2009.07.22 Levadia Tallin - Wisła Kraków 1:0

Z Historia Wisły

2009.07.22, II. runda kwalifikacji do Ligi Mistrzów, Tallin, 18:00
[[Grafika:|150px]] Levadia Tallin 1:0 (0:0) Wisła Kraków [[Grafika:|150px]]
widzów: 2.000
sędzia: Cüneyt Çakır (Turcja)
Bramki
Władisław Iwanow 90' 1:0
Levadia Tallin
4-4-2
Martin Kaalma
Tajie Teniste
Igor Morozow
Andrei Kallimulin
Tihhon Sziszow
Deniss Małow
Vladislav Iwanow
Konstantin Nakh
Sander Puri
Witalij Gussew grafika:Zmiana.PNG (90' Indrek Zelinski)
Nikita Andriejew grafika:Zmiana.PNG (87' Vitalij Leitan)

trener Igor Prins
Wisła Kraków

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Opis meczu

Wisła nie sprostała w Tallinie Levadii w rewanżowym spotkaniu II rundy eliminacji Ligi Mistrzów, przegrywając 0:1 po bramce Wladislawa Iwanowa strzelonej w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. Na tym zakończyła się krótka przygoda mistrzów Polski z europejskimi pucharami. Koniec marzeń o Lidze Mistrzów, która w tym roku miała być teoretycznie bliższa do osiągnięcia!


Oczekiwania przed spotkaniem były bardzo duże, równie duże, jak niewiadoma jaką formę zaprezentuje na starcie sezonu Wisła. Trener Skorża nie zaskoczył zestawieniem pierwszej jedenastki. Zdecydował się na wariant z dwoma napastnikami, a więc do linii pomocy cofnął Tomasa Jirsaka, zaś u boku Pawła Brożka wystawił Piotra Ćwielonga. Szkoleniowiec dokonał także zmian w obronie, przesuwając na prawą stronę Piotra Brożka, zaś na prawą Juniora Diaza.

Na kameralnym obiekcie Levadii pojawiło się ponad pięciuset kibiców „Białej Gwiazdy”, również z Gdańska i Wrocławia, którzy przemierzyli drogę do Tallina i przez większą część spotkania wspierali swoich piłkarzy. Na ogrodzeniu stadionu zawisły aż 23 flagi. Na stadion przybyło również około dwóch tysięcy miejscowych kibiców. W doping z użyciem bębna angażowała się jednak tylko niewielka grupka.


Piłkarze Wisły rozpoczęli nerwowo, jakby spięci stawką spotkania. Levadia ustawiona wysoko starała się utrudniać rozgrywanie ataku pozycyjnego. Zawodnicy defensywni długimi podaniami uruchamiali Gussewa z Andriejewem, którzy szukali drogi do bramki Mariusza Pawełka. Z biegiem czasu wiślacy zaczęli zyskiwali optyczną przewagę. W 16. minucie po rzucie wolnym z lewej strony po raz pierwszy zakotłowało się w polu karnym gospodarzy. Główkował Marcelo, jeden z obrońców w ekwilibrystyczny sposób wybijał piłkę, ale sędzia boczny uniósł chorągiewkę sygnalizując pozycję spaloną.

Przed świetną okazją w 23. minucie stanął Piotr Ćwielong. Prostopadłym podaniem obsłużył go Jirsak, „Pepe” wyszedł sam przed bramkarza, ale zamiast strzelać szukał z lewej strony Brożka. W efekcie szybszy był obrońca. Zaraz po tym atomowo z wolnego uderzał Piotr Brożek, ale tym razem futbolówka nieznacznie minęła światło bramki. Wisła napierała, pachniało bramką, ale czas biegł nieubłaganie. W 35. minucie odpowiedziała Levadia. Z prawej strony mocno dośrodkował Gussew, na piłkę czaił się już Andriejew, ale w ostatniej chwili na rzut rożny wyekspediował ją Piotr Brożek. Na tym nie koniec zagrożenia pod bramką Mariusza Pawełka. Kilkadziesiąt sekund później na lewym skrzydle „urwał się” obrońcom Gussew, całkowicie niekryty, tylko swojego niezdecydowaniu zawdzięcza, że nie posłał piłki do siatki. Najpierw długo zwlekał w końcu uderzył, ale zbyt słabo, by zaskoczyć golkipera.

