2009.05.30 Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 2:0

Z Historia Wisły

2009.05.30, Ekstraklasa, 30. kolejka, Kraków, Stadion miejski im. Henryka Reymana, 17:00
Wisła Kraków 2:0 (1:0) Śląsk Wrocław
widzów: 15.600
sędzia: Hubert Siejewicz z Białegostoku
Bramki
Radosław Sobolewski 27'
Marek Zieńczuk 82'
1:0
2:0
Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Peter Šinglár
grafika:zk.jpg Arkadiusz Głowacki
Marcelo
Piotr Brożek
Wojciech Łobodziński grafika:zmiana.PNG (65' Piotr Ćwielong)
Radosław Sobolewski
Júnior Enrique Díaz Campbell
Patryk Małecki
grafika:zk.jpg Marek Zieńczuk grafika:zmiana.PNG (84' Tomáš Jirsák)
Paweł Brożek grafika:zmiana.PNG (88' Mauro Cantoro)

trener: Maciej Skorża
Śląsk Wrocław
4-5-1
Wojciech Kaczmarek
Tadeusz Socha
Piotr Celeban
Wojciech Górski
Mariusz Pawelec
Marek Gancarczyk grafika:zmiana.PNG (87' Patryk Klofik)
Antoni Łukasiewicz grafika:zmiana.PNG (46' Kamil Biliński)
Krzysztof Ulatowski
Sebastian Dudek
Janusz Gancarczyk
Tomasz Szewczuk

trener: Ryszard Tarasiewicz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Jeden punkt i Wisła będzie dzisiaj w piłkarskim raju

Bartosz Karcz

2009-05-30 12:00:02, aktualizacja: 2009-06-02 10:28:46

"Biała Gwiazda" podejmuje dziś o g. 17 Śląsk Wrocław. Wiślacy mogą dzisiaj zdobyć 12. tytuł mistrza Polski.

- Czujemy się mistrzami Polski, bo nimi jesteśmy od roku - rozpoczął wczorajszą konferencję prasową trener Wisły Kraków, Maciej Skorża. - O tym czy będziemy nim na kolejne dwanaście miesięcy przekonamy się jednak dopiero w sobotę, krótko przed godziną 19.

Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" jak ognia unikał wczoraj kategorycznych deklaracji, dotyczących dzisiejszego meczu ze Śląskiem Wrocław (początek tak jak wszystkich pozostałych spotkań w ekstraklasie o godz. 17). Na każdym kroku podkreślał, że Wisła jeszcze tytułu nie zdobyła, a dzisiaj czeka ją bardzo trudne zadanie. - Bardzo szanuję Śląsk Wrocław bo to dobry zespół, który jako beniaminek zanotował bardzo dobry wynik w tym sezonie - komplementował rywala Skorża.

- Nie będę wyróżniał żadnego z piłkarzy Śląska, bo jak to zrobiłem jesienią, to później ten zawodnik strzelił nam bramkę (Skorży chodziło o Sebastiana Milę, przyp. bk). Uważam, że siłą Śląska jest przede wszystkim zespołowość i zdajemy sobie doskonale sprawę z tego jak ciężki mecz przed nami. W szatni nie ma mowy o świętowaniu kolejnego tytułu mistrza Polski, bo jeszcze go nie mamy w rękach. Wszyscy koncentrujemy się na grze.

Skorża studzi nastroje, jakby nie chciał, żeby jego zawodnicy uwierzyli przedwcześnie, że już jest po sprawie. Wczoraj kilka razy powtarzał, jak wielką lekcją pokory dla niego samego jak i zespołu był cały sezon. - Po poprzednim sezonie, tak udanym w naszym wykonaniu, popełniliśmy grzech pychy - mówił wczoraj trener Wisły. - Wydawało nam się, że nawet jeśli zanotujemy jedną czy drugą wpadkę w lidze, to szybko się pozbieramy i zaczniemy wygrywać mecz za meczem. Tak się jednak nie stało i bardzo wiele trudu kosztowało nas, żeby wspiąć się na pierwsze miejsce.

W sobotę postaramy się zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby tego nie zmarnować.

Trener Wisły dmucha zatem na zimne, ale w Krakowie nikt nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że "Biała Gwiazda" mogłaby wypuścić z rąk tytuł w ostatniej chwili. Kibice już w pierwszym dniu sprzedaży biletów, wykupili błyskawicznie wszystkie wejściówki.

Na trybunach zasiądzie zatem komplet ponad piętnastu tysięcy widzów. Będzie wśród nich również tysiąc fanów Śląska Wrocław, zaprzyjaźnionych z wiślakami. Nawet oni życzą Wiśle tytułu i na swoich forach internetowych zapowiadają, że przyjeżdżają do Krakowa świętować wspólnie z kibicami Wisły. Rok temu na Rynku Głównym razem z piłkarzami tytuł fetowało ok. 30 tysięcy kibiców. Dzisiaj ma być podobnie.

Żeby tak się stało, krakowianie muszą dzisiaj zdobyć przynajmniej jeden punkt. Trudno do końca powiedzieć, jaka jedenastka rozpocznie dzisiaj walkę o mistrzostwo Polski. Jeszcze przed meczem w Gdańsku skład Wisły można było typować w ciemno.

Na stadionie Lechii bardzo dobre zmiany dali jednak Tomas Jirsak (nie zmienia tego faktu spowodowany przez Czecha rzut karny) i przede wszystkim Wojciech Łobodziński. To musiało dać Maciejowi Skorży do myślenia przy ustalaniu wyjściowego składu na dzisiejsze spotkanie.

Zresztą sam wczoraj przyznał, że nie jest jeszcze pewny, kogo wypuści na boisko od pierwszej minuty. - Zastanawiam się nad jedną, dwoma pozycjami - przyznał Skorża.

Można przypuszczać, że chodzi o środek pomocy, gdzie od początku w miejsce Juniora Diaza może dzisiaj zagrać Tomas Jirsak. Można też spodziewać się roszady, w której Patryk Małecki wędruje do ataku, Wojciech Łobodziński na prawe skrzydło, a Piotr Ćwielong na ławkę rezerwowych.

Jak jednak Skorża nie ustawiłby drużyny, jest ona zdecydowanym faworytem dzisiejszej konfrontacji. Za Wisłą przemawia praktycznie wszystko i doprawdy trudno znaleźć racjonalne przesłanki, które pozwalałyby realnie myśleć piłkarzom Śląska o zwycięstwie.

Chyba tym należy tłumaczyć wczorajszą ostrożność w wypowiedziach Maciejowi Skorży. Gdy na koniec konferencji prasowej przypomnieliśmy trenerowi jego słowa sprzed kilku tygodni, gdy stwierdził, że chciałby zakończyć sezon na krakowskim Rynku Głównym, Skorża odparł. - Bardzo chciałbym jutro wieczorem wejść na Sukiennice. Najpierw jednak jest jeszcze mecz i poczekajmy ze świętowaniem.

Źródło: Gazeta Krakowska


Ostatnie szlify przed decydującym starciem

28. maja 2009, 21:09

Już tylko dwa dni dzielą nas od decydującego o mistrzostwie Polski spotkania ze Śląskiem Wrocław przy Reymonta.

O tym, że – przynajmniej potencjalnie – wielkie piłkarskie święto obejrzy z trybun 15 tysięcy widzów, wiadomo już od poniedziałku. Wejściówki, podobnie jak przed meczem z Legią, rozeszły się w mgnieniu oka, a kibice, którzy nie dysponowali elektronicznymi kartami kibica wręcz nie mieli możliwości ich nabycia. Z Wrocławia na kolejny mecz przyjaźni przybędzie do Krakowa około 1000-osobowa grupa kibiców, którzy zajmą miejsca na trybunie D. Również przy Oporowskiej bilety cieszyły się dużym zainteresowaniem i rozeszły się pierwszego dnia.

Krakowianie od wtorku w niemal pełnym składzie osobowym przygotowują się do tego spotkania. Poza Rafałem Boguskim, wszyscy gracze, których przed tygodniem oglądaliśmy w Gdańsku prawdopodobnie będą do dyspozycji Macieja Skorży. Nie powinien więc zmienić się również wyjściowy skład. Naszym zdaniem pod znakiem zapytania stoi jedynie występ od pierwszych minut Juniora Diaza, który w końcówce sezonu prezentuje dość nierówną, niższą niż dotychczas formę. Zastąpić w wyjściowym składzie mógłby go Tomas Jirsak. W linii ataku u boku Pawła Brożka oglądać z pewnością będziemy Piotra Ćwielonga. „Pepe” już przed rokiem, gdy Wisła sięgała po mistrzostwo, był zawodnikiem naszego klubu, ale przebywając na wypożyczeniu w Ruchu nie mógł poznać na własnej skórze smaku mistrzowskiego tytułu.

Z Wrocławia docierają informacje, że Śląsk wystąpi przy Reymonta w optymalnym składzie personalnym, jedynie bez kontuzjowanego od kilku tygodni Sebastiana Mili oraz Jarosława Fojuta. – Od dawna mówi się, że Śląsk nie gra o nic. Fakt, na puchary szans nie mamy, utrzymanie dawno sobie zapewniliśmy, ale chcemy tworzyć dobrą markę Śląska. By dobra opinia o nas jako beniaminku ekstraklasy krążyła dalej – przekonuje nas wyłączony z gry Mila.

W mediach w perspektywie sobotniego spotkania przypomina się historię sprzed...27 lat, kiedy Śląsk w ostatniej ligowej kolejce podejmował na własnym stadionie Wisłę. Wrocławianom do tytułu wystarczał wówczas remis, a mimo to nie udało im się zdobyć choćby punktu. We wrocławskim zespole pamiętać może to jedynie Ryszard Tarasiewicz, ale na tej podstawie trudno wyciągać zbyt pochopne wnioski i doszukiwać się analogii z sobotnim meczem.

W Poznaniu, w którym wciąż tli się iskierka nadziei na mistrzowski tytuł, Franciszek Smuda żegna się z dziennikarzami, prawdopodobnie po sezonie opuszczając Lecha. - Przestałem wierzyć w cuda, jak zobaczyłem jak Wisła wygrywa z ŁKS-em. Ale wierzę przede wszystkim w swój zespół, że z Cracovią zagra dobre spotkanie – mówił podczas dzisiejszej na konferencji prasowej.

W Krakowie w strugach deszczu tymczasem odbywał się przedostatni przed sobotnim meczem trening. Jutro ostatnia w tym sezonie przedmeczowa konferencja prasowa, której zapis już w godzinach popołudniowych znajdziecie na łamach naszego serwisu.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Niech opatrzność czuwa...

29. maja 2009, 16:58

Już tylko 24 godziny dzielą nas od decydującego o losach mistrzowskiego tytułu spotkania, w którym Wisła podejmować będzie przy Reymonta Śląsk Wrocław. Krakowianom do pełni szczęścia brakuje już tylko jednego punktu, jednak trener Skorża przekonuje, że w szeregach jego drużyny nie ma mowy o rozluźnieniu, które mogłoby tylko pomieszać szyki jego podopiecznym.

