2010.09.26 GKS Bełchatów - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 20:18, 23 lis 2014; Toro (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
2010.09.26, Ekstraklasa, 7. kolejka, Bełchatów, Stadion GKS-u, 17:00
GKS Bełchatów 1:1 Wisła Kraków
widzów: 5.200
sędzia: Marcin Borski (Warszawa)
Bramki
Maciej Małkowski 60'

1:0
1:1

81' (k) Rafał Boguski
GKS Bełchatów
4-5-1
Łukasz Sapela
Zlatko Tanevski
Marcin Drzymont
Mate Lacić
Jacek Popek
Grafika:Zk.jpg Marcus Vinícius grafika:Zmiana.PNG (72' Tomasz Wróbel)
80' Grafika:Cz.jpg Grzegorz Baran
Janusz Gol
Grafika:Zk.jpg Kamil Poźniak grafika:Zmiana.PNG (74' Dawid Nowak)
Grafika:Zk.jpg Maciej Małkowski
Grzegorz Kuświk grafika:Zmiana.PNG (86' Grzegorz Fonfara)

trener: Maciej Bartoszek
Wisła Kraków
4-5-1
Mariusz Pawełek
Erik Čikoš grafika:Zmiana.PNG (46' Serge Branco Grafika:Zk.jpg)
Osman Chávez
Cléber Grafika:Zk.jpg
Dragan Paljić
Andrés Ríos grafika:Zmiana.PNG (46' Patryk Małecki)
Radosław Sobolewski Grafika:Zk.jpg
Cezary Wilk grafika:Zmiana.PNG (74' Rafał Boguski)
Maciej Żurawski
Nourdin Boukhari
Paweł Brożek

trener: Robert Maaskant
Ligowy debiut Serge'a Branco w Wiśle.
Ligowy debiut Osmana Cháveza.
sytuacja: 7 - 11
strzały: 13 - 15
strzały celne: 13 - 15
strzały celne: 3 - 10
posiadanie piłki: 48% - 52%
faule: 26 - 17
dośrodkowania 28 - 22
spalone: 1 - 3
rzuty rożne: 6 - 4

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bilet meczowy
Bilet meczowy

Spis treści

Przed meczem

7. kolejka Ekstraklasy - zapowiedź

24. września 2010, 06:40

Przed nami 7. kolejka piłkarskiej Ekstraklasy. W tabeli wciąż panuje ścisk, na 18 możliwych do zdobycia punktów, lider zgromadził 13. Choć kilka drużyn wyraźnie rozczarowuje, wciąż trudno wyrokować, kto będzie bronił się przed spadkiem, a kto walczył o najwyższe cele. W rozgrywanym w środku tygodnia Pucharze Polski odpadły aż 4 drużyny z Ekstraklasy, pozostałe również nie zaimponowały, przeważnie odnosząc bardzo skromne zwycięstwa. Poziom w polskiej piłce się wyrównuje, ale czy nie jest to czasem równanie w dół?

Kolejkę rozpocznie mecz Korony Kielce ze Śląskiem Wrocław. Po ostatniej ligowej klęsce z Widzewem z posadą trenera gości pożegnał się Ryszard Tarasiewicz. Trenera, który wprowadził Śląsk do Ekstraklasy na ławce tymczasowo zastąpi jego asystent - Paweł Barylski. W prasie trwają spekulacje, kto na stałe obejmie intratną posadę we Wrocławiu, tymczasem trener Barylski podkreśla, że przeciwko Koronie na boisko wyjdzie Śląsk Tarasiewicza. Trzeba przyznać, że Śląsk, pomimo fatalnych wyników, grał dobrą piłkę nawet w ostatnim, przegranym 5:2 spotkaniu. Czy to wystarczy, by pokonać rozpędzoną Koronę z niewiarygodnie skutecznym Andrzejem Niedzielanem w składzie, w dodatku na jej stadionie? Póki co podobna sztuka udała się tylko drużynie Widzewa Łódź, ale w jej szeregach występuje Darvydas Sernas - objawienie strzeleckie jakim miał być Cristian Diaz. Czy Argentyńczyk udowodni, że jest w stanie być gwiazdą Ekstraklasy, czy też kolejnym występem jeszcze bardziej wtopi się w ligową szarzyznę?

Drugi piątkowy mecz zapowiadany jest jako hit. Jeszcze rok temu trudno byłoby się dziwić - wszak zmierzą się Legia Warszawa i Lech Poznań. Firmy, których w ostatnich latach nie trzeba nikomu przedstawiać. Jednak obie ekipy zajmują mało „hitowe” miejsca. Goście z Poznania aktualnie okupują ósmą lokatę z ośmioma punktami i jednym zaległym spotkaniem (z Polonią Warszawa). Wprawdzie lechici przebili się niedawno na czołówki polskich gazet remisując na wyjeździe z legendarnym Juventusem (dziś więcej w jego składzie legend niż gwiazd), jednak nie mieli okazji potwierdzić swojej formy w spotkaniu ligowym. Wcześniej podopieczni trenera Zielińskiego przeplatali mecze przyzwoite ze słabymi, jak chociażby domowy remis z Arką Gdynia po beznadziejnej grze. Warto przy tej okazji wspomnieć, że sam trener nie będzie w stanie poprowadzić swojej drużyny z ławki trenerskiej, bowiem został ukarany przez Komisję Ligi za swoje naganne zachowanie w konfrontacji ze Śląskiem Wrocław, które dodatkowo było „recydywą” z jego strony.

Trener Zieliński z ławką Lecha rozstanie się na dwa mecze. Spekuluje się, że o wiele dłuższy rozbrat z trenowaniem może czekać trenera Skorżę, jeśli jego Legia odniesie kolejną porażkę. Były opiekun Wiślaków w Warszawie otrzymał wszystko, czego chciał - drużynę budowaną za duże pieniądze, komfort doboru zawodników, nawet przedłużony okres przygotowawczy i sparing z Arsenalem. Jakby tego było mało, jako dowód zaufania zarząd zgodził się zesłać do rezerw trzech zawodników, którzy mieli burzyć atmosferę w szatni. Póki co, wszystko na nic. Legia balansuje nad krawędzią strefy spadkowej, w ostatniej kolejce przegrała ze słabiutkim Zagłębiem Lubin. W dodatku, jeszcze prowadząc Wisłę, Maciej Skorża zasłynął jako trener, który przegrywał mecze z najbardziej prestiżowymi rywalami. W tej sytuacji trudno upatrywać gospodarzy w roli faworytów piątkowej konfrontacji.

Pierwsze z sobotnich spotkań rozpocznie się kwadrans przed piętnastą w Gdańsku. Tamtejsza Lechia podejmie sensacyjnego wicelidera - Górnik Zabrze. Dwie drużyny zagadki. Lechia rozpoczęła sezon passą trzech spotkań bez zwycięstwa. Potem przyszedł triumf na Śląskiem i gdy wszystko wydawało się być na dobrej drodze, pomimo 20 strzałów i bardzo dobrej gry, lechiści przegrali 1-0 ze słabo grającym Bełchatowem. Ostatnia kolejka to skromne zwycięstwo nad słabiutką Cracovią. W grze Górnika nie ma żadnej prawidłowości, w sześciu spotkaniach odnieśli cztery zwycięstwa, dwa „w domu”, dwa na wyjeździe, pozostałe mecze przegrali. Podopieczni trenera Nawałki nie imponują swoją grą, ale bardzo skutecznie wykorzystują słabości rywali i gromadzą punkty. Czy i tym razem zatriumfują? Ewentualne zwycięstwo daje im nawet całkiem realną szansę na objęcie prowadzenia w Ekstraklasie.

O 17 rozpocznie się mecz w Warszawie, gdzie spotkają się dwie Polonie. Ta warszawska zadebiutuje w lidze pod wodzą nowego szkoleniowca - Pawła Janasa. Zmiana trenera miała miejsce już wcześniej, jednak Polonia tydzień temu pauzowała ze względu na koncert Stinga w Poznaniu, co wobec roszad w klubie mogło wyjść warszawiakom tylko na korzyść. Były selekcjoner kadry narodowej ostatnio trenował Widzew. Jednakże latem opuścił łódzki klub, by pracować dla prezesa Wojciechowskiego. Ku zaskoczeniu wszystkich nie dostał on jednak posady szkoleniowca i pełnił funkcję szarej eminencji w klubie z Konwiktorskiej. Polonia Bytom to z kolei jedna z drużyn, które już pożegnały się z rozgrywkami Pucharu Polski. Od bytomian silniejszy okazał się Łódzki KS, który wysłał Polonię w dalszą drogę do Warszawy z bagażem trzech bramek. Goście nie imponują również w lidze. Wprawdzie ostatnie dwa mecze przyniosły 6 punktów i odbicie się od dna ligowej tabeli, jednak wszystkie bramki zdobyli po stałych fragmentach gry. To co starczyło na ligowych średniaków, na „Czarne Koszule” może okazać się niewystarczające.

Jeszcze w trakcie meczu w Warszawie rozpocznie się kolejna ligowa potyczka. Cracovia na nowym stadionie podejmie Arkę Gdynia. Otwarcie nowego obiektu prezes Filipiak z pewnością chciałby przypieczętować pierwszym ligowym zwycięstwem. O ile dla prezesa zwycięstwo jest kwestią prestiżu, o tyle dla trenera Ulatowskiego trzy punkty mogą zadecydować o dalszej pracy w klubie. Cracovia znajduje się w fatalnej sytuacji, a z każdą kolejką rywale uciekają jej coraz bardziej. Jednym z tych rywali jest Arka. Drużyna niepozorna, mało efektowna, ale odnosząca bardzo solidne wyniki. Remisy z Widzewem i Lechem, skromna porażka z Wisłą, do tego dwa zwycięstwa - oba przed własną publicznością. Arka, jak każdy ligowiec, na Cracovię przyjeżdża po trzy punkty. Czy wróci z tarczą, czy na tarczy? Tego dowiemy się w sobotę.

Ostatni sobotni mecz to starcie Ruchu Chorzów z Widzewem Łódź. Dla kibiców to tzw. Mecz przyjaźni, jednak na boisku będzie trwała zacięta walka. Gospodarze to nie ta sama drużyna, co przed rokiem. W Chorzowie każdy punkt jest na wagę złota, bo przy tak wyrównanej stawce trudno wyrokować jak ułoży się tabela. Jednak chorzowianie na własnym stadionie nie mogą być lekceważeni. W dwóch spotkaniach zgromadzili komplet punktów pokonując Wisłę i Legię. Passę rywali z pewnością spróbuje przerwać Widzew, który efektownym zwycięstwem przypomniał, że drzemie w nim duży potencjał. Ostatni wyjazd to zaledwie remis łodzian z Arką, jednak w Gdyni nie grał Marcin Robak. Jak groźny duet tworzy ten gracz wraz Darvydasem Sernasem na własnej skórze przekonali się wrocławianie, którym Widzewiacy zaaplikowali aż pięć bramek.

