2009.08.15 Wisła Kraków - GKS Bełchatów 3:0

Z Historia Wisły

2009.08.15, Ekstraklasa, 3. kolejka, Sosnowiec, Stadion Ludowy, 20.45
Wisła Kraków 3:0 (2:0) GKS Bełchatów
widzów: 2.000
sędzia: Paweł Gil z Lublina
Bramki
Arkadiusz Głowacki (k) 27'
Paweł Brożek 29'
Marcelo 73'
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków
4-4-2
Ilie Pavel Cebanu
Pablo Álvarez
Marcelo
Arkadiusz Głowacki grafika:Zmiana.PNG (80' Mariusz Jop)
Piotr Brożek
Wojciech Łobodziński grafika:Zmiana.PNG (74' Piotr Ćwielong)
Radosław Sobolewski
Mauro Cantoro grafika:Zmiana.PNG (71' Tomáš Jirsák)
Andraž Kirm
grafika:zk.jpg Patryk Małecki
Paweł Brożek

trener: Maciej Skorża
GKS Bełchatów
4-4-2
Łukasz Sapela
Marek Szyndrowski grafika:zk.jpg
Dariusz Pietrasiak
Mate Lacić
Jacek Popek
Tomasz Wróbel grafika:cz.jpg 26'
Patryk Rachwał grafika:zk.jpg grafika:Zmiana.PNG (90' Mateusz Cetnarski)
Jakub Tosik grafika:Zmiana.PNG (63' Janusz Gol)
Maciej Korzym grafika:Zmiana.PNG (74' Maciej Małkowski)
Carlos Yaír Costly Molina
Mariusz Ujek

trener: Rafał Ulatowski
Setny mecz ligowy Macieja Skorży na ławce trenerskiej Wisły
Statystyki meczu:
sytuacje: 24 - 5
strzały: 18 - 3
strzały celne: 11 - 2
strzały zablokowane: 4 - 1
spalone: 4 - 2
rzuty rożne: 2 - 5
faule: 17 - 10

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły
Kibice Wisły

Spis treści

Przed meczem

Skorża: Najtrudniejszy przeciwnik z dotychczasowych

13. sierpnia 2009, 17:31 (aktual. 13. sierpnia 2009, 17:41)

- Zmierzymy się z najtrudniejszym przeciwnikiem z dotychczasowych - uważa trener Maciej Skorża przed meczem z GKS Bełchatów. Pierwszy gwizdek arbitra zabrzmi w sobotę na stadionie w Sosnowcu o godzinie 20:45.

- Wierzymy, że jesteśmy lepszą drużyną - uważa Skorża. - Cel jest oczywisty - zwycięstwo i jak najbardziej efektowna gra, tak byśmy mogli powiedzieć, że zrobiliśmy krok do przodu. Bardzo zależy nam by na stadionie w Sosnowcu zagrać dobry mecz od pierwszej do ostatniej minuty i być skutecznym pod bramką Bełchatowa. Pod względem zaangażowania i agresywności w Lubinie zagraliśmy dobry mecz, ale nie ustrzegliśmy się błędów. Chciałbym byśmy zagrali w sobotę jeszcze lepiej.


Mimo ciepłych słów trenera Skorży o naszym sobotnim przeciwniku stwierdzić należy, że bełchatowianie nie prezentowali się rewelacyjnie pod względem szybkości gry. - Nie można mieć stuprocentowej pewności, że podobnie będzie w sobotę, ale faktycznie drużyna Bełchatowa miała pewne problemy w elementach motorycznych. Zwrócę jednak uwagę, że w meczu z Jagiellonią gdy zdobyli wyrównującą bramkę, drużyna ta przestała ustępować rywalom, więc myślę, że w dużej mierze na ich grę miała wpływ kwestia mentalności. Bełchatów nie jest drużyną źle przygotowaną. Jeśli były problemy, to po dwóch mikrocyklach to te kłopoty powinny zniknąć. Myślę, że ten mecz rozstrzygnie się na poziomie w umiejętnościach piłkarskich - powiedział szkoleniowiec Białej Gwiazdy.

Szkoleniowiec Wisły przez trzy ostatnie dni nie miał do dyspozycji kadrowiczów. Z treningów wypadli mu więc kluczowi gracze tacy jak Paweł Brożek, Patryk Małecki, Wojciech Łobodziński, Andraż Kirm czy Junior Diaz. - Nasze przygotowania skupione były na pracy indywidualnej. Wydaje się, że wszyscy kadrowicze są w pełni zdrowia. Dziś będziemy mieli do dyspozycji większość drużyny. Będziemy mogli popracować nad taktyką pod przeciwnika. Mamy dwa treningi, by przypomnieć sobie pewne schematy gry w obronie i ataku, a następnie zademonstrować to w sobotę - stwierdził trener Wisły.

Większość wiślaków zaprezentowało się dobrze lub poprawnie w meczach reprezentacji. M.in. Paweł Brożek zaliczył asystę w meczu z Grecją zaś Patryk Małecki strzelił bramkę młodzieżowej reprezentacji Francji. - Udane mecze budują poczucie własnej wartości - twierdzi Maciej Skorża. - Liczę, że podobnie będzie w tym przypadku. Nikomu nie grozi zachłyśnięcie się tymi występami. Teraz piłkarze wracają do swojego klubu i przez kilka tygodni liczyła się będzie tylko Wisła.

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Tak gra GKS Bełchatów

Data publikacji: 14-08-2009 18:05


Zespół GKS-u Bełchatów w dwóch pierwszych meczach nowego sezonu zdobył zaledwie jeden punkt i to w starciach z przeciwnikami, z którymi powinien wygrać. Teraz piłkarzy „Brunatnych” czeka nie lada zadanie – wywiezienie punktów w meczu z dobrze dysponowaną Wisłą Kraków. Czy trener Rafał Ulatowski przygotuje coś specjalnego?


Ten materiał ukazał się w 87. numerze newslettera Wisły Kraków.

„Pierwsze ligowe spotkania nie należały do najlepszych w wykonaniu Bełchatowa, ale nie oznacza to, że zagrają tak samo z Wisłą. GKS myśli o wysokiej lokacie i europejskich pucharach, tak więc czeka nas spotkanie z trudnym przeciwnikiem, który lepiej czuje się przy stałych fragmentach gry niż w ataku pozycyjnym” – tak krótko ocenia bełchatowian drugi trener Wisły Andrzej Bahr.

Prawdopodobny skład GKS – u Bełchatów (ustawienie 1-4-5-1):


BRAMKARZ: Łukasz Sapela to solidne i pewne zabezpieczenie bełchatowskiej bramki. Dobry na linii, sprawdza się też w pojedynkach powietrznych. I co najważniejsze, nie popełnia dużych błędów w sztuce bramkarskiej.

OBRONA: Ustawiony na pozycji prawego obrońcy Grzegorz Fonfara o wiele lepiej wykonuje obowiązki defensywne niż ofensywne. Walczy twardo i nieustępliwie, ale musi sporo poprawić, aby być bardzo dobrym bocznym obrońcą. Na środku obrony skuteczną grę mają gwarantować Mate Lacić i Edward Cecot. Obaj legitymują się dobrymi warunkami fizycznymi, ale wzrostem i siłą nie zawsze da się nadrobić brak szybkości i zwrotności. Od kilku sezonów etatowym lewym obrońcą jest Jacek Popek. On z kolei jest futbolowym przeciwieństwem Fonfary – dobrze spisuje się w ataku, kiedy może wykorzystać szybkość i dośrodkowanie z lewej nogi. Słabiej wygląda obrona dostępu do bramki.

POMOC: Wydaje się być najsilniejszym atutem GKS-u. Trener Ulatowski zdecydowanie stawia na piątkę pomocników, którzy mają idealnie równoważyć ofensywę jak i defensywę. Zawodnikami odpowiadającymi za kreowanie ataków mają być dwaj szybcy skrzydłowi, dobrze wyszkoleni technicznie, potrafiący celnie dośrodkować, a także strzelić na bramkę rywala. Do tej krótkiej charakterystyki pasują Tomasz Wróbel i Maciej Małkowski. Skrzydłowi mają za zadanie wspierać ofensywnego pomocnika, którym jest Mateusz Centarski, dobry znajomy Patryka Małeckiego z reprezentacji młodzieżowej. Centarski, podobnie jak jego poprzednik – Łukasz Garguła – obdarzony jest dobrym przeglądem pola, niezłą techniką, a także umiejętnością celnego i niekonwencjonalnego podania. Za defensywę odpowiadają Patryk Rachwał i Janusz Gol, tandem trzymający solidny, ligowy poziom. Ich głównymi zadaniami jest wspomaganie linii obrony, a także wygrywanie pojedynków w środku pola i tym samym tworzenie przestrzeni dla ofensywnego pomocnika do wykreowania akcji ofensywnej. Nie można jednak zapominać, że Rachwał i Gol potrafią włączyć się w atak i skutecznie go zakończyć.

ATAK: W tej formacji nominalnie występuje jeden zawodnik, a jest nim Mariusz Ujek. Zalicza się do najwaleczniejszych piłkarzy całej Ekstraklasy, chociaż czasami gra zbyt ostro i brutalnie. Wysunięty napastnik często gra tyłem do bramki, starając się przytrzymać piłkę i włączyć do akcji bocznych pomocników. Ujek ponadto dobrze gra głową, co może okazać się decydujące przy stałych fragmentach gry.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Wisła - Bełchatów 3:0

15. sierpnia 2009, 11:57 (aktual. 15. sierpnia 2009, 22:52)

Wisła Kraków pewnie pokonała GKS Bełchatów 3:0 w meczu 3. kolejki Ekstraklasy. Bramki dla Mistrza Polski zdobywali kolejno Arkadiusz Głowacki, Paweł Brożek i Marcelo. Swój drugi ligowy mecz w barwach Białej Gwiazdy rozegrał mołdawski bramkarz, Ilie Cebanu, który zastąpił kontuzjowanego, choć obecnego na trybunach, Mariusza Pawełka.

Jak padały bramki:

1:0 Rzut karny dla Wisły. Strzał głową Arkadiusza Głowackiego obronił ręką Tomasz Wróbel stojący na linii bramkowej. Chwilę później opuścił boisko z czerwoną kartka. (Wróbel próbował naprawić błąd bramkarza Sapeli, po którego rękach przeszła piłka). Arbiter spotkania podyktował rzut karny dla Wisły. Jedenastkę pewnie wykonał kapitan, Arkadiusz Głowacki, strzelając po ziemi w prawy róg. Zobacz tą bramkę (video) >>

2:0 Paweł Brożek zdobywa swego pierwszego gola w sezonie, wykorzystując sprytne podanie Andraża Kirma. Sapela nie miał szans na obronę silnego uderzenia dwukrotnego króla strzelców. Zobacz tą bramkę (video) >>

3:0 Marcelo! Gol brazylijskiego obrońcy, który rozpoczął akcję, zagrał prostopadle do Kirma a sam wbiegł w pole karne bełchatowian. Kirm oddał na prawo do Łobodzińskiego, ten zaś precyzyjnie zacentrował po ziemi na piąty metr, a Marcelo z bliska dopełnił formalności. Zobacz tą bramkę (video) >>

Wisła Kraków - GKS Bełchatów 3:0 (2:0)

1:0 Arkadiusz Głowacki (k.) 27 min

2:0 Paweł Brożek 29 min

3:0 Marcelo 73 min

Żółte kartki: Patryk Rachwał - 63 min, Marek Szyndrowski - 83 min; Patryk Małecki - 88 min; Czerwona kartka: Tomasz Wróbel - 26 min (czerwona, za zagranie piłki ręką);

Sędzia: Paweł Gil z Lublina

Widzów: 2000

Wisła: Ilie Cebanu - Pablo Alvarez, Arkadiusz Głowacki (80 min - Mariusz Jop), Marcelo, Piotr Brożek, Wojciech Łobodziński (74 min - Piotr Ćwielong), Radosław Sobolewski, Mauro Cantoro (71 min - Tomas Jirsak), Andraz Kirm, Patryk Małecki, Paweł Brożek

GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Marek Szyndrowski, Dariusz Pietrasiak, Mate Lacić, Jacek Popek, Tomasz Wróbel (26 min - czerwona kartka), Patryk Rachwał (90 - Mateusz Cetnarski), Jakub Tosik (63 min - Janusz Gol), Maciej Korzym, Carlos Costly, Mariusz Ujek

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Trzecia wygrana Białej Gwiazdy z rzędu!

Data publikacji: 15-08-2009 22:48


Biała Gwiazda kroczy od zwycięstwa do zwycięstwa. W trzecim meczu ligowym krakowianie nie dali szans GKS-owi Bełchatów, który pokonali 3:0 po bramkach Arkadiusza Głowackiego, Pawła Brożka i Marcelo.

Bełchatowianie po słabym początku ligi liczyli w Sosnowcu na pierwszy komplet punktów w tym sezonie. Trener Rafał Ulatowski postanowił zmienić ustawienie swojej drużyny i GKS grał systemem 4-4-2, zamiast 4-5-1, które w dwóch pierwszych kolejkach nie przyniosło korzyści. Obok Mariusza Ujka w ataku wystąpił Carlo Costly, który w środę w meczu reprezentacji Hondurasu z Kostaryką, w składzie której grał Junior Diaz, strzelił dwa gole.


W drużynie Białej Gwiazdy w porównaniu z meczem z Zagłębiem Lubin nastąpiły dwie zmiany. Z powodu kontuzji nie mógł zagrać Mariusz Pawełek, którego zastąpił Ilie Cebanu. Zabrakło również Juniora Diaza, zamiast niego trener Maciej Skorża wystawił w środku pola Mauro Cantoro.

Spotkanie na Stadionie Ludowym w Sosnowcu lepiej rozpoczęli goście. Już w 3. minucie po błędzie Ilie Cebanu bliski przejęcia piłki był Carlo Costly. Trzy minuty później Pablo Alvarez w ostatniej chwili przeszkodził w oddaniu strzału Tomaszowi Wróblowi, a dobitkę po atomowym strzale Mariusza Ujka wybronił Cebanu.


Wiślacy nie grali tak agresywnie, jak tydzień temu w Lubinie, ale spokojnie czekali na swoje okazje. W 8. minucie Patryk Małecki posłał piłkę tuż obok słupka. Dwie minuty później piłkę spod nóg Andraża Kirma w ostatniej chwili wybił Marek Szyndrowski, zapobiegając tym samym groźnej sytuacji pod swoją bramką.

Kluczowa sytuacja w meczu miała miejsce w 27. minucie. Po rzucie rożnym dla Wisły piłkę rękami wybił z własnej bramki stojący na linii Tomasz Wróbel. Sędzia prowadzący spotkanie pokazał pomocnikowi GKS-u czerwoną kartkę i podyktował rzut karny dla gospodarzy. "Jedenastkę" na bramkę zamienił Arkadiusz Głowacki, dla którego to drugi gol w tym sezonie. Kapitan Białej Gwiazdy tym samym stał się najskuteczniejszym, obok Patryka Małeckiego, piłkarzem Wisły.

Po kolejnych 120 sekundach gospodarze znowu mogli cieszyć się z bramki. Andraż Kirm zagrał piłkę do Pawła Brożka, a ten silnym strzałem umieścił ją w siatce. Dla "Brozia" było to pierwsze trafienie w rundzie jesiennej.