- Absolutnie nie czujemy się jeszcze mistrzem. W szatni nie ma rozluźnienia, nikt nie myśli o fecie czy wakacjach. Przed nami poważna praca do wykonania, mam nadzieję, że opatrzność nad nami czuwa, jak w kilku ostatnich kolejkach i jutro zrobimy swoje - mówi. Szkoleniowiec chwali przy tym ostatniego w tym sezonie przeciwnika, który jako beniaminek ekstraklasy pokazał się z naprawdę niezłej strony. - To bardzo dobrze zorganizowana drużyna. Ich postawa jako beniaminka budzi respekt. Wiele wskazuje, że za rok mogą włączyć się do walki o medale. Nie chcę nikogo indywidualnie wyróżniać, bo wiemy jak się to skończyło jesienią. Wyróżniłem jednego zawodnika i okazał się jednym z najlepszych na boisku oraz zdobył bramkę - przypomina Skorża.

Wisła w końcówce tego sezonu podniosła się z bardzo trudnej sytuacji w jakiej się już znalazła, mając aż pięć punktów straty do lidera. Drużynie udało się jednak przezwyciężyć wyraźny kryzys, który gnębił ją w środkowej części rozgrywek. - Cały ten sezon to była dla nas jedna wielka lekcja, przede wszystkim lekcja pokory. W rundzie jesiennej padliśmy ofiarą własnej pychy spowodowanej poprzednim, bardzo udanym dla nas sezonem i okazało się to zgubne. Chciałbym, by w mojej drużynie nigdy więcej nie doszło do takiej sytuacji - mówi Skorża.

Dla szkoleniowca "Białej Gwiazdy" był to zdecydowanie najtrudniejszy rok w trenerskiej karierze. - Sytuacja wiele ode mnie wymagała i nie ukrywam, że kosztowało mnie to sporo zdrowia. Pewnie kiedyś będę musiał za to zapłacić - mówi z uśmiechem. Czuje przy tym satysfakcję, że zdołał wkomponować w swój zespół kilku młodych graczy, którzy powoli biorą na siebie ciężar gry i przejmują obowiązki starszych.

- Szkielet drużyny tworzą zawodnicy doświadczeni, na których opiera się nasza gra i atmosfera w szatni. Do tego wkomponowują się się młodzi zawodnicy i z tej ich wzajemnej harmonicznej współpracy jestem bardzo zadowolony. Cieszę się, patrząc na postępy Małeckiego, Diaza czy Boguskiego. Przed rozpoczęciem sezonu mówiłem, że mam nadzieję, iż siłą Wisły będą młodzi zawodnicy, dobrze, że to się sprawdziło, że ci młodzi zawodnicy wzięli na siebie ciężar walki o tytuł - mówi z zadowoleniem Skorża.

Już w niedzielny poranek wiślacy udadzą się do Warszawy, gdzie odbędzie się uroczysta gala, na której medalami uhonorowani zostaną między innymi mistrzowie Polski oraz król strzelców ekstraklasy. To rozwiązanie dość nietypowe i niefortunne, jednak Maciej Skorża przekonuje, że może być to przyjemne zwieńczenie sezonu, miejmy nadzieję dla Wisły sezonu mistrzowskiego.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Wisla.TV: Do wykonania jeden krok (video)

29. maja 2009, 21:30

Przed ostatnim meczem sezonu 2008/09, którym Wisła Kraków może zapewnić sobie mistrzostwo Polski rozmawiamy z zawodnikami Wisły: Mauro Cantoro, Piotrem Ćwielongiem i Markiem Zieńczukiem. Ten ostatni sobotnim występem żegna się z krakowską publicznością. Rozmawiamy o ostatnim meczu sezonu, o poprzedniej konfrontacji ze Śląskiem, porównujemy też obecny sezon do poprzedniego.

Wisla.TV: Do wykonania jeden krok

Tak gra Śląsk Wrocław

Data publikacji: 30-05-2009 08:57


Wielu sądzi, że drużyna Śląska Wrocław przyjedzie w sobotę do Krakowa zagrać mecz o przysłowiową pietruszkę. Czy tak będzie w istocie? Czy Śląsk zagra na zupełnym luzie, czy może podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza będą chcieli pokazać się z jak najlepszej strony na tle wciąż aktualnego Mistrza Polski?


Niezwykle trudnym zadaniem dla Młodego Taktyka jest wytypowanie składu wrocławian na spotkanie z Wisłą. Nie wiadomo, jaki zamysł na konfrontację z Wisłą przygotował trener Tarasiewicz, ale jeśli wierzyć w jego zapewnienia, to na murawę przy Reymonta 22 wybiegnie najsilniejsza jedenastka Śląska Wrocław. Zabraknie jedynie kontuzjowanych Sebastiana Mili i Jarosława Fojuta.


Prawdopodobny skład Śląska Wrocław (ustawienie 1-4-5-1):


BRAMKARZ: Pewne miejsce w bramce wrocławian ma Wojciech Kaczmarek, który dysponuje świetnymi warunkami fizycznymi (ponad 2 metry wzrostu!), a przy tym nie zatracił walorów, którymi powinien dysponować dobry golkiper. Jest sprawny fizycznie, dobrze gra na przedpolu. Nieco gorzej wypada, jeśli chodzi o pewność swoich decyzji na boisku.

OBRONA: Ta formacja wydaje się być najsłabszą w całym zespole Śląska. Na prawej stronie defensywy powinien pojawić się młody Tadeusz Socha. Jest jeszcze młodym i mało doświadczonym piłkarzem, ale trener Tarasiewicz już dziś inwestuje w młodego defensora. Socha jako boczny obrońca musi włączać się w akcje ofensywne, ale Piotr Brożek nie powinien martwić się o jego zatrzymanie. Jako środkowi obrońcy prawdopodobnie zagrają Piotr Celeban i Mariusz Pawelec. Celeban to jeden z najlepszych obrońców Śląska, mimo młodego wieku zalicza się go już do grona najlepszych stoperów w Polsce. Jako atut może zapisać sobie szybkość, zdecydowanie podczas interwencji, ale również skuteczność pod bramką rywala, zwłaszcza przy wykonywaniu stałych fragmentów gry. Jego partner, Pawelec, grywał wcześniej jako lewy defensor, ale pojawił się na środku obrony wskutek kontuzji Jarosława Fojuta. Z dwójki tych obrońców zdecydowanie bardziej trzeba zwrócić uwagę na Celebana. Na lewej stronie obrony najpewniej zagra Krzysztof Wołczek, którego można co najwyżej zaliczyć do solidnych ligowych zawodników. Wołczek będzie musiał bardzo mocno się postarać, żeby zatrzymać Patryka Małeckiego czy Wojciecha Łobodzińskiego. Nie należy też spodziewać się wielkiej gry tego piłkarza podczas akcji ofensywnych Śląska.

POMOC: Linię pomocy śmiało można nazwać ciekawą i niosącą chyba największe zagrożenie. Pozycję prawego skrzydłowego obsadzi Marek Gancarczyk, który wskoczył do składu po odejściu do Legii Krzysztofa Ostrowskiego. Gancarczyk może narobić sporo kłopotów wiślackiej obronie wykorzystując swoją szybkość i umiejętność gry kombinacyjnej. W środku pola, ale bliżej linii obrony powinni zagrać Sebastian Dudek, a także Krzysztof Ulatowski. Obaj bardzo dobrze prezentują się w defensywie, wykonując w czasie meczu sporo „czarnej roboty”. Mają za zadanie rozbijać ataki rywala, skutecznie odbierać piłkę i próbować wyprowadzać ataki. Dudek i Ulatowski także chętnie strzelają na bramkę rywala. Dzięki grze tych piłkarzy Śląsk ma dość dobrze zaasekurowaną niezbyt pewną linię obrony. Z lewej strony pomocy z pewnością zobaczymy jednego z najlepszych piłkarzy Śląska, czyli Janusza Gancarczyka. To przebojowy, szybki i niezwykle kreatywny zawodnik. Bardzo dobrze czuje się na lewej stronie pomocy, gdzie może się rozpędzić, minąć dryblingiem rywala i dograć celne podanie. Janusz Gancarczyk sprawdza się nie tylko w asystowaniu, ale również w strzelaniu bramek. Peter Singlar będzie musiał mieć go cały czas na oku. W przypadku tego zawodnika wystarczy chwila nieuwagi i może dojść do klarownej sytuacji. Jako wysunięty pomocnik, bądź jak kto woli – podwieszony napastnik – być może zagra Tomasz Szewczuk. Nie należy do piłkarskich wirtuozów, ale piłka lubi go szukać w polu karnym, co zawodnik Śląska stara się skwapliwie wykorzystywać. Szewczuk jest szybki, dynamiczny, nieźle gra głową. W zależności od sytuacji na boisku, może przejść do linii ataku i grać razem z drugim napastnikiem.

ATAK: Na szpicy pojawi się Vuk Sotirović. Szybki, przebojowy piłkarz, zawsze walczący na boisku z niezwykłym zaangażowaniem. Łatwo dochodzi do sytuacji strzeleckich, ale jego sporą bolączką jest słaba skuteczność. W skutek kontuzji Sebastiana Mili trener Tarasiewicz znalazł miejsce na boisku i dla Szewczuka, i Sotirovica, którzy dobrze się uzupełniają, a razem potrafią narobić sporo kłopotów każdemu obrońcy w Polsce.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Skorża: Lekcja pokory

Data publikacji: 29-05-2009 17:31


Przed ostatnim meczem trener nie uniknął krótkiego podsumowania sezonu. Szkoleniowiec Wisły przyznał: "Ten sezon był dla nas wyjątkowy, to była jedna wielka lekcja, dużo się nauczyliśmy w czasie tego roku, który mija. Przede wszystkim pokory i szacunku do każdego przeciwnika i dlatego zdajemy sobie sprawę, że jutro nie czeka nas spacerek, przyjemy mecz, tylko ciężka walka z bardzo umotywowanym przeciwnikiem i z bardzo dobrą drużyną".

Trener Białej Gwiazdy na konferencji przed ostatnim meczem w sezonie pytany był o to, czy czuje się już mistrzem Polski. Z wrodzoną dyplomacją szkoleniowiec przyznał: "Czuję się mistrzem Polski, bo jesteśmy mistrzem sezonu 2007/2008. Kończy się aktualny sezon, a to czy uda nam się obronić ten tytuł, to się okaże jutro gdzieś o 19:00. Absolutnie nie czujemy się tegorocznym mistrzem Polski. Nie ma w szatni żadnego rozluźnienia, nikt nie myśli o wakacjach, fetowaniu mistrzostwa".

"Bardzo szanuję drużynę Śląska Wrocław. Ma swoje piłkarskie atuty, jest dobrze zorganizowana. Nie chcę nikogo indywidualnie wyróżniać, bo jesienią wyróżniłem jednego zawodnika Śląska i zdobył bramkę, i był jednym z najlepszych na boisku. Szanuję Śląsk jako drużynę. Myślę, że ich siłą jest zespołowość. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że jest to drużyna, która pierwszy rok gra w ekstraklasie, to naprawdę ich postawa budzi respekt i szacunek. Wszystko wskazuje na to, że ta drużyna w przyszłym roku będzie walczyć o medale" - komplementował drużynę Śląska trener Wisły.