W niedzielę, niemalże równocześnie rozpoczną się dwa mecze. W Bełchatowie GKS podejmie Wisłę Kraków. Gospodarze bardzo dobrze rozpoczęli sezon, teraz jednak notują zniżkę formy. Wiśle z pewnością nie zaszkodzi słabszy rywal. Po bardzo trudnych meczach z Jagiellonią i Koroną drużyna potrzebuje bodźca, który utwierdzi ich w przekonaniu, że zmiany idą w dobrym kierunku. Wszak gra Wisły zyskała na jakości w ostatnich tygodniach, jednak zdobycz punktowa powiększyła się tylko o jedno „oczko”. Natomiast słabiej grający GKS zdołał wydrzeć komplet punktów lepiej grającej Lechii i nadal może cieszyć się z kompletu zwycięstw przed własną publicznością.

To co łączy obie ekipy, to utrata jakości w defensywie. Wisła przed sezonem straciła trzech stoperów oraz dwóch prawych i lewego obrońcę. Rozmiar strat w Bełchatowie nie jest tak wielki, jednak wciąż będziemy mieli do czynienia z defensywą w przebudowie. GKS opuścili latem Tosik, Rachwał i Pietrasiak (wszyscy przeszli do Polonii Warszawa). Ich miejsce zajęli Zlatko Tanevski i Grzegorz Baran. Silnie natomiast prezentuje się ofensywa naszych najbliższych rywali. Na skrzydłach grają przebojowi Tomasz Wróbel i Maciej Małkowski. Ich podania wykorzystuje doświadczony Marcin Żewłakow. Ten tercet wesprzeć może jeszcze Dawid Nowak, który już powrócił do zdrowia i po dwóch spotkaniach „z ławki” w lidze, we wtorek zagrał 82 minuty w rozgrywkach pucharowych. Do tego do zdrowia powraca jeden z ważniejszych graczy defensywy Bełchatowa - Jacek Popek.

Sytuacja z kontuzjami w Wiśle nie jest równie pomyślna. Prawdopodobnie wciąż niezdolny do gry będzie Piotr Brożek, co może oznaczać kolejny mecz na lewej defensywie dla Dragana Paljicia. Alternatywą dla niego mógłby się okazać nowo pozyskany Serge Branco. Kameruńczyk legitymuje się także paszportem francuskim, co znosi konieczność załatwiania pozwolenia na pracę. Jako wolny zawodnik powinien również szybko uzyskać potwierdzenie swojego certyfikatu. W przednich formacjach zapewne o jedno miejsce w składzie powalczą Żurawski, Małecki i Boguski, raczej wątpliwe, by trener zdecydował się nagle na poważne zmiany w składzie. Problemy Wisły wynikają przede wszystkim z ogólnych problemów motorycznych, z którymi boryka się większość piłkarzy. Wiśle w ofensywie sił starcza na niespełna pół godziny gry i roszady personalne tego nie zmienią.

Kolejkę zamknie konfrontacja lidera - Jagiellonii Białystok- z outsiderem- Zagłębiem Lubin. Podopieczni Marka Bajora w środę przegrali w Łodzi po dogrywce z Widzewem. Gospodarze tego meczu wystąpili w rezerwowym zestawieniu, podczas gdy trener gości desygnował niemalże najmocniejszy skład. Nie dość, że po słabym meczu odniósł zasłużoną porażkę, to w dodatku jego podopieczni będą dodatkowo zmęczeni 120 minutami spędzonymi na boisku. Jakby tego było mało podróż do Białegostoku nie należy do najkrótszych ani najlżejszych. W lidze co prawda lubinianie zdołali ostatnio pokonać Legię Warszawa, ale i tego zwycięstwa nie warto przeceniać. Defensywa gości jest dziurawa jak ser szwajcarski i białostoczanie ze swoim potencjałem ofensywnym powinni to bezlitośnie wykorzystać. Tym bardziej, że zagrają na własnym obiekcie, gdzie gromadzą większość zdobywanych punktów.

Źródło: wislakrakow.com

Wisła Kraków: strzelić w Bełchatowie i wygrać

Bartosz Karcz

2010-09-24 20:55:49, aktualizacja: 2010-09-24 20:59:17

Jeden punkt to dorobek Wisły w ostatnich dwóch meczach. Po porażce z Jagiellonią Białystok i remisie z Koroną Kielce jutro krakowianie powalczą o całą pulę w Bełchatowie z GKS-em. Początek spotkania zaplanowano na niedzielę na godz. 17. Zadanie, które stoi przed "Białą Gwiazdą", łatwe nie będzie, bo choć trener Robert Maaskant stwierdził wczoraj, że Jagiellonia i Korona mają silniejsze zespoły od Bełchatowa, to powiedział również: - GKS ma bardzo groźny zespół, w którym grają m.in. szybcy skrzydłowi i dobry napastnik. Musimy na nich uważać.

Holender może być zadowolony z sytuacji kadrowej. Poza Łukaszem Burligą wszyscy piłkarze są do jego dyspozycji. - Dla mnie to komfortowa sytuacja, bo mam kilka opcji do wyboru - cieszy się Maaskant. Zdrowy jest już m.in. Piotr Brożek, który miał problemy z kręgosłupem. Na grę w niedzielnym spotkaniu "Pietia" liczyć jednak nie może. Gdy zapytaliśmy Maaskanta, czy Piotr jest zdolny do występu od pierwszej minuty, odparł: - Jeszcze nie. Piotr jest już zdrowy, ale trenuje dopiero od kilku dni. Jestem zadowolony z postawy Dragana Paljicia na lewej obronie, który dobrze spisuje się nie na swojej pozycji.

Pewny miejsca w składzie może być Cezary Wilk, który spośród wszystkich piłkarzy ściągniętych w lecie do Wisły spisuje się póki co zdecydowanie najlepiej. Maaskant wymaga od swojego piłkarza jednak jeszcze więcej. Mimo to wczoraj chwalił pomocnika. - Najlepszą pozycją dla Wilka byłaby ta, na której występuje Sobolewski. On spisuje się jednak tak dobrze, że nie zrezygnuję z niego. Czarek robi jednak cały czas postępy. W meczu z Koroną strzelił bramkę.

Zanotował też znakomite podanie do Boukhariego. To jeden z najzdolniejszych piłkarzy w polskiej lidze. Dużo razem pracujemy i mogę być z jego postawy zadowolony. Widzę jednak też, że ten piłkarz może jeszcze zrobić duży postęp. Postęp musi zanotować cała Wisła w niedzielę przede wszystkim w grze obronnej. Krakowianie, jeśli myślą o sukcescie w potyczce z Bełchatowem, nie mogą sobie pozwolić na stratę bramek w tak prosty sposób, jak to miało miejsce w meczach z Jagiellonią i Koroną.

Na szczęście dla wiślaków, Bełchatów po efektownym starcie do sezonu ostatnio nieco wyhamował. Już z Lechią Gdańsk podopieczni Macieja Bartoszka wygrali bardzo szczęśliwie. Tydzień temu w Zabrzu jednak zeszli z boiska pokonani i nie rozegrali dobrego meczu. O tym, czy były to oznaki głębszego kryzysu w bełchatowskim zespole, przekonamy się w niedzielę.

Wisła natomiast musi zapomnieć również o statystykach i ostatnich swoich występach w Bełchatowie. Krakowianie ostatni raz wygrali tam wiosną 2007 roku. Później były dwa remisy i porażka. W dodatku w trzech ostatnich spotkaniach na stadionie GKS-u "Biała Gwiazda" nie strzeliła nawet bramki. Pora wreszcie to zmienić. Źródło: Gazeta Krakowska

Tak gra GKS Bełchatów

Data publikacji: 26-09-2010 08:44


Niedzielne popołudnie przyniesie nam spotkanie z GKS-em Bełchatów. „Brunatni” w tym sezonie prezentują się dość korzystnie, a jest do spowodowane głównie zmianami personalnymi w drużynie, i na ławce trenerskiej. Nowe twarze w Bełchatowie pokazują, ze warto na nich stawiać, a trener Maciej Bartoszek to młody i głodny sukcesu szkoleniowiec. Co wymyśli na spotkanie z Wisłą Kraków?


Prawdopodobny skład GKS-u Bełchatów (ustawienie 1-4-2-3-1):


BRAMKARZ: W bramce zobaczymy Łukasza Sapelę. To niepodważalny numer 1 u trenera Bartoszka. Warto pamiętać, że Sapela to jeden z najsolidniejszych ligowych graczy. Rzadko popełnia błędy, jest skoczny, ma niezły refleks i dobrze gra na linii bramkowej.

OBRONA: Jako prawy defensor do gry zostanie desygnowany Zlatko Tanevski. Były gracz Lecha Poznań zasilił Bełchatów przed tym sezonem i dobrze wkomponował się w drużynę. Maciej Bartoszek widzi w nim prawego obrońcę pomimo tego, że wcześniej zawodnik ten występował na środku obrony. Parę stoperów stworzą Marcin Drzymont oraz Mate Lacić. Obaj są doświadczonymi środkowymi obrońcami. Stanowią już zgrany duet, potrafią dobrze się ustawić i skutecznie interweniować. Na lewej stronie bloku obronnego powinien pojawić się Jacek Popek – dobry, ligowy defensor, który pomimo upływu lat wciąż gra na solidnym poziomie. Nieźle prezentuje się w ataku, potrafi dobrze dośrodkować bądź samemu wykończyć akcję.

POMOC: Na papierze wygląda niezwykle korzystnie. W roli prawoskrzydłowego wystąpi Tomasz Wróbel, który potrafi wykorzystać swoją szybkość i wyszkolenie techniczne i stać sie niezwykle groźnym graczem. Przebojowość, rajdy prawą stroną i celne dośrodkowania – to znak firmowy Tomasza Wróbla. W środku pola mogą zagrać Janusz Gol i Grzegorz Baran – obaj są defensywnymi pomocnikami, którzy świetnie radzą sobie w odbiorze piłki i w rozbijaniu ataku rywali. Gol potrafi również błysnąć w ataku, natomiast Barana cechuje niezwykła waleczność. Na lewej stronie pomocy pojawi się Maciej Małkowski. Z Wróblem tworzy bardzo mocne skrzydła, a sam imponuje szybkością i świetną lewą nogą. Warto dodać, że gra zespołowo, dzięki czemu zalicza sporo asyst. Jako najbardziej wysunięty pomocnik może zagrać młody Kamil Poźniak. Trener Bartoszek nie obawia się stawiać na niego, a Poźniak odwdzięcza mu się solidną grą - strzela, podaje, asystuje.