Druga część meczu nie przyniosła już takich emocji, jak pierwsza. Wiślacy nie pozwolili rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Grający w dziesiątkę GKS nie był w stanie zagrozić poważnie bramce strzeżonej przez Ilie Cebanu.

Wiślacy po kilkunastu minutach spokojnej gry zerwali się do ataku i w tym fragmencie gry mogli strzelić kolejne bramki. W 67. minucie po faulu na Cantoro sędzia podyktował rzut wolny dla gospodarzy. Do piłki podszedł Piotr Brożek. W tym samym czasie z muru spod opieki Mariusza Ujka urwał się Marcelo, który wyszedł na czystą pozycję. Łukasz Sapela złapał piłkę po strzale Brożka, ale wypuścił ją, a Brazylijczyk z kilku metrów umieścił ją w siatce. Niestety, obrońca Białej Gwiazdy był na spalonym i arbiter prawidłowo nie uznał bramki. Kilkadziesiąt sekund później Andraż Kirm posłał piłkę tuż obok słupka bramki GKS-u.

Ale w 73. minucie Wisła po raz kolejny mogła cieszyć się z gola. Do siatki trafił ponownie Marcelo. Brazylijczyk ruszył z piłką na połowę przeciwnika, zagrał do Kirma, który odegrał piłkę na prawo do Łobodzińskiego. "Łobo" zagrał w pole karne do Marcelo, który pobiegł za akcją, a ten z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Tym razem obrońca nie był na spalonym.

Podopiecznym Rafała Ulatowskiego trzeci stracony gol podciął skrzydła zupełnie i tylko szczęściu oraz nieskuteczności Wiślaków zawdzięczają to, że nie przegrali wyżej.

Wisła zasłużenie wygrała w Sosnowcu z GKS-em i do niedzieli jest samodzielnym liderem tabeli Ekstraklasy.

Wisła Kraków – GKS Bełchatów 3:0 (2:0)

1:0 Głowacki 27' (k.)

2:0 Paweł Brożek 29'

3:0 Marcelo 73'

Wisła Kraków: Cebanu – Alvarez, Głowacki (80' Jop), Marcelo, Piotr Brożek – Łobodziński (73' Ćwielong), Sobolewski, Cantoro (71' Jirsak), Kirm – Paweł Brożek, Małecki

GKS Bełchatów: Sapela – Szyndrowski, Pietrasiak, Lacić, Popek – Wróbel, Rachwał (89' Cetnarski), Tosik (63' Gol), Korzym (73' Małkowski) – Costly, Ujek

Żółte kartki: Małecki (Wisła) – Rachwał, Szyndrowski (GKS)

Czerwona kartka: Wróbel (GKS)

Sędziował: Paweł Gil (Lublin)

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

  • Koniec meczu. Trzecie ligowe zwycięstwo Wisły niepodlegające dyskusji, drugie z rzędu trzema bramkami. Wisła po tej kolejce wyprzedzi Legię, która zremisowała bezbramkowo z Cracovią.
  • 90+2' Sobolewski do Kirma, ten w pole karne w kierunku Małeckiego, za daleko.
  • 90' Cetnarski za Rachwała. Sędzia doliczył trzy minuty.
  • 89' Ostro wrzuca Piotr Brożek, Sapela piąstkuje.
  • 89' Rachwał wyczołgał się poza boisko. Dziwna pasywność służb medycznych bełchatowskiego klubu.
  • 88' Kartka dla Małeckiego za faul przy linii bocznej na Patryku Rachwale.
  • 87' "Jak długo na Wawelu..." - niesie się po Sosnowcu.
  • 87' To powinno być 4:0. Paweł Brożek przechwycił piłkę w polu karnym gości, mógł strzelać, ale jeszcze odegrał do Małeckiego, którego strzał został zablokowany. Szkoda.
  • 86' Patryk Rachwał uderza z rzutu wolnego z 23 metrów, bardzo mocno, ale wprost w Cebanu. Ten chwyta piłkę.
  • 83' Teraz Ćwielong z lepszej pozycji - bliżej bramki, choć ostry kąt uderzył w boczną siatkę. Generalnie, to mu zeszło...
  • 83' Mocny strzał zza pola karnego Piotra Ćwielonga broni Sapela.
  • 82' Kartka dla Szyndrowskiego za przerwanie dwoma faulami kontry Wisły.
  • 81' Zapachniało samobójem Mariusza Jopa po centrze z lewej strony. Wcześniej błąd Marcelo, który nie utrzymał linii spalonego.
  • 81' To Paweł Brożek był na spalonym a nie Patryk Małecki, który doszedł do piłki!
  • 80' Kapitan schodzi. Owacja na stojąco dla Arka Głowackiego, w jego miejsce Mariusz Jop.
  • 80' Złe dośrodkowanie Małeckiego.
  • 77' "Raz, dwa, trzy - mało!"
  • 77' Gola mógł zdobyć Andraż Kirm, ale za bardzo wyrzuciło go do lewej strony. Strzał po długim rogu niecelny.
  • 73' Małkowski za Korzyma.
  • 73' Asystent przy poprzedniej bramce schodzi. Za niego Piotrek Ćwielong. Wkrótce na boisku pojawi się jeszcze Mariusz Jop.
  • 73' Brawo Wisła, 3:0!!! Marcelo rozpoczął tą akcję, zagrał na prawo do Łobo, samemu wbiegając w pole karne. Łobodziński zacentrował po ziemi, a Brazylijczyk z bliska dopełnił formalności.
  • 72' Będzie kolejna zmiana w Wiśle, wejdzie Piotrek Ćwielong.
  • 71' Oklaski żegnają pierwszego zmienianego wiślaka. Schodzi Mauro Cantoro.
  • 71' Sprytnie Piotr Brożek, nabił obrońcę, wywalczył aut pod polem karnym Bełchatowa.
  • 70' Piłka szybko wybita do przodu po dośrodkowaniu Rachwała. Do wejścia szykuje się Tomek Jirsak.
  • 70' Bezmyślny faul Marcelo na Costlym niedaleko linii końcowe boiska. Będzie centra z niezłej pozycji.
  • 69' Paweł Brożek w uliczkę do Kirma... spalony. A Kirm i tak by piłki nie opanował... :/
  • 68' Sobol na pozycji prawoskrzydłowego, dynamicznie, kończy akcję nie najlepszym dośrodkowaniem.
  • 68' Kirm odgrywa do Małeckiego, uderzenie zza pola karnego z pierwszej piłki po ziemi tuż obok bramki.
  • 67' Ujek trzymał Marcelo, ale nie utrzymał. Centra, Sapela wypuszcza piłkę pod nogi Marcelo, ten trafia do siatki. Gol? Nieuznany. Brazylijczyk był na spalonym.
  • 66' Sędzia upomina zawodników w polu karnym Bełchatowa.
  • 66' Żółtą kartką ukarany za faul Patryk Rachwał.
  • 65' Groźnie pod naszą bramką po centrze z rzutu rożnego. Główkował niecelnie Mate Lacić.
  • 63' Pierwsza zmiana w dzisiejszym meczu. Janusz Gol za Tosika.
  • 62' Duże zaufanie Piotra Brożka do Cebanu, idealne odegranie głową do Mołdawianina po centrze w nasze pole karne. Cebanu się nie myli.
  • 61' Ładna centra Alvareza kończąca kontrę Wisły. Główkuje do przodu jeden z obrońców Bełchatowa, ale centra naprawdę fajna - szybko lecąca piłka na dobrej wysokości.
  • 60' Nieudany wyrzut z autu Szyndrowskiego. Dostał od sędziego szansę powtórzenia zagrania :)
  • 58' Podanie Cantoro w kierunku Alvareza, który akurat... robił przysiad. Piłka przejęta przez gości, kolejny róg, bo Alvarez zablokował dośrodkowanie.
  • 57' Złe podanie Marcelo i w ataku Bełchatów. Głowacki sfaulował Ujka, ale przywilej korzyści, bo przy piłce Costly. Honduranin wywalczył róg.
  • 56' Techniczne zagranie Kirma, taka wrzutka zewnętrzną częścią stopy w kierunku Łobodzińskiego, jednak Sapela zdołał wyłapać piłkę.
  • 54' Bardzo nieudany strzał jednego z bełchatowian, bardzo wysoko.
  • 54' Teraz Costly przejmuje futbolówkę, mimo wcześniejszego faulu na Marcelo. Sędzia odgwizdał przewinienie Brazylijczyka.
  • 53' Bełchatowianie od początku drugiej połowy nawet nie mogą powąchać piłki. Wiślacy wciąż ją rozgrywają.
  • 52' Drybling Małeckiego zakończony centrą, obrońca Bełchatowa główkuje na aut. Wisła w natarciu.
  • 51' Zbyt wysoka centra, piłka w rękach Sapeli. Marcelo nie zdołał nawet przekroczyć linii pola karnego, obejmowany w pół przez Ujka...
  • 50' Rzut wolny dla Wisły, blisko lewego narożnika pola karnego. Będzie centrował Piotr Brożek.
  • 49' Akcja braci! Piotr Brożek przyspieszył, zszedł do środka, podanie do Pawła, oddanie, kolejne oddanie... o jedno za daleko. Pietia powinien strzelać.
  • 49' Ryzykowne zagranie do Sapeli, bełchatowianie wyszli z opresji mimo ataku Pawła Brożka.
  • 48' Sfaulowany za kołem środkowym Patryk Małecki.
  • 47' Kirm traci piłkę pod chorągiewką.
  • 46' No to gramy :)
  • "Arek Głowacki" - zasłużone pozdrowienia z trybuna dla kapitana. Najlepszy na boisku.
  • W gorszych nastrojach pojawiają się na murawie piłkarze Bełchatowa. Za chwilę druga część meczu.
  • Wiślacy wybiegają na drugą połowę w pierwsze takty "Piratów z Karaibów". Dobry moment :)
  • "Mam nadzieję, że teraz będę strzelał seriami" - mówi Paweł Brożek w przerwie meczu (Canal+). My też mamy taką nadzieję :)
  • Koniec pierwszej połowy.
  • 45' Minuta doliczonego czasu.
  • 45' Patryk Małecki nie opanował piłki przed linią końcową.
  • 42' Rzut wolny dla Bełchatowa z 25 metrów. Uderzenie, rykoszet... Cebanu, róg. Bardzo niepewna interwencja Mołdawianina...
  • 39' Głowacki wybija piłkę na aut sprzed rąk Cebanu. Atakował szaleńczo Ujek.
  • 37' Wisła chciała koronkowo, jak czwarty gol z Bełchatowem. Małecki do Brożka, ten szukał Kirma na skrzydle, przeciął to wszystko obrońca. Szkoda.
  • 36' "2:0 to za mało, by kibiców radowało".
  • 35' Strata po niedobrym podaniu Alvareza, ale szybki odbiór piłki przez Cantoro. Wisła waleczna, wysoko gra presingiem, Bełchatów nie ma wiele do powiedzenia.
  • 34' Sprytnego zagrania do Pawła Brożka szukał Małecki. Strata, ale Mały nie daje za wygraną, walczy przy linii bocznej, wybija na aut.
  • 33' Fajna zabawa na odkrytej trybunie. Mimo, że jest na niej jakieś 700 osób, to można dopingować na dwie strony (HSV) :)
  • 30' Jak z Ruchem, 3-4 minuty i dwa gole dla Wisły. Tyle, że trener Wisły wymaga teraz od swoich zawodników wysokich zwycięstw, więc liczymy na kolejne gole dla Białej Gwiazdy.
  • 29' Goooooooooool!!! Paweł Brożek i 2:0!!! Wreszcie! Dobre podanie od Kirma za plecy obrońców i mocne uderzenie naszego napastnika. Sapela znów bez szans!
  • 27' Jeeeeest, 1:0, Arek Głowacki!!! Mocno w prawy róg, po ziemi.
  • 26' Rzut karny dla Wisły. Strzał Głowackiego, wybita przez Tomasza Wróbla piłka ręką, czerwona kartka. Błąd w tej sytuacji Sapeli, po którego rękach przeszła piłka, co wymusiło niefortunną interwencję Wróbla.
  • 25' Ogromne zamieszanie w polu karnym Bełchatowa. Przedzierał się Sobolewski, próbował Cantoro, potem Małecki... Wybita piłka.
  • 20' Głowacki faulowany przy linii końcowej przez Costlyego. Póki co nasz kapitan gra bezbłędnie.
  • 19' Mocna wrzutka z lewej strony Piotra Brożka, piąstkowanie Sapeli, jeszcze dobitka z niewygodnej pozycji Łobodzińskiego, nad bramką.
  • 19' Costly ładnie odnalazł na lewym skrzydle Korzyma, ale ten znajdował się na pozycji spalonej.
  • 17' Ładna wymiana piłki Łobodzińskiego z Alvarezem, ten drugi dośrodkowuje... najgorzej, spośród jego wszystkich występów w Wiśle. "Zawiesinka" w ręce bramkarza.
  • 15' Niedokładne odegranie Łobodzińskiego do Alvareza, strata na prawym skrzydle. Z autu wyrzuca Jacek Popek.
  • 13' Kirm znów daje sobie odebrać piłkę, a szkoda, bo miał dwóch partnerów wybiegających z obu skrzydeł.
  • 12' Rachwał niepewnie wybija piłkę, mógł pobiec na bramkę Paweł Brożek, ale nie.. liniowy sygnalizuje rękę Pawła przy przejmowaniu futbolówki. Szkoda, że ten sędzia nie był tak skrupulatny przy dwóch faulach Lacicia znacznie bliżej linii bocznej!
  • 10' Stuprocentowa sytuacja Andraża Kirma, który otrzymał podanie z głębi pola. Pobiegł na bramkę na tyle wolno, że powracający Szyndrowski zdołał wślizgiem wybić mu piłkę w momencie oddawania strzału.
  • 9' Cantoro wybiega ofensywnie z drugiej linii, odgrywa w kierunku Małeckiego, któremu nie daje dojść do piłki jeden z obrońców.
  • 9' Ładna akcja Wisły. Sobolewski do środka do Pawła Brożka, ten odgrywa do tyłu w kierunku Małeckiego. Uderzenie zza pola karnego nieudane, obok bramki.
  • 7' Już drugi raz uchodzi Laciciowi na sucho faul. Tym razem niezgodnie z przepisami uniemożliwił odegranie Sobolewskiemu. Gwizdek milczy.
  • 7' Małecki minął rywala na skrzydle, lecz dośrodkował jeszcze bardziej nieudanie, niż Kirm paredziesiąt sekund wcześniej.
  • 6' Groźne pod naszą bramką, Cebanu odbija piąstką strzał z drugiej linii. Kontra, po której Kirmowi nie wychodzi dośrodkowanie.
  • 5' Na spalonym (?) Paweł Brożek po podaniu z połowy Wisły.
  • 3' Pierwsze śliwki robaczywki... Głowacki odgrywa głową do Cebanu, który nie łapie, musi poprawić, wyłapując piłkę spod nóg Costlyego.
  • 2' Ofensywny faul w polu karnym GKS-u Bełchatów.
  • 1' Ładna piłka od Cantoro w kierunku Kirma, przeciął to podanie Szyndrowski.
  • 1' Rozpoczyna Wisła! Atakujemy na bramkę po lewej stronie patrząc od trybuny głównej.
  • Smutny transparent na trybunie odkrytej. "Gdzie jesteście kibice $ukce$u?" - pytanie do wszystkich, którzy zostali w domach, a mogliby przyjechać dziś do Sosnowca. Podobno sprzedano około 600 biletów. Do tego niespełna setka karnetów, trochę wejściówek na krytą... Słabiutko...
  • W wyjściowym składzie nie ma Juniora Diaza. Nie ma go także na ławce rezerwowych. Za to Honduranin Carlo Costly, który grał w środowym meczu Honduras - Kostaryka (i zdobył dwa gole) znalazł się w wyjściowym składzie Bełchatowa.

