2009.11.06 Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:1

Z Historia Wisły

, , ,
[[Grafika:|150px]] ' : (:) ' [[Grafika:|150px]]
widzów:
sędzia:
Bramki
'

'

50 mecz Wojciecha Łobodzińskiego w Wiśle

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Opis meczu

Porażka z Legią (foto, video) 6. November 2009, 17:53 (aktual. 7. November 2009, 01:06) skomentuj komentarze (343) drukuj wyślij

poprzednie

1/3 następne


Mauro Cantoro (Daniel Gołda)

W szlagierowym spotkaniu 13. kolejki Ekstraklasy Wisła uległa warszawskiej Legii 0:1. Powtórzył się scenariusz sprzed trzech tygodni z meczu z Lechem. Obie ekipy miały swoje sytuacje, po przerwie Wisła nie schodziła prawie z połowy rywala, co nie pomogło w zdobyciu choćby jednego punktu. Jedyną bramkę zdobył w 34. minucie Miroslav Radović.

Zobacz skrót z meczu (video) >>

Maciej Skorża nie zaskoczył zestawieniem pierwszej jedenastki. Na ławce rezerwowych posadził Tomasa Jirsaka, wprowadzając w jego miejsce Mauro Cantoro. W pełni sił był już Piotr Brożek, a więc do środka pola mógł wrócić Junior Diaz. Legia przyjechała do Sosnowca osłabiona brakiem dwójki napastników – Bartłomieja Grzelaka i Marcina Mięciela. Do zdrowia wrócił za to Takesure Chinyama, którego Jan Urban desygnował do gry w wyjściowym składzie.

Zdjęcia z meczu I >> Zdjęcia z meczu II >>

Oba zespoły zaczęły z animuszem. Pierwszy sygnał ostrzegawczy Janowi Musze wysłał w 5 minucie. Patryk Małecki, choć jego uderzenie minęło bramkę. W polu karnym Legii mocno zakotłowało się za to kilkadziesiąt sekund później. Łobodziński uruchomił ze środka pola Kirma, ten dograł do wbiegającego Brożka, któremu zabrakło nieco szczęścia, by otworzyć wynik. Piłka zatrzymała się na słupku. Legioniści postraszyli w 17. minucie, choć pomógł im w tym brak zrozumienia w obronie wiślaków. Mariusz Pawełek długo nie łapał sparowanej przez samego siebie piłki, a gdy już do niej ruszył, jeden z obrońców postanowił wybić ją na róg.

W pierwszej części spotkania swoją szansę miał też „Łobo”, który wychodząc na „sam na sam”, piłkę zagrywaną przez Brożka przyjął tak, że Astiz zdążył go zablokować. Wisła była w tej części gry stroną dłużej utrzymująca się przy piłce i mającą lekką optyczną przewagę. Legioniści potrafili jednak kilkoma podaniami przenieść się pod bramkę Wisły, co przyniosło efekt w 34. minucie. Pojedynek z Pawełkiem i Marcelo wygrał wprowadzony minutę wcześniej na plac gry Miroslav Radović, który czubkiem buta wtrącił piłkę do siatki. Legia prowadziła w Sosnowcu 1:0. Taki rezultat utrzymał się już do końca pierwszej odsłony.

W przerwie Maciej Skorża zdecydował się wprowadzić Tomasa Jirsaka w miejsce Mauro Cantoro, który przed przerwą ujrzał żółty kartonik. W 54. minucie po raz drugi w tym meczu piłka balansowała na linii bramkowej Legii, ale w ostatniej chwili wybili ją na raty obrońcy drużyny gości. Wisła rzuciła się do zmasowanych ataków i w ciągu kilku minut stworzyła trzy groźne sytuacje. Nie wykorzystała żadnej.

Już po kwadransie gry na murawie pojawił się Piotr Ćwielong, zmieniając Wojciecha Łobodzińskiego. Legioniści nie kwapili się do ataków, ale skutecznie powstrzymywali ofensywne zapędy Wisły. „Piłkę meczową” w 66. minucie miał Chinyama, który łatwo odebrał piłkę Jopowi i mając przed sobą już tylko Pawełka, uderzył minimalnie niecelnie. Cztery minuty późnej wyrównać powinien Małecki. Mucha sparował piłkę przed siebie po uderzeniu Jirsaka, a nadbiegający „Mały” fatalnie przestrzelił.

Na dziesięć minut przed końcem trener Skorża postanowił wprowadzić Łukasza Gargułę. Boisko opuścił Patryk Małecki. Mecz cały czas toczył się według tego samego scenariusza. Gospodarze bezskutecznie dążyli do wyrównania, goście skupiali się głównie na rozbijaniu akcji Wisły. Do końcowego gwizdka niestety sytuacja nie uległa już zmianie. Wiślacy przegrali w Sosnowcu z Legią 0:1.


Tutaj prowadziliśmy relację na żywo >>

Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:1 (0:1) 0:1 Miroslav Radović 34 min

Żółte kartki: Cantoro (Wisła) - Choto, Mucha, Rzeźniczak (Legia) Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok)

Wisła: Mariusz Pawełek - Pablo Alvarez, Marcelo, Mariusz Jop, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński (62 min - Piotr Ćwielong), Mauro Cantoro (46 min - Tomas Jirsak), Junior Diaz, Andraż Kirm - Patryk Małecki (79 min - Łukasz Garguła), Paweł Brożek

Legia: Jan Mucha - Jakub Rzeźniczak, Dickson Choto, Inaki Astiz, Marcin Komorowski - Sebastian Szałachowski (33 min - Miroslav Radović), Piotr Giza, Marcin Smoliński (89 min - Ariel Borysiuk), Maciej Iwański, Maciej Rybus - Takesure Chinyama

wislakrakow.com (redakcja)

Wywiady

Maciej Skorża

Maciej Skorża: Nie wszyscy zdali egzamin 6. November 2009, 23:40 (aktual. 6. November 2009, 23:54) skomentuj komentarze (53) drukuj wyślij

poprzednie

1/2 następne


Trener Skorża przed meczem z Legią (Daniel Gołda)

- Mecz wyglądał mniej więcej tak jak się tego spodziewaliśmy. Stworzenie dwóch - trzech sytuacji bramkowych to zdecydowanie za mało. Nasza skuteczność nigdy nie była stuprocentowa i tak też było i dziś. Cóż... liga będzie ciekawsza - powiedział trener Maciej Skorża po przegranym meczu z Legią.

Wisła jesienią nie wygrała żadnego prestiżowego meczu. Szybko odpadliśmy z pucharów, przegraliśmy z Lechem a dziś z Legią. - Jest jest mi przykro przed kibicami, że przegrywamy prestiżowe mecze. Boli to mnie i całą drużynę. To nie była normalna porażka, nie była to tylko strata trzech punktów. Muszę jednak pamiętać o celu głównym - mistrzostwie Polski. Zbliżające się derby nie będą łatwe, ale będziemy w nich grali o zwycięstwo - zapewnił trener.

- Kontrolowaliśmy przebieg gry, jednak nie stwarzając sobie sytuacji - opisywał przebieg meczu trener Wisły. - Bramka Radovicia padła w momencie, w którym nie zanosiło się na to, bo wydawało się że to my coraz bardziej przejmujemy inicjatywę i stworzymy sobie sytuację. Nastąpił błąd w defensywie i nieszczęście dla nas gotowe. W meczu z Legią często decyduje jedna bramka. W drugiej połowie próbowaliśmy zagrać ofensywniej. Legia cofnęła się broniąc przewagę bramkową i swój cel osiągnęła.

Kluczem do wygranej miała dziś być determinacja i zaangażowanie w grę. Czy pod tym kątem drużyna nie zawiodła? - Irytuje mnie, że mieliśmy fragmenty, gdy brakowało kogoś, kto porwał by drużynę i poprowadził do złapania przeciwnika za gardło. Patrzyliśmy na siebie i w tym czasie brakowało agresji, podejścia bliżej, zmobilizowania. Za dużo było takich momentów w tak ważnym meczu. Daje mi to dużo do myślenia. Takie mecze wygrywa się charakterem i mam niedosyt jeśli chodzi o tej aspekt. Może ta przewaga w tabeli trochę tępi naszą ostrość, ale musimy szybko wziąć się do roboty, bo 4 punkty przewagi to bardzo niewiele i musimy dalej wygrywać z kolejnymi przeciwnikami, a do wiosny trzeba czekać na rewanż na Legii. Bardzo żałuję, że mecze takie jak z Legią czy Lechem rozgrywamy raz na pół roku. Gdybyśmy częściej grali tak prestiżowe mecze czynilibyśmy większy postęp.

Trener bronił swojej decyzji o wystawieniu w wyjściowym składzie Cantoro i Diaza. - Miałem pomysł na grę, choć celu nie osiągnąłem i teraz można to krytykować. Moją intencją było oszczędzenie Tomasa Jirsaka na drugą połowę, w której było więcej miejsca. To był mój plan. Niestety, Tomkowi nie udało się odmienić losów meczu. Na pytanie, czy gdyby zagrał od początku wygralibyśmy nie dostaniemy odpowiedzi.

Irytować dziś mogła zbyt duża ilość niecelnych podań. Trener Skorża powiedział, że na ten aspekt zwracał uwagę swoim zawodnikom, dając za przykład niedawny mecz w Lidze Mistrzów pomiędzy Milanem a Realem Madryt. - Zwracałem uwagę, jak mało te drużyny popełniają indywidualnych błędów. Te podania w aut to zwyczajny brak umiejętności spokoju w rozegraniu piłki. Były też niedokładne podania przy braku presji ze strony przeciwnika. Ciśnienie dzisiejszego spotkania i jego atmosfera to tylko jeden z elementów, z którymi musi sobie radzić zawodowy piłkarz. Nie wszyscy zdali dziś egzamin.

Szkoleniowiec Wisły nie chciał dokonywać analizy sytuacji, po której Wisła straciła gola. - Nie widziałem jeszcze powtórki tej sytuacji. W pierwszej chwili miałem przede wszystkim pretensje do Piotrka Brożka, że ten nie kontynuował gry i z podniesionymi rekami szukał sedziego. Miał obowiązek kontynuować grę - zwrócił uwagę Maciej Skorża.

wislakrakow.com (redakcja)

Jan Urban

Jan Urban: Za bardzo się nie podniecam 6. November 2009, 23:35 (aktual. 7. November 2009, 00:03) skomentuj komentarze (2) drukuj wyślij


Jan Urban, trener Legii (Daniel Gołda)

- Obawialiśmy się przed tym meczem, że jeśli przegramy, to powtórzy się sytuacja sprzed dwóch sezonów, gdzie Wisła stworzy sobie 10 punktów przewagi po pierwszej rundzie i byłaby to dla nas bardzo trudna sytuacja. Po tej wygranej za bardzo się nie podniecam, bo przed nami jeszcze daleka droga - stwierdził po wygranej nad Wisłą trener Legii Jan Urban.

- Mamy troszeczkę spokoju do najbliższego meczu. Najważniejsze, że skróciliśmy dystans do Wisły, bo nawet przy remisie jej przewaga byłaby duża, a oglądając Wisłę z innymi drużynami można stwierdzić, że wygrywają te mecze dość pewnie - dodał opiekun warszawian. - Wiem na co nas stać. Mówiłem w szatni, że taka jest piłka, dziś wygrywamy a "wczoraj" przegrywamy z Odrą Wodzisław. Byliśmy dziś w trudniejszej sytuacji niż Wisła, która nie miała takiego obciążenia psychicznego. Dla nas to spotkanie było niezmiernie ważne. Dlatego nie mogę mieć pretensji, że nie graliśmy dziś widowiskowo, bo ciążyła na nas większa presja wyniku.

- Na początku meczu bardzo dobrą okazję stworzyła sobie Wisła, potem Piotr Giza strzelał głową. Z jednej i z drugiej strony widzieliśmy dziś dużo niedokładności. Piłka uciekała zawodnikom, stąd oglądaliśmy więcej walki niż ładnej gry. Najważniejsze dla nas było dziś nie przegrać, a zwycięstwo pozwala włączyć się do walki o tytuł - powiedział trener Urban, a zapytany czy jego zdaniem jakość gry obu drużyn zasługiwała na miano hitu rundy jesiennej odpowiedział krótko, acz wyczerpująco: - Nie.

Szkoleniowiec Legii trafił ze zmianą w pierwszej połowie. Wchodzący na boisko Miroslav Radović zdobył zwycięskiego gola. - Gdybym zgodził się, że była to najszczęśliwsza zmiana w życiu to nie szanowalibyśmy kontuzjowanego Szałachowskiego. Faktycznie pierwszy kontakt z piłką Rado zakończył się golem. Tak się złożyło.

wislakrakow.com (redakcja)

Maciej Iwański

Wideo

http://www.wisla.tv/#wpis52