Do końca pierwszej połowy rezultat nie uległ już zmianie. Wisła stworzyła sobie w tej części gry kilka sytuacji, ale żadnej nie zdołała wykorzystać. Mistrzowie Estonii próbowali spożytkować każdą okazję, strzelając nawet z trudnych pozycji, ale Mariusz Pawełek zachował czyste konto. W przerwie żaden z trenerów nie zdecydował się na przeprowadzenie zmian. Wisła znów zaczęła niemrawo, pierwszą okazję stwarzając sobie dopiero po dziesięciu minutach gry. Ale była to okazja idealna! Paweł Brożek odegrał futbolówkę zewnętrzną częścią stopy do wychodzącego na „sam na sam” Małeckiego, ale ten trafił wprost w interweniującego Martina Kaalmę. Niedługo po tym na strzał z dystansu zdecydował się Tomas Jirsak, ale trafił wprost w bramkarza, który sparował uderzenie na róg. Oblężenie bramki Levadii trwało! Szczęścia zabrakło Andrażowi Kirmowi, który w zamieszaniu podbramkowym trafił w słupek. Estończycy w tej fazie meczu ograniczali się już tylko do „murowania bramki” i długi wybić na uwolnienie i zyskanie czasu.

Z biegiem kolejnych minut nic się nie zmieniało. Krakowscy kibice śpiewem domagali się bramek, ale Wisła wciąż nie miała pomysłu na defensywę piłkarzy z Tallina. Na siedem minut przed upływem regulaminowego czasu gry bliski zdobycia gola był Paweł Brożek. Po wrzutce z lewej strony Jirsaka, futbolówkę do środka zgrał Marcelo, ale „Brozio” z najbliższej odległości przeniósł piłkę głową nad poprzeczką!!! Wiślacy nie mieli tego dnia sposobu na rywali, brakowało im również wyraźnie szczęścia. W 88. minucie w pole karne wpadł Małecki, zagrał na pamięć do środka, nogę dołożył Sobolewski, ale gospodarzy po raz drugi uratował słupek. Dobitkę w jakiś nadludzki sposób obronił Martin Kaalma.

W ostatniej minucie regulaminowego czasu Vladislav Iwanow wbił gwóźdź do trumny wiślakom. Wykonał rzut wolny z około 20 metrów i bezpośrednio pokonał Mariusza Pawełka, trafiając przy lewym słupku jego bramki, po rękach interweniującego bramkarza. Wiślacy rzucili się do rozpaczliwego natarcia, ale na nic to się zdało. Ultradefensywna tego dnia Levadia Tallin pokonała Wisłę na swoim boisku 1:0 i wyeliminowała mistrzów Polski z europejskich pucharów. Koniec nadziei na Ligę Mistrzów, koniec nadziei na godny występ w Lidze Europejskiej...


Levadia Tallin - Wisła Kraków 1:0 (0:0)
1:0 Wladislaw Iwanow 90 min

Żołte kartki: Junior Diaz, Mariusz Pawełek (Wisła)

Sędzia: Ceneyt Cakir (Turcja)
Widzów: 2000

Levadia: Martin Kaalma – Tajie Teniste, Igor Morozow, Andrei Kallimulin, Tihhon Sziszow – Deniss Małow, Vladislav Iwanow, Konstantin Nakh, Sander Puri – Witalij Gussew (90. Indrek Zelinski), Nikita Andriejew (87. Vitalij Leitan)

Wisła: Mariusz Pawełek – Piotr Brożek, Arkadiusz Głowacki, Marcelo, Junior Diaz –Patryk Małecki, Radosław Sobolewski, Tomas Jirsak, Andraż Kirm – Piotr Ćwielong (73. Wojciech Łobodziński), Paweł Brożek


wislakrakow.com
(PM)

Pomeczowe komentarze

Maciej Skorża

Maciej Skorża: To moja wina

Bardzo długo musieliśmy czekać na trenera Wisły po przegranym meczu z Levadią. Rzecznik prasowy klubu przyszedł nawet z informacją, że trener w ogóle nie pojawi się na konferencji. Ostatecznie jednak Maciej Skorża przyszedł, ale nie odpowiadał na nasze pytania. Łamanym głosem powiedział jedynie kilka słów od siebie, w których przyznał się m.in. do "błędu w sztuce trenerskiej".

