2009.05.30 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 2:0

Z Historia Wisły

2009.05.30, 30. kolejka Ekstraklasy, stadion Wisły im. Henryka Reymana, 17:00
[[Grafika:|150px]] Wisła Kraków 2:0 (1:0) Śląsk Wrocław [[Grafika:|150px]]
widzów: 15.600
sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok)
Bramki
Radosław Sobolewski 27'
Marek Zieńczuk 82'
1:0
2:0
Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Peter Šinglár
Arkadiusz Głowacki grafika:zk.jpg
Marcelo
Piotr Brożek
Wojciech Łobodziński grafika:zmiana.PNG (65' Piotr Ćwielong)
Radosław Sobolewski
Júnior Enrique Díaz Campbell
Patryk Małecki
Marek Zieńczuk grafika:zk.jpg grafika:zmiana.PNG (84' Tomáš Jirsák)
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (88' Mauro Cantoro)

trener Maciej Skorża
Śląsk Wrocław
4-5-1
Wojciech Kaczmarek
Tadeusz Socha
Piotr Celeban
Wojciech Górski
Mariusz Pawelec
Marek Gancarczyk grafika:zmiana.PNG (87' Patryk Klofik)
Antoni Łukasiewicz grafika:zmiana.PNG (46' Kamil Biliński)
Krzysztof Ulatowski
Sebastian Dudek
Janusz Gancarczyk
Tomasz Szewczuk

trener Ryszard Tarasiewicz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

WISŁA KRAKÓW MISTRZEM POLSKI!

Przez dziesięć miesięcy emocjonowaliśmy się wspaniałym, niezwykle zaciętym sezonem piłkarskiej ekstraklasy. Dziś już wiemy - po raz drugi z rzędu i dwunasty w całej historii klubu po tytuł mistrza Polski sięgnęła krakowska Wisła! Swój sukces przypieczętowała pewnym zwycięstwem 2:0 nad Śląskiem Wrocław przy Reymonta. Z kibicami we wspaniałym stylu pożegnał się Marek Zieńczuk, strzelec jednej z bramek, który po sezonie opuszcza Kraków.

Wisła we wspaniałym stylu podniosła się z kolan, mając już pięć punktów do lidera tabeli. Zaliczyła świetny finisz i pewnie sięgnęła po mistrza!

Emocji przy Reymonta w sobotnie popołudnie było masę! Wisła rozpoczęła nerwowo, jakby przytłoczona wagą spotkania. Już w 3. minucie wszystko mogło zacząć się bardzo źle dla krakowian. Na mocny strzał z dystansu zdecydował się Janusz Gancarczyk, ale trafił w poprzeczkę. Wisła po raz pierwszy zagroziła po dziesięciu minutach gry w wyniku nieporozumienia między dwoma obrońcami Śląska. Piłka trafiła do Patryka Małeckiego, ten odegrał na wolne pole do Pawła Brożka, który miękkim strzałem próbował przelobować Kaczmarka. Ten jednak był na posterunku.

Biała Gwiazda nie wypracowała sobie w pierwszej części spotkania znaczącej przewagi. Wiślacy dłużej operowali piłką, ale nie wynikały z tego żadne sytuacje, z których można byłoby zdobyć bramkę. Aż do 27. minuty, kiedy na lewym skrzydle obrońcę minął Marek Zieńczuk, precyzyjnie zacentrował do wbiegającego Radosława Sobolewskiego, który z 10 metrów posłał futbolówkę do siatki. Wisła prowadziła 1:0 i była już naprawdę blisko mistrzowskiego tytułu. Krakowianie może nie przeprowadzali zmasowanych ataków, ale bardzo konsekwentnie grali w destrukcji, a co za tym idzie wrocławianie nie mieli wiele do powiedzenia w ofensywie. Groźnie w polu karnym Mariusza Pawełka zrobiło się dopiero na trzy minuty przed przerwą. Śląsk przeprowadził dynamiczną akcję lewą stroną, zakończoną strzałem Ulatowskiego, ale na posterunku był bramkarz Wisły, który dobrze sparował to uderzenie.

Do końca pierwszej części gry rezultat nie uległ już zmianie. Na drugą odsłonę wiślacy wybiegli bez zmian w składzie. W drużynie Śląska pojawił się natomiast najlepszy strzelec Młodej Ekstraklasy, Kamil Biliński, zastępując Antoniego Łukasiewicza. W drugiej części gra toczyła się w dość wolnym tempie, ale gospodarze w pełni kontrolowali sytuację, nie dając Śląskowi zbliżyć się pod swoje pole karne. Przyjezdni mogli doprowadzić do wyrównania dopiero w 68. minucie. Między obrońcami Wisły przedarł się Sebastian Dudek i w sytuacji "sam na sam" z Pawełkiem trafił w słupek. Wisła w pierwszej części drugiej połowy nie prezentowała się efektownie w ofensywie. Duży impuls do ataków dał Piotr Ćwielong zmieniając Wojciecha Łobodzińskiego. Swoje szanse zmarnowali kolejno Małecki, Ćwielong oraz Brożek, ale przy Reymonta zaczęło pachnieć drugą bramką. W 82. minucie kibice przy Reymonta mogli unieść ręce z okrzykiem radości po raz drugi. Do bezpańskiej piłki tuż za linią pola karnego dopadł Marek Zieńczuk i płaskim, precyzyjnym strzałem nie dał szans Kaczmarkowi. Chwilę później opuścił boisko, żegnany brawami przez cały stadion, wieńcząc tym samym w wspaniały sposób swój pobyt w Wiśle.

Po trzech minutach doliczonego czasu gry sędzia Hubert Siejewicz zagwizdał po raz ostatni, a piłkarzy i kibiców Wisły zgromadzonych przy Reymonta ogarnęła euforia! Fajerwerki, radość, wspaniała zabawa! W Krakowie rozpoczęło się święto!


Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
1:0 Radosław Sobolewski 27 min
2:0 Marek Zieńczuk 82 min

Żółte kartki: Głowacki, Zieńczuk
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok)

Wisła: Mariusz Pawełek - Peter Singlar, Marcelo, Arkadiusz Głowacki, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński (65 min - Piotr Ćwielong), Junior Diaz, Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk (84 min - Tomas Jirsak) - Patryk Małecki, Paweł Brożek (88 min - Mauro Cantoro)

Śląsk: Mariusz Pawełek - Peter Singlar, Marcelo, Arkadiusz Głowacki, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński (65 min - Piotr Ćwielong), Junior Diaz, Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk (84 min - Tomas Jirsak) - Patryk Małecki, Paweł Brożek (88 min - Mauro Cantoro)


wislakrakow.com

Tabela Ekstraklasy sezonu 2008/2009
(pozycja - klub - liczba rozegranych meczów - punkty - bramki zdobyte - bramki stracone)

1 - Wisła Kraków - 30 - 64 - 53 - 21 2 - Legia Warszawa - 30 - 61 - 52 - 17 3 - Lech Poznań - 30 - 59 - 51 - 24 4 - Polonia Warszawa - 30 - 54 - 40 - 23 5 - GKS Bełchatów - 30 - 54 - 40 - 28 6 - Śląsk Wrocław - 30 - 45 - 40 - 34 7 - Polonia Bytom - 30 - 35 - 30 - 46 8 - Jagiellonia Białystok - 30 - 34 - 28 - 34 9 - Ruch Chorzów - 30 - 34 - 22 - 32 10 - Piast Gliwice - 30 - 33 - 17 - 26 11 - Lechia Gdańsk - 30 - 32 - 30 - 44 12 - Odra Wodzisław - 30 - 32 - 23 - 40 13 - Arka Gdynia - 30 - 30 - 27 - 39 14 - Cracovia - 30 - 30 - 24 - 40 15 - Górnik Zabrze - 30 - 29 - 20 - 33 16* - ŁKS Łódź - 30 - 35 - 27 - 43 Łódzki KS został przesunięty decyzją PZPNu z 7. na ostatnią pozycję z powodu nie otrzymania licencji na grę w przyszłym sezonie.