Kolejna interesująca i pewna informacja - na trybunach pojawili się przedstawiciele AS Monaco zainteresowani pozyskaniem Pawła Brożka.

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Maciej Skorża, trener Wisły

Maciej Skorża
Maciej Skorża

- Przełomowym momentem był rzut rożny, po którym Tomasz Wróbel wybił piłkę ręką, dostał czerwoną kartkę i my wykorzystaliśmy rzut karny. Był to dla nas taki impuls, szybko zdobyliśmy drugą bramkę i mieliśmy mecz pod kontrolą - powiedział po meczu z GKS-em Bełchatów trener Maciej Skorża.

- Bełchatów był najmocniejszą drużyną, z jaką dotychczas graliśmy. Dobrze zorganizowaną, mającą w swoim szeregu bardzo silnych napastników, Ujka i Costly'ego, którzy skutecznie rywalizowali z naszą dwójką środkowych obrońców. Ten mecz na początku wyglądał na wyrównany i zacięty. Swoją okazję miała drużyna Bełchatowa, obronił Ilie Cebanu. Potem my częściej stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką rywala.

- Żal niewykorzystanych sytuacji. Zakładaliśmy, że postaramy się walczyć o każdą kolejną bramkę. Dziś wygrywamy 3:0, ale jakiś taki niedosyt pozostał. Cieszy mnie czyste konto Ilie Cebanu, to drugi mecz ligowy tego zawodnika. Ostatnio puścił dwie bramki dziś zachował czyste konto.

- Liczyłem, że Junior Diaz dojedzie do nas wczoraj wieczorem. Niestety problemy z połączeniami spowodowały, że wylądował w Krakowie około godziny 19. Spodziewałem się, że może być problem nawet jak przyjedzie. Mauro Cantoro ostatnio dobrze wyglądał dlatego on a nie Tomas Jirsak dostał szansę w podstawowym składzie. Był silnym punktem naszej drużyny do momentu, gdy wyglądał dobrze fizycznie.

wislakrakow.com

Źródło: wislakrakow.com

Rafał Ulatowski, trener GKS

- Przez 30 minut, do jednej decyzji mojego zawodnika, który zatrzymał piłkę ręką realizowaliśmy naszą taktykę. Jeśli walczy się 10 na 11 to przy tak klasowym zespole jakim jest mistrz Polski było nam ciężko. O przebiegu zadecydował "gest" Tomka Wróbla - powiedział trener GKS-u Bełchatów Rafał Ulatowski.

- Przed meczem staliśmy przed dylematem czy grać głęboko defensywnie i liczyć że nie stracimy bramki czy pokazać futbol otwarty, jakiego nie widzieliśmy w wykonaniu mojego zespołu w tym sezonie - wyjaśniał Ulatowski. - Zwyciężyła druga opcja. Mieliśmy sprawić Wiśle problem. Nawet w przerwie naszą myślą było by grać choćby o tę jedną honorową bramkę. Trzeba oddać moim chłopcom, że walczyli, starali się i pokazali, że nie jest z nami najgorzej.

Poproszony o ocenę gry permanentnie niepowoływanego do reprezentacji Arkadiusza Głowackiego Ulatowski stwierdził, że Arek miał pewne interwencje. - O brak powołań to pytanie do Leo Beenhakkera. Do momentu zejścia Tomka Wróbla Arek i Marcelo mieli problem z wyprowadzeniem piłki. Mnie osobiście, oceniając w kategoriach waleczności, podobał się pojedynek Marcelo z Costlym. Arkadiusz Głowacki pewnie wykorzystał rzut karny i zagrał na swoim dobrym ligowym poziomie.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Arkadiusz Głowacki, piłkarz Wisły

Arkadiusz Głowacki
Arkadiusz Głowacki

Kapitan Białej Gwiazdy został wyznaczony do wykonania rzutu karnego i to on otworzył wynik sobotniego spotkania z GKS-em Bełchatów. Zaś w 80. minucie meczu przekazał opaskę Radosławowi Sobolewskiemu, a miejsca na boisku ustąpił Mariuszowi Jopowi.

- Nic mi się nie stało, była to decyzja trenera - uspokoił po meczu Arkadiusz Głowacki. - Kiedy zszedłem przed końcem meczu, nie mając kontuzji? Nie potrafię sobie przypomnieć, ale zdarzały się takie sytuacje.

W 27. minucie Głowacki ustawił piłkę na jedenastym metrze, nabrał powietrza głęboko w płuca i pokonał Łukasza Sapelę. - Trener mnie mianował do rzutu karnego. Wykonałem swoją robotę. Trener każe, ja muszę - żartuje "Głowa". - Teraz przez trzy sezonu mogę nic nie strzelić - kontynuuje w żartobliwym tonie. Póki co Głowacki oraz Marcelo przodują w klasyfikacji wiślackich strzelców. - Byłem trochę zazdrosny, gdy Marcelo strzelił bramkę, ale co zrobić - śmieje się nasz kapitan.

W sobotnim meczu obrońcy Wisły chcieli być wyjątkowo skupieni, aby nie dopuszczać do zagrożenia pod bramką, w której stał mało doświadczony w występach ligowych Ilie Cebanu. - Nie ma sensu przypominanie bramkarzowi o tym, że jest to jego drugi mecz w lidze. On doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest to mecz bardzo ważny, doskonale wiedział jak się skoncentrować - przekonuje Arek Głowacki.

Defensorzy Białej Gwiazdy postarali się jednak, aby niespełna 23-letni Mołdawianin nie był zbyt często zmuszany do wysiłku. - Ilie musiał interweniować w pierwszej sytuacji Bełchatowa z akcji i później z wolnego. Nie miał sporo pracy i oby tak było zawsze.

Głowacki do spółki z Marcelo stoczył masę zaciętych pojedynków z siłowo grającą parą napastników Bełchatowa, którą tworzyli Ujek i Costly. - Gra się tak jak przeciwnik pozwala i chce grać. To rzeczywiście para napastników, która lubi fizyczną grę. I Costly, i Ujek lubią grać tyłem do bramki, zastawiać się, lubią pojedynki powietrzne. Dzisiaj było dużo takiej twardej walki - przyznał defensor tuż po meczu na Stadionie Ludowym.

(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Mariusz Ujek, piłkarz GKS

- Nie będę opowiadał takich banałów, jak to, że pierwsza bramka ustawiła spotkanie, że Wisła kontrolowała przebieg gry, że szybko strzeliła nam drugiego gola i mecz idealnie im się ułożył. Wszyscy to widzieli - powiedział po meczu podirytowany napastnik GKS-u Bełchatów.

Jednak to właśnie on mógł rozpocząć strzelanie w tym meczu, gdyby wykorzystał akcję swego zespołu z pierwszych minut gry. - Ja ostatnio ani nie rozpoczynam, ani nie kończę. Jeśli rozpoczynam, to jakąś niefartowną serię dla mojego zespołu. Mieliśmy idealną sytuację, aby otworzyć wynik spotkania. Jednak to my dostaliśmy bramkę, kuriozalną bym powiedział. W tym rzucie karnym było dużo przypadku i interpretację tego zagrania pozostawiam wszystkim dokoła. Jeśli z metra zawodnik dostaje w rękę, robiąc instynktowny ruch, to na ogół sędziowie wszem i wobec ogłaszają, że tego typu zachowań absolutnie nie należy odgwizdywać jako umyślnego zagrania ręką. A na boisku robią coś zupełnie innego, więc ja nie rozumiem co oni mówią. Albo mówią w języku, którego nie znam - mówił wyraźnie wzburzony Ujek.

Widać jednak, że Tomasz Wróbel, stojąc na linii bramkowej, zdecydowanie podniósł rękę w kierunku zmierzającej do siatki piłki, której po strzale Pawła Brożka nie zdołał wychwycić Łukasz Sapela. - A jeśli piłka nie zmierza do bramki i identyczna sytuacja jest w innym sektorze pola karnego, to jest nastrzelona ręka czy jej nie ma? Czy w każdym sektorze jest inna interpretacja tego samego przepisu? - oburzał się Ujek, nie rozumiejąc, że ręka jego kolegi wcale nie była nastrzelona.

- Nie jestem rozżalony, po prostu pierwsza bramka ustawiła przebieg spotkania, do tej feralnej minuty Wisła bardzo się z nami męczyła i nie miała zbytnio pomysłu na to jak sobie z nami poradzić, ale mecz wygrała absolutnie zasłużenie - przyznał wreszcie Ujek.

O ile na początku GKS faktycznie był widoczny na murawie, tak po szybkich bramkowych akcjach Wisły zawodnicy trenera Ulatowskiego chyba przestali wierzyć, że mogą coś pokazać w pojedynku z mistrzami Polski. - Grając w dziesiątkę musieliśmy włączyć takie liczniki jak w kolarstwie i zaczęły one nabijać nam dużo kilometrów w nogach, bo piłka krążyła od jednego wiślaka do drugiego, a my aby strzelić bramkę, musieliśmy najpierw odebrać piłkę, bo tych z boku, zza linii, nie można brać.

Wszelkie ofensywne zapędy Mariusza Ujka skutecznie neutralizowała para wiślackich obrońców Marcelo-Głowacki. - Bardzo fajnie gra się przeciwko nim. Uważam, że grają bardzo ostro, twardo, po męsku, ale przeważnie fair. Życzę sobie, aby w każdym meczu toczyć rywalizację z takimi obrońcami.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Paweł Brożek: Nie zaprzeczam, jest coś na rzeczy

16. sierpnia 2009, 02:14

Król strzelców 2009 strzelił swą pierwszą bramkę w nowym sezonie. W 29 minucie meczu z GKS-em Bełchatów Paweł Brożek pewnym strzałem pokonał bramkarza gości.

Wszyscy mają nadzieję, że był to gol "na przełamanie" i teraz Paweł będzie regularnie trafiał do siatki rywala. - Zobaczymy w kolejnym meczu, na wyjeździe w Gdyni, ale mam nadzieję, że teraz już pójdzie. Odpocząłem psychicznie dzięki tej bramce i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będą padały następne gole - mówi napastnik.

Po wyjściu z szatni Paweł został żartobliwie zapytany o to, czy nie miał ochoty na wykonanie rzutu karnego, czy też zamierza oddać w tym roku koronę strzelców Arkadiuszowi Głowackiemu. - Gdyby to ode mnie zależało, strzelałbym tę jedenastkę. Ale to trener ustala, kto ma wykonywać rzut karny i akurat "Głowa" jest do tego wyznaczony.

Sobotnie spotkanie na Stadionie Ludowym w Sosnowcu było podobne do meczu z Ruchem w pierwszej kolejce. Wiśle ciężko było rozpocząć strzelanie, ale później szybko zdobyła dwa gole i opanowała sytuację na boisku. - Zespół GKS-u jest bardzo dobrze ułożony przez trenera Ulatowskiego. Kruszyliśmy ten mur dosyć powoli, udało nam się to idealnie, bo zarazem strzeliliśmy bramkę, a przeciwnik zaczął grać w dziesiątkę. W tym momencie wiedzieliśmy, że nawet nie zremisujemy tego meczu.

Ostatecznie Wisła wygrała 3:0, ale Paweł Brożek spojrzał krytycznie na grę zespołu. - Naszym problemem jest spokojne rozegranie piłki, musimy nad tym popracować. Stwarzaliśmy sytuacje, ale mogliśmy dokładniej dopracować ostatnie podanie. Tu mamy problem i mam nadzieję, że popracujemy nad tym przez ten tydzień, do meczu z Arką.

Spotkanie trzeciej kolejki Ekstraklasy było kolejnym, w którym najlepszy napastnik Wisły był obserwowany przez wysłanników zagranicznych klubów. - Nie potwierdzam, nie zaprzeczam - powiedział "Brozio". Mówi się, że snajperem Białej Gwiazdy szczególnie zainteresowane jest AS Monaco. - Jest coś na rzeczy, zobaczymy jak to się ułoży, nie chcę dziś więcej mówić - zakończył Brożek z tajemniczą miną.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Małecki: Szukałem gola

Data publikacji: 16-08-2009 01:57


Patryk Małecki chciał dziś umieścić piłkę w bramce Łukasza Sapeli, ale okazało się, że trafiali inni zawodnicy. „Najważniejsze, że zdobyliśmy trzy punkty” – podsumował popularny „Mały”.

Trener Skorża przed meczem powiedział, że to najtrudniejszy przeciwnik z jakim przychodzi mierzyć się teraz Wiśle. A Ty co sądzisz o bełchatowianach, zwłaszcza po dzisiejszym spotkaniu?

Myślę, że był to dobry przeciwnik. Nasza gra na początku trochę się nam nie układała, ale dobrze wykonaliśmy stały fragment gry, czyli rzut karny. Bełchatów po stracie zawodnika z pewnością nie wyglądał już tak dobrze. Sądzę, że zdominowaliśmy GKS i to my prowadziliśmy grę w tym meczu.

Spodziewaliście się, że trener Ulatowski zmieni taktykę na spotkanie z Wisłą? Do tej pory w lidze grał pięcioma pomocnikami, a dziś wystawił w tej formacji czwórkę piłkarzy.

Czy było to spore zaskoczenie dla nas? Nie, myślę, że nie. W sumie na nic to się nie zdało, nie ważne kto tam grał. Najważniejsze że to my zagraliśmy dziś kolejne dobre spotkanie. Cieszymy się, że strzeliliśmy trzy bramki i nie straciliśmy żadnej.

Na początku spotkania łatwo podchodziliście pod pole karne Bełchatowa, ale brakowało…

…skuteczności. Trochę jeszcze jej brakuje, ale ogólnie patrząc to udało się dziś strzelić trzy gole. Czego chcieć więcej.

W pierwszej połowie często schodziłeś do linii bocznej i starałeś się centrować w pole karne GKS–u. Czy takie właśnie zadania miałeś dziś wyznaczone przez trenera, pomimo tego, że nominalnie grałeś w linii ataku?

Tak, trener kazał mi schodzić w boczne sektory boiska. Staram się wykonywać założenia taktyczne szkoleniowca. Myślę, że wychodzi to całkiem dobrze.

Szukałeś dziś swojego gola, miałeś ku temu okazje, ale nie udało się dzisiaj strzelić bramki.

Tak szukałem swojego gola, ale nieważne kto strzela bramki. Ważne, że wygrywa Wisła.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Cantoro: Czekam na decyzję trenera

Data publikacji: 16-08-2009 02:02


Mauro Cantoro zagrał dziś od pierwszej minuty. Przyznał, że na początku spotkania brakowało trochę skuteczności, jednak udało się pewnie wygrać. „Jestem zadowolony, bo Wisła wygrała” – przyznał szczerze po meczu Argentyńczyk.

Czy GKS okazał się trudnym rywalem, tak jak zapowiadał to trener Skorża?

Tak, nie był to łatwy przeciwnik. Mecz nie był spacerkiem, dobrze, że trafiliśmy pierwszą bramkę, zaraz potem drugą. W chwili kiedy Bełchatów dostał czerwoną kartkę i spotkanie wyglądało inaczej.