"Jaka lekcja płynie dla mnie z tego sezonu? Lekcja pokory, bo w rundzie jesiennej padliśmy ofiarą pychy, która była spowodowana poprzednim sezonem, gdzie nam się wydawało, że bez większego trudu przejdziemy przez te rozgrywki ligowe. I jeżeli gdzieś tam zgubimy kilka punktów, to później będziemy wygrywać seryjnie. Jak się potem okazało, było to zgubne i to jest największa sprawa, żeby się to więcej nie powtórzyło" - podkreślał Skorża.

"Chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, żeby wygrać. Skupić się tylko na przeciwniku i na tym co mamy do wykonania, a całą tą otoczkę zostawić z boku. Chciałbym być na Rynku. Zostało nam niewiele, ale to jest jeszcze poważna praca do wykonania. Zrobimy wszystko, ale zobaczymy jak będzie. Mam nadzieję, że opatrzność nad nami będzie czuwać, tak jak w ostatnich kolejkach i jutro będziemy się cieszyć" - zakończył Maciej Skorża.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Zieńczuk: Aż żal, że sezon się kończy

Data publikacji: 29-05-2009 22:50


„Myślę, że im bliżej zakończenia tego sezonu, tym jestem w lepszej dyspozycji. Aż żal, że on się kończy” – mówi Marek Zieńczuk przed spotkaniem ze Śląskiem Wrocław, który będzie tym samym ostatnim piłkarskim widowiskiem Wiślaków w sezonie 2008/2009. Fot. Maks MichalczakFot. Maks Michalczak

Dla całej drużyny sobotnie spotkanie będzie jedynie końcowym przystankiem mijającego sezonu. Jednak dla popularnego „Zienia” konfrontacja ze Śląskiem będzie prawdopodobnie również ostatnią w barwach Białej Gwiazdy. „Ten mecz mogę zapamiętać do końca życia. Fajnie by było, gdybyśmy jednak ten tytuł przypieczętowali. Aby humory były radosne po tym ostatnim spotkaniu” – uważa piłkarz.

Do końcowego sukcesu, czyli wywalczenia mistrzostwa Polski potrzeba Wiślakom tylko jednego punktu w ostatnim starciu. Czy jednak wyczuwa się pewne obawy albo zdenerwowanie w szatni? „Nie ma wielkiego ciśnienia na zdobycie trzech punktów. Można powiedzieć, że presja rosła z każdą kolejną kolejką ligową. Warto odłożyć nerwy na bok. Mamy reprezentantów Polski w swoim składzie, mamy doświadczonych zawodników i myślę, że tej presji w nich już nie ma” – twierdzi Zieńczuk. „Bardziej myślę o tym spotkaniu w takim kontekście, by dobrze zakończyć ten sezon. Na pożegnania przyjdzie czas” – tonuje nastroje sam zainteresowany, pytany o tremę w odniesieniu do pożegnania przez kibiców i klub.

Marek Zieńczuk nie lubi rozpamiętywać przeszłości. Spoglądając na swoją dotychczasową karierę w Wiśle postara się zapamiętać pozytywne chwile, które spotkały go w Krakowie. „Na pewno będę starał się myśleć o tych dobrych chwilach, czyli o trzech tytułach, jeśli ten ostatni zdobędziemy. Było też kilka rzeczy, o których będę się starał pamiętać mniej, ale nie ma co do nich wracać. Trzeba wyciągnąć z tego lekcję i myśleć o pozytywach” – sądzi piłkarz.

Moment, który najbardziej utkwił w pamięci? „Bardzo dobrze wspominam bramkę z poprzedniego sezonu w mecz z Legią Warszawa, która dała nam tutaj zwycięstwo i sprawiła mi chwile radości” – wspomina. Cały poprzedni sezon w wykonaniu popularnego „Zienia” był niezwykle udany. 16 zdobytych goli to najlepsza wizytówka jego osiągnięć. „Zawsze strzelałem sporo goli, ale poprzedni sezon był naprawdę wyjątkowy i ciężki do powtórzenia” – przyznaje.

Wspomnienia z dobiegającego wielkimi krokami sezonu też są dla Marka Zieńczuka miłe. Żałuje jedynie, że niebawem rozgrywki odejdą już do historii. „Trzeba powiedzieć, że zaczęło się niefortunnie, były momenty słabości i zwątpienia, ale dobrze się skończyło. Myślę, że im bliżej zakończenia tego sezonu, tym jestem w lepszej dyspozycji. Aż żal, że on się kończy” – kończy pomocnik Wisły.

Daniel

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

WISŁA KRAKÓW MISTRZEM POLSKI!

Przez dziesięć miesięcy emocjonowaliśmy się wspaniałym, niezwykle zaciętym sezonem piłkarskiej ekstraklasy. Dziś już wiemy - po raz drugi z rzędu i dwunasty w całej historii klubu po tytuł mistrza Polski sięgnęła krakowska Wisła! Swój sukces przypieczętowała pewnym zwycięstwem 2:0 nad Śląskiem Wrocław przy Reymonta. Z kibicami we wspaniałym stylu pożegnał się Marek Zieńczuk, strzelec jednej z bramek, który po sezonie opuszcza Kraków.

Wisła we wspaniałym stylu podniosła się z kolan, mając już pięć punktów do lidera tabeli. Zaliczyła świetny finisz i pewnie sięgnęła po mistrza!

Emocji przy Reymonta w sobotnie popołudnie było masę! Wisła rozpoczęła nerwowo, jakby przytłoczona wagą spotkania. Już w 3. minucie wszystko mogło zacząć się bardzo źle dla krakowian. Na mocny strzał z dystansu zdecydował się Janusz Gancarczyk, ale trafił w poprzeczkę. Wisła po raz pierwszy zagroziła po dziesięciu minutach gry w wyniku nieporozumienia między dwoma obrońcami Śląska. Piłka trafiła do Patryka Małeckiego, ten odegrał na wolne pole do Pawła Brożka, który miękkim strzałem próbował przelobować Kaczmarka. Ten jednak był na posterunku.

Drużyna Mistrza Polski
Drużyna Mistrza Polski

Biała Gwiazda nie wypracowała sobie w pierwszej części spotkania znaczącej przewagi. Wiślacy dłużej operowali piłką, ale nie wynikały z tego żadne sytuacje, z których można byłoby zdobyć bramkę. Aż do 27. minuty, kiedy na lewym skrzydle obrońcę minął Marek Zieńczuk, precyzyjnie zacentrował do wbiegającego Radosława Sobolewskiego, który z 10 metrów posłał futbolówkę do siatki. Wisła prowadziła 1:0 i była już naprawdę blisko mistrzowskiego tytułu. Krakowianie może nie przeprowadzali zmasowanych ataków, ale bardzo konsekwentnie grali w destrukcji, a co za tym idzie wrocławianie nie mieli wiele do powiedzenia w ofensywie. Groźnie w polu karnym Mariusza Pawełka zrobiło się dopiero na trzy minuty przed przerwą. Śląsk przeprowadził dynamiczną akcję lewą stroną, zakończoną strzałem Ulatowskiego, ale na posterunku był bramkarz Wisły, który dobrze sparował to uderzenie.

Do końca pierwszej części gry rezultat nie uległ już zmianie. Na drugą odsłonę wiślacy wybiegli bez zmian w składzie. W drużynie Śląska pojawił się natomiast najlepszy strzelec Młodej Ekstraklasy, Kamil Biliński, zastępując Antoniego Łukasiewicza. W drugiej części gra toczyła się w dość wolnym tempie, ale gospodarze w pełni kontrolowali sytuację, nie dając Śląskowi zbliżyć się pod swoje pole karne. Przyjezdni mogli doprowadzić do wyrównania dopiero w 68. minucie. Między obrońcami Wisły przedarł się Sebastian Dudek i w sytuacji "sam na sam" z Pawełkiem trafił w słupek. Wisła w pierwszej części drugiej połowy nie prezentowała się efektownie w ofensywie. Duży impuls do ataków dał Piotr Ćwielong zmieniając Wojciecha Łobodzińskiego. Swoje szanse zmarnowali kolejno Małecki, Ćwielong oraz Brożek, ale przy Reymonta zaczęło pachnieć drugą bramką. W 82. minucie kibice przy Reymonta mogli unieść ręce z okrzykiem radości po raz drugi. Do bezpańskiej piłki tuż za linią pola karnego dopadł Marek Zieńczuk i płaskim, precyzyjnym strzałem nie dał szans Kaczmarkowi. Chwilę później opuścił boisko, żegnany brawami przez cały stadion, wieńcząc tym samym w wspaniały sposób swój pobyt w Wiśle.

Po trzech minutach doliczonego czasu gry sędzia Hubert Siejewicz zagwizdał po raz ostatni, a piłkarzy i kibiców Wisły zgromadzonych przy Reymonta ogarnęła euforia! Fajerwerki, radość, wspaniała zabawa! W Krakowie rozpoczęło się święto!


Wisła Kraków - Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
1:0 Radosław Sobolewski 27 min
2:0 Marek Zieńczuk 82 min

Żółte kartki: Głowacki, Zieńczuk
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok)

Wisła: Mariusz Pawełek - Peter Singlar, Marcelo, Arkadiusz Głowacki, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński (65 min - Piotr Ćwielong), Junior Diaz, Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk (84 min - Tomas Jirsak) - Patryk Małecki, Paweł Brożek (88 min - Mauro Cantoro)

Śląsk: Mariusz Pawełek - Peter Singlar, Marcelo, Arkadiusz Głowacki, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński (65 min - Piotr Ćwielong), Junior Diaz, Radosław Sobolewski, Marek Zieńczuk (84 min - Tomas Jirsak) - Patryk Małecki, Paweł Brożek (88 min - Mauro Cantoro)


wislakrakow.com

Mistrzowski puchar we właściwych rękach
Mistrzowski puchar we właściwych rękach

Tabela Ekstraklasy sezonu 2008/2009
(pozycja - klub - liczba rozegranych meczów - punkty - bramki zdobyte - bramki stracone)

1 - Wisła Kraków - 30 - 64 - 53 - 21
2 - Legia Warszawa - 30 - 61 - 52 - 17
3 - Lech Poznań - 30 - 59 - 51 - 24
4 - Polonia Warszawa - 30 - 54 - 40 - 23
5 - GKS Bełchatów - 30 - 54 - 40 - 28
6 - Śląsk Wrocław - 30 - 45 - 40 - 34
7 - Polonia Bytom - 30 - 35 - 30 - 46
8 - Jagiellonia Białystok - 30 - 34 - 28 - 34
9 - Ruch Chorzów - 30 - 34 - 22 - 32
10 - Piast Gliwice - 30 - 33 - 17 - 26
11 - Lechia Gdańsk - 30 - 32 - 30 - 44
12 - Odra Wodzisław - 30 - 32 - 23 - 40
13 - Arka Gdynia - 30 - 30 - 27 - 39
14 - Cracovia - 30 - 30 - 24 - 40
15 - Górnik Zabrze - 30 - 29 - 20 - 33
16* - ŁKS Łódź - 30 - 35 - 27 - 43
Łódzki KS został przesunięty decyzją PZPNu z 7. na ostatnią pozycję z powodu nie otrzymania licencji na grę w przyszłym sezonie.

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków mistrzem po raz dwunasty!