ATAK: Największym wzmocnieniem bełchatowian okazał się Marcin Żewłakow. Doświadczony gracz wniósł do Bełchatowa powiew europejskiego poziomu, dzięki czemu zdecydowanie wyróżnia się na tle ligowej szarzyzny. Świetnie gra głową, potrafi znaleźć się pod bramka rywala. Idealnie pasuje do roli wysuniętego napastnika.

Rafał Młyński

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Relacje z meczu

Podział punktów w Bełchatowie

Rafał Boguski strzela z rzutu karnego
Rafał Boguski strzela z rzutu karnego

W przedostatnim meczu siódmej kolejki Wisła pojechała do Bełchatowa, by zmierzyć się z miejscowym GKS-em, który po serii trzech zwycięstw ligowych przed tygodniem uznał wyższość Górnika Zabrze.

W wyjściowym składzie Białej Gwiazdy znalazł się Osman Chavez, zaś po przerwie na boisko wszedł Serge Branco. Obaj zawodnicy tym meczem zadebiutowali w polskiej Ekstraklasie.

Do przerwy Wisła nie była w stanie stworzyć stuprocentowej sytuacji, przewagę optyczną posiadali zawodnicy z Bełchatowa, którzy kilkakrotnie zagrażali bramce strzeżonej przez Mariusza Pawełka.

Wynik spotkania w 60. minucie otworzył Maciej Małkowski, który z determinacją wykorzystał trudną sytuację i, mimo asysty Osmana Chaveza, pokonał Mariusza Pawełka. Grając z nożem na gardle Wisła ruszyła do ataku. Dogodne okazje zmarnowali Małecki i Żurawski, na boisku nie brakowało nerwów, starć i fauli.

Dziesięć minut przed końcem meczu Pawła Brożka startującego do świetnej piłki od Boukhariego sfaulował w polu karnym Grzegorz Baran. Zawodnik gospodarzy otrzymał czerwoną kartkę, a Biała Gwiazda rzut karny. "Jedenastkę" pewnym strzałem w lewy róg bramki wykorzystał Rafał Boguski, który na placu gry pojawił się raptem 7 minut wcześniej. Wisła napierała coraz intensywniej, ale nie zdołała przechylić wyniku na swoją korzyść i z Bełchatowa wywiozła tylko jeden punkt.

Źródło: wislakrakow.com

GKS Bełchatów - Wisła Kraków 1-1

"Biała Gwiazda" tylko zremisowała w Bełchatowie z GKS-em 1-1. Wiślacy mierzyli w zwycięstwo, ale po bardzo słabej I połowie, musieli "gonić wynik", bo od 60. minuty przegrywali 0-1. Dogonili w 81., po golu z rzutu karnego Rafała Boguskiego. Niestety na więcej podopiecznych Roberta Maaskanta stać nie było. A to oznacza, że nie udało się Wiśle odczarować stadionu w Bełchatowie, którego nie możemy zdobyć od trzech lat.

Kto obejrzał I połowę meczu Wisły w Bełchatowie najchętniej by o niej zapomniał. Przed 45 minut trwała wprawdzie piłkarska wojna, ale piłka rozgrywana była głównie w środku boiska, a obydwa zespoły praktycznie nie stworzyły sobie dogodnej sytuacji do zdobycia bramki.

Wiślacy próbowali jedynie z dystansu, ale ani Paweł Brożek, ani dwukrotnie z rzutów wolnych Andrés Ríos, nie zdołali pokonać Łukasza Sapeli. Strzał "Brozia" był bowiem zbyt lekki i w środek bramki, a próby Argentyńczyka były raczej wstrzeleniem piłki po ziemi w pole karne, niż faktycznymi uderzeniami.

Bardziej zelektryzować mogła wszystkich sytuacja z 28. minuty, gdy próbujący powstrzymać Mate Lacicia Cléber trafił go w nogę, zamiast w piłkę. A że działo się to w polu karnym, więc wiślacy mogą mówić o szczęściu, że sędzia nie wskazał na "wapno". Chwilę później doszło do kolejnej kontrowersyjnej sytuacji, gdy debiutujący w Ekstraklasie Osman Chávez nadepnął na nogę Grzegorza Kuświka. Sędzia jednak tego nie dostrzegł, ale też ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy na pewno było to celowe zagranie Honduranina.

Więcej w pierwszej połowie na boisku się nie działo, a kibicom nie pozostało nic innego, jak wierzyć, że jednak po przerwie będzie lepiej.

Na drugą połowę Wisła wyszła z aż dwoma zmianami. Za Andrésa Ríosa, który doznał kontuzji, wszedł Patryk Małecki, z kolei za Erika Čikoša trener Maaskant posłał do boju debiutującego w naszym zespole Serge Branco.

Jednak to nie "nowi" na boisku, a Nourdin Boukhari miał swoją kapitalną szansę. W 51. minucie powinien zostać bohaterem Wisły. Marokańczyk zagrał prostopadle do Pawła Brożka, a ten oddał do środka do wchodzącego za akcją pomocnika. Niestety strzał Nourdina po ziemi minął słupek bramki gospodarzy! Dwie minuty później dobrą okazję Brożek miał już sam, ale po zgraniu od Macieja Żurawskiego koszmarnie źle trafił w piłkę.

W 58. minucie Sapelę zatrudnił jeszcze Dragan Paljić, który wrzucił z rzutu wolnego piłkę tak, że bramkarz musiał wybijać na róg. No i kiedy wydawało się, że Wisła zaczyna się rozpędzać... gola zdobył GKS.

Do długiej piłki wyszedł Maciej Małkowski, który uciekł wiślakom po skrzydle. Nie zdołał go zablokować Osman Chávez, a uderzenie pomocnika wpadło "po długim" do naszej bramki! No i po godzinie gry przegrywaliśmy 0-1.

Wisła - co zrozumiałe - rzuciła się do odrabiania strat, ale bramce GKS-u zagroziła dopiero dziesięć minut później. Patryk Małecki strzelił w krótki róg, choć może lepiej byłoby, gdyby próbował podać do Pawła Brożka. Strzał "Małego" Sapela wybił na rzut rożny.

W 73. minucie bliski wyrównania był Maciej Żurawski, ale jego strzał nieznacznie minął bramkę. Wiślacy śpieszyli się, aby wyrównać, ale uciekały im kolejne cenne sekundy, a piłkarze GKS-u z każdą chwilą starali się kraść czas. No i to udawało im się całkiem nieźle. Przynajmniej do 80 minuty, kiedy po zagraniu Boukhariego obrońcom gospodarzy uciekł Paweł Brożek. którego w polu karnym powalił Grzegorz Baran. Czerwona kartka dla zawodnika gospodarzy i "jedenastka"!

Do niej podszedł, chyba niespodziewanie, Rafał Boguski i pewnym strzałem wyrównał stan meczu!

Wisła idzie za ciosem. Niezły strzał Małeckiego, już minutę później, na róg wybija jednak Sapela. W 85. minucie bramkarz GKS-u z trudem i na raty broni uderzenie Boukhariego. Mamy przewagę, ale ostatecznie nie udaje się jej udokumentować i wygrać. Wisła w trzecim kolejnym spotkaniu ligowym nie zdołała dopisać kompletu punktów, a te uciekają. Ale też nasza gra bynajmniej znów nie może cieszyć kibiców.

Źródło: Wisła Portal


Remis w Bełchatowie

Podopieczni Roberta Maaskanta nie wygrali trzeciego meczu z kolei. Tym razem na przeszkodzie Krakowian stanął PGE GKS Bełchatów. Wisła zremisowała 1:1 a jedyna bramkę dla Białej Gwiazdy strzelił z rzutu karnego Rafał Boguski.

W wyjściowej jedenastce mieliśmy dwie zmiany. Do bramki wrócił Mariusz Pawełek, który ostatnio pauzował za czerwoną kartkę w Białymstoku. Partnerem Clebera w linii oborny był tym razem Osman Chavez, który tym samym zaliczył ligowy debiut w barwach Wisły.

O pierwszej połowie moglibyśmy napisać na prawdę niewiele. Ciężko było odnotować jakąkolwiek klarowną sytuację. Ani piłkarze Bełchatowa ani Wisły nie potrafili wymienić kilku celnych podań i zakończyć ich strzałem. Potwierdzeniem tego były trzy oddane uderzenie na bramkę Sapeli przez Wisłę, w tym dwóch Andresa Riosa z ponad 30 metrów.

Na drugą połowę Maaskant zdjął Erika Cikosa i Ande Riosa. W ich miejsce weszli Branco (kolejny wiślacki debiutant) oraz Patryk Małecki.

I ta część spotkania była już znacznie lepsza. Wisła stworzył sobie kilka dobrych sytuacji i była stroną przeważającą. Swoje sytuację mieli Paweł Brożek (nie trafił w piłkę0 oraz Nourdin Boukhari, który posłał futbolówkę obok braki gospodarzy.

Mimo ataków wiślaków, to Bełchatów zdobył pierwszą bramkę. W 60. minucie prowadzenie objęli gospodarze. Długą piłkę zagrał Popek a pojedynek główkowy z Cleberem wygrał Kuświk podając do Małkowskiego. Ten popędził na bramkę Wisły i pomimo ostrego kąta oraz asysty Chaveza pokonała Pawełka.

Jednak 20 minut później świetnym zagraniem popisał się Boukhari, który bardzo dobrze obsłużył Pawła Brożka lekką podcinką. Napastnik Wisły znalazł się w sytuacji sam na sam z Sapelą i został sfaulowany w polu karnym przez Grzeogrza Barana. Decyzja sędziego była jednoznaczna: rzut karny i czerwona kartka dla Barana. Z jedenastu metrów pewnie uderzył Boguski i mieliśmy 1:1.

W ostatnich minutach Wisła, głównie dzięki Patrykowi Małeckiemu, napsuła sporo krwi defensorom bełchatowian, ale wynik meczu nie uległ już zmianie.

PGE GKS Bełchatów - Wisła Kraków 1-1 (0-0)

Bramki: 1-0 Małkowski (60.), 1-1 Boguski (81. - karny).

PGE GKS: Sapela - Tanevski, Lacić, Drzymont, Popek - Da Silva (72. Wróbel), Gol, Baran, Poźniak (74. Nowak), Małkowski - Kuświk (86. Fonfara).

Wisła: Pawełek - Czikosz (46. Branco), Chavez, Cleber, Paljić - Rios (46. Małecki), Wilk (75. Boguski), Sobolewski, Boukhari - Żurawski, Paweł Brożek.

Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Kamil Poźniak, Marcus da Silva, Maciej Małkowski. Wisła Kraków: Cleber, Radosław Sobolewski, Serge Branco. Czerwona kartka - PGE GKS Bełchatów: Grzegorz Baran (81. - faul).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 5000.

Źródło: TSW.com.pl

Autor: Adam Koprowski

Źródło: tsw.com.pl

Remis w Bełchatowie

Data publikacji: 26-09-2010 19:08


Wisła Kraków zremisowała z GKS-em Bełchatów 1:1 w wyjazdowym spotkaniu. Po słabej pierwszej połowie w wykonaniu obu drużyn drugiej części meczu to Biała Gwiazda osiągnęła przewagę. W przeciwieństwie jednak do skutecznego GKS-u, który wykorzystał jedyna stuprocentową okazję w tym meczu, Biała Gwiazda zmarnowała przynajmniej cztery okazje, które mogły dać jej bramkę.

Pierwsza część spotkania nie przyniosła zbyt wielu emocji. Obie drużyny oddały przez pierwsze 45 minut tylko cztery celne strzały, w tym trzy były po stronie Wisły. Nie były to jednak uderzenia, które mogły zaskoczyć Łukasza Sapelę. Dwa razy z rzutu wolnego uderzał Andres Rios, raz z 16 metrów strzelił Paweł Brożek. Wszystkie te strzały były jednak sporo za słabe, by można było marzyć o powodzeniu.


W akcjach obu zespołów sporo było niedokładności. Nic więc dziwnego, że w Wiśle już po 45 minutach zaszły dwie zmiany. Na boisku pojawili się Patryk Małecki i Serge Branco, którzy zastąpili Andresa Riosa i Erika Cikosa. „Mały” miał rozruszać grę na skrzydłach, a Branco zapewnić kilka dokładnych podań w pole karne z prawej strony. Po sześciu minutach drugiej części gry Wisła w końcu stworzyła groźną okazję. Paweł Brożek ładnie z lewej strony dograł w pole karne do Boukhariego, a ten uderzył tuż obok słupka. Po chwili to „Brozio” dostał dobre podanie od Żurawskiego, ale stojąc na piątym metrze nie trafił w piłkę.


Choć to Wiła osiągnęła przewagę, to jednak wystarczyła jednak kontra i GKS wyszedł na prowadzenie. Lewą stroną urwał się Małkowski, za którym nie nadążył Chavez. Choć pomocnik gospodarzy strzelał z ostrego kąta, to wykorzystał sytuację sam na sam z Mariuszem Pawełkiem i strzelił gola na 1:0.

Po dziesięciu minutach Wisła powinna wyrównać. Ładną akcję w trójkącie rozegrali Paweł Brożek, Sobolewski i Małecki. Ten ostatni wpadł w pole karne i zdecydował się na strzał z ostrego kąta, który wybronił Sapela. „Mały” lepiej chyba by zrobił, gdyby na koniec tej akcji oddał jeszcze piłkę do Pawła Brożka. Po trzech minutach Biała Gwiazda stworzyła sobie jeszcze lepszą szansę. Boukhari ładne z pierwszej piłki dograł do Pawła Brożka, ten natychmiast zagrał do Żurawskiego, a ten zmarnował okazję sam na sam bramkarzem GKS-u.

Wisła dopięła swego w 82. minucie. Świetne podanie za plecy obrony do Pawła Brożka posłał Boukhari, a będącego sam na sam z Sapelą napastnika Białej Gwiazdy sfaulował w polu karnym Baran. Zawodnik GKS-u dostał czerwoną kartkę, a jedenastkę wykorzystał Rafał Boguski. Biała Gwiazda ruszyła do natarcia, ale strzały Małeckiego, Boguskiego i Branco nie znalazły drogi do bramki.

GKS Bełchatów – Wisła Kraków 1:1 (0:0)

1:0 Małkowski 60’

1:1 Boguski 82’ (k.)

GKS Bełchatów: Sapela – Tanevski, Lacić, Drzymont, Popek – Da Silva (72’ Wróbel), Gol, Baran, Poźniak (74’ Nowak), Małkowski – Kuświk (86’ Fonfara)

Wisła Kraków: Pawełek – Cikos (46’ Branco), Chavez, Cleber, Paljić – Rios (46’ Małecki), Sobolewski, Wilk (74’ Boguski), Boukhari – Żurawski, Paweł Brożek

Żółte kartki: Poźniak, Da Silva, Małkowski (GKS) – Cleber, Sobolewski, Branco (Wisła)

Czerwona kartka: Baran (GKS)

Sędziował: Marcin Borski (Warszawa)

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl


Minuta po minucie

Grzegorz Baran otrzymuje czerwoną kartkę
Grzegorz Baran otrzymuje czerwoną kartkę
  • Dziękujemy za uwagę i do zobaczenia na następnym meczu przy Reymonta 22.
  • Za nami trzeci mecz Wisły bez zwycięstwa. Można powiedzieć, że graliśmy z... trzema drużynami z czuba tabeli... Ale też w tym czubie by nie były, gdybyśmy wygrali...
  • ...koniec meczu...
  • 90+3' Ale chaos... Lacić tyłem do bramki, jeszcze zagrywa, dwóch graczy Bełchatowa blisko pozycji strzeleckiej, główka... nad bramką. I spalony. I...
  • 90+3' Rzut wolny dla Bełchatowa..
  • 90+2' Niecelny strzał Branco z prawej strony i pretensje czekającego w środku Pawła Brożka. Jeszcze minuta do końca meczu.
  • 89' Małecki ostro wrzuca w pole bramkowe. I znów obrońcy.
  • 88' Boguski otrzymuje podanie od Żurawskiego, ale nie decyduje się na strzał, tylko zastawia piłkę, w efekcie musi odgrywać do tyłu i nic nie ma z tej szansy.
  • 86' Fonfara zmienia Kuświka.
  • 86' Małecki zakręcił przed narożnikiem pola karnego, w końcu zagrał na prawo do Branco. Centra, dokłada piłkę Boguski, obok bramki.
  • 85' Sapela na raty broni strzał Boukhariego z 20 metrów po wyłożeniu piłki przez Pawła Brożka!
  • 84' Za głęboko wrzuca Małecki, Boukhari próbuje zamykać, jego strzał z zerowego kąta blokuje Tanevski. Nie ma rogu..?
  • 82' Wisła idzie za ciosem. Małecki z lewej strony, ścina, strzale po krótkim rogu, Sapela broni.
  • 81' 1:1! Strzał w lewo, Sapela w drugą stronę.
  • 80' Ależ podanie Boukhariego! Irytująco wolno zabierał się z piłką, ale jak zagrał za plecy Barana, to palce lizać! Paweł przed bramkarzem, fauluje go Grzegorz Baran i otrzymuje czerwoną kartkę. Rzut karny. Będzie strzelał Boguski.
  • 79' Doszedł do pozycji strzeleckiej Tomasz Wróbel, uderza, strzał zablokowany i kolejny róg.
  • 78' Cleber wrzuca do Pawła Brożka, lecz Sapela zdołał dobiec i wyłapać piłkę.
  • 77' Małkowski sfaulował Paljicia i otrzymuje kartkę.
  • 76' Groźnie w naszmy polu karnym, ale na spalonym dwóch graczy GKS-u.
  • 75' Przy linii bocznej Nowak oszukał Branco i Kameruńczyk zaliczył debiut w protokole - żółta kartka dla niego.
  • 74' A Czarka Wilka zmienia Boguski.
  • 74' Za Poźniaka wchodzi Dawid Nowak - "kat" Wisły w poprzednim meczu w Bełchatowie.
  • 73' Znakomita okazja Wisły. Brożek dobrze zagrał do Żurawskiego, ten z prawej strony pola karnego wbiega, strzela i trafia w rękę Sapeli. Pechowo.
  • 72' Tomasz Wróbel zmienia Marcusa da Silvę.
  • 71' Poważne spięcie Sobolewskiego z da Silvą. Po kartce dla obu.
  • 70' Żurawski nieźle zagrywa do Małeckiego, który strzela po krótkim rogu, broni Sapela. Miał w środku Brożka.
  • 68' Mogła być druga żółta kartka dla Clebera za faul z tyłu.
  • 66' Wisła atakuje prawą stroną, Małecki zagrał do Branco, który uderzył lewą nogą przy słupku. Ale za lekko, bramkarz pewnie chwyta.
  • 65' Upomniany Poźniak za faul na Boukharim.
  • 62' Małecki zamiast centrować strzelił nad bramką z rzutu wolnego.
  • 60' 1:0 dla rywala. Daleka piłka do Kuświka, ten odgrywa głową do Małkowskiego, który mimo asysty Chaveza popędził na bramkę Pawełka, strzelił z bardzo ostrego kąta, a piłka nad ręką Pawełka wpadła do bramki Wisły w długi róg.
  • 59' Małecki nawinął rywala, wrzucił na dłuższy słupek gdzie żaden z wiślaków nie zamykał akcji.
  • 59' Teraz Małecki centruje z rogu w światło bramki, bramkarz gospodarzy piąstkował do przodu.
  • 58' Wrzutka Paljicia w światło bramki i Sapela wybił na róg.
  • 54' Nieudane podanie Małeckiego na prawo.
  • 53' Dobra akcja Wisły, sprytne zagranie w stronę "Żurawia", ten nieco zwlekał z przyjęciem piłki, ale podał w pole bramkowe dość precyzyjnie, tu jednak źle nogę przystawił Paweł Brożek.
  • 51' Najlepsza szansa Wisły w tym meczu. Paweł Brożek wykłada do Boukhariego, ten przyjął piłkę, ale uderzył obok bramki.
  • 50' Na rozgrzewkę pobiegł Piotr Brożek. Tyle, że kłopoty mamy głównie w graniu z przodu, chyba że na pomoc przewiduje Brożka trener Maaskant..
  • 49' Skuteczne wybicie Sobolewskiego.
  • 48' Chavez powstrzymał akcję Małkowskiego wybiciem na róg. Po jego wybiciu piąstkuje Pawełek.
  • 46' Rios musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Gra wznowiona.
  • 46' Za Riosa i Czikosza wejdą Małecki i Branco.
  • Do wejścia na drugą połowę szykuje się Serge Branco.
Kibice Wisły w Bełchatowie
Kibice Wisły w Bełchatowie
  • - Powinniśmy grać piłką, po ziemi a nie w powietrzu - powiedział Nourdin Boukhari w przerwie (Canal+). Otóż to, za dużo długich podań, za mało gry w piłkę.
  • ...która niczego nie wniosła do widowiska. Mało sytuacji i strzałów z obu stron. Wisła strzelała 3-krotnie (3 razy celnie), Bełchatów 7-krotnie, ale w bramkę raz.
  • 45' Minuta doliczonego czasu gry.
  • 44' Znakomite podanie Sobolewskiego w stronę Czikosza i byłaby groźna okazja, gdyby Słowak opanował piłkę...
  • 42' Pawełek bardzo dobrze piąstkuje w swoim polu bramkowym po świetnie wrzucanej piłce przez Małkowskiego.
  • 41' Cleber nie zagra w następnym meczu. Protestował bo odgwizdano jego faul na Golu i za te protesty został ukarany.
  • 39' Rios z rzutu wolnego po ziemi, mało brakowało, by Sobolewski przejął piłkę, ale nic z tego. Chyba nie tak miał zagrać Argentyńczyk.
  • 38' Kontra Wisły, Boukhari na wolne pole do Żurawskiego, ten centruje na pole karne, na którym walczyli Rios i Boukhari. Jednak obrońca Bełchatowa skuteczniejszy.
  • 37' Trochę za wysoko bita piłka i wydawało nam się, że Sapela wyłapie piłkę. Ale Cleber wyskoczył przed nim i to utrudniło interwencję, piąstkowanie na róg. O, nie ma rogu, od bramki Sapela. Spalony?
  • 35' Groźniej Bełchatów. Piłka do Małkowskiego, dobra centra i główka Kuświka. Przeszkodził mu Czikosz, strzał niecelny.
  • 33' Ciężko da Silvie ograć Paljicia w pojedynku biegowym.
  • 30' Chavez nadepnął na udo Kuświka. Sędzia nie zauważył. Celowo, czy nie?
  • 29' Bardzo zła centra Czikosza...
  • 28' Lacić padł w polu karnym po wejściu Clebera. Sytuacja na styku, mamy wątpliwości czy Cleber dotknął piłkę czy nie.
  • 27' Potężne wstrzelenie piłki w pole bramkowe Wisły w wykonaniu Tanevskiego. Cleber zdołał skutecznie wybić na róg.
  • 26' Uderzył po ziemi Boukhari, trącił ją jeszcze Baran, ale suma summarum pomógł bramkarzowi w interwencji.
  • 25' Kolejny faul na Riosie, teraz Grzegorza Barana i bardziej na lewej stronie (patrząc od bramki Wisły). Rios jakiś czas temu zamienił się stronami z Boukharim.
  • 24' Czujnie Cleber. Kuświk trzy razy podbił piłkę w powietrzu, a Clebi wsadził nogę w odpowiednim momencie i nabił gracza Bełchatowa. Piłka wyszła na aut bramkowy.
  • 23' Twarde i czyste wejście Clebera.
  • 22' Trochę pograli gospodarze na naszej połowie. W końcu zacentrował Tanevski, blisko ziemi, piłkę chwycił Pawełek.
  • 20' Ponad 25 metrów do bramki Wisły, na strzał zdecydował się Kamil Poźniak. Uderzenie niezłe, piłka skozłowała przed Pawełkiem, który jednak pewnie ją chwycił.
  • 18' Górna piłka do Pawła Brożka, opadła na ziemię i była okazja do strzału z 18 metrów. Uderzenie zbyt lekkie i wprost w Sapelę.
  • 17' Sędzia ostrzega Jacka Popka, który trzeci raz sfaulował Riosa.
  • 17' Paljić uprzedził da Silvę po świetnym przerzucie na lewą stronę.
  • 16' Dalsze podanie Clebera i złapany na spalonym Paweł Brożek. Wygląda na błąd sędziego.
  • 14' Nieco zbyt głębokie zagranie Pawła Brożka w kierunku Riosa. Lepiej ustawiony Sapela.
  • 11' Sprytne przepuszczenie piłki Pawła Brożka do Riosa, lecz gospodarze przeczytali to zagranie.
  • 11' Tym razem dobre wybicie Chaveza - precyzyjnie do Pawła Brożka na połowę boiska, na rozpoczęcie kontry. Jednak bełchatowianie zdążyli wrócić. Wisła przy piłce.
  • 9' Kolejna przeciętna interwencja Chaveza. Przeciął podanie do Kuświka, ale zagrał do Małkowskiego. Ten jednak źle odegrał.
  • 9' Kiks Chaveza niegroźny, wyszło z tego niezamierzone podanie do Pawełka, po którym bramkarz Wisły mógł łapać piłkę.
  • 7' Cleber chciał sprytnie zagrać do Boukhariego, ale ten nie zrozumiał jego intencji, a i samo podanie nie było zbyt dokładne.
  • 3' Paweł Brożek sprytnie ogrywa spod linii bocznej do Boukhariego, jednak ten nie miał zbyt łatwej piłki do opanowania. Upadł w pobliżu rywala.
  • 2' Jacek Popek oddaje nieudany strzał z lewej nogi.
  • 1' Atak gospodarzy, Da Silva szarżował prawą stroną, wycofał spod linii końcowej niedokładnie, stąd piłka dotarła aż na 20 metr. Stąd wstrzeliwał Baran, piłka trafiła pod nogi Kuświka, który jej nie opanował. Nie było spalonego.
  • 1' Także na boisku zaczyna Wisła.
  • "Jesteśmy zawsze tam gdzie nasza Wisła gra" - pierwsi bardzo głośny doping zaczęli wiślacy.
  • Obie drużyny wychodzą na boisko. Chwilę wcześniej zaczęło padać.
  • Niespodziewanie w składzie rywala nie grają dziś Wróbel i Żewłakow. Powody? Żewłakow - infekcja. Wróbel - taktyka na Wisłę (za niego zagra da Silva).
  • Zagra dziś Mariusz Pawełek. Dlaczego? - Zrobił na mnie lepsze wrażenie - krótko odpowiada w Canal+ trener Robert Maaskant.
  • W Ekstraklasie w wyjściowym składzie zadebiutuje dziś Osman Chavez.
  • Zapraszamy na relację z Bełchatowa, gdzie mecz 7. kolejki rozegra Wisła z tamtejszym GKS-em.

Źródło: wislakrakow.com

Trenerzy po meczu

Robert Maaskant, trener Wisły

- Spodziewaliśmy się tutaj trudnego meczu. Wiedzieliśmy, że będzie tutaj dużo walki, w minionym sezonie Wisła przegrała w Bełchatowie. GKS zagrał dobrze i bardzo agresywnie od samego początku, my czekaliśmy na swoją okazję i staraliśmy się obronić przed atakami. Mogliśmy grać bardziej agresywnie, ale nie utrzymywaliśmy się przy piłce, musieliśmy się pozbierać - podsumował pierwszą połowę meczu w Bełchatowie trener Wisły Kraków.

- Po pierwszej połowie zmieniliśmy Riosa i Czikosza, który nie czuł się zbyt pewnie. Weszli Branco i Małecki, zaczęliśmy grać lepiej, bardziej kontrolować grę, Wisła miała więcej szans. Straciliśmy bramkę w łatwej sytuacji, nawet nie wiem jak do tego doszło. Później stwarzaliśmy wiele okazji, nie wiem dlaczego nie kończyły się one bramkami. Na szczęście po faulu doprowadziliśmy do wyrównania. Stworzyliśmy wiele sytuacji i w drugiej połowie zasłużyliśmy na wygraną, ale gratuluję GKS-owi, który zagrał dobrze i doprowadził do tego, że wyjeżdżamy do Krakowa tylko z jednym punktem. Nie jest to zadowalający wynik - uważa holenderski szkoleniowiec.

Dlaczego Wisła zaczęła grać dopiero po przerwie? - To dobre pytanie, też je sobie zadaję. W pierwszej połowie nie byliśmy wystarczająco agresywni. Gra wyglądała lepiej, gdy zaczęliśmy grać agresywniej zwłaszcza na prawej stronie, po zmianie Czikosza - wyjaśnia Maaskant.

Wisła nie wygrała trzeciego meczu z rzędu. Kiedy zwycięstwo? - Za tydzień - mówi ze znaczącą miną trener Białej Gwiazdy.

Źródło: wislakrakow.com

Kibice Wisły
Kibice Wisły

Maciej Bartoszek, trener GKS-u

- Byliśmy lepszym zespołem, ale nie udało nam się dzisiaj zwyciężyć. Często walczy się o wygraną, a zdobywa 1 punkt. Dziękuję zawodnikom za charakter, konsekwencję i za to jak zagraliśmy dzisiejsze spotkanie - powiedział Maciej Bartoszek po meczu z Wisłą Kraków.

- Czuję wielki niedosyt, że nie wygraliśmy tego meczu, bo uważam, że na to zasłużyliśmy - przekonuje szkoleniowiec GKS-u Bełchatów.

- Nie obawialiśmy się Wisły, od początku ją zaatakowaliśmy i tym zaskoczyliśmy Wisłę. W drugiej połowie Wisła próbowała odpowiadać, akcja toczyła się za akcją, mecz zrobił się bardziej wyrównany i przyjemniejszy dla oka kibiców - wyjaśnił przyczyny lepszego widowiska, które obserwowaliśmy po przerwie.

Źródło: wislakrakow.com

Piłkarze po meczu

Cezary Wilk, pomocnik Wisły

W Bełchatowie Czarek Wilk tworzył parę defensywnych pomocników wraz z Radosławem Sobolewskim. Zawodnik został zmieniony w drugiej części spotkania. - Chodziło o wariant ofensywny, bo "Boguś" ma duży potencjał ofensywny, więc to normalna kolej rzeczy.

- Pierwsza połowa była słaba, gra ożywiła się w drugiej części spotkania, szczególnie pod jego koniec. Udało nam się strzelić bramkę, szkoda że nie wpadła jeszcze jedna - podsumowuje zremisowany mecz z GKS-em Bełchatów.

Wisła zaczęła grać dopiero, gdy gospodarze trafili do siatki. Rzuciła się do ataku i mecz wreszcie dało się oglądać. - Nie wiem czy podziałało to na nas mobilizująco. Bramka padła w drugiej odsłonie meczu, gdy drużyny nie grały już tak blisko siebie. Szeregi się rozluźniły, gra zrobiła się bardziej płynna i efektowna.

- Na pewno ten wynik jest dla nas rozczarowaniem. Kluczowe znaczenie miała pierwsza połowa. Szkoda sytuacji, w której Bełchatów strzelił bramkę, bo była to ich jedyna okazja i od razu gol - mówił ze smutkiem.

Czarka nie zaskoczyło to, że jedenastkę wykonał Rafał Boguski, który chwilę wcześniej pojawił się na placu gry. - Widocznie czuł się na siłach. Wziął piłkę, strzelił pewnie, zdecydowanie, super.

Źródło: wislakrakow.com

Mariusz Pawełek, bramkarz Wisły

Po meczu absencji spowodowanym pauzowaniem za czerwoną kartkę ujrzaną w Białymstoku, Mariusz Pawełek wrócił między słupki wiślackiej bramki. - Robię swoje na treningach, na wczorajszym treningu wyglądało na to, że będę bronił, ale na dzisiejszej odprawie trener powiedział mi, że zagram.

Niestety bramkarzowi Wisły nie udało się zachować czystego konta. - Było w tym trochę pecha. Chavez mógł nie spodziewać się tego, że Cleber może przegrać tę piłkę. Małkowski był rozpędzony, Chavez ratował się wślizgiem, blokował tę piłkę. Ona dostała kozła i przeleciała mi nad ręką. Niefartownie straciliśmy tę bramkę - opisuje sytuację na 1:0 Mariusz Pawełek.

- Do przerwy jakbyśmy się poznawali. Każdy czyhał na błąd przeciwnika. W drugiej połowie gra wyglądała inaczej. Szkoda straconej bramki i zmarnowanych sytuacji. Mogliśmy pokusić się o zwycięstwo, bo mieliśmy swoje okazje - uważa golkiper wicemistrzów Polski.

Problem w pierwszej połowie sprowokowało odważne nastawienie bełchatowian od początku meczu. - Musimy uważać na takie sytuacje, bo nie tylko GKS Bełchatów potrafi pograć piłką, gdy ją mu się da. Mam nadzieję, że w następnych meczach trener nie będzie musiał się denerwować z tego powodu.

Nie pierwszy raz w tym sezonie defensywę Wisły tworzyli sami obcokrajowcy. Dzisiaj w linii obrony zagrali Serb, Brazylijczyk, Honduranin i Słowak, a po przerwie Kameruńczyk, który debiutował w drużynie... - Była sytuacja, gdy piłkę miałem prawie na rękach, ale nie bardzo wiedzieliśmy jak się porozumieć. Najważniejsze jednak, że nic się nie stało, nie padła z tego bramka.

Źródło: wislakrakow.com

Patryk Małecki, napastnik Wisły

Ofensywny pomocnik Wisły zjawił się w niedzielę na boisku dopiero po przerwie. - Wszedłem bo Rios doznał kontuzji, ale cieszę się, że zagrałem chociaż pół meczu. Będę starał się dalej i ciężko trenował, aby dostać szansę gry od pierwszej minuty.

Choć jego wejście ożywiło ofensywę Wisły, Patryk nie był szczególnie zadowolony. - Nie grając trochę wypadłem z rytmu gry, ale wiem, że stać mnie na więcej. Przede wszystkim grą w meczach mogę poprawić tę formę. Byłbym szczęśliwy, gdybyśmy wygrali mecz, gdybyśmy strzelili bramkę na 2:1. Z remisu nie jestem zadowolony.

Obserwując pierwszą połowę z ławki rezerwowych, zauważył że Wisła nie grała tak jak powinna. - Nie będę oceniał kolegów, bo od tego jest trener. Na pewno nie zagraliśmy tak jak chcieliśmy, nie narzuciliśmy swojego tempa od początku meczu. Mam nadzieję, że w piątkowym meczu już wygramy. Wierzę, że drużyna wygra, udowodnimy, że potrafimy strzelać bramki i zwyciężać.

Rywale nie drżą już przed wielką Wisłą. GKS Bełchatów zagrał bez obaw, agresywnie od pierwszej minuty. - Teraz tak nie jest, że drużyny modlą się o najniższy wymiar kary. Od następnego meczu musimy zagrać jak dawna, dobra Wisła. Wiem, że inne drużyny już się nas nie boją, grają z nami otwartą piłkę, ale ciężką pracą możemy dojść do tego, że będzie tak jak kiedyś.

Choć Wisła remisuje, czołówka tabeli nie ucieka daleko. - Nie możemy patrzeć na inne zespoły. Gdybyśmy wygrywali to moglibyśmy być zadowoleni. A tak to wiemy, że czeka nas sporo pracy i musimy patrzeć na siebie, wkładać w mecze więcej serca.

Źródło: wislakrakow.com

Kibice Wisły
Kibice Wisły

Branco: Czekam, aż zagram

Data publikacji: 26-09-2010 20:01


Serge Branco 23 września został piłkarzem Białej Gwiazdy, a już cztery dni później zagrał po raz pierwszy w lidze. „Nie jestem zadowolony, bo chciałem, żebyśmy wygrali” – mówił po spotkaniu w Bełchatowie Kameruńczyk.

Jak się czujesz po swoim pierwszym meczu w Wiśle?

Nie jestem zadowolony, bo chciałem, żebyśmy wygrali. To był trudny mecz. Było w nim dużo walki. Jesteśmy niezadowoleni, bo mieliśmy dużo okazji do zdobycia goli, a nie udało nam się tego osiągnąć. Mam nadzieję, że w następnym meczu będzie lepiej.

Byłeś zaskoczony tym, że wejdziesz na boisko?

Nie. Zawsze wszyscy są gotowi do gry. Przed meczem czekam na to, aż zagram. Przygotowuję się do każdego spotkania.

Dostałeś dzisiaj żółtą kartkę. Nie bałeś się, że sędzia ukarze Cię drugim kartonikiem?

Nie. Jestem doświadczony i wiem, że po pierwszej żółtej kartce trzeba być uważnym i nie wolno popełnić żadnego błędu. To mój pierwszy mecz, nie jestem jeszcze gotowy na 100% do gry. Powiedziałbym, że jestem gotowy w 50-60%. Następnym razem będę już w pełni gotowy do meczu i nie złapię takiej kartki jak dzisiaj.

Jak ocenisz swoją grę?

Nie oceniam siebie. Możemy grać lepiej. Ja też mogę grać lepiej i robić na boisku więcej niż dzisiaj. Potrzebujemy być bardziej zgrani, musimy być grupą i wtedy wyniki przyjdą. Jest dużo nowych zawodników, jest nowy trener i potrzebujemy czasu, żeby stać się dobrą drużyną.

Co powiesz o komunikacji na boisku? Były jakieś nieporozumienia?

Nie było problemu. Z niektórymi mogę porozumiewać się po angielsku, z niektórymi po rosyjsku. Z komunikacją nie ma problemu. Jest kłopot z wygrywaniem. Nie jesteśmy tutaj, żeby uczyć się języków, jesteśmy po to, żeby grać w piłkę nożną i wygrywać.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Boguski: To ja zdecydowałem

Data publikacji: 26-09-2010 21:56


W 82. minucie meczu Wisły z GKS-em Bełchatów sędzia podyktował „jedenastkę” dla krakowian. Ku zaskoczeniu wszystkich do rzutu karnego podszedł Rafał Boguski, który chwilę potem pewnym strzałem pokonał Łukasza Sapelę.

Skąd wziął się pomysł, że to Ty będziesz wykonywał rzut karny?

Znalazłem się blisko piłki, no i wziąłem ją. Jeszcze widziałem, że był też Patryk Małecki, ale to ja miałem piłkę, no i ja zdecydowałem, że będę strzelał.

Nie było wcześniej ustaleń, kto w takim przypadku będzie strzelał?

Nie. Po prostu trener wychodzi z tego założenia, że kto się czuje na siłach, ten będzie strzelał. Czasem tak jest, że są wyznaczeni zawodnicy, a później w meczu nie czują się na siłach.

Bałeś się, że nie strzelisz?

Na pewno czułem trochę emocji i nogi troszeczkę zadrżały, ale później, jak już strzelałem, to wszystko było ok.

Wiedziałeś od początku, że strzelisz w lewy róg?

Tak przypuszczałem, ale do końca nie wiedziałem. Chciałem zrobić to, co na treningu dzień wcześniej. Tak samo uderzyłem, bramkarz poszedł w drugą stronę, no i się udało.

To Twój pierwszy gol strzelony w Bełchatowie?

Tak, to pierwsza bramka. Zawsze mi się tu trudno gra, jak przyjeżdżam, i mi tu nie idzie. We wcześniejszych meczach miałem sporo sytuacji, ale ich nie wykorzystałem. Dzisiaj udał mi się rzut karny.

Twoja bramka dała Wiśle remis, ale chyba nie jesteście zadowoleni z jednego punktu?

Na pewno nie. W każdym meczu walczymy o trzy punkty i chcemy zwyciężać. Później po stracie bramki dążyliśmy do wyrównania. Przeciwnicy grali w dziesiątkę i mogło coś z tego być.

Pierwsza połowa w wykonaniu obu drużyn była bezbarwna, dopiero w drugiej gra nabrała tempa. Skąd taki obraz gry?

Widać było, że drużyny są mniej więcej tak samo przygotowane. Była przede wszystkim walka, dużo wślizgów, dużo fauli, taka typowa piłka.

Oba zespoły bały się odkryć i rzucić do ataku?

Na pewno tak. Ostatni mecz, który tutaj graliśmy, potwierdził to, że jedna bramka może zadecydować o wyniku i to na początku spotkania.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA

Źródło: wisla.krakow.pl

Paweł Brożek: Miałem pomysł

Data publikacji: 26-09-2010 22:02


Seria meczów Pawła Brożka ze zdobyczą bramkową została w Bełchatowie przerwana, ale to właśnie po faulu na nim arbiter odgwizdał rzut karny. „Gdyby go nie było, to miałem pomysł, jak tą sytuację rozwiązać” – powiedział po spotkaniu „Brozio”.

Wisła nie wygrała trzeciego meczu ligowego z rzędu. „Jest zmiana pokoleniowa, co widać na boisku. Gra 4-5 Polaków i ciężko na początku wprowadzać nowych zawodników do drużyny. Przyszedł nowy trener, który wymaga całkiem innych rzeczy niż poprzednik, także ciężko jest nam przystosować się do taktyki, co zresztą było widać przynajmniej w pierwszej połowie” – mówił Paweł. Co jest największym problemem Białej Gwiazdy? „Zgranie drużyny. To jest widoczne. Trener szuka różnych rozwiązań i chce optymalnie przygotować drużynę do najważniejszych meczów” – powiedział piłkarz.

W 81. minucie meczu Paweł Brożek został sfaulowany w polu karnym GKS-u przez Grzegorza Barana. „Miałem go na plecach, on zahaczył mnie lewą nogą i upadłem” – opisywał tę sytuację Wiślak. „Wyszliśmy z bardzo dobrą kontrą, dostałem od Boukhariego bardzo dobrą piłkę. Skleiłem ją. Karny był oczywisty. Natomiast gdyby go nie było, to miałem pomysł, jak tą sytuację rozwiązać, także bramka może by padła” – zdradził „Brozio”. Jaki to pomysł? „Chciałem mijać Sapelę. Dobrze wypuściłem sobie piłkę, on skracał kąt bramki. Myślę, że bym go okiwał” – odparł.

Do wykonywania rzutu karnego zgłosił się Rafał Boguski. „Wyznaję taką zasadę, że kto jest faulowany, to nie strzela. Dlatego nie podchodziłem do piłki. Myślałem, że Żuraw będzie strzelał. Nieważne, kto strzela, ważne, że padła bramka. Cieszymy się, że Rafał pewnie wykorzystał tą jedenastkę” – stwierdził Paweł Brożek. „Ogólnie przed meczem nie mieliśmy ustalone, kto strzela karne. Miał to robić ten, kto się czuł najlepiej. Widziałem, że Patryk bardzo miał ochotę, ale Rafał szybciej wziął tę piłkę. Zawsze to jest loteria. Modliłem się, żeby padła bramka” – przyznał zawodnik.

Zanim jednak padła bramka dla Wisły, to gospodarze prowadzili 1:0. „Tracimy bramkę w swoim stylu. Piłka poodbijała się od kogoś w polu karnym i wpadła. Dobrze tego nie widziałem, bo byłem daleko. Ale z tego co słyszałem, bodajże Osman chciał blokować Małkowskiego i ta piłka jakoś się odbiła. Niestety, padła bramka, z cyklu takich, które tracimy, czyli niemożliwa” – mówił Brożek.

„Trzeba się teraz skupić na meczu ze Śląskiem, a potem w przerwie poprawiać te wszystkie mankamenty, których niestety jest bardzo dużo” – podkreślił napastnik.

Ania M.

Biuro Prasowe Wisły Kraków SA


Źródło: wisla.krakow.pl

7. kolejka Ekstraklasy - podsumowanie

24. września 2010, 22:15 (aktual. 26. września 2010, 22:15)


Przełamanie Legii w meczu z Lechem, pięć goli Lechii i pierwsze w sezonie zwycięstwo Cracovii to najważniejsze wydarzenia zakończonej właśnie 7. kolejki ekstraklasy. Wisła po remisie w Bełchatowie umocniła się na miejscu w środku tabeli, liderem pozostaje Jaga, w roli "czerwonej latarni" nadal występują Pasy.


W pierwszym meczu 7. kolejki Ekstraklasy Korona Kielce pokonała Śląsk Wrocław 2:1. Jednak w Kielcach przed przerwą dominował Śląsk. Dobry mecz rozgrywał Sebastian Mila, który swoimi podaniami napędzał grę drużyny. Wrocławianie nie potrafili niestety wykorzystać stwarzanych sytuacji i na przerwę schodzili z bezbramkowym remisem. Duża w tym zasługa skuteczności bramkarza gospodarzy - Zbigniewa Małkowskiego i nieskuteczności Vuka Sotirovicia. Po przerwie o tytuł sabotażysty kolejki postanowił powalczyć Krzysztof Wołczek. Trzeba przyznać, że wysoko ustawił poprzeczkę rywalom. Najpierw w 57. minucie niefortunnie przeciął lot dośrodkowanej z rzutu rożnego piłki i wpakował ją do własnej bramki. W 87. minucie natomiast skompletował swojego kartkowego hat-tricka oglądając drugą żółtą i w konsekwencji również czerwoną kartkę.

Po straconej bramce Śląsk nie był już tą samą drużyną, a Korona przeszła do ataku. Do doskonałych sytuacji strzeleckich dochodził Andrzej Niedzielan, jednak na tym spotkaniu zakończyła się jego niebywała passa strzelecka, bowiem w piątek były Wiślak bramki nie zdobył. Najpierw z pięciu metrów nie trafił głową do pustej bramki, później w 84. minucie w sytuacji sam na sam uderzył wprost w Marijana Kelemena. Co nie udało się „Wtorkowi”, udało się Jackowi Markiewiczowi, który dobił strzał napastnika. Na zakończenie meczu gola strzałem głową po dośrodkowaniu Piotra Celebana zdobył Łukasz Gikiewicz. Trudno mówić aby bramka ta otarła łzy piłkarzy z Wrocławia, bowiem Śląsk z czterema punktami nadal pozostaje w strefie spadkowej, a drużyny ze środka tabeli coraz bardziej mu uciekają. Tymczasem Korona Kielce dzięki czwartemu zwycięstwu w sezonie zasiadła w fotelu lidera, przynajmniej do czasu sobotnich i niedzielnych spotkań.

W piątek o 20:00 w hicie kolejki zmierzyły się Legia Warszawa z Lechem Poznań. Mecz rozpoczął się pod dyktando gości. Już w 9. minucie Siergiej Kriwiec wolejem z pola karnego dał poznaniakom prowadzenie. W kolejnych minutach pierwszej połowy przyjezdni marnowali seryjnie wyborne okazje do podwyższenia prowadzenia. Obie drużyny na przerwę mogły schodzić przy wyniku oscylującym wokół 0:3, tymczasem wraz z gwizdkiem sędziego tablica świetlna wskazywała rezultat 1:1. W 38. minucie Manu wykorzystał złe ustawienie obrońców i popisał się świetnym podaniem do Michała Kucharczyka. Młody Legionista bez problemów wykorzystał sytuację sam na sam z Jasminem Burciem. Jednak na przerwę Legia schodziła z nosami spuszczonymi na kwintę. Do zawodów ligowych sabotażystów włączył się bowiem Maciej Rybus. Pomocnik gospodarzy najpierw zarobił żółtą kartkę odpychając Luisa Henriqueza podczas ustawiania muru (Panamczyk również został ukarany), następnie chwytem zapaśniczym powalił Kriwieca, otrzymał drugą żółtą kartkę i w 44. minucie opuścił boisko.

Nie był to jedyny Maciej, który nie mógł uczestniczyć w drugiej części meczu. W przerwie Maciej Skorża zbyt zdecydowanie sformułował swoje protesty w stosunku do arbitra i podzielił losy kolegi po fachu - Jacka Zielińskiego, który na trybuny został wysłany jeszcze przed meczem. Oba te wydarzenia bardzo zmobilizowały drużynę gospodarzy, która walczyła o każdą piłkę i biegała ponad siły. Tymczasem Lech Poznań kompletnie się pogubił, jedyne co miał do zaoferowania w drugiej połowie ,to strzały z dystansu, z których chyba żaden nie stanowił zagrożenia nawet dla niezbyt pewnego Antolovicia. Grająca w dziesiątkę Legia napierała i była bliższa zdobycia bramki. Tomasz Kiełbowicz z rzutu rożnego ustrzelił słupek, Inaki Astiz dobijając ten strzał trafił w boczną siatkę, a kilka minut później uderzył zbyt lekko głową. Obrońca nie wykorzystał swoich fantastycznych sytuacji, jednak po kolejnym błędzie obrony do sytuacji strzeleckiej doszedł napastnik, a on nie miał już prawa się pomylić. Bruno Mezenga w 88. minucie wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego i przy biernej postawie całej defensywy Lecha pewnie skierował piłkę głową do bramki. Legia ostatecznie odniosła zwycięstwo 2:1 nad faworyzowanym Lechem Poznań, który nie potwierdził formy z Turynu.

Pierwsze z sobotnich spotkań przyniosło grad bramek. Lechia Gdańsk przed własną publicznością rozgromiła Górnik Zabrze 5:1. Pierwszy gol padł w 17. minucie. Abdou Traore zdecydował się na uderzenie z dystansu. Nieszczególnie groźny strzał przeszedł pod rękami Adama Stachowiaka i futbolówka po raz pierwszy zatrzepotała w siatce. W 26. minucie było 1:1. Dośrodkowanie z prawego skrzydła zakończyło się „bilardem” w polu karnym. Piłka uderzyła w rękę Marcina Wodeckiego, jednak arbiter pozwolił grać dalej a zawodnik Górnika zdołał skierować futbolówkę między nogami Pawła Kapsy do bramki. Gospodarze powrócili na prowadzenie w 32. minucie. O długą piłkę powalczył Paweł Buzała, wdał się w drybling na lewej flance i płasko zacentrował w pole karne. Tam futbolówkę sprytnie przepuścił Ivans Lukjanovs a całą akcję silnym uderzeniem w środek bramki zakończył Marko Bajić. Po drugiej bramce mieliśmy chwilową przerwę w kanonadzie. Działo się tak z jednej strony za sprawą fantastycznych interwencji Stachowiaka, z drugiej za sprawą marnej skuteczności Lechistów.

Pomimo licznych wyśmienitych okazji trzecia bramka padła dopiero w 61. minucie. Buzała wykorzystał świetne prostopadłe podanie od Pawła Nowaka. Wyszedł sam na sam z bramkarzem i uderzył silnie, ale w środek bramki. Golkiper Górnika tym razem nie zdołał sparować piłki na tyle, aby nie wpadła ona do siatki. Na kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry było już 4:1. Koronkowa akcja rozpoczęła się od Dryblingu Buzały na prawym skrzydle, nstępnie na dwa kontakty podania wymienili Lukjanovs z Deleu. Łotysz zacentrował na piąty metr, a na długim słupku akcję zamknął Traore. Dla byłego gracza Rosenborga Trondheim był to dopiero drugi gol w tym meczu, choć przy lepszej skuteczności mógł on nawet dogonić Andrzeja Niedzielana w klasyfikacji strzelców. Cztery minuty później ostatnią bramkę meczu zdobył Aleksandr Sazankov, który silnym uderzeniem dobił strzał Krzysztofa Bąka w słupek. Dla Białorusina był to debiut w Ekstraklasie. Lechia efektownym zwycięstwem potwierdza zwyżkującą formę, tymczasem Górnik Zabrze po dobrym początku sezonu musi pogodzić się z bardzo dotkliwą porażką.

Ciekawie było również w Warszawie. W meczu dwóch Polonii padł remis 2:2. Strzelanie już w 2. minucie rozpoczął Artur Sobiech. Najpierw jego płaski strzał obronił Szymon Gąsiński. Po sekundzie znów uderzał Sobiech, tym razem wolejem w poprzeczkę by ostatecznie skutecznie dobić własne uderzenie głową. Jednak już trzy minuty później rzeczy przestały układać się po myśli Pawła Janasa. Dariusz Pietrasiak na krótkim słupku dał się uprzedzić Mariuszowi Ujkowi. Ten strzałem głową wykorzystał centrę Jareckiego z lewej flanki. Po kwadransie gry prowadzili już goście. Bramkę przyniósł, jak w dwóch poprzednich spotkaniach, rzut wolny Davida Kobylika, choć tym razem Czech nie może zapisać sobie asysty. Do dośrodkowania pierwszy dopadł bowiem Sebastian Przyrowski. Piąstkował na tyle niefortunnie, że nabił... rękę Michala Hanka. Futbolówka spadła jednak za linią bramkową a arbiter zaliczył trafienie drużyny gości.

Od tej pory przeważać zaczęła warszawska Polonia, szczególnie aktywny był Janusz Gancarczyk. Swoją dobrą grę przypieczętował trafieniem w 41. minucie gry. Pomocnik gospodarzy wpadł w pole karne, serią zwodów minął obrońców gospodarzy i płaskim strzałem wykończył swoją solową akcję. Dla Gancarczyka był to dopiero pierwszy gol w Ekstraklasie po przeprowadzce na Konwiktorską. Po przerwie nadal dominowali gospodarze, jednak kibice więcej bramek już nie zobaczyli. Z wyniku zdecydowanie bardziej zadowoleni mogą być bytomianie, którzy z trudnego wyjazdu przywożą cenny punkt. Tymczasem po trzech zwycięstwach na inaugurację sezonu warszawską Polonię dopadł kryzys. W trzech ostatnich spotkaniach ligowych nie zdołali wygrać. Warszawiacy w zanadrzu mają jeszcze zaległy wyjazd do Poznania, jednak w obecnej formie raczej nie byliby faworytami tej konfrontacji.

W Krakowie na nowym stadionie pierwsze ligowe punkty zainkasowała Cracovia pokonując Arkę. Przez większość spotkania gospodarze byli stroną dominującą jednak obie zdobyte przez nich bramki padły w kontrowersyjnych okolicznościach. Pierwsza z nich już w trzeciej minucie gry. Po centrze z rzutu wolnego do piłki skakał Norbert Witkowski. W trakcie wyskoku został bezpardonowo zaatakowany przez Piotra Polczaka, otrzymał cios łokciem w nos i w konsekwencji sam wrzucił sobie piłkę do siatki. Fakt, że cała sytuacja miała miejsce w obrębie „piątki”, gdzie bramkarz jest nietykalny, nie przeszkodziła arbitrowi - panu Adamowi Lyczmańskiemu, w uznaniu bramki. Druga bramka padła w 59. minucie gry. Z prawej strony pola karnego zacentrował Radosław Matusiak, piłka minęła kilku zawodników Cracovii, jednak żaden nie pokusił się o udaną próbę strzału, w końcu trafiła pod nogi wbiegającego na długi słupek Bartosza Ślusarskiego, który bez problemów wpakował ją do bramki. Jednak bardzo możliwe, że cała akcja powinna zostać przerwana w samym zarodku, bowiem wydaje się, że Matusiak przyjmował piłkę ręką. Gospodarze w stosunku 2:0 wygrali pierwszy ligowy mecz, na razie zbyt mało, by opuścić ostatnie miejsce w tabeli.

Ostatnie sobotnie spotkanie nie przyniosło zbyt wielu emocji. W Chorzowie Ruch zremisował 1:1 z Widzewem Łódź. Na prowadzenie w 37. minucie wyszli goście. Dobrą szybkością i przyspieszeniem popisał się Darvydas Sernas. Nie mniej efektownie wyglądało jego dośrodkowanie zewnętrzną częścią buta do wbiegającego Piotra Grzelczaka. Widzewiak zdołał zmieścić piłkę przy krótkim słupku i wyprowadził swój klub na prowadzenie. W 78. minucie wprowadzony po przerwie Arkadiusz Piech dał gospodarzom wyrównanie i cenny punkt. W pole karne miękko wrzucił piłkę Wojciech Grzyb a Piech dobrym strzałem głową nie dał szans Maciejowi Mielcarzowi. Pechowo zakończyło się spotkanie dla Sebastiana Olszara, który doznał złamania kości jarzmowej. Poważny uraz wyeliminuje zawodnika z gry prawdopodobnie do końca rundy. Podobnej kontuzji doznał w zeszłym sezonie inny napastnik występujący wówczas w barwach Ruchu - Andrzej Niedzielan.

W pierwszym z niedzielnych spotkań zmierzyły się GKS Bełchatów i Wisła Kraków. Po nie dość, że słabej, to jeszcze nudnej pierwszej połowie, na tablicy wyników widniał wynik bezbramkowy. W przerwie dobrze boiskową postawę Wiślaków spointował Nourdin Boukhari, mówiąc, że wybijanie długich podań i ciągła bezsensowna walka w powietrzu to nie gra w piłkę nożną. Wiśle brakowało przede wszystkim ruchu w przednich formacjach i pewności w defensywie. Obie strony przed przerwą oddały cztery celne strzały, żaden z nich nie był groźny. Po przerwie Robert Maaskant desygnował na boisko Patryka Małeckiego i Serge Branco, którzy zmienili odpowiednio kontuzjowanego Andresa Riosa i Erika Czikosza.

Gra Białej Gwiazdy uległa nieznacznej poprawie, jednak to gospodarze w 60. minucie cieszyli się z prowadzenia. Cleber przegrał pojedynek główkowy w środku pola. Przedłużone długie podanie wylądowało pod nogami Macieja Małkowskiego. Zawodnik GKS-u tak długo zbierał się do strzału, że Osman Chavez zdołał go dogonić. Gdy wydawało się, że całe niebezpieczeństwo lada moment zostanie zażegnane, Małkowski w końcu zdecydował się na uderzenie z bardzo ostrego już kąta. Honduranin sobie tylko znanym sposobem nie zdołał zablokować tego strzału, a precyzyjnie kopnięta piłka wlepiła się w długi róg bramki Pawełka. Wisła próbowała odpowiedzieć na trafienie gospodarzy, jednak przez kolejne 20 minut kibice zobaczyli więcej żółtych kartek niż okazji do zmiany wyniku.

Dopiero w 80. minucie fantastycznym prostopadłym podaniem Nourdin Boukhari uruchomił Pawła Brożka. Nasz napastnik wychodził sam na sam z bramkarzem, jednak został przewrócony przez nadbiegającego z tyłu Grzegorza Barana. Ponieważ cała sytuacja miała miejsce już w polu karnym, zawodnik Bełchatowa został ukarany czerwonym kartonikiem, a gościom przyznano rzut karny. Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze nie podeszli jednak ani znani z wykonywania karnych Maciej Żurawski oraz Brazylijczyk Cleber ani próbujący swoich sił w tej dziedzinie w zeszłych sezonach Paweł Brożek i Patryk Małecki. Piłkę „połknął” wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Rafał Boguski. Wiślak pewnym strzałem w dolny róg bramki kompletnie zmylił Łukasza Sapelę i wyrównał stan meczu.

Wisła w ostatnich minutach wyraźnie przyspieszyła, starając się wykorzystać przewagę liczebną, jednak pomimo kilku niezłych akcji nie zdołała przeważyć szali zwycięstwa na swoją stronę. Jeden zyskany punkt oznacza dla Wisły spadek z 6. na 7. lokatę tymczasem GKS pozostaje trzeci, choć zamiast Górnika Zabrze, drużynę z Bełchatowa wyprzedza teraz Korona Kielce.

Po ostatnim spotkaniu 7. kolejki na prowadzeniu w lidze umocniła się Jagiellonia Białystok, która na własnym boisku pokonała Zagłębie Lubin w stosunku 2:0. Goście z Lubina dzielnie stawiali opór gospodarzom przez 70 minut spotkania. Nieodpowiedzialnym przewinieniem losy meczu odmienił Costa Nhamoinesu, który zobaczył swoją drugą żółtą kartkę i musiał opuścić murawę. Był to czwarty zawodnik wyrzucony z boiska w tej kolejce. Od tej pory piłkarze Jagiellonii mieli więcej miejsca, z czego skwapliwie skorzystali. Najpierw w 78. minucie w pole karne lubinian wpadł Kamil Grosicki i silnym strzałem pokonał Bojana Isailovicia. Zagłębie nie ograniczało się do defensywy i choć groźnie atakowało, to gospodarze podwyższyli prowadzenie. Świeżo wprowadzony na boisko Franck Essomba swój pierwszy kontakt z piłką w Ekstraklasie zamienił w akcję kolejki. Kameruńczyk popisał się świetną szybkością, przyspieszeniem, techniką i koordynacją ruchową, swoim dryblingiem ośmieszył pięciu rywali i wystawił futbolówkę nieobstawionemu Tomaszowi Kupiszowi, który silnym strzałem ustalił wynik spotkania na 2:0.
Terminarz i wyniki meczów 7. kolejki Ekstraklasy

24 września 2010 (piątek)
17.45 Korona Kielce - Śląsk Wrocław 2:1 (1:0)
20.00 Legia Warszawa - Lech Poznań 2:1 (1:1)
25 września 2010 (sobota)
14.45 Lechia Gdańsk - Górnik Zabrze 5:1 (2:1)
17.00 Polonia Warszawa - Polonia Bytom 2:2 (2:2)
18.15 Cracovia - Arka Gdynia 2:0 (1:0)
19.15 Ruch Chorzów - Widzew Łódź 1:1 (0:1)
26 września 2010 (niedziela)
17.00 GKS Bełchatów - Wisła Kraków 1:1 (0:0)
17.15 Jagiellonia Białystok - Zagłębie Lubin 2:0 (0:0)

Tabela Ekstraklasy
(miejsce, klub, mecze rozegrane-punkty-bramki zdobyte:bramki stracone)
1.Jagiellonia Białystok – 7-16-11:4
2.Korona Kielce – 7-14-11:7
3.GKS Bełchatów – 7-13-10:7
4.Górnik Zabrze – 7-12-8:12
5.Lechia Gdańsk – 7-11-10:5
6.Polonia Warszawa – 6-11-10:6
7.Wisła Kraków – 7-11-8:8
8.Widzew Łódź – 7-10-10:7
9.Legia Warszawa – 7-9-6:10
10.Polonia Bytom – 7-8-7:8
11.Lech Poznań – 6-8-9:6
12.Arka Gdynia – 7-8-4:5
13.Ruch Chorzów – 7-8-6:6
14.Zagłębie Lubin – 7-7-6:10
15.Śląsk Wrocław – 7-4-7:14
16.Cracovia – 7-3-7:15
Klasyfikacja strzelców
7 goli - Andrzej Niedzielan (Korona Kielce);
6 goli - Darvydas Sernas (Widzew Łódź);
4 gole - Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok), Artjoms Rudnevs (Lech Poznań), Marcin Żewłakow (GKS Bełchatów);
3 gole - Paweł Buzała (Lechia Gdańsk), Cristian Diaz (Śląsk Wrocław), Kamil Grosicki (Jagiellonia Białystok), Marcin Robak (Widzew), Artur Sobiech (Polonia Warszawa), Tomasz Zahorski (Górnik Zabrze);

wislakrakow.com
(Uran235)

Źródło: wislakrakow.com