2010.09.10 Jagiellonia Białystok - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

2010.09.10, Ekstraklasa, 5. kolejka, Białystok, Stadion Jagiellonii, 20:00
Jagiellonia Białystok 2:1 (2:1) Wisła Kraków
widzów: 6.000
sędzia: Robert Małek (Zabrze)
Bramki

Kamil Grosicki (g) 5'
Tomasz Frankowski (k) 43'
0:1
1:1
2:1
4' (g) Paweł Brożek


Jagiellonia Białystok
4-5-1
Grzegorz Sandomierski
Tadas Kijanskas
Andrius Skerla
Thiago Rangel
Alexis Norambuena
Tomasz Kupisz grafika:Zmiana.PNG (57' Mladen Kašćelan)
Hermes
Rafał Grzyb
Kamil Grosicki grafika:Zmiana.PNG (85' Ndabenkulu Ncube)
Grafika:Zk.jpg Jarosław Lato
Tomasz Frankowski grafika:Zmiana.PNG (69' Marcin Burkhardt)

trener: Michał Probierz
Wisła Kraków
4-5-1
Mariusz Pawełek Grafika:Cz.jpg 74'
Erik Čikoš
Cléber Grafika:Zk.jpg
Gordan Bunoza Grafika:Zk.jpg
Dragan Paljić
Andrés Ríos grafika:Zmiana.PNG (76' Filip Kurto)
Radosław Sobolewski
Cezary Wilk grafika:Zmiana.PNG (66' Andraž Kirm Grafika:Zk.jpg)
Maciej Żurawski
Rafał Boguski grafika:Zmiana.PNG (55' Patryk Małecki Grafika:Zk.jpg)
Paweł Brożek

trener: Robert Maaskant
Ligowy debiut Filipa Kurto w Wiśle.
sytuacje: 16 - 11
strzały: 14 - 12
strzały celne: 9 - 4
posiadanie piłki: 42% - 58%
faule: 18 - 20
dośrodkowania: 24 - 31
spalone: 3 - 0
rzuty rożne: 2 - 3

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

Bez Jovanicia, Piotra Brożka, "Łobo" i Garguły

9. września 2010, 11:11 (aktual. 9. września 2010, 11:22)

Milan Jovanić nie zagra w jutrzejszym meczu z Jagiellonią. Serbski bramkarz doznał urazu podczas weekendu, dlatego nie pojechał na niedzielny sparing do Żywca. Nie będzie jeszcze gotów do gry przeciwko Jadze, dlatego jutro w bramce zobaczymy Mariusza Pawełka. Jest szansa, że od przyszłego tygodnia Jovanić będzie już normalnie trenował.

Jak informowaliśmy problemy zdrowotne dopadły też Piotra Brożka, któremu doskwiera stara dolegliwość związana z bólem pleców. Trener Maaskant, po sprzedaży Juniora Diaza, nie ma więc w kadrze nominalnego lewego obrońcy. - Jutro zobaczycie jak sobie z tym chcemy poradzić. W Białymstoku czeka nas trudny mecz, dlatego nie zdradzę jaki mam pomysł na zapełnienie tej luki. Nie mamy wielu obrońców więc chyba musimy więcej atakować - powiedział trener Maaskant. Prawdopodobnie postawi więc na któregoś ze skrzydłowych.

- Każdy zdaje sobie sprawę, że to jest problem. Nie mamy zbyt wielu obrońców, wiedzieliśmy o tym po sprzedaży Juniora Diaza. Staraliśmy się pozyskać zawodnika na tą pozycję, ale przed końcem okna transferowego to się nie udało. Było za mało czasu - stwierdził Maaskant.

Do Białegostoku nie pojadą także Wojciech Łobodziński i Łukasz Garguła. Pierwszy z nich nie zaleczył jeszcze kontuzji mięśniowej, która wyeliminowała go z gry w ostatnich sparingach, drugi zaś ma zapalenie ucha.

wislakrakow.com (redakcja)

Źródło: wislakrakow.com

Maaskant: Widzę szanse na dobry rezultat

9. września 2010, 16:39

Do wielokrotnie omawianych problemów wiślackiej defensywy doszła absencja Piotra Brożka. - Nie mamy problemów, mamy kilka kontuzji - żartobliwie kwituje trener Robert Maaskant, zaznaczając, że jeśli ciężko się bronić, należy postawić na atak.

W tej formacji holenderski szkoleniowiec szczególnie liczy na Pawła Brożka. - Rozmawialiśmy, bo znalazł się w nowej i trudnej dla siebie sytuacji, ale widzę, że Paweł zrobił postęp - mówi trener, który docenia ciężką pracę "Brozia" na treningach. W piątek Paweł wróci do wyjściowego składu Wisły. Jednym z jego partnerów w ofensywie będzie Maciej Żurawski, który pozbył się dolegliwości mięśniowych.

W Białymstoku trener Maaskant postawi na zawodników, którzy od początku sezonu grają najwięcej. Holender nie chce ryzykować wystawiania na lewej obronie zawodnika z Młodej Wisły. - Takie rozwiązanie jest możliwe, ale niekoniecznie jest to dobre w tym momencie. Obecnie Wisła walczy o powrót na właściwe tory i nie bardzo jest czas na eksperymenty w defensywie. Młodemu zawodnikowi łatwiej wchodzi się do składu, gdy drużyna jest w stabilnej formie, gdy presja jest mniejsza.

Tymczasem Wisła jest w drodze do Białegostoku, gdzie zmierzy się z drużyną, która sezon rozpoczęła bardzo udanie w ostatnich meczach odnosząc trzy zwycięstwa z rzędu, w tym nad poznańskim Lechem. W gazie jest również Tomasz Frankowski, który na koncie ma już trzy trafienia. - Jestem pod wrażeniem gry Jagiellonii. Jest dobrze zorganizowana, ma zawodników dobrze grających indywidualnie, szybkich skrzydłowych i inteligentnego napastnika - komplementuje rywala trener Maaskant.

- Dobrze pokazali się w meczu z Lechem, to zespół, który chce walczyć o punkty. Oglądałem ich mecze, uważam, że prezentują się naprawdę dobrze. Widziałem jednak odpowiednią ilość szans na to, by osiągnąć dobry rezultat - zaznacza Holender.

wislakrakow.com (nikol)

Źródło: wislakrakow.com

Tak gra Jagiellonia

Data publikacji: 10-09-2010 08:56


Przed piłkarzami Wisły Kraków wyjazdowe spotkanie z Jagiellonią Białystok. Zapowiada się trudna przeprawa dla zawodników trenera Maaskanta – „Jaga” w tym sezonie prezentuje się niezwykle korzystnie, gra zdyscyplinowaną, ale zarazem przyjemną dla oka piłkę. Czego zatem możemy spodziewać się w piątkowy wieczór ze strony trenera Michała Probierza i jego graczy?


Prawdopodobny skład Jagiellonii Białystok (ustawienie 1-4-2-3-1):


BRAMKARZ: W bramce Jagiellonii z pewnością zobaczymy Grzegorza Sandomierskiego. Młody golkiper jest zdecydowanym numerem 1, a jego ostatnią dobrą dyspozycję zauważył Franciszek Smuda, powołując na ostatnie mecze towarzyskie reprezentacji Polski. Warto wspomnieć, że Sandomierski dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi, nieźle gra w powietrzu oraz na linii bramkowej.

OBRONA: Na prawej stronie defensywy może pojawić się Mladen Kascelan. Reprezentant Czarnogóry kojarzony jest głównie z pozycją defensywnego pomocnika, ale akurat na tej pozycji w „Jadze” panuje duża konkurencja. Duet środkowych obrońców stworzą Andrius Skerla i Thiago Cionek. Reprezentant Litwy to mocny punkt defensywy – jest wysoki i silny, dobrze kieruje grą kolegów. Cionek znany jest głównie z twardej i bezkompromisowej gry, ale potrafi skutecznie wyłączyć napastnika z gry. Wskutek kontuzji El Mehdiego, na lewej stronie defensywy pojawi się Alexis Norambuena. Chilijczyk dobrze czuje się w grze ofensywnej, ale zazwyczaj swoje umiejętności prezentował na prawej stronie boiska.

POMOC: Trener Probierz dysponuje dwoma świetnymi defensywnymi pomocnikami – Rafałem Grzybem oraz Hermesem. Grzyb gra skutecznie w odbiorze piłki, potrafi ponadto zainicjować akcję ofensywną, a nawet wykończyć ją mocnym strzałem. Podobne walory prezentuje Brazylijczyk Hermes, którego jednak nieco częściej widzimy bliżej obrońców. Największe zagrożenie dla Wisły Kraków może jednak przyjść z białostockich skrzydeł. Kamil Grosicki i Jarosław Lato to gracze, którzy z pewnością napędzają grę „Jagi” i są w stanie rozerwać każdą obronę w kraju. Obaj szybcy, świetni technicznie i obdarzeni boiskową inteligencją – w połączeniu z ofensywnym pomocnikiem, czyli z Marcinem Burkhardtem mogą stworzyć niezwykle silny tercet w drugiej linii.

ATAK: Na szpicy pojawi się nikt inny, jak Tomasz Frankowski. Mimo upływu lat, „Franek” jest jak wino. Nadal jest niezwykle groźnym napastnikiem, który piłkarskim sprytem jest w stanie oszukać absolutnie każdego ligowego obrońcę.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

Relacje z meczu

Miłe złego początki. Jagiellonia - Wisła 2-1

Maciej Żurawski i Andrius Skerla
Maciej Żurawski i Andrius Skerla

W spotkaniu 5. kolejki Ekstraklasy białostocka Jagiellonia pokonała Wisłę 2-1 (2-1). Mecz zaczęło trzęsienie ziemi, bo w 4. i 5. minucie padły gole po strzałach głową. Najpierw zrobił to Paweł Brożek, a po chwili Kamil Grosicki. Wynik ustalił Tomasz Frankowski, który w 43. minucie pewnie wykonał rzut karny, klasyczną podcinką. Mecz kończyliśmy w "10", po czerwonej kartce dla Mariusza Pawełka.

Mecz rozpoczął się od super mocnego uderzenia. Już w 4. minucie wiślacy zamknęli gospodarzy przed ich polem karnym, długo rozgrywali piłkę, po czym Maciej Żurawski wrzucił na głowę Pawła Brożka, a ten precyzyjnym strzałem nie dał najmniejszych szans Grzegorzowi Sandomierskiemu.

Wisła z prowadzenia nie zdążyła się nacieszyć nawet minuty, bo Jaga natychmiast wyrównała. Piłki zagranej wzdłuż pola karnego nie przeciął Cléber, więc trafiła ona do Jarosława Laty, który wrzucił na głowę Kamila Grosickiego i był remis.

Mecz zaczynał się więc praktycznie od nowa, a kolejny sygnał do ataku dał Cezary Wilk, który mocno huknął z dystansu, tyle że Sandomierski nie dał się tym razem pokonać. Wiślaków trzeba jednak za ten fragment gry pochwalić, bo długo utrzymywali się przy piłce, zresztą tak, jak wymaga od nich trener Robert Maaskant.

Niestety niewiele z tego wynikało, bo już pod samą bramką wiślacy piłkę rozgrywali chyba jednak aż za bardzo koronkowo. W taką zabawę nie bawiła się natomiast Jagiellonia, która mogła próbować kontrataków. W 25. minucie wybiegiem uratował nas Mariusz Pawełek, który poza polem karnym ubiegł Tomasza Frankowskiego.

Pięć minut później było jeszcze groźniej. Na przebój poszedł Grosicki, który wpadł w nasze pole karne, zwodem oszukał Cezarego Wilka i Radosława Sobolewskiego, po czym wrzucił do czekającego już na piłkę Frankowskiego. Tego w ostatniej chwili ubiegł Erik Čikoš, który nożycami wybił piłkę.

Po chwili znów blisko była Jaga, bo zbyt krótko piąstkował Pawełek. Futbolówka trafiła pod nogi Grosickiego, ale jego strzał sprzed bramki wybił Gordan Bunoza. W końcu kontry gospodarzy musiały przynieść powodzenie. Piłkę źle podał Cléber, a po przejęciu uciekł z nią Frankowski. Brazylijczyk gonił byłego wiślaka, ale dogonił go dopiero w polu karnym, przy czym go sfaulował. Sędzia Robert Małek nie miał żadnych wątpliwości - "jedenastka" i żółta kartka dla Clébera. Karny pewnie wykorzystał sam poszkodowany i do przerwy było 1-2.

Wiślacy nie mieli nic do stracenia i pewne było, że po przerwie muszą zaatakować. No i szybko mógł być remis, bo zaraz na początku II połowy świetnie z rzutu wolnego wrzucił Dragan Paljić, ale Maciej Żurawski nie sięgnął piłki, a był tuż przed Sandomierskim. Niewykorzystana okazja mogła się zemścić. W 56. minucie świetnie z dystansu uderzył Lato - minimalnie nad naszą bramką. Dwie minuty później spróbował też Alexis Norambuena, trafił w bramkę, ale Pawełek nie dał się pokonać.

Gorzej mogło być w 60. minucie, gdy po akcji Rafała Grzyba gola mógł zdobyć Grosicki, ale wracający Cléber, na spółkę z Pawełkiem i Paljiciem, dobrze blokowali bramkę i skończyło się tylko na strachu i rzucie rożnym.

Strachu napędziła też wreszcie Jagiellonii Wisła. W 70. minucie piłkę ze środka pola karnego zgrał do Patryka Małeckiego Paweł Brożek, ale strzał "Małego" świetnie odbił Sandomierski. Po chwili Małecki znów miał okazję, ale uderzenie z ostrego kąta nie miało prawa dolecieć do bramki.

W odpowiedzi z daleka huknął Marcin Burkhardt i niewiele brakowało, a pokonałby Pawełka. Ten pograł jeszcze tylko chwilę, bo w 74. minucie ratował zespół kolejnym wybiegiem, a że wpadł w Grosickiego, więc dostał czerwoną kartkę i szansę na debiut w Wiśle i Ekstraklasie dostał Filip Kurto. Już na dzień dobry musiał zresztą obronić strzał z wolnego Burkhardta i spisał się bardzo dobrze.

Wisła starała się jeszcze w końcówce doprowadzić do wyrównania, ale bramce Jagiellonii udało się zagrozić dopiero w 89. minucie, gdy nieznacznie z wolnego pomylił się Małecki. Sędzia doliczył aż 6 minut, a w nich Paweł Brożek trafił jeszcze w słupek, aby więc wyrównać zabrakło szczęścia.

Wisła przegrywa z Jagą po raz pierwszy od 22 lat, no a trener Robert Maaskant doznaje pierwszej porażki, odkąd przejął Wisłę. Niestety.

Źródło: Wisła Portal


Styl poprawiony, więc porażka boli

Data publikacji: 10-09-2010 22:13


Dwa tygodnie przerwy na mecze reprezentacji na pewno nie jest wystarczającą ilością czasu, żeby trener Maaskant mógł poukładać Wisłę dokładnie według swojego pomysłu. Wystarczyło to jednak, aby poprawić styl gry Białej Gwiazdy w ofensywie. Niestety, zmorą Wisły nadal pozostały błędy w obronie, przez które z Białegostoku nie wywiozła ani punktu.

Jeśli czasem mówi się, że spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia, to powiedzieć tego samego o piątkowym meczu to mało. Już w 4. minucie Wisła strzeliła gola. Biała Gwiazda pokazała, że treningi z Robertem Maaskantem nie poszły na marne. Piłka krążyła jak po sznurku wzdłuż linii pola karnego aż wreszcie Żurawski zagrał do Pawła Brożka, który głową umieścił piłkę w siatce. To był jednak dopiero początek emocji. Po chwili w polu karnym Wisły w piłkę nie trafił Cleber, ta spadła pod nogi Laty, który dokładnie dograł do Grosickiego. "Grosik" uderzeniem głową dopełnił formalności.


Po tym szalonym początku gra się uspokoiła. Wisła starała się jak najdłużej utrzymywać przy piłce, dokładnie rozgrywać ją w ofensywie. Jagiellonia natomiast kontratakowała. I to jak! W 25. minucie Pawełek dalekim wyjściem z bramki uprzedził Frankowskiego, w 30. natomiast zobaczyliśmy akcję meczu. Grosicki przejął piłkę, minął Clebera, potem jeszcze dwóch zawodników Wisły i wyłożył futbolówkę do dwóch nadbiegających partnerów. Wydawało się, że gol musi paść, ale coś niesamowitego zrobił Cikos, który przewrotką wybił to podanie.

Niestety, kolejny błąd w obronie Wisły miał już swoje konsekwencje. Frankowski po niedokładnym rozegraniu piłki w środku pola przez gości urwał się obronie Wisły. Goniący go Cleber sfaulował „Franka” w polu karnym, a sam poszkodowany zamienił jedenastkę na drugiego gola dla Jagiellonii.

Wisła mimo straty bramki nie załamała się. Cały czas konsekwentnie starała się spokojnie i dokładnie rozgrywać piłkę. Wyrównać Biała Gwiazda mogła na samym początku drugiej połowy, kiedy podanie z rzutu wolnego od Paljicia spadło na piąty metr pod nogi Żurawskiego, ale ten uderzył nieczysto i Sandomierski wyłapał piłkę.

Wisła jednak, jak konsekwentnie grała w ofensywie, tak konsekwentnie przytrafiały jej się błędy w defensywie. Równo po godzinie po niepotrzebnej zabawie z piłką w środku pola futbolówkę stracił Rios. Atakujący Lato został tuż przed polem karnym powalony przez Bunozę. Futbolówka trafiła do Grosickiego, który już nawet minął Pawełka, ale zawodnikom Białej Gwiazdy udało się wybić piłkę na rzut rożny. Wisła na tą okazję odpowiedziała po dziesięciu minutach. Paweł Brożek świetnie wywalczył piłkę w polu karnym, odegrał ją do nieobstawionego Małeckiego, ale ten mający dużo miejsca trafił w Sandomierskiego.

Od 73. minuty Wisła musiała grać w osłabieniu. Wychodzącego sam na sam Grosickiego powalił Pawełek i sędzia nie miał innej możliwości jak pokazać mu czerwoną kartkę. Między słupkami bramki Białej Gwiazdy stanął Filip Kurto, dla którego był to debiut w pierwszej drużynie. Od razu młodego bramkarza strzałem z wolnego sprawdził Burkhardt, ale zarówno to, jak i kolejne uderzenie Kurto pewnie wybronił.

Wisła do samego końca, mimo gry w osłabieniu, ambitnie walczyła o wyrównującego gola. To kolejna zmiana w stylu Białej Gwiazdy, jaką należy podkreślić po meczu w Białymstoku. Wisła znowu walczy, Wisła znowu tworzy drużynę, w której każdy na całego boje się o ligowe punkty. Mało zabrakło, a to Wiśle by się opłaciło – w 95. minucie Paweł Brożek trafił w słupek.

Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków (2:1)

0:1 Paweł Brożek 4’

1:1 Grosicki 5’

2:1 Frankowski 43 (k.)

Jagiellonia Białystok: Sandomierski – Kijanskas, Skerla, Cionek, Alexis – Kupisz (57’ Kascelan), Hermes, Grzyb, Lato – Grosicki (84’ Ncube), Frankowski (69’ Burkhardt)

Wisła Kraków: Pawełek – Cikos, Cleber, Bunoza, Paljić – Wilk (66’ Kirm), Sobolewski – Rios (76’ Kurto), Żurawski, Boguski (55’ Małecki) – Paweł Brożek

Żółte kartki: Lato (Jagiellonia) – Cleber, Bunoza, Małecki, Kirm (Wisła)

Czerwona kartka: Pawełek (Wisła)

Sędziował: Robert Małek (Zabrze)

Widzów: 6 000

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA



Źródło: wisla.krakow.pl

Minuta po minucie

Radość kibiców Jagiellonii
Radość kibiców Jagiellonii
  • Koniec meczu. Jagiellonia zwycięża i obejmuje fotel lidera, przynajmniej do niedzieli. A Wisła przegrywa po raz drugi w sezonie. Mimo wszystko pechowo, ale nie da się wygrywać, popełniając tak dużo błędów w obronie.
  • 90+6' Jeszcze szansa, ale brakło wślizgu w polu bramkowym Jagiellonii. Już nie będzie więcej szans.
  • 90+5' Niebywałe! Słupek. Kirm do Bunozy w polu karnym Jagiellonii, trącenie piłki, ta trafia do Pawła Brożka, strzał z pierwszej w słupek!!!
  • 90+5' Walka wręcz, ale fair Ncube i Clebera. Cleber górą.
  • 90+4' Małecki długo przy piłce, podwojony, wyjechał poza boisko.
  • 90+3' Ncube źle centruje i kontruje Wisła. Kirm nie opanował piłki na prawej stronie. Jeszcze trzy minuty, bo sędzia doliczył sześć.
  • 90+2' Kontra Jagiellonii, Burkhardt do Kascelana, ten ustawia piłkę na lewej nodze, mocno uderza, wysoko nad bramką.
  • 90+1' Mało brakowało, Małecki składał się do strzału, lecz w ostatniej chwili został zablokowany.
  • 89' Małecki strzela tuż obok bramki, takim lobikiem. Było blisko! Ale też blisko piłki był Sandomierski - gdyby leciała do bramki, to chyba by wybronił.
  • 88' W ataku Wisła, centruje spod linii końcowej, ale piłka odbita. Paljić przejmuje piłkę na 25 metrze, mija Grzyba i jest faulowany. Przyzwoita pozycja do strzału.
  • 86' Odgwizdany spalony Ncube. Minimalny, słuszna decyzja.
  • 86' Oj, była szansa, ale trochę za bardzo do lewej strony zagrał sobie piłkę Paweł Brożek i nie było możliwości nawet na oddanie strzału.
  • 85' Drugi strzelec gola dla Jagi opuszcza boisko. Wbiega na nie Ncube.
  • 81' Kartka dla Kirma za komentowanie decyzji o jego faulu.
  • 78' Znowu Burkhardt, z najlepszej pozycji, a lekko i niegroźnie.
  • 77' Na początek doskonale chwycona piłka po strzale z dystansu Burkhardta. Oby tak dalej. Ale jszcze koledzy muszą coś strzelić a jest duużo trudniej.
  • 77' Powód opatrunku na głowie bramkarza Wisły: "w przerwie rozbił głowe schylajac sie po piłkę" - za Canal+.
  • 76' Na boisko wchodzi Filip Kurto, który ma... rozbitą głowę. Robert Maaskant musi zdjąć zawodnika z pola i wybór pada na Riosa.
Mariusz Pawełek ukarany czerwoną kartką
Mariusz Pawełek ukarany czerwoną kartką
  • 74' Hermes zagrywa do Grosickiego, mnóstwo miejsca, ale wychodzi najdalej jak może Pawełek i fauluje napastnika Jagiellonii. Czerwona kartka...
  • 73' Niezły "rogal" Burkhardta z prawego skrzydła w światło bramki. Niepewny chwyt Pawełka sprowokował atak Grosickiego. Faul napastnika Jagiellonii.
  • 70' Świetna szansa Wisły. Paweł Brożek na prawo do Małeckiego, "Mały" trochę z boku, ale świetna pozycja. Broni Sandomierski.
  • 69' Tomasza Frankowskiego zmienia Marcin Burkhardt.
  • 66' Kirm na boisku.
  • 65' Wilk tuż przed zmianą oddał strzał, niestety przyblokowany. Ale wywalczył róg.
  • 64' Maaskant ochrzanił Małeckiego za jego dyskusje za arbitrem i kartkę. Holender wymownie popukał się w czoło.
  • 64' Za chwilę Kirm zmieni Wilka. Ma być jeszcze ofensywniej.
  • 63' Upomniany za faul Małecki.
  • 60' Stuprocentowa szansa Jagiellonii. Strata Riosa, wbiegł Rafał Grzyb, zablokował go Bunoza, ale nie zrozumiał się z Paljiciem. Piłka do Grosickiego, ten mija Pawełka, ale ostry kąt, więc Grosicki cofa się i dopiero wtedy uderza, choć miał w środku partnera. Strzał podbity, róg dla Jagi.
  • 58' Mocny strzał Norambueny, ale w środek bramki.
  • 57' Wchodzi rzeźnik. Mladen Kascelan za Kupisza.
  • 56' Mogła być piękna bramka. Lato z miejsca, z 20 metrów potężnie przyrżnął w piłkę a ta o centymetry minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki Wisły.
  • 55' Patryk Małecki za Bogusia.
  • 54' Szukał szybkiego podania do "Żurawia" Paweł Brożek. Podanie przecięte.
  • 52' Do wejścia szykuje się Patryk Małecki, a zejdzie Boguski.
  • 50' Jaga znów kontruje, ale akcję zbyt szybko zakończył strzałem z dystansu Grosicki. Bardzo niecelnie.
  • 48' Doskonała szansa "Żurawia"! Paljić zacentrował w pole karne, zakotłowało się w pobliżu, a Żurawski wbiegł na szósty metr gdzie właśnie spadła piłka. Wystarczyło dostawić nogę do piłki... i to się nie udało....
  • 46' Gra wznowiona, zmian brak.
  • Piłkarze Jagiellonii długo nie wracają na boisko.
  • Gdy Wisła była przy piłce wyglądało to dobrze, nawet bardzo dobrze. W obronie nadal tragedia. Dużo indywidualnych błędów, bardzo nieudany póki co mecz Clebera.
  • 45' Faul na Boguskim i ... koniec pierwszej połowy. Wiadomo, sędzia Małek.
  • 43' Pawełek skacze na linii a "Franek" spokojnie, delikatnie, w drugi róg. Jagiellonia prowadzi.
  • 42' Ale dał teraz, tylko że dla Jagiellonii. Hermes zagrywa do Frankowskiego, przy nim Cleber, biegną równo, Franek sprytnie się zastawia i Cleber fauluje. Dostaje żółtą kartkę.
  • 41' Sprytna centra do Wilka, Hermes wpada na Wilka, ale tak "delikatnie". W każdym razie Małek nie dał karnego.
  • 40' Za dużo tych kiksów obrony Wisły. Centra Kupisza, tym razem Bunoza źle odbił piłkę. Grosicki zdecydował się na strzał z pierwszej piłki - niecelny.
  • 38' Dwóch graczy na Riosa przy narożniku boiska, Argentyńczyk traci piłkę i fauluje.
  • 35' Kartka dla Laty. Nieprzepisowo zatrzymał kontrę faulując Riosa.
  • 34' Jagiellonia gra prościej ale groźnie. Centra, po której Pawełek źle piąstkował. Uderzał Grosicki, piłka minęła Pawełka, ale był tam jeszcze Bunoza. Zablokował ten strzał.
  • 34' Posiadanie piłki w tym meczu: Wisła 64% - Jaga 36%.
  • 33' Centra na dalszy słupek, na Bunozę. Coś na kształt strzału, ale trudna pozycja. Od bramki Sandomierski.
  • 33' Nie no, nawet Rafał Boguski kolejny raz potrafi dokładnie podać! Za drugim razem trochę mniej dokładnie, ale Rios przechwycił piłkę, uderzył lewą nogą za lekko, niecelnie, nieudanie. Mamy róg.
  • 30' Szansa Jagiellonii. Grosicki nawinął Sobolewskiego i Wilka (strasznie to wyglądało). Centra. Już czekał "Franek" na szóstym metrze, ale ekwilibrystyczne wybicie Czikosza uratowało Wisłę.
  • 28' Znów świetna wymiana piłki w Wiśle, jak po sznurku na lewym skrzydle. Podanie do Żurawskiego, nawinięty Cionek i niestety strzał nieudany. Podobny do tego Bunozy sprzed minuty.
  • 27' Bunoza zdecydował się na pójście do przodu i zakończył swoją akcję uderzeniem z 25 metrów. Ocenę strzału przemilczmy, poza tym zachowanie bardzo dobre.
  • 26' Była szansa dla Jagiellonii, na szczęście gospodarze nie oddali strzału w światło bramki.
  • 25' Strata w środku pola i błyskawiczne zagranie do Frankowskiego. Skuteczne wyjście Pawełka i wybicie nogami na aut tuż przed napastnikiem Jagi.
  • 24' Centra Boguskiego, dość precyzyjna, ale lepiej od Brożka wyskoczył jeden z obrońców.
  • 23' Pawełek wolał piąstkować. I dobrze, bo mogła z tego wyjść kontra. Wisła nadal przy piłce.
  • 23' Wątpliwy faul Sobolewskiego i będzie wrzutka Kupisza w nasze pole karne.
  • 21' Minęło 20 minut gry. Trzeba przyznać, że w porównaniu ze wszystkimi meczami w tym sezonie Wisła WSPANIALE operuje piłką. Bardzo dużo, bardzo dokładnych podań. Przecieramy oczy ze zdumienia.
  • 20' Rios przeprasza kolegów. Ładnie minął w środku, ale "podpalił się" uderzając z ponad 30 metrów bardzo niecelnie.
  • 19' Odbita piłka przez Paljicia, Kupisz trochę dziwnie złożył się do strzału z około 20 metrów, chybił o kilka metrów.
  • 18' Zagranie do Żurawskiego w narożnik pola karnego, ten spróbował tak dośrodkować, jak przy bramce. Podanie jednak nie wyszło tak dobrze, Sandomierski spokojnie chwycił.
  • 14' Bardzo dobre dośrodkowanie Laty, mieliśmy trochę szczęścia, że nikomu nie udało się oddać strzału.
  • 13' Znów piękne minięcie Riosa, ale zakończone próbą wymuszenia faulu i sędzia pozwolił grać dalej.
  • 12' Niezła sytuacja Grosickiego po centrze, ale napastnik Jagiellonii nie trafił w piłkę.
  • 11' Świetne minięcie Riosa w środku pola. Tyłem do bramki rywala, balansem ciała ograł Grzyba i wychodził z piłką lecz został sfaulowany.
  • 9' Ciekawie. Wilk daleko do bramki Jagiellonii, ale zauważył, że ma sporo miejsca, zdecydował się na mocny strzał po ziemi. Kozłująca piłka sprawiła nieco problemów Sandomierskiemu, ale obrona skuteczna.
  • 7' Aj, mało brakowało by Paweł Brożek skutecznie "dziubnął" piłkę a już czaił się do ataku Rios.
  • 6' Po pięciu minutach obie drużyny dały sobie po "razie". Fajny mecz do oglądania...
  • 5' Szybka odpowiedź Jagi! 1:1, Grosicki głową z bliska! Dobrze podawał Lato, błędy obrony.
Radość wiślaków po zdobyciu gola
Radość wiślaków po zdobyciu gola
  • 4' ....i gooooool! Ciąg dalszy tej akcji. Naprawdę pięknej akcji. Żurawski z narożnika pola karnego zacentrował idealnie na głowę Pawła Brożka a ten perfekcyjną główką po długim rogu zdobył pierwszego gola!
  • 3' Piłka przed polem karnym Jagi, Rios do Żurawskiego, ten szukał miejsca do strzału, ale oddał do Riosa, ten na prawo do Czikosza...
  • 3' Efektownie na swoim prawym skrzydle Kupisz, ale próbując minąć Paljicia wyjechał za linię boczną.
  • 2' Dobrze zastawiał się Rios, ale niedobre odegranie do tyłu. Mogła iść kontra Jagiellonii, ale Wisła czujnie przechwytuje.
  • 1' Wisła, dziś na niebiesko, rozpoczęła mecz.
  • Duuuużo pirotechniki na trybunach :)
  • Przywitanie kapitanów - dwóch białostocczan: Tomasza Frankowskiego i Radosława Sobolewskiego.
  • Obie drużyny wychodzą na boisko.
  • Według składu, który zaprezentował C+ Rios będzie grał na prawym skrzydle, a Boguski na lewym.
  • Koniec meczu w hali Bronowianki! Wisła Krakbet po niezwykle emocjonującym spotkaniu, w końcówce którego rywal wycofał bramkarza, pokonała mistrza Polski Akademię Futsal Club Pniewy 3:2! Oby tak dalej!
  • W pierwszym składzie zabraknie Patryka Małeckiego. Po skrzydłach biegać będą Boguski z Riosem, cofniętym napastnikiem będzie Żurawski, a tuż przed nim operował będzie Brożek
  • Niedostatki w defensywie trener Maaskant postanowił zniwelować wystawiając dwóch defensywnych pomocników - Wilka i Sobolewskiego
  • Awizowany w mediach skład Wisły sprawdził się w 100%. Na lewej obronie Piotra Brożka zastąpi Dragan Paljić. Jak sam przyznaje, nigdy wcześniej nie grał na tej pozycji
  • Rozgrzewka rozpoczęła się na dobre. Składów jeszcze nie mamy, swoje typy co do niego już tak. *Niebawem zobaczymy, jak będzie... Robert Maaskant z rękami w kieszeniach, wystrojony w elegancki garnitur obserwuje pierwsze przebieżki zawodników
  • Tymczasem ogromne emocje w pierwszym ekstraklasowym występie futsalowców w Wisły Krakbet Kraków. Po 36 minutach (gra się 40 minut) "Biała Gwiazda" prowadzi w hali Bronowianki z mistrzem kraju Akademią FC Pniewy 3:2
  • Nie mamy jeszcze składów, w których wystąpią dziś oba zespoły. Na razie na rozgrzewce pojawili się Mariusz Pawełek i Filip Kurto
  • W związku z przebudową stadionu, ekipa telewizyjna Canal+ została "skoszarowana" w przyjemnych kontenerach w samym narożniku boiska
  • Obiekt przy ul. Słonecznej spowiła lekka mgiełka, jest chłodno, ale nie pada
  • Stadion "Jagi" jest obecnie dość mocno rozkopany. Ilość miejsc na trybunach ograniczona i komplet na dzisiejszym meczu murowany

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Robert Maaskant, trener Wisły

Robert Maaskant w Białymstoku
Robert Maaskant w Białymstoku

- Gdy tu przychodziłem, mówiono o Wiśle, ze to nie jest drużyna walczaków. Dzisiaj widziałem taką walkę. Wszyscy walczą, starają się wracać po piłkę - mówił po przegranym meczu z Jagiellonią trener Wisły Robert Maaskant.

Holender bronił Clebera, który najbardziej zawinił przy obu straconych bramkach: - Cleber nie zagrał dobrego meczu, popełnił dwa błędy i to będzie dla niego straszna noc, bardzo pechowe wydarzenie. Ale to dobry zawodnik.

Maaskant przypomniał o problemach Wisły z zestawieniem obrony: - Wiedzieliśmy, że będzie to trudny mecz, wcześniej Jagiellonia zagrała bardzo dobrze przeciwko Lechowi. Mieliśmy problemy z naszą defensywą, postawiłem na Paljicia. Staraliśmy się zagrać z Boguskim na lewej stronie, Riosem na prawej, który miał wspierać Pawła Brożka.

- Graliśmy lepiej niż w poprzedniej kolejce. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce. Paweł Brożek zdobył bardzo ładną bramkę po po świetnym dośrodkowaniu - podkreślił Holender. - Jednak po świetnym początku straciliśmy koncentrację i bramkę po dośrodkowaniu Jagiellonii, nie przypilnowaliśmy jej napastnika.

Trzeba przyznać, że gra piłką w wykonaniu Wisły, w porównaniu z poprzednimi meczami, bardzo się poprawiła. - Gra była otwarta, miło oglądało się ten mecz - przyznał Maaskant. - Jagiellonia nie stworzyła wielu sytuacji, ale popełniliśmy błędy w obronie i straciliśmy drugiego gola.

Trener Wisły tłumaczył decyzje o dokonanych roszadach w trakcie meczu: - W drugiej połowie wprowadziłem Małeckiego za Boguskiego i staraliśmy się grać więcej z kontrataków. Gra nadal była otwarta, postawiłem na trzech napastników, którzy mieli doprowadzić do zwycięstwa. Przez ostatnie minuty oraz doliczony czas gry to była nasza totalna ofensywa. Mieliśmy trzy stuprocentowe sytuacje, ale Jagiellonia dobrze się broniła. Wilka zdjąłem, bo chciałem byśmy grali bardziej ofensywne i do przodu - wyjaśnił Holender.

Dwie sytuacje zaskoczyły Roberta Maaskanta, który dopiero "uczy" się polskiej ligi. - Sobolewski został wspaniale przyjęty przez tutejszą publiczność. Zaskoczył mnie aplauz, który otrzymał. Zaskoczyło mnie też 10-minutowe opóźnienie w rozpoczęciu meczu- stwierdził.

Źródło: wislakrakow.com

Michał Probierz, trener Jagiellonii

Dobre występy w pierwszych pięciu kolejkach i fotel lidera po zwycięstwie nad Wisłą natchnął jeszcze większym optymizmem trenera Jagiellonii Michała Probierza. - Gramy o mistrzostwo Polski i nie boję się tego powiedzieć. Mówiłem to przed pierwszym spotkaniem.

- Udało nam się wygrać z mistrzem i wicemistrzem Polski, chcemy wygrać każde kolejne spotkanie - kontynuował Probierz. - Musimy przygotowywać się do kolejnych meczów, które będą coraz trudniejsze, bo już nikt nie będzie nas lekceważył. Chcemy uciekać wszystkim z dołu i z góry tabeli.

Swoje wrażenia z meczu trener "Jagi" przedstawił następująco: - Od trzeciej minuty przypomniał mi się Aris. Było to bardzo ciekawe spotkanie, oba zespoły chciały wygrać. Zdawaliśmy sobie sprawę z siły Wisły, która zdobyła 9 puntów przegrała tylko z Ruchem. Cieszymy się więc ze zwycięstwa z silną Wisłą.

Probierz nie ukrywał niezadowolenia z końcówki meczu w wykonaniu swojej drużyny. Grająca w przewadze jednego zawodnika "Jaga" mogła stracić gola. - Musimy przeanalizować ostatnie minuty, w których Wisła grała w dziesiątkę, a stworzyła sobie mnóstwo bardzo groźnych sytuacji - uważa trener. - Coś takiego nie może się zdarzać. Każda strata piłki stwarzała sytuacje dla Wisły.

Zapytany o stan zdrowia Kamila Grosickiego, który ucierpiał w starciu z Mariuszem Pawełkiem trener Jagiellonii powiedział, że Grosicki ma krwiaka po silnym uderzeniu. - Ale mam nadzieję, że wykuruje się do przyszłego tygodnia - zaznaczył szybko.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Filip Kurto, bramkarz Wisły

Kontuzja Milana Jovanicia oraz czerwona kartka dla Mariusza Pawełka pozwoliła niespodziewanie zadebiutować w Ekstraklasie Filipowi Kurto. - Czułem się tak, jak w każdym innym meczu - przekonywał trzeci bramkarz Wisły po 15-minutowym występie w Białymstoku.

Filip zwrócił na siebie uwagę zanim jeszcze stanął między słupkami. Na plac gry pojawił się bowiem z dużym plastrem na czole. - Uderzyłem się, nagle zobaczyłem, że leci mi krew - stwierdził na temat drobnego urazu, którego nabawił się już w czasie trwania meczu z Jagiellonią.

Po końcowym gwizdku był zdania, że dwie skuteczne interwencje zaraz po wejściu na boisko, dodały mu pewności siebie. - Gdy wybroniłem dwa pierwsze strzały, poczułem się pewniej. Zawsze pierwsza interwencja jest dla mnie najważniejsza.

W pomeczowych wypowiedziach bronił Mariusza Pawełka, który ujrzał czerwoną kartkę za faul na przedpolu, na Kamilu Grosickim. - Moim zdaniem, "Mario" zachował się poprawnie. Ratował sytuację. Gdyby padła bramka, byłoby 3:1 i zero szans na wyrównanie. A tak, w końcówce mogło się zrobić jeszcze 2:2 - stwierdził Filip Kurto

Źródło: wislakrakow.com

Pawełek: Uznałem, że trzecia bramka nas załamie

Data publikacji: 12-09-2010 12:56


W 73. minucie meczu z Jagiellonią Mariusz Pawełek został ukarany czerwoną kartką za faul poza polem karnym na Kamilu Grosickim. „Poszedłem na wariata, bo uznałem, że trzecia bramka najpewniej nas już tak podłamie, że nie powalczymy już o punkt w tym meczu. Grając w dziesiątkę tymczasem mogliśmy jeszcze doprowadzić do remisu” – tłumaczy swoją decyzję bramkarz Wisły.

Jak opisałbyś sytuację z 73. minuty? Widziałeś szansę, żeby dojść do piłki przed Grosickim?

Stałem całkiem wysoko, ale nie przypuszczałem, że Gordan przepuści tą piłkę, gdy nasza obrona łapała Grosickiego na spalonym. Poszedłem na wariata, bo uznałem, że trzecia bramka najpewniej nas już tak podłamie, że nie powalczymy już o punkt w tym meczu. Grając w dziesiątkę tymczasem mogliśmy jeszcze doprowadzić do remisu. Z tego, co widziałem, sytuacje do wyrównania były. Szkoda, bo nie zagraliśmy złego spotkania. Żal przede wszystkich tych dwóch straconych bramek – można powiedzieć, że głupio straconych.

Strata której bramki była bardziej bolesna?

Raczej ta na 1:1. Nie może tak być, że my dobrze utrzymujemy się przy piłce, konstruujemy ładną akcję, po której Paweł strzela gola, a zaraz potem tracimy bramkę. Musimy być bardziej skoncentrowani w takich sytuacjach.

W tej sytuacji próbowałeś bronić podobnie jak wtedy, gdy w meczu z Lechem doznałeś kontuzji. Sytuacja chyba była jeszcze trudniejsza niż ta z poprzedniego sezonu?

Zgadza się, sytuacja była trudniejsza. Próbowałem być jak najbliżej Grosickiego, bo nie byłem w stanie bezpośrednio przeciąć tego podania, gdyż piłka była zagrywana na szósty, siódmy metr na długi słupek. Było blisko, ale bramka padła.

W waszej grze widać postęp.

Na pewno. Ci, którzy znają się na piłce i widzieli nasze wcześniejsze mecze, na pewno powiedzą, że graliśmy ładnie i składnie. Zabrakło nam trochę konsekwencji i trochę zimnej krwi pod bramką przeciwnika. Dodać trzeba, że trener przez ostatnie dwa tygodnie nie miał do dyspozycji wszystkich zawodników, bo część z nich była na meczach reprezentacji.

Co czuje zawodnik, gdy wie, że jego zespół zagrał dobre spotkanie, a i tak się je przegrało?

To nas powinno jeszcze bardziej wzmocnić, jeszcze bardziej zdenerwować. Widać, że był progres w naszej grze i mam nadzieję, że pobudzi nas to do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Każdy widzi, że jeśli będziemy tak dalej pracować na treningach, to przeniesie się to na mecze. W Białymstoku już było widać naszą pracę. Przed meczem z Koroną musimy sobie wziąć do serca słowa trenera, który zachęca nas, żeby się nie poddawać i dalej ciężko pracować.

Jagiellonia to kandydat do walki o mistrzostwo Polski?

Jest to ciekawy zespół. Przed wszystkimi drużynami jednak jeszcze dużo kolejek. Wydaje mi się, że bardzo ważne będzie to, w jakiej formie będzie się w przyszłym roku, pod koniec sezonu.

M. Górski

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Dodaj do:


Źródło: wisla.krakow.pl

Maciej Żurawski, napastnik Wisły

- To nie Jagiellonia wygrała ten mecz, tylko Wisła go przegrała. Sami sobie te gole strzeliliśmy po błędach takich, jakie mogą przytrafiać się juniorom, a nie zespołowi Ekstraklasy. Nawet grając w dziesiątkę mogliśmy zdobyć bramkę, ale fakty są takie, że to Jagiellonia zdobyła dwie. Nie ma się z czego cieszyć.

- Jeśli chodzi natomiast o samą grę Wisły, wyglądała dużo lepiej niż w ostatnich meczach. Nie było dwóch podań i straty, tylko jednak tą piłkę trzymaliśmy, graliśmy nią, stwarzaliśmy okazje.

- Wisła potrzebuje czasu. Z treningu na trening, z meczu na mecz będzie na pewno lepiej. Jeżeli punkty uciekają, trzeba ich szukać w następnych spotkaniach.

Źródło: wislakrakow.com

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

Cezary Wilk po raz pierwszy w tym sezonie stworzył parę defensywnych pomocników z Radosławem Sobolewskim. - Wynikało to z taktyki, jaką preferuje Jagiellonia. Gra trójką środkowych pomocników, zagęszczając środek pola - wyjaśnił założenie trenera.

- Dobrze zagraliśmy w pierwszych trzydziestu minutach. Utrzymywaliśmy się przy piłce, graliśmy nią. Szkoda, że straciliśmy dwie bramki po kontrach - ocenił postawę swojego zespołu w meczu w Białymstoku. Jak skomentował postawę rywala? - Mają dobry zespół, wygrali z nami, ale to jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o jakimś fenomenie - dodał, bagatelizując nieco dobrą postawę rywala na starcie rozgrywek.

Wilk zdradził, że trener Maaskant po końcowym gwizdku przede wszystkim zagrzewał zawodników do walki w kolejnych spotkaniach. - Powiedział: "głowy do góry". Mimo wszystko, nawet w końcówce meczu z Jagą, grając w dziesiątkę, pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną - uważa środkowy pomocnik Wisły.

Za tydzień, przeciwko Koronie, nasz zespół zagra już na własnym stadionie. - Atmosfery na Reymonta nie trzeba zachwalać. Każdy wie, jak duża to będzie dla nas różnica - kończy Cezary Wilk.

Tomasz Frankowski, napastnik Jagiellonii

Tomasza Frankowskiego, opuszczającego plac gry przed końcem drugiej połowy, kibice w Białymstoku żegnali gromkimi brawami. "Franek, Franek, łowca bramek" nie bez przyczyny niosło się po trybunach stadionu. Były wiślak tuż przed przerwą wykorzystał rzut karny, walnie przyczyniając się do zwycięstwa "Jagi".

- W pierwszej chwili radość z objętego prowadzenia była duża. Później nie okazywałem jej zbyt mocno. Z sentymentu i szacunku dla Wisły - powiedział o sposobie w jaki manifestował swoje zadowolenie ze zdobytej bramki. Choć to on przesądził o losach rywalizacji, przez całe spotkanie większe spustoszenie w wiślackich szeregach siali szybcy Tomasz Kupisz czy Kamil Grosicki. - Wiedzieliśmy, że Wisła ma problemy w defensywie i trzeba grać im prostopadłe passy - tłumaczył "Franek".

- W tym meczu Wisła wyglądała lepiej niż w poprzednich, które oglądałem w telewizji. Grała piłką. Maciek Żurawski fajnie wychodził na pozycje, bardzo dobre zawody grał Rios, po wejściu o gola starał się Małecki. W końcówce czegoś zabrakło Pawłowi Brożkowi, choć ta piłka równie dobrze mogła znaleźć się w bramce - analizował przebieg spotkania Tomasz Frankowski. Pretensje do kolegów miał przede wszystkim za postawę w ostatnich minutach, kiedy grająca w przewadze "Jaga" mogła stracić cenne prowadzenie.

Po meczu z Wisłą białostoczanie wysunęli się na czoło tabeli Ekstraklasy. - Za nami dopiero pięć kolejek, ale nie miałbym nic przeciwko temu, by w tym sezonie ktoś inny rozdawał karty. Wierzę, że Jagiellonia do końca rundy jesiennej pozostanie na fali wznoszącej. Później będą trzy miesiące przerwy i czas dla działaczy, by podjęli decyzję, co robić dalej - kwituje sytuację były wiślak.

Źródło: wislakrakow.com

"Jaga" liderem - podsumowanie 5. kolejki Ekstraklasy

11. września 2010, 19:10 (aktual. 12. września 2010, 20:53)


5. kolejkę Ekstraklasy zainaugurowano w Bytomiu. Tamtejsza Polonia odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie pokonując Zagłębie Lubin. Od początku spotkania lepsze wrażenie sprawiali gospodarze, jednak to goście dochodzili do sytuacji strzeleckich. Piłkarskie porzekadło mówi jednak, że niewykorzystane sytuacje mszczą się i tak też było tym razem. Po przerwie Polonia dopięła swego i w 52. minucie wyszła na prowadzenie. Dośrodkowanie z rzutu wolnego nowo pozyskanego Czecha Davida Kobylika na bramkę zamienił Szymon Sawala. Jego uderzenie głową przeszło tuż nad rękami spóźnionego do dośrodkowania Bojana Isailovića. W 69. minucie kolejny stały fragment przyniósł podwyższenie prowadzenia. Kolejna centra Kobylika, tym razem z rzutu rożnego, na krótkim słupku padła łupem innego debiutanta w zespole Polonii- Mariusz Ujka. Jego silne uderzenie głową ustaliło wynik spotkania. Tym samym Polonia Bytom zrównała się punktami z Zagłębiem i dołączyła do stawki drużyn z czterema punktami na koncie.

Nietypowo dla naszej Ekstraklasy, spotkanie zapowiadane jako hit faktycznie okazało się hitem. W konfrontacji Jagiellonii z Wisłą zobaczyliśmy trzy bramki, rzut karny, czerwoną kartkę i pogoń za wynikiem do samego końca. Mecz miał swoją dramaturgię, ale miał przede wszystkim walory jakościowe- dużo gry piłką po ziemi, mało bezsensownych „przebijanek” w środku pola, próby konstruowania przemyślanych ataków, dobre tempo i brak niepotrzebnych przerw w grze.

Wszystko zaczęło się po myśli Wisły. Bardzo dobra gra piłką zaowocowała fantastyczną akcją w już w 4. minucie gry. Wymiana piłek na prawym skrzydle (w której kluczową rolę odgrywał Andres Rios) zakończyła się podaniem do Żurawskiego. Wiślacki weteran fantastycznie zacentrował między dwóch obrońców, a tam na podanie czekał już świetnie ustawiony Paweł Brożek, który bez problemów precyzyjnym strzałem głową pokonał Sandomierskiego. Niestety z prowadzenia Biała Gwiazda cieszyła się zaledwie kilkadziesiąt sekund. Błyskawiczna odpowiedź Jagi poparta zbiorowym seppuku popełnionym przez krakowską defensywę przyniosła natychmiastowe wyrównanie. Zawiódł Cleber, który zamiast wybić piłkę skiksował i wyłożył futbolówkę pod nogi Laty, zawiódł Czikosz, który zamiast zablokować dośrodkowanie piłkarza Jagiellonii przewrócił się o własne nogi, zawiedli również Bunoza z Wilkiem, którzy nie upilnowali Grosickiego. Ten ostatni w drugim spotkaniu z rzędu zdobył bramkę głową, tym razem przytomnie strzelając po długim rogu obok interweniującego Pawełka.

Przez kolejne minuty to Wisła utrzymywała się przy piłce. Niestety z minuty na minutę mniej było w naszej grze pomysłu, a więcej z maksymy „ im więcej my przy piłce tym mniej oni”. Z drugiej strony trzeba przyznać, że Jagiellonia po pierwszym kwadransie zdołała zacieśnić swoje szyki obronne i zaczęła umiejętniej reagować na rozegrania Wisły, szczególnie skutecznie blokując wyprowadzanie piłki z naszej strefy obronnej. Niestety nasza obrona nie wykazywała podobnych tendencji i nie poprawiła swojej fatalnej postawy. Akcje Tomasza Kupisza i przede wszystkim Kamila Grosickiego raz za razem siały zamęt w szeregach naszej defensywy. Bramkę dla gospodarzy przyniosła jednak nie akcja oskrzydlająca, lecz poprowadzona środkiem. W 42. minucie prostopadła piłka wylądowała pod nogami Tomasza Frankowskiego, ten popędził z nią na bramkę Pawełka. Presji sytuacji nie wytrzymał goniący go Cleber. Brazylijczyk przedwcześnie wykonał wślizg nie sięgając piłki za to faulując Frankowskiego w naszym polu karnym. Rzut karny na bramkę zamienił sam poszkodowany, uderzając miękką podcinką po lewym rogu, kompletnie myląc bramkarza.

Po przerwie Wisła starała się odrobić straty, jednak świetne sytuacje zmarnowali kolejno Żurawski na początku drugiej części gry oraz wprowadzony Patryk Małecki i Paweł Brożek w końcówce. Najbliżej trafienia był ten ostatni, ale niestety po jego strzale w doliczonym czasie gry piłka odbiła się od słupka i wyszła w pole. Wcześniej Wisła zdążyła stracić bramkarza. Fatalnie pomyślana pułapka ofsajdowa zakończyła się fantastycznym prostopadłym podaniem Hermesa do Grosickiego. Zbytnio oddalony od futbolówki Pawełek stanął przed wyborem: strata trzeciej bramki albo czerwona kartka. Wybrał ten drugi wariant faulując Grosickiego. Miejsce Pawełka między słupkami na ostatni kwadrans zajął debiutujący w Ekstraklasie Filip Kurto. Ze swoich zadań wywiązał się bez zarzutu, a Wisła do ostatnich sekund zachowała szansę na remis. Niestety nie udało się do niego doprowadzić. Pomimo wyraźnej poprawy jakości gry ofensywnej, błędy defensywy zadecydowały o naszej drugiej ligowej porażce w sezonie. Natomiast Jagiellonia pozostaje niepokonana i przynajmniej do niedzieli zasiadać będzie w fotelu lidera Ekstraklasy.

Sobotnią serię spotkań zainaugurowano na Suchych Stawach. Górnik Zabrze wyrwał trzy punkty goszczącej go Cracovii. Mecz rozpoczął się po myśli przyjezdnych, już w 19. minucie objęli oni prowadzenie. Dobre prostopadłe podanie uruchomiło Grzegorza Bonina na prawym skrzydle. Ten podprowadził piłkę pod pole karne i praktycznie nieatakowany zacentrował. Mógł wybierać spośród czterech nieobstawionych partnerów, wybrał Piotra Gierczaka, który bez problemów głową skierował piłkę do bramki. Nie wiadomo, gdzie w tej sytuacji była cała defensywa Cracovii... Pięć minut później gospodarze zdołali po raz pierwszy w tym spotkaniu wyrównać. Przechwycona w środku pola piłka wylądowała pod nogami Saidiego Ntibazonkizy. Ten nieatakowany przez rywali wbiegł między dwóch z nich, obsłużył prostopadłym podaniem Radosława Matusiaka, a ten wykończył sytuację sam na sam, jak na rasowego napastnika przystało. Upłynęło kolejne dziesięć minut i Górnik znów był na prowadzeniu. Rzut wolny - w wykonaniu Mariusza Magiery - strzałem głową zamienił na bramkę Tomasz Zahorski.

Cracovia odpowiedziała dopiero po przerwie. W 53. minucie dośrodkowanie Klicha z lewej strony na bramkę zamienił po raz kolejny Matusiak, który wykorzystał niezdecydowanie obrońcy i uderzył piłkę głową. Jednak festiwalowi nieporadności defensorów nie było końca. W 62. minucie Michael Bemben naciskając zawodnika rywali zdołał przekopać piłkę do Bonina, ten znalazł się w sytuacji sam na sam z Łukaszem Merdą i bez problemu skierował futbolówkę do bramki. Nie był to jednak koniec emocji. W 69. minucie Cracovia po raz trzeci stanęła przed szansą na wyrównanie. Faul Mariusza Jopa na Bartoszu Ślusarskim zaowocował jedenastką dla gospodarzy. Jednak Matusiak nie otrzymał szansy na zdobycie hat-tricka, bo do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł sam poszkodowany. Jego strzał, choć całkiem mocny, leciał na idealnej wysokości dla bramkarza, w dodatku zdecydowanie zbyt blisko środka bramki i Adam Stachowiak skutecznie wybronił to uderzenie. Wynik 2-3 dla gości utrzymał się już do końca. Warto również podkreślić, że Górnik swoje zwycięstwo okupił aż pięcioma żółtymi kartkami. Mimo to z pewnością podopieczni Adama Nawałki wracają szczęśliwi. Ich drużyna w pięciu kolejkach zdobyła aż 9 punktów i lokuje się w samym czubie stawki. Jednocześnie Cracovia po raz piąty w tym sezonie doznała porażki i z zerowym dorobkiem punktowym pozostaje czerwoną latarnią ligi.

W drugim sobotnim meczu GKS Bełchatów przed własną publicznością pokonał Lechię Gdańsk. Przez długi czas na boisku przeważali goście, jednak o wyniku spotkania zadecydował przebłysk talentu zawodnika gospodarzy. W 72. minucie Janusz Gol powalczył o piłkę w środkowej strefie minął dwóch rywali zagrał „na ścianę” z Marcinem Żewłakowem i pognał dalej w stronę pola karnego Lechii. Przerzucił sobie futbolówkę nad obrońcami i popisał się fantastycznym uderzeniem z powietrza z około 20. metrów. Piłka wpadła „za kołnierz” bezradnemu Pawłowi Kapsie. Choć nie był to najlepszy występ podopiecznych Macieja Bartoszka, to zainkasowali oni kolejne trzy punkty i umocnili swoją pozycję w górze tabeli. W zupełnie innych nastrojach Bełchatów opuszczają piłkarze Tomasza Kafarskiego. Wobec bardzo wyrównanej ligowej stawki na koniec sezonu pojedyncze punkty mogą decydować o kwestii degradacji, a Lechiści nie potrafili przekuć swojego niezłego występu na punkty i z pięcioma oczkami lokują się w dolnej części tabeli.

W sobotę grano również we Wrocławiu, gdzie Śląsk podejmował Lecha Poznań. Od początku spotkania stroną dominującą byli gospodarze jednak po 23 minutach gry prowadził Lech. Stało się tak za sprawą fenomenalnego uderzenia Sławomira Peszki z rzutu wolnego. Potężny strzał z trzydziestu metrów kompletnie zmylił Marijana Kelemena i wpadł w środek bramki, tuż obok bramkarza. Na wyrównanie przyszło czekać kibicom niemalże do samego gwizdka oznajmiającego koniec pierwszej połowy a i tak sposób zdobycia bramki musiał pozostawiać niedosyt. Cristian Omar Diaz pewnie wykonał rzut karny, kierując silny strzał w górny narożnik bramki i kompletnie myląc Krzysztofa Kotorowskiego. Jednakże okoliczności podyktowania rzutu karnego były kontrowersyjne. Z jednej strony ręka Luisa Henriqueza była wystawiona dosyć szeroko, z pewnością trudno powiedzieć, że znajdowała się „przy ciele” zawodnika. Z drugiej strony trudno również mówić o zagraniu piłki ręką, futbolówka raczej zwyczajnie trafiła zawodnika w rękę z bardzo niewielkiej odległości po niekonwencjonalnym zagraniu rywala.

Drugą połowę Lech rozpoczął bez trenera. Za „pyskówkę” (nie pierwszą w tym sezonie) skierowaną w kierunku sędziego Jacek Zieliński został usunięty z ławki trenerskiej. Ironią losu jest fakt, iż na ten krok zdecydował się dopiero arbiter, który faktycznie nie radził sobie z sędziowaniem. Kolejnym przykładem nieporadności trójki sędziowskiej była sytuacja z 51. minuty. Po ładnej dwójkowej akcji Semira Stilica z Marcinem Kikutem ten ostatni zacentrował do Artjomsa Rudnevsa. Łotysz był na spalonym czego nie zauważyli sędziowie, liniowy nie wiedzieć czemu utrzymywał w tej sytuacji linię piłki, a nie ostatniego obrońcy. Podanie Kikuta zdołał jeszcze w ostatniej chwili przeciąć Celeban jednak w wynikłym w konsekwencji zamieszaniu najwięcej przytomności( i równowagi na śliskiej murawie) zachował Rudnevs, który silnym strzałem z ostrego kąta zmieścił piłkę w bramce. Śląsk walczył do końca i choć w kolejnym meczu był stroną przeważającą, to po raz kolejny nie zdołał zapunktować i z czterema oczkami pozostaje na dole tabeli. Tymczasem przeciętnie grający Lech nadal punktuje i nie traci dystansu do czołówki.

W ostatnim sobotnim spotkaniu Arka Gdynia podejmowała Widzew Łódź. Łodzianie od początku sezonu zapowiadają walkę o coś więcej niż środek tabeli. Póki co są to jednak groźby bez pokrycia. Widzew dysponuje jednym niezaprzeczalnym atutem- reprezentantem Litwy Darvydasem Sernasem. W 16. minucie Przemysław Oziębała uderzył z narożnika pola karnego, Norbert Witkowski nieporadnie zbił piłkę na środek pola karnego, tam dopadł do niej Litwin i płaskim strzałem w środek bramki zdobył prowadzenie dla gości. Było to już czwarte trafienie Sernasa w tym sezonie. Problem Łodzian polega na tym, że było to także czwarte trafienie całej drużyny. Na czwartym trafieniu poprzestał zarówno widzewiak jak i jego klub, tymczasem Arka grała dalej. W 31. minucie z rzutu wolnego na długi słupek zacentrował Denis Glavina, a tam zupełnie niekryty Maciej Szmatiuk bezproblemowo skierował futbolówkę do siatki. Pomimo prób z obydwu stron spotkanie zakończyło się rezultatem 1-1, jednakże protokół meczowy obfitował we wpisy. Sędzia Paweł Raczkowski aż dziewięciokrotnie karał zawodników żółtymi kartonikami.

W pierwszym z niedzielnych spotkań Ruch Chorzów u siebie ograł Legię Warszawa. Jedyna bramka spotkania padła w 29. minucie po bilardowych przebitkach w środku pola, przez niektórych nazywanych próbą wyprowadzenia piłki. Nieporadność Legii wykorzystał Sebastian Olszar, który skutecznie zawalczył o piłkę obrócił się i posłał błyskawiczne prostopadłe podanie do Wojciecha Grzyba. Ten bez problemów wykończył sytuację precyzyjnym strzałem po długim rogu. Legia po przerwie starała się wyrównać, jednak bliżej zdobycia kolejnej bramki byli gospodarze. W 70. minucie zadanie postawione przed podopiecznymi Macieja Skorży stało się jeszcze trudniejsze, bo po głupim faulu drugą żółtą kartkę obejrzał Jakub Rzeźniczak. Ruch Chorzów powiększył swój stan posiadania do siedmiu punktów i o oczko wyprzedził warszawską Legię.

Drugie z niedzielnych spotkań przyniosło sensacyjne rozstrzygnięcia. Do niedawana przewodząca stawce Polonia Warszawa przed własną publicznością uległa Koronie Kielce w stosunku 1-3. Wszystko zaczęło się jednak po myśli gospodarzy. Już w siódmej minucie objęli oni prowadzenie. Bramkę zapisano Brazylijczykowi Bruno, który uderzał z rzutu wolnego po krótkim rogu, jednakże większość „zasług” należy przypisać Zbigniewowi Małkowskiemu. Bramkarz Korony w kompromitującym stylu przepuścił niegroźny strzał do własnej bramki. Wyrównanie przyszło w 40. minucie. Radek Mynar stracił piłkę pod własnym polem karnym, Paweł Sobolewski obsłużył podaniem Ediego Andradinę a Brazylijczyk pewnym strzałem przelobował Sebastiana Przyrowskiego. Była to pierwsza bramka Korony w tym sezonie nie zdobyta przez Andrzeja Niedzielana, jednak czas tego zawodnika miał nadejść po przerwie.

Najpierw w 62. minucie po serii stałych fragmentów dla Korony już z akcji w pole karne zacentrował Sobolewski. Piłka spadła wprost na głowę Pavola Stano, który zgrał idealnie do nadbiegającego Niedzielana, a były zawodnik Wisły bez problemów wpakował piłkę do bramki z najmniejszej odległości. W doliczonym czasie gry po solowej akcji Satno obił słupek, piłka wylądowała pod nogami Andradiny, jego silne, ale niecelne uderzenie w piątce przechwycił Niedzielan i ustalił wynik spotkania na 1-3. Dla Niedzielana było to już szóste trafienie w tym sezonie. Godna podziwu jest również regularność napastnika, bowiem trafiał on w każdym z dotychczasowych spotkań. Korona punktowo zrównała się z Polonią i wyprzedza ją dzięki lepszemu bilansowi bezpośrednich spotkań. Liderem od piątku pozostaje Jagiellonia Białystok.

Kalendarz i wyniki 5. kolejki Ekstraklasy
10 września 2010 (piątek)
Polonia Bytom - Zagłębie Lubin 2:0
Jagiellonia Białystok – Wisła Kraków 2:1
11 września 2010 (sobota)
Cracovia – Górnik Zabrze 2:3
GKS Bełchatów - Lechia Gdańsk 1:0
Śląsk Wrocław – Lech Poznań 1:2
Arka Gdynia - Widzew Łódź 1:1
12 września 2010 (niedziela)
Ruch Chorzów – Legia Warszawa 1:0
Polonia Warszawa – Korona Kielce 1:3
Tabela Ekstraklasy
(miejsce, klub, mecze rozegrane-punkty-bramki zdobyte:bramki stracone)
1.Jagiellonia Białystok – 5-13-9:3
2.GKS Bełchatów – 5-12-9:5
3.Korona Kielce – 5-10-7:4
4.Polonia Warszawa – 5-10-8:4
5.Wisła Kraków – 5-9-5:5
6.Górnik Zabrze – 5-9-6:7
7.Lech Poznań – 5-8-8:4
8.Ruch Chorzów – 5-7-5:4
9.Widzew Łódź – 5-6-4:4
10.Legia Warszawa – 5-6-3:7
11.Lechia Gdańsk – 5-5-4:4
12.Arka Gdynia – 5-5-3:3
13.Polonia Bytom – 5-4-4:6
14.Śląsk Wrocław – 5-4-4:7
15.Zagłębie Lubin – 5-4-4:7
16.Cracovia – 5-0-5:14
Klasyfikacja strzelców
6 bramek - Andrzej Niedzielan (Korona Kielce);
4 bramki - Tomasz Frankowski (Jagiellonia), Artjoms Rudnevs (Lech Poznań), Darvydas Šernas (Widzew), Marcin Żewłakow (GKS Bełchatów);
3 bramki - Cristian Diaz (Śląsk Wrocław);

wislakrakow.com
(Uran235)

Źródło: wislakrakow.com