Minuta po minucie

	'	Mistrza już mamy, na Ligę Mistrzów czekamy - śpiewają kibice. My z nimi.
	'	MISTRZ MISTRZ NASZ TS!!! KTO MISTRZEM JEST, OCZYWIŚCIE ŻE NASZ TS!!! TYTUŁ ZOSTAJE POD WAWELEM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
	90+4'	Poprzeczka Szewczuka. KOŃCZMY!
	90+2'	Czekamy na końcowy gwizdek.
	90+1'	A my już w koszulkach mistrzowskich! MISTRZ MISTRZ NASZ TS!!!
	90+1'	Polonia pogrąża Górnika, strzelając mu bramkę na 1:0.
	90'	Jirsak do Ćwielonga, przed polem karnym, dobre uderzenie, łapie Kaczmarek.
	90'	Klofik do Szewczuka, pole karne Wisły, nic z tego. Idzie kontra Wisły.
	89'	Wszyscy czekają na końcowy gwizdek, fotoreporterzy przygotowani, kibice wyczekują, kilkunastu przekroczyło ogrodzenie.
	88'	A tutaj znajdziecie film sprzed meczu

88' Paweł Brożek z boiska, wbiega na nie Mauro Cantoro. Czy to pożegnanie z Pawłem? 87' Za Marka Gancarczyka Patryk Klofik. 84' Owacja na stojąco dla Marka Zieńczuka. "MAREK ZIEŃCZUK"! Żegnamy się z tym zawodnikiem, zastępuje go Tomas Jirsak.

	82'	Zieniu dopada do bezpańskiej piłki tuż za linią pola karnego i płaskim, precyzyjnym strzałem pokonuje Kaczmarka. Brawo Zieniu! Brawo Wisła! 
	82'	Gooool dla Wisły! Maaarek Zieńczuk!!! We wspaniałym stylu żegna się z Wisłą
	81'	Coraz więcej osób kłębi się przy wyjściach z poszczególnych sektorów na murawę... 
	79'	"Pepe" faulowany z prawej strony, tuż przed linią pola karnego. Do piłki znowu podszedł Zieńczuk, ostro bita piłka na głowę Diaza... jak on tego nie strzelił?
	77'	Znacznie aktywniejsza w ofensywie Wisła! W pole karne wpadł Małecki, strzelił na bramkę, ale znów został zablokowany
	77'	Strzał z dystansu Ćwielonga, dobrze broni Kaczmarek
	76'	Świetnie z obrońcą poradził sobie Piotr Ćwielong, mógł strzelać, ale poszukał wbiegającego Pawła Brożka. Ten przepuścił piłkę do Małeckego, ale tych kombinacji było już za dużo. Nieporozumienie wiślaków
	75'	Znów niezbyt precyzyjnie, wyskakuje Tomasz Szewczuk i wybija piłkę w pole gry
	74'	Ofensywne wejście Sobolewskiego, próba strzału z dużego kąta, ale Sobol zablokowany i mamy kolejny róg
	73'	Kibice skandują imię i nazwisko Macieja Skorży. 
	72'	Mariusz Pawelec faulował Małeckiego. Rzut rożny dla Wisły z około 40 metrów od bramki Kaczmarka. Dośrodkowuje Zieńczuk, do nikogo...
	70'	Daleki cross Małeckiego do Zieńczuka, próba dośrodkowania w pole karne, Zieniu zablokowany. Będzie róg
	69'	Tymczasem info z Poznania - Lech prowadzi z Cracovią 2:1. Strzelcem gola Rengifo
	68'	Ależ było groźnie!!! Sebastian Dudek przedarł się między obrońcami Wisły i w sytuacji "sam na sam" z Pawełkiem trafił w słupek
	66'	Od razu z niezłej strony pokazuje się "Pepe", ogrywa jednego z obrońców, wykłada piłkę do wbiegającego Zieńczuka, ale ten fatalnie przestrzela

65' Na boisku pojawia się Piotr Ćwielong, zastępuje Wojciecha Łobodzińskiego

	64'	Świetny wślizg Diaza, odbiór piłki i od razu długi cross do Brożka. Ten wdał się w pojedynek z Górskim, ale nie zdołał się przedrzeć
	63'	Na spalonym Wojciech Łobodziński... z naszej perspektywy wątpliwy
	62'	Na murawę wraca Zieńczuk, chyba już wszystko w porządku. 
	61'	Płaskie dośrodkowanie z lewej strony Juniora Diaza, do piłki dopada Łobodziński, ale przy nim jest jeden z obrońców Śląska, który blokuje strzał 
	60'	Na murawie leży Marek Zieńczuk, interweniuje sztab medyczny Wisły 
	58'	Diaz w polu karnym Śląska, trochę się zaplątał, próbował jeszcze odegrać do Brożka (piętką), ale nieudanie.
	52'	Małecki kontra Celeban, małe spięcie między zawodnikami. Róg dla Wisły raczej niesłuszny.
	51'	Sebastian Dudek trafia w Małeckiego w murze.

50' Kartka dla Głowackiego za faul na Januszu Gancarczyku, który ścinał w stronę pola karnego. Szkoda, że faul, bo piłkę już odbierał mu Singlar.

	49'	Błąd Kaczmarka, wypuszcza piłkę z rąk, ale naprawia pomyłkę.
	48'	Cracovia remisuje 1:1 po bramce Szeligi.
	46'	Wisła wznawia grę po przerwie!
	46'	"Maciek, Skorża" - skandują kibice! Ten odwzajemnia się brawami.

46' Szykuje się do wejścia Biliński. Za Łukasiewicza. Statystyka pierwszej połowy Wisła-Śląsk: sytuacje: 9-3, strzały 6-4, strzały celne 2-0, strzały zablokowane 1-0, spalone 1-1, rzuty rożne 1-0, faule 6-6 Nigdy nie spadnie, hej Lechia nigdy nie spadnie!! :))) I koniec pierwszej połowy! 45 minut dzieli nas od mistrzostwa Polski!

	45+1'	Lechia 2:0 w Gliwicach!
	45'	Świetny odbiór Małeckiego, rajd przez kilkadziesiąt metrów z naszej połowy, podanie do Zieńczuka, ten traci piłkę.
	43'	Blisko dobrej okazji do strzału głową jeden z wrocławian, uderzenie jednak niecelne. Poza tym był spalony.
	42'	Drugą bramkę zdobyła Legia w meczu z Ruchem. Zdobył ją Iwański.
	42'	Dobra kontra Śląska, piłka do Ulatowskiego na lewym skrzydle, ten decyduje się na strzał z ostrego kąta, który wybronił Mariusz Pawełek.
	41'	Próba uderzenia Gancarczyka z większej odległości, ale bardzo nieprecyzyjna.
	39'	Pasuje Wam taka sytuacja? Arka - Odra 1:1, Lech - Cracovia 1:0, Piast - Lechia 0:1, Górnik - Polonia 0:0. Spada Cracovia i Arka, a w barażach Górnik. No ale przed nami jeszcze 50 minut.
	36'	Lechia prowadzi 1:0 w Gliwicach! A w Krakowie akcja Wisły lewą stroną, nie zakończyła się bramką. "Lechia Gdańsk, Lechia Gdańsk" - krzyczą fani.
	34'	Sporo obserwatorów zebrało się na "trybunie C". A dokładniej na ogrodzeniu od parku Jordana, znajdującym się za placem budowy trybuny wschodniej. Widać nawet małą aktywność kibicowską ;)
	33'	Legia prowadzi 1:0 z Ruchem Chorzów po celnym trafieniu Rogera.
	32'	Podepchnął Łobodzińskiego Pawelec w polu karnym, ale sędzia nie zdecydował się na podyktowanie "jedenastki". Wziął pod uwagę, że Łobo miał daleko do piłki...
	31'	Małecki nie zdołał minąć rywala w polu karnym Śląska, ale zmusił go do wybicia na aut na wysokości pola karnego gości.
	30'	W Gdyni Odra wyrównała na 1:1. Czyli teraz spadają Arka i Cracovia, a w barażu Lechia.
	30'	Dalekie zagranie do Pawła Brożka i równie daleki wybieg Kaczmarka zapobiega niebezpieczeństwu pod bramką Śląska.

