2009.10.27 Bytovia II Bytów - Wisła Kraków 0:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 12:54, 27 paź 2014; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2009.10.27, Puchar Polski, 1/8 finału, Bytów, Stadion Bytovii, 13:00
Bytovia II Bytów 0:2 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 5.000
sędzia: Mariusz Trofimiec z Kielc
Bramki
0:1
0:2
15' Piotr Ćwielong
61' Wojciech Łobodziński
Bytovia II Bytów
4-4-2
Mateusz Oszmaniec
grafika:zk.jpg Tomasz Cierson
Dariusz Kasperowicz
Przemysław Jóźwiak grafika:zmiana.PNG (89' Roman Cech)
Maciej Maciejewski
Sławomir Pufelski grafika:Zmiana.PNG (71' Grzegorz Kraska)
Artur Kobiella
Piotr Łapigrowski
Tomasz Ciemniewski
Krystian Stanios grafika:Zmiana.PNG (60' Michał Wirkus)
Krzysztof Bryndal

trener: Waldemar Walkusz
Wisła Kraków
4-4-2
Ilie Cebanu
Łukasz Burliga
Mariusz Jop
Marcelo grafika:zk.jpg
Pablo Alvarez
Wojciech Łobodziński
Mauro Cantoro grafika:zk.jpg grafika:Zmiana.PNG (90' Sebastian Janik)
Junior Diaz grafika:Zmiana.PNG (74' Łukasz Garguła)
Andraż Kirm
Piotr Ćwielong grafika:Zmiana.PNG (67' Tomas Jirsak)
Patryk Małecki

trener: Maciej Skorża

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy
Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Wielka Wisła zagra w małym Bytowie

Bartosz Karcz

2009-10-27 11:11:44, aktualizacja: 2009-10-27 11:13:02

To będzie największe wydarzenie sportowe w małym Bytowie na Kaszubach. Dzisiaj w tym miasteczku, liczącym niespełna 15 tysięcy mieszkańców, zagra mistrz Polski. Wisła Kraków zmierzy się z Bytovią II. Drugą drużyną tylko z nazwy, bo gospodarze zagrają w składzie, w którym na co dzień występują w III lidze. Początek spotkania zaplanowano na godz. 13.

- Nasze miasto żyje tym meczem już od samego losowania - mówi Krzysztof Treder, działacz Bytovii. - Bardzo chcieliśmy trafić na Wisłę i los spełnił nasze marzenia. Zainteresowanie meczem w Bytowie jest ogromne. Nasz stadion nie byłby w stanie pomieścić wszystkich chętnych. Mamy na obiekcie tylko niespełna tysiąc miejsc, dlatego zamontowaliśmy przenośne trybuny. W sumie mecz zobaczy ponad 5500 kibiców.

Bytów rzeczywiście żyje tym meczem już od kilku dni. Na ulicach pojawiły się plakaty, billboardy, reklamujące to spotkanie. Nie ma chyba mieszkańca Bytowa, który nie wiedziałby, jakie wydarzenie będzie w tym mieście we wtorek.

Ręce zaciera również główny sponsor klubu, właściciel firmy Drutex, w której znalazła zatrudnienie część piłkarzy miejscowego klubu. Dzięki meczowi z Wisłą o firmie Drutex usłyszała cała piłkarska Polska. Również dla piłkarzy tego małego klubu gra z Wisłą Kraków będzie wielkim wydarzeniem - pewnie takim, które zapamiętają na całe życie. To również nagroda za świetną postawę w dotychczasowych meczach Pucharu Polski. Bytovia w poprzedniej rundzie sprawiła przecież sensację, eliminując rewelację tego sezonu w ekstraklasie, Polonię Bytom. I rangi tego sukcesu na pewno nie może obniżyć fakt, że trener Polonii, Jurij Szatałow, dał w tym meczu zagrać kilku piłkarzom z zaplecza pierwszej drużyny.

Teraz jednak w Bytowie mocno chodzą po ziemi i twierdzą, że już sama możliwość gry z takim rywalem jak Wisła jest dla tego klubu dużym wyróżnieniem. Wiślacy mogą liczyć dzisiaj na bardzo ciepłe przyjęcie. - Większość ludzi w naszym mieście sympatyzuje z Lechią Gdańsk - dodaje Krzysztof Treder. - Wiadomo, że Lechię i Wisłę łączy duża przyjaźń, więc mogę zapewnić, że przyjmiemy krakowian najlepiej jak potrafimy.

Źródło: Gazeta Krakowska

Relacje z meczu

Awans Wisły, święto w Bytowie, debiut Garguły

Wisła Kraków pokonała w Bytowie 2:0 Bytovię II i awansowała do ćwierćfinału Pucharu Polski. Gole dla Wisły zdobyli Piotr Ćwielong i Wojciech Łobodziński. W meczu tym zadebiutował w Wiśle Łukasz Garguła, który miał nawet szansę na zdobycie trzeciej bramki.

Podziękowania dla Wisły
Podziękowania dla Wisły

Spotkaniem Bytovii z Wisłą żyła cała miejscowość. Na Pomorzu witały nas dziesiątki plakatów, bannerów i bilboardów zapowiadających, jak wieściły, sportowe wydarzenie XXI wieku w Bytowie.

Już na dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem stadion zaczął się zapełniać. Obiekt mogący pomieścić na co dzień 900 widzów, dziś przyjął ich okrągłe pięć tysięcy! A wszystko dzięki przenośnym trybunom, których montaż kosztował 200 tysięcy złotych, a instalację wykonała firma z... Krakowa!

Wiślacy do Bytowa przyjechali osłabieni brakiem Arkadiusza Głowackiego, Mariusza Pawełka, braci Brożków oraz Radosława Sobolewskiego. Zaskakiwać mogła też absencja od pierwszych minut Tomasa Jirsaka. Czech w ostatnich meczach grał od pierwszej minuty, dziś trener Skorża postawił w środku boiska na duet Diaz - Cantoro, powierzając Argentyńczykowi funkcję kapitana. Na środku obrony zagrał Mariusz Jop zaś z lewej strony defensywy ustawiono Pablo Alvareza. "Jego" prawe skrzydło zajął Łukasz Burliga.

Wiślacy nie zagrali porywającego meczu, ale wygrali pewnie i zasłużenie. Już w 15 minucie prowadzenie zdobył Piotr Ćwielong wykorzystując idealne dośrodkowanie Patryka Małeckiego. Główka "Pepe" z niewielkiej odległości znalazła drogę do bramki Bytovii.

Wiślacy nie potrafili niestety zaprezentować swojej przewagi w wyszkoleniu technicznym. Wydawało się, że prowadząc w meczu z teoretycznie znacznie słabszym rywalem powinni przede wszystkim długo grać piłką, męcząc tym samym rywala i sporadycznie atakować. Wychodziło to różnie, gospodarze mimo wszystko od czasu do czasu przedostawali się prostymi środkami pod naszą bramkę.

Niezbyt pewnie radził sobie niestety Ilie Cebanu. Kilka jego wyjść do górnych piłek pozostawiało nieco do życzenia. W drugiej połowie natomiast kompletnie zbagatelizował lot piłki po mocnym strzale z rzutu wolnego oddanego spod linii autowej, skutkiem czego piłka uderzyła w spojenie słupka z poprzeczką.

Ćwielong
Ćwielong

W drugiej połowie Wisła stworzyła sobie kilka okazji do podwyższenia rezultatu. Wykończyć ich nie potrafili Piotr Ćwielong czy Patryk Małecki. W 61 minucie "Pepe" wywalczył piłkę w środku pola, zagrał na prawo do wbiegającego Łobodzińskiego, który, jak się okazało, ustalił wynik meczu na 2:0.

W ostatnim kwadransie na boisku pojawił się Łukasz Garguła. Grał dość ostrożnie, ale kilka jego zahaczających o finezję zagrań (np. wymiana piłek z Cantoro) mogła się podobać. Garguła w swoim debiucie mógł pokusić się o zdobycie gola, ale jego strzał z dziesięciu metrów obronił bramkarz. Od tego meczu reprezentacyjny pomocnik ma już regularnie znajdować się w szerokim składzie "Białej Gwiazdy".


Bytovia II Bytów - Wisła Kraków 0:2 (0:1)
0:1 Piotr Ćwielong 15 min
0:2 Wojciech Łobodziński 61 min

Żółte kartki: Cierson (Bytovia II) - Cantoro i Marcelo (Wisła)

Sędziował: M. Trofimiec (Kielce) Widzów: 5 000

Bytovia II: Oszmaniec - Cierson, Kasperowicz, Maciejewski, Jóźwiak (89 Cech), Łapigrowski, Kobiella, Ciemniewski, Pufelski (71 Kraska), Stanios (60 Wirkus), Bryndal

Wisła: Cebanu - Burliga, Marcelo, Jop, Alvarez - Łobodziński, Diaz (74 Garguła), Cantoro (90+2 Janik), Kirm, Małecki, Ćwielong (67 Jirsak)

Źródło: wislakrakow.com

Planowany awans Wisły i debiut Łukasza Garguły

Bartosz Karcz, Bytów

2009-10-27 14:19:32, aktualizacja: 2009-10-28 10:28:11

Wisła Kraków wygrała na wyjeździe z Bytovią II 2:0 w meczu 1/8 finału piłkarskiego Pucharu Polski. Bramki dla mistrzów Polski zdobyli: Piotr Ćwielong w 15 minucie oraz Wojciech Łobodziński w 61 minucie spotkania. W Bytowie wszystko poszło zgodnie z planem. Wisła bez większych problemów wywalczyła awans do ćwierćfinału Pucharu Polski, a Łukasz Garguła wreszcie zadebiutował w barwach "Białej Gwiazdy". Zadowoleni byli zresztą wszyscy - krakowianie, bo wygrali mecz, a bytowianie, bo dla nich przyjazd mistrzów Polski był wielkim świętem.

Sportowe wydarzenie XXI wieku w Bytowie - tej treści transparenty witały wczoraj wszystkich, którzy wjeżdżali do miasteczka na Kaszubach. Cały Bytów żył tym spotkaniem. Wystarczyło posłuchać, o czym mówią mieszkańcy. Dla zobrazowania tego, co działo się wczoraj w Bytowie, dialog dwóch starszych pań: - Słyszała pani, co dzisiaj się będzie działo? - pytała jedna drugą.

Trudno się zresztą dziwić staruszkom, że były doskonale poinformowane. Plakaty, billboar-dy wręcz kłuły w oczy na każdym kroku. A na nich nie tylko informacje, kiedy, gdzie i o której dojdzie do meczu, ale także elementy żartobliwe. Na całej długości głównej ulicy Bytowa rozwieszono bowiem plakaty piłkarzy miejscowej drużyny, a przy nich krótkie rymowanki o każdym z zawodników. Dla przykładu prezentujemy tę poświęconą trenerowi Bytovii:

"Skorża trener to światowy,

ale my Walkusza mamy

On do zwycięstw jest gotowy,

a więc z Wisłą mecz wygramy".


I jeszcze rymowanka z innego plakatu: "Padła tutaj już Polonia,

dziś kolejna tu agonia

Ród kaszubski nie zaginie,

Wisła dzisiaj też popłynie".

Optymizm wśród kibiców bytowskich był zatem duży, lecz miejscowi cieszyli się przede wszystkim z tego, że mogą zobaczyć w swoim mieście jedną z najbardziej utytułowanych polskich drużyn. Nic zatem dziwnego, że już na dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem na stadion ciągnęły prawdziwe tłumy. Obiekt Bytovii przeszedł zresztą przed spotkaniem z "Białą Gwiazdą" stosowny retusz. Dobudowano tymczasowe trybuny na ponad cztery tysiące miejsc, które razem z tysiącem stałych siedzeń zapełniły się w komplecie. I tylko pogoda spłatała wszystkim psikusa, albowiem wczoraj na Kaszubach było chłodno i prawie cały czas padał deszcz.

Zabawy to jednak nikomu nie popsuło, a ta na dobre zaczęła się jeszcze przed godz. 13, na którą zaplanowany był mecz. Kibiców do dopingu rozgrzewał spiker, były konkursy, śpiewała też laureatka "Szansy na sukces".

W końcu jednak zaczęło się to, na co wszyscy czekali, czyli mecz. O dziwo, gospodarze nie przestraszyli się Wisły i starali się ją zaatakować. Efektem tego było kilka rzutów rożnych. Wystarczyło jednak, że krakowianie przyspieszyli, Patryk Małecki uciekł lewym skrzydłem, dośrodkował, a Piotr Ćwielong strzałem głową dopełnił formalności.

Prowadzenie pozwoliło Wiśle grać spokojnie, co tu dużo mówić, "na pół gwizdka". Krakowianie, owszem, starali się strzelać następne bramki, głównie jednak koncentrowali się na kontrolowaniu przebiegu gry. W drugiej połowie tempo nieco wzrosło. Raz, że Wisła chciała jak najszybciej ostatecznie przesądzić sprawę, a dwa, że Bytovia nie miała zamiaru poddawać się bez walki.

W 61 min wszystko było już ostatecznie wyjaśnione. Ćwielong dobrze dograł do Wojciecha Łobodzińskiego, a ten sfinalizował akcję celnym strzałem.

Bytovia bramce Wisły zagroziła poważnie tylko jeden raz, gdy w 78 min Maciej Maciejewski potężnie uderzył z rzutu wolnego, a piłka zatrzymała się na spojeniu słupka z poprzeczką.

Wisła swoich sytuacji miała znacznie więcej. Bramki mogli strzelić Patryk Małecki, Mauro Cantoro, Mariusz Jop, a także już w pierwszym kontakcie z piłką Łukasz Garguła. Pojawił się on na boisku w 74 min przy oklaskach publiczności. "Guła" pokazał kilka niezłych zagrań, ale po wielu miesiącach przerwy na jego wysoką formę przyjdzie zapewne jeszcze trochę poczekać. Najważniejsze jednak, że pierwszy krok został zrobiony, a były piłkarz Bełchatowa wreszcie zadebiutował w Wiśle.

Bytovia II - Wisła Kraków 0:2 (0:1)

Bramki: Ćwielong 15, Łobodziński 61.

Sędziował: Mariusz Trofimiec (Kielce).

Żółte kartki: Marcelo, Cantoro.

Widzów: 5500.

Bytovia II: Oszmaniec - Kasprowicz, Maciejewski, Jóźwiak (89 Cech), CiersonI - Łapigrowski, Kobiella, Ciemniewski, Pufelski (71 Kraska), Stanios (60 Wirkus) - Bryndal. Trener: Waldemar Walkusz.

Wisła: Cebanu - Burliga, Jop, Marcelo, Alvarez - Łobodziński, Diaz (74 Garguła), Cantoro (90+2 Janik), Kirm - Ćwielong (67 Jirsak), Małecki. Trener: Maciej Skorża.

Źródło: Gazeta Krakowska

Wisła przepłynęła przez Bytów

Data publikacji: 27-10-2009 15:40


Zgodnie z oczekiwaniami podopieczni Macieja Skorży awansowali do kolejnej rundy Remes Pucharu Polski. W meczu z Bytovią II Bytów pewnie wygrali 2:0. Debiut w bawach Wisły zanotował Łukasz Garguła.

Mecz oglądali z trybun między innymi bokserka Iwona Guzowska oraz polityk Izabela Jaruga – Nowacka. Widać było, że meczem żyją wszyscy mieszkańcy Bytowa i okolic. Wielkie show zaczęło się już na długie godziny przed piłkarską konfrontacją obu zespołów. Fani, którzy w liczbie 5 tysięcy zasiedli na meczu bawili się przy muzyce, a w przerwie meczu zorganizowano konkursy z nagrodami dla sympatyków zarówno Bytovii, jak i Wisły. Znakomita atmosfera była dobitnym świadectwem faktu, że w Bytowie odbywa się coś bardzo ważnego. Godne podkreślenia jest także to, że na meczu zjawili się kibice z dziećmi i całymi rodzinami. Na żywo śpiewała Marzena Zybał, laureatka ‘Szansy na Sukces’, czym na pewno rozgrzała zmarzniętych fanów, bowiem pogoda nie dopisała.


Spotkanie rozgrywane było w typowo jesiennej aurze, z niekiedy lekko siąpiącym deszczem, przez piłka nabierała sporego poślizgu przy długich podaniach. Na pierwszego gola Wisły kibice czekali dokładnie do 15. minuty, kiedy to z prawej flanki dokładnym dośrodkowaniem popisał się Patryk Małecki, a Piotr Ćwielong głową skierował futbolówkę do bramki. Wiślacy poszli za ciosem i w 22. minucie w groźnej sytuacji strzał Kirma z pola karnego zablokował obrońca gospodarzy. 6 minut później Małecki podawał prostopadle do wchodzącego w pole karne Ćwielonga, ale ten ostatni nie doszedł do piłki. Gdyby piłka była celniejsza popularny ‘Pepe’ stanąłby oko w oko z bramkarzem Bytovii, Mateuszem Oszmańcem. W 43. minucie w indywidualnej akcji Patryk Małecki przebojem przedarł się w okolice pola karnego, ale jego strzał był minimalnie niecelny. Wiślacy w całkowicie przejęli kontrolę na boisku, dyktując warunki gry. Para Cantoro – Diaz na przemian rozbijała akcje rywali i skutecznie rozgrywała piłkę. Z drugiej strony w ostatnich minutach pierwszej połowy meczu groźny strzał z dystansu oddał Ciemniewski, ale w konsekwencji jego uderzenie było niecelne. Wynik 1:0 dla Wisły utrzymał się do końca pierwszej odsłony spotkania.

W 61. minucie wynik podwyższył Wojciech Łobodziński. Akcję po prawej stronie pociągnął Piotr Ćwielong, podał prostopadle do Łobodzinskiego i ten strzałem po ziemi ustala wynik na 2:0 dla Białej Gwiazdy. Chwilę wcześniej spotkanie zostało przerwane na kilka minut ze względu na odpalone race. Pomimo chłodu mecz nie traci na swoim charakterze. 10 minut później Małecki przeprowadził rajd lewą flanką zakończony strzałem, który jednak spokojnie wyłapał Oszmaniec. W 73. minucie na boisko wszedł Łukasz Garguła, powitany gromkimi brawami kibiców obu zespołów. To pierwszy oficjalny występ ‘Guły’ po długotrwałej kontuzji kolana. W 77. minucie piłka wylądowała na poprzeczce Wisły po strzale z rzutu wolnego. To jak dotychczas najgroźniejsza akcja gospodarzy. Po chwili Wojciech Łobodziński strzelał na bramkę Bytovii, ale piłkę z linii brankowej zdążył wybić obrońca. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i Wisła pewnie awansowała do ćwierćfinału.

Drutex-Bytovia II Bytów – Wisła Kraków 0:2 (0:1)

0:1 Ćwielong 15'

0:2 Łobodziński 61'

Bytovia II Bytów: Oszmaniec – Kasperowicz, Maciejewski, Jóźwiak (88' Cech), Cierson – Łapigrowski, Kobiella, Ciemniewski, Pufelski (68' Kraska) – Stanios, Bryndal (60' Wirkus)

Wisła Kraków: Cebanu – Burliga, Jop, Marcelo, Alvarez – Łobodziński, Cantoro (90’ Janik), Diaz (73’ Garguła), Kirm – Ćwielong (65’ Jirsak), Małecki

Żółte kartki: Cantoro, Marcelo (Wisła)

Sędziował: Mariusz Trofimiec (Kielce)

Widzów: 5 000

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Trenerzy po meczu

Maciej Skorża, trener Wisły

- Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem organizacji spotkania, aż miło było dzisiaj tu grać – powiedział Maciej Skorża na konferencji prasowej po meczu z Bytovią Bytów. Konferencji, która została zresztą specjalnie zorganizowana w jednym z pobliskich hoteli.

- Jadąc na mecz i widząc te tłumy ludzi zmierzające na stadion, uświadomiliśmy sobie, że jesteśmy mistrzami Polski i wzbudzamy tak duże emocje. Drużyna Bytovii postawiła nam ciężkie warunki. Zaimponowała mi przede wszystkim jej bardzo dobra organizacja gry. Chcieliśmy zmęczyć rywala i trzeba przyznać, że nie udawało się nam to tak, jak byśmy chcieli.

- Mielismy informacje o rywalu między innymi od Pawła Kryszałowicza i nasze spostrzeżenia się w większości sprawdziły. Bytovia to bardzo wymagający rywal. Bramka z 15. minuty pozwoliła nam nieco uspokoić grę. Bardzo ładna akcja Łobodzińskiego z Ćwielongiem zakończona golem. Spodziewałem się, że wówczas Bytovia opadnie z sił, ale tak wcale się nie stało. Gospodarze byli wręcz bliscy strzelenia bramki.

- Powrot Łukasza Garguły to bardzo ważne wydarzenie dla naszej drużyny. Wiążemy z nim duże nadzieje, być może jest to wręcz początek jakiegoś nowego etapu dla naszej drużyny. Mamy jednak świadomość, że Łukasza w formie do jakiej przyzwyczaił kibiców, będziemy mogli zobaczyć najpewniej dopiero wiosną.

- Bardzo żałuję, że nie mogliśmy przywieźć do Bytowa braci Brożków. Pierwsze pytanie jakie usłyszałem od chłopców od podawania piłek brzmiało - gdzie jest Paweł Brożek? Chciałem, by się tu pokazał, mógł zagrać choć kilka minut. Niestety, ostatnio często musi grać na środkach przeciwbólowych, potrzebował odpoczynku.

wislakrakow.com
(PM)

Źródło: wislakrakow.com

Waldemar Walkusz, trener Bytovii

- To nie był dla nas tylko mecz, to było wielkie święto - stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej trener Bytovii Bytów, Waldemar Walkusz, który miał tego dnia sporo powodów do dumy. Jego zespół swojej postawy w starciu z Wisłą z pewnością nie może się wstydzić.

Alvarez
Alvarez

- Wisła ma na Pomorzu wielu kibiców, sądze że po dzisiejszym meczu jeszcze więcej. Życzymy Wiśle obrony mistrzostwa Polski, ale i sięgnięcia po Puchar Polski. Będziemy mogli powiedzieć wówczas, że odpadliśmy z absolutnie najlepszą drużyną w kraju.

- Trochę żałuję, że straciliśmy pierwszą bramkę będąc tak naprawdę przy piłce. Widać, trema jeszcze z nas do końca nie zeszła. Stadion przynajmniej na chwilę przycichł, a Wisła poczuła się pewniej. Zespół pokazał jednak charakter, grając do końca. Mogłem przed meczem mówić, że gramy o zwycięstwo. Trzeba jednak chodzić po ziemi i realnie patrzeć na to, co się dzieje...

- Mimo to, ambicja siedziała w nas do samego końca. Bardzo nam się marzyło „ugryźć” tego wspaniałego przeciwnika, strzelając mu bramkę. Sam wynik, choć wstydu nie przynosi, nie oddaje też do końca przebiegu spotkania. Rywale też mogli trafić do siatki jeszcze kilka razy. Mam nadzieję, że nie wypadliśmy w oczach Wisły na "drwali", którzy mogą co najwyżej urwać rywalowi nogę.

wislakrakow.com (PM)

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Łukasz Garguła, piłkarz Wisły

Łukasz Garguła wreszcie, po ośmiomiesięcznej rehabilitacji, doczekał się powrotu na boisko, jednocześnie debiutując w barwach Wisły. „Guła” pojawił się na placu gry w 73. minucie spotkania pucharowego z Bytovią Bytów, zmieniając Juniora Diaza.

Garguła
Garguła

- To nagroda po ciężkiej rehabilitacji, móc wybiec na boisko i kopnąć kilka razy piłkę – cieszył się po końcowym gwizdku. Czy nie obawiał się swojego debiutu w trudnych warunkach pogodowych, przeciwko nastawionemu na twardą walkę rywalowi? – Ustalenia były właśnie takie, że jeśli będzie dobry wynik, trener mnie wpuści – powiedział Garguła. - Boisko na pewno nie sprzyjało. Na szczęście wytrzymałem. Wracam i ostro przygotowuję się do następnych meczów. Będzie coraz lepiej, chcę jeszcze o coś powalczyć w tej rundzie – dodał.

Łukasz Garguła zaledwie kilka minut po pojawieniu się na placu gry stanął nawet przed szansą wpisania się na listę strzelców. Piłkę wyłożył mu Patryk Małecki, ale zbyt lekki strzał nie zaskoczył golkipera bytowian. - Było blisko, choć może to i dobrze, że nie wpadło, bo mógłbym zbyt szybko uwierzyć w siebie – żartobliwie spuentował tę sytuację.

Czy krakowianie mogą być zadowoleni z wyniku i samego przebiegu spotkania? - Rywal nastawił się na walkę, czego się spodziewaliśmy. Chcieliśmy szybko strzelić bramkę, by uspokoić grę i to nam się udało. Wisła w każdym meczu, bez względu na rangę, walczy o trzy punkty – zakończył debiutujący dziś Łukasz Garguła.

wislakrakow.com
(PM)

Źródło: wislakrakow.com

Z bloga Ilie: Liga i Puchar

28. październik 2009, 20:07

W ostatnich dniach Wisła rozegrała dwa zwycięskie spotkania - w lidze z Piastem Gliwice oraz w Pucharze Polski z Bytovią Bytów. W obu pojedynkach bramki Białej Gwiazdy strzegł Ilie Cebanu, który ostatnie wydarzenia opisał na swoim blogu. Zapraszamy!


Notka z bloga Ilie Cebanu:

Liga i Puchar

Siedzę w autobusie jakieś 650 km od Krakowa. Chociaż za oknem pogoda raczej jesienna, we wnętrzu autobusu słychać wesołą, latynoamerykańską muzykę. Nasz obrońca, Pablo Alvarez, w roli DJ-a troszczy się o nastrój chłopaków po wygranym meczu pucharowym przeciw Bytovii Bytów. Dziś w Bytowie odbył się najważniejszy mecz piłkarski w całej historii miasta i klubu. Miejscowa Bytovia, grająca w 3 lidze, już sprawiła 2 niespodzianki w Pucharze, ograwszy pierwszoligowego Tura Turek oraz występującą w Ekstraklasie Polonię Bytom. Ale dzisiaj ich przygoda w rozgrywkach o Puchar Polski zakończyła się. I jakby to nie było dziwne, przygoda ta zakończyła się wielkim świętem.

Przed wyjazdem do Bytowa mniej więcej wyobrażaliśmy sobie, że dla przeciwnika będzie to „mecz życia”, lecz dojechawszy do tego miasta, zrozumieliśmy, że nie tylko dla Bytovii, ale dla całego miasta i jego mieszkańców ten mecz jest bardzo ważnym wydarzeniem. Mnie szczególnie mocno ucieszyły specjalnie wzniesione trybuny zapewniające 5000 dodatkowych miejsc, które były kompletnie wypełnione! Niesprzyjająca pora rozpoczęcia spotkania (13:00) nie przeszkodziła ludziom w zwolnieniu się z pracy czy szkoły i przyjściu wspierać miejscową drużynę. To po prostu wspaniałe! Ucieszyłem się także, widząc i naszych kibiców, którzy przez całe spotkanie byli z nami.

Mecz okazał się pełen walki. Rywale w trakcie całego pojedynku wywierali na nas sporą presję. Oczywiście po ich stronie było niewielkie boisko i ich kibice, ale sam styl ich gry był dosyć prosty: długie podania na napastników i walka z wszystkich sił. W okolicy mojej bramki stale odbywało się coś takiego. Nawet wyrzucając piłkę z autu, z każdej wysokości, przeciwnik starał się wrzucić ją w moje pole karne. Czasami po takich stałych fragmentach bywało gorąco. Ale dobrze, że nic nie wpuściłem. W ataku prezentowaliśmy się dobrze. Rywale starali się nie dawać nam możliwości rozgrywania piłki pod ich bramką, ale nam udawało się przeprowadzać efektowne ataki, a 2 z nich zakończyły się golami. Oczywiście, mogliśmy strzelić ich więcej, ale kilka razy darowaliśmy gospodarzom, a kilka razy uratował ich bramkarz.

Osiągnęliśmy nasz cel: wygraliśmy i awansowaliśmy do kolejnej fazy. Należy odnotować debiut w składzie Wisły Łukasza Garguły. „Guła” mógł nawet strzelić bramkę w pierwszej akcji po wejściu na boisko, no ale nie wszystko od razu :). Bardzo się cieszę, że wreszcie zagrał. Przecież kontrakt z naszym klubem podpisał jeszcze w styczniu, a dotąd z powodu kontuzji nie pojawiał się na boisku. Ponieważ prywatnie często obcuję z Łukaszem, wiem ile sił zostawiał na zajęciach rehabilitacyjnych i jak bardzo chciał znów zacząć grać. Dlatego życzę mu, aby jak najszybciej doszedł do optymalnej formy i regularnie grał w pierwszej jedenastce.

Po meczu w szatni wymieniliśmy się z chłopakami spostrzeżeniami na temat gry i przeciwnika. W zasadzie wszyscy przyznali, że wygrana nie przyszła nam lekko, a rywal prezentował się dobrze pod względem fizycznym. Później udaliśmy się na kolację, na którą zaprosili nas miejscowi sponsorzy i działacze. Atmosfera była świetna, zjawiło się wiele osób, które w jakiś sposób pomagają Bytovii. Byli oczywiście także oficjele obu klubów i wiele rozmów między gośćmi. Futbol łączy! :)

Przed meczem z Bytovią, zagraliśmy ligowe spotkanie z Piastem Gliwice. Ponieważ Mariusz Pawełek nie wyleczył się po kontuzji, między słupkami grałem ja. Jeszcze nie występowałem w Wiśle w dwóch meczach ligowych pod rząd. Więc bardzo ucieszyłem się z takiej możliwości, ale oczywiście nie z kontuzji „Mary”. Mecz wygraliśmy 2:1, nie udało się zagrać na zero. Kiedy Piast zdobywał bramkę, mogłem wygrać pojedynek z przeciwnikiem, ale Biskup ograł mnie w sytuacji sam na sam. Nie powinno się tracić bramki przy takiej grze. W zasadzie przez cały mecz kontrolowaliśmy grę, długo utrzymywaliśmy się przy piłce, tworzyliśmy groźne sytuacje pod bramką rywala, pokazywaliśmy dobry futbol i nie pozwalaliśmy graczom Piasta na tworzenie groźnych sytuacji pod moją bramką. W pierwszej połowie Paweł Brożek wyprowadził nas na prowadzenie. A na początku drugiej połowy po bardzo prostej akcji przeciwnika i naszych błędach, Piast doprowadził do wyrównania. Później musieliśmy dołożyć wiele sił, aby wygrać. Bardzo ważnego gola po wrzutce z rożnego strzelił Marcelo. W rezultacie udało nam się pokonać Piasta. Po porażce we Wronkach bardzo ważne było, abyśmy znów zaczęli zwyciężać, dlatego 3 punkty po tym meczu są najważniejsze i bardzo nas wszystkich cieszą! Cieszymy się co prawda jakoś skromnie, jeśli można tak powiedzieć. Można wyczuć, że każdy piłkarz z naszego zespołu chce nie tylko wygrywać, ale wygrywać w bezdyskusyjnym stylu. Każdy chce, aby drużyna grała zawsze na poziomie swoich możliwości, które bez wątpienia są bardzo wysokie.

Tak więc w głowach jest już kolejny mecz przeciw Koronie Kielce. Spotkanie odbędzie się już w najbliższy piątek, nie pozostało wiele czasu. Myślę, że podczas tego pojedynku przyjdzie nam solidnie się napracować, aby osiągnąć zwycięstwo. O ile wiem, w Kielcach nigdy Wiśle nie było łatwo. Najważniejsze, to dobrze się zregenerować i wypełnić założenia trenera na mecz. A to, że przyjdzie nam bić się ze wszelkich sił i zostawić na boisku wszystkie umiejętności i siły, jest jasne dla każdego z nas.

Tłumaczenie: Nikoletta Kula

na podstawie: cebanuilie.blogspot.com

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

„Nikt nie myślał o czarnym scenariuszu”

Data publikacji: 27-10-2009 22:31


„Nikt z nas nie myślał o tym czarnym scenariuszu. Robiliśmy wszystko, żeby jak najszybciej strzelić te bramki i móc spokojnie kontrolować spotkanie” – powiedział zaraz po zakończeniu meczu Piotr Ćwielong pytany o wizję odpadnięcia z jedenastką Bytovii.

Popularny „Pepe” został niekwestionowanym bohaterem pucharowego meczu w Bytowie. Wyszedł w pierwszym składzie Wisły, strzelił pierwszego gola i asystował przy trafieniu Wojciecha Łobodzińskiego. Napastnik nie zgadza się z opinią, że Wiślacy podjęli drużynę rezerwową w pucharowym pojedynku. „Nie powiedziałbym, żeby to były rezerwy klubu. Oni tylko podpisują się jako druga drużyna Bytovii, ale to są zawodnicy trzeciej ligi” – stwierdził krakowski napastnik.

Porażka z trzecioligową ekipą z pewnością byłaby ogromną sensacją, lecz czy Wiślakom nie przeszła choć raz przez myśl taka pesymistyczna myśl? „Nikt z nas nie myślał o tym czarnym scenariuszu. Robiliśmy wszystko, żeby jak najszybciej strzelić te bramki i móc spokojnie kontrolować spotkanie. Piłkarze Bytovii sprawiali sporo niebezpieczeństwa przy stałych fragmentów, więc musieliśmy szczelnie kryć i robić wszystko, żeby ten wynik utrzymać. I tak się stało” – odpowiedział Ćwielong, który z Wisłą zakwalifikował się do ćwierćfinału Remes Pucharu Polski.

Daniel Kołeczek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

"Trąbki, trąbki zróbcie hałas" - wizyta w Bytowie

Autor: ewcia

Wisła Kraków w ramach rozgrywek Remes Pucharu Polski zmierzyła się z Drutex Bytovią II.

Moment wylosowania Bytovii oznaczał dwie rzeczy, po pierwsze że Wisła trafiła na teoretycznie najsłabszego rywala,a po drugie że kibice Białej Gwiazdy pojadą na najbardziej egzotyczny wyjazd w ostatnich latach.

Mecz z Mistrzem Polski został ogłoszony sportowym wydarzeniem XXI wieku w 17 tysięcznym Bytowie, do którego dopingować Wisłę przyjechało ok.170 osób, w tym nasi przyjaciele z Gdańska i Wrocławia.

Do tej pory nasz przeciwnik na scenie kibicowskiej kojarzony był głównie z produkcją flag. To tutaj powstaję wiele fan, które potem rozwieszane są na płotach w całej Polsce. Bytów to również jeden z Fan Clubów Lechii Gdańsk. Kibice Wisły mieli okazję pierwszy raz spotkać się z sympatycznymi Kaszubami kilka lat temu podczas Turnieju Kibiców z okazji Stulecia Wisły.

Kolejne spotkanie miało miejsce kilka miesięcy temu, również na turnieju kibiców, tylko tym razem to Wisła Kraków wystąpiła w roli gościa. Turniej odbył się w Sierakowicach, które także są FC Lechii.

Wczesna pora rozgrywania meczu ( 13.00 ) spowodowała, że wyjazd na mecz trzeba było rozpocząć z samego rana, a nawet w nocy z poniedziałku na wtorek. Ta nietypowa godzina podyktowana była tym, że mecz transmitowała telewizja, co dla drużyny Bytovii było historycznym wydarzeniem.

Jednak byli też tacy, którzy wyjazd na mecz rozpoczęli już w niedzielę- w tym gronie miałem okazję być i ja . Szczęśliwie się zdarzyło, że Lechia rozgrywała swój mecz z Lechem właśnie w ten dzień, dzięki czemu załapaliśmy się na ciekawie zapowiadające się widowisko. Samo spotkanie było bardzo emocjonujące, pełne walki i zaangażowania i mimo że padł remis to mogło się podobać.

W trakcie meczu na trybuny dotarła informacja, że rugbyści Lechii pokonali na swoim terenie Lecha Poznań. Wydarzenie to było szeroko komentowane aż do ostatniego gwizdka sędziego i ze zrozumiałych względów stało się newsem wieczoru.

Wizyta w Gdańsku trwała niestety krótko, ale była to kolejna okazja do spotkania z przyjaciółmi, zawarcia nowych znajomości i oderwania się od szarej codzienności.

Bytów znajduje się ok. 100 km od Gdańska, aby tam dotrzeć musiałem skorzystać z usług PKS. Po dwóch godzinach jazdy rozklekotanym autokarem dotarłem na miejsce. Bytów to piękne miasteczko które otacza niesamowita przyroda. Główną atrakcją jest świetnie zachowany zamek krzyżacki. Nasm nie mogło oczywiście zabraknąć na stadionie. Po drodze można było zobaczyć na własne oczy, to o czym od kilku dniu mówiono w telewizji i czym pisały gazety. Wszędzie pełno było plakatów, bilbordów i banerów reklamujących mecz, tym spotkaniem żyło całe miasto. Specjalnie na tę okoliczność zamontowano dodatkowe trybuny, dzięki czemu na obiekcie Bytovii mogło pojawić się ponad 5 tyś fanów piłki nożnej.

Sam mecz dla wielu fanów Wisły był sporą atrakcją. Były niespotykane na ekstraklasowych stadionach trąby, piszczałki itp. gadżety, był wodzirej który domagał się hałasu. Śpiewała Marzena laureatka jednego z programów telewizyjnych, jednym słowem - folklor. Na szczęście są w Bytowie też prawdziwi fani, dla których niektóre te wydarzenia były mocno zawstydzające. Bytoviacy przygotowali na ten mecz swoje atrakcje, które prezentowały się znacznie lepiej od opisanych wyżej. Młyn ubrany był w okolicznościowe koszulki tworząc barwy klubu, pojawiła się również sektorówka z hasłem - "Biało Zielony Bytów" oraz race.

Przez większość meczu prowadzony był niezły doping, który niestety skutecznie rozbijany był przez "trąbki, trąbki zróbcie hałas" wykrzykiwane przez wodzireja. Po meczu fani przygotowali poczęstunek w formie przepysznej grochówki, na który zostali zaproszeni kibice wspierający w ten dzień Białą Gwiazdę oraz Bytovię. Nie zabrakło dla nas również piwa oraz co było miłym zaskoczeniem specjalnych koszulek. Najedzeni, wyposażeni w pamiątki i napoje ruszyliśmy w drogę powrotną, by po kilku godzinach dojechać do domu.

Wyjazd do Bytowa był bardzo udany, w tym miejscu chcielibyśmypodziękować gospodarzom za gościnę i miłe przyjęcie.

Oficjalna liczba Wisły 120 osób oraz 50 zgody.

joshi
źródło: kibicewisly.pl

Wideo


Przedmeczowe plakaty

Plakat reklamujący mecz z Wisłą.2009.10.27 Bytovia II Bytów - Wisła Kraków
Plakat reklamujący mecz z Wisłą.2009.10.27 Bytovia II Bytów - Wisła Kraków
Plakat reklamujący mecz z Wisłą.2009.10.27 Bytovia II Bytów - Wisła Kraków
Plakat reklamujący mecz z Wisłą.2009.10.27 Bytovia II Bytów - Wisła Kraków
Plakat reklamujący mecz z Wisłą.2009.10.27 Bytovia II Bytów - Wisła Kraków
Plakat reklamujący mecz z Wisłą.2009.10.27 Bytovia II Bytów - Wisła Kraków