- Myślę, że są porażki w sporcie, które trudno wytłumaczyć, zrozumieć - powiedział szkoleniowiec Wisły. - Paradoksalnie, drużyna zagrała dobry mecz, mimo że przegrany. Zawodnicy dali z siebie wszystko, do ostatnich minut walczyli o awans. Na pewno fortuna była po stronie gospodarzy. Mam prośbę, aby nie krytykować piłkarzy za ten dwumecz. To, że W odpadła, to błąd w sztuce trenerskiej. Wina spada na mnie, to moja odpowiedzialność. Biorę pełną odpowiedzialność za ten błąd. Piłkarze nie mogli dać z siebie więcej w tych meczach.

- Dla mnie to takie trenerskie Waterloo. Nie chcę jeszcze podejmować decyzji, dam sobie jeszcze kilkanaście godzin, ale nie ukrywam, że jest to dla mnie bardzo trudny moment. Trzeba się poważnie zastanowić, w którym kierunku ma to wszystko pójść - zakończył Skorża.

wislakrakow.com (nikol)

Marko Kristal

To nie była niespodzianka Data publikacji: 22-07-2009 21:21


Marko Kristal, asystent trenera Igora Prinsa, powiedział po meczu, że awans Levadii nie jest dla niego zaskoczeniem. Fot. Grzegorz Czop


"Nie było zaskoczenia, to nie jest dla nas niespodzianka. Drużyna zagrała dobrze, wypełniła zadania taktyczne i robiła to, co trener jej kazał" - powiedział Kristal. Szkoleniowiec dodał, że awans do III rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów to jeden z największych sukcesów Levadii.

Ania M. Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Paweł Brożek

Paweł Brożek: Nie wiem jak się z tego podnieść 22. lipca 2009, 21:27 skomentuj komentarze (39) drukuj wyślij


Paweł Brożek w meczu z Levadią Tallinn (Daniel Gołda)

- To chyba najgorszy moment od kiedy jestem w Wiśle. Odpadliśmy z pucharów z pierwszym rywalem, od którego byliśmy lepsi jako drużyna. To bardzo boli – powiedział na gorąco po zakończeniu spotkania z Levadią Tallin Paweł Brożek.

Wisła odpadła z europejskich pucharów przegrywając z niżej notowanym rywalem. W najmniej spodziewanym i pożądanym momencie, kolejny rok z rzędu marzenia o fazie grupowej Ligi Mistrzów zostały brutalnie zweryfikowane. - Pewnie kilka dni potrwa zanim ochłoniemy po tym mecz. Dla nas to klęska. Nie tak miała wyglądać nasza przygoda z pucharami – powiedział Brożek.

Na pomeczowej konferencji prasowej, trener Skorża wziął winę za porażkę na siebie, nie obwiniając swoich zawodników o poniesioną porażkę. Paweł Brożek zdecydowanie nie chciał zgodzić się ze słowami szkoleniowca - Nie sądzę, by była to wina trenera. Mieliśmy kilka dogodnych sytuacji, dwa słupki. Może to głupie tłumaczenie, ale ten mecz mógł się naprawdę inaczej potoczyć.

Po takich wydarzeniach w każdym klubie piłkarskim można spodziewać się radykalnych kroków, a więc dymisji członków sztabu oraz pionu sportowego klubu. Brożek apeluje tymczasem do Bogusława Cupiała, by ten nie podejmował nerwowych decyzji. - To my, piłkarze walczyliśmy na boisku. Ta porażka, skoro już się zdarzyła, powinna nas zmobilizować, a nie rozbić. Czekamy na decyzje właściciela, mam nadzieję, że nie będą nerwowe - stwierdził.

Jak podnieść się po takiej porażce będąc dopiero na starcie ligowego sezonu, mając kolejne cele przed sobą? - Tutaj rola doświadczonych zawodników, między innymi moja - odpowiada bez namysłu „Brozio”. - Morale w drużynie musi się poprawiać z dnia na dzień, choć znając historię, na pewno nie będzie łatwo.

Odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów to również poważny cios dla klubowego budżetu. Nie można wykluczyć scenariusza, w którym dla jego ratowania konieczna będzie sprzedaż choćby właśnie Pawła Brożka. On sam stwierdził jednak, że to jeszcze nie czas, by rozważać takie rozwiązania.

wislakrakow.com (PM)

Piotr Ćwielong

Ćwielong: Trener podziękował, jak zawsze 22. lipca 2009, 21:29 skomentuj komentarze (14) drukuj wyślij


Piotr Ćwielong nie znalazł sposobu na bramkarza Levadii (Daniel Gołda)

Piotr Ćwielong, który w meczu z Levadią od pierwszej minuty zagrał u boku Pawła Brożka, miał dwie dogodne do pokonania bramkarza rywali. Szczególnie bliski szczęścia był przed przerwą, gdy w sytuacji „sam na sam”, zamiast strzelać, zdecydował się podawać do Brożka.

Po końcowym gwizdku długo nie potrafił zebrać myśli, by porozmawiać z dziennikarzami. - Nie wiem, nie wiem co można powiedzieć po takim meczu – stwierdził cicho. - Wierzyliśmy, że możemy awansować dalej, każdy z nas zaprzepaścił swoją szansę na grę w Lidze Mistrzów – dodał po chwili.

Wiślacy zgodnie przekonywali, że nie byli od Estończyków zespołem słabszym. Podobnie jednak, jak przed tygodniem w Sosnowcu, nie potrafili znaleźć sposobu na defensywnie usposobionego rywala. - Ciężko się gra, gdy drużyna broni się wszystkimi zawodnikami i tylko chaotycznie wybija piłki, byle dalej od własnej bramki. Znamy takie sytuacje z naszych rozgrywek ligowych - stwierdził Ćwielong. Receptą na rozmontowanie obrony zespołu z Tallina miała być szeroka gra skrzydłami z dużą ilością dośrodkowań. Te jednak w dniu dzisiejszym były skutecznie przechwytywane przez defensorów lub też Levadię ratowały słupki.

Po końcowym gwizdku wiślacy podeszli pod sektor kibiców, którzy w kilkaset osób przemierzyli drogę z Krakowa do Tallina. – Podziękowaliśmy im za to, że byli z nami do końca – stwierdził krótko Ćwielong. Co usłyszeli od Macieja Skorży w szatni? - Trener podziękował, jak zawsze, za walkę – odparł równie lakonicznie.

„Pepe” nie chciał również wypowiadać się na temat decyzji personalnych, jakie mogą być następstwem dzisiejszej klęski. - Jesteśmy tylko zawodnikami i mamy swoją pracę. Decyzje działaczy pozostają już poza nami – stwierdził.

wislakrakow.com (PM)

Ilie Cebanu

Cebanu: Jeśli marzymy o wielkich karierach... 22. lipca 2009, 23:13 skomentuj komentarze (14) drukuj wyślij


- Przed meczem przewidywałem, że wygramy i przejdziemy dalej. Teraz już nie ma co przewidywać, co będzie dalej. Tylko wyciągać wnioski, piłka uczy pokory – powiedział w stronę dziennikarzy Ilie Cebanu, rezerwowy bramkarz Wisły, wychodząc z szatni po porażce z Levadią.

- Jeśli marzymy o wielkich karierach, sukcesach, musimy takie mecze rozstrzygać na swoja korzyść. Co roku mówi się w Krakowie o awansie do Ligi Mistrzów, żadnego piłkarza nie powinno być trzeba szczególnie mobilizować, by jak najbardziej zbliżyć się do tego celu – dodał Mołdawianin.

Jaka atmosfera panowała w szatni po końcowym gwizdku? Maciej Skorża opuścił ją ostatni, długo po wszystkich piłkarzach - Było spokojnie. Co dadzą dziś krzyki i płacze? Ja staram się nie przeżywać mocno tego, co mnie spotyka w przeszłości, tylko wyciągać wnioski.

- Levadia zrealizowała w tym dwumeczu swoje założenia w 95 procentach, Wisła może w dwudziestu. Mieliśmy długo przetrzymywać piłkę, zmieniać strony jej rozgrywania, nie zaskoczyliśmy ich – zakończył Cebanu.

wislakrakow.com (PM)

"Europejskie dno" - pomeczowy mix newsowy

23. lipca 2009, 06:55 (aktual. 23. lipca 2009, 10:14) skomentuj komentarze (59) drukuj wyślij


Radość ekipy Levadii (Daniel Gołda)

  • Blamaż stulecia Miało być łatwo jak nigdy, skończyło się jak zawsze [onet.pl]
  • Kompromitacja! Wisła odpadła! Marzenia Wisły Kraków o Lidze Mistrzów pękły jak mydlana bańka. Mistrz Polski przegrał na wyjeździe z Levadią Tallin 0:1 (0:0) i już w 2. rundzie eliminacji pożegnał się z rozgrywkami.[interia.pl]
  • Wisła odpadła z Ligi Mistrzów Krakowska Wisła przegrała 0-1 w rewanżowym spotkaniu z Levadią Tallin i odpadła z rozgrywek Ligi Mistrzów już w drugiej rundzie kwalifikacyjnej. Wiślacy, mimo kilku doskonałych okazji do zdobycia gola, nie zdołali pokonać estońskiego bramkarza. [90minut.pl]
  • Dno Wisły. Liga Mistrzów znów nie dla nas Tego nikt się nie spodziewał! 'Dzięki' piłkarskim mistrzom Polski, nasza 'kopana' jest już chyba w III lidze. Wisła Kraków nie przebrnęła nawet pierwszego progu na drodze do Ligi Mistrzów; przegrała w Tallinie 0:1 w rewanżowym meczu drugiej rundy eliminacyjnej i odpadła z rozgrywek. Po rewanżowym spotkaniu piłkarze w geście załamania leżeli na murawie, ale czasu się już nie cofnie. Żeby nie być niesprawiedliwym: Wiślacy nie grali najgorzej, atakowali i byli bliscy szczęścia, posiadając fragmentami przygniatającą przewagę. Dwa razy trafili w słupek. Słupek to jednak nie gol a w piłce liczą się zdobyte bramki. [sports.pl]
  • Wstyd mistrza Wisła przegrała w Talinnie z Levadią 0:1 i odpadła z Ligi Mistrzów. To jedna z największych kompromitacji polskiej piłki ostatnich lat, która zapoczątkuje rewolucję w klubie. (...) Kompromitacji dopełnił Pawełek, który strzał z wolnego niemal wbił sobie do bramki. To tylko potwierdziło ostatnie nieporadne działania klubu na polu transferowym. Od dwóch lat Bednarz i Skorża szukają bowiem bramkarza, sprawdzili 20, a w bramce dalej stał Pawełek... [sport.pl]
  • Wisła skompromitowała polską piłkę Krakowianie odpadli z europejskich pucharów! Piłkarze Macieja Skorży nie poradzili sobie z mistrzem Estonii, dlatego nie ma czego szukać ani w Champions League ani w Europa League. Porażka w fatalnym stylu z europejskim kopciuszkiem przyniosła wstyd nie tylko „Białej Gwieździe”, ale i całej polskiej piłce. Fatalne występy w dwóch meczach dają do myślenia również zagranicznym obserwatorom na temat poziomu polskiej ligi. [goool.pl]
  • Mistrzowie Polski upokorzeni w Tallinie Wisła Kraków atakowała jak huragan, by ostatecznie "przeminąć z wiatrem". W rewanżowym meczu drugiej rundy eliminacji Ligi Mistrzów "Biała Gwiazda" uległa Levadii Tallin 0:1 i zakończyła swoją przygodę w europejskich pucharach. [wp.pl]
  • Wisła pokonana. Nie zagra w Lidze Mistrzów Stało się. Wisła przegrała mecz z Levadią Tallin 0:1. To już koniec marzeń o grze w Lidze Mistrzów. Mało tego. Styl gry Białej Gwiazdy ciężko nazwać nawet dobrym. Teraz właściciel klubu Bogusław Cupiał ma pretekst, aby wyrzucić Macieja Skorżę i zastąpić go Franciszkiem Smudą. [dziennik.pl]
  • Mistrz Polski sięgnął europejskiego dna To nie tak miało być, zupełnie nie tak. Mistrz Polski zakończył rozgrywki w europejskich pucharach na drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Wiślacy zapowiadali, że jadą do Tallinna po zwycięstwo, żądni powetowania sobie kompromitującego remisu 1:1 w Sosnowcu. Mistrz Estonii okazał się jednak zbyt trudnym przeciwnikiem do przebrnięcia. [futbol.pl]
  • Wisła Kraków znowu popłynęła Nad najlepszy polski klub ostatniej dekady nadciągnęły czarne chmury. Wisła Kraków nie zarobi spodziewanych milionów euro, więc klub czeka rewolucja. Pracę mają stracić prezes, dyrektor sportowy i sztab szkoleniowy, a część piłkarzy zostanie wystawiona na listę transferową. Przez 10 ostatnich lat, od kiedy klub sponsoruje TeleFonika Bogusława Cupiała, Wisła zdominowała krajowe podwórko. Siedem razy w tym czasie Kraków zostawał stolicą polskiej piłki. Drużyna nie była jednak w stanie osiągnąć tego, o czym najbardziej marzył Bogusław Cupiał, właściciel klubu. Nigdy nie awansowała do Ligi Mistrzów, czyli najbardziej prestiżowych rozgrywek na świecie. A wczoraj próbowała już po raz szósty. Bezskutecznie. Tym razem przegrała z estońską Levadią Tallin. [Gazeta Wyborcza Kraków]
  • Bogusław Cupiał patrzył, jak jego drużyna traci szansę na wielkie miliony To jeden z najczarniejszych dni w historii Wisły Kraków. Drużyna, która miała łatwą jak nigdy dotąd ścieżkę do awansu do Ligi Mistrzów, potknęła się już na pierwszej przeszkodzie - słabej Levadii Tallin. To kompromitacja Wisły i polskiego futbolu. Widział ją właściciel krakowskiego klubu Bogusław Cupiał, który oglądał mecz z loży honorowej stadionu w Tallinie. Po takim blamażu na pewno wyciągnie wnioski. Zapewne nie obejdzie się bez trzęsienia ziemi w drużynie, zostaną wyciągnięte konsekwencje. Wydaje się, że wczoraj Wisła doszła do końca drogi pod wodzą trenera Macieja Skorży. [Dziennik Polski]
  • Kompromitacja Piłkarze Wisły skompromitowali się na całego. Miała być łatwiejsza droga do Ligi Mistrzów, jest porażka z przedstawicielem półamatorskiej ligi. To jest największa kompromitacja w historii występów "Białej Gwiazdy" w europejskich pucharach. Należy spodziewać się również, że wczorajsza klęska oznaczać będzie dymisję trenera Macieja Skorży, a być może nawet całego zarządu. Skoro jednak trener przygotowywał szczyt formy na IV rundę eliminacji Ligi Mistrzów, zapominając, że wcześniej są jeszcze dwie, to w znacznym stopniu sam jest winien tej porażki. [Gazeta Krakowska]
  • Kompromitacja Polska piłka umiera na raty. Właśnie przyszła pora na zapłacenie kolejnej, tej która zaboli najbardziej. Porażki z Realem Madryt, Barceloną czy Panathinaikosem Ateny przyjmowane były z pokorą. Wyeliminowanie Wisły Kraków w drugiej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów przez Levadię Tallin to wstyd, jakiego jeszcze nie przeżyliśmy. [Rzeczpospolita]

Spokojnie, już za rok Liga Mistrzów będzie nasza!... nie sądziliśmy, że Wisła jest AŻ TAK słaba. Spodziewaliśmy się, że wymęczy zwycięstwo w Estonii. Ale nie wymęczyła. Mało tego - dostała w cymbał. - Mam prośbę, aby nie krytykować piłkarzy za ten dwumecz - stwierdził na konferencji prasowej Maciej Skorża. Dobrze Maciuś, w porządku. Jak chcesz, to ich nawet pochwalimy - panowie, byliście naprawdę zajebiści i dzięki za te piękne emocje, które mogliśmy przeżywać w przed- przed- przed- przed- przedwstępnej rundzie eliminacji do eliminacji LM. (...) Ale trzeba dodać jeszcze jedno - zejdźmy wreszcie na ziemię. Gramy w piłkę prawie najgorzej w Europie. Dopiero co można było przeczytać w gazetach, że nie ma silnych rywali na drodze Wisły do Ligi Mistrzów, że najgorzej by było trafić Olympiakos, ale też można byłoby awansować, że cała reszta to kelnerzy. KELNERAMI JESTEŚMY MY. Ile jeszcze potrzebujemy Cementarnic (podoba nam się nazwa tego macedońskiego klubu, który nie tak dawno wyeliminował z pucharów GKS Katowice), by zrozumieć, że to wszystko nie jest jeden wielki przypadek, jeden wielki pech? Jesteśmy tragiczni. Kibice, którzy dziś - słusznie - śmieją się z Wisły, muszą mimo wszystko pamiętać o jednym: sami kibicują drużynom jeszcze gorszym. [weszlo.com]

wislakrakow.com (redakcja)

Piłkarze przepraszają

„W imieniu całej drużyny Wisły Kraków chciałem przeprosić wszystkich tych, których nadzieje zawiedliśmy w środowy wieczór” – pisze w imieniu drużyny kapitan Wisły, Arkadiusz Głowacki.



„Zdajemy sobie sprawę z tego jak wiele osób liczyło na nasz dobry występ w europejskich pucharach i ile sobie wszyscy obiecywaliśmy po tegorocznej grze na arenie międzynarodowej. Jest nam tym bardziej przykro, że w takim momencie przytrafiła się nam taka porażka.

Wszystkim naszym fanom, którzy pojechali wspierać nas do Tallina i do ostatnich minut wierzyli w nas sukces i pomagali nam, jak tylko potrafili z trybun, bardzo za to dziękujemy. Dziękujemy również tym, którzy do ostatnich minut trzymali za nas kciuki w Polsce. Wiemy, że zapewne dziś najtrudniej w waszym życiu przychodzi wam pomyśleć sobie „W sercu moim Wisła i na dobre i na złe”, ale bardzo was prosimy, abyście w tej trudnej dla drużyny chwili nie odwracali się od nas.

My, piłkarze, dziś czujemy się zapewne tak, jak wszyscy kibice Wisły Kraków.”

Piłkarze Wisły Kraków ==Jeszcze o Levadii: Bolesna lekcja A- A+


Porażka Wisły z Levadią Tallinn w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów to ogromny szok dla wszystkich. Stała się rzecz straszna dla klubu, kibiców. Wielu nadal nie może się otrząsnąć. Mimo to nie wolno się załamywać i poddawać. To żadne rozwiązanie.

W tym okresie trudno spokojnie silić się na dogłębne analizy, ale przyczyny klęski rozważyć trzeba, aby zmierzyć się z błędami, zanim te znów znajdą Wisłę w kolejnych latach, przy kolejnej Levadii, tylko inaczej nazywającej się.

Na wstydliwą porażkę złożyło się na pewno kilka istotnych elementów. Wisła nie była dobrze przygotowana do tegorocznych kwalifikacji LM ani kadrowo, ani mentalnie. Kadrowo, bo start w sezon i kwalifikacje bez prawego obrońcy, z jednym nominalnym napastnikiem w słabej formie, wielomiesięczną nieudolnością w poszukiwaniu bramkarza, prawie pustą ławką rezerwowych i ze spóźnionymi transferami "za pięć dwunasta", był czymś tak głęboko patologicznym, absurdalnym i nieprofesjonalnym, że musiał zaowocować z pozoru równie absurdalną katastrofą. Tak postępująca Wisła była ewenementem na skalę europejską, to nie jest normalna sytuacja nawet w Estonii, czy innej piłkarskiej prowincji. Wisła w polityce kadrowej stworzyła też swoiste „perpetum mobile”, polegające na uzależnieniu przeprowadzenia decydujących wzmocnień składu dopiero od dotarcia do ostatniej rundy kwalifikacji, jakby drużyna nie potrzebowała przebrnąć przez rundy wcześniejsze, a nowi zawodnicy okresu aklimatyzacji, treningów, zgrania przed finałowym etapem rywalizacji. Jaki klub myśli o głównych wzmocnieniach składu tylko pod kątem ostatniej rundy, lekko traktując poprzednie? Teraz już wiemy – Wisła Kraków. I wiemy, jak to się kończy. Jestem głęboko przekonany, że gdyby podobno „planowane” wzmocnienia ataku i pozycji bramkarza przeprowadzono przed meczami z Levadią, a nie uzależniano je od ich wyniku, bylibyśmy dziś w zupełnie innych nastrojach, a klub nie straciłby „1-2 mln euro”, jak mówi prezes Wilczek. Nikt na świecie nie tworzy podobnego „perpetum mobile” w polityce kadrowej i walce o Ligę Mistrzów. Zarząd i Rada Nadzorcza klubu zrobiła wiele, aby utrudnić drużynie skuteczną walkę także przez regularne osłabianie zespołu w ostatnich latach i politykę osiągania wyników jak najmniejszym kosztem. Wisła rokrocznie była coraz gorzej przygotowana do europejskich pucharów, a nie coraz lepiej. Nic dziwnego, że wyniki dopasowały się do powyższego trendu. Winę ponosi też Maciej Skorża, o czym sam wspomniał. Wprawdzie grał tym, co miał i kogo zarząd mu zapewnił, miał trudną sytuacje kadrową szczególnie w ofensywie, nie mógł też przygotowywać zespołu tylko na lipiec, ale to on odpowiada za postawę zawodników i robiących koszmarne błędy współpracowników. Szczególnie za Rafała Janasa, który ewidentnie skompromitował się uspokajającymi zapewnieniami, że Levadia niewiele sobą prezentuje. Ten błąd w ocenie skutkował tragicznym zlekceważeniem rywala. Zdanie "Levadia w Polsce byłaby ligowym średniakiem" miało stanowić gwarancję spokojnego awansu Wisły, jakby wszyscy zapomnieli, jak ciężko drużynie szło w minionym sezonie z wieloma takim ligowymi „średniakami”. Skorża odpowiada też za Jacka Kazimierskiego, który od ponad dwóch lat tak pracuje z Pawełkiem, że ten popełnia coraz większe i dramatyczniejsze „klopsy”. Praca Kazimierskiego nie przynosi żadnych dobrych efektów, tylko problemy. Czy o to w niej chodzi? Swoją niemałą cegiełkę do klęski oczywiście dołożyli również piłkarze na boisku, ale akurat tego, że przykładowo Ćwielong będzie seryjnie pudłował w doskonałych sytuacjach, Díaz nie będzie dynamicznie rozgrywał, Pawełek zrobi coś głupiego, a Małecki zaistnieje głównie „robieniem wiatru”, należało się spodziewać pamiętając o lekcji minionego sezonu. W dzisiejszych czasach, nie ma już dla polskich klubów żadnych słabeuszy do spokojnego ogrywania na luzie. Z każdym rywalem europejskim będzie walka „na noże”, nikt nie odpuści, a polskie kluby nie są na tyle dobre technicznie, mentalnie, organizacyjnie, by jakikolwiek konsekwentny i zdeterminowany rywal nie mógł sprawić im ogromnych problemów.

Najwyższy czas, aby osoby zarządzające Wisłą zastanowiły się nad swoimi wyobrażeniami, sposobem myślenia i działania. Nad tym, w co wierzą, bo robią koszmarne błędy. Zachowawcza polityka "skąpego księgowego", osłabiania drużyny, kadrowej nieodpowiedzialności i innych fundamentalnych dla wyników sprawach, doprowadziła do gigantycznej katastrofy. Wiele rzeczy musi się zmienić, aby znów to się nie powtórzyło, na czele z nią samą. Teraz nadchodzi czas rozliczeń, lizania ran. Działacze mówią o rekonstrukcji budżetu, sprzedaży piłkarzy. To zrozumiałe. Ale trzeba pamiętać, że jeśli drużyna kolejny raz zostanie tylko osłabiona, zamiast rozsądnie przebudowana, za rok, gdy znów wystartują europejskie puchary (o ile osłabiona Wisła zdoła do nich w ogóle awansować), może czekać nas równie gorzka powtórka z rozrywki. Kolejny start w pucharach, z podobnymi problemami jak dziś, lub w ogóle pozbawienie się go, nie jest dla klubu żadnym rozwiązaniem. Wisła chcąc przestać zawodzić w Europie, potrzebuje nowej jakości w polityce kadrowej, nie wyprzedaży, a inwestycji, spełnienia kilku fundamentalnych warunków umożliwiających odniesienie sukcesu, o które teraz będzie szczególnie trudno. Chyba, że Bogusław Cupiał wszystkich zaskoczy i choć jeden raz w ostatnich latach postanowi wyjść im naprzeciw.

Markus Wislaportal.pl

Wideo

Champions League - FC Levadia Tallinn vs. Wisła Kraków:


Maciej Skorża po meczu Levadia - Wisła:


Marek Wilczek po meczu Levadia - Wisła:


Levadia Tallin - Wisła Kraków 1:0 (0:0)