W pierwszej części meczu łatwo dochodziliście do sytuacji strzeleckich, ale znowu czegoś brakowało.

Skuteczności. Ciężko powiedzieć z czego to wynikało. Ale i tak dobrze graliśmy, zrobiliśmy parę ciekawych akcji, strzeliliśmy pierwsi bramkę i już było łatwiej.

Nie byliście zaskoczeni ustawieniem GKS-u? Do tej pory grali z jednym, wysuniętym napastnikiem i pięcioma pomocnikami, a dziś trener Ulatowski wystawił dwóch atakujących i czterech pomocników.

Z tego powodu na początku mieliśmy trochę problemów z przytrzymaniem piłki, ale jak już powiedziałem, po wykorzystanym karnym gra wyglądała już lepiej.

W czasie meczu stoczył Pan sporo twardych pojedynków z Patrykiem Rachwałem.

Nie był to pierwszy mecz, w którym graliśmy przeciwko sobie. Było trochę ostro, ale zawsze fairplay.

Spodziewał się Pan występu od pierwszej minuty?

Ja zawsze trenuję i czekam na decyzję trenera. Dziś jestem zadowolony, bo zagrałem i Wisła wygrała mecz.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Pawełek: Straszna nerwówka

Data publikacji: 16-08-2009 02:03


Z powodu urazu Mariusz Pawełek nie mógł wystąpić przeciwko piłkarzom z Bełchatowa. To spotkanie oglądał z trybun i przyznał, że dla niego była to straszna nerwówka.

Mariusz Pawełek nie mógł wystąpić w meczu przeciwko GKS-owi z powodu urazu, pomimo tego bramkarz Wisły wspierał swoich kolegów z trybun. „Już lepiej się czuję, ale nie na tyle, by zagrać w tym meczu. Zdecydowaliśmy z trenerem, że nie ma co ryzykować mojego zdrowia. Lepiej się wykurować. Wiadomo najważniejsze jest zdrowie” – powiedział po spotkaniu. „Mecz był na pewno ciężki. Najważniejsze, że wygraliśmy. Myślę, że od wtorku, może środy, będę normalnie mógł wejść w trening” – mówił.

Pawełek przyznał, że siedząc na trybunach bardzo się denerwował. „Straszna nerwówka na trybunie. Bardzo to przeżywałem. Najważniejsze, że na ‘zero’ z tyłu, choć mogliśmy strzelić jeszcze parę bramek” – podsumował mecz golkiper.

Dziś po raz drugi w lidze dostępu do bramki Wisły bronił Ilie Cebanu. „Wiadomo, ile Ilie broni. Rzadko i takie sytuacje się zdarzają. Ilie ma 23 lata, to był jego drugi mecz tutaj, ciężki przeciwnik. Kibice mu pomogli, koledzy z drużyny też, także trzeba się cieszyć ze zwycięstwa” – ocenił występ swojego kolegi Mariusz. „Ilie dużo mówi, dużo podpowiada. Trochę mu dałem wskazówek przed meczem, bo dzisiaj byłem z drużyną na zgrupowaniu” – dodał. A jakie to były wskazówki? „Dużo podpowiedzi pozytywnych, żeby on mógł sam pozytywnie podejść do meczu, żeby podpowiadał kolegom, bo on najwięcej widzi. Nie wyglądało to najgorzej. Strzały były z dystansu. Ilie radził sobie i z minuty na minutę wyglądał lepiej” – zakończył Pawełek.

M. Strączek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Łobodziński: Mamy rezerwy

Data publikacji: 16-08-2009 14:43


Wojciech Łobodziński zaliczył kolejny udany występ w tym sezonie. Tym razem w statystykach zapisał się jako asystent przy trzecim golu. Także przy drugiej bramce to dobre zastawienie się „Łobo” i umiejętne przetrzymanie piłki pozwoliły chwilę potem Kirmowi zagrać do wychodzącego na czystą pozycję Pawła Brożka.

Wygląda na to, że utrzymujesz wysoką formę. Dziś zaliczyłeś asystę.

To był ciężki mecz. Ustawił go rzut karny i czerwona kartka. Potem grało nam się dużo łatwiej.

Sędzia słusznie podyktował rzut karny?

Nie widziałem za dobrze tej sytuacji w trakcie meczu, ale pytałem o nią po spotkaniu i podobno ręka była ewidentna.

Tym razem chyba nie do końca udało się spełnić oczekiwania trenera, który chce od Was jak najwięcej goli.

W drugiej połowie piłkarze Bełchatowa starali się zagęszczać środek pola i wybijać nas z rytmu. Z sytuacji, które mieliśmy, mogliśmy strzelić jeszcze przynajmniej jedną albo dwie bramki. Ale spokojnie, mamy trzy punkty na koncie.

Myśleliście w trakcie meczu tym, ile trzeba strzelić goli, żeby zostać liderem?

Nie. Trzeba zbierać punkty, a nie gole.

Czy to już jest optymalna forma Wisły?

Mamy jeszcze rezerwy. Ważne tylko, żeby zdrowie dopisywało.

Jak współpracuje Ci się z Alvarezem?

Widać, że gra się nam całkiem nieźle, bo jest to chłopak, który angażuje się niemal w każdą akcję ofensywną na prawej stronie, a to jest dobre dla pomocnika, bo wtedy mam wiele możliwości zagrania piłki. Widząc jego ofensywne usposobienie staram się robić mu miejsce na tej stronie. Wprowadza to zamieszanie w szeregach obrony przeciwnika i myślę, że jest skuteczne.

Doświadczenia z gry w obronie więc się przydają, kiedy trzeba zaasekurować Pablo w defensywie.

Nie, to zupełnie co innego. Gram jak typowy boczny pomocnik.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Wisla.TV: Ilie Cebanu po meczu z Bełchatowem

16. sierpnia 2009, 02:29 (aktual. 16. sierpnia 2009, 03:29)

Po ponad roku Ilie Cebanu zaliczył ligowy mecz z barwach Wisły. Mołdawianin zastąpił kontuzjowanego Mariusza Pawełka. Najważniejsze, że nie stracił bramki, choć kilka jego interwencji nie było udanych.

Nie puściłeś gola. Masz powody do satysfakcji?

- Wiadomo, cel osiągnięty, wygraliśmy 3:0 i to było najważniejsze. Zachowałem czyste konto, ale wielu sytuacji pod moją bramką nie było. Dobrze, że na zero z tyłu, dobrze że mecz wygrany.

Kiedy miałeś większą tremę - teraz czy ponad rok temu gdy broniłeś przeciwko ŁKS-owi?

- Teraz było dużo spokojniej, bo wiedziałem wcześniej że zagram w tym meczu. Dowiedziałem się o tym dziś, około godziny 16 Mariusz wyjechał ze zgrupowania i było jasne, że zagram. Ale przez ten czas dojrzałem, było więcej spokoju. Niczego się nie bałem. Graliśmy z dobrą drużyną, która nie liczyła tylko na kontrataki, jak ŁKS w tamtym spotkaniu.

Obroniony strzał na początku meczu podbudował Cię?

- Bramkarz jest od tego, żeby bronić. To nie był jakiś groźny strzał - został oddany z bliska ale piłka leciała we mnie. Udało się szybko zareagować i później już poszło. Drużyna starała się strzelić jak najwięcej bramek, do pięciu nie udało się dojść, ale 3:0 też jest dobrym wynikiem.

Koledzy wyręczali Cię przy rzutach rożnych, nie musiałeś interweniować.

- Od dawna gramy strefą i przy takim ustawieniu ciężko bramkarzowi wyjść po piłkę. Taka jest praca obrońców, tak jak ja muszę bronić co leci w bramkę, tak oni muszą wybijać piłki, które lecą im na głowę. W tej grze liczy się kolektyw, każdy gra dla drużyny.

Popisałeś się w drugiej połowie przy rzucie wolnym.

- Strzał Rachwała był groźny, bo piłka zmieniała kierunek lotu. Nie mogłem też wybić piłki przed siebie, bo widziałem biegnących dwóch zawodników Bełchatowa. Skoncentrowałem się, powiedziałem sobie, że "muszę to złapać" i złapałem.

Szykujesz się już na następny mecz?

- Na razie trzeba pomyśleć co było w tym meczu i wyciągnąć wnioski. Na pewno nie był to idealny mecz, były zarówno dobre jak i złe momenty. Od poniedziałku pomyślimy o Arce.

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Z bloga Ilie: 15 i pół miesiąca ciszy :)

17. sierpnia 2009, 13:43

Po ponad rocznej przerwie Ilie Cebanu dostał ponownie szansę występu w meczu Ekstraklasy. W sobotni wieczór bronił bramki Wisły w starciu z GKS-em Bełchatów. Zapraszamy do przeczytania jego pomeczowego wpisu na blogu.

Notka z bloga Ilie Cebanu:

15 i pół miesiąca ciszy :)

W ten weekend nasza drużyna odniosła kolejne wyraźne zwycięstwo. Tym razem ograliśmy GKS Bełchatów. Zwróciliśmy im „dług” za poprzedni mecz, kiedy mimo naszej całkowitej przewagi nie udało nam się nic strzelić i w wyniku tego wywieźliśmy z Bełchatowa tylko jeden punkt. Tym razem udało nam się odczarować ich bramkę i mecz zakończyć zwycięstwem 3:0. W tym spotkaniu po raz pierwszy w tym sezonie, po 15 miesiącach wyczekiwania, znalazłem się w wyjściowym składzie Wisły na mecz ligowy. Ja zagrałem na zero, drużyna odniosła ładne i ważne zwycięstwo, więc weekend był bardzo udany. Bardzo się cieszę, że miałem możliwość zagrania w podstawowym składzie, po meczu miałem w sercu same pozytywne uczucia. W końcu najważniejsza w piłce nożnej jest gra, tylko gra może pokazać twoje plusy i minusy. A gdy udaje się osiągnąć założony na tę grę cel, to można się tylko cieszyć!

Tej wiosny, wsiadając do autobusu po meczu w Bełchatowie, cała nasza drużyna znajdowała się w bardzo złym nastroju. Zgubiliśmy 2 punkty, strata do Lecha Poznań wyniosła już 5 oczek, nasz najlepszy zawodnik, Paweł Brożek, doznał poważnej kontuzji kolana, a nasz napastnik Tomek Dawidowski zerwał więzadła krzyżowe kolana... Jedyne co mogło nas cieszyć w tamtych chwilach to nasza znakomita, ale niestety, nieefektywna gra. Od tamtego czasu minęło już kilka miesięcy, mimo wszelkich trudności udało nam się zostać mistrzami, Paweł wyzdrowiał i został najlepszym graczem i strzelcem rozgrywek, a Tomek wraca do zdrowia i może kontynuować karierę.

Przed sobotnim meczem wszyscy oczywiście pamiętali o wydarzeniach z wiosny i myślę, że każdy bardzo mocno chciał spłacić GKS-owi „długi”. Pierwsze dwie kolejki rozgrywek pokazały, że znajdujemy się na dobrej drodze i z każdym meczem nasza gra wygląda coraz bardziej przekonywująco. W meczu z Bełchatowem musieliśmy przedłużyć tę zwycięską serię. Oczywiście, GKS był najtrudniejszym przeciwnikiem spośród tych, z którymi spotykaliśmy się od początku sezonu. Dlatego w żaden sposób nie mogliśmy pozwolić sobie na niedocenienie ich. Tym bardziej, że na swoim koncie mieli tylko jeden punkt i doskonale wiedzieliśmy, że będą z nami ze wszystkich sił walczyć o kolejne. Przed meczem pojawiła się możliwość, że znajdę się w wyjściowym składzie. Chodziło o to, że Mariusz Pawełek odczuwał ból mięśni brzucha i jego występ w tym meczu stał pod znakiem zapytania. W dniu spotkania około godziny 16 życzył mi on powodzenia, poprosił, żebym nie złapał 2 karnych :) i wyjechał z hotelu. Stało się dla mnie jasne, że będę grał!!! Nie towarzyszyły mi żadne zbędne emocje. Do każdego meczu staram się podchodzić z pełną powagą i odpowiedzialnością, a to, że zwykle znajduję się w rezerwie, niczego nie zmienia. W końcu w każdej chwili może zjawić się możliwość wejścia na boisko. Wisła różni się od wielu polskich drużyn mentalnym podejściem do pracy. Mamy swój cel i dopóki nie zostanie on zdobyty nikt nie może się rozluźnić ani zawieźć zespołu. Dlatego w czasie, który pozostał do meczu, spokojnie przygotowywałem się do gry. Rozmawiałem z chłopakami o stałych fragmentach w wykonaniu GKS-u oraz innych boiskowych sytuacjach.

Po odprawie zadzwoniłem do taty i powiedziałem mu, że będę grał. Myślałem, że jest w domu i będzie mógł obejrzeć mecz w internecie... Ale tak się złożyło, że był w gościnie u babci :).

W drodze na stadion otrzymałem kilka smsów z życzeniami. I w Krakowie, i za jego granicami jest wiele osób, które mnie dopingują i życzą mi tylko powodzenia. Za to im wszystkim bardzo DZIĘKUJĘ!!! Chciałem w pierwszej kolejności pomóc drużynie w ograniu GKS-u, no i oczywiście ucieszyć tych ludzi!

Na stadionie czułem się świetnie, w sercu miałem świąteczny nastrój, w krwi adrenalinę, na twarzy lekki uśmiech. Przed rozgrzewką zamieniłem kilka zdań z trenerem bramkarzy, ubrałem się i wyszedłem na boisko. Bezpośrednio przed meczem do szatni przyszedł Łukasz Garguła, były gracz Bełchatowa, a teraz już nasz pomocnik. Łukasz leczy kontuzję i dlatego na razie nie występuje w naszych meczach. Szybciutko powiedział mi na kogo i na co muszę zwrócić uwagę w drużynie przeciwnika. Wiem, że takie podpowiedzi bardzo pomagają, tylko trzeba umieć wykorzystać je już na boisku.

Sam mecz zaczął się dla nas nie najlepiej... Rywal kilka razy wyprowadzał groźne kontrataki i miał możliwość otwarcia wyniku spotkania, ale pierwszy strzał zablokował Pablo Alvarez, a drugi odbiłem ja. Na początku meczu dopuściłem się jednego błędu: nie zdołałem jak należy opanować piłki po zgraniu głową przez naszego kapitana, ale na szczęście udało się naprawić pomyłkę i futbolówka znalazła się w moich rękach. Później po wrzutce z rogu i strzale Pawła Brożka, piłkę z linii bramkowej Bełchatowa ręką wybił ich pomocnik. Sędzia zarządził oczywisty rzut karny i pokazał Wróblowi czerwoną kartkę. Jedenastkę wykonał nasz kapitan, Arek Głowacki. W trakcie zeszłego tygodnia zostawał on ze mną kilka razy po treningach i cierpliwie ćwiczył strzały z tego miejsca. Tak więc treningi przynoszą swoje owoce :). Później grało się nam już znacznie lżej i spokojniej. Od razu też udało nam się zdobyć drugą bramkę. Po pięknej akcji wyróżnił się Brożek.

W przerwie trener poprosił, abyśmy nie zmniejszali obrotów i strzelili możliwie jak najwięcej bramek. Trafiliśmy dwa razy i dwa razy dokonał tego Marcelo. Ale uznano tylko jednego jego gola, druga bramka została unieważniona z powodu spalonego. Pod naszą bramką rywale pojawiali się rzadko i zagrożenie zjawiało się w zasadzie tylko po stałych fragmentach. Udało mi się zagrać na „zero”, co bardzo cieszy. Oczywiście to zasługa całej drużyny, która rozegrała bardzo udany mecz. Po spotkaniu odczułem w sercu wielką ulgę. Ważne było, abyśmy wygrali i nie stracili bramki. Dlatego po zakończeniu meczu nie chciało się o niczym myśleć, chciało się po prostu cieszyć. W szatni każdy każdemu gratulował, atmosfera była bardzo pozytywna.

Wiele osób pytało mnie o przyszłość, a dokładniej o to, czy liczę na miejsce w wyjściowym składzie w kolejnym meczu przeciw Arce. Realnie podchodzę do życia i wiem, że teraz czeka mnie nie mecz z Arką, a trening i analiza gry z GKS-em. A potem jeszcze cały tydzień treningów, na których trzeba zaprezentować się jak najlepiej. A na pomeczowej konferencji prasowej nasz trener, Maciej Skorża, jasno dał do zrozumienia: „jeśli Mariusz Pawełek wyzdrowieje, to on będzie grał w Gdyni”.

Trzeba więc nadal pracować. Każdy pracuje i odpowiada za swoją formę. Razem tworzymy drużynę. A za drużynę odpowiada trener! Dzisiaj zostaliśmy liderami i teraz pozostaje nam w każdym kolejnym meczu umacniać naszą przewagę!

Tłumaczenie: Nikoletta Kula.

Na blogu Ilie Cebanu znajdziecie między innymi jego piątkową opowieść o debiucie w młodzieżowej reprezentacji Mołdawii. Zapraszamy.

na podstawie: http://cebanuilie.blogspot.com/

wislakrakow.com (nikol)

Patryk Małecki: Pozycja bez znaczenia

16. sierpnia 2009, 12:11

- Nieważne kto grał, najważniejsze, że jako drużyna strzeliliśmy trzy bramki i nie straciliśmy żadnej - tak podsumował sobotni mecz Patryk Małecki, który sam nie zdołał wpisać się na listę strzelców.

- Szukałem swojej bramki, jednak nie miałem klarownej sytuacji. Ale nieważne kto strzela, ważne, że Wisła wygrywa. Mistrzowie Polski mogli wygrać jeszcze wyżej, lecz brakowało skuteczności lub dokładności w ostatnim podaniu. - Brakuje skuteczności, a mimo to udało nam się strzelić trzy bramki. Więc czego chcieć więcej - z uśmiechem zastanawia się "Mały". - Trener kazał nam dużo strzelać, więc się staraliśmy. W drugiej połowie też chcieliśmy strzelać bramki. Udało nam się tylko raz, choć stworzyliśmy sobie sytuacje.

W minionym sezonie Małecki grał głównie na skrzydłach, teraz występuje w roli łącznika, podwieszonego napastnika. - Trener nakazuje tak grać, że Paweł jest wysunięty, ja jestem pod nim. Dobrze gra mi się na tej pozycji. Ale najważniejsze, żebym grał, nieważne gdzie. Miejsce na boisku nie robi mi większej różnicy. Staram się dawać z siebie wszystko dla dobra drużyny.

Nominalnie ustawiony jako napastnik, Patryk Małecki ma nawyk schodzenia do linii bocznej i wrzucania piłek z tamtej części boiska. - Trener kazał mi schodzić dużo w boczne sektory, a ja staram się realizować jego założenia taktyczne. Myślę, że wychodzi to całkiem dobrze.

W 88. minucie gry przeciw GKS-owi Bełchatów Patryk Małecki został ukarany żółtą kartką za faul na Patryku Rachwale, który nie powrócił już na boisko.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

3. kolejka ekstraklasy - tylko Wisła z kompletem

13. sierpnia 2009, 19:30 (aktual. 16. sierpnia 2009, 21:19)

Za nami trzecia seria spotkań piłkarskiej ekstraklasy. Początek sezonu daje nam przyjemność oglądania licznych bramek i zapewnia emocje w postaci niespodziewanych rozstrzygnięć. Po minionej kolejce jedynym zespołem z kompletem punktów została Wisła Kraków - przejmując w samodzielne użytkowanie fotel lidera.

3. kolejka ekstraklasy rozpoczęła się w piątek w Chorzowie, gdzie Ruch podejmował Arkę. Goście zaczęli sezon równie fatalnie, jak kończyli poprzedni. Dziś po raz trzeci nie zdobyli ani jednego punktu i przynajmniej tydzień pozostaną w stanie zawieszenia nad otchłanią. "Niebiescy" z kolei wygrali drugi mecz - tym razem dzięki bramce Artura Sobiecha, któremu asystował bardzo aktywny przez całe spotkanie Andrzej Niedzielan. Mecz miał swoją dramaturgię. W 88. minucie Arka nie wykorzystała rzutu karnego. Słaby strzał Grzegorza Nicińskiego z jedenastu metrów wybronił Krzysztof Pilarz, który w ten sposób uratował trzy punkty dla chorzowian.

W drugim piątkowym spotkaniu Śląsk pokonał Polonię Bytom. Gospodarze spodziewali się trudnej przeprawy z podopiecznymi Jurija Szatałowa, którzy dzięki konsekwentnej grze obronnej zgromadzili sześć punktów w pierwszych kolejkach, i ... nie zawiedli się. Goście prezentowali się dobrze, długimi fragmentami dominowali grę, ale końcowym sukcesem (do przerwy 1:1) mogli cieszyć się wrocławianie, dzięki niespodziewanej bramce Krzysztofa Wołczka z 73. minuty. Po zakończeniu spotkania miała miejsce dramatyczna sytuacja - funkcjonariusze CBA zatrzymali kapitana Polonii, Rafała G.

W sobotę piłkarskie emocje rozpoczęły się w Gliwicach. Beniaminek z Lubina, w poprzednich kolejkach znokautowany przez Legię i Wisłę, przyjechał na Śląsk zmierzyć się z Piastem i ... doznał kolejnego nokautu, tracąc trzeci raz z rzędu cztery bramki. Dla Piasta strzelali: Kamil Wilczek (dwie), Kamil Gik oraz Sebastian Olszar. Gola dla Zagłębia zdobył Iljan Micanski. Według nieoficjalnych informacji w klubie z Lubina dojdzie w najbliższych dniach do małej rewolucji.

Jagiellonia pokonała w Białymstoku kielecką Koronę 2:0 . Bramki dla gospodarzy strzelali Igor Lewczuk i Tomasz Frankowski. W ten sposób Jaga odrobiła już siedem z dziesięciu ujemnych punktów, którymi została ukarana na starcie sezonu.

W trzecim sobotnim meczu Legia podejmowała Cracovię, która do Warszawy zjechała już pod wodzą nowego szkoleniowca: po koszmarnym początku sezonu Artura Płatka zastąpił Orest Lenczyk. Najwyraźniej nowy szkoleniowiec dokonał cudu - dobrze spisująca się dotychczas Legia straciła u siebie punkty z drużyną z dna tabeli. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Pod koniec spotkania boisko opuścił Jakub Rzeźniczak, ukarany czerwoną kartką (za dwie żółte).

Sobotnie zmagania zakończył mecz w Sosnowcu, gdzie Wisła Kraków rozgromiła ekipę z Bełchatowa 3:0. Bramki dla mistrza Polski zdobywali kolejno Arkadiusz Głowacki (karny), Paweł Brożek (pierwszy gol króla strzelców w sezonie) i Marcelo. Od 26. minuty goście grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Tomasza Wróbla.

W niedzielę Lechia Gdańsk zmierzyła się u siebie z bardzo słabo dotychczas spisującą się Odrą Wodzisław i ... dała się pokonać. Bramki na wagę trzech cennych punktów dla szczęśliwych gości zdobyli Daniel Bueno i Tomas Radzinevicius w samej końcówce spotkania.

W meczu kończącym kolejkę faworyzowany poznański Lech przegrał we Wronkach z warszawską Polonią 2:4. Emocjonujące spotkanie, prowadzone przez trójkę japońskich arbitrów, obfitowało w gole i nieoczekiwane zwroty akcji. Od 71. minuty Kolejorz grał w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Sławomira Peszko, zdobywcy jednej z bramek i tym samym lidera w klasyfikacji strzelców. Dzisiejszy mecz był dla Lecha próbą generalną przed meczem pucharowym z Belgami w przyszłym tygodniu.


Kalendarz i wyniki spotkań 3. kolejki Ekstraklasy

14 sierpnia 2009 (piątek)

17:45 Ruch Chorzów - Arka Gdynia 1:0

20:00 Śląsk Wrocław - Polonia Bytom 2:1

15 sierpnia 2009 (sobota)

14:45 Piast Gliwice - Zagłębie Lubin 4:1

17:00 Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 2:0

19:15 Legia Warszawa - Cracovia 0:0

20:45 Wisła Kraków - GKS Bełchatów 3:0

16 sierpnia 2009 (niedziela)

18:45 Lechia Gdańsk - Odra Wodzisław 0:2

19:15 Lech Poznań - Polonia Warszawa 2:4

Tabela Ekstraklasy sezonu 2009/2010
(pozycja - klub - liczba rozegranych meczów - punkty - bramki zdobyte:bramki stracone)

1 Wisła Kraków 3 - 9 - 9:1
2 Legia Warszawa 3 - 7 - 5:0
3 Lech Poznań 3 - 6 - 10:5
4 Lechia Gdańsk 3 - 6 - 8:5
5 Śląsk Wrocław 3 - 6 - 6:4
6 Polonia Bytom 3 - 6 - 3:2
6 Ruch Chorzów 3 - 6 - 3:2
8 Polonia Warszawa 3 - 6 - 7:8
9 Odra Wodzisław 3 - 3 - 3:3
10 Piast Gliwice 3 - 3 - 5:6
11 Korona Kielce 3 - 3 - 4:7
12 GKS Bełchatów 3 - 1 - 1:5
13 Cracovia Kraków 3 - 1 - 2:8
14 Arka Gdynia 3 - 0 - 1:4
15 Zagłębie Lubin 3 - 0 - 2:12
16 Jagiellonia Białystok 3 - -3 - 5:2

Źródło: wislakrakow.com

Analiza gry Wisły w meczu z GKS-em. Oceny piłkarzy

18. sierpnia 2009, 12:07


W sobotni wieczór Wisła na stadionie w Sosnowcu podejmowała GKS Bełchatów. Przed meczem opinie kibiców były podzielone. Wielu podbudowanych wysokim zwycięstwem w Lubinie przepowiadało kolejny pogrom, wytykając przede wszystkim kiepski start sezonu w wykonaniu ekipy z Bełchatowa. Inni byli bardziej ostrożni przypominając, że goście od kilku sezonów są bardzo solidną firmą w naszej ekstraklasie, dysponującą sporym potencjałem. Trener Skorża podkreślał, że GKS będzie naszym najsilniejszym dotychczasowym rywalem w tym sezonie. Trudno się nie zgodzić z tym twierdzeniem, choć jednocześnie trzeba podkreślić, że piłkarze Ruchu i Zagłębia nie zawiesili nam poprzeczki zbyt wysoko.

Przebieg spotkania

Bełchatów przez pierwsze dwadzieścia pięć minut gry sprawiał dobre wrażenie. Gra przyjezdnych daleka była od porywającej, ale według standardów ligowych podopieczni trenera Ulatowskiego spisywali się bardzo solidnie. Wisła musiała wkładać bardzo dużo pracy zarówno w konstruowanie ataków jak i rozbijanie ofensywy przeciwnika. W tym okresie gry trudno było wskazać drużynę dominującą, obie ekipy stwarzały sobie niewiele sytuacji podbramkowych. Wisła zdawała się kontrolować przebieg boiskowych wydarzeń, poza jedną wpadką na początku meczu, bełchatowianie nie byli w stanie sforsować naszej obrony. Jednakże Wiślacy grali zbyt nerwowo i niedokładnie, by narzucić swoje warunki gry.

Dopiero dwudziesta szósta minuta przyniosła przełamanie. Wywalczony rzut rożny został zamieniony na dobre dośrodkowanie. Uderzenie głową na bramkę Sapeli przedłużył Paweł Brożek. Na pewno to dotknięcie nieco zmyliło golkipera, jednakże nie tłumaczy ono tak fatalnej interwencji. Futbolówka przeszła przez ręce bramkarza i zmierzała w światło bramki. Stojący na linii Wróbel odruchowo starał się sparować piłkę, jednakże uczynił to ręką. Sytuacja była ewidentna - czerwień dla Giekaesiaka i rzut karny. Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Głowacki. Bramkarz rzucił się w dobry róg, mimo to nie zdołał zapobiec utracie bramki. Uderzenie naszego kapitana było tak silne i precyzyjne, że bramkarz nie miał żadnych szans.

Rywal przyjął potężne uderzenie, ale nie upadł. Jednakże Wisła niczym wytrawny bokser poszła za ciosem. Dwie minuty po pierwszym trafieniu krakowianie zaatakowali ponownie. Kirm sytuacyjnie odegrał piłkę podaną z głębi pola do Łobodzińskiego. Prawoskrzydłowy w nietypowym dla siebie miejscu bardzo dobrze zastawił piłkę i odegrał z powrotem do Słoweńca, który w tym czasie wykonał ładny ruch. Wykorzystał spóźnioną reakcję obrońców i z pierwszej piłki posłał prostopadłe podanie do Pawła Brożka. Król strzelców minionych dwóch sezonów ekstraklasy rozpoczął swoje strzelanie dla Wisły wykańczając akcję potężnym uderzeniem po krótkim rogu.

W tym momencie wydawało się, że ekipa przyjezdnych podnosi się z desek tylko po to by przyjmować kolejne ciosy. Faktycznie przewaga Wisły jeszcze przed przerwą zaczęła się zaznaczać, ale rywal nie zamierzał poddać się bez walki. W dodatku Wisła zbyt szybko starała się przenosić ciężar gry pod bramkę rywali. Długie podania często były kompletnie nieprzygotowane, często adresat nie znajdował się w pozycji, która uzasadniałaby zagranie długiej piłki.

Po przerwie Wisła zdecydowanie dominowała na murawie, częściej utrzymywała się przy piłce, wymieniała podania z dużą swobodą i stwarzała sobie sytuacje strzeleckie. Jednak kolejne bramki nie padały. Z jednej strony można chwalić bełchatowian za zaangażowanie i walkę, ale z drugiej strony to nasza gra przeważnie była zbyt wolna by rozmontować defensywę gości. Dopiero siedemdziesiąta trzecia minuta przyniosła podwyższenie prowadzenia i ostatecznie rozwiała nadzieje piłkarzy GKS-u. Marcelo odważnie wszedł z piłką w drugą linię i zagrał do przodu do Kirma, który ponownie wykonał dobry ruch bez futbolówki. Słoweniec odegrał do Łóbodzińskiego na prawym skrzydle, Wiślak zacentrował, a akcję wykończył Marcelo, który kontynuował swój rajd po oddaniu piłki i zajął w polu karnym pozycję typową dla napastnika. Po utracie trzeciej bramki bełchatowianie dalej walczyli, ale zmęczenie zaczęło dawać się im we znaki. Wisła w ostatnim kwadransie stworzyła sobie kilka dogodnych sytuacji strzeleckich, ale żadnej nie wykorzystała. W efekcie mecz skończył się „skromnym” zwycięstwem trzy do zera.

Gra ofensywna

Po pierwsze trzeba pochwalić rywala, który przez ponad godzinę meczu grał w osłabieniu, a mimo to swoją walecznością starał się zniwelować tę stratę. Niestety trzeba też nieco zganić naszych piłkarzy, którzy szczególnie na początku drugiej połowy nie potrafili wykorzystać swojej przewagi liczebnej. Często grali zbyt wąsko, zbyt wolno i przewidywalnie. Kiedy Wisła przyspieszała, zaczynała grać na jeden kontakt, czy też wykorzystywała pełną szerokość boiska - rywal wyraźnie się gubił. Ale Wiślacy z tych elementów gry korzystali zbyt rzadko.

Drugą słabością było defensywne nastawienie środka drugiej linii. Cantoro i Sobolewski rozegrali naprawdę przyzwoite zawody, nie dziwię się też trenerowi, że wybrał takie a nie inne zestawienie środka pola, bo Jirsak raczej nie poradziłby sobie fizycznie z Rachwałem, Golem, czy Tosikiem (który również wnosił dużo waleczności). Jednakże nie zmienia to faktu, że zdecydowanie na środku pomocy brakowało zawodnika, który po otrzymaniu podania od obrońców szybko odwróciłby się w stronę bramki Sapeli. Przy agresywnej drugiej linii GKS-u piłka często wracała do obrońców. Co bardzo skutecznie spowalniało przenoszenie akcji z jednej strony boiska na drugą. W efekcie rywal nadążał z domykaniem skrzydeł i przynajmniej częściowo niwelował stratę jednego zawodnika.

Rozwiązaniem w takiej sytuacji powinny być takie ofensywne wyjścia stoperów, jakie zaprezentował Marcelo. Przy przewadze jednego zawodnika, stwarzanie małych przewag, w krótkiej grze jest jeszcze bardziej efektywne, a przy tym prostsze i bezpieczniejsze. Skoro środkowi pomocnicy nie mają miejsca, żeby się obrócić z piłką, trzeba wprowadzać ją w drugą linię nie podaniem, a wejściem zawodnika. To wymuszałoby zaangażowanie dodatkowych sił w środkowym sektorze i tym samym uwalniało skrzydła.

Jeszcze przed pierwszą bramką Wisły gra wyglądała nieco inaczej. Wisła była dobrze zorganizowana w odbiorze, starała się wychodzić do ataków jak największą liczbą zawodników. Niestety często nasi gracze starali się zbyt prostymi środkami przedostać pod bramkę przeciwnika. Grli długie piłki, które były kompletnie nieprzygotowane, a jednocześnie nie były wymuszone ani słabą ruchliwością partnerów, ani naciskiem ze strony rywali. Za przykład niech posłuży sytuacja Piotra Brożka z szesnastej minuty. Piotrek dobrze się ustawił przeciął piłkę rozrzuconą do boku przyjmując ją na klatkę piersiową, ale mając czas i miejsce zamiast spokojnie i co ważniejsze - precyzyjnie wprowadzić futbolówkę do gry, uderzył ją z powietrza jedynie „w kierunku” partnera, co skończyło się stratą i ponowieniem ataku. To był bardzo jaskrawy przykład na to, jak Wisła w niewymuszony sposób traciła futbolówkę, ale podobnych sytuacji było o wiele więcej. W pewnym momencie tego typu zagrania bardzo skutecznie storpedowały kilka kolejnych naszych akcji.

Ostatni z mankamentów, o którym trzeba wspomnieć, to dośrodkowania. W poprzednich meczach ten element naszej gry nie przykuwał uwagi, nie było ani szczególnie źle, ani wybitnie dobrze. Niestety w sobotę z dośrodkowaniami było naprawdę źle, w pierwszej połowie chyba ani jedno nie było naprawdę udane, po przerwie poza asystą Łobodzińskiego też nic mi nie przychodzi do głowy. Szczególnie w pierwszej połowie był to rażący brak, bo Wisła zdecydowaną większość składnych akcji kierowała do skrzydeł i starała się kończyć wrzutkami. Mógł to być wypadek przy pracy, czasem piłka po prostu nie siedzi na nodze, ale warto na ten element zwrócić uwagę.

Wymieniłem sporo mankamentów, bo choć Wisła wygrała wysoko, pewnie i całkowicie zasłużenie, to długimi okresami nie potrafiła skutecznie wyeksponować swojej wyższości piłkarskiej, a to jest jednym z głównych problemów naszej drużyny. Nie ulega wątpliwości, że Wisła jest lepsza od ekip z Gliwic, Bytomia, czy Zabrza, ale w zeszłym sezonie na takich rywalach traciła punkty. Potem w dwumeczu z Levadią oczywiście zabrakło świeżości, zabrakło rytmu meczowego. Ale zabrakło też nie samych umiejętności, ale zdolności ich wykorzystania. Mieszanki koncentracji, trzymania się taktyki i psychologii. Tego Wisła musi się przez najbliższy sezon nauczyć właśnie poprzez bezlitosne ogrywanie rywali, grając na pełni swoich umiejętności od pierwszej do ostatniej minuty.

Oczywiście - w naszej lidze można wygrywać i to łatwo, pewnie i wysoko, koncentrując się jedynie przez trzydzieści z dziewięćdziesięciu minut meczu. Ale w Europie, gdzie klasa drużyn jest wyższa i wyższa jest też stawka, podobny numer nie przejdzie. Można sobie mówić - teraz wygrywamy jak się da, liczą się trzy punkty i mistrzostwo, jak będzie trzeba, to się skoncentrujemy. Ale zdarzyła się nam wpadka, trzeba o tym pamiętać i wyciągać z tego wnioski. W tym sezonie bez europejskich pucharów i pucharu ekstraklasy zawodnikom nie pozostało nic innego, jak w pełni skoncentrować się na lidze.

Żeby zakończyć pozytywnym akcentem: Wiśle nie brakowało w tym meczu zaangażowania, wiele akcji było świetnych, szczególnie te bramkowe (ale nie tylko). Nie było mowy o tym, żeby ktoś celowo lekceważył grę, jak na swój stan koncentracji każdy Wiślak dawał z siebie tyle, ile mógł. Była spora ruchliwość zawodników bez piłki, duża wymienność pozycji. Wisła starała się atakować dużą liczbą zawodników, zagęszczała małe strefy, próbowała gry kombinacyjnej i na poziomie ligowym zagrała dobry, momentami bardzo dobry mecz w ofensywie.

Gra defensywna

Przez cały mecz Wiśle przydarzyły się trzy poważniejsze błędy w defensywie. Przed przerwą zawiodła komunikacja. Marcelo przegrał główkę z Costlym, Doszło do nieporozumienia Głowackiego z Brożkiem, na dodatek Alvarez łamał linię spalonego i Ujkowi udało się zgrać piłkę do Wróbla. Ale Alvarez zdołał naprawić błąd, przecinając dogranie rywala. Po przerwie niedokładne podania Cantoro i Marcelo zakończyły się wysokimi przechwytami i kontrami. Jednakże w obydwu przypadkach Wiśle udało się przerwać akcję wybiciem na rzut rożny.

Poza tymi sytuacjami Wisła w defensywie spisywała się dobrze, przez pierwsze dwa kwadranse, kiedy siły były wyrównane, należałoby rzec - bardzo dobrze. Skrzydłowi wspomagali bocznych obrońców, boczni obrońcy nie dawali się mijać groźnym rywalom. Stoperzy świetnie radzili sobie z silną parą Costly-Ujek. Defensywni pomocnicy fenomenalnie wypychali rywali w środkowej strefie, bardzo dobrze wyglądała ich współpraca, agresywne podwajanie już przy linii środkowej, które kończyło się przechwytem, albo zmuszało rywala do wycofania futbolówki. Na grę Wisły w defensywie po prostu patrzyło się z dużą przyjemnością i choć suche bramkowe statystyki o tym nie przekonują, to uważam, że defensywa Wisły jest najlepszą tego typu formacją w kraju i przynajmniej o klasę wyprzedza obronę kolejnej drużyny.

Oceny zawodników

Dla przypomnienia zamieszczam sposób oceniania. Skala ocen jest dziesięciostopniowa. Pięć jest oceną wyjściową i oznacza występ przeciętny, w którym zawodnik nie wyróżniał się ani na plus ani na minus. Punktem odniesienia jest przeciętny poziom europejski.

Ilie Cebanu - 4

Cebanu po dłuższej przerwie dostał szansę występu w pierwszej drużynie Wisły. GKS nie dał mu zbyt wielu okazji do wykazania się, w większości wypadków interweniował poprawnie, choć w pierwszej połowie zdarzyły się mu dwa błędy. Najpierw dosyć prostą piłkę łapał na raty, ale obyło się bez konsekwencji. Drugi błąd był nieco bardziej kosztowny. Mołdawianin zdecydował się łapać strzał, który nie szedł w światło bramki, a piłka wyślizgnęła się z jego chwytu i wyszła na rzut rożny. W pierwszej połowie można też mieć zarzuty co do wprowadzania piłki nogą przez naszego bramkarza, sporo takich podań było niecelnych.

Pablo Alvarez - 6

Urugwajczyk z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej, a wciąż nie w pełni wykorzystuje swój potencjał. Coraz lepiej wygląda współpraca Alvareza z Łobodzińskim. W kolejnym meczu przynajmniej raz udaje im się skonstruować ciekawą kombinacyjną akcję. Ponadto warto podkreślić, że Alvarez bardzo często włącza się do akcji ofensywnych. Jednocześnie nie zaniedbuje też swoich obowiązków w defensywie, w meczu z Bełchatowem wygrał większość, jeśli nie wszystkie swoje pojedynki. Jedyne czego można się przyczepić, że dużą część akcji jedynie przerywał wybijając piłkę, a nie notując przechwyt.

W defensywie nie można odmówić naszemu prawemu obrońcy skuteczności, niestety gorzej jest w ofensywie. Nowy nabytek Wisły często dośrodkowuje, niestety większość jego centr jest niecelna i nad tym musi popracować. Drugim mankamentem jest wprowadzanie piłki do gry. Urugwajczyk ma momenty zawahania, które spowalniają grę, a w jednej sytuacji doprowadziły nawet do przechwytu. Akurat w tym wypadku trudno wyrokować, czy jest to jakiś trwalszy problem zawodnika, czy może wynika z fazy aklimatyzacji- zawodnik jeszcze nie najlepiej zna się z kolegami, a jednocześnie stara się dobrze wypaść i w takich momentach może być trochę niepewny. Za kilka spotkań przekonamy się, czy ten syndrom sam ustąpi, czy też trzeba będzie popracować nad tym elementem gry.

Zastanawiają mnie natomiast dwie cechy, które Alvarez już pokazał, ale ich nie wykorzystuje. Po pierwsze jest to zawodnik dynamiczny i szybki. Ciekawym wariantem byłoby celowe zagęszczanie środkowej strefy boiska, aby tworzyć wolny korytarz, którym obrońca mógłby wbiec i zyskać element zaskoczenia, błyskawicznego stworzenia przewagi, rozrzucenia obrony przy niemalże darmowej centrze. Po drugie Urugwajczyk pokazał już, że z dużą łatwością posyła długie podania, nie potrzebuje przedłużać rozbiegu, czy nabiegać na piłkę w sposób sygnalizując podanie. Sęk w tym, że większość takich podań posyła prostopadle do napastnika, albo partnera na prawym skrzydle, nie próbuje natomiast podań krosowych. W meczu z Lewadią podania po przekątnej od Brożka do Kirma przynosiły nam dużo pożytku, dlatego warto sprawdzić jak takie podania wychodzą Alvarezowi.

Arkadiusz Głowacki - 7

Dobry mecz naszego kapitana. Bardzo dobrze dyrygował poczynaniami całej formacji defensywnej. Wygrał większość swoich pojedynków, zarówno w powietrzu jak i na ziemi. Dobrze asekurował partnerów, był skuteczny, kiedy trzeba było wyjść wyżej za rywalem. Do tego pokazał jak należy wykonywać jedenastki. Jedyny zarzut to wspominany błąd popełniony na samym początku spotkania, który mógł być tym bardziej kosztowny, że mecz mógł szybko ułożyć się pod dyktando gości. Warto też zwrócić uwagę na sobotnich rywali Głowackiego - Costly'ego i Ujka. Obaj to dobrzy, klasowi napastnicy, bardzo silni. Z jednej strony było to spore wyzwanie dla naszych stoperów, z drugiej strony nasi stoperzy wolą rywali, z którymi mogą walczyć, a nie muszą się ścigać.

Marcelo - 8

Podobnie jak Głowacki był pewnym punktem naszej drużyny. Choć przegrał dwa pojedynki powietrzne, to ponownie warto zwrócić uwagę na klasę rywali. Ponadto na Brazylijczyka często patrzy się przez pryzmat jego gry w powietrzu, ale w tym meczu nasz stoper miał kilka naprawdęklasowych interwencji w parterze - nie łatwych rutynowych odbiorów, ale zagrań wymagających dobrego czytania gry i odpowiedniego wyczucia tempa rozgrywania akcji. Oczywiście nie sposób nie wspomnieć o fantastycznej akcji bramkowej. O ile wprowadzenie piłki do drugiej linii jest elementem, którego na pewnym poziomie powinno się wymagać od stoperów, o tyle podanie do Kirma, dalsze podążenie za akcją i jej wykończenie znamionują wysoką klasę. Gdyby nie błąd arbitra, Marcelo zaliczyłby trafienie już wcześniej, kiedy to Sapela wypuścił piłkę z rąk pod nogi Brazylijczyka. W tej sytuacji nie było spalonego, ale biorąc pod uwagę okoliczności zdobycia przez Wisłę pierwszej bramki z Zagłębiem można uznać, że obie akcje się zerują.

Piotr Brożek - 7

Przyznam, że mam problem z obiektywną oceną występu Piotra. Z jednej strony zagrał solidnie w defensywie, poza sytuacją z Głowackim, bez poważniejszych błędów. Co więcej w pierwszej połowie miał kilka bardzo dobrych zagrań w defensywie, nie tylko przerywał akcje, ale również notował przechwyty. W ofensywie również starał się być aktywny, jako jedyny w drużynie dośrodkowywał ostro i w miarę precyzyjnie. Popisał się piękną akcją w drugiej połowie, w której zabrakło tylko wykończenia( co niestety jest cechą rozpoznawczą większości ładnych akcji Piotra). Problem w tym, że z drugiej strony Brożek miał ułatwione zadanie. Zawodnik, który grał „na niego” po niespełna pół godzinie gry wyleciał z boiska. Od tamtej pory Wiślak miał zdecydowanie mniej pracy w defensywie, a momentami również więcej swobody w ofensywie.

Wojciech Łobodziński - 4

Nieco słabsze spotkanie naszego prawoskrzydłowego. W poprzednich spotkaniach prezentował się lepiej, wygrywał pojedynki indywidualne, częściej brał na siebie ciężar gry. W sobotę zabrakło przede wszystkim tych dwóch elementów, w efekcie Łobodziński często uciekał się do zagrań do tyłu. Z drugiej strony nadal był to przyzwoity występ, widać, że Wiślak jest w zdecydowanie lepszej formie niż rok temu. Miał spory udział przy bramkach na dwa i trzy do zera, nie notował strat, dobrze współpracował z Alvarezem. Zabrakło indywidualnego błysku, który akurat u skrzydłowego jest ważnym elementem gry. Biorąc pod uwagę, że zawodnik przebywał na zgrupowaniu kadry, należy raczej traktować to jako jednorazową zniżkę formy.

Radosław Sobolewski - 8

Bardzo dobry występ naszego defensywnego pomocnika. W kolejnym meczu pokazuje wysoką formę, dużą waleczność. Zawodnik, który cały czas mnie zaskakuje. Większość piłkarzy z wiekiem, co najwyżej utrzymuje dobrą dyspozycję, a Sobolewski z meczu na mecz jest lepszy. Przez dziewięćdziesiąt minut nie tylko walczył za dwóch w defensywie, ale była także bardzo aktywny w ofensywie. Właściwie w każdej dłużej rozgrywanej akcji Wisły Wiślak pojawiał się w okolicach pola karnego GKS-u. Chociażby akcja poprzedzająca rzut rożny, który przyniósł rzut karny - kluczową rolę w tej akcji pełnił nacisk w wykonaniu obydwu naszych defensywnych pomocników. Sobolewski często schodził też do skrzydła, wspomagał tam rozegranie. Potrafił pod polem karnym wziąć ciężar gry na siebie, ruszyć z piłką. Do tego popisał się kilkoma świetnymi prostopadłymi podaniami. Jedyne czego brakuje Sobolewskiemu to umiejętność obrócenia się z piłką pod naciskiem, co trochę ogranicza jego możliwości rozegrania przy ataku pozycyjnym. Ponadto troszeczkę brakowało mi jego uderzeń z dystansu. Były takie momenty, że GKS cofał się zbyt głęboko, dośrodkowania nam nie wychodziło i defensywę trzeba było rozciągnąć właśnie strzałami z większej odległości.

Mauro Cantoro - 6

Dobry występ Argentyńczyka. W pierwszej połowie wespół z Sobolewskim tworzyli świetną parę. Podobnie jak partner był skuteczny w defensywie, ale również, czego dawno nie widziałem bardzo aktywny w ofensywie. Wchodził w pole karne, była jedna, czy dwie akcje, w których zajmował pozycję napastnika. Potrafił również zejść do skrzydła, po jednej z takich akcji rywal musiał uciec się do faulu i zyskaliśmy rzut wolny z okolic pola karnego. W porównaniu z Sobolewskim trochę odstawał pod względem dynamiki i nieco zbyt często odgrywał piłki do tyłu. Niestety gorzej również zniósł spotkanie pod względem kondycyjnym. W drugiej połowie stopniowo słabł i zaczął popełniać błędy, w tym jeden dosyć poważny zakończony przechwytem.

Andraż Kirm - 5

Pomimo dużego udziału przy dwóch bramkach, nieco zabrakło mi konkretów w grze tego zawodnika. Miał dwie dobre sytuacje sam na sam z Sapelą, obydwu nie wykorzystał. Rzadko i w dodatku niezbyt precyzyjnie dośrodkowywał. Pomimo sporej aktywności, nie był to też zawodnik, który wyraźnie brałby na siebie grę, wygrywał pojedynki. Natomiast na plus trzeba policzyć zawodnikowi coraz lepszą współpracę z partnerami , przede wszystkim Brożkami i Małeckim. Bardzo fajnie funkcjonuje jego wymienność pozycji z napastnikami, która często zaskakuje obrońców. Ponadto widać, że zawodnik ma dobre nawyki jeśli idzie o ruch bez piłki, zarówno przy dwóch niewykorzystanych sytuacjach jak i przy dwóch bramkach wiedział gdzie się znaleźć, aby dać partnerom możliwość zagrania. Mam też wrażenie, że Kirm nie jest jeszcze w optymalnej formie fizycznej, że wciąż brakuje mu świeżości. Trzeba pamiętać, że dołączył do drużyny już w trakcie przygotowań i jego cykl treningowy jest zapewne nieco przesunięty względem reszty drużyny. Świadczy o tym fakt, że w meczu z Estończykami Słoweniec imponował dynamiką, a na przestrzeni ostatnich tygodni wyraźnie zatracił ten atut.

Patryk Małecki - 4

Słabszy występ Wiślaka. Dużo walczył, starał się, brał na siebie ciężar gry, ale brakowało efektów. Zarówno jego strzały jak i dośrodkowania były niecelne. Ponadto miewał również problemy z dokładnym adresowaniem podań i przyjęciem futbolówki. Nie były to może problemy nagminne, ale na tle dobrze dysponowanych pod tym względem partnerów, błędy Małeckigo momentami raziły. Ponadto przy ciasno upakowanej i nieźle zorganizowanej obronie GKS-u Małecki nie miał miejsca by pokazać swój główny atut, którym jest szybkość. Warto też zauważyć, że Małecki, podobnie jak Kirm i Łobodziński, miał za sobą zgrupowanie i występ w kadrze narodowej, co we wczesnej fazie sezonu mogło nieco zachwiać jego formą.

Paweł Brożek - 7

Nasz najlepszy snajper nareszcie zaczął strzelać w nowym sezonie, teraz kolejne bramki powinny przyjść łatwiej. Co godne podkreślenia, Paweł nie miał w tym meczu z byt wielu okazji by strzelić bramkę. Po części działo się tak dlatego, że obrońcy od pewnego czasu obdarowują go szczególną atencją. W sobotnim spotkaniu zdarzyła się taka sytuacja, że po dośrodkowaniu Brożka obskoczyło aż trzech rywali skutecznie uniemożliwiając mu zaatakowanie piłki. Drugi powód mniejszej liczby sytuacji do duże zaangażowanie w rozgrywani piłki, Paweł robi to co nie wychodzi naszym środkowym pomocnikom - odwraca się z futbolówką pod naciskiem, umożliwia zdobywanie terenu nawet pod ścisłym kryciem. Mecz z bełchatowianami po raz kolejny pokazał, że Paweł Brożek jest przydatny nie tylko w polu karnym, ale ma też bardzo duży wpływ na konstruowanie akcji przez Wisłę. Potrafi być centralną postacią, która swoją umiejętnością utrzymania się przy piłce pozwala podejść wyżej kolegom i przesunąć ciężar gry bliżej bramki rywala.

Tomas Jirsak

Wszedł na ostatnie dwadzieścia minut gry za zmęczonego Cantoro. Nie wniósł szczególnego ożywienia do naszych szeregów, choć solidnie wywiązywał się ze swoich obowiązków. Starał się rozgrywać piłkę w środku pola. Grał częściej krótką piłką, ale w tym okresie GKS cofnął się całą drużyną na własną połowę i było zbyt mało miejsca by szukać długich podań. Po raz kolejny zabrakło natomiast uderzeń z dystansu w wykonaniu tego zawodnika. Czech ma nieźle ułożoną nogę i dziwne, że tak rzadko korzysta z tego atutu.

Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie.

Piotr Ćwielong

Pojawił się na murawie kilka minut po Jirsaku zmieniając Łobodzinskiego. Również nie był wyróżniającą się postacią. Grał przyzwoicie, wymienił kilka ciekawych podań z partnerami, ale nie wykazał się jakimś szczególnym zagraniem. W dodatku złym przyjęciem piłki zmarnował kolejną okazję do zdobycia bramki. Ćwielong musi wziąć się w garść, bo po powrocie Boguskiego i Garguły może mu być bardzo trudno wywalczyć sobie miejsce nie tylko w pierwszym składzie, ale również jako wchodzącego rezerwowego.

Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie.

Mariusz Jop

Pojawił się w końcówce spotkania zastępując naszego kapitana. Jedna z sytuacji z końcówki spotkania, chyba dobrze oddaje zamysł trenera co do tej zmiany. W wyniku nieporozumienia Jopa z Marcelo i Brożkiem rywal wyszedł na czystą pozycję. Jop próbował złapać przeciwnika na spalonym, podczas gdy Marcelo i Brożek nie zareagowali na ruch partnera łamiąc linię spalonego. Jop jest po prostu jeszcze niezgrany z partnerami z bloku defensywnego, a trener w każdej chwili może potrzebować skorzystać z jego usług. Przy wyniku remisowym, czy też minimalnej przewadze podobne nieporozumienie mogłoby się okazać opłakane w skutkach, dlatego ważne, aby Jop zgrywał się z kolegami z obrony.

Grał zbyt krótko, aby podlegać ocenie.

Podsumowanie

Patrząc w kategoriach ligowych, Wisła zaliczyła przekonujące zwycięstwo i to w przyzwoitym stylu. Jednakże patrząc pod kątem rozwoju drużyny i kolejnych pucharowych sezonów, nasi piłkarze pozostawili pewien niedosyt. Nasza liga jest zbyt słaba, aby nawet zdecydowane wygrane nad średniakami obracać w triumfy, szczególnie kiedy rywal przez ponad godzinę grał w osłabieniu. Warto również zauważyć, że w całej drużynie Bełchatowa poziom godny czegoś więcej niż nasze ligowego podwórka pokazał tylko Costly, reszta rywali nadrabiała walecznością.

Wtrącę jeszcze słowo, czy dwa o zmianach dokonanych przez trenera. Rozumiem dlaczego na murawie pojawił się Jop, jednakże zaskakuje mnie, że na murawę nie wybiegł ani Mączyński ani Burliga. Okazja była wymarzona, by dać im szansę występu w ekstraklasie, a samym zaangażowaniem mogliby wnieść do drużyny więcej niż Jirsak, czy Ćwielong, którzy zagrali bardzo przeciętnie. W dodatku Mączyński i Burliga z powodzeniem mogą występować na tych samych pozycjach, co piłkarze, którzy schodzili z boiska. Rozumiem, że trener chce utrzymywać całą kadrę w rytmie meczowym, ale Burliga i Mączyński oficjalnie również należą do tej kadry, a Jirsak i Ćwielong i tak ogrywali się w meczu ME, zresztą większym wymiarze czasowym niż Burliga i Mączyński.

Następna na rozkładzie jest Arka Gdynia. Teoretycznie jeden z kopciuszków ligi, w dodatku drużyna bez trenera. Jednakże byłbym ostrożny z hurraoptymizmem. Gdynia to dla nas trudny teren, Arka przegrała trzy mecze, ale obyło się bez kompromitacji. Przyjazd mistrza Polski i chęć powetowania nieudanego startu sezonu może dodatkowo zmobilizować Arkowców. Trzeba liczyć się z tym, że rywal postawi na walkę i obronę własnej bramki, a tacy oponenci nieszczególnie nam pasują.


Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.

wislakrakow.com (Uran235)

Źródło: wislakrakow.com

"Lekko, miło i z ...Głową" - pomeczowy mix newsowy

  • Nie było "cudu na Wiśle" W rocznicę "Cudu nad Wisłą" nie było "cudu na Wiśle". Grająca w Sosnowcu Biała Gwiazda pewnie pokonała GKS Bełchatów 3:0. Wisła po trzech kolejkach ma komplet punktów, a Bełchatów, jak stwierdził Mariusz Ujek, znajduje się w depresji na poziomie Rowu Mariańskiego. [futbol.org.pl]
  • Postęp w mistrzowskim rytmie Piłkarskie umiejętności, przygotowanie fizyczne i waleczność - to trzy elementy, w których Wisła była w sobotni wieczór w Sosnowcu lepsza od GKS-u Bełchatów. Zwycięstwo 3-0 "Białej Gwiazdy" jest więc w pełni zasłużone. Gdyby wiślacy mocniej przycisnęli rywali byłoby być okazalsze. Krakowianie starają się jednak rozsądnie rozkładać siły. Po trzech wygranych meczach ligowych można powiedzieć, że drużyna wpadła w mistrzowski rytm. [Dziennik Polski]
  • Czerwona kartka, karny! Efekt? Wisła gromi! W sumie podopieczni Macieja Skorży potwierdzili, że są w dobrej formie i zasłużenie, a nawet łatwiej, niż się spodziewali wywalczyli trzy punkty. [interia.pl]
  • Wisła ucieka GKS Bełchatów meczem z Wisłą chciał odpiąć łatkę największego rozczarowania początku sezonu. Marzenia skończyły się po 27 minutach.Tomasz Wróbel wybił piłkę z linii bramkowej ręką, sędzia pokazał mu czerwoną kartkę, a Wiśle przyznał rzut karny, zamieniony na gola przez Arkadiusza Głowackiego. Kapitan mistrzów Polski zdobył drugą bramkę w trzecim meczu, w poprzednich ośmiu sezonach nigdy nie strzelił więcej niż jednego gola. Z przewagą zawodnika Wisła mogła już sobie pozwolić na luz. Bełchatów nie rezygnował, ale stracił jeszcze dwie bramki. Wreszcie odblokował się Paweł Brożek, który zdobył pierwszego gola w sezonie. Wisła udowadnia, że europejska kompromitacja naprawdę mocno podrażniła jej ambicję. [Życie Warszawy]
  • Wisła znów do przodu. Lekko, miło i z... Głową! Mistrzowie Polski nadal legitymują się kompletem punktów. Tym razem wygrali 3:0 z bełchatowskim GKS, a swoją pierwszą bramkę w sezonie zdobył Paweł Brożek. W samą porę - na trybunach nie zabrakło skautów z zagranicy! [futbol.pl]
  • Stoper Wisły idzie na rekord Krakowianie wygrali trzeci mecz z rzędu. Tym razem pokonali PGE GKS Bełchatów, ale bramek powinni strzelić dwa razy więcej. Gdy kolejne okazje marnowali napastnicy, sprawę w swoje ręce wzięli stoperzy. Drużyna trenera Rafała Ulatowskiego celuje w ligową czołówkę, a przez fachowców typowana była na czarnego konia rozgrywek. Jak na razie GKS czarną ma serię, bo nie wygrał żadnego spotkania. Z kolei Wisła skazywana była na długie lizanie ran po blamażu z Levadią Tallin, tymczasem pozbierała się w mgnieniu oka i na starcie zebrała komplet punktów, strzeliła dziewięć bramek i straciła tylko jedną. Do krakowian można mieć tylko jedno "ale": goli powinni mieć co najmniej o cztery więcej. [Gazeta Wyborcza Kraków]
  • Stadion Ludowy szczęśliwy dla Wisły Wisła Kraków rozegrała dotychczas trzy spotkania o punkty na Stadionie Ludowym w Sosnowcu. Żadnego nie przegrała, a dwa z nich wygrała. W sobotę "Biała Gwiazda" pokonała GKS Bełchatów 3-0 [11.pl]
  • Wisła wygrywa z Bełchatowem Wisła zaczęła sezon od wygranej w Sosnowcu z Ruchem Chorzów 2:0, toteż krakowianie mieli prawo oczekiwać, że Stadion Ludowy okaże się dla nich w świąteczną sobotę ponownie szczęśliwy. Goście przyjechali zapewne z zamiarem powiększenia jednopunktowego dorobku zgromadzonego w dwóch kolejkach, ale już do przerwy ich plany legły w gruzach. [Rzeczpospolita]
  • Marzenia PGE GKS-u prysły w minutę Wisła wygrała trzeci mecz z rzędu i przynajmniej na kilkanaście godzin zajęła fotel lidera. Pierwszą bramkę w sezonie zdobył król strzelców ubiegłego sezonu Paweł Brożek. Bełchatowanie mierzą w pierwszą trójkę, ale w trzech spotkaniach zdobyli tylko punkt. - Nie spisujcie nas na straty - apeluje Rafał Ulatowski, trener GKS-u. W Sosnowcu szanse gości prysły już w 26 minucie, gdy stracili i bramkę, i zawodnika. [sport.pl]
  • Bez złudzeń Mistrz Polski, krakowska Wisła, kontynuuje swoją zwycięską passę. W 3. kolejce Ekstraklasy "Biała Gwiazda" pokonała GKS Bełchatów 3:0. Decydująca o losach meczu była 26. minuta, kiedy to ręką piłkę z bramki wybił Tomasz Wróbel, za co obejrzał czerwoną kartkę. Sędzia podyktował jedenastkę, a tą na bramkę zamienił Arkadiusz Głowacki. Wisła poszła za ciosem i dwie minuty później wynik podwyższył Paweł Brożek, strzelając pierwszego gola w tym sezonie. Po przerwie wynik ustalił Marcelo. [sportowefakty.pl]
  • Bramkostrzelni stoperzy mistrza W meczu 3. kolejki Ekstraklasy Wisła Kraków wygrała w Sosnowcu 3-0 z GKS-em Bełchatów. Przełomowym momentem spotkania była czerwona kartka dla Tomasza Wróbla w 26. minucie, po której gospodarze szybko strzelili dwie bramki. Gole zdobywali Paweł Brożek oraz środkowi obrońcy Arkadiusz Głowacki i Marcelo, dla których były to już drugie trafienia w obecnym sezonie. [90minut.pl]

Źródło: wislakrakow.com

Komentarz pomeczowy

Wisła ma najlepszy start w lidze od lat

Bartosz Karcz

2009-08-18 12:39:46, aktualizacja: 2009-08-18 12:41:01

Po klęsce z Levadią Tallin w eliminacjach Ligi Mistrzów, piłkarze Wisły szybko zaczęli odbijać sobie niepowodzenie w polskiej ekstraklasie. Po trzech kolejkach można już mówić o jednym z najlepszych startów do sezonu ligowego od lat. Start jest nawet lepszy od tego sprzed dwóch lat, gdy "Biała Gwiazda" pod wodzą Macieja Skorży też wygrała trzy pierwsze spotkania, ale strzeliła mniej bramek. Czy zatem znów jest możliwy scenariusz, że wiślacy zdeklasują krajową konkurencję tak jak w sezonie 2007/2008?

- Start zawsze jest bardzo ważny - twierdzi były piłkarz, a obecnie ekspert stacji Canal Plus, Kazimierz Węgrzyn. - W przypadku Wisły okazuje się, że nie przeszkadza jej nawet fakt, że praktycznie wszystkie mecze gra na wyjeździe. Krakowianie w tych trzech kolejkach, które są za nami, prezentowali się bardzo dobrze. A gra w Sosnowcu może paradoksalnie Wiśle pomóc. W poprzednich rozgrywkach różnie radziła sobie na wyjazdach. Teraz piłkarze będą do tego przyzwyczajeni i nie będzie im robiło różnicy gdzie grają.

Węgrzyn zwraca uwagę na agresywną grę zespołu Skorży, z którą rywale zupełnie nie potrafią sobie poradzić. - To może być wizytówka Wisły - mówi. - Wysoki pressing to dzisiaj standard w futbolu i dobrze, że krakowianie starają się do tego nawiązać. Dobrze, że tak to wygląda, że Wisła zaczyna wypracowywać własny styl.

Na pewne zmiany w grze Wisły wskazuje inny były piłkarz, a dzisiaj również ekspert Canal Plus, Grzegorz Mielcarski: - Nieco inaczej wyglądają skrzydła Wisły. Szczególnie dotyczy to Kirma, który schodzi do środka z jednej strony robiąc miejsce dla bocznego obrońcy, a z drugiej zwiększając przewagę w pierwszej linii. Widać to było choćby przy drugim golu z Bełchatowem, gdy obrońca doskoczył do Słoweńca, przez co Paweł Brożek miał więcej miejsca. Gra wysokim pressingiem mnie nie zaskakuje, bo Wisła próbowała już tego z dobrym skutkiem w poprzednim sezonie. Z własnego doświadczenia wiem, że jak drużyna jest dobrze przygotowana fizycznie, to o taką grę łatwiej, a wszystko wskazuje na to, że wiślacy są dobrze przygotowani.

Obaj eksperci twierdzą, że Wisła może zdominować ligę w tym sezonie, choć wskazują również na przeszkody, które mogą czekać na wiślaków już w najbliższym czasie. - Wisłę czeka teraz mecz z Arką - mówi Węgrzyn. - Na przykładze Cracovii widać, ile może dać zmiana trenera, a z tym mamy do czynienia właśnie w Gdyni. Dlatego wiślacy muszą uważać, bo w tym spotkaniu wcale nie będą mieli łatwo. Mają jednak potencjał, żeby mocniej usadowić się na pozycji lidera.

- Moim zdaniem każda z drużyn, kandydatów na mistrza, ma szansę wypracować sobie przewagę w tabeli - dodaje Mielcarski. - Na ten moment Wisła ma jednak atuty w rękach. Można to porównać do wyścigu kolarskiego. Wisła rozpoczęła ucieczkę, a to może dać jej piłkarzom mocnego, psychicznego kopa. Jeśli mocniej depną na pedały, to odjadą konkurecji. Wtedy pytaniem pozostanie, jak zachowa się ligowy peleton. Problemem Wisły może być natomiast brak drugiego obok Pawła Brożka klasowego napastnika. Nie wiem, czy na dłuższą metę taki wariant się sprawdzi, a z tego co wiem, teraz już raczej Wisła na tej pozycji się nie wzmocni. Inna sprawa, że krakowianie w tym sezonie mimo wszystko starają się grać na dwóch napastników, choć Patryk Małecki jest chyba bardziej pomocnikiem niż snajperem.

Źródło: Gazeta Krakowska


Kibicowsko

Autor: Adam76

Po raz kolejny wszyscy wierni fani Białej Gwiazdy udali się do Sosnowca by wspomóc naszych piłkarzy w walce o ekstraklasowe punkty.

Znowu, wszyscy komu dobro Wisły leży na sercu, wyruszyli do Zagłębia Dąbrowskiego by dopingować Trójkolorowych graczy. Terminarz 3 kolejki Ekstraklasy przewidywał, że przeciwnikami naszych zawodników będą gracze z GKS Bełchatów.

Podobnie jak poprzedni z Krakowa ruszył do Sosnowca pociąg specjalny z główną grupą kibiców Wisły. Dzięki temu wszyscy, którzy mieliby problem z dotarciem na miejsce, dzięki SKWK, mogli dotrzeć bez problemów na mecz naszej drużyny. Część naszych kibiców mimo wszystko wybrała podróż samochodową. Na pewno jest to czasowo, na chwilę obecną, – podróż krótsza, czy bezpieczniejsza? Jak zwykle wszystko zweryfikuje życie.

Niemniej podróż pociągiem zawsze niesie ze sobą element integracji, czy też sposobności poznawania nowych osób. Dodatkowo każdy podróżny mógł skorzystać z cateringu przygotowanego przez osoby ze Stowarzyszenia. Tym samym osoba nie mająca prowiantu, czy też napojów mogła te braki uzupełnić podczas podróży. Podróży, która trwała mniej więcej tyle samo czasu co wszystkie tego typu eskapady Wiślackiej Braci do Sosnowca.

Czas jaki potrzeba na przebycie pociągiem drogi pomiędzy Krakowem, a Sosnowcem, każdy starał umilać sobie jak najlepiej potrafi. Akurat ja miałem to szczęście, że wszyscy moi współtowarzysze podróży należą do nietuzinkowych osób w strukturach kibicowskim na Wiśle, dzięki czemu czas z nimi spędzony należy do bardzo pożytecznych. Bo nie racząc się alkoholem udowadniają, że można sobą reprezentować ciekawe poglądy czy bezkompromisowe postawy – bez tego typu wspomagaczy. A do tego zawsze można założyć, że rozmowa pomiędzy interlokutorami będzie należała do ciekawych. Niezależnie czy temat będzie kibicowski, z życia wzięty, czy mający na celu rozwój ruchu przy Reymonta 22. Oczywiście nie brakuje elementów humorystycznych. Ale przecież każdy kto podróżuje na mecze Wisły może opowiedzieć swoją historię podróży. Przyjemną, lub nie, ale własną.

Dotarcie na stadion Zagłębia z dworca w Sosnowcu co poniektórzy mają już dobrze zakodowany w głowie. I trzeba przyznać, iż czas jaki na to poświęcamy staje się co raz krótszy. Należy zaznaczyć iż dzięki staraniom SKWK może się on znacznie skrócić. Ale o tym mam nadzieję niebawem przekonają się wszyscy udający się na kolejne mecze pociągiem.

Ponieważ nasza kibicowska grupa nie należała niestety do strasznie licznych wejście na stadion odbywa się w miarę szybko. Niestety ochrona na obiekcie w Sosnowcu z meczu na mecz staję się co raz bardziej nieprzewidywalna. Zdarzyło się bowiem, że na jednej bramce nie robili osobom wchodzącym na mecz żadnych problemów, zaś na bramce obok czepiali się o byle co. Mało tego, w niektórych przypadkach mam prawie pewność, że ochroniarze wpuszczali niekiedy osoby bez biletów - biorąc kasę do łapy. Trzeba mieć nadzieję, że były to tylko incydentalne przypadki. Ale nikt nie może przejść wobec tego do porządku dziennego! Bowiem pamiętajmy, że dzięki takim praktykom na nasz sektor może dostać się nieodpowiednia osoba lub osoby!

Ostatecznie na spotkanie pomiędzy Wisła, a GKSem dotarło około 1,5 – 2 tys. kibiców. W tym grupa dzieci z domu dziecka z Gdańska. Tak się bowiem składa, że nie dawno na Pomorzu przebywała grupa dzieci z Domu Dziecka, którym opiekuje się SKWK, zaś teraz nastał czas swoistej rewizyty dzieci z Domu Dziecka będącego pod egidą gdańskich Braci z Lwów Północy.

Na pewno nikt kto wybrał się osobiście na mecz nie mógł być zawiedziony – zarówno grą naszych piłkarzy jak i wynikiem. Gracze spod znaku Białej Gwiazdy mimo początkowych trudności w rozmontowaniu obrony przeciwnika z biegiem czasu zyskiwali przewagę. Zadanie mieli o tyle ułatwione, że od 27 minuty grali z przewagą jednego zawodnika. Wcześniej po rzucie rożnym z linii bramkowej piłkę zmierzającą do bramki GKS wybił jeden z graczy Bełchatowa. Nic to mu nie pomogło ponieważ on sam wyleciał z boiska za czerwoną kartkę, a Arek Głowacki celnie strzelił z rzutu karnego podyktowanego za to zagranie. Dwie minuty było 2-0 – celnym strzałem Paweł Brożek otworzył swój strzelecki dorobek w tym sezonie. Wydatnie pomógł mu w tym Andraż Kirm zaliczając tym samym asystę przy bramce. Bo uzyskaniu bezpiecznej przewagi bramkowej Wiślacy spokojnie kontrolowali przebieg meczu. Jednak nie zapomnieli oni w 73 minucie co jest solą tej gry. Składna akcja wykończona przez Marcelo przyniosła kolejnego gola dla Białej Gwiazdy. Tym samym mecz zakończył się pewnym zwycięstwem graczy z Krakowa 3-0, co pozwoliło im objąć fotel lidera Ekstraklasy.

Nasi piłkarze mogli liczyć w tym dniu na doping najwierniejszych fanów Wisły. Sektor zajmowany przez kibiców Białej Gwiazdy ozdobiły flagi – Armia Białej Gwiazdy, Jaworzno, 1000-lecia, Niepołomice. Pojawił się również transparent dla wszystkich mających „obiektywne trudności” - „Gdzie jesteście kibice sukcesu?”. Co jest wg mnie dobrym sloganem skierowanym do tych wszystkich tak tłumnie zapełniających trybuny przy R22 na topowych spotkaniach, mających tyle do powiedzenia w internecie i zasłaniających się tysiącami problemów żeby tylko usprawiedliwić, dla mnie, wstydliwą, swoją nieobecność w Sosnowcu.

Za to kibice zgromadzeni na Stadionie Ludowym w moim odczuciu bardzo dobrze wspomagali naszych graczy. Pojawił się znany z trybuny D zwyczaj „dzielenia na pół” sektora gdzie następuje swoiste współzawodnictwo kibiców – kto głośniej zaśpiewa swoja część piosenki. Oczywiście sterowali wszystkim nasi gniazdowi – choć tym razem w nie pełnym składzie. Niezależnie od tego doping należał do dość przyzwoitych. Choć pamiętajmy, że stać nas na więcej!

Piłkarze biegający na murawie mogli usłyszeć oprócz tradycyjnego Hymnu Białej Gwiazdy odśpiewanego na początku meczu- „Jak długo na Wawelu...” między innymi - „Jazda, jazda,jazda – Biała Gwiazda!”, „Do boju Wisełka!”, „Moja jedyna miłość”, „Biała Gwiazda na niebie się mieni”, „Czy wygrywasz czy nie...”.

Nie zabrakło również zagrzewającego do boju - „Walczyć Wisła, walczyć!”. Świetnie również zabrzmiało sławetne HSV – śpiewane na dwie połowy trybuny odkrytej. Co oczywiste nie zabrakło pozdrowień dla naszych zgód z Lechii Gdańsk, Śląska i Unii Tarnów. Kibice pamiętali również o naszym trenerze kilkukrotnie skandując - „Maciej Skorża!”.

Po zakończonych zmaganiach piłkarze podeszli pod nasz sektor dziękując za doping. Nim zdążyli to uczynić usłyszeli od nas – „Wisełko jesteśmy z Wami!” i „Gdziekolwiek nasza Wisła gra...”. Za to razem z kibicami Wiślaccy gracze odśpiewali - „Jazda, jazda,jazda – Biała Gwiazda!” poprzedzając to okrzykiem w kierunku trybun – „Dziękujemy!”.

Tym samym zakończył się nader udany wieczór dla wszystkich Trójkolorowych ludzi spod znaku Wiślackiej Białej Gwiazdy.

Dla wszystkich nastał czas powrotu do domu. Tym środkiem lokomocji jakim przybył na spotkanie.

Podróż powrotna ze stadionu na dworzec, jak i sama podróż pociągiem przebiegła bez najmniejszych zgrzytów. Na pewno późna pora sprzyjała raczej spokojnemu spędzaniu czasu, choć muszę przyznać – że byłem świadkiem realizacji przysłowia – chcieć to móc – tym samym ja akurat nie narzekałem na nudę podczas powrotu;). A wszystkie wersje przeróżnych rozmów jakie wtedy się odbyły mogły by posłużyć za początek powieści. Tym samym podróż do Krakowa przebiegła nam bardzo szybko. I mam pewność, że humor dopisywał wszystkim.

Zaś w samym Grodzie Kraka pozostało wszystkim kibicom Wisełki dotrzeć do swoich domów. Jedni mieli kilkaset metrów inni kilka kilometrów...Jak to kto uczynili pozostanie „tajemnicą” każdego z nas, który w ten sobotni wieczór 15 sierpnia zademonstrował swoje przywiązanie do barw Wisły.


Do zobaczenia na kibicowskim szlaku!

źródło: KibiceWisly.pl

Wideo

Skrót meczu:


WisłaTV: Wisłę wspierają najwierniejsi: