2009.07.25 Wisła Kraków - Lech Poznań 1:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 18:39, 26 sty 2019; Kyzcwezs (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2009.07.25, Superpuchar Polski, Lubin, Dialog Arena, 17:00, sobota
Wisła Kraków 1:1 (1:1) k. 3:4 Lech Poznań
widzów: 8.000
sędzia: Paweł Gil z Lublina.
Bramki

Júnior Díaz 37'
0:1
1:1
9' Robert Lewandowski

Wisła Kraków
4-4-2
Mariusz Pawełek
Pablo Alvarez
Arkadiusz Głowacki
grafika:zk.jpg Marcelo
Piotr Brożek
Patryk Małecki
Radosław Sobolewski
grafika:zk.jpg Junior Diaz grafika:Zmiana.PNG (67' Tomas Jirsak)
Andraž Kirm
Piotr Ćwielong grafika:Zmiana.PNG (72' Wojciech Łobodziński)
grafika:zk.jpg Paweł Brożek

trener: Maciej Skorża
Lech Poznań
4-4-2
Grzegorz Kasprzik
Marcin Kikut
Bartosz Bosacki
Manuel Arboleda
Ivan Djurdjević
Sławomir Peszko
Tomasz Bandrowski
Semir Stilić
Jakub Wilk grafika:Zmiana.PNG (75' Haris Handzić)
Hernan Rengifo grafika:Zmiana.PNG (72' Krzysztof Chrapek)
Robert Lewandowski

trener: Jacek Zieliński
Rzuty karne:
0:1 Bartosz Bosacki
1:1 Arkadiusz Głowacki
1:2 Ivan Djurdjević
2:2 Andraż Kirm
2:3 Robert Lewandowski
3:3 Paweł Brożek
3:4 Sławomir Peszko
3:4 Piotr Brożek (obronił Grzegorz Kasprzik)
3:4 Semir Stilić (obronił Mariusz Pawełek)
3:4 Patryk Małecki (obronił Grzegorz Kasprzik)

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy.
Bilet meczowy.
Kibice Wisły
Kibice Wisły

Spis treści

Opis meczu

Przegrywamy Superpuchar. Znów po karnych...

W rozegranym w Lubinie meczu o Superpuchar Ekstraklasy Wisła Kraków przegrała po rzutach karnych z Lechem Poznań. W regulaminowym czasie gry padł remis 1:1.

Lech wyszedł na prowadzenie już w dziewiątej minucie meczu po strzale Roberta Lewandowskiego w sytuacji sam na sam z Pawełkiem. Wiślacy doprowadzili do wyrównania w 37. minucie. Wówczas po dośrodkowaniu Małeckiego z rzutu wolnego piłkę głową do siatki skierował Junior Diaz.

W serii rzutów karnych pomylili się jednak Piotr Brożek oraz Patryk Małecki. Mariusz Pawełek zdołał obronić jedynie strzał Semira Stilicia i Superpuchar powędrował do rąk piłkarzy Lecha. Wcześniej bramkarz Wisły spisywał się bez zarzutu, dwukrotnie ratując drużynę przed stratą bramki, zaś w prostszych interwencjach na przedpolu zachowywał się bardzo pewnie.

Więcej pracy miał jego adwersarz w bramce Lecha Grzegorz Kasprzik. Dwukrotnie nie zdołał go pokonać Piotr Ćwielong, który nie wykorzystał znakomitych dośrodkowań - najpierw Pawła Brożka a potem Patryka Małeckiego. Pierwsza z sytuacji miała miejsce jeszcze przy stanie 0:0, druga powinna wyprowadzić Wisłę na prowadzenie 2:1 w 42 minucie.

W drugiej połowie także Wisła sprawiała lepsze wrażenie. Częściej i groźniej atakowała, jednak znów była nieskuteczna. Szkoda, bo choć mecz o Superpuchar miał niższy ciężar gatunkowy niż środowa porażka z Levadią, to zwycięstwo nad poznaniakami mogło nieco poprawić nastroje w ekipie Macieja Skorży. W 47 minucie Paweł Brożek uderzał na opuszczoną przez Kasprzika bramkę, piłka odbiła się od głowy Djurdjevicia, potem od poprzeczki i wyszła w pole. W 70 minucie Paweł Brożek powinien lepiej przymierzyć zza pola karnego, uderzył jednak w środek bramki. Pod koniec regulaminowego czasu gry Wisłę uratował Pawełek wygrywając pojedynek "sam na sam" z Chrapkiem.

Seria rzutów karnych tradycyjnie została przez Wisłę przegrana. Do Vaalerengi, Superpucharu z Lechem sprzeda paru laty, Pucharu Polski z Legią rok temu musimy dopisać i dzisiejszą porażkę. Niezbyt dobrze wykonał swoją jedenastkę Paweł Brożek, ryzykownie strzelając po ziemi w środek bramki (piłka przeszła pod brzuchem Kasprzika). Później zbyt lekko uderzył jego brat Piotr, a będący pod presją i kończący serię Patryk Małecki także uderzył zbyt delikatnie. Wcześniej Wisłę zerwał ze stryczka Pawełek znakomicie broniąc mocny strzał Stilicia.


Wisła Kraków - Lech Poznań 1:1 (1:1) k. 3:4
0:1 Robert Lewandowski 9 min
1:1 Junior Diaz 37 min

Rzuty karne:
0:1 Bartosz Bosacki
1:1 Arkadiusz Głowacki
1:2 Ivan Djurdjević
2:2 Andraż Kirm
2:3 Robert Lewandowski
3:3 Paweł Brożek
3:4 Sławomir Peszko
3:4 Piotr Brożek (obronił Kasprzik)
3:4 Semir Stilić (obronił Pawełek)
3:4 Patryk Małecki (obronił Kasprzik)


Żółte kartki: Marcelo, Paweł Brożek, Diaz (Wisła)
Sędzia: Paweł Gil (Lublin)


Wisła: Mariusz Pawełek - Pablo Alvarez, Arkadiusz Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek - Patryk Małecki, Radosław Sobolewski, Junior Diaz (67 min - Tomas Jirsak), Andraż Kirm - Piotr Ćwielong (72 min - Wojciech Łobodziński), Paweł Brożek

Lech: Grzegorz Kasprzik - Marcin Kikut, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević - Sławomir Peszko, Tomasz Bandrowski, Semir Stilić, Jakub Wilk (75 min - Haris Handzić) - Hernan Rengifo (72 min - Krzysztof Chrapek), Robert Lewandowski


wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Karne zadecydowały o Superpucharze

Data publikacji: 25-07-2009 18:59


Dopiero po jedenastkach poznaliśmy zwycięzcę Superpucharu. Wygrał je Lech 4:3, ale Wisła pokazała, że jest w stanie się podnieść po porażce w Tallinie.

W minionym sezonie Wisła Kraków grała z Lechem Poznań cztery razy: trzy razy przegrała, raz zremisowała. Mecz o Superpuchar Ekstraklasy miał być doskonałą okazją do rewanżu. Dla podopiecznych trenera Macieja Skorży był to również mecz, w którym mogli chociaż częściowo zrehabilitować się za porażkę w Tallinie i odpadnięcie z europejskich pucharów.Mecz, rozegrany na stadionie w Lubinie, rozpoczął się jednak dla mistrzów Polski źle. W 7. minucie Manuel Arboleda popędził na bramkę Wisły lewą stroną, zagrał na prawo do Roberta Lewandowskiego, którego strzał instynktownie nogą obronił Mariusz Pawełek. Bramkarz Białej Gwiazdy skapitulował jednak dwie minuty później był bezradny przy strzale Lewandowskiego w krótki róg.


Wiślacy próbowali odpowiedzieć w 14. minucie. Patryk Małecki dośrodkował z prawej strony w pole karne Lecha, tam Paweł Brożek głową próbował strzelać, ale Grzegorz Kasprzik złapał piłkę. Siedem minut później Junior Diaz dograł futbolówkę przed bramkę poznaniaków, ta zaplątała się w nogi obrońców, ale będący tuż obok Piotr Ćwielong nie zorientował się w sytuacji i nie dobiegł do piłki.

W końcu gospodarze tego spotkania wyrównali. W 36. minucie na 35. metrze faulowany był Marcelo. Patryk Małecki wrzucił piłkę z rzutu wolnego w pole karne, a tam najwyżej wyskoczył Junior Diaz, który precyzyjnym strzałem głową umieścił futbolówkę w siatce. Dwie minuty przed końcem pierwszej połowy mogło być 2:1 dla krakowian. Patryk Małecki popisał się kolejną dobrą wrzutką, ale Piotr Ćwielong tuż przed oddaniem strzału poślizgnął się i Grzegorz Kasprzik nie miał kłopotów ze złapaniem piłki.

Drugą część spotkania Biała Gwiazda mogła rozpocząć od mocnego uderzenia, ale szczęście sprzyjało gościom. Jeden z obrońców Lecha zbyt krótko wybił piłkę, dopadł do niej Paweł Brożek, który bez namysłu oddał strzał, ale futbolówkę zmierzającą do bramki głową na poprzeczkę wybił Ivan Djurdjević.

W 56. minucie w zamieszaniu podbramkowym po rzucie rożnym mogło być groźnie w polu karnym Wisły, ale obrońcy mistrza Polski nie pozwolili rywalom na wykorzystanie okazji. Cztery minuty później Sławomir Peszko oddał ładny strzał z rzutu wolnego, ale Mariusz Pawełek nie dał się zaskoczyć i przerzucił piłkę nad poprzeczką.

W 72. minucie z kolei Wiślacy mogli zdobyć bramkę. Mistrzowie Polski wyszli z kontrą trzech na jednego, ale Patryk Małecki zdecydował się na indywidualne rozegranie akcji i trafił w boczną siatkę bramki strzeżonej Grzegorza Kasprzika.

W końcówce spotkania stroną przeważającą byli podopieczni trenera Macieja Skorży, ale to lechici byli bliżsi rozstrzygnięcia meczu na swoją korzyść. Już w doliczonym czasie gry Mariusz Pawełek świetnie obronił strzał Krzysztofa Chrapka, który otrzymał podanie między obrońców i miał przed sobą tylko golkipera Wisły. Spotkanie w regulaminowym czasie zakończyło się remisem, więc o końcowym zwycięstwie decydowały rzuty karne, w których lepsza była drużyna Lecha. Decydujący strzał Małeckiego wybronił Kasprzik.

Wisła Kraków – Lech Poznań 1:1 (1:1) k. 3:4

0:1 Lewandowski 9'

1:1 Diaz 36'

rzuty karne:

1:0 Bosacki

1:1 Głowacki

2:1 Djurdjević

2:2 Kirm

3:2 Lewandowski

3:3 Paweł Brożek

4:3 Peszko

4:3 Piotr Brożek (obronił Kasprzik)

4:3 Stilić (obronił Pawełek)

4:3 Małecki (obronił Kasprzik)

Wisła Kraków: Pawełek – Alvarez, Głowacki, Marcelo, Piotr Brożek – Małecki, Sobolewski, Diaz (66' Jirsak), Kirm – Ćwielong (71' Łobodziński), Paweł Brożek

Lech Poznań: Kasprzik – Kikut, Bosacki, Arboleda, Djurdjević – Peszko, Stilić, Bandrowski, Wilk (75' Handzić) – Lewandowski, Rengifo (71' Chrapek)

Żółte kartki: Marcelo, Paweł Brożek, Diaz (Wisła)

Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

  • Patryk Małecki. Czy wyrówna? Nie... Kasprzik fenomenalnie broni i wygrywa Lechowi Superpuchar. Koniec rywalizacji. Wisła - Lech 1:1, w rzutach karnych 3:4.
  • Broni Pawełek! 3:4 nadal! Ładnie obroniony strzał.
  • Stilić, jeśli trafi, przegrywamy.
  • Piotr Brożek, broni Kasprzik... 3:4. Uderzenie w środek, nad Kasprzikiem, ten wyciągnął rękę do góry i odbił piłkę.
  • Peszko, celnie, 3:4. Strzelił w lewo, Pawełek z drugiej strony.
  • Paweł Brożek, celnie, 3:3, w środek bramki, mocno, Kasprzik w rogu. Szczęśliwie
  • Lewandowski, celnie, 2:3. Wyczuł go Pawełek, strzał po ziemi, po raz pierwszy w prawy róg.
  • Kirm, celnie. 2:2. Ciągle w lewo, Kasprzik rzucił się w drugą stronę.
  • Djurdjević, celnie. 1:2. Po ziemi, też w lewo, Pawełek w drugim rogu.
  • Głowacki, celnie. 1:1. Piekielnie mocno, Kasprzik wyczuł intencję, ale nie miał szans.
Gol Diaza
Gol Diaza
  • Bosacki, celnie. 0:1. Kopnął w lewo, Paweł też w lewo, ale swoje, czyli w drugą stronę, w którą poleciała piłka.
  • Rzuty karne wykonywane są na bramkę, za którą dopingują fani Lecha. Pierwszy też strzela Lech, konkretnie Bosacki.
  • Z pobieżnej obserwacji wynika, że w Wiśle strzelać będą: Radosław Sobolewski, Marcelo, Patryk Małecki, Paweł Brożek i Arkadiusz *Głowacki. Niekoniecznie w tej kolejności.
  • Póki co znacznie lepsze wrażenie w bramce swojej drużyny sprawiał Mariusz Pawełek. Ale rzuty karne to loteria, w której duży udział mają przede wszystkim strzelcy. "Jedenastki" Wiśle rzadko wychodzą należycie, ostatnio przegraliśmy przez serię rzutów karnych Puchar Polski z Legią. Kilka lat temu w serii rzutów karnych lepszy od Wisły był... Lech, zdobywając trofeum, o które walczymy dziś - Superpuchar. Prawo serii, czy prawo rewanżu?
  • I będą rzuty karne. Sędzia kończy regulaminowy czas. gry. Ciekawe na którą bramkę.
  • 90+2' Już minął doliczony czas gry.
  • 90+1' Pawełek ratuje Wisłę! Lech rozklepał naszą obronę, podanie do Chrapka, ten sam przed naszym bramkarzem, który zasłonił najwięcej ile mógł i pozbawił Lecha możliwości zdobycia gola. Był jeszcze jakiś strzał z ostrego kąta, ale niecelny.
  • 90' Tylko dwie minuty przedłużył ten mecz sędzia Paweł Gil. Karne coraz bliżej, ale w ataku Lech.
  • 90' "Maciek Skorża" - słychać z wiślackich sektorów.
  • 89' Handzic dośrodkowuje do nikogo. Tzn. do Pawełka, ale jego nikt nie atakował.
  • 88' Djurdjević blokuje dośrodkowanie Łobodzińskiego.
  • 87' Małecki z ponad 25 metrów, mocno, ale w Kasprzika.
  • 86' Jirsak wślizgiem na prawo do Łobodzińskiego, ten mija rywala, ostry kąt, trzeba centrować... wywalczył róg.
  • 85' Na spalonym Paweł Brożek.
  • 84' "Wisła Kraków aejaejaoo" - głośno dopingują wiślacy zza bramki bronionej przez Lecha.
  • 83' Łobodziński z każdym dotknięciem piłki słyszy gwizdy od fanów Zagłębia Lubin, w którym grał przed przyjściem do Wisły.
  • 83' Łobodziński minął rywala, wystarczyło precyzyjniej dograć na prawo, ale zabrakło "nogi" pomocnikowi Wisły...
  • 82' Małecki do Łobodzińskiego, ten mija rywala, oddaje do Małego. Małecki zwleka, w końcu mocno centruje, lecz Kasprzik chwycił p[iłkę.
  • 81' Alvarez centruje w ręce Kasprzika, czyli zbyt głęboko. Kasprzik nie ma komu podać, decyduje się więc na dalekie wybicie.
  • 80' Futbolówka wybita na naszą połowę po kornerze egzekwowanym przez Jirsaka. Wciąż Wisła w natarciu. Optycznie Biała Gwiazda jest dziś lepsza, tylko że to nie łyżwiarstwo figurowe... Konieczny jest gol, zostało 13-14 minut.
  • 80' Główka Marcelo, Peszko sprzed bramkarza wybija na róg.
  • 79' Uderzenie z rzutu wolnego Piotra Brożka, trafia w mur.
  • 78' Uhhh, po centrze Stilicia piłka odbija się od brzucha Arka Głowackiego i pada łupem Mariusza Pawełka.
  • 77' Komentator TVP Sport tłumaczy się czemu nie widział zmiany Łobodzińskiego za Ćwielonga. Bo stadion jest remontowany, a on ma słabe miejsce. Tylko że w monitorach zmianę było widać ;-)
  • 75' Handzić zastąpi Wilka.
  • 75' Niecelnie Sobolewski z bliska.
  • 74' Centra, Bosacki znów wybija na róg. Piłka była bita w ogromny tłok na 4-5 metr.
  • 74' Strzał Alvareza, rykoszet, róg dla Wisły.
  • 72' Ściał do środka Patryk Małecki, ostry kąt... ale czemu prawa noga? Ani dośrodkowanie, ani strzał, piłka poza boiskiem.
  • 72' Ale śmieszny kiks Stilicia...
  • 72' Zmiana w Wiśle, zmiana w Lechu. Łobodziński za Ćwielonga, Chrapek za Rengifo.
  • 70' Obrócił się z piłką Paweł Brożek, uderzenie zza pola karnego obronione.
  • 67' Bardzo dobrego do tej pory Juniora Diaza zmienia Tomas Jirsak.
  • 65' Kasprzik odbija przed siebie piłkę zagraną przez Kirma w kierunku Pawła Brożka.
  • 63' Dobrze Pawełek wyczuł intencję gości, wybrał piłkę sprzed atakującego Peszki.
  • 62' Niepewna interwencja Kasprzika po rogu, ale bramkarz Lecha naprawia swój błąd.
  • 60' Groźny strzał z rzutu wolnego w wykonaniu Peszki, Pawełek przenosi piłkę nad bramką.
  • 59' Arboleda przeciął lot piłki po podaniu Diaza do Ćwielonga, jeszcze bardzo nieudany strzał na bramkę Lecha z prawego skrzydła.
  • 57' Nieudane podanie Kirma ze środka do Piotra Brożka.
  • 56' Ogromne zamieszanie pod naszym polem karnym, był nawet jakiś strzał, bodajże Bosackiego, ale piłka zablokowana.
  • 55' Teraz Głowacki ratuje Wisłę, bo po dośrodkowaniu z lewej strony składał się do strzału z 5 metrów lewandowski. "Głowa" na róg.
  • 54' Arek Głowacki uderza z rzutu wolnego, z lewej strony. Baaardzo mocno, ale 2-3 metry nad bramką
  • 52' Stilić trafia w mur.
  • 52' Diaz długo przeszkadzał Rengifo, aż w końcu przewrócił zawodnika Lecha i otrzymał żółtą kartkę. Będzie rzut wolny 3-4 metry przed naszym polem karnym, nieco z prawej strony.
  • 51' Małecki tym razem na lewej stronie dośrodkowuje nieudanie, na 16 metr, zamiast w pole karne.
  • 47' Pawełek dobrze wygarnia piłkę spod nóg Stilicia.
  • 47' Djurdjević ratuje Lecha! Zamieszanie, piłka wybita do Brożka, strzał, po którym piłka odbija się na linii bramkowej Lecha od głowy Djurdjevicia i poprzeczki, po czym wychodzi w pole. Powinno być 2:1.
  • 46' Bosacki głową do Kasprzika.
  • 46' Lech wznawia grę po przerwie.
  • Nie wiem czy zauważyliście, ale mimo olewającego stosunku do meczu, postaraliśmy się przyłożyć do opisu wydarzeń boiskowych. Bo podobno na sport.tvp.pl i ekstraklasa.tv wszystko padło... Nasze serwery też niestety działają tak sobie, ale może uda Wam się doczytać mecz do końca.
  • Koniec pierwszej połowy meczu, zakończonej remisem 1:1.
  • 45' Kontra Lecha zakończona strzałem Rengifo z ostrego kąta, w boczną siatkę.
  • 45' Paweł Brożek do Ćwielonga, ten mija pierwszego rywala na 18. metrze, na drugim sie zatrzymuje.
  • 45' Ostra wrzutka w "piątkę" Pawełka, ale pewny chwyt naszego bramkarza.
  • 43' Oczywiście, Piotr Ćwielong nie wykorzystał swej drugiej setki. Mocna ostra centra Patryka Małeckiego do "Pepe", ten wślizgiem sięga piłkę, ale anemicznie! Lekko, wprost w ręce Kasprzika. Brak słów...
  • 42' Faul Stilicia na Diazie przy linii bocznej.
  • 41' Piłka w bramce Lecha, ale nie ma gola! Głęboka centra w pole karne Lecha, Diaz zgrywa do Pawła Brożka ten nieobstawiony z siedmiu metrów pakuje piłkę do bramki "Kolejorza". Ale Diaz podobno faulował...
  • 39' Sporo przepychanek. Na pieńku mają przede wszystkim Lewandowski i Marcelo. Teraz Marcelo odciąga Pawła Brożka, ale i tak Paweł otrzymuje żółtą kartkę za nadmierne dyskusje Bandrowskim.
  • 37' Goool, Junior Diaz, błąd Kasprzika!!! Wydawało się, że Małecki zacentrował za głęboko, ale na szóstym metrze pojedynek główkowy stoczyli Diaz z Djurdjeviciem. Z bramki za późno wyszedł też Kasprzik. Kostarykanin najlepiej wyczuł lot piłki i gdy już do niej sięgnął formalnością było umieszczenie jej w siatce.
  • 36' Marcelo sfaulowany przez Lewandowskiego, 35 metrów od bramki Lecha. Rzut wolny, będzie centra Małeckiego.
  • 35' Kirm lewą stroną, wycofanie do Małeckiego, ten uderzył z 17 metrów nad bramką. Na strzał miało wpływ nienajlepsze przyjęcie piłki.
  • 34' Zwlekał Piotr Brożek z oddaniem strzału, Bosacki przejął piłkę w polu karnym Lecha. Szkoda.
  • 34' Podwajany Ćwielong na prawym skrzydle nie zdołał dośrodkować.
  • 33' Zepsuta kontra przez Małeckiego, wystarczyło dokładniej oddać do Kirma.
  • 31' Alvarez nie pozwolił na dośrodkowanie Wilkowi. Aut dla Lecha z jego lewej strony.
  • 30' Gniecie Wisła, dwie centry w pole karne Lecha. Nie udaje się oddać strzału, ale też Lech nie może wyjść ze swojej połowy.
  • 29' Gdzieś nam umknęła kartka Marcelo. Chyba sfaulował Lewandowskiego.
  • 28' Powtrzymana akcja Wisły przed polem karnym Lecha. Wisła ofiarnie stara się odzyskać piłkę, aut dla Lecha na jego połowie.
  • 26' Piotr Brożek na 17 metr do Pawła, ten przedziera się, mógł uderzać, ale jeszcze wymienił podanie z Diazem i stąd strata.
  • 25' Rzut wolny dla Lecha, strzela Stilić technicznie, bardzo dobra parada Pawełka. W sumie strzał Stilicia nie taki dobry, daleko od słupka, blisko środka bramki. Dał szansę Pawełkowi, ten ją wykorzystał.
  • 23' Piłka w bramce Wisły, ale zatrzymana akcja Lecha, bo faulował Głowacki. Mogli puścić, byłoby 2:0. Aha, gdyby nie zaspał Alvarez byłby spalony.
  • 22' Źle centruje także Kirm, wprost w ręce Kasprzika.
  • 22' Podobno faul Diaza na Arboledzie w polu karnym Lecha. Naciągana decyzja. A może spalony.
  • 22' A na trybunę wkroczył Stefan Majewski. Szuka pracy w Krakowie..? ;)
  • 20' W ataku Wisła, jednak nieudana centra Małeckiego. Piłka poza boiskiem. Zły trener Skorża, Małecki z nim krótko dyskutuje.
  • 19' Piotr Brożek przejmuje piłkę na swojej stronie obrony i posyła szybkie dalekie podanie do Piotra Ćwielonga. Za mocno.
  • 18' Paweł Brożek poślizgnął się po raz drugi w przeciągu minuty. Ale Wisła nie traci piłki.
  • 17' Centra z pierwszej piłki Alvareza. I tyle.
  • 17' Ładne techniczne odegranie Kirma na lewej stronie. Piłka do Małeckiego, nieudana wrzutka w tłum na 7-8 metrze.
  • 16' Lechici coraz częściej starają się atakować lewą stroną - Pablo Alvareza.
  • 14' Centra Małeckiego do Pawła Brożka, zbyt lekki jego strzał głową z pięciu metrów. Nasz napastnik zdołał tylko sięgnąć piłki, nie miał z czego uderzyć.
  • 12' Znów kontra Lecha, prawa strona, dogranie do środka, ale zbyt głębokie i czujnie Pawełek.
  • 10' Niegroźny strzał Stilicia w środek naszej bramki z dużej odległości.
  • 9' Gol dla Lecha, oczywiście zdobyty przez Lewandowskiego. Znakomite prostopadłe zagranie Kikuta do Lewandowskiego, który sam przed Pawełkiem wykorzystuje szansę strzelając w prawy róg po ziemi. Chyba zaspał Alvarez, który nie utrzymał linii spalonego.
  • 7' Stilić w pole karne Wisły do Levandowskiego, ten wślizgiem lewą nogą trąca piłkę i także nogą broni Pawełek!
  • 5' Wrócił zegar, a piłka dla Lecha, ale na połowie poznaniaków.
  • 5' Krótko rozegrany róg dla Wisły... i mamy tylko aut.
  • 3' To powinno być 1:0!!! Paweł Brożek kontruje lewą stroną, wyłożenie do Ćwielonga, który z ośmiu metrów źle trafia w piłkę! Koszmarny kiks!!! TVP Sport zaprezentował dwie powtórki. Wszystkie z tej samej, głównej kamery :) Zniknął też zegar, chwilę wcześniej "zamazany pisakiem".
  • 2' Przepychał się w naszym polu karnym Lewandowski.
  • 2' Strata Sobola przed naszym polem karny, Stilić do Peszki, ten nie opanował piłki.
  • 1' Ofensywnie Wisła, lewą stroną. Zamieszanie zrobili Diaz i Ćwielong, ostatecznie od bramki zacznie Kasprzik.
  • 1' Wisła rozpoczyna. Póki co przegraliśmy ilościowo na trybunach. Jasne, że Lech miał znacznie bliżej do Lubina niż Wisła. Dysproporcja jest jednak zbyt duża.

Źródło: wislakrakow.com

Pomeczowe komentarze

Maciej Skorża, trener Wisły

Maciej Skorża
Maciej Skorża

Na konferencji prasowej po meczu o Superpuchar trener Skorża gratulował Lechowi. Dziennikarzy jednak bardziej interesowała przyszłość szkoleniowca z drużyną Wisły Kraków niż sam mecz. - Nie chcę dziś rozmawiać na ten temat, wszystko wyjaśni się w poniedziałek - powiedział Maciej Skorża.

- Gratuluję drużynie Lecha i Jackowi tego pierwszego trofeum. Życzę mu, aby praca w Lechu obfitowała w takie miłe dni jak dzisiaj. Pierwsza połowa była bardziej wyrównana, pierwszy fragment gry należał do Lecha, ale my też mieliśmy swoje sytuacje w tej części meczu, jednak byliśmy mniej skuteczni. w drugiej połowie mieliśmy przewagę, stworzyliśmy więcej sytuacji pod bramką Lecha, przy większej skuteczności mogliśmy pokusić się o to, aby rozstrzygnięcie meczu nie musiało czekać na rzuty karne. Chcieliśmy zagrać najlepiej jak potrafimy.

Osoby, które oglądały pierwszy mecz z Levadią w Sosnowcu były zaskoczone sposobem gry jaki Biała Gwiazda zaprezentowała w sobotę w Lubinie. - Ja nie jestem zaskoczony grą mojej drużyny. Ci, którzy oglądali mecz w Tallinie, widzieli inną drużynę niż w Sosnowcu. W rewanżu byliśmy drużyną zdecydowanie dominującą, gra już wtedy wyglądała nieźle. Jestem przekonany, że każdy kolejny mecz będzie coraz lepszy.

Postawa piłkarzy w meczu o Superpuchar napawa optymizmem, już widać, że forma mistrzów Polski 2009 wzrasta z każdym kolejnym spotkaniem, że nie załamali się oni porażką z Estończykami. - To są zawodowcy, nie mogą rozpamiętywać, choćby była to najgorsza klęska, katastrofa. Krytyka, która na nas spada jest w pełni zasłużona. Ale jesteśmy profesjonalistami, dzisiaj było do zdobycia kolejne trofeum i każdy chciał je wywalczyć.

Siedzący obok trener Lecha może posiadać większy komfort psychiczny, niż Maciej Skorża. Drużyna z Bułgarskiej została przed nowym sezonem wzmocniona na kilku kluczowych pozycjach. - Lech dokonał ciekawych wzmocnień. Ale myślę, że wzmocnienia Wisły w tym oknie transferowym nie będą nieznaczące. Myślę, że Kirm, Jop (gdy wyzdrowieje) i Alvares to dobre ruchy, które wyjdą Wiśle na dobre. Alvares nie pokazał jeszcze pełni swych możliwości. Zagrał dzisiaj cały mecz, zaledwie po dwóch treningach z nami.

Dziennikarze drążyli temat prowadzenia krakowskiej Wisły przez trenera Skorżę. Szkoleniowiec długo zastanawiał się jak odpowiedzieć na pytanie czy chce nadal prowadzić zespół spod Wawelu. - Myślę nad tym, panie redaktorze - chciał udzielić wymijającej wypowiedzi. Widząc jednak, że sala nabita ludźmi nie popuści, trener Maciej Skorża wytłumaczył: - Moje stanowisko przekazałem swoim przełożonym i proszę o cierpliwość. W poniedziałek, najpóźniej we wtorek rano sprawa zostanie rozstrzygnięta. Najważniejsze jest to, że drużyna nieźle wygląda i będzie dobrze grała w lidze. A to czy to będę ja, czy inny trener jest sprawą drugorzędną. Piłkarze znają moją decyzję - przyznał trener.

W trakcie meczu w Lubinie fani Wisły skandowali nazwisko szkoleniowca. - Rozmawiałem z kibicami po meczu w Tallinie. To są miłe momenty, cieszę się, że grupa kibiców, która pomagała nam w tym meczu wciąż we mnie wierzy. Jest to dla mnie bardzo miłe.

wislakrakow.com
(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Jacek Zieliński, trener Lecha

Trener Jacek Zieliński prowadzi poznański zespół od początku przygotowań do nowego sezonu. W sobotę w Lubinie przyszło mu zmierzyć się z mistrzami Polski w walce o Superpuchar. Po zaciętym meczu i rzutach karnych, jego podopieczni mogli wznieść puchar nad głowami.

- To wymarzony debiut w barwach Lecha. Zdobyliśmy ważne i cenne trofeum. Mecz nie był porywający, ale dużo się działo, było dużo sytuacji podbramkowych. Wisła ciągle jest klasowym zespołem i między bajki włożyłbym opowieści o tym, że jest na kolanach, Dziś pokazała bardzo dobrą grę, zwłaszcza w drugiej połowie i mieliśmy spore problemy. W piłce trzeba mieć trochę szczęścia, nam dopisało ono w rzutach karnych - podsumował szkoleniowiec Lecha, gdy już ochłonął po swym pierwszym sukcesie z "Kolejorzem".

Słodycz zwycięstwa trenerowi nieco popsuła jednak stracona bramka. Aż podniósł głos mówiąc o tej sytuacji. - Nikt nie miał indywidualnie kryć Juniora Diaza, bo kryjemy w strefie. Popełniliśmy błąd, wprowadziliśmy zawodników Wisły na piąty metr. Gdybyśmy byli dobrze ustawieni, zaatakowali piłkę, to nic by się nie stało. A my goniliśmy piłkę w stronę bramki. W takich okolicznościach Junior Diaz zdołał zdobyć wyrównującego gola, pokonując Grzegorza Kasprzika, również debiutującego w barwach Lecha w oficjalnym meczu. - Jeśli zespół wygrywa, to debiut trzeba uznać za udany. Dostrzegłem jego błąd przy bramce, ale poprawił się w rzutach karnych, więc wyszedł na zero - ocenił występ golkipera.

wislakrakow.com
(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Mariusz Pawełek: Mogłem być bohaterem

26. lipca 2009, 02:34


Bramkarz Wisły miał wyjątkowo dużo pracy w sobotniej konfrontacji z Lechem Poznań. Na Dialog Arena Mariusz Pawełek wybronił kilka naprawdę groźnych sytuacji oraz jeden rzut karny. - Mieliśmy swoje sytuacje, których nie wykorzystaliśmy, więc możemy mieć pretensje nie o przegranie karnych, lecz sytuacji, które mieliśmy w podstawowym czasie meczu - przyznał "Mario" po spotkaniu.

Pawełek nie dość, że obronił strzał Stilicia, to jeszcze był blisko zatrzymania piłki posłanej w stronę bramki przez Roberta Lewandowskiego. - Byłem bliski, ale nie udało mi się obronić tego strzału. Za to Kasprzik obronił dwa karne i Lech wygrał Superpuchar. Karne to loteria, ale szkoda, że nie udało mi się obronić jeszcze jednej jedenastki.

Po końcowym gwizdku przez kilka minut nie było wiadomo, na którą bramkę wykonywane będą serie rzutów karnych. W wyniku losowania padło na bramkę pod sektorem Lecha. Fani "Kolejorza" głośno przeszkadzali wiślakom i starali się dodać otuchy swoim zawodnikom. - Ja nie czułem żadnej dodatkowej presji, czułem się dobrze. Nie słuchałem ich okrzyków, po prostu lubię bronić przy takiej wrzawie - wyjaśnił golkiper.

Suma sumarum Mariusz Pawełek rozegrał jeden z lepszych meczów w barwach Wisły. - Przegraliśmy mecz, więc nie czuję się żadnym bohaterem. Ale, gdybyśmy wygrali, mógłbym się nim poczuć.

Mecz o Superpuchar pokazał, że forma mistrzów Polski idzie w górę. Wydaje się, że gdyby teraz przyszło grać mecze w pucharach europejskich, Wisła nie odpadłaby tak łatwo. - Nie ma co gdybać. Jest w nas sportowa złość i będziemy robić wszystko, aby najbliższe mecze wyglądały mniej więcej tak jak ten dzisiejszy - zapewnia "Marian".

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Alvarez: Problemów z komunikacją nie było

Data publikacji: 26-07-2009 02:24


Pablo Alvarez, wypożyczony do Wisły urugwajski obrońca, swój debiut w barwach Białej Gwiazdy zaliczył w meczu o Superpuchar. Po spotkaniu zawodnik powiedział, że oczekuje po swojej grze więcej.

„Jestem trochę zmęczony, ale na boisku czułem się dobrze. Trenowałem dwa razy z drużyną, a potem zagrałem w meczu, więc nie było to łatwe dla mnie. Mimo wszystko czułem się dobrze na boisku” – mówił zaraz po spotkaniu z Lechem Alvarez. Dodał, że wie, że stać go na lepszą grę i oczekiwał więcej o swoim występie.

Co ciekawe, Urugwajczyk powiedział, że nie miał na boisku problemów z komunikacją z kolegami z zespołu. „Nie miałem problemu, bo język piłki nożnej jest ten sam na całym świecie” – zaznaczył Alvarez, który dodał, że uważa, że Biała Gwiazda ma dobrą drużynę. „W zespole czuję się dobrze. Myślę, że to będzie dobry sezon dla mnie” – dodał. „W Regginie grałem, ale nie były to regularne występy. Liczę na to, że w Wiśle będę grał regularnie, a to da mi szansę na występy w reprezentacji Urugwaju” – podkreślił nowy nabytek Białej Gwiazdy.

Pierwsze porównania polskiej i włoskiej piłki są korzystne dla ligi, w której przez najbliższy sezon zagra Urugwajczyk. „Mecz był inny niż we włoskiej lidze, ale spodziewałem się tego. Futbol włoski jest bardziej taktyczny, tu gra się szybko, a to lubię. Podobało mi się też, że przed spotkaniem została zroszona murawa. We Włoszech tego się nie robi” – wyliczał. Obrońca był też zadowolony z gry Wisły w sobotnim meczu. „Mimo naszej porażki w karnych uważam, że zagraliśmy dobry mecz – mieliśmy szanse na gole, a to jest ważne” – zaznaczył Alvarez.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Głowacki: Musimy budować atmosferę

Data publikacji: 26-07-2009 02:25


„To jest moment, w którym musimy budować atmosferę - trzeba pokazywać to postawą i myślę, że to nam się dziś udało” – mówił po meczu o Superpuchar Arkadiusz Głowacki, który jednak żałował, że drużyna nie rozstrzygnęła spotkania na swoją korzyść w regulaminowym czasie gry.

Ci, którzy chcieli widzieć Wisłę na kolanach chyba się pomylili?

Mimo naszego ciężkiego położenia wiedzieliśmy, że z nami nie jest tak źle, jak to wszyscy oceniają. Myślę, że ten mecz był tego potwierdzeniem. Możemy mieć tylko do siebie pretensje, że dziś nie udało się nam rozstrzygnąć tego meczu w regulaminowym czasie.

Pan od pierwszych minut pokazywał kolegom, że trzeba grać ambitnie, walczyć o każdą piłkę.

Taka też moja rola, czy innych starszych zawodników, aby motywować zawodników, tym bardziej w takim momencie, kiedy jesteśmy po dotkliwej porażce w pucharach. To jest moment, w którym musimy budować atmosferę, trzeba pokazywać to postawą i myślę, że to nam się udało dziś.

Wygrana w tym meczu wiele zmieniłaby w tej trudnej sytuacji?

Oczywiście, że graliśmy o zwycięstwo. Postawa postawą - tego od siebie wymagaliśmy. Jakby nie patrzeć, to jest nasza porażka. Z drugiej strony był jednak styl gry długimi momentami był niezły i to jest optymistyczne. Możemy mieć zastrzeżenia, że nie wygraliśmy, ale jeśli chodzi o styl gry i postawę, myślę, że było nieźle. Na tym będziemy starali się budować nasz optymizm przed kolejnymi meczami. Nie pozostało nam nic innego – musimy wierzyć w siebie, musimy udowadniać, że ta drużyna cały czas może wygrywać. Jesteśmy w trudnym położeniu – nie ma co ukrywać. Przed nami nie ma odwrotu – tylko zwycięstwa w lidze mogą dać radość nam i naszym kibicom.

Porażka w Tallinie dalej w Was siedzi?

Nie ma takiego czasu, który pozwoliłby nam o tym zapomnieć. Tak naprawdę o takiej porażce powinniśmy zapomnieć już następnego dnia. Tak się jednak nie da – z dnia na dzień nie da się tego usunąć z głowy. Czas jednak leczy rany.

Pierwszy raz w barwach Wisły zagrał Alvarez. Jak go pan ocenia?

Bardzo pozytywnie. Przede wszystkim gra bardzo spokojnie. Stara się rozgrywać, a nie wybijać piłki pod presją – to na pewno jego atut. Trudno go jednak oceniać po jednym meczu.

Decyzja o oddaniu medali kibicom to był wspólny pomysł?

To wyszło tak spontanicznie. Cóż, ostatnio nie przysparzamy im sporo powodów do radości, więc to był taki skromny gest w ich stronę.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Ćwielong: Chcieliśmy wygrać

Data publikacji: 26-07-2009 02:27


„Nie udało nam się w ostatnim sezonie pokonać Lecha, dlatego bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz. Niestety, nie udało nam się. Możemy tylko żałować” – mówił po meczu o Superpuchar napastnik Wisły.

Po przegranym meczu o Superpuchar Piotr Ćwielong przyznał, że Wisła w meczu miała przewagę, jednak po raz kolejny raz nie udało się Białej Gwieździe pokonać Lecha. „Mieliśmy dużo sytuacji w drugiej połowie. Ja zresztą w pierwszej połowie też miałem, niestety się nie udało. W drugiej połowie mieliśmy zdecydowaną przewagę. Lech tylko kontrował, nie grał w piłkę. Nie udało nam się w ostatnim sezonie pokonać Lecha, dlatego bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz. Możemy tylko żałować” – mówił „Pepe”.

Napastnik Wisły dodał również, że mimo porażki drużyna nie zamierza się załamywać. „Myślę, że graliśmy dobrze cały mecz i możemy zaliczyć go do udanych, Przegraliśmy jednak w karnych. Na pewno nie będziemy zwieszać głów i będziemy robić swoje” – zapewnił.

Marta Strączek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Piotr Brożek: Szkoda tego meczu

Data publikacji: 26-07-2009 02:28


Wisła Kraków przegrała z Lechem w rzutach karnych w Lubinie. Jednym z tych piłkarzy, którzy nie wykorzystali „jedenastki”, był Piotr Brożek.

Po przegranym spotkaniu w Lubinie obrońca Białej Gwiazdy Piotr Brożek powiedział, że drużyna z Krakowa była zespołem lepszym. „Zagraliśmy dużo lepiej. Mieliśmy więcej stuprocentowych sytuacji, niestety jak zwykle trochę nerwowości się wdarło pod bramką przeciwnika” – powiedział „Pietia”.

Po środowej porażce w Estonii piłkarze w meczu z Lechem pokazali charakter i walkę do końca. „Ta porażka z Levadią będzie jeszcze długo w nas siedzieć. Taka jest piłka. W tym meczu chcieliśmy się zmobilizować, pokazać, że jesteśmy drużyną i nadal będziemy walczyć w lidze. Takie porażki są w pisane w życie piłkarza, mam nadzieję, że takich porażek będzie jak najmniej. My tu nie przyjechaliśmy się położyć, czy po najniższy wymiar kary, ale chcieliśmy wygrać, pokazaliśmy charakter. Byliśmy blisko zwycięstwa” – dodał.

W meczu z Lechem na prawej obronie wystąpił nowy zawodnik Wisły, przez co na swoją nominalną pozycję powrócił Piotr Brożek. „To jest moja optymalna pozycja. Na chwilę obecną gra mi się lepiej na lewej obronie. A co do Pablo, to jest to na pewno wzmocnienie dla nas. Im więcej z nami będzie, trenował tym będzie lepszy” – zaznaczył .

Wisła z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej, co może napawać kibiców optymizmem przed zbliżającym się sezonem. „Z przebiegu meczu to my zasługiwaliśmy na ten puchar, ale taka jest piłka, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Lech na początku zdobył bramkę, a potem już nie istniał, nie zagrażali nam, dopiero w końcówce była przypadkowa akcja, gdzie Mariusz Pawełek obronił. Do ligi został tydzień i będziemy się przygotowywać do meczu z Ruchem” – stwierdził Wiślak.

Piotr Brożek w konkursie rzutów karnych nie wykorzystał swojej szansy. Jego strzał obronił Grzegorz Kasprzik. „Niepotrzebnie zmieniłem róg przed samym strzałem, bo bramkarz mnie wyczuł” – zakończył.

Marta Strączek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Kibicowsko

Kibice Wisły, Śląska i Lechii
Kibice Wisły, Śląska i Lechii

1234 kibiców wsparło Białą Gwiazdę
Autor: ewcia

Do Lubina na mecz o Superpuchar z Lechem Poznań dotarło 1234 kibiców chcących wesprzeć Białą Gwiazdę.

550 Wisła Kraków, 674 Śląsk Wrocław, 10 Lechia Gdańsk .

Serdecznie dziękujemy Śląskowi Wrocław za niesamowite wsparcie na tym meczu, zarówno pod względem ilościowym jak i wokalnym. Podziękowania dla Stowarzyszenia Wielki Śląsk za współpracę przy tym wyjeździe.

W sektorze wywieszono kilka flag min. Wielki Śląsk, Bronowice, Skawina, Wadowice, Bystrzyca Kłodzka, Warszawa, "Śląsk", Wołów, Nowa Ruda, Szczodre, Milicz.

Zarówno kibice Wisły jak i Lecha wspierali dopingiem przez całe spotkanie swoje drużyny. Lech chociażby z powodu liczebnej przewagi był częściej słyszalny na stadionie, jednakże doping fanów Białej Gwiazdy także niósł się na stadionie.

Nie szczędzono sobie "kibicowskich uprzejmości" zarówno z jednej jak i z drugiej strony, przy czym Poznaniacy starali się w czasie meczu skupić na dopingu dla swojej jedenastki, ale tuż po końcowym gwizdku donośnie dawali przez dłuższą chwilę dowód swej dezaprobaty dla Wisły (szczególnie podczas wręczania Wiślakom medali).

Za nami drugi wyjazd rundy jesiennej. Już za niecałe dwa tygodnie ponownie zawiatamy do Lubina. Mecz odbędzie się w piątek o szczegółach wyjazdu poinformujemy niebawem.


źródło: kibicewisly.pl

Analiza gry Wisły w meczu z Lechem. Oceny piłkarzy

28. lipca 2009, 08:12


Mecz o Superpuchar Ekstraklasy zainaugurował kolejny sezon piłkarskich zmagań na krajowych boiskach. Przyznam szczerze, że idea rozgrywania tego typu imprez nigdy do mnie nie przemawiała.

Mecz odbywa się na neutralnym obiekcie, więc kibice zainteresowanych stron mają ograniczony dostęp. Prestiż tego typu rozgrywek, szczególnie w Polsce, jest znikomy, toteż trudno przyciągnąć na stadion neutralnego widza. Ponadto spotkanie odbywa się w samym środku sezonu wakacyjnego, kiedy ludziom nie w głowie piłka nożna. Rok temu Wisła w Superpucharze wystawiła rezerwy, dwa lata temu występu odmówił Groclin, nie dziwi więc fakt, że w tym roku mecz transmitowano jedynie w TVP Sport.

Przebieg spotkania

Mimo niewielkiej rangi, spotkanie wywoływało spore emocje wśród kibiców Wisły, którzy oczekiwali swojego rodzaju rekompensaty za porażkę z Levadią. Nastrój ten udzielił się również piłkarzom, którzy od pierwszych minut pokazywali dużą wolę walki. To właśnie drużyna Białej Gwiazdy jako pierwsza stworzyła sobie klarowną sytuację do zdobycie bramki. Małecki długimi podaniem uruchomił na prawej flance Pawła Brożka, który zacentrował w pole karne do Ćwielonga, który nie zdołał skierować futbolówki do bramki. Mimo to w pierwszym kwadransie zdecydowanie więcej z gry mieli Lechici, którzy również podeszli poważnie do spotkania o Superpuchar.

Lech zdominował przede wszystkim środek pola notując w tej strefie sporą liczbę przechwytów. Na dodatek Linia obrony Wisły bardzo kiepsko weszła w mecz i popełniała sporo błędów - głównie w kryciu, ustawieniu i asekuracji. W efekcie poznaniacy trzykrotnie bardzo groźnie wdzierali się w nasze pole karne. Dwukrotnie dobrze interweniował Pawełek, jednakże w dziewiątej minucie w sytuacji sam na sam z Lewandowskim był już bezradny. Błędy przy tej bramce popełniła cała formacja defensywna. Najpierw Brożek nie zdołał zapobiec dograniu piłki w nasze pole karne. Głowacki z Marcelo we dwóch nie zdołali upilnować Lewandowskiego, który z dziecinną łatwością zdołał zgubić ich krycie. Do tego Alvarez nie krył swojego zawodnika, co dawało Lewandowskiemu dodatkową opcję zakończenia akcji podaniem do wbiegającego partnera.

Po kwadransie gry Wisła zaczęła niwelować przewagę Lecha. Coraz częściej groźnie robiło się pod polem karnym Kasprzika, głównie za sprawą udanych akcji oskrzydlających. Choć poznaniacy nadal odpowiadali groźnymi akcjami, to krakowianie zyskiwali optyczną przewagę na boisku. Rywale szybko zapomnieli o agresywności w drugiej linii, natomiast Wisła radziła sobie coraz lepiej w tej formacji, duet Sobolewski-Diaz zaliczał wiele odbiorów i coraz śmielej poczynał sobie w rozegraniu. Jednakże dobrze dysponowana defensywa Lecha raz za razem niweczyła poczynania naszych graczy. Warto również odnotować sytuację z dwudziestej trzeciej minuty, kiedy to Lech był bliski powiększenia przewagi bramkowej. Po kolejnym kiksie defensywy prostopadła piłka za plecy naszej obrony dotarła do Stilica, który pokonał Pawełka. Jednakże arbiter wcześniej przerwał grę z powodu przewinienia Głowackiego. Wątpliwości może budzić brak zastosowania przywileju korzyści, ale wydaje się, że Bośniak w tej sytuacji był na spalonym.

Ostatni kwadrans pierwszej połowy nie przyniósł zmiany obrazu gry, ale Wisła trzykrotnie stanęła przed szansą zdobycia bramki. W trzydziestej siódmej minucie Małecki zacentrował z rzutu wolnego głęboko w pole karne Kasprzika. Golkiper Lecha ruszył do dośrodkowania z dużym opóźnieniem i nie zdołał skutecznie interweniować. W efekcie na szóstym metrze od bramki powietrzny pojedynek stoczyli Diaz i Djurdjevic. Górą w tym starciu był Wiślak, który głową zdobył wyrównujące trafienie. Cztery minuty później Wisła wykonywała kolejny rzut wolny Ponownie głęboka centra do Diaza, który tym razem zgrywa piłkę do nieobstawionego Pawła Brożka, a ten spokojnym strzałem w długi róg zdobywa prowadzenie. Niestety wcześniej rozbrzmiał gwizdek arbitra, który dopatrzył się przewinienia któregoś z Wiślaków( Diaza ?). Upłynęły kolejne dwie minuty i Wisła znów stanęła przed szansą na prowadzenie. Bardzo dobra centra Małeckiego z prawego skrzydła spadła pod nogi Ćwielonga, niestety Wiślak nie zdołał wykorzystać swojej drugiej „setki” w tym meczu.

Po przerwie gra obydwu zespołów wyglądała podobnie. Wisła posiadała minimalną optyczną przewagę, ale obie strony toczyły wyrównany pojedynek i z podobną częstotliwością nękały defensywę rywali. Trzeba też podkreślić, że poza strzałem Brożka, który Djurdjevic sparował głową na poprzeczkę i sytuacją Chrapka z ostatnich minut gry, obydwie drużyny nie potrafiły realnie zagrozić bramkarzom rywali. Wiele dobrze zapowiadających się akcji obu stron kończyło się łatwą stratą piłki lub złym podaniem. W efekcie żadna ze stron nie zdołała zdobyć bramki i mecz zakończył się remisem jeden do jednego, a o losach Superpucharu miały zadecydować rzuty karne. Samego przebiegu konkursu jedenastek nie mam zamiaru analizować, ponieważ przychylam się do zdania, że jest to, przynajmniej w pewnym stopniu, loteria. O sukcesie przeważnie decyduje dyspozycja psychiczna a nie sportowa zawodników.

Gra ofensywna

Nasza ofensywa wyglądała zdecydowanie lepiej niż w pierwszym meczu z Levadią, choć trzeba podkreślić jedną rzecz - Lech zagrał o wiele bardziej otwarty futbol niż Estończycy, przez co Wiśle łatwiej było konstruować. Na pewno lepiej wyglądała ruchliwość naszych zawodników bez piłki. Co prawda nadal zdarzały się przestoje i nie wszystko wychodziło idealnie, to jednak wielu zawodników starało się pokazywać partnerom do gry i brać na siebie ciężar rozprowadzenia akcji.

Wiślakom nie brakowało zaangażowania i chęci. Niestety w wielu sytuacjach zabrakło opanowania, czasem przejawiało się to poprzez dokonywanie złych wyborów na boisku, czasem brakiem precyzji w zagraniu. Przede wszystkim dotyczyło to Małeckiego, który był bardzo aktywny, ale wiele dobrze zapowiadających się akcji w prosty sposób psuł decydując się na nieprzygotowane zagrania, lub wybierając zły wariant rozegrania.

Jednakże głównym problemem Wisły w ofensywie była gra na poziomie drużynowym, a nie indywidualnym. Przede wszystkim Wisła najchętniej przeprowadzała akcje skrzydłami, ale o ile rajdy flanką były całkiem udane, o tyle często brakowało odpowiedniego wsparcia w polu karnym. Być może tym, co napiszę uderzę w czułą strunę, ale to jest chyba najbardziej adekwatne porównanie. Oglądałem mecz naszych niedoszłych rywali Kalmar- Debrecen. Kiedy Szwedzi rozrzucali piłkę na prawą stronę na dośrodkowanie, natychmiast na linii pola karnego ustawiało się trzech-czterech partnerów, którzy ruszali w szesnastkę, kiedy tylko skrzydłowy zyskiwał okazję do centry. W ten sposób boczny pomocnik dośrodkowując miał wybór komu zagrać, a rywale mieli problemy z pokryciem wszystkich rywali. Nawet niecelna wrzutka przy takiej liczbie zawodników daje nadzieję, że ktoś dopadnie do piłki.

W Wiśle w pole karne wbiega jeden, dwóch, góra trzech zawodników, przy czym przeważnie nie wiedzą jak się zachować, bo poza Brożkiem nie mamy napastnika, który miałby parametry do walki o górne piłki. Większą liczbę graczy w szesnastkę ściągamy tylko, kiedy spychamy rywala do głębokiej defensywy. Sęk w tym, że w takiej sytuacji rywal wchodzi ósemką graczy we własne pole karne, wtedy i tak nasza czwórka, piątka graczy nie jest w stanie nic zdziałać, chyba że przypadkiem. Kluczowe dla rozwiązania tego problemu jest tempo podłączania się zawodników pod akcje ofensywne. Druga linia robi to zbyt rzadko i zbyt wolno. W sobotę były momenty, kiedy nasi środkowi pomocnicy włączali się w grę i podchodzili pod pole karne rywali, wtedy gra naszej drużyny zdecydowanie zyskiwała. Ale w wielu sytuacjach tego ruchu brakowało, lub był on zdecydowanie spóźniony.

Warto też podkreślić duży problem związany z brakiem reżysera gry. Ani Sobolewski, ani Diaz nie są tego typu zawodnikami (podobnie jest zresztą z Cantoro). Czasem potrafią precyzyjnie przerzucić ciężar gry, rozrzucić piłkę do boku, ale dzieje się tak stanowczo zbyt rzadko. Na dodatek często obaj zostają z tyłu niepotrzebnie dublując swoje pozycje i spowalniając rozegranie. Jirsak dysponuje umiejętnością reżyserowania gry, ale pod wieloma innymi względami ustępuje Diazowi i Sobolewskiemu, na dodatek nie zawsze umie zaprezentować swoje atuty na boisku. Dochodzi do sytuacji, w której Brożek musi cofać się do drugiej linii aby rozegrać piłkę, lecz wtedy zostajemy praktycznie bez napastnika w ataku.

Gra defensywna

Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy – pressing. Wisła próbowała zakładać wysoki pressing, ale robiła to źle. W polskich realiach pressingiem nazywamy byle jaki atak na zawodnika przy piłce na jego połowie. Biorąc pod uwagę wyszkolenie techniczne naszych ligowców i ich świadomość braku umiejętności, taki pressing wystarcza, by wymusić błąd u gracza Odry Wodzisław czy Piasta Gliwice. Jednakże próba założenia takiego „pressingu” na piłkarzach drużyny potrafiącej grać w piłkę zamienia się w grę w dziada.

Prawdziwy pressing polega na jednoczesnym zaatakowaniu kilku piłkarzy rywala nie tylko wywierając presję na zawodniku przy piłce, ale dodatkowo ograniczając jego możliwości rozegrania futbolówki. Stosując taki pressing można drużynę równorzędną zmusić do popełnienia kosztownego błędu, a drużynę słabszą szybko i skutecznie wypunktować. Jednakże kluczem jest współpraca kilku zawodników, czasem na dużej, czasem na małej przestrzeni. W sobotę tego kluczowego elementu wyraźnie brakowało i „pressing” nie przynosił pożądanych efektów.

Ogólnie defensywa zaprezentowała się przyzwoicie, pomimo kilku poważniejszych błędów. Szczególnie dobrze w rozbijaniu ataków spisywał się środek pomocy. Dobrze też wychodziło asekurowanie wyjść pomocników przez stoperów. Największe problemy pojawiały się, kiedy przeciwnik podchodził pod naszą szesnastkę, przeważnie takie sytuacje kończyły się dośrodkowaniem lub faulem.

Oceny zawodników

Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski.

Mariusz Pawełek - 7

W sobotnie popołudnie miał dość dużo pracy, ale ze swoich zadań wywiązywał się dobrze. Wybronił sporo dośrodkowań; co ważne, nie łapał piłki na raty. Czujnie grał na przedpolu dwukrotnie ratując Wisłę przed stratą bramki już w pierwszym kwadransie - najpierw wybronił nogą uderzenie, potem świetnie przeczytał podanie w pole karne wyczekując rywala do ostatniej chwili. Obronił kilka groźnych uderzeń, choć z drugiej strony, gdyby po strzałach Peszki i Stilica z rzutów wolnych padły bramki, winien byłby bez wątpienia bramkarz. W sytuacji z Chrapkiem i przy bramce Lewandowskiego Pawełek zachował się w podobny sposób, starając się zasłonić jak największą część bramki. Uważam, że różnica w obydwu sytuacjach sprowadziła się do klasy napastnika, Lewandowski umiał znaleźć piłce drogę obok bramkarza, a Chrapek nie. Rzutów karnych nie biorę pod uwagę przy ocenie występu zawodników, ale warto odnotować, że Pawełek bardzo dobrze wybronił jedenastkę Stilica.

Pablo Álvarez - 4

Debiut Urugwajczyka w Wiśle nie był szczególnie udany. Przez pierwsze dwadzieścia minut Alvarez popełnił kilka poważnych błędów w ustawieniu zupełnie odpuszczając krycie swoich zawodników. Przynajmniej dwukrotnie umożliwiło to rywalom swobodne dośrodkowanie w pole karne. Ponadto nowy nabytek Wisły zanotował też kilka niewymuszonych strat, nadużywał długich podań. Z upływającymi minutami prezentował się coraz lepiej w defensywie, popełniał mniej błędów, ale rzadko angażował się w akcje ofensywne i bez wymiernych efektów.

Ocena Alvareza jest tak niska dlatego, że nie biorę pod uwagę „okoliczności łagodzących”. Faktycznie zawodnik trenował z drużyną dopiero od dwóch dni, nie wiadomo również na jakim etapie przygotowań się znajduje, jak wygląda jego dyspozycja fizyczna. Jednakże nie zmienia to faktu, że jego występ obiektywnie rzecz biorąc nie był najlepszy. Mimo to uważam, że już niedługo Wisła powinna mieć sporo pożytku z tego gracza. Zaprezentował dobrą szybkość, swobodę w poruszaniu się po boisku i operowaniu futbolówką. W starciach jeden na jednego, kiedy jest blisko rywala, również wydaje się skuteczny. Na początku również prezentował ciągoty ofensywne, próbował wychodzić do przodu, ale wyraźnie nie umiał skomunikować się z partnerami i wahał się, czy wolno mu ruszyć do ataku. W dalszym okresie gry podszedł do zadań ofensywnych nieco asekuracyjnie, ograniczając wypady do przodu do sytuacji, kiedy Wisła dłużej rozgrywała piłkę. Najsłabszym punktem Alvareza zdecydowanie było ustawianie się na boisku, z jednej strony jest nowym zawodnikiem i brak mu zgrania z drużyną, ale osobiście spodziewałem się więcej taktycznej odpowiedzialności po zawodniku z Serie A.

Arkadiusz Głowacki - 6

Niezły występ naszego kapitana. W wielu sytuacjach był podporą naszej defensywy, zanotował sporo ważnych odbiorów i udanych interwencji. Dobrze asekurował Alvareza i pomocników. W drugiej połowie w bardzo groźnej sytuacji pod naszą bramką popisał się bardzo dobrą interwencją wybijając piłkę na róg. Niestety popełnił również kilka poważnych błędów. Przede wszystkim wespół z Marcelo nie upilnowali Lewandowskiego przy bramce, ale nie była to jedyna sytuacja, w której Lechici zbyt łatwo przedostali się pod nasze pole karne. Ponadto Głowacki zanotował jedną bardzo groźną stratę. Po zgraniu piłki przez Marcelo, Głowacki odgrywał głową niecelnie do partnera z przodu, piłkę przechwycił rywal i gdyby Lech szybciej rozegrał kontratak, zapewne stracilibyśmy drugą bramkę, bo poznaniacy mieli przed sobą tylko parę stoperów ustawionych obok siebie i zupełnie wolne boczne sektory boiska.

Marcelo - 6

Podobnie jak Głowacki przez większą część meczu był pewnym punktem drużyny, ale zdarzały się mu wpadki. Przede wszystkim pierwsze dwadzieścia minut było najeżone błędami naszej defensywy, w tym Marcelo - wspominana już bramka, sytuacja z nieuznanym golem Stilica, dwie akcje, w których skórę obrońcom musiał ratować Pawełek. W późniejszym okresie Brazylijczyk poważniejszych błędów nie popełniał, lecz był też nieco mniej widoczny od Głowackiego. Trzeba też podkreślić, że Lech po pierwszym dobrym okresie wyraźnie spuścił z tonu i przez większą część meczu nie grał wielkiej piłki nawet według ligowych standardów.

Piotr Brożek - 6

Początek meczu miał nienajlepszy, w kilku akcjach dał się minąć Lechitom, w tym Kikutowi przy akcji bramkowej. W późniejszym okresie grał zdecydowanie skuteczniej w defensywie notując wiele odbiorów i przechwytów. Ponadto był aktywny w ofensywie, szczególnie w pierwszej połowie, kiedy to bardzo często wędrował pod pole karne Lecha i aktywnie uczestniczył w rozegraniu. Szkoda, że zabrakło konkretnych efektów jego pracy, bo w okresie między dwudziestą a czterdziestą piątą minutą gry był chyba najlepszym zawodnikiem na boisku. W drugiej połowie rzadziej grała atak pozycyjny, bazowała raczej na szybkich rajdach Ćwielonga i Małeckiego, stąd mniej było okazji dla Brożka, by podłączyć się do ataku.

Niestety jeden element w zachowaniu zawodnika bardzo raził - dyskusje z arbitrem. Motywacja motywacją, ale nie można przesadzać. W kilku sytuacjach Brożek ewidentnie przewinił, nie było nawet mowy o kontakcie z piłką, a mimo to wykłócał się z sędzią. Takie zachowanie jest niepotrzebne, bo wprowadza na boisku niepotrzebną nerwowość i przeważnie kończy się "głupimi" kartkami, czego boleśnie doświadczyliśmy na własnej skórze w minionym sezonie.

Patryk Małecki - 5

Z jednej strony najaktywniejszy piłkarz Wisły i motor napędowy większości jej akcji, z drugiej strony zawodnik, który zepsuł ogromną ilość dobrych sytuacji. Mimo to warto pamiętać, że asystował przy bramce Diaza i odegrał kluczowe role w dwóch akcjach, które Ćwielong powinien zamienić na bramki. W poprzednim sezonie Małecki raził niedokładnymi dośrodkowaniami, w meczu z Lechem sporo jego centr było udanych.

Niestety problem Wiślaka jest dosyć kłopotliwy do wyeliminowania i wymaga sporego zaangażowania zarówno od piłkarza jak i od trenera. To, co sprawia, że Małecki wyróżnia się na boisku, to jego gra indywidualna. Ale jednocześnie to właśnie zbytni indywidualizm prowadzi Małeckiego do podejmowania złych boiskowych decyzji, które leżą u podstaw większości jego błędów. Cała sztuka polega na tym, aby zawodnik nie zatracił swoich walorów, ale jednocześnie przestał popełniać błędy.

Radosław Sobolewski - 6

Solidny występ Wiślaka, przede wszystkim w defensywie. Sobolewski często notował odbiory i przechwyty, umiejętnie blokował środkową strefę boiska i asekurował partnerów. Przez dużą cześć meczu duet Sobolewski Diaz był zaporą nie do przejścia. Warto odnotować, że nie chodzi tylko o indywidualną postawę zawodników, ale sposób w jaki współpracowali. Często, kiedy jeden naciskał rywala, drugi doskakiwał by pomóc i odbierał piłkę. Niestety gorzej było w ofensywie, Sobolewski sporadycznie gościł pod bramką Kasprzika, nie uderzał z dystansu, nie potrafił też skutecznie dyrygować poczynaniami ofensywy z głębi pola. Na pewno w aspekcie ofensywy Wiślak może zdziałać więcej.

Junior Diaz - 6

Strzelec wyrównującej bramki i jeden z najaktywniejszych piłkarzy na boisku. Udzielał się zarówno w ofensywie, jak i w defensywie. W obronie nie był tak pewny jak Sobolewski, w akcji na jeden do zera zabrakło mu zdecydowania, przez co rywal uwolnił się na naszej lewej flance. Ponadto w drugiej połowie zaliczył głupi faul w okolicach naszego pola karnego, który zresztą okupił żółtą kartką. Mimo to w zadowalający sposób wywiązywał się ze swoich zadań w obronie. Był natomiast bardziej widoczny pod bramką rywali niż Sobolewski. Często uczestniczył w rozegraniu akcji, szczególnie wspomagając lewą flankę. Kilka prób wymiany szybkich podań z Brożkiem, choć nie przyniosło bramkowego efektu, mogło się podobać. Niestety z dyrygowaniem grą w środku pola, podobnie jak Sobolewski, nie radził sobie najlepiej, miał jedno czy dwa udane rozrzucenia, ale jest to kropla w morzu potrzeb.

Andraż Kirm - 4

Bardzo przeciętny występ Słoweńca. Z jednej strony nie popełniał błędów, z drugiej z jego gry wynikało mało konkretów. Nie był zbyt widoczny, koledzy rzadko decydowali się skorzystać z jego pomocy. Bez względu na to, po której stronie by nie grał, Wiślacy chętniej podawali Małeckiemu. Ponieważ Wisła bardzo rzadko zmieniała stronę boiska w trakcie rozgrywania ataków, Kirm najczęściej zajmował się zamykaniem akcji, ale i w tym elemencie partnerzy pozostawiali mu niewielkie pole do popisu.

Piotr Ćwielong - 4

Zmarnował dwie bardzo dobre okazje do zdobycia bramki, jednakże w kilku akcjach pokazał się z dobrej strony, biorąc na siebie ciężar gry. Grając bardziej na boku starał się napędzać akcje drużyny, w pewnym okresie drugiej połowie to właśnie on był najczęściej pod grą. Ćwielong nie jest typem klasycznego środkowego napastnika i chyba nigdy nim nie będzie. Jednocześnie jak na skrzydłowego brak mu takich walorów jak dobre dośrodkowanie i gra w defensywie. Optymalną pozycją dla tego piłkarza jest boczny napastnik w ustawieniu 4-3-3, ale trudno, aby trener podporządkował ustawienie całej drużyny pod jednego zawodnika.

Paweł Brożek - 4

Po Brożku widać, że nie jest w najwyższej formie. Przede wszystkim brakuje mu kleju w nogach, w kilku sytuacjach złe przyjęcie lub prowadzenie piłki decydowało o ostatecznym niepowodzeniu akcji. Na dodatek partnerzy nie potrafią stworzyć reprezentantowi Polski dogodnych sytuacji do strzelenia bramki, wręcz zmuszają zawodnika do włączania się w rozegranie piłki jeszcze we wczesnej fazie akcji.

Po zawodniku widać frustrację, zbyt często dyskutuje z rywalami, partnerami i arbitrem. Mimo to wciąż jest bardzo pożytecznym ogniwem drużyny. Dużo walczy, potrafi rozegrać piłkę, dużo widzi na boisku, potrafi zmusić rywala do błędu, lecz partnerzy z tego nie korzystają. Przykładem niech będzie sytuacja, kiedy Brożek zabrał piłkę Arboledzie przy linii końcowej. Wycofał futbolówkę na dziesiąty metr, tam minął się z nią jeden Wiślak, za chwilę kolejny i w efekcie zamiast strzelać bramkę Wisła musiała desperacko bronić się przed utratą piłki i w konsekwencji groźną kontrą.

Na pewno Brożkowi przydałby się solidny partner w ataku lub zawodnik, który odciążyłby go z obowiązku rozgrywania, ale sytuacja w klubie wskazuje na to, że trzeba będzie poczekać na Gargułę i Boguskiego.

Tomas Jirsak - 4

Bardzo przeciętny występ Czecha, który wszedł na ostatnie dwadzieścia pięć minut gry. Walczył zarówno w defensywie jak i ofensywie, ale w żadnym elemencie nie był ani szczególnie efektowny ani efektywny. Jirsak nigdy nie był asem odbioru, w ofensywie Wisła bazowała na szybkich wypadach skrzydłem, w rozegraniu również Wiślak nie popisał się żadnym wyróżniającym się zagraniem, nie strzelał z dystansu.

Wojciech Łobodziński

Pojawił się na ostatnie 20 minut meczu, pierwsze pięć minut „przespał”, ale w końcowym kwadransie był wyróżniającym się zawodnikiem. Przeprowadził trzy czy cztery groźne akcje prawym skrzydłem. Ponadto kilkukrotnie bardzo przytomnie wstrzymywał akcję Wisły widząc, że atakujemy zbyt małą liczbą zawodników. Na pewno zmiana, która wniosła nieco świeżości do gry drużyny w ostatnich minutach.

W kontekście zbliżającego się sezonu warto podkreślić, że żaden z rezerwowych Lechitów nie wniósł tyle do gry swojego zespołu, co Łobodziński. Jednakże występ naszego prawoskrzydłowego był zbyt krótki, aby obiektywnie go ocenić.

Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie.

Podsumowanie

Na pewno Wisła nie musi się wstydzić przegranego Superpucharu, bo w meczu zaprezentowała się dobrze, nieco lepiej od drużyny, którą wielu obwołało głównym faworytem do tytułu mistrzowskiego. Puchar przegraliśmy po rzutach karnych, które od lat stanowią problem dla naszych piłkarzy. Na pewno szkoda takiej porażki, głównie ze względu na fakt, że wszyscy zarówno piłkarze, pracownicy klubu jak i kibice potrzebowali pozytywnego bodźca przed sezonem. Z drugiej strony nawet rozgromienie Lecha nie poprawiłoby nastrojów po odpadnięciu z europejskich pucharów, ani nie pomogłoby przetrwać ewentualnych wewnętrznych zawirowań, które mogą jeszcze czekać nasz zespół.

Teraz najważniejsza jest dalsza praca nad formą, bo na pewno przed meczem z Ruchem da się poprawić kilka elementów gry. Ważne również, aby z drużyną zgrywały się nowe nabytki - Kirm i Alvarez. Obaj zawodnicy bez wątpienia posiadają poważne atuty, ale mecz z Lechem pokazał, jak ważne jest zgranie z kolegami z zespołu.

Na pewno w drużynie przydałby się jeszcze jeden dobry napastnik, ale w obecnej sytuacji tak naprawdę nie wiadomo, jak potoczą się dalsze losy drużyny. Możliwe, że do zimy będziemy musieli radzić sobie w tym składzie personalnym, możliwe, że drużyna zostanie nawet osłabiona o jednego, czy dwóch piłkarzy, ale istnieje też małe prawdopodobieństwo, że jeszcze w tym okienku czeka nas rewolucja kadrowa. W tej chwili jedyne co możemy zrobić, to czekać na wyniki rozmów w klubie - jeśli nie najbliższe godziny, to dni dadzą odpowiedź na najważniejsze pytania.

wislakrakow.com (Uran235)

Źródło: wislakrakow.com

Relacja kibicowska z meczu:

Relacje kibicowskie z meczów Wisły-Sezon 2009/2010

Wideo

Maciej Skorża po meczu o Superpuchar w Lubinie:

http://www.youtube.com/watch?v=omPlPHyRFKk