Data publikacji: 30-05-2009 19:46


Wisła Kraków w ostatnim meczu kolejki pokonała Śląsk Wrocław 2:0 i tym samym przypieczętowała zdobycie dwunastego tytułu Mistrza Polski!

Śląsk rozpoczął mecz przy Reymonta 22 od mocnego uderzenia. W 3. minucie Janusz Gancarczyk z dystansu trafił w poprzeczkę bramki, strzeżonej przez Mariusza Pawełka. Potem jednak sytuacja się uspokoiła i to Wisła próbowała zagrozić bramce wrocławian.

W 10. minucie Paweł Brożek z rogu pola karnego próbował przelobować Wojciecha Kaczmarka, ale ten przerzucił piłkę nad poprzeczką. Siedemnaście minut później Biała Gwiazda wyszła na prowadzenie. Marek Zieńczuk ograł na lewej stronie Tadeusza Sochę, dośrodkował piłkę na długi słupek, a tam Radosław Sobolewski pięknym strzałem z woleja umieścił ją w siatce.


W 42. minucie mogło być 1:1, ale Mariusz Pawełek obronił strzał Janusza Gancarczyka z ostrego kąta.

W drugiej części meczu obraz gry się nie zmienił. Wisła grała spokojnie, świadoma tego, że prowadzi już 1:0, ale nie rezygnowała z prób zdobycia drugiej bramki. W 66. minucie Piotr Ćwielong wyłożył piłkę przed bramkę Markowi Zieńczukowi, ale pomocnik Wisły nie trafił w bramkę. Dwie minuty później do wyrównania mógł doprowadzić Sebastian Dudek, który wpadł w pole karne Wisły, ale w sytuacji sam na sam trafił w słupek.

Na kwadrans przed końcem spotkania Wiślacy się ożywili. Najpierw Piotr Ćwielong, który w 66. minucie zmienił Wojciecha Łobodzińskiego, zagrał piłkę do Pawła Brożka, który jednak zamiast strzelać, przepuścił ją do Małeckiego. Potem sam „Pepe” uderzył z dystansu, ale Kaczmarek świetnie obronił. Wreszcie piłkę po strzale Patryka Małeckiego w ostatniej chwili na rzut rożny wybił obrońca wrocławian. W 80. minucie po wrzutce Marka Zieńczuka w pole karne Junior Diaz nieczysto trafił w piłkę i posłał ją obok słupka bramki Śląska. Wreszcie w 82. minucie Biała Gwiazda podwyższyła na 2:0 dzięki trafieniu Marka Zieńczuka. Chwilę potem „Zienia”, dla którego był to ostatni mecz w Wiśle, na boisku zmienił Tomas Jirsak.

Już w doliczonym czasie gry Tomasz Szewczuk trafił jeszcze w poprzeczkę, ale kilka sekund później sędzia Hubert Siejewicz zakończył mecz i Wisła mogła zacząć świętowanie obrony tytułu mistrzowskiego!

Wisła Kraków – Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)

1:0 Sobolewski 27’

2:0 Zieńczuk 82’

Wisła Kraków: Pawełek – Singlar, Marcelo, Głowacki, Piotr Brożek – Łobodziński (66’ Ćwielong), Diaz, Sobolewski, Zieńczuk (84’ Jirsak) – Małecki, Paweł Brożek (88’ Cantoro)

Śląsk Wrocław: Kaczmarek – Socha, Celeban, Łukasiewicz (46’ Biliński), Pawelec – M. Gancarczyk (87’ Klofik), Dudek, Górski, J. Gancarczyk – Ulatowski – Szewczuk

Żółte kartki: Głowacki, Zieńczuk (Wisła)

Sędziował: Hubert Siejewicz (Białystok)

Widzów: 15 500

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

  • 90+4' Poprzeczka Szewczuka. KOŃCZYMY!
  • 90+2' Czekamy na końcowy gwizdek.
  • 90+1' A my już w koszulkach mistrzowskich! MISTRZ MISTRZ NASZ TS!!!
  • 90+1' Polonia pogrąża Górnika, strzelając mu bramkę na 1:0.
  • 90' Jirsak do Ćwielonga, przed polem karnym, dobre uderzenie, łapie Kaczmarek.
  • 90' Klofik do Szewczuka, pole karne Wisły, nic z tego. Idzie kontra Wisły.
  • 89' Wszyscy czekają na końcowy gwizdek, fotoreporterzy przygotowani, kibice wyczekują, kilkunastu przekroczyło ogrodzenie.
  • 88' A tutaj znajdziecie film sprzed meczu
  • 88' Paweł Brożek z boiska, wbiega na nie Mauro Cantoro. Czy to pożegnanie z Pawłem?
  • 87' Za Marka Gancarczyka Patryk Klofik.
    Drużyna Młodej Wisły - wicemistrza Młodej Ekstraklasy
    Drużyna Młodej Wisły - wicemistrza Młodej Ekstraklasy
  • 84' Owacja na stojąco dla Marka Zieńczuka. "MAREK ZIEŃCZUK"! Żegnamy się z tym zawodnikiem, zastępuje go Tomas Jirsak.
  • 82' Zieniu dopada do bezpańskiej piłki tuż za linią pola karnego i płaskim, precyzyjnym strzałem pokonuje Kaczmarka. Brawo Zieniu! Brawo Wisła!
  • 82' Gooool dla Wisły! Maaarek Zieńczuk!!! We wspaniałym stylu żegna się z Wisłą
  • 81' Coraz więcej osób kłębi się przy wyjściach z poszczególnych sektorów na murawę...
  • 79' "Pepe" faulowany z prawej strony, tuż przed linią pola karnego. Do piłki znowu podszedł Zieńczuk, ostro bita piłka na głowę Diaza... jak on tego nie strzelił?
  • 77' Znacznie aktywniejsza w ofensywie Wisła! W pole karne wpadł Małecki, strzelił na bramkę, ale znów został zablokowany
  • 77' Strzał z dystansu Ćwielonga, dobrze broni Kaczmarek
  • 76' Świetnie z obrońcą poradził sobie Piotr Ćwielong, mógł strzelać, ale poszukał wbiegającego Pawła Brożka. Ten przepuścił piłkę do Małeckego, ale tych kombinacji było już za dużo. Nieporozumienie wiślaków
  • 75' Znów niezbyt precyzyjnie, wyskakuje Tomasz Szewczuk i wybija piłkę w pole gry
  • 74' Ofensywne wejście Sobolewskiego, próba strzału z dużego kąta, ale Sobol zablokowany i mamy kolejny róg
  • 73' Kibice skandują imię i nazwisko Macieja Skorży.
  • 72' Mariusz Pawelec faulował Małeckiego. Rzut rożny dla Wisły z około 40 metrów od bramki Kaczmarka. Dośrodkowuje Zieńczuk, do nikogo...
  • 70' Daleki cross Małeckiego do Zieńczuka, próba dośrodkowania w pole karne, Zieniu zablokowany. Będzie róg
  • 69' Tymczasem info z Poznania - Lech prowadzi z Cracovią 2:1. Strzelcem gola Rengifo
  • 68' Ależ było groźnie!!! Sebastian Dudek przedarł się między obrońcami Wisły i w sytuacji "sam na sam" z Pawełkiem trafił w słupek
  • 66' Od razu z niezłej strony pokazuje się "Pepe", ogrywa jednego z obrońców, wykłada piłkę do wbiegającego Zieńczuka, ale ten fatalnie przestrzela
  • 65' Na boisku pojawia się Piotr Ćwielong, zastępuje Wojciecha Łobodzińskiego
  • 64' Świetny wślizg Diaza, odbiór piłki i od razu długi cross do Brożka. Ten wdał się w pojedynek z Górskim, ale nie zdołał się przedrzeć
  • 63' Na spalonym Wojciech Łobodziński... z naszej perspektywy wątpliwy
  • 62' Na murawę wraca Zieńczuk, chyba już wszystko w porządku.
  • 61' Płaskie dośrodkowanie z lewej strony Juniora Diaza, do piłki dopada Łobodziński, ale przy nim jest jeden z obrońców Śląska, który blokuje strzał
  • 60' Na murawie leży Marek Zieńczuk, interweniuje sztab medyczny Wisły
  • 58' Diaz w polu karnym Śląska, trochę się zaplątał, próbował jeszcze odegrać do Brożka (piętką), ale nieudanie.
  • 52' Małecki kontra Celeban, małe spięcie między zawodnikami. Róg dla Wisły raczej niesłuszny.
  • 51' Sebastian Dudek trafia w Małeckiego w murze.
  • 50' Kartka dla Głowackiego za faul na Januszu Gancarczyku, który ścinał w stronę pola karnego. Szkoda, że faul, bo piłkę już odbierał mu Singlar.
  • 49' Błąd Kaczmarka, wypuszcza piłkę z rąk, ale naprawia pomyłkę.
  • 48' Cracovia remisuje 1:1 po bramce Szeligi.
  • 46' Wisła wznawia grę po przerwie!
  • 46' "Maciek, Skorża" - skandują kibice! Ten odwzajemnia się brawami.
  • 46' Szykuje się do wejścia Biliński. Za Łukasiewicza.
  • Statystyka pierwszej połowy Wisła-Śląsk: sytuacje: 9-3, strzały 6-4, strzały celne 2-0, strzały zablokowane 1-0, spalone 1-1, rzuty rożne 1-0, faule 6-6
  • Nigdy nie spadnie, hej Lechia nigdy nie spadnie!! :)))
  • I koniec pierwszej połowy! 45 minut dzieli nas od mistrzostwa Polski!
  • 45+1' Lechia 2:0 w Gliwicach!
  • 45' Świetny odbiór Małeckiego, rajd przez kilkadziesiąt metrów z naszej połowy, podanie do Zieńczuka, ten traci piłkę.
  • 43' Blisko dobrej okazji do strzału głową jeden z wrocławian, uderzenie jednak niecelne. Poza tym był spalony.
  • 42' Drugą bramkę zdobyła Legia w meczu z Ruchem. Zdobył ją Iwański.
  • 42' Dobra kontra Śląska, piłka do Ulatowskiego na lewym skrzydle, ten decyduje się na strzał z ostrego kąta, który wybronił Mariusz Pawełek.
  • 41' Próba uderzenia Gancarczyka z większej odległości, ale bardzo nieprecyzyjna.
  • 39' Pasuje Wam taka sytuacja? Arka - Odra 1:1, Lech - Cracovia 1:0, Piast - Lechia 0:1, Górnik - Polonia 0:0. Spada Cracovia i Arka, a w barażach Górnik. No ale przed nami jeszcze 50 minut.
  • 36' Lechia prowadzi 1:0 w Gliwicach! A w Krakowie akcja Wisły lewą stroną, nie zakończyła się bramką. "Lechia Gdańsk, Lechia Gdańsk" - krzyczą fani.
  • 34' Sporo obserwatorów zebrało się na "trybunie C". A dokładniej na ogrodzeniu od parku Jordana, znajdującym się za placem budowy trybuny wschodniej. Widać nawet małą aktywność kibicowską ;)
  • 33' Legia prowadzi 1:0 z Ruchem Chorzów po celnym trafieniu Rogera.
  • 32' Podepchnął Łobodzińskiego Pawelec w polu karnym, ale sędzia nie zdecydował się na podyktowanie "jedenastki". Wziął pod uwagę, że Łobo miał daleko do piłki...
    Radosław Sobolewski i 1:0
    Radosław Sobolewski i 1:0
  • 31' Małecki nie zdołał minąć rywala w polu karnym Śląska, ale zmusił go do wybicia na aut na wysokości pola karnego gości.
  • 30' W Gdyni Odra wyrównała na 1:1. Czyli teraz spadają Arka i Cracovia, a w barażu Lechia.
  • 30' Dalekie zagranie do Pawła Brożka i równie daleki wybieg Kaczmarka zapobiega niebezpieczeństwu pod bramką Śląska.
  • 27' Radek Sobolewski zdobywa prowadzenie dla Wisły!!! Dokładnie i precyzyjnie Marek Zieńczuk, który minął obrońcę z lewej strony, dośrodkował spod linii końcowej. Zaabsorbował obrońców Paweł Brożek, a wbiegający "Sobol" skutecznie uderzył z około 10 metrów.
  • 25' Niezła akcja Wisły. Głowacki do Brożka, ten z pierwszej do Zieńczuka na prawo. Zieniu zakręcił obrońcą, wyłożył Małeckiemu, który odchylony przeniósł piłkę nad poprzeczką. Niedobry strzał.
  • 25' Wolno turlała się piłka w polu karnym Wisły, ale nie miał jej kto wybić, ani kto strzelić. W końcu Singlar na aut.
  • 22' Zbyt głęboka centra Małeckiego, piłka leciała w światło bramki Śląska, ale pewnie Kaczmarek.
  • 22' Przy piłce Paweł Brożek w polu karnym Śląska, rzut rożny dla Wisły.
  • 21' Strzał Janusza Gancarczyka, lotu piłki nie przeciął wyskakujący Celeban i pewnie chwyta Pawełek.
  • 21' Lustrzane odbicie sytuacji z 15 minuty. Wówczas rzut wolny dla Wisły, teraz dla Śląska, i z lewego skrzydła. To efekt faulu Łobodzińskiego na Dudku.
  • 20' "Lechia - biało-zieloni" - słyszymy.
  • 19' "Tylko mistrzostwo" - przypominają kibice. Stawka spotkania zdaje się pętać nogi zawodników. Dobrze, że Śląsk, poza sytuacją z trzeciej minuty, nie zagraża.
  • 18' Łobodziński na lewym skrzydle przegrywa pojedynek jeden na jeden z Tadeuszem Sochą. Będzie aut.
  • 17' Paweł Brożek pod linią końcową, sprytnie zagrywa zewnętrzną częścią stopy do Diaza, ten nie zdołał sięgnąć piłki skutecznie blokowany.
  • 15' Uderzenie Zieńczuka nad poprzeczką.
  • 14' Sfaulowany blisko narożnika pola karnego na wysokości 20 metra Peter Singlar. Będzie rzut wolny, do piłki podchodzi Marek Zieńczuk.
  • 13' Lech prowadzi z Cracovią 1:0. Gola zdobył Hernan Rengifo. Robi się goręcej.
  • 11' Ofiarnie Radosław Sobolewski w pojedynku z prawoskrzydłowym Śląska Markiem Gancarczykiem, odebrał mu piłkę.
  • 10' Zablokowana główka Zieńczuka!
  • 10' Sprytnie Paweł Brożek!!! Ostry kąt i mało partnerów w środku, więc zdecydował się na lob. Kaczmarek z trudem odbił na róg.
  • 9' Ofiarnie zablokowane dośrodkowanie Zieńczuka przez Sochę.
  • 8' A na trybunach pojawił się napis - apel o grę w Krakowie, przy Reymonta 22 w najbliższym roku.
  • 8' W Gdyni Arka prowadzi z Odrą 1:0.
  • 6' Jakaś taka nerwowa atmosfera. Wyczekiwanie. I na trybunach i na boisku. Nam również nie pisze się zbyt łatwo.
  • 5' Próba prostopadłego podania Pawła Brożka do Małeckiego, lecz przecięta.
  • 4' Dalekie podanie Głowackiego w kierunku Łobodzińskiego, łatwiejszy dostęp do piłki miał jednak Kaczmarek w bramce Śląska.
  • 4' Wisła wolno, niemal na stojąco. Jakby zadowalało ją 0:0.
  • 2' Potężna petarda Janusza Gancarczyka zza pola karnego! Poprzeczka ratuje Wisłę!
  • 2' Piłka bliżej pola karnego Wisły.
  • 1' I ostrożne, choć gromkie, z trybun: "Czy wygrywasz, czy nie".
  • 1' Rozpoczyna Śląsk. "Baszczu z nami kibicami" - ciągnie się z trybun.
  • No i mamy oprawę, efektowna kartoniada, a na dole napis: "Plaudite, cives", czyli rzymskie zawołanie: "Klaszczcie, obywatele".
  • I w tym momencie obie drużyny wychodzą na murawe. Wisła Kraków i Ślask Wrocław już na murawie.
  • Kibice pozdrawiają Marcina Baszczyńskiego.
  • Na środek boiska wychodzi 10 kibiców wraz ze Smokiem, prezentując flagi w barwach Wisły i Śląska.
  • A w Radiu Biała Gwiazda gościł dziś Jakub Błaszczykowski, który po rozmowie opuścił trybunę vip i skierował się ku tej za bramką. Z sektora D będzie dopingował wiślaków.
  • Fani Śląska, ubrani w zielone koszulki, zajęli przede wszystkim skrajny sektor trybuny D.
  • "Tylko mistrzostwo, Wisełko tylko mistrzostwo"
  • Wiślacy wybiegają na murawę i rozpoczynają rozgrzewkę. Ubrani są w koszulki koloru... czarnego z emblematami Wisły i Śląska.
  • Mamy skład Wisły. Wrócił do podstawowej jedenastki Wojciech Łobodziński, który powędrował na prawe skrzydło, zaś do ataku przesunięty został Patryk Małecki. Wypadł z podstawowego składu Piotr Ćwielong.
  • Zawodnicy obu drużyn sprawdzają stan murawy.
  • Fani Śląska już od ponad godziny bawią się i posilają w specjalnie przygotowanej dla nich strefie obok stadionu. Powoli pojawiają się na trybunach pierwsi kibice, pojawia się też oprawa, której głównym motywem będzie pewna łacińska sentencja.
  • Już po 13. a to oznacza, że w Krakowie powinni być już kibice Śląska, którzy w liczbie około 1000 osób zasiądą dziś na trybunie D.

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Maciej Skorża, trener Wisły

Maciej Skorża
Maciej Skorża

Mistrzostwo to mistrzostwo, smakuje tak samo. Ale to tegoroczne było o wiele trudniej zdobyć. Naprawdę w całej rundzie wiosennej moi piłkarze byli maksymalnie spięci. Determinacja, ambicja i walka do końca. Lech i Legia były bardzo mocne, ale my nie odpuściliśmy na wiosnę nawet jednego meczu.

Moi piłkarze popełnili grzech pychy. Po poprzednim sezonie wydawało im się, że są bardzo mocni i będą wygrywali mecze równie łatwo jak rok wcześniej. To, że prasa przestała nas wymieniać w roli faworytów, było jak najbardziej słuszne, ale jednocześnie dało nam do myślenia. Piłkarze zmobilizowali się maksymalnie. Wiosną mieliśmy tylko jeden cel – obronić mistrzostwo.

Kiedy pan uwierzył, że jest to realne? Po zwycięstwie nad Legią?
Nie, w Poznaniu. Jechaliśmy tam ze stratą trzech punktów do Lecha i porażka przekreśliłby nasze szanse na mistrzostwo. Tak się nie stało, zostaliśmy w grze i wtedy wiedziałem, że mistrzostwo jest realne.

Uważam, że opatrzność rzeczywiście czuwała nad nami. Na koniec sezonu dostaliśmy wiele prezentów od losu, które wykorzystaliśmy. W Gdańsku przy stanie 1:1 strasznie interesowałem się innymi wynikami. Nie wiedziałem, co zrobić, czy bronić tego wyniku, czy nie. Lechia strzeliła nam jednak gola i wtedy przestałem nasłuchiwać wieści z innych stadionów – postawiłem wszystko na jedną kartę. Rzuciliśmy się do ataku i okazało się, że pozostałe wyniki nie są już dla nas ważne.

Fragmenty wywiadu dla "Dziennika Polskiego" przeprowadzone przez: Artur Szczepanik, Krzysztof Oliwa
źródło: dziennik.pl

Za: wislakrakow.com

Ryszard Tarasiewicz, trener Śląska

Uważam, że było to dobre spotkanie, zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Mogło być nerwowo gdybyśmy strzelili bramkę na 1:1, a mieliśmy ku temu okazje. Wtedy mecz mógł się inaczej potoczyć. Mówiłem, że przyjedziemy do Krakowa zagrać normalny mecz i staraliśmy się jak zawsze wygrać. Zabrakło nam szczęścia, które jest niezbędne nie tylko w sporcie, ale i w życiu. Trudno, tak bywa. Myślę, że z sytuacji, które sobie stworzyliśmy zasłużyliśmy na jedną bramkę. Gratuluję Wiśle zdobycia mistrzostwa.

Czy Wisła zasłużenie zdobyła mistrzostwo?
Myślę, że tak. Wisła była zespołem, który grał najrówniej przez cały sezon. Potencjałem piłkarskim nie jest to zespół słabszy niż Lech, czy Legia, a dodatkowo ma charakter i to się potwierdziło.

Spadły Górnik i Cracovia. Czy to zaskoczenie?
Na pewno jest to tragedia szczególnie dla Górnika. W Zabrzu jest klimat dla piłki, jest tam masa kibiców.

Jak trener ocenia szanse Wisły na grę w Lidze Mistrzów?
Taka sama sytuacja jest dla wszystkich polskich klubów – żeby odgrywać znaczącą rolę niezbędne są nakłady finansowe i wzmocnienia.

Na przedmeczowej konferencji trener Skorża powiedział, że Śląsk jego zdaniem może się bić w przyszłym sezonie o podium. Jest to realne?
Piłkarsko w przyszłym sezonie nie będziemy tak mocni jak Wisła, Legia, czy Lech. Mam nadzieję, o ile jeszcze będę trenerem, że duży krok zrobimy w sezonie 2012/2013.


autor - Delin
źródło: slask.net

Piłkarze po meczu

Zieńczuk: Trafiłem do Wisły za późno

31. maja 2009, 02:12

Marek Zieńczuk
Marek Zieńczuk

Marek Zieńczuk we wspaniałym stylu pożegnał się z kibicami "Białej Gwiazdy". Pomocnik Wisły, który już od początku następnego sezonu występował będzie na boiskach greckiej ekstraklasy przypieczętował zwycięstwo Wisły nad Śląskiem, zapewniające naszemu zespołowi kolejny tytuł mistrza Polski.

"Zieniu" po końcowym gwizdku nie krył swego wzruszenia. - Nie zapomnę tego do końca życia, wielki szacunek dla kibiców i ludzi pracujących w Wiśle. Nie mogłem sobie wyobrazić takiego pożegnania, a co dopiero to przeżyć. Dostałem od prezydenta Majchrowskiego symboliczne klucze do miasta, nie wiem czy na to zasłużyłem, bo niewielu ludzi mogło dostąpić takiego zaszczytu - mówił po zakończeniu spotkania.

Wisła dokonała w tym sezonie wielkiej rzeczy, podnosząc się z kolan i sięgając po mistrzowski tytuł, mimo że na pewnym etapie sezonu miała już pięć punktów straty do lidera ekstraklasy. - Przełomowy był chyba mecz z Legią, trochę szczęśliwy, ale dał nam mocnego kopa. Zaczęliśmy liderować, nie musieliśmy patrzeć za plecy. Powiedzieliśmy sobie, że jesteśmy zbyt doświadczoną drużyną, by wypuścić to mistrzostwo z rąk. Stres narastał z każdym spotkaniem, bo stawka była bardzo duża, nie mogliśmy popełnić błędu - opowiadał "Zieniu".

Czego może żałować żegnając się teraz z Wisłą? - Chyba jedynie tego, że tak późno trafiłem do tego klubu. Mogło się to zdarzyć 2-3 lata wcześniej. Może teraz miałbym cztery mistrzostwa Polski, nie trzy - stwierdził.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Małecki: To jest coś pięknego

Patryk Małecki
Patryk Małecki


Data publikacji: 31-05-2009 00:37


Po meczu ze Śląskiem Wrocław pomocnik Wisły Patryk Małecki był bardzo zadowolony. "Cieszę się bardzo. Zdobyliśmy mistrzostwo Polski i jestem chyba teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie” - podsumował po meczu z wrocławianami Patryk Małecki. Fot. Maks MichalczaqkFot. Maks Michalczaqk

W końcu masz medal.

Nie, jeszcze nie mam, bo dostanę jutro. Ogromna radość. Każdy skazywał nas na porażkę, mówiono, że to Lech albo Legia zdobędą tytuł, ale ostatecznie to my tryumfowaliśmy.

Jesteś bardzo młody, ale wskoczyłeś do podstawowego składu Wisły. Jak to się robi?

Przede wszystkim wierzę w swoje umiejętności, walczę na treningach, pokazuję się z jak najlepszej strony. Czekałem dosyć długo, ale było warto. Pokazałem charakter, wskoczyłem do składu i udowodniłem, że warto na mnie wstawiać.

Ciężko było się zmobilizować na to spotkanie?

Może nie ciężko, ale każdy miał w swojej świadomości, że wystarczy nam do sukcesu remis. Myślę, że mogłoby to inaczej wyglądać, gdybyśmy musieli wygrać to spotkanie za wszelką cenę i wtedy nasza mobilizacja byłaby lepsza. Ale wygraliśmy i to jest najważniejsze.

Zadrżały Wam serca w trzeciej minucie, kiedy Janusz Gancarczyk strzelił w poprzeczkę?

Nie, spokojnie. Znamy swoje umiejętności, wiemy, że jesteśmy mocną drużyną. Graliśmy dla siebie i nie baliśmy się niczego.

W którym momencie sezonu poczułeś, że Wisła będzie mistrzem?

Przełomowy był mecz z Legią Warszawa. Wygraliśmy wtedy, wiedzieliśmy, że rozdajemy karty i to wszystko zależy już od nas.

Tegoroczne mistrzostwo było taki, w którym miałeś bardzo duży udział.

Jestem bardzo szczęśliwy, że wywalczyłem sobie miejsce w składzie. Wywalczyłem także mistrzostwo Polski, a dla mnie to jest coś pięknego.

A jak widzisz następny sezon, zwłaszcza w kontekście Ligi Mistrzów?

Jeszcze o tym nie myślę. Dzisiaj chcę się zabawić, a od poniedziałku będę na kadrze.

Trener Skorża powiedział, że kierunkiem klubu powinno być próbowanie młodych zawodników.

Ja, Piotrek Ćwielong, Rafał Boguski udowodniliśmy, że warto stawiać na młodzież. Determinacja, konkurencja, wola walki, umiejętności i dyspozycja dnia mają znaczenie. Ale ostatecznie to i tak trener decyduje, kto zagra. Młoda krew jest potrzebna drużynie.

Czy w związku z Twoją dobrą grą w tej rundzie pojawiają się jakieś oferty z innych klubów?

Niektórzy przez całą piłkarską karierę pozostaja w jednej drużynie, ja to pochwalam i chciałbym pójść tą samą drogą.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Głowacki: To się nigdy nie nudzi

31. maja 2009, 01:36

- Zrealizowaliśmy swój cel. Jesteśmy bardzo szczęśliwi - mówił kapitan Wisły, Arkadiusz Głowacki zaraz po końcowym gwizdku meczu ze Śląskiem, który dał naszemu zespołowi mistrzowski tytuł.

- Przełomowym momentem był dla nas mecz z Legią, od tego momentu, gdy wyszliśmy na prowadzenie w tabeli, wiedzieliśmy, że musimy zrobić wszystko, by tej przewagi nie roztrwonić i nie oddać pierwszego miejsca. Jak się okazało, udało nam się nawet tę przewagę jeszcze powiększyć - mówił z satysfakcją w głosie "Głowa". - Sporo nerwów kosztowała nas ta walka, od meczu z Legią presja bardzo szybko rosła, była coraz większa. Czasem jest łatwiej gonić niż uciekać - dodał.

- Nasz zespół hartował się przez cały sezon. Gdy w poprzedniej rundzie przegrywaliśmy mecze, szczególnie na wyjazdach, nasza gra pozostawiała sporo do życzenia, nie wszystko wyglądało dobrze. Mieliśmy mocne postanowienie, by to zmienić podczas rundy rewanżowej, co nam się udało.

Arkadiusz Głowacki wraz z opuszczającym Wisłę Marcinem Baszczyńskim stał się dziś najbardziej utytułowanym zawodnikiem tego klubu z sześcioma tytułami mistrzowskimi na swym koncie. - Tyle lat, ile zostało mi w Wiśle, tyle chciałbym zdobywać mistrzostwa Polski. To nigdy się nie znudzi i zawsze będzie czymś wyjątkowym - przekonywał kapitan "Białej Gwiazdy".

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Paweł Brożek królem ligi!

Data publikacji: 30-05-2009 19:40


Paweł Brożek, napastnik Wisły Kraków, po raz drugi z rzędu zdobył koronę króla strzelców, jednak podzieli ją z Takesure Chinyamą.

W poprzednim sezonie „Brozio” zdobył 23 gole. Dały mu one tytuł najskuteczniejszego strzelca w Ekstraklasie. W obecnym, już zakończonym sezonie, Paweł zdobył dla Wisły Kraków 19 goli, które ponownie dały mu koronę króla strzelców. Tym razem będzie musiał ją jednak dzielić z Takesure Chinyamą, który w meczu z Ruchem Chorzów zdobył dwie bramki i zrównał się w liczbie strzelonych goli z Brożkiem.

Paweł Brożek jest pierwszym piłkarzem od 30 lat, który dwa razy z rzędu zwyciężył w klasyfikacji na najskuteczniejszego piłkarza w lidze. Poprzednio wyczynu tego dokonał Kazimierz Kmiecik, również z Wisły Kraków, który zdobywał tytuł kolejno w 1978 i 1979 roku. Do tych sukcesów dorzucił trzecią koronę – w 1980 roku.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Feta mistrzowska na Rynku

Ponad 40 000 kibiców świętowało razem z piłkarzami Wisły Kraków na Rynku Głównym w Krakowie Mistrzostwo Polski.

Zawodnicy i sztab trenerski przyjechali pod Sukiennice odkrytym autobusem po godzinie 20:00 i zostali owacyjnie przywitani przez znajdujących się na płycie Rynku. Wszyscy mieli na sobie albo szalik Wisły albo czerwoną koszulkę. Nawet pomnik Adama Mickiewicza został przybrany koszulką.

Pożegnanie Baszczyńskiego i Zieńczuka
Pożegnanie Baszczyńskiego i Zieńczuka

Wiślacy pojawili się na balkonie Sukiennic od strony Kościoła Mariackiego. Razem z kibicami odśpiewali "Mistrz, mistrz, nasz TS!" oraz hymn Białej Gwiazdy. Można było też usłyszeć inne przyśpiewki - wszystkie śpiewane przez kibiców i piłkarzy.

To były specjalne chwile dla Marcina Baszczyńskiego i Marka Zieńczuka, dla których był to ostatni wieczór mistrzowski w barwach Wisły Kraków. Kilkadziesiąt tysięcy kibiców kilkakrotnie dziękowało im za grę dla Białej Gwiazdy, gromko śpiewając: "Baszczu z nami, kibicami!". Marek Zieńczuk w pewnym momencie wzruszonym głosem poprosił jeszcze raz o odśpiewanie jego ulubionej piosenki "Jesteśmy dumą tego miasta" i z przejęciem wyznał: "Dla mnie kibice Wisły są najlepsi w Polsce". Dodał również: "Cieszę się, że Lechia się utrzymała" i zaintonował "Nigdy nie spadniesz, Lechijko, nigdy nie spadniesz".

Innym razem sympatycy pod Sukiennicami śpiewali: "Mistrzem Polski jest Wisła", co od razu podchwytywali piłkarze wraz ze sztabem szkoleniowym. Nawet krakowski Rynek miał swoje pięć minut. "Rynek jest nasz" - słowa tej przyśpiewki również rozbrzmiewały na placu wokół Sukiennic. Na zakończenie hucznej imprezy, przy wzniesionych ku górze klubowych szalikach, wszyscy zaintonowali "Que Sera, Sera, Wisełka mistrzostwo ma!"

Do głosu doszedł również Junior Diaz, którego do mikrofonu podprowadził Piotr Brożek, mówiąc wszystkim: "Junior chce Wam coś powiedzieć". Junior powiedział więc po polsku: "Dziękuję".

Paweł Brożek i Marek Zieńczuk jako ostatni opuścili balkon na Sukiennicach. Na koniec zaśpiewali: "A teraz idziemy na jednego,..", wzbudzając aplauz u kibiców.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Kibicowsko

Roman Zieliński, kibic Śląska

Kto z kibiców Śląska uczestniczył w mistrzowskiej fecie? No, paru takich jest, ostatecznie często ktoś z Wrocławia się pojawia na decydujących meczach Wisły, a krakowski klub ostatnio dość często zdobywa laur najlepszej drużyny w Polsce. Ale ilu kibiców Śląska fatygowało się na takie eskapady? Kilkudziesięciu? Tym razem można się było pobawić w znacznie szerszym gronie. Niestety, w Krakowie z uwagi na remont stadionu ilość miejsc jest ograniczona do 15 tysięcy. A jeszcze niedawno na Reymonta mogło się upchać ponad 20 tysięcy. Z powodu tegoż remontu Wisła nie przyjmuje kibiców gości, jednak nas nie uznano za gości i do Wrocławia powędrowało 1000 wejściówek. O tym, że biletów będzie tysiąc wiedzieliśmy już od dłuższego czasu, stąd nakręcanie koniunkturki poprzez „łączenie” wyjazdu do Krakowa ze znacznie mniej wesołym z założenia wyjazdem do Bełchatowa. Ponadto postanowiono, że karty wstępu będą delikatnie reglamentowane… ceną. Tak, by ograniczyć zachowania patologiczne na jakie często można się było natknąć w lutym w Gdańsku.

Jazda

Myślano nad pociągiem specjalnym, lecz po stwierdzeniu jakie są połączenia kolejowe na trasie Wrocław – Kraków nasunął się wniosek iż rejsówki w zupełności wystarczą. Ustalono, ze pociąg ranny będzie najlepszym na to, by się odpowiednio rozgościć. Zatem zgłoszono na PKP, że właśnie tym pociągiem bractwo będzie się przemieszczać. Kolej wydłużyła skład o sześć wagonów, którymi przemieszczało się od „ponad 300” do „500” (w zależności od źródła) fanów Śląska. Reszta na miejsce dotarła samochodami. Jedna fura już na starcie miała kłopoty z kołem, ale to był pryszczyk. W połowie drogi czterech podróżników mogło się pożegnać z życiem. Istotnym elementem przy możliwej katastrofie była pogoda. Deszcz zrobił swoje, było ślisko, ale efekt samą prędkością i szybkością tłumaczyć nie można: samochód wylądował ponad 20 metrów od drogi taranując po drodze płot i przeskakując rów. Na szczęście zatrzymał się na łące, a nikomu nic się nie stało.

Tego dnia w ogóle było niebezpiecznie na obranej przez nas trasie. Na jednej z bocznych dróg, które „w razie czego” skontrolowano, straż pożarna wyciągała kierowcę z fury leżącej w rowie do góry kołami. Mimo tych przygód jazda odbyła się bezpiecznie.

Już w drodze dowiedzieliśmy się, że przez Wrocław będzie się przemieszczać ekipa około 150 fanów Lechii udających się do Gliwic. Trzeba było rozgrzać telefony, by znaleźć takich, którzy potowarzyszą gdańszczanom podczas ich postoju na Dolnym Śląsku.

Wizyta

Niektórzy w okolice Krakowa przybyli kilka dni przed meczem. Określenie „okolice Krakowa” są tu jak najbardziej trafne, gdyż szczególnie okupowane było Zakopane. Dzięki inicjatywie wrocławian („R”) wraz z miejscowymi fanklubowiczami Białej Gwiazdy na tamtejszym dworcu przerobiono istniejący od pewnego czasu napis „Ruch wita” na znacznie milszy naszym sercom „Wisła”. Wesoły był pochód „kolejowych” na stadion Wisły. Już wówczas można było zauważyć, że dla paru osób wejście na stadion będzie nie lada wyczynem. Część bractwa wręcz kierowało się do parków szukając wygodnych ławeczek, by móc „odpocząć”. W Krakowie takie zachowanie do najrozsądniejszych nie należy, lecz już po meczu nie było jakoś zgłoszeń od możliwych w takich okolicznościach – osób poszkodowanych. W Krakowie przygotowywano się na nasz przyjazd. Gril z darmowym, fantastycznym żarciem, piwo dla potrzebujących… zorganizowano całą strefę, która z uwagi na rozdawane w niej do biletu okazyjne koszulki śmiało można nazwać „zieloną”. Faktem jest, że coś nie zostało dograne i koszulek nie starczyło dla wszystkich. Gdzie leży problem – organizatorzy będą nad nim myśleć, by w przyszłości podobny się nie pojawił.

Niestety, do poziomu gościnności kibiców Wisły nie podłączyli się miejscowi mundurowi. Wręcz urządzano polowania na osobników idących ze strefy pod bramy stadionu, którzy sączyli sobie browara. Za danie się przyłapać na łyku piwa było się przechwytywanym przez kilku mundurowych i dostawało się blankiet okolicznościowy z mandatem porządkowym w wysokości złotych stu. Inna sprawa, że do części fanów Śląska nie dotarło, że nie chodzi o to, by jechać ileś tam kilometrów tylko po to, by stracić film i panowanie nad wypowiadanymi słowami. Dla jednego, dość przypadkowego w tym miejscu mieszkańca Wrocławia (bo generalnie na wyjazdy nie jeździ, także na mecze u siebie uczęszcza nader rzadko) skończyło się to kilkoma klapsami od kolegów z parafii. Osobnik pozbył się też gadżetów Śląska, gdyż jak to stwierdzono, tak się zachowuje, że nie powinien ich nosić. Miało być ograniczanie patologii. Niestety do końca się nie powiodło.

Wejście

Zbyt „chwiejni” wejścia nie mieli. No i był problem, bo tych „chwiejnych” trochę było. To rodziło konflikty. Ponadto minusem organizatorów jest fakt, ze w Krakowie nie ma czegoś takiego jak depozyt. To znaczy jest, wszystko sobie stoi w jakiś szafkach do których po meczu dostęp ma każdy…

Mecz na trybunach

Generalnie Śląsk zajmował jeden sektor, obok młyna Wisły. W zasadzie nie ma o czym pisać, bo wszystko jak na meczach zgodowych. Z tym rozróżnieniem, że tym razem łatwiej było odnaleźć kibiców Śląska, ponieważ mniej więcej wiadomo gdzie się bractwo grupowało, a po drugie kolor zielony bił w oczy w morzu wiślackiej czerwieni. W czasie spotkania wszyscy oglądając spotkanie oprócz dopingowania czekali na wieści z Gliwic, gdzie grała Lechia. I bramki gdańszczan były fetowane. Na telefony dowiadywano się także, jaka jest sytuacja na innych stadionach, co z jednej strony pomagało Wiśle spokojnie myśleć o własnej, najbliższej przyszłości (wszakże szykowano mistrzowską fetę) oraz o konsekwencjach dla Lechii.

Mecz na boisku

No, tu mogło być różnie. Przypominano rok 1982, kiedy Wisła odebrała mistrzostwo Śląskowi w podobnych okolicznościach. WKS pojedynku nie odpuścił, przynajmniej mentalnie. Natomiast ze strony szkoleniowej dało się wyczuć lekki luzik – bo tylko tak można zinterpretować występ w pierwszym składzie nie łapiącego się w „11” Górskiego i stosunkowo szybkie wejście na murawę Bilińskiego. Rzecz jasna żal słupka i dwóch poprzeczek, ale nie był to żal wielki. Bo alternatywą dla mistrzostwa dla Wisły był tytuł dla Amiki. I choć ostatecznie Śląsk przegrał, to wszyscy byli na swój sposób zadowoleni.

Wojna

Polowanie mundurowych na tych, którzy łykną piwo doprowadziło do tego, że w czasie meczu w przystadionowej knajpie „U Wiślaków” doszło do szarpaniny kibice kontra mundurowi. Najpierw mundurowi salwowali się ucieczką, by potem w zwiększonej sile wpaść do kanjpy i rzucać ludźmi.

Zabawa

Fetowanie mistrzostwa Polski zaczęło się kilka minut przed zakończeniem spotkania. Już dało się odczuć podniecenie związane z chęcią wpadnięcia na murawę.

- Tylko po to przyjechałem do Krakowa, by sobie wskoczyć na murawę – powiedział z wyraźnym żalem że tak się nie stało po meczu jeden z wrocławian. Bo od strony boiska pilnowała porządku także ekipa kibiców. Tak krakowskich, jak i wrocławskich. „K” sprzedawał lepy wszystkim w zielonych koszulkach, którzy chcieli przemieścić się ponad płotem.

Dopiero po 10 minutach od zakończenia pojedynku, po otwarciu bram, tłum wyległ na murawę. Co nie przeszkodziło i tak obalić części płotu.

- To jednak nie to – twierdził „N”, który najbardziej polował na koszulki zawodników. Zresztą jako jeden z nielicznych „przenikł” na murawę wcześniej niż wszyscy.

Fani Śląska też bawili się z wiślakami. Najpierw na murawie, potem bractwo przemieściło się na krakowski Rynek. Feta była niesamowita. I tu dziwne spostrzeżenie: o ile w okolicy stadionu picie piwa stanowiło namiastkę przestępstwa, to w drodze pod Sukiennice i na samym Rynku jawne żłopanie alkoholu nie wywoływało żadnych reakcji mundurowych. Na samym Rynku widać było, że zabawa nie została przygotowana w ciągu dwóch czy trzech dni. A całą imprezę uświetniał tum ludzi w barwach Wisły i przeplatających się zielono ubranych kibiców Śląska. Race, flagi, chóralne śpiewy. I dziwoląg. W rozgardiaszu przyuważono… Murzyna. Nie odzywał się, ale stał twardo, nawet sobie skądś szalik zorganizował. Po odjeździe piłkarzy bractwo rozpełzło się po wszystkich okolicznych knajpach. Nie tylko okolicznych zresztą. Część naszej redakcji wylądowała na całkiem wesołej imprezie w samym środku dzielnicy kojarzonej z Cracovią. Dość liczna ekipa wybrała się do Zakopanego, gdzie mistrzostwo Polski Wisły świętowała grupa około setki osób. Pół na pół Śląska i Wisły. Ponadto odnotowano zabawę z kibicami Lechii, gdyż część z nich przybyła do Krakowa prosto z Gliwic. Część bractwa imprezowała jeszcze po południu w niedzielę.

Powroty

Zbierając informacje nie natrafiliśmy na jakikolwiek wątek zakłócający nasze zadowolenie z tegoż wyjazdu.

Ilu nas było?

1000. To na stadionie. W tym kilkadziesiąt osób przybyło z dziećmi. Ponadto jeszcze ze dwie – trzy stówki koczowało pod stadionem, to znaczy głównie w knajpach. Oraz na wspomnianych wcześniej ławeczkach. Jak to liczyć? Trudno powiedzieć. W grupie fanatyków Śląska było 3 kibiców Slezsky Opava. Fani Wisły byli poinformowani o ich obecności.

źródło: http://fanslask.aha.pl/2009/05/30/co-mozesz-zrobic-dla-slaska/

Zielona strefa

autor: ewcia

Zdobycie tytułu Mistrza Polski w tym roku cieszy chyba bardziej, niż np. to z przed roku. Wszystko za sprawą tego, iż to kto zostanie Mistrzem ważyło się do ostatniej kolejki.

W ta wyjątkową sobotę wraz z Wiślakami mieli możliwość świętować zgodowicze z Wrocławia. Kibiców Śląska do Krakowa przybyło 1000. Niektórzy zawitali do małopolski już w piątek by rozpocząć fetowanie (przewidywanego) mistrzostwa. Najliczniejsza grupa Śląska przybyła na Reymonta przed południem, kolejni zjeżdżali się przez następne kilka godzin.

Za starą halą Wisły znajdował się punkt gościny zorganizowany przez SKWK - namiot, ławki i stoły, oraz catering. Wrocławianie po odebraniu zielonej koszulki oraz bloczków na jedzenie i picie mogli posilić się i w miłej atmosferze wraz z Wiślakami oczekiwano na zbliżający się mecz. Nie zabrakło wspólnych przedmeczowych śpiewów i pozdrowień. Parking za starą halą stał sie prawdziwą "Zieloną strefą" za sprawą okazjonalnych koszulek wydanych na ten mecz przez Stowarzyszenie "Wielki Śląsk".

Wyjątkowo zielony był także sektor D5 gdzie zasiadła największa grupa naszych braci z Wrocławia, jednakże rozsiani oni byli oczywiście po całym stadionie. Na płocie wywiesili jedną ze swych najnowszych i bardzo okazałych flag "WIELKI ŚLĄSK".

Przez cały mecz dało się odczuć, iż jest to mecz przyjaźni, na trybunach panowała znakomita atmosfera i z równą zażyłością dopingowano i Śląsk i Wisłę jak równiez pozdrawiano Lechię. Nasłuchiwano także wieści z Gliwic, gdzie swój mecz rozgrywała gdańska Lechia i chyba nikt nie miał wątpliwości dlaczego po jednych z wybuchów radości zapodano gromkie "Lechia Gdańsk".

Po meczu rozpoczęło się wspólne fetowanie Mistrzostwa dla Wisły, które potem przeniosło sie na krakowski Rynek i dla wielu trwało do białego rana. Zarówno kibice Wisły jak i Śląska na długo zapamiętaja wiślacki krakowski Rynek i wspólne święto.

Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się do pomocy przy gościnie dla Śląska.

źródło: kibicewisly.pl

Wisła - Śląsk - mistrzostwo patrząc z trybun

autor: Adam76

Na ten dzień czekaliśmy przez cały sezon. Wisła podejmując w ostatniej kolejce wrocławski Śląsk, by zdobyć tytuł Mistrza Polski, musiała ten mecz co najmniej zremisować. Za to zwycięstwo, w tym spotkaniu, było by przysłowiową „kropką nad i” wieńczącą cały sezon. Złoty sezon.

Przed spotkaniem był dreszczyk, emocji bowiem media zaczęły niezdrowo podgrzewać atmosferę wygrzebując jakieś „stare kotlety” sprzed wielu lat. Wszyscy zastanawiali się czy nasi piłkarze udźwigną ciężar stawki tych zawodów. Gracze z Wrocławia na pewno mieli większy „luz psychiczny” bowiem zajmowali bezpieczne miejsce w środku tabeli.

W dniu meczu do Grodu Kraka zawitała około tysięczna grupa zaprzyjaźnionych z nami kibiców Śląska, którzy mogli liczyć na gościnę Wiślaków. Nie zabrakło również kibiców Unii Tarnów oraz naszych Braci z Gdańska, bowiem tak się złożyło, że Lechia swój ostatni mecz sezonu rozgrywała w nieodległych Gliwicach. Tym samym już od wczesnych godzin rannych w Krakowie można było wyczuć atmosferę piłkarskiego święta, które swoje apogeum osiągnęło o godzinie 17.00 na stadionie przy Reymonta 22.

W tym dniu trybuny obiektu im. H. Reymana zapełniły się w całości – mecz oglądnął komplet widzów – około 16 tysięcy.

Na początku spotkania na trybunie D przedstawiono oprawę przygotowaną przez osoby z Ultra Wisły pod przewodnim hasłem „Plaudite Civies” (Klaszczcie Obywatele), które było dopełnieniem kartoniady na całej trybunie - na tle barw Wisły był „złoty rok” - 2009. Druga połowa to kolejna prezentacja Ultra Wisły - sektorówka Białej Gwiazdy w postaci Wiślackiej koszulki.

Stadion Wisły w tym dniu, zapewne z powodów spodziewanego mistrzowskiego zmieszania po meczu, ozdobiły flagi Wisły: Olkusz, Fanatycy – Wieliczka, Wisła – Baile Atha Cliath, Nowe Bystre, oraz Unii Tarnów i jedna flaga Śląska Wrocław.

Ponieważ było to nie tylko spotkanie kończące sezon 2008/2009 - wiele wydarzeń, które zaistniały na stadionie były szczególne.

Po pierwsze mam tutaj na myśli wizytę na „gnieździe” trybuny D Marcina Baszczyńskiego, paradującego w koszulce z wiele znaczący z napisem, który nie wymaga wyjaśnień – „Baszczu z Wami kibicami/Dla takich chwil warto żyć – WISŁA – i nie zmienia się nic” oraz wizytę na trybunach oddanego Wiślaka – Kuby Błaszczykowskiego. Ten ostatni specjalnie zrezygnował z miejsca na loży VIP by mecz oglądać razem ze zwykłymi kibicami – tym samym jeszcze raz pokazując swoje prawdziwe przywiązanie do Trójkolorowych barw.

Sam mecz przebiegał pod dyktando piłkarzy Białej Gwiazdy. Owszem na początku zawodów piłkarze Śląska kilka razy dość mocno zaatakowali (min. strzał wrocławskiego gracza – Gancarczyka w poprzeczkę bramki Mariusza Pawełka), ale później przewaga Wisły była wyraźna. Nie było to jakieś oblężenie bramki przeciwnika, nie mniej patrząc z trybun Wiślacy kontrolowali przebieg meczu. Ukoronowaniem takiej gry była 27 minuta, kiedy to po pięknym dośrodkowaniu Zieńczuka Radek Sobolewski silnym strzałem daje prowadzenie Białej Gwieździe. Wynik 1-0 utrzymał się do pauzy. Po przerwie nadal to Wiślacy nadawali ton grze. Co prawda przeciwnicy chcieli zmienić wynik meczu, ale albo dobrze bronił nasz bramkarz, albo dopisywało mu szczęście - jak w 68 minucie kiedy to gracz Śląska trafił futbolówką w słupek bramki Pawełka.

W końcu nastąpiła 82 minuta kiedy to Marek Zieńczuk ładnym strzałem tuż sprzed pola karnego podwyższa na 2-0. Tym samym jasnym stało się, że tytuł Mistrza Polski zostaje pod Wawelem! Dodatkowo Marek Zieńczuk – wychowanek gdańskiej Lechii, który tym meczem kończył występy z Białą Gwiazdą na piersi pięknie ukoronował swoje występy w Wiśle. Asysta i bramka jest jakby podkreśleniem tych wszystkich lat jakie spędził on na Reymonta.

Ponieważ był to tzw. mecz przyjaźni – nie dziwne iż na trybunach panowała radosna atmosfera. Oprócz zgodowych pieśni czy też hymnu Wisły można było usłyszeć Wiślackie : HSV, Jazda, jazda, jazda – Biała Gwiazda!, Każdy to powie – Wisełka rządzi w Krakowie, przeciągłe „Wisłaaa...” śpiewane na dwie trybuny, czy też – Mistrzem Polski jest Wisła.... Nie zabrakło również pozdrowień dla poszczególnych graczy, którzy kończą swoją przygodę z Białą Gwiazdą – Marka Zieńczuka, Marcina Baszczyńskiego. Kibice pamiętali również o Kubie Błaszczykowskim – skandując jego imię i nazwisko. Nikt nie zapomniał także o naszym trenerze Macieju Skorży – wiele razy był on pozdrawiany z trybun przez kibiców Wisły. Bo chyba dla nikogo nie ulega wątpliwości, że tytuł mistrzowski to w głównej mierze jego zasługa. W końcu mamy prawdziwego trenera, który utożsamia się z klubem i oddaje mu swoje wszystkie umiejętności i wiedzę. Dodatkowo wieści z Gliwic spowodowały, że na stadionie przy Reymonta i jego okolicach wiele razy roznosiło się gromkie - „Lechia Gdańsk” lub „a my swoje – Lechia Gdańsk!” (Lechia wygrała z Piastem 2-0).

Ostatni gwizdek sędziego oznaczał jedno – Wisła Kraków została Mistrzem Polski!!!! Tym samym obroniła tytuł sprzed roku, przy okazji ucierając nosa rywalom z Warszawy czy „wykreowanym na mistrzowski tytuł przez media” piłkarzom klubu grającego na licencji Amiki Wronki.

Koniec meczu nie oznaczał końca emocji w tym dniu. Po jakimś czasie zostają otwarte bramy i wszyscy chętni kibice mogą wbiec na murawę. Zielona połać placu gry w krótkim czasie zapełnia się Trójkolorowymi fanami. Wszyscy zgromadzeni na stadionie najpierw byli świadkami oficjalnego pożegnania z Wisłą – Marka Zieńczuka, Marcina Baszczyńskiego oraz Clebera (w zastępstwie tego zawodnika wystąpiła jego żona). Dostali oni między innymi od przedstawicieli Stowarzyszenia Kibiców Wisły okolicznościowe upominki – wielkoformatowe zdjęcia ze swoimi podobiznami.

Później nastąpił najmilszy moment wieczoru – w otoczeniu fanów - trenerzy, piłkarze, sztab szkoleniowy, po otrzymaniu kolejnych okolicznościowych pucharów, w końcu podnieśli Mistrzowski Puchar! Gdy kapitan Białej Gwiazdy – Arek Głowacki wzniósł go w górę nikt nie mógł mieć wątpliwości kto jest najlepszy w Polsce! Tytuł Mistrza Polski na kolejny sezon zostaje pod Wawelem – Wisła po raz 12 została najlepszą drużyną w Polsce!

Kolejnym akcentem tego szczęśliwego wieczoru był przemarsz, krakowskim ulicami, kibiców Wisły na Rynek. Po jakimś czasie pojawia się tam również cała drużyna Białej Gwiazdy by razem z fanami świętować mistrzowski tytuł. Szczelnie „oblepiony:)” pomnik „Adasia”, na jakże znanym wszędzie głównym placu Krakowa;), zwiastował przednią zabawę piłkarzy i fanów Wisły.

Ostatecznie gracze Białej Gwiazdy znaleźli się na dachu Sukiennic by razem z kibicami, szczelnie wypełniającymi krakowski Rynek, cieszyć się z Mistrzostwa Polski.

Kiedy nasi gracze opuścili Rynek nie oznaczało to końca fety. Praktycznie wszystkie krakowskie knajpy na Rynku (i okolicach) wypełniły się świętującymi fanami Białej Gwiazdy. Kto był to widział i ma swoje wrażenia z tych wydarzeń;).

Ja zaś po końcu „oficjalnej części;)” fety na Rynku udaję się do wynajętego lokalu by razem z Braćmi z Lechii Gdańsk świętować dwie okazje – Mistrzostwo Polski Wisły i fakt utrzymania się Lechii w Ekstraklasie. Bowiem wręcz naturalnym stało się to, że Lechiści, którzy wspomagali swoich graczy w Gliwicach, zostali zaproszeni do Krakowa na wspólne świętowanie. Wspólna biesiada skończyła się w momencie kiedy Kraków powoli „budził się;)” do niedzielnego poranka;).

Oczywistym jest, że pominę szczegóły tej imprezy;), zwłaszcza, że chyba każdy fan krakowskiej Wisły mógłby napisać tysiące słów opisując własne świętowanie....;)

Tym samym, chyba nie tylko dla mnie skończył się jakże udany, patrząc na tabelę, sezon – Wisła obroniła tytuł, zaś Lechia utrzymała się w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Do zobaczenia na kibicowskim szlaku!

źródło: KibiceWisly.pl

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2008/2009


Galeria:

Wideo

Skrót meczu Wisła - Śląsk:


Radość piłkarzy w szatni po mistrzu 2008/2009:


Wisła Kraków Mistrz Polski 2009 (feta):


Feta mistrzowska Wisły Kraków cz. II


Feta 2009 na Rynku:


Szalony wiślacki autobus:


Baszczu żegna się z Wisłą. Część I - wspomnienia: