2009.12.11 Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1:0

Z Historia Wisły

2009.12.11, Ekstraklasa, 17. kolejka, Sosnowiec, Stadion Ludowy, 20:00
Wisła Kraków 1:0 (1:0) Zagłębie Lubin
widzów: bez udziału publiczności
sędzia: Robert Małek z Zabrza
Bramki
Marcelo 33' 1:0
Wisła Kraków
4-4-2
Ilie Cebanu
Łukasz Burliga
Marcelo
grafika:zk.jpg Mariusz Jop
Piotr Brożek
Wojciech Łobodzińskigrafika:Zmiana.PNG (92' Michał Chrapek)
Mauro Cantoro
Tomas Jirsak
Andraż Kirm
grafika:zk.jpg Rafał Boguski grafika:Zmiana.PNG (72' Piotr Ćwielong)
grafika:zk.jpg Patryk Małecki

trener: Maciej Skorża
Zagłębie Lubin
4-5-1
Aleksander Ptak
Grzegorz Bartczak
Michał Stasiak
Przemysław Kocot
Costa Nhamoinesu
Piotr Świerczewski
Martins Ekwueme grafika:Zmiana.PNG (46' Robert Kolendowicz)
Mateusz Bartczak
Łukasz Hanzel
Dariusz Jackiewicz grafika:zk.jpg grafika:Zmiana.PNG (61' Adrian Błąd grafika:zk.jpg)
Ilijan Micanski

trener: Franciszek Smuda

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Skorża kontra Smuda, czyli pożegnanie Wisły z Sosnowcem

Bartosz Karcz

2009-12-11 09:09:23, aktualizacja: 2009-12-11 20:02:16

Dzisiaj o godz. 20 piłkarze Wisły zamkną rok 2009 meczem z Zagłębiem Lubin. Przy ul. Reymonta wierzą, że będzie to zamknięcie zwycięskie, a jednocześnie, że "Biała Gwiazda" pożegna się ze Stadionem Ludowym w Sosnowcu. W Wiśle wszyscy chcieliby wiosną wrócić do Krakowa. Ta perspektywa jest coraz realniejsza i wiele wskazuje na to, że w rundzie wiosennej wiślacy będą podejmować rywali na obiekcie Hutnika.

- Nie ma co ukrywać, że w Sosnowcu nie możemy liczyć na tak potężne wsparcie naszych kibiców jak na Reymonta - mówi trener Andrzej Bahr. - Wystarczy przypomnieć jak w poprzednim sezonie wyglądały nasze mecze z Cracovią i ŁKS-em, gdy do przerwy przegrywaliśmy, a później m.in. dzięki wsparciu trybun wygrywaliśmy wysoko. Jeśli rzeczywiście wiosną będziemy grać na Hutniku, to będzie wyglądało to na pewno lepiej. Tak naprawdę wszyscy czekamy jednak na powrót na swój stadion.

Na razie trzeba jeszcze raz wybrać się do Sosnowca, gdzie czeka podopiecznych Macieja Skorży mecz z podtekstem. Tak się dzieje zawsze, gdy naprzeciwko staje zespół prowadzony przez Franciszka Smudę. Trenera związanego w przeszłości z Wisłą, który nie ukrywa swojej przyjaźni z właścicielem krakowskiego klubu Bogusławem Cupiałem.

O przyjaźni nie można natomiast mówić w przypadku obu trenerów. Kilka tygodni temu, gdy Franciszek Smuda został selekcjonerem reprezentacji, Maciej Skorża na temat wzajemnych relacji obu panów powiedział: - Nasze stosunki były dobre do zakończenia poprzedniego sezonu. Wtedy trener Smuda powiedział o jedno zdanie za dużo i nasze relacje popsuły się.

Wczoraj Maciej Skorża nie mógł być obecny na konferencji prasowej. Zatrzymały go inne obowiązki, a na spotkaniu z dziennikarzami zastąpili go asystenci, Andrzej Bahr i Rafał Janas. Pewne jest jednak, że Smuda ze Skorżą będą musieli wypracować jakąś płaszczyznę porozumienia, bo przecież trudno sobie wyobrazić, że trener reprezentacji nie współpracuje ze szkoleniowcem najlepszej drużyny w kraju.

Na razie jednak panowie staną dzisiaj po dwóch stronach barykady. W Wiśle przed meczem z Zagłębiem przybył jeden problem. - Nasi zawodnicy, którzy są od dłuższego czasu kontuzjowani, nadal się leczą - mówi Rafał Janas. - Na szczęście nie ma nowych urazów, ale na mecz z Zagłębiem straciliśmy Juniora Diaza, który w spotkaniu z Ruchem dostał czwartą w tym sezonie żółtą kartkę. W środku pola może grać Tomek Jirsak. Jest też Rafał Boguski, więc w tym kręgu będziemy się poruszać.

W Wiśle zgadzają się z tezą, że Zagłębie Lubin jest dzisiaj inną drużyną od tej, z którą "Biała Gwiazda" wygrała gładko w lecie 4:1. - Widać to po sposobie tej gry, widać też po wynikach - mówi Andrzej Bahr. - Siłą lubinian w ofensywie są Traore i Micanski. Wiemy, że ten pierwszy ma problemy zdrowotne i nie wiadomo, czy z nami zagra. W defensywie liderem jest Michał Stasiak i ostatnio ta formacja spisuje się nieźle. Ale liczyć się będzie dla nas to, jak zagra Wisła. Chcielibyśmy zakończyć rok zwycięstwem i to jest nasz cel na ten mecz.

Żeby krakowianie wygrali, muszą być skuteczni. W tej chwili do końca nie wiadomo jak z tą skutecznością jest. Z jednej strony wiślacy mają za sobą mecze z Legią i Cracovią, w których nie strzelili nawet jednej bramki. Z drugiej, w dwóch ostatnich wyjazdowych spotkaniach z Odrą i Ruchem zdobyli aż sześć goli. Jaka zatem jest dzisiaj siła ofensywna Wisły?

- Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie - mówi Rafał Janas. - My oczywiście chcielibyśmy potwierdzenia, że z tym elementem gry poradziliśmy sobie. Ale odpowiedź czy tak rzeczywiście jest, poznamy jednak dopiero dzisiaj.

Mecz z Zagłębiem jest rozgrywany bez udziału publiczności. Zaraz po jego zakończeniu wiślacy rozpoczną urlopy. Spotkają się 9 stycznia, by rozpocząć przygotowania do rundy wiosennej.

Źródło: Gazeta Krakowska

Tak gra Zagłębie Lubin

Data publikacji: 11-12-2009 09:51


W najbliższy piątek Wisła Kraków zmierzy się z jedną z ostatnich drużyn Ekstraklasy, a mianowicie z Zagłębiem Lubin. Piłkarze trenera Franciszka Smudy w każdym spotkaniu walczą o cenne punkty, a teraz przychodzi im zdobyć je w konfrontacji z Mistrzem Polski. Czy Wiślacy powinni obawiać się lubinian?


Ten materiał ukazał się w 95. numerze Newslettera Wisły Kraków. Aby otrzymywać newsletter, wystarczy wypełnić formularz

Prawdopodobny skład Zagłębia Lubin (ustawienie 1-4-3-2-1):


BRAMKARZ: U trenera Smudy pewne miejsce ma Aleksander Ptak. Zalicza się do grona solidnych, ligowych bramkarzy, na których można liczyć w każdym meczu i którzy nie popełniają głupich błędów. Ptak niejednokrotnie pokazał w tym sezonie, że potrafi być mocnym punktem Zagłębia.

OBRONA: Pozycję prawego obrońcy najprawdopodobniej obsadzi Mateusz Bartczak. Jest jednym z najlepszych defensorów Zagłębia. Pomimo młodego wieku zebrał już niemałe doświadczenie. Ma predyspozycje do gry na boku obrony, potrafi szarpnąć skrzydłem, stworzyć zagrożenie pod bramką rywala. Środkowymi obrońcami z pewnością będą Michał Łabędzki i Michał Stasiak. Obaj wysocy, potrafiący nieźle grać głową nie tylko na swoim przedpolu, ale również w czasie wykonywania stałych fragmentów gry przez Zagłębie. Preferują twardą grę, ale popełniają błędy głównie w ustawianiu się. Na lewej stronie bloku defensywnego prawdopodobnie zobaczymy Costę Nhamoinesu. Zawodnik rodem z Zimbabwe pauzował ostatnio wskutek czerwonej kartki, ale na mecz z Wisłą powinien być gotowy.

POMOC: Ta linia teoretycznie złożona jest z pięciu graczy, ale zestawiona jest w dość charakterystyczny sposób dla Franciszka Smudy. Przed obrońcami zagra trzech pomocników – Łukasz Hanzel i Piotr Świerczewski bardzo dobrze czują się w grze defensywnej, sporo walczą na boisku, starają się skutecznie odbierać piłkę, asekurować linię obrony i wyprowadzać kontraataki. Obok nich może zagrać Martins Ekwueme, który nieco lepiej wypada w grze w ofensywnej. Potrafi rozegrać piłkę, celnie obslużyć podaniem lepiej ustawionego partnera, dysponuje również niezłym przeglądem pola i zmysłem do kreowania akcji zaczepnych. Przed wyżej wymienioną trójką z powodzeniem mogą zagrać Ilian Micanski i Dariusz Jackiewicz. Na papierze ustawieni są jako skrzydłowi, ale ich grę i tak weryfikuje postawa rywala Zagłębia. Micanski bazuje głównie na swojej szybkości, skłonności do gry kombinacyjnej i instynkcie strzeleckim. Może grać rolę drugiego napastnika, ale teraz ma nieco więcej zadań defensywnych, polegających głównie na schodzeniu do środkowej części boiska. Podobne zadania ma Jackiewicz, jednak on lepiej prezentuje się jako środkowy pomocnik.

ATAK: Jeśli wygra z czasem, to pojawi się w piątek na boisku. Z obozu Zagłębia dochodzą informacje, że Mahmadou Traore jest kontuzjowany, ale być może lekarzom z Lubina uda się postawić tego napastnika na nogi. Traore stylem gry przypomina Chinyamę, ale z pewnością jest mniej egoistyczny i bardziej skuteczny. Jego znakiem rozpoznawczym jest szybkość i bazowanie na sile fizycznej w pojedynkach z obrońcami.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Skromna wygrana na koniec. Marcelo znów trafia!

Skromnym zwycięstwem 1:0 nad Zagłębiem Lubin wiślacy zakończyli jesienne rozgrywki ligowe. Po raz kolejny w rolę egzekutora wcielił się stoper Marcelo, trafiając do siatki już po raz szósty w sezonie. Dzięki temu krakowianie utrzymali bezpieczną przewagę w tabeli i ze spokojem będą mogli przystąpić do wiosennych przygotowań do rundy rewanżowej.

Małecki
Małecki

Spotkanie z Zagłębiem odbyło się w wyjątkowo smutnych okolicznościach, bo bez udziału kibiców. Miejsca na trybunie zajęli więc pauzujący za kartki Junior Diaz, chory Pablo Alvarez oraz kontuzjowany napastnik Zagłębia, Mouhamadou Traore. Listę absencji w Wiśle dopełnił narzekający na kłopoty żołądkowe Mariusz Pawełek. W efekcie w wyjściowej jedenastce wystąpić musieli Ilie Cebanu oraz Łukasz Burliga, a pierwszą po kontuzji szansę od pierwszej minuty dostał Rafał Boguski.

Już w drugiej minucie spotkania niemal stuprocentową okazję zmarnował Andraz Kirm. Znalazł się sam przed bramkarzem Zagłębia, ale oddał minimalnie niecelne uderzenie. Chwilę później znów mógł oddać groźny strzał, ale na przedpolu szybciej do piłki dobiegł Ptak, zażegnując niebezpieczeństwo. Wisła atakowała z animuszem. W 8. minucie golkiper lubinian z największym trudem zatrzymał strzał Patryka Małeckiego, którego w polu karnym wypatrzył widoczny w tym fragmencie Kirm. Zagłębie odpowiedziało w 17.minucie. Przy linii bocznej piłkę dał sobie odebrać Marcelo, po błyskawicznej centrze główkował Micanski, ale piłkę na rzut rożny zdołał sparować Cebanu. Kilkadziesiąt sekund później Wisła powinna prowadzić. Ekwilibrystycznym uderzeniem popisał się Rafał Boguski, futbolówka wpadła do siatki, ale sędzia liniowy zasygnalizował spalonego. Powtórki telewizyjne pokazały, że ofsajdu nie było.

Marcelo
Marcelo

Mecz toczył się w szybkim tempie, czego nie koniecznie można było spodziewać się po ostatnim spotkaniu jesieni, rozgrywanym w dodatku przy pustych trybunach. w 34. minucie królem pola karnego nie po raz pierwszy w tym sezonie okazał się Marcelo! Precyzyjnie z rzutu wolnego dośrodkował mu Piotr Brożek, Brazylijczyk w tempo wyskoczył do piłki i strzałem głową nie dał szans Ptakowi. To szóste trafienie w tym sezonie wiślackiego stopera. Lubinianie w pierwszej odsłonie nie stwarzali realnego zagrożenia pod bramką Ilie Cebanu. Kilkakrotnie wyszli z szybkimi kontrami po niewymuszonych błędach wiślaków, co nie przełożyło się na sytuacje strzeleckie.

W przerwie Maciej Skorża nie zdecydował się na przeprowadzenie żadnej zmiany. Dysponował zresztą tylko trzema młodzieżowcami i Piotrem Ćwielongiem. Od początku drugiej odsłony oglądaliśmy sporo walki w środku pola, a na pierwszą groźną sytuację Wisły musieliśmy czekać do 57. minuty. Zakotłowało się w polu karnym Zagłębia, najpierw Ptak obronił strzał z bliska Rafała Boguskiego, później niecelnie dobijał Jop. O ile pierwsza połowa spotkania toczyła się w szybkim tempie i naprawdę mogła się podobać, druga stała już na znacznie niższym poziomie. Franciszek Smuda, żegnający się tym meczem z Zagłębiem, przeprowadził dwie zmiany, a lubinianie mocniej doszli do głosu. W 72. minucie Ilie Cebanu zaskoczyć próbował Mateusz Bartczak, ale Mołdawianin był na posterunku i na raty wyłapał piłkę. Cebanu uchronił Wisłę od straty bramki nie po raz ostatni w tym meczu, bo niedługo po tym musiał bronić atomowe uderzenie Adriana Błęda. Do końcowego gwizdka sędziego Małka rezultat nie uległ już zmianie, choć w doliczonym czasie gry wynik podwyższyć powinien Piotr Ćwielong, który był sam przed Aleksandrem Ptakiem po podaniu z lewej strony od Małeckiego. "Pepe" trafił w bramkarza gości...

Piotr Brożek
Piotr Brożek

Statystyka meczu Wisła - Zagłębie:
Sytuacje: 15 - 8
Strzały: 18 - 9
Strzały celne: 8 - 5
Faule: 12 - 15
Rzuty rożne: 5 - 5
Spalone: 2 - 1

Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1:0 (1:0)
1:0 Marcelo 34 min

Żółte kartki: Małecki, Jop, Boguski (Wisła) - Jackiewicz, Błąd (Zagłębie)

Wisła: Ilie Cebanu - Łukasz Burliga, Marcelo, Mariusz Jop, Piotr Brożek - Wojciech Łobodziński, Mauro Cantoro, Tomas Jirsak, Andraz Kirm - Rafał Boguski (72. Piotr Ćwielong), Patryk Małecki

Zagłębie: Aleksander Ptak - Grzegorz Bartczak, Michał Stasiak, Przemysław Kocot, Costa Nhamoinesu - Piotr Świerczewski, Martins Ekwueme (46. Robert Kolendowicz), Mateusz Bartczak, Łukasz Hanzel, Dariusz Jackiewicz (61. Adrian Błąd) - Ilijan Micanski

Źródło: wislakrakow.com

"Biała Gwiazda" pokonała Zagłębie Lubin

Bartosz Karcz

2009-12-11 20:01:35, aktualizacja: 2009-12-12 00:33:00

Wisła Kraków zwycięstwem zakończyła 2009 rok. "Biała Gwiazda" pokonała w Sosnowcu Zagłębie Lubin, choć łatwo o trzy punkty nie było. Jeszcze w czwartek wydawało się, że w porównaniu do ostatniego meczu z Ruchem ze składu wypadnie jedynie Junior Diaz, który w Chorzowie zobaczył czwartą w tym sezonie żółtą kartkę. Niestety, okazało się, że grać nie będą mogli również Mariusz Pawełek, którego dopadła grypa żołądkowa oraz kontuzjowany Pablo Alvarez. W ten sposób w podstawowym składzie "Białej Gwiazdy" pojawili się Ilje Cebanu oraz na prawej obronie Łukasz Burliga. Ubogo wyglądała również ławka rezerwowych Wisły, na której zasiadło tylko czterech piłkarzy, w tym trzech nastolatków.

Dopełnieniem tego smutnego obrazu były puste trybuny sosnowieckiego stadionu. To pierwszy z meczów, który Wisła musi rozegrać bez publiczności, bo taką karę na "Białą Gwiazdę" nałożyła Komisja Ligi.

Krakowianie nie przejęli się specjalnie tymi utrudnieniami i od początku ostro ruszyli na Zagłębie.

Już w 2 min stuprocentową okazję miał Andraż Kirm, ale strzelił z kilkunastu metrów obok słupka. Słoweniec odwdzięczył się Małeckiemu sześć minut później bardzo dobrym podaniem. "Mały" strzelał z ok. ośmiu metrów, ale Aleksander Ptak jakimś cudem obronił ten strzał.

Osiem minut gry, dwie stuprocentowe okazje zaczęło się dla Wisły bardzo dobrze. Zagłębie pierwszy raz odpowiedziało dopiero w 17 min, kiedy to głową strzelał Iljan Micanski. Ilje Cebanu poradził sobie jednak z uderzeniem Bułgara i odbił piłkę na róg.

Głównie atakowała jednak Wisła. Tak jak choćby w 19 min, gdy na indywidualną akcję zdecydował się Piotr Brożek. Jego strzał z trzynastu metrów Ptak zdołał jednak obronić.

Bramkarz Zagłębia nie miał natomiast nic do powiedzenia w 20 min, gdy po rzucie rożnym najpierw strzelał Marcelo, następnie piłka trafiła do Rafała Boguskiego, który umieścił ją w siatce. Wtedy jednak do akcji wkroczył sędzia boczny, który uniósł chorągiewkę, sygnalizując spalonego. Telewizyjne powtórki pokazały, że był to gruby błąd arbitra. Bramka była bowiem jak najbardziej prawidłowa.

Wiślacy nie zrazili się jednak takim obrotem sprawy i robili wiele, by jeszcze przed przerwą wyjść na prowadzenie. Sztuka ta udała im się w 34 min, gdy zobaczyliśmy firmową już akcję "Białej Gwiazdy". Z rzutu wolnego mocno w pole karne piłkę wstrzelił Piotr Brożek, a tutaj sprawę załatwił Marcelo. Po jego mocnym strzale głową, piłka odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do siatki. Tym razem sędzia nie miał już wątpliwości i wskazał na środek boiska.

Pierwszą połowę zakończył strzał bardzo dobrze dysponowanego wczoraj Piotra Brożka, po którym piłka o centymetry minęła słupek. I tak jednak krakowianie mogli być zadowoleni, bo na przerwę schodzili z jak najbardziej zasłużonym prowadzeniem. Po zmianie stron trener Franciszek Smuda wprowadził na boisko Roberta Kolendowicza. Ten na lewym skrzydle stał się motorem napędowym akcji Zagłębia. Z pomocnikiem lubinian spore problemy miał Łukasz Burliga. W ogóle w tej drugiej połowie goście spisywali się znacznie lepiej. Szukali swojej szansy na strzelenie bramki i mecz się wyrównał. W 49 min wiślaków postraszył Mateusz Bartczak, po którego strzale piłka przeszła wzdłuż linii bramkowej.

Wisła w drugiej połowie nie była już tak aktywna w ataku. Krakowianie jakby obawiali się zbytnio odsłonić, żeby nie nadziać się na kontrę. Przy takiej grze trudno się było dziwić, że szanse wiślacy mieli głównie po stałych fragmentach gry, ale Marcelo, do którego były najczęściej kierowane podania, był już w polu karnym dobrze pilnowany.

Końcówka meczu to były już z jednej strony rozpaczliwe ataki Zagłębia, a z drugiej chaotyczna obrona Wisły, która nie potrafiła dłużej utrzymać się przy piłce. Krakowianie często wybijali piłkę na oślep, a ta jak bumerang wracała na ich przedpole. Ta taktyka ostatecznie przyniosła jednak skromne zwycięstwo.

Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1:0 (1:0)

Bramka: Marcelo 34.

Sędziował: Robert Małeck (Zabrze).

Widzów: mecz bez udziału publiczności.

Wisła: Cebanu 3 - Burliga 2, JopŻ 3, Marcelo 4, Piotr Brożek 4 - Łobodziński 3 (90+2 Chrapek), Cantoro 3, Jirsak 3, Kirm 3 - BoguskiŻ 3 (72 Ćwielong), MałeckiŻ 3. Trener: Maciej Skorża.

Zagłębie: Ptak 3 - G. Bartczak 3, Stasiak 4, Kocot 3, Costa 3 - Świerczewski 3, Ekwueme 2 (46 Kolendowicz), M. Bartczak 3 - Hanzel 3, JackiewiczŻ 3 (61 BłądŻ) - Micanski 2. Trener: Franciszek Smuda.

Źródło: Gazeta Krakowska

Marcelo daje wygraną Wiśle!

Data publikacji: 11-12-2009 22:02


Wisła Kraków na koniec 2009 roku pokonała Zagłębie Lubin. Strzelcem „złotej bramki” okazał się być Marcelo, który w tym sezonie po raz drugi pokonał Aleksandra Ptaka.

Spotkanie z Zagłębiem Lubin rozpoczęło się od znakomitej szansy dla Białej Gwiazdy. W 1. minucie z lewej strony boiska dobre podanie od Piotra Brożka dostał Patryk Małecki, który dokładnie podał w polu karnym do Andraża Kirma, ale ten minimalnie przestrzelił obok słupka. Kolejna bramkowa okazja również była autorstwa Wiślaków. Tym razem środkiem boiska przedarł się Rafał Boguski, podał na lewo do Kirma, ale będący na piątym metrze od bramki Patryk Małecki nie wykorzystał wyśmienitej okazji na bramkę po dokładnym podaniu od Słoweńca. Piłkarze trenera Smudy nie chcieli być tłem dla Wisły i w 15. minucie stworzyli sobie dobrą sytuację do objęcia prowadzenia, bo z bliska na bramkę Cebanu strzelał Ilian Micanski, ale futbolówka o centymetry przeszła obok słupka.


Mecz zaczął w końcu przypominać wymianę ciosów, bo cztery minuty później na przebój pobiegł Piotr Brożek, zdecydował się na strzał prawą nogą, ale Ptak z trudem wybił piłkę na róg. Korner mógł przynieść pierwszą bramkę spotkania, bo po podaniu głową od Marcelo pięknym uderzeniem z przewrotki popisał się Boguski, piłka zatrzepotała w siatce Zagłębia, ale sędzia boczny podniósł chorągiewkę, sygnalizując pozycję spaloną napastnika Wisły. Co się odwlecze, to nie uciecze. W 32. minucie z prawej strony boiska piłkę wrzucał z rzutu wolnego Piotr Brożek, najwyżej w powietrzu wyskoczył Marcelo, który w końcu pokonał Aleksandra Ptaka. W pierwszej połowie Wiślacy szukali kolejnych okazji na gole, ale ostatecznie nie udało się wykorzystać ani jednej, a najlepszą miał Piotr Brożek, strzelając z lewego skrzydła w kierunku długiego słupka bramki Zagłębia.


Początek drugiej części spotkania przyniósł sporo walki i bardzo mało sytuacji podbramkowych. Piłkarze z Lubina zwracali baczną uwagę na defensywę i swojej szansy szukali w próbach kontrataku i w stałych fragmentach gry. W 74. minucie mogli nawet doprowadzić do remisu, ale strzał Łukasza Hanzela obronił Ilie Cebanu. Mołdawianin pokazał się jeszcze raz z dobrej strony, broniąc instynktownie mocne uderzenie Adriana Błąda. W samej końcówce Wiślacy mieli wyśmienitą okazję na podwyższenie wyniku. Lewą stroną boiska pomknął Małecki,, wyłożył piłkę jak na tacy Ćwielongowi, ale jego strzał szczęśliwie nogą wybronił Ptak. Krótko po tej sytuacji sędzia Małek zakończył mecz, a wygrana Wisły stała się faktem.

Wisła Kraków – Zagłębie Lubin 1:0 (1:0)

1:0 Marcelo 32’

Wisła Kraków: Cebanu – Burliga, Jop, Marcelo, Piotr Brożek – Łobodziński (90’ Chrapek), Jirsak, Cantoro, Kirm – Boguski (72’ Ćwielong), Małecki

Zagłębie Lubin: Ptak – G. Bartczak, Stasiak, Costa, Kocot – Hanzel, Świerczewski, Ekwueme (46' ’Kolendowicz), Bartczak, Jackiewicz (61’ Błąd) – Micanski

Żółte kartki: Małecki, Jop, Boguski (Wisła) – Jackiewicz, Błąd (Zagłębie)

Sędziował: Robert Małek (Zabrze)

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Minuta po minucie

Pora na ostatni mecz jesienią. Wisła podejmuje w Sosnowcu Zagłębie Lubin. To mecz 2. kolejki rundy wiosennej. Wcześniej pokonaliśmy rywali z Lubina 4:1 na ich stadionie.

Jeśli chodzi o atmosferę będzie to najsmutniejszy mecz Wisły w tym roku w Sosnowcu... Stadion został zamknięty przez Komisję Ligi za ekscesy na derbach...

Sporo zmieniło się na ławce trenerskiej w Lubinie od poprzedniego meczu. Teraz Zagłębie prowadzi Franciszek Smuda, który wkrótce podpisze kontrakt na prowadzenie reprezentacji Polski.

No i mamy niespodzianki w składzie. Brakuje kontuzjowanych Pawełka i Alvareza.

Mariusz Pawełek od wtorku miał problemy żołądkowe, natomiast kontuzji kolana doznał Alvarez.

A teraz uwaga, uwaga, ławka rezerwowych Wisły: Kurto - Czekaj, Chrapek i Ćwielong. Leszczaka także nie ma - kontuzjowany.

Spiker odczytał składy. Nieliczna widownia mu pomogła.

Wychodzą na boisko. Hymn Wisły.

Spiker poprosił o gorący i kulturalny doping. "PZPN, PZPN...."

  • 1' Zaczynamy.
  • 2' Stuprocentowa szansa Kirma. Strzał techniczny, lecz obok prawego słupka. Powinno być 1:0.
  • 3' Przedzierał się Wojciech Łobodziński, jego strzał z 16 metrów został zablokowany.
  • 4' Daleki wybieg Ptaka i wykop piłki zapobiegł przejęciu jej przez Kirma i sytuacji sam na sam.
  • 5' Eh... cisza jak na meczu Cracovii... Gratulacje, Komisjo Ligi...
  • 8' Hanzel zagrywał w pole karne Wisły, gdzie piłkę chwycił Cebanu.
  • 8' Druga doskonała szansa Wisły. Z lewej strony zagrywał Kirm, nogę do piłki dołożył Małecki, ale w środek bramki. Ptak na raty broni.
  • 13' Nieudana akcja lewą stroną Zagłębia. Trener Smuda ukrył twarz w dłoniach.
  • 14' Małecki przed bramkarzem, piłka do prawej strony, upadek... I kartka za symulowanie.
  • 17' Marcelo stracił piłkę przy narożniku boiska. Błyskawiczna centra, Micansky w dobrej pozycji, główka, którą broni Cebanu. Róg dla Zagłębia.
  • 19' Piotr Brożek odzyskał piłkę z lewej strony, po czym posssszedł w pole karne Zagłębia. Do końca, strzał lewą nogą,techniczny (zewn. część stopy), broni bramkarz.
  • 19' Piłka wpada do bramki Zagłebia po strzale z powietrza Boguskiego, ale sędzia sygnalizuje spalonego.
  • 20' Podobno spalonego nie było... Sędzia rewanżuje się za zdobytą z ofsajdu bramkę Marcelo w Lubinie.
  • 22' Sieknął zza pola karnego Wojciech Łobodziński. Tuż nad poprzeczką!
  • 22' Cantoro pozazdrościł "Łobo" i też uderzył zza pola karnego, tylko że z lewej strony. I też nad bramką...
  • 24' Centra Mateusza Bartczaka z rzutu wolnego, trafił w wyskakującego w murku Boguskiego. Róg.
  • 30' Liniowy się zakręcił. Pokazuje w prawo, a główny w lewo. Rację ma główny, aut dla Wisły.
  • 31' Kontra Wisły, czwórka na trójkę, ale Kirm sam, trochę się podpalił. Uderzył zza pola karnego na dobrej wysokości, lecz 2-3 metry obok bramki.
  • 32' Naprawdę szkoda, że jest 0:0, bo Wisła rozgrywa na razie dobre zawody. Mieliśmy już przynajmniej 4-5 okazji do zdobycia gola.
  • 33' Brawo Marcelo, gol!!! Dośrodkowanie Łobodzińskiego z rzutu wolnego, Marcelo w tempo wyskakuje do piłki, główka, poprzeczka, piłka ląduje za linią bramkową. 1:0 dla Wisły. Marcelo otworzył wynik w Lubinie, otwiera też w rewanżu.
  • 35' "Jazda, jazda, jazda..." - na dwa głosy. Dosłownie dwa ;)
  • 37' Wystarczyło precyzyjnie podać do Łobodzińskiego. Niestety, "Mały" zagrywa za plecy, za mocno. Aut dla Zagłębia...
  • 39' Łobodziński podobno na spalonym.
  • 40' Rzut wolny dla Zagłebia z około 25 metrów, na wprost bramki.
  • 41' Strzał Costy Nhamoinesu zablokował wybiegający z muru Jirsak.
  • 42' Salwa braw dla selekcjonera Smudy za podanie piętą ;)
  • 42' Ni to strzał ni podanie Piotra Brożka, piłka o pół metra mija słupek bramki Zagłębia.
  • 45' Doliczono minutę.
  • 45+1' Nic się nie dzieje, w powietrzu króluje Marcelo.
  • 45+1' Sędzia przerwał kontrę Wisły, trener Skorża wściekły. Koniec pierwszej połowy.
  • 45+1' Zagłębie przed szansą w doliczonym czasie gry. Rzut wolny z boku, na wysokości 16 metra, z prawej strony.

Statystyka pierwszej połowy: sytuacje - 9:4, strzały - 10:5, strzały celne - 3:2, faule - 6:5, rzuty rożne - 3:2, spalone - 2:0.

  • 46' Start drugiej połowy i zmiana w Zagłębiu. Kolendowicz za Ekwueme.
  • 49' Szansa dla Zagłębia. Szczerze pisząc nie widzieliśmy co się działo ;) Niecelny strzał.
  • 54' Za mocne dośrodkowanie Piotra Brożka, w ręce Aleksandra Ptaka.
  • 55' Kolendowicz na spalonym.
  • 56' Kartka dla Jackiewicza za faul na Cantoro.
  • 56' Niecelna główka Marcelo, rykoszet, więc róg dla Wisły.
  • 57' Szansa Wisły, strzał Boguskiego z bliska obroniony, dobitka Jopa niecelna.
  • 59' Kolendowicz mija Jopa, Jop fauluje i kartka.
  • 60' Beznadziejne dośrodkowanie z rzutu wolnego Mateusza Bartczaka.
  • 61' Druga zmiana w Zagłębiu, za Jackiewicza Adrian Błąd.
  • 62' Kartka dla Boguskiego za przeszkadzanie w wykonaniu rzutu wolnego.
  • 65' Wrzutka w stronę Marcelo, brakło metra.
  • 70' Wejdzie na boisko Piotr Ćwielong.
  • 72' Główka daleko od bramki Wisły.
  • 72' Pepe zmienia Rafała Boguskiego. Dobry występ "Bogusia".
  • 74' Strzał Bartczaka już z pola karnego z prawej strony. Chwyt Ilie Cebanu.
  • 74' Adrian Błąd otrzymuje kartkę za faul.
  • 75' Ptak nie ma problemu z chwyceniem piłki po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w jego pole karne.
  • 76' Łobodziński odzyskał piłkę i zagrywa w tempo do Jirsaka, ten natychmiast centruje. Lot piłki przecina jeden z obrońców, ale próbuje ją odzyskać Kirm. Nie udaje się.
  • 81' Okazja Błąda, strzał broni Cebanu. Akcja lewą stronę, zbyt dużo miejsca zostawiał na skrzydle Łobodziński.
  • 86' Jeszcze kilka minut do końca jesiennych meczów... Nie możemy się doczekać.
  • 88' Małecki na spalonym.
  • 90' Ofiarny wślizg Łobo.
  • 90' Doliczone dwie minuty.
  • 90' Wejdzie na boisko Michał Chrapek. Jeśli zdąży.
  • 90+1' Sędzia nie zezwala na zmianę. Dziwne...
  • 90+2' Piotr Ćwielong marnuje stuprocentową okazję po podaniu Małeckiego...
  • 90+2' Za Łobodzińskiego wchodzi Chrapek.

Koniec meczu, koniec jesiennych meczów. Wesołych Świąt wszystkim! :) Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Maciej Skorża, trener Wisły

- 13 zwycięstwo i to jest dla mnie najważniejsze. Jestem bardzo zadowolony z pierwszej połowy. Rzuciliśmy wszystkie siły, licząc na stworzenie przynajmniej dwubramkowe przewagi. W drugiej połowie za to zapłaciliśmy, w końcówce zabrakło sił i to Zagłębie było drużyną groźniejszą. W ostatnich dziesięciu minutach w miarę uporządkowaliśmy styl. Szkoda tylko tej ostatniej akcji Małeckiego z Ćwielongiem - stwierdził trener Skorża po meczu z Zagłębiem Lubin.

- Historia meczów w Sosnowcu jest niemal identyczna. Dobra pierwsza połowa i potem drżymy o wynik. W wielu przypadkach było podobnie - uważa trener Wisły.

- Jestem zadowolony z walki w drugiej połowie. Nie graliśmy wielkiej piłki, ale zaangażowanie napawa optymizmem - to ważny element - podkreślał szkoleniowiec.

Skorża chwalił też za występ Łukasza Burligę. - To był jego prawdziwy debiut, rozegrał pełne 90 minut i zaliczył poprawny występ. Bardzo się starał i to doceniam. Dłuższy też fragment gry Rafała Boguskiego. Mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy, także ci obecnie kontuzjowani od stycznia będą gotowi. Dobrze się przygotujemy i będziemy walczyli o obronę tytułu.

W meczu nie wystąpił Pablo Alvarez, który w środę zgłosił problem ze stawem kolanowym, jednak wciąż normalnie trenował. Dopiero wczoraj przerwał trening. - Dziś na rozbieganiu definitywnie powiedział, że nie jest w stanie grać. Środki przeciwbólowe też nie pomogły. Wykonamy badania rezonansem i jutro będziemy wiedzieli dokładniej co się dzieje.

Źródło: wislakrakow.com

Franciszek Smuda, trener Zagłębia

- Na pewno nie tak sobie wyobrażałem sobie koniec sezonu. Myślałem, że uda się nam chociaż wywieźć chociaż jeden punkt. Niestety, każdy wie, że silną bronią Marcelo jest gra głową, a i tak zawodnicy przespali. Taka sama bramka jaką strzelił z Ruchem. Takich błędów nie wolno popełniać - żałował po przegranym meczu z Wisła trener Zagłębia Lubin Franciszek Smuda.

- W drugiej połowie dominowaliśmy, chcieliśmy stworzyć sytuacje i strzelić bramkę. Bez dwóch napastników, Plizgi i Traore, było nam dziś jednak ciężko. Cieszę się, że zawodnicy w drugiej połowie dali z siebie wszystko oraz pokazali, że potrafią grać w piłkę. Mam nadzieję, że ten akcent Zagłębie pokaże w pierwszym meczu wiosną z Piastem i że będzie to zwycięski mecz - powiedział Smuda.

Szkoleniowiec Zagłębia uważa, że zespół ten nie spadnie z ligi. - Zagłębie ma potencjał i przy dobrych wzmocnieniach zimowych, a takie będą, Zagłębie się utrzyma. Jestem o tym przekonany. Poza tym Zagłębie ma dobry kalendarz na wiosnę, wszyscy walczący o utrzymanie zagrają w Lubinie. Dodatkowo, wiosną gramy dwa mecze u siebie więcej.

Czy Smuda pożegnał się już z zawodnikami? Wkrótce na pełny etat obejmie reprezentację. - Nie ma żadnego pożegnania, pożegnania są na cmentarzu - w swoim stylu odparł. - Dalej będę się interesował Lubinem, jak i każdym innym zespołem, bo w moim interesie jest wyselekcjonowanie najlepszych zawodników. Mamy wspólne zakończenie sezonu opłatkiem.

Selekcjonera Smudę zapytano, czego potrzeba, by polskie zespoły osiągały sukcesy w Europie. - Żeby się wzmocnić trzeba mieć kasę. Nie można kupować zawodników za 50 czy 100 zł, bo to siódmy sort. Potrzebujemy zawodników wielkiej klasy. Widzieliśmy to na przykładzie Lecha w zeszłym sezonie.

Kto jest faworytem rozgrywek? Odpowiadając Smuda zachował się dyplomatycznie. - Sądzę, że do końca rozgrywek sprawa mistrzostwa rozegra się między zespołami, które teraz są na czele, czyli Lechem, Legią i Wisłą. 6 punktów przewagi to dużo i mało.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Mauro Cantoro, piłkarz Wisły

Marcelo-gol
Marcelo-gol

Wisła mocno dążyła, aby zapewnić sobie trzy punkty w konfrontacji z Zagłębiem Lubin.
Naszym celem było zakończyć sezon na pierwszym miejscu. Udało się nam i z tego bardzo się cieszę.

Drużyna Franciszka Smudy postawiła dziś ciężkie warunki?
Nie było dziś łatwo. Brak atmosfery, brak kibiców, ponadto Zagłębie grało z kontrataku. Dobrze, że wpadła bramka i dzięki temu wygraliśmy mecz. Było też więcej walki niż ładnej gry piłka, ale liczą się trzy punkty.

Fragmenty wypowiedzi z artykułu:

Rafał Młyński
Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Wisla.TV: Ilie, grzej się, grzej

13. grudnia 2009, 15:07

- Wiadomo, że opłacało się czekać, by dziś zagrać. Trenujemy żeby grać. To zupełnie inne emocje, inna adrenalina - mówi Ilie Cebanu, który przeciwko Zagłębiu wystąpił przez 90 minut i zachował czyste konto.

- Wczoraj wieczorem po odprawie dowiedziałem się, że zagram. Jestem zadowolony, bo drużyna wygrała 1:0, a dodatkowo chyba z dziesięciu naszych zawodników musiało pauzować z powodu kontuzji, chorób czy kartek - mówił Cebanu, który pogratulował też pierwszych 90 minut w Ekstraklasie Łukaszowi Burlidze.

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Z bloga Ilie: Ostatnie dwa

17. grudnia 2009, 00:49

Przebywający na wakacjach nad Atlantykiem Ilie Cebanu umieścił w środę nowy wpis na swoim blogu. Opowiada w nim o meczach z Ruchem i Zagłębiem, w którym wystąpił między słupkami wiślackiej bramki. Zapraszamy!

Notka z bloga Ilie Cebanu:

Ostatnie dwa

W piątek rozegraliśmy ostatni mecz w 2009 roku i dostaliśmy wolne. W związku z bardzo intensywnym i napiętym grafikiem ostatnich dni, nie zdążyłem nawet napisać o przedostatnim meczu z Ruchem Chorzów. Teraz wreszcie jest więcej czasu :), chociaż także niewiele. Oba mecze wygraliśmy: w Chorzowie 3:1, u siebie z Zagłębiem Lubin 1:0. Można powiedzieć, że rok zakończyliśmy udanie. Po 2 przegranych w roli gospodarzy, wygraliśmy trzy mecze z rzędu, pokazaliśmy dobry futbol, zaprezentowaliśmy charakter drużyny, stworzyliśmy świetną atmosferę i podnieśliśmy nastroje naszym kibicom. W dobrej atmosferze wszyscy złożyliśmy sobie świąteczne życzenia i rozjechaliśmy się na urlopy…

Doleciawszy do swoich przyjaciół, zdołałem całkowicie zapomnieć o piłce :). Na pytanie: „z kim wygraliście ostatni mecz?”, musiałem nawet chwilkę się zastanowić, aby przypomnieć sobie nazwę klubu z Lubina ;))). Czasem tak bywa, teraz najważniejsze jest, aby dobrze się zregenerować, podleczyć i odpocząć. A miejsce piłki zajmie hokej, mam nadzieję trafić przynajmniej na dwa mecze NHL.

Ale uczciwie przyznam, że z dużą przyjemnością wracam w myślach do naszych ostatnich spotkań. Wszystkie trzy, przeciw Odrze, Ruchowi i Zagłębiu, zagraliśmy bardzo dobrze. I w każdym z tych meczów poprawialiśmy różne elementy gry. O meczu w Wodzisławiu już pisałem, tam po prostu „zmietliśmy” Odrę. W Chorzowie także „zmietliśmy” przeciwnika, chociaż do 65. minuty nie było nam łatwo. Całą pierwszą połowę i aż do momentu, w którym Andrzej Niedzielan (mój były kolega z Wisły, teraz gracz i najlepszy strzelec Ruchu) strzelił nam bramkę w drugiej połowie, z uporem staraliśmy się znaleźć lukę w obronie rywala. Na boisku było bardzo wiele walki i pojedynków jeden na jeden, dlatego nie wyczuwało się przewagi którejś z drużyn. W dodatku w 60. minucie przegrywaliśmy 0:1. Ale za to po straconej bramce, udało nam się dopaść drużynę Ruchu. Kolejne pół godziny tego meczu było prawdziwym koszmarem dla przeciwnika. Zdobyliśmy 3 bramki po wspaniałych akcjach i stałym fragmencie. Ruch doznał pierwszej porażki na własnym boisku w tym sezonie, a Wisła po raz pierwszy w tym sezonie zdołała wygrać mecz, który najpierw przegrywała! W szatni była radość, każdy szczerze cieszył się z trzech punktów oraz stylu, w którym je zdobyliśmy.

Po meczu spotkałem się z Andrzejem, pogratulowałem mu zdobytej bramki. To jak on cieszył się ze strzelenia tego gola, trudno opisać :). Jestem pewien, że zasłużył na przeżycie takich emocji, tak samo jak my zasłużyliśmy na zwycięstwo.

A w miniony piątek graliśmy ostatni mecz w tym roku kalendarzowym. Przed spotkaniem z Zagłębiem cala nasza drużyna spędziła tydzień bardzo intensywnie. Oprócz uczestniczenia w treningach, braliśmy udział w różnych akcjach charytatywnych, otwieraliśmy nowy kompleks sportowy, odwiedzaliśmy szkoły i domy dziecka, rozdawaliśmy autografy przed seansem filmowym. Ale wszystko to robiliśmy z pełnym profesjonalizmem i z naszych głów nie uciekało myślenie o zbliżającym się meczu. Trener także stale zwracał naszą uwagę na kwestię psychologicznego przygotowania się do występu. Tuż przed rozpoczęciem meczu okazało się, że kilku chłopaków nie będzie mogło zagrać w związku z problemami zdrowotnymi. Dlatego mobilizacja była na najwyższym poziomie. Jestem przekonany, że nasz skład wyjściowy zaskoczył wiele osób. Bardzo cieszę się, że między innymi ja trafiłem do jedenastki. Po siedmiu miesiącach znowu w podstawowym składzie znalazł się Rafał Boguski. Łukasz Burliga po raz pierwszy wyszedł na boisko w koszulce Wisły od pierwszej minuty. W rezerwie znalazło się tylko czterech zawodników, ze średnią wieku 18,75. Była to bardzo nietypowa sytuacja dla naszej drużyny, ale nie pierwszy raz przechodziliśmy przez różne trudności.

W pierwszej połowie mieliśmy pełną przewagę. Do przerwy mogliśmy prowadzić 3:0, jednak sędzia nie uznał prawidłowo strzelonej bramki, kilka razy rywali ratował ich bramkarz, kilka razy to my zmaściliśmy dogodne sytuacje. Przeciwnik tylko raz poważnie zagroził mojej bramce. Ilijan Micanski strzelał głową z około 5 metrów tuż obok słupka, ale kontrolowałem to uderzenie i wybiłem piłkę na rzut rożny. Dobrze, że „standardowa” broń w postaci Marcelo znów „wystrzeliła” i na przerwę schodziliśmy prowadząc.

Druga połowa wyglądała już inaczej. Zagłębie przejęło inicjatywę w swoje ręce i ze wszystkich sił starało się wyrwać choćby remis. Broniliśmy się z zaangażowaniem i konsekwencją. Wszyscy chłopacy walczyli ze wszystkich sił w każdym fragmencie boiska. Żaden z nas nie unikał pojedynków jeden na jeden. Każdy dał z siebie 100% i razem „dowieźliśmy” zwycięstwo do ostatniego gwizdka sędziego. W drugiej połowie ja także miałem możliwość zaprezentowania się. Dwukrotnie udało mi się nie dopuścić do zdobycia bramki przez Zagłębie i tym samym zagrać na zero.

Ogólnie rzecz biorąc, ze sportowego punktu widzenia koniec tego roku okazał się udany. Jeszcze w poniedziałek, wychodząc na trening po meczu z Ruchem, powiedziałem do trenera bramkarzy: „Szkoda, że został tylko jeden mecz. Pograłbym sobie…”. Tak wyszło, że właśnie ja zagrałem w tym meczu.

Teraz odpoczywam, razem z przyjaciółmi zajmujemy się różnymi rzeczami niezwiązanymi z piłką. Można powiedzieć, że poszerzamy swoje horyzonty…

Wszystkim Wam życzę, abyście nie tęsknili za piłką. Byście dobrze przygotowali się i wspaniale spędzili święta zimowe. No a ja biegnę szukać człowieka z tabliczką: „Tickets for the match” :).

Tłumaczenie: Nikoletta Kula

na podstawie: cebanuilie.blogspot.com

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Łukasz Burliga, piłkarz Wisły

W składzie Wisły na mecz z Zagłębiem Lubin zabrakło kontuzjowanego Pablo Alvareza, który doznał lekkiego urazu na wczorajszym treningu. Jego miejsce na prawej obronie zajął Łukasz Burliga.

Burliga
Burliga

- Długo czekałem na tę szansę, ale starałem się być spokojny. Akurat tak się złożyło, że Pablo Alvarez był kontuzjowany i trener dał mi szansę zagrać cały mecz. Dowiedziałem się o tym dzisiaj o 17:30 na odprawie. Taka możliwość była rozważana już wczoraj, ale na 100% dowiedziałem się dopiero o 17:30 i zacząłem powoli przygotowywać się do tego, że zagram w pierwszym składzie. Było trochę tremy bo wiadomo, że taki mecz na poziomie Ekstraklasy wzbudza dodatkowe nerwy, ale mam nadzieję, że nie wyglądało to najgorzej. Najtrudniejsze było pierwsze 10 minut, później już czułem się normalnie.

Zawodnik nie chce oceniać czy zdał ten egzamin. - Trzeba zapytać trenera, ja starałem się dać z siebie wszystko. Była to dla mnie duża próba, a trener zadecyduje czy ją zdałem, czy oblałem. Wiem, że stać mnie na lepszą grę, ale myślę, że jak na pierwszy mecz, to nie było aż tak tragicznie. Zawsze trenuję na 100% i staram się każdego dnia przekonywać trenera do siebie.

Na boisku "Bury" mógł liczyć na pomoc kolegów. - Szczególnie kapitan Mauro Cantoro często mnie wspierał, Mariusz Jop udzielał mi wskazówek w obronie, Ilie podpowiadał z bramki, Marcelo również, wszystko było okey. W szatni również cały czas podnosili mnie na duchu.

W grze młodego zawodnika widać było jego ciągoty pod bramkę rywala. - W Młodej Ekstraklasie grywałem w pomocy i ataku, więc dziś też starałem się podłączyć, aczkolwiek z wykończeniami tych akcji bywało różnie. U trenera Kulawika Łukasz ustawiany jest raczej w formacjach ofensywnych, szkoleniowiec pierwszego zespołu z konieczności musiał go cofnąć. - Nie robi mi to żadnej różnicy, wszyscy mówią, że jestem uniwersalnym zawodnikiem. Cieszę się, że mogę zagrać, a czy w ataku, czy obronie, to nie robi mi większej różnicy.

W związku z karą dla Wisły za spotkanie derbowe, Łukasz Burliga swój pierwszy pełny mecz w pierwszej drużynie Białej Gwiazdy rozegrał przy pustych trybunach. - Zdecydowanie wolałbym grać przy pełnych trybunach, na pewno byłoby łatwiej, gdyby kibice nas dopingowali. Z drugiej strony jestem przyzwyczajony do pustych trybun z meczów Młodej Ekstraklasy, więc nie sprawiało mi to większej różnicy.

Piłkarz został zapytany, czy chciałby pójść w ślady Marcina Baszczyńskiego. - Oczywiście chciałbym grać tak jak Baszczu, aczkolwiek wiem, że jeszcze wiele brakuje mi do tego poziomu. Przede wszystkim potrzebuję więcej ogrania.

Ogranie mógłby zdobyć podczas wiosennego wypożyczenia z Wisły. - Jest rozważana taka opcja. Jeśli pojawi się jakaś dobra oferta z Ekstraklasy, to wspólnie z trenerem podejmiemy decyzję czy jestem tu potrzebny, czy mogę iść na wypożyczenie.

Burliga ma już na swym koncie doświadczenia z wypożyczenia, w zeszłym sezonie trafił do Świnoujścia, gdzie występował w barwach I-ligowej Floty. - We Flocie grałem we wszystkich meczach, choć w większości w roli rezerwowego. Były to takie pierwsze kroki w piłce seniorskiej i teraz chciałbym spróbować swoich sił w Ekstraklasie.

Umowa "Burego" z Wisłą obowiązuje do czerwca 2010 roku. - Wszystko jest w rękach trenera i prezesów, ja jestem otwarty na propozycje. Oczywiście chciałbym zostać w Krakowie, bo Wisła jest najlepszym klubem w Polsce. Jeśli będę miał możliwość gry albo pójdę na wypożyczenie, to chętnie przedłużę umowę.

wislakrakow.com
(nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Piotr Brożek: Wszystko układa się po naszej myśli

Data publikacji: 11-12-2009 23:07


Piotr Brożek był dziś jednym z najlepszych w drużynie Wisły. Zanotował asystę przy bramce Marcelo i zaprezentował kilka ofensywnych wejść pod bramkę Zagłębia. „Myślę, że ta runda była dla mnie pozytywna” – podsumował na koniec rundy jesiennej „Pietia”.

To było chyba ważne, aby zakończyć rok 2009 zwycięstwem z Zagłębiem Lubin.

Cieszy ta wygrana, biorąc przede wszystkim naszą sytuację kadrową. W ostatniej chwili wypadło nam dwóch podstawowych zawodników, a my i tak potrafiliśmy wygrać ten mecz i stworzyć sobie kilka dobrych okazji bramkowych.

Czy Zagłębie było dziś trudniejszym przeciwnikiem niż na początku obecnego sezonu, kiedy wygraliście 4:1? Czy widać może trenerską rękę Franciszka Smudy w poczynaniach lubinian?

Tam graliśmy przede wszystkim w silniejszym składzie niż obecnie. A co do gry Zagłębia, to z pewnością grają dużo lepiej taktycznie niż w sierpniu, kiedy robiliśmy z nimi co chcieliśmy. Dziś było zdecydowanie trudniej, ale i tak w pierwszej części stworzyliśmy kilka dobrych okazji, m.in. sędzia nie uznał prawidłowego gola Rafała Boguskiego. Jest się jednak z czego Cieszyc, także z tego, że runda kończy się, bo nie daj Boże, a może kończylibyśmy ją w ośmiu (śmiech).

Dziś pokazał się Pan z dobrej strony, bo asystował Pan przy bramce Marcelo. Podobne rozegranie akcji widzieliśmy w Chorzowie. Czy to już Wasze „firmowe” zagranie?

Na razie układa się wszystko po naszej myśli. Ja też miałem swoje dwie dobre sytuacje, szkoda, że nie trafiłem w nich do bramki Ptaka.

W ostatnich spotkaniach prezentuje się Pan bardzo korzystnie, jeżeli chodzi o grę w ofensywie.

Teraz tak się zdarza, ze Marcelo wykorzystuje moje podania. Wcześniej koledzy nie strzelali z moich podań. Ciężko powiedzieć, czy gram lepiej, czy gorzej. Z pewnością miałem kryzys w spotkaniach z Legią i Cracovią, gdzie ewidentnie mi się słabo grało, ale sadzę, ze mogę być zadowolony z tej rundy.

Ale z drugiej połowy chyba nie możecie być zadowoleni.

Cofnęliśmy się, ale Zagłębie nie stworzyło klarownej sytuacji.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Cantoro: Jeśli miałbym opuścić Wisłę...

Data publikacji: 12-12-2009 01:03


Mauro Cantoro przyznał po meczu z Zagłębiem, że piątkowa wygrana była bardzo ważna dla Wisły Kraków. „Chcieliśmy zakończyć ten rok zwycięstwem i udało się to nam” – powiedział argentyński pomocnik.

Wisła mocno dążyła, aby zapewnić sobie trzy punkty w konfrontacji z Zagłębiem Lubin.

Naszym celem było zakończyć sezon na pierwszym miejscu. Udało się nam i z tego bardzo się cieszę.

Drużyna Franciszka Smudy postawiła dziś ciężkie warunki?

Nie było dziś łatwo. Brak atmosfery, brak kibiców, ponadto Zagłębie grało z kontrataku. Dobrze, że wpadła bramka i dzięki temu wygraliśmy mecz. Było też więcej walki niż ładnej gry piłka, ale liczą się trzy punkty.

Osiem lat temu debiutował Pan w barwach Wisły w meczu Zagłębiem Lubin. Dziś spotkanie z lubinianami mogło być Pana ostatnim dla Białej Gwiazdy…

Tak, pamiętam tamto spotkanie, strzeliłem nawet bramkę. No cóż, tak się dziś stało. Dla mnie ważna jest sytuacja – jeśli miałbym opuścić Wisłę, to zostawiam zespół na pierwszym miejscu w tabeli.

Jest jeszcze szansa, ze zagra Pan w Wiśle?

To jest pytanie do trenera i do prezesa, a nie do mnie.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Ćwielong: Szkoda mojej sytuacji

Data publikacji: 12-12-2009 01:07


Piotr Ćwielong pojawił się dziś w drugiej części spotkania, ale pomimo wyśmienitej okazji, nie udało się mu podwyższyć wyniku. „Szkoda, ze trafiłem akurat w nogę bramkarza” – powiedział po meczu „Pepe”.

Chyba nie jesteś do końca zadowolony z dzisiejszego meczu. Kadra przetrzebiona, a mimo to Ćwielong znalazł się na ławce rezerwowych.

No cóż, ktoś musi być na tej ławce. Z pewnością ta rola nie odpowiada mi, ale takie jest życie. Wszyscy też nie mogli grac dziś od początku, bo trener musiał mieć kogoś w odwodzie, gdyby cos się stało na boisku. Padło dziś na mnie, ale tak czasami bywa.

Czego zabrakło Wiśle w drugiej połowie, żeby spokojnie kontrolować to, co się działo na murawie?

Nie wiem czego. Myślę ze Zagłębie tez chciało wygrać to spotkanie, bo dążyli do tego, żeby zdobyć bramkę. To też nie jest drużyna do bicia. Myślę, ze za kadencji trenera Smudy zrobili spory postęp.

Czego zabrakło Tobie do strzelenia bramki w końcówce?

Bramkarz położył się, poszedł w drugą stronę niż ja strzelałem, ale zostawił nogę. Szkoda, ze akurat trafiłem mu w nogę. Mam nadzieje, ze poprawie skuteczność, bo wiecznie nie da się nie trafiać.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Burliga: Długo czekałem na tą szansę

Data publikacji: 12-12-2009 14:32


„Długo czekałem na tą szansę, ale starałem się być spokojny. Akurat tak się złożyło, że Pablo Alvarez był kontuzjowany i trener dał mi szansę zagrać” – tak o swojej grze przez pełne 90 minut wypowiadał się Łukasz Burliga.

A kiedy w takim razie sam zainteresowany dowiedział się, że wystąpi w pierwszej jedenastce w meczu z Zagłębiem? „Dzisiaj [w piątek, w dniu meczu] się o tym dowiedziałem o 17:30 na odprawie” – odpowiadał popularny „Bury”.

„Tak na sto procent wiedziałem o swoim występie o 17:30 i zacząłem się powoli do przygotowywać do tego, że zagram w pierwszym składzie. Mecz na poziomie Ekstraklasy wzbudza dodatkowe nerwy, ale mam nadzieję, że nie wyglądało to najgorzej. Najgorsze były pierwsze 10 minut, a później już czułem się normalnie” – dodawał.

Obrońca wstrzymywał się od oceny swojego występu. Ambicji w walce o regularne występy w pierwszym zespole nie można mu jednak odmówić, o czym przypomina przy okazji każdego treningu. „Nie wiem, o to już trzeba zapytać trenera. Ja starałem się z siebie dawać wszystko. Wiem, że stać mnie na lepszą grę, ale myślę, że jak na pierwszy raz nie było aż tak tragicznie” – przyznał piłkarz. „Trenuję na sto procent na treningach. Staram się każdego dnia przekonywać trenera do siebie, a reszta zależy już ode mnie” – kontynuował.

„Bury” mógł liczyć na wsparcie kolegów podczas gry. Okazuje się jednak, że z pomocą przychodzili nie tylko gracze formacji defensywnej. „Szczególnie kapitan Mauro Cantoro często mnie wspierał, Mariusz Jop udzielał mi wskazówek w obronie, Ilie też podpowiadał mi z bramki, a Marcelo w szatni cały czas wspierał mnie na duchu” – wyliczał.

Przydział konkretnej pozycji w danym sektorze boiska jest zwykle sporą niewiadomą w przypadku Łukasza. W rozgrywkach Młodej Ekstraklasy jest wystawiany często jako napastnik, zaś w pierwszym zespole trener Skorża oddelegowuje go do bloku obronnego. Nie przeszkadza mu to jednak podłączać się do akcji ofensywnych zespołu. Wszechstronność to chyba najlepsza puenta jego umiejętności, o czym sam mówi. „W Młodej Ekstraklasie grywałem w pomocy, jak również w ataku, więc starałem się podłączać do akcji. Z wykończeniami akcji było już jednak różnie” – mówił zawodnik. „Nie robi to dla mnie żadnej różnicy. Wszyscy mówią, że jestem uniwersalnym zawodnikiem i można powiedzieć, że wszędzie mogę zagrać. Cieszę się, że dostaję szansę, a czy będzie to w obronie czy w ataku to nie robi mi to większej różnicy” – zaznaczył.

Daniel Kołeczek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Kirm: Zasłużyliśmy na pierwsze miejsce

Data publikacji: 12-12-2009 10:51


Andraż Kirm podkreśla, że prymat w krajowych rozgrywkach po rundzie jesiennej nie jest przypadkowy. „Myślę, że zasłużyliśmy na to, aby być na pierwszym miejscu w tabeli” – ocenił po ostatnim ligowym meczu w tym roku Słoweniec.

Podsumowując mijającą rundę w wykonaniu zawodników Wisły, słoweński pomocnik przypomniał, że nawet w obliczu przegranej w prestiżowym starciu z Cracovią, drużyna nie straciła ducha jedności. „Zagraliśmy wiele dobrych spotkań. Pomimo tego, że byliśmy w dołku, szczególnie po przegranej w derbach, pokazaliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną i jednocześnie lepszą od pozostałych. Zasłużyliśmy, żeby być na szczycie” – stwierdził.

Czy najlepszym meczem dla samego Kirma było wyjazdowe spotkanie z Odrą Wodzisław? Dwa gole zdobyte przez piłkarza mówią same za siebie. „Sam nie wiem. Strzeliłem wprawdzie dwa gole, ale dobrze grałem również we wcześniejszych spotkaniach, chociaż nie trafiałem do siatki” – odpowiadał. „Wydaje mi się, że rozegraliśmy wiele dobrych meczów w tej rundzie. Szczególnie trzy ostatnie były chyba najlepsze w naszym wykonaniu” – dodawał.

Teraz przed podopiecznymi Macieja Skorży niespełna miesiąc odpoczynku od futbolu. Andraż spędzi święta w rodzinnym gronie. Plany powitania Nowego Roku ma natomiast jeszcze niesprecyzowane. „Prawdopodobnie Nowy Rok przywitam ze znajomymi, ale jeszcze nie rozmawialiśmy na ten temat” – odpowiedział. „Usiądziemy do obiadu z rodziną, później pójdziemy do miasta, gdzie przygotowywane są różne świąteczne atrakcje, a następnie do kościoła” – zakończył świątecznym akcentem zawodnik.

Daniel Kołeczek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Boguski: Kończymy rok zwycięstwem

Data publikacji: 13-12-2009 13:50


Długo wyczekiwany występ Rafała Boguskiego od pierwszego gwizdka stał się w końcu faktem. „Przedłużało się to z tygodnia na tydzień, ale cieszę się, że w końcu w tym roku mogłem zagrać od pierwszej minuty” – powiedział po zwycięskim meczu z Zagłębiem Lubin sam zainteresowany.

„Można powiedzieć, że pomogły urazy. Gdyby kilku chłopaków z podstawowego składu nie wypadło, to jeszcze dłużej musiałbym czekać. Na szczęście udało się zagrać i zdobyliśmy trzy punkty” – przyznał piłkarz, podkreślając cenną zdobycz punktową na zakończenie rundy jesiennej.

Jak się okazało, występ piłkarza od pierwszej minuty spotkania był nagrodą za solidną postawę na treningach. Niewiele brakowało, a napastnikowi Wisły udałoby się napocząć rywali z Lubina. Popularny „Boguś” efektownym strzałem przewrotką pokonał golkipera gości. lecz sędzia liniowy dopatrzył się pozycji spalonej i gola w konsekwencji nie uznał. „Trener powiedział przed tym meczem, że całkiem dobrze prezentowałem się na treningach, więc daje mi szansę i chciałem zagrać jak najlepiej” – zdradził. „Bramkę też strzeliłem, ale niestety nie została ona uznana. Najważniejsze, że kończymy ten rok zwycięstwem” – dodał.

Kadra Wiślaków przed konfrontacją z Zagłębiem była przetrzebiona przez kontuzje kluczowych zawodników. Czy aby w klubie nie myśli się o transferach, by podobnej sytuacji uniknąć wiosną? „Chyba przed każdym okresem przygotowawczym, czy kolejną rundą dostajemy takie pytania” – odpowiedział Boguski. „Mogę powiedzieć, że rywalizacja tylko może pomóc, bo nawet na treningach trzeba będzie dawać z siebie sto procent, nie będzie żadnych pewniaków i to tylko będzie służyło drużynie” – kontynuował.

Okres Bożego Narodzenia, jak zdradził zawodnik, zamierza spędzić w rodzinnym mieście. „Święta spędzę tradycyjnie w Łomży” – zakończył.

Daniel Kołeczek

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

17. kolejka ekstraklasy - wyniki, tabela, strzelcy

12. grudnia 2009, 07:40 (aktual. 13. grudnia 2009, 16:49)


Od najbliższego poniedziałku aż do marca odpoczywamy od polskiej piłki. W ten weekend na boiskach ekstraklasy odbyły się mecze siedemnastej, ostatniej przed zimowym snem kolejki. Liderem pozostała Wisła Kraków, w strefie spadkowej spędzą zimę Odra i Zagłębie.

W piątek w Wodzisławiu rozegrano Derby Śląska. Piast Gliwice w roli gospodarza podejmował gości z Chorzowa. Ruch wystąpił bez chorego Andrzeja Niedzielana, ale skutecznością popisali się Artur Sobiech i Piotr Stawarczyk. Piast zdołał odpowiedzieć jednym trafieniem autorstwa Jakuba Biskupa. "Niebiescy" zrównali się z punktami z Legią i nadal pozostają w grze o najwyższe trofeum.

Wisła Kraków po golu niezawodnego Marcelo (szóste trafienie brazylijskiego obrońcy) pokonała przy pustych trybunach w Sosnowcu drużynę Zagłębia Lubin. Spotkanie było pożegnaniem trenera gości, Franciszka Smudy z jego drużyną w związku z objęciem obowiązków selekcjonera. Bardzo możliwe, że był to również ostatni mecz Wisły w Sosnowcu - trwa modernizacja stadionu Hutnika, gdzie prawdopodobnie Wisła zagra wiosną.

Sobotnie zmagania rozpoczęły się spotkaniem w Gdańsku, gdzie Lechia pokonała Cracovię, przerywając jej passę zwycięstw. Bohaterem gdańszczan został Tomasz Dawidowski, który pewnym strzałem pokonał bramkarza Pasów, Marcina Cabaja w 75. minucie, trzy minuty po wejściu na boisko!

Lech Poznań wygrał w Wronkach z kielecką Koroną 2:0 - obie bramki dla gospodarzy zdobył 22-letni Tomasz Mikołajczak, dla którego były to pierwsze trafienia w najwyższej klasie rozgrywkowej. Trzy zdobyte punkty zapewniły "Kolejorzowi" pewność spędzenia zimy na podium.

Polonia Bytom gościła dziś zdesperowaną Odrę i to wodzisławianie powrócą do domu zadowoleni z jednego punktu - mecz zakończył się wynikiem 1:1. Dla Odry bramkę "do szatni" zdobył Marcin Wodecki, wyrównał tuż po przerwie Rafał Grzyb.

Śląsk Wrocław wygrał u siebie z Polonią Warszawa po bramce Antoniego Łukasiewicza w ostatnie minucie spotkania. Jest to pierwsze od dwóch lat ligowe zwycięstwo wrocławian nad Czarnymi Koszulami.

Kolejkę zakończyły niedzielne mecze w Warszawie i w Białymstoku, w obu zwycięstwa odnieśli gospodarze. Legia po rzucie karnym w wykonaniu Macieja Iwańskiego pokonała Arkę Gdynia.

Jagiellonia wygrała 2:1 z GKS-em Bełchatów, a bramki zdobyli dla niej Tomasz Frankowski (130. gol w ekstraklasie) i Pavol Stano. Honorowe trafienie dla gości zaliczył Grzegorz Kuświk w końcówce spotkania. Trzy punkty pozwoliły "Jadze" na opuszczenie strefy spadkowej, w której oprócz Odry znalazło się teraz Zagłębie.


Kalendarz i wyniki 17. kolejki Ekstraklasy:

Piątek, 11 grudnia 2009

Piast Gliwice - Ruch Chorzów 1:2

Wisła Kraków - Zagłębie Lubin 1:0

Sobota, 12 grudnia 2009

Lechia Gdańsk – Cracovia 1:0

Lech Poznań - Korona Kielce 2:0

Polonia Bytom - Odra Wodzisław 1:1

Śląsk Wrocław - Polonia Warszawa 1:0

Niedziela, 13 grudnia 2009

Legia Warszawa - Arka Gdynia 1:0

Jagiellonia Białystok - GKS Bełchatów 2:1

Tabela Ekstraklasy sezonu 2009/2010 (pozycja - klub - liczba rozegranych meczów - punkty - bramki zdobyte:bramki stracone)
1 Wisła Kraków 17 - 40 - 31:13
2 Legia Warszawa 17 - 35 - 22:7
3 Lech Poznań 17 - 32 - 27:16
4 Ruch Chorzów 17 - 32 - 23:16
5 GKS Bełchatów 17 - 28 - 20:15
6 Lechia Gdańsk 17 - 26 - 18:15
7 Polonia Bytom 17 - 24 - 20:16
8 Śląsk Wrocław 17 - 23 - 19:17
9 Cracovia Kraków 17 - 20 - 13:20
10 Jagiellonia Białystok 17 - 16 - 20:16
11 Piast Gliwice 17 - 16 - 21:29
12 Korona Kielce 17 - 15 - 21:30
13 Arka Gdynia 17 - 15 - 14:18
14 Polonia Warszawa 17 - 15 - 13:25
15 Zagłębie Lubin 17 - 14 - 12:26
16 Odra Wodzisław 17 - 11 - 13:28
Jagiellonia została ukarana -10 punktami na starcie sezonu

Źródło: wislakrakow.com

Wideo