27' Radek Sobolewski zdobywa prowadzenie dla Wisły!!! Dokładnie i precyzyjnie Marek Zieńczuk, który minął obrońcę z lewej strony, dośrodkował spod linii końcowej. Zaabsorbował obrońców Paweł Brożek, a wbiegający "Sobol" skutecznie uderzył z około 10 metrów.

	25'	Niezła akcja Wisły. Głowacki do Brożka, ten z pierwszej do Zieńczuka na prawo. Zieniu zakręcił obrońcą, wyłożył Małeckiemu, który odchylony przeniósł piłkę nad poprzeczką. Niedobry strzał.
	25'	Wolno turlała się piłka w polu karnym Wisły, ale nie miał jej kto wybić, ani kto strzelić. W końcu Singlar na aut.
	22'	Zbyt głęboka centra Małeckiego, piłka leciała w światło bramki Śląska, ale pewnie Kaczmarek.
	22'	Przy piłce Paweł Brożek w polu karnym Śląska, rzut rożny dla Wisły.
	21'	Strzał Janusza Gancarczyka, lotu piłki nie przeciął wyskakujący Celeban i pewnie chwyta Pawełek.
	21'	Lustrzane odbicie sytuacji z 15 minuty. Wówczas rzut wolny dla Wisły, teraz dla Śląska, i z lewego skrzydła. To efekt faulu Łobodzińskiego na Dudku.
	20'	"Lechia - biało-zieloni" - słyszymy.
	19'	"Tylko mistrzostwo" - przypominają kibice. Stawka spotkania zdaje się pętać nogi zawodników. Dobrze, że Śląsk, poza sytuacją z trzeciej minuty, nie zagraża.
	18'	Łobodziński na lewym skrzydle przegrywa pojedynek jeden na jeden z Tadeuszem Sochą. Będzie aut.
	17'	Paweł Brożek pod linią końcową, sprytnie zagrywa zewnętrzną częścią stopy do Diaza, ten nie zdołał sięgnąć piłki skutecznie blokowany.
	15'	Uderzenie Zieńczuka nad poprzeczką.
	14'	Sfaulowany blisko narożnika pola karnego na wysokości 20 metra Peter Singlar. Będzie rzut wolny, do piłki podchodzi Marek Zieńczuk.
	13'	Lech prowadzi z Cracovią 1:0. Gola zdobył Hernan Rengifo. Robi się goręcej.
	11'	Ofiarnie Radosław Sobolewski w pojedynku z prawoskrzydłowym Śląska Markiem Gancarczykiem, odebrał mu piłkę.
	10'	Zablokowana główka Zieńczuka!
	10'	Sprytnie Paweł Brożek!!! Ostry kąt i mało partnerów w środku, więc zdecydował się na lob. Kaczmarek z trudem odbił na róg.
	9'	Ofiarnie zablokowane dośrodkowanie Zieńczuka przez Sochę.
	8'	A na trybunach pojawił się napis - apel o grę w Krakowie, przy Reymonta 22 w najbliższym roku.
	8'	W Gdyni Arka prowadzi z Odrą 1:0.
	6'	Jakaś taka nerwowa atmosfera. Wyczekiwanie. I na trybunach i na boisku. Nam również nie pisze się zbyt łatwo.
	5'	Próba prostopadłego podania Pawła Brożka do Małeckiego, lecz przecięta.
	4'	Dalekie podanie Głowackiego w kierunku Łobodzińskiego, łatwiejszy dostęp do piłki miał jednak Kaczmarek w bramce Śląska.
	4'	Wisła wolno, niemal na stojąco. Jakby zadowalało ją 0:0.
	2'	Potężna petarda Janusza Gancarczyka zza pola karnego! Poprzeczka ratuje Wisłę!
	2'	Piłka bliżej pola karnego Wisły. 
	1'	I ostrożne, choć gromkie, z trybun: "Czy wygrywasz, czy nie".
	1'	Rozpoczyna Śląsk. "Baszczu z nami kibicami" - ciągnie się z trybun.

No i mamy oprawę, efektowna kartoniada, a na dole napis: "Plaudite, cives", czyli rzymskie zawołanie: "Klaszczcie, obywatele". I w tym momencie obie drużyny wychodzą na murawe. Wisła Kraków i Ślask Wrocław już na murawie. Kibice pozdrawiają Marcina Baszczyńskiego. Na środek boiska wychodzi 10 kibiców wraz ze Smokiem, prezentując flagi w barwach Wisły i Śląska. A w Radiu Biała Gwiazda gościł dziś Jakub Błaszczykowski, który po rozmowie opuścił trybunę vip i skierował się ku tej za bramką. Z sektora D będzie dopingował wiślaków. Fani Śląska, ubrani w zielone koszulki, zajęli przede wszystkim skrajny sektor trybuny D. "Tylko mistrzostwo, Wisełko tylko mistrzostwo" Wiślacy wybiegają na murawę i rozpoczynają rozgrzewkę. Ubrani są w koszulki koloru... czarnego z emblematami Wisły i Śląska. Mamy skład Wisły. Wrócił do podstawowej jedenastki Wojciech Łobodziński, który powędrował na prawe skrzydło, zaś do ataku przesunięty został Patryk Małecki. Wypadł z podstawowego składu Piotr Ćwielong. Zawodnicy obu drużyn sprawdzają stan murawy. Fani Śląska już od ponad godziny bawią się i posilają w specjalnie przygotowanej dla nich strefie obok stadionu. Powoli pojawiają się na trybunach pierwsi kibice, pojawia się też oprawa, której głównym motywem będzie pewna łacińska sentencja. Już po 13. a to oznacza, że w Krakowie powinni być już kibice Śląska, którzy w liczbie około 1000 osób zasiądą dziś na trybunie D Póki co zapraszamy do lektury zapisu przedmeczowej konferencji prasowej z udziałem trenera Wisły, Macieja Skorży Dochodzi do paradoksu, w którym kibice Wisły mogliby kibicować Cracovii, by ta odebrała punkty "Kolejorzowi" ;-) Ale chyba powinniśmy poradzić sobie sami! Jeszcze raz przypomnijmy najważniejsze założenie - Wisła musi zdobyć choćby jeden punkt, by sięgnąć po dwunasty tytuł mistrza Polski. Oczywiście przy założeniu, że Lech pokona Cracovię. Piłkarze Śląska już w piątek udali się w drogę do Krakowa. Do autokaru nie wsiedli kontuzjowani Mila, Fojut i Wołczek. Ostatni z nich nabawił się urazu dosłownie na "pięć minut" przed wyjazdem do Krakowa. 13:05 - do pierwszego gwizdka już tylko cztery godziny. Są emocje? I bardzo dobrze, muszą być, Nikomu nie trzeba przypominać jakiej wagi czeka nas spotkanie! Zapraszamy na relację "minuta po minucie" z ostatniego w tym sezonie meczu Ekstraklasy, w którym Wisła zagra u siebie ze Śląskiem Wrocław. Początek meczu o godz. 17:00.

Pomeczowe wywiady

Maciej Skorża, trener Wisły

Drugie mistrzostwo Polski z rzędu i co dalej? Ma pan jakieś dalsze plany?

Maciej Skorża: Tylko Wisła. Mam jeszcze rok kontraktu i zamierzam go wypełnić. Nigdzie się stąd nie ruszam.

A może pan liczyć na jakieś znaczące wzmocnienia przed następnym sezonem? Będziecie walczyć o awans do Ligi Mistrzów.

Tak, rozmawiamy z kilkoma piłkarzami i ich menedżerami. Mamy pomysł na wzmocnienie tej drużyny. Tym bardziej że mamy teraz asa w rękawie w postaci zmienionych, łatwiejszych zasad kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Mamy nadzieję, że skusimy wybranych przez nas piłkarzy perspektywą gry w tych elitarnych rozgrywkach.

Może jakieś nazwiska? Myślicie o jakichś gwiazdach?

Bardzo bym chciał pozyskać Macieja Żurawskiego. On by nam się przydał, a z tego, co wiem, nie podpisał jeszcze kontraktu z Omonią Nikozja.

Macie już jednego nowego piłkarza - Łukasza Gargułę.

Tak, ale niestety stan jego zdrowia nie pozwala jeszcze myśleć o nim w perspektywie eliminacji do Ligi Mistrzów. Mam nadzieję, że Łukasz wzmocni nas we wrześniu, wtedy powinien być już w pełni sił.

To było pana drugie z rzędu mistrzostwo. Które lepiej smakowało?

Mistrzostwo to mistrzostwo, smakuje tak samo. Ale to tegoroczne było o wiele trudniej zdobyć. Naprawdę w całej rundzie wiosennej moi piłkarze byli maksymalnie spięci. Determinacja, ambicja i walka do końca. Lech i Legia były bardzo mocne, ale my nie odpuściliśmy na wiosnę nawet jednego meczu.

A co działo się z Wisłą jesienią? Wydawało się, że na obronę mistrzostwa nie będziecie mieli żadnych szans.

Moi piłkarze popełnili grzech pychy. Po poprzednim sezonie wydawało im się, że są bardzo mocni i będą wygrywali mecze równie łatwo jak rok wcześniej. To, że prasa przestała nas wymieniać w roli faworytów, było jak najbardziej słuszne, ale jednocześnie dało nam do myślenia. Piłkarze zmobilizowali się maksymalnie. Wiosną mieliśmy tylko jeden cel – obronić mistrzostwo.

Kiedy pan uwierzył, że jest to realne? Po zwycięstwie nad Legią?

Nie, w Poznaniu. Jechaliśmy tam ze stratą trzech punktów do Lecha i porażka przekreśliłby nasze szanse na mistrzostwo. Tak się nie stało, zostaliśmy w grze i wtedy wiedziałem, że mistrzostwo jest realne.

Mówi się, że wygraliście to mistrzostwo doświadczeniem.

Jakim doświadczeniem? Mamy jeden z najmłodszych zespołów w ekstraklasie. Jest oczywiście starszy trzon: Głowacki, Baszczyński, Zieńczuk i Sobolewski, ale poza nimi większość piłkarzy to młodzi chłopcy. To właśnie ta mieszanka okazała się kluczem do sukcesu.

Pomogło wam też szczęście.

Uważam, że opatrzność rzeczywiście czuwała nad nami. Na koniec sezonu dostaliśmy wiele prezentów od losu, które wykorzystaliśmy. W Gdańsku przy stanie 1:1 strasznie interesowałem się innymi wynikami. Nie wiedziałem, co zrobić, czy bronić tego wyniku, czy nie. Lechia strzeliła nam jednak gola i wtedy przestałem nasłuchiwać wieści z innych stadionów – postawiłem wszystko na jedną kartę. Rzuciliśmy się do ataku i okazało się, że pozostałe wyniki nie są już dla nas ważne.

Artur Szczepanik, Krzysztof Oliwa

Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska

Uważam, że było to dobre spotkanie, zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Mogło być nerwowo gdybyśmy strzelili bramkę na 1:1, a mieliśmy ku temu okazje. Wtedy mecz mógł się inaczej potoczyć. Mówiłem, że przyjedziemy do Krakowa zagrać normalny mecz i staraliśmy się jak zawsze wygrać. Zabrakło nam szczęścia, które jest niezbędne nie tylko w sporcie, ale i w życiu. Trudno, tak bywa. Myślę, że z sytuacji, które sobie stworzyliśmy zasłużyliśmy na jedną bramkę. Gratuluję Wiśle zdobycia mistrzostwa.

Czy Wisła zasłużenie zdobyła mistrzostwo? Myślę, że tak. Wisła była zespołem, który grał najrówniej przez cały sezon. Potencjałem piłkarskim nie jest to zespół słabszy niż Lech, czy Legia, a dodatkowo ma charakter i to się potwierdziło.

Spadły Górnik i Cracovia. Czy to zaskoczenie? Na pewno jest to tragedia szczególnie dla Górnika. W Zabrzu jest klimat dla piłki, jest tam masa kibiców.

Jak trener ocenia szanse Wisły na grę w Lidze Mistrzów? Taka sama sytuacja jest dla wszystkich polskich klubów – żeby odgrywać znaczącą rolę niezbędne są nakłady finansowe i wzmocnienia.

Na przedmeczowej konferencji trener Skorża powiedział, że Śląsk jego zdaniem może się bić w przyszłym sezonie o podium. Jest to realne? Piłkarsko w przyszłym sezonie nie będziemy tak mocni jak Wisła, Legia, czy Lech. Mam nadzieję, o ile jeszcze będę trenerem, że duży krok zrobimy w sezonie 2012/2013.


autor : Delin źródło: slask.net

Patryk Małecki, piłkarz Wisły

Małecki: To jest coś pięknego Data publikacji: 31-05-2009 00:37


Po meczu ze Śląskiem Wrocław pomocnik Wisły Patryk Małecki był bardzo zadowolony. "Cieszę się bardzo. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski i jestem chyba teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie” - podsumował po meczu z wrocławianami Patryk Małecki. Fot. Maks Michalczaqk


W końcu masz medal. Nie, jeszcze nie mam, bo dostanę jutro. Ogromna radość. Każdy skazywał nas na porażkę, mówiono, że to Lech albo Legia zdobędą tytuł, ale ostatecznie to my tryumfowaliśmy.

Jesteś bardzo młody, ale wskoczyłeś do podstawowego składu Wisły. Jak to się robi? Przede wszystkim wierzę w swoje umiejętności, walczę na treningach, pokazuję się z jak najlepszej strony. Czekałem dosyć długo, ale było warto. Pokazałem charakter, wskoczyłem do składu i udowodniłem, że warto na mnie wstawiać.

Ciężko było się zmobilizować na to spotkanie? Może nie ciężko, ale każdy miał w swojej świadomości, że wystarczy nam do sukcesu remis. Myślę, że mogłoby to inaczej wyglądać, gdybyśmy musieli wygrać to spotkanie za wszelką cenę i wtedy nasza mobilizacja byłaby lepsza. Ale wygraliśmy i to jest najważniejsze.

Zadrżały Wam serca w trzeciej minucie, kiedy Janusz Gancarczyk strzelił w poprzeczkę? Nie, spokojnie. Znamy swoje umiejętności, wiemy, że jesteśmy mocną drużyną. Graliśmy dla siebie i nie baliśmy się niczego.

W którym momencie sezonu poczułeś, że Wisła będzie mistrzem? Przełomowy był mecz z Legią Warszawa. Wygraliśmy wtedy, wiedzieliśmy, że rozdajemy karty i to wszystko zależy już od nas.

Tegoroczne mistrzostwo było taki, w którym miałeś bardzo duży udział. Jestem bardzo szczęśliwy, że wywalczyłem sobie miejsce w składzie. Wywalczyłem także mistrzostwo Polski, a dla mnie to jest coś pięknego.

A jak widzisz następny sezon, zwłaszcza w kontekście Ligi Mistrzów? Jeszcze o tym nie myślę. Dzisiaj chcę się zabawić, a od poniedziałku będę na kadrze.

Trener Skorża powiedział, że kierunkiem klubu powinno być próbowanie młodych zawodników. Ja, Piotrek Ćwielong, Rafał Boguski udowodniliśmy, że warto stawiać na młodzież. Determinacja, konkurencja, wola walki, umiejętności i dyspozycja dnia mają znaczenie. Ale ostatecznie to i tak trener decyduje, kto zagra. Młoda krew jest potrzebna drużynie.

Czy w związku z Twoją dobrą grą w tej rundzie pojawiają się jakieś oferty z innych klubów? Niektórzy przez całą piłkarską karierę pozostaja w jednej drużynie, ja to pochwalam i chciałbym pójść tą samą drogą.

Rafał Młyński Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Marek Zieńczuk, piłkarz Wisły

Zieńczuk: Dziękuję kibicom Data publikacji: 30-05-2009 23:50


Marek Zieńczuk w meczu przeciwko Śląskowi Wrocław wystąpił po raz ostatni w barwach Białej Gwiazdy. Zdobył bramkę i ten mecz podobnie, jak cały swój pobyt w Wiśle może zaliczyć do udanych. „Myślę, że żegnam się w dobry sposób i nie zostawiam tutaj spalonej ziemi, tylko Mistrza Polski, który będzie walczył o Ligę Mistrzów” – powiedział po ostatnim gwizdku. Fot. Maks Michalczak


Marcin Baszczyński przyznał, że pewnie zachowa się „jak baba”. Czy Pani też łezki stanęły w oku? Stanęły mi, ale nie podczas wręczania pucharu, tylko jak schodziłem z płyty boiska, gdy trener mnie zdjął. Rzadko zdarza się mi płakać, ale ciężko było powstrzymać łzy. Wspaniałe uczucie, którego nigdzie indziej nie można doświadczyć. Dziękuję kibicom za to pożegnanie.

Świetne pożegnanie w Pana wykonaniu, które zostało przypieczętowane bramką. Tak i to jeszcze z prawej nogi, co mi się rzadko zdarza. Miałem wcześniej sytuację, w której mogłem zdobyć bramkę, niestety uderzyłem nieczysto. Gdy na treningach wszystko się układa, to piłkarz czuje, że może strzelić gola. Tak właśnie czułem no i się udało.

Psikusa Pawłowi Brożkowi zrobił Chinyama, któremu udało się zdobyć dwie bramki w ostatnich minutach meczu. Mimo wszystko Paweł Brożek też jest królem strzelców drugi rok pod rząd. Serdecznie gratuluję mu tego. Zobaczymy, czy uda się mu zdobyć kolejny tytuł, bo może być tak, że nie będzie już grał dla Wisły.

Żal, że Pan odchodzi, mogły być kolejne serie bramek. Strzelam przeważnie seriami i chyba nadeszła do tego dobra pora. Jeżeli podtrzymam ją to niestety już gdzie indziej.

Gdzie Pan teraz trafi? Karty odkryte były już trochę wcześniej. Odchodzę do Skody Xanthi. Podpisałem tam dwuletni kontrakt i mam nadzieję, że wypełnię go w całości.

Spotkanie od samego początku było ciężkie. Poprzeczka uratowała Wisłę od utraty gola. Na szczęście szybko po tym strzale się obudziliśmy. Fortuna sprzyja nam w ostatnim czasie. Na tą samą bramkę strzelał również Chinyama i szczęście wówczas też było po naszej stronie. W odpowiednim momencie to szczęście nam sprzyjało i potrafiliśmy je wykorzystać. Przed sezonem chyba niewiele osób wierzyło, że uda się nam tytuł obronić. My skoncentrowaliśmy się na swojej grze i parliśmy do przodu. Jak widać opłaciło się. Cieszę się również, że Lechii udało się utrzymać.

Czy w czasie rundy wiosennej mieliście chwile zwątpienia? Osobiście miałem chwile zwątpienia, chociaż to tak trochę nieprofesjonalnie brzmi. Gdzieś tam czasami się wątpi i tak miałem po remisie z Piastem. Ten mecz dał mi troszkę psychicznie w kość.

Kiedy nastąpił przełomowy moment? Myślę, że mecz z Legią, który był trochę szczęśliwy. Dał nam takiego kopa. Wtedy kiedy zaczęliśmy my liderować i musieliśmy patrzeć tylko na siebie, a nie oglądać się za siebie to powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy zbyt doświadczoną drużyną, żeby wypuścić to z rąk. Stres narastał z każdym spotkaniem, bo każde było o większą stawkę.

Czy nie myślał Pan, że lepiej było odejść z Wisły po tym rewelacyjnym sezonie? Życie piłkarza jest takie, że po rewelacyjnym sezonie nikt nie chce go puścić. Nikt nie chciał bym odchodził. Nie było tez przesłanek, żeby upiera ć się przy tym transferze. Z tego co wiem, to były wówczas propozycje i klub mógł zarobi, no ale nie skorzystał. Jedynie czego żałuję, to tego, że tak późno przyszedłem do Wisły. Wolałbym przyjść dwa, trzy lata wcześniej. Chociaż kontrakt z krakowskim zespołem miałem już wcześniej podpisany, ale pewne osoby we Wronkach go przyblokowały. Gdyby wtedy doszedł do skutku, to miałbym cztery mistrzostwa, a nie trzy.

Czy z tym składem jest szansa wejść do Ligi Mistrzów? Na pewno trzeba wzmocnień. Kadra musi być szeroka, jeżeli chce grać na kilku frontach. Nie zgadzam się z tym, że Wisła ma dość łatwo. Co prawda szanse Wisły wzrastają, ale to wciąż nie będzie spacerek.

Wisła żegna Pana z klasą. Nie zapomnę tego do końca życia. Wielki szacunek dla kibiców i ludzi pracujących w Wiśle. Czegoś takiego nawet nie mogłem sobie wyobrazić, a co dopiero przeżyć. Dostałem klucze do miasta – nie wiem czy na nie zasłużyłem, ale jestem bardzo szczęśliwy. Niewiele osób może sobie na to pozwolić.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Feta mistrzowska na Rynku

Data publikacji: 30-05-2009 23:40


Ponad 40 000 kibiców świętowało razem z piłkarzami Wisły Kraków na Rynku Głównym w Krakowie Mistrzostwo Polski. Fot. Maks Michalczak


Zawodnicy i sztab trenerski przyjechali pod Sukiennice odkrytym autobusem po godzinie 20:00 i zostali owacyjnie przywitani przez znajdujących się na płycie Rynku. Wszyscy mieli na sobie albo szalik Wisły albo czerwoną koszulkę. Nawet pomnik Adama Mickiewicza został przybrany koszulką.

Wiślacy pojawili się na balkonie Sukiennic od strony Kościoła Mariackiego. Razem z kibicami odśpiewali "Mistrz, mistrz, nasz TS!" oraz hymn Białej Gwiazdy. Można było też usłyszeć inne przyśpiewki - wszystkie śpiewane przez kibiców i piłkarzy.

To były specjalne chwile dla Marcina Baszczyńskiego i Marka Zieńczuka, dla których był to ostatni wieczór mistrzowski w barwach Wisły Kraków. Kilkadziesiąt tysięcy kibiców kilkakrotnie dziękowało im za grę dla Białej Gwiazdy, gromko śpiewając: "Baszczu z nami, kibicami!". Marek Zieńczuk w pewnym momencie wzruszonym głosem poprosił jeszcze raz o odśpiewanie jego ulubionej piosenki "Jesteśmy dumą tego miasta" i z przejęciem wyznał: "Dla mnie kibice Wisły są najlepsi w Polsce". Dodał również: "Cieszę się, że Lechia się utrzymała" i zaintonował "Nigdy nie spadniesz, Lechijko, nigdy nie spadniesz".

Innym razem sympatycy pod Sukiennicami śpiewali: "Mistrzem Polski jest Wisła", co od razu podchwytywali piłkarze wraz ze sztabem szkoleniowym. Nawet krakowski Rynek miał swoje pięć minut. "Rynek jest nasz" - słowa tej przyśpiewki również rozbrzmiewały na placu wokół Sukiennic. Na zakończenie hucznej imprezy, przy wzniesionych ku górze klubowych szalikach, wszyscy zaintonowali "Que Sera, Sera, Wisełka mistrzostwo ma!"

Do głosu doszedł również Junior Diaz, którego do mikrofonu podprowadził Piotr Brożek, mówiąc wszystkim: "Junior chce Wam coś powiedzieć". Junior powiedział więc po polsku: "Dziękuję".

Paweł Brożek i Marek Zieńczuk jako ostatni opuścili balkon na Sukiennicach. Na koniec zaśpiewali: "A teraz idziemy na jednego,..", wzbudzając aplauz u kibiców.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Kibicowsko

Zielona strefa Data: 02-06-2009 12:54 Autor: ewcia

Miniony weekend dla wielu z nas był niezapomniany.

Reklama >>


Zdobycie tytułu Mistrza Polski w tym roku cieszy chyba bardziej, niż np. to z przed roku. Wszystko za sprawą tego, iż to kto zostanie Mistrzem ważyło się do ostatniej kolejki.

W ta wyjątkową sobotę wraz z Wiślakami mieli możliwość świętować zgodowicze z Wrocławia. Kibiców Śląska do Krakowa przybyło 1000. Niektórzy zawitali do małopolski już w piątek by rozpocząć fetowanie (przewidywanego) mistrzostwa. Najliczniejsza grupa Śląska przybyła na Reymonta przed południem, kolejni zjeżdżali się przez następne kilka godzin.


Za starą halą Wisły znajdował się punkt gościny zorganizowany przez SKWK - namiot, ławki i stoły, oraz catering. Wrocławianie po odebraniu zielonej koszulki oraz bloczków na jedzenie i picie mogli posilić się i w miłej atmosferze wraz z Wiślakami oczekiwano na zbliżający się mecz. Nie zabrakło wspólnych przedmeczowych śpiewów i pozdrowień. Parking za starą halą stał sie prawdziwą "Zieloną strefą" za sprawą okazjonalnych koszulek wydanych na ten mecz przez Stowarzyszenie "Wielki Śląsk".


Wyjątkowo zielony był także sektor D5 gdzie zasiadła największa grupa naszych braci z Wrocławia, jednakże rozsiani oni byli oczywiście po całym stadionie. Na płocie wywiesili jedną ze swych najnowszych i bardzo okazałych flag "WIELKI ŚLĄSK".

Przez cały mecz dało się odczuć, iż jest to mecz przyjaźni, na trybunach panowała znakomita atmosfera i z równą zażyłością dopingowano i Śląsk i Wisłę jak równiez pozdrawiano Lechię. Nasłuchiwano także wieści z Gliwic, gdzie swój mecz rozgrywała gdańska Lechia i chyba nikt nie miał wątpliwości dlaczego po jednych z wybuchów radości zapodano gromkie "Lechia Gdańsk".

Po meczu rozpoczęło się wspólne fetowanie Mistrzostwa dla Wisły, które potem przeniosło sie na krakowski Rynek i dla wielu trwało do białego rana. Zarówno kibice Wisły jak i Śląska na długo zapamiętaja wiślacki krakowski Rynek i wspólne święto. 


Zapraszamy do przeczytania szczegółowej relacji z wizyty zgodowiczów z Wrocławia:


ŚLASK W KRAKOWIE



Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do pomocy przy gościnie dla Śląska.


źródło: kibicewisly.pl/ fanslask.aha.pl

Wisła-Śląsk-mistrzostwo patrząc z trybun Data: 31-05-2009 23:54 Autor: Adam76


Na ten dzień czekaliśmy przez cały sezon. Wisła podejmując w ostatniej kolejce wrocławski Śląsk, by zdobyć tytuł Mistrza Polski, musiała ten mecz co najmniej zremisować. Za to zwycięstwo, w tym spotkaniu, było by przysłowiową „kropką nad i” wieńczącą cały sezon. Złoty sezon.


Reklama >>


Przed spotkaniem był dreszczyk, emocji bowiem media zaczęły niezdrowo podgrzewać atmosferę wygrzebując jakieś „stare kotlety” sprzed wielu lat. Wszyscy zastanawiali się czy nasi piłkarze udźwigną ciężar stawki tych zawodów. Gracze z Wrocławia na pewno mieli większy „luz psychiczny” bowiem zajmowali bezpieczne miejsce w środku tabeli.


W dniu meczu do Grodu Kraka zawitała około tysięczna grupa zaprzyjaźnionych z nami kibiców Śląska, którzy mogli liczyć na gościnę Wiślaków. Nie zabrakło również kibiców Unii Tarnów oraz naszych Braci z Gdańska, bowiem tak się złożyło, że Lechia swój ostatni mecz sezonu rozgrywała w nieodległych Gliwicach. Tym samym już od wczesnych godzin rannych w Krakowie można było wyczuć atmosferę piłkarskiego święta, które swoje apogeum osiągnęło o godzinie 17.00 na stadionie przy Reymonta 22.

W tym dniu trybuny obiektu im. H. Reymana zapełniły się w całości – mecz oglądnął komplet widzów – około 16 tysięcy.


Na początku spotkania na trybunie D przedstawiono oprawę przygotowaną przez osoby z Ultra Wisły pod przewodnim hasłem „Plaudite Civies”(Klaszczcie Obywatele), które było dopełnieniem kartoniady na całej trybunie - na tle barw Wisły był „złoty rok” - 2009. Druga połowa to kolejna prezentacja Ultra Wisły - sektorówka Białej Gwiazdy w postaci Wiślackiej koszulki.


Stadion Wisły w tym dniu, zapewne z powodów spodziewanego mistrzowskiego zmieszania po meczu, ozdobiły flagi Wisły: Olkusz, Fanatycy – Wieliczka, Wisła – Baile Atha Cliath, Nowe Bystre, oraz Unii Tarnów i jedna flaga Śląska Wrocław.


Ponieważ było to nie tylko spotkanie kończące sezon 2008/2009 - wiele wydarzeń, które zaistniały na stadionie były szczególne.

Po pierwsze mam tutaj na myśli wizytę na „gnieździe” trybuny D Marcina Baszczyńskiego, paradującego w koszulce z wiele znaczący z napisem, który nie wymaga wyjaśnień – „Baszczu z Wami kibicami/Dla takich chwil warto żyć – WISŁA – i nie zmienia się nic” oraz wizytę na trybunach oddanego Wiślaka – Kuby Błaszczykowskiego. Ten ostatni specjalnie zrezygnował z miejsca na loży VIP by mecz oglądać razem ze zwykłymi kibicami – tym samym jeszcze raz pokazując swoje prawdziwe przywiązanie do Trójkolorowych barw.


Sam mecz przebiegał pod dyktando piłkarzy Białej Gwiazdy. Owszem na początku zawodów piłkarze Śląska kilka razy dość mocno zaatakowali (min. strzał wrocławskiego gracza – Gancarczyka w poprzeczkę bramki Mariusza Pawełka), ale później przewaga Wisły była wyraźna. Nie było to jakieś oblężenie bramki przeciwnika, nie mniej patrząc z trybun Wiślacy kontrolowali przebieg meczu. Ukoronowaniem takiej gry była 27 minuta, kiedy to po pięknym dośrodkowaniu Zieńczuka Radek Sobolewski silnym strzałem daje prowadzenie Białej Gwieździe. Wynik 1-0 utrzymał się do pauzy. Po przerwie nadal to Wiślacy nadawali ton grze. Co prawda przeciwnicy chcieli zmienić wynik meczu, ale albo dobrze bronił nasz bramkarz, albo dopisywało mu szczęście - jak w 68 minucie kiedy to gracz Śląska trafił futbolówką w słupek bramki Pawełka.

W końcu nastąpiła 82 minuta kiedy to Marek Zieńczuk ładnym strzałem tuż sprzed pola karnego podwyższa na 2-0. Tym samym jasnym stało się, że tytuł Mistrza Polski zostaje pod Wawelem! Dodatkowo Marek Zieńczuk – wychowanek gdańskiej Lechii, który tym meczem kończył występy z Białą Gwiazdą na piersi pięknie ukoronował swoje występy w Wiśle. Asysta i bramka jest jakby podkreśleniem tych wszystkich lat jakie spędził on na Reymonta.


Ponieważ był to tzw. mecz przyjaźni – nie dziwne iż na trybunach panowała radosna atmosfera. Oprócz zgodowych pieśni czy też hymnu Wisły można było usłyszeć Wiślackie : HSV, Jazda, jazda, jazda – Biała Gwiazda!, Każdy to powie – Wisełka rządzi w Krakowie, przeciągłe „Wisłaaa...” śpiewane na dwie trybuny, czy też – Mistrzem Polski jest Wisła.... Nie zabrakło również pozdrowień dla poszczególnych graczy, którzy kończą swoją przygodę z Białą Gwiazdą – Marka Zieńczuka, Marcina Baszczyńskiego. Kibice pamiętali również o Kubie Błaszczykowskim – skandując jego imię i nazwisko. Nikt nie zapomniał także o naszym trenerze Macieju Skorży – wiele razy był on pozdrawiany z trybun przez kibiców Wisły. Bo chyba dla nikogo nie ulega wątpliwości, że tytuł mistrzowski to w głównej mierze jego zasługa. W końcu mamy prawdziwego trenera, który utożsamia się z klubem i oddaje mu swoje wszystkie umiejętności i wiedzę. Dodatkowo wieści z Gliwic spowodowały, że na stadionie przy Reymonta i jego okolicach wiele razy roznosiło się gromkie - „Lechia Gdańsk” lub „a my swoje – Lechia Gdańsk!” (Lechia wygrała z Piastem 2-0).


Ostatni gwizdek sędziego oznaczał jedno – Wisła Kraków została Mistrzem Polski!!!! Tym samym obroniła tytuł sprzed roku, przy okazji ucierając nosa rywalom z Warszawy czy „wykreowanym na mistrzowski tytuł przez media” piłkarzom klubu grającego na licencji Amiki Wronki.


Koniec meczu nie oznaczał końca emocji w tym dniu. Po jakimś czasie zostają otwarte bramy i wszyscy chętni kibice mogą wbiec na murawę. Zielona połać placu gry w krótkim czasie zapełnia się Trójkolorowymi fanami. Wszyscy zgromadzeni na stadionie najpierw byli świadkami oficjalnego pożegnania z Wisłą – Marka Zieńczuka, Marcina Baszczyńskiego oraz Clebera (w zastępstwie tego zawodnika wystąpiła jego żona). Dostali oni między innymi od przedstawicieli Stowarzyszenia Kibiców Wisły okolicznościowe upominki – wielkoformatowe zdjęcia ze swoimi podobiznami.

Później nastąpił najmilszy moment wieczoru – w otoczeniu fanów - trenerzy, piłkarze, sztab szkoleniowy, po otrzymaniu kolejnych okolicznościowych pucharów, w końcu podnieśli Mistrzowski Puchar! Gdy kapitan Białej Gwiazdy – Arek Głowacki wzniósł go w górę nikt nie mógł mieć wątpliwości kto jest najlepszy w Polsce! Tytuł Mistrza Polski na kolejny sezon zostaje pod Wawelem – Wisła po raz 12 została najlepszą drużyną w Polsce!


Kolejnym akcentem tego szczęśliwego wieczoru był przemarsz, krakowskim ulicami, kibiców Wisły na Rynek. Po jakimś czasie pojawia się tam również cała drużyna Białej Gwiazdy by razem z fanami świętować mistrzowski tytuł. Szczelnie „oblepiony:)” pomnik „Adasia”, na jakże znanym wszędzie głównym placu Krakowa;), zwiastował przednią zabawę piłkarzy i fanów Wisły.


Ostatecznie gracze Białej Gwiazdy znaleźli się na dachu Sukiennic by razem z kibicami, szczelnie wypełniającymi krakowski Rynek, cieszyć się z Mistrzostwa Polski.


Kiedy nasi gracze opuścili Rynek nie oznaczało to końca fety. Praktycznie wszystkie krakowskie knajpy na Rynku (i okolicach) wypełniły się świętującymi fanami Białej Gwiazdy. Kto był to widział i ma swoje wrażenia z tych wydarzeń;).

Ja zaś po końcu „oficjalnej części;)” fety na Rynku udaję się do wynajętego lokalu by razem z Braćmi z Lechii Gdańsk świętować dwie okazje – Mistrzostwo Polski Wisły i fakt utrzymania się Lechii w Ekstraklasie. Bowiem wręcz naturalnym stało się to, że Lechiści, którzy wspomagali swoich graczy w Gliwicach, zostali zaproszeni do Krakowa na wspólne świętowanie. Wspólna biesiada skończyła się w momencie kiedy Kraków powoli „budził się;)” do niedzielnego poranka;).

Oczywistym jest, że pominę szczegóły tej imprezy;), zwłaszcza, że chyba każdy fan krakowskiej Wisły mógłby napisać tysiące słów opisując własne świętowanie....;)


Tym samym, chyba nie tylko dla mnie skończył się jakże udany, patrząc na tabelę, sezon – Wisła obroniła tytuł, zaś Lechia utrzymała się w najwyższej klasie rozgrywkowej.


Do zobaczenia na kibicowskim szlaku!


źródło: KibiceWisly.pl



Published by zielinski on Maj 30, 2009 piatek 05.06.2009 Stilon Gorzów - Motor Lublin Więcej szczegółów odnośnie wyjazdu do Gorzowa na forum kibiców Śląska.

Kto z kibiców Śląska uczestniczył w mistrzowskiej fecie? No, paru takich jest, ostatecznie często ktoś z Wrocławia się pojawia na decydujących meczach Wisły, a krakowski klub ostatnio dość często zdobywa laur najlepszej drużyny w Polsce. Ale ilu kibiców Śląska fatygowało się na takie eskapady? Kilkudziesięciu? Tym razem można się było pobawić w znacznie szerszym gronie. Niestety, w Krakowie z uwagi na remont stadionu ilość miejsc jest ograniczona do 15 tysięcy. A jeszcze niedawno na Reymonta mogło się upchać ponad 20 tysięcy. Z powodu tegoż remontu Wisła nie przyjmuje kibiców gości, jednak nas nie uznano za gości i do Wrocławia powędrowało 1000 wejściówek. O tym, że biletów będzie tysiąc wiedzieliśmy już od dłuższego czasu, stąd nakręcanie koniunkturki poprzez „łączenie” wyjazdu do Krakowa ze znacznie mniej wesołym z założenia wyjazdem do Bełchatowa. Ponadto postanowiono, że karty wstępu będą delikatnie reglamentowane… ceną. Tak, by ograniczyć zachowania patologiczne na jakie często można się było natknąć w lutym w Gdańsku. Jazda Myślano nad pociągiem specjalnym, lecz po stwierdzeniu jakie są połączenia kolejowe na trasie Wrocław – Kraków nasunął się wniosek iż rejsówki w zupełności wystarczą. Ustalono, ze pociąg ranny będzie najlepszym na to, by się odpowiednio rozgościć. Zatem zgłoszono na PKP, że właśnie tym pociągiem bractwo będzie się przemieszczać. Kolej wydłużyła skład o sześć wagonów, którymi przemieszczało się od „ponad 300” do „500” (w zależności od źródła) fanów Śląska. Reszta na miejsce dotarła samochodami. Jedna fura już na starcie miała kłopoty z kołem, ale to był pryszczyk. W połowie drogi czterech podróżników mogło się pożegnać z życiem. Istotnym elementem przy możliwej katastrofie była pogoda. Deszcz zrobił swoje, było ślisko, ale efekt samą prędkością i szybkością tłumaczyć nie można: samochód wylądował ponad 20 metrów od drogi taranując po drodze płot i przeskakując rów. Na szczęście zatrzymał się na łące, a nikomu nic się nie stało. Tego dnia w ogóle było niebezpiecznie na obranej przez nas trasie. Na jednej z bocznych dróg, które „w razie czego” skontrolowano, straż pożarna wyciągała kierowcę z fury leżącej w rowie do góry kołami. Mimo tych przygód jazda odbyła się bezpiecznie. Już w drodze dowiedzieliśmy się, że przez Wrocław będzie się przemieszczać ekipa około 150 fanów Lechii udających się do Gliwic. Trzeba było rozgrzać telefony, by znaleźć takich, którzy potowarzyszą gdańszczanom podczas ich postoju na Dolnym Śląsku. Wizyta Niektórzy w okolice Krakowa przybyli kilka dni przed meczem. Określenie „okolice Krakowa” są tu jak najbardziej trafne, gdyż szczególnie okupowane było Zakopane. Dzięki inicjatywie wrocławian („R”) wraz z miejscowymi fanklubowiczami Białej Gwiazdy na tamtejszym dworcu przerobiono istniejący od pewnego czasu napis „Ruch wita” na znacznie milszy naszym sercom „Wisła”. Wesoły był pochód „kolejowych” na stadion Wisły. Już wówczas można było zauważyć, że dla paru osób wejście na stadion będzie nie lada wyczynem. Część bractwa wręcz kierowało się do parków szukając wygodnych ławeczek, by móc „odpocząć”. W Krakowie takie zachowanie do najrozsądniejszych nie należy, lecz już po meczu nie było jakoś zgłoszeń od możliwych w takich okolicznościach – osób poszkodowanych. W Krakowie przygotowywano się na nasz przyjazd. Gril z darmowym, fantastycznym żarciem, piwo dla potrzebujących… zorganizowano całą strefę, która z uwagi na rozdawane w niej do biletu okazyjne koszulki śmiało można nazwać „zieloną”. Faktem jest, że coś nie zostało dograne i koszulek nie starczyło dla wszystkich. Gdzie leży problem – organizatorzy będą nad nim myśleć, by w przyszłości podobny się nie pojawił. Niestety, do poziomu gościnności kibiców Wisły nie podłączyli się miejscowi mundurowi. Wręcz urządzano polowania na osobników idących ze strefy pod bramy stadionu, którzy sączyli sobie browara. Za danie się przyłapać na łyku piwa było się przechwytywanym przez kilku mundurowych i dostawało się blankiet okolicznościowy z mandatem porządkowym w wysokości złotych stu. Inna sprawa, że do części fanów Śląska nie dotarło, że nie chodzi o to, by jechać ileś tam kilometrów tylko po to, by stracić film i panowanie nad wypowiadanymi słowami. Dla jednego, dość przypadkowego w tym miejscu mieszkańca Wrocławia (bo generalnie na wyjazdy nie jeździ, także na mecze u siebie uczęszcza nader rzadko) skończyło się to kilkoma klapsami od kolegów z parafii. Osobnik pozbył się też gadżetów Śląska, gdyż jak to stwierdzono, tak się zachowuje, że nie powinien ich nosić. Miało być ograniczanie patologii. Niestety do końca się nie powiodło. Wejście Zbyt „chwiejni” wejścia nie mieli. No i był problem, bo tych „chwiejnych” trochę było. To rodziło konflikty. Ponadto minusem organizatorów jest fakt, ze w Krakowie nie ma czegoś takiego jak depozyt. To znaczy jest, wszystko sobie stoi w jakiś szafkach do których po meczu dostęp ma każdy… Mecz na trybunach Generalnie Śląsk zajmował jeden sektor, obok młyna Wisły. W zasadzie nie ma o czym pisać, bo wszystko jak na meczach zgodowych. Z tym rozróżnieniem, że tym razem łatwiej było odnaleźć kibiców Śląska, ponieważ mniej więcej wiadomo gdzie się bractwo grupowało, a po drugie kolor zielony bił w oczy w morzu wiślackiej czerwieni. W czasie spotkania wszyscy oglądając spotkanie oprócz dopingowania czekali na wieści z Gliwic, gdzie grała Lechia. I bramki gdańszczan były fetowane. Na telefony dowiadywano się także, jaka jest sytuacja na innych stadionach, co z jednej strony pomagało Wiśle spokojnie myśleć o własnej, najbliższej przyszłości (wszakże szykowano mistrzowską fetę) oraz o konsekwencjach dla Lechii.

Wisła - Śląsk 2009

Mecz na boisku No, tu mogło być różnie. Przypominano rok 1982, kiedy Wisła odebrała mistrzostwo Śląskowi w podobnych okolicznościach. WKS pojedynku nie odpuścił, przynajmniej mentalnie. Natomiast ze strony szkoleniowej dało się wyczuć lekki luzik – bo tylko tak można zinterpretować występ w pierwszym składzie nie łapiącego się w „11” Górskiego i stosunkowo szybkie wejście na murawę Bilińskiego. Rzecz jasna żal słupka i dwóch poprzeczek, ale nie był to żal wielki. Bo alternatywą dla mistrzostwa dla Wisły był tytuł dla Amiki. I choć ostatecznie Śląsk przegrał, to wszyscy byli na swój sposób zadowoleni. Wojna Polowanie mundurowych na tych, którzy łykną piwo doprowadziło do tego, że w czasie meczu w przystadionowej knajpie „U Wiślaków” doszło do szarpaniny kibice kontra mundurowi. Najpierw mundurowi salwowali się ucieczką, by potem w zwiększonej sile wpaść do kanjpy i rzucać ludźmi. Zabawa Fetowanie mistrzostwa Polski zaczęło się kilka minut przed zakończeniem spotkania. Już dało się odczuć podniecenie związane z chęcią wpadnięcia na murawę. - Tylko po to przyjechałem do Krakowa, by sobie wskoczyć na murawę – powiedział z wyraźnym żalem że tak się nie stało po meczu jeden z wrocławian. Bo od strony boiska pilnowała porządku także ekipa kibiców. Tak krakowskich, jak i wrocławskich. „K” sprzedawał lepy wszystkim w zielonych koszulkach, którzy chcieli przemieścić się ponad płotem. Dopiero po 10 minutach od zakończenia pojedynku, po otwarciu bram, tłum wyległ na murawę. Co nie przeszkodziło i tak obalić części płotu. - To jednak nie to – twierdził „N”, który najbardziej polował na koszulki zawodników. Zresztą jako jeden z nielicznych „przenikł” na murawę wcześniej niż wszyscy. Fani Śląska też bawili się z wiślakami. Najpierw na murawie, potem bractwo przemieściło się na krakowski Rynek. Feta była niesamowita. I tu dziwne spostrzeżenie: o ile w okolicy stadionu picie piwa stanowiło namiastkę przestępstwa, to w drodze pod Sukiennice i na samym Rynku jawne żłopanie alkoholu nie wywoływało żadnych reakcji mundurowych. Na samym Rynku widać było, że zabawa nie została przygotowana w ciągu dwóch czy trzech dni. A całą imprezę uświetniał tum ludzi w barwach Wisły i przeplatających się zielono ubranych kibiców Śląska. Race, flagi, chóralne śpiewy. I dziwoląg. W rozgardiaszu przyuważono… Murzyna. Nie odzywał się, ale stał twardo, nawet sobie skądś szalik zorganizował. Po odjeździe piłkarzy bractwo rozpełzło się po wszystkich okolicznych knajpach. Nie tylko okolicznych zresztą. Część naszej redakcji wylądowała na całkiem wesołej imprezie w samym środku dzielnicy kojarzonej z Cracovią. Dość liczna ekipa wybrała się do Zakopanego, gdzie mistrzostwo Polski Wisły świętowała grupa około setki osób. Pół na pół Śląska i Wisły. Ponadto odnotowano zabawę z kibicami Lechii, gdyż część z nich przybyła do Krakowa prosto z Gliwic. Część bractwa imprezowała jeszcze po południu w niedzielę. Powroty Zbierając informacje nie natrafiliśmy na jakikolwiek wątek zakłócający nasze zadowolenie z tegoż wyjazdu. Ilu nas było? 1000. To na stadionie. W tym kilkadziesiąt osób przybyło z dziećmi. Ponadto jeszcze ze dwie – trzy stówki koczowało pod stadionem, to znaczy głównie w knajpach. Oraz na wspomnianych wcześniej ławeczkach. Jak to liczyć? Trudno powiedzieć. W grupie fanatyków Śląska było 3 kibiców Slezsky Opava. Fani Wisły byli poinformowani o ich obecności.

http://fanslask.aha.pl/2009/05/30/co-mozesz-zrobic-dla-slaska/

Wideo

Skrót meczu Wisła - Śląsk: http://ekstraklasa.tv/ekstraklasa/10,91848,6668686,30__kolejka__Wisla___Slask_2_0__Skrot_meczu.html


Radość piłkarzy w szatni po mistrzu 2008/2009: http://www.youtube.com/watch?v=JTq7JDv475w

Wisła Kraków Mistrz Polski 2009 (feta): http://www.youtube.com/watch?v=7-orimRpdjI




Feta mistrzowska Wisły Kraków cz. II http://www.youtube.com/watch?v=tI24h9qiMsQ

Feta 2009 na Rynku: http://www.youtube.com/watch?v=J112gbKo2L0


Szalony wiślacki autobus: http://www.youtube.com/watch?v=pnsrZ16zaew


Baszczu żegna się z Wisłą. Część I - wspomnienia: http://www.youtube.com/watch?v=jgXUk7GxdtE


Baszczu żegna się z Wisłą. Część II - i co dalej...?: http://www.youtube.com/watch?v=5zUPoNB_ZiA