róg.
  • 53' Tabela: 1. Legia 60 pkt, 2. Wisła 59 pkt, 3. Lech 57 pkt.
  • 53' Mogło być 2:1, niecelna główka Pawła Brożka.
  • 52' Kontra Wisły. Małecki, w środku dwóch wiślaków, wybrał Pawła Brożka, ale rykoszet i róg.
  • 51' Kartka dla Juniora Diaza za ostre wejście.
  • 49' Gooooooool, Paweł Brożek!!! Centra Małeckiego, pole bramkowe, Pavel Ćvirik dotyka piłki, musnął ją też chyba Paweł Brożek i Wisła wyrównała!!!
  • 48' Rany boskie.... Piłkarskie jaja. Zawał serca. Podanie do Pawełka, piłka turla się powoli, pięć razy wolniej niż gdy babola w Irlandii Płn zrobił Artur Boruc. A Pawełek puścił ją pod nogą! Piłka odbija się od słupka i wraca do bramkarza Wisły.
  • 47' Marcelo szybował w powietrzu niczym LeBron James po centrze Jirsaka, ale nie sięgnął piłki by zgrać ją do środka...
  • 46' Wisła ładnie gra piłką, ale wolno zdobywa teren. Diaz do Pawła Brożka, ten na prawo do Małeckiego, wycofanie gdzie nadbiegał Jirsak. Jego mocne uderzenie zza pola karnego wprost w Kapsę.
  • 46' Wisła wznowiła grę po przerwie. 45 minut nadziei na zdobycie przynajmniej dwóch goli!
  • 46' Ciekawa zmiana. Jirsak za Singlara, do obrony zapewne cofnięty Diaz. Przed Czechem duże wyzwanie - pokazać, że umie rozegrać piłkę w meczu, być może, decydującym o tytule.
  • Tabela Ekstraklasy po 45 minutach ośmiu meczów 28. kolejki: 1. Legia 60 pkt, 2. Wisła 58 pkt, 3. Lech 57 pkt, 4. Polonia 53 pkt, 5. GKS Bełchatów 51 pkt.... Lechia (32 pkt) zrównuje się punktami z 11. dotychczas Ruchem Chorzów, chorzowian wyprzedza też Piast Gliwice (33 pkt). Spadają Cracovia (29 pkt - baraż), Górnik (29 pkt) i Arka (27 pkt).
  • Podstawowe pytanie brzmi: czy Lechia wytrzyma narzucone przez siebie bardzo wysokie tempo? Lechia mogła prowadzić wyżej, swoje szanse miała też Wisła. Póki co spadamy na drugie miejsce w tabeli. Korzystny wynik mamy w Warszawie (Polonia prowadzi 1:0 z Lechem), ale Legia wygrywa ze Śląskiem i to ona teraz lideruje. Do odwrócenia tej sytuacji pozostało 45 minut.
  • Statystyka pierwszej połowy: sytuacje 6-7, strzały: 5-8, strzały celne: 3-1, posiadanie piłki: 35% - 65%, faule: 14-6.
  • 45+2' Centra Małeckiego, Piątek odbija na 25 metr pod nogi Sobola, ale brzmi gwizdek arbitra oznajmiający konieczność zejścia do szatni.
  • 45+2' Zieńczuk uderza mocno, pod długim rogu, tuż obok słupka!
  • 45+1' Ćwielong nie opanował piłki w polu karnym Lechii.
  • 45+1' Uhhhhhhhh, centra na długi słupek, Marcelo główkuje obok bramki!
  • 45+1' Próba... technicznego strzału w wykonaniu Sobolewskiego, piłka musnęła obrońcę i róg dla Wisły.
  • 45' Diaz zdecydował się na strzał i trafił w mur.
  • 44' Surma fauluje Sobolewskiego. Rzut wolny 30 metrów od bramki z prawej strony. Przy piłce Diaz. Wcześniej stałe fragmenty egzekwowali Małecki i Zieńczuk.
  • 43' Znakomicie Lechia wyczuła krótkie rozegranie piłki po rogu przez Wisłę, odebrana nam piłka już w narożniku boiska!
  • 43' Nieudane dośrodkowanie w pole karne Lechii, mamy za to róg.
  • 42' Kartka dla Sobolewskiego i Ćvirika, za wcześniej wspomniane przepychanki.
  • 42' Arka remisuje w Bełchatowie 1:1.
  • 42' Już nie ma meczu przyjaźni. Rękoczyny w polu karnym Lechii.
  • 41' Pawełek broni strzał Buzały po szybkiej kontrze.
  • 40' Dobre wieści z Warszawy. Polonia prowadzi z Lechem po bramce Ivanovskiego. 1. Legia 60 pkt, 2. Wisła 58 pkt, 3. Lech 57 pkt, 4. Polonia 54 pkt.
  • 40' Lechia atakuje prawą stroną, potknął się Piotr Brożek, Wiśniewski z ostrego kąta, Pawełek z kłopotami.
  • 39' Wrzutka Zieńczuka z 40 metrów, Głowacki głową ekwilibrystycznie, nad bramką.
  • 39' Szybka wymiana piłek przez piłkarzy Lechii, ostatnie, w zamierzeniu otwierające podanie Surmy już bardzo niedokładne.
  • 37' Z rzutu wolnego nieźle dośrodkowuje Marek Zieńczuk, lecz radzą sobie obrońcy Lechii.
  • 36' Wołąkiewicz na aut. Czujna obrona Lechii. Czy wytrzyma to tempo do końca..? Wisła zbyt czytelnie.
  • 35' Zderzenie Głowackiego z Kaczmarkiem, zawodnik Lechii leży na boisku. Minuta przerwy.
  • 33' Stuprocentowa szansa Lechii, już widzieliśmy to w siatce. Centra, błąd obrony i Wiśniewski sam dochodzi do czystej główki. Chybił o centymetry!
  • 32' Szansa Pawła Brożka! Doskonała centra z prawej stronie i nieczyste uderzenie głową z siedmiu metrów naszego najlepszego strzelca. Piłka przelatuje nad bramką.
  • 31' Wywrócony Singlar tuż przed polem karnym Lechii. Sędzia nie reaguje.
  • 31' Posiadanie piłki: 64% dla Wisły. I co z tego...?
  • 30' Sporo wiślackich flag na płocie: Bieżanów, Bochnia, Bronowice, Kazimierz, Kleparz (x2), Myślenice, Olkusz, Opętani, Urodzeni Wiślacy, Chrzanów, Wadowice, Nieobliczalni, Skawina,
  • 28' "Balonik", a nie centra Małeckiego. Kapsa ze spokojem chwyta piłkę.
  • 26' I kontra Wisły zakończona potężnym strzałem z 30 metrów w wykonaniu Sobolewskiego, który z trudem broni Kapsa. Odbitą piłkę przejął stojąc tyłem do bramki Ćwielong, lecz sędzia NIESŁUSZNIE odgwizduje jego pozycję spaloną!
  • 26' Dobre wyjście do dośrodkowania Mariusza Pawełka po centrze z rzutu wolnego. Szybkie wybiciedo przodu.
  • 25' Akcja prawą stroną, Singlar do Małeckiego, odegranie, zejście do środka Słowaka, długo składał się do strzału gorszą, lewą nogą, uderzył... strzał zablokowany.
  • 24' Zieńczuk do linii końcowej, zagranie w pole bramkowe... skutecznie obrońcy. Wisła odzyskuje piłkę i konstruuje kolejną akcję.
  • 23' Nie wszyscy chętni dostali się na mecz. Spora ilość kibiców ogląda grę zza płota, stojąc na pagórku.
  • 23' Dalekie podanie do Zieńczuka, zawahał się Paweł Kapsa, ale ostatecznie utrudnił oddanie strzału, skutecznie blokując próbę loba naszego skrzydłowego. Wszystko już w polu karnym Lechii.
  • 22' Piast prowadzi już 2:0 z Odrą.
  • 21' Pawełek ubiegł Zabłockiego, wybija na aut ponad trybunami.
  • 20' Mogło być 2:0. Potężne uderzenie Zabłockiego z linii pola karnego, w boczną siatkę! Kolejny błąd naszej obrony, która nie radzi sobie z bezkompromisowo grającymi gospodarzami.
  • 19' Piast Gliwice prowadzi w Wodzisławiu 1:0.
  • 16' Legia prowadzi we Wrocławiu 1:0 po bramce Rzeźniczaka. Czołówka tabeli: 1. Legia 60 pkt, 2. Lech 58 pkt, 3. Wisła 58 pkt. 4. Polonia 51 pkt.
  • 15' Kontra Lechii, Wiśniewski lewą stroną przed Marcelo, próbuje jeszcze "nawinąć" naszego obrońcę, ale pogubił się.
  • 14' Wisła ciągle na połowie Lechii, nieudane odegranie Diaza w polu karnym.
  • 13' Diaz do Brożka, ten wyrzucony na prawą stronę, ale centruje do Piotra Ćwielonga, ten nie wyprzedził obrońcy na ósmym metrze i nie zdołał oddać strzału.
  • 12' Gęsto w polu karnym Lechii, piłka kilkukrotnie przelatuje nad nim. Wycofanie piłki przez Piotra Brożka do Singlara, aj czemu prawą nogą.... strzał zablokowany, ale gdyby soczyście uderzyć z lewej...
  • 10' "Od wielu lat przemierzamy razem świat, idąc ramię w ramię za pan brat" - teraz taki transparent wisi na płocie.
  • 10' Mocny strzał z ostrego kąta Piotra Brożka, ale obok bramki!
  • 10' Dramatyczna sytuacja Arki Gdynia. GKS Bełchatów prowadzi 1:0.
  • 10' Piątek sfaulował Diaza.
  • 9' Przyczajeni gospodarze bardzo aktywnie przeszkadzają w rozegraniu piłki, czają się na dynamiczne kontry.
  • 8' Centra z lewej strony Ćwielonga, ale przed pole karne. Wiśle ciężko przychodzi przedrzeć się w pobliże bramki Lechii, utrzymuje się jednak przy piłce.
  • 8' Kontra Lechii powstrzymana 40 metrów od bramki Pawełka.
  • 7' Wolno lecąca piłka po centrze Małeckiego nie dotarła do Marcelo
  • 6' "Wisła z Krakowa to Lechii druga połowa". Póki co krakowska "druga połowa" Lechii pomaga jej w utrzymaniu ;)
  • 5' Polonia Bytom prowadzi z Jagiellonią 1:0
  • 5' Dośrodkowanie nie przyniosło zagrożenia bramce Wisły i idzie kontra. Za mocne zagranie na prawo do Małeckiego.
  • 4' Faul Głowackiego na Wiśniewskim. Bardzo nieznaczny, ale rzut wolny dla Lechii z prawej strony.
  • 1' W tej chwili czołówka tabeli wygląda tak: 1. Lech 58 pkt, 2. Wisła 58 pkt, 3. Legia 58 pkt, 4. Polonia 51 pkt, 5. GKS Bełchatów 51 pkt.
  • 1' I gol dla Lechii. W 17 sekundzie Buzała pakuje z bliska do bramki Wisły! Akcja lewą stroną, dośrodkowane, zablokowana piłka, ale pasywność Diaza i środkowych obrońców. Buzała najsprytniejszy, z bliska zdobywa prowadzenie.
  • 1' Zaczynamy!
  • Wychodzą na boisku. Wisła w jednolitych niebieskich strojach, tak jak przed tygodniem w Łodzi. Lechia w białych koszulkach i zielonych spodenkach.
  • Dużo w ostatnich dniach mówiono o Marku Zieńczuku, który w Gdańsku zagra przeciwko klubowi, w którym się wychował. Ale pamiętajmy, że w Lechii znajduje się dziś w składzie wychowanek Wisły. To Łukasz Surma, ale jak wiemy tak mocnego sentymentu do swojego pierwszego klubu jak "Zieniu" gracz ten nie czuje...

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Maciej Skorża, trener Wisły

Maciej Skorża
Maciej Skorża

Po końcowym gwizdku meczu w Gdańsku trener Skorża mógł odetchnąć z ulgą. Jego drużyna wygrała 4:2, pewnie rozsiadła się w fotelu lidera i do tego straciła konkurenta, gdyż Legię z walki o mistrzostwo wyeliminował Śląsk Wrocław.

- Ten mecz był dla nas horrorem, jak cały ten sezon. Dwa razy przebyliśmy drogę z piekła do nieba, na szczęście zakończyło się pomyślnie i na kolejkę przed końcem powiększamy naszą przewagę nad rywalami. Teraz już tylko Lech i Wisła mogą zdobyć mistrzostwo.

Długo będziemy dochodzić do siebie po tym meczu. Niewiele brakowało, aby Lechia cieszyła się z trzech punktów. Lechia zagrała bardzo dobry mecz, od początku wyszli agresywnie, cały czas musieliśmy gonić wynik. Gdy nam się udało wyrównać, zostaliśmy skontrowani, dostaliśmy rzut karny. Wówczas postanowiliśmy zupełnie zaryzykować, przeszliśmy na system 3-4-3. Weszli Beto i Wojtek, który miał swój dzień i przesądził wynik tego meczu. Pozostaje niedosyt, że nie potrafiliśmy kontrolować tego meczu od początku do końca, ale ten urok piłki jest nieodzowny w sporcie i dodaje trochę kolorytu.

- Różne myśli kłębiły mi się w głowie przez ten mecz. Pierwsza akcja to bardzo przytomne zachowanie piłkarzy Lechii, trzy kopnięcia i piłka wylądowała w naszej siatce. Wzięliśmy od razu sprawy w swoje ręce, ale Lechia była bardzo skoncentrowana i nie pozwoliła nam szybko odrobić strat. Towarzyszyła nam bardzo duża huśtawka nastrojów, przez głowę przechodziły różne myśli. Ale najważniejsze, że nie straciliśmy głowy i udało nam się wyjść z tego obronną ręką.

Trener Skorża skomentował też atmosferę, którą na trybunach stworzyli kibice obu zaprzyjaźnionych drużyn: - Jest to niespotykana rzecz. Wspaniale ogląda się taki mecz. Momentem, który zapamiętam na długo, była reakcja publiczności, kiedy Marek Zieńczuk zdobył bramkę na 2:2, a cały stadion skandował jego nazwisko. To świadczy o tym, że przyjaźń między kibicami nie jest tylko na pokaz. Lechia traci bramkę, a kibice potrafią docenić strzał Marka. Duże słowa uznania dla kibiców Lechii i Wisły.


Maciej Skorża po meczu:


Tomasz Kafarski: Pokazali jak gra mistrz

23. maja 2009, 19:44

Trener gospodarzy, pan Tomasz Kafarski, mógł podskoczyć z radości już w 17 sekundzie meczu! Jego podopieczni na własnym stadionie bardzo szybko objęli prowadzenie w konfrontacji z Wisłą.

- My przeszliśmy odwrotną drogę niż Wisła, dwa razy byliśmy w niebie, ale skończyło się dla nas niepomyślnie - przyznał po meczu trener Lechii Gdańsk. - Robiliśmy co mogliśmy, dwa razy wyszliśmy na prowadzenie, ale Wisła pokazała jak gra Mistrz Polski. Nasza głęboka defensywa momentami była skuteczna, ale momentami nie, a Wisła wykorzystała te sytuacje. Nie pozostaje nam nic innego jak zdobyć 3 punkty w meczu z Piastem.

- Musimy liczyć sami na siebie i szybko narzucić swój styl gry. Gdyby Piast dzisiaj przegrał to moglibyśmy go wyminąć i byłby to kolejny zespół zaangażowany w utrzymanie.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Wojciech Łobodziński: Dołożyć swoją cegiełkę

Wojciech Łobodziński
Wojciech Łobodziński

Wyróżnił się tydzień temu przeciwko ŁKS-owi, został bohaterem dzisiaj. Wojciech Łobodziński swymi dwoma golami w końcówce przesądził o zwycięstwie Białej Gwiazdy. Oba zdobył po podaniach z lewej strony. Najpierw główką wykończył dobre podanie Piotra Brożka, by po chwili pięknym wolejem postawić kropkę nad "i".

Po końcowym gwizdku widać było radość kolegów Łobodzińskiego, którzy cieszyli się z przełamania złej passy prawoskrzydłowego, który w tej rundzie stracił miejsce w podstawowym składzie na rzecz Patryka Małeckiego. Sam "Łobo" także wreszcie się uśmiechnął. - Do tej pory miałem w meczach sytuacje podbramkowe, asysty, dziś wreszcie udało mi się to, co wcześniej nie wychodziło - cieszył się "Łobo".

- Ten drugi gol faktycznie był ładny, ale pierwszy ważniejszy - mówił z uśmiechem pomocnik Białej Gwiazdy. - Mam nadzieję, że za tydzień będziemy się cieszyć z mistrzostwa.

Łobodziński nie ma specjalnych złudzeń, że dwa gole mogą mu zapewnić miejsce w pierwszej jedenastce w meczu ze Śląskiem Wrocław. - Absolutnie tak nie uważam. Myślę, że wszystko do tej pory w naszej drużynie dobrze funkcjonowało i sądzę, że trener w meczu ze Śląskiem nie będzie nic zmieniał. W tej chwili rola rezerwowego nie jest aż taka straszna - podkreśla. - Nawet jeżeli jest się rezerwowym, to jest się też częścią drużyny. Chcę przede wszystkim pomagać zespołowi. Każdy z nas, nawet ci, co nie grają regularnie, chce tego mistrzostwa. Chciałbym móc też dołożyć do tego swoją cegiełkę.

Spotkanie w Gdańsku miało dramatyczny przebieg, sędzia podyktował m. in. kontrowersyjny rzut karny dla Lechii, dający wówczas gdańskiej drużynie szansę wyjścia na prowadzenie 2:1. - Uważam, że ten rzut karny był niesłusznie podyktowany, bo stałem trzy metry obok i widziałem te sytuację - twierdzi Łobodziński. - Wydaje mi się , że Tomek Jirsak szedł bark w bark z zawodnikiem Lechii Gdańsk - przekonuje.

- Mecze przyjaźni dla zawodników nie są aż takie fajne, bo ta atmosfera tej przyjaźni troszeczkę się udziela - uważa "Łobo". - Na szczęście dziś graliśmy do końca i zbyt przyjacielsko nie byliśmy nastawieni.

Na boisku były nawet pewne zgrzyty, gdy zawodnicy Wisły i Lechii kilka razy skoczyli sobie niemalże do gardeł. - Na boisku nie ma mowy o sentymentach. Oczywiście my, piłkarze, również szanujemy historię i tradycję obu klubów. Jednak Lechii były potrzebne punkty do utrzymania, a nam do mistrzostwa. Dlatego wydaje mi się, że przyjaźń na boisku nie ma znaczenia.

Przez cały sezon Wojciech Łobodziński zbierał sporo słów krytyki za swoje występy. Po meczu w Gdańsku miał chwilę satysfakcji. - Między innymi od Was, dziennikarzy mi się dostało - przypominał, nie bez żalu, skrzydłowy Wisły.

wislakrakow.com
(JK)

Źródło: wislakrakow.com

Marek Zieńczuk, piłkarz Wisły

Marek Zieńczuk
Marek Zieńczuk

- Serce miałem rozdarte w tym meczu, ale grałem dla Wisły, a dla nas tytuł mistrzowski jet priorytetem - szczerze przyznał Marek Zieńczuk po meczu w Gdańsku, gdzie Wisła wygrała z Lechią 4:2. - Mam nadzieję, że dla Lechii jeszcze nie wszystko jest skończone. Mają ważny mecz w Gliwicach. Jeśli zagrają takie spotkanie jak dzisiaj, jeśli będą grali z taką determinacją jak z nami, to ja jako kibic Lechii, jestem przekonany, że z Gliwic wywiozą trzy punkty i się utrzymają.

Marek miał okazję wrócić do Gdańska, swego rodzinnego miasta. Kibice przyjęli go przy Traugutta bardzo ciepło. - Bardzo się cieszę. Przy komplecie publiczności była wspaniała atmosfera. Mówiłem już nie raz, że taki klub nie powinien grać w drugiej lidze, ci kibice zasługują na Ekstraklasę i trzeba zrobić wszystko, aby się utrzymali.

Spotkanie zaczęło się dla Wisły nie najlepiej. Jeszcze przed upływem pierwszej minuty Biała Gwiazda przegrywała na stadionie Lechii. Wyrównać udało się dopiero po przerwie. - W pierwszej połowie też mieliśmy sytuacje, ale graliśmy trochę za nerwowo. W przerwie w szatni nie było żadnej nerwowości. Trener apelował o spokój w rozegraniu akcji, abyśmy grali swoje i nie było nerwowości. W takich momentach nie trzeba nas mobilizować, wiemy o co gramy, jesteśmy doświadczoną drużyną. W drugiej połowie rzeczywiście było więcej spokoju, ale po fantastycznych sytuacjach piłka nie wpadała do bramki. Sam miałem jedną okazję, chciałem uderzyć sytuacyjnie, ze szpica, ale bramkarz potwierdził dzisiaj, że nadal jest w dobrej formie, mimo że stracił cztery gole.

Gol Marka Zieńczuka na 2:2 był kluczowym dla przebiegu rywalizacji. Lewoskrzydłowy Wisły strzelił bezpośrednio z rzutu wolnego. - Taka sytuacja była dla mnie wymarzoną. W Łodzi trochę się pomyliłem przy podobnej sytuacji. Jednak "Zieniu" nie jest etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry w drużynie Macieja Skorży. - Rzeczywiście, w Wiśle może trzy gole strzeliłem po rzutach wolnych. Kiedy grałem w Amice, tych bramek było o wiele więcej. Cały czas trenuję te stałe fragmenty gry, dzisiaj w ważnym momencie nie zadrżała noga. Sprawdziło się proroctwo Pawła Brożka, który przepowiedział, że strzelę w Gdańsku bramkę. Ale tylko idiota może powiedzieć, że Wisła spuściła Lechię. Nie wszystko jest przesądzone, sezon trwał 30 kolejek i punktów można było uzbierać więcej.

Można się zastanawiać co cieszy bardziej - gol strzelony po ponad rocznej przerwie w trafianiu podczas meczów ligowych, czy też słyszenie kibiców skandujących nazwisko podczas meczu w Gdańsku. - Cieszy mnie powitanie kibiców tutaj. Nie było mi dane długo grać w piłce seniorskiej w Gdańsku, bo szybko opuściłem to miasto, ale czuję wielki sentyment do tego klubu, zwłaszcza patrząc na te obiekty. Widzę, że klub się rozwija i idzie w dobrym kierunku. Cieszę się z tego i mam nadzieję, że Lechia utrzyma się w Ekstraklasie.

Dwa gole ustalające wynik sobotniej konfrontacji na stadionie "Biało-zielonych" zdobył rezerwowy Wojciech Łobodziński. - Wejście Wojtka dodało nam skrzydeł, myślę, że Wojtek jest jednym z bohaterów tego spotkania - potwierdza Marek Zieńczuk.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Patryk Małecki, piłkarz Wisły

Patryk Małecki
Patryk Małecki

Patryk Małecki zanotował w Gdańsku dwie asysty, przy bramkach Pawła Brożka i Wojciecha Łobodzińskiego. - Przegrywaliśmy 0:1 po 20 sekundach - z niedowierzaniem wspominał "Mały". Na szczęście horror w Gdańsku zakończył się dla Wisły happy-endem.

- Nasza gra nie wyglądała najlepiej. A przecież w szatni napompowaliśmy się na to, że to my mamy dyktować warunki... Ale pokazaliśmy charakter. Choć - szczerze? Ja po tej straconej tak szybko bramce nie wierzyłem, że możemy odrobić stratę. Nie szło nam od początku. Wydawało mi się, ze Lechia się rozkręca - wyznał "Mały".

To właśnie dośrodkowanie Małeckiego, po którym padła wyrównująca bramka dla Wisły, dało Białej Gwieździe nadzieję. - Można uznać, że taktycznie graliśmy dzisiaj słabo, Lechia miała sporo sytuacji. Z drugiej strony nie było jeszcze chyba w tym sezonie takiego meczu, żebyśmy bramkę stracili już w pierwszej minucie - kręcił głową pomocnik Wisły.

- Znów mieliśmy wiele sytuacji w drugiej połowie, ale najważniejsze, że wykorzystaliśmy te cztery. Wiemy, jakie są wyniki - wystarczy nam remis i mamy mistrzostwo Polski. Szkoda, że Polonia nie wygrała z Lechem, ale było blisko. Najważniejsze, że my wygraliśmy - podkreśla Małecki.

"Mały" pogratulował dwóch goli swojemu głównemu rywalowi do miejsca na skrzydle. [i]- Dobrze, że "Łobo" strzelił dziś dwie bramki dla Wisły. Cieszą mnie te trafienia Wojtka, bo to dowodzi, że nie tylko Paweł jest od strzelania bramek, czy też Rafał Boguski lub ja. Dobrze, że w takim momencie "Łobo" pokazał charakter, bo może się okazać, że to są bramki na wagę mistrzostwa.

wislakrakow.com (JK)

Źródło: wislakrakow.com

Paweł Brożek, piłkarz Wisły

Paweł Brożek
Paweł Brożek

W pierwszej połowie meczu w Gdańsku Paweł Brożek wychodził ze skóry wściekając się na kolegów po kolejnych niewykorzystanych sytuacjach. W 49. minucie gry przy Traugutta najlepszy strzelec polskiej ligi zdobył dla krakowskiej Wisły pierwszą bramkę w meczu przyjaźni.

Spodziewałeś się, że w Gdańsku tak szybko stracicie bramkę i przyjdzie Wam gonić wynik przez znaczną część spotkania?
- Przeżywaliśmy w tym meczu prawdziwą huśtawkę nastrojów. Powiem szczerze, że w trakcie tego spotkania przybyło mi lat. Straciliśmy dwie bramki praktycznie z niczego. Na boisko wyszliśmy chyba nieskoncentrowani w obronie. Potem ten karny i gra nam się rozsypuje. Cieszę się z tego, że dobrze zareagowaliśmy, nie podłamaliśmy się i zasłużenie wygraliśmy.

Słusznie zapisano Ci autorstwo pierwszej wyrównującej bramki?
- Wydaje mi się, że dotknąłem piłkę i zmieniłem kierunek jej lotu. Trzeba to jednak zobaczyć w telewizji. Przepychałem się z obrońcą, wyprzedziłem go i lewą nogą chyba dotknąłem piłkę.

Jako drugi stratę odrobił Marek Zieńczuk. To było dla Was bardzo ważne trafienie
- Już tydzień temu w Łodzi przepowiedziałem Markowi tę bramkę. Ten gol dodał nam skrzydeł. Potem świetne wejście dał "Łobo", który zakończył ten mecz dwiema fantastycznymi bramkami. Dzięki temu wyjeżdżamy stąd niezmiernie szczęśliwi i chyba już jako mistrzowie Polski.

Pokazaliście jak z problemami radzi sobie prawdziwy mistrz
- Po pierwsze nie podłamaliśmy się po dwóch straconych bramkach i dobrze zareagowaliśmy. Tak grają mistrzowie Polski.

Marek Zieńczuk powiedział, że jeśli nie zdobędziecie mistrzostwa Polski, prowadząc w tabeli przed tą kolejką, to będziecie frajerami.
- To trochę odważne słowa Marka, zwłaszcza biorąc pod uwagę przebieg meczu z Lechią. Wiedzieliśmy, że wszystko jest w naszych nogach i cieszymy się, że potrafiliśmy zagrać na takim poziomie, aby wywieźć stąd 3 punkty i rozegrać efektowny mecz.

Od mistrzostwa dzieli Was jeden punkt, ale w Krakowie nikt nie wierzy, że ze Śląskiem zagracie na remis
- Na pewno będziemy grać o 3 punkty, nie mamy zamiaru murować bramki. Zawsze u siebie gramy ofensywnie. Wiemy, że Śląsk jest bardzo dobrą drużyna, ale my chcemy postawić kropkę nad "i", i w Krakowie świętować mistrzostwo.

Kibice przedsmak święta mieli właśnie tutaj w Gdańsku, czuliście na boisku atmosferę trybun?
- Mówiliśmy sobie w szatni, że nie będziemy zwracać uwagi na przyjaźń na trybunach i wyjdziemy na boisko, aby zdobyć 3 punkty i przedłużyć aspiracje mistrzowskie.

Jak czułeś się fizycznie po ostatnich kłopotach zdrowotnych?
- Nie wytrzymałem całego spotkania. Nie trenowałem przez trzy dni i odczuwałem to. Od 75. minuty łapały mnie lekkie skurcze w łydkach. Podejrzewam, że w ostatnim kwadransie gry Pawła Brożka już nie było na boisku.

Nerka i kostka dawały o sobie znać?
- Wziąłem tyle tabletek przeciwbólowych, że nic nie czuję (śmiech)

Wygląda na to, że za tydzień będziecie świętować i mistrzostwo Polski, i Twój indywidualny sukces jako najlepszego strzelca ligi
- Nie będę się zastanawiał nad tym do 90. minuty w ostatniej kolejce. Ale mówiłem już wcześniej, że moimi priorytetami są tytuł mistrzowski dla Wisły i ponowne zdobycie korony króla strzelców.

wislakrakow.com
(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Głowacki: Wygrała determinacja

Data publikacji: 23-05-2009 22:47


Arkadiusz Głowacki nie krył swojego zadowolenia po meczu w Gdańsku. Przyznał, że nie łatwo grało się w obronie przeciwko piłkarzom Lechii. "Mają szybkich napastników, z którymi faktycznie było sporo pracy. Na szczęście dzisiaj nasza silna determinacja zwyciężyła. Bardzo cieszy nas ten wynik" – stwierdził kapitan Białej Gwiazdy.

Piłkarsko byliście zespołem lepszym, ale ciężko gra się z drużyną, która walczy o utrzymanie.

Tak, Lechia była mocno zdeterminowana. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, wiedzieliśmy, że przez większą część to my będziemy prowadzić grę, bo praktycznie przez cały mecz wynika nas do tego determinował. Przyniosło to efekty dopiero w momencie, kiedy Lechia nieco opadłą z sił.

Zwycięstwo zapewniliście sobie dopiero w końcówce.

Nieważne, w której minucie strzela się bramki. Myślę, że po prostu wygrała dzisiaj jeszcze większa determinacja niż u przeciwnika. Wierzyliśmy do końca, że możemy wygrać no i udało się.

Bramki były naprawdę piękne.

Naprawdę bramki zapierały dech w piersiach, a tym bardziej, że dały nam tyle szczęścia i upragniony wynik. Wojtek pojawił się w najodpowiedniejszym momencie i wziął ciężar na siebie, strzelił piękne bramki i to w dużej mierze jemu zawdzięczamy dzisiejszą radość.

Patrząc na dzisiejsze mecze zespołów z czołówki tabeli można stwierdzić, że było blisko wywalczenia mistrzostwa już dzisiaj.

Było blisko, ale tak naprawdę, to my też byliśmy daleko w lesie. Teraz przed nami jeszcze jeden mecz, który po prostu będziemy chcieli wygrać.

Jesteście od mistrzostwa o krok.

Jesteśmy, ale dopóki nie wywalczymy tytułu, to nikt z nas nie powie, że obroniliśmy mistrzostwo.

Jak się gra, gdy kibice dopingują wspólnie?

Tak naprawdę to myśli się tylko o tym jak człowiek wychodzi na początku. Później koncentruje się tylko na grze i na swoich zadaniach.

M. Małek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Buzała: Mieliśmy nadzieję

Data publikacji: 23-05-2009 21:29


"Myślałem, że damy radę obronić ten wynik, a może jeszcze coś strzelić" - po meczu Lechii z Wisłą mówił jeden z bohaterów tego spotkania, Paweł Buzała. Fot. Maks MichalczakFot. Maks Michalczak

Paweł Buzała może być dumny ze swojej gry przeciwko Wiśle Kraków. Nie dość, że zdobył bramkę, to jeszcze zrobił to kilkanaście sekund po pierwszym gwizdku sędziego! "Wiedzieliśmy, jaką klasową drużyną jest Wisła, jakich ma piłkarzy. Chcieliśmy szybko ich zaskoczyć i to się nam udało. Realizowaliśmy ten cel do przerwy" - stwierdził skromnie strzelec pierwszej bramki dla Lechii.

"Potem była szybko stracona bramka, ale później znów myślałem, że damy radę obronić ten wynik, a może jeszcze coś strzelić. Wisła okazała się lepsza. Widać, że to klasowy zespół i może przyszły mistrz Polski" - dodał.

"Mieliśmy nadzieję zrobić dobry wynik z Wisłą. Ciężko coś jeszcze powiedzieć. Cały tydzień się przygotowaliśmy, a nic to nie dało" - przyznał na koniec rozczarowany piłkarz.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Z bloga Ilie: ... jak nie dostać zawału w Gdańsku!

27. maja 2009, 10:11

W ostatnich dniach Ilie Cebanu umieścił na swym blogu dwa nowe wpisy. W pierwszym ciekawie wspomina mecz reprezentacji U-19 pomiędzy Ukrainą, a Mołdawią, w drugim, wczorajszym, wychwala pod niebiosa atmosferę w Gdańsku :) Zapraszamy!


Notka z bloga Ilie Cebanu:


„Łobodzińskiego do reprezentacji!!!”… albo jak nie dostać zawału w Gdańsku!

Po sobotnim meczu ostatecznie zrozumiałem, że nie jestem zdolny obserwować grę z ławki rezerwowych! Thrillery należy oglądać w kinie, a nie na stadionach piłkarskich, a tym bardziej z ławki. Mecz z Lechią Gdańsk po raz kolejny wyjaśnił dlaczego miliony ludzi uwielbiają sport zwany „futbolem”. Mówiłem już kilka razy, że dramaturgia w tym sezonie jest wprost nieprawdopodobna. Każda kolejka przynosi jakieś sensacje i po każdej kolejce sytuacja w tabeli staje się coraz bardziej zawiła. Na kilka meczów do końca sytuacja była taka, że o „przeżycie” walczyło aż 10 drużyn, a o złote medale 5 zespołów. Niezła intryga?! Co powiecie? Ale przed meczem w Gdańsku nasza drużyna osobiście odpowiadała za swój los, a także za los złotych medali. Zadanie było wyjątkowo jasne: 6 punktów w 2 pozostałych meczach. Jednak nasz pierwszy przeciwnik, Lechia Gdańsk, potrzebował zwycięstwa nad nami jak powietrza. Przed meczem nie było żadnych wątpliwości, że rywal zostawi na boisku swe wszystkie siły i całe serce, „umrze” jeśli będzie trzeba, ale za punkty będzie się bił do ostatniego gwizdka sędziego. Nas czekało zaś zaprezentowanie się jeszcze lepiej niż gracze Lechii, pokazanie wszystkich swoich umiejętności piłkarskich i wygranie za każdą cenę!

Nie wiem jak chłopaki, ale ja dobrze zrozumiałem, że gra w Gdańsku będzie całkiem inna niż nasz ostatni mecz wyjazdowy w Łodzi. Tak się złożyło, że ostatnie spotkanie Lechii z Lechem Poznań oglądałem w telewizji. Lechia przegrała 0:1, ale gdyby wygrała ten mecz 1:0 nikt nie powiedziałby ani słowa. To drużyna dobrze zorganizowana, drużyna wojowników, która lubi i nie boi się grać w piłkę. Poza tym nie mieli większego respektu przed jednym z liderów rozgrywek. Ta drużyna wykonuje swoje zadania, bez względu przeciw komu gra!

Przygotowywaliśmy się do tego meczu w normalnym dla nas trybie, trenowaliśmy ważne schematy taktyczne i słuchaliśmy podpowiedzi trenerów na temat przeciwnika. W zasadzie wszystkie treningi były „żywe”, wszyscy chłopacy pracowali z wielką ochotą i, nie patrząc na koniec sezonu, wszyscy wyglądali świeżutko. Inną kwestią są nasi kibice :). Dla nich mecz przeciw Lechii miał rangę wydarzenia roku. Nasi fani mają zgodę z kibicami Lechii. Oni razem, wzajemnie wspierają i Wisłę, i Lechię. Często nasi kibice jeżdżą na mecze Lechii i odwrotnie. No a gdy Wisła gra z Lechią, cały stadion bardzo ciepło dopinguje obie drużyny. Zgadzam się, że nie jest to zbyt powszechne zjawisko, ale uwierzcie, ci ludzie tworzą fantastyczną atmosferę dla zespołów. Byłem pod wielkim wrażeniem jesiennego meczu z Lechią w Krakowie. Ale to, co zdarzyło się na trybunach w Gdańsku, zapewniam, na długo zostanie w mojej pamięci. Ale o tym ciut niżej.

Począwszy od poniedziałku, w stronę Gdańska wyjeżdżały grupy krakowskich fanów. Ale czym bliżej soboty, pociągi były coraz bardziej „upiększone” niebieskimi, czerwonymi, białymi i zielonymi kolorami. My także jechaliśmy pociągiem do Gdańska i był on pełen naszych kibiców. I dzięki nim można było zorientować się w jakim mieście się zatrzymaliśmy, nie wyglądając przez okno :). Na każdej stacji śpiewali piosenkę o miejscowej drużynie. Wesoło było w Katowicach i w Warszawie. Można było usłyszeć, że nasi fani mają „wyjątkowy” sentyment do GKS-u i Legii :))). No a podczas jazdy cały pociąg śpiewał piosenki dopingujące Wisłę. Wyjazd okazał się ciekawym, nowe emocje i wrażenia, jeszcze bardziej mobilizujące i nastrajające. Na dworcu w Gdańsku drogi naszych kibiców i nasza rozeszły się. Oni udali się do miasta cieszyć się razem z gdańskimi przyjaciółmi. A my pojechaliśmy do hotelu, później czekał nas trening i odprawa teoretyczna…

W hotelu było już spokojnie. I nic nie przeszkadzało nam należycie przygotowywać się do meczu. Na zajęciach teoretycznych trenerzy znowu podkreślali siłę i dobrą formę sportową Lechii. Przypominali oni także o drodze, przez którą przeszyliśmy w tym sezonie. Wiele różnych rzeczy nam się przydarzyło, ale teraz musimy wykonać ostatni wysiłek i zdobyć zwycięstwo w rozgrywkach!

Sam mecz, chociaż jaki to mecz?! To wprost najprawdziwszy thriller, który ku naszej wielkiej radości zakończył się dla nas happy endem. W 25 sekundzie przegrywaliśmy już 0:1. Później kontrolowaliśmy grę, ale Lechia była ostrzejsza. Kilka razy uciekali się do bardzo niebezpiecznych dla nas kontrataków, ale nie najlepiej je wykańczali. Przerwa wyszła nam na korzyść. Zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy doprowadziliśmy do wyrównania. No a później zaczęło się najbardziej interesujące: my nie możemy strzelić z dogodnych sytuacji, sędzia dyktuje pod naszą bramką bardzo sporny rzut karny, znowu trzeba gonić wynik, darujemy rywalowi w trzech 100% momentach, NA BOISKO WYCHODZI ŁOBODZIŃSKI, od razu Zieńczuk wyrównuje pięknym uderzeniem z wolnego, no i 2 gole „ŁOBO”!!!

W 85-ej minucie, kiedy wynik był 4:2 na naszą korzyść, zarejestrowano 259 zawałów… żart :))).

Po meczu była radość. Oczywiście, wszyscy gratulowali „Łobo”. Ja krzyczałem: „Łobodzińskiego do reprezentacji!”. Wszyscy się śmiali, „Łobo” też, a wczoraj Leo Beenhakker powołał go do składu :))). Bardzo się cieszę z tego chłopaka. Przychodząc półtora roku temu do Wisły, nijak nie mógł wejść na swój poprzedni poziom. Oczywiście wzrastało niezadowolenie kibiców. Dziennikarze także nie zrezygnowali ze swej możliwości - ciągle wyliczali ile „Łobo” zarabia i krytykowali jego grę. Tylko leniwi nie krytykowali tego chłopaka. Dziesięć dni temu ukazał się artykuł o „darmozjadach” polskiej ligi i Wojtek był na pierwszym miejscu na tej liście. Oczywiście, powinniśmy być przygotowani na takie rzeczy. Każdy ma swoją pracę: jedni grają, drudzy piszą, a trzeci lubią popsuć nastrój pierwszym :). Po tym artykule powiedziałem niektórym „newsmanom”, że w moich oczach nie wzbudza on żadnego szacunku. No a „Łobo” w ładnym stylu wręczył im swą odpowiedź! Bramki, które strzelił, okazały się bardzo ważne dla Wisły, i jestem pewien, że wielki ciężar spadł z pleców Wojtka. Po meczu udzielił on wywiadu, w którym powiedział, że na boisko wychodzi z jedną myślą: pomóc drużynie. Powiedział on także, że każdy zawodnik z rezerwy jest gotów, aby wyjść w jakimkolwiek momencie na boisko i zrobić wszystko, aby wywalczyć nasz cel. Ja z kolei chcę dodać, że wszyscy, którzy siedzieli na ławce, bardzo profesjonalnie podchodzili do takiej sytuacji. I wychodząc na boisko nikt nie zamierzał pokazywać swej urazy, a przeciwnie, często ci chłopacy wzmacniali grę drużyny. Nikt nie stawiał swoich interesów ponad interesami drużyny, i często przychodziło cierpieć. Jestem pewien, że później każdy zbierze owoce za swoje odpowiednie podejście do sprawy.

Teraz wracam do kibiców, do tej nieprawdopodobnej atmosfery na trybunach w Gdańsku i na lotnisku w Krakowie. Wcześniej tego nie widziałem. Nie widziałem, aby cały stadion skandował imię i nazwisko piłkarza drużyny przeciwnej po tym, jak zdobył on bramkę i być może odprawił Lechię do pierwszej ligi (oczywiście życzę Lechii wygrania ostatniego meczu i pozostania w ekstraklasie). Ten chłopak jest wychowankiem Lechii, zagrał dla tego klubu wiele meczów, a teraz w koszulce Wisły, na 15 minut do końca spotkania, wyrównuje wynik, a z trybun słychać „Marek Zieńczuk, Marek Zieńczuk”. Nie wiem co on czuł w tym momencie, ale sam zrozumiałem, że ci KIBICE są po prostu fenomenalni. Przez cały mecz na trybunach panowało święto, cały stadion dopingował obie drużyny, i nieważne było: kto kogo! Chłopaki z Gdańska przyjęli naszych kibiców po prostu wspaniale. Oni i nakarmili, i napoili „chłopców z Reymonta”. Na przestrzeni kilku dni przyjezdni z Krakowa nie martwili się o nic. Dbali o nich gospodarze. Uważam, że takie relacje zasługują na wielką uwagę. I proponuję telewizji zrobić film dokumentalny o przyjaźni gdańskich i krakowskich kibiców!

A ci kibice, którzy zostali w Krakowie, sprawili nam niespodziankę. Kiedy wylądowaliśmy na lotnisku w Krakowie, sala oczekujących była pełna naszych fanów. Do tej pory nie mogę zrozumieć, dlaczego postanowili oni przywitać nas na lotnisku. Może oczekiwali, że zarazem będą świętować mistrzostwo, które było tak blisko (Lech Poznań w 80 minucie doprowadził do wyrównania w meczu z Polonią Warszawa 3:3. Gdyby Lech przegrał, to już bylibyśmy mistrzami)?! Może przyjechali po prostu podziękować nam za grę w Gdańsku?! Ale jakby nie patrzeć, ja osobiście byłem mile zaskoczony. Za to na takie spotkanie gotowi byli bracia Brożkowie, którzy razem z kibicami śpiewali piosenki i „zawyli” całe lotnisko :).

W niedzielę jedną cześć naszej drużyny czekał trening, a 6 chłopaków, w tym i ja, zagrało w młodzieżowej drużynie. W rozgrywkach Młodej Ekstraklasy Lechia razem z Ruchem Chorzów stały na czele tabeli i wyprzedzały nas o 3 punkty. Dlatego stawka meczu była spora. Chłopaki z naszej drużyny także walczą o złoto, w zeszłym rokiem zostali mistrzami rozgrywek w ostatniej minucie ostatniej kolejki. W tym roku historia może się powtórzyć, ale najpierw trzeba było ograć Lechię. Gracze z pierwszej drużyny wykonali swoją robotę. Strzelili 3 z naszych 4 goli i wygraliśmy 4:1. Ja z kolei zagrałem w drugiej połowie (ponieważ równocześnie na boisku może znajdować się tylko 3 piłkarzy pierwszej drużyny). Niemal przez całą drugą połowę wynik był 2:1 na naszą korzyść i Lechia bezustannie atakowała. Pracy było wystarczająco. Udało się nie stracić bramki, no a w końcówce meczu wykorzystaliśmy swoje sytuacje i wygraliśmy. Teraz Młoda Wisła zajmuje drugie miejsce w tabeli, pozostaje wygrać ostatni mecz i czekać na potknięcie Ruchu Chorzów. I kto wie, może się to przydarzy :) ?!

W dobrym nastroju zbieram się na trening. Przed nami najważniejszy tydzień tego sezonu. W sobotę gramy najważniejszy mecz, który musimy wygrać. Przechodząc przez wiele bardzo trudnych momentów, wyszliśmy na finiszującą prostą i teraz trzeba zrobić wszystko, oddać wszystkie siły, aby odnieść sukces!


Tłumaczenie: Nikoletta Kula.


Zapraszam również do przeczytania interesujących wspomnień naszego bramkarza związanych z meczem reprezentacji Mołdawii U-19. Tłumacząc tekst czułam się jakbym była na tym meczu i trzymałam kciuki za wymagający występ Ilie. Wam też życzę takich wrażeń. Tekst dostępny jest tutaj >> (jak zwykle poniżej rosyjskojęzycznego tekstu znajdziecie bardziej zrozumiałą wersję ;-) )

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Lechia – Wisła – z wizytą u przyjaciół

Autor: Adam76

Poniżej przedstawię Państwu swoje wrażenia z wizyty w Gdańsku. Mam nadzieję, że te „kilka słów;)” uzmysłowi wszystkim iż fanów Wisły i Lechii łączy szczególna przyjaźń.

Na ten mecz bardzo wielu kibiców Wisły czekało od dłuższego czasu. To spotkanie było dla sporej liczby Trójkolorowych kibiców okazją by odwiedzić przyjaciół z Wybrzeża. Terminarz Ligi jest tak ułożony iż w przedostatniej kolejce naszej rodzimej Ekstraklasy spotkały się drużyny gdańskiej Lechii i krakowskiej Wisły. Był to ważny mecz, mocno rzutujący na układ w tabeli – bowiem gdańszczanie niestety bronią się przed spadkiem, zaś Wiślacy walczą o tytuł Mistrza Polski.

Tym samym pierwsi przedstawiciele kibiców z Grodu Kraka pojawili się w Gdańsku na wiele dni przed meczem. Ponieważ SKWK ze zrozumiałych, jak dla mnie przyczyn, nie organizowało transportu na ten mecz, wszyscy chętni musieli dotrzeć na mecz we własnym zakresie. Może ktoś zapytać czemu nie było np. „specjala do Gdańska” - dla mnie, oprócz zaporowej ceny jaką „rzuciło za to” PKP dochodzi fakt, że Wiślacy do Gdańska podróżowali „różnie;)” przez kolejne dni poprzedzające zawody. Bo tak naprawdę chyba zostały wykorzystane wszystkie możliwe środki transportu – od samochodu, poprzez pociąg aż na połączeniu lotniczym skończywszy;).

Ta podróż Wiślackiej Braci trwała praktycznie od początku tygodnia poprzedzającego mecz;).

My sami postanowiliśmy wykorzystać po raz kolejny nasz „wyjazdowy automobil”;). Wieczorną porą na dzień przed meczem obraliśmy kierunek na północ do stolicy województwa pomorskiego. Nocne podróżowanie po polskich drogach ma tą zaletę, że jest dużo mniejszy ruch. Tym samym nasza podróż przebiegała nad wyraz sprawnie i spokojnie. Początkowo ze względu na długość drogi dwie osoby miały się zmieniać za kierownicą. Jednakże ostatecznie okazało się iż tylko jedna osoba kierowała autem przez całą podróż – z tego względu, że tak mocno jest „zajawiona;)” na Lechię, że bez problemów przejechała całą trasę;). Ostatecznie do Gdańska docieramy gdy już słońce pomału zaczyna wschodzić;). Kilka wykonanych telefonów „informacyjnych” i udajemy się do miejsca gdzie przyjaciele z Gdańska zabukowali nam nocleg.

Muszę przyznać, że miejsce gdzie spaliśmy robiło bardzo duże, pozytywne, wrażenie. Wygodny, przestronny wręcz luksusowy nocleg wprawił nas wręcz w lekkie „zakłopotanie” bo taka gościnność zrobiła na nas duże wrażenie. Kilka godzin snu pozwoliło nam złapać „oddech” i rano udaliśmy się na miejsce zbiórki.

Czekaliśmy tam na Wiślaków którzy w inny sposób dotarli do Gdańska. Niestety część kibiców Białej Gwiazdy nie pojawiła się gdyż ich pociąg był mocno spóźniony. Dlaczego tak się stało dokładnie nie wiem, słyszałem tylko ze przez wiele godzin był zatrzymany przez „panów na niebiesko” w Katowicach z powodu „przepełnienia”.... Faktem jest, że pociągi z Krakowa były mocno „nabite” krakowskimi kibicami, ba nawet słyszałem taką opowieść iż rejsowy kurs już w Suchej Beskidzkiej nie miał wolnych miejsc.

Suma sumarum ci którzy pojawili się na zbiórce udają się na miejsce gościny - prowadzeni przez osoby ze Stowarzyszenia Kibiców Lechii Gdańsk „Lwy Północy”. Sama gościna zorganizowana była w budynku hali Stoczni Gdańskiej gdzie każdy „Krakus” mający bilet na mecz otrzymywał smyczkę z kuponami na jedzenie i picie. Z biegiem czasu miejsce gdzie byliśmy goszczeni zapełnia się nie tylko Wiślakami, ale również Lechistami, którzy przychodzą bawić się razem z nami. Pojawia się również coraz więcej osób które „znam” i ja ;). Po niektórych było „widać;)”, iż są już od kilku dni w Gdańsku pod troskliwą opieką gospodarzy;). Widać to było niezależnie od płci danej osoby;). Warto podkreślić fakt, że przez cały czas każdy Trójkolorowy kibic z Krakowa może liczyć na życzliwość i pomoc ze strony osób ze Stowarzyszenia „Lwy Północy”. Taka życzliwość jest również okazywana przez zwykłych ludzi - wystarczyło wejść do jakiegokolwiek sklepu czy kiosku i na widok Trójkolorowych barw witały nas uśmiechy. Widać, że w Gdańsku mamy prawdziwych przyjaciół niezależnie czy ktoś jest kibicem Lechii czy też „zwykłym;)” mieszkańcem miasta. Część osób wykorzystała sposobność i udała się na zwiedzanie miasta – między innymi pod pomnik Trzech Krzyży czy też gdańską Starówkę.

W czasie gdy część krakowian mogła w spokoju oczekiwać na mecz Wiślaccy Ultrasi od godzin porannych przygotowywali na stadionie „swoją część” oprawy meczu.

Zanim wszyscy udali się stadion przy ul. Traugutta miałem okazję uczestniczyć w „niespodziance” jaką przygotowali dla nas gospodarze. Część Wiślackich kibiców została zaproszona na ...rejs dużym wycieczkowym katamaranem po porcie w Gdańsku. W krótkim czasie okręt wypełnił się kibicami i mocno ozdobiony flagami Wisły i Lechii ruszył w podróż po porcie. Nie da się ukryć, że dla „ludzi z południa;)” była to duża frajda. Oczywistym jest, że tak nietypowy „wygląd;)” statku w barwach niebiesko-biało-czerwonych i biało-zielonych wzbudził zainteresowanie turystów i przygodnych ludzi;). Nie zabrakło również pozdrowień skierowanych do nas od przygodnych osób będących na brzegu.

Koniec wycieczki oznaczał dla nas też to, że nadeszła pora by udać się na stadion Lechii. Dla mnie samo wejście na mecz nie nastręczało trudności. Zwłaszcza, że można było liczyć na pomoc Gdańszczan. Dodatkowo odpowiednie osoby z Krakowa dbały o to by panował przy tym jakiś porządek. Niestety niektórzy nie wzięli sobie do serca apeli przed meczem by mieć świadomość tego, że jadąc na Wybrzeże jest się reprezentantem ABG więc jakiś poziom przyzwoitości trzeba zachować. Część osób, która te apele zlekceważyła między innym mocno przesadzając z procentowymi trunkami „zderzyła” się z rzeczywistością w ten sposób, że uniemożliwiono im wejście na mecz. Niech na przyszłość będzie to nauczka dla wszystkich, że przesadzanie z różnymi „rozweselaczami” może zakończyć się nieprzyjemnie. Zwłaszcza, że takim zachowaniem przynoszą wstyd nie tylko samym sobie, ale przede wszystkim kibicom Wisły.

Wszyscy piłkarze co zrozumiałe zostali bardzo gorąco powitani przez kibiców po wejściu na murawę. Na początku odśpiewano hymn Wisły, a później Lechii. Gdy sędzia zawodów dał sygnał do rozpoczęcia spotkania ultrasi obu klubów zaprezentowali swoje oprawy. Osoby z Ultra Wisła swoją oprawę zaprezentowali na trybunie wzdłuż murawy zaś gdańscy Ultrasi na łuku za bramką gdzie jest młyn Lechii. Wypełniony po brzegi stadion wyglądał bardzo dobrze. Trudno mi jest określić ile osób przyjechało z Krakowa – jedni twierdzą, że 2 tysiące, inni, że 3 tysiące. Mi się wydaje, że nie jest najistotniejsze ile dokładnie przyjechało osób z Grodu Kraka do Grodu Neptuna. Ważne, że Armia Białej Gwiazdy w tym dniu była bardzo, ale to bardzo licznie reprezentowana.

Bardzo okazale wyglądały również trybuny pod względem flag, które ozdabiały płot na stadionie. Z Wiślackich flag można wymienić między innymi : Armię Białej Gwiazdy, Wierność, Kleparz, Bieżanów, Opętani, White Star Power, Urodzeni Wiślacy, Prądnik Biały, T`06, Zabierzów, Bronowice, Gdynia, Bochnia, FC Wolbrom, Stara Huta, Nowa Huta, Kazimierz, Skawina, Beer Boys, Wisła, Wisła – Jak długo w naszych sercach..., Wisła – Na przekór wszystkim....,, Fanatycy – Wieliczka, Myślenice, Olkusz, Nieobliczalni, 1000-lecia-wierne Wiśle oraz kilka innych fan w barwach Białej Gwiazdy. Oczywiście sporo również było flag Lechii w tym znane dość dobrze w Krakowie flagi Pruszcz Gdański oraz Nowy Targ. Nie zbrakło też miejsca dla flag zgodowiczów- z Wrocławia oraz Czarnych Słupsk. Mecz był ważny dla obu drużyn. Tak jak napisałem na początku obie drużyny bardzo chciały wręcz musiały zgarnąć dla siebie 3 punkty. Zawody świetnie zaczęły się dla piłkarzy gospodarzy – już pierwsza akcja meczu przyniosła im prowadzenie 1-0. Wiślacy zaskoczeni takim obrotem sprawy przez chwilę „nie wiedzieli co robić”. W tym czasie kilka razy Lechia atakowała bramkę krakowian. Jednak w miarę upływu czasu Biała Gwiazda osiągnęła przewagę na boisku. Lechia starała się bronić i w miarę możliwości kontrować. Tym samym praktycznie cały mecz upłynął przy przewadze krakowian. Zwłaszcza, że w drugiej połowie po wyrównaniu w 49 minucie stanu meczu na 1-1 przez Pawła Brożka gospodarze znowu wyszli na prowadzenie. Celnie z rzutu karnego w 66 minucie trafił gracz gospodarzy Piątek. Wyrównał pięknym strzałem z rzutu wolnego Marek Zieńczuk. Tutaj należy szczególnie pochwalić gdańskich kibiców, którzy po strzeleniu przez niego bramki dla Wisły pamiętali o tym, że jest on wychowankiem Lechii – skandując jego imię i nazwisko. Później „wejście smoka” miał Łobodziński który w 82 i 86 minucie strzelił dwie bramki ustalając wynik meczu na 4-2 dla Wisły. Taki wynik oznacza jedno - Wisła jest już o krok od obrony tytuły Mistrza Polski.

Za to my, kibice Wisły, musimy mocno ściskać kciuki by Lechia grając swój ostatni mecz w Gliwicach z Piastem sięgnęła po zwycięstwo, które gwarantuje jej utrzymanie w Ekstraklasie.

Doping w tym dniu, co zrozumiałe, był „po równo” dla obu drużyn. Oprócz Lechijnych pieśni mogliśmy usłyszeć również Wiślackie : „Jazda,jazda,jazda – Biała Gwiazda”, „Wisełko wygraj mecz”, „Jesteśmy Dumą tego miasta!”, „Każdy to powie – Wisełka rządzi w Krakowie”. Nie zabrakło również – „Wisła z Krakowa to Lechii druga połowa” czy też „Wisła z Lechią!”. Śmiesznym wydarzeniem było to, że podczas meczu w trakcie jednej z pieśni jeden z Wiślaków o „niewielkiej liczbie wyjazdowej;)”zaczął być...podrzucany do góry w rytm tej piosenki;). Więcej o meczu nie będę się za już rozpisywał – każdy chętny mógł go obejrzeć – czy na żywo czy też za pośrednictwem telewizji.

Po kończącym spotkanie gwizdkiem sędziego kibice gorąco oklaskiwali graczy obu drużyn. Choć co zrozumiałe dla gdańskich kibiców wynik był bardzo rozczarywujący.

Niemniej piłkarze Wisły mogli przybić piątki z wszystkimi fanami, zaś symptomatyczne były dwa wydarzenia – Patryk Małecki paradujący w szaliku Lechii oraz Marek Zieńczuk udzielający wywiadu w koszulce w biało-zielone pasy:).

Koniec meczu nie oznaczał końca atrakcji jakie przygotowali gospodarze z „Lwów Północy” wobec kibiców z Krakowa. Po zawodach specjalnie podstawiane autobusy zawiozły wszystkich chętnych ponownie do hali Stoczni Gdańskiej na drugą część gościny. Można było coś zjeść, napić się jak również „popląsać;)” w rytm muzyki granej przez specjalnie wynajętego DJ`a. I w trakcie tego party mogłem zauważyć takie naturalne, faktyczne bratanie się kibiców Wisły i Lechii. Widać, dla mnie, że ta przyjaźń między nami chyba jest najmocniejsza w całej Polsce bowiem występuję w każdej „grupie i warstwie” kibicowskiej społeczności z Reymonta i Traugutta.

Dla mnie ten dzień zakończył się około 2.00 w nocy kiedy mogłem udać się spać do swojego pokoju;).

Niedziela w założeniach miała nam upłynąć w spokoju i wcześniejszym powrocie do Krakowa. „Nie przewidzieliśmy” jednak, że nasi przyjaciele z Gdańska mają wobec nas „inne plany;)” i dość szczegółowo zaplanowali nam ten dzień;). Najpierw zawitaliśmy do jednej z restauracji blisko plaży gdzie każdy mógł się do woli posilić i napić – wszystko na koszt Lechistów. Oczywiście, nie wszyscy siedzieli cały czas w jednym miejscu. Obowiązkowo należało zaliczyć wypad na pobliską nadmorska „dużą piaskownicę”;). Niektórzy skorzystali również z wystawionych licznie urządzeń jak np. cymbergaj itp. Było bardzo wesoło zwłaszcza jak jedna z osób najpierw „zabawiła się;)” na swoistej „skoczni”, zaś chwilę później zapakowała się do środka nadmuchiwanej specjalnej kuli i pływała w niej po basenie...a raczej próbowała w „koślawy;)” sposób utrzymać równowagę;). Później zostaliśmy zaproszeni na mecz...żużlowy bowiem w niedzielę gdańskie Wybrzeże rozgrywało spotkanie z Polonią Bydgoszcz. Chętnie z tej okazji skorzystaliśmy – była to bowiem dla nas kolejna „atrakcja” niedostępna na co dzień;). Same zawody były udane dla żużlowców gospodarzy bowiem wygrali oni mecz 57-33. Zmagania żużlowców mogliśmy oglądnąć w spokoju bez jakiś „emocji;)”, ale na pewno nie w ciszy;). Dla mnie było to novum i kolejna okazja by zobaczyć „coś innego” w związku z wyjazdowym meczem Białej Gwiazdy;).

Na zawodach dało się zauważyć sporo osób w brawach Wisły. Najśmieszniejszym wydarzeniem było jak goszczący nas Lechiści poczęstowali tych którzy chcieli zdrowotną tabaką. No i jak to zwykle bywa nieobeznana osoba w „tabakowym rytuale;)” „przedawkowała”. Efekt był taki, że cała załzawiona, kichająca wzbudziła ogólną wesołość naszej grupy. Zwłaszcza, że w tej swojej „gehennie;)” nie była osamotniona;). Można by rzec, że w tamtej rzeczywistości – wyraz ich min...bezcenne;););)

Po zakończonych zmaganiach żużlowców nastał niestety czas pożegnania. Generalnie nikt się do tego nie palił, z powodu tego że Gdańszczanie szczególnie zadbali o to byśmy się tam czuli jak u siebie w domu. Niestety „skrzecząca rzeczywistość”, poniedziałkowych, zawodowych obowiązków zmusiła nas do obrania drogi powrotnej do Krakowa.

Późna pora rozpoczęcia podróży miała ten sam plus jak w drodze do Gdańska – generalnie mniejszy ruch samochodów. Upłynęła nam ona w wesołej atmosferze. Mieliśmy mnóstwo wrażeń z pobytu w Gdańsku, którymi wspólnie mogliśmy się podzielić. Swoistą furorę robiły różne „wariacje;)” na temat przewodni pod hasłem „ śmieszne, ale chamskie”;). Ostatecznie w Krakowie pojawiamy się przed 3.00 nad ranem. Jeszcze tylko pozostało mi tradycyjne nocne „zwiedzanie;)” ulic Krakowa by ostatecznie zawitać w domowe progi przed 4.00. Po to tylko by za dwie godziny rozpocząć przygotowania do poniedziałkowej wizyty w pracy;).

Na koniec napiszę w swoimi imieniu (i zapewne każdego Wiślaka będącego w Gdańsku) – WIELKIE DZIĘKI DLA WSZYSTKICH GDAŃSZCZAN ZA GOŚCINĘ!!! WIELKIE DZIĘKI DLA KIBICÓW LECHII ZA TO JAK PRZYJĘLI NAS W SWOIM MIEŚCIE!!!! WIELKIE DZIĘKI DLA STOWARZYSZENIA KIBICÓW LECHII GDAŃSK ZA TO, ŻE CZULIŚMY SIĘ W GDAŃSKU JAK W DOMU!!!

Dla mnie osobiście jesienna wizyta Lechistów w Krakowie, jak i obecna wizyta Wiślaków w Gdańsku udowodniły, że przyjaźń pomiędzy Wisłą i Lechią jest dla mnie najlepsza w Polsce.

Wisła z Krakowa to Lechii druga połowa!!

Do zobaczenia na kibicowskim szlaku!


źródło: KibiceWisly.pl

Wideo

Skrót meczu:


Lechia Gdańsk - Wisła Kraków (mecz przyjaźni w Gdańsku) cz. I

http://www.youtube.com/watch?v=d_jLKNQCaTA


Lechia Gdańsk - Wisła Kraków (mecz przyjaźni w Gdańsku) cz. II

http://www.youtube.com/watch?v=lU92dMSbGv0


Lechia - Wisła - Kibice:

http://www.youtube.com/watch?v=PRlcI_iDUHE


Galeria